Nic nie czuła.

W jej wnętrzu była wielka wyrwa i co minutę kolejny kawałek jej duszy wpadał w ziejącą ciemnością otchłań, czekając, by tylko połknąć ją w całości.

Wykopała sobie grób i była gotowa w nim leżeć.

O szóstej rano Ginny zapukała cicho do drzwi jej pokoju. Otworzyła je.

Zobaczyłam twoją torbę na korytarzu powiedziała. Hermiona nie odrywała oczu od sufitu. Myślałam, że zostajesz na noc.

Ja też.

Usłyszała tupot stóp Ginny na podłodze. Ruda wspięła się na łóżko i usiadła obok niej.

Co takiego zrobił?

Ginny leżała na boku twarzą do niej, z głową opartą na ramieniu.

Nic. Dowiedział się o wspomnieniach.

Ginny znieruchomiała. Hermiona nie odrywała oczu od sufitu. Były suche i zmęczone.

— Och.

A potem poprosił, żebym wyszła.

— Och.

Hermiona przełknęła. 

Wiesz, w Hogwarcie, ilekroć Harry, Ron i ja zrobiliśmy coś niebezpiecznego lub niezgodnego z zasadami, układałam w głowie historię na wypadek, gdybyśmy zostali złapani. Zawsze byłam gotowa porozmawiać z McGonagall lub Dumbledore'em. Gotowa zaserwować im wymówkę. Hermiona odwróciła się, by spojrzeć na Ginny, ale niebieskie oczy przyjaciółki już na niej spoczywały. Nigdy nie sądziłam, że się dowie. Nigdy o tym nie pomyślałam. Więc nie miałam nic na swoją obronę.

Ginny skinęła głową.

Więc, co mu w końcu powiedziałaś?

— Że przepraszam? Hermiona zachichotała ponuro. Wzruszyła ramionami, opierając się o poduszki i odwróciła się do sufitu z pogardliwym uśmiechem. Powiedziałam mu, że chciałam go lepiej poznać.

Czy on wie, że go kochasz?

Policzki Hermiony zarumieniły się i dziewczyna przygryzła wargę. 

Nie. Za każdym razem, gdy mam okazję i za każdym razem, gdy on pyta mnie, dlaczego coś dla niego zrobiłam… Odpowiadam mu, że to był słuszny wybór.

To dla ciebie w zasadzie jedno i to samo powiedziała Ginny. Hermiona znów na nią spojrzała, a Ginny posłała jej smutny uśmiech. Czy to oznacza, że zerwaliście?

My… tak naprawdę nigdy nie byliśmy razem, prawda? Hermiona zacisnęła usta, po czym westchnęła. Nie chodziliśmy na randki ani nie upublicznialiśmy naszego związku.

Ale tego właśnie chcesz, tak? Oczy Ginny wpatrywały się w nią. Hermiona skinęła głową. Czy on wie, że tego chcesz?

Poczuła, jak jej brwi się ze sobą łączą. 

Ja… ja po prostu brałam to, co mogłam, szczerze mówiąc. Potrząsnęła głową.

W takim razie może nadszedł czas, abyś ustaliła zasady. Ginny uniosła brew. Tak bardzo przypominała wtedy Freda.

Myślę, że on nie chce już mieć ze mną nic wspólnego powiedziała. A tym bardziej, upubliczniać to przed swoimi pracownikami, kiedy wszyscy musieli podpisać tę Umowę Miłosną.

Poczuła, jak Ginny wysuwa się z łóżka. 

Nigdy się nie dowiesz, dopóki o to nie zapytasz.

***

Przedryfowała przez całą niedzielę. Poszła na zajęcia z Madame Bernard. Udała się do Cornerstone. W zasięgu jej wzroku nie było żadnego Malfoya.

Wróciła do domu. Ginny poprosiła Harry'ego, żeby przyszedł i coś dla nich ugotował, więc Hermiona przez kilka godzin próbowała dotrzymać im towarzystwa, zanim udała się do łóżka, uważając za męczące udawanie, że wszystko w porządku i ignorowanie ich uroczych interakcji. Tego, że nie bali się bycia razem. Zakochania.

W drodze do pracy w poniedziałek czuła się senna. Draco nie powitał jej z kawą. Nie spodziewała, żeby próbował.

Był to pierwszy dzień po powrocie Waltera po tygodniu spędzonym w Rezerwacie Znikaczy w Somerset i spotkała się z nim, aby przejrzeć jego notatki i zebrane dane, zanim o dziewiątej udała się do sali konferencyjnej na spotkanie kadry kierowniczej.

Był już w sali, kiedy weszła, stojąc u szczytu stołu i przerzucając papiery. Wentworth i Blaise siedzieli na swoich miejscach, rozmawiając o czymś. Draco podniósł głowę, gdy przechodziła przez drzwi, a potem odwrócił wzrok.

Jakby była dla niego niczym.

Odsunęła krzesło i usiadła. Przerzuciła notatki i zignorowała dłonie, które przesuwały dokumentami zaledwie kilka centymetrów od niej.

Musiała porozmawiać z nim na osobności, ale musiałaby mu to narzucić. Nie wyobrażała sobie, żeby zgodził się dziś na spotkanie z nią.

Dzień dobry, Granger. Głos Blaise'a zaśpiewał do niej przez stół.

Podniosła wzrok, chłopak się uśmiechał. 

Dzień dobry.

Jak minął ci weekend?

Uch… Spojrzała na swoje dłonie. Nie za dobrze.

Blaise spojrzał na nią, Draco nadal przerzucał papiery.

Kilka minut później zaczęło się spotkanie. Głos Draco był taki sam. Jego maniery też pozostały takie same. Jakby nic go nie niepokoiło. A może rzeczywiście tak było. Może już się z tym pogodził.

Kiedy nadeszła jej kolej, aby przedstawić raport o stanie działań swojego zespołu, wstała. Czytała ze swoich notatek. Rozejrzała się po pokoju. Wyrażała się bardzo elokwentnie. Usiadła.

Draco podziękował jej. Następnie przeszli do Wentwortha. Słuchała.

Spoglądając raz w górę, zauważyła, że ​​Blaise bacznie ją obserwuje z zaciekawionym wyrazem twarzy.

Kiedy spotkanie się skończyło, wróciła do swojego biura. Próbowała uporządkować myśli.

Cóż za doskonały powód do zawarcia Umowy Miłosnej. Oczywiście dobre rozwiązanie na problemy związane z molestowaniem seksualnym, ale o wiele lepsze dla kończenia rzeczy.

Usłyszała pukanie we framugę, a do pomieszczenia wszedł Blaise, zamykając za sobą drzwi. Patrzyła na niego, gdy stanął nieruchomo.

Więc zerwaliście, co?

Poczuła gorący skok paniki, po którym nastąpił dreszcz smutku.

Nie wiem, o czym mówisz. Jej głos był równy. Odwróciła się do swojego biurka.

Taa, nieważne, Granger powiedział Blaise, przewracając oczami. Usłyszała, jak odchodzi. I wreszcie się rozluźniła.

Później miała trzygodzinne spotkanie z Draco i Waterstone. Były to bardzo bolesne trzy godziny. Draco nie patrzył na nią. Nie ignorował jej całkowicie, wciąż zadawał jej pytania lub kiwał głową, kiedy się zgadzał, ale dla niej było boleśnie oczywiste, że nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Wyglądało na to, że resztę weekendu spędził na ustawianiu ścian Oklumencji na swoim miejscu. Był nieprzenikniony.

Wolała, żeby ​​po prostu zostawił ją i Waterstone, by same mogły popracować nad sprawą, ale mimo wszystko należało się spodziewać odrobiny mikrozarządzania. Proces nowego prawa wilkołaków miał rozpocząć się w przyszły poniedziałek. Pierwszy duży projekt jej działu. Draco chciał się upewnić, że wszystko pójdzie gładko.

We wtorek rano, kiedy Walter przyniósł Hermionie pocztę, jej ręce zatrzymały się nad listem ze znajomym adresem zwrotnym. Uniwersytet w Kalifornii.

