Muzyczna sugestia:

Mazzy Star- Into Dust

MARINA - Buy The Stars

Playlista Spotify: “Music to read Manacled to

__________


Draco odwrócił wzrok i potrząsnął głową.

- Jaki jest sens legilimencji, jeśli nie używasz jej, by powstrzymać kogoś przed zabiciem cię? - prychnął, a ton jego głosu szorstki i wściekły. - Przeżył jako szpieg przez obie Wojny Czarodziejów, ale został zabity przez powstańczy sabat wampirów.

Hermiona poczuła, że zaczyna emanować z niego zimna wściekłość.

Przełknęła. Wiadomość ta była jak wstrząs. Po dniach obaw przed przybyciem Severusa i traktowania tego, jakby wszystko było przesądzone, jego nagła nieobecność wydawała się silna jak trzęsienie ziemi. Wszystko zostało nagle wyrzucone w powietrze i nie wiadomo było, czy wyląduje ponownie na ziemi.

- Czy potwierdzono, że nie żyje? Mógł uciec.

Draco spojrzał na nią i powoli skinął głową.

- To już potwierdzone. Odesłali ciała z powrotem z wiadomością: „Krew sług Czarnego Pana podsyci rewolucję”. Jego krew została odessana do ostatniej kropli. Osobiście potwierdziłem, że to on.

Draco westchnął ostro, gdy zaczął ściągać szaty Śmierciożercy.

- Spodziewają się, że reszta Europy Wschodniej pójdzie w ich ślady w ciągu najbliższych kilku dni. To… - prychnął. - To był właśnie ten krach, który zaaranżowaliśmy. Mieliśmy tylko nadzieję, że poczekają z nim przynajmniej do lipca. Severus twierdził, że ma wszystko pod kontrolą - prychnął ponownie. - Pieprzony idiota.

Na wpół warknął ostatnie słowa.

Hermiona przełknęła i zmusiła się do oddychania. Czuła się tak, jakby pojawił się w niej ciężar tak bolesny, że chciała jedynie zgiąć się wpół i zwymiotować. Miała umrzeć. Ona, Draco i ich dziecko - wszyscy mieli umrzeć.

Severus był najważniejszym elementem. Był jej ostatnią nadzieją. Pomyślała, że ​​może to właśnie on pomoże jej znaleźć sposób na uratowanie Draco. Przed wyjazdem do Sussex powiedziała mu, że potrzebuje Draco by móc żyć. Musiał wiedzieć, że nie odleci w ciszy, podczas gdy Draco wyruszy na pewne samobójstwo. Ćwiczyła w myślach przemówienie, w którym błagała go: „Mówiłam ci, potrzebuję Draco. Zrobię cokolwiek. Wszystko, czego potrzeba. Cokolwiek zechcesz. Proszę, pomóż mi. Błagam, pomóż mi. Jeśli go stracę, umrę ze złamanego serca. Zrobię wszystko, o co poprosisz, jeśli tylko pomożesz mi go uratować.”

Trzymała się myśli, że Severus mógłby mieć pomysły, których ona i Draco nie wzięli pod uwagę.

Bez niego nagle poczuła, jak odpływa ostatni promyk nadziei. Czuła się tak, jakby czarna dziura otworzyła się pod jej stopami, pochłaniając nie tylko desperacką nadzieję na przetrwanie Draco, ale także jej i ich dziecka.

Draco wyglądał, jakby był na skraju załamania. Odetchnął gwałtownie przez zęby i przeciągnął ręką po włosach, po czym kopnął swoje szaty leżące na podłodze pokoju.

Jej ręka drgnęła w jego stronę. Czuła się tak, jakby w każdej chwili mogła zemdleć.

Wyciągnęła rękę i lekko dotknęła jego ramienia. Spojrzał na nią, wyglądając na zmęczonego.

- Już… już dobrze, Draco - powiedziała, patrząc mu w oczy. Jej głos groził załamaniem, ale zmusiła się do zachowania spokoju. - Wszystko będzie dobrze - powtórzyła.

Proszę, nic sobie nie rób.

Jej klatka piersiowa skurczyła się, a palce chwyciły jego rękaw.

- Zrobiłeś wszystko, co mogłeś. Więcej, niż ktokolwiek byłby w stanie zrobić.

Wolałabym umrzeć w twoich ramionach.

Draco patrzył na nią przez chwilę, po czym zmrużył oczy.

- Wciąż wyjeżdżasz.

Hermiona patrzyła na niego tępo.

Wyciągnął rękę i opuszkami palców dotknął jej policzka.

- Nadal mogę cię wyciągnąć. Severus był najbezpieczniejszą opcją, ale są inne. Nie chciałem, żebyś pomyślała, że teraz nie uciekniesz.

Hermiona wciąż ściskała go za rękaw. Położył dłoń na jej dłoni.

- To rozwiązanie nie będzie tak proste. Będzie dłuższe, a sama podróż stanie się dla ciebie trudniejsza - mówił zaniepokojony. Szczególnie, że jesteś w ciąży. Ginny wróci do Wielkiej Brytanii i cię zabierze.

Zanim Hermiona zdążyła zareagować, zawołał:

- Chwiejka!

Chwiejka natychmiast pojawiła się w pokoju.

- Chwiejko, Severus nie żyje - powiedział rzeczowo. Wściekłość minęła. Był zimny i zdeterminowany, wracając do swojej misji.

Opcja została wyeliminowana. Przeszedł do następnej. Stanowczy. Nieustępliwy. Zmotywowany do sukcesu.

Severus był jedynie mechanizmem umożliwiającym uzyskanie tego, czego chciał.

- Granger opuści Europę drogą, którą wyznaczyliśmy ze Stworkiem tej wiosny. Ty i Stworek wyruszycie dziś wieczorem do kryjówki Ginny. Po przybyciu na miejsce zajmiesz się Jamesem, podczas gdy Stworek sprowadzi Ginny z powrotem. Wszystko, czego będziecie potrzebować w podróży, znajduje się w kryjówce w Whitecroft. Wyślę wiadomość, więc Ginny będzie się ciebie spodziewać.

Chwiejka spojrzała na Draco, a potem z uporem założyła ręce na piersi.

- Jeśli Chwiejka pójdzie, to kto zaopiekuje się panienką?

Draco zastanawiał się przez chwilę.

- Szpulka. Szpulka zaopiekuje się nią, gdy ty będziesz z Jamesem.

Chwiejka potrząsnęła głową.

- Panienka nawet nie zna Szpulki, zna tylko Chwiejkę. Szpulka zna dzieci, ale Szpulka nie wie nic o ciężarnych czarownicach. Chwiejka zostanie.

Draco westchnął ciężko, patrząc z góry na Chwiejkę, której podbródek sięgał tylko nieznacznie wyżej niż jego kolana.

- Szpulka mogłaby zaopiekować się Jamesem jedynie na krótką metę, ale jeśli ucieczka nie pójdzie zgodnie z planem, to ty będziesz się nim opiekować w dającej się przewidzieć przyszłości. Szpulka nie jest do tego zdolna.

Chwiejka zaczęła otwierać usta, ale Draco uniósł znacząco brew i kontynuował:

- Wiem, że to nie jest idealne rozwiązanie, ale Ginny ufa ci jeśli chodzi o Jamesa. Nie mogę pozwolić sobie na jej opóźnienie albo rezygnację, przez wysłanie skrzata domowego, którego nie zna.

- Ale-

Twarz Draco stała się lodowata.

- Chwiejko, nie wezwałem cię, żeby się z tobą skonsultować. Zaopiekujesz się Jamesem. To rozkaz. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, w ciągu miesiąca znów zobaczysz Granger. Teraz idź.

