Ginny spędziła z Hermioną na podłodze łazienki praktycznie całą noc, pocieszając ją najlepiej, jak tylko potrafiła. Jednak za każdym razem, gdy Hermiona na nią patrzyła, czuła na twarzy oddech Draco, mówiącego, ile jej najlepsza przyjaciółka była warta dla Śmierciożerców. Nie pozwalała swojemu umysłowi na zbyt długie skupianie się na tej liczbie, bo obawiała się, że wtedy liczba trzydziestu pięciu tysięcy galeonów pozostanie na stałe wypalona pod jej powiekami.
Tej nocy była „nietknięta”, jak ujął to Draco. Nadal była nietknięta. Zanim Ron wyjechał do Irlandii, a ona wróciła do Hogwartu, nigdy nie mieli okazji zajść aż tak daleko w swoim związku. Czy byłby jakiś test, mający na celu udowodnić, że nadal jest dziewicą? Zacisnęła wrota swojego umysłu, zanim zdążyła sobie wyobrazić świat, w którym mogła odbywać się Aukcja.
Zawsze zakładała, że gdyby Harry przegrał wojnę, albo od dawna leżałaby martwa gdzieś na polu bitwy, albo zginęłaby walcząc po jego śmierci. Nigdy nie wyobrażała sobie, co by się z nią stało, gdyby jednak przeżyła.
Ginny przypuszczała, że rozpacz przyjaciółki wynikała zapewne z czegoś, co miało związek z Draco, jednak nie próbowała pogrywać w żadną grę, poszukując dodatkowych informacji. Po prostu siedziała z nią na podłodze łazienki przez całą noc, wyczarowując koc i poduszkę, ilekroć Hermiona zaczynała przysypiać, płakać, śnić. Dopiero około trzeciej nad ranem Hermiona przełamała się, by z nią porozmawiać. Opowiedziała Ginny o lochach Wizengamotu. O tym, jaki Draco był wobec niej chłodny, aż nagle pękł. Streściła jej fragmenty rozmowy, o których do tej pory zapomniała, fragmenty, które wciąż nie miały dla niej sensu – oskarżył ją, że chciała go „ocalić”, oskarżył ją o stworzenie Długu Życia, on…
Ginny obserwowała, jak jej przyjaciółka się jąka.
— Co?
— Myślę, że próbował mnie poderwać. — Hermiony zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć.
Nigdy nie zgłaszałam się na ochotnika, by być twoim „obrońcą”.
Więc po co to zrobiłaś?
— Naprawdę? — zapytała zaskoczona Ginny.
— Nie ekscytuj się — zakpiła Hermiona. Poprawiła swoją nie do końca wygodną pozycję na podłodze. — Prawdopodobnie źle to zinterpretowałam.
Ginny obserwowała ją uważnie, delikatnie prosząc, by dziewczyna kontynuowała. Hermiona opowiedziała jej, jak szybko cała sytuacja skierowała się w kompletnie innym kierunku. Kiedy dotarła do opisywania Aukcji, zdecydowała, że nie wplącze w to Ginny. Nie chciała, żeby ciężar tej świadomości osiadł również na barkach jej przyjaciółki. Kiedy Ginny usłyszała o kwocie trzydziestu tysięcy galeonów, jej brwi uniosły się wysoko, a szczęka opadła.
— Ja... ja nie mogę... Hermiono, to nie może być prawda. On musiał się z tobą drażnić.
— Aukcja?
— O nie, jestem absolutnie pewna, że Aukcja rzeczywiście była przez nich planowana. W końcu to banda chorych pojebów — powiedziała Ginny, machając ręką. Hermiona pomyślała, że to dziwne, że Ruda tak dobrze to przyjęła, kiedy ona sama przez całą noc nie spała, wymiotując. — Ta kwota. Kto miałby trzydzieści tysięcy galeonów, gotowych do wydania na takie rzeczy!
— Arystokraci z rodzin czystej krwi? — Hermiona wzruszyła ramionami, popijając wodę ze szklanki, którą wyczarowała dla niej Ginny.
— To nie mogła być rzeczywista kwota. Pewnie mocno przeszacował albo zmyślił ją, żeby cię zdenerwować — prychnęła Ginny.
— To dziwnie specyficzna kwota do „zmyślenia” — powiedziała Hermiona. — Powiedział też, że gdybym była dziewicą, doliczonoby dodatkowe 5000 galeonów.
Ginny oderwała wzrok od szafek łazienkowych, by spojrzeć na Hermionę szeroko otwartymi oczami.
— On ci to powiedział?
— Gdyby zdołano udowodnić, że byłam „nietknięta”, zapłaciliby za mnie więcej. — Hermiona czuła, że powiedzenie jej tego na głos powinno sprawić, że znów zacznie płakać lub wymiotować, ale nic się nie stało. Przypuszczała, że zdążyła wyczerpać już swój limit napadów paniki jak na jeden dzień.
— Co sprawiło, że ci to powiedział? — zapytała Ginny. Hermiona uniosła wzrok znad szklanki wody i ujrzała błyszczące oczy Ginny.
— To musiał być… jego strumień świadomości, jak mniemam.
— Ale on… mówił ci te wszystkie okropne rzeczy, a ty… co? — Ginny wydawała się szukać czegoś w jej oczach.
— Próbowałam się wydostać. Byłam o włos od zwymiotowania mu w twarz. — Hermiona zaśmiała się trochę na tę okropną myśl.
— Wydostać? — spytała Ginny.
— Tak, przyszpilił mnie do ściany. I za każdym razem, gdy próbowałam odejść, blokował mi drogę. — Hermiona zadrżała na wspomnienie jego spojrzenia i gorącego oddechu. Uniosła wzrok, kiedy Ginny nie odpowiedziała nic więcej. Twarz Rudej była dziwnie rozjaśniona, ale dziewczyna się nie uśmiechała. — Co?
— A więc — zaczęła Ginny. — Drażnił się z tobą mówiąc o twoim dziewictwie, jednocześnie przyciskając cię do ściany?
Hermiona zmarszczyła brwi.
— Sprawiasz, że brzmi to bardzo niedojrzale.
— To było bardzo niedojrzałe — przytaknęła Ginny. — Jakbyście nigdy nie opuścili Hogwartu.
Hermiona potrząsnęła głową i spojrzała na dywanik, na którym siedziała. W tej chwili nie czuła, by było to niedojrzałe. Raczej przerażające.
— Myślę, że fakt, iż dostał ode mnie w twarz, jedynie popiera twój punkt widzenia. Prawda? — Spojrzała na Ginny z nieśmiałym uśmiechem.
Te słowa sprawiły, że Ginny zaśmiała się, wniebowzięta i zaczęła błagać o więcej informacji, a Hermiona po raz pierwszy od dwudziestu czterech godzin poczuła się z siebie naprawdę dumna.
***
W sobotę rano była o cal od wysłania do Cornerstone notki ze zwolnieniem lekarskim, ale przynajmniej była wdzięczna losowi, że z pewnością nie spotka tam Draco. Przypuszczała, że miał na tyle rozsądku, by jednak nie pokazywać się w księgarni po ich wczorajszej rozmowie. Chociaż szczerze mówiąc, nie miała pewności, jak daleko chłopak potrafiłby się posunąć. I prawdopodobnie nigdy się tego nie dowie.
Z samego rana sprawdziła wszystkie rezerwacje, aby upewnić się, że żadna z nich nie jest przypisana nazwisku Black lub Malfoy. Gdy otworzyła drzwi księgarni, a do środka weszła stała bywalczyni sklepu w postaci starszej czarownicy, Hermiona była gotowa puścić wczorajszy dzień w niepamięć.
Cornerstone było tego dnia zaskakująco tłoczne, a w kolejce do kasy prawie przez cały czas stały co najmniej dwie osoby. Kiedy więc wysoki dżentelmen z bujnymi wąsami życzył jej miłego dnia i odsunął się od kasy, Hermiona była niezmiernie zaskoczona widokiem Narcyzy Malfoy stojącej w drzwiach.
Oczy Narcyzy wędrowały wzdłuż półek pełnych książek, zanim wylądowały na Hermionie. Uszy dziewczyny zaczęły płonąć. Merlinie, przecież wczoraj spoliczkowała syna tej kobiety. Czy Narcyza Malfoy była tu, by nakazać Hermionie trzymać brudne, mugolskie ręce z dala od jej cennego dziedzica wielkiego rodu czystej krwi?
Narcyza Malfoy uśmiechnęła się.
Hermiona zamrugała.
— Panna Granger — powiedziała głosem słodkim jak miód prosto z ula. — Dzień dobry.
Hermiona patrzyła, jak Narcyza Malfoy wspina się po dwóch stopniach w kierunku głównego podestu, uśmiechając się do niej szeroko.
— Pani Malfoy — wychrypiała Hermiona. — Dzień dobry.
— Draco powiedział mi, że pracujesz tutaj w weekendy. — Narcyza Malfoy podeszła z gracją do blatu i położyła na nim swoją delikatną dłoń. — Uwielbiam ten sklep. O wiele przyjemniej jest robić zakupy z dala od zgiełku Ulicy Pokątnej, nie sądzisz?
Hermiona przełknęła.
— Tak, absolutnie. Mam takie samo zdanie.
— Wydaje mi się, że Draco spędza swój czas w tym sklepie od kilku dobrych lat, czytając i uciekając przed tłumami. — Narcyza machnęła ręką i potrząsnęła głową, wciąż szeroko się uśmiechając. — Z pewnością musiałaś tu na niego wcześniej wpaść, prawda? — Oczy Narcyzy zamigotały na chwilę, tak jak u jej syna. Kobieta zdecydowanie oczekiwała konkretnej odpowiedzi…
— Ja... Um, tak właściwie to nie. Nigdy wcześniej się tu nie widzieliśmy... aż do jednego z weekendów przed kilkoma tygodniami. — Hermiona położyła ręce na blacie, po czym natychmiast je opuściła. — Co panią sprowadza do Cornerstone? — Wstrzymała oddech, czekając, aż spadnie na nią topór.
— Książka o Wojnach Goblinów — odpowiedziała Narcyza.
Hermiona uniosła brwi. Książka? Nie żaden „odcisk dłoni, który pozostawiłaś na policzku mojego syna” albo „twoje głupawe zauroczenie moim synem”? Książka? Przyszła do księgarni z powodu książki?
— Tak? — powiedziała Hermiona. — Czy chce ją pani zwrócić?
— Ależ skąd, bardzo mi się podobała — powiedziała Narcyza, uśmiechając się życzliwie. — Draco powiedział mi, że to również jedna z twoich ulubionych, prawda?
Draco… zrobił co?
— Ja… cóż, tak. Uwielbiam dzieła tego autora…
— Miałam nadzieję, że zdołasz znaleźć dla mnie jakąś inną jego książkę, albo zasugerujesz coś o podobnej tematyce.
— Ja… tak, oczywiście… um — wyjąkała Hermiona. Zaczęła kierować się ku wyjściu zza lady, ale przypomniała sobie, że zostawiła na blacie otwarty rejestr. — Ja tylko… muszę jedynie... Cofnęła się i wsunęła rejestr do szuflady. — Tak. W porządku. Proszę za mną.
Hermiona okrążyła ladę, modląc się, żeby Narcyza Malfoy nie pomyślała przypadkiem, że jest chora na głowę. Słyszała za sobą stukot obcasów ze smoczej skóry, gdy potknęła się o regał po lewej stronie od wejścia, przypominając sobie właśnie, że ma na sobie tenisówki, mugolskie dżinsy i koszulkę z logiem mugolskiego zespołu. Zatrzymała się przed półkami z dziełami autorów o nazwisku zaczynającym się na M.
— W porządku, więc Mattie McHandry napisała podobną książkę, również z gatunku literatury faktu, opisując historię centaurów i skrzatów. W tym roku powinna zostać wydana również jej nowa książka o wilkołakach…
— Wezmę obie. I, proszę, zarezerwuj dla mnie tę trzecią, kiedy tylko się ukaże.
Hermiona spojrzała przez ramię na Narcyzę Malfoy. Kobieta miała na ustach miły uśmiech, a w oczach coś na wzór planu.
— Oczywiście, pani Malfoy. Doskonały wybór. — Hermiona chwyciła tom o centaurach i sięgnęła po księgę o skrzatach. Uderzyło ją, że Narcyza Malfoy zamierzała kupić książkę o represjach wobec skrzatów domowych i roli, jaką odegrali w tym procederze czarodzieje. To było jak upadek z miotły, od którego nie można było oderwać wzroku. — Czy jest coś jeszcze, czego pani potrzebuje?
— Myślę, że te powinny zająć mnie na najbliższe kilka tygodni. Dziękuję. — Narcyza Malfoy założyła za ucho kosmyk swoich jedwabistych włosów.