Długo oczekiwana odpowiedź od Noelle Ogden.

Hermiona potarła czoło. To był… po prostu bardzo nieodpowiedni moment. Draco wyraźnie poprosił ją, żeby nie nawiązywała kontaktu z Noelle. Zlekceważyła jego życzenia, i tak do niej pisząc.

Ponieważ chciała go lepiej poznać. Podobnie jak w przypadku wspomnień.

Hermionie zajęło cały dzień podjęcie decyzji, co powinna zrobić z listem. Nieotwieranie listu mogło spowodować utratę okazji, przeoczenie ważnej przyjaźni. Ale otwarcie go może skutkować znacznie gorszymi odkryciami.

Gdy pozostała jej godzina do końca pracy, Hermiona powlekła się do biura w po przeciwległej stronie piętra. Drzwi były uchylone, więc weszła do środka i zamknęła je za sobą.

Spojrzał na nią, zmarszczył brwi i wrócił do swoich papierów.

Jeśli nie jest to coś związanego z pracą, będę musiał poprosić cię o wyjście.

Zacisnęła usta, starając się nie dopuścić, by jakiekolwiek nieprzyjemne komentarze przebiły się przez drzwi. Rzuciła na jego biurko nieotwarty list z Kalifornii. Wpatrywał się w kopertę, próbując rozszyfrować jej znaczenie.

Napisałam do Noelle po tym, jak prosiłeś, żebym tego nie robiła. Właśnie mi odpowiedziała. Patrzyła, jak jego oczy podniosły się na nią, zimne i stalowe. Chciałam powiedzieć prawdę. I pozwolić ci zdecydować, czy mogę go otworzyć, czy nie.

Spojrzał na nią, wyciągnął różdżkę i stuknął w list, podpalając go.

Zamrugała, gdy pergamin zwinął się pod wpływem ciepła i rozpadł w pył.

No więc…. Już miała swoją odpowiedź.

Ponownie skupił się na swoich dokumentach i Hermiona poczuła się bardzo zlekceważona. Wzięła głęboki oddech, akceptując swoją karę, i ruszyła do drzwi.

Źle zrozumiała sytuację. Nic w tym liście i tak nie byłoby oparte na faktach.

Hermiona odwróciła się. Draco wciąż był skupiony na tym, co czytał. 

Jaką sytuację?

Spojrzał na nią. 

— Z tamtej nocy. Z Marcusem Flintem. Zacisnął szczękę. Hermiona stała nieruchomo przy drzwiach. Po tym, jak wyszłaś z O’Connorem, nie zająłem się tą sprawą zbyt dobrze, gdy wróciłem do środka.

Hermiona próbowała pomyśleć, jak musiała ujrzeć to Noelle. Draco i Marcus walczący na pięści na środku pubu. Hermiona pomyślała o tym, jak przyjaciel Aidena opisał to Aidenowi.

Wydaje mi się, że zaraz po tym, jak wyszliśmy, Malfoy wrócił do środka i zaczął drzeć się na Flinta! Chyba flirtował on z Noelle czy coś takiego.

Skinęła głową na podłogę. 

A ty jej tego nie wyjaśniłeś? Nie powiedziałeś jej, co naprawdę się stało?

W tamtej chwili nie była moim priorytetem. Coś, co jasno wyjaśniłem jej później. Skrzywił się. I nie wiedziałem, ile z tego chciałaś, by trafiło do informacji publicznej.

Przygryzła wargę, myśląc, że nie chciała też, by w prasie ciągano Draco przez błoto, gdyby poszła do Biura Aurorów w sprawie Flinta.

Powiedziała ojcu, że jestem zuchwały i niestabilny. Że nie jestem kimś, w kogo można inwestować. Draco postukał piórem w pergamin przed nim.

— To można było łatwo wyjaśnić, Draco. Z radością napisałbym do Noelle lub jej ojca. Chciała podejść do niego, ale się powstrzymała.

— Krzywda została wyrządzona. Nie chciałem, żebyś była w to zaangażowana bardziej niż do tej pory.

Próbowała wymyślić cokolwiek innego, co mogłaby powiedzieć w tej sprawie. Skinęła głową i odwróciła się do drzwi.

Masz jakieś inne tajemnice, albo zatrzymane dla siebie sekrety, którymi wbijesz mi nóż w plecy, Granger? Odwróciła się, a jego oczy znów były zimne. Jest wtorek. Zaczynam się zastanawiać, czy dziś wieczorem o dziewiątej na moje konto trafi kolejna jedna dziesiąta mojego spadku.

Uniosła na niego brew i chwyciła klamkę. 

Prawdopodobnie tak będzie. — Wyszła.

***

Czwartek był dniem rozgłosu dla Kampanii Ochrony Złotych Znikaczy. Przyjeżdżali reporterzy z Proroka i Żonglera, aby opisać projekt, a Ginny, Harry, Rolf Scamander i Wiktor Krum mieli udzielić wywiadów i zrobić sobie zdjęcia w ramach kampanii „Ratujmy Znikacze”, która miała pojawić się w czasopismach i gazetach.

Czuła, że jej projekty posuwają się do przodu, i to wszystkie w ciągu tego samego tygodnia. Dzisiaj był dzień tworzenia reklam dla Złotych Znikaczy, które zostaną wydrukowane w niedzielę, a proces odnośnie prawa wilkołaków w Wizengamocie miał się rozpocząć w poniedziałek. Miała niesamowicie pracowity tydzień. Co było wspaniałe, ponieważ pomogło jej nie skupiać się aż tak bardzo na tym, jak okropnie się czuła.

Wczorajszy dzień był tak samo napięty jak poniedziałek i wtorek. Musiała przygotować biuro do kampanii Złoty Znikacz, na wypadek, gdyby Rita podpytywała o coś różne osoby. W środowe popołudnie ona i Walter zorganizowali spotkanie dla wszystkich pracowników, udzielając im podstawowych informacji i przedstawiając przykładowe punkty wywiadów. Draco stał w drzwiach swojego gabinetu ze skrzyżowanymi ramionami, opierając się o framugę, wiecznie błądząc wzrokiem wszędzie poza nią. W końcu zniknął w swoim biurze, zamykając za sobą drzwi.

Do uszu Hermiony dobiegł dźwięk przyjazdu windy, a zaraz po nim stukot obcasów maszerujących w stronę jej biura, co przywróciło ją do teraźniejszości.

Kochanie!

Hermiona podniosła wzrok, a jej oczom ukazała się Pansy Parkinson, która opalona i wspaniała, sunęła do drzwi pokoju, niosąc torby z zakupami i pudełka.

— Ale się za tobą stęskniłam!

Hermiona zamrugała. 

— Za mną?

Tak, tobą! Moja modelka! Moja muza! Pasny zaczęła rzucać torby na krzesło i wpychać pudełka na biurko Hermiony, prawie przewracając kałamarz. Znalazłam dla ciebie tak wiele perełek, gdy byłam we Włoszech.

Kiedy Hermiona pospieszyła, by zebrać z biurka papiery, które Pansy powoli zagrzebywała pod stertą zakupów, powiedziała: 

Dobrze się bawiłaś?

— Najlepiej! Wszystko ci opowiem, ale może najpierw przygotujmy cię na dzisiejszą sesję reklamową, hm?

Pansy wyczarowała wieszak, a ubrania zaczęły wylatywać z toreb i pudeł, lądując idealnie na przygotowanych do tego miejscach.

Kiedy Pansy wepchnęła ją za parawan z naręczem sukienek do przymierzenia, Hermiona zdała sobie sprawę, że nie widziała Pansy Parkinson od czasu Balu Walentynkowego. Czy to wszystko było zaledwie trzy tygodnie temu?

Wpatrywała się w tkaniny w swoich ramionach. Czy ona i Draco wytrzymali ze sobą ledwo trzy tygodnie, zanim ich relacja się rozpadła?