Chwiejka stała przez chwilę, patrząc na Draco, po czym zamrugała, a jej ogromne oczy wypełniły się łzami.

- A kiedy Chwiejka znowu zobaczy Mistrza Draco?

Draco patrzył na nią przez chwilę, a jego gardło opadło, gdy zacisnął usta w płaską linię.

- Nie rób tego, Chwiejko. Taki od zawsze był plan.

Chwiejka potrząsnęła głową i tupnęła małą stópką.

- Nawet się nie żegnasz. Po prostu odsyłasz Chwiejkę. - Ogromna łza spłynęła po nosie skrzatki, rozpryskując się na podłodze. - Chwiejka miała zostać do końca. Obiecałeś.

Draco spojrzał na nią. Jego oczy zamigotały przez krótką chwilę, po czym stały się krzemienne, a wyraz jego twarzy stwardniał.

- Teraz nie ma takiej opcji. Chwiejko, masz rozkaz od swojego pana.

Chwiejka się nie poruszyła. Wciąż wpatrywała się w Draco, gdy kilka kolejnych łez spłynęło na podłogę.

- Chwiejko, idź. Teraz - jego głos był zimny i stanowczy, a Hermiona poczuła w powietrzu drżenie magii.

Oczy Chwiejki rozszerzyły się z przerażenia, gdy sięgnęła do niego. 

- Nie! Proszę. Mistrzu Draco…

Zniknęła, zanim skończyła mówić.

Draco przez chwilę wpatrywał się w pustą przestrzeń, po czym się odwrócił. Westchnął i nagle wyglądał na tak wyczerpanego, że Hermiona pomyślała, że ​​w każdej chwili może po prostu przewrócić się do tyłu.

Była zagubiona. W swoich oczach nadal widziała jedynie wyraz rozpaczliwego przerażenia Chwiejki.

- Powinieneś był pozwolić jej się pożegnać - powiedziała w końcu.

Draco przytaknął tępo.

- Nie wiem, jak.

Westchnął i wykręcił szczękę.

- Kiedy ją znowu zobaczysz, możesz jej powiedzieć, że przepraszam.

Wydawał się uważać sprawę za zamkniętą.

Hermiona poczuła w sobie narastającą falę histerycznej wściekłości.

- Pomogła cię wychować. Jeśli myślała, że ​​będzie z tobą do końca, powinieneś był przynajmniej dać jej szansę na pożegnanie. Nie możesz… Nie możesz po prostu używać ludzi tak, jakby byli narzędziami do robienia tego, czego chcesz i zmuszać ich do odejścia, jeśli ich emocje ci przeszkadzają.

Draco spojrzał na nią ostro, a w jego srebrnych oczach widać było irytację.

- Całe moje życie składa się z serii emocjonalnych skutków - warknął dziko. - Czasami… Nie jestem w stanie dłużej tego znieść.

Hermiona zacisnęła mocno usta, ale one i tak się wykrzywiły.

- Czy mi też to zrobisz, kiedy nadejdzie moja kolej?

Oczy Draco zabłysły.

- Nie. Chociaż tak byłoby najlepiej. O ile dobrze pamiętam, nigdy nie byliśmy zbyt skorzy do pożegnań.

Spojrzała w dół i zaczęła bawić się rękami.

- Powinieneś był pozwolić jej się pożegnać. Kilka krótkich minut w niczym by nie zaszkodziło. Teraz poczuje…

- Wiem, jak to jest stracić kogoś bez pożegnania, Granger! - warknął. Jego kostki były białe, a szczęka zacisnęła się.

To było jak kopnięcie w brzuch. Poczuła się słabo.

Oczy Draco płonęły, gdy patrzył na nią z całą swoją wściekłością pełną goryczy. Potem zamrugał, a wszystkie emocje zniknęły za ścianami jego oklumencji.

- Przepraszam. Przepraszam. Po prostu… powiedz jej, że przepraszam - powiedział urywanym głosem.

Hermiona przełknęła, kiwając głową. Spojrzała na swoje dłonie, próbując wymyślić cokolwiek innego do powiedzenia.

- Nie wiedziałam, że byłeś w kontakcie z Ginny - powiedziała w końcu.

Draco wzruszył ramionami i wydawał się być zadowolony ze zmiany tematu.

- Niewielkim. Czasami ją odwiedzałem, głównie po to, by upewnić się, że nie próbowała uciec. - Uniósł brew. - Próbowała poderżnąć mi gardło nożem do steków, kiedy powiedziałem jej, że Zakon przegrał. - Rzucił Hermionie znaczące spojrzenie. - Co szokujące, raczej trudno było mi przekonać ją, że jest zamknięta w kryjówce dla swojego własnego bezpieczeństwa.

Oczy Hermiony opadły. Nie zastanawiała się, jak ciężka mogłaby być sytuacja, gdyby Draco poinformował Ginny, że wojna została przegrana, a cała jej rodzina zginęła. Albo jak kiedykolwiek zdołałby przekonać ją, że jest godny zaufania.

- Kiedy Czarny Pan zabronił mi opuszczania Wielkiej Brytanii bez pozwolenia, używaliśmy do sporadycznej komunikacji głównie zwoju z Zaklęciem Proteusza. Chwiejka była z nią, pomagając jej opiekować się Jamesem, dopóki nie zostałaś do mnie przydzielona. Ginny była świadoma, że ​​w końcu zostałaś znaleziona i że plan był taki, byś do niej dołączyła. Od czasu do czasu wysyłałem jej aktualizacje dotyczące utraty pamięci i stanu, w jakim się znajdujesz, żeby wiedziała, czego się spodziewać. Więc… ona… jest świadoma, że ​​zaszłaś w ciążę.

Draco spojrzał w dół i poprawił spinki do mankietów na swojej koszuli.

Hermiona przyglądała mu się przez chwilę.

- Co?

Draco spojrzał znad rękawa, a wyraz jego twarzy się zamknął.

- No cóż, została poinformowana o kontekście, w jakim zostałaś wysłana tutaj, do posiadłości, niestety ona… uznała, że ​​mam większe możliwości obalenia instrukcji i ochrony ciebie niż rzeczywiście miałem. Uświadomiła sobie, że tak nie jest, kiedy wysłałem wiadomość, że jesteś w ciąży. - Jego szczęka drgnęła nieznacznie. - Wystarczy powiedzieć, że niechętna tolerancja, która rozwinęła się do tego momentu, teraz na stałe zniknęła.

Odchrząknął.

- Nie spodziewałem się, że Czarny Pan dowie się o tobie, kiedy próbowałem wydostać się z Europy. Poza kryjówką w Danii, większość istniejących dróg ucieczki nie była możliwa. Użyłem Stworka do ustalenia dodatkowej trasy świstoklików, z której mogłaby korzystać Ginny, ale ukończono ją dopiero pod koniec kwietnia. - Przechylił głowę na bok. - Moim pomysłem były mugolskie samoloty, ale obecny premier mugoli ściśle współpracuje z Ministerstwem. Eliksir Wielosokowy by przekształcić cię w mugola również był opcją, ale nie wtedy, gdy jesteś w ciąży… Istniały też pewne zmienne w mugolskim świecie, których nie byłbym w stanie kontrolować...

Wydawało się, że nagle zdał sobie sprawę iż staje się coraz bardziej chaotyczny, więc przerwał.

- A więc… świstokliki to najlepsze, co mogłem zrobić.

Hermiona spojrzała na niego.

- Muszę powiedzieć, że okazałaś się być dość kosztowna, Granger.

