DRACO MALFOY: WOLNY CZŁOWIEK

autorstwa Rity Skeeter

W jaki sposób Śmierciożerca może odkupić swoje winy? W następstwie Drugiej Wojny Czarodziejów, Draconowi Malfoyowi zadawano dokładnie to samo pytanie. Po ponad roku spędzonym w Azkabanie, podobnie jak inni pojmani Śmierciożercy, proces Dracona Malfoya rozpoczął się w minioną środę 25 sierpnia, kończąc się niecałe dwa dni później.

Nie wiadomo jeszcze, na jakich warunkach został on zwolniony z aresztu. Czy otrzymał wyrok, jaki mógłby odbyć podczas aresztu domowego? Czy musiał on dostarczyć Wizengamotowi cenne informacje na temat innych Śmierciożerców? Czy majątek jego rodziny został przejęty dla pokrycia szkód wojennych?

Śledźcie pilnie publikacje naszej reporterki, a wkrótce dowiecie się wszystkiego.

Hermiona przewróciła oczami, wgryzając się w swojego tosta. Chwilę wcześniej pobieżnie przejrzała początek artykułu, a teraz zabierała się za przeczytanie go ponownie. Przebiegła po nim wzrokiem, wyłapując z treści fragmenty takie jak „Harry Potter i bohaterka wojenna Hermiona Granger zeznają na jego korzyść”.

Zaskoczyło ją, jak bardzo rzeczowy był ten artykuł, biorąc pod uwagę fakt, kto go napisał. Zdjęcie Draco, które wybrali, pochodziło z pewnością z okresu po procesie. Wywnioskowała to po tym, iż na zdjęciu jego włosy zdecydowanie były umyte. Wyglądało ono niemal tak, jakby pochodziło z profesjonalnej sesji zdjęciowej.

Zwykle wszystkie zdjęcia lub artykuły dotyczące Draco Malfoya, znajdowała rano przyklejone do sufitu nad jej łóżkiem, ale w weekendy Ginny lubiła pospać sobie do późna. Została w ostatnim czasie zwerbowana do drużyny Harpii z Holyhead na pozycję rezerwowej, przez co wszystkie wczesne ranki od poniedziałku do piątku spędzała na treningach, więc odpoczywała, kiedy tylko mogła.

Hermiona kompletnie nie spodziewała się, że zaledwie dzień po rozprawie, w prasie pojawią się jakiekolwiek wiadomości na ten temat, więc kiedy złapała za Proroka, by włożyć go do torby, spędziła kilka cennych minut na przeglądaniu jego treści. Hermiona z roztargnieniem zerknęła na zegar. Była prawie spóźniona na swoją weekendową zmianę w Księgarni Cornerstone, uroczym małym sklepiku na ulicy Pokątnej. Pracowała tam w każdą sobotę i niedzielę od dziesiątej rano do szóstej wieczorem. Była to część jej życia, którą Harry, Ron i Ginny nie do końca rozumieli.

— Dlaczego miałabyś chcieć pracować w weekendy? — zapytał Ron, kiedy wpadł z wizytą z okazji urodzin Harry'ego w lipcu. — Kiedy będziesz spać lub mieć jakiekolwiek życie towarzyskie?

— Nie wszyscy mamy potrzebę spania do drugiej po południu, Ronaldzie — odpowiedziała mu Hermiona.

Poza tym wkrótce po ukończeniu Hogwartu zdała sobie sprawę, że praktycznie nie ma życia towarzyskiego. Pierwsze miesiące mieszkania z Ginny były jak życie w akademiku, ale kiedy Harry do nich dołączył, powoli zaczynała czuć się nie na miejscu. Odkryła, że ​​nie mogła po prostu zastąpić jednego Weasleya innym. Zawsze czuła się lekko wykluczona, nie do końca nadążając za dynamiką Rona i Harry'ego, ale wiedziała, że ​​jest potrzebna, chciana. W związku Ginny i Harry'ego nieustannie zdarzały się momenty, w których Hermiona czuła się zdecydowanie zbędna.

