Draco przebudził się z błogiego snu, by ujrzeć parę sennych, czekoladowych oczu, które mrugały wprost na niego. Granger upodobała sobie jego ramię jako poduszkę, a jej dłonie spoczywały na jego klatce piersiowej. Wykrzywiła usta w uśmiechu, a gdy jej oczy ponownie się zamknęły, wyszeptała:

— Dzień dobry.

— Dzień dobry — odparł Draco zachrypniętym od snu głosem. W nagłym przypływie czułości mocniej objął dziewczynę ramieniem. Od dawna tak dobrze się nie wyspał i przeszło mu przez myśl, że to musiała być zasługa budzenia się w ten sposób, tuż przy niej. Wciągnął głęboki oddech. — Jakie masz plany na dzisiaj?

Na wpół obudzony przesunął się na jej część poduszki, zatapiając w niej twarz.

Granger ziewnęła, rozciągając zdrętwiałe kończyny.

— Pewnie pójdę do biblioteki. Mamy egzamin z Obrony Przed Czarną Magią w przyszłym tygodniu i…

Mrucząc, Draco przyciągnął ją z powrotem do siebie.

— Nuda. Jest sobota.

Śmiejąc się, Hermiona spojrzała na niego z ikrą.

— A masz lepszy pomysł?

— Hogsmeade. — Zaschło mu w ustach, gdy wpatrywała się w niego intensywnie. Uczniowie ósmego roku mogli wychodzić w weekendy do wioski, kiedy tylko naszła ich na to ochota. Wyraz twarzy Granger pozostał pusty, gdy przemknęła po nim spojrzeniem, by chwilę później z namysłem spojrzeć w sufit.

— Będzie zabawnie, jak mniemam — stwierdziła.

Draco przetoczył się na plecy, przełykając ciężko; bańka relaksu po pobudce pękła i mógł wyraźnie poczuć napięcie buzujące w ciele dziewczyny. Chciał nadać ich relacji więcej znaczenia. Tłumiąc nerwy, mruknął:

— Chodź ze mną.

Zassała oddech, jednak nie spojrzała na niego.

— Po co? To nie jest żadne zadanie.

— Czy musi nim być? — Słowa wymknęły mu się z ust, nim zdążył je przemyśleć. Coraz wyraźniej uświadamiał sobie fakt, że lubił spędzać z nią czas i nie chciał czekać, aż to ona zdecyduje co dalej.

Gęsta cisza zawisła między nimi, gdy Granger analizowała jego pomysł. Jej głos był przyjazny, kiedy się odezwała:

— Przypuszczam, że nie.

Draco parsknął, próbując nadać lekkości tej sytuacji.

— Wiesz… cała szkoła i tak już myśli, że jesteśmy razem.

Uśmiech, który zawitał na jej obliczu, wyglądał na wymuszony.

Może to był zły pomysł, żeby ją o to zapytać? Może nie chciała przekraczać tej granicy, mimo wszystkiego, co już zrobili?

Może jego zaproszenie bez wcześniejszych ustaleń z jej strony, okazało się zbyt zuchwałe? Może nie chciała prawdziwej randki? To nie było częścią ich umowy, a jeśli miała zamiar się wycofać…

— Z przyjemnością z tobą pójdę — powiedziała, wygodniej układając się w jego ramionach. Zdusiła ziewnięcie. Draco przeciągnął ręką po jej brzuchu, przyciągając ją bliżej. Drażnił skórę jej bioder w miejscu, w którym koszulka do spania odsłoniła trochę ciała.— Ale najpierw skorzystajmy z dodatkowych kilku minut snu.

Zastanawiał się, czy mogła poczuć, jak duże wrażenie wywarły na nim jej słowa, i czy słyszała przyspieszone bicie jego serca.