Istniał powód, dla którego międzynarodowe podróże świstoklikiem były ograniczone. Przesunięcie międzykontynentalne świstoklika mogło spowodować, że czarodziej znalazłby się w kosmosie, jeśli magia zostałaby nieprawidłowo obliczona. Do stworzenia międzykontynentalnego świstoklika potrzebna była specjalistyczna wiedza rozbudowana do tego stopnia, że ​​większość takich świstoklików była sponsorowana i posiadana przez rząd, dla choć niewielkiej przystępności cenowej.

Hermiona wiedziała o tym, ponieważ Zakon rozważał pomysł zdobycia świstoklika do Australii lub Kanady w celu ewakuacji dzieci i uchodźców. Zakupiony legalnie, wykorzystałby jedną ósmą zasobów skarbca Harry'ego. Na czarnym rynku cena byłaby z pewnością dwukrotnie lub nawet trzykrotnie wyższa.

- Nie będzie to tak niewykrywalne, jak trasa z Severusem… - mówił Draco. Chwycił jej dłoń w swoją, a jeden z jego palców prześlizgnął się po wewnętrznej stronie nadgarstka i drgnął na krawędzi zapiętych tam kajdan: - Powinnaś wykorzystać dodatkowy czas, aby odzyskać więcej wagi i wzmocnić swoją wytrzymałość.

Zmarszczyła brwi, patrząc na niego.

- Jak zdejmiesz kajdany bez Severusa?

Draco zaśmiał się sucho.

- Usunięcie ich nigdy nie było przeszkodą. Trudność zawsze polegała na tym, byś zaraz potem bezpiecznie wyjechała z Europy. Jest wielu Śmierciożerców, którzy zrobią wszystko, co im każę, gdy znajdę ich czuły punkt.

Hermiona sztywno skinęła głową.

- Ile czasu minie… zanim przybędzie Ginny?

Draco zmarszczył brwi, a następnie uniósł jedną, obliczając.

- Skrzaty domowe będą musiały aportować się do kryjówki serią skoków, ponieważ nie mogą używać świstoklików. Aportacja do kryjówki zajmuje ponad tydzień. Stworek sprowadzi Ginny do dworu i wskaże jej trasę. To raczej seria ukrytych świstoklików niż jeden. Margines błędu jest niższy, gdy odległość jest zmniejszona. Prawdopodobnie przybędzie za trzy tygodnie, w zależności od tego, jak poradzi sobie z podróżowaniem świstoklikiem.

Więcej czasu - wyszeptało zdesperowane, chciwe serce Hermiony, ale w chwili, gdy przyszło jej to do głowy, odczuła napływającą falę poczucia winy.

Teraz, kiedy już przestała się aż tak bać, rzeczywistość śmierci Severusa powoli ogarnęła jej umysł.

Severus, jej mentor. Jej współpracownik. Jedna z nielicznych osób uważanych przez nią za takie, które naprawdę ją znały. Był przykuty do tej wojny nawet dłużej niż Hermiona i Draco. Często zastanawiała się, jaki był powód zmiany jego lojalności.

Cokolwiek to było, sekret ten umarł wraz z nim.

Draco przeszedł przez pokój i opadł na krzesło.

- Czy… dobrze znałeś Severusa? - zapytała.

Spojrzał na nią. Jego oczy były chłodno szare, ale w kącikach ust pojawił się cienki uśmiech. 

- Nie. Nigdy mnie nie lubił.

Hermiona spojrzała w dół.

- Przepraszam.

- Kiedy nie wydawał mi rozkazów, spędzał większość czasu mówiąc mi, że nie zasługuję na to, aby ktoś taki jak ty się o mnie troszczył. Że byłaś warta dziesięciu mnie. - Uniósł brew. - Kiedy nie mówił tego Severus, to mówiła to Ginny… Chociaż ona umieszczała tam nieco wyższą liczbę.

***

Dostępność Draco skończyła się wraz ze śmiercią Severusa. Został wezwany niecałą godzinę później. Hermiona nie widziała go, dopóki nie zjawił się na krótko następnego popołudnia, aby przedstawić Hermionie zastępczynię Chwiejki.

Szpulka była młodszym skrzatem. Hermiona nie była pewna, ile lat ma którykolwiek ze skrzatów, ale Chwiejka z łatwością mogła zostać uznana za starszą od Stworka. Szpulka wydawała się być mniej więcej w tym samym wieku, co Zgredek. Kiedy Hermiona przyglądała się skrzatce, zdała sobie sprawę, że widziała ją już wcześniej. Szpulka była skrzatem, którego wysłała do jej pokoju Astoria, kiedy Hermiona po raz pierwszy przybyła do posiadłości.

Szpulka dygnęła cicho.

- Szpulka da z siebie wszystko.

- Poproś Szpulkę o co chcesz. Jest świadoma twoich ograniczeń - powiedział Draco, ale jego umysł był wyraźnie gdzie indziej. Odszedł bez słowa.

Hermiona nie widziała Draco dłużej niż jeden dzień.

Zmuszała się do jedzenia, mimo, że stres wzmagał nudności.

Znowu zaczęła ćwiczyć.

Dłuższa, trudniejsza podróż. Wiele świstoklików podczas ciąży.

Poradnik dotyczący ciąży zawierał długą sekcję wyjaśniającą ryzyko związane z transportem w czasie jej trwania. Świstokliki były lepsze od aportacji, ale każda z tych postaci powodowała gwałtowne choroby czarownic, a także skurcze lub przedwczesny poród. W przypadku konieczności użycia świstoklika stanowczo zalecano użycie środka uspokajającego żołądek i wcześniejszej dawki Eliksiru Spokoju.

Hermiona nie miała pojęcia, jak poradzi sobie z tym poradzi. W najgorszym przypadku wielokrotna podróż świstoklikiem mogłaby doprowadzić ją do przedwczesnego porodu.

Gdyby straciła dziecko w trakcie ucieczki bez Draco, sądziła, że ​​prawdopodobnie umrze.

To mogłoby mieć znaczenie, gdyby była mniej krucha fizycznie.

Zaczęła od podstawowych wyrzutów nóg i brzuszków. Nie była w stanie odepchnąć się od podłogi, żeby zrobić pompkę, ale zmuszała się do regularnego powtarzania wszystkiego, co mogła.

Trzy tygodnie. Miała trzy tygodnie, by wymyślić coś lepszego niż nowy plan Draco.

Musiała tylko usunąć jego Mroczny Znak. Gdyby udało jej się to zrobić, byłoby dostępnych o wiele więcej metod ucieczki.

Jeśli zabiliby Voldemorta, Mroczny Znak sam by zniknął. Potencjalnie zniknąłby również mechanizm usuwania kajdan. Kajdany potrzebowały Mrocznych Znaków, aby można było je ściągnąć. Bez oznaczonych Śmierciożerców każdy zakuty w kajdany mógłby czekać lata, zanim wymyślony zostanie sposób na zastąpienie lub odtworzenie Mrocznego Znaku Voldemorta.

Mogło to jednak uratować Draco. Niestety Hermiona nie miała pojęcia, jak się do tego zabrać. Draco odmawiał omawiania jakichkolwiek pomysłów, które zagrażałyby jej lub ryzykowały, że jego przykrywka zostanie zerwana, zanim jej kajdany zostaną zdjęte.

Nie wiedziała nawet, gdzie jest zamek Voldemorta.

Gdyby tylko mogła usunąć Znak Draco.

Nadeszła rocznica, a cały dwór wypełniała ogłuszająca cisza. Hermiona spędziła cały dzień na czytaniu, obgryzaniu paznokci i wykonywaniu ćwiczeń, aż poczuła się tak niespokojna, że ​​pomyślała, że ​​może zacząć panikować. Draco wyszedł poprzedniego popołudnia i nie wrócił. To było wszystko, co wiedziała Szpulka.

