Rekomendacja muzyczna do niniejszego rozdziału: Counting Crows - I am Ready lub Natalie Merchant - My Skin
_____
Usta Draco wciąż były wilgotne od ich pocałunku.
Opadł na kanapę, mocno zaciskając oczy i otulając twarz spoconymi dłońmi, gdy ogarnął go chłód. Nie miał pojęcia, czy trzęsie się z zimna, czy od fali bólów, które targały jego piersią tak, że była bliska pęknięcia. Czuł się całkowicie zagubiony. Pomimo swoich nieustannych nalegań, że Granger i to miejsce doprowadzały jego umysł do ruiny, teraz zdał sobie sprawę, że jej obecność rzeczywiście łagodziła burzliwe myśli wirujące w jego umyśle. Dwadzieścia dni milczenia było torturą; a samotność prowadziła do kolejnych wątpliwości co do jego krwi i tego, czego chciał od Granger.
Echa głosu jego ojca i wyobrażeń o mugolakach były teraz zniekształcone i kruche; ledwo szepczące w zakamarkach umysłu. Złościło go i przerażało, że tak bardzo wpłynęła na jego postanowienie, ale tliło się w nim też odurzone poczucie ulgi, co nie do końca rozumiał. Całowanie i dotykanie jej było jak fala niezwykłego poczucia spokoju; i chociaż czuł się całkowicie zagubiony, to było… dobre. Wyobraził sobie, że jest to bliskie błogości, której powinno się doświadczać podczas tonięcia, a on z pewnością tonął.
I takim go właśnie tu zostawiła; z frustracją trzeszczącą pod skórą, walczącego z raniącymi zmysły obrazami jej z Cornerem. W głębi swojego poobijanego mózgu wiedział, że Granger nie kłamała mówiąc, że ona i ten kutas z Ravenclawu są tylko przyjaciółmi, ale i tak od środka zżerała go gorzka zazdrość. Czuł, że może wpaść w morderczy szał za każdym razem, gdy jego wyobraźnia pokazywała mu ich obraz, ale co mógł zrobić? Nic, tylko gotować się na wolnym ogniu.
Wbił paznokcie w skroń, gdy uderzyła go kolejna fala żalu, i przełknął żółć, która zaczęła parzyć jego tchawicę. Głęboki i gardłowy warkot sprawił, że całe jego ciało wibrowało, ale zmusił się do pozostania w pozycji siedzącej, wiedząc, że jeśli wstanie z kanapy, to najprawdopodobniej zacznie walić pięścią w ścianę, aż roztrzaska sobie kostki.
Nie miał pojęcia, ile czasu minęło, odkąd go opuściła, prawdopodobnie nie więcej niż kilka minut, ale wydawało mu się, że to najbardziej samotna chwila w jego całym życiu.
Zawsze był taki… wyuczony i zdyscyplinowany w swoim zachowaniu, ale zaledwie chwila sam na sam z nią w pokoju sprawiła, że stał się całkowicie napędzany własnymi pragnieniami, co go totalnie przerażało. Kontrola była niezbędna, ale równie dobrze jego mózg mógł zostać rozbryzgany na ścianie za to, co robił w tej chwili. W jego głowie była potężna dziura, którą niegdyś zajmowały uprzedzenia, a którą teraz po prostu zapełniał nią.
Jej słowami.
Jej twarzą.
Zapachem, uśmiechem, westchnieniami.
Granger…
Poderwał głowę, kiedy drzwi gwałtownie się otworzyły. Świadomość, że wróciła, całkowicie wypchnęła z jego płuc powietrze. Jej oddech był nieregularny, policzki zaróżowione, a loki wróciły do swojego zwykłego dzikiego stanu, idealnie obramowując twarz. Mimo szybkich uniesień jej klatki piersiowej i rozszerzonych oczu wyglądała na oszołomioną, ale tak bardzo smakowitą. Miękkie kołysanie materiału jej atramentowoniebieskiej sukni mignęło mu przed oczami, a on zerwał się na równe nogi z dudniącym sercem; działając wyłącznie instynktownie.
Spojrzeli sobie w oczy przez pokój, a zamieszanie i napięcie praktycznie wzrosło między nimi. Draco zmusił się jednak do pozostania spokojnym. Równie dobrze mógł zbytnio wybiegać myślami w przód; Granger mogła po prostu o czymś zapomnieć, a rozbudzanie żałosnej nadziei nie przysporzy mu żadnej przysługi. Jednak po niespokojnym wyrazie twarzy wyrytym na jej pięknych rysach, mógł stwierdzić, że przybyła tu z konkretnego powodu, a węzeł ekscytacji i niepokoju zacisnął się mu w żołądku.
Jego stopy same zaczęły się poruszać.
Musiał do niej dotrzeć, zanim dziewczyna przeanalizuje sytuację i zrobi kolejną przerwę, znów zostawi go, by dusił się w jej cieniu. Nie chciał tego wieczoru musieć tłumić za nią swojej tęsknoty. Gdyby mogli po prostu… zaakceptować tę nieuniknioną iskrę, co oznaczałoby to koniec jego irracjonalnej słabości wobec niej.
