Muzyczna sugestia:
Pink Floyd - High Hopes
Playlista Spotify: “Music to read Manacled to”
__________
Marzec 2003
Kiedy obudziła się rano, odkryła, że naprawdę była w hotelu z Draco. Było to tak zaskakujące, że pomyślała, że może wciąż ma halucynacje.
Rozejrzała się po pokoju, próbując skupić się na otoczeniu. Nie śniła. Naprawdę tu była, w mugolskim apartamencie hotelowym z Draco. Apartamencie, który najwyraźniej zajmował, nosząc na sobie bluzę z kapturem Oxfordu.
Gdyby nadal tworzyła jego psychologiczny szkic, to odkrycie wymagałoby od niej rozpoczęcia nowego zeszytu. Dlaczego on tam był? Czy robił to często? Dlaczego, u licha, miałby spędzać noc w mugolskim świecie?
Odwróciła głowę, żeby na niego spojrzeć.
Spał, owinięty wokół niej zaborczo, jakby nie pozwalał nikomu jej ukraść. Jego ciało było tak ciepłe przy jej własnym, że prawie paliło.
Kiedy przyglądała mu się ze zdumieniem, wróciły do niej wszystkie wydarzenia tej nocy.
Wzdrygnęła się.
Nie powinna była przychodzić.
Nie powinna była przychodzić i nie powinna była zostać.
To był błąd.
Był jak smok. Pełen zazdrości sposób, w jaki gromadził rzeczy, na których mu zależało - nie było w tym umiaru. Był zaborczy i zabójczy. Trzymał ją w ramionach, jakby była jego.
Pokusa, by się temu poddać, pozwolić mu ją mieć i kochać go za to - przerażała ją.
Jej potrzeba kochania ludzi i rozpaczliwe pragnienie odwzajemnienia jej miłości - zamknęła ją w sobie na klucz. Przeniosła ją w ukrycie na rzecz chłodu logiki, realizmu i strategicznych decyzji wojennych. Wepchnęła ją do dziury, gdzie by jej nie poczuła. Nie tęskniła za nią.
Ale Draco wyciągnął ją ze studni, w której ją ukryła, odkrył i zabrał się do otwierania zamka. Niemal czuła, jak jego palce obracają tarczę, nasłuchując ruchu każdej zapadni. Czekając na otwarcie.
Jego własny smutek i samotność, jego uwaga i niezachwiana stanowczość, i sposób, w jaki na nią patrzył, jak jej dotykał. Prześlizgiwał się przez jej mury i owijał wokół jej serca z taką pewnością, jak ona owijała się wokół jego.
Próbowała wyśliznąć się z łóżka, zanim się obudził, ale jego oczy otworzyły się w chwili, gdy tylko się przesunęła. Jego uścisk wzmocnił się i przyciągnął ją z powrotem do siebie na chwilę, zanim wyraz jego twarzy zamigotał i pozwolił się jej odsunąć.
Uspokoiła się i spojrzała na niego.
Przerażenie, które wzbudzał w niej rok temu, całkowicie zgasło. Niebezpieczeństwo z jego strony - wciąż tam było, rzucając jeszcze ostrzejszy blask ulgi teraz, kiedy zobaczyła, jak bezlitośnie potrafił zabijać. Ale pomimo tego, że zdała sobie sprawę, jak bezlitosny potrafił być, to sprawiło, że zaczęła się go mniej bać.
Teraz wiedziała, jak bardzo się powstrzymywał . Pomimo wysokich rang, do których awansował w armii Voldemorta, powstrzymywał się. Zniszczenie całej eskadry Śmierciożerców nie wymagało od niego prawie żadnego wysiłku. Przybył i zabił prawie sto osób w ciągu kilku minut.
Przyjrzała się jego twarzy, a on spojrzał na nią. Jego wyraz był zamroczony. Cokolwiek czuł, było teraz starannie ukryte. Ale jego oczy…
Sposób, w jaki na nią patrzył, wystarczył, by zatrzymać jej serce.
- Nie powinnam była przychodzić - powiedziała w końcu.
Nie wyglądał na zranionego ani zdziwionego jej słowami.
- Potrzebowałaś kogoś. Po prostu byłem dostępny. Nie musisz się martwić, to nie skomplikuje ci żadnej sprawy - powiedział, odwracając od niej wzrok, a jego palce lekko muskały jej nadgarstek. - Nie oczekiwałem, że to coś zmieni.
Hermiona drgnęła i nerwowo przełknęła ślinę.
Nie mogła mu powiedzieć, że to nie to miała na myśli. Nie był tylko kimś. Był… Dla niej był -
To był błąd.
Musiało to być widoczne na jej twarzy, ponieważ kiedy jej się przyglądał, w jego oczach nagle pojawiło się coś, co wyglądało na triumf. Zanim zdążyła się odsunąć lub uciec, przyciągnął ją z powrotem do siebie, a jego usta opadły na jej własne.
W chwili, gdy ją całował, wszystkie jej lęki, poczucie winy i postanowienia znikały.
Myślała tylko o tym, jak bardzo chciała tam być. Jak bardzo chciała być przez niego dotykaną. Był jak ogień. Nie czekał, już wcześniej przepalił sobie drogę.
Widział pęknięcia w jej murach i w ten sam nieubłagany sposób, w jaki przebił się przez ściany jej oklumencji, włamał się do jej serca.
Wciągnął ją pod siebie, rozgrzewając ją ustami, gdy jego ręce wędrowały po jej ciele. Przylgnęła do niego i mocno go pocałowała.
To nie było jak poprzedniej nocy.
To nie było pocieszające.
To było potwierdzenie.
Jego usta były gorące przy jej wargach, sunąc wzdłuż szczęki i gardła, aż do ramion. Wplątała palce w jego włosy i trzymała go blisko, próbując nie płakać z powodu tego, jak desperacko go pragnęła i jaka była wdzięczna, że nie zamierzał zmuszać jej do pytania.
Jego zaborcze dłonie przesuwały się po jej ciele, przyciągając ją coraz bliżej, aż przyglnęła do niego. Potem uniósł się lekko i zatopił w niej z mocnym pchnięciem.
Poruszając się w niej, zapamiętywał jej ciało swymi dłońmi i całował ją, aż z trudem łapała oddech. Wsuwał się głęboko.
Jego uścisk - jego dotyk - nigdy tego nie zapomni.
Był zdeterminowany, by udowodnić jej, kim dla niej jest. By upewnić się, że nie mogła zaprzeczyć temu, co sprawiał, że czuła.
Sprawił, że rozpadła się pod jego dłońmi, pod jego ciałem, dwukrotnie, zanim ją puścił. Kiedy w niej doszedł, stracił kontrolę, pozostawiając na chwilę całkowicie otwarty wyraz swojej twarzy. W jego oczach nie było teraz złamanego serca, to było opętanie…
… i triumf.
- Jesteś moja. Przysięgłaś mi siebie - powiedział jej do ucha, wysuwając się z niej i przyciągając ją mocno do siebie. - Teraz. I po wojnie. Obiecałaś to. Zajmę się tobą. Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. Nie musisz być samotna. Bo jesteś moja.
Powinna iść.
Ale zagubiła się w nim. Była zamknięta w niebezpiecznych objęciach Draco Malfoya i czuła się w nich jak w domu.
Spała w jego ramionach, prawie martwa dla świata. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz spała dłużej niż cztery godziny bez wypicia dawki Eliksiru Bezsennego Snu. Na chwilę się obudziła, czując, jak jego ręka ślizga się po jej ramieniu. Podniosła głowę i zauważyła, że się jej przygląda. Wygięła się pod jego dotykiem i złożyła pocałunek na jego piersi, zanim ponownie zasnęła.
Kiedy się obudziła, był już prawie wieczór. Draco siedział obok niej, bawiąc się jej palcami.
- Jak to jest, że tutaj jesteś? - zapytała, patrząc na niego oszołomiona.
Uniósł brew.
- To mój apartament.
Przewróciła oczami.
- Jak to jest, że jesteś świecie mugoli? Jak możesz spędzać ze mną cały dzień w łóżku? Czy nie jesteś generałem?
Wplótł dłoń w jej włosy i przyciągnął jej usta do swoich, przetaczając się na nią i całując ją przez kilka minut, po czym cofnął głowę i spojrzał na nią.
- Zazwyczaj kiedy nie pracuję, przebywam w mugolskim świecie. O ile nie jestem pod wpływem Eliksiru Wielosokowego, jestem tym… tym kim jestem i co zrobiłem… - odwrócił wzrok. - Każdy wie, kim jestem. Więc... kiedy nie jestem na służbie, przechodzę do świata mugoli. Nikt mnie tutaj nie zna. Jeśli cokolwiek wymaga mojej obecności, Czarny Pan może mnie wezwać lub wysłać kogoś do Dworu. Poczuję, jeśli ktoś spróbuje wejść przez bramę.
- Nie mieszkasz w swojej posiadłości? - zapytała. Jego dłoń zsunęła się zaborczo w dół jej gardła i poczuła, jak jego kciuk przesuwa się po jej obojczyku.
- Nie. Nie, chyba że muszę kogoś tam gościć. Ja… - Cofnął rękę i gwałtownie usiadł. - … To… to… - Opuścił głowę na sekundę i gwałtownie wciągnął powietrze. - Wszystko jest tam skażone. Za każdym razem, gdy tam jestem, słyszę krzyki mojej matki. To tak, jakby cały dom był nawiedzony. Klatka, w której była przetrzymywana… Ona została wbudowana w podłogę salonu za pomocą magii z linii energetycznych posiadłości. Nie można jej usunąć.
Gorycz w jego głosie przypomniała Hermionie, jak osobisty był jego smutek. Jak ostrożnie to w sobie nosił. Całkiem sam. Rok po roku.
- Tak mi przykro - powiedziała, kładąc dłoń na jego policzku i chwytając kosmyki jego włosów opuszkami palców. Opuścił głowę na jej dłoń i na chwilę zamknął oczy.
- W każdym razie... - zaczął, a jego głos był napięty i niezręczny - Wywołałoby to pytania, gdyby ktoś zobaczył, że mieszkam gdzieś indziej. Jakimś sposobem trafiłem do mugolskiego świata - zaśmiał się słabo z niedowierzaniem. - Wędrowałem po okolicy, próbując dowiedzieć się, jak to wszystko tutaj działa. Concierge jest niesamowicie przydatny. Bez względu na to, jak idiotyczne są pytania, które zadaję, lub jak bardzo dziwaczne są moje prośby, zawsze znajdują sposób, aby mi wszystko zapewnić. I nigdy nie zadają pytań, bez względu na to, jak bardzo zakrwawiam im ręczniki.