Rita Skeeter przybyła o jedenastej, godzinę przed planowanym rozpoczęciem. Kiedy Dafne i Tracey zaczęły malować Hermionę, ta usłyszała, jak Skeeter zaczęła rozmawiać z Draco gdzieś z przodu biura, pytając o rozprawę na rzecz wilkołaków mającą się odbyć w przyszłym tygodniu, operacje w biurze, a także jego przemyślenia na temat Kampanii Ochrony Złotych Znikaczy. Głos Rity niósł się po piętrze, a skrobanie jej Samonotującego Pióra zaczęło drażnić uszy dziewczyny, ale Draco zachował głęboki i spokojny ton. Zdołała wyłapać co nieco z jego odpowiedzi.

Ach, mój drogi Draco, jak twoje życie miłosne? Czy jest tam w tej chwili ktoś wyjątkowy? świergot Rity przebił się przez drzwi biura Hermiony. Dziewczyna przełknęła, usiłując usłyszeć odpowiedź Draco. Słyszała jego bas, syk słów i brzęk spółgłosek, ale nie potrafiła poskładać w całość tego, co powiedział.

Skeeter roześmiała się. Wysoki, kryształowy dźwięk, od którego Hermiona zadrżała.

Jesteś gotowa?

Hermiona podniosła wzrok, a Dafne unosiła nad jej twarzą konturówkę. Dafne rzuciła jej porozumiewawcze spojrzenie. Hermiona zdała sobie sprawę, że przygryzała wargę. Puściła ją i skinęła głową.

Dafne spojrzała ponad ramieniem Hermiony na Tracey ujarzmiającą jej loki i uśmiechnęła się, zanim zaczęła działać przy jej twarzy konturówką.

Chwilę później Pansy wepchnęła ją w fioletową sukienkę z guzikami z przodu i Hermiona już witała się ze Skeeter. Draco przeprosił i się oddalił, a Skeeter zaczęła atakować Hermionę. Bozo był w sali konferencyjnej, ustawiając tło i porządkując miejsce do zdjęć.

Drzwi windy trzasnęły za Hermioną w chwili, gdy Skeeter zaczęła wypytywać ją o jej życie osobiste, a dziewczyna odwróciła się i zobaczyła Lunę Lovegood stojącą w środku z rozmarzonymi i szeroko otwartymi oczami.

Luna! Hermiona uśmiechnęła się. Czy to ty reprezentujesz dziś Żonglera?

Witaj, Hermiono. Luna wyskoczyła z windy i pozwoliła Hermionie mocno się przytulić. Mój ojciec zachorował na wyjątkowo ciężką odmianę grypy norflaksowej, więc go zastępuję. Cieszę się, że mogę spędzić z tobą czas.

Grypa norflaksowa? — zakpiła Rita Skeeter.

Tak, to straszne przeziębienie spowodowane kontaktem z Flaksonem Norweskim. Pochodzą ze Skandynawii. Luna podniosła rękę, żeby pobawić się kolczykami.

Och. Czy twój ojciec był ostatnio w Skandynawii? zapytała Hermiona.

Nie. Luna uśmiechnęła się, jakby była gotowa odpowiedzieć na więcej pytań.

Hermiona otworzyła usta, po czym szybko je zamknęła i skinęła głową, by zaprowadzić Lunę i Ritę do sali konferencyjnej.

Kiedy do biura przybyli Harry i Ginny, stała się znacznie spokojniejsza, w pełni skupiona na zadaniu. Ginny poszła przebrać się w swój mundur Harpii z Holyhead, a podczas gdy Skeeter błagała Harry'ego, aby założył jego stary gryfoński strój do gry w Quidditcha „ze względu na stare czasy” – mrugając okiem – Harry zdołał odmówić.

Pojawił się Rolf Scamander, wyglądając na czującego się bardzo nie na miejscu, więc Hermiona uściskała go serdecznie.

Nie jestem graczem Quidditcha, Hermiono powiedział, nerwowo rozglądając się po pokoju. Jestem tylko czyimś wnukiem.

I to wszystko, o co cię proszę. Hermiona uśmiechnęła się do niego, a on zniknął w sali konferencyjnej.

Drzwi windy znów się otworzyły i wyszedł zza nich Wiktor Krum, który wyglądał, jakby właśnie wrócił z chwilę wcześniej zakończonej sesji w jakimś magazynie. Kilku pracowników, którzy spotkali go w zeszłym tygodniu, pomachało mu i podskoczyło, by go powitać. Bułgar zauważył Hermionę i skierował się prosto do niej, uśmiechając się i pochylając, by ponownie ucałować każdy jej policzek.

I to był idealny moment, żeby Draco znów opuścił swoje biuro i pojawił się na wywiadach. Hermiona spojrzała na niego, a on odwrócił wzrok, kierując się do Kruma, by uścisnąć mu dłoń.

Dzięki, że tu jesteś, Krum. Twarz Draco była ściągnięta, po czym zniknął za drzwiami sali konferencyjnej, zanim Wiktor zdążył mu odpowiedzieć.

Wiktor dał jej znak, żeby weszła pierwsza, a ona wkroczyła prosto w reklamowe szaleństwo.

Bozo usunął stół i przygotował kilka scenerii, jedno z boiskiem do Quidditcha dla graczy Quidditcha i jedno z kamiennym murem dla Harry'ego i Rolfa. Rita obecnie oblegała Harry’ego, spijając każde jego słowo, które powiedział o planowaniu ślubu, a Rolf rozmawiał z Luną, wyglądając jakby czuł się bardziej komfortowo, niż kiedykolwiek wcześniej go widziała. Hermiona uśmiechnęła się, obserwując ich dwoje.

Przepraszam wszystkich wrzasnęła i w pokoju ucichło. Bardzo wam dziękuję, że tu jesteście. Oto jak wygląda plan na dzisiaj. Fotograf wykona kilka zdjęć każdej osoby do reklamy. Będą one umieszczane w magazynach, gazetach, na ulotkach z naszym przesłaniem „Ratujmy Znikacze”. Następnie Luna i Rita poświęcą trochę czasu na zadanie kilku pytań do swoich czasopism. Harry może spędzić z nami dziś mniej czasu niż reszta, zanim będzie musiał wrócić do Ministerstwa, zatem niech Bozo zacznie od niego. Rozejrzała się. A Luna i Rita mogą zacząć od Rolfa.

Rita wyglądała na skonsternowaną. Pansy, Dafne i Tracey już czekały na przygotowywanie fotografowanych, a wszyscy inni po prostu kłębili się pod ścianami sali konferencyjnej, czekając na swoją kolej. Hermiona co chwilę znajdowała Wiktora u swojego boku i próbowała nawiązać rozmowę ze wszystkimi zebranymi.

Oczywiście ze wszystkimi oprócz Draco.

Rita dość szybko zakończyła rozmowę z Rolfem i z niecierpliwością oczekiwała, by Harry Potter trafił na jej krzesło do wywiadu, ale Hermiona obserwowała, jak Luna nadal zadawała chłopakowi pytania dotyczące jego bieżących projektów i relacji jego dziadka ze Złotymi Znikaczami.

Gdy skończono wywiady i Harry wyszedł, Ginny została, kręcąc się po pomieszczeniu i obserwując.

Wszystko idzie dobrze, Hermiono.

Dzięki, Gin.

Ale nie nawiązałaś z nim żadnego kontaktu powiedziała Ginny.

Tak westchnęła. — Wiem.

Draco i Pansy rozmawiali w kącie. Dziewczyna uśmiechała się i szeptała komentarze odnośnie sesji zdjęciowej Wiktora Kruma. Blondyn marszczył brwi.

Kiedy Krum skończył, a Bozo obfotografował wszystkich pozostałych gości, nadszedł czas, by sfotografować Hermionę i Draco, podczas gdy Krum usiadł na krześle, gotowy do wywiadu. Ginny pożegnała się, a Draco przeszedł przed kamienne tło. Pansy podleciała do Hermiony i zaczęła majstrować coś przy jej sukience i włosach.

Hermiona też pozwoliła zrobić sobie zdjęcia, starając się wyjść na nich jak ktoś, kto chce ocalić gatunek. Kiedy skończyła, Krum nadal udzielał wywiadu.