— Ja… nie mam pojęcia, co tutaj robię — wymamrotała Hermiona, gdy zatrzymał się tuż przed nią.
Draco starał się nie złapać jej i nie przypieczętować tego, co nieuniknione, więc zdecydował się na nieśmiałe uniesienie dłoni, by objąć jej policzek i prześledzić kciukiem linię ust. Poczuł jak ciężko przełknęła i zbliżył się, gdy zamknęła oczy. Mógł sobie wyobrazić wewnętrzną debatę toczącą się za jej trzepoczącymi powiekami i wstrzymał oddech, kiedy rozchyliła usta.
— Ja tylko… — wyszeptała z wyraźnym zdenerwowaniem. — Chciałam tylko jednej nocy…
— Jedna noc — zgodził się ze wzgląd na swój zdrowy rozsądek, po czym szybko pokonał ostatnie dzielące ich cale.
Jej westchnienie poddania połaskotało jego migdałki, gdy przywarł do jej ust, odkrywając, że dziś wieczorem smakowała jagodami i obietnicami. Była odurzająca. Pożądliwe skurcze w jego żołądku szybko wróciły do życia, gdy delektował się całą frustracją, z jaką go zostawiła. Chwycił ją zaborczo po bokach i mocno trzymał w miejscu, nieugięty i zdecydowany, że drugi raz mu nie ucieknie; nie żeby dała mu jakąkolwiek wskazówkę, że zamierza.
Podczas gdy pocałunki i gesty Hermiony były nieco nieśmiałe, nie dostrzegł w nich wahania. Podążała za jego namiętnością z idealnym tempem, co sprawiło, że ogarnęło ją oszołomienie. Ułożyła dłonie na jego twarzy i wplotła palce w miękkie jak śnieg włosy, by móc przyciągnąć go trochę bliżej. Godryku, czuła się kompletnie skamieniała, ale to było tak ekscytujące, gdy robił te cudowne i przerażające rzeczy z jej ustami.
Nie miała pojęcia, skąd wziął się w niej ten śmiały impuls, ale opuściła ręce w dół jego klatki piersiowej i pociągnęła za brzeg jego czarnego swetra. Opuszkami palców musnęła jego skórę, gdy przesuwała materiał w górę torsu, a Draco przerwał ich pocałunek, aby jej w tym pomóc; brutalnie przeciągając go przez głowę i odrzucając na bok.
Hermiona wykorzystała te skradzione sekundy, by jej oczy powędrowały po jego nagiej skórze. Był hipnotyzujący, niczym cień księżycowego światła; niezbyt muskularny ani nie za szczupły, po prostu pięknie zbudowany z tymi smukłymi liniami i krzywiznami, które aż prosiły się o dotknięcie.
Ledwo zdołała wypuścić z ust pełne podziwu westchnienie, zanim znów ją pocałował; szybko i szalenie. Byli jak kochankowie, którzy przepadli w czasie. Przesunęła zaciekawionymi dłońmi po jego klatce piersiowej, czując, jak chłopak jęczy przy jej języku i mocniej zaciska dłonie na jej talii. Zacisnęła uda, gdy coś zmysłowego połaskotało ją przy pępku, a bicie serca załomotało w uszach.
Draco szybko ich obrócił, nie chcąc zrywać połączenia ust, gdy zaczął prowadzić ją na drugą stronę dormitorium pospiesznymi, niezdarnymi ruchami. Hermiona mruknęła mu w usta, gdy pchnął ją z powrotem w drzwi sypialni i przygryzł jej dolną wargę. Z ust dziewczyny wyrwało się oszołomione westchnienie, gdy przeniósł swoją uwagę na jej szyję, delikatnie ssąc puls i powodując, że marzycielski dreszcz przemknął po jej kręgosłupie.
— Hasło, Granger — wychrypiał bez tchu przy jej skórze.
Zamrugała i próbowała się skupić.
— Krzywołap — mruknęła, a Draco przytrzymał ją, gdy drzwi ustąpiły.
Jej pokój był pogrążony w ciemności, z wyjątkiem bladego blasku księżyca. Pozwoliła, by mrok ich pochłonął. Czuli się tu bezpiecznie; bezpieczne miejsce do przechowywania niebezpiecznych sekretów i zabronionych fantazji. Hermiona przysunęła do siebie twarz Draco, by móc go ponownie pocałować, mając nadzieję, że chłopak pochłonie resztę jej upartych skrupułów.
Draco mógł wyczuć niepokój w postawie dziewczyny, ale kiedy przesunął dłońmi po jej łopatkach, poczuł, że napięcie uchodzi z niej na tyle, by mógł szarpnąć za ramiączka sukienki. Granatowy materiał zebrał się u jej stóp z głośnym łoskotem, a on zmarszczył brwi, gdy poczuł, że ona znów sztywnieje.