Lucjusz wrócił do posiadłości, najwyraźniej nie zostając ukarany za zamordowanie Astorii.

Hermiona wiedziała o tym, ponieważ wczesnym rankiem zobaczyła go stojącego na ścieżce za jej oknem, wpatrującego się w północne skrzydło.

Szybko zniknęła z pola widzenia.

Dzień rocznicy minął dla niej bez jakichkolwiek wydarzeń. Jej pokój wydawał się klaustrofobiczny, jakby miała się udusić, czekając tam.

Był środek nocy, kiedy Draco nagle pojawił się w jej pokoju zaraz obok drzwi.

Przeszedł przez pomieszczenie i prawie upadł na nią. Owinął ramiona wokół jej talii i opuścił czoło na jej ramię.

Kręgosłup Hermiony wygiął się lekko, gdy go podniosła. Otaczająca go ciężka warstwa Czarnej Magii prawie wystarczyła, by się zakrztusić.

- Wszystko w porządku? Co jest nie tak? Czy coś się stało? - zapytała pełnym paniki tonem, kiedy przebiegała po nim palcami, próbując znaleźć uraz.

- Jesthhhhmmm w porządku - mruknął w jej szaty przytłumionym głosem. - Jestem po prostu zmęczony.

Podniósł głowę i wyprostował się, patrząc na nią.

- To był długi dzień.

- Usiądź. - Przyciągnęła go do łóżka, a on opadł ciężko na jego krawędź. Studiowała go uważnie. Wyglądał na wycieńczonego. - Co się stało?

Spojrzał na nią. Wyraz jego twarzy był wyczerpany, ale w jego oczach było coś w rodzaju zimnego triumfu.

- Czarny Pan nie przyjął dobrze wiadomości dotyczących Rumunii i nadwyrężył się wczoraj. Nie pojawił się na dzisiejszej uroczystości. - Draco przechylił głowę na bok, a kąciki jego ust wykrzywiły się w uśmiechu. - W wodzie jest krew. Gdyby ktokolwiek miał wątpliwości, że jest słaby, to wszystko zostało już potwierdzone. Stoi w obliczu końca i nawet on o tym wie

Hermiona przyjrzała mu się. Światło w jej pokoju było słabe, ale wydawał się strasznie blady, jakby całkowicie pozbawiono go koloru.

- Ale-?

Wzruszył ramionami. 

- Cóż… jestem jego rzekomym następcą. Pod jego nieobecność musiałem pełnić obie role. - Triumf malujący się na jego twarzy rozpłynął się w wyczerpaniu. - To było kilka Zabójczych Klątw więcej, niż się spodziewałem.

Nagle znów wyglądał młodo. Na chwilę w jego oczach pojawił się błysk chłopięcej bezbronności.

- Nie wiem-

Wyłączył się i milczał przez kilka sekund.

- Nic mi nie będzie. Jestem po prostu zmęczony - powiedział w końcu.

Hermiona wplątała palce w jego włosy.

- Och, Draco.

Czasami zastanawiała się, czy w ostatecznym momencie Serce Aset zawiedzie. Z pewnością nie mogło działać w nieskończoność. Już i tak pochłaniało całą Czarną Magię, która powinna wyciekać z run Draco, a w połączeniu ze wszystkim, co Draco regularnie robił…

Hermiona odrzuciła tę myśl. Nadal miał szansę ucieczki, zanim powinna zacząć się martwić, że zabije go korozja od Czarnej Magii.

Potarła palcami jego policzek. Jego skóra była lodowato zimna. W świetle księżyca, ze swoimi jasnymi włosami, skórą i oczami, wydawał się być prawie jak duch, do którego przylegała.

Była pozbawiona magii. Nie miała do zaoferowania żadnych zaklęć ani uzdrowienia.

- Idź spać. Powinieneś spać - powiedziała. - Poczujesz się lepiej, jeśli odpoczniesz.

Skinął głową i osunął się bezwładnie na łóżko.

Przejechała dłońmi po jego włosach, owijając je wokół palców i obserwując, jak przemykają między nimi. Musnęła jego kłykcie, a potem potarła dłońmi o jego, próbując wydobyć z nich trochę ciepła. Jego dłonie drżały od czasu do czasu, kiedy ruszał się przez sen.

Miał takie długie palce. W innym życiu mógłby być uzdrowicielem lub muzykiem. Miałby do tego idealne ręce.

Kolejna rzecz, którą Voldemort zrujnował.

Siedziała obok niego i patrzyła, jak śpi, czując, jak jego ciało powoli robi się cieplejsze.

Nagle się obudził, wyrywając palce z jej dłoni i chwytając się za lewe przedramię, gdy usiadł. Wycisnął pocałunek na jej czole i wyszedł bez słowa.

Hermiona nie widziała go przez kolejne dwa dni. Przeczytała podsumowanie obchodów rocznicy w Proroku Codziennym. Jak można było przewidzieć, nieobecność Voldemorta była ledwo wspominana i mocno usprawiedliwiona. Więcej czasu poświęcono nieobecności Astorii.

Draco zabił w ciągu tamtego dnia siedemdziesięciu pięciu więźniów. Potem nastąpiły przemówienia i rozrywka, po których został wezwany do zabijania zdrajców i bojowników Ruchu Oporu. Wszystko odbyło się w trzech turach. W kolejce do egzekucji stało dwudziestu pięciu więźniów. A potem kolejnych dwudziestu pięciu. I kolejnych.

To była niewiarygodna ilość Klątw Zabijających .

Rewolucja w Rumunii została wspomniana jako niewielkie, lokalne powstanie, kompletnie nie związane z reżimem Voldemorta.

Hermiona dwukrotnie przeczytała całą gazetę, a następnie wróciła do swoich książek, po przejrzeniu których ruszyła z powrotem do powtórzeń ćwiczeń. Podczas gdy zmuszała się do robienia nieznośnej ilości brzuszków na podłodze, analizowała i doskonaliła teorię warzenia eliksiru, aż stała się ona bezbłędna.

W innym życiu, gdyby mogła zostać badaczką, wynalezienie teorii byłoby wielkim sukcesem. Podobnie jak dwanaście zastosowań smoczej krwi, nawet gdyby cztery z nich były całkowicie oparte na teoriach, to samo pogłębione zrozumienie teorii magii byłoby godne uwagi.

Ale Hermiona nie przejmowała się swoim teoretycznym eliksirem. Potrzebowała prawdziwego, ze składnikami, które rzeczywiście mogłaby zdobyć.

Nie miała pojęcia, jak zdobyć Łzy Feniksa.

Fawkes zniknął po pogrzebie Dumbledore'a w Hogwarcie i nigdy więcej go nie widziano. Feniksy nie pochodziły nawet z Europy.

Jedynymi dwoma znanymi udomowionymi feniksami w ostatnim stuleciu były Fawkes i Sparky, maskotka drużyny quidditcha z Nowej Zelandii. Udomowienie feniksów było bardziej powszechne kilkaset lat temu, ale bez względu na to, jaka była sztuka rzetelnego zdobywania lojalności feniksa, przeszła ona do historii.

Leżała na środku podłogi, dysząc i rozmyślając, łapiąc oddech. Mięśnie jej brzucha i nóg płonęły.

Gdyby Draco próbował z nią uciec, bez wątpienia byliby ścigani. Voldemort mógł go znaleźć poprzez Mroczny Znak. Polowano by na nich od schronienia do schronienia, a podróż byłaby dla niej coraz trudniejsza w miarę postępu ciąży. Zakładając, że w końcu nie poroni ze stresu związanego z życiem w biegu, później pojawi się dziecko, z którym próbowaliby uciec.