A co z wami dwojgiem? Bozo machnął aparatem, jakby ten był przedłużeniem jego ręki. Podążyła za obiektywem, by zobaczyć, że wskazuje na nią i Draco.

O tak! Pansy klasnęła w dłonie. Para, która to wszystko zorganizowała!

Nie, to nie jest konieczne zaczęła Hermiona, ale Pansy już ciągnęła Draco z powrotem przed kamienne tło.

Stali tam osobno. Ramię w ramię. Żarówka błysnęła. Pansy zmarszczyła brwi.

W porządku zaśmiała się. — Może trochę luźniej?

Hermiona spróbowała ułożyć rękę na biodrze, przechylając głowę. Przypadkowo trąciła Draco łokciem, przez co jeszcze bardziej się od siebie odsunęli.

Pansy wyglądała na przerażoną. Podeszła i kazała Draco stanąć za Hermioną. Ułożyła rękę Hermiony na jej biodrze, a dłoń Draco na jej drugim. Hermiona czuła ​​za sobą jego ciepło. Draco włożył drugą rękę do kieszeni.

Żarówka błysnęła kilka razy.

— A teraz może bardziej tak, jakby wam na tym zależało? — Spróbowała Pansy.

Hermiona rozluźniła wyraz twarzy, ignorując lekkość jego dłoni na swoim biodrze, właśnie tam, gdzie tak bardzo lubił ją dotykać.

Odsunęli się od siebie, kiedy tylko Bozo im na to pozwolił. Wiktor już skończył, więc Hermiona pożegnała się z nim, a cały pokój ich obserwował. Poczuła się bardzo sztywno, gdy Bułgar ponownie spróbował pocałować ją na pożegnanie w oba policzki i zapytał, czy mogliby się wkrótce spotkać.

Uśmiechnęła się, zachowując się jak najnaturalniej, gdy oczy Rity Skeeter wwiercały się w nią.

Po tym, jak Hermiona i Draco zakończyli swoje wywiady, Pansy i Hermiona wróciły do biura, mijając Dafne i Blaise'a rozmawiających w kącie. Oboje odsunęli się od siebie, gdy Pansy i Hermiona się do nich zbliżyły.

Hermiona nie miała sił, by zacząć rozważać to, co ujrzała. Czuła się, jakby ktoś usmażył jej mózg.

Po wejściu do biura, Pansy pomogła jej zdjąć sukienkę i zasugerowała, żeby przymierzyły jej stroje na poniedziałkową rozprawę. Podała Hermionie do sprawdzenia granatową sukienkę. Kiedy Hermiona włożyła ją przez głowę, usłyszała głos Pansy.

Więc co mnie ominęło, kiedy byłam we Włoszech?

Ręce Hermiony znieruchomiały. Cóż, całkiem sporo.

Um, tak naprawdę, to nic. Hermiona została za parawanem dłużej, niż było to konieczne.

Mmhmm mruknęła Pansy. Jak długo byliście razem, zanim to spieprzył?

Hermiona zamknęła oczy. Powinna była wiedzieć lepiej, niż próbować przechytrzyć Pansy Parkinson. Wyszła zza parawanu, a Pansy składała ubrania, patrząc na nią z uśmieszkiem.

Eee… ledwie trzy tygodnie. I to nie on spieprzył. Ja to zrobiłam. Wsunęła buty, które przygotowała dla niej Pansy.

Pansy roześmiała się. 

— Nie sądzę. Pansy podeszła do niej i zaczęła szarpać za rękawy i dopasowywać materiał do jej talii. Szczerze wątpię, że cokolwiek, co mogłabyś zrobić, spowodowałoby jakiekolwiek szkody, Granger.

Hermiona pozwoliła, by jej oczy zaszkliły się wpatrzone w ścianę. 

Włamałam się do Ministerstwa i przejrzałam wspomnienia, które przekazał Wizengamotowi.

Poczuła, że ​​Pansy się zatrzymuje.

Łał, Granger. Łał.

Hermiona spojrzała na nią i zobaczyła, że dziewczyna się uśmiecha. Przełknęła.

Pansy uklękła przy jej boku i zaczęła podpinać rąbek. 

— Wszystko się ułoży. Po prostu daj mu trochę przestrzeni.

Hermiona chciała jej uwierzyć, skoro dziewczyna była byłą Draco, ale nie mogła. 

Nie byłabym tego taka pewna. Nie widziałaś jego twarzy. Jak bardzo poczuł się zdradzony. Myślę… myślę, że naprawdę to spartaczyłam.

Pansy milczała, pracując palcami. Hermiona spojrzała na nią, a ona się uśmiechnęła.

Co? zapytała Hermiona.

Pansy wzięła głęboki oddech i przygryzła wargę. Hermiona odczekała jeszcze cztery oddechy, zanim w końcu się odezwała.

Czy pamiętasz, jak przyłapywałaś nas dwoje całujących się na szkolnych korytarzach, Granger?

Hermiona nagle poczuła się bardzo niezręcznie. 

Eee… tak.

Pansy wyciągnęła szpilkę z zębów. 

Długo zajęło mi – dłużej niż chciałabym przyznać – zorientowanie się, że spotykał się ze mną tylko w czwartkowe i sobotnie wieczory. I jeszcze dłuższy czas trwało uświadomienie sobie, że zawsze wybierał miejsca na trasie patroli Prefektów.

Pansy uśmiechnęła się do niej. I odwróciła rąbek, aby zszyć go ręcznie.

Hermiona poczuła się kompletnie zmrożona. Jej serce biło mocno i szybko, gdy w panice spojrzała w dół na dziewczynę.

Pansy zwróciła swoją uwagę z powrotem ku sukience. 

Dopiero na szóstym roku wyszeptał mi przypadkiem twoje imię powiedziała, zaciskając ze smutkiem usta. I nawet wtedy przez kilka miesięcy próbowałam to ignorować.

Hermiona przełknęła. Poczuła czające się w oczach łzy.

— On czeka na ciebie od dawna, Granger powiedziała Pansy. Po prostu daj mu trochę więcej czasu. Wzruszyła ramionami i wstała. Niech się pozłości. A kiedy skończy się nad sobą użalać, przypomni sobie, dlaczego tak ciężko o ciebie walczył.

Hermiona wpatrywała się w nią i jedyne, co zdołała powiedzieć, to:

— Tak mi przykro, Pansy.

To nie twoja wina. Pansy odrzuciła włosy za ramię. Mam okropny gust do mężczyzn. Jej oczy rozszerzyły się radośnie. Czy wiesz, że Teo Nott jest gejem?

Co?

Tak!

Nie!

Tak!

— On jest taki przystojny.

Wiem. Próbowałam. I zmieniłam go w geja.

Hermiona się roześmiała, a Pansy poprawiła jeden ze swoich zabłąkanych kosmyków, zakładając go za ucho.

Pansy i Hermiona spędziły kolejne półtorej godziny chichocząc i rozmawiając o chłopcach, a Hermiona poczuła, jak powoli znika z niej wszelkie szczątkowe poczucie winy.

Pansy wyszła, a Hermiona próbowała czekać. Próbowała dać mu czas. Naprawdę.

Ale musiała się z nim zobaczyć.

Siedziała zaszyta w swoim gabinecie z Pansy przez ponad dwie godziny i nie widziała żadnego ze swoich współpracowników od rana, od krótkiego powitania przed sesją reklamową. Skierowała się w stronę biura chłopaka, ale gdy się zbliżyła, zobaczyła, że światło było wyłączone. Zerknęła na zegarek. Była szesnasta.

— Wyszedł.

Hermiona odwróciła się, Blaise przeglądał za nią jakieś papiery.

Wyszedł, gdy tylko się dowiedział.

Hermiona zmarszczyła brwi. 

— O czym się dowiedział?

Blaise spojrzał na nią, marszcząc brwi. 

Jeszcze nie wiesz?

Poczuła, że jej żebra się zaciskają i potrząsnęła głową.