Odsunął się, by rzucić jej znaczące spojrzenie, ale nie mógł się powstrzymać, by jego mglisty wzrok powędrował wzdłuż jej sylwetki. Poczuł ucisk w żołądku i odkrył, że robi się coraz twardszy, gdy chłonął ją swoimi oczami; właśnie taką ją sobie wyobrażał w te żałosne poranki, kiedy siedział skulony pod ścianą obok łazienki. Już wiedział, że wcześniej nie doceniał w pełni jej uroku. Była bardziej kobieca i pociągająca niż na obrazach, które tworzył jego mózg; ubrana w prosty komplet niebieskiej bielizny, typowo praktycznej, ale nie umniejszającej żadnym krzywiznom, które sprawiały, że jego oczy błyszczały. W przyćmionym świetle jej oliwkowa skóra i płowe rysy wyglądały jak toffi i przez krótką chwilę był całkowicie zdumiony.
Zdecydowanie nie brzydka… ani brudna…
Niepokój Hermiony stał się oczywisty, kiedy zakryła ramionami swoje ciało, a on szybko ponownie chwycił ustami jej własne, zanim miała szansę zostać pochłonięta przez wątpliwości. Szlag by go trafił, gdyby do tego dopuścił, kiedy zaszedł już tak daleko.
Wsunął między nich rękę, żeby rozpiąć spodnie i zaczął prowadzić ją w głąb pokoju. Widząc jej łóżko – którego pragnął od kilku nocy, odkąd w nim spał – poczuł, jak jego serce wali gwałtownie, gdy drżącymi rękami znów ujęła jego twarz w dłonie. Pchnął ją tak delikatnie – tylko o tyle, na ile pozwalała mu potrzeba – by zagłębiła się w materac, po czym wczołgał się nad nią; wciąż rozkoszując się jej ustami.
Poczuł, jak pełne napięcia nerwy znów ogarniają jej mięśnie, gdy sięgnął do tyłu, by rozpiąć jej stanik, i pogłębił pocałunek, by ją rozproszyć; błagając wszystkie nieistniejące istoty, by porzuciła wszelką logikę, tak jak on sam.
Przejechał zębami po linii jej obojczyka, rozkoszując jękiem, który zabrzmiał gdzieś przy jego czole. Powoli się poddawała; czuł to. Wiedział, że czuła jego pożądanie na wewnętrznej stronie swojego uda, więc wetknął między nich dłoń i wysunął się z bokserek, by poczuć jej ciało na swoim.
Wsunął palce się za rąbek jej bielizny i powoli ściągnął je w dół jej ud, kolan i łydek z godną medalu cierpliwością. Czuł, jak Hermiona wibruje od napięcia i niepewności, i spojrzał w górę, by ujrzeć ją skąpaną w kremowym świetle księżyca, obserwującą go szeroko otwartymi i czujnymi oczami. Opuścił głowę, by ponownie sięgnąć do jej ust i próbował usadowić się między jej nogami, jednak cichy i drżący głosik sprawił, że zamarł.
— Draco, czekaj — mruknęła. Wzdrygnął się, gdy jego twarz zawisła ponad jej, cicho przysięgając na Salazara, że jeśli dziewczyna powie mu, że nie może tego zrobić, straci zmysły. Oblizała usta i rzuciła mu błagalne spojrzenie, zanim wydusiła z siebie delikatne słowa. — Proszę, bądź delikatny.
Draco zmarszczył brwi, słysząc implikacje jej prośby.
— Myślałem, że nie jesteś dziewi…
— Bo nie jestem — przerwała, a ognisty rumieniec zabarwił jej policzki. — Ale ja… tylko raz.
Presja…
W tym momencie zdał sobie sprawę, ile naprawdę mu właśnie dawała, i ciężko walczył, żeby ta świadomość go nie zmiażdżyła. Pożądliwe pulsowanie w jego piersi kuło przez chwilę z powodu czegoś innego; czegoś boleśnie przyjemnego, co sprawiło, że tej nocy zdecydował się nie być egoistą.
— Połóż ręce na moich ramionach — polecił cicho, czekając, aż Hermiona go posłucha, zanim kontynuował. — Jeśli zacznie boleć, chwyć tak mocno, jak potrzebujesz i przygryź moją wargę.
Wydawało się, że jego słowa uspokoiły jej niepokój, po czym powoli skinęła mu głową z aprobatą i wyciągnęła szyję, by skraść uspokajający pocałunek. On natychmiast go pogłębił, wiedząc, że najlepiej będzie ją czymś zająć, podczas gdy jego palce zsunęły po jej brzuchu i zagłębiły między udami, żeby mógł sprawdzić, czy jest już gotowa.
Pomimo sprzecznych wyobrażeń, które tak wyraźnie oplatały umysł Hermiony, jej ciało z chęcią poddało się Draco, stając się idealnie wilgotne i jedwabiste pod jego palcami. Odsuwając na bok całą swoją niecierpliwość, pogładził on opuszkiem kciuka jej najbardziej wrażliwe miejsce, na co odpowiedziała mu nieśmiałym jękiem. Wsunął więc do środka dwa palce, aby pomóc jej się przygotować. Po kilku długich minutach subtelnych ruchów i kilku kobiecych westchnieniach łaskoczących jego podniebienie, stwierdził, że czekał wystarczająco długo i zrobił już wszystko, co mógł, by wystarczająco ją rozluźnić.
