Motyw: Hermiona stoi na stole i czeka, aż Draco zabije dla niej pająka. (Nie mogłam wyobrazić sobie Hermiony z fobią pająków, więc trochę odwróciłam ten motyw).

Ostrzeżenia: pająki.

 

Nie dostrzega go, kiedy przechodzi przez drzwi. Nie znajduje go też w bibliotece ani w gabinecie.

— Draco?

— Tutaj, na górze. — Jego głos spływa po schodach przepełniony nutą nieokreślonej emocji, której Hermiona nie potrafi do końca zidentyfikować.

Kobieta powoli wchodzi po schodach z wyciągniętą różdżką, aż dociera do jego pokoju. Drzwi są lekko uchylone.

Waha się przez chwilę. Szanse są obecnie podzielone pół na pół. Albo wejdzie do środka i ujrzy go obwiązanego wielką, czerwoną kokardą, albo odkryje, że jest przetrzymywany jako zakładnik przez mściwych Śmierciożerców.

Ciężko jej przewidzieć cokolwiek, jeśli chodzi o Dracona Malfoya.

Hermiona bierze głęboki oddech i macha różdżką, otwierając drzwi.

Nie jest nagi.

Ani przetrzymywany jako zakładnik.

Zamiast tego stoi niedbale na niebezpiecznie malutkim stoliku na środku pokoju.

— Ach, tutaj jesteś — mówi, jakby jego obecna lokalizacja była całkowicie normalna.

Hermiona przez kilka chwil wpatruje się w niego w milczeniu. 

— Co ty robisz?

Draco unosi swoją arystokratyczną brew i spogląda na nią z góry. 

— Mieszkam, a przynajmniej tak było ostatnim razem, kiedy to sprawdzałem. Sądzę, że akt własności tego domu określa mnie jako jego właściciela. Mogę stać, gdzie tylko zechcę.

Hermiona wzdycha i rozgląda się po pokoju. 

— Gdzie on jest?

— Gdzie jest kto?

Hermiona sama unosi brew. 

— Pająk. Gdzie on jest?

— Jaki pająk? Nie ma żadnego pająka. Czy człowiek nie może sobie nawet stanąć na własnym stoliku…

Hermiona przewraca oczami i rzuca zaklęcie „Wskaż mi”, podczas gdy Draco wymownie mówi o prawach człowieka i wolności, powtarzając niczym papuga wszystkie ulubione argumenty Hermiony z jej własnych tyrad i pouczeń.

Pod regałem czai się pająk.

— Draco, to nic takiego — mówi Hermiona, klękając, sięgając pod mebel i delikatnie łapiąc pajęczaka. — Jest całkowicie nieszkodliwy.

— Jest ogromny. — Draco brzmi, jakby się dusił.

Hermiona wstaje, a pająk szybko krąży wokół jej dłoni, gdy brunetka znów odwraca się do Draco.

— O kurwa! Proszę, nie rób tego. Zabij go. Na litość boską, to pająk, powinnaś go zabić. Dlaczego zawsze musisz pozwalać im się po tobie wspinać? — Draco chowa twarz w dłoniach, a stolik niebezpiecznie chybocze pod jego ciałem.

— Nie zawsze pozwalam im się po mnie wspinać. Ten gatunek jest nieszkodliwy. — Macha różdżką. Pająk lewituje w powietrzu, a ona wysyła go na zewnątrz przez otwarte okno aż na konar pobliskiego drzewa.

— Już go nie ma i nikt nie umarł. — Zamyka okno i ponownie patrzy na Dracona. — Nadal zamierzasz korzystać ze swojego pełnego prawa do stania na tym stoliku, czy teraz już zejdziesz?


Brak komentarzy