We wtorek wieczorem przeszła przez kominek i znów znalazła się w herbaciarni. Przygryzła wnętrze policzka, zastanawiając się, czy była to aby właściwa decyzja, ale ostatecznie wiedziała, że jeśli uda jej się zabezpieczyć kolejne trzy raty spadku, to cały problem zniknie.
Usiadła przy jednym z pobliskich stolików i czekała aż do 19:59, kiedy drzwi do biura Madame Michele otworzyły się ze spokojem.
Drobna kobieta przyjrzała się jej przez okulary. Hermiona wstała.
— Panna Granger. Powiedziano mi, że nie będziesz już uczęszczać na zajęcia.
Hermiona przełknęła.
— Obawiam się, że doszło do nieporozumienia. Zamierzam zakończyć te zajęcia i kontynuować umowę, którą zawarłam z Lucjuszem Malfoyem. Byłabym wdzięczna, gdybyś mu to przekazała.
Madame Michele uniosła na te słowa swoją cienką brew.
— Bardzo dobrze, panno Granger. Zrobię co w mojej mocy.
***
W poniedziałek Hermiona wysłała sowę do Monsieur DuBois, aby przełożył zajęcia z projektowania wnętrz, w których przeszkodził im Draco, oraz do Madame Bernard, której zajęcia z przyjmowania gości Hermiona przełożyła w niedzielę rano.
Madame Bernard zgodziła się spotkać we wtorek o dwudziestej pierwszej, bezpośrednio po wizycie dziewczyny u Madame Michele, a Monsieur DuBois powiedział, że tylko siódma rano w środę będzie dla niego odpowiednia.
Miała wrażenie, że wszyscy razem sobie to starannie ukartowali.
W środę rano pojawiła się w biurze pięć po ósmej, ziewając. Draco już tam był, kiedy winda się otworzyła, i uniósł na nią brew, podając jej kubek z kawą.
— Ciężka noc?
— Tak. — Nie zawracała sobie głowy wymyślaniem jakiejkolwiek wymówki. Upiła łyk kawy, kiedy szli do jej biura, jak każdego ranka. Kiedy odsunęła kubek od ust, zobaczyła Kelseya, współpracownika Mockridge’a, patrzącego na nich i uśmiechającego się przy swoim biurku.
Hermiona zamrugała. Czy za bardzo rzucali się w oczy?
— Mam plan na nasz dzisiejszy lunch — powiedział Draco, a Hermiona skupiła się na nim. — Coś, żeby odzyskać naszą prywatność — szepnął do niej.
Wczoraj Cornelia Waterstone również przeszkodziła im podczas ‘lunchu’. Kiedy Draco zaproponował jej, żeby rzeczywiście zjadła z nimi posiłek. ta się zgodziła. Nie uprawiali seksu od poniedziałku i nawet się nie dotykali. Fakt ten stał się nagle bardzo oczywisty dla Hermiony, gdy Draco prowadził ją do jej własnych drzwi, z ręką ułożoną nisko na jej plecach.
Draco kontynuował:
— Na dzisiejsze popołudnie zarezerwowałem nam spotkanie odnośnie Programu Integracji Mugoli. Nie będziemy potrzebować w tej sprawie żadnej porady odnośnie Wizengamotu. — Uniósł na nią brew. — I myślę, że moglibyśmy o tym porozmawiać. — Mrugnął do niej, a ponieważ był odwrócony plecami do reszty biura, była jedyną osobą, którą widział.
Stłumiła uśmiech na swoich ustach.
— Dziś podczas lunchu widzę się z Wiktorem, pamiętasz?
Patrzyła, jak marzenie umiera na jego twarzy.
— O tak. Wiktor. — Wymuszony uśmiech chłopaka nie dotarł do jego oczu.
— Może jutro?
— Jutro to ja mam spotkanie w porze lunchu. A potem w piątek wyjeżdżam z miasta. — Zmarszczył brwi. — Czy jesteś może wolna jutro wieczorem?
Zamrugała, patrząc na niego z zaskoczeniem. Jutro wieczorem? Jakby szli na… prawdziwą randkę? A nie tylko figlowali sobie w porze lunchu?
— Eee… chyba tak. — Lekcja tańca! — Mam na myśli, ee, nie. Niestety nie jestem. — Odwróciła od niego wzrok. — Ale za to dzisiaj mam czas. — Spojrzała na niego. Nie miała pojęcia, co zaplanował, ale jeśli chciałby się z nią zobaczyć w jakimkolwiek oficjalnym charakterze, zrobiłaby to.
Wydął wargi.
— Dzisiaj nie mogę. — Spojrzał na framugę drzwi. — Coś wymyślę. — Spojrzał na nią i dotknął lekko jej biodra, zanim odszedł. Była pewna, że nikt tego nie widział, ale wciąż lekko rozpłynęła się w środku.
Kilka godzin później udała się na lunch z Wiktorem. Spotkali się w tej samej kawiarni, do której poszły z Katyą i Hermiona zastanawiała się, czy był to jakiś ważny lokal dla Bułgarów.
Wiktor już na nią czekał, wstał od stołu, kiedy weszła.
— Hermijąna — powiedział, a ona pomyślała, że teraz trafił w sumie całkiem blisko. Przyciągnął ją do siebie i pocałował w każdy z policzków, po drodze lekko ocierając wargami o jej usta.
Siedzieli, rozmawiali i śmiali się, a ona znalazła idealny moment, by poruszyć kampanię ochrony Złotych Znikaczy. Na całe szczęście udział Wiktora w całej sprawie kosztował naprawdę mało, zarówno samego Bułgara, jak i M.C.G.. Musiał on udzielić wywiadu dla Żonglera i Proroka Codziennego podczas ich kampanii medialnej w przyszłym tygodniu, a gdy będą zbliżali się do terminu rozprawy, musiałby wystąpić w kilku reklamach przeciwko polowaniu na Złote Znikacze.
Wiktor był bardzo otwarty na dyskusję. Uważnie słuchał wszystkiego, co Hermiona miała do powiedzenia, nawet jeśli przerywał jej co kilka minut, by powiedzieć, jak pięknie dziś wygląda, albo jak jej skóra błyszczy, kiedy opowiada z ekscytacją o prawach tych małych ptaszków.
Próbowała odepchnąć słowa Draco, że Wiktor interesuje się tylko nią, a nie Znikaczami.
Pod koniec lunchu zaproponowała, że pokaże mu biura M.C.G. i pozwoli mu spotkać się z kilkoma jej współpracownikami, w tym z Walterem, który tego ranka starał się z całych sił stłumić swój fanatyzm względem Wiktora Kruma.
Wiktor przeszedł z nią przez ulicę i pojechali windą na górę. Oczy Melody zrobiły się szerokie i łakome, a kilka dziewczyn w boksach odwróciło się, wpatrując w tego słynnego Wiktora Kruma. Walter pojawił się jakby znikąd i zaczął ściskać rękę Wiktora, dyskutując o jakiejś sprawie związanej z Quidditchem. Hermiona uśmiechnęła się uprzejmie, gdy Wentworth wysunęła głowę zza drzwi swojego gabinetu i cała trójka zaczęła opowiadać sobie jakąś starą historię z Mistrzostw Świata w Quidditchu.
Stała z przodu, patrząc, jak Melody stara się oderwać wzrok od Wiktora, siedząc za blatem kilka metrów dalej i sortując swoją pocztę.
Blaise z pośpiechu prawie ją przewrócił, by dostać się do Wiktora Kruma. Kiedy się wyprostowała, przy jej ramieniu pojawił się Draco.
— Jak tam twoja randka?
Zignorowała to drażliwe sformułowanie i powiedziała:
— Wspaniale. Dołączy do nas w przyszłym tygodniu na spotkaniach z mediami. I jest bardzo zainteresowany projektem, dziękuję za troskę. — Zniżyła głos i kontynuowała: — Nie musiałam pokazywać mu swoich cycków ani nic w tym stylu.
Poczuła, że Draco wciąż jest obok niej i uśmiechnęła się do niego niewinnie.
— Świetne wieści, Granger.
Wiktor właśnie zdecydował się wrócić do Hermiony.
— Hermijąna, muszę już iść. — Wiktor spojrzał na Draco i posłał mu wymuszony uśmiech. — Cześć, Malfoy.
— Krum — powiedział Draco, wyciągając dłoń na powitanie. — Cieszymy się, że mamy twoje wsparcie.
— Tak — powiedział Wiktor, odsuwając rękę od Draco. — Dla Hermijąny wszystko. — Pomimo błędnej wymowy, Wiktorowi udało się bardzo pewnym ruchem ująć dłoń Hermiony i pocałować ją w knykcie.
Uśmiechnęła się do niego i zaproponowała, że odprowadzi go na dół. Wyszli z budynku, minęli drzwi dostawcze i znaleźli się na ulicy.
Obiecała, że w przyszłym tygodniu poda więcej szczegółów odnośnie wystąpień dla mediów, a on z głębokim spojrzeniem dał jej znać, że może się z nim skontaktować we wszystkim, czego tylko będzie potrzebowała.
Hermiona zarumieniła się i podeszła, by go przytulić. Wiktor pocałował ją w lewy policzek, potem w prawy i kiedy Hermiona odsuwała się, by się pożegnać, pocałował ją w usta, delikatnie i celowo.
Zamrugała, gdy się odsunął. Posłał jej promienny uśmiech i odszedł.
Hermiona wróciła do środka i stanęła z mrowiącymi ustami w windzie, a kiedy drzwi się otworzyły, a Draco wciąż tam był, udając sortowanie poczty. Próbowała go ominąć.