Ustawił się przy jej wejściu, a Hermiona natychmiast uwięziła jego dolną wargę między swoimi zębami. Potarł dłońmi jej biodra, zataczając kojące kręgi, gdy w końcu w nią wszedł, a ona wbiła paznokcie w jego ramiona, gdy krztusiła się skowytem. Draco nie mógł powstrzymać wymykającego się ze swych ust aksamitnego syku, gdy wpuściła go do środka; ledwo zauważając desperacki uścisk dziewczyny na swoich ramionach, gdy jego zmysły pochłonęła czysta rozkosz. Była napięta przez brak doświadczenia i panikę i było to cholernie fantastyczne, ale chciał też, żeby sprawiło jej to przyjemność.
— Odpręż się — mruknął przy jej ustach. — Już w porządku.
Wiedział, że musiała się do niego dostosować, więc zwalczył swoje wszelkie pragnienia do szybkiego ruchu i pozostał nieruchomy, opierając swoje czoło o jej własne i mając nadzieję, że ból dziewczyny szybko ustąpi. Ostrożnie wysuwając się, a następnie ponownie ją wypełniając, powtarzał swoje boleśnie powolne ruchy, aż jej palce przestały wbijać się w jego skórę, a ucisk zębów na wardze zelżał. Oparł głowę o zgięcie jej szyi, pamiętając, że podobało jej się, jak muskał ją ta ustami, gdy przyspieszył rytm.
Hermiona się tak mocno skupiać na bólu, kiedy ten ustąpił, a westchnienia stały się cięższe, gdy ruchy blondyna pobudziły coś w jej wnętrzu. Każdy z manewrów wydawał się podsycać pulsowanie tego obcego doznania w podbrzuszu, a ona instynktownie uniosła biodra, chcąc dostać więcej. Draco uniósł głowę, by musnąć ustami jej własne; ledwo ich dotykając, gdy jego niestabilne oddechy wpadały do środka i mrowiły ją w język. Ich szkliste spojrzenia spotkały się, gdy gardłowy jęk zadudnił w klatce piersiowej blondyna, a Hermiona poczuła wspaniałe napięcie, które z każdą chwilą coraz bardziej nabrzmiewało i mrowiło.
Draco oplótł Hermionę ramionami i usiadł, przyciągając ją do siebie, gdy oparł jej ciało na swoich udach. Rumieniła się przy jego przesiąkniętej potem klatce piersiowej, a on trzymał ją mocno za głowę, gdy znów się pocałowali, żarliwiej niż kiedykolwiek, dostosowując ich do nowego kąta. Wiedząc, że w tej pozycji mógł otrzeć się również o jej najwrażliwsze miejsce, w zdecydowany sposób zakołysał biodrami, po czym oderwał usta od jej własnych, by obdarzyć pocałunkami również obojczyki i piersi dziewczyny.
Ciche, stonowane jęki Hermiony stawały się coraz bardziej żarliwe i Draco czuł, jak jej mięśnie zaczynają się wokół niego napinać, gdy zadrżała w jego ramionach. Ciężkie bicie serca dziewczyny przy ustach blondyna powiedziało mu, że jest ona blisko, i zmusił się do powstrzymania błogości wrzącej już w jego własnym ciele.
Szlag by go trafił, gdyby nie poczuł, jak doszła.
Hermiona w końcu krzyknęła, drżąc, gdy pulsujące ciepło wypłynęło z jej rdzenia i rozgrzało wnętrzności. Straciła nad swoim ciałem kontrolę, gdy zatrzęsła się niezgrabnie i pozwoliła, by pochłonęły ją te dziwaczne, ale piękne doznania. Draco przytulił ją mocno do siebie, gdy się napinała, chwytając ją za twarz i przeczesując jej bujną grzywę, by być świadkiem cudu płonącego w jej oczach.
Z kilkoma kolejnymi pchnięciami bioder i Draco został pochłonięty falami ekstazy, gdy poczuł, jak napięcie w jego lędźwiach znajduje w niej swoje ujście. Zdusił swój warkliwy jęk przy szyi dziewczyny i przywarł do niej, gdy ta z roztargnieniem go uspokajała; głaszcząc po włosach i wzdychając przy ramieniu. Zadrżał, gdy jej paznokcie musnęły grzbiet jego kręgosłupa; uspokajał swój oddech, gdy drżenie ich ciał zaczęło zanikać, a jego kończyny stały się ciężkie jak ołów.
Zwiotczała w uścisku chłopaka, opierając głowę o jego bark i zostawiając porcję leniwych pocałunków na ramionach. Powoli opuścił ją z powrotem na poduszki, z roztargnieniem chwytając za zapomniane i odrzucone na bok kołdry, okrywając rozgrzane ciało przed chłodem. Po rozplątaniu ich kończyn i ciał, Draco usiadł obok, uważnie obserwując Hermionę; jej trzepoczące rzęsy i zęby delikatnie przygryzające dolną wargę. Czuł niezręczną ciszę wkradającą się między nich, gdy rozpalone oddechy zwolniły, pozostawiając atmosferę wypełnioną nieuniknionymi pytaniami i nieprzyjazną rzeczywistością.