Do połowy czerwca zdążyła aplikować na kilka stanowisk, aby mieć zajęcie w weekendy. Chciała zapełnić czymś czas, który wcześniej spędzała na odrabianiu zadań domowych. Morty, właściciel Księgarni Cornerstone, jako jedyny przeprowadził z nią rozmowę rekrutacyjną jakby była normalną osobą, a nie „Złotą Dziewczyną”, czym natychmiast zaskarbił sobie jej sympatię.

Hermiona złożyła gazetę, chwyciła za kurtkę i wyszła, kierując się do lokalnego punktu aportacji. Mogła doczytać ją do końca, gdy w sklepie będzie pusto czyli jak niemal zawsze.

Aportowała się na ulicę Pokątną w pobliżu lodziarni Floriana Fortescue punktualnie o godzinie 9:25, jak w każdą sobotę. Po jej prawej stronie błysnął flesz aparatu, jak w każdą sobotę. Czyjś głos zawołał: „Panno Granger! Ty tutaj! Jakie masz plany na weekend?", jak w każdą sobotę.

Hermiona odwracała się, uśmiechała i przez pierwszy miesiąc odpowiadała, myśląc, że to raczej dziwne, że słowa: „Och, naprawdę nic szczególnego. Tylko pracę i czytanie” warte były przeprowadzenia z nią następnego wywiadu w kolejny weekend. W sierpniu przestała odpowiadać, po prostu odwracała się i uśmiechała. Teraz nawet się nie odwracała.

Minęła znajome witryny sklepów i dotarła do skrzyżowania ulicy Pokątnej i Horyzontalnej. Ściągnęła zaklęcia, które Morty umieścił przy wejściu poprzedniego wieczoru i otworzyła drzwi. Był to mały sklepik, ale stłoczono w nim tysiące książek. Nie był tak ruchliwy jak Esy i Floresy, ale Hermiona lubiła panujący w nim spokój. Miała pół godziny na zorganizowanie, zaksięgowanie i przesortowanie nowości, zanim pojawią się pierwsi klienci.

Hermiona rozłożyła otwartego Proroka na ladzie i zaczęła wyciągać księgę rachunkową sklepu z szafki pod blatem. Obok gazety umieściła najnowszy list z Australii, zamierzając odpisać dziś swojej „korespondencyjnej przyjaciółce” Monice Wilkins. Miała nadzieję, że uda jej się wspomnieć – starając się nie zabrzmieć zbyt nachalnie – z jaką przyjemnością wybrałaby się do Australii i poznała ją osobiście.

Hermiona kilkakrotnie przejrzała artykuł, szukając w nim dalszych informacji. Czy już został zwolniony z aresztu? Czy zamieszka w Dworze Malfoyów razem z Narcyzą? Czy pojawiły się jakieś wieści odnośnie Lucjusza?

Zeszłego lata, po około miesiącu od Bitwy o Hogwart, zorganizowano obławę, podczas której aresztowano Malfoyów i innych oskarżonych Śmierciożerców. Kiedy tylko Ministerstwo stanęło na nogi, a Kingsley został oficjalnie mianowany Ministrem Magii, rozpoczęło się polowanie. Wszystkich Śmierciożerców podejrzanych o zabójstwa, na czas oczekiwania na proces umieszczono w Azkabanie. Harry, Ron i Hermiona spędzali zeszłego lata całe tygodnie, zeznając przez Wizengamotem, aby pomóc zidentyfikować i uszeregować oskarżonych w kolejności od najbardziej, do najmniej niebezpiecznych. Harry uparcie walczył o to, by Narcyza Malfoy została jak najszybciej postawiona przed sądem, ponieważ mógł on dostarczyć bezpośrednie dowody na jej pomoc podczas Bitwy o Hogwart. Hermiona uznała ​​jego zapalczywość w walce o uwolnienie Narcyzy za osobliwą, ale tak naprawdę nie miała prawa komentować, jak dziwne było poruszanie nieba i ziemi tylko po to, aby ratować kogoś z Malfoyów.