— Dziś rano Lucjusz Malfoy został dźgnięty. Leży w stanie krytycznym w Szpitalu Świętego Munga.

***

Na zewnątrz szpitala i wokół punktu aportacji tłoczyli się reporterzy i paparazzi. Hermiona usłyszała, jak Skeeter woła ją po imieniu, mówiąc rzeczy w stylu „Hermiono, kochanie! Powiesz im, żeby mnie wpuścili, tak?”

Hermiona skierowała się prosto do recepcji, gdzie recepcjonistka pokierowała ją na trzecie piętro – „Rany – magiczne i naturalne”. Stała w windzie, słuchając, jak Uzdrowiciele przyciszonymi głosami dzielą się ze sobą biurowymi ploteczkami.

Na trzecim piętrze kierowała się już znakami prosto do prywatnych sal, a kiedy zobaczyła dość rzucającego się w oczy oficera D.P.P.C., „przebranego” za gościa i siedzącego w poczekalni, wiedziała, że ​​zmierza we właściwym kierunku.

Skręciła za róg i na końcu korytarza dostrzegła dwie blond głowy. Narcyza stała przy drzwiach, po drugiej stronie stacjonującego strażnika, a nieco dalej opierał się Draco. Po chwili przeszedł na drugą stronę, opierając się o przeciwległą ścianę.

Narcyza, Draco i strażnik z takiego dystansu stanowili całkiem przyjemny obraz. Spokojny. Cichy. Obok Draco stały dwa krzesła, ale ani on, ani jego matka nie wyglądali na skłonnych do siedzenia.

Narcyza zobaczyła ją pierwsza. Kobieta uśmiechnęła się szeroko. 

Hermiono, kochanie.

Zobaczyła, jak Draco napina się, a potem zerka na nią, wciąż stojąc w głębi korytarza. Rozwarł szeroko oczy, ale szybko odwrócił wzrok, mrucząc coś pod nosem.

Narcyza wyszła jej na spotkanie. Przytuliły się na środku korytarza, kilka kroków od Draco i krzeseł, na których nikt nie chciał siedzieć. Narcyza przyciągnęła ją blisko, a jeśli wiedziała cokolwiek o sytuacji, jaka panowała obecnie między Hermioną a jej synem, to tego nie okazała.

To bardzo miłe z twojej strony, że przyszłaś, Hermiono. Narcyza cofnęła się i swoimi delikatnymi palcami ujęła twarz dziewczyny. Odgarnęła kosmyk jej włosów, zakładając go za ucho, a Hermionie zrobiło się ciepło w piersi.

Czy już coś wiadomo? Hermiona zerknęła przez ramię Narcyzy i zobaczyła, jak Draco marszczy brwi. Czy kogoś aresztowano?

Nie, jeszcze nie. Narcyza przesunęła dłońmi po ramionach Hermiony. Ale wygląda na to, że na jednego ze strażników rzucono dziś rano klątwę Imperius i otrzymał rozkaz zaatakowania go. Nadal próbują dowiedzieć się, czy nóż posiadał jakieś dodatkowe, magiczne właściwości.

Zrobił to strażnik z Azkabanu? Hermiona spojrzała na drzwi dzielące Lucjusza Malfoya od reszty świata. To niedorzeczne.

Draco prychnął. Obie kobiety odwróciły się, by na niego spojrzeć, ale on je zignorował, odchodząc w głąb korytarza, byle dalej od nich.

Narcyza odwróciła się do niej. 

Usiądziesz tu ze mną?

Oczywiście.

Narcyza poprowadziła Hermionę do dwóch wolnych krzeseł, trzymając ją za rękę. Przez chwilę siedziały w milczeniu, dopóki w korytarzu nie pojawiła się stażystka Uzdrowicielka. Podeszła do nich żwawo i Hermiona poczuła, że ​​Narcyza wstrzymuje oddech. Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało, po czym weszła za drzwi naprzeciw nich – do składzika. Dziewczyna chwyciła to, czego potrzebowała, po czym zamknęła za sobą drzwi, uprzejmie kiwając głową, po czym odbiegła. Narcyza znów się rozluźniła i spojrzała na swoje kolana.

Draco mówił mi, że pierwsze spotkanie w Wizengamotem zostało wyznaczone na przyszły tydzień.

Hermiona spojrzała z powrotem na Narcyzę, ignorując ruch postaci w głębi korytarza 

Tak, w poniedziałek. Jesteśmy prawie gotowi.

Wspaniale. Narcyza uśmiechnęła się do niej, po czym odwróciła, by spojrzeć na Draco. Hermiona zobaczyła, jak brew kobiety unosi się w cudowny, osądzający sposób. Narcyza spojrzała na Hermionę niewinnie. Kochanie, chcesz coś z kawiarni na górze?

O nie, dziękuję. Zauważyła, że ​​Draco przewraca oczami i uświadomiła sobie, że zorientowała się o sekundę za późno. Ale mogę tam pójść i coś ci przynieść…

Nie, myślę, że pójdę skorzystać z toalety. Narcyza wstała, a Hermiona już miała powiedzieć, że również musi skorzystać z toalety, kiedy Narcyza zrobiła to, co Narcyza robiła najlepiej: wtrąciła się. Zaczekasz na mnie tutaj?

Hermiona wzięła oddech i skinęła głową. Narcyza poklepała ją po ramieniu i zostawiła w korytarzu sam na sam z Draco Malfoyem i cichym strażnikiem.

Dziewczyna próbowała wymyślić coś, co nie brzmiałoby tak głupio, jak „dobrze się czujesz?”, ale jej umysł był jak pusta karta. Właśnie otwierała usta, żeby powiedzieć dokładnie te nieprzemyślane słowa, kiedy chłopak się odezwał.

Co ty tutaj robisz?

Spojrzała na niego, nie odrywając oczu od płytek pod jego stopami. Usta blondyna były zaciśnięte.

Chciałam tu być jako wsparcie dla ciebie i twojej matki. Patrzyła, jak chłopak odrzucił ramiona do tyłu.

Powinnaś przygotowywać się do rozprawy w przyszłym tygodniu.

Jestem przygotowana.

Uniósł głowę, wpatrując się w ścianę naprzeciwko. 

Ktoś musi kierować biurem…

Blaise już się tym zajął.

Draco zacisnął usta.

Rozumiem, jeśli nie chcesz mnie tutaj powiedziała. Pójdę sobie, jeśli to ułatwi sprawę. Ale chciałam się upewnić, że z Narcyzą wszystko w porządku.

Draco zacisnął szczękę. Przesunął się lekko i spojrzał na korytarz w przeciwnym kierunku.

Milczeli tak długo, że wydawało się to wiecznością.

To był nóż? zapytała.

Pokiwał głową.

— I strażnik z Azkabanu był pod klątwą Imperius?

Tak mówią.

Studiowała go. Ręce trzymał w kieszeniach, a włosy opadały mu wokół oczu. Wyglądał na bardzo zmęczonego.

Widziałeś go już?

Potrząsnął głową. 

Nie, dopóki jego stan nie będzie stabilny.

Usłyszała stukot butów Narcyzy w głębi korytarza. Kobieta wróciła z filiżanką herbaty i kilkoma smakołykami. Podała Draco ciastko z dynią, zachęcając go, żeby je zjadł. Draco przewrócił oczami, a Hermiona się uśmiechnęła. Narcyza zaoferowała jej kilka smakołyków, ale grzecznie odmówiła.

Siedziały razem z Narcyzą przez następne trzydzieści minut, rozmawiając z przerwami praktycznie o niczym, trzymając się z dala od tematu mężczyzny leżącego w szpitalnym łóżku za drzwiami nieopodal.

Ilekroć Draco przechodził przez korytarz, go obserwowała. Wyraz jego twarzy można by pomylić ze znudzeniem, gdyby nie dostrzegać napięcia w jego szczęce oraz nerwowego zaciskania i rozluźniania pięści.

Drzwi do pokoju Lucjusza otworzyły się i nagle wszystko znów zaczęło się ruszać.