— Draco, ja…
— Odpocznij, Granger — powiedział.
— Chciałam tylko podziękować — wyszeptała Hermiona ze zmęczeniem i ciężkimi powiekami. — Za bycie… delikatnym.
Zmarszczył brwi, słysząc czułość w jej głosie, wiedząc, że za kilka godzin wszystko będzie inne. W jaskrawych promieniach poranka on znienawidzi siebie za to, że się poddał, a ona poczuje się wykorzystana i zdradzona. Osłona nocy zapewniała im spokój i tajemnicę i tylko dlatego uniósł delikatnie rękę, by odgarnąć niesforne loki z jej twarzy. Była na granicy snu i westchnęła pod jego pieszczotliwym dotykiem; mamrocząc coś niezrozumiałego, gdy przesunął palcem po jej brwi.
Po chwili odsunął gwałtownie rękę, kiedy zdał sobie sprawę, co robi, i skarcił się za niepotrzebne przedłużanie tej niewłaściwej intymności. Wyjście z pokoju byłoby w tej chwili całkowicie logiczne, ale jego kości wydawały się ciężkie, a łóżko Granger takie ciepłe. Położył się i spojrzał na nią; nie stykali się, ale prawdopodobnie leżeli bliżej siebie, niż było to konieczne. Jednak sen pochłonął go, zanim zdążył cokolwiek zakwestionować.
Nie podobało mu się, że jutro jest czymś tak bezlitośnie nieuniknionym.
***
Hermiona obudziła się z obolałymi kończynami i tkliwością między nogami, która oscylowała na cienkiej granicy przyjemności a bólem. Z opuchniętymi od namiętności ustami i smakiem Ślizgona na języku, otworzyła oczy, by przyjrzeć się wciąż ciepłej pościeli obok niej. Spodziewała się, że chłopak odejdzie, więc kiedy jej zaspane oczy przemknęły po pokoju i zobaczyła jego sylwetkę majaczącą przy framudze okna, poczuła się naprawdę zaskoczona.
Ostrożnie usiadła, żeby zobaczyć jego minę; blade rysy chłopaka marszczyły się w zamyślonym grymasie, gdy siedział na krześle i patrzył przez okno. Był w pełni ubrany i jedną dłonią pocierał swój podbródek, wyglądając na zbyt zakłopotanego, by zdać sobie sprawę, że dziewczyna już nie śpi.
— Myślałam, że wyjdziesz — przerwała ciszę swoim szorstkim głosem.
Draco nie patrzył na nią.
— Wydawało się to bezcelowe, skoro sama możesz tak po prostu wchodzić do mojego pokoju, kiedy tylko zachcesz — powiedział stanowczo.
Hermiona wzięła głęboki oddech, zanim zebrała wokół siebie prześcieradło i wyszła z łóżka, powoli podchodząc do niego i nie mając pojęcia, co zamierza zrobić. Kiedy znalazła się wystarczająco blisko, zdała sobie sprawę, że krajobraz na zewnątrz oszroniony był bielą, a senny śnieg spokojnie wirował w powietrzu. Nie mogła powstrzymać westchnienia, gdy niewielki uśmiech wpełzł na jej policzki, nieświadoma, że Draco przygląda się jej uważnie, zastanawiając nad wciągnięciem ich z powrotem do łóżka, by powtórzyć te zakazane działania. Pokój był ciężki od zmieszanych ze sobą woni ich ciał, jak afrodyzjak, ale coś w jej niewinnym uśmiechu drażniło go.
— Z czego tak się cholernie cieszysz? — zapytał ostro, opierając brodę na knykciach, próbując wyglądać obojętnie.
— Pada śnieg.
Uniósł brew.
— I?
— Czekałam, aż w końcu spadnie śnieg — powiedziała cicho.
Była na tyle blisko, że mógł wyciągnąć rękę i dotknąć jej, gdyby tylko tego chciał, ale powstrzymał się, nawet jeśli było to absurdalnie kuszące. O poranku po stosunku Granger wyglądała niesamowicie; z rozczochranymi włosami i zarumienionymi policzkami. I tak bardzo jej to pasowało. Kiedy jednak oczy Draco uchwyciły ślady jego ust na jej szyi, poczuł, jak fala ciepła zaczyna pulsować w jego podbrzuszu. Oderwał od niej swoje zaintrygowane spojrzenie i zacisnął szczękę, zdecydowany powiedzieć coś, a potem jak najszybciej wyjść z pokoju.
— Cóż, Granger…
— Czy… czy żałujesz tego, co wydarzyło się ostatniej nocy? — przerwała mu niespokojnie, marszcząc materiał prześcieradła między palcami.
Skulił się, bo nie miał pojęcia, jak odpowiedzieć na to pytanie.
— A ty? — zapytał.
Hermiona oblizała usta.
— Nie, nie wiem i ja… nie sądzę, żebyś ty też.