Nie było dokąd uciec. Niewiele czarodziejskich krajów byłoby wystarczająco potężnych, by powstrzymać pościg Voldemorta, który nie zatrzymałby od razu samego Draco. Draco mógł mieć obrożę, ale był jednym z najniebezpieczniejszych Mrocznych Czarodziejów w historii i fakt ten był mocno podkreślany w ostatnich miesiącach.

Było tak, jak powiedział Lucjusz. Draco był psem myśliwskim Voldemorta. Mógłby on lepiej wykorzystać Draco, gdyby nie bał się, że ten go uzurpuje.

-  Dlaczego nie możesz teraz podróżować sam? Dlaczego jesteś ograniczony, a nikt inny nie? - zapytała Draco podczas jednego z dni przed śmiercią Severusa.

Westchnął i odwrócił wzrok.

- Czarny Pan zaczął otrzymywać raporty, że prywatnie odwiedzałem domy Śmierciożerców i potężnych sojuszników. Założył, że starałem się zdobyć poparcie, aby go obalić. Ponowne opuszczenie Wielkiej Brytanii bez wyraźnego pozwolenia będzie jawną zdradą, bez jakiegokolwiek wyjątku.

Podróżowałem po całej Europie. Widywałem Śmierciożerców i sojuszników o pewnej… reputacji…

Jej gardło ścisnęło się.

- To dlatego, że mnie szukałeś.

Po prostu skinął głową.

Ich próby trzymania się siebie wyrzeźbiły ich nadzieję na ucieczkę w odłamek tak wąski, że czasami zastanawiała się, czy jedynie wyobraziła sobie jego istnienie.

Nie. Mogła go uratować, była pewna, że ​​jest jakiś sposób, żeby to zrobić, musiała tylko dowiedzieć się, co to jest. Nigdy nie była zbyt dobrą szachistką. Nawet kiedy miała oklumencję, nigdy nie była w stanie zachować dystansu w kwestii wykorzystywania ludzi. To różniło ją i Draco.

Jeśli chciała uratować Draco, musiała być bardziej bezwzględna. Tak bezlitosna jak on.

Znowu pogrążyła się w myślach, krocząc w powolnych kręgach i geometrycznych wzorach po swoim pokoju, aż poczuła niemal nieopisane uczucie w swoim podbrzuszu. W pewnym sensie nie było to rzeczywiste wrażenie, ale uczucie, że coś się wydarzyło.

Trzepotanie.

Zamarła i spojrzała na swój brzuch. Pomiędzy wystającymi kośćmi biodrowymi pojawił się niewielki ruch.

Czasami prawie zapominała, że ​​jest w ciąży. Fakt ten wydawał się zbyt przytłaczający, by go przetwarzać w świetle wszystkich bardziej bezpośrednich obaw, jakie miała. Skupiając się na najbliższej przyszłości, ciąża przypominała bardziej diagnozę medyczną, którą musiała uwzględnić, niż prawdziwe dziecko.

Nigdy nie planowała mieć dzieci. Kiedy chodziła do szkoły, macierzyństwo było ostatecznym celem tak bardzo odległym od teraźniejszości, że ledwo się nad nim zastanawiała. Dzieci, któregoś dnia. Po ukończeniu studiów, podjęciu pracy i znalezieniu kogoś, kogo uznałaby za właściwego partnera.

Potem nadeszła wojna i posiadanie dzieci wydawało się Hermionie niemal przestępstwem.

Ginny postrzegała Jamesa jako obietnicę i płomyk nadziei, ale dla Hermiony dziecko na wojnie było kimś bezbronnym. Czymś zbyt bezradnym, by uchronić je przed nieobliczalnym bólem, który istniał. Czymś samolubnym. Nie wartym niebezpieczeństwa.

Wyjść za mąż. Mieć dzieci.

Lata temu przestała się spodziewać, że kiedykolwiek będzie mieć takie rzeczy, kiedy potajemnie używała coraz większej ilości Czarnej Magii. Chłodno stłumiła ten pomysł, kiedy dała słowo, że zostanie nagrodą wojenną dobrowolnego Śmierciożercy. To było niewiele więcej niż fantazja, kiedy stała się współwinna zbrodni wojennych i ostatecznie zgłosiła się na ochotnika do koordynowania i zarządzania nimi.

Miała to na myśli, kiedy powiedziała Draco o świecie, którego pragnęła, ale nigdy nie spodziewała się, że kiedykolwiek będzie jego częścią.

Nie miała pojęcia, jak być matką. Żadna z decyzji, które podjęła w swoim życiu, nie wiązała się z myślą o dzieciach. Nie była pewna, czy chęć posiadania dziecka nie jest tylko rozpaczliwym egoizmem, który trzymał ją w pionie.

Biedna mała uzdrowicielka nie mająca nikogo, kim mogłaby się zająć. Bez nikogo, kto by cię potrzebował. Albo chciał. Nie możesz znieść samotności. Nie wiesz jak w niej funkcjonować. Potrzebujesz kogoś do kochania. Zrobisz wszystko dla ludzi, którzy pozwolą ci się kochać.

Jej szczęka zadrżała, gdy spojrzała w dół.

Może Draco miał rację. Może właśnie taka była. Zawsze uparcie przywiązywała się do tych, o których myślała, że ​​mogą jej potrzebować. Może po prostu chciała zatrzymać dziecko, żeby nie być sama.

Przycisnęła palce do brzucha i stała nieruchomo przez kilka sekund, aż poczuła kolejne trzepotanie, szybkie jak bicie serca, a potem znowu zniknęło.

- Zaopiekuję się tobą - szepnęła. - Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby być dobrą mamą. Jest taki eliksir, który mogę zrobić, gdy będziesz starsza. Wtedy… wtedy będę mogła czasami wyjść z tobą na zewnątrz. Nie będziesz ze mną uwięziona. Kiedy dorośniesz i zechcesz odejść, pozwolę ci na to, obiecuję.

Klamka jej drzwi nagle zagrzechotała, a potem zamarła. Hermiona drgnęła gwałtownie ze zdziwienia, a potem wstała, przyciskając ręce do piersi. Jej serce waliło, gdy wpatrywała się z przerażeniem w drzwi.

Nic więcej się nie wydarzyło.

Czekała i czekała, ale jej świat znów ucichł.

Przeszła przez pokój na palcach i oparła ucho o drzwi.

Cisza.

Przez drzwi nie mogła usłyszeć nawet najcichszego dźwięku, ale wiedziała, że ​​Draco zabezpieczył je osłonami.

Ktoś mógłby krzyczeć po ich drugiej stronie, a ona nigdy by tego nie usłyszała. Drzwi znowu się nie poruszyły, kiedy oparła ręce o drewno i usiłowała cokolwiek usłyszeć.

To mógł być Lucjusz.

Możliwe, że nie chciał czekać sześciu miesięcy, aż Draco ponownie się ożeni i miał nadzieję, że zabijając „szlamowatą dziwkę”, mógłby przyspieszyć ten proces.

Hermiona nerwowo odsunęła się od drzwi, ale potem się zawahała. Sposób, w jaki drzwi się zatrzęsły, sprawiał wrażenie, jakby ktoś na nie upadł.

Przygryzła wargę i cofnęła się, przyciskając ucho mocniej do szczeliny między drzwiami a framugą.

Nie powinna.

Nie powinna.

Draco powiedziałby jej, żeby tego nie robiła.

Jej dłoń powoli owinęła się wokół klamki i obróciła ją najciszej, jak potrafiła, otwierając drzwi. Wyjrzała na zewnątrz i jej serce stanęło.