Draco nie był pewien, czy faktycznie miała ochotę z nim pójść, czy nie chciała go zwyczajnie urazić ewentualną odmową. Ostatnią rzeczą, jakiej pragnął, było naciskane na nią, jeśli nie chciała spędzać z nim dodatkowego czasu.

To, co powinni byli zrobić na samym początku, to ustalenie jasnych zasad tej umowy. W ten sposób oboje wiedzieliby, czego mogą się spodziewać i jak poruszać się między wyraźnie wyznaczonymi granicami.

Po seksie każde z nich poszłoby w swoją stronę. Draco byłby wolny i mógłby zabawiać się z kim mu się spodoba, a Granger mogłaby powrócić do swoich przygód z facetami o większym doświadczeniu. Ta myśl chwyciła go za serce jak imadło; poczuł gulę w gardle.

Nie chciał, żeby zwróciła się do kogoś innego. Ale gdy tylko ich układ dobiegnie końca, ona tak właśnie zrobi.

Równomierność oddechu Granger otoczyła go, jednak w przeciwieństwie do niej nie był w stanie zasnąć. Czuł się nad wyraz rozbudzony.

***

Draconowi włoski stanęły dęba na karku, kiedy Granger wślizgnęła się do jego pokoju tuż przed lunchem. Była ubrana w sweter z dzianiny w kolorze leśnej zieleni i dżinsy, a rozpuszczone włosy opadały jej luźno wokół ramion. Jej oczy błyszczały, gdy przysiadła na jego łóżku, zakładając nogę na nogę.

— Gotowy? — zapytała, patrząc na niego, gdy przeglądał swoją torbę z książkami.

— Gotowy — zapewnił Draco, odkładając rzeczy na bok. Podszedł do łóżka, a usta Granger wygięły się w uśmiechu, kiedy na niego spojrzała. Przełykając, ujął jej rękę i podciągnął ją do góry, stawiając na nogi. — Czekałem tylko na ciebie.

Serce waliło mu w piersi, odkąd się obudził. Po pierwsze – Granger wywnioskowała coś z ich poprzedniego spotkania. A po drugie – Draco zaczynał wątpić, czy naprawdę miał odwagę uprawiać z nią seks, jeśli rzeczywiście będzie chciała to z nim zrobić.

Byłoby jasne, że nie miał bladego pojęcia, jak to działa. Poza tym nie był pewien, czy chciał zaprzepaścić to, co było między nimi.

Kiedy Blaise zasiał w nim to nieszczęsne ziarno zwątpienia, Draco był pewien, że odwali robotę i będzie po wszystkim. Ruszy dalej, mając już jakieś doświadczenie. Ale i w Granger, i w sposobie, w jaki na niego patrzyła, było coś szczególnego, co przyprawiało go o ból głowy. Spoglądała na niego, jakby zasługiwał na coś więcej. Nie była jak wszystkie inne dziewczyny i nie chciał jej urazić, ale wydawało się, że Granger czuje się przy nim swobodnie i nie boi się pokazać prawdziwej siebie.

Nie był do końca pewien, co zrobił, by zasłużyć na jej uwagę, ale samolubna część jego duszy nie chciała z niej tak łatwo rezygnować.

Powracając do rzeczywistości, zdał sobie sprawę, że Granger rzucała mu dziwne spojrzenie. Zacisnął usta w nieprzekonującym ani siebie, ani jej uśmiechu i zaoferował jej swoje ramię. Wsunęła rękę w zgięcie jego łokcia i wtuliła się w jego bok, machając niewyraźnie ręką w kierunku drzwi.

— Idziemy?

***

Twarz Granger rozjaśnił piękny, szczery uśmiech. Draco patrzył na niego urzeczony, kiedy Hermiona powstrzymywała się przed parsknięciem i ocieraniem łez z kącików oczu.

Nie sądził, że jego komentarz o Wróżbiarstwie był aż tak zabawny, ale czuł, że sam się ledwo powstrzymuje przed śmiechem.

