Muzyczna sugestia:

Tommee Profitt - Can't Help Falling In Love

Playlista Spotify: “Music to read Manacled to

__________


Kwiecień 2003

Draco wzywał ją. Często.

Czasami jego obowiązki w armii Voldemorta kończyły się późnym wieczorem, ale przez większość czasu wzywał ją wczesnym rankiem. Hermiona pracowała w swoim schowku na eliksiry lub prowadziła badania, dopóki jej pierścień nie zapłonął. Potem wymykała się z Grimmauld Place i aportowała do Whitecroft.

Ledwo przechodziła przez drzwi, gdy pojawiał się Draco, porywał ją w ramiona i teleportował gdzie indziej. Zawsze do hotelu. Rzadko tego samego, nawet z nocy na noc.

Całował ją, tuląc jej twarz w dłoniach i miała wrażenie, że nią oddycha.

Potem cofał się na tyle, żeby na nią spojrzeć.

- Czy jesteś cała? Wszystko w porządku? Czy coś ci się stało? - Przesuwał po niej dłońmi, żeby sprawdzić czy to, o co pytał ma swoje potwierdzenie w rzeczywistości.

Za każdym razem zadawał te same pytania, jakby nie wierzył w jej odpowiedzi, dopóki nie zweryfikował tego osobiście.

Nie spodziewała się, że będzie tak obsesyjnie się o nią martwił. Przez miesiące obserwowała jego natychmiastowe przybywanie do Whitecroft. Ten ostrożny sposób, w jaki przesuwał po niej oczami po tym, jak została zaatakowana w Hampshire. Nie zastanawiała się, jak głęboko wbijał się w niego jego własny strach.

Czuła, jak odpręża się pod jego dotykiem, gdy jego palce przebiegały po jej ramionach, rękach i kręgosłupie.

- Nic mi nie jest, Draco. Nie musisz się martwić.

Te słowa nigdy nie odnosiły skutku. Odwracał jej twarz w swoją stronę i spoglądał jej w oczy, jakby spodziewał się, że coś w nich znajdzie.

Patrzyła na niego i spokojnie pozwalała mu się uspokoić.

Cokolwiek działo się z jego matką, Narcyza nigdy nie powiedziała mu tego w pełni. Albo dlatego, że nie mogła, albo próbując go oszczędzić. Wstrzymanie się od wyznania mu prawdy było prawdopodobnie jej najgorszym możliwym wyborem.

Draco był taki jak ona. Miał niesamowitą obsesję na punkcie tego, czego nie wiedział.

Spojrzała mu w oczy. 

- Draco, nic mi nie jest. Nic mi się nie stało.

Kiedy miał już pewność, że naprawdę nie jest ranna, wydawało się, że napięcie w jego wnętrzu wreszcie się łamie. Brał ją w ramiona, wzdychając z ulgą, opierając głowę na jej własnej.

Ty mu to zrobiłaś - przypominała sobie i mocno obejmowała go ramionami. Odkryłaś jego czuły punkt i wykorzystałaś go.

Przesuwała po nim własnymi palcami, próbując wykryć u niego jakieś obrażenia, zanim ponownie ją pocałował.

- Draco, pozwól mi cię uleczyć.

Nigdy nie leczyła i nigdy nie będzie leczyła nikogo tak, jak leczyła Draco: będąc w jego ramionach, przyciśnięta do jego ciała. Przesuwała po nim dłońmi i całowała go z otwartymi ustami na jego barkach, dłoniach i twarzy, mrucząc zaklęcia. Sprawdzała go skrupulatnie, aż wysuwał różdżkę z jej palców i rzucał nią na drugi koniec pokoju. Potem pchał ją na łóżko i powoli brał.

Prawie zawsze było to szalenie powolne. Patrzył jej w oczy, aż niemal czuła, jak ich dusze się stykają.

Innym razem przybywał ociekając Czarną Magią. Przylegała ona do jego ubrania i skóry. Kiedy pojawiał się w takim stanie, zawsze był bardziej zdesperowany. Silniejszy. Szybszy. Próbował zatracić się w czymś, co mógł poczuć.

Przy ścianie. Albo po prostu na podłodze pokoju hotelowego, w którym wylądowali.

Jego pocałunki smakowały jak lód i grzech, i Hermiona spijała je, aż dyszała.

- Jesteś moja. Jesteś moja - szeptał, powtarzając te słowa w kółko jak mantrę. - Powiedz to. Powiedz, że jesteś moja.

- Jestem twoja, Draco - szeptała mu w usta lub patrząc mu w oczy.

Splatał swoje palce z jej i przyciskał je do swojego czoła, a czasami całe jego ciało się trzęsło. Oplatała go swoimi ramionami i całowała jego włosy.

- Obiecuję, Draco. Zawsze będę twoja.

W jego oczach pojawiał się zaborczy strach, kiedy na nią patrzył - w sposobie, w jaki ją dotykał - jakby zawsze spodziewał się, że będzie to ostatni raz, kiedy ją widzi.

W te dni, kiedy jej nie wzywał, szła przez Grimmauld Place, czując się tak, jakby nie mogła oddychać, dopóki nie poczuła, jak jej pierścień płonie.

Wtedy to ona rozpaczliwie domagała się, by wiedzieć, czy wszystko z nim w porządku.

- Nie umieraj, Draco.

To zawsze była ostatnia rzecz, jaką mu mówiła.

Na chwilę zanim się aportował, kiedy już stał w swoich szatach Śmierciożercy, mówiła to częściej niż pożegnanie. Chwytała jego podbródek w dłoń i patrzyła mu w oczy.

- Bądź ostrożny. Nie umieraj.

Pochylał głowę do przodu i całował ją w dłoń, gdy jego chłodne, szare oczy spoczywały na jej. 

- Jesteś moja. Zawsze po ciebie wrócę.

Zawsze to robił.

Każdego dnia wydawało jej się, że sprzeczności rosły. Stawały się bardziej strome. Nie była pewna, jak daleko mogą go zaprowadzić runy i jego własna determinacja, zanim osiągnie krytyczny punkt absolutnego nieprawdopodobieństwa i wszystko się zawali.

Czuła to.

Stąpał po ostrzu brzytwy.

Kiedy spał, wpatrywała się w jego twarz i prosiła, by przeżył wojnę.

Uciekną, kiedy będzie po wszystkim. Daleko, by nikt ich nie znalazł. Obiecała sobie, że znajdzie sposób. Obiecała mu to: że będzie jakieś ‘po’.

Były chwile, kiedy prawie zapominali o wojnie, która ich otaczała. Jedząc śniadania zamawiane u obsługi hotelowej. Rozważając, czy jedzenie fast foodów stanowi rzeczywiste pożywienie. Korzystając z nieracjonalnie dużych wanien, które zawsze były w jego apartamentach hotelowych. Całując go.

Mogłaby go całować przez wieczność, czując palący szacunek w sposobie, w jaki jej dotykał.

W chwili, gdy ich usta się stykały, miażdżył jej ciało o swoje. Jego dłonie przesuwały się po jej gardle i z powrotem do karku, wplatając palce w jej włosy, kiedy pogłębiał pocałunek. Przyciskał jej policzek do swojej dłoni, a następnie przesuwał nią w dół jej ciała.

Potem, kiedy łapała oddech, odciągał usta i zaczynał całować jej szyję. Ssał punkt jej pulsu, szarpiąc jej ubranie. Ledwo zauważała, że ​​jej ubranie zsuwało się i opadało na podłogę, gdy rozbierał ją i badał jej obnażoną skórę. Wtedy rozpinała jego koszulę i przesuwała dłońmi po jego ciele.

Przekręcał zapięcie jej stanika, a potem szarpał go, zanim jego dłonie rzucały się do góry, by złapać jej piersi i drażnić je, aż zaczynała jęczeć. Jego usta ślizgały się po połączeniu jej szyi i ramion, gdy całował i szczypał jej skórę.

- Doskonała. Piękna. Moja. Moja - oddychał tymi słowami przy jej ciele, gdy je obnażał. Gdy wchodził w nią. Kiedy przytulał ją do siebie. Gdy rozpadała się w jego ramionach lub pod jego ustami. Kiedy splatał ich palce i czuła, jak mocniej je ściskał, gdy dochodził.

- Będę się tobą opiekował. Przysięgam Hermiono, zawsze będę się tobą opiekował  - mruczał przy jej skórze lub włosach tak cicho, że ledwo to słyszała.

Pewnej nocy na początku maja, kiedy leżała objęta jego ramionami i na wpół zasypiała, usłyszała, jak to powtarza. Jakby to była obietnica, którą składał sobie wielokrotnie. Jakby nie mógł się powstrzymać.

Uniosła głowę i ujęła jego twarz w dłonie, żeby mogła spojrzeć mu w oczy.

- Draco, wszystko w porządku. Nic mi się nie stanie.

Po prostu patrzył na nią z taką samą gorzką rezygnacją, jaką miał wypisaną na twarzy podczas treningów. Przygotowywał się, czekając na to, co uważał za nieuniknione.

Wojna owinęła się wokół nich jak gniazdo cierni, z którego nie mogli uciec.

Osunął się i położył głowę na jej piersi, obejmując ją ramionami, podczas gdy ona wplotła palce w jego włosy.

Wciąż czuła, jak powtarza te słowa.

Wahała się przez kilka minut, zanim się odezwała.

- Opowiedz mi o swojej matce, Draco. Powiedz mi wszystko, czego nigdy nie mógłbyś powiedzieć nikomu innemu.

Zesztywniał i zamilkł. Przesunęła palcami po jego ramionach i prześledziła blizny po runach. 

- Używanie oklumencji to po prostu ukrywanie tego. Możesz mi powiedzieć, pomogę ci to znieść. Opowiedz mi o swojej matce.

Nie mówił, ani nie ruszał się przez tak długi czas, że zastanawiała się, czy zasnął. Potem odwrócił głowę na tyle, żeby mogła ujrzeć jego profil. Wyraz jego twarzy był ostrożnie zamknięty, ale widziała, że ​​się zastanawia.

- Nigdy wcześniej nie widziałem nikogo torturowanego - powiedział w końcu, nie patrząc na nią. - Ona była… pierwszą osobą, której torturowanie widziałem. On… - Hermiona poczuła, jak jego szczęka się zaciska, kiedy się zawahał. - Eksperymentował na niej i pozwalał kilku innym Śmierciożercom dzielić się pomysłami, co z nią zrobić, aby ukarać Malfoyów.

Kiedy mówił, jego oczy stopniowo stawały się coraz szersze, a jego twarzy nie pokrywała już maska. Patrzył przez pokój, a jego spojrzenie skierowane było gdzieś daleko.

Hermiona patrzyła i mogła go w pełni zobaczyć. Ujrzeć szesnastolatka, który wrócił do domu na wakacje.

Do domu. Wkraczając nieświadomie w koszmar, od którego nigdy, przenigdy nie ucieknie.

- Myślałem… - kontynuował, a jego głos stał się nagle młodszy. Chłopięcy. - Przez chwilę myślałem, że jeśli zabiję Dumbledore'a wystarczająco szybko, to ona jakoś wyzdrowieje. Że mogę to naprawić, jeśli tylko mi się uda. Ale… była cieniem siebie, kiedy wróciłem ze szkoły. Myślę, że próbowała przetrwać przez lato, kiedy byłem szkolony. Ale kiedy mnie nie było, złamała się…

Milczał przez chwilę.

Zaczął znowu mówić, ale potem zacisnął usta. Jego wargi drżały, jakby ciągle wybierał, a potem odrzucał to, co miał powiedzieć dalej.

- To nie był nawet miesiąc. Nie było mnie nawet miesiąc - powiedział w końcu.

Hermiona wplotła palce w jego włosy. Zamknął oczy i opuścił brodę.

- To wszystko miało być odwracalne, motywujące mnie. Nie miało to być nic, co mogłoby ją fizycznie okaleczyć. Ale on zrujnował jej umysł. Jego ulubioną techniką jest używanie do tortur legilimencji. Miała ataki, przeważnie małe, ale czasami pojawiały się też ciężkie. Szczególnie później. Po prostu… wykończyła się w tej klatce. Kiedy się wystraszyła, zamykała oczy, zaczynała się kołysać i wydawać te skomlące dźwięki. Czasami godzinami nie dało się jej uspokoić, a ja nie mogłem… Nie mogłem zawsze z nią zostawać, ponieważ musiałem trenować.

Nie patrzył na Hermionę, kiedy mówił. Wciąż wpatrywał się tępo przez pokój. Jego głos był niski i drżący.

- W dniu, w którym zabiłem Dumbledore'a, Czarny Pan zażądał, żebyśmy zjedli z nim kolację. Aby uczcić… Powiedział, że świętujemy mój sukces. Wypuszczono ją zaledwie na kilka godzin, a on chciał, żeby pełniła rolę gospodyni. Drżenie jej ciała było tak silne, że ledwo mogła utrzymać sztućce. Jej widelec ciągle grzechotał o talerz, a potem upuszczała go i panikowała, kiedy próbowała go podnieść. Najwyraźniej hałas był zbyt rozpraszający. Więc Czarny Pan wziął nóż do steków i przybił nim jej lewą rękę do stołu. Potem zostawił ją tam, krwawiącą, aż skończył i odszedł. Siedziałem naprzeciw niej, a ona po prostu patrzyła na mnie przez cały czas, kręcąc głową, ostrzegając mnie, żebym nic nie robił.

Chwycił Hermionę za rękę.

- Nie mogłem… nic zrobić. Próbowałem ją chronić. Trzymałem ją w jej pokojach tak często, jak to możliwe. Sprowadzałem uzdrowicieli, aby pomogli jej wyzdrowieć. Uzdrowiciele umysłu nie mogli nic zrobić. Powinienem był ją leczyć wcześniej. Tak wszyscy mi powiedzieli... Że powinienem był zacząć leczyć ją wcześniej.

Hermiona ścisnęła jego dłoń i przesunęła palcami po jego runach. Nieugięty, przebiegły, niezawodny, bezwzględny, nieustępliwy, zmotywowany do sukcesu.

By pomścić swoją matkę. W pokucie za wszystkie sposoby, w jakie czuł, że ją zawiódł.

- Tak mi przykro, Draco.

Zamilkł. Zamknął oczy i gwałtownie wciągnął powietrze.

- Wtedy… - zaczął, ale głos mu się załamał. Spróbował ponownie. - Wtedy… - Draco wykrzywił usta i zamilkł na kilka sekund.

- Wtedy... właśnie zaczęła trochę dochodzić do siebie, a ja zawahałem się przy Finch-Fletchleyach. Była tam mała dziewczynka. Nie mogła jeszcze nawet chodzić do szkoły podstawowej. Zaklęcia Niewybaczalne. Nie można z nimi oszukiwać. Musisz to poczuć. Musisz to mieć na myśli. Kazano mi użyć Cruciatusa, ale nie mogłem… Nie mogłem sprawić, żeby zaklęcie zadziałało. Była... taka mała.

Przełknął. 

- Bellatriks przeklęła mnie i dziewczynę, po czym pozwoliła Fenrirowi Greybackowi ją wziąć. Lubił dzieci. Kiedy zgłoszono moją porażkę, Czarny Pan uznał to za znak, że nie byłem wystarczająco zaangażowany lub zmotywowany. Kazał wyprowadzić moją matkę, aby mógł osobiście pokazać mi, jak prawidłowo wykonać zaklęcie Cruciatus.

Zapadła długa cisza.

- Dopiero zaczęło się jej poprawiać, kiedy to się stało.

Hermiona podejrzewała, że ​​jej ręka będzie mieć siniaki w miejscu splątania ich palców.

- W pewnym sensie Bellatriks troszczyła się o swoją siostrę. Nigdy nie odezwała się przeciwko Czarnemu Panu, ale starała się powstrzymać mnie przed porażką. Latem, zanim wróciłem do szkoły, kiedy zdała sobie sprawę, że kary za moje porażki zostaną wymierzone w moją matkę, zrobiła wszystko, by doprowadzić mnie do punktu, w którym będzie zdarzać się to jak najrzadziej. Poprosiłem ją, żeby nauczyła mnie wszystkiego, czego nauczyła się od Czarnego Pana i zrobiła to.

Jego głos się zmienił. Stawał się bardziej znajomy, gdy historia toczyła się przez jego życie. Zaczęły pojawiać się ślady jego twardego, urywanego tonu.

- Próbowałem wszystkiego, żeby wydostać mamę. Aby ją wyciągnąć. Ale nie mogłem z nią uciec. Miałem wszystko przygotowane, ale nie mogłem jej przekonać, żeby odeszła beze mnie. Zastanawiałem się, czy nie spróbować na niej Imperio, by zmusić ją do odejścia. Ale ją znałem. Gdybym został znokautowany lub bym umarł, w sekundzie wróciłaby, żeby mnie znaleźć. A ja nie mogłem jej gdzieś zamknąć, żeby nie mogła... Nie byłem… Nie chciałem być kimś, kto by ją zamknął. Nie chciałem, żeby znów poczuła się uwięziona.

Jego głos stał się stłumiony.

- Kiedy umarła, przybyłem, aby ujrzeć Lestrange Manor w ruinach. Nie wiedziałem, co się stało, dopóki nie zostałem wezwany. Ledwo wspominano, że tam była, liczyło się tylko to, że umarła. Różdżka Dumbledore'a pękła na pół. Miało to coś wspólnego z Bellatriks. Różdżka była jedyną rzeczą, która się liczyła. Zabił każdego Śmierciożercę, który przeżył i wrócił, aby zdać raport. Stałem tam otoczony ciałami, starając się nie krzyczeć.

Zamilkł i przez długi czas nie mówił nic więcej.

Hermiona wysunęła się spod jego ramienia i usiadła. Kiedy patrzyła na niego, poczuła tępe, rozdzierające uczucie w piersi.

Jego oczy były ostrożne, gdy odwzajemniał jej spojrzenie.

Lekko musnęła palcami jego policzek. 

- Draco, nie jestem twoją matką.

Wzdrygnął się i zaczął otwierać usta, ale kontynuowała, nie pozwalając mu sobie przerwać. 

- Moody i Kingsley nie zrobią mi krzywdy, jeśli zawiedziesz przy jakimś zadaniu. Nie będą mnie torturować ani narażać mnie na jakąkolwiek karę. Nie jestem zakładnikiem. Jestem na tej wojnie, bo tak zdecydowałam. Nie jestem krucha. Nie mam zamiaru się złamać. Proszę... - Przesunęła kciukiem wzdłuż łuku jego kości policzkowej. - Uwierz w to.

- Pozwól, że cię wyciągnę. Proszę, Hermiono. Przysięgam na Boga, że nie wpłynie to na moją pomoc dla Zakonu. Pozwól, że cię wyciągnę.

Potrząsnęła głową.

- Nie mogę odejść. Jestem lojalna wobec Zakonu. Nie mam zamiaru uciekać, gdy wszyscy inni walczą. Wszyscy walczymy w tej wojnie razem. Pozwól sobie pomóc. Nie musisz robić wszystkiego sam.

Jego oczy zmieniły się i zobaczyła w nich rozpacz i rezygnację. Coś się w niej rozdarło.

- Draco, nie możesz mnie prosić, żebym uciekła przed wojną.

Wykrzywił usta i parsknął.

- Dlaczego nie? Czy nie zrobiłaś dla nich już wystarczająco dużo? Sprzedali cię. A co jeśli… - urwał, a jego głos ucichł. Odwrócił od niej wzrok. - Otrzymaliby taką samą ofertę od kogoś, kto miałby inne intencje. Nadal byś to zrobiła… A gdybym cię nie wyszkolił, Potter i tak zostawiłby cię samą na tym polu.

Przesunęła kciukiem po jego skórze. Była tam najlżejsza, najsłabsza linia blizny w miejscu, w którym go przeklęła. 

- Zgodziłam się na to, Draco. Zgodziłam się na wszystko. Nikt mnie nie zmusił. Nie możemy wybierać momentu, kiedy zrobiliśmy już wystarczająco dużo, a potem zostawiać innych, by ponosili tego konsekwencje. Nie tak działa wojna.

Zacisnął szczękę i spojrzał na nią gorzko.

Nie obchodziło go to. Nie obchodziło go, czy ktokolwiek oprócz niej przeżyłby wojnę. Wszyscy mogliby umrzeć, a on by się tym nawet nie przejął.

Złożył Wieczystą Przysięgę. Nawet gdyby udało mu się usunąć swój Mroczny Znak, nie mógłby uciec, nie dopóki wojna trwała. Był uwięziony w samym jej sercu.

Hermiona westchnęła smutno i opuściła głowę, chowając twarz w jego ramieniu. Objął ją mocno.

Prawie spała, gdy usłyszała, jak słabym szeptem znów zaczął wypowiadać swoją mantrę. 

- Będę się tobą opiekował. Przysięgam, zawsze będę się tobą opiekował.

Akcje ratunkowe zostały wstrzymane. Kingsley zawiesił je, dopóki nie dowiedzą się więcej o namiarach z Sussex. Wczesne prototypy kajdan były wprowadzane do wszystkich więzień.

Ruch Oporu został prawie całkowicie zepchnięty do podziemia i do świata mugoli. Pojawiło się tak wiele mrocznych istot i Szmalcowników, że trudno było im się poruszać.

Kingsley zaczął jeszcze mocniej polegać na swoim zespole zwiadowczym i wykorzystywać Draco w armii Voldemorta. Dezinformacja. Sabotaż. Jak gdyby armia Śmierciożerców była maszyną możliwą do zdekonstruowania. Koperty z zamówieniami na konkretne informacje stawały się coraz grubsze za każdym razem, gdy Hermiona je dostarczała.

Draco rzadko wspominał o tym, co zrobił, ale wiedziała, że ​​był bliski wyrwania się spod nacisku. Za każdym razem, gdy ją widział, stawał się coraz bardziej zdesperowany.

Paliło ją to. Patrzenie, jak rozpada się pod wpływem wszystkiego, co miał utrzymywać i przynosić dla obu stron.

Prawie cała presja narzucona na Hermionę ze strony Zakonu zniknęła. Była obrożą wokół gardła Draco. Miała go trzymać na smyczy. Kingsley i Moody nie musieli prosić o nic pilniejszego niż o to, żeby to utrzymała.

Po prostu musiała z tym żyć.

Czuła się na Grimmauld Place jak zwierzę w klatce. Podróżowała z kryjówki do kryjówki tylko po to, by zmienić scenerię.

Kiedy nie leczyła ani nie opiekowała się Ginny, wkładała swoją energię w badania i magię eksperymentalną. Brnęła coraz głębiej w badania nad Czarną Magią niż kiedykolwiek w przeszłości. Może Zakon by jej nie użył, ale Draco mógł.

Próbowała znaleźć sposób na obejście kajdan. Draco regularnie przynosił jej zaktualizowane zwoje analiz, a ona przeglądała je, próbując znaleźć lukę, coś do wykorzystania. Były genialne. Były dziełami magicznej sztuki.

Przerażały Hermionę swoją szybką ewolucją.

Oprócz nieusuwalnych namiarów, w Sussex zaczęto eksperymentować z kajdanami mającymi na celu stłumienie magii. Wolfram inkrustowany żelazem. Wolfram pokryty miedzią lub aluminium. Kajdany z rdzeniem różdżki.

Ledwo spała, chyba że była z Draco. Przez resztę czasu leżała w zimnym przerażeniu na myśl, co stanie się z każdym schwytanym. Zakon może nigdy nie uratować żadnego z nich.

Śmierciożercom zaczęto przekazywać kajdany, aby łatwiej było schwytać im członków Ruchu Oporu. Po ich zamknięciu, kajdan nie można było ponownie otworzyć bez dwóch nosicieli Mrocznego Znaku wykonujących nad nimi wariant inkantacji Morsmordre.

Dean Thomas pojawił się na Grimmauld Place dzień po schwytaniu. Jego prawa ręka została odcięta. Ukradł nóż i odciął swoją dłoń w nadgarstku, żeby uciec.

Tydzień później Severus przyniósł wiadomość, że kajdany zostały przeniesione z Sussex w celu zwiększenia produkcji. Od teraz pojawiały się w zestawach po dwie sztuki.

Pewnego wieczoru Draco przyniósł Hermionie zestaw prototypów i obserwował, jak go analizuje.

Wyglądały prawie jak bransoletki.

Hermiona zbudowała wokół nich skomplikowaną sieć magii analitycznej, rozdzielając na części pierwsze wszystkie ich składniki: alchemię, zaklęcia, arytmię, runy osadzone w żelaznym rdzeniu.

Spędziła godziny próbując znaleźć lukę, aż zasnęła między nimi. Gdy się obudziła, zobaczyła że ​​Draco przeniósł ją do łóżka.

- Nie mogę… Nie da się ich obejść. - Jej mózg był zmętniały z wyczerpania. Prawie trzęsła się z frustracji. - Coś musi w nich być. Używanie Imperio nie zadziała, pojawia się w sygnaturze zaklęcia i anuluje inkantację. Pomyślałam, żeby po prostu je przeciąć, ale rdzeń jest zaklęty i w takiej sytuacji wybuchnie. Po prostu nie jestem w stanie... Może powinnam spojrzeć na to z innej strony. Jestem samoukiem w zakresie alchemii. Może po prostu nie zbadałam wystarczająco dużo.

Zaczęła się od niego odsuwać, próbując wrócić do stosów książek, które ze sobą przyniosła. Draco ją zatrzymał. Objął jedną ręką jej talię, a drugą owinął wokół jej ramion.

- Nie możesz uratować wszystkich, Granger.

Uspokoiła się i rozpaczliwie rozejrzała po pokoju.

- Nie wiem, jak wygramy tę wojnę - powiedziała w końcu.

Draco milczał. Nie było nic do powiedzenia, co nie byłoby kłamstwem.

Uniosła rękę i objęła jego rękę, owiniętą wokół jej ramion.

- Nie wiem, jak kogokolwiek uratować. Wszystko, co robię, tylko to kumuluje… A oni i tak umierają, ale w gorszy sposób. Chciałabym… Chciałabym nigdy nie zostać uzdrowicielką.

Nigdy wcześniej nie przyznała nikomu, że tego nienawidziła.

Opowiedziała mu o horkruksach. Nie powinna była. Nie otrzymała pozwolenia. I tak mu powiedziała. Wszystko, co wiedziała, o ich stworzeniu i zniszczeniu oraz o wszystkich pomysłach Zakonu na temat tego, czym mogłyby być. O zagubionych przedmiotach Założycieli.

- Uważamy, że jeden może być w Hogwarcie - powiedziała, pokazując mu wszystkie swoje badania. - Ale nie wiemy, ile mógł ich stworzyć. Nie mogło być ich więcej niż pięć, prawda? Rozszczepiając w ten sposób swoją duszę… To jak trucizna w ciele. Wyżre go od środka. Jego obecna forma to najlepsze przywrócenie, na jakie mógł sobie pozwolić dzięki eliksirowi regeneracji. Powinien był przywrócić go do fizycznej świetności, ale jego dusza jest tak zdegradowana, że ​​stworzyła takie ciało, na jakie najlepiej było ją stać. Horkruksy muszą być więc ograniczone. Nie sądzę, żeby mógł je dalej tworzyć. Jeśli uda nam się zniszczyć wszystkie, stanie się na tyle niestabilny, że nawet jeśli nikt go nie zabije, w końcu sam po prostu przestanie istnieć. Ale nie wiemy, gdzie mogą być. Jest tak mało informacji o jego przeszłości.

- Dał jeden z nich mojemu ojcu podczas pierwszej wojny?

- Kiedy Komnata Tajemnic została otwarta podczas naszego drugiego roku, było to spowodowane przez fragment jego duszy, który opętał Ginny Weasley. Twój ojciec podrzucił horkruksa do jej książek, próbując zdyskredytować Artura Weasleya.

- Jeśli zostały stworzone podczas pierwszej wojny, a on powierzył je swoim zwolennikom, to zajmę się tym. Powinnaś była powiedzieć mi wcześniej.

- Nie powinnam ci tego teraz mówić. - Położyła dłoń na jego sercu. - Nie próbowałam dodawać ci jeszcze więcej zadań. Po prostu… nie mam z kim porozmawiać. Pomaga mi to myśleć, gdy mogę mówić coś głośno.

Prychnął.

- Jeśli dzięki temu się to skończy, to warto. Co robi Zakon? Wszystko, o co proszą mnie Moody i Shacklebolt, to kupowanie dodatkowego czasu - powiedział głosem wibrującym z wściekłości.

- Draco…

Nie powiedział nic więcej, ale jego złość była wyczuwalna.

Nie ufał Kingsleyowi, Moody'emu ani Zakonowi. Był przerażony, że gdyby umarł, mogliby ją sprzedać ponownie, by spróbować przetrwać.

I nie mogła mu obiecać, że tego nie zrobi. Zrobiłaby wszystko, żeby wygrać wojnę. On o tym wiedział. Podejrzewała, że ​​strach napędzał go bardziej niż cokolwiek innego.

Objął ją ramionami, a ona mogła poczuć to w jego dłoniach, w sposobie, w jaki ją dotykał.

Położyła głowę na jego piersi i wsłuchiwała się w jego serce.

- Powinieneś sprawić sobie zbroję - powiedziała. - Badałam jedną. Ukraińska Zbroja Żelaznego Brzucha. Jest lekka, bardzo odporna na magię i prawie nieprzenikniona na ataki fizyczne. Jeśli będziesz nosić ją pod szatami, nikt nawet się nie dowie że tam jest. Może kiedyś uratować ci życie.

Nic nie powiedział. Wciąż wpatrywał się w jej badania nad horkruksami.

Czasami nie opuszczali chaty w Whitecroft od razu. Przybywał z tak wieloma obrażeniami, że wpadłby w szok. Innym razem czuła drżenie od Cruciatusa w jego dłoniach.

Leczyła go, a potem siadała z jego głową na jej kolanach, podczas gdy on dochodził do siebie. Leczyła drżenie jego ramion i dłoni, kiedy dryfował na krawędzi świadomości. Mruczała do niego przeprosiny pod nosem, stukając czubkiem różdżki po jego dłoniach, zginając i rozcierając je oraz masując jego palce, aż przestały drżeć.

Zabijasz go. Zabijasz go. To wszystko przez ciebie.

Pozwoliła sobie płakać nad nim, kiedy nie był tego świadomy. Chwytała jego dłonie w swoje i próbowała go naprawić.

- Przepraszam. Przepraszam. Tak mi przykro - powtarzała w kółko.

Ocierała oczy i zawsze odpędzała wszystkie łzy, zanim go wybudzała. Dostrzegała, jak napięcie rozdziera jego ciało, gdy odzyskiwał przytomność, a potem czuła, jak dudni jej serce, kiedy podnosił głowę i na nią patrzył.

Aportował ich do hotelu i spał z ramionami zaborczo owiniętymi wokół niej.

Kiedy nawet obecność Draco była niewystarczająca, by uciszyć jej demony, studiowała jego twarz i słuchała bicia jego serca, cicho obiecując mu szeptem:

- Zaopiekuję się tobą. Przysięgam, zawsze będę się tobą opiekować.

__________

Wszystkie ilustracje do tego opowiadania został stworzone przez Avendell.


25 komentarzy:

  1. Czy można dziwić się Draco, że jest tak troskliwy i opiekuńczy? Po tym rozdziale wszystkie wątpliwości, jeśli ktokolwiek jeszcze je miał powinny zostać rozwiane. On się martwi. Boi się, że z Hermioną może być jak z Narcyzą. Nie winię go za to wcale, choć Zakon jest inny, Draco doświadczył w swoim życiu tak wiele zła, że ciężko mu uwierzyć w cokolwiek. Boi się, że ją straci, że ktoś kto mógłby przynieść więcej korzyści ze szpiegowania dla Zakonu mógłby mu ją zabrać. Nie chcę nawet dopuścić do siebie takiej myśli. Oddał jej swoje serce i możliwość stracenia jej by go zabiła. Nie zrobiłaby tego nawet Czarna Magia, tylko właśnie jej utrata. Dlatego zabronił jej wychodzić gdziekolwiek, tylko na spotkania z nim. Bo boi się, że chwila nieuwagi mogłaby przesądzić o jej losie. Mimo tego za każdym razem drży o jej bezpieczeństwo i musi się sam upewnić, że nic jej nie jest. Obiecał sobie, że będzie się nią opiekował I wierzę, że naprawdę by sobie nie wybaczył, gdyby coś jej się stało. Ona też zaczyna siebie coraz bardziej winić za to, kiedy widzi w jakim stanie do niej przychodzi. Poświęca się dla niej, ale tak czy tak by to zrobił. Jest bardzo zdeterminowany, żeby pokonać Voldemorta. A Hermiona sobie nawet nie wyobraża, przez jakie piekło ona sama będzie przechodzić mając na sobie te kajdany. To jest naprawdę tylko początek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...nawet nie chce o tym myslec...! 🙈😭

      Poprosilabym o spojler, ale chyba wyczekam grzecznie na rozdzial jutro 😁😉
      Milego weekendu 😘

      Usuń
  2. Wow... Emocje poprostu wylewają się ze mnie, z tej historii. Brakuje mi słów by opisać co czuję, to jest tak niewyobrażlne.
    Przestało być lukrowo...
    Boję się o Draco, że w dążeniu aby ochronić Hermione zrobi coś, czego nie będzoe w stanie odwrócić.
    Myślałam o horkruksach i czy przypadkiem nie zniszczył tego naszyjnika (z teraźniejszości) 😶😶
    Czekam na więcej!!
    Dużo weny i ciepłe przytulasy do wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, to faktycznie mogl byc on! Nie moge sobie przypomniec czy Draco byl obecny wtedy gdzies w poblizu 🤔 I czy byla o tym mowa 🤔

      Usuń
  3. To bardzo mocny rozdział... Tyle emocji i informacji. Opowieść o tym co spotkało Narcyzę - przerażająca... Całą ta historia odcisnęła na Draco piętno. Nie dziwię się, że tak nienawidzi Voldemorta i tak bardzo chce zakończenia wojny. Do tego ta jego obsesja nad losem Hermiony. Nie potrafię sobie wyobrazić co może czuć w teraźniejszości... Obiecywał, że ją ochroni, a oni ją złapali i gdzieś ukryli... Co on czuł kiedy nie mógł jej znaleźć i nie wiedział czy żyje... No i później to wszystko jak się odnalazła i trafiła do niego w takim stanie. Bez wspomnień i bez niego. Wrócenie do teraźniejszości i poznanie dalszego ciągu tej historii to będzie coś!
    No i jeszcze ta kajdany... czy znajdą sposób na usunięcie ich bez "ofiar".
    Na prawdę nie mogę się doczekać co będzie dalej.
    Buźka:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczelam sie zastanawiac wlasnie nad tym, czy wiedzial, ze ona jest uwieziona i stad jej przeblyski pozniej o tym, ze musi wytrzymac?