Niestety, członkowie Wizengamotu, dość osobiście zainteresowani losami rodziny Malfoyów, postanowili potraktować uwolnienie Narcyzy Malfoy jako swoją sromotną klęskę, przez co bardzo szybko postawili przed sądem również Lucjusza Malfoya. Został on skazany na dwadzieścia lat w Azkabanie, ale szybko przeszedł do negocjacji, dążąc do skrócenia czasu swojego wyroku o połowę. Z drugiej strony, Draco w ramach kary czekał na swój proces już ponad rok. Wielu członków Wizengamotu współpracowało niegdyś bardzo blisko z Dumbledore’em, kiedy ten był jeszcze Naczelnym Magiem. Uważali oni, że Draco powinien ponieść pełną odpowiedzialność za swoje czyny.

Hermiona podskoczyła, kiedy pięć minut po dziesiątej drzwi sklepu otworzyły się dla pierwszego klienta. Przez cały ranek w sklepie panował spokój. Dopiero około południa, do Cornerstone niczym tornado wpadła zdyszana Ginny.

— Wiesz, każdego ranka zostawiam dla ciebie artykuły — krzyknęła już przy drzwiach, opierając ręce na biodrach. Hermiona skrzywiła się, słysząc ton swojej przyjaciółki.

— Naprawdę? — powiedziała Hermiona niewinnym tonem.

Ginny musiała zdać sobie sprawę, jak bardzo nie na miejscu była głośność jej wypowiedzi, ponieważ w lekkiej panice rozejrzała się i biegiem pokonała dwa stopnie, dzielące ją od głównej lady. Położyła ręce na blacie przed Hermioną.

— Każdego ranka zostawiam ci artykuły. Interesujące artykuły. A dzisiaj, najbardziej interesujący artykuł ostatnich kilku miesięcy zniknął, i to jeszcze zanim zdążyłam się obudzić.

Hermiona uśmiechnęła się, podsuwając gazetę pod sam nos Ginny.

— Och, już go widziałam! — odpowiedziała rudowłosa, popychając gazetę z powrotem w stronę Hermiony. — O wszystkim dowiedziałam się już od Harry'ego.

— Cóż, przepraszam, Ginny. — Hermiona odłożyła na bok księgę rachunkową. — Myślałam, że już czytałaś.

— Gdybym go zobaczyła, zaraz po przebudzeniu dostrzegłabyś jak unosi się pod sufitem, tuż nad twoją głową. Taką właśnie wspaniałą przyjaciółką jestem.

Hermiona zaśmiała się. Ginny uwielbiała odgrywać rolę rozwścieczonego, ognistego rudzielca, nawet gdy tak naprawdę wcale nie była zła. Harry'emu zwykle dość trudno było rozróżnić, kiedy Ginny tylko udawała swoją rzekomą furię.

— Tak, jesteś wspaniałą przyjaciółką, Ginny.

— A ponieważ jestem tak wspaniałą przyjaciółką, natychmiast tutaj przybiegłam, aby powiedzieć ci o tym, czego nie napisano w gazecie.

Ręce Hermiony zamarły w bezruchu nad przeglądaną pocztą. Twarz Ginny przybrała natomiast niesamowicie zadowolony wyraz.

— Tak? — zapytała Hermiona, wciąż pozostając całkowicie nieruchomą.

— Harry otrzymał dziś rano wiadomość przez sieć Fiuu. — Ginny uśmiechnęła się i ściszyła ton swojego głosu. — Malfoy za dwa tygodnie zaczyna pracę w Ministerstwie.

Oczy Hermiony rozszerzyły się w zaskoczeniu. Wyszła zza lady, spoglądając na alejki półek po swojej lewej, upewniając się, że nie podsłuchuje ich żaden wścibski klient.

— Jako kto? W którym Departamencie?

— Jako informator. W Biurze Aurorów.

— Informator? — Brwi Hermiony uniosły się aż do linii jej włosów. — Masz na myśli...?

