Płomienie lizały nogi Hermiony, gdy ta przechodziła przez ogień prosto do sypialni Draco. Spojrzała na dziennik – skórzaną, podrapaną i zniszczoną okładkę oraz miękki od starości pergamin. Mocno zacisnęła na nim palce. Przewróciła strony, których nigdy wcześniej nie widziała, sprawdzając, czy aby na pewno są prawdziwe.
Jej oczom ukazał się klucz do szyfru używanego przez Czyścicieli. Wzięła drżący oddech, przerzucając strony, aż jej wzrok zaczął się rozmazywać. Zrobili to. Zdobyli informacje, których potrzebowała. To było o wiele więcej, niż kiedykolwiek odważyła się marzyć.
Odwróciła się do Draco, czując przepływającą przez nią energię. Blondyn stał z rękami w kieszeniach, pilnie ją obserwując.
— Wiedziałam, że to zadziała — powiedziała bez tchu.
Uniósł brew.
— Ale nie zadziałało. Nie udało ci się wydobyć z niego informacji…
— I tak udało mi się nakłonić go do podzielenia tym, co wiedział…
— Nakłoniłaś go, żeby oddał tę książkę? Gdybym nie był na tyle przewidujący, żeby…
— …użyć serum prawdy na bezbronnej dziewczynie? — Spojrzała na niego groźnie. — Tak, o tej części nie możemy przecież zapomnieć.
Draco prychnął.
— Godzinę temu nie zwróciłabyś na nią najmniejszej uwagi, nawet gdyby stanęła w płomieniach, a teraz uważasz, że została niesprawiedliwie potraktowana…
— Spodziewałam się, że poinformujesz mnie o takim spisku…
— Przecież właśnie to dało ci ten cholerny dziennik, prawda?
— Nie, nie! Zaprosił nas do siebie, bo już planował nam powiedzieć…
— Przyglądał się sytuacji i gdybym ja nie miał większych wpływów, on mógłby użyć tego przeciwko nam…
— Mylisz się! Dał go nam, bo zależy mu na Oliverze!
— To nie ma znaczenia. — Draco przeczesał ręką włosy. — Masz już dziennik.
Zacisnęła usta i ponownie przesunęła opuszkami palców po stronach. Jej umysł zaczął wirować, a cała irytacja ustąpiła.
— Te są galijskie — powiedziała po kilku chwilach. — Siódma gromada jest oparta na runach galijskich. — Przygryzając wargę, spojrzała na zegar wiszący nad kominkiem. Była 2:30 w nocy, ale kompletnie nie czuła zmęczenia.
— Wyślę ci kawę do biblioteki — powiedział, przewracając oczami. — Idź.
Posyłając mu szybki uśmiech, wybiegła przez drzwi i wartkim krokiem zeszła po schodach. W ciągu dziesięciu minut wypełniła cały stół w bibliotece czasopismami, pergaminami i kałamarzami, stopniowo popijając swoją pierwszą filiżankę kawy i przeżuwając herbatniki.
Pracowała przez całą noc, zdumiona zasadami działania klucza. Wystarczyło, że wyobraziła sobie runę i przycisnęła palce do pergaminu, zanim litery i cyfry ułożyły się na nowo, przenosząc wskazany znak na samą górę strony. Bazgroląc wściekle i chcąc rozgryźć symbole, którym przyglądała się od miesięcy, poczuła, jak jej umysł wiruje, a przez ciało przebiega dreszczyk emocji związanym z pracą nad zagadką. Wszystkie myśli i zmartwienia związane z Oliverem i Teo odpłynęły gdzieś na bok.
Kiedy promienie słońca zaczęły wpadać przez wielkie okna pomieszczenia, sprawdziła swoje postępy. Przetłumaczyła całą stronę dziennika Tolbrette'a, prawie pięć razy szybciej niż robiła to do tej pory. Podniecenie wezbrało w jej sercu – aż spojrzała na wszystkie pozostałe dzienniki.
Była tylko o kilka centymetrów bliżej od rozszyfrowania całej sprawy. I wciąż pozostawał problem wszystkich brakujących stron. Będzie musiała jakimś sposobem wypełnić puste miejsca, aby zrekonstruować zaklęcia. Potrząsając lekko odrętwiałą dłonią, zmarszczyła brwi, patrząc na dziennik. Jedna strona, krok po kroku. Po czterech godzinach przetarła oczy i w końcu zdecydowała, że wystarczy jak na pierwsze podejście. Wróciła do swojego pokoju i zasnęła, gdy tylko jej głowa opadła na poduszkę.
Następny tydzień spędziła pracując nad dziennikami tak zaciekle, jak wtedy, gdy przygotowywała się do SUMów. Razem z Draco spędzała w bibliotece długie dni, tłumacząc z nim teksty ramię w ramię, gdy przeszukiwali kolejne dzienniki. Na szczęście nie widziała Lucjusza od czasu spontanicznej wycieczki po Dworze. Zostawił on list informujący Dracona o jego nieobecności, więc nie musieli się martwić, że mężczyzna nakryje ich na badaniach.
Pierwszą rzeczą, jakiej spróbował Draco, kiedy do niej dołączył, było rzucenie serii zaklęć rozszyfrowywujących i tłumaczących. Ale dzienniki stawiały opór. Kontynuowali więc swoją rutynę wczesnych poranków w bibliotece, popijania herbaty i kawy, a także wymieniali się pomysłami na temat znaczeń kryjących się za konkretnymi fragmentami.
Każdego wieczoru około jedenastej Draco nalegał, aby kończyli na dany dzień i udali się z powrotem do pokoi. Słuchał uważnie, kiedy dzieliła się swoimi teoriami na temat „bariery błyskawic” Tolbrette'a, wyjaśniając, dlaczego sądziła, że zaczął on od magii celtyckiej. Blondyn stał z nią przed drzwiami jej sypialni, cierpliwie czekając, aż ona rozpracuje te małe pomysły, które ją dręczyły. Zadawał pytania lub oferował swój drobny wkład, ale tak naprawdę jej inteligencja sama w sobie była nieoceniona. Gdy była już wystarczająco wyczerpana, zamykała drzwi swojej sypialni, wciąż rozmyślając o kolejności wpisów w dziennikach i o tym, co mogło zabić „Gołębia numer 5”.
Kiedy nadszedł piątek i Draco przypomniał jej, że za dwie godziny muszą stawić się w Edynburgu, prychnęła z irytacją na myśl, że jej badania zostaną tego wieczoru przerwane. Po raz pierwszy nie była zainteresowana wizytą w Edynburgu. Poszła na górę, żeby się przygotować, znajdując w szafie krótką, granatową sukienkę od Pansy. Wkładając minimalny wysiłek w swoją fryzurę i makijaż, skończyła przygotowania na czterdzieści pięć minut przed czasem, po czym pobiegła z powrotem do biblioteki.
Draco znalazł ją – dziesięć minut po planowanej godzinie wyjścia – przeglądającą wiadomości i przygryzającą wargę w skupieniu. Kiedy wyprowadził ją przez drzwi na podjazd Dworu, zauważył, że na jej szyi brakuje złotej obroży. Musiał więc wezwać Bobka, żeby ten ją przyniósł. Hermiona założyła ją, gdy szli, jednak jej umysł wciąż krążył wśród tematu dzienników.
— Wiesz może, czy Ted Nott będzie dziś wieczorem w Edynburgu?
— Nie ma opcji, żebym oddał cię w ręce Teda Notta, Granger — burknął Draco. — Nie, kiedy tak wyglądasz.
Zamrugała, gdy wrota bramy się otworzyły. Patrząc na siebie, nie dostrzegła niczego budzącego zastrzeżenia. Krótka sukienka, wysokie szpilki, kręcone włosy i pospieszny makijaż. Już miała poprosić go o wyjaśnienia, kiedy chwycił ją za ramię i teleportował się z nią do Edynburga.
Przez cały obiad co rusz łapała się na tym, że jej umysł odpływał w stronę tłumaczeń dzienników. Przychodziło jej to z łatwością, ponieważ w pomieszczeniu był dziś wyjątkowo spokojnie. Flinta wciąż nie było, podobnie jak Teo. Starała się nie martwić, co to mogło oznaczać to dla niego i Olivera. Nie było też Susan Bones, ponieważ Travers potrzebował jej tego wieczoru, więc Goyle siedział naburmuszony i milczący. Po kilku cichych komentarzach odnośnie do ostatnich niepowodzeń we Francji – najwyraźniej Zakon odzyskał Groix – chłopcy przeszli do sztywnych uprzejmości. Zanim zeszli do Salonu, Hermiona przeanalizowała w myślach kilka możliwych znaczeń septagramu, który znalazła w dzienniku Tolbrette'a. Kiedy Draco przyciągnął ją do siebie na kanapie, podwinęła nogi pod siebie, pozwalając, by jej kolana opadły na jego własne. Objął jej barki ramieniem, ale nie nalegał, by usiadła na nim okrakiem.
Była tak pogrążona we własnych myślach, że nie zauważyła dwóch cieni, które pojawiły się ponad nimi, dopóki jeden z nich się nie odezwał.
— Twoja kotka wygląda na zmęczoną, Draco.
Obserwował ją starszy mężczyzna z szerokim torsem i łysiejącą głową. Metodycznie zakręcił kieliszkiem brandy. Stojący tuż za nim Yaxley posłał jej sugestywny uśmieszek.
Draco wstał gwałtownie i uścisnął mu dłoń.
— No cóż, wymęczyłem ją, sir.
Łysy mężczyzna zachichotał i przejechał językiem po zębach. Hermiona rozpoznawała go, ale nie potrafiła go konkretnie umiejscowić.
— Słyszałem, że jesteś dość terytorialny. Szkoda.