Ze środka wyszedł Uzdrowiciel, starszy i wyraźnie dowodzący tym przypadkiem. Narcyza zerwała się. Draco odepchnął się od ściany. Uzdrowiciel zrobił krok do przodu, by z nimi porozmawiać, a Hermiona wstała, próbując stanąć lekko za Narcyzą, żeby nie przeszkadzać.

Zajęliśmy się uszkodzeniami jego narządów wewnętrznych powiedział bezpośrednio do Narcyzy. Niestety nadal istnieje szansa, że nóż był magiczny lub został zanurzony w truciźnie. Jeden z naszych Łamaczy Klątw obecnie się temu przygląda, ale na podstawie wstępnych analiz rany nie znaleziono ani obcej magii ani trucizny.

Narcyza skinęła głową z szeroko otwartymi oczami.

Co to znaczy? prychnął Draco.

Uzdrowiciel zwrócił się do niego. 

Oczekujemy, że całkowicie wyzdrowieje.

Hermiona obserwowała, jak Narcyza skinęła głową, owijając dłonie wokół siebie. Draco stał nieruchomo.

Muszę omówić z panią trochę formalności, pani Malfoy…

— Black — powiedział Draco. Zamarł w miejscu, obserwując przemawiającego Uzdrowiciela.

Tak, oczywiście, pani Black poprawił się Uzdrowiciel. W tej chwili pacjent odpoczywa, ale wkrótce będzie gotowy na przyjęcie gości.

Tak… Narcyza rozejrzała się po korytarzu. Cóż, zatem może teraz pójdę z panem zerknąć na te formalności.

Bez kolejnego spojrzenia na Draco i Hermionę odwróciła się i podążyła za Uzdrowicielem.

Hermiona spojrzała na Draco. Oczy chłopaka wciąż były skupione na miejscu, w którym chwilę temu stał Uzdrowiciel. Jego szczęka zacisnęła się i rozluźniła, a lewe oko drgnęło. Patrzyła, jak blondyn przełyka ślinę i bierze głęboki wdech, grzechoczący jak u dementora.

Rozpoznała to. Widziała to już wcześniej, w jego wspomnieniach, tuż przed tym, jak czuł, że może się złamać.

Wypchnął powietrze z klatki piersiowej i spojrzał na płytki. Podeszła do niego powolnym krokiem.

Draco…

Odwrócił się od niej, zaciskając oczy i przykładając dłonie do twarzy. Podniosła wzrok, a strażnik odwrócił twarz, szurając nogami. Na korytarzu nie było nikogo poza nimi, choć nadal stanowiło to dość publiczne miejsce.

Głowa Draco uniosła się szybko, a ręka, którą do niego sięgała, wróciła do jej boku. Chłopak rozejrzał się po korytarzu rozpalonymi oczami, jakby chciał coś zniszczyć. Podeszła do niego i złapała go za rękę, gdy ta zacisnęła się w pięść.

Jego klatka piersiowa falowała, a oczy wypełniły łzy.

Draco.

Złapał ją za rękę i przytrzymał blisko siebie, gdy zgiął się w pół. Z jego gardła wyrwał się dźwięk, szloch. Oparł się o nią, a ona wolną ręką przeczesała jego włosy palcami.

Dlaczego on po prostu nie umrze?

Palce Hermiony zamarły. Nie wiedziała, co robić. Nie wiedziała, jak to jest żałować, że ktoś żyje. Ktoś, kto był jej własnym ciałem i krwią.

Znowu przeczesała jego włosy, a on jeszcze bardziej się w nią wtulił. Spojrzała w górę, a strażnik pozwolił swoim oczom zawędrować do nich. Uzdrowicielka przeszła korytarzem, patrząc na rozpiskę.

Ciii szepnęła Hermiona. Chodź ze mną.

Hermiona otworzyła drzwi do schowka i wciągnęła Draco do środka. Gdy drzwi się za nimi zamknęły, jego głos załamał się po kolejnym targnięciu szlochem.

W schowku było ciemno, a Hermiona myślała o rzuceniu zaklęcia wyciszającego i znalezieniu włącznika światła, ale potem Draco upadł na kolana i owinął ramiona wokół jej bioder, przyciskając mokrą twarz do jej piersi.

Przestała oddychać.

Chciałem, żeby umarł wykrztusił.

Przeczesała dłońmi jego włosy i poczuła, że ​​blondyn znowu oddycha.

Wiem. Poczuła, jak łzy kłują jej własne oczy.

Ramiona Draco zacisnęły się wokół jej bioder, przyciskając bliżej niej, a złamany szloch wyrwał się z jego gardła, wprost przy jej klatce piersiowej. Ukrył twarz, a ona trzymała go, pozwalając, by jej palce gładziły jego włosy, potem ramiona i tak w kółko. Powtórzyła to kilka razy, gdy jego oddech zwolnił. Poczuła na brzuchu jego gorące wydechy.

Usłyszała, jak blondyn pociąga nosem, kiedy poruszył głową i zastanawiała się, czy jej sukienka jest mokra od jego łez. Ramiona, które owinęły się wokół jej bioder, rozluźniły się, zanim dłonie Draco przesunęły się w górę jej żeber, opierając się na jej plecach. Jego twarz przycisnęła się do jej brzucha, potem mostka, a kiedy wstał z kolan, zdała sobie sprawę, że przyciska do niej swoje usta, zanim te dotknęły jej piersi.

Westchnęła, gdy mocno ją przytulił, a jego usta przycisnęły się do jej klatki piersiowej, obojczyka, a potem szyi. Szepnął gorąco przy jej uchu: 

Tęskniłem za tobą.

Poczuła, że ​​jej oddech przyspieszył, gdy pocałował ją tuż pod uchem, przyciskając jej ciało do drzwi.

Draco.

Przesunął dłońmi po jej plecach, następnie przekładając je do przodu, by musnąć jej brzuch.

To prawdopodobnie nie był najlepszy czas na… cokolwiek to było.

Jego dłonie obejmowały jej policzki, gdy całował jej usta. Westchnęła i pozwoliła mu się pocałować.

Po chwili lekko pchnęła jego ramiona.

Draco. Nie teraz. Oczy Draco ponownie skupiły się na niej, jego twarz wciąż była zaróżowiona i wilgotna. Zaczął się od niej oddalać, jakby poczuł się odrzucony, a ona ponownie przyciągnęła jego twarz do swojej, by delikatnie go pocałować. Usta chłopaka próbowały przysunąć się do jej ust, ale ona znów się odsunęła. Musisz tam wrócić.

Westchnął, przyciskając swoje czoło do jej własnego. Hermiona przejechała kciukami po jego policzkach, ocierając pozostałe łzy i wsuwając palce w białe włosy opadające na skronie.

Pozwolił jej wyciągnąć się ze schowka, z powrotem do zbyt jasnego korytarza. Siedzący tam strażnik szybkim i zdecydowanym ruchem odwrócił swój wzrok.

— Muszę… — zaczął Draco. Jeszcze nie mogę się z nim zobaczyć. Otarł oczy, a Hermiona przyjrzała się jego twarzy, różowej i mokrej, oraz opuchniętej skórze pod oczami. Bez wątpienia płakał. Tak łatwo było to stwierdzić. Nie widziała u niego prawdziwych łez, odkąd był dzieckiem. Sprawdzę co u matki i jakie to formalności, znajdę toaletę.

Hermiona skinęła głową. 

Będę tu.

Spojrzał na nią, jakby go to zaskoczyło. Posłała mu delikatny uśmiech.

Skinął głową i odwrócił się, by skierować w głąb korytarza, jej ręka wysunęła się z jego, gdy się oddalił. Nie zdawała sobie sprawy, że go trzyma. Obserwowała, jak chłopak odchodzi i odwróciła się, by spojrzeć na strażnika wpatrującego się w kafelki. Znowu podeszła do krzeseł, ale nie chciała usiąść.

Nie śpi.

Hermiona podniosła wzrok, strażnik ją obserwował.

Och powiedziała. — To dobrze.

Wzruszył ramionami. 