Hermiona, niosąc wybrane przez Narcyzę książki, odprowadziła kobietę z powrotem do kasy, żeby móc zapakować zakupy.
— Czy mam przypisać je do salda konta rodzinnego, pani Malfoy?
— Tak, moja droga. Dziękuję.
— A tutaj mam księgę zamówień przedsprzedażowych — powiedziała Hermiona, wyciągając notatnik z dolnej szuflady. — Dopiszę panią do listy oczekujących pod pozycją o wilkołakach od Mattie McHandry.
— Czy pracuje pani zarówno w soboty, jak i w niedziele, panno Granger?
Hermiona zerknęła w czyste oczy Narcyzy. Były bardziej niebieskie niż szare, inne niż u Draco, ale o równie intensywnym wyrazie.
— Tak. W każdy weekend. Od dziesiątej do osiemnastej. — Skończyła zapisywać zamówienie Narcyzy na liście i odłożyła notatnik z powrotem do dolnej szuflady.
— I pracujesz w Ministerstwie w dni powszednie? Musisz być bardzo zajęta — powiedziała Narcyza, nie odrywając oczu od Hermiony. Dziewczyna zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem nie pobrudziła sobie twarzy atramentem.
— Ja… Tak, zgadza się. Przypuszczam, że od zawsze lubiłam być zajęta. — Hermiona trzymała w dłoniach torbę z książkami gotową do wręczenia Narcyzie, jednak nie chciała sprawiać wrażenia, że odprawia kobietę w środku rozmowy.
— To musi być bardzo trudne dla ciebie i pana Weasleya, żeby móc się spotykać, skoro oboje macie tak różne harmonogramy. — Oczy Narcyzy zamigotały. Hermiona nie była jednak w stanie nawet mrugnąć.
— Chyba tak. Harry i ja tęsknimy za nim, kiedy go nie ma, ale Ron ma tak wiele zajęć w Irlandii… — Hermiona przełknęła.
— Często go odwiedzasz? — Narcyza odchyliła głowę na bok, spoglądając na dziewczynę badawczym wzrokiem.
— Rona? — Hermiona czuła, jak w jej umyśle kiełkuje odpowiedź, której powinna udzielić. — Nie, jeszcze nie miałam okazji udać się do Irlandii. — I nagle wszystko stało się jasne. Panna Granger odwiedza ukochanego w Irlandii w każdy weekend. Narcyza drążyła, na dodatek z jakiegoś niejasnego powodu. Po chwili Hermiona dodała: — Wydaje mi się, że Ron też jest… dość zajęty.
Usta Narcyzy drgnęły.
— Rozumiem — odparła kobieta, biorąc głęboki oddech. — No cóż, bardzo dziękuję za twoją dzisiejszą pomoc, panno Granger.
— Żaden problem — odpowiedziała Hermiona, podając Narcyzie torbę. W oczach kobiety błysnęło coś na wzór aprobaty. — Mam nadzieję, że niebawem znów odwiedzi pani Cornerstone, pani Malfoy.
Delikatne palce Narcyzy ujęły papierową torebkę.
— Proszę, kochanie, mów mi Narcyza. — Kobieta uśmiechnęła się do niej szeroko, a Hermiona zamrugała.
Narcyza odwróciła się i zgrabnym krokiem niemal wypłynęła z księgarni, nie wydając przy tym żadnego dźwięku.
***
Tego popołudnia kiedy zamykała sklep, Morty nagle zszedł na dół. Był wysokim i chudym mężczyzną z siwym wąsem, który nieznacznie drgał, gdy mówił. Hermiona zwykła postrzegać go jako dystyngowanego dżentelmena.
— Dobry wieczór, Morty — zaświergotała radośnie.
— Panno Granger, ma pani wziąć jutro wolne popołudnie.
Segregowane książki wyślizgnęły się jej z rąk.
— Słucham? — Odwróciła się, by spojrzeć na Morty'ego.
— Otrzymałem ten liścik dziś po południu. — Wyciągnął z kieszeni na piersi niewielki zwój grubego pergaminu. — Z prośbą, abyś dostała jutro wolne. I cóż, nie mogę się nie zgodzić.
— Ja… nadal nie do końca rozumiem — powiedziała Hermiona. Czy właśnie została zwolniona?
