Droga Narcyzo,
Błagam o wybaczenie za to, jak zachowałam się podczas wczorajszej kolacji. Potrafię być bardzo zaangażowana w swoje projekty i wiem, że Draco w bardzo podobny sposób podchodzi do wielu rzeczy. Bardzo cenię sobie Twoje towarzystwo i jestem naprawdę niesamowicie wdzięczna za zaproszenie do Twojego domu i stołu.
Jeśli mogę zrobić cokolwiek w ramach przeprosin, proszę, daj mi znać.
Z wyrazami szacunku,
Hermiona J. Granger
***
Najdroższa Hermiono,
Miło z twojej strony, że uważasz, iż powinnaś przeprosić. Muszę jednak przyznać, że mimo wszystko wczoraj całkiem dobrze się bawiłam. Nie mam zbyt wielu okazji na tak częste wycieczki do teatrów w mugolskiej części Londynu, jak dawniej, więc wydarzenia ostatniej nocy były dokładnie tym, czego potrzebowałam.
Z pewnością odwiedzę też Cornerstone w przyszły weekend, więc do zobaczenia. Może w czasie twojej przerwy zjemy razem szybki lunch?
Pozwoliłam sobie również na wysłanie wraz z tym listem małej paczki z niespodzianką, ponieważ wydaje mi się, że wczoraj wieczorem niestety nie miałaś okazji skosztować wszystkiego, co mieliśmy do zaoferowania.
Twoja,
Narcyza Malfoy
Hermiona otworzyła mały, brązowy pakunek, znajdując w środku pojemnik z zupą dyniową. Kiedy uniosła go do ust, prawie się rozpłakała.
***
W poniedziałek rano znalazła w swoim boksie notatkę z Biura Aurorów. Skrzywiła się, otwierając kopertę i mając nadzieję, że nie będzie zmuszona mieć do czynienia z Draco już na początku tygodnia. Notatka pochodziła jednak od samego szefa Biura Aurorów, proszącego dziewczynę o współpracę między jej działem a ich Biurem, odnośnie sprawy smoczego jaja znalezionego tydzień wcześniej.
Do jej uszu dobiegły czyjeś niezdarne kroki, a chwilę później zza ściany jej boksu wychyliła się głowa Aidena.
— Ty też zostałaś zaproszona do tej zabawy? — Posłał Hermionie szeroki uśmiech, machając jej przed nosem identyczną notatką.
Niecałą godzinę później ona i Aiden dzielili już razem windę jadącą na Poziom 2, wypełnioną silną, owocową wonią. Aiden właśnie obierał i jadł pomarańczę. Dziewczyna odmówiła, kiedy chłopak zaoferował jej kawałek, i próbowała zignorować soczysty zapach, tak samo jak ignorowała jego bełkot odnośnie tego, o ile biurka i boksy Poziomu 2 są ładniejsze od ich własnych.
Dotarli do sali konferencyjnej niecałą minutę przed czasem, a pierwsza para oczu, którą Hermiona spotkała po wejściu do środka, należała do Draco Malfoya. Wprawdzie mogła to przewidzieć, ponieważ chłopak był osobą kontaktową w sprawie smoczego jaja, ale i tak z samego rana okazało się to dość piorunującym doznaniem. Dziewczyna szybko zwróciła swój wzrok gdzie indziej, dostrzegając Aidena, który odsunął dla niej krzesło tuż obok starszej czarownicy pełniącej rolę protokolantki.
— Zaczynajmy — oznajmił Gawain Robards, szef Biura Aurorów, gdy wstał i postukał różdżką w stół. Na środku blatu pojawił się trójwymiarowy obraz smoczego jaja, a Hermiona natychmiast pomyślała o futurystycznych hologramach rodem z filmów science fiction. — Jak wszyscy wiecie, to smocze jajo zostało w zeszłym tygodniu przechwycone na terenie Londynu i z pomocą panny Granger — skinął głową w jej kierunku — zostało zidentyfikowane jako jajo Długopyska Portugalskiego. Przemyt smoczych jaj nie jest niczym niezwykłym, ale pan Malfoy dowiódł, że jajo Długopyska zostało znalezione w promieniu trzech przecznic od miejsca przechwycenia jaja Rogogona Węgierskiego, co miało miejsce niecały miesiąc temu.
Hermiona spojrzała na Draco i zauważyła, że chłopak tłumi uśmieszek z gatunku tych, które przybierał na zajęciach Snape'a za każdym razem, gdy profesor chwalił jego kunszt warzenia eliksirów. Cóż, przynajmniej go tłumił. Po chwili Draco wstał.
— Sądzimy, że ci przemytnicy jaj próbują dostarczyć i sprzedać je temu samemu kupcowi, chociaż jak dotąd bezskutecznie — oznajmił Draco.
Chwycił za stos ułożonych przed sobą papierów i zaczął rozdawać je zebranym. Kiedy Hermiona otrzymała swój zestaw, dostrzegła, że był to pełny, siedemnastostronicowy raport. Dziewczyna spojrzała na blondyna i obserwowała, jak podsumowuje on wyniki swojej pracy, wskazując na ważne wykresy i mapy oraz skupiając na sobie uwagę wszystkich obecnych. I wtedy po raz pierwszy zaczęła zastanawiać się, co Draco zamierzał zrobić w grudniu po zakończeniu okresu próbnego. Bo patrząc na jego dokonania, był całkiem dobry w tym, co robił teraz.