— To nie są informacje podane do wiadomości publicznej, Granger — powiedziała Ginny. — Ale podobno to był jego pomysł. — Ginny złapała za miętówkę z miski na ladzie i zaczęła ją odpakowywać. — Tuż przed wczorajszym lunchem, Draco poprosił o możliwość zabrania głosu i zasugerował, że mógłby zostać zwolniony warunkowo, twierdząc, że może być „niezbędny” w asystowaniu Aurorom podczas obław na pozostałych Śmierciożerców i lokalizowaniu czarnomagicznych artefaktów, ukrytych przejść i tym podobnych rzeczy.

Hermiona jedynie wpatrywała się w bezruchu w szeroko uśmiechniętą Ginny.

— To twoja zasługa, Hermiono.

Hermiona wyprostowała się.

— Ja—ja nic nie zrobiłam — powiedziała. — Wygląda na to, że sam doskonale wynegocjował warunki swojej sprawy…

— Tak, ale stało się to po tym, jak przyjechałaś z odsieczą na swoim białym jednorożcu. „Złota Dziewczyna” musiała zostać wysłuchana! — Ginny teatralnie uderzyła pięścią w blat, przypominając Hermionie pewną parę bliźniaczych rudzielców.

Hermiona przewróciła oczami i złapała listę z kilkoma prośbami o rezerwację, by odnaleźć na półkach zamówione pozycje i odłożyć je za ladę. Skierowała się do małej wnęki z półkami na lewo od wejścia, a Ginny ruszyła za nią.

— Więc — kontynuowała swój wywód Ginny. — Nie powiedziałaś mi, jak poszło ci wczoraj na rozprawie. Myślisz, że przyśle ci kartkę z podziękowaniami, czy wpadnie osobiście?

— Jestem pewna, że nie będzie to ani jedno, ani drugie. — Hermiona chwyciła za jedną z książek z dolnej półki i wsunęła ją pod ramię. — Nie był specjalnie zachwycony moim widokiem.

— Ponowne spotkanie z tobą musiało być dla niego trudne — zaświergotała Ginny. Hermiona już wiedziała, co będzie dalej. — W końcu ostatnim razem, kiedy cię widział… no wiesz…

Ginny zawsze grała w tę grę. Kiedy mówiła o Draco, pozwalała fragmentom swoich zdań znikać, aby Hermiona mogła ją poprawiać lub wypełniać luki. To był jej sposób na wyciąganie informacji.

— Ostatnim razem, kiedy mnie widział, było to prawdopodobnie podczas Bitwy o Hogwart, Ginny — powiedziała Hermiona, po czym obeszła Ginny dookoła, by móc dostać się do półek za nią.

— Och, racja, racja — powiedziała Ginny. — Ale przed tym to było… no wiesz…

— Masz na myśli Bitwę w Pokoju Życzeń? — Hermiona uśmiechnęła się złośliwie, starając się nie grać w grę swojej przyjaciółki.

— Oczywiście. Ale ja mówię o waszej ostatniej znaczącej rozmowie, jaką odbyliście. Która była…

— Och, o tę znaczącą rozmowę ci chodzi. Musisz mieć na myśli mój drugi rok na boisku Quidditcha, kiedy nazwał mnie szlamą — powiedziała z obojętnością Hermiona. Przywołała zaklęciem pobliską drabinę.

— Tak, jakże sentymentalne wspomnienie, ale jestem pewna, że potem były między wami inne znaczące rozmowy, na przykład…

— Kiedy na trzecim roku dałam mu w twarz?

— Zgadza się, a potem…?

— Kiedy wygadywał kłamstwa o moim związku z Harrym, aby Rita Skeeter mogła je opublikować?

— Gra wstępna. — Ginny machnęła ręką. Hermiona zachichotała i zaczęła wspinać się po drabinie, aby dostać się do najwyższej półki. Ginny kontynuowała: — Mówię o innej znaczącej rozmowie, którą odbyliście trochę później, jakoś na szóstym roku? Kiedy to było?

— Chyba chodzi ci o rozmowę, jaką odbyliśmy na temat tego, jak naprawić Szafkę Zniknięć, tak? —  Hermiona uśmiechnęła się do niej z drugiego szczebla. Ginny zmarszczyła brwi. — Nie odbyliśmy żadnej znaczącej rozmowy, Gin.

— W takim razie pomyliło mi się to z… no wiesz…

— Z dniem, w którym wpuścił Śmierciożerców do zamku? — Hermiona zdała sobie sprawę, że nie była do końca pewna, czy ​​są obecnie same w sklepie, i że podczas grania w tę grę prawdopodobnie powinna ściszyć swój głos do minimum. Spojrzała w dół na Ginny, widząc, że ta przeszywa ją wzrokiem, zaciekle marszcząc brwi.

— Merlinie, Granger. Dlaczego go kochasz? — Ginny przerwała na chwilę swoją grę i pokręciła głową. Serce Hermiony załomotało na dźwięk słowa na „K”. Ginny kontynuowała: — W porządku, może więc spróbujmy przypomnieć sobie tę jedną historię, którą mi opowiedziałaś… tę, no wiesz…

— A cóż to za historia, Ginny? — Hermiona dotarła do górnej półki, odkrywając, że ​​miejsce, w którym powinna znajdować się poszukiwana przez nią książka, jest puste. Zmarszczyła brwi.

— Historia o… pomyślmy… o waszym ostatnim potajemnym spotkaniu?

Hermiona zaśmiała się.

— Ach, o tym potajemnym spotkaniu. Ależ oczywiście. — Hermiona zeszła o jeden szczebel w dół, żeby sprawdzić, czy książka nie została przez pomyłkę umieszczona na półce poniżej.

— Wiesz, o jednej z wielu gorących nocy z udziałem waszej dwójki — odezwała się Ginny z dołu.

— Nic takiego nie przychodzi mi do głowy, naprawdę. Czy możesz być bardziej konkretna, Gin?

— Może chodzi mi o moment, w którym ostatni raz cię pocałował? Kiedy to było?

Tam również nie znalazła poszukiwanego przez nią tomu. Nie było go we wczorajszym zestawieniu sprzedaży, więc wiedziała, że ​​wciąż musiał być gdzieś w sklepie. Hermiona położyła ręce na biodrach, przeszukując spojrzeniem rzędy półek przed nią. Wypatrywała szarego grzbietu.

— Och, ostatni raz, kiedy mnie pocałował. Pozwól, że sobie przypomnę. Poczekaj cierpliwie — odpowiedziała Hermiona, nie odrywając wzroku od rzędów książek.

— A może jednak była to historia o tym, kiedy pierwszy raz cię pocałował? Może to jest ta, o której myślę…

Hermiona spojrzała na Ginny. Jej twarz była promienna i szczera, wyczekująca. Jakimś cudem Hermiona przegapiła moment, kiedy kilka pytań wcześniej Ginny przestała się droczyć i zaczęła zadawać jej prawdziwe pytania. Naprawdę wyczekiwała ona odpowiedzi na jedno ze swoich idiotycznych pytań. Jakie to dziwne, że założyła…

— Ginny — powiedziała Hermiona. Zeszła o kilka szczebli w dół drabiny. — On nie…. To znaczy. — Hermiona odchrząknęła. — Nie byliśmy w żadnym związku. Nigdy nie było żadnych potajemnych spotkań. Myślałam, że wiesz.

Ginny spojrzała jej w oczy.

— A więc po zajęciach również nie było żadnych całusów?

— Nie było żadnego całowania się, kropka. — Hermiona zeszła z drabiny. — My nie… On nigdy nie żywił wobec mnie żadnych uczuć.

— Niekoniecznie musisz darzyć uczuciami kogoś, kto po lekcjach zaciąga cię do schowka na miotły i całuje do nieprzytomności — odparła Ginny, sugestywnie poruszając brwiami.

— Całowanie się w schowku na miotły? Poważnie, Ginny, kto tak niby robił?

Ginny roześmiała się perliście. 

— Hermiono! Wszyscy!

Hermiona zarumieniła się. Czuła się bardzo głupio, a to najmniej lubiane przed nią uczucie.

— No cóż, chyba nie wszyscy. — Hermiona odwróciła się od niej, aby przesunąć drabinę dalej, do kolejnego regału, by móc tam poszukać tej nieszczęsnej książki.

— Hermiono, przepraszam. — Ginny poszła za nią. — Nie chciałam się z ciebie śmiać.

— Wiesz bardzo dobrze, że nikt nigdy nie zaciągnął mnie do schowka na miotły — odparła Hermiona, ustawiając i stabilizując drabinę. Ginny była jedyną osobą, z którą Hermiona mogła porozmawiać o związkach i seksie. A ściślej mówiąc, o ich braku w jej życiu.

— Nawet Draco Malfoy — powiedziała Ginny, prawie pytając.

— Nawet Draco Malfoy — potwierdziła Hermiona, po czym zaczęła się wspinać. — Przykro mi, że nie mogę ci zaoferować żadnych ciekawszych informacji.

— Chciałabym tylko móc zrozumieć, dlaczego go lubisz. — Głos Ginny wydawał się być niezwykle odległy z tej wysokości.

Hermiona zauważyła szary grzbiet kilka półek dalej, ale nadal nie mogła rozkoszować się zwycięstwem.

— Ja też — powiedziała.

Wydawało się to raczej głupie, kiedy Ginny przedstawiła jej ten pomysł. Nigdy się nie całowali, nie robili do siebie maślanych oczu, ani nawet nie przeprowadzili rozmowy, która nie kończyłaby się pośpiesznym wyciąganiem różdżek. Nigdy nie dał jej najmniejszego powodu, by mogła sądzić, że żywił do niej jakiekolwiek uczucia, ale mimo to ona wciąż coś do niego czuła. I nie było najmniejszych szans, żeby mógł o tym wiedzieć.

Było w jej życiu kilka momentów, których kurczowo się trzymała. Niektóre z nich wywoływały u niej uśmiech, a inne sprawiały, że myśl o nich nie pozwalała jej zasnąć. Pamiętała ten szczególny sposób, w jaki światło wpadające przez okno klasy profesor McGonagall oświetlało jego osobę, podczas wiosennych zajęć z transmutacji w piątej klasie. Ze swojego miejsca znajdującego się rząd za nim i kilka ławek dalej, po drugiej stronie sali, mogła spokojnie go obserwować, cierpliwie czekając na ten moment. Siedząc tak blisko okna, promienie słońca potrafiły przyjemnie rozgrzać całe ciało, nawet jeśli pojawiały się tylko na krótki moment. Hermiona mogła czasami uchwycić wzrokiem chwile, w których zdejmował on swoje wierzchnie szaty. Na jej szczęście, profesor McGonagall zawsze sądziła, że skupia ona swoją baczną uwagę na omawianym temacie i nigdy nie poprosiła Hermiony o powtarzanie tego, co zdołała przekazać klasie podczas tych siedmiu szczególnych minut. 