Kilku klientów Trzech Mioteł przyglądało się im z lekkim sceptycyzmem, ale Draco stwierdził, że ten fakt kompletnie mu nie przeszkadza. W przeciwieństwie do ich pierwszej wizyty w pubie, kiedy Granger wydawała się czuć dość niepewnie – co później okazało się oczywiście celowym zabiegiem – dzisiejszy wypad wyglądał zupełnie inaczej.

Jeśli teraz starała się cokolwiek udawać, to nie był w stanie tego stwierdzić. Ale tym razem nie było czego udawać. Nie zażądała od niego, by ją zaprosił, a sam zaproponował spotkanie.

I być może jej również podobał się ten pomysł. Miał nadzieję, że nie zgodziła się z litości i nie żałowała swojej decyzji.

Jednak nie zmieniało to faktu, że wszystko między nimi było ulotne, a jego wewnętrzny zegar tykał coraz głośniej, przepowiadając rychły koniec.

— Więc — zaczęła Granger, siadając na swoim miejscu. Wzięła łyk kremowego piwa, ocierając kąciki ust chusteczką. — Czym jest dzisiejsze wyjście?

Draco wzruszył ramionami, czując jak skręca mu się żołądek.

— Niczym więcej, niż się wydaje. — Zawahał się, zerkając w dal gdzieś za nią. — Jak się okazuje, naprawdę lubię twoje towarzystwo.

Zmarszczyła brwi, a wyraz jej twarzy złagodniał.

— Jestem zaskoczona, że nie masz jeszcze dość wszystkowiedzącej kujonki Granger. — Kpina wdarła się w jej słowa, ale uśmiech pozostał na jej ustach.

Wypuszczając wstrzymywane z nerwów powietrze, Draco potrząsnął głową.

— Powiedziałbym, że jest wręcz na odwrót. Z pewnością masz inne rzeczy, którymi mogłabyś się zająć, aniżeli spędzać ze mną czas.

— Umówiliśmy się — zauważyła z lekka nieswoim tonem. — Chociaż… nie jestem do końca pewna, jak to wygląda. — Upiła łyk drinka, stukając palcami o drewniany stół. — Przypuszczam, że już wystarczająco dużo razy omijałam główny temat. Jeśli nadal chcesz uprawiać seks… to znaczy…

Draco zmarszczył brwi, obserwując, jak dziewczyna zmaga się z wypowiedzią. Nie chciał wyjść na dupka, mówiąc przypadkiem coś idiotycznego.

— Tak — powiedział i szybko dodał: — Chcę uprawiać z tobą seks.

Skinęła głową.

— Ja również. — Mógł wyczuć wahanie w jej głosie i postawie. Czuł, że miała coś więcej do powiedzenia.

Zbierając w sobie okruszki odwagi, Draco odetchnął. Był jej winien wyjaśnienia. Dopiero po ich wysłuchaniu mogłaby zdecydować, czy nadal chce mieć z nim coś wspólnego.

— Granger, słuchaj…

— Nie jestem zbyt żądna przygód — wymamrotała pod nosem. — To znaczy, ja nawet… nie wiem, kto ci to powiedział ani gdzie to usłyszałeś, ale… — Granger zacisnęła usta w wąską linię. — Nie sądzę, abym mogła dać ci to, na co liczysz.

Draco potarł tył swojej szyi, marszcząc brwi.

— Posłuchaj, mylisz się, to ja… — trajkotał, nie wiedząc jak wyrazić słowami to, co chciał powiedzieć.

— Racja. — Skinęła głową. — Właśnie to powiedziałeś po tym, jak podszedłeś do mnie w bibliotece. Ale wiesz, nie wiem nawet, czy faktycznie mam aż takie umiejętności i doświadczenie w seksie, jeśli mam być szczera.

Na jej policzki wpłynął rumieniec i Draco zastanawiał się, skąd ta nagła zmiana tematu. Utkwiła spojrzenie w stole, wystukując dłońmi nerwowy rytm o drewniany blat.