Hermiona podniosła rękę. Draco spojrzał na nią, mrugając z zaskoczeniem.
— Tak, panno Granger — wyartykułował blondyn.
— Handlarz smokami, którego aresztowano w zeszłym tygodniu. Co miał do powiedzenia?
Robards odchrząknął.
— Został przesłuchany, ale okazało się, że nic nie wiedział o kupującym. Wygląda na to, że był tylko dostawcą.
— A z jakiego kraju przeszmuglowano jajo Długopyska Portugalskiego? — spytała Hermiona Robardsa.
— Z Portugalii — oznajmił sucho Draco, a Hermiona zmrużyła na niego oczy.
— Czy możemy być co do tego pewni? — zapytała.
Robards poprawił swoje okulary i nachylił się do przodu.
— Do czego pani zmierza, panno Granger?
— Rok temu w Szwajcarii miał miejsce przypadek, kiedy przemycono do tego kraju dopiero co złożone jajo Długopyska z zamierzeniem, by ten wykluł się tam w najchłodniejszym okresie zimy. Długopyski wykluwają się zazwyczaj jedynie w portugalskim upale, więc handlarze smokami i kupujący wyraźnie z czymś eksperymentowali.
Robards skinął głową na jej słowa.
— Zbadam to dla ciebie.
— Dziękuję.
Draco w tę i z powrotem przemykał spojrzeniem między ich dwójką, czekając na możliwość kontynuacji swojej wypowiedzi. Dziewczyna uniosła na niego brew.
— Jak już mówiłem, mamy nadzieję, że Biuro zdoła określić, do czego kupujący mógł potrzebować dwóch jaj należących do bardzo różnych gatunków…
Hermiona znowu podniosła rękę, tym razem dobrze wiedząc, że go tym zirytowała.
— Granger.
— Co sprawia, że sądzisz, że istnieją jakieś podobieństwa? Czy kupujący nie może po prostu chcieć hodować całej gamy różnych smoków?
Draco wziął oczyszczający oddech.
— Jest taka możliwość, jednak najpierw chcielibyśmy wykluczyć inne.
— Ale dlaczego miałby chcieć akurat Długopyska? — zapytał Aiden, z roztargnieniem okręcając pióro między palcami. — To praktycznie najmniej imponujący gatunek smoka. Jego skóra nie ma żadnego zastosowania w modzie, a rogi nie posiadają magicznych właściwości. Chodzi mi o to, że gdybym zamierzał tworzyć smoczą kolekcję, wybierałbym do niej te najlepsze.
Hermiona westchnęła, a myśli buzowały. Wszyscy zebrani zwróci ku niej swoje spojrzenia.
— Jedyną interesującą cechą Długopyska jest to, że stanowi on gatunek, który najłatwiej jest krzyżować z Walijskim Zielonym — powiedziała, po czym spojrzała na Aidena w ramach potwierdzenia. — Długopysk i…
— Rogogon Węgierski — dokończył za nią Aiden, uśmiechając się.
Hermiona odwróciła się do Draco, który wciąż stał z przodu sali.
— A jajo Walijskiego Zielonego dwa miesiące temu „zaginęło” z Walijskiego rezerwatu, by wkrótce potem pojawić się na Ulicy Śmiertelnego Nokturnu — powiedziała. — Zostało ono zauważone, jednak nie odzyskane.
— A więc, panno Granger — Robards skinął głową w kierunku notującej ich wypowiedzi starszej protokolantki — z twojej analizy wynika, że ktokolwiek próbował zdobyć Rogogona i Długopyska, posiada już jajo Walijskiego Zielonego i liczy na stworzenie krzyżówki?
— Zgadza się.
Usta Draco drgnęły, po czym przełknął ślinę.
— Dziesięć punktów dla Gryffindoru.
Aiden zachichotał pod nosem, a Hermiona posłała w kierunku Draco ostre spojrzenie.
— Cóż, to jest to! — Robards wstał od stołu. — Pozostaniemy w kontakcie odnośnie całej sprawy, wymieniając ewentualne nowe wnioski i tym podobne, chociaż powiedziałbym, że była to najszybciej rozwiązana zagadka, jaką kiedykolwiek tutaj rozwiązano. Zwołam zespół, który zajmie się zbadaniem zniknięcia jaja Walijskiego Zielonego i wyśledzę je. Panno Granger, proszę, wyślij mi swoje wszystkie notatki na temat tego jaja. — Dziewczyna skinęła głową. Robards zaczął gestykulować tam i z powrotem między Hermioną a Draco. — Wy dwoje powinniście zdecydowanie częściej pracować razem. Z pewnością oszczędzilibyście nam wielu kłopotów.
Hermiona zaśmiała się niepewnie, a Draco zmarszczył brwi, patrząc na Robardsa. Dziewczyna opuściła wzrok na biurko, po czym wstała i zebrała swoje dokumenty, zamierzając później przeczytać całość raportu Draco. Robards wyszedł z sali, dziękując wszystkim za przybycie, a Aiden ku uciesze Hermiony, zaczął rozmawiać z Draco. Wymknęła się, zanim zdołała nawiązać więcej interakcji z którymkolwiek z nich.
***
Następna sobota przebiegała w Cornerstone dość spokojnie, dzięki czemu Hermiona miała jeszcze więcej okazji do snucia mrzonek. Zostało jej piętnaście minut pracy, zanim Morty zejdzie na dół, żeby przejąć zmianę, podczas gdy ona uda się na lunch w ramach swojej przerwy. Dziewczyna uznała, że powinna wykorzystać tę okazję, by wyjść na zewnątrz i się przewietrzyć.
W rezerwacjach pod nazwiskiem Black widniała jedna pozycja i Hermiona przypomniała sobie notatkę Narcyzy z zeszłego weekendu, w której kobieta sugerowała, że mogłaby po nią wpaść i przy okazji zaprosić dziewczynę na wspólny lunch. A ponieważ nadeszła już praktycznie pora lunchu i Hermiona jeszcze nie miała okazji ujrzeć przed sobą Narcyzy, uznała, że chyba powinna jednak oswoić się z wizją zjedzenia krakersów, które rano awaryjnie wrzuciła do swojej torby.
Spędziła cały ranek udając, że wcale nie czyta dzisiejszego wydania Proroka zawierającego zdjęcie Draco i blondynki, z którą widywano go już wcześniej. Najwyraźniej zeszłej nocy znowu byli na randce. Ciągle układała przed sobą książki, zasłaniając artykuł tak, żeby klienci nie przyłapali jej na czytaniu go w kółko, ale zawsze odsłaniała lekko ujęcie profilu Draco, uśmiechającego się do swojej randki przy drinku w Hogsmeade. Na twarzy blondynki za to przez cały czas spoczywała księga rachunkowa.
Gdy wysoka kobieta, ubrana w zdecydowanie zbyt dużo fioletowych szat, życzyła Hermionie miłego dnia, ta wróciła do swoich bazgrołów, zastanawiając się, co mogłaby robić dzisiejszego wieczora. Ginny była poza miastem wraz ze swoją drużyną, ale planowała wrócić do domu bardzo późno w nocy. Halloween miało nadejść za niecałe dwa tygodnie i Hermiona wiedziała, że niebawem będzie miała ręce pełne roboty, więc w ten weekend planowała cieszyć się ciszą i spokojem. Może posprząta?
Dziewczyna zmarszczyła brwi, patrząc na swoje pióro unoszące się nad zdjęciem Draco i postanowiła zacząć prowadzić bardziej aktywne życie towarzyskie, gdy nagle drzwi frontowe sklepu się otworzyły. Może Ron miał rację. Nie powinna pracować w weekendy, jeśli to powstrzymywało ją od prowadzenia normalnego życia, wychodzenia na miasto i posiadania znajomych.
Oderwała wzrok od Proroka ze zdjęciem Draco uśmiechającego się do swojej randki, i wyćwierkała pod nosem swoje wyuczone „Dzień dobry”, by po sekundzie zobaczyć przy ladzie prawdziwego Draco. Jednak teraz nie miała już uśmiechu na ustach. Zamrugała.
— Co. — Wyprostowała się.
— Co? — powtórzył. — Czy to właśnie tak witasz teraz swoich klientów? — Uniósł brew, a ręce Hermiony próbowały poprzesuwać książki na blacie tak, aby zakryć artykuł bez zwracania na to zbytniej uwagi.
Wzięła głęboki oddech i spróbowała odezwać się do blondyna trochę przyjemniejszym tonem.
— Jesteś tu po zamówioną książkę?
Hermiona obserwowała, jak Draco otwiera usta, jakby chciał coś powiedzieć, a potem po prostu skinął głową. Zmarszczyła brwi, ale nie skomentowała tego w żaden sposób. Po chwili chwyciła za torbę podpisaną jako „Black” i zaczęła notować odbiór książki w rejestrze, który zostawiła dokładnie tam, gdzie leżał wcześniej, czyli na wydrukowanej twarzy blondynki.
Hermiona zdała sobie sprawę, że odbierana pozycja uchodziła za egzemplarz literatury ściśle „żeńskiej” – fikcja stworzona przez pisarkę, gdzie główną postacią była kobieta. Podniosła wzrok, chcąc się lekko z nim podrażnić, i zauważyła, że chłopak ją obserwuje.
— Czyżby twój gust literacki ostatnio się zmienił, Draco? — Kąciki jej ust uniosły się w lekkim uśmieszku. Chłopak zamrugał na nią, a Hermiona wskazała na odbieraną przez niego książkę.
— Och, to... nie dla mnie.
— Och, w porządku. — Czuła, że powinna pożartować z nim na temat tego „prezentu”, ale stał tak sztywno, jakby było z nim coś nie tak. Wzięła torbę z półki, włożyła książkę do środka i podała pakunek. Wpatrywał się w niego tępym wzrokiem.
— Czy w Cornerstone można zapakować coś na prezent?
— Czy my… uch, tak, jak najbardziej. — Wzięła torbę z powrotem i zaczęła sprzątać kontuar, podczas gdy chłopak ją obserwował. Twarz Hermiony zaczęła sprawiać wrażenie coraz cieplejszej i nie wiedziała dlaczego.
Zwolniła miejsce na blacie, odsuwając na bok kilka książek i odwróciła się, by chwycić za papier do pakowania. Kiedy ponownie zwróciła się w stronę lady, zdała sobie sprawę, że Prorok Codzienny leżał gładko rozłożony na blacie, teraz całkowicie widoczny, gdy odsunęła na bok wszystkie przysłaniające go książki. Wstrzymała oddech. Nie odważyła się nawet zerknąć na artykuł, po prostu składając go na pół i chowając pod ladą. Czytanie gazety w ciągu dnia było zupełnie naturalne i w końcu mógł być to po prostu artykuł, na którym się zatrzymała, gdy wszedł ostatni klient. Doskonale łatwy do wyjaśnienia zbieg okoliczności. Rozłożyła papier do pakowania i ułożyła książkę na wierzchu, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że to rzeczywiście może być prezent – dla tej blondynki.