— Przepraszam, sir, ale to dla mnie żaden powód do wstydu. Lubię świadomość, że miała w sobie tylko mojego fiuta. To jest warte każdych galeonów. — Draco roześmiał się, a dźwięk ten sprawił, że wzdłuż jej kręgosłupa przebiegł chłodny dreszcz.
— Naprawdę? Nie zrobisz wyjątku nawet dla starego przyjaciela rodziny takiego jak ja? — Łysy mężczyzna spojrzał na nią i poprawił dłonią swoje krocze. — Byliśmy prawie rodziną, Draco.
— Prawie — powiedział chłodno Draco.
I coś w umyśle Hermiony kliknęło. Pan Parkinson. Teraz wyraźnie widziała w nim rysy Pansy. Rozchyliła usta w przerażeniu i szybko spuściła wzrok, zmuszając się, by nie patrzeć w stronę, gdzie siedziała właśnie „Giuliana Bravieri” oraz Blaise.
Jedna z Dziewczyn Carrowów przyniosła dwie nowe kieliszki brandy dla Yaxleya i Parkinsona. Wzrok Yaxleya sunął po ciele dziewczyny, gdy sięgnął po swój drink.
— Muszę przyznać, że jestem zaskoczony tym, jak bardzo lubisz te małe przyjęcia, Quince. Pomyśleć, że twoja córka mogła być jedną z tych dziwek, gdyby nie…
— Nie była moją córką — warknął Parkinson. Dopił resztę swojej brandy i zamienił pustą szklankę na pełną. — Wolę nie mieć żadnych spadkobierców, niż żyć okryty hańbą przez istnienie tej dziwki. Draco i Blaise zrobili honorową rzecz, zabijając ją.
Hermiona poczuła, jak serce zaciska jej się w piersi, a żebra miażdżą płuca. Parkinson pociągnął długi łyk swojej drugiej porcji brandy, a jego oczy zwęziły się na Draco, jakby prowokując go, by wyraził swój sprzeciw.
— W rzeczy samej, sir — powiedział powoli Draco. — Była skazą na nas wszystkich.
Hermiona podniosła wzrok i zauważyła, że Parkinson kiwa głową Draco i odwraca się do Blaise'a. Jego oczy spoczęły na Giulianie.
— No, no, no, witamy — zaśpiewał.
Hermiona obserwowała z obrzydzeniem, jak pan Parkinson wodzi wzrokiem po ciele swojej własnej córki. Zaryzykowała krótkie spojrzenie w jej kierunku i dostrzegła, że oczy Giuliany Braveri rozbłysły blaskiem wściekłości.
Pan Parkinson roześmiał się.
— W tej został jeszcze jakiś duch, Zabini. Myślałem, że wszyscy go już z niej wypieprzyliśmy.
Żołądek Hermiony skręcił się nieprzyjemnie.
Patrzyła, jak ramiona Giuliany Bravieri napinają się i odchylają do tyłu, a jej nozdrza rozszerzają się nerwowo. Blaise zażartował, wstając, by uścisnąć dłoń pana Parkinsona, ale Hermiona słyszała jedynie krew szumiącą jej w uszach.
Draco złapał ją za łokieć, rzucił jakąś wymówką, po czym po raz ostatni przeszedł z nią po pomieszczeniu i skierował ich kroki ku kominkom sieci Fiuu. Gdy tylko Hermiona przeszła na drugą stronę, potknęła się na najbliższym krześle, próbując opanować ciągły szok. Słabo pamiętała swoją rozmowę z Pansy w Ministerstwie, a tym bardziej wskazówkę dotyczącą napiętych stosunków Ślizgonki z ojcem – ale sprzedanie własnej córki w niewolę było nie do pomyślenia. Próbowała postawić się na miejscu Pansy. Wyobrazić sobie własnego ojca... poczuła ucisk w gardle tak mocny, jakby ktoś ją dusił. Zaczęła się krztusić.
Draco natychmiast znalazł się u jej boku. Kazał skrzatom przynieść do jej pokoju rumianek i eliksir nasenny, a jej pytania zbył słowami „Nie teraz, Granger”. Odprowadził ją pod same drzwi z ręką na jej plecach, zmuszając ją do pójścia do łóżka z obietnicą, że z samego rana wznowią badania nad tatuażami.
Hermiona przez kilka następnych dni w pełni poświęciła się badaniom, próbując przetrawić swoje obrzydzenie. Quincy Parkinson był po prostu kolejną osobą, którą mogła dopisać do listy tych, którzy mieli za to wszystko zapłacić. Draco spotykał się z nią każdego ranka i towarzyszył jej aż do wieczora. Przez pierwsze dwa dni robili naprawdę świetne postępy. Ona miała za sobą już trzy czwarte dziennika Tolbrette'a; on przetłumaczył za to dwie trzecie swojego. Ale w miarę upływu tygodnia uwaga Dracona stawała się coraz bardziej rozproszona. Hermiona coraz częściej czuła na sobie jego wzrok, sunący po jej twarzy lub wzdłuż nóg. W takich chwilach Draco szybko odrywał od niej wzrok. Prosił ją, żeby powtórzyła swoje pytanie, a ona miała wrażenie, że tak naprawdę Draco nawet jej nie słuchał. Musiał robić coraz więcej przerw, przeciągając się i przechadzając między regałami biblioteki. Może miał już dość pomagania jej.
Dopiero we wtorek, kiedy Hermiona obudziła się z bardzo przyjemnego snu, nagle zdała sobie sprawę, co kryło się za żarem w jego oczach.
Był podniecony.
Kilka minut później zamrugała, patrząc na siebie w lustrze. Szczoteczka do zębów zwisała luźno z jej ust. Była tak zajęta i pochłonięta swoimi badaniami, że ani razu nie zastanowiła się nad tym, co się wydarzyło, zanim udali się do Dworu Nottów. Ale może on o tym tak łatwo nie zapomniał. Wróciła myślami do tego, jak pod koniec każdego dnia odprowadzał ją z powrotem do jej sypialni, do sposobu w jaki patrzył, gdy jej usta zaciskały się wokół brzegu kubka z kawą. Do tego, jak wykorzystywał każdą okazję, by móc jej dotknąć – jego dłoń na jej talii, gdy chodzili między regałami, jego opuszki przy jej własnych, gdy podawał jej swoje notatki.
Nagle jej ciało przypomniało sobie jego palce w majtkach, jej dłoń na jego erekcji, jego oddech w jej uchu, dźwięki dobiegające z jego gardła, gdy doszedł.
Nie chodziło o to, że nie chciała tego… znowu. Bo chciała. Po prostu była… zajęta.
Hermiona wypluła pastę do zębów, obmyła swoją zarumienioną twarz i otworzyła szafkę nad umywalką. Spojrzała na rząd fiolek z Eliksirem Antykoncepcyjnym. Jeden na miesiąc. Ona i Draco nie będą… Jeszcze nie. Ale nie było powodu, żeby ślepo upierać się przy swoim. Wypiła porcję eliksiru i szybko się ubrała, po czym pospieszyła na dół.
Draco miał na sobie kobaltowy sweter, a jej oczom nie umknęło to, jak materiał rozciągał się na jego klatce piersiowej.
Dołączyła do niego przy dużym stole, napełniając swoją filiżankę kawą. On przerzucił swoimi długimi palcami kolejną stronę i zmarszczył brwi w zmieszaniu. Przez kilka chwil patrzyła, jak czytał, czując, że krew zaczyna szumieć w jej uszach od kofeiny i z nerwów.
— Cokolwiek interesującego? — zapytała tak jak on, kiedy w zeszłym tygodniu próbował zwrócić jej uwagę.
Westchnął, nie podnosząc wzroku.
— Tylko trochę wzmianek o magicznym tuszu. Chyba. Nie jestem jeszcze pewien.
Podeszła do jego strony stołu i zerknęła mu przez ramię, żeby spojrzeć na to, co właśnie czytał. Wskazał na tłumaczenie, ale nie była w stanie się skoncentrować, skupiając na zapachu jego ciała. Zamruczała lekko pod nosem, pochylając się bliżej, doskonale świadoma, że jej klatka piersiowa ociera się o jego ramię.
Usłyszała, jak jego gardło zacisnęło się, gdy przełknął. Jednak w tej samej chwili wstał, oferując jej swoje krzesło i klucz Jonesa, aby sam mógł przejść się przez pokój. Patrzyła, jak siada na kanapie i podnosi książkę o magii celtyckiej, którą sama zaczęła wczoraj przeglądać.
Hermiona przygryzła wargę i próbowała zmienić swoje plany. Chciała, żeby wiedział, że nadal jest nim zainteresowana. Może musiała być w tym bezpośrednia? Przez pięć minut udawała, że coś tłumaczy, po czym odłożyła dziennik i podeszła do kanapy.
— Hm? — zanucił ponad książką, kiedy poczuł przed sobą obecność dziewczyny.
Hermiona pochyliła się, oparła dłonie na ramionach Dracona i przycisnęła usta do jego własnych. Wargi chłopaka zmiękły pod jej własnymi, a książka zatrzasnęła się w jego dłoniach. Dziewczyna odsunęła się i spojrzała mu w oczy, które przemknęły przez jej twarz.
— Tak? — Uśmiechnął się.
— Po prostu myślałam… czy nie przydałaby ci się… chwila przerwy?
Jego uśmiech tylko się rozszerzył.
— Ach tak?
— Um, tak. — Wzięła głęboki oddech i wpełzła na jego kolana, z nogami ułożonymi po obu stronach jego ud. Uniósł brwi, odrzucając książkę przez pokój, by po sekundzie ułożyć swoje dłonie na jej biodrach. — Oboje pracowaliśmy dość ciężko, a ja, hm… sądzę, że przyda nam się… trochę… um…
Urwała, gdy poczuła, jak bardzo rozgrzały się jej policzki. Ale on tylko się do niej uśmiechnął. Przewróciła oczami i pochyliła się, by znów go pocałować.
