Motyw: Ficlet z okazji czterdziestych urodzin Draco.


Jesteś teraz taki stary.

Draco zamrugał, popijając swoją poranną herbatę, zanim spojrzał w górę, by zerknąć na miejsce naprzeciwko, w którym siedziało światło jego życia – jego żona.

Granger.

Spojrzała na niego niewinnie. 

Sądzisz, że najpierw zrobisz się siwy, czy po prostu jeszcze bielszy?

Draco odstawił filiżankę na spodek z wyraźnym kliknięciem. 

Mam czterdzieści lat.

Hermiona mruknęła z aprobatą i wgryzła się w swój tost. Pozostawiony w spokoju, Draco ponownie podniósł filiżankę, by napić się herbaty.

Możesz wyłysieć.

Zakrztusił się i prawie upuścił filiżankę wprost na swoje jajka sadzone.

Mam czterdzieści lat warknął. — W najbliższym czasie nie planuje ani łysieć, ani siwieć.

Uniosła brew. 

Czy twój dziadek ze strony matki nie był przypadkiem łysy?

Jego szczęka drgnęła, gdy skinął niechętnie głową, przyznając jej rację. Stłumił chęć sięgnięcia w górę i pomacania linii swoich włosów.

Hermiona leniwie mieszała herbatę. 

Łysienie typu męskiego dziedziczy się od strony matki.

Draco odłożył gazetę. 

Czy jest coś, czego ode mnie chcesz?

Potrząsnęła głową. 

Po prostu głośno myślę.

Draco wrócił do swojej gazety, ale nie mógł powstrzymać się od rozważania, co zainspirowało tok myślenia Hermiony. Czy robiły mu się zakola? Był pewien, że tego ranka podczas ubierania się z pewnością by to zauważył, ale teraz nagle we wszystko zwątpił.

Jego dziadek Cygnus był łysy…

Wszystkie gwiazdy na niebie zdawały się mówić „Łysinka, łysinka, łysinka."

Z trzaskiem odłożył gazetę i wstał bez słowa, wychodząc z pokoju.

Jego włosy wyglądały tak samo. Uważnie przyjrzał się swojemu odbiciu w lustrze na korytarzu, próbując sprawdzić linię włosów ze wszystkich stron.

Na końcu korytarza rozbrzmiał śmiech. Draco spojrzał na Hermionę, która ściskała za framugę drzwi i trzęsła z na wpół tłumionego śmiechu.

Spojrzał na nią groźnie, gdy podeszła bliżej. 

Jesteś okrutna. Nie możesz rzucać określeniami w stylu łysienie prosto w twarz mężczyzny i to jeszcze w dzień jego urodzin. Masz już czterdzieści lat. Ja nigdy nie powiedziałbym ani słowa o…

Jej oczy stopniowo się rozszerzyły.

Szczęka Draco została uchylona na ułamek sekundy. 

— O… o czymkolwiek. Ponieważ nie istnieje nic, co mógłbym skomentować. Ty się nie starzejesz.

Jej oczy błyszczały z rozbawienia. 

Dobrze. Cóż, to tylko dlatego, że jesteś lepszym kłamcą. Twoja matka będzie cię rozpieszczać przez cały dzień, więc ktoś musi być dla ciebie choć trochę podły, żebyś znów nie stał się pretensjonalny.

Draco prychnął i przewrócił oczami, gdy podeszła do niego i poprawiła jego kołnierz w sposób, który wydawał się zwyczajny, choć równocześnie zaborczy. 

— Czy przez jeden dzień możesz być po prostu słodką żoną? Moglibyśmy tego spróbować – tak w ramach eksperymentu.

Nachyliła się bliżej, aż ciepło jej oddechu uderzyło w jego szyję. 

Nie jestem pewna, czy wytrzymam cały dzień. — Zniżyła ton tak, że stał się o wiele bardziej zmysłowy. Będę dziś słodka.

Po kręgosłupie Draco przebiegł dreszcz. Blondyn przygryzł wargę. 

Cóż, myślę, że wieczór to dobry początek.

Kąciki jej ust wygięły się w górę, a oczy zmarszczyły się w znajomy, radosny sposób. 

Możliwe, że z wiekiem stanę się posłuszna.

Draco prychnął i spojrzał na nią. 

Mało prawdopodobne. Raczej już taka zostaniesz. Co bym w ogóle zrobił z uległą małżonką?

Uśmiechnęła się. 

— To jedna z tych tajemnic, których nigdy nie odkryjemy. Delikatnie odgarnęła jego włosy opuszkami palców, zanim go pocałowała. Wszystkiego najlepszego, Draco.


1 komentarz: