Hermiona wybierała się na randkę. Szczerze mówiąc, pomiędzy pracą, a siedzeniem w mieszkaniu, nie miała zbyt dużo czasu na poznawanie w Paryżu nowych ludzi. Do czasu powrotu do Londynu pozostało jej tylko półtora miesiąca, więc chciała przynajmniej spróbować się z kimś spotkać.

Miał na imię Pierre i pracował w jej dziale, jednak nie rozmawiali ze sobą zbyt często. Było więc sporym zaskoczeniem, kiedy zaprosił ją na randkę. Mniejsza z tym, że jego angielski nie był najlepszy.

Usłyszała ciche pukanie do drzwi, a kiedy je otworzyła, Pierre stał już na korytarzu, leniwie rozglądając się dookoła. Posłał jej leniwy uśmiech.

— Wejdź — mruknęła Hermiona, szybko zaciskając usta. — Potrzebuję tylko chwili.

Pierre skinął głową, mówiąc jedynie:

— Tak.

Stanął spokojnie przy drzwiach z założonymi rękami i banalnym uśmiechem, podczas gdy ona zakładała płaszcz i pakowała torebkę.

Zaskoczona podniosła wzrok, słysząc kolejne pukanie do drzwi a było to pukanie, które rozpoznała. Zamarła, a jej serce zabiło szybciej. Przez twarz Pierre'a przemknęła delikatna nuta konsternacji, gdy sięgnął do klamki.

Zanim Hermiona mogła zrobić cokolwiek innego oprócz gapienia się, drzwi się otworzyły.

Po ich drugiej stronie stał Draco i podczas gdy zdziwienie i podniecenie zalewały jej umysł, serce zamarło jej w piersi. Wyglądał na zmęczonego, ale wyprostował ramiona i rozszerzył oczy, gdy Hermiona podeszła do drzwi.

Przez długą chwilę nikt nic nie mówił. Samotna butelka wina zwisała bezwładnie u jego boku. Zacisnął lekko usta zanim mruknął z napiętym uśmiechem: 

— Chyba powinienem był najpierw wysłać sowę.

— Draco — powiedziała Hermiona, odzyskując trzeźwość umysłu. — Nie miałam pojęcia…

Jednak on zwrócił się w stronę Pierre'a ze sztywnym skinieniem głowy.

— Nie chciałem przeszkadzać. Miłego wieczoru. — Wymuszony uśmiech nie objął jednak jego oczu, gdy ponownie na nią spojrzał. Otworzył usta, żeby powiedzieć coś więcej, ale zdołał jedynie lekko skinąć głową.

Dziwnie było widzieć, że nie potrafił poradzić sobie z jakąś sytuacją. Dostrzegając zmęczenie wokół jego oczu, Hermiona zmarszczyła brwi.

Zanim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, oddalił się, znikając za rogiem korytarza, a ona po chwili usłyszała jedynie odległy trzask aportacji.

— Przepraszam — sapnęła, chichocząc z niezręczności. — To był mój przyjaciel Draco z Londynu. Nie wiedziałam, że zamierzał przybyć z wizytą.

Pierre wyglądał jednak na dość zaniepokojonego, oferując jej w odpowiedzi tylko niemrawy błysk zębów, który bardziej jak grymas, i szczerze mówiąc, nie mogła go za to winić. Sytuacja musiała wydawać się niesamowicie niezręczna. Pierre schylił się i złożył krótki pocałunek na jej policzku, zanim powiedział:

— To ja już pójdę. Do zobaczenia w pracy.

Jej serce zamarło, gdy Pierre zbliżył się do drzwi.

— Przepraszam, przysięgam, że to nic takiego. On i ja jesteśmy starymi przyjaciółmi — wydusiła z siebie cicho.

Z niezobowiązującym wzruszeniem ramion, mężczyzna posłał jej ostatni uśmiech i oddalił się w głąb korytarza, w taki sam sposób, jak chwilę wcześniej zrobił to Draco.

Wzdychając przeciągle, Hermiona zamknęła drzwi i opadła na sofę. Może tak było najlepiej, biorąc pod uwagę, że jej znajomość francuskiego wymagała sporego nakładu pracy, a jego angielski był w najlepszym razie dość słaby.

Teraz nie była nawet w stanie powiedzieć, dokąd poszedł Draco, ani co sprawiło, że wyglądał, jakby dźwigał na swoich barkach ciężar całego świata. O tej porze nie mogła już zdobyć międzynarodowego świstoklika, nawet gdyby chciała, ale przecież nawet nie wiedziała, czy wrócił już do Anglii, czy nie.

Wyciągając różdżkę, przywołała Patronusa i wysłała go, aby znalazł Draco, prosząc, by ten do niej wrócił.

Po godzinie oczekiwania, nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi, Hermiona wczołgała się do łóżka z uczuciem bezdennej pustki w piersi.

***

Po trzech tygodniach otrzymywania przesyłek zwrotnych w postaci nawet nie otwartych listów, Hermiona zaczęła odczuwać zimny strach w żołądku. Nie wiedziała, czy korespondencja do niego nie docierała, czy po prostu jej nie przyjmował.

Okres jej pracy w Paryżu zakończył się kilka tygodni wcześniej niż przewidywała, więc z prawdziwą ulgą wróciła do swojego małego mieszkania w Londynie. Stanowisko piastowane przez nią we Francji nie było straszne, ale mimo wszystko wolała swoją starą pracę choć ta często bywała sucha i żmudna i tęskniła za swoimi przyjaciółmi.

Tęskniła przede wszystkim za Draco, chociaż w życiu nie przyznałaby się do tego Harry'emu.

Paryż był oczywiście fantastyczny sam w sobie i bardzo lubiła spędzać czas za granicą, jednak czegoś jej tam brakowało. Zaczęła też odczuwać przerażające niezadowolenie ze swojej własnej pracy. Pomimo wszelkich wysiłków nigdy nie byłaby w stanie wywrzeć znaczącego wpływu na populacje stworzeń, których życia starała się poprawić.

Czas spędzony we Francji tylko umocnił ją w przekonaniach na temat tego, co podejrzewała przez kilka ostatnich lat.

Mimo wszystko, na jej usta wpłynął szeroki uśmiech, kiedy przeniosła ostatnie torby przez próg swojego mieszkania i opadła na sofę. Miło było znów być w domu. Ostrożnie spojrzała na swoje rzeczy, które po szybkim machnięciu różdżką zaczęły lewitować w stronę jej pokoju, by same się rozpakować.

Po kilku minutach relaksu, jej myśli ponownie powędrowały do ​​Draco. Czy tak bardzo poczuł się urażony tamtego wieczoru w Paryżu, że kompletnie nie chciał z nią teraz rozmawiać? Przypomniała sobie, że wydawał się być tamtego dnia naprawdę zrozpaczony i to raczej nie dlatego, że wybierała się z kimś na randkę.

Nie mogła powstrzymać się jednak od rozważania, czy mimo wszystko mogło być to jednym z powodów.

Bądź co bądź ignorowanie jej listów było niedojrzałe i małostkowe, zwłaszcza że przecież nie wiedziała wcześniej o jego wizycie.

Mimo to, w jej wnętrzu powoli kiełkowało poczucie winy. Zaczynała żałować, że nie była bardziej zdeterminowana aby odwiedzić Londyn, choć nie miała wystarczająco dużo wolnych dni, aby było to warte zachodu.

Podnosząc się i idąc w kierunku kominka, Hermiona zmarszczyła brwi, rzucając garść proszku do środka, inicjując połączenie przez sieć Fiuu. Po dłuższej chwili oczekiwania na kontakt, zielone płomienie zniknęły. Brak odpowiedzi.

Jej rozgoryczenie stało się jeszcze większe. Unikanie jej nie było w jego stylu, nawet po sprzeczce czy kłótni. Zawsze wolał konfrontować się z problemami, zamiast przed nimi uciekać. Cień zmartwienia, które od dłuższego czasu ją nawiedzało, znów pojawił się w jej umyśle.

Aportowała się do jego budynku. Przygryzając dolną wargę, wjechała windą na właściwe piętro, po czym ruszyła w kierunku drzwi jego mieszkania i gwałtownie w nie zapukała. Po kilku minutach bez odpowiedzi, zapukała jeszcze trzy razy, po czym westchnęła i z rezygnacją oparła się o drewno.

Mógł przenieść się do Dworu pomyślała, jednak dość szybko odrzuciła ten trop. Draco rzadko odwiedzał swój dom rodzinny. Wiedziała, że ​​nie radził sobie dobrze ze wspomnieniami związanymi z tamtym miejscem.

Rozczarowanie kipiało w jej wnętrzu. Wróciła do domu i ponownie aktywowała połączenie sieci Fiuu.

Chwilę później w płomieniach pojawiła się twarz Harry'ego. Jego czarne włosy były rozczochrane, a ustach rozciągał szeroki, chłopięcy uśmiech. 

— Hermiono! — wykrzyknął, a ona odwzajemniła uśmiech, opadając na podłogę przed kominkiem. — Wróciłaś już do Londynu? Nie spodziewaliśmy się ciebie tak szybko!

— Skończyłam wyjazd wcześniej — powiedziała, wpatrując się z niego. — Wszystko u ciebie w porządku?

— U mnie świetnie! — wykrzyknął Harry. — Chcesz przejść?

Po chwili wahania skinęła głową, a kiedy twarz Harry'ego wycofała się z płomieni, Hermiona przeszła przez kominek wprost na Grimmauld Place. Ledwie zdążyła się rozejrzeć, zanim została wciągnięta w ramiona przyjaciela. Zatopiła twarz w jego klatce piersiowej, a łzy radości szczypały ją w oczy, gdy odwzajemniała uścisk.

W końcu Harry odsunął się, opierając dłonie na jej ramionach, jakby chciał ją obejrzeć.

— Tęskniłem za tobą.

— Też za tobą tęskniłam — powiedziała Hermiona, uśmiechając się radośnie. — To było tylko pięć miesięcy.

— I tak tęskniłem — odparł Harry.

Kiedy spojrzała w bok, ujrzała Teo, który stał za Harrym z lekko wykrzywionymi ustami i rękami wsuniętymi do kieszeni. Jego usta rozciągnął w delikatny, tajemniczy uśmiech, gdy powiedział:

— Hej, Hermiono.

— Teo — powiedziała, również przyciągając go do siebie, by móc go uściskać. — Spodziewałam się, że cię tutaj zobaczę.

Część napięcia opadła z ramion mężczyzny, a jego uśmiech wyraźnie się rozszerzył.

— Zakładam, że Draco ci powiedział?

— Tak — potwierdziła, rzucając Harry'emu porozumiewawcze spojrzenie. — Chociaż czuję, że powinnam była dowiedzieć się o tym od kogoś innego.

Harry zarumienił się, przesuwając dłonią po karku.

— Wiem, wiem…

Hermiona złagodniała, patrząc na nich.

— Tak bardzo cieszę się waszym szczęściem! Nie żebyśmy już wcześniej wszyscy to przewidzieli... — Harry i Teo wymienili ze sobą sugestywne spojrzenia. — A propos Draco… Gdzie on jest?

Z jakiegoś powodu ona i Draco nigdy nie próbowali powiedzieć swoim najlepszym przyjaciołom o przysiędze, jaką zawarli, a sama wzmianka o niej nigdy nie pojawiła się w żadnej rozmowie. Otrzymywali już wystarczająco dużo sugestywnych komentarzy, a gdyby ich przyjaciele wiedzieli, że dzięki przysiędze Draco i Hermiona mogliby w magiczny sposób się ze sobą zaręczyć, to nie daliby im żyć.

Żadne z nich nie poruszyło tego tematu od czasu ich jasno zawartej zgody na zachowanie tego w tajemnicy. Najprawdopodobniej i tak nigdy nie doszłoby to do skutku.

Teo zmarszczył brwi.

— Nie ma go już od kilku tygodni. Myślę, że wyjechał odwiedzić swoją matkę.

— Oczywiście — jęknęła Hermiona, potrząsając głową. — Gdzie przebywa teraz Narcyza?

Malfoyowie posiadali kilka innych posiadłości poza Dworem. Po uwięzieniu Lucjusza Narcyza była przez pewien czas ściśle obserwowana. Mogła jednak swobodnie podróżować, dlatego zdecydowała się opuścić Dwór. Od czasu do czasu przenosiła między różnymi rodzinnymi posiadłościami.

Zastanawiając się przez chwilę, Teo wykrzywił usta.

— W Lizbonie? — Wyraz jego twarzy wyraźnie się zmienił, gdy zażartował: — Jestem zaskoczony, że ci o tym nie powiedział.

Hermiona nie wiedziała, co powinna zrobić z tą dziwną wskazówką w tonie Teo, więc tylko wzruszyła ramionami.

— Musiał zapomnieć mi o tym wspomnieć.

Klaszcząc w dłonie, Harry wyrwał ją z zamyślenia.

— Zostaniesz na kawę?

Hermiona z rozkojarzeniem potrząsnęła głową.

— Muszę jeszcze skończyć rozpakowywanie walizek. Może innym razem?

— Jak najbardziej! — Mężczyźni znów wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Między Harrym i Teodorem od lat istniał pewien sposób porozumiewania się bez słów, który od zawsze ją denerwował, jeszcze zanim w końcu przyznali, że coś między nimi jest. 

Hermiona uśmiechnęła się krótko.

— Do zobaczenia wkrótce. Może spotkamy się niedługo na jakieś drinki w Dziurawym? — rzuciła na odchodne. Oboje skinęli głowami na jej wyczekujące spojrzenie.

Zanim aportowała się do Ministerstwa, Harry dodał cicho:

— Miło mieć cię z powrotem.

***

Dwie godziny później, po dość ognistej kłótni z asystentką administracyjną w Departamencie Podróży Międzynarodowych, Hermiona znalazła się w okolicach portugalskiej stolicy, wpatrując się w wielką willę Malfoyów.

Była już kiedyś w tej posiadłości, ale mimo to przeszył ją nerwowy dreszcz. Jej obecność była raczej niepożądana, a Draco wyraźnie nie odpowiedział na żaden z jej listów chociaż teraz zdała sobie sprawę, że jej sowa nigdy by go tutaj nie znalazła.

Biorąc szybki wdech i próbując zebrać w sobie choć trochę odwagi, zapukała do frontowych drzwi. Chwilę później mały skrzat odziany w strój ze herbem rodu Malfoyów mały otworzył przed nią wrota.

— Dzień dobry — zaczęła Hermiona, odchrząkując. — Szukam Dracona Malfoya.

Nie rozpoznawała skrzata, mimo, że Malfoyowie mieli ich wiele. Ten zmrużył na nią oczy, zanim skinął głową.

— Patroklos sprowadzi Mistrza Draco.

Odetchnęła z ulgą. Przynajmniej udało jej się go zlokalizować, więc prawdopodobnie żył i miał się dobrze.

Mniej więcej minutę po zniknięciu skrzata, Draco pojawił się w drzwiach z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. Powolny uśmiech wykrzywił jego usta, a po sekundzie Hermiona już znalazła się w jego ramionach.

Zalała ją fala ulgi. Objęła go ramionami, czując rytm jego serca przy swojej twarzy, kiedy do niego przylegała, nie chcąc puścić, dopóki sam nie wyrwie się z jej uścisku.

— Co ty tutaj robisz? — zapytał z niedowierzaniem. — Czy nie powinnaś wciąż być we Francji?

Zdając sobie sprawę, że wciąż stoją w drzwiach, wyszedł na zewnątrz, po czym wsunął ręce do kieszeni i leniwie poprowadził ją ku ogrodom.

— Mój staż zakończył się wcześniej niż przewidywano — powiedziała Hermiona, przygryzając dolną wargę, gdy spojrzała w jego stronę. — I nie odpowiedziałeś na żadną z moich sów, więc musiałam się upewnić, że wszystko z tobą w porządku. Przepraszam, że przybyłam tak bez zapowiedzi, ale... Teo powiedział mi, gdzie jesteś.

Draco prychnął z nutą rozbawienia.

— Oczywiście, że wszystko za mną w porządku. Nie byłem w domu, więc nie otrzymywałem żadnych sów. Czy u ciebie wszystko w porządku?

— Tak — odparła, odwracając się do niego i marszcząc czoło. — Kiedy przybyłeś ostatnio do Paryża… Wyglądałeś, jakby coś było nie tak.

Cień grymasu szybko przemknął przez jego twarz.

— To nic takiego. Nie powinienem był psuć ci randki… Wyglądał na miłego gościa.

Machając obojętnie ręką, ruszyła dalej.

— W końcu i tak nigdzie nie wyszliśmy. — Wyraz jego twarzy stał się skruszony, lecz  zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, dodała: — To nie było nic poważnego. Nawet nie mówił zbyt dobrze po angielsku.

Draco nie odpowiadał przez długą chwilę, po czym parsknął.

— Bywało gorzej. Pamiętasz tego gościa, który mówił tylko po polsku, więc musiałaś rzucać na niego zaklęcia tłumaczące, żeby jakimś cudem przeżyć całą kolację?

Zmarszczyła brwi, gdy rzuciła mu ironiczne spojrzenie.

— A tak bardzo próbowałam o tym zapomnieć... — Chcąc zmienić temat, dodała: — Jak miewa się twoja matka?

— Dobrze — odparł, kiwając w potwierdzeniu głową. — Portugalskie słońce jej służy.

Rozważając słowa, Hermiona zaczęła ostrożnie i miarowo stąpać po bruku prowadzącym w głąb posiadłości. Kiedy ostatnio z nim rozmawiała, Draco aktywnie negocjował umowę w sprawie lokalu w czarodziejskim Londynie, więc to, że spędzał ostatnie tygodnie w Portugalii nie miało żadnego sensu.

— Po prostu to powiedz… — wycedził.

— Czy coś stało się z lokalem na Pokątnej? — zapytała, rzucając mu rozważne spojrzenie.

— Ech… oczywiście… — mruknął, choć jego ton był lekko nonszalancki. — Czułem, że raczej się wycofają, ale mimo wszystko, to wciąż bolało.

Ostra, cicha wściekłość zawrzała w niej na tę wiadomość. Potrząsnęła głową, zgrzytając zębami.

— Nie mogę uwierzyć, że po tych wszystkich latach ludzie wciąż…

— Hermiono — powiedział cicho, przerywając jej. — Wszystko w porządku.

— To nie jest w porządku! — zawołała, sztyletując go wzrokiem. — To dyskryminujące i…

— Świat czarodziejów od zawsze taki był…

Nie była w stanie przegapić głębszego uczucia tkwiącego w jego spojrzeniu.

Chociaż jego słowa były ciche, a wyraz twarzy stoicki, po jego posturze widziała, że odniósł porażkę. Widziała to już wcześniej tej nocy, której odwiedził ją w Paryżu.

W końcu wyszeptała:

— Przykro mi. Wiem, jak bardzo na to liczyłeś. I… przepraszam, że miałam czasu tamtego wieczoru, kiedy przyszedłeś z wizytą — odparła, po czym z lekko oskarżycielską nutą dodała: — Wysłałam ci Patronusa.

— Tak — westchnął. — Wiem.

Hermiona wyczuwała w nim swego rodzaju melancholię i chociaż podświadomie chciała drążyć ten temat, pozwoliła mu go jednak porzucić. Spoglądając w stronę posiadłości, zapytała:

— Jak długo planujesz tu zostać?

Odpowiedział krótkim wzruszeniem ramion.

— Jeszcze nie zdecydowałem. Kiedy musisz wracać do pracy?

Myśl o powrocie za biurko w Ministerstwie jedynie pogłębiła dziurę w jej żołądku. Zmarszczyła lekko brwi.

— Dopiero w przyszłym tygodniu.

Unosząc brwi, zmierzył ją wzrokiem.

— Więc mogłabyś zostać? Matka ucieszy się, widząc cię tutaj. — Zanim zdążyła choćby otworzyć usta, uśmiechnął się szeroko. — Nawet nie próbuj odmawiać. Zostajesz.

Zacisnęła szczękę, próbując dotrzymać mu kroku. Po chwili poczuła, jak w końcu odpływa z niej całe napięcie.

***

— Hermiono! — zawołała Narcyza. Kobieta złożyła pocałunek na każdym z policzków Hermiony, zanim odsunęła się od niej, rzucając oceniające spojrzenie na jej ciało. — Cudownie cię widzieć!

— Co jednocześnie oznacza — wycedził Draco — że ma dość mojego użalania się nad sobą.

Usta Narcyzy wykrzywiły się w uśmiechu.

— To też prawda. Ale naprawdę tęskniłam! Tak dawno cię nie widziałam, kochanie.

— A ja ciebie — odparła lekko zamyślona Hermiona, siadając na sofie w salonie. — Byłam w Paryżu na stażu naukowym w ich Ministerstwie. Teraz mam kilka dni wolnego, zanim wrócę do pracy w Londynie, więc Draco poprosił mnie bym u was została.

— Oczywiście, że tak — odpowiedziała Narcyza, a na jej twarzy pojawiło się coś nieczytelnego. — Czy poprosić Patroklosa o przygotowanie pokoju gościnnego?

Rumieniec wkradł na policzki Hermiony, nim skinęła głową.

— Tak poproszę.

W swoim wcześniejszym rozgorączkowaniu, by jak najszybciej zlokalizować Draco i upewnić się, że wszystko z nim w porządku, nawet nie pomyślała o przygotowaniu torby. Na szczęście Draco zabrał ją do pobliskiej wioski, żeby kupić kilka najbardziej niezbędnych rzeczy.

Opadł na sofę obok niej, podczas gdy Narcyza poleciła Patroklosowi przygotowanie pokoju gościnnego, a drugi skrzat magicznie wtoczył do pokoju wózek z herbatą i zabrał się do jej przygotowywania.

Przeciągając ramię wzdłuż oparcia sofy, Draco odwrócił się do niej.

— Cieszę się, że wróciłaś.

— Ja też — przyznała Hermiona z niewielkim uśmiechem. — Szczerze mówiąc, nie sądzę, aby staż w Paryżu był spełnieniem moich marzeń. A może po prostu przypomniał mi, że praca, którą wykonuję, nigdy nie będzie wywierać na świat takiego wpływu, jakiego bym chciała.

Między jego brwiami pojawiła się niewielka zmarszczka, gdy spojrzał na nią.

— Czy myślisz o odejściu z Ministerstwa?

Z nutą grymasu na ustach, Hermiona niezobowiązująco wzruszyła ramionami.

— Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia co innego mogłabym robić

Draco parsknął gwałtownym śmiechem zabarwionym nutą niedowierzania.

— Możesz robić wszystko, co tylko zechcesz, Granger.

Od czasu do czasu zdarzało mu się mówić do niej po nazwisku, chociaż z biegiem lat stało się to raczej dokuczliwą ksywką niż czymkolwiek innym. Z jakiegoś powodu, jego niski ton sprawił, że wzdłuż jej kręgosłupa przebiegł delikatny dreszcz.

— Nie wiem — zadumała się, opierając głowę o oparcie sofy. Owinął ramię wokół jej barków, przyciągając ją bliżej. — Przypuszczam, że mogłabym spróbować czegoś innego… W końcu pracuję tam już od tak dawna…

Klikając językiem, odparł: 

— Jeśli coś nie sprawia ci już radości, to może czas na zmiany. Wiesz, to nie jest nic złego…

Hermiona podniosła wzrok, zauważając, że ​​Narcyza opuściła pokój. Czy zrobiła to zaraz po Patroklusie? Nie pamiętała. Wzięła szybki łyk herbaty, którą przygotował dla niej drugi skrzat.

— Może masz rację.

Oczywiście, że mam…

Szturchnęła go łokciem w żebra, a on umilkł, krzywiąc się.

Biorąc kolejny łyk herbaty, rozejrzała się z uśmiechem dookoła.

— Pięknie tutaj… — Zanim zdążył odpowiedzieć, dodała: — Wracasz ze mną do Londynu, prawda?

Draco westchnął głęboko, zaciskając palce na jej ramieniu.

— Chyba tak. W pewnym momencie będę musiał w końcu stawić czoła społeczeństwu i spróbować zacząć od nowa.

— Wierzę w ciebie — szepnęła, odwracając się od niego. — I wiem, że ci się uda.

— Jasne — mruknął pod nosem jakby z niedowierzaniem. Odwróciła się do niego.

— Oczywiście, że tak! Chcesz wiedzieć, skąd to wiem?

Jego usta drgnęły.

— No skąd?

— Ponieważ zaszedłeś już tak daleko. Przecież nie trudziłeś się tylko po to, żeby teraz zrezygnować. — Biorąc głęboki, uspokajający oddech, mocniej ścisnęła swoją filiżankę. — Ja to widzę i inni również. I bez względu na wszystko… Jestem z ciebie dumna.

Draco jedynie patrzył na nią przez dłuższą chwilę. W jego oczach czaiła się niepewność, a wyraz jego twarzy był nieczytelny. Pod siłą intensywności jego spojrzenia, Hermiona zaczęła czuć lekki niepokój, nim jego usta w końcu wykrzywiły się z nutą uznania.

Poczuła ruch powietrza, gdy mężczyzna złożył pocałunek na czubku jej głowy. Zanim odwrócił wzrok, dostrzegła, że ​​jego oczy zabłyszczały. Jednak nic więcej nie powiedział.

***

Jak się okazało, kilka dni z dala od pracy i zgiełku towarzystwa było dokładnie tym, czego Hermiona potrzebowała. Na myśl o powrocie do Londynu ogarnął ją jednak chłodny dreszcz przerażenia. Wczesnym rankiem razem z Draco przygotowali świstoklik.

Spędzanie czasu z jej najlepszym przyjacielem było wspaniałe i chociaż wciąż widziała obłoczek przygnębienia, który podążał za blondynem po nieudanych negocjacjach na ulicy Pokątnej, wydawało się, że z dnia na dzień jego nastrój się poprawiał.

Każdego wieczoru jadali obiad z Narcyzą, ale poza tym większość czasu spędzali tylko we dwoje. Hermionie przypominało to dawne czasy, kiedy latem odwiedzała Harry'ego i Rona w Norze. Oczywiście zanim wszystko się zmieniło.

Mając Draco u swojego boku czuła, że w jej duszy zapanował spokój. Jednak podczas ich ostatniego wieczoru w Portugalii część jej serca pragnęła zostać tam już na zawsze.

Posiadłość Malfoyów znajdowała się w niewielkiej odległości od oceanu. Hermiona wędrowała ścieżką u boku blondyna, aż bruk stopniowo zniknął w dzikich trawach. Mogła usłyszeć szum oceanu, zanim jeszcze dotarli do plaży.

Objęła go ramieniem, kuląc się u jego boku, nim przyciągał ją bliżej. W ciszy obserwowali toczące się fale, które rozbijały się o brzeg. Na granatowym niebie majaczyła pełnia księżyca, której blask odbijał się w wodnej tafli.

— Cieszę się, że spędziliśmy razem ten czas — oznajmiła, przerywając spokojną ciszę między nimi. — Dobrze było móc po prostu odpocząć.

— Ja też — mruknął Draco, wpatrując się w wodę. — Po twoich urodzinach nie byłem pewien, czy coś się między nami popsuło.

— Ależ skąd — szepnęła, jednak słowa te wywołały nieprzyjemny skurcz w jej żołądku. — Wszystko w porządku.

Nadal nie do końca pogodziła się z tym, co poczuła, widząc go na razem z Beth, i jeśli miała być szczera, starała się o tym nie myśleć. W końcu był jej przyjacielem i nigdy więcej nie napomknął o czymkolwiek między nimi, a ona nie miała zamiaru rujnować ich przyjaźni jakąś błahostką.

Zwłaszcza, że cokolwiek, co do niej czuł, miało charakter platoniczny, a ostatnią rzeczą, jaką chciała zrobić, było sprawienie, by poczuł się nieswojo. I nie była pewna, czy żywiła w jego kierunku jakieś romantyczne uczucia, skoro od tylu byli tak blisko.

Po prostu nie warto było niszczyć tego, co mieli.

W końcu Draco odezwał się:

— Wystarczy tego, chodź. — Pociągnął ją na plażę, poza zasięg wilgotnego piasku zalewanego przez fale. Przysiedli obok siebie, a ich twarze muskała chłodna oceaniczna bryza.