— Nie lubię tego twojego Bułgara — powiedział.
Podniosła wzrok. Melody była czymś zajęta. Nikt go nie słyszał. Spojrzał na Hermionę, sprawdzając jej reakcję. Zatrzymała na nim swoje oczy.
— Ja musiałam znosić twoją Bułgarkę. I jakoś to przeżyłam — powiedziała.
Uniosła na niego brew i szybko ruszyła do swojego biura, znikając mu z pola widzenia.
***
Zdjęcie Wiktora całującego ją w usta pojawiło się w czwartkowym wydaniu Proroka w dziale towarzyskim prowadzonym przez Skeeter. Ktoś, kto obserwował ich w kawiarni, robiąc im zdjęcia, jak siedzieli nad rogalikami, musiał śledzić ich też po tym, jak już stamtąd wyszli.
Ginny była bardzo zdezorientowana, ale Hermiona zapewniła ją, że to nic takiego. Po prostu jakieś południowoeuropejskie przyzwyczajenie.
Ginny wskazała na zdjęcie – pokazujące chwilę, gdy Wiktor przycisnął swoje usta do ust Hermiony, zdecydowanie mocniej niż tylko po to, by je cmoknąć – i powiedziała:
— Tak, dla mnie wygląda zdecydowanie francusko.
Hermiona zmarszczyła brwi i udała się do wyjścia.
Kiedy drzwi windy się otworzyły, a Draco nie czekał na nią z kawą, Hermiona zdała sobie sprawę, ile osób czyta dział towarzyski. Poszła do swojego biura, ignorując spojrzenie Kelseya, i zamknęła za sobą drzwi.
STARA MIŁOŚĆ NIE RDZEWIEJE
Soczysty nagłówek powitał ją zza jej biurka i spojrzała w górę, by zobaczyć Proroka Codziennego unoszącego się przed twarzą Draco, gdy ten czytał tytuł artykułu od Skeeter. Chłopak zniżył gazetę i spojrzał na nią ponad stronami. Zauważyła kubek z kawą postawiony na jej biurku tuż obok kałamarza.
— W czym mogę panu pomóc, panie Malfoy? — Uśmiechnęła się do niego szelmowsko, umieszczając płaszcz i szalik na wieszaku.
Spojrzała na niego, a on wciąż opierał się o krawędź jej biurka, czytając gazetę. Uśmiechnął się na te słowa, ale jego oczy się nie poruszały, a usta pozostały zaciśnięte.
Powoli podeszła bliżej, odciągnęła gazetę sprzed twarzy Draco i pochyliła się, by go pocałować. Przycisnęła swoje usta do jego, a on rozluźnił się, obejmując jedną ręką jej talię. Lekko przesunęła wargami po jego własnych, kusząc go, aż pocałował ją mocniej. Przyłożył rękę do jej policzka, zanurzając język w jej ustach.
Odsunęła się i uśmiechnęła przy jego twarzy.
— Bardziej lubię naszą starą miłość.
Spojrzał przez jej ramię, próbując zwalczyć uśmiech.
— Dobrze, że za pięć minut mam spotkanie, bo inaczej zaproponowałbym przyszpilenie cię do tego biurka.
— Hmm. — Zarumieniła się. — Jaka szkoda. — Sięgnęła ponad nim, celowo przyciskając się do jego ciała, i chwyciła swój kubek z kawą. Uśmiechnęła się do niego, upijając łyk.
— Tygodniowa rata spadku została przeniesiona na moje konto — powiedział, a ona pozwoliła, by uśmiech zniknął z jej twarzy. — Zwykle odbywało się to we wtorkowe wieczory, ale ta pojawiła się tam wczoraj, o ósmej rano. — Uważnie przeszukał jej twarz. — Ale ty zapewne nic o tym nie wiesz, prawda, Granger?
Przełknęła kawę i potrząsnęła głową.
— Może twój ojciec mimo wszystko zechciał ci go dać?
— Może — zanucił, przeszukując jej spojrzenie. Założył zabłąkany kosmyk jej włosów za ucho, a potem pocałował ją w policzek, potem przesunął się ku drugiemu. Uśmiechnęła się, zanim zdążył dokończyć ten sam ruch, który widniał w gazecie, tylko z Wiktorem w roli głównej. Pocałował ją w usta.
Wyślizgnął się spomiędzy niej a biurka i posłał jej zalotny uśmiech, wychodząc z gabinetu. Podeszła do drzwi, kiedy usłyszała, jak chłopak wita kogoś przy windach.
Oparła się o framugę i ujrzała Draco ściskającego dłoń tego mężczyzny z Balu Walentynkowego – tego, którego przedstawił mu Slughorn. Patrzyła, jak Draco prowadzi gościa do swojego biura i zamyka za nimi drzwi.
***
Hermiona nie mogła doczekać się soboty. Zapakowała wypożyczone wcześniej książki i położyła je obok swojej torby.
Ponownie sprawdziła w lustrze swoje włosy, sukienkę i makijaż. Bardzo trudno było jej znaleźć coś, co pasowałoby na kolację z Narcyzą Malfoy, a jednocześnie miało wystarczająco zalotny charakter, by doprowadzać Draco do szaleństwa z pożądania. Zdecydowała się na sukienkę idealną jak na gusta Narcyzy Malfoy i niedawno kupioną bieliznę pod gust Draco Malfoya.
Nie widziała Draco od czwartku rano. Chłopak został zawalony pracą, a w piątek wyjechał z miasta. Więc minęło teraz w sumie pięć dni, odkąd ostatnio uprawiali seks.
Delikatnie mówiąc, była całkowicie gotowa spędzić wieczór z Draco.
Po raz ostatni spojrzała w lustro i przeszła przez kominek do holu wejściowego Dworu Malfoyów. U podstawy marmurowych schodów z założonymi rękami stała Narcyza Malfoy odziana w długie, czarne szaty. Hermiona uśmiechnęła się do niej lekko, czując się, jakby wróciła do domu po bardzo długiej podróży.
Zanim zdążyła chociażby wydusić z siebie powitanie, tuż przed nią pojawiła się Łzawka.
— Panienko! Łzawka tak się cieszy, że panienkę widzi! Łzawka ugotowała dziś wspaniałą zupę, ale Łzawka nie mogła znaleźć dyń! Nie ma ich po sezonie! Łzawka chciał podać panience zupę dyniową!
Jasne, okrągłe oczy skrzatki błyszczały, wpatrzone w dziewczynę. Hermiona uśmiechnęła się i powiedziała:
— Dziękuję, Łzawko. Jestem pewna, że wszystko, co przyrządziłaś, jest cudowne.
Łzawka rozpromieniła się. Narcyza zakaszlała cichutko, a Łzawka skinęła jej głową i odsunęła się na bok. Kobieta przywitała dziewczynę szerokim uściskiem.
— Hermiono, kochanie. Tak się cieszę, że tu jesteś.
Poczuła ramiona kobiety na swoich, trzymające ją blisko. Nie zdawała sobie sprawy, że mogła zatęsknić za zapachem Narcyzy.
— Dziękuję, Narcyzo. Też bardzo się cieszę, że tu jestem.
Starsza kobieta odsunęła się, by się do niej uśmiechnąć, i powiedziała:
— Rozsiądźmy się na chwilę w bibliotece, dobrze?
Łzawka wzięła książki z rąk Hermiony i zniknęła z krótkim trzaskiem aportacji, a Hermiona odwróciła się, by podążyć za Narcyzą korytarzem, mijając rozstawione tam popiersia. Nie odrywała wzroku od wpatrującej się w nią kamiennej twarzy Lucjusza i skupiła się na tym, gdzie pewnego dnia stanie popiersie Draco, czyli tuż obok drzwi biblioteki.
Narcyza otworzyła drzwi pomieszczenia. Pachniało ona tak, jak zapamiętała.
— Możemy chwilkę posiedzieć? — zapytała Narcyza. — Nie chcę zajmować zbyt dużo czasu, który zapewne wolałabyś poświęcić na przeglądanie.
— Nie, żaden problem. Z chęcią nadrobiłabym zaległości.
Łzawka, jakby tylko czekając na te magiczne słowa, pojawiła się obok z tacąw dłoniach.
— Kawy, kochanie? — zapytała Narcyza. — Mamy też bezkofeinową.
Chociaż było trochę późno na kofeinę, Hermiona pomyślała o małej ilości snu, która czekała ją tego wieczoru, i ukryła rumieniec, prosząc o tę z kofeiną.
Łzawka napełniła ich filiżanki, a Hermiona i Narcyza usiadły. Tak wiele rzeczy się zmieniło od ich pierwszego spotkania w tej bibliotece. Hermiona zastanawiała się, jaki był wtedy wielki plan Narcyzy.
Rozmawiały o książkach. Rozmawiały o Malfoy Consulting. Rozmawiały o balach charytatywnych i chimerze, która rezydowała obecnie w Gringottcie i małych anegdotach o Draco, kiedy ten był jeszcze dzieckiem. Za każdym razem, gdy Hermiona przytrzymywała spodek pod filiżanką, przyłapywała Narcyzę na wpatrywaniu się w to z zaciśniętymi ustami i zaczęła zastanawiać się, czy są pewne rzeczy, których powinna się jednak oduczyć.
Narcyza szukała delikatnych sposobów, aby sprowadzić rozmowę do tematu Draco – jej największy talent. Hermiona desperacko chciała się dowiedzieć, czy kobieta o nich wie, ale miała też pewność, że percepcja Narcyzy była bardziej imponująca, niż mogła sobie wyobrazić.