Jesteś na liście, jeśli zechcesz się z nim zobaczyć.

Zamrugała na niego. 

Co?

Lista zatwierdzonych gości. Hermiona Granger jest na liście Lucjusza Malfoya.

Poczuła serce w swoim gardle. 

A kiedy zrobił tę listę, jeśli do tej pory był nieprzytomny?

— Wszystko jest w dokumentach z Azkabanu, więc nie jestem pewien, kiedy dodano tam twoje imię. Ale w pewnością wcześniej niż dzisiaj.

Spojrzała poza niego na drzwi. Wstrzymała oddech, wiedząc, że jest idiotką.

W porządku.

Skinął jej głową i dał gestem dłoni znak, by weszła.

Pchnęła drzwi, czując wagę chwili. Moment, który miał być zarezerwowany tylko dla krewnych.

Spokojny pokój. Jasnoniebieskie zasłony w oknie i długie kotary zapewniające prywatność zaciągnięte wokół łóżka na środku pokoju. Na parapecie postawiono kwiaty i Hermiona poczuła ciekawość, czy były one na pokaz, czy też ktoś naprawdę troszczył się o Lucjusza Malfoya na tyle, by je wysłać. Usłyszała własne kroki na linoleum, stukające w cichym pokoju, gdy okrążyła kotarę, by znaleźć za nią Lucjusza Malfoya opartego na łóżku, jakby właśnie kończył pobyt w spa.

Panno Granger. Jego usta wygięły się w kącikach. Liczyłem, że tu będziesz.

Poza szpitalną koszulą, łóżkiem i bladym odcieniem jego skóry, nie było różnicy między ujrzeniem go teraz, a jej wizytą w Azkabanie. Twarz mężczyzny nosiła na sobie to samo zaciekawione spojrzenie, włosy miał zaczesane w tym samym stylu, a jego wyższość nie straciła ani trochę na swojej sile.

Panie Malfoy. Zatrzymała się o krok od stóp jego łóżka. Jestem zaskoczona, że znalazłam się na pana liście gości. Usłyszała swój głos, wyważony i opanowany. Miała nadzieję, że jej twarz przyjęła taką samą fasadę.

Oczywiście, panno Granger. Jego oczy błyszczały, wpatrzone w nią. W końcu jesteś praktycznie rodziną.

Hermiona poczuła dreszcz, który zaczął się u szczytu jej kręgosłupa i przeszył ją jak klątwa Cruciatus.

Przyjrzała mu się bliżej i dostrzegła cienką skórę wokół jego oczu, delikatny sposób, w jaki opierał się o poduszki, senne nachylenie głowy. Nie miała się czego bać. Ten człowiek zagrał już wszystkimi swoimi kartami, kiedy powiedział Draco o tym, że zaczęła chodzić na zajęcia. I wyraźnie nie stanowił dla niej fizycznego zagrożenia. To na walkę umysłów musiała się przygotować.

Wzięła głęboki oddech i spojrzała mu prosto w oczy. 

— Dlaczego powiedziałeś Draco o zajęciach? Jaki był twój powód?

Uśmiechnął się do niej, tak odmiennie i tak podobnie do Draco. 

Założyłem, że już wiedział. Nie miałem pojęcia, że ​​wasza dwójka ma przed sobą jakieś sekrety.

Bawił się nią jak myszą. Zebrała się głęboko w sobie i poczuła, jak jej czoło unosi się w górę.

Jakie to musi być nudne. Siedzieć w Azkabanie nie mając nikogo do zabawy. Zrobiła krok do przodu i opuściła ręce, by oprzeć je o poręcz w nogach jego łóżka. Czyżby sprawy nagle stały się dla ciebie trochę zbyt wygodne? Odchyliła głowę na bok i zobaczyła, że ​​jego oczy podążają za nią. Narcyza z tobą nie rozmawiała. Spadek twojego syna – jedyna rzecz, która wciąż go z tobą wiązała – wyciekała. I ja też grałam według twoich zasad. Zmrużyła na niego oczy. Czyżby nadszedł czas, aby sobie to urozmaicić?

Usta mężczyzny drgnęły. Patrzyła, jak jego oczy przesuwały się po jej twarzy, a na policzkach pojawiał się uśmiech.

Jak bardzo się zmieniłaś, panno Granger zanucił. Hermiona ścisnęła poręcz łóżka i utrzymywała oczy tak bystre, jak tylko mogła. Mógłbym podziękować Madame Michele za dopracowanie twoich manier, pannie Parkinson za tak dopracowaną stylizację, czy pannie Truesdale za nauczenie cię, jak się poruszać… Pozwolił, by jego wzrok wędrował po jej sylwetce, a ona wciąż nie ruszyła się z miejsca. Ale to też coś innego powiedział, ponownie patrząc jej w oczy.

Posłała mu lodowate spojrzenie i pozwoliła, by sarkazm wpłynął do tonu jej głosu. 

Halo, halo. Tylko nie mów, że to „było we mnie przez cały czas”. Nie, kiedy przeszłam przez ten cały dramat.

Uśmiechnął się. Niemal prawdziwie. Spojrzał jej prosto w oczy i powiedział: 

Będziesz dla niego wspaniałą panią Malfoy, panno Granger.

Wszelka pewność siebie, która jeszcze w niej tkwiła, odpłynęła z pierwszym lepszym wydechem. Poczuła, jak drga jej oko, a płuca zapierają się. Wyrwała się ze swojego aroganckiego nachylenia do przodu przy poręczy łóżka i straciła pojęcie, co zrobić z rękami.

Szukała śladów gierek w jego twarzy. I znalazła tam prawie sentyment. I akceptację. I dumę. A jeśli sięgnęła jeszcze głębiej, prawie mogła zobaczyć ten wyraz zagubiony w jej pamięci, który należał do jej własnego ojca.

Co on robił? Co to była za gra?

Nie rozumiem wydyszała.

Wiesz, panno Granger powiedział, patrząc w okno po swojej lewej stronie. Dziedzictwo rodu Malfoyów ma zostać przekazane dopiero w dniu ślubu spadkobiercy. Tak było od wieków. I zostanie przekazane tylko wtedy, gdy przyszła panna młoda zostanie zaakceptowana. Odwrócił się i uśmiechnął do niej. Prędzej czy później i tak poszłabyś na te zajęcia. Draco chciał otrzymać spadek wcześniej. Więc troszkę nagiąłem oś czasu.

Hermiona poczuła, że drżą jej ręce. Nie powinna była tu przychodzić.

Ta pewność siebie, jaką w sobie miał. Poczucie nieuchronności. Smutny uśmiech Pansy, kiedy rano podszywała rąbek. Delikatne skanowanie wzrokiem przez Blaise'a w tym tygodniu. Narcyza, jej uściski, uśmiechy, delikatne dotknięcia, matczyne spojrzenia i rodzinne diamenty.

Gdybyś po prostu przekazał mu spadek, nie miałbyś żadnej kontroli nad wyborem jego narzeczonej szepnęła. Więc zmanipulowałeś mnie, żebym brała te lekcje.

— Och proszę, panno Granger. Sama się zmanipulowałaś. Ja nie musiałem nic robić.

Uśmiechnął się bez złośliwości. Bez podstępnego planu ukrytego za oczami. To było tak, jakby zagrał swoją ostatnią kartą, a talia już została zmieciona.

Hermiona poczuła gniewne łzy w oczach. 

Dlaczego to wszystko zrobiłeś? Dlaczego się wtrącałeś? Zamknęła oczy, myśląc o Blaisie, Pansy, Narcyzie. Ginny i Harrym. Nawet o Marcusie… Ich wszystkich.

Już ci powiedziałem, panno Granger –zachichotał. Otworzyła oczy i zobaczyła, że ​​patrzy na nią miękko. Wszystko, co robię, robię dla mojego syna.

Pomyślała o jego „propozycji” z listopada ubiegłego roku. Uczęszczanie na zajęcia, ślub w altanie, towarzyszenie Narcyzie na balach towarzyskich, a mogłaby go mieć.

Potrząsnęła głową, zaciskając usta. 