Owinął ramiona wokół jej pleców, przyciągając ją bliżej. Od czasu, gdy ostatnim razem Lucjusz ją skarcił, zawsze nosiła dżinsy. Teraz żałowała, że jej nogi nie mogą się rozszerzyć tak, jak by tego chciała.
Draco pocałował ją leniwie, niespiesznie. Jego ręce wędrowały po jej plecach, po czym opadły na biodra, sunąc w dół ud i ku kolanom, zanim powróciły w górę. Hermiona wplotła palce w jego włosy, wsuwając język do jego ust i rozkoszując się pełnym zaskoczenia jękiem, który wyrwał się z gardła Dracona. Zacisnął dłonie na jej biodrach i przyciągnął ją bliżej.
Opuściła ręce w dół, sunąc nimi po swetrze i klatce piersiowej. Splątał swój język z jej własnym, gdy palce Hermiony pociągnęły za rąbek jego koszuli, wślizgując się pod spód. Draco westchnął, a ona pozwoliła swoim dłoniom błądzić po jego skórze.
Dotarła opuszkami do jego blizn od Sectumsempry sunących zygzakiem w górę, wzdłuż jego żeber i ostro skręcających tuż pod sercem. Pocałowała go, wciskając palce w jego mięśnie, ciesząc się jędrnością jego brzucha i twardymi krawędziami żeber.
Odsunęła usta od jego własnych i patrzyła, jak on powoli uniósł powieki.
— Ściągamy? — zapytała, szarpiąc sweter.
Oczy Draco błysnęły, a potem usiadł on prosto, żeby przeciągnąć materiał przez głowę. Jego alabastrowa skóra była tak jasna w świetle poranka, że palce Hermiony natychmiast przemknęły po wszystkich jego bliznach – Sectumsemprze, klątwie kwasowej z Dover i kilku innych, których nie rozpoznawała. Chciała zapytać – zmusić go do opowiedzenia o każdej z nich. Ale potem on nachylił się, by pocałować ją w szyję, przyciągając jej klatkę piersiową do swojej i zasysając usta na jej skórze.
Jej powieki zatrzepotały, gdy wsunął dłoń w jej loki, przyciągając do siebie jej szyję, gdy drugą rękę zacisnął na jej biodrze, zachęcając tym, by Hermiona zaczęła się przy nim poruszać. Przesunęła nogi i naparła na niego podbrzuszem. Westchnęła, a on jęknął. Nawet przez swoje dżinsy i jego spodnie czuła, że staje się coraz twardszy. Spróbowała kręcić biodrami, a Draco przygryzł jej szyję.
Zaśmiał się przy jej skórze.
— Skrzaty domowe wkrótce nas powstrzymają.
Przygryzła wargę, żeby nie wspomnieć mu, że prawdopodobnie nie zrobią tego teraz, kiedy już wypiła eliksir.
— Więc dopóki nas nie powstrzymają — odszepnęła. A on zamruczał i ścisnął jej tyłek.
— Kurwa.
Przyciągnął jej usta z powrotem do swoich, a ona pozwoliła mu się pożreć, gdy sama wzdychała z rozkoszy pulsującej od ich zbiegających się ze sobą bioder. Przesunęła dłońmi po jego piersi, pieszcząc każdy skrawek jego nagiej skóry, do którego była w stanie sięgnąć. Ale chciała więcej.
Pociągnęła za swoją koszulę, próbując ją ściągnąć. Draco odsunął się, by móc na nią patrzeć. Dyszał ciężko i błądził po niej wzrokiem. Bujne loki niezgrabnie opadły jej na twarz, gdy wysunęły się w upięcia, ale kiedy odrzuciła je na bok, poczuła jego skórę na swojej, gdy przyciągnął ją do siebie i obrócił, by położyć ją na kanapie.
— Tak dobrze? — wydyszał. Hermiona skinęła głową.
Była pod nim tylko raz – na szezlongu, kiedy im przerwano. Ale wtedy nie towarzyszyło im tak dużo nagiej skóry. Teraz mogła przesunąć dłońmi po jego nagich plecach. Mogła przycisnąć swoje piersi do jego torsu.
Pochylił się nad nią, całując jej szyję i łącząc razem ich biodra. Jego usta osunęły się niżej, przemykając po jej obojczykach i składając delikatne pocałunki na szczytach jej piersi. Przerwał, a ona spojrzała w dół, by zobaczyć, jak jego wzrok skupił się na bliźnie nad jej sercem pozostałej po rytuale, który pozbawił ją dziewictwa. Pocałował ją delikatnie, a Hermiona oplotła go kolanami wokół talii, gdy coś ciepłego zawirowało nisko w jej brzuchu.
Draco spojrzał na Hermionę, całując jej klatkę piersiową, a ona patrzyła, jak jego usta suną niżej, aż zatrzymały się nad jej stanikiem. Czuła na sobie ciepło jego oddechu. Skinęła głową, a Draco pocałował jej pierś, muskając ustami cienką koronkę zakrywającą jej sutek.
Jej klatka piersiowa uniosła się ku niemu, a z jej ust wyrwał się jęk, gdy jego palce objęły jej drugą pierś. Zacisnęłą powieki, gdy nacisk narastał w jej biodrach, zmuszając ją, by przesunęła się pod nim, gdy pieścił ją kciukiem. Owinęła nogi wokół jego talii, próbując się o niego otrzeć.
Draco przesunął się w górę, odrywając się od jej piersi i całując w usta. Przycisnął całą długość swojej męskości do jej rdzenia, a ona syknęła:
— Tak.
Zrobił to ponownie i zapytał:
— Czy tak jest dobrze?
— Nie przestawaj. Proszę, nie…
Pocałował ją i zaczął pocierać swoim ciałem o jej własne. Ręką zaciśniętą na jej piersi odsunął lekko miseczkę stanika i zaczął pieścić jej sutek. Hermiona wciągnęła ostry oddech, zaciskając kolana wokół jego talii.
Jego biodra odnalazły idealne tempo, a jej własne podskakiwały, by napotkać go przy każdym kolejnym pchnięciu.
— Chcę, żebyś doszła, Granger — wysapał przy jej ustach. — Czy w ten sposób dojdziesz?
— Ja… tak sądzę. Proszę…
Poruszał się coraz szybciej, ocierając swoją męskością o jej łechtaczkę. Hermiona wbiła paznokcie w jego plecy, jeszcze mocniej wyginając się pod nim.
— Co jeszcze? — jęknął. — Czego jeszcze potrzebujesz?
— Po prostu nie przestawaj…
— Nie mogę… ja zaraz… Kurwa…
— Draco, proszę…
Zacisnął dłoń na jej piersi, szarpiąc za sutek…
Słuchała jego pomruków. Przekleństwa spadały z jego ust na jej policzek niczym krople deszczu. Ruchy jego bioder stały się niestabilne, jednak ocierał się o jej kobiecość dokładnie tam, gdzie tego potrzebowała. Unosiła się nad krawędzią urwiska, jeszcze tylko jeden krok…
— Piękna… o kurwa… kurwa…
Ponownie naparł na nią biodrami. Zadrżała, rozchylając usta i napinając mięśnie. Jej uda drżały, a jej cipka się zacisnęła. Draco zatrząsł się i jęknął, a jego biodra znieruchomiały, gdy doszedł.
Oboje złapali oddech. Hermiona kreśliła opuszkami leniwe wzory na jego głowie, rozkoszując się tym, w jaki sposób jego delikatne włosy prześlizgiwały się przez jej palce. On zatopił twarz w jej ramieniu, dysząc przy jej skórze. Pozwalając swoim rękom sunąć po jego szyi i gładzić plecy, śledziła krzywizny jego łopatek, zapamiętując najmniejsze wypustki w kręgosłupie i żebra, które rozszerzały się pod jej dotykiem.
Jego ręka wciąż spoczywała na jej piersi, nagiej pod jego palcami w miejscu, w którym odciągnął jej stanik. A kiedy jego dłoń znów się poruszyła – a jego kciuk pogładził jej sutek – Hermiona była zszokowana świadomością, że jej ciało wciąż reaguje na jego dotyk.
Uniósł drugą rękę, wciskając ją w poduszkę kanapy, żeby się podnieść. Unosił się nad Hermioną, a jego oczy błądziły po jej ciele, śledząc jej usta, odsłoniętą pierś, talię. Ona też próbowała go zapamiętać – sposób, w jaki włosy opadały mu na czoło, wyrazistość jego szczupłych ramion i klatki piersiowej, odcień jego wilgotnych i lekko posiniaczonych ust.
Sięgając powoli, odsunął zabłąkany lok z jej twarzy. Przesunął palcami po jej szyi i ramieniu, po czym delikatnie podciągnął miseczkę jej stanika z powrotem na miejsce. Usiadł, podał jej ręce i podciągnął ją do góry.
Postanowili odświeżyć się i spotkać na dole za godzinę. Droga do ich sypialni była cicha, ale kiedy zostawił ją pod jej drzwiami, odwróciła się do niego, owinęła ramiona wokół jego własnych i złożyła na jego ustach soczysty pocałunek. Była mile zaskoczona, widząc, jak szybko jego język wsunął się między jej wargi, a dłonie chwyciły za pośladki.
***
Całowanie Dracona Malfoya było niczym narkotyk – eliksir oczyszczający umysł i rozgrzewający skórę. Hermiona uznała, że chciałaby go uwarzyć, zabutelkować i zatrzymać na zawsze.
Całował ją rano przed pierwszą filiżanką kawy, rozbudzając jej ciało bardziej, niż cały dzbanek kofeiny. Całował ją popołudniami, kiedy nudziły go tłumaczenia, które nie miały bezpośredniego związku z ruchami jej ciała lub z tym, co sprawiało, że jęczała. Całował ją wieczorami, kiedy zbliżali się do drzwi jej sypialni; przyszpilał ją do ściany i pozwalał swoim dłoniom wędrować, czasami podciągając ją, by mogła owinąć swoje uda wokół jego bioder.