— Narcyzo — zaczęła Hermiona — wiem, że to pewnie dość oczywiste, ale przykro mi słyszeć o twojej sprawie rozwodowej. — Hermiona spojrzała na swoją kawę. — Draco zapewnił mnie, że to dla ciebie dobre, ale mimo to chciałam wyrazić współczucie dla tego, przez co teraz przechodzisz.
Spojrzała w górę, zerkając na Narcyzę i znajdując na jej ustach delikatny uśmiech.
— To bardzo miłe z twojej strony, ale tak, Draco ma rację. Wszystko jest tak, jak powinno być. — Narcyza odstawiła filiżankę na spodek i odłożyła ją na stolik. — Lucjusz zerwał ze mną pewną umowę. Więc ja z kolei się z tego wycofuję. — Narcyza odwróciła się do niej. — To nic, czego Lucjusz by nie przewidział.
Hermiona skinęła głową nad filiżanką kawy, próbując zrozumieć złożoność rodzinnego dramatu Malfoyów.
— Cóż, kochanie — powiedziała Narcyza — masz około godziny czasu do podania obiadu. Pozwól, że zostawię cię, byś mogła sobie swobodnie tutaj pobuszować. — Narcyza wstała, a Hermiona poszła w jej ślady. Narcyza wskazała na nią palcem. — I nie pozwól mi przyłapać cię, jak wychodzisz stąd z mniej niż dziesięcioma nowymi książkami!
Hermiona zaśmiała się i podziękowała jej. Narcyza wyciągnęła ten sam koszyk, który przyniósł Hermionie Draco, kiedy ostatnio szukała książek, i powiedziała:
— Draco powinien przybyć do domu punktualnie na obiad.
Zostawiła ją stojącą na środku biblioteki. Hermiona uśmiechnęła się do książek, zdecydowana odkryć dzisiaj coś nowego, kiedy będzie wędrować między półkami. Zmusiła się do minięcia działu ze starymi podręcznikami i księgami zaklęć, wchodząc dalej między regały. Jeszcze nie miała okazji zobaczyć wcześniej tylnej ściany biblioteki, więc zaczęła czuć się nieco przytłoczona ogromem pomieszczenia.
Przez umysł Hermiony przebiegła przelotna, niewinna myśl, że oddałaby wszystko, aby móc swobodnie rządzić biblioteką Malfoyów, zgromadzić taką kolekcję, móc coś do niej dodać, przeczytać każdą znajdującą się w niej książkę.
I gdy tylko znalazła tylną ścianę pomieszczenia, wraz z miejscem do siedzenia przy oknie z widokiem na ogrody, zdała sobie sprawę, że żona Draco Malfoya będzie mogła właśnie to robić. Przyszła pani Malfoy przejmie kontrolę nie tylko nad biblioteką, jej zawartością i opieką nad nią, ale i nad całym domem. Remonty, wystrój, ogrody.
Lekcje wystroju wnętrz z Monseiur DuBois. Zajęcia z przyjmowania gości z Madame Bernard.
Hermiona przełknęła ślinę, spoglądając za okno i znajdując tam altanę.
Potrząsnęła głową, odwracając się i skupiając na regałach. Koncentrując na książkach. Solidne i nieskomplikowane zajęcie.
Nie spieszyła się, badając półki, przeglądając stare teksty w poszukiwaniu ukrytych tajemnic. Umieściła na stoliku przy oknie kilka tych, które chciała zabrać ze sobą, ale znowu musiała zacząć się ograniczać. Jej palce właśnie przesunęły się po książce o Nicolasie Flamelu, co do której była prawie pewna, że bardzo pomogłaby ich trójce na pierwszym roku, kiedy poczuła lekki ruch powietrza w kącie obok.
Spojrzała przez ramię, obok stał Draco, pochylony swobodnie w fotelu. Obserwujący ją. Uśmiechający się radośnie.
Krew rozgrzała się w jej żyłach, gdy uśmiechnęła się do niego.
— Czy twoja matka nigdy cię nie nauczyła, że gapienie się jest nieuprzejme? — Uniosła na niego brew.
— Próbowała. — Skrzyżował ramiona na piersi. — Ale mówiła mi też, żebym cieszył się pięknymi rzeczami w swoim życiu, więc uważam to za wielce poważną sprzeczność.
Zamrugała i poczuła, że się rumieni. Spojrzała z powrotem na książkę o Nicolasie Flamelu, otwierając ją na pierwszej stronie.
— Jakieś ciekawe znaleziska?
— Mm-hmm. Prawdę mówiąc, jestem prawie pewna, że gdybym w ciągu ostatnich dziesięciu lat miała dostęp do biblioteki Malfoyów, Voldemort nie miałby z nami żadnych szans. — Uśmiechnęła się do spisu treści.
Usłyszała, jak chłopak wstaje i zbliża się do niej.
— Cóż, następnym razem, gdy na horyzoncie pojawi się jakiś mroczny czarodziej, upewnię się, że będziesz miała wszystko, czego potrzeba.
Hermiona uśmiechnęła się lekko, błądząc między wcześniejszymi myślami o tym, kto w przyszłości może mieć dostęp do tej biblioteki.
— Co teraz czytasz? — Usłyszała jego głos ponad swoim ramieniem i poczuła za sobą ciepło jego klatki piersiowej, gdy stała twarzą do półek.
— Nicolas Flamel. Alchemik. Kamień Filozoficzny. — Jedną ręką odsunął jej włosy z szyi. — Ta książka została napisana w dziewiętnastym wieku, zanim coś więcej o nim wiedziano. — Jego lewa ręka spoczywała na jej biodrze, na lekkiej sukience, którą miała na sobie. — Więc… więc zawiera głównie teorie spiskowe i możliwe obserwacje.
Poczuła twarz chłopaka blisko swojej, a jego policzek otarł się o jej ucho. Spojrzał przez jej ramię na książkę i zanucił:
— Mm-hmm. — Dźwięk wywołał w niej dreszcze i już wiedziała, że to zauważył.
— Prawdopodobnie niezbyt wiarygodne — powiedziała, a dłoń na jej biodrze zaczęła kreślić małe kółka, a jego kciuk znalazł się tuż pod jej żebrami, gdy palce rozłożyły się na jej kości biodrowej. — Ale… ale to zawsze bardzo ciekawe miejsce na rozpoczęcie… badań. — Żałowała teraz, jak cienka była jej sukienka. Czuła na sobie ciepło jego dłoni, jakby w ogóle nie było tam materiału. — Zaczynając od rzeczy, które zostały wykreślone lub stwierdzone jako błędne.
Znowu zamruczał jej do ucha, a palce Hermiony zamknęły się na książce. Zacisnęła usta, gdy pochylił głowę do jej szyi, muskając wargami skórę. Oparła się o jego klatkę piersiową, prawą ręką przesunął po jej ramieniu, pozostawiając po drodze gęsią skórkę. Zamknęła oczy, myśląc, że ostatni raz naprawdę byli razem, kiedy rzucił ją na swoje biurko, a jej palce ściskały kamienne brzegi blatu, gdy uderzał biodrami o jej własne, ssąc jej skórę.
Jego prawa ręka w końcu sięgnęła jej dłoni, trzymającej książkę.
— Dlaczego nie przeczytasz mi przedmowy? — Przewrócił dla niej stronę. Przełknęła.
Wzięła głęboki oddech i próbowała skupić swoje szkliste oczy na stronach przed nią.
— Niewiele wiadomo o Nicolasie Flamelu. Śledziłem go w ciągu ostatnich pięćdziesięciu czterech lat mojego życia i dokonałem odkryć, o których chciałbym, aby współczesny świat się dowiedział.
Hermiona zatrzymała się, gdy dłoń Draco opuściła książkę i dołączyła do jego drugiej na jej talii, teraz dwoma rękoma równomiernie kreślił kółka na materiale jej sukienki.
— Dalej — szepnął. I znowu jego usta opadły na jej szyję.
— Byłem we Francji, w Akademii Magii Beauxbatons. Ja… — Jego pocałunki były tak lekkie na jej skórze, że prawie zapragnęła, by naciskał mocniej. — Rozmawiałem z portretami, które mogły cokolwiek wiedzieć o Flamelu i jego żonie Perenelle. Opowiedziano mi wiele historii o młodym Nicolasie…
Oczy Hermiony zamknęły się na chwilę. Ręka Draco przesunęła się po lewej stronie jej żeber, licząc je podczas tej powolnej podróży. Dłoń chłopaka zatrzymała się przed dotarciem do jej piersi, pozwalając, by każdy palec zapadł się między żebrami, gdy kciukiem objął jej wypukłość. Czekała, aż ją dotknie, zatrzepotała powiekami, podczas gdy jego prawa ręka wciąż kreśliła kręgi na jej biodrze, a usta malowały wzory na ramieniu.
— Co te portrety miały do powiedzenia, Granger? — wymamrotał przy jej skórze, a wstrząs przeszył jej żołądek, ściskając uda i napinając skórę na klatce piersiowej, aż zorientowała się, że jej sutki przebijają się przez materiał.
Jęknęła.
— Um… — Otworzyła oczy, mrugając, żeby oczyścić wzrok. — … Historii o młodym Nicolasie i jego przygodach w szkole. Ale niektórzy z nich widzieli go jeszcze później. Niektórzy z nich… — Skupiła się na książce, gdy kciuk Draco zaczął poruszać się po jej piersi, przysuwając się bliżej. Jego palce uniosły się, obejmując ją, a jego prawa ręka zsunęła się w dół, zbierając materiał jej sukienki, by dostać się pod nią. — Niektórzy z nich widzieli Nicolasa Flamela i jego żonę w 1798 roku, co oznaczało, że Fl-flamelowie musieli mieć około czterystu lat.