Draco leżał na podłodze, twarzą w dół. Otworzyła drzwi i szybko rozejrzała się po korytarzu, po czym uklękła, wciągając go do swojego pokoju. Kopniakiem zatrzasnęła drzwi, przewracając go na plecy i przyciskając palce do jego pulsu.

Był nieprzytomny.

Był lodowaty. Był w szoku. Jego szaty błyszczały i pachniały zgnilizną. Na jego twarzy widniały ciemne, srebrzyste plamy. Nadal oddychał. Spojrzała mu w oczy i zauważyła, że ​​źrenice są nierównomiernie rozszerzone.

Przejechała dłońmi po jego ramionach i delikatnie dotknęła jego twarzy.

- Draco? Draco… co ci się stało?

Zaczęła mamrotać pod nosem przekleństwa. Tak bardzo pragnęła odzyskać swoją magię. Kajdany wokół jej nadgarstków rozgrzały się, gdy wrzała przez swoją niemoc, klęcząc nad nim, próbując odgadnąć, co się stało. Przejechała palcami po jego ramionach i dłoniach i poczuła sztywne węzły i drżenia spowodowane przez zaklęcie Cruciatus. Czuła jak serce wali w jego piersi.

- Szpulka! - zawołała ostro.

Skrzatka pojawiła się w pokoju i pisnęła z przerażenia, kiedy jej oczy spoczęły na Draco.

- Kto jest uzdrowicielem Draco? - zapytała Hermiona. Skrzat patrzył tępo na Hermionę. - Kogo wzywa, kiedy wraca ranny?

Szpulka spojrzała na swoje dłonie.

- Szpulka nie wie. Szpulka pracuje głównie w kuchni i przy sprzątaniu. Mistrz nie wzywa Szpulki, kiedy jest ranny. Tylko Chwiejkę lub Stworka.

Hermiona z frustracją spojrzała w dół i wzięła głęboki oddech, zanim znów spojrzała w górę. 

- Czy wiesz, gdzie trzyma swoje środki medyczne? Mikstury lecznicze i tym podobne?

Szpulka rozpromieniła się i skinęła głową z entuzjazmem.

- Dobrze - powiedziała Hermiona napiętym głosem. - W takim razie przynieś mi eliksiry przeciwbólowe. Każdy rodzaj. I wszelkie inne środki medyczne, do których masz dostęp. Ściągnij je wszystkie, abym wiedziała, z czym mogę pracować.

Szpulka zniknęła z głośnym pyknięciem, a Draco drgnął.

Hermiona spojrzała na niego.

Wpatrywał się w nią oszołomiony, jego oczy były nieostre, bez żadnych oznak rozpoznania.

- Draco?

Mrugnął.

- Granger?

Wyglądał na całkowicie oszołomionego.

- Draco… - dotknęła delikatnie jego policzka i utrzymała lekki ton swojego głosu. Uspokajający. - Co on ci zrobił? Jak długo byłeś torturowany?

Zmarszczył brwi i zmrużył oczy.

- Gdzie jesteśmy?

Wciąż mrugał, jakby próbował widzieć w ciemności.

Hermiona poczuła ostry ucisk w gardle.

- Jesteśmy… jesteśmy w moim pokoju. Myślę, że aportowałeś się i zemdlałeś tuż za moimi drzwiami.

Jego twarz wykrzywiła się, a źrenice rozszerzyły. Potrząsnął głową, a z jego gardła wyrwał się niski jęk.

- Nie chciałem się tu pojawić.

Oczy Hermiony zaczęły płonąć i delikatnie musnęła jego czoło opuszkami palców.

- Wiem… - wydusiła z trudem.

Draco drgnął, słysząc ten dźwięk, a jego brwi ściągnęły się razem. 

- Wszystko w porządku? Nie mogę… Czy oddychasz?

Wyciągnął rękę w górę w kierunku jej głosu i jego dłoń musnęła jej policzek.

Hermiona złapała jego rękę w swoją i przycisnęła twarz do jego dłoni, całując ją.

- Wszystko ze mną w porządku. Jestem uzdrowicielką, pamiętasz? To nie pierwszy raz, kiedy upadłeś w moje ramiona.

Odchrząknęła i zmusiła się do stanowczego przemówienia.

- Teraz musisz odpowiedzieć na moje pytania. Draco, co on zrobił? Powiedz mi, co on ci zrobił?

Draco milczał przez chwilę, a potem westchnął.

- Mówił, że to ja jestem winien rozprzestrzeniającemu się powstaniu… Że gdybym był bardziej kompetentny, to bym je powstrzymał. Zdecydował, że mam przedstawić dowód lojalności. Kilka godzin legilimencji… Wtedy przyszło mu do głowy, że jestem naturalnym oklumenem. - Prychnął. - Kazał mnie komuś… torturować, gdy sprawdzał ponownie.

Przełknął.

- Na szczęście był już wtedy dość zmęczony. Za drugim razem nie trwało to tak długo - powiedział, a wykrzywiony uśmiech pojawił się na jego ustach. - W nagrodę za udowodnienie mojej lojalności dostałem wolne na resztę tygodnia, więc... mam przynajmniej tyle.

Jego próba brzmienia uspokajająco i sarkastycznie tylko pogorszyła sytuację.

Ręce Hermiony zaczęły się trząść, kiedy walczyła z napływającą falą histerii. Tylko oddychaj. Tylko oddychaj. Nie możesz teraz panikować, będzie z nim gorzej, jeśli pomyśli, że dostaniesz ataku.

Draco zmrużył oczy i odwrócił głowę, jakby próbował rozejrzeć się po jej pokoju.

- Jeszcze nie jest noc, prawda? Chyba nic nie widzę. - Przycisnął wierzch dłoni do oczu. - To coś nowego.

Hermiona zaczęła przeglądać szaty Draco, paląc opuszki swoich palców, gdy wyciągała broń ukrytą w dziesiątkach kieszeni podszewki. W końcu jej dłoń zacisnęła się na znajomym skórzanym etui i wyciągnęła je z wnętrza.

Otworzyła zestaw leczniczy i wyjęła fiolkę z eliksirem uspokajającym. Odgryzła korek zębami, układając głowę Draco na kolanach i trzymając fiolkę przy jego ustach.

- Eliksir Spokoju. Spowolni tętno i złagodzi skurcze mięśni.

Czekała, przeczesując palcami jego włosy i rozmawiając z nim, żeby zachował spokój i przytomność. Poczuła, jak eliksir działa, gdy jego ciało rozluźniło się na jej kolanach.

Podniosła jego prawe ramię, wyciągając różdżkę z kabury. Wsunęła jej rękojeść w jego lewą rękę i przytrzymała ją na miejscu, tak, aby jego spękane palce nie mogły jej upuścić.

- Draco - powiedziała ostrożnie. - Chcę, żebyś rzucił dla mnie diagnostykę. Możesz spróbować? Pomogę z ruchem różdżki, ale to musi być twoja magia.

Było to badanie diagnostyczne skierowane na jego mózg i układ nerwowy. Potrzebował sześciu prób, zanim zaklęcie się utrzymało.

Studiowała je cicho przez kilka minut.

- Legilimencja nadwerężyła twoje nerwy wzrokowe, dlatego twoje oczy nie działają. To nie jest trwałe. Musisz tylko odpocząć, aby mogły się zregenerować. Twoje… uszkodzenie nerwów spowodowane torturami jest… - Jej szczęka zadrżała i przełknęła ślinę. - On naprawdę nie powinien cię torturować.

Draco parsknął próbując odpowiedzieć, ale całe jego ciało drgnęło. Nie wydał żadnego dźwięku, ale zacisnął usta tak mocno, że zrobiły się białe.

Rozległ się cichy trzask, gdy pojawiła się Szpulka, cała obładowana miksturami i lekarstwami.