Lubił jej rozpuszczone włosy, obcisłe dżinsy i niebieską koronkę stanika.
Pozwalał jej narzucać im tempo. W chwili, gdy jej palce odpinały jeden z jego guzików, jej koszula zostawała wyciągnięta ze spodni. Jeśli jej biodra dotykały jego, nagle wybrzuszenie w jego spodniach ocierało się o nią. Ale bez względu na to, co próbowała mu przekazać, jej dżinsy zawsze pozostawały mocno naciągnięte na ciało. Raz próbowała je zdjąć, ale on natychmiast uspokoił jej ręce. Zanim zdążyła to zakwestionować, jego język z powrotem był w jej ustach, wyciągając jęki z jej płuc.
Kiedy w piątek wzajemnie błądzili dłońmi po swoich ciałach, jej palce zawędrowały do przodu jego spodni. Już zastanawiała się, czy może nie powinna spróbować ich dzisiaj rozpiąć, kiedy skądś zabrzmiało lekkie puk, puk, puk.
Odsunęła usta od jego szyi i rozejrzała się. Draco znieruchomiał pod nią.
Puk, puk, puk.
Brzmiało to tak, jakby ktoś pukał do drzwi biblioteki.
Hermiona wygładziła ubranie i zerwała się z krzesła, na którym siedziała okrakiem na nogach Dracona. Chłopak poszedł w jej ślady, wygładzając koszulę, gdy szybko podszedł do drzwi. Stała za nim, gdy je otwierał. Na korytarzu czekała na nich cierpliwie Narcyza Malfoy, cała na lawendowo.
— Mamo — wychrypiał.
— Witaj, kochanie. Hermiono. — Skinęła im obojgu głową i przeszła przez próg. — Wybaczcie mi tę ostrożność, ale słyszałam, że w dzisiejszych czasach najlepiej jest zapukać przed wejściem do pokoju, którego drzwi są zamknięte.
Policzki Hermiony zapłonęły rumieńcem. Draco zakaszlał.
— Eee, nie jestem pewien, dlaczego…
— Och, bzdury. Pamiętam, jak sama byłam w twoim wieku i miałam cały dwór tylko dla siebie. — Uśmiechnęła się słodko do syna. Draco przełknął ślinę, robiąc się praktycznie szary na twarzy.
— Mamo, proszę, nie…
— Przyszłam zaprosić was oboje na kolację. Wiem, że w piątki zazwyczaj udajecie się do Edynburga, ale może skuszę was, żebyście zostali w domu i spędzili wieczór ze mną i ojcem?
— Ojciec też jest w domu? — Draco z niepokojem przeczesał włosy palcami. — Ja… tak. Tak sądzę…
— Świetnie — powiedziała Narcyza, a jej usta drgnęły. — W takim razie zobaczymy się wieczorem.
Szybko cmoknęła Dracona w policzek i opuściła pokój, żegnając się z nimi. Draco i Hermiona podeszli do stołu w głębi biblioteki. Resztę dnia spędzili skupiając się na tłumaczeniach, pozostawiając drzwi szeroko otwarte. Było zbyt ryzykowne, aby kontynuować to, co przerwali, gdy jego rodzice byli w domu, wędrując po korytarzach.
Kolacja była dość dziwna. Narcyza uchylała się przed wszystkimi pytaniami dotyczącymi jej wizyty u Bellatriks, zamiast tego poruszając dość niezobowiązujące, luźne tematy. W połowie pierwszego dania Lucjusz postanowił zacząć dręczyć Hermionę kwestią sztućców ułożonych na stole, wypytując ją o ich nazwy i cel wykorzystania, podczas gdy Narcyza tylko na niego patrzyła. Draco przeważnie milczał, najwyraźniej zajęty piciem większej ilości wina, niż kiedykolwiek wcześniej. Pod koniec kolacji Hermiona przeprosiła i udała się z powrotem do swojego pokoju, rzucając Draconowi szybkie spojrzenie. Odwrócił wzrok, a ona przypuszczała, że oznaczało to, że nie będą już całować się poza sypialniami.
Przez kilka następnych dni kontynuowali swoje tłumaczenia bez żadnych incydentów. Ale w następną środę w gazecie pojawił się nagłówek o działaniach wojskowych w Szwajcarii. Na pierwszej stronie Proroka widniała Bellatriks, odziana w całości w czerń, wyglądając niczym morderczy generał. Lucjusz opuścił Dwór już poprzedniego dnia. Kiedy przy śniadaniu Hermiona zapytała o to Narcyzę, ta upiła łyk herbaty i odpowiedziała: „Lucjusz ma to pod kontrolą”. Ale jej uśmiech był napięty. Hermiona miała nadzieję, że później otrzyma wszelkie odpowiedzi od Dracona, ale gdy tylko dotarli do biblioteki, on się odsunął.
— Nie wiem więcej niż ty, Granger — odparł krótko, po czym zabrał się do swoich tłumaczeń.
W piątek udali się do Edynburga, ale Draco przez cały czas był rozkojarzony. Teo co prawda wrócił, ale jego twarz była napięta i blada. Cassandra siedziała cicho na jego kolanach, niezwykle skromna i powściągliwa. Podczas kolacji Draco warczał na każdego, kto próbował zapytać o Szwajcarię. Kiedy zeszli na dół, do Salonu, w pomieszczeniu było praktycznie pusto – tylko kilka Dziewczyn Carrowów z tacami obsługiwało garstkę mężczyzn przy stolikach do gry.
Draco wyciągnął Hermionę na dziedziniec, podążając za innymi chłopcami i szepcząc jej do ucha ciche przeprosiny. Zanim zdążyła zapytać za co, uderzyła ją fala dźwięku – fala szyderstw i wrzasków. Jej serce ścisnęło się z przerażenia na myśl o kolejnym One O'Clock Gun, ale Draco ścisnął ją mocno za łokieć, kiedy prowadził ją do przodu. Kiedy spojrzała ponad tłumem, po raz pierwszy od czasu Aukcji udało jej się ujrzeć Seamusa Finnigana. Był pobity i zakrwawiony – walczył z innym mężczyzną niewolnikiem. Próbowała oczyścić umysł, ale mogła tylko z przerażeniem patrzeć, jak Seamus wielokrotnie uderzał drugiego mężczyznę pięścią w twarz. Wiwaty tłumu dźwięczały jej w uszach. Seamus podciągnął głowę swojego przeciwnika za włosy i zanim uderzył go pięścią w nos, Hermiona rozpoznała w nim Justina Finch-Fletchleya. Wkrótce potem odeszli stamtąd wraz z Draconem, gdy tłum wiwatował na zwycięstwo Seamusa.
Udało jej się dotrzeć do punktu aportacji, zanim zaczęła płakać. Draco trzymał ją, gdy wiatr smagał ich ciała. Chłopak muskał knykciami jej zalane łzami policzki. Następnego ranka kategorycznie zabronił jej wizyty w bibliotece, twierdząc, że powinna spędzić dzień na praktykowaniu oklumencji. Ku swojej irytacji, Hermiona zgodziła się.
Minął kolejny tydzień. W poniedziałek w Proroku ukazał się triumfalny, choć mocno ocenzurowany artykuł o Szwajcarii. Ona i Draco spędzali razem w bibliotece większość poranków, jednak dopiero po tym, jak ona poświęciła godzinę na praktykę oklumencji. Oboje prawie kończyli już swoje drugie dzienniki. I mimo iż zdarzało się to rzadziej niż wcześniej, Draco wciąż co jakiś czas znajdował powód, by poprosić Hermionę o pomoc na tyłach biblioteki, przyciągając ją do siebie i wsuwając ręce pod jej koszulę.
Lucjusz wrócił w czwartek i wydawało się, że z ramion Narcyzy spadł równocześnie wielki ciężar. Hermiona uznała to za zachęcający znak. Niestety obecność Lucjusza oznaczała również, że Draco przestał znajdować wymówki, by móc dotykać jej w bibliotece lub ucałować na dobranoc. Kiedy przygotowywała się do piątkowej wizyty w Edynburgu, rozpaczliwie usiłowała się… odprężyć.
Pansy przysłała jej tego ranka wsuwaną sukienkę w kolorze szampana z dopasowanymi do niej szpilkami. Sukienka miała cienkie ramiączka i krótki dół, a wsuwanie się w jedwabistą tkaninę ani trochę nie pomagało obecnemu stanowi dziewczyny. Sukienka była chłodna na jej rozgrzanym ciele, a jej piersi wyraźnie odcinały się pod drapowaniami jedwabiu. Ostrożnie nałożyła makijaż, założyła obrożę i spotkała Draco na dole.
Jak zwykle, jego dryfujące oczy sunęły po niej, gdy jego wzrok błądził po jej biodrach i piersiach, ześlizgiwał po jej nogach i wspinał ku obojczykom i szyi.
Posłała mu uśmieszek i zapytała:
— Idziemy?
Wydawało się, że wyrwał się z transu, po czym zrobił krok do przodu, by chwycić ją za łokieć i wyprowadzić przez frontowe drzwi. Zeszli po schodach na podjazd i wyszli przez bramę. Nagle odciągnął ją na bok i wpił w jej wargi. Pisnęła, gdy pchnął ją na kamienną ścianę, z językiem w jej ustach i dłońmi wędrującym po jej plecach, talii, biodrach. Chichot zamarł jej w gardle, gdy odwzajemniła pocałunek, zarzucając mu ręce na szyję. Jęknął i ścisnął jej tyłek, jedwab spływał jej po biodrach. Wsunął pod nią palce, by musnąć jej pośladki, a ona sapnęła, gdy jego twarda męskość otarła się o nią.
— Przez cały tydzień myślałem o twoim tyłku, Granger.
Zadrżała, jednak nie od wirującego nad nimi październikowego wiatru, ale od jego słów, które przeszył ją dreszczem.