— Chwila — wykrztusił, potrząsając głową. — Posłuchaj, to nie tak… — Przełknął gulę w gardle, obserwując napięcie w ramionach Granger. — Granger, ja nigdy nie uprawiałem seksu.

Jej oczy natychmiast spoczęły na nim i Draco mógł przysiąc, że słyszał tępe walenie w uszach, gdy niezrozumienie przemknęło po jej twarzy. Ściągnęła brwi, jakby niedowierzając, po czym wypuściła oddech z parsknięciem.

— Dobre, Malfoy.

Miał wilgotne ręce, więc otarł je o spodnie.

— Mówię poważnie. Nigdy.

Mlasnęła z powątpieniem.

— Jest mi niesamowicie trudno w to uwierzyć, ale doceniam twój wysiłek. — Odwróciła wzrok i przełknęła. — Myślę, że może byłoby lepiej, gdybyś znalazł kogoś innego, kto podzieliłby się z tobą swoimi fantazjami. Przepraszam, że zmarnowałam twój czas.

Draco gapił się na nią, nerwowo kręcąc głową.

— Poczekaj, co? Myślałem, że wystarczająco dobrze się dogadujemy.

— Zrozum… — mruknęła, wyglądając nieswojo.

— Dobrze się dogadujemy — wysyczał Draco w odpowiedzi na własne stwierdzenie, obniżając głos. — Mówiłem ci, że lubię spędzać z tobą czas.

— Dla ciebie to tylko seks — powiedziała, a jej policzki zarumieniły się, kiedy mruczała pod nosem. Wypuściła ciężki oddech i spojrzała mu wreszcie w oczy. — I chyba doszłam do wniosku, że tylko seks mnie już nie interesuje.

Jej słowa uderzyły w niego z całą pełnią swojej mocy. Draco poczuł, jak żołądek zwija mu się w supeł.

— Co masz na myśli?

— Nie mogę tego dłużej ciągnąć — powiedziała. — Nie, kiedy przedmiot mojego zainteresowania uległ zmianie.

— Jest ktoś inny — mruknął, czując, jak jego własne policzki płoną z irytacji i wstydu za to, że wierzył, że istnieje szansa na coś więcej. Czuł, jak na jego twarz wstąpił szyderczy grymas, a oczy się rozszerzyły.

— Nie! Nie to miałam na myśli!

— W takim razie co? — zapytał, wymachując rękami. Był świadomy kilku par oczu wlepionych w nich, co przeklinał w myślach. Obniżył głos, nie chcąc, aby ludzie ich podsłuchiwali. — Mówiłem ci, że mam gdzieś przygodną znajomość.

— I mam uwierzyć, że jesteś prawiczkiem — odparła, a w jej głosie było coś, czego Draco nie umiał do końca rozpoznać.

Tak — wymamrotał przez zęby. — Choć nie chciałem, żebyś właśnie tak się o tym dowiedziała, uwierz mi.

Granger potrząsnęła głową, szeroko otwierając oczy.

— Więc co, szukałeś kogoś, kto załatwi sprawę?

Draco zmieszał się, nie potrafiąc odpowiedzieć na to pytanie. Wstyd zalał go z całą swoją goryczą, kiedy uświadomił sobie, że właśnie kogoś takiego szukał. Niespokojnie postukał palcami w blat stołu.

— Na początku.

Granger zaśmiała się szyderczo – nie mógł powiedzieć czy z gniewu, czy żalu. Gdyby jednak okazało się, że chodziło o to drugie, Draco chyba nie byłby w stanie spojrzeć jej w oczy.

— Ale już nie — dodał pośpiesznie.

— Czy to wszystko — odetchnęła Granger, przecierając oczy — to jakaś sztuczka albo wyzwanie? Albo może chciałeś się na mnie za coś odegrać, co?