— Moja matka i ja zatrzymujemy się na szybki lunch w Fortescue.
— Och. Przekażesz jej moje pozdrowienia? — Ręce Hermiony wygładziły papier pod książką i chwyciły za nożyczki z kubka obok kasy. Więc Narcyza wybrała wyjście na lunch ze swoim synem zamiast z nią? W porządku. Oczywiście Hermiona zdawała sobie sprawę, że to nie był najbardziej racjonalny powód do narzekania…
— Czy pan Hindes schodzi na dół, żeby zastąpić cię na czas twojego lunchu?
Spojrzała na zegar, składając papier do pakowania wokół książki.
— Tak, zwykle około pierwszej. — Palce Hermiony walczyły z taśmą, a kiedy uniosła wzrok do góry, dostrzegła, że chłopak bacznie obserwujące pracę jej rąk. Szybko spojrzała w dół i skończyła oklejać jedną stronę, po czym zaczęła składać drugą.
— Czy zechciałabyś dołączyć do nas podczas lunchu?
Ręce dziewczyny poślizgnęły się na papierze, marszcząc właśnie składany jego fragment, a jej oczy skierowały się ku Draco. Wyraz jego twarzy znów był niesamowicie neutralny, ale gdy szukała w spojrzeniu oznak żartu, przełknął ślinę.
— Twoja matka chce powtórki mojego przedstawienia z zeszłej soboty? Publicznie? — Hermiona uśmiechnęła się i ponownie złożyła papier, po czym zakleiła go drżącymi palcami i odwróciła się, by chwycić za wstążkę.
— Jeśli będzie zupa dyniowa, obiecuję pozwolić ci ją zjeść.
Dziewczyna uśmiechnęła się do wstążki i zaczęła owijać ją wokół paczki.
— Powiedz matce, że doceniam zaproszenie, ale jestem dzisiaj zbyt zajęta. Miło z jej strony, że to zaproponowała.
— To ja cię zapraszam, Granger.
Spojrzała na niego, a jego oczy zwęziły się na nią.
— Oboje dobrze wiemy, kto cię tutaj wysłał, Malfoy. — Poprawiła wstążkę, włożyła zapakowany prezent do małej torebki, po czym mu ją podała. Blondyn przyjął pakunek i otworzył usta, żeby przemówić. I właśnie w tym momencie otworzyły się drzwi skrywające schody do mieszkania Morty'ego, który właśnie zszedł do księgarni, poprawiając swoje okulary.
— Panno Granger — powiedział. — Dobry mamy dzisiaj dzień?
— Tak, absolutnie…
— Panie Malfoy — uśmiechnął się Morty. — Cieszę się, że pana tu widzę. — Oczy mężczyzny rozjaśniły się, a Hermiona zmarszczyła brwi.
— Panie Hindes, jak się pan miewa? — Draco uśmiechnął się i uścisnął dłoń Morty'ego.
— Wielkie nieba, aleś ty wyrósł! Ojej! Czy on zawsze był tak wysoki, panno Granger?
Hermiona spojrzała na nich obu.
— Uch, nie. Był niższy… wcześniej… — Podniosła pióro i zaczęła przepisywać swoje notatki do księgi rachunkowej.
— Czy dostałeś dziś wszystko, czego potrzebowałeś, Draco? — zapytał Morty.
— Tak, dziękuję. Byłem tu tylko po to, żeby zapytać, czy panna Granger będzie towarzyszyć nam dzisiaj na lunchu. Moja matka czeka już na końcu ulicy.
Hermiona mocniej nacisnęła na pióro, robiąc na kartce pokaźnego kleksa i zaciskając zęby.
— Och, cudownie! Możesz śmiało iść. Ja przejmę sklep. — Morty zaczął wsuwać się za ladę obok Hermiony.
— Cóż, ja… mam tu jeszcze tyle do zrobienia i nie sądzę…
— Nonsens. Nie musisz się spieszyć.
W jednej chwili torba Hermiony został wciśnięta w jej ręce, a pióro wyrwane z dłoni, po czym mężczyzna wypchnął ja lekko zza blatu. Morty poprosił Draco, aby ten pozdrowił od niego Narcyzę i życzył chłopakowi miłego dnia. Hermiona starała się pozbierać i podciągnęła pasek torby do ramienia. Draco pożegnał się Mortym, a Hermiona ruszyła za blondynem, gdy ten podszedł do wyjścia, przytrzymując dla niej drzwi.
Przekroczyła próg i nagle wszystkie rozmowy ustały, a hałas zniknął. Znalazła się na cichym rogu ulicy z Draco Malfoyem, nie mając pojęcia o czym z nim rozmawiać. Chłopak pozwolił drzwiom zamknąć się za nimi i odwrócił się do dziewczyny, unosząc brew.
— Cóż, gratulacje, Malfoy — powiedziała, poprawiając torbę na ramieniu. — Teraz masz towarzysza na lunch.
— Och, tak się cieszę, że Morty mógł pokryć twoją zmianę — powiedział, skręcając w stronę Fortescue. Odwrócił się przez ramię. — Wyglądałaś na totalnie zawaloną robotą.