Przesunął dłońmi po jej biodrach, przebiegając palcami wzdłuż jej kręgosłupa tuż pod jedwabnym materiałem sukienki.
— Czy wiesz, co kocham w tej sukience?
Dyszała mu do ucha, gdy jego dłonie ślizgały się po jej żebrach, by po chwili objąć jej piersi.
— Co?
Potarł kciukami jej sutki, wypełniając jej piersiami całe swoje dłonie.
— Że później ją z ciebie zdejmę.
Jęknęła wysokim skowytem. Draco pocałował ją głęboko, delikatnie pieszcząc kciukami jej sutki.
I tak szybko, jak to wszystko się zaczęło, Draco cofnął się, sunąc dłońmi w dół jej brzucha. Złapała oddech, gdy chwycił ją za rękę, splótł ze sobą ich palce i zaciągnął ją na szczyt wzgórza, znikając z głuchym trzaskiem.
Szok wywołany aportacją nieco ją ochłodził, ale coś wiło się głęboko w jej wnętrzu, gdy szli pod wyjącymi na murach wilkołakami i mijali gapiących się strażników. To była głupia myśl: nieistotna, jeśli wręcz nie nieodpowiedzialna, biorąc pod uwagę okoliczności. Ale i tak sprawiała, że jej ciało przeszywał dreszcz.
Draco Malfoy chciał od niej czegoś, co tylko ona mogła mu dać.
I kiedy witali się z Charlotte, a jego dłoń dotknęła dolnej części jej pleców – o wiele niżej niż wcześniej – rozkoszowała się tym. Tym odurzającym uczuciem bycia pożądaną. Nie przez kogoś, kto po prostu chciał coś od niej brać. Przez kogoś, kto chciał, żeby mu się oddała.
Spędzili trochę czasu w Wielkiej Sali, gdzie Draco ściskał dłonie kolejnych gości i zręcznie unikał wszelkich pytań o Szwajcarię. Przyciągał ją tak blisko siebie, że praktycznie siedziała okrakiem na jego biodrze. Kiedy w końcu zaczęli kierować się do jadalni, wspinając się po schodach, poczuła, jak ręka Draco opada niżej. Odepchnęła ją z lekkim mrugnięciem.
Harper otworzył im drzwi, a żołądek Hermiony podskoczył, gdy zobaczyła Flinta siedzącego z powrotem u szczytu stołu. Chłopak podniósł na nich oczy, ale nie czaił się w nich żaden złośliwy komentarz, czy też zbyt długie spojrzenie na nogi lub piersi Hermiony. Wyglądał niemal na zestresowanego.
Draco przywitał się z chłopcami, nawet poklepując Teo po plecach, po czym zajął miejsce u drugiego szczytu stołu. Hermiona rzuciła mu się na kolana, podczas gdy on śmiał się z czegoś, co właśnie powiedział Pucey. Gdy tylko usiadła, jego ręka znalazła się na jej nodze. Natychmiast przyciągnął ją bliżej i przesunął dłoń w górę jej uda, by finalnie ułożyć ją tuż pod krótkim rąbkiem sukienki. Hermiona poczuła, jak jej skóra się rozgrzewa i za każdym razem, gdy przejeżdżał kciukiem po wewnętrznej stronie uda, czuła, jak zaciska się jej żołądek.
— Marcusie — zawołał Draco. — Jak twoje wakacje?
Stół ucichł, wyczekując z zapartym tchem.
Flint przełknął ślinę i spojrzał na swój kieliszek.
— W porządku. Pogoda była idealna. — Odrzucił ramiona do tyłu i posłał Draconowi uśmieszek. — Mam nadzieję, że za bardzo ze mną nie tęskniliście.
Draco postukał palcami o stół.
— Prawie nie zauważyliśmy, że cię nie było. — Sięgnął po swoją szklankę i upił głęboki łyk, wpatrując się w Marcusa znad krawędzi.
Przy stole panowała cisza. Kilku chłopców poszło w ich ślady i złapało za szklanki i kieliszki.
Nastąpiła namacalna zmiana władzy. Chłopcy, którzy zwykle domagali się od Flinta jego uwagi lub wskazówek, teraz skupiali się na Draco. Nie było mowy o dzieleniu się nią, nie było gnębienia czy nękania Dracona za jego zachowanie. W miarę upływu nocy Flint coraz bardziej zanikał gdzieś w tle, a jego oczy miotały się niespokojnie między zebranymi wokół stołu.
I przez cały obiad Draco trzymał rękę na udzie Hermiony, poruszając się coraz wyżej i wyżej. Ale kiedy dziewczyna spojrzała w dół, jego palce wsunęły się jedynie o cal pod rąbek jej sukienki. Wzięła uspokajający oddech, gdy poczuła jego erekcję na swoim biodrze.
Kiedy nadszedł czas na wizytę w Salonie, Hermiona czuła się tak, jakby w każdej chwili mogła wybuchnąć. Draco trzymał ją blisko siebie, owijając ramię wokół jej biodra, gdy kroczyli korytarzem. Salon był tym razem wypełniony wręcz po brzegi. Draco opadł na duży fotel, na którym zwykle siedział, a ona oparła się o niego, podwijając nogi na jego kolanach. Wziął dwa kieliszki szampana z zaoferowanej im tacy, a kiedy podał jej jeden, wolną dłoń oparł na kolanie dziewczyny.
Po jego lewej siedział Graham Montague, rozmawiając o sporcie i wspominając czasy Hogwartu. Zwykle podążał on za Flintem jak głupi szczeniak. Jedna z Dziewczyn Carrowów usiadła na nim okrakiem i zaczęła całować go w szyję, kładąc kres jego jednostronnej rozmowie.
Nic nie mogło odwrócić uwagi Hermiony od mrowienia na jej skórze. Przypomniała sobie dzień w bibliotece Dworu, jej uda po obu stronach bioder Draco – sposób, w jaki nie mógł oderwać rąk od jej pośladków, gdy jęczał przy jej uchu. Czuła, jak wszyscy ukradkowo patrzą na nią i Draco, a potem szybko odwracają wzrok. Chłopcy spoglądają, rozważają.
Po kilku sekundach pochyliła się, wciągając płatek jego ucha między usta. On zacisnął dłoń na jej nodze. Przesunęła pocałunek do punktu jego pulsu. Usłyszała, jak jego głos drży. Przemknęła dłonią po jego piersi, podążając wzdłuż rzędu guzików koszuli, by delikatnie spocząć na sprzączce paska. Usłyszała, jak Draco przełyka ciężko. Jego ręka do teraz oparta o jej udo zaczęła ślizgać się powoli po jej skórze.
Poruszając się delikatnie, usiadła na nim okrakiem, całując go w szyję i opierając ręce na jego ramionach. Draco uniósł dłonie do jej bioder – dokładnie tak, jak oczekiwała – wzdychając miękko, a kiedy naparła swoim ciałem na wybrzuszenie w jego spodniach, niemal zakręciło jej się w głowie. Wysunęła się lekko do przodu, pozwalając, by jej piersi musnęły jego ciało. Objął jej plecy ramieniem, wciskając dłoń między łopatki i wplatając palce w końce jej włosów.
Ledwo mogła się poruszać – przyklejona do ciała chłopaka, podczas gdy on odciągał jej głowę do tyłu. Jej szyja była dla niego teraz w pełni wyeksponowana, gdy sunął dłonią w kierunku jej pośladków, całując jej puls. Jęknęła cicho i poczuła, jak jego kutas drga między jej nogami.
Wsunęła dłonie w jego włosy, trzymając go blisko. Ssał swoje ulubione miejsca, miejsca, których pieszczenie sprawiało, że Hermiona jęczała i dyszała. Masował jej pośladki przez jedwab sukienki, przyciągając jej biodra bliżej, podczas gdy drugą ręką przyciskał ją do siebie. Muskał zębami jej puls, a ona próbowała przysunąć swoje biodra do jego własnych.
Słyszała brzęk szklanek, hałaśliwe głosy i cichą muzykę. Mruczenie jednej z Dziewczyn Carrowów przy jej uchu, gdy ta muskała palcami jej ramiona, proponując dolewkę szampana. Ale to wszystko zniknęło niczym dźwięk w próżni, kiedy Draco położył dłoń na jej kręgosłupie, przesuwając jej biodra do przodu w wybranym przez siebie tempie.
Z jej gardła wyrwał się rozkoszny, jękliwy dźwięk. I nagle ręka ciągnąca za końcówki jej włosów podskoczyła, by objąć jej szczękę i wślizgnąć się we włosy za uchem. Przyciągnął jej twarz do swojej – całując ją.
Hermiona westchnęła ze zdziwienia, otwierając oczy, by ujrzeć powieki Dracona przymknięte w błogości. Całował ją w Edynburgu.
Pozwoliła, by jej rzęsy zatrzepotały, po czym westchnęła mu do ust, a jego język zagłębił się w niej. Owinęła ramiona wokół jego własnych, powili zaczynając kołysać biodrami. Jej piersi delikatnie muskały jego tors z każdym kolejnym ruchem, a zimny jedwab drażnił jej sutki.
Jego męskość była teraz całkowicie twarda pod materiałem spodni, co Hermiona czuła przy każdym połączeniu się ze sobą ich bioder. Przygryzł lekko jej szyję, a z ust Hermiony wyrwał się przeciągły jęk.
Odsunęła się, żeby złapać oddech, i zanim jej umysł zdołał powrócić do ciała, Draco już stał, żegnając się z innymi i ciągnąc ją w stronę kominków. Niemal się potknęła, idąc za nim i próbując się uspokoić.
Przeszli przez obłok zielonego dymu wprost do jego sypialni. Hermiona sięgnęła po Dracona, a on jednocześnie chwycił ją w pasie i uniósł, niosąc prosto do łóżka. Wstrzymała oddech, gdy opuścił ją na brzeg materaca. Próbowała to wszystko objąć rozumem. Leżeli na łóżku, on twardy, a ona mokra. Leżeli na łóżku.