Draco wsunął prawą rękę pod jej sukienkę i Hermiona poczuła, jak materiał opada z powrotem, przesuwając się po jej kolanach, gdy jego palce tańczyły po jej udach. Wiedziała, że już narobiła bałaganu w swoich nowych majtkach. Majtkach, w których Draco zobaczy ją dziś wieczorem, a ona uśmiechnęła się, przygryzając wargę, gdy muskał ją dłonią. Ugryzł ją w szyję, a ona jęknęła. Jego lewa ręka w końcu dała jej to, czego chciała, przesuwając się po piersi, a potem szarpiąc ją, ciągnąc i pieszcząc przez sukienkę i przez stanik.
— Czterysta lat to bardzo dużo, prawda, Granger?
— Mm-hmm. — Sapnęła. — Tak. — Syknęła.
Dłoń, która dotknęła jej majtek, przesunęła się do jej brzucha i zanurzyła pod gumką, biegnąc tam i z powrotem, prześlizgując się przez nią.
Pochyliła się w jego stronę, prawie upuszczając książkę.
— Co jeszcze tam napisano? — wyszeptał, po czym pocałował ją w szczękę, by się do niej przyssać.
— Ja… nie mogę, Draco. Proszę.
Wsunął w nią palec, powoli, a ona westchnęła. Mocno przycisnął biodra do niej, trzymając ją między swoimi udami i z dłonią w jej majtkach, a ona poczuła go na swoich pośladkach. Ręka na jej klatce piersiowej powędrowała do drugiej piersi, próbując walczyć z materiałem sukienki, by wpuścić go pod spód. Ponownie przycisnął biodra do niej i przesunął kciukiem po jej najwrażliwszym miejscu.
— O Boże. Draco.
Włożył w nią kolejny palec, a ona poczuła, jak prycha na jej szczęce, zapominając o pocałunku, gdy wsuwał się i wysuwał, wpadając w powolny rytm. Szybko kreślił kółeczka kciukiem, a jego biodra zaczęły się poruszać.
Upuściła książkę. Przesunęła dłońmi po jego ramionach, próbując znaleźć coś, czego mogłaby się przytrzymać.
— Połóż ręce na półkach. — Jego głos był szorstki przy jej szczęce. Ręce Hermiony wystrzeliły do przodu, a ciało nachyliło się lekko. Zmieniła kąt bioder, co sprawiło, że oboje jęknęli. Poczuła, jak chłopak szybko porusza biodrami, coraz szybciej, gdy się o nią ocierał, a ona zaciskała coraz ciaśniej wokół jego palców, które się w nią wbijały.
— Kurwa — syknął w jej szyję, napinając się. — Chciałem tego… — sapnął przy jej uchu. — Chciałem tego za każdym razem, gdy widziałem cię w bibliotece Hogwartu.
Jęknęła i zaczęła zaciskać się wokół niego.
— Proszę, Draco.
Dłoń z jej stanika opadła na jej biodra, trzymając ją nieruchomo, gdy przy niej zadrżał, palce w jej wnętrzu zwolniły, ale jego kciuk wciąż się poruszał. Zaczęła ujeżdżać jego dłoń, słysząc, jak westchnął, gdy poruszała się przy nim.
Gdzieś za nimi rozległ się głuchy trzask. A potem zabrzmiał piskliwy głosik.
— Łzawka przyszła przekazać, że obiad jest gotowy.
Hermiona zakryła swoje usta dłonią, gdy Draco znieruchomiał za nią, z jedną ręką wciąż w jej majtkach. Oczy dziewczyny rozszerzyły się, gdy chłopak ostrożnie wysunął z niej palce, przesuwając dłoń po jej udzie.
Odchrząknął.
— Dziękuję, Łzawko. Niedługo tam będziemy.
Kolejny głuchy trzask.
Zamarli nieruchomo.
Hermiona roześmiała się. Poczuła, jak jego czoło opada na jej szyję, a chłopak szepcze przekleństwo przy jej plecach. To sprawiło, że zaśmiała się jeszcze głośniej.
***
Obiad był cudowny. W porównaniu z pierwszym wspólnym posiłkiem z Narcyzą i Draco, ten był niczym spacer po parku.
Kiedy pożegnała się z Narcyzą, dziękując jej i obiecując częstsze spotkania, Draco już stał, czekając, by ją „odprowadzić”.
Poprowadził ją korytarzem, mijając bibliotekę i przechodząc do holu wejściowego. Odwrócił się na dole schodów i zaczął wspinać się po stopniach. Ujął jej rękę w swoją i poprowadził ją do góry. Na trzecim piętrze przeszli przez kilka korytarzy, mijając gobeliny i posągi. Hermiona z zawstydzeniem zdała sobie sprawę, że Monsieur DuBois byłby z niej bardzo dumny, ponieważ udało jej się rozpoznać wiele słynnych dzieł i stylów artystycznych.
Światło księżyca wpadało przez okno, do którego się zbliżali. Palce Draco były ciepłe na jej skórze. Okno wychodziło na mały staw, a białe pawie spacerujące dookoła widać było tylko o zmierzchu. Zatrzymała się nieruchomo, wyglądając przez wielkie szyby, a dłoń Draco wysunęła się z jej własnej.
— Wow — mruknęła.
Podeszła do okna, praktycznie przyciskając do niego nos. Odwróciła się, by spojrzeć na Draco, który ją obserwował. Uśmiechnęła się i pozwoliła mu poprowadzić się korytarzem.
Minęli kilka par drzwi i zatrzymali się przed zdobionymi, drewnianymi wrotami. Na ich powierzchni był wyrzeźbiony smok.
Chłopak spojrzał na nią, a potem wziął spokojny oddech i otworzył drzwi, odsuwając się na bok, żeby mogła wejść przed nim. Wstąpiła do środka.
Pomieszczenie wyglądało dokładnie tak, jak można by oczekiwać, że będzie wyglądać sypialnia Draco Malfoya. Łóżko z baldachimem. Zielone zasłony. Półki na książki i fotele. Kominek. Miękka wykładzina. Drzwi prowadzące na balkon.
Hermiona zachichotała.
— Co?
Spojrzała na niego z uśmiechem i zobaczyła, że blondyn przygląda jej się uważnie.
— Dość przewidywalny wystrój. Jest wspaniały. — Zaśmiała się. Draco przewrócił oczami i zamknął za nimi drzwi.
Przeszła się po pokoju, który był zapewne dwa razy większy od jej własnej sypialni, prawdopodobnie wielkości całego jej mieszkania z Ginny, jeśli doliczyć garderobę, łazienkę i balkon.
Podeszła do regału z książkami, przeglądając tytuły, które Draco lubił mieć blisko siebie. Przesunęła palcami po ich grzbietach.
Wsunęła głowę do łazienki, znajdując w środku ogromną, marmurową wannę. Dotknęła zasłon, przesunęła wzrok na zdjęcie Draco z Crabbe’em i Goyle’em, zrobione gdzieś w okolicach ich czwartego roku w szkole.
Podążał za nią, gdy badała po kolei każdą rzecz, dając jej kilka kroków przestrzeni. Hermiona czuła na sobie jego wzrok.
Podeszła do drzwi garderoby i odwróciła się, by zapytać go o pozwolenie. Pokiwał głową. Otworzyła drzwi i ujrzała przed sobą głównie czerń i szarości. Znowu się roześmiała. Weszła do środka i poczuła, jak chłopak oparł się o framugę. Przesunęła dłońmi po jego ubraniach.
— Musimy dodać tu trochę pomarańczu i różu. — Mrugnęła do niego.
Jego usta drgnęły, ale nadal ją obserwował. Prawie nerwowy.
W kącie znajdowały się szuflady i prawie poprosiła go o możliwość przejrzenia ich. Pozwoliła, by opuszki jej palców przesunęły się po drewnie, a Draco poruszył się w drzwiach. Odwróciła się do niego i ponownie dostrzegła ten napięty wyraz na jego twarzy.
Podeszła do niego, owinęła ręce wokół jego klatki piersiowej, wsunęła dłonie w te jasne włosy i pocałowała go. Owinął ramiona wokół jej talii, przyciskając ją do siebie. Rozchyliła jego wargi i skosztowała na nich nuty wina z kolacji, uśmiechając się, gdy opuścił ręce i chwycił ją za tyłek. Przyciągnął ją do siebie i westchnął w jej usta.
— Podoba mi się twoja sypialnia, Draco.
Jego oczy zatrzepotały otwarte, ciemne i upojone. Uśmiechnął się do niej i znów ją pocałował. Odsunęła się i spojrzała w dół na jego klatkę piersiową, nagle czując się nieśmiała.
— Mam dla ciebie niespodziankę.
— Och, naprawdę? — zapytał dokuczliwie.
— Tak, myślę… myślę, że ci się spodoba.
— A kiedy ją dostanę? — Ręce Draco wciąż obejmowały jej pośladki, ściskając, a potem masując i pocierając jej ciało. Poczuła, jak przepływa przez nią gorący puls rozkoszy i pomyślała o tym, jak gotowa była mieć go w sobie, wtedy w bibliotece.
— Musisz, hm… dać mi trochę miejsca — wyjąkała. Uśmiechnął się do niej i wyszedł z garderoby, siadając na skraju łóżka. Uśmiechnął się do niej, a ona poczuła, jak przechodzi ją elektryzujący dreszcz.