Hermiona spojrzała na Draco i ruszyła za nim. Torebka z logo Cornerstone w zawadiacki sposób zakołysała się na koniuszkach jego palców, a Hermiona podskoczyła, próbując go dogonić. Zatrzymali się, gdy grupka ludzi na następnym rogu przecięła im drogę, a kiedy było jasne, że mogą już iść dalej, poczuła, jak ręka Draco sięga do jej pleców, delikatnie ją prowadząc. Ciało Hermiony musiało drgnąć, ponieważ chłopak zerknął na nią, a ona patrzyła, jak stopy niosą ją po bruku.
Chwilę później dotarli do rogu naprzeciwko Fortescue. Hermiona podniosła wzrok i ujrzała Narcyzę Malfoy siedzącą na patio, ubraną w perfekcyjnie skrojone, niebieskie szaty i pasujący do nich lekko za duży niebieski kapelusz, co bardzo przypominało Hermionie styl wielkich gwiazd mugolskiego kina. Dziewczyna poczuła się nieco nieodpowiednio ubrana jak na okazję. Draco westchnął, stając obok niej. Spojrzała na chłopaka i dobrze wiedziała, że właśnie powstrzymywał się od komentarza.
— Twoja matka z pewnością wie, jak zrobić wrażenie — powiedziała, gdy zbliżali się do wejścia na patio.
Blondyn otworzył przed nią bramkę, a kiedy go mijała, mruknął:
— Nawet nie masz pojęcia. — Głos chłopaka musnął jej ucho, a ona uśmiechnęła się i zadrżała.
Narcyza wstała od stołu.
— Hermiono! Och, tak się cieszę, że udało ci się do nas dołączyć. — Trudno było nie zauważyć, że stół był już zastawiony dla trzech osób.
— Tak, dziękuję — powiedziała Hermiona, gdy Narcyza uścisnęła jej dłoń i przyciągnęła ją do lekkiego uścisku. — Twój syn potrafi być bardzo przekonujący.
Narcyza uśmiechnęła się do Draco i wskazała Hermionie, by ta usiadła naprzeciwko niej. Draco odsunął dla dziewczyny krzesło, co zaczynało stawać się nawykiem, a potem skinął matce głową i udał się do środka, żeby zamówić posiłek.
Było piękne, jesienne popołudnie i Narcyza wyglądała oszałamiająco w ciepłych promieniach słońca, które wyglądało przez dach patio. Przez minutę obie kobiety rozmawiały, zanim Draco wrócił do stołu z trzema filiżankami i pasującymi do nich spodkami.
— Och, dziękuję, Draco — powiedziała Narcyza. — Mam nadzieję, że przyniosłeś wystarczająco miodu dla was dwojga.
Puls Hermiony przyspieszył. Narcyza właśnie zamierzała powiedzieć Draco o swoim nowo odkrytym „zbiegu okoliczności”, że oboje pijali herbatę przygotowaną w ten sam sposób, a Draco z pewnością miał się za chwilę o tym przekonać. Hermiona wstrzymała oddech, gdy usta Narcyzy wykrzywiły się w uśmiechu.
— Czy wiesz może, jak Hermiona pija swoją herbatę?
— Granger pija kawę.
Hermiona spojrzała na Draco, gdy ten postawił przed nią filiżankę pełną kawy. Wpatrywała się w wirujący płyn.
— Więc o ile nie dodaje miodu do swojej kawy…
— Och — powiedziała Narcyza, zwracając swój wzrok ku Hermionie. — Nie wiedziałam, że preferujesz kawę.
— Ja... tak, częściej pijam kawę — odparła, po czym odwróciła się do Draco. — Dziękuję.
— Następnym razem, gdy będziesz w Dworze, upewnię się, że zostanie ci podana — powiedziała Narcyza.
— Bardzo miło z twojej strony. — Hermiona nalała porcję mleka do swojej filiżanki.
Narcyza kontynuowała rozmowę z Hermioną przez kolejne dwadzieścia minut, omawiając wszystko, od nowego właściciela Fortescue po powieść McHandry, którą właśnie skończyła czytać. Draco siedział obok nich w milczeniu, przygotowując dla siebie herbatę z trzema łyżkami miodu i porcją mleka oraz skubiąc ciasteczka, które dostarczył im kelner. Hermiona czuła obecność blondyna po swojej prawej stronie, ale nie patrzyła na niego, chyba że Narcyza wciągała go do rozmowy. Czuła, że chłopak ją obserwuje.
— Hermiono, kochanie, chciałabym móc poznać twoich rodziców, kiedy następnym razem będą w Anglii — powiedziała Narcyza, a Hermiona prawie zakrztusiła się swoją babeczką. Szybko upiła łyk kawy, zanim zakaszlała. Spojrzała w górę, żeby zobaczyć, czy któreś z nich zauważyło coś nietypowego w jej reakcji i dostrzegła, że Draco marszczy brwi w stronę swojej matki. Narcyza kontynuowała: — Czy przyjadą tutaj na święta, czy sama udasz się do Australii, aby ich odwiedzić?
Narcyza posmarowała dżemem swoją bułeczkę, uśmiechając się do dziewczyny. Hermiona spojrzała na stół.
— Ani jedno, ani drugie, niestety. Okres świąteczny to bardzo pracowity czas... dla dentystów. Umm... — Urwała i poczuła na sobie dwie pary błękitnych oczu.