Ujął jej twarz w dłonie, pochylając się, by ją szybko pocałować.
— Cokolwiek zapragniesz. Zrobimy tyle, ile zechcesz.
Skinęła głową z ulgą – odniosła wrażenie, jakby czytał jej w myślach – i pozwoliła mu pchnąć się z powrotem na materac, przesuwając aż na sam środek. Przeczołgał się ponad nią, całując głęboko i sunąc dłonią po jej talii. Ona wplotła palce w jego włosy, odwzajemniając pocałunek i niemal tracąc dech w piersi.
Jego ręce zaczęły unosić jej sukienkę, przesuwając jedwab aż na jej biodra, dotrzymując obietnicy sprzed kilku godzin. Zrzuciła obcasy ze stóp, a on spojrzał jej w oczy, gdy przeciągnął jedwab aż do jej piersi. Przytaknęła na zgodę krótkim skinieniem. Pomogła mu ściągnąć materiał przez głowę, by po chwili leżeć na łóżku Dracona Malfoya w samych majtkach.
Wsunął kolana między jej własne, a potem ją pocałował, podążając ścieżką w dół jej szyi. Zamknęła oczy, a jego usta i język przemknęły ku jej piersi, ssąc i liżąc ją, gdy jednocześnie pocierał dłonią jej biodro. Wypięła swoją pierś, unosząc ją w górę, wpychając sutek do jego ust, gdy on drażnił go miękkimi ruchami języka.
— Nie drocz się — jęknęła, wijąc się pod nim.
A potem zaczął ją ssać, wyciągając zduszony oddech z jej gardła, gdy palcami pieścił jej drugą pierś.
Ucałował każde żebro na swojej ścieżce w dół jej brzucha, aż zatrzymał się tuż nad pępkiem. Pogładził dłonią jej uda, rozchylając je szeroko, nawet gdy ona pragnęła pocierać nimi o siebie. Draco pocałował koronkowy brzeg jej majtek.
Otworzyła oczy.
Pocałował wnętrze jej uda, a ona przygryzła wargę, napinając nogi i próbując je zamknąć.
Czy naprawdę chciał… to zrobić? Nie była pewna…
Podniósł wzrok, jego oczy były wręcz czarne i utkwione w jej własnych. I zanim zdążyła mrugnąć, cofnął się, całując jej brzuch i gardło, aż jego usta znów znalazły jej wargi.
Westchnęła i przesunęła dłońmi po jego koszuli. Była w połowie jego klatki piersiowej, kiedy odsunął od niej usta.
— Czy mogę cię znowu dotknąć?
Skinęła głową.
— Tak. — Pociągnęła za materiał jego koszuli. — Ściągnij to.
Usiadł i zaczął grzebać przy guzikach, jednocześnie chłonąc ją spojrzeniem, gdy leżała przed nim na materacu. Kiedy jego koszula została odrzucona na podłogę, Draco położył się przy boku Hermiony i przesunął dłonią po jej brzuchu.
— Czy mogę je zdjąć?
Przygryzła wargę i skinęła głową. Jego oczy pociemniały, a po sekundzie już zsuwał materiał w dół jej ud. Potem chwycił ją za biodro i usiadł przy jej prawym boku.
Wpatrywał się w jej ciało przez chwilę, która wydawała się trwać całą wieczność. Hermiona czuła, jak serce bije żywo w jej piersi. Rumieniła się soczyście zarówno ze wstydu, jak i podniecenia.
Potem Draco przesunął swoją dłoń między jej uda, a Hermiona spojrzała w sufit, gdy przeciągał palcami po jej fałdach. Przycisnął usta do jej obojczyka, całując lekko, jednocześnie badając jej ciało swoim delikatnym dotykiem.
Nie wiedziała, co zrobić z rękami. Pozwoliła, by lewa leżała bezwładnie u jej boku, a prawa wsunęła się pod jego talię, owijając wokół jego pleców.
— Czy… wszystko ze mną w porządku? — wyszeptała.
Mruknął w jej szyję i wsunął palce między jej fałdy.
— Jesteś idealna.
Przygryzła wargę i zamknęła oczy, pozwalając Draconowi w ciągu kilku sekund znaleźć jej łechtaczkę. Próbowała stłumić swój przyspieszony oddech, ale wiedziała, że go usłyszał, kiedy uśmiechnął się przy jej obojczyku.
Delikatnie odciągnął na bok jej udo, przyciskając kolano do materaca. Kiedy jego dłoń wróciła między jej nogi, Hermiona mogła poczuć dosłownie wszystko. Każde przeciągnięcie jego palców. Każde dotknięcie jego knykci. Draco zsunął palce jeszcze niżej, a ona poczuła, jak zaczęły napierać na jej wejście.
— Kurwa.
Podskoczyła.
— Co?
Potrząsnął głową i pocałował ją w ucho, przeciągając palcami aż do jej łechtaczki, pieszcząc ją. Hermiona poruszyła biodrami.
— Sprawię, że dojdziesz, Granger.
Przygryzła dolną wargę i skinęła głową. A potem Draco znowu całował ją w usta, natarczywie, zarówno wargami, jak i językiem, rozpraszając jej uwagę. Westchnęła i wygięła plecy, kiedy odnalazł właściwy rytm, zwiększając nacisk swoich palców. Poruszył biodrami, a Hermiona poczuła przy sobie jego kutasa, wciąż twardego pod materiałem spodni.
Otworzyła oczy, gdy jęknął w jej usta i ponownie poruszył biodrami. Powinna coś robić, tak? Powinna go dotknąć?
Obróciła się na bok i sięgnęła, by objąć go za szyję, odwzajemniając pocałunek i przyciskając do siebie ich nagie piersi. Chłopak zamruczał w jej usta i przygryzł wargę, poprawiając ruch swoich palców między jej nogami. Hermiona zsunęła dłoń po jego torsie, po czym wsunęła palce za jego pasek.
Oderwał dłoń od jej łechtaczki i chwycił Hermionę za nadgarstek. Dziewczyna odsunęła się i spojrzała na niego.
— W porządku, Granger — wydyszał. — Po prostu połóż się…
— Draco. — Zmarszczyła brwi. — Pozwól mi cię dotknąć.
Zawahał się. Hermiona uniosła brew, czując w sobie nagłą przebiegłość.
— Czy czujesz się skrępowany? — zapytała niewinnie.
Draco zmarszczył brwi.
— Nie, dlaczego miałbym…
Otworzyła usta, a potem szybko je zamknęła. Wzruszyła ramionami.
Jego oczy zwróciły się ku niej ze śmiertelną powagą.
— Czego miałbym się wstydzić, Granger?
Przygryzła wargę, tłumiąc uśmiech.
— Słyszałam, że chłopcy mogą czuć się czasem zawstydzeni swoim… rozmiarem. Ale mam pewność, że jesteś dobry w innych rzeczach…
Oderwał jej ręce od swojego torsu i przyszpilił je do łóżka, przetaczając się nad jej ciałem. Warknął i przycisnął biodra do jej własnych.
— Czy to wydaje ci się „małe”, Granger?
Zadrżała, nie umiejąc powstrzymać swojego śmiechu.
— No nie wiem. Jeszcze nic nie widziałam…
Usiadł i wyrwał pasek ze spodni. Śmiejąc się, próbowała pomóc mu z guzikami, ale odepchnął jej ręce, a wyraz jego twarzy wciąż był morderczy. To sprawiło, że zaczęła śmiać się jeszcze bardziej.
Po rozpięciu spodni przylgnął do niej z powrotem i pocałował aż do utraty tchu. Przemknęła dłońmi po jego żebrach, sunąc coraz niżej, aż musnęła palcami brzeg jego bokserek. Draco jęknął i przetoczył biodra do przodu, zasysając soczyście jej dolną wargę.
Zsunęła mu spodnie z bioder i sięgnęła do gumki jego bielizny. Oderwał usta od jej ust i oparł czoło na jej ramieniu, dysząc chrapliwie przy jej skórze. Sięgnęła pod materiał i delikatnie owinęła palce wokół jego długości.
Draco zadrżał i jęknął głęboko.
Jego skóra była ciepła i gładka. Hermiona próbowała delikatnie przesuwać po nim opuszkami palców, a Draco wymamrotał coś w jej szyję. Odetchnął gwałtownie, a potem jego ręka wróciła do jej łechtaczki.
Hermiona odchyliła głowę do tyłu, poruszając biodrami przy jego dłoni. Palce Dracona powędrowały w dół aż do jej wejścia, po czym jeden z nich powoli wsunął się do środka.
Sapnęła. Jej ręka znieruchomiała, a noga podwinęła się aż do jego biodra.
— Och…
Draco uniósł głowę i ponownie ją pocałował, wsuwając palec jeszcze głębiej.
— Dobrze?
— Tak. Jasne. To znaczy, jest dobrze…
Przestała się jąkać, kiedy się wycofał, a po chwili ponownie wcisnął do środka, powoli ją wypełniając.
Zaklął i znów zaczął całować jej szyję. Wykręcił rękę, a potem jego kciuk znalazł się dokładnie na jej łechtaczce.
Hermiona zamknęła oczy, muskając miękko jego penisa i napierając na niego biodrami. Palce Dracona przyspieszyły, pocierając i pchając szybciej i mocniej. Czuła rosnące napięcie, które narastało w niej przez cały wieczór, odkąd pocałował ją za bramą Dworu. Jej wolna dłoń skręciła się w pościeli.
Oddech zamarł jej w piersi, a ściany pochwy trzepotały – była tak blisko.
— O kurwa. — Draco ciężko dyszał w jej szczękę. — Poczułem to — szepnął. Hermiona zarumieniła się. — Sprawię, że dojdziesz, tu i teraz, Granger.