Stała przed nim i sięgnęła po suwak sukienki. Opuściła go i spojrzała na chłopaka, zsuwając jedno ramiączko, a zaraz potem drugie. Kiedy materiał zsunął się przez jej stanik, jego oczy błysnęły.
Był to głęboki odcień zieleni, z czarną koronką na brzegach. Materiał był bardzo cienki, tak cienki, że wiedziała, że chłopak widział przez niego jej sutki.
Zsunęła sukienkę w dół talii i w dół bioder, odsłaniając dopasowane do stanika zielone majtki.
Draco przełknął.
Odrzuciła sukienkę, stając przed nim w samym staniku, majtkach i szpilkach. Zacisnęła usta, starając się nie zakryć.
— Wskakuj na łóżko.
Spojrzała na Draco, który wstał i przesunął się na bok łóżka, żeby mogła na nie wejść. Oczy chłopaka przebiegały po jej ciele, w górę do jej twarzy, a potem z powrotem w dół.
Uśmiechnęła się. Podeszła do łóżka, czując na swojej skórze chłodne powietrze i oczy Draco. Kiedy go mijała, usłyszała jak chłopak zaciąga się powietrzem, gdy zauważył, że jej majtki są w rzeczywistości stringami. Zobaczyła, jak jego ręka sięga i chwyta za słupek łóżka.
Przygryzła wargę i postanowiła się z nim podrażnić. Jeśli da radę.
Pochyliła się, kładąc jedno kolano na materacu i zaczęła czołgać się na środek. Wiedziała, że jej ledwo zakryty tyłek jest dla niego w pełni widoczny i próbowała wysunąć biodra jeszcze wyżej. Słyszała, jak chłopak wzdycha.
Dotarła do środka jego gigantycznego łóżka i przekręciła głowę, żeby na niego spojrzeć.
— Podoba ci się?
Jego oczy były skupione na jej pośladkach. Przełknął ślinę i spojrzał na jej twarz rozpalonymi oczami.
— Połóż się.
Uśmiechnęła się i obróciła tak, że leżała z głową na poduszkach. Spojrzała na łóżko z baldachimem i uśmiechnęła się. Pokornie złączyła kolana, gdy podszedł do nóg łóżka i zrzucił z siebie buty. Ściągnął sweter przez głowę, rzucił go gdzieś na bok i zaczął czołgać się po łóżku, tak jak ona. Uniosła się na łokciach, żeby go obserwować.
Kiedy jego głowa sięgnęła kolan dziewczyny, ucałował każde z nich, aż te rozsunęły się wbrew jej woli. Hermiona czuła, że jej oddech staje się teraz coraz szybszy, a gdy jego oczy obserwowały jej twarz, zaczął podążać ścieżką pocałunków w górę jej uda, ku ślicznej, zielonej bieliźnie.
Przygryzła wargę. Ułożył tam swoje usta tylko raz, w jego gabinecie, kiedy opowiadała mu o Wielkiej Kałamarnicy. To było wspaniałe. Naprawdę wspaniałe. Ale wtedy odwrócił jej uwagę, a teraz dobrze wiedziała, że jest już mokra, a oczy chłopaka chłoną jej zieloną bieliznę, gdy jego usta suną się coraz wyżej.
Już miała chwycić go za głowę, odciągnąć od… stamtąd, kiedy położył usta prosto na niej, na tych fantazyjnych, zielonych majtkach.
Sapnęła i zacisnęła jego prześcieradło w swoich pięściach, a jej głowa wylądowała na poduszkach, gdy kolana próbowały się zamknąć i go powstrzymać, ale pchnął je na boki, kładąc ręce na jej udach.
Pocałował ją przez materiał dwa razy, raz blisko jej wejścia i ponownie tuż nad jej łechtaczką, a ona jęknęła. Poczuła jego język, sunący od dołu do góry, po tkaninie, mocno dociskający, gdy znalazł się wyżej, a materiał, jego język i nacisk…
— Kurwa… Draco.
Chłopak uniósł głowę. Spojrzała na niego, a jego oczy były szkliste i rozpalone. Otworzył usta, dysząc nad nią, i czuła, jak powietrze uderza w nią za każdym razem, gdy wzdychał.
— Powiedz to jeszcze raz.
Spojrzała na niego, sapiąc, i poczuła, jak słowa muskają jej majtki.
— Draco…
Pokręcił głową, uśmiechając się. Poczuła, jak mięśnie w jej wnętrzu drżą wokół nicości. Chciała, żeby był w środku; żeby znalazło się tam coś, na czym mogłaby się zacisnąć. Nadal przytrzymywał jej nogi rozchylone, z ręką na jej udach, zaczynając je ściskać.
— Kurwa — wydyszała.
Draco uśmiechnął się do niej i pochylił głowę, całując ją ponownie. Jęknęła.
— Och, kurwa.
Zaśmiał się przy niej, a dźwięk i powietrze uderzyły ją dokładnie tam, gdzie go chciała. Zdjął rękę z jej uda i odciągnął majtki na bok. Oczy Hermiony rozszerzyły się, kiedy zdała sobie sprawę, że chłopak tak po prostu ich nie zdejmie. Pochylił głowę, obserwując jej oczy, i pozwolił, by jego język zawirował na niej. Wślizgnął się do środka, liżąc i wpychając, a potem znowu wysuwając na zewnątrz.
— Kurwa, kurwa, kurwa — sapnęła.
Jęknął, z językiem w niej, a ona złapała go za włosy, popychając w dół, zmuszając, by znalazł się bliżej. Położył się na łóżku, opierając na łokciu i owinął rękę pod jej udem, rozchylając ją jeszcze bardziej, podnosząc jej nogę wyżej.
Uniosła biodra. To był dość nagły ruch. I to zaprosiło go jeszcze głębiej do jej wnętrza. Zaczął szybciej poruszać językiem. Gwałtowne ruchy pulsowały przy jej wejściu. Znowu uniosła biodra.
— Och, kurwa, Draco.
Draco przyciągnął usta do jej łechtaczki, odsuwając materiał dłonią i szybko przysuwając się do niej. Znowu rzuciła się na niego, przyciskając twarz chłopaka do siebie rękami ułożonymi z tyłu jego głowy.
To było niebo. To była błogość. Czuć, jak ją pożera i nie może oddychać, nie przejmując się tym.
Nie może oddychać.
Puściła jego głowę, ponownie przesuwając ręce na pościel i jęknęła. Szybko się podniósł, łapiąc powietrze i wciągając je do ust. Spojrzał na nią.
— Daj mi znać, kiedy będziesz blisko.
Patrzyła, jak ponownie się w nią wciska, a jego język wiruje. Nie wiedziała, skąd miała wiedzieć, kiedy będzie blisko. Czasami zdarzało się to tak nagle.
Podniosła ręce do piersi, gdy jego język tańczył wzdłuż jej kobiecości. Jęknęła, pieszcząc się przez cienki stanik. Wyobraziła sobie, że to jego ręce ściskają i ciągną za jej sutki.
Poczuła, jak mięśnie w jej wnętrzu się poruszają. Chciała zacisnąć na czymś nogi. Trzymał ją szeroko otwartą, a ona tak bardzo chciała się na czymś zacisnąć.
Znowu jęknął przy niej, a dźwięk przeszył ją falami elektryczności. Chwyciła się za piersi, ciągnąc i głaszcząc, a kolejna fala zatrzepotała w jej brzuchu.
— Myślę… myślę, że ja… Draco.
Spojrzał na nią, a jego wzrok spoczął na jej dłoniach ułożonych na piersiach. Znowu jęknął w nią, a dźwięk przeszedł falą przez ciało dziewczyny.
— Kurwa — szepnęła.
Ręka przytrzymująca jej majtki szybko przesunęła się do jej wejścia. Nie spuszczał z niej oczu, machając językiem, coraz szybciej i szybciej, a ona zaczęła szarpać się w różnych kierunkach.
Dwa z jego palców w końcu wsunęły się w nią, wpychając do środka, a ona zacisnęła się wokół nich i zaczęła jęczeć. Trzymał je tam, nie ruszając nimi i mocno ssąc jej łechtaczkę.
Poczuła, jak jej mięśnie się zaciskają, zadowolona, że ma się wokół czego zamknąć. I krzyczała, osiągając spełnienie.
Odzyskując zmysły, czuła jego palce, powoli i leniwie poruszające się w jej wnętrzu, podczas gdy jego język wirował w małych, apatycznych kółeczkach. Otworzyła oczy i znalazła go obserwującego ją z językiem na niej.
— Kurwa — powtórzyła.
Zaśmiał się przy niej. Podniósł się na dłoniach i wczołgał po jej ciele, całując po drodze jej brzuch. Obsypał ją lekkimi pocałunkami przez prześwitujący stanik, a ona uśmiechnęła się i przygryzła wargę.
Czuła go mocno przy swoim biodrze, gdy unosił się nad jej ustami i zapytał:
— Mogę cię pocałować?
Zamrugała, nie wiedząc, co miał na myśli, a potem zdała sobie sprawę, gdzie właśnie były jego usta, jej orgazm wciąż błyszczał na jego wargach.
— Um — wyjąkała. — Chyba tak.
Uśmiechnął się do niej i potrząsnął głową. Chwycił za chusteczkę z bocznego stolika i otarł usta, po czym ucałował jej szczękę i szyję.
Była taka szczęśliwa. I prawie senna. Ale on mocno przylegał do jej brzucha.
Czy powinna… Czy powinna mu się odwdzięczyć?
Nigdy wcześniej tego nie zrobiła.
Nagle się rozbudziła.
Może by ją przez to przeprowadził?
Sięgnęła do jego spodni i zaczęła je rozpinać. Draco westchnął przy jej szyi.