- Co to za hotel? - zapytała, siadając i rozglądając się po pokoju.
- Ach. Jaki mamy dzień miesiąca? - powiedział w zadumie. - Ostatni tydzień marca. Zatem… jesteśmy w Savoy.
Hermiona cofnęła się lekko, żeby na niego spojrzeć.
- Masz kilka hoteli, w których się zatrzymujesz?
- Zbyt duże natężenie magicznej aktywności może w końcu zwrócić czyjąś uwagę, nawet przy wszystkich dostępnych zabezpieczeniach. Dlatego przechodzę między kilkoma z nich za pomocą arytmetycznego równania randomizacji. Pracownicy są pod wpływem lekkiego Confundo. Nie jest ono zbyt mocne. Działa tylko na tyle, że gdyby poproszono ich o mój opis fizyczny, każdy zaoferowałby w odpowiedzi coś innego - odpowiedział, wzruszając ramionami.
Hermiona zamrugała i starała się nie myśleć o tym, ile pieniędzy wydaje Draco, utrzymując do swojej dyspozycji kilka apartamentów hotelowych. Bogaty palant.
- A więc, kiedy nie jesteś generałem podczas wojny czarodziejów, mieszkasz w eleganckich mugolskich apartamentach hotelowych - powiedziała, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Wiedziałaś, że studiowałem mugolską historię? Jak myślisz, że gdzie to zrobiłem? Jestem całkiem dobry we wtapianiu się - oznajmił, a jego ton ociekał arystokratyczną satysfakcją, gdy to mówił, a Hermiona wątpiła, czy jest jakiekolwiek miejsce na świecie, w którym można by go opisać jako wtopionego.
Znów odwrócił od niej wzrok, wykręcając lewą rękę, by ukryć Mroczny Znak.
- Wydawało się rozsądne, aby robić pewne rzeczy tymczasowo, a to mogło być czymś do zrobienia, kiedy miałem wolne.
Hermiona milczała. Oczywiście. Spędził prawie rok, czekając na dzień, w którym ona go wyda. Chwilowe. Niezaangażowane. To było rozsądne.
Oparła głowę na jego obojczyku i objęła go ramionami. Pod palcami czuła blizny po jego runach.
- Kiedy… kiedy zdałeś sobie sprawę, że nie wiedziałam, że miałeś umrzeć w czerwcu?
Zaśmiał się słabo.
- Kiedy to powiedziałaś. Kiedy wskazałem, że powinnaś była przewidzieć moją karę, pomyślałem, że zdasz sobie sprawę, że Moody i Shacklebolt mnie wystawili. Ale tego nie zrobiłaś. Wtedy założyłem, że następnego dnia zostanie ci to wyjaśnione. Ale najwyraźniej to się nie stało. Doszedłem więc do wniosku, że Moody i Shacklebolt w międzyczasie zdecydowali, że moje przetrwanie było przydatne. Było jasne, biorąc pod uwagę to, jak się zachowywałaś, że nie poinformują cię o tych szczegółach, dopóki nie zdecydują się na taki ruch. To zaskutkowało tym, że przebywanie w pobliżu sprawiało, że byłaś dla mnie zarówno zbawieniem, jak i bólem. Czasami chciałem ci to po prostu powiedzieć, ale… przypuszczam, że podobał mi się sposób, w jaki chciałaś mnie uratować.
Hermiona zacisnęła usta i oparła czoło o niego.
- Na początku zastanawiałam się czasem, czy taki był plan. Ale założyłam, że miną lata do tego momentu. Starałam się o tym nie myśleć… i w końcu zapomniałam. Po tym, jak uleczyłam twoje runy, a ty przestałeś przychodzić... przestałam wtedy o tym myśleć. Byłam tak zajęta zastanawianiem się, czy kiedykolwiek jeszcze cię zobaczę.
Draco milczał.
- Kiedy pojawiłam się w czwartek po świętach Bożego Narodzenia… To było właśnie po tym gdy dowiedziałam się, że taki był plan.
Draco lekko skinął głową.
- Tak myślałem.
Powoli odwrócił głowę i spojrzał na nią.
- Skoro już rozmawiamy, chciałem zapytać, co mi zrobiłaś?
Hermiona zamarła z poczuciem winy.
Kącik jego ust drgnął, gdy kontynuował badanie jej wzrokiem.
- Granger, miałem te runy przez miesiąc, zanim włożyłaś do nich różdżkę. Udałem się do kilku uzdrowicieli, aby choć trochę złagodzić ból. Pomijając ogólne niejasności związane z leczeniem magii runicznej, cokolwiek zrobiłaś, naruszyło to podstawowe prawa magii. Tak więc, mam swoje przypuszczenia, ale byłbym wdzięczny, gdybyś jednak mi powiedziała.
Hermiona milczała przez minutę, przesuwając palcami po bliznach, gdy jej druga ręka wciąż była spleciona z jego.
- W Egipcie Aset jest boginią uzdrowienia - powiedziała wreszcie cicho. - Niektórzy mówią, że ma władzę nad samym losem. W mitologii egipskiej, kiedy człowiek umiera, jego serce jest oceniane. Tylko ci, którzy uznani są za cnotliwych, mają pozwolenie na życie pozagrobowe. Mówi się, że Aset podarowała egipskim uzdrowicielom woreczek kamieni zdolnych do oczyszczania serca. Kamienie te nazywane są Sercem Aset. Według mitów, ktoś, kogo serce zostało zepsute przez ciemność, mógłby otrzymać szansę na odkupienie, gdyby jego uczynki wynikały z dobrych intencji... - urwała i przełknęła. - To, co robią kamienie, to wchłanianie Czarnej Magii. Oczyszczają ciało z jej trucizny.
- I ty masz jeden.
Hermiona spoglądała tępo w pościel na łóżku.
- Dyrektor szpitala mi taki powierzył. Był on przeznaczony dla Harry'ego. Pomyślał, że gdyby Harry pokonał Sam Wiesz Kogo, potrzebowałby tego. Że Harry zasługiwałby na oczyszczenie, aby mieć szansę na życie, którego pragnie później. Ale Harry nigdy, nigdy nie użyje Czarnej Magii. U niego sprzeciw wobec korzystania z niej ma charakter zasadniczy. Nie dlatego, że boi się umrzeć lub zostać przez nią zranionym. Nie użyje jej, ponieważ nie chce, aby ktokolwiek inny jej używał. Runy… One cię zatruwały. Wiedziałeś, że cię trują. Spóźniłam się tak bardzo, że nie mogłam nawet tego spowolnić. Uratowałeś setki ludzi, a my cię potrzebowaliśmy. Użyłam więc kamienia, żeby cię uleczyć. A kiedy… Kiedy Zakon dowiedział się, co zrobiłam, uznano mnie za zagrożenie.
Odsunęła się gwałtownie, podciągając kolana do piersi i ciasno owijając się kołdrą.
Naruszona. Niewiarygodna.
Siedząca nago w łóżku Draco Malfoya.
Gdyby Moody i Kingsley wiedzieli, że była tam z własnej woli - że poszła do niego - czy to by coś zmieniło? A może od zawsze działali w założeniu, że w końcu tam trafi?
Spojrzała na wszystkie blizny na swoim nadgarstku. Wciąż były świeże i różowe. Gdyby je uleczyła, wyblakły by bardziej.
Po minucie Draco przerwał ciszę.
- Więc… jak dokładnie działa Serce Aset?
Hermiona spojrzała na niego. Patrzył na nią bez wyrazu. Jej wzrok ponownie opadł na jej dłonie.
- Nie jest to zbyt dobrze zrozumiane. Pod pewnymi względami Serca Aset są alchemicznie podobne do Kamienia Filozoficznego. Ale… egipski szpital nie potwierdza oficjalnie faktu, że kamienie są w ogóle prawdziwe. Nie zezwalają na ich badania. Nie ma zbyt wielu zweryfikowanych informacji na ich temat.
- Jak one działają?
- One… cóż... - Poruszyła się niezręcznie. - Dla niewielkich ilości Czarnej Magii wystarczy chwilowa bliskość. Ale... - urwała i spojrzała w dół. - Runy są trwałe. Każda z nich jest jak mroczna klątwa, która nieustannie przyciąga twoją magię. A ty wybrałeś ich tak wiele… Aby cię uzdrowić, ja… On jest… to jest w twoim sercu. Umieściłam go tam, kiedy byłeś nieprzytomny. - Hermiona nerwowo podniosła głowę, czekając na jego reakcję.
Brwi Draco uniosły się ostro w górę.
- Kiedy byłem nieprzytomny, włożyłaś w moje serce kamień?
- Magiczny kamień - powiedziała Hermiona, unosząc podbródek. - Aby uchronić cię przed zatruciem na śmierć.
- Włożyłaś kamień do mojego serca bez pytania o pozwolenie. - Patrzył na nią, a jego srebrne oczy były szeroko otwarte ze zdumienia. - Czy można go w ogóle usunąć?
Hermiona zarumieniła się.
- Nie całkiem. Nie mogłam ci powiedzieć, bo nadal nie wiedziałam, czy w tamtym momencie planowałeś zostać kolejnym Czarnym Panem. Nie mogłam zapytać, czy chcesz być odporny na Czarną Magię.
Prychnął i opadł z powrotem na poduszki.
- Nie jestem na nią odporny. Zauważyłbym, gdyby Cruciatus przestał działać.
- Nie jesteś odporny na Czarną Magię w taki sposób. Jesteś odporny na skutki jej używania. Runy nadal działają na ciebie tak, jak powinny. Po prostu nie mogą cię zatruwać. Jesteś odporny na rozpad i skazę. To jest jak… Jak nieustannie trwający rytuał oczyszczenia osadzony w twojej magii.
Draco milczał.
Przyjrzała mu się i z wahaniem wyciągnęła rękę, dotykając jego piersi tuż nad sercem.
- Czy mógłbyś mi powiedzieć? Nie wiem, jak… Jak to wygląda z twojej perspektywy. Nic nowego nie pojawia się w zaklęciach diagnostycznych. Ale zauważyłeś, prawda? Coś się zmieniło.
Powoli skinął głową z kamienną twarzą.
- To tak, jakby… mieć otwartą ranę, ale nie krwawić. Wiesz lepiej niż ja, co się dzieje, kiedy Czarna Magia przez ciebie przepływa. Dzięki temu korzystanie z Czarnej Magii jest jednocześnie łatwiejsze i trudniejsze. Nie ma żadnego bolesnego wrażenia, że wyciągam z głębi siebie coś potężniejszego. Nawet uczucie bycia rozcinanym staje się przytłumione. Podejrzewam, że w końcu w ogóle przestanę to czuć. - Odwrócił od niej wzrok.
- Przepraszam - powiedziała Hermiona, cofając rękę i również odwracając wzrok. Przycisnęła palce do swojego mostka. Czuła się tak, jakby w jej piersi tkwił zimny ciężar. Jakby dotykała zwłok. Było w niej świeże i trzewne poczucie zanieczyszczenia. Ale wydawało się - właściwe. Były pewne rzeczy, które miały boleć. To musiało coś kosztować.
Kiedy rozrywałeś swoją duszę, miałeś to poczuć.
Spojrzała na Draco. Wyglądał przez okno z kamienną miną. Cisza stawała się coraz cięższa. Czekała, aż na nią spojrzy. Nie zrobił tego.
Hermiona przełknęła i odwróciła wzrok. Jej skóra była zimna i zastanawiała się, czy to znak, że powinna odejść.
- Przepraszam, że nie zapytałam - powiedziała w końcu, przesuwając się w stronę krawędzi łóżka. Jej ubrania były… gdzieś.
Poczuła, jak jego dłoń zaciska się na jej nadgarstku.
- Dobry Boże, Granger, twoi przyjaciele cię wydymali. Nie jestem na ciebie zły. - Pociągnął ją z powrotem przez łóżko. Wyraz jego twarzy był twardy, kiedy przyciągał ją z powrotem do siebie. - A nawet gdybym był, dałbym sobie z tym radę. Ale… nie powiedziałaś mi, co zrobiłaś. Myślałem, że umieram. Wtedy sądziłem, że wariuję. Dopiero w grudniu przyszło mi do głowy, że uzdrowiłaś mnie na stałe. To nie było coś, czego się spodziewałem. Wciąż się z tym godzę. Czy naprawdę idziesz przez życie, oczekując, że każdy, kogo uratujesz, ukarze cię za to?
Hermiona wzdrygnęła się.
- Łatwiej jest to przewidzieć, niż dać się zaskoczyć.
- Nie zakładaj tego w moim wypadku - odparł, a wyraz jego twarzy był twardy jak marmur.
Hermiona zaśmiała się mocno, obronnie i odsunęła się od niego ostrym szarpnięciem.
- Dlaczego nie? Robisz to lepiej niż ktokolwiek.
Jej usta wykrzywiły się, gdy spojrzała na niego.
- W końcu, kiedy po raz pierwszy cię uzdrowiłam, wróciłeś tydzień później i raz po raz przeklinałeś mnie, aż wyglądałam, jakbym została wychłostana. Kiedy nie chciałam cię przeklinać, gdy byłeś ranny, rzuciłeś mi w twarz opisem śmierci Colina Creeveya. Po tym, jak mnie pocałowałeś, kiedy byłeś pijany, zniknąłeś i nie widziałam cię przez prawie dwa miesiące. Po tym, jak uzdrowiłam cię w grudniu, złapałeś mnie za gardło i spojrzałeś mi w oczy, przypominając mi, że zrobiłeś ze mnie dziwkę… tylko dlatego, że mogłeś. Wtedy… - jej głos się załamał, a głowa opadła, gdy odwróciła się od niego. - … Kiedy poszłam i powiedziałam Zakonowi, że zgodziłeś się złożyć Wieczystą Przysięgę i błagałeś ich, żeby cię nie zabijali, powiedziałeś mi, że nie możesz patrzeć na mnie, ponieważ bycie związanym przysięgą było gorsze niż bycie Śmierciożercą. To było cztery dni temu. Dlaczego nie miałbym zakładać, że ostatecznie nie zdecydujesz się ukarać mnie również za to? W końcu zawsze to robisz.
Usiadła na skraju łóżka, zwrócona do niego plecami, gdy cicho zaszlochała.
- Nie jestem ślepa na niepowodzenia moich przyjaciół, ale nie powinieneś uważać, że w jakiś sposób traktujesz mnie lepiej. Ty.. Wy wszyscy jesteście tacy sami.
Draco milczał.
- Przepraszam - powiedział w końcu.
Hermiona zaśmiała się cicho, bez radości.
- Tak, wszyscy w pewnym momencie też przepraszają. Harry... Harry był wczoraj bardzo przepraszający, kiedy wróciłam do kryjówki... Dopóki nie przypomniał sobie, że użyłam Czarnej Magii. Potem był zły, że nie uratowałam Rona w inny sposób. Jestem pewna, że w przyszłym tygodniu znowu mnie za coś przeprosi.
Draco gwałtownie wciągnął powietrze.
- Przepraszam.
Usta Hermiony drgnęły, a ona patrzyła na podłogę bez odpowiedzi.
- Nigdy się ciebie nie spodziewałem… Nie kogoś takiego jak ty - powiedział Draco po minucie. - Wiedziałem, co robisz, ale spojrzałaś mi w oczy i mimo wszystko to zrobiłaś. Kiedy czułem, że to działa, robiłem wszystko, co w mojej mocy, żebyś przestała. Od chwili, gdy weszłaś do mojej kryjówki, spodziewałem się, że w końcu to ty mnie wydasz. Spodziewałem się, że to wiesz. Ale zamiast tego zachowywałaś się tak, jakbym mógł być odkupiony. Zachowywałaś się tak, jakbyś miała być moją własnością do końca życia i byłaś zdecydowana po prostu z tym żyć, jeśli to miało uratować twój Zakon. Nie zdawałem sobie sprawy, że ci nie powiedzą.
Hermiona przygryzła wargę.
- Sądzę, że chyba pomyśleli, że nie odegram swojej roli wystarczająco dobrze, gdybym wiedziała
Przełknęła, a jej usta wykrzywiły się, gdy próbowała stłumić wszechogarniające ją poczucie bólu i zdrady, jakie odczuwała wobec wszystkich, dla których ochrony uczyniła najwięcej.
- Myślałem, że nadejdzie moment, kiedy będę wystarczająco okrutny, a ty przestaniesz. Zakładałem, że masz swój limit. Pomyślałem, że kiedy już go osiągnę, przestaniesz mnie emocjonalnie oślepiać... - westchnął cicho. - Spędziłem dużo czasu zakładając, że to ty będziesz tą, która w końcu doprowadzi mnie do śmierci. Nie chciałem dodatkowego bólu związanego z troską, który mi dawałaś. Próbowałem cię skrzywdzić. Ale przepraszam.
Hermiona patrzyła przez okno na Tamizę płynącą poniżej.
- Jesteśmy popieprzoną parą - powiedziała, a kącik jej ust drgnął. - Nie mogę uwierzyć, że tak to się skończyło. Chciałam cię zabić, kiedy cię pierwszy raz zobaczyłam. Zakładałam, że mnie zgwałcisz lub przynajmniej zmusisz do seksu z tobą i bawienia się raniąc mnie, a ja pewnego dnia cię zabiję. Nie mogłam się doczekać... Ale zawsze czułam, że pokazujesz mi tylko maskę. Maskę kogoś, kogo sądziłeś, że będzie mi łatwo nienawidzić. Może gdybym była mniej samotna, uwierzyłabym w to, ale przypominałeś mi mnie samą. Na początku myślałam, że jesteśmy przeciwnikami. Teraz… - Spojrzała na niego i wyciągnęła rękę. - Myślę, że jesteśmy prawie tacy sami.
Jego oczy były ciemne, kiedy splótł palce z jej palcami i powoli przyciągał ją do siebie dopóki nie znalazła się w jego ramionach, a ich ciała były przyciśnięte do siebie. Pocałował ją. Pocałował ją, a ona pocałowała jego.
Życie nie było zimne.
Odchylił swoją głowę i musnął ustami jej czoło, przesuwając dłońmi po jej ramionach i pieszcząc jej gardło w znajomy sposób. Pocałował ją między oczami.
- Jesteś lepszą osobą niż ja.
Uniosła rękę, żeby złapać jego szczękę w dłoń. Czuła się tak, jakby nie mogła go wystarczająco dotknąć.
- Nigdy nie musiałam posunąć się aż tak daleko. Jak powiedziałeś, wciąż miałam miejsce, by być naiwną. Chociaż wiedziałam co nieco z tego, co się dzieje, ale nie przyszło mi do głowy, jak daleko posunie się Zakon. Wiedziałam, że Kingsley manipuluje, że wykorzystuje impulsy ludzi, aby uzyskać efekty, których potrzebuje. Ale, ja nie jestem strategiem. Nie wiem, jak myśleć o ludziach w ten sposób na dłuższą metę. Nawet kiedy próbuję... - Oparła głowę na jego ramieniu. - Nie wiem, jak zachować dystans.
Odwrócił jej twarz do swojej.
- Utrzymujesz ludzi przy życiu. Patrzysz na nich i starasz się utrzymać ich wszystkich przy życiu. Jest to znacznie trudniejsze niż obliczanie wszelkich możliwych sposobów ich wykorzystania lub zabicia. Wydaje mi się, że to kosztuje cię o wiele więcej.
Kącik jej ust drgnął smutno i spojrzała w dół. Draco oparł swoje czoło o jej, a ona zamknęła oczy. Wydawało jej się, że ich dusze się stykają.
Odwróciła głowę, aż jego nos otarł się o jej, i uniosła brodę tak, że ich usta się spotkały.
Chciała spędzić resztę życia zatracając się w tej chwili.
Odsunęła się niechętnie.
- Muszę iść. Jestem pewna, że Zakon czeka na wyjaśnienia.
Draco nie puścił.
- Powinnaś zjeść.
- Muszę iść - powiedziała Hermiona, kręcąc głową.
Jego palce drgnęły, gdy jego uścisk się wzmocnił.
- Weź prysznic. Zamówię ci coś. Jakieś preferencje?
- Draco. - Chwyciła go za nadgarstek i mocno ścisnęła jego rękę. - Nie możesz mnie tu trzymać. Muszę iść.
Wyraz jego twarzy zmienił się na chwilę. Jednak trwała ona wystarczająco długo, by ujawnić w nim odłamek zaborczości. Coś żarłocznego i desperackiego, czego nie potrafiła określić. Potem wszystko zniknęło, kiedy cofnął ręce i pozwolił jej wstać.
Wyraz jego twarzy był zimny i zamknięty, ale jego oczy płonęły.
Hermiona wyciągnęła rękę i dotknęła jego twarzy, odchylając jego głowę do tyłu. Wycisnęła pocałunek na jego czole.
- Skuszę się na ten prysznic. - Ściągnęła płaskie prześcieradło z łóżka i owinęła się nim, zbierając ubrania z podłogi. Czuła na sobie wzrok Draco, kiedy szła przez pokój.
W łazience znajdowała się ogromna wanna na nóżkach, na którą Hermiona spojrzała tęsknie, zanim weszła pod prysznic. Wokół niej unosił się charakterystyczny zapach seksu i nadal miała na sobie ślady krwi z poprzedniego dnia. Nie cała należała do niej. Czuła ją we włosach, gdy zaczęła je myć.
Szybko wyszorowała się od stóp do głów, po czym wyszła i wytarła się. Spojrzała w lustro. Łazienka była jasno, prawie ostro oświetlona. Przeznaczona dla kobiet, które skrupulatnie nakładały makijaż i chciały mieć możliwość obejrzenia wszystkich porów swojego ciała. Hermiona spojrzała na siebie w lustrze, przyciskając ręcznik do piersi.
Słabe oświetlenie łazienki na Grimmauld Place było dla niej o wiele łaskawsze. Ledwo rozpoznała osobę w odbiciu.
Kiedy się gapiła, Draco podszedł i stanął w drzwiach. Wciągał na siebie parę spodni.
- Masz rację, wyglądam jak trup - powiedziała po chwili.
Jego policzki zarumieniły się, a oczy opadły na podłogę.
- Powinnaś więcej jeść.
Kącik jej ust drgnął.
- To stres. To nie tak, że mnie nie karmią. Zacznę jeść, kiedy będę mogła znowu spać. - Spojrzała na niego krytycznym okiem. - Sam też nie utrzymujesz zbyt zdrowej masy ciała.
Spojrzał na siebie, a potem z powrotem na nią, unosząc brew.
- Jak myślisz, kto jest powodem mojego stresu? Martwienie się o ciebie jest jak koszmar, który spędza mi sen z powiek.
Odwróciła wzrok, jej gardło lekko ścisnęło się, gdy zaczęła oczyszczać zaklęciami swoje ubrania.
- Ja… mam teraz tak właściwie partnera do zbioru składników.
- Patil, która straciła stopę. Ta, którą szkoliłaś.
Hermiona podniosła głowę i spojrzała na niego w lustrze.
- Skąd wiedziałeś?
Spojrzał jej chłodno w oczy.
- Zwracam uwagę na wszelkie doniesienia dotyczące uzdrowicieli Zakonu. Jesteś wyjątkowo niewidzialna, ale Patil to znajoma twarz w Ruchu Oporu. Przyjazna. I dość rozmowna. Drobne szczegóły tu i tam. Sumują się - odparł bez wyrazu. - Jestem legilimensem. Często sam wyciągam te informacje.
Usta Hermiony drgnęły.
- Dlaczego wtedy mnie wyszkoliłeś? Skoro wiedziałeś?
Uśmiechnął się słabo i przechylił głowę na bok.
- Kiedy to się zaczęło? W połowie października? Wtedy nadal wychodziłaś sama, żeby zachować swoją przykrywkę. Chciałem, żebyś żyła. Po mojej śmierci chciałem, żebyś nadal żyła. Mogłem po prostu zażądać, żebyś miała partnera. Nie byłoby to nierozsądne, biorąc pod uwagę moje warunki. Ale Shacklebolt czy Moody nie spełnią moich warunków, kiedy będę martwy - prychnął, a wyraz jego twarzy stał się złośliwy. - Jak sama powiedziałaś: jeśli raz cię sprzedali, co powstrzymałoby ich przed ponownym zrobieniem tego? Kto wie, może za drugim razem by to jakoś rozreklamowali.
Hermiona poczuła ściśnięcie w żołądku i odwróciła wzrok.
- Nie są… Nie są potworami. Mają tak mało opcji. Muszą pracować z tym, co mają. To oni utrzymują Ruch Oporu przy życiu. To właśnie ich przemyślane wybory doprowadziły nas tak daleko. Nie mogą stawiać mnie na pierwszym miejscu przed wszystkimi innymi. Nie chcę, żeby to robili.
- Nie obchodzi mnie Ruch Oporu - powiedział szyderczo.
- Cóż, mnie tak - powiedziała Hermiona, nie wahając się. Kiedy to powiedziała, napotkała jego oczy. - Dbam o nich wszystkich. Zawsze będę się o nich troszczyć.
- Oni nawet nie wiedzą, kim jesteś - mruknął, a jego ton opływał jadem. - W ich bólu jesteś jedynie postacią bez twarzy. Kochają swoje pielęgniarki, uzdrowicieli hospicyjnych, Pomfrey, Patil. Tych, którzy krzątają się wokół nich, gdy są poza niebezpieczeństwem. Nie wiedzą nawet, że to ty tak naprawdę ich ratujesz. Albo o czymkolwiek innym, co robisz.
Hermiona wzruszyła ramionami i włożyła ubranie. Nie była przyzwyczajona do bycia nagą, nie w pobliżu kogokolwiek. Kiedy już założyła koszulę i spodnie, zaczęła z wyćwiczoną łatwością zaplatać włosy.
Draco pozostał w drzwiach. Niemal czuła promieniującą od niego urazę, gdy patrzył, jak przygotowuje się do odejścia.
- Nie zrobiłam tego wszystkiego, bo spodziewałam się, że będę postrzegana jako bohaterka - prychnęła. - Nie potrzebuję laurów. Kiedy ta wojna się skończy… - Odwróciła wzrok, chwytając nowe pasma włosów i wplatając je w warkocze. -… jeśli Zakon wygra… - urwała i Przełknęła. - Jeśli wygramy, jest duża szansa, że Kingsley, Moody i ja możemy ostatecznie zostać skazani za zbrodnie wojenne.
W odbiciu lustra napotkała oczy Draco.