Pamiętała Bal Bożonarodzeniowy na czwartym roku, do którego ćwiczyła całą masę tańców, by móc stanąć u boku jednego z uczestników Turnieju Trójmagicznego, tylko po to, by zdać sobie sprawę, że Wiktor nie potrafił poprowadzić jej w tańcu lepiej, niż sama się nauczyła. Podczas walca francuskiego, będącego formą wyraźnego hołdu dla gości z Beauxbatons, partnerzy rozdzielali się i zwracali do par po obu swoich stronach, by ukłonić się i dygnąć, zanim wrócą do swoich właściwych partnerów. Hermiona nigdy nie ćwiczyła tego układu z innymi tancerzami, więc kiedy odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z Draco Malfoyem, wstrzymała oddech. Draco zacisnął usta, ale ukłonił się jako pierwszy tak, jak nakazywały zasady tańca. Obserwowała, jak wyprostował plecy, a jego sylwetka pozostała napięta, gdy wracał do pozycji wyprostowanej. Czuła na sobie jego spojrzenie, kiedy skinęła głową i przeniosła prawą nogę za siebie, modląc się, żeby nie stracić równowagi. Kiedy się wyprostowała, zauważyła, że ​​zacisnął szczękę, bez wątpienia powstrzymując się przed komentarzem na temat jej słabej koordynacji ruchowej. Zamiast tego uniósł swoją prawą rękę na wysokość klatki piersiowej, wnętrzem dłoni skierowanym do niej, czekając, aż jej dłoń spotka się z jego. Uniosła własną rękę na wysokość jego dłoni, ale powstrzymała się od dotykania go, obawiając się tego, jak mógłby zareagować. Ich dłonie dzieliły milimetry, kiedy wirowali po okręgu. Draco utrzymywał z nią kontakt wzrokowy aż do chwili, w której Wiktor pojawił się obok, z otwartymi ramionami zapraszając ją do następnej części tańca. Nie widziała go ponownie tej nocy, ale Lavender powiedziała jej później, że on i Pansy wyszli z balu dość wcześnie.

Pamiętała jeszcze moment, który tak naprawdę nigdy nie powinien mieć miejsca, jednak Hermiona nie mogła winić się za rzeczy, w które zamieszane były hormony, czyż nie? Stała w gabinecie profesor Umbridge, czekając, aż Harry skończy rozmawiać ze Stworkiem przez kominek z siecią Fiuu. Była tak skupiona na próbie rozszyfrowania, czy skrzat domowy kłamie, że nie usłyszała, gdy drzwi do gabinetu się otworzyły, a Umbridge cichym szeptem rozbroiła Harry’ego szybkim zaklęciem Expelliarmus. Kiedy siłą zaklęcia wyrwała różdżkę z ręki jej przyjaciela, Hermiona wciągnęła ostry oddech, chcąc go ostrzec, jednak w chwili gdy słowa już miały opuścić jej usta, Draco zakrył je swoją dłonią. Uśmiechnął się pod nosem z wyrazem triumfu wymalowanym na twarzy, gdy jej oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Obrócił ją tyłem do siebie, wciąż zakrywając usta dziewczyny dłonią, przyciskając jej plecy do swojego torsu. Hermiona obserwowała jak Umbridge wkroczyła do pomieszczenia w towarzystwie członków Brygady Inkwizycyjnej prowadzących resztę jej przyjaciół. Próbowała tupać, szarpać się, kopać w ścianę, robić cokolwiek, co zwróciłoby uwagę Harry’ego, zanim Umbridge położy na nim swoje paskudne łapska i wyciągnie jego głowę z płomieni. Draco jednak przytrzymał ją mocniej, wolnym ramieniem obejmując ją w talii, zacieśniając palce na biodrze i przyciskając jeszcze bliżej swojego ciała. Hermionę przeszedł elektryzujący dreszcz ekscytacji zmieszanej z falą chłodnego przerażenia. Będąc tak blisko mogła poczuć ciepło, ale i stanowczość postawy jego ciała, gdy ręka na jej biodrze była ułożona w dość intymny sposób. Z pewnością nie miał on najmniejszego pojęcia, że przyspieszone bicie jej serca nie wynikało w tamtym momencie ze strachu. Kiedy tylko Harry został siłą wyrwany z płomieni, jego różdżka wystrzeliła w powietrze. Draco puścił ją, odpychając na bok, wprost w ramiona Milicenty Bulstrode, gdy sam rzucił się, by złapać wirującą w powietrzu różdżkę, zanim ta zdążyłaby upaść na ziemię. Refleks Szukającego. Wszystko to trwało zaledwie krótką chwilę, ale wystarczyło, by Hermiona mogła spędzić wiele nocy na marzeniu, wzdychaniu i zatracaniu się w tym wspomnieniu. 