Odsunął się i pomógł jej, siadając na kolanach i patrząc na nią, oblizując usta.
Cóż, to nie trwało długo. Znowu była rozgrzana.
Pchnęła jego barki, aż znalazł się na plecach. Śmiał się z niej, kiedy się na niego wdrapywała. Włosy dziewczyny wirowały wokół jej ramion i przycisnęła usta do jego, zapominając, że smakował jak ona. Sapnęła, gdy wsunął język do jej ust.
Odsunęła się i pocałowała jego klatkę piersiową. Jedna z rąk chłopaka podniosła się do jej głowy, przesuwając się przez włosy. Spojrzała na niego, jego oczy były ciemne. Pocałowała jeden z jego sutków, a on wykrzywił usta.
W porządku, więc tutaj nie jest aż tak wrażliwy.
Pochyliła głowę, schodząc w dół, a on westchnął, kiedy zorientował się, co zamierzała zrobić. Spojrzała w górę. Szeroko otworzył oczy i pilnie ją obserwował. Pocałowała go ponownie, niżej, a chłopak rozchylił usta. Patrzyła, jak jego oddech staje się coraz cięższy, im niżej schodziła.
Zaczęła ciągnąć za jego spodnie, a on usiadł, chwytając ją za ramiona.
— Nie musisz.
Usiadła i spojrzała na niego.
— Nie chcesz, żebym to robiła?
Otworzył usta. I szybko je zamknął. Nic nie powiedział. Znowu spojrzała w dół na jego talię i zobaczyła, jak bardzo jest gotowy. Pocałowała go w brzuch, a on się położył.
— Och, Merlinie — szepnął.
Ściągnęła jego spodnie do bioder i przełknęła, patrząc na przód jego bokserek. Nie wiedziała, co robić. Zobaczyła, jak chłopak spina mięśnie brzucha i spojrzała na jego twarz, nadal wpatrzoną w jej własną.
— My nie… — Sięgnął po nią i znowu usiadł. — Jest tak wiele rzeczy, które chcę dziś zrobić. Każdej nocy. Możemy spróbować później.
Jego ręce zsunęły się po jej ramionach i pocałował ją, wciskając język do środka, aż posmakowała samą siebie.
— Czy możemy zamiast tego zrobić coś innego? — zapytał.
Starała się nie czuć wstydu i niedoświadczenia. Więc po prostu skinęła głową.
Zdjął ją z siebie i całkowicie ściągnął spodnie, a za nimi i bokserki. Była tak zadowolona, że nie poszli z planem A, ponieważ teraz w końcu miała okazję ujrzeć go w pełnej okazałości.
Ściągnął jej majtki do kolan, a ona skończyła zdejmować je z siebie razem z obcasami. Sięgnęła po stanik, a on ją powstrzymał.
— Nie, nie chcę, żebyś kiedykolwiek go zdejmowała. — Uśmiechnął się przy jej ustach, a ona odwzajemniła uśmiech. Przycisnął się do niej, on teraz zupełnie nagi, a ona wciąż w staniku.
Rozchylił szeroko jej kolana, przyciskając się do niej i ponownie pocałował ją w usta. Kiedy podciągnęła kolana, naciskając na niego, obrócił ich, przewracając się na plecy. Jej włosy rozsypały się wokół nich, gdy podciągnęła się na łokciach.
— Czy możemy spróbować w ten sposób? — zapytał, podnosząc wzrok znad poduszek.
Plan A mógłby być łatwiejszy. Nie wiedziała, jak… poruszać się tak jak on.
— Ja… nie wiem jak…
Uśmiechnął się do niej i oblizał usta.
— Spróbujmy.
Podniósł ręce do jej bioder i delikatnie naciągnął ją na siebie, przesuwając się wzdłuż niej. Zacisnęła usta, dolna połowa jej ciała wciąż była bardzo mokra od wcześniejszych igraszek.
Oparła ręce na jego klatce piersiowej, gdy się podniosła, i pozwoliła mu się w nią wsunąć. Wszedł z łatwością, a ona spróbowała się rozluźnić, zamknęła oczy i opadła na jego biodra. Myślała, że jest w środku, ale wciąż się w nią wsuwał. Jej mięśnie zacisnęły się na nim, próbując się do niego przystosować, a on jęknął.
Otworzyła oczy i stwierdziła, że jego powieki są zaciśnięte, a oddech przyspieszył.
Nie wiedziała, co dalej robić. Spróbowała powtórzyć ruch i ponownie uniosła się, pozwalając mu wyślizgnąć się z niej prawie całkowicie, a potem z powrotem opaść. Otworzył oczy, żeby ją obserwować.
Odsunęła włosy na bok, przerzucając je przez ramię. Musiało mu się to spodobać, ponieważ mocniej zacisnął dłonie na jej biodrach.
Podniosła się ponownie, próbując przyspieszyć, ale wiedziała, że utrzymanie tempa będzie trudne. Czuła, jak drżą jej uda.
Już miała go poprosić, żeby przejął kontrolę. Spojrzała na jego twarz i zobaczyła, że dyszy, pożerając ją oczami, oblizując usta i zaciskając palce na jej biodrach.
Spróbowała jeszcze kilka razy. Sięgnął w górę i pociągnął ją za pierś. Westchnęła i ponownie na niego opadła. Ułożyła ręce na jego klatce piersiowej, opierając na nim swój ciężar i zmieniając kąt. Westchnęła, gdy obie jego dłonie podniosły się do jej piersi. Ścisnęły, uniosły i szarpnęły za materiał jej stanika. Biodra Hermiony szarpnęły się przy jego, a oczy Draco wywróciły się do tyłu.
Spróbowała ponownie, a on jęknął.
Cóż, jednak była w stanie to robić. I jej też zaczynało się to podobać. Przesunęła biodra do przodu. Kilka krótkich, ostrych ruchów, a on dyszał, chwytając ją za żebra.
Znowu zniżyła się, kładąc ręce obok jego głowy. Jej włosy znów zsunęły się z jej ramienia i odrzuciła je tam, a jego oczy pociemniały. Wysunęła biodra pod tym kątem i poczuła jego podstawę na swoim najwrażliwszym miejscu. Zrobiła to ponownie i jeszcze raz, nabierając tempa.
— Tak — syknął.
Spojrzała na napiętą twarz chłopaka i jego zaciśnięte oczy. Ujeżdżała go, do przodu i w tył, i w dół, w górę i w dół. I jego biodra uniosły się, by napotkać jej. Jęknął.
— Granger, tak. Och, kurwa tak. — Przesunął jedną rękę na jej talię, przyciągając ją do przodu, gdy jego biodra podskoczyły, a druga ręka znalazła się między ich ciałami, a dodatkowy nacisk sprawił, że jęknęła.
Patrzyła na jego twarz, unosząc się nad nim, gdy zaczął przejmować tempo. Nie obchodziło jej to. Biodra chłopaka uniosły się, by ją napotkać, gdy jego ręka przyciągnęła ją do siebie. Rozszerzyła kolana, co zbliżyło ich do siebie, otwierając bardziej, i wstrzymała oddech, gdy zaczął szybko przesuwać po niej palcami. Nie sądziła, że mogłaby dojść ponownie. Myślała, że teraz robią to dla niego. Ale czuła się coraz lżejsza i lżejsza. Pocałowała go, a on warknął w jej usta, kiedy włosy dziewczyny wplątały się w ich wargi.
Jej biodra ledwo się teraz poruszały, napierając na dłoń chłopaka, która spoczywała na jej łechtaczce. Zaciskała się na nim, a on dyszał w jej ustach. Podciągnęła się, podnosząc z powrotem, wysoko na jego biodrach. Czuła, że teraz może to zrobić.
Szybko poruszyła biodrami tam i z powrotem. Oczy chłopaka śledziły jej ruchy, a jego biodra ponownie odnalazły rytm. I podążył za nią.
Znowu przyłożyła ręce do piersi. Jęknął głębokim gardłowym dźwiękiem i zaczął poruszać się jeszcze szybciej. Obserwowała, jak jego oczy przewracały się w głowie, a zęby zaciskają na wardze. Mocno się pocił, a ona wiedziała, że jej własna klatka piersiowa też była wilgotna.
Próbowała poruszać się w górę i w dół zamiast do przodu. Odbiła się na nim dwa razy, zanim wydał z siebie jękliwe „o, tak”.
Zacisnęła uda, starając się utrzymać rytm. Jego palce znów zaczęły poruszać się po jej łechtaczce. Sapnęła i podskoczyła jeszcze dwa razy, zanim zaczęła zaciskać się wokół niego, a jej mięśnie drżały i chwytały go, i nie była w stanie już dalej podskakiwać. Nie mogła zrobić nic.
Odchyliła się do tyłu. Jej plecy uderzyły w materac i zdała sobie sprawę, że ich przewrócił. Nadal się wokół niego zaciskała, jęcząc i krzycząc, chwytając go za ramiona i wbijając paznokcie w jego plecy, ale zaczął przyciskać ją do materaca. Biodra chłopaka poruszały się agresywnie, ale jej to nie obchodziło. Jęczał przy jej uchu. Dyszał i klął, a ona wciąż zaciskała się w środku i nie wiedziała, kiedy to się skończy. Wsunęła dłonie w jego włosy, a on ugryzł ją w szyję, gdy zaczął drżeć, a rytm zanikać. Krzyknął coś przy jej skórze i naparł biodrami jeszcze cztery razy, po czym opadł do przodu i przytulił się do niej, napinając się. Zmysły Hermiony znów zawirowały.