Pieścił kciukiem jej łechtaczkę, rozpalając Hermionę coraz bardziej i bardziej, gdy przylgnął ustami do jej szyi. Nagle zdała sobie sprawę, że jej dłoń wciąż była owinięta wokół jego długości, ale nie była w stanie myśleć, nie mówiąc już o poruszaniu się, kiedy Draco robił z nią takie rzeczy. Odchyliła głowę do tyłu, wyginając całe ciało i podwijając kolana ku swojej piersi.
Draco zwinął palec w jej wnętrzu, przeciągając się po jej wewnętrznej ścianie, a ona jęknęła, gdy jej cipka się zacisnęła. Nadal pieścił kciukiem jej łechtaczkę.
Krzyknęła jego imię, a on zamknął jej usta pocałunkiem, gdy ona ujeżdżała jego palce targana falą orgazmu.
Powoli poruszał w niej palcem, gdy się rozluźniała, a potem w końcu odsunął się od niej. Wstrzymała oddech i przypomniała sobie o swojej dłoni – dłoni, którą odsunęła i zacisnęła w pięść tuż przy jego torsie, gdy doszła.
Draco przetoczył się na bok, kładąc się na plecach. Odwróciła się do niego i przesunęła dłonią po jego brzuchu.
Delikatnie ujął jej nadgarstek.
— Nie musisz…
— Chcę, żebyś ty też poczuł się dobrze — szepnęła. Draco zamknął oczy, a ona patrzyła, jak przełyka. Podparła się na łokciu i pochyliła, by pocałować jego szyję, podczas gdy jej dłoń opadła niżej. — Po prostu… naucz mnie, co mam robić.
Jęknął, napinając szczękę.
Zacisnęła palce wokół jego penisa, głaszcząc go powoli, niepewnie i obserwując, jak brwi Dracona się ściągają. Spojrzała w dół i przez chwilę była zafascynowana sposobem, w jaki jej ręka poruszała się wokół niego. I… wyglądało na to, że mimo wszystko nie było się czego wstydzić.
— Czy to jest…
— Mocniej.
Przygryzła wargę i postąpiła zgodnie z instrukcjami. Nadal mocno zaciskał powieki, rozchylając lekko usta, gdy oddychał chrapliwie.
— Szybciej?
— Tak… O kurwa.
Przyspieszyła i przysunęła się bliżej, całując jego obojczyki, tak jak on zrobił to dla niej. Uniósł biodra, a ona patrzyła, jak jego mięśnie brzucha napinają się i rozluźniają. Przycisnął dłoń do twarzy.
— Coś nie tak? — tchnęła w jego ramię.
Wziął głęboki oddech i oblizał swoje wargi.
— Dojdę.
Podniosła się lekko, żeby pocałować go w usta. Draco wplątał jedną z rąk w jej włosy, podczas gdy drugą zsunął w dół, aby zakryć jej własną, pokazując Hermiona jego ulubione tempo i zachęcając ją do ustawienia nadgarstka w określony sposób. Jęknął, kiedy zrobiła to sama, i zaklął, gdy jego biodra skoczyły na spotkanie jej dłoni.
Zamruczał rozkosznie, zamierając w bezruchu, gdy doszedł. Trysnął na jej pięść. Przyciągnął jej usta z powrotem do swoich, a ona kontynuowała pieszczenie go powolnymi ruchami, czując, jak jego męskość drga i pulsuje. Hermiona była zaintrygowana sposobem, w jaki nieznacznie zmiękł.
Chwycił za swoją porzuconą koszulę i wyczyścił jej dłoń. I nagle przypomniała sobie, że była zupełnie naga w sypialni Draco.
— Um, dzięki. Albo… nie „dzięki”, ale…
Uśmiechnął się do niej, a jego oczy sunęły lubieżnie po jej skórze.
Hermiona przełknęła.
— Um, powinnam… się ogarnąć.
Powoli skinął głową, wpatrując się w nią. Usiedli, a on podał jej sukienkę. Znowu brakowało jej majtek, ale była zbyt zawstydzona, by się o nie upominać. Pocałowała go szybko i pobiegła z powrotem do swojego pokoju, opierając się o drzwi i ponownie przeżywając wydarzenia ostatniej godziny.
Przesunęła dłońmi po twarzy, policzkach i szyi…
Nadal miałą na sobie obrożę. Skrzywiła się, uświadamiając sobie ten fakt. Rozpięła ją, gotowa rzucić tym kawałkiem metalu przez pokój, kiedy cienki skrawek papieru opadł u jej stóp.
Wstrzymała oddech. Kiedy ktoś zdążył przekazać jej wiadomość? Pochyliła się szybko i chwyciła skrawek w dłoń.
Nie przegap następnego piątku.
Serce biło jej szaleńczo w piersi. Rozszerzyłą oczy. Co miało wydarzyć się w następny piątek? Przeczesała dłonią włosy, zastanawiając się, w którym momencie jej nieuwagi ktoś podszedł na tyle blisko, by niezauważenie wsunąć notatkę pod metal jej obroży. W którymś momencie musiała się tego wieczora zatracić. Odpłynąć.
Oparła się o drzwi, błądząc wzrokiem po notatce. Wzięła drżący oddech, gdy gorzkie poczucie winy przyćmiło jej euforię.
***
W następny weekend było Halloween. Hermiona upewniła się, że żadne specjalne plany nie przekreślą ich uczestnictwa. W jej łazience pojawił się komplet świeżych akcesoriów do makijażu, więc Hermiona pomalowała usta i posłusznie nałożyła na powieki cienie. Pansy wybrała dla niej czarną, koronkową sukienkę z długimi rękawami, dość obcisłą, z rąbkiem ledwo zakrywającym pośladki. Ale przynajmniej jej piersi były zakryte. Nie powstrzymało to jednak błądzących po jej ciele oczu Draco. Albo jego rąk.
Kolacja była dość huczna i hałaśliwa; chłopcy nieustannie pili alkohol i śpiewali piosenki. Draco rządził nimi wszystkimi, uśmiechając się i dobrze się bawiąc, jednocześnie przesuwając palcami po jej udach.
Hermiona zwalczyła chęć wtopienia się w jego ciało. Obiecała sobie, że już nigdy nie da się aż tak rozproszyć w Salonie. Mogła zachować pozory bez dodatkowego nakręcania się. Gdyby ona i Draco chcieli się podotykać, mogli równie dobrze zrobić to w domu. Musiała być czujna i niczego nie mogła dziś przegapić.
Podążając za chłopcami do Salonu, Hermiona nie spuszczała oka ze swojego otoczenia, nie pozwalając ani na sekundę, by dłoń Dracona na jej talii odciągnęła ją od jej misji. Usiadła mu na kolanach, wzięła kieliszek szampana ofiarowany przez jedną z Dziewczyn Carrowów i przeszukała pokój spojrzeniem. Ale chociaż była czujna, wciąż czuła się całkowicie nieprzygotowana na pojawiający się nad nimi cień i głos mówiący nagle:
— Chodź ze mną, szlamo.
Spojrzała w górę i ujrzała parę szarych oczu. Zamrugała i zdała sobie sprawę, że Lucjusz Malfoy był w Edynburgu. Draco znieruchomiał pod nią, zanim pomógł jej zejść ze swoich kolan. Szybko stanął tuż obok niej.
— Ojcze.
— Synu. — Lucjusz spojrzał na niego chłodno. — Czas, aby twoja zabawka ujrzała w końcu Burgundię, nieprawdaż?
Hermiona gapiła się na niego. W Sali Burgundowej zwanej też Burgundią, odbywały się ważne dyskusje – tam zabierano dygnitarzy. To był ten słynny „drugi pokój”. I Lucjusz Malfoy chciał ją tam zabrać? Wciąż drżała z szoku wywołanego ujrzeniem go w Edynburgu, nie mówiąc już o tym, że właśnie rozmawiał z nią publicznie.
Draco zakaszlał i dał znak swojemu ojcu, by ten prowadził. Lucjusz uniósł brew, po czym mocno złapał Hermionę za łokieć i odwrócił się, by poprowadzić ją do grubych drzwi w rogu pomieszczenia. Draco zrobił dwa kroki, by za nimi podążyć, ale Lucjusz odwrócił się.
— Nie kłopocz się, Draco. Dobrze się nią zaopiekuję. — Jego oczy przemknęły z pogardą po chłopcach ze Slytherinu, którzy obserwowali go z uwagą. — Zabaw się ze swoimi małymi przyjaciółmi.
Hermiona rozchyliła szerzej powieki i spojrzała na Draco. Próbował przekazać jej coś samym niemym ruchem ust, a jego twarz była biała niczym prześcieradło. Zanim zdążył zacząć się sprzeczać, Lucjusz obrócił się na pięcie i pociągnął ją w stronę drzwi.
— Ufam, że wiesz, jak się zachować, panno Granger — wycedził Lucjusz, gdy ciężkie, drewniane wrota zamknęły się za nimi.
Skinęła głową, już otwierając usta…
— Obejmuje to trzymanie języka za zębami.
Zacisnęła wargi. Lucjusz skręcił w długi korytarz po lewej stronie, a ona szła cicho u jego boku, z sercem łomoczącym jej w uszach. Skręcili za róg do innego pokoju, w którym zebrał się już mały tłum; z wnętrza dobiegały ciche głosy i brzęk kieliszków. Lucjusz przeszedł przez próg, witając swoich przyjaciół i współpracowników. Ich spojrzenia zatrzymały się na jej ciele, ale nikt nie wypomniał werbalnie jej obecności. Podeszli do kolejnych, drewnianych drzwi i Lucjusz zwrócił się do strażnika. Ten rzucił na nich szybkie Zaklęcie Wykrywania, a po chwili drzwi się otworzyły.
