Restauracja była zbyt piękna. Hermiona czuła się wręcz nie na miejscu, stojąc na chodniku przed wejściem. Dłoń Draco ułożona na jej plecach śmiało poprowadziła ją do środka. Dziewczyna przestępowała z nogi na nogę, gdy chłopak pokornie rozmawiał z recepcjonistką.
W ciągu kilku chwil zaprowadzono ich do stolika przy oknie i podczas długiego spaceru Hermiona czuła na nich wzrok każdego gościa wykwintnego lokalu. Zasugerowała pójście do mugolskiej restauracji, ale on nalegał. Miał już na oku pewne konkretne miejsce.
Menu było wspaniałe. Z bogatą kartą win.
Ale ona i Draco nie zamienili ze sobą ani słowa, odkąd opuścili jej mieszkanie. A może nie byli w tym dobrzy. Może powinni trzymać się jedynie seksu. Może jedynymi posiłkami, którymi powinni się dzielić, był lunch w jego biurze po ubraniu się zaraz po…
— Czy coś dzisiaj świętujemy? Jakiś szampan? — zapytał serwer.
Draco spojrzał na nią sponad menu. Jego bladoszare oczy przemknęły po niej z niepokojem.
Odwróciła twarz do kelnera, aby odmówić, ale Draco odpowiedział pierwszy:
— Tak, poprosimy. — Spojrzał jej w oczy. — To nasza pierwsza randka.
Poczuła, jak jej policzki płoną rumieńcem, gdy kelner złożył im gratulacje i najlepsze życzenia. Przygryzła wargę i spojrzała z powrotem na menu, skupiając się na tym, jak się poczuła, słysząc słowa „pierwsza randka”.
Bo brzmiały niczym obietnica, że nadejdzie ich o wiele więcej.
Gdyby tylko wiedziala...! 😉
OdpowiedzUsuń