Wzięła głęboki oddech i sięgnęła po książkę o szarym grzbiecie, dodając ją do stosu zarezerwowanych pozycji.

— Wróciłaś?

Hermiona odwróciła się i odkryła, że Ginny się na nią gapi.

— Słucham? — zapytała zdezorientowana.

— Z tej małej wycieczki, którą przed chwilą odbyłaś? — Ginny uśmiechnęła się do niej złośliwie. Hermiona zachichotała i położyła książki na ladzie. Przyjaciółka towarzyszyła jej w sklepie przez kolejne pół godziny, ale nie poruszyła już więcej tematu Draco Malfoya.


4 komentarze:

  1. No i zeznania pomogły. Cóż, nie powinno to być jakimś ogromnym zaskoczeniem. W końcu sam Wybraniec i Złota Dziewczyna zeznawali w jego obronie, także nie mogło się to skończyć w inny sposób niż obecnie. Zastanawiam się, o czym mówiła Ginny, a raczej sobie tego nie wymyśliła wszystkiego. Może faktycznie nie było wciągania do schowków na miotły żeby się całować, ale to wspomnienie Hermiony, jak Draco wtedy przyciskał ją do siebie w gabinecie Umbridge… Przecież powinien się jej brzydzić, w końcu tyle lat nazywał ją Szlamą, a pozwolił sobie na tak intymny dotyk… Mega mnie to zastanawia i nie wiem co o tym myśleć jednak. Ale czuję, że dla niego to nie było bez znaczenia. To, jak opuścił wcześniej bal razem z Pansy… Czyżby musiał odreagować widok Hermiony z Wiktorem? Czyżby i on już wtedy był nią zauroczony?
    Jezu i te wspaniałe arty 😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to się nie mogę doczekać ich spotkania 😈 a Ginny świetna przyjaciółka 😂

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to opowiadanie - ta wersja historii - jest swietna! Okropnie mi przykro, kiedy dochodze do konca rozdzialu!
    Hermiona, zabijajaca weekendowy czas, pracujac w ksiegarni, jest tak slodkie i prawie-oczywiste, ze az sie sama do siebie smieje 😉 Ta jej rozmowa z Ginny... Cholera, przez chwile myslalam, ze jednak cos sie miedzy Hermiona, a Draco wydarzylo wczesniej! Ale widziec, ze Hermiona jest tak, hm, otwarcie zakochana w Draco to dla mnie totalna nowosc, niewiele takich opowiadan czytalam. Nie moge sie doczekac ich interakcji!
    Mała

    PS Jaka piekna ta Hermiona na rysunkach! ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, że zeznania pomogą i Draco będzie wolny. Lekko zaskoczyło mnie to, że na sali był znudzony, niezainteresowany według opisu Harrego, a potem jednak sam wpadł na pomysł bycia informatorem w biurze aurorów, czyżby spowodowały to zeznania Złotej Dziewczyny? :)
    Hermiona zawsze sobie wyobrażałam jako taką wycofaną, zajętą książkami, pracami domowymi, zasadami, regulaminami - być może dlatego tak bardzo nie pasuje mi do Rona, a bardziej do spokojnego, ułożonego, mądrego, wychowanego Draco <3 Zrobiło mi się przykro, kiedy weekendy poświęca również na pracę, ale możliwe =, że gdyby jej nie miała czułaby się jeszcze gorzej. Ron... wiadomo jak to on, nie nadaje się do niczego, a Harry i Ginny mają siebie. Draco jest jej potrzebny od zaraz!
    Moją uwagę zwrócił też moment kiedy tańczyli ze sobą na Balu Bożonarodzeniowym, a zaraz po tańcu Draco wyszedł, czyżby taniec z dziewczyną którą pragnął, a nie mógł mieć to było dla niego za dużo?
    Robi się zdecydowanie coraz ciekawej, a mnie w głowie kotłują się coraz to nowe pytania i wyobrażenia<3

    OdpowiedzUsuń