— Och, to bardzo interesujące — odparła Narcyza. — Cóż, szkoda. To kiedy planują cię odwiedzić?
— Ja… Cóż, oni…
Hermiona czuła, że powinna skłamać i powiedzieć, że wpadną na wiosnę. Szanse na to, że Narcyza Malfoy rzeczywiście zechce ich z nią odwiedzić, albo przypomni sobie o tym pomyśle wiosną, czy też poprosi o możliwość napisania do nich listu… lub w ogóle zacznie o tym mówić… były bardzo wysokie, co Hermiona boleśnie sobie uświadomiła. Dziewczyna odłożyła na bok nóż do masła, którym nieświadomie zaczęła się bawić. Podniosła wzrok, dostrzegając, że Draco uważnie ją obserwował. Odwróciła się do Narcyzy, która pilnym spojrzeniem badała jej twarz. Hermiona już dobrze wiedziała, że zbyt długo wahała się nad odpowiedzią. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na swoją filiżankę.
— Tak właściwie, to nigdy. — Hermiona uśmiechnęła się smutno i skierowała swój wzrok ku Narcyzie. — Dwa lata temu musiałam wymazać im wszystkie wspomnienia, zanim… to wszystko się zaczęło. — Narcyza zacisnęła usta. — Mieszkają razem w Australii, nie pamiętając mnie. — Przełknęła i spojrzała na swoje ręce. — Udało mi się jednak nawiązać z moją matką znajomość korespondencyjną, więc co jakiś czas dostaję od niej list o tym, co robią i jak sobie radzą — wydusiła. Po chwili przybrała na twarzy wymuszony uśmiech i spojrzała w górę, by zobaczyć, jak Draco zaciska szczękę i marszczy brwi.
Odwróciła od niego wzrok, gdy dłoń Narcyzy chwyciła za jej własną.
— Tak bardzo mi przykro, Hermiono. — Niebieskie oczy Narcyzy były wypełnione łzami, gdy wpatrywały się w Hermionę. Dziewczyna chyba nigdy nie czuła od kobiety tak szczerego współczucia. Narcyza przepraszała za tak wiele. — Jesteś bardzo silna. I niesamowicie to w tobie podziwiam.
Hermiona skinęła głową starając się, by jej głos się nie załamał. Wzięła głęboki oddech.
— Cóż, z chęcią porozmawiałabym o czymś innym. — Zaśmiała się niepewnie. — Nie chciałam, żeby nastrój tak dramatycznie się zmienił.
Zaryzykowała spojrzenie na Draco, dostrzegając, że wpatrywał się w stół z zaciśniętą szczęką.
— To było bardzo strategiczne posunięcie z punktu widzenia Zakonu — spojrzał na nią — żeby podjąć takie środki ostrożności. — Po sposobie, w jaki jego głos przetoczył się przez słowo „Zakon”, wiedziała, że dokładnie rozumiał, co się stało.
— Tak — powiedziała, patrząc wprost w jego sprytne oczy. — Nie mogę być im wystarczająco wdzięczna.
Narcyza bawiła się swoją filiżanką i dzbanuszkiem z mlekiem, uważnie ich obserwując.
Po kolejnych dwudziestu minutach lekkiej rozmowy w końcu nadszedł czas, aby Hermiona wróciła do Cornerstone. Narcyza oczywiście zasugerowała, aby Draco odprowadził ją z powrotem. Nim się zorientowała, już wracali razem tą samą drogą, którą szli z księgarni niecałą godzinę wcześniej.
— Myślisz, że zostaniesz w Biurze Aurorów? — zapytała. — Termin twojego okresu próbnego mija za jakieś sześć tygodni, tak? — Chłodny wiatr wymknął się z mijanego przez nich zaułka i zawirował włosami Hermiony, które ta próbowała odgarnąć z twarzy.
— Tak, dziesiątego grudnia. — Wsunął dłonie do kieszeni płaszcza. — Tak właściwie, to planuję zacząć coś nowego. Poświęcę kilka tygodni na wakacje, a potem wskoczę prosto w nowy rok. Nowe tysiąclecie.
— Racja — powiedziała i nie mogła zdecydować, czy czuje się raczej zadowolona, czy może jednak rozczarowana, że po dziesiątym grudnia nie będzie go już więcej spotykać w Ministerstwie. — Co zamierzasz robić?
Zatrzymali się na rogu, a Draco wziął głęboki oddech.
— Otwieram własną firmę. — Odchrząknął, a ona spojrzała na niego zaskoczona. — Coś w rodzaju grupy konsultingowej. Ogłoszę to pierwszego listopada.
Jego zdania były urywane, a oczy błądziły po ulicy, patrząc na wszystko oprócz niej. Hermiona poczuła budzące się w niej zainteresowanie.
— Grupa konsultingowa? W czym będzie się specjalizować?
Odczekał moment, zanim odpowiedział, po czym wziął głęboki oddech.
— Postępowania sądowe i umowy, finanse, zarządzanie i operacje. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć kilka innych, mniejszych oddziałów z wybranymi specjalnościami.
Hermiona spojrzała na niego. Ledwie wiedziała, co połowa z tego oznacza. Zachichotała.
— Co? — zapytał, patrząc na nią nieufnie.