Cóż, panie Malfoy. Czy było warto? Ta gierka, którą stworzyłeś, z pionkami i damami. Czy była warta twojego rozwodu i zniszczonych relacji z synem? Już nigdy nie będą chcieli cię widzieć.

Próbowała na niego syknąć, ale mogła tylko przyglądać się mu ze smutkiem.

Och, nie byłbym tego taki pewien, panno Granger. Uniósł arogancko brew. — Jak sądzę, w końcu są po drugiej stronie tych drzwi.

Zamrugała na niego. Przeszedł ją dreszcz, gdy kolejny element układanki wskoczył na swoje miejsce. Cofnęła się. 

Czy strażnik był w ogóle pod wpływem Imperiusa?

Lucjusz uśmiechnął się do niej. Dumnie. Ojcowsko.

Dostanie odpowiednią rekompensatę, panno Granger. Zapewniam cię powiedział Lucjusz. Najwyższy czas… jak to nazwałaś? Uśmiechnął się do niej. O tak. By to sobie urozmaicić.

Drzwi otworzyły się gwałtownie, a ona odwróciła się i zobaczyła na sobie rozpalone oczy Draco.

Odsuń się od niego.

Poczuła, jak jej do teraz równomierny oddech staje się krótkimi, spontanicznymi dychnięciami. Cofnęła się od łóżka, widząc wyraz zdrady na jego twarzy, gdy okrążał zasłony i odwrócił się do ojca. Patrzyła, jak Lucjusz się uśmiecha.

Draco. Jak dobrze, że przyszedłeś.

Fala gniewu przebiegła przez ramiona Draco, gdy chłopak stanął przed nią, osłaniając ją przed wzrokiem ojca.

Trzymaj się od niej z daleka. Nie rozmawiaj z nią.

Draco, sama do mnie przyszła.

— Przestań — wydobyło się z niej. Spojrzała Lucjuszowi Malfoyowi prosto w oczy, dopóki nie zobaczyła, że zrozumiał. Przestań wykorzystywać mnie przeciwko niemu. Gra skończona. Wpatrywała się w jego jasne oczy, aż odwrócił wzrok, prawie dąsając się, zrezygnowany.

Hermiono, proszę, zostaw nas samych powiedział Draco.

Jej imię na jego ustach zatrzymało ją. Spojrzała po raz ostatni na Lucjusza Malfoya, mając nadzieję, że nigdy więcej go nie zobaczy ani nie usłyszy, dobrze wiedząc, że to tylko pobożne życzenie.

Draco dotknął jej ramienia, przyciągając jej wzrok z powrotem do siebie. 

Proszę, idź. Jego oczy były miękkie. Zobaczymy się rano.

Odwróciła się i zobaczyła Narcyzę stojącą spokojnie w drzwiach, tuż poza zasięgiem wzroku męża. Kobieta posłała Hermionie zmęczony uśmiech.

Hermiona przesunęła palcami po dłoni Draco ułożonej na jej ramieniu, spojrzała na niego i skinęła głową. Jego oczy powędrowały do ​​jej ust i tak bardzo chciała, żeby ją pocałował na pożegnanie.

Odwróciła się, wyrywając się z uścisku chłopaka i podeszła do Narcyzy czekającej w drzwiach. Kobieta dotknęła jej ramienia, kiedy Hermiona przechodziła obok, delikatnie ją pocieszając, zanim dziewczyna wyszła.

Narcyza weszła do środka i Hermiona zastanawiała się nad tym rodzinnym spotkaniem. Po raz pierwszy widziała ich troje w tej samej przestrzeni od czasów Wielkiej Sali w Hogwarcie, wtedy bladych i wstrząśniętych. Pamiętała Lucjusza próbującego utrzymać swoją dumę, Narcyzę starającą się pocieszyć syna i Draco chcącego zachować resztki opanowania. I siebie samą patrzącą na nich wszystkich.

Narcyza zamknęła za sobą drzwi.

Hermiona skinęła strażnikowi i ruszyła długim, szpitalnym korytarzem ku wyjściu.


6 komentarzy:

  1. Lucjusz, ty przebiegły gnojku… pięknie sobie to zaplanował, żeby urządzić sobie "spotkanie rodzinne". Naprawdę było warto narażać zdrowie, żeby trafić do szpitala? Jak bardzo musiał być zdesperowany po tym, że żadne z nich nie chciało mieć z nim więcej nic wspólnego… Ale czy można się dziwić czy Narcyzie czy Draco? Oczywiście, że nie. Wykorzystał ich oboje. Nie wiem, kogo bardziej. Ale Draco skrzywdził na pewno. Naprawdę tak ciężko było pozwolić mu żyć własnym życiem bez ingerencji w cokolwiek? Sukinsyn. Tyle w temacie. Ale nasze gołąbeczki chyba się pogodziły. Draco zmiękł przy niej, ale potrzebował wsparcia. Potrzebował jej. To piękne, że tak ją broni, że mimo kłótni i tego co się stało, stawia ją na pierwszym miejscu. Pansy ma rację, Draco musi się poboczyć, przeżyć tłumioną w sobie złość i wgl. Ale wciąż stoję za Draco i będę go bronić i faktu, że poczuł się zraniony przez Hermione. To co ona zrobiła serio nie było ok. Zamiast porozmawiać, to poszła na skróty. Draco jest skryty, ale takim zachowaniem Hermiona nie pozwoliła na to, żeby się przed nią chciał otworzyć. Choć I tak się w jakiś sposób otworzył. Powiedział, o co chodziło z Noelle, ale to że zniszczył list… No to było trochę śmieszne jednak. Nie wie, co dziewczyna w nim napisała. Może faktycznie potwierdziłaby jego wersję. A nawet jeśli nie, to Hermiona i tak uwierzyłaby jemu, a nie Noelle. Masakra, że tylko jeden rozdział do końca. Aż się wierzyć nie chce, że to wszystko tak szybko zleciało. No ale będziemy mieć jeszcze POV Draco ❤️ A do tego Aukcja, w której też się dzieje dużo 😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Być tak przebiegła jak Lucjusz i tak opanowana jak Hermiona.
    Uwielbiam tego Draco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Lucek ten to zawsze coś wykombinuje 🤦🏽‍♀️ ale no przynajmniej Draco się do Herm przytulił 🥰

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się zaczęło, ciekawe jak bedzie wyglądała ta konfrontacja.

    Mam nadziej, że Hermiona i Draco wreszcie sobie wszystko wyjaśnią! Potrzebują tego jak nikt inny. Całej prawdy...

    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko, biedna Hermiona. Przez chwilę miałam nadzieję, że Wiktor wzbudzi jakąś zazdrość u Draco i to będzie katalizatorem ich pogodzenia, a tu taka, hmmm, niespodzianka... Och, Lucjusz! Co z ciebie za chory socjopata! Nie wierzę, że odwalił coś takiego. Jedyne pocieszenie jest takie, że chociaż przyczynił się do jakiegoś pogodzenia Hermiony i Draco. Cała reszta to jakiś chory żart, naprawdę. Mam nadzieję, że on im wszystkim da w końcu święty spokój, bo aż ręce opadają...

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba zacznę od tyłu.
    Ale pięknie Lucjusz to sobie zaplanował w przebiegłej głowie! Jakim człowiekiem trzeba być aby w ten sposób pogrywać z rodziną. Azkaban wypala mu mózg do końca. Ale trzeba mu przyznać - przebiegły jest. Przez chwilę bałam się ze to Draco stoi za Imperiusem, jak mogłam tak pomyśleć! Nasz Draco ♥️ rozmowa z ojcem na pewno nie będzie należała do przyjemnych i na dodatek po co Hermiona tam weszła!
    Liczyłam że Krum zadziała na Draco jak plachta na była, ale skupaniec potrafi być opanowany i faktycznie jak zawsze być nieprzenikniony. Jest skryty, ale czas najwyższy żeby Panna Granger nauczyła się rozmawiać, a z czasem on się otworzy ♥️

    OdpowiedzUsuń