Krzyknęła i poczuła, jak jej wewnętrzne mięśnie napinają się wokół niego, przyciągając go bliżej i bliżej. Ujrzała gwiazdy pod powiekami i poczuła, jak jego skóra pęka pod jej paznokciami.
Dyszała pod nim. Czuła na sobie ciężar jego ciała i nie mogła złapać oddechu.
— Nie mogę… o mój Boże. Nie mogę oddychać.
Podniósł się i spojrzał jej w oczy. Pozostał w niej, gdy łapała oddech. Co kilka sekund jej mięśnie znów się wokół niego zaciskały. I nie miała pojęcia, jakie było to dla niego, ale dla niej to jak niekończąca się agonia. Idealna agonia.
W końcu wysunął się z niej i poczuła kolejną falę świadomości pustki w środku.
— Uch, nie. Proszę wróć. — Złapała go za ramiona. Zaśmiał się. Przygryzła wargę, wciąż próbując dowiedzieć się, czy nadal była pod wpływem odurzającego orgazmu.
Przycisnął głowę do jej piersi. Całował każdą z jej piersi raz za razem. Po prostu go obserwowała, czekając na kolejną falę rozkoszy, która nigdy nie nadeszła.
— Jesteś najdoskonalszą rzeczą na świecie — szepnął przy jej piersi. Poczuła, jak powietrze przepływa przez cienką tkaninę i wiedziała, że jeśli chłopak ją o to poprosi, zacznie ujeżdżać go ponownie. Teraz, zaraz.
Odwrócił się, by położyć się na plecach i pociągnąć za sobą jej ciało. Ułożyła głowę na jego klatce piersiowej i uderzyło ją, o ile lepsze jest nocowanie niż tajemne schadzki w biurze lub szezlongi na balu. Mogła tu leżeć. Z nim.
Zaprosił ją, by została na noc, więc nie było potrzeby zbierać ubrań z podłogi i szeptać „do zobaczenia następnym razem”.
Owinął ich kołdrą. Usiadła i zdjęła stanik, odrzucając go w przypadkowym kierunku. Kiedy się położyła, jego oczy wpatrywały się w jej nagą klatkę piersiową. Przycisnęła się do boku chłopaka, kładąc nogę na jego.
— Wrócę. Dla tego łóżka – oznajmiła. Uśmiechnęła się i zamknęła oczy.
Jego pierś zadrżała.
— Tylko dla łóżka?
— I oczywiście dla twojej matki. I łóżka. I twojej matki
— I dla biblioteki.
— I biblioteki. Dla łóżka, twojej matki i biblioteki.
Lekko przesunął dłonią w górę i w dół jej ramienia.
— Moja matka bardzo się ucieszyła, że znów mogła cię tu ugościć — powiedział.
Hermiona uśmiechnęła się przy jego piersi.
— Bardzo się cieszę, że znów się przyjaźnimy. Tęskniłam za nią.
Draco westchnął.
— Obawiam się, że to była moja wina. — Uniosła głowę i spojrzała na niego. Wpatrywał się w sufit. — Powiedziałem jej, żeby trzymała się od ciebie z daleka. Po wizycie w Azkabanie. Po tym, jak przeszacowała swoją kontrolę nad moim ojcem. — Przełknął. — Przepraszam. To ja powiedziałem jej, żeby więcej się z tobą nie kontaktowała.
Zamrugała, patrząc na jego twarz.
— Och… — Pomyślała o Narcyzie i ich ostatniej wspólnej rozmowie przed rozstaniem. O sposobie, w jaki kobieta zmroziła ją wzrokiem, kiedy Hermiona powiedziała, że nie wyjdzie za Draco. Zastanawiała się, czy to było coś, co powiedziała mu Narcyza… — Właściwie to bardzo się cieszę, że to słyszę. Jest dla mnie kimś najbliższym matki. Więc cieszę się, że ze mnie nie zrezygnowała.
Ścisnął jej ramię.
— Przepraszam.
Odwróciła się i pocałowała jego bark, na którym leżała. Po raz pierwszy poczuła się leniwa i wyczerpana, a uczucie dłoni pocierającej jej skórę było tak rozkoszne.
— Czy kiedykolwiek pojechałaś do Australii?
I znów się rozbudziła.
— Żeby… zobaczyć się z rodzicami? — zapytała. Pokiwał głową. — Nie. Nie, nie… Naprawdę nie sądzę, że chciałabym ich zobaczyć, gdyby mnie nie pamiętali. — Pozwoliła swoim oczom błądzić po pokoju. — Gdybym musiała udawać kogoś innego.
Kontynuował głaskanie jej ramienia. Liczyła muśnięcia, gdy leżeli w milczeniu. Przy czwartym powiedział:
— Czy przyglądałaś się przeciwklątwom?
Poczuła, jak jej oczy się zamykają.
— Troszkę. Nikomu nie udało się odwrócić tak głębokiego czaru zapomnienia. Usunięcie jednego wspomnienia jest łatwe. Z czasem można je odzyskać. Ale usunięcie całej osoby… — Przełknęła i otworzyła oczy, nie wiedząc, że do tej pory były zamknięte. — To zbyt wiele wspomnień.
Pokiwał głową. Czuła to. Tym razem odczekał sześć muśnięć dłonią, zanim powiedział:
— Przykro mi, że musiałaś to zrobić.
Jej oczy nie mogły się otworzyć. Ale skinęła lekko głową.
— Wiem.
— I przepraszam, że byłem na tej misji. Tej w twoim domu.
— W porządku — zanuciła. –— Nie skrzywdziłbyś ich. — Usłyszała, jak jej głos dryfuje. — Widziałam to w twoich oczach.
Naliczyła jeszcze dziewięć muśnięć, zanim zasnęła na dobre. Po kolejnych trzech jego ramię znieruchomiało.
***
Obudziła się w ciemności. Odwróciła się, by przytulić się do boku Draco i ponownie zasnąć, ale jego tam nie było.
Usiadła. Rozejrzała się po ciemnym pokoju. Czy był w łazience?
Kiedy jej oczy przyzwyczaiły się do mroku, odnalazła jego postać siedzącą na krawędzi łóżka, u jej stóp. Był odwrócony do niej plecami.
— Co robisz? — zapytała niepewnie.
Patrzyła, jak jego plecy poruszają się z każdym oddechem, powoli i stabilnie.
— Czy Potter ci pomógł?
Zamrugała. Podciągnęła kołdrę do piersi.
— Co?
— To Potter pomógł ci dotrzeć do wspomnień?
W pokoju było zimno. Poczuła się naprawdę rozbudzona. A był tak bardzo daleko.
— Ja… ja nie wiem, co ty…
— Zupełnie jak w Hogwarcie, prawda? Ty i Potter biegacie pod peleryną-niewidką, robiąc, co chcecie, podczas gdy reszta z nas musi przestrzegać zasad.
Jej gardło ścisnęło się boleśnie. Powiedziała coś. Kiedy zasypiała. Teraz było jasne, że nie powinna była tego mówić.
— Draco. Ja… przepraszam…
— Wiesz, jak trudno było mi przekazać te wspomnienia Wizengamotowi, Granger? — Chłopak wciąż siedział odwrócony do niej tyłem. Jego głos był zimny i cichy. — Wiesz, jak ciężko pracuję, aby trzymać ludzi z dala od mojego umysłu.
Zacisnęła powieki, błagając o ponowne zaśnięcie. Teraz było o wiele gorzej, kiedy wiedziała o jego zdolnościach do Oklumencji.
— Chciałam cię poznać — powiedziała. — Chciałam cię zrozumieć. — Wiedziała, że powinna mieć lepsze wyjaśnienia niż to. — Musiałam wiedzieć, dlaczego twoja krew była na ścianach mojego salonu.
— Powiedziałem ci dlaczego — syknął. — Pytałaś, a ja ci powiedziałem.
— Nigdy nie mówisz całej prawdy. Zawsze coś pomijasz.
Wstał bardzo gwałtownie i odwrócił się, żeby na nią spojrzeć.
— Kto powiedział, że masz prawo do całej prawdy?
Jego oczy płonęły. Włożył z powrotem bokserki, a ona wciąż leżała naga w jego łóżku, przyciskając do siebie prześcieradło. Zacisnęła usta.
— Nie wiem, jak cię za to przeprosić — powiedziała, a jej głos się załamał.
— Które — powiedział.
— Co?
— Które oglądałaś? A może złapałaś za popcorn i puściłaś je sobie wszystkie?
Wzięła głęboki oddech.
— Nie. Tylko dwa. To z mojego domu. I to z nocy, kiedy szmalcownicy sprowadzili nas do Dworu.
Wykrzywił twarz.
— Dlaczego?
Poczuła oślepiające ją łzy.
— Musiałam wiedzieć, dlaczego nas uratowałeś. Musiałam zrozumieć…
Podszedł do niej.
— Dlaczego ciągle używasz tego słowa! — Podszedł do boku łóżka. — Nie uratowałem cię, Granger — warknął. — Ja nie zrobiłem nic. — Jego oczy zamigotały. — Krzyczałaś w agonii, leżąc na podłodze mojego salonu, a ja tam po prostu stałem.
Wzięła drżący oddech.
— Nie tak to widziałam.
— Och, tak się cieszę, że oboje widzieliśmy te wspomnienia, więc teraz możemy o nich dyskutować — warknął.
Zacisnęła szczękę.