— Więc po prostu… otwierasz firmę — powiedziała, po czym wybuchnęła śmiechem. — W wieku dziewiętnastu lat. — Uśmiechnęła się do niego, kręcąc głową.
— Ty i twoi przyjaciele w wieku osiemnastu lat pokonaliście mrocznego czarnoksiężnika. — Uniósł na nią brew w wyzywającym geście.
— Tak właściwie, Harry miał siedemnaście lat.
— Dzięki za przypomnienie.
Uśmiechnęła się, kierując wzrok ku ziemi i obserwując swoje stopy, gdy ruszyli dalej.
— Więc, jeśli dobrze rozumiem, będziesz udzielał usług radcy prawnego podczas przesłuchań Wizengamotu, doradzał firmom w zakresie ich budżetów i operacji oraz tym podobne rzeczy?
— Głównie — odparł dość niezobowiązująco.
— I myślisz, że osoby prywatne i firmy zatrudnią cię w oparciu o twoje dziewiętnastoletnie doświadczenie w tych oto dziedzinach? — Wiedziała, że takie lekkie drażnienie się prawdopodobnie go sprowokuje, ale podczas gdy był tak spięty…
— Nie. — Potrząsnął głową. — Zatrudnią moją firmę w oparciu o personel, którym będę się otaczać. Specjaliści i tym podobne osoby. Prowadzę rozmowy z Cuthbertem Mockridgem, żeby wrócił z emerytury i przejął pieczę nad działem finansów…
Hermiona spojrzała na niego. Cuthbert Mockridge przed przejściem na emeryturę był szefem Urzędu Łączności z Goblinami. Brwi Draco ściągnęły się, gdy kontynuował.
— … I rozpocząłem współpracę z Tiberiusem Ogdenem. Planuję poprosić go o specjalizację w usługach dla Wizengamotu…
Hermiona pamiętała to nazwisko z gazet. Mężczyzna był Naczelnym Magiem Wizengamotu i zrezygnował ze swojej posady, kiedy przybyła Umbridge. On i jego syn byli także spadkobiercami fortuny Ognistej Whisky Ogdena. Obserwowała Draco, jak ten wymieniał jeszcze kilka innych nazwisk i wyjaśniał ich role. Jego kości policzkowe były różowe i patrzył na ziemię, na sklepy, na niebo, kierując wzrok gdziekolwiek poza nią, ale mówił szybko, jakby był gotowy do walki. Wziął kolejny głęboki oddech, żeby zacząć wyjaśnić jej kolejną decyzję, którą podjął, ale Hermiona mu przerwała.
— To bardzo ekscytujące, Draco — powiedziała. Blondyn spojrzał na nią. — Nie musisz bronić przede mną idei swojej firmy. Myślę, że będzie wielkim sukcesem. W tym tygodniu świetnie poprowadziłeś spotkanie na temat smoczego jaja. Było bardzo dobrze opracowane, zwięzłe, autorytatywne. Jakbyś był do tego stworzony.
Uśmiechnęła się ciepło. Draco zacisnął usta, a wiatr rozwiał kosmyki włosów na jego czole. Dziewczyna odwróciła wzrok, powstrzymując się, by nie wyciągnąć ręki i ich nie poprawić i zobaczyła, że właśnie dotarli pod Cornerstone. Do jej głowy wpadła pewna myśl.
— Widać, że planowałeś to od jakiegoś czasu — powiedziała, zauważając jego milczenie. — Czy planujesz zainwestować swój spadek w ten nowy biznes?
Zamilkł, by po chwili odpowiedzieć:
— Taki jest plan.
— Kapitał i pasja to dwa kluczowe składniki sukcesu — oznajmiła. Chłopak spojrzał na nią ponownie, a tym razem to jej włosy rozwiał wiatr. Szybkim ruchem odepchnęła je z twarzy. — A twój ojciec musi popierać ten pomysł, jeśli przekazał ci dziedzictwo, tak?
Jego oczy drgnęły, po czym odwrócił od niej wzrok. Coś, czego nigdy wcześniej u niego nie widziała. Nie lubił, jak wspominała Lucjusza.
— Tak, na początku niewielką ilość. Resztę otrzymam pierwszego stycznia, co jednak będzie zależeć od kilku rzeczy. — Podrapał się po szczęce i przeniósł ciężar ciała na drugą nogę. Nigdy nie widziała, żeby czuł się tak niekomfortowo. Próbowała rozjaśnić nastrój sytuacji.
— Cóż — powiedziała, odwracając się, by podejść do drzwi — jaka strata dla tych wszystkich mugolaczek i dziewczyn półkrwi, które myślały, że zainwestujesz wszystkie te pieniądze w waszą szczęśliwą, wspólną przyszłość. — Odwróciła się i zauważyła, że Draco się jej przyglądał. — Jakież to będzie dla nich potężne rozczarowanie. — Posłała mu sarkastyczny uśmiech.
— Myślałem, że ze wszystkich ludzi ty akurat powinnaś wiedzieć najlepiej, żeby nie wierzyć choćby słowu, które drukuje Skeeter. — Uśmiechnął się do niej. Stała na progu Cornerstone i nagle uderzył w nią obraz chłopca odprowadzającego dziewczynę do jej drzwi pod koniec randki, czekającego na pocałunek. Zabolało ją serce. Otrząsnęła się.