— To nieistotne — wymamrotał, odwracając wzrok. — To nie powinno było się wydarzyć i nigdy nie powinno się powtórzyć…
— Nie powinno?
— Nie — odparł szybko. — To nie może…
— Dlaczego? — drążyła śmiało, zirytowana jego odpowiedzią. — Bo jestem mugolaczką?
— Granger…
— Dobrze wiesz, że nie patrzysz już na mnie z obrzydzeniem — powiedziała spokojnie. — Wręcz przeciwnie, właściwie…
— Co chciałaś przez to zyskać, Granger? — zapytał bez ogródek. — Wiesz kim jestem-
— Tak, zdaję sobie z tego sprawę — zgodziła się. — I wiem, że tak naprawdę nie wierzysz w te wszystkie bzdury, bo inaczej wczorajsza noc nigdy by się nie wydarzyła…
— Ostatnia noc była wyraźną wskazówką, że to miejsce za bardzo popieprzyło mi w głowie…
— Przestań! — warknęła ze złością. — Przestań zrzucać winę na wszystko inne! To cholernie żałosne! Doskonale wiedziałeś, co robisz!
— I ty też!
— I temu nie zaprzeczam! — krzyknęła. — Czyli nic dla ciebie nie znaczę?
Zgrzytnął zębami i utkwił w niej zimne spojrzenie. Merlin mógł tylko wiedzieć dlaczego, ale ten komentarz rozdrażnił go jak diabli.
— Nic nie rozumiesz, prawda? — prychnął. — Jestem teraz jednym z nich…
— Czyli kim?
— Pieprzonym zdrajcą krwi! — krzyknął, gwałtownie wstając. — Zdradziłem moją rodzinę, więc nie waż się kwestionować tego, co do ciebie czuję!
Hermiona parsknęła na jego wybuch i oboje zamarli w miejscu, stojąc zaledwie centymetry od siebie. Szok i oburzenie błysnęły w oczach Draco, gdy zdał sobie sprawę z tego, co powiedział, i oddałby wszystko, by cofnąć te słowa. Poczuł się jeszcze bardziej głupio do tej pory.
— Pieprzyć to — mruknął, kierując się w stronę drzwi. — Nie mam na to, kurwa, siły…
— Draco, czekaj — zawołała Hermiona, powstrzymując go, zanim zdążył dotrzeć do wyjścia. — Ja… przepraszam, ale nie mogę żyć z tobą pod jednym dachem po ostatniej nocy, jeśli właśnie taki masz być.
Blondyn poczuł bolesny skurcz w piersi.
— Co masz na myśli?
— Jeśli… jeśli chcesz, żeby to się naprawdę skończyło — kontynuowała smutnym i drżącym tonem. — To udam się do McGonagall i poproszę, żeby… przeniosła cię gdzieś indziej. Ja… nie mogę... Nie po tym, co wydarzyło się między nami.
Gdzieś indziej? Bez niej?
Sama myśl sprawiła, że zrobiło mu się słabo. Sprawy były teraz nieodwołalnie inne; widział ją nagą i nieskrępowaną i czy im się to podobało, czy nie, posiadali część siebie nawzajem. Nawet gdy odciski palców na jego ramionach i siniaki na wardze znikną, wspomnienia pozostaną; ostre i wyraźne, gotowe do odtworzenia w myślach, kiedy tylko zechce. A faktem było, że chciał więcej takich wspomnień, ale na Merlina, jego duma została tego ranka tak potężnie zraniona.
— I przypuszczam, że chcesz mojej odpowiedzi właśnie teraz?
Usłyszał, jak dziewczyna za nim pociąga nosem.
— Masz czas do końca weekendu — mruknęła łagodnie. — Chcę dostać twoją odpowiedź do poniedziałku.
Hermiona obserwowała, jak chłopak wyprostował ramiona i otworzył drzwi, zostawiając ją ze wszystkimi dowodami ich niedawnej bliskości; pomiętymi prześcieradłami i wonią pożądania unoszącą się w powietrzu. Usiadła przy oknie i otarła łzy, w daremnym wysiłku licząc płatki śniegu, by odwrócić swoją uwagę od tego, jak bardzo czuła się w tym momencie bezbronna.
Wiedziała, że coś do niej czuł; w końcu sam to z siebie wyrzucił, a jego opiekuńczość z zeszłej nocy sprawiła, że czuła się tak bezpiecznie. Wiedziała też jednak, jak uparty potrafił być. Szczerze mówiąc, nie miała bladego pojęcia, czy chłopak zdecyduje się zostać, czy też uzna, że ich relacje posunęła się za daleko. Czuła jednak, że jeśli blondyn odejdzie, to ten fakt ją zniszczy. Prawie żałowała swojego ultimatum, ale miała pewność, że nie zniesie patrzenia na niego dzień w dzień, czując się odrzucona; wykorzystana, a następnie odepchnięta na bok z powodu jego dumy.
Gdyby zdecydował się tu zostać, to byłoby dla niej wystarczające.
***
W niedzielę wieczorem Draco był gotowy dostać przepukliny.