Kiedy zarzucił rękę na jej ramiona, instynktownie opuściła głowę na jego klatkę piersiową. Miarowy rytm jego serca ją uspokajał.

Może granice między nimi były zamazane od tak dawna, że ​​w tym momencie wydawało się to naturalne. Swobodne, platoniczne akcenty. Chęć ochrony i troski.

Odetchnął cicho.

— Tęskniłem za tobą.

Wtulając się mocniej w jego pierś, zdała sobie sprawę, jak prawdziwe były te słowa.

— Ja też za tobą tęskniłam. Nawet bardziej, niż myślałam, że będę.

— Następnym razem, gdy wyjedziesz z kraju… — wycedził. — Cóż, zabierzesz mnie ze sobą. Żadnych wymówek.

Na jej usta wpłynął delikatny uśmiech.

— W porządku.

Któregoś dnia wszystko między nimi się zmieni. Jedno z nich w końcu kogoś pozna chociaż Hermiona zaczęła podejrzewać, że prędzej jego niż ją. W miarę upływu czasu zaczynała coraz bardziej wątpić, czego tak właściwie chciała.

Z żadnym mężczyzną, z którym się kiedykolwiek spotykała, nie czuła się tak komfortowo, jak teraz, w bezpiecznym uścisku Draco. Ta myśl przywołała rumieńce na jej policzki.

Ale taka była prawda. Może powinna być uważniejsza, ale Draco od lat był jej najlepszym przyjacielem. Czuła się z nim o wiele bardziej komfortowo niż z mężczyznami, których ledwo znała.

— Słyszę obracające się trybiki w twojej głowie — mruknął Draco, spoglądając na nią. — O czym tak zawzięcie myślisz?

Nie miała serca, by go okłamywać, gdy westchnęła.

— O tym, że pewnego dnia wszystko między nami się zmieni.

— Nie musi — szepnął tak cicho, że nie była pewna, czy w ogóle chciał, żeby go usłyszała.

Spojrzała na niego, a on już ją obserwował. Nuta smutku falowała w jego w srebrzystych tęczówkach. Hermiona otworzyła usta, żeby coś powiedzieć nie wiedziała nawet co ale po sekundzie zacisnęła je gwałtownie. Coś w sposobie, w jaki na nią patrzył, wywołało w niej falę ciepła. Był tak blisko i obejmował ją ramieniem tak pewnie.

I jakby szare głębiny jego oczu zawierały odpowiedzi na wszystko, czego nie wiedziała, nie potrafiła oderwać od niego wzroku. Powietrze między nimi zamarło, wypełnione pytaniami.

Jego twarz była tak blisko, a miętowe ciepło jego oddechu mieszało się z jej własnym.

Zamierzał ją pocałować.

To była jedyna myśl, która miała jakikolwiek sens. A Hermiona chciała, żeby to zrobił.

Zamrugała, zaskoczona natrętnością tej myśli i to wystarczyło, by przerwać ten magiczny moment. Westchnienie wyrwało się z jego ust, nim odwrócił wzrok, odsuwając się od niej, tworząc między nimi przestrzeń.

Rytm jej serca niespokojnie przyspieszył, gdy zdała sobie sprawę z tego, co prawie się wydarzyło. Nie była w stanie na niego spojrzeć. Jej ramiona były napięte i chociaż nie wycofała się z jego uścisku, prawie poczuła nagły chłód między nimi.

Już prawie miał ją pocałować była tego pewna. A może nie?

Czy to jej reakcja go powstrzymała, czy po prostu zdał sobie sprawę, że to zły pomysł?

Pozostali na plaży, siedząc w ciszy. Hermiona wiedziała, że Draco odpłynął myślami w dal. W końcu ją puścił, zatapiając dłonie w piasku i wpatrując w księżyc.

— Powinniśmy wracać. Musimy jutro wcześnie wstać.

Hermiona nie była w stanie nic z siebie wydusić, więc skinęła jedynie głową.


7 komentarzy:

  1. Wyczuwam, że Draco jest już zaangażowany. Widać to po tym, jak się przy niej zachowuje i jak ją traktuje. Jest dla niego najbliższą przyjaciółką, kimś na kim zawsze może polegać i to czuć, że nie byłoby to łatwe, gdyby nagle przyszło im się rozstać na dobre. Widać też, że on jednak liczy na coś więcej, prawie ją pocałował i szczerze mówiąc myślałam, że zrobi to, gdy byli razem na Wieży Eiffla. Mają się ku sobie coraz bardziej. Wydaje mi się, że Draco nawet jakby się powoli zaczynał godzić z tymi uczuciami, że nie chce się już bronić i ten moment na tej plaży mógł być przełomowy w tej relacji. Ona sama wydawała się a to czekać, ale pewnie gdyby to zrobił, to by uciekła. Hermiona jest tu niezdecydowana moim zdaniem, sama nie wie, czego do końca chce, ani na co czeka, ale jest świadoma tego, że nie znajdzie drugiego takiego faceta jak Draco. Sama się jakby przed sobą do tego przyznała, że z nikim nie czuła się tak dobrze i bezpiecznie. Ale pytanie, czy ona będzie w stanie się w końcu odważyć na to, żeby zaryzykować? No cóż, kiedyś na pewno się odważy, ale na to pewnie sobie jeszcze poczekamy tak coś czuję 😁 Dobrze, że randka z Pierrem nie wypaliła xD Nie mam nic do chłopa, ale dobrze, że od razu sobie dał spokój. Pewnie i on zobaczył, że między Draco a Hermioną coś jest i nawet nie ma co próbować działać, bo i tak jest na straconej pozycji xD Ale nie powiem, przestraszyłam się, że przestał się do niej odzywać, nie odpisał na żaden list, choć pierwszą myślą było “Serio Draco, obraziłeś się na nią, bo się z kimś umówiła? Mogłeś jej powiedzieć, że wpadniesz”, no ale potem jednak lekki niepokój, bo Draco mi nie wygląda na takiego, co by się obrażał z byle powodu. Ciesze się, że Hermiona jest tu dla niego tak dużym wsparciem i że można na nią liczyć, że usłyszy od niej dobre słowo i nie pozwoli mu się zadręczać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierre - mam wrazenie, ze tylko wszystko popsul 🙄 I moze troche dziwi mnie reakcja Hermiony? Jakby moj kumpel pojawil sie taki zalosny w drzwiach, to pobieglabym z nim chociaz po to, zeby sie upewnic czy wszystko ok i jak mozemy sie zlapac, a tu wyszlo strasznie niezrecznie ☹ Dobrze, ze jednak postanowila porzucic ten nudny staz i poszukala Draco! Damn, bylam pewna, ze sie w koncu chociaz pocaluja! Malfoy moglby sie w koncu wykazac jakas odwaga i wyznac, co czuje, i skonczyc z ta gadka, ze Granger zasluguje na kogos lepszego 😛 Pewnie ma racje, ale takie jest zycie, wiec niech sie bierze za robote 😛😉

    Mała

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszyscy wokół widzą to do czego ta dwójka nie chce się przyznać. Choć po Draco widać, że on chce się bardziej zaangażować a może i już to zrobił i pogodził się ze swoimi uczuciami lecz boi się albo chce by Hermiona okazała że i ona czuje coś więcej niie zważając na tą przysięgę. I te momentu gdy już myślisz że w końcu się pocałują a tu za przeproszeniem dupa 😅 Opowiadanie jest takie lekkie, tak fajnie napisane że rozdział czyta się w mig i zostawia po sobie takie miły niedosyt.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aj było tak blisko. Herm mogłaby sobie nie wkręcać że jest to platoniczne bo po jego zachowaniu widać że nie jest 🥺

    OdpowiedzUsuń
  5. O ja!! A już miałam nadzieję, że się pocałują!!!
    Szukała go! Mam wrażenie, ze zawsze wybierze jego. Pomimo, że sama przed sobą się nie przyzna kocha go i tylko jego potrzebuje. Żaden inny facet nie da jej tego poczucia bezpieczeństwa, wsparcia i nadziei.

    OdpowiedzUsuń
  6. Draco już jest uczuciowo zaangażowany, jednak wydaje mi się, że broni się przed tym rekoma i nogami. Jed AK Hermiona to jego najlepsza przyjaciółka. Ufa jej, bawi się z nią znakomicie, może zawsze na nią liczyć, wie, że zawsze będzie i to jest zupełnie odwzajemnione. I teraz dwie kwestie. Po pierwsze zapewne boi się, że jak im się nie uda to ja straci, czego zapewne nie może sobie wyobrazić, skoro, po dwóch miesiącach strasznie tęsknił. Po drugie wie jak obecnie jest postrzegany, tak jak on kiedyś srygmatyzowal ludzi, tak oni teraz go stygmatyzują i nie chce jej niszczyć reputacji, boi się ze to na zniszczy? Draco nie zasługuje na takie traktowanie. Był dzieckiem z rodzicem, który go wychował w sposób karygodne. Zmienił się, chce ułożyć sobie życie, więc czemu nie dostanie tej szansy... Oboje są zaangażowani uczuciowo, Jed AK wydaje mi się, że właśnie przez to teraz przynajmniej Draco będzie chciał się usunąć w cień - kompletny błąd. Myślę, że poniekąd kiedy zobaczył tego całego francuzika u Hermiony, troszkę otworzyły mu się oczy. Kolejna sprawa, nie powinien tak znikać bez słowa.
    Opowiadanie jest bardzo takie klimatyczne, podobają mi się też opisy, odczucia,znow wczuwam się w opowiadanie i kompletnie mnie pochłania, a dziś już nie mogę zarwać nocki 😭

    OdpowiedzUsuń