— Myślę, że wykonaliśmy dzisiaj kawał dobrej roboty, Malfoy. — Oparła się fali chłodnego wiatru. — Całogodzinny lunch z twoją matką, na dodatek bez żadnych ofiar. Powiedziałabym, że to postęp. — Uśmiechnęła się i patrzyła, jak jego oczy błyszczą. Skinęła mu na pożegnanie głową.
— Granger. — Odwróciła się z ręką na klamce. — Co do twoich rodziców…
Jej gardło zacisnęło się, gdy próbowała wziąć oddech.
— Tak?
— To był słuszny wybór. — Jego oczy były blade i wwiercały się w nią. Hermionie brakowało tchu.
— Dziękuję.
— Czy… byłaś w okolicach swojego domu od czasu zakończenia wojny?
— Nie, odkąd go opuściłam.
Skinął jej głową.
— Więc nie rób tego.
Dali radę jakoś ze sobą normalnie porozmawiać i spędzić czas 😂
OdpowiedzUsuńSerio Malfoy? Mówisz Granger żeby czegoś nie robiła i oczekujesz ze cię posłucha? Eh...
OdpowiedzUsuńPomyśleć, że nawet umieją ze sobą pogadać...
kocham tutaj Narcyze 🥰
Ja jak to ja nie mogłam się powstrzymać i praktycznie kończę już czytać całość w oryginale, bo ostatni rozdział mnie do tego sprowokował xD No ale czytanie po polsku, to jednak czytanie po polsku :D Narcyzy chyba nigdy nie przestanę uwielbiać w tym opowiadaniu. Jest tak kochaną kobietą i to jak traktuję Hermionę, że się na nią nie pogniewała za tą kłótnie z Draco i wgl. No i jeszcze jak zobaczyłam, że wysłała jej tą zupę dyniową… No niech mi ktoś powie, jak tu jej nie kochać?! Cudowna teściowa, która dba o szczęście przyszłej synowej xD Może i nie skończyłam czytać całości, ale nie wyobrażam sobie, by to miało się skończyć inaczej niż ślubem tej dwójki! No i mamy ogromny postęp, Hermiona i Draco nie pozabijali się, nie urządzili publicznego przedstawienia i byli w stanie ze sobą normalnie porozmawiać xD Dzieje się! No i jestem w stanie uwierzyć, że to Draco był tym zapraszającym mimo tego, że Narcyza zaproponowała ten lunch wcześniej. Ale to już z innych i tylko jemu znanych przyczyn. Nie powie jej przecież od tak, że lubi spędzać czas w jej towarzystwie. Komu kupił tę książkę? Czyżby tajemniczej blondynce ze zdjęcia? Hermiona może czuć się zagrożona :D Za to serce mi pękło na wspomnienie rodziców Hermiony. To wciąż jest dla niej bolesne. Jej właśni rodzice jej nie znają, nie wiedzą kim jest. Narcyza nie chciała jej urazić i nie miała pojęcia o tym, co się stało. Draco za to coś wyraźnie ukrywa przed Hermioną radząc, by nie szła do jej rodzinnego domu. No i własna firma Draco, zapowiada się naprawdę ciekawie. Będąc urodzonym w takiej rodzinie musi mieć zmysł do interesów, a w dodatku chce pomagać innym.
OdpowiedzUsuńTeż czytałam oryginalne opowiadanie, ale Vera robi coś takiego, że zdecydowanie lżejsze są te słowa.
UsuńCo to był za rozdzial... 🙈 Czuje sie jakas nienasycona i od razu moglabym skoczyc do kolejnego! Ech, no ale cierpliwie czekam na kolejny 😁 Poki co, to zbieram szczeke z podlogi - o co chodzilo z tym, ze to Draco po nia przyszedl? Po co pakowala te ksiazke na prezent? Zrobil to po to, zeby zyskac na czasie czy chce ja oddac swojej nowej "dziewczynie"? Och, a moze to nie dziewczyna, ale jakis wspolnik w interesach? Oby! To by moglo nieco uratowac serce Hermiony, tak mysle 😉 Zwlaszcza po tym, jak musiala rozmawiac na temat swoich rodzicow, az sie sama wzruszylam 😔 I ten tekst Draco na koncu... Damn, az mnie ciarki przeszly! I mialam nadzieje, ze jednak ich spotkanie zakonczy sie innym zdaniem. I oby Hermiona tam teraz nie szla!
OdpowiedzUsuńAle mi scisnelo serce kiedy padło pytanie o rodziców Hermiony, duże poświęcenie, ale cytując Draco, to był Słuszny wybór, tym bardziej, że uprzedził ja aby nie szła do byłego domu, prawdopodobnie to ruina... Ale czy na prawdę liczy, że Hermiona go posłucha?
OdpowiedzUsuńRobards - zdecydowanie się z tobą zgadzam, ta dwójka powinna że sobą częściej współpracować😍
Narcyza w tym opowiadaniu jest przecudowna, uwielbiam ją♥️
I kto by się spodziewał Dramione potrafi że sobą w cywilizowany sposób rozmawiać 😍 Draco jest taki zapalony na swój pomysł z otwarciem własnej firmy, lubię go takiego z pasją, swoją drogą nadaje się do tego, bo prowadzenie spotkania w Biurze Aurorow wyszło mu świetnie ☺️ być może blondynka ze zdjęć z Proroka to po prostu osoba, która pomaga załatwić mu formalności😍
A co do warunku Lucjusz odnośnie ich dziedzictwa coś mi się zdaje, że kroi się ślub, oby naszej ukochanej pary ♥️