Granger wyszła z dormitorium w sobotę rano, nie więcej niż godzinę po tym, jak dała mu możliwość opuszczenia jej. I nadal nie wróciła. Nie miał pojęcia, gdzie się zatrzymała, ale w pewnym momencie zaczął się martwić, że coś mogło jej się stać. Logika szybko jednak dogoniła jego myśli i zdał sobie sprawę, że w takiej sytuacji McGonagall już dawno złożyłaby mu wizytę. Jednak mimo wszystko, jego wzgląd na jej dobro ogromnie go otrzeźwił.
Rozsądnie byłoby przyjąć propozycję Granger odnośnie alternatywnego więzienia i zamknięcie tej sprawy tak szybko, jak to tylko możliwe, ale w rzeczywistości nigdy nie było nawet takiej opcji. W jakiś sposób przeistoczyła się ona od bycia najbardziej irytującym aspektem tego piekła do stania się powodem, dla którego wciąż był przy zdrowych zmysłach. Wiedział, że bez niej rozpadnie się tak, jakby fale sztormu roztrzaskały go o klify. Chciał znów jej dotknąć; naprawdę jej pragnął, chociaż nie miał pojęcia dlaczego.
To po prostu… miało sens.
Doszedł do wniosku, że to po prostu efekt uboczny jego izolacji i jeśli potrzebował jej, żeby uspokoiła jego wirujący umysł, dopóki nie uda mu się opuścić Hogwartu, niech tak będzie. Gdy znów odzyska wolność, wszystko wróci do normy i nikt nigdy się nie dowie o jego haniebnym zachowaniu.
Wszystko, co dzieje się w tym pokoju, pozostaje między nami.
Usłyszał, jak główne drzwi dormitorium otwierają się i zamykają, i z uwagą zaczął wsłuchiwać się w charakterystyczne kroki dziewczyny, gdy ta szła do swojego pokoju. Mógł rozpoznać jej odgłosy szurania szufladami przez kilka chwil, zanim znów ruszyła w drogę, tym razem przechodząc do łazienki i włączając prysznic. Znajome rytmy opadających na podłogę ubrań natychmiast przywołały mu wspomnienia z piątkowej nocy, a obrazy granatowej sukni i oliwkowej skóry przemknęły pod powiekami.
Pomyślał dwa razy, a potem jeszcze raz, zanim wstał; te niebezpieczne intencje sprawiły, że męskość nabrzmiała między jego biodrami.
Zbyt długo wyobrażał sobie jej prysznice.
Podkradł się cicho do drzwi łazienki, mając nadzieję, że zapomniała je zamknąć, a szczęście widocznie było dzisiaj po jego stronie. Wślizgnął się do środka i wziął głęboki oddech, chłonąc woń pary pachnącej wiśniami. Ostrożnie zaczął zrzucać z siebie ubrania, patrząc na nieświadomy cień Granger majaczący za zasłoną prysznica.
Gdy przy akompaniamencie pierwszego z jęków dziewczyny zdjął z siebie bokserki, rytm serca głośno zapulsował mu w uszach. Ochoczo przemierzył pomieszczenie i wszedł do kabiny.
Wpatrywał się jej w nagie plecy, podążając wzrokiem za kropelkami wody, które spływały z jej długich warkoczy, lądując w uroczych dołeczkach tuż nad pośladkami, zanim spłynęły w dół zgrabnych nóg. Wyciągnął rękę, by jej dotknąć, ale w chwili, gdy opuszkami musnął jej skórę, odwróciła się z przerażonymi oczami i słabymi próbami ukrycia swojej intymności.
Pospiesznym pocałunkiem udało mu się stłumić jej krzyk, ciesząc się dziwnym uczuciem kropelek wody ślizgających się między ich ustami. Hermiona wierciła się przez kilka sekund, ale ustąpiła, gdy przesunął kciukami po jej szyi, kreśląc nimi lekkie jak piórko wzory tuż pod uszami. Powoli pchnął ją na wyłożoną kafelkami ścianę i zmarszczył brwi, gdy poczuł, jak dziewczyna przerywa pocałunek i opiera dłonie o jego klatkę piersiową.
— Co ty wyprawiasz? — zapytała między ciężkimi oddechami.
Tylko dopóki stąd nie wyjdę…
Mając pewność co do swojego złudnego nastawienia, że to wszystko wyparuje, gdy tylko opuści to miejsce, zacisnął szczękę i spojrzał na nią stanowczo.
— Zostaję.