— Zrobiłeś, co w twojej mocy, Draco. Próbowałeś nam wtedy pomóc i pomógłbyś mi, gdyby Aukcja miała miejsce. To wszystko, co chciałam wiedzieć. — Przesunęła się do brzegu łóżka, trzymając przy sobie prześcieradło. — Kiedy po raz pierwszy powiedziałeś mi o Aukcji, wspomniałeś, że sprzedałbyś mnie z zyskiem. Ale twój ojciec powiedział mi coś zupełnie innego.
Draco zacisnął dłonie w pięści i odszedł od niej.
— Więc musiałam wiedzieć! — zawołała za nim, gdy przechodził przez pokój. — I mogłam stwierdzić, że miał rację. Uratowałbyś mnie.
— Znowu to słowo — splunął. Odwrócił się do niej i podszedł do łóżka. — Myślisz, że naprawdę uratowałbym cię na tej Aukcji, Granger? Myślisz, że zebrałem wszystkie dostępne fundusze, skontaktowałem się ze wszystkimi krewnymi i ważnymi kontaktami, abym mógł cię uwolnić? Wypuścić ze skradzioną różdżką?
Oddech unosił się w jej piersi, gdy obserwowała jak jego oczy błyszczały na nią.
— Pokój, który minęliśmy w drodze do mojego? Pierwsze drzwi? To byłby twój pokój. — Zatrzymał się przed nią, prychając. — Nigdy byś się stąd nie wydostała. — Uśmiechnął się, kręcąc głową. — Nie wiem, dlaczego tamtej nocy kłamałem, że cię nie rozpoznałem. Zawsze miałaś skończyć jako więzień w Dworze Malfoyów.
Jej szyja była gorąca.
— Więc mówisz mi, że należenie do ciebie byłoby takie samo, jak do każdego innego Śmierciożercy? — Jego oko drgnęło, a ona drążyła dalej. — Podawałabym ci kolację i byłabym twoją rozrywką na przyjęciach. Byłabym torturowana Crucio, gdybym stała się nieposłuszna – i to w najlepszym razie. Traktowana jak dziwka?
Jego oko znów drgnęło i musiał odwrócić od niej wzrok.
— Miałam mnóstwo czasu, żeby się nad tym zastanowić, Draco, więc daj mi znać, kiedy przestać…
— Przestań.
Pokręciła na niego głową.
— Uratowałbyś mnie. To nie byłaby wolność, ale najlepsze, co mógłbyś zrobić. Uratowałbyś mnie od tamtego życia…
— Myślisz, że byłbym w stanie trzymać się od ciebie z daleka? — Spojrzał na nią. — Że przeżyłabyś tu swoje życie i pozostała nietknięta?
— Tak — powiedziała. — Nie próbuj mnie przestraszyć, Draco. Wiem, jakim naprawdę jesteś człowiekiem.
— O tak. Bo już widziałaś to, co we mnie najgorsze, prawda, Granger? — szydził z niej. Podszedł do drzwi prowadzących na balkon. — Wystarczyło po prostu wrzucić wspomnienie do misy i to tak, jakbyśmy znali się od zawsze.
Uderzyła pięściami w łóżko.
— Przepraszam, Draco. Przepraszam. Nie sądziłam, że mam inny wybór. Chciałam cię poznać. Chciałam cię zrozumieć…
Odwrócił się.
— W takim razie ZAPYTAJ, Hermiono. A nie bierz!
Poczuła, jak sylaby jej imienia uderzyły ją w twarz, jakby ją spoliczkował. Praktycznie te same słowa, których użyła przeciwko niemu kilka tygodni temu, o nieprzyjmowaniu czegoś z góry na jej temat. I by prosić o pozwolenie.
Poczuła, jak z jej oka wymyka się pierwsza łza.
— Chciałbym, żebyś wyszła. — Wyszeptał to, patrząc w podłogę. Usłyszała, jak jego słowa odbiły się od ścian pokoju. — Wyjdź.
Nie miała nic więcej do powiedzenia. Nie miała już żadnych argumentów.
Draco odwrócił się i skierował do swojej łazienki. Zatrzasnął drzwi.
Siedziała tam w jego łóżku nie dłużej niż przez dwa oddechy. Wstała naga i podniosła sukienkę sprzed drzwi jego garderoby. Założyła majtki, wciągnęła sukienkę przez głowę i chwyciła za buty.
Chciała zapukać do drzwi. Błagać go. Siedzieć plecami do ściany, aż on w końcu wyjdzie i jej wybaczy.
Wyszła z jego pokoju.
Nie miała pojęcia, gdzie jest. Spojrzała na gobeliny i doszła do końca korytarza, rozglądając się w obie strony, żałując, że nie zna układu jego skrzydła. Odwróciła się i ujrzała drzwi. Pokój obok jego własnego.
Jej pokój.
Przełknęła.
— Łzawko.
Głuchy trzask.
— Panienko!
— Czy możesz mi pomóc się stąd wydostać? Znaleźć kominek?
— Co panienka robi tutaj tak późno!
Mała skrzatka spojrzała na nią szeroko otwartymi, zaspanymi oczami. Hermiona poczuła jeszcze więcej łez na swoich policzkach i nie zawracała sobie głowy ich powstrzymywaniem.
— Tylko… — Pokręciła głową, zamykając oczy. — …wszystko psuję.
I po raz drugi w ciągu kilku miesięcy dramatycznie opuściła rezydencję Malfoyów i znajdującego się w niej chłopaka.
Brawo Hermiono… Wygadałaś się i teraz nie ma co się dziwić, że chłopak jest na nią wkurzony. Każdy by był. Serio mogła go spytać, a powiedziałby jej. Może zajęłoby to trochę, ale teraz nie byłoby między nimi tego napięcia i złości, szczególnie z jego strony. No ale Hermiona nie byłaby Hermioną, gdyby nie dowiedziała się od razu. Jej pragnienie wiedzy i wgl jest silniejsze od niej samej. Trzeba było jednak myśleć racjonalnie i nie słuchać Ginny bo teraz jest tak lekko mówiąc w czarnej dupie. Nie dziwię się Draco, że jest na nią zły. Przejrzała jego wspomnienia bez pozwolenia, bo ona była ciekawa… Eh, za to wcześniejsze seksy wynagrodziły nam ten późniejszy brak lukru. Uwielbiam to jak bardzo Draco jest w niej zakochany, że wszystkiego powoli ją uczy i absolutnie do niczego nie zmusza. Tak jak jej, zależy mu na tym, by czuli się komfortowo w swoim towarzystwie. Jego wyrozumiałość i cała reszta jest naprawdę godna podziwu, bo nie jeden facet miałby w dupie to, jak dziewczyna sobie radzi, czy coś jest dla niej nowe, lub nie. Ale fakt, że nijak nie skomentował kolejnej raty jest trochę dziwne. Bo tak mówił, że ona jest ważniejsza, niż firma i wgl. Po czym wpadają pieniądze, niby zadaje pytanie, bo dobre wychowanie tego wymaga, ale fakt, że nie poprosił jej, żeby przestała chodzić na te lekcje… I tak by przegrał, ale mógł udawać chociaż, że nie chce, by jego ojciec miał o niej decydować…
OdpowiedzUsuńNie dziwie się Draco, ze jest wkurzony. Każdy by był gdyby ktoś tak mocno wszedł buciorami w jego życie :/ ale szkoda mi ich relacji, która się tak pięknie rozwija i widać ze obydwoje tego chcą 😻 miejmy nadzieje ze Hermiona zrozumie swój błąd i przeprosi… 😢
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ❤️
Co za zamiana! Tym razem Hermiona popsuła sytuacje. Nie podobał mi się ten pomysł z wtargnięciem po wspomnienia Draco. I są tego konsekwencje. Brawo Hermiono. Spektakularnie spierdoliłaś sytuację. A taka piękna scena seksu… I gdy już myślałam, że wszystko zmierza ku dobremu oczywiście musiało się popsuć.
OdpowiedzUsuńBiedny Draco. Nie dziwie się, że jest na nią wkurwiony. Nikt nie chciałby dzielić się najgorszymi wspomnieniami w ten sposób.
Mimo, że strasznie go zraniła, mam nadzieje, że szybko się pogodzą.
Annie
No nie może być dobrze zawsze musi coś wyjść 🥺
OdpowiedzUsuńJeju, co tu sie odwalilo...! Jak mogl zrobic cos takiego, zeby w srodku nocy wywalic kobiete z domu, co za duren! Czy Hermiona zrobila cos zlego? Nie. Czy odpowiedniego? Tez nie! Ale wczesniej nie dawal jej szansy, zeby mogla naprawde stwierdzic, co w zasadzie on do niej ma, a teraz sie dziwi? No wnerwil mnie jak nie wiem! Glupek! Mam nadzieje, ze pozalowal tego niemal od razu i sie tym udlawil, no nie moge z niego! Taki wspanialy wieczor z jego matka, cudowny seks i potem ja wywala, bo ona zobaczyla wspomnienia, ktore tylko pokazuja go w dobrym swietle? Nie, nie moge tego pojac 🙄
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że po drodze będzie drama, czułam to, było za pięknie. Cóż w tym przypadku Draco ma całkowita rację, niestety. Powinna z nim porozmawiać, zapytać, a nie brać. To bolesne wspomnienia, na dodatek na pewno Draco czuje się winny, że według siebie nie zrobił nic hy pomoc. Poczucie winy jest w nim zakorzenione. Właściwie kto z nas nie broni swojej prywatności, swoich żenujących sytuacji, swoich błędów, każdy, Draco tej prywatności został pozbawiony. Pytanie co Hermiona może zrobić aby odzyskać jego zaufanie. Zapewne niewiele. Mam nadzieję, że Narcyza jakoś pomoże młodym i załagodzi sytuację.
OdpowiedzUsuń