Hermiona weszła do słabo oświetlonego pomieszczenia wypełnionego przytulnymi kominkami i słabo migoczącymi kinkietami. W środku było około dwudziestu osób. Wypatrzyła Yaxleya i Dołohowa rozmawiających z hiszpańskim Ministrem Santosem i kimś, kto musiał być jego żoną. Avery siedział na fotelu, rozmawiając cicho z jakimś azjatą. Przy jego boku stał ochroniarz. Charlotte podniosła wzrok z miejsca, w którym wymieniała puste szklanki. Jej oczy szybko przemknęły po Hermionie, zanim odwróciła wzrok. Po drugiej stronie pokoju stała Ministra Cirillo z Grecji wraz z Mulciberem. Cho Chang opierała się o jego ramię z lekkim uśmiechem, nie zaszczycając Hermiony nawet ukradkowym spojrzeniem.
Oczy Cirillo spoczęły na nich, a jej usta wykrzywiły się w uśmiechu, odsłaniając idealnie proste zęby.
— Lucjuszu, mój drogi. Miałam nadzieję, że przyjdziesz.
Lucjusz pociągnął Hermionę za łokieć, aby przejść przez pokój. Cirillo spotkała się z nimi pośrodku.
— Eleni — przywitał się. — Obiecałem, prawda? — Ucałowali sobie policzki.
— Oczywiście. Jednak Antonin mówił mi, że nie odwiedzasz tego miejsca zbyt często.
— Musisz wiedzieć, że naprawdę nienawidzę tego zamku. Zbudowany przez mugoli. — Prychnął z pogardą, rozglądając się dookoła, zanim wyprostował ramiona. — Ale oczywiście, kiedy nie jestem potrzebny poza krajem, chętnie wpadam. Pod warunkiem, że jest pani w mieście, Ministro.
Cirillo mrugnęła do niego i spojrzała na Hermionę.
— Więc ją przyprowadziłeś. Zdobycz twojego syna.
Lucjusz roześmiał się i jednym palcem pogładził ją po policzku. Hermiona zamarła, walcząc z chęcią wyrwania się z jego rąk.
— Powiedziałbym, że jest raczej zdobyczą rodzinną.
— Dokładnie to chciałam usłyszeć — zamruczała Cirillo. Podeszła do Hermiony, bez pozwolenia wodząc palcami po jej ustach i dotykając włosów. Sprawdzając ją niczym bydło.
— Naprawdę wspaniała — mruknęła. Odwróciła się do Lucjusza. — Z pewnością mógłbyś rozstać się z nią na kilka godzin, nieprawdaż? — Hermiona poczuła ciasnotę w swojej piersi. Gdyby nie uścisk Lucjusza na jej łokciu, mogłaby zatoczyć się do tyłu.
— Och, jestem pewien, że jest taka możliwość — powiedział lekko. — Ale muszę cię ostrzec — zachichotał — słabo radzi sobie z ustami.
Hermiona zamrugała raz. Dwa razy. Zarumieniła się ze wstydu.
— Mimo swojej rozpoznawalności, nie uczy się zbyt szybko. — Lucjusz spojrzał na nią z pogardą. — Może i jest miła dla oka, ale nigdy nie będzie moim pierwszym wyborem.
Cirillo roześmiała się i powędrowała wzrokiem w dół ciała Hermiony.
— To całkiem zrozumiałe. I tak wolę używać własnych ust. Czy nie, Charlotte?
Charlotte pojawiła się tuż obok nich ze swoją tacą. Jej oczy zamigotały, a usta wygięły się w skromnym uśmiechu.
— Cóż, w takim razie szlama może się na coś przydać — powiedział Lucjusz, chwytając oferowaną mu szklankę szkockiej. — Porozmawiam z synem i zobaczę, jaki termin będzie dla niego najlepszy.
— Powodzenia, Eleni — powiedział mroczny, chrapliwy głos. Hermiona podniosła wzrok i zobaczyła kroczącego w ich kierunku Dołohowa. — Nie zmusisz dziedzica Malfoyów, by rozstał się z nią na jakąkolwiek noc. — Upił trunku ze swojego kieliszka, patrząc na nią znad krawędzi. — Jego syn jest dość… konkretny, jeśli chodzi o szlamę.
Lucjusz zamarł obok niej, stając się niezwykle nieruchomy.
— Konkretny? — zapytała Cirillo.
— Hm. Może powinienem powiedzieć, że jest nią... ujęty. — Dołohow zwrócił wzrok w stronę Lucjusza.
— Byłbym ostrożny z tym, co sugerujesz, Antoninie. Mój syn odmówił dzielenia się nią z tobą na moje rozkazy. — Wykrzywił usta w grymasie. — Wolałbym, żeby nie wróciła do nas chora.
Dołohow wyglądał, jakby chciał na to odpowiedzieć, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język.
Lucjusz odwrócił się do Cirillo.
— Chętnie skonsultuję się z Draco. Ale w międzyczasie, Eleni, poznałaś Annę?
Cirillo uniosła brew.
— Annę?
— Nową Dziewczynę Carrowów. Schwytaną w Szwajcarii zaledwie w zeszłym tygodniu. Sam planowałem dziś o nią poprosić, ale pośród gości nie można być aż tak zachłannym... — zachichotał, a dźwięk ten przeszył ciało Hermiony niczym noże.
— Hmm — zamruczała Cirillo z wyraźnie wzmożonym zainteresowaniem. — Chciałabym ją poznać.
— Charlotte — zawołał Lucjusz, a ona podeszła. – Bądź tak miła i przyprowadź dziś wieczorem Annę dla pani Ministry. Myślę, że jest ona dokładnie tym, czego szuka Eleni.
Charlotte przytaknęła, a zanim odeszła, Dołohow rzucił swoją szklankę na jej tacę i chwycił nową. Cmoknął soczyście.
— Więc… Słyszałem, że Lestrange ciągle prosi o przysłanie posiłków do Szwajcarii. Szkoda, że nie potrafiła samodzielnie zapanować nad sytuacją. — Potrząsnął głową, po czym udał, że rzucił Lucjuszowi przypadkowe spojrzenie. — Czy nie ty miałeś jej pomóc, Lucjuszu? Wiesz, swoim złotym „politycznym zmysłem”?
— Tak, cóż, niestety nie wszystkich z nas stać na twoje subtelności, Antoninie. Co sprawiło, że zdegradowano cię z powrotem do roli sprawdzania nowych Partii? Zgwałcenie żony włoskiego sekretarza? — Lucjusz upił łyk szkockiej.
Dołohow prychnął na niego, już rozchylając usta…
— Czy to minister Grubov? — Lucjusz wskazał na mężczyznę stojącego po drugiej stronie pokoju i rozmawiającego z Yaxleyem. — Bardzo chciałem z nim porozmawiać.
— Tak — burknął Dołohow. — Przedstawię cię…
— Nie potrzebuję przedstawienia przez kogoś byle półkrwi. Ale dziękuję za tak hojną ofertę.
I bez kolejnego spojrzenia w kierunku Dołohowa, Lucjusz przeszedł przez pokój z Hermioną tuż za sobą. Właśnie dochodziła do siebie po szoku wydarzeń ostatnich kilku minut, kiedy nagle przedstawiono ją nowemu Ministrowi.
Jej oczy błądziły po pokoju, gdy Lucjusz rozmawiał z Grubovem. Słuchała rozmów, obserwowała interakcje, ale na niewiele jej się to przydawało, ponieważ wszyscy wydawali się zdeterminowani, by trzymać się wymieniania uprzejmości. Zastanawiała się, kto mógł ostatnim razem przekazać jej wiadomość i w jakim celu. Czy wiedzieli, że zostanie dziś zaproszona do Burgundii? A może straciła teraz przez Lucjusza szansę na ważną interakcję w Salonie?
— Ach! Oto i on — powiedział Grubov, klaszcząc w dłonie. — Znalazłeś kominek?
— Tak — powiedział głęboki głos. — Bardzo przepraszam za spóźnienie. Musiałem zadzwonić.
Hermiona odwróciła się, podążając za dźwiękiem znajomego głosu, aż do szerokiej klatki piersiowej, grubych ramion i ciemnego zarostu.
Wiktor Krum klepnął bułgarskiego Ministra w ramię i skinął głową Lucjuszowi Malfoyowi, ledwo zerkając na Hermionę.
— Co mnie ominęło?
Długa przerwa i miły powrót! Mega podoba mi się to, jak duży postęp jest w relacji Hermiony i Draco. W końcu nie krępują się przed sobą, a skoro Hermiona zaczęła brać eliksir, nie muszą martwić się ciągłymi wizytami skrzatów xD Flint w końcu przestał być na cholernym piedestale i nie mogę ukryć, że to także mnie cieszy. Kto by pomyślał, że zobaczymy Wiktora. Czyżby właśnie to miał na mysli autor notatki, którą dostała Hermiona? Że pojawi się Wiktor? Czy Lucjusz wiedział o tym, że Krum tam będzie?
OdpowiedzUsuń❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńDługi i bardzo emocjonujący rozdział 😁 tyle się działo, a pociąganie między nimi to już gorąco gorąco iskry idą. Czekam na kolejny rozdział bardzo niecierpliwie 🥰
OdpowiedzUsuńJak miło wrócić do Aukcji! Nie komentowałam wcześniej, ale przeczytałam wszystkie Twoje publikacje i jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że relacja Hermiony i Draco tak się rozwinęła. Nie mogę się doczekać co będzie się działo dalej. Jest bardzo dużo niewiadomych, ale z przyjemnością odkrywam nowe informacje.
Czekam na następny rozdział!
Ale ja za nimi tęskniłam!
OdpowiedzUsuńCo za intrygująca końcówka, tatuś nie przedstawił Draco planu? No nieladnie tak stresować dziecko 😀
Rozdział fenomenalny, tyle się w nim wydarzyło, że jestem zaspokojona na dłuższy czas! To opowiadanie ma taki klimat, taki przekaz... wow. Jestem niezmiennie pod wrażeniem Twoich tłumaczeń 😍