Choć rozdział był uroczy i naprawdę słodki, to wciąż mam ochotę dać Draco po mordzie. Bo już myśli o tym, że jednak uda mu się stąd wydostać i wtedy wszystko wróci do "normy" i od tak będzie mógł zapomnieć o tym co się stało. No jebany gnojek i tyle w temacie. Wykorzystać ją, bo jest chętna, bo czuje do niego coś więcej, a on może teraz wykorzystać ten fakt i mieć seks bez zobowiązań, jak mu się przynajmniej wydaje. Dlatego faceci mnie wkurzają. Bo dla nich to jest nic, myślą, że mogą sobie tak zwyczajnie wykorzystać kobietę i to nie będzie miało żadnych konsekwencji. A to jest mega nie fair, bo ona też ma swoje uczucia i to okropne, że on wykorzystuje to co ona do niego czuje. Nie życzę nikomu źle, bo to przy okazji też bardzo zaboli Hermione, ale mam nadzieję, że jednak go czymś zrani tak bardzo, jak on może zranić ją tym wykorzystywaniem. Jeszcze jak walnął tym tekstem, że jest zdrajcą krwi… No aż mi się zrobiło głupio, że w tym momencie to była najbardziej kluczowa dla niego rzecz… No kretyn, po prostu kretyn i tyle. A Hermiona powinna go wywalić z pokoju za coś takiego, a nie jeszcze mówić, że ma się zdecydować. Wątpię, że on się zmieni tak od razu. Pewnie jeszcze nie raz ją zrani swoim zachowaniem, a ona zasługuje na kogoś lepszego, niż on w tej chwili
OdpowiedzUsuńTeż bym mu dała po pysku, ale czego się spodziewać.. . Toż to Malfoy :/
UsuńOj Draco Draco ty to nie wiesz co masz robić ale i tak że jednak przeżyło ze sobą upojna noc 😌 no i widać że Draco by nie mógł opuścić Herm mimo że mówi takie rzeczy choć chyba do końca sam w nie nie wierzy 😁
OdpowiedzUsuńTak czułam, że to się dobrze nie skończy i chyba sama Hermiona też sie nie łudziła, że będzie inaczej, nie? Nawet nie jestem już na niego wściekła, bo dokładnie takiego zachowania z jego strony się spodziewałam. Chamstwa, braku taktu i kultury. Dalej traktuje ją co najmniej byle jak, pomimo tego, że mu się oddała, a on "przez chwilę był delikatny". Jakiś bullshit. Powinien dostać po gębie za wszystko, zgadzam się z Camille! Kretyn, naprawdę. Staram się być wyrozumiała, ale to, co on sobą prezentuje w takim momencie to jest takie dno, że raczej ojciec powinien wstydzić się nie tego, z KIM się Draco zadaje, ale tego, w jaki SPOSÓB to robi. Ech!
OdpowiedzUsuńWybrała łobuza i teraz się z nim męczy. Tylko czy w tej historii przewidziany jest happy end? Hmm...
OdpowiedzUsuńIch pierwszy sex. Nie wiem jak go opisać ale dla mnie ten opis to majstersztyk. Czytając miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Wszystko dookola się nie liczyło tylko ich zbliżenie. Poczucie bezpieczeństwa, delikatność, namiętność, romantyczne, dwa różne Światy w końcu się złączyły.
OdpowiedzUsuńNo było pięknie, nadszedł ranek i Draco musiał spierdolić, no jakbym mu w ryj dała to by się obrócił i poleciał na księżyc! Po pierwsze, sama myśl, że mógłby wyjść, a nie zostać na noc. Po drugie zostawił ją sama w łóżku - dziękierlinowi, nie wyszedł z pokoju, bo u mnie byłby stracony. Po trzecie rozmowa z rana i jego życie nadal stereotypami... Jedne w tym wszystkim dobre, że poniekąd wyznał Hermionie uczucia, dla kiej zdradził rodzinę. Rodzinę... Taka rodzina, że najlepiej na zdjęciu i tak żeby potem odciąć, ale jednak. Tyle czasu, kłótni, izolacji, milczenia i w końcu nadszedł ten moment, kulminacyjny, serce zabiło mi mocniej.
Hermionie się nie dziwię, że jeżeli mieliby udawać, że nic nie zaszło to nie byłoby sensu razem mieszkać. On by się męczył. Ona by się męczyła. To nie miałoby racji bytu - chociaż moim zdaniem i tak nie potrafiliby utrzymać łap przy sobie, no nie oszukujmy się.
Po zbliżeniu brakowało mi słów Hermiony "zostań", nie wiem, ale to słowo w tym opowiadaniu to dla mnie jakiś klucz, zwykle słowo z wielką mocą. Niby niewiele znaczy, a jednak ma ogromne znaczenie. Zaprzeczenie rozumu, wypowiedziane przez serce, potrzebę bliskości ♥️
No i w końcu poszedł po rozum do głowy, "zostaje" miód na moje serce. No i nie mówiłam, że to słowo to w tym opowiadaniu klucz ♥️
Luna na pewno znów zauważy ślady i będzie mówić jak to Hermiona pięknie wygląda. Ron dostanie zawału (oh to by było piękne), Harry wpadnie w depresję, Ginny będzie wspierać, ale najbardziej ciekawa jestem reakcji Snape i McGonagall - czekam na moment w którym wszystko się wyda.
Zastanawiam się jak to teraz będzie wyglądać, mam nadzieję, że nagle nie będzie to ny cukru... Mam nadzieję, że będą spędzać razem więcej czasu to jasne, ale, że autorka nie zgubi jednak ich charakterów. Czas pokaże:)