Hermiona spojrzała na skrzatkę.

- Czy możesz lewitować go dla mnie na łóżko? Jest za ciężki, bym mogła go podnieść. I proszę, zdejmij jego ubranie, jego szaty są brudne.

- Szpulka już pomaga. - Skrzatka pstryknęła palcami, ostrożnie lewitując Draco w stronę łóżka.

Hermiona podeszła i zaczęła przeglądać przyniesione zapasy. Wszystkie były oznaczone, z czego wiele z nich podpisano ostrymi, kolczastymi literami, które rozpoznała, jako pismo Severusa.

Wybrała cztery eliksiry i wróciła do Draco. Szpulka zdjęła jego ubranie, wyczyściła mu twarz i położyła go do łóżka.

Hermiona pochyliła się nad nim, badając jego oczy i odnotowując wszystkie fizyczne objawy, które mogła wykryć. Był upiornie blady, a jego klatka piersiowa wciąż drżała, gdy próbował oddychać w sposób, który nie był bolesny. Położyła dłoń na jego czole.

- Powinieneś był mieć ze sobą eliksir przeciwbólowy - powiedziała po chwili. - To ty powiedziałeś mi, żebym nigdy nie aportowała się po legilimencji bez uprzedniego zażycia eliksiru przeciwbólowego. Zawsze miałeś jeden dla mnie.

Kącik jego ust drgnął.

Spojrzała w dół i otworzyła jedną z fiolek, które przyniosła, po czym wcisnęła mu ją do dłoni. Wypił wszystko z grymasem.

Podała mu następny eliksir.

- Powinnam była dołączyć jeden do twojego zestawu leczniczego. Skończyło mi się miejsce. Powinnam była dodać eliksir przeciwbólowy zamiast Wyciągu ze Szczuroszczeta.

Draco zamrugał i mogła stwierdzić, że próbował zmusić swoje oczy, by skupiły się na niej, gdy podawała mu trzeci eliksir.

Podniosła jego pustą dłoń i przycisnęła ją do policzka. 

- Już wiesz jak wyglądam, daj swoim oczom odpocząć. Twoja głowa będzie mniej boleć, jeśli będziesz trzymać je zamknięte.

Z uporem przymknął powieki, starając się jeszcze przez chwilę dostrzec jej twarz, zanim w końcu jej posłuchał.

Patrzyła, jak linie napięcia wokół jego oczu i ust powoli zanikają, a oddech stopniowo się wyrównuje.

Kiedy była pewna, że ​​eliksiry zadziałały, kontynuowała.

- Kto jest twoim uzdrowicielem? Kto cię leczy po tym, jak on cię torturuje? Musisz go wezwać. Bez leczenia nie będziesz mógł się ruszać tygodniami.

Twarz Draco pozostała neutralna, ale jego palce drgnęły. Hermiona poczuła, jak jej klatka piersiowa się zaciska, gdy nie odpowiadał przez kilka sekund.

- Draco–

- Sam sobie z tym radzę, chyba, że zagraża to życiu - powiedział w końcu, słowa były tak ciche, że prawie wymruczane pod nosem. Nie otworzył oczu. - Severus czasami mi pomagał... kiedy było to coś, czego nie wiedziałem, jak leczyć, ale poza tym… to moja praca.

Hermiona patrzyła na niego z przerażeniem. Draco uchylił jedno oko i zerknął na nią, zanim parsknął.

Uniósł jedną brew i ponownie zamknął oczy, a wyraz jego twarzy napiął się lekko.

- Może pamiętasz, jak kiedyś włożyłaś do mojego serca dość rzadki kamień. Może się on nie ukazywać na diagnostyce, ale przez niego muszę jak najpilniej unikać uzdrowicieli. Gdyby Czarny Pan zaczął otrzymywać powtarzające się raporty, że fizycznie jestem nieskazitelny, mimo że trzy lata temu na moich plecach wyryto czarnomagiczne runy, miałby więcej niż tylko kilka pytań. Prawdopodobnie skończyłoby się to wycięciem mojego serca. Kiedy jest to coś zagrażającego życiu, wzywam uzdrowiciela, później usuwając mu pamięć, jednak połowa uzdrowicieli w Anglii byłaby w tym momencie niezdatna do funkcjonowania, gdybym wzywał jednego i wymazywał mu pamięć za każdym razem, gdy jestem torturowany.

Hermiona poczuła się tak, jakby wyrwał jej wnętrzności.

- Nie wiedziałam… Nie zdawałam sobie sprawy.

- W porządku, Granger. - Nie otworzył oczu, ale lekko odprawił ją wolną ręką. Kącik jego ust uniósł się. - Kilkakrotnie mówiono mi, że mam naturalny talent do uzdrawiania.

Jej szczęka wciąż drżała i przez chwilę zaciskała zęby, po czym wsunęła różdżkę w jego palce.

- Czy… czy możesz więc rzucić dla mnie zaklęcie?

Mruczał zaklęcia, podczas gdy ona kierowała jego palcami, stukając w punkty nacisku na jego prawej dłoni i przedramieniu. Jego palce drżały wielokrotnie, gdy pomagała mu przesłać łagodne wibracje do nadwyrężonych mięśni, łagodząc ich napięcie.

Jego palce po kilku minutach w końcu opadły, a ona odłożyła różdżkę na bok. Podniosła jego prawą rękę i próbowała samodzielnie naprawić wszystkie obrażenia. Jej palce zaczęły się kurczyć, a ona zignorowała to i pracowała, aż jego ręka przestała drżeć i leżała nieruchomo.

Podniosła ostatni eliksir, który przyniosła i wylała niewielką jego ilość na dłoń. Zaczynając od opuszka kciuka, zaczęła delikatnie wcierać go w jego skórę, przechodząc do nadgarstka i przedramienia, a następnie do ramion. Eliksir był ciepły i sprawiał, że mrowiła ją skóra, kiedy wmasowywała go w jego ciało, próbując naprawić wszystkie sztywne węzły i zerwane mięśnie.

Kiedy podniosła głowę, kończąc masowanie obu jego rąk, Draco spał, a jego brwi były ciasno ściągnięte.

Przyglądała mu się przez kilka sekund, po czym wyciągnęła rękę i delikatnie musnęła czubkiem palca jego oczy, próbując pozbyć się napięcia.

Bez Draco, który rzucał zaklęcia, próba rozmasowania skurczy i drżenia trwała znacznie dłużej. Mimo to i tak kontynuowała.

Bez niego mogła bezpiecznie płakać podczas swojej pracy.

Spał prawie czterdzieści osiem godzin. Hermiona była z nim niemal przez cały czas. Wyraz jego twarzy się rozluźniał, gdy leżała obok niego w łóżku, cicho rozmawiając z nim o wszystkim, co przyszło jej do głowy, przeczesując palcami jego włosy i pracując nad uszkodzonymi mięśniami. Prawie wyczerpała cały jego zapas eliksirów leczniczych.

Kiedy stawała się zbyt niespokojna, by usiąść obok niego, spacerowała. Następnego ranka wyjrzała przez okno i zauważyła Lucjusza idącego wzdłuż północnego skrzydła, jakby próbował zmierzyć je swoimi krokami. Podniósł głowę i ich oczy się spotkały.

Krew Hermiony stała się lodowato zimna. Napotkała spojrzenie Lucjusza tylko na chwilę, po czym cofnęła się przed jego wzrokiem.

Za każdym razem, gdy Draco się budził, Hermiona sprawdzała jego oczy i kazała mu wykonywać dla niej podstawowe zaklęcia leczące. Drzemał, dopóki Szpulka nie zgłosiła, że Lucjusz był u drzwi Draco i zagroził, że je wysadzi, jeśli nie zobaczy syna.