— A wraz z listem do mnie przyszła również wiadomość do ciebie. — Morty wyciągnął z kieszeni kopertę z identycznego pergaminu, jak jego liścik. Jej przód zdobił ukośny napis, wykaligrafowany perfekcyjną kursywą.
Panna Hermiona Granger
pod adresem Mortimera Hindesa
Księgarnia Cornerstone
Aleja Horyzontalna i Ulica Pokątna
Hermiona otworzyła grubą kopertę i znalazła w środku kartkę zapisaną takim samym charakterem pisma.
Droga Panno Granger,
Proszę, uczyń mi ten zaszczyt i zasiądź ze mną jutro do podwieczorku. Byłabym niezmiernie uradowana twoim towarzystwem. Poprosiłam już pana Hindesa, żeby przejął Twoją zmianę.
Twoja,
Narcyza Malfoy
Hermiona przeczytała notatkę cztery razy. Była rozdarta między szokiem, że Narcyza okazała się na tyle odważna, by poprosić właściciela sklepu o specjalną zmianę harmonogramu pracy, a przerażeniem, że jutro będzie siedziała z Narcyzą Malfoy przy herbatce. Przerażenie lekko przeważało.
— Nie miałem pojęcia, że jesteś tak bliską przyjaciółką pani Malfoy. Od lat jest naszą lojalną klientką. — Morty zdjął okulary, żeby je wyczyścić.
— N-nie, nie jestem. — Hermiona złożyła list na pół. — Jesteśmy jedynie znajomymi.
— Cóż, to zdecydowanie znajomość warta pielęgnowania.
— Tak przypuszczam.
Po pracy udała się do Centrum Handlowego Eeylopa, aby wysłać odpowiedź do Narcyzy Malfoy. Kiedy wróciła do domu, wielka szara sowa stukała dziobem w szybę okna. Hermiona miała udać się na herbatę do Dworu Malfoyów jutro o szesnastej.
Kocham Narcyzę w Aukcji, ale tutaj też ją pokocham coś czuję xD To jak przyszła wybadać Hermione o jej relację z Ronem było boskie xD Czyżby nie podobały się jej kandydatki na synową, które proponuję Draco, że musiała wziąć sprawy w swoje ręce? 🙈Ja chce taką teściową! Widać, że Hermiona będzie mogła na nią liczyć. Jestem ciekawa, czy Draco też będzie na tym podwieczorku, czy jednak nie. Gdyby był, to byłaby całkiem niezła okazja ku temu, by porozmawiać. O ile Hermiona będzie chciała z nim rozmawiać po tym, co ostatnio między nimi zaszło. Trochę szkoda, że sam Draco nie pojawił się w tym rozdziale, bo niecierpliwie czekam na więcej interakcji między nimi i jak się sprawy dalej między nimi potoczą. Podziwiam za to Gin za to, z jakim spokojem przyjęła rewelację których dostarczyła jej Hermiona.
OdpowiedzUsuńCzyżby Cizia badała Herm na polecenie Draco 🤔
OdpowiedzUsuńNarcyza 🤩 czyżby przyszła wybadać sytuację Hermiony dla Draco a może nawet z jego prośby? 🤩 Już ją uwielbiam tak jak w Aukcji!
OdpowiedzUsuńBiedna Hermiona, dobrze, ze Ginny ja wsparla, kochana przyjaciolka. Nie dziwie sie, ze tak ta nia wstrzasnelo, sama nie moglam sie otrzasnac po tym "ataku" Draco :( A po tym wszystkim jeszcze wizyta Narcyzy... Co tu sie wlasciwie... Zbieram szczeke z podlogi! :O Juz sie nie moge doczekac kolejnego rozdzialu!
OdpowiedzUsuńMała
Narcyza to prawdziwa arystokratka i mądra kobieta. Być może wie coś czego my nie wiemy o Draco. Przyszła zgrabnie wybadać sytuacje i to zaproszenie na podwieczorek - cudowny pomysł - oczywiście mam nadzieję, że Draco się też na tym podwieczorku przewinie <3
OdpowiedzUsuńLubię to opowiadanie z jeszcze jednego powodu, często przyjaciele Hermiony w opowiadaniach już nagle nie są jej przyjaciółmi, lub są przyjaciółmi do dupy, tu kreacja Ginny jest przednia :)