      Usuń
  4. Draco ile on musi znosić i jeszcze jest taki troskliwy co do Hermiony choć ona też o niego dba 🥺🥺

    OdpowiedzUsuń
  5. To jeden z najsmutniejszych rozdziałów.
    💔⭐

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje serce jest 💔💔💔💔💔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba pierwszy rozdział którego nie mogę czytać to jest za dużo... masakra jednak zakon nie jest taki zły. Oni jednak swoich nie krzywdza

      Usuń
  7. Ważne, że rozdział dodany,nieważne o której! Nigdy bym nie miała pretensji do nikogo, że nie dodaje rozdziałów o 5 rano :D życie dopada każdego, ja ostatnio i tak dopiero wieczorem daje radę czytać właśnie z tych samych powodów haha
    On tak bardzo przepadł w niej. Próbuję sięgnąć pamięcią do początku opowiadania, ile to musiało go kosztować, aby nie powiedzieć jej, powstrzymać się, brnąć w to wszystko. Nie mogę się doczekać serio co będzie jak wrócimy do teraźniejszości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zapomniałam zapytać :D czy na weekend będzie więcej rozdziałów przewidzianych? Żyję dla weekendów bardziej niż zwykle haha

      Usuń
    2. Ciężko mi powiedzieć - mam pierwszy wolny weekend od wieków (serio, od wieków) i chciałabym troszkę ożywić swoje martwe życie towarzyskie, więc na gwarantuję, że znajdę czas na coś dodatkowego, bo moje plany są dość płynne ostatnio :/

      Usuń
  8. Dla mnie to nie jest smutny rozdzial. Ja zawsze szukam tego ciepla które powoduje że zimno do mnie nie dociera 😉

    OdpowiedzUsuń
  9. 💔😭💔😭💔😭💔😭💔😭💔😭💔😭💔

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego, chyba wszystkich zabiło te wspomnienia o matce

    OdpowiedzUsuń
  11. Dlaczego coś takiego? Po takim ciężkim tygodniu, w piątek liczyłam że coś miłego przeczytam A tu tylko łzy

    OdpowiedzUsuń
  12. Proszę niech to będzie najcięższy rozdział i już nie będą tak dramatycznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy na równi pochyłej. Każdy kolejny będzie tylko gorszy :))))

      Usuń
    2. To ześ pocieszyla 😁😁😁😁

      Usuń
  13. Nie moglam czytac o Narcyzie, skrecalo mnie w srodku i znow lzy, moment, w ktorym Draco opowiada o wbiciu noza w dlon jego matki, to zaczelam sie trzasc ☹ Okrutny, podly ch.j! Mam nadzieje, ze to Draco bedzie tym, ktory go ostatecznie wykonczy! Dobrze, ze Hermiona powiedziala mu o horkruksach, ale z wrazenia usiedziec nie moge, jak to sie wszystko skonczy! Za to mantra Draco o tym, ze zawsze bedzie sie nia opiekowal... o Boze, to takie piekne i takie gorzkie jednoczesnie, jak sobie przypomne, co ich czeka za chwile 😪
    Ściskam mocno i zycze Ci oddechu w ten weekend, Vera 😘❤
    Mała

    OdpowiedzUsuń
  14. 😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭
    Płaczę, płaczę, ryczę...
    O matko ale to smutne 😭
    Ta miłość, ta bezsilność, ta usilna walka o każdą dobrą chwilę, minutę zatracenia, sekundę wytchnienia...
    Ich relacja, szczerość, zrzucenie masek ❤
    Cudo!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozumiem coraz więcej. Coz I część opowiadania i postępowanie Draco nagle stało się spójne... Przebywanie z Hermiona i świadomość że musi poniekąd zgwałcić ukochaną, to że ona go nie pamiętała to musiało być dla niego straszne. Kolejna sprawa to zachowanie pozorów. Ale jeżeli coś jej się działo zawsze był, wielokrotnie było powiedziane jak wszystko dla niej zabezpieczył. Popieprzony Voldemort. Hermiona wydaje mi się, że specjalnie odcięła wspomnienia bo bała się, że w niewoli wyda Draco. Draco tak bardzo brutalnie używał może na niej legilimencji bo chciał rozpaczliwie aby pamiętała... Jestem ciekawa po wspomnieniach jak to między nimi będzie, jednak zabił jej przyjaciół, choć mam nadzieję że w tym też jest jakieś drugie dno.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zarwałam noc żeby jak najszybciej przeczytać, totalnie nie żałuję xD
    Mam wrażenie że Draco w jakis sposób probowal odblokować jej wspomnienia, dał jej książkę o magicznej ciąży którą już czytała, nawet zapytał ją w trakcie niewoli już o to czy była dziewicą jakby to miało jej się przypomnieć... Jednocześnie martwi mnie jak niebezpieczne dla niego będzie to ze Hermiona odzyskuje wspomnienia, on sam najwyraźniej krył tą wiedzę doskonale ale mam duże wątpliwości co do tego ze Hermiona będzie potrafiła w obecnym stanie stosować oklumencję /A.

    OdpowiedzUsuń