Draco zmusił się do wstania.

- Jak długo tu jestem? Dostałem tylko trzy dni wolnego. Szpulko, przynieś mi pełen zestaw szat.

Hermiona próbowała go powstrzymać.

- Draco, zaczekaj. Twoje oczy wciąż się regenerują. Masz jeszcze pół dnia. Musisz odpoczywać tak długo, jak to możliwe.

Przewrócił oczami i wstał sztywno, gdy Szpulka wrócił do pokoju ze naręczem nowych szat. 

- Właśnie po to mam eliksir przeciwbólowy.

Ubrał się i podszedł do wszystkich eliksirów, które przyniosła Szpulka. Zmrużył oczy, trzymając je kilka cali od twarzy, próbując czytać etykiety. Wypił pięć z nich w krótkich odstępach czasu, ignorując obiekcje Hermiony, że nie należy łączyć ze sobą pewnych rodzajów eliksirów uśmierzający ból.

Przewrócił oczami.

- Jestem dobrze zorientowany w łagodzeniu bólu. Mogę praktycznie zagwarantować, że to nie będzie rzecz, która mnie zabije.

Mrugnął kilkakrotnie i potrząsnął głową.

Hermiona z łatwością mogła stwierdzić, że nadal nie był w stanie w pełni widzieć.

- Uważaj, Draco.

Uśmiechnął się przelotnie, gdy napotkał jej oczy.

- Nic mi nie będzie.

Na ułamek sekundy przed aportacją, wciąż widziała napięty wyraz jego twarzy.

Szpulka przyszła kilka godzin później, zabierając wszystkie środki medyczne. Mistrz Draco czuje się w porządku - powiedziała, unikając wzroku Hermiony. Draco chciał tylko listy, jakich eliksirów na nim użyła.

Hermiona została sama w swojej klatce, martwiąc się i zastanawiając, co dzieje się za drzwiami jej sypialni.


9 komentarzy:

  1. Chwiejka zdobyła moje serce! Podziwiam ją że była w stanie wgl przeciwstawić się Draco o próbować innej opcji. Nie spodziewałam się tego w żaden sposób, w końcu to przecież skrzat domowy, ktoś, kto powinien być poddany swojemu panu. Ale jestem zaskoczona też, jak bardzo jej na nim zależy, choć w sumie nie powinnam, Draco bardzo się nimi opiekował, dał im eliksiry których mogą potrzebować na własny użytek. Draco nie powinien pozbywać się jej jednak w ten sposób 😞 Po tym, co Chwiejka dla niego zrobiła, przez tyle lat… Kurcze, niby wiedziałam, że relacja Hermiony i Severusa była dość zażyła, podejrzewam, że trochę traktował ją jak córkę, bo ta jego reakcja na wieść, że Hermiona wtedy z Draco… I jeszcze te słowa, że Draco nie zasłużył na Hermionę, że jest lepsza od niego… Cholera, naprawdę jest mi go żal, powinien skończyć lepiej 😔 Jestem ciekawa dokładnej relacji Draco z Ginny xD Co tam się działo między nimi przez ten czas, kiedy nie wiedzieli, co się działo z Hermioną. Ale skoro próbowała go zabić, to na pewno sporo się działo 🙈 Hermiona poczuła ruchy dziecka… Teraz ma jeszcze większą determinację, żeby jakoś się z tego wydostać. Wydostać i siebie i Draco. On nie może zostać i się poświęcić… Ale mega się przestraszyłam, kiedy nagle Draco przywalił w te drzwi. Też myślałam, że to jednak Lucjusz próbuje się dostać, żeby coś zrobić Hermionie, ale to chyba jest gorsze… Tyle godzin tortur a Draco próbuje jeszcze być sarkastyczny 😑 Spał tyle godzin, był wykończony, uszkodził sobie wzrok przez te cholerne tortury, ale co tam… Przeraża mnie to, jak bardzo Draco jest w stanie się poświęcić i ile jest w stanie wytrzymać… A Voldemort to pieprzony psychopata! Mam nadzieję, że jego śmierć będzie bardzo bolesna! Za wszystko, co zrobił im obojgu

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile Draco musi wycierpieć nie dziwię się że jest już tym zmęczony. A Lucjusz to chyba coś kombinuje 😒

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli potwierdzone, że Severus nie żyje, a pomysły się kończą. Niech ten Voldi szybko umiera, bo za bardzo się panoszy i psuje aurę

    OdpowiedzUsuń
  4. Voldemort mógłby już zdechnąć. Boję się że Draco wybrany na następcę przeszkadza Lucjuszowi... Mam mętlik w głowie, za chwilę tak na prawdę koniec opowiadania, a mnie na zmianę pojawiają się pomysły co dalej a zaraz potem mam kompletna pustkę. Jestem zdezorientowana. Chociaż może wracając po raz kolejny do mojej nadziei, to po tej całej brutalności, bólu, rozchwianiu, torturach, opowiadanie skończy się dobrze - wątpię, ale, cóż wieczna optymistka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że może sam chcieć przejąć władzę, ale syn jako nowy władca też chyba nie jest zły. Widzi jak silny jest Draco

      Usuń
  5. No i mamy zwrot akcji... śmierć Severusa, bunt, nieprzewidziane i sprawiające klopoty w zakładanym planie...
    Żal mi Snape'a 😢 lubilam go tutaj mimo że był tak surowy 😊
    Draco i jego zimne przygotowanie, szybka kalkulacja, zmiana planu.
    Chwiejka och biedna Chwiejka, to że nie chciał sie pożegnac jestem w stanie zrozumieć ale czasem pożegnania sa dla tych którzy zostają wszystkim...
    To jak on sie przyszykował na śmierć 😭 ale to tragiczne 😢
    Och rozczula mnie to zachowanie wobec ciąży, z jednej strony jakby zapominała ale potem te momenty kiedy sobie uświadamia że bedzie mamą, łezka się w oku kręci...
    Draco ileż on musiał wycierpieć , to wszystko co musiał zrobić...
    Przerażające to jest naprawdę 😢

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę przyznać, że śmierć Snape'a wzbudziła we mnie te same emocje, jak u Draco. Tyle przeżył, był potrójnym agentem, żeby na końcu umrzeć tak bezsensownie! Aż mi się wierzyć nie chce, ciągle mam nadzieję, że jakimś cudem to przeżył :( Tak mi go szkoda, miałam nadzieję, że chociaż on to wszystko przeżyje, bo zdecydowanie na to zasłużył... Ech, Draco i jego błyskawiczne myślenie! Albo raczej plan B, znów jestem pod wrażeniem jego zapobiegawczości. Chwiejka, och nie, ale ją potraktował :( Słuszna bura od Hermiony za to, jak pożegnał biedną skrzatkę, no naprawdę, korona by mu z głowy nie spadła. Sam się wściekał o to, jak Hermiona odeszła bez pożegnania, a zrobił to samo stworzeniu, które było do niego bardziej przywiązane niż własna matka :/ Aj, nieładnie! I znów tortury, do tego połączone z legilimencją, nie mogę tego znieść :( Byłam cała przerażona, kiedy Hermiona podeszła do drzwi i się zastanawiała, czy otworzyć, bałam się, czy to nie Lucjusz kombinuje, jak się dostać do środka, prawie padłam ze stresu! A to Draco, na skraju wytrzymałości :( Boże drogi :( Tak się bałam, że nie wróci mu wzrok, że aż się trzęsłam :( Dobrze, że Hermiona w sytuacjach kryzysowych zawsze zachowuje zimną krew...

    Mała.

    OdpowiedzUsuń