— Kurwa, nie — wysyczał Draco, nachylając się. — Powiedziałem ci dokładnie, jak to było na początku. Po prostu nie powiedziałem ci dlaczego.

Jej twarz sposępniała, kiedy wpatrywała się w niego intensywnie, próbując to wszystko rozgryźć.

— W każdym razie nie mogę już tego dłużej ciągnąć.

Podniosła się z miejsca, a Draco spanikował, podążając za nią. Jego oczy zwęziły się gdy zapytał:

— Dlaczego?

Granger przetarła swoją zmęczoną twarz, spoglądając na niego spod rzęs.

— Ponieważ już wtedy nie chodziło tylko o seks i nie czułam się z tym dobrze. Ale teraz… W ogóle nie wiem, co myśleć.

— Nie chodzi tylko o seks — wydukał, a jego spojrzenie znów napotkało jej własne.

Pomyślał o tym, jak wyglądała zaledwie poprzedniej nocy – ubrana w kilkanaście warstw, z zarumienionymi policzkami i dzikimi włosami. O tym, jak czuł się, kiedy miał ją w ramionach. O dotyku jej ust…

— Merlinie, Granger. — Wyciągnął ręce w jej kierunku, ale nie dotknął jej. — Nie sądzę, żeby kiedykolwiek chodziło tylko o seks.

Wymusiła uśmiech, a w jej oczach pojawiły się łzy.

— Może oboje powinniśmy to przemyśleć. A potem… może będziemy mogli spojrzeć na to z innej strony.

Zastanawiał się, czy jej słowa miały na celu przekonanie jego, czy jej samej.

I coś głęboko w jego wnętrzu zadrżało, gdy Granger w obronnym geście owinęła wokół siebie ramiona i odeszła.

***

Jego mimika musiała bezbłędnie odzwierciedlać podłe samopoczucie, gdy usiadł na kanapie na swoim miejscu obok Blaise’a. Kiedy tylko wrócił z Hogsmeade, spędził przed pokojem Granger piętnaście minut, bezskutecznie próbując znaleźć w sobie odwagę, by zapukać do jej drzwi, nim zrezygnował i wrócił do Pokoju Wspólnego.

Nic dziwnego, że jej tam nie było.

Blaise nalał mu sporą szklaneczkę whisky, Draco zasalutował mu, nim haustem wypił połowę. Zmarszczył brwi, odstawiając trunek na bok.

— Gdzie jest Teo?

— Z Perks — odpowiedział Blaise, patrząc na przyjaciela kątem oka. — Nie jesteś z Granger.

Draco zacisnął wargi i wziął kolejny łyk.

— Nie.

Blaise machnął ręką.

— Spieprzyłeś to? — zapytał. Draco rzucił mu groźne spojrzenie. — No to może chcesz zagrać w szachy?

W jego głowie zakwitł obraz Granger z poprzedniej nocy przegrywającej spektakularnie w samych majtkach i staniku. Zacisnął boleśnie szczękę.

— Nie.

Blaise parsknął i zapadł się na kanapie, opierając stopy o stolik do kawy.

— Odnotowane. Więc kto jest kolejny na twojej liście?

Melancholia wypełniła mu umysł. Zmarszczył brwi.

— Nie ma już żadnej listy.

Po raz pierwszy odkąd Draco mógł sobie przypomnieć, Blaise nie naciskał, nie dopytywał, a jedynie napełnił mu szklankę kolejną porcją whisky.

Granger nie mogła go wiecznie unikać. W końcu sprawiała wrażenie, że interesuje ją coś więcej niż tylko seks. Wiedział, że to uczucie jest odwzajemnione, ale nie udało mu się tego w pełni przekazać w tym całym bałaganie, jakim okazała się ich rozmowa.

Jeśli zajdzie taka potrzeba, miał zamiar spędzić całą niedzielę, próbując do niej zagadać. Ale na razie wolał pogrążyć się w topieniu smutków w alkoholu.


Brak komentarzy