- Nigdy nie będę bohaterką. Wiedziałam o tym, kiedy zdecydowałam się szkolić jako uzdrowiciel. To nigdy nie było powodem moich wyborów.
Skończyła jeden warkocz i zaczęła drugi.
- Potter jest dla ciebie aż tyle wart?
Kącik jej ust drgnął.
- To coś więcej. Harry jest moim najlepszym przyjacielem, ale wojna jest czymś więcej niż Harrym czy kimkolwiek innym.
Jej ręce znieruchomiały i przez chwilę milczała.
- Chcę… - zaczęła, po czym przerwała i wzięła krótki oddech. - Chcę, żeby następna mugolska czarownica z gwiazdami w oczach przybyła do świata, który ją przywita. Świata, w którym nie będzie musiała wciąż na nowo zdobywać prawa do bycia w nim i nie będzie traktowana jakby jej istnienie było kradzieżą czegoś od kogoś innego. Gdzie dorośnie i skończy szkołę. Znajdzie dowolną pracę, wyjdzie za mąż, będzie mieć dzieci i zestarzeje się z kimś. Ja nie… - jej głos ucichł na chwilę. - Ja… nie będę mieć żadnej z tych rzeczy. Chcę stworzyć świat, w którym chciałabym żyć.
OMG przeczytałam ma szybko bo praca wzywa ale późnej dokładnie to zrobię. Ale proszę niech oni zostaną w tych hotelach na zawsze❤❤❤
OdpowiedzUsuńOczywiście gratulacje wyświetleń zasłużyłaś na więcej 😘
OdpowiedzUsuńŁezki lecą strumieniami... To było tak wzruszające! Taka chwila oddechu od tych wszystkich akcji, moje serce się uspokaja. Ale wiem że to jeszcze nie koniec i pewnie nie jedno nas jeszcze czeka. Brakowało mi takiego Draco, który potrafi zaskoczyć swoją wrażliwą stroną. Cóż powiedzieć czekam na więcej ❤❤❤
OdpowiedzUsuńDużo weny, zdrówka i spanka !
P.S. Muszę przestać pisać komentarze na telefonie xD wczorajszy dłuuuugi się nie wysłał. A ten tutaj piszę 3 raz 😂😂 bo zawsze coś klikne i mi się odświerza strona ...
Zobaczyć takiego Draco to duża ulga :)
UsuńOj tak, z komentarzami to dobrze rozumiem - rano miałam to samo, wyjątkowo mi się nie skopiował przed dodaniem i myślałam, że mnie coś trafi :/ Ale nadal blogger lepszy niż usuwajacy opowiadania wattpad ;P
Ja dziś w pracy więc moje komentarze mogą być zaotyczne ale "Chcę, żeby następna mugolska czarownica z gwiazdami w oczach przybyła do świata, który ją przywita. Świata, w którym nie będzie musiała wciąż na nowo zdobywać prawa do bycia w nim i nie będzie traktowana jakby jej istnienie było kradzieżą czegoś od kogoś innego. Gdzie dorośnie i skończy szkołę. Znajdzie dowolną pracę, wyjdzie za mąż, będzie mieć dzieci i zestarzeje się z kimś. Ja nie… - jej głos ucichł na chwilę. - Ja… nie będę mieć żadnej z tych rzeczy. Chcę stworzyć świat, w którym chciałabym żyć." Po prostu mnie rozłożyło. To takie smutne
OdpowiedzUsuńSmutne ale też takie piękne ❤
UsuńCudowna wizja życia, które własnie tak powinno wyglądać 😉
To jest tak wspaniale ujęte, że chyba zostanie jednym z moich ulubionych cytatów ever ❤
Mam nadzieję że ich dziecko będzie miało lepsza przyszłość ❤
UsuńNiech stworzą taki świat dla siebie 😭
UsuńWow... naprawdę najlepsze przed nami. Dziękuję za kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńMjRachel
Porozmawiali… W końcu… Tak po prostu. Na pewno dobrze im to zrobiło, bo znowu mogli poznać się lepiej i dowiedzieć się czegoś więcej o sobie. Hermiona uratowała mu życie tym Sercem Aset. Jakie cholerne zrządzenie losu, że jednak miała je przy sobie i widziała, jak je wykorztać. Ale czy jest coś, czego ona nie wie? Wie o wszystkim! No, może nie zawsze, ale jeśli chodzi o wiedzę książkową to wie praktycznie wszystko. Uratowała mu życie i sprawiła, że teraz może być tak potężny. To, że zabił praktycznie setkę ludzi bez najmniejszego oporu… Jak wielkie to miało być użycie Czarnej Magii?! A on był niewzruszony. Nawet nie dostał zadyszki… No ja wiem, że też go adrenalina napędzała, ale wciąż to były ogromne pokłady Czarnej Magii. Draco Malfoy w mugolskim świecie… Jakie to cholernie dziwne… W mugolskich dżinsach i bluzie, mieszkającym w hotelowych apartamentach… Tak faktycznie mogłoby wyglądać ich życie, gdyby nie Voldemort i świat, w którym przyszło im żyć. Najpiękniejszym widokiem jednak było to, jak on bardzo ją kocha. Jak bardzo jest zaborczy, bo boi się, że nagle mogłaby zniknąć z jego życia i go zostawić. Severus miał najprawdziwszą rację opisując go w ten sposób. Jest prawdziwym smokiem, który bardzo troszczy się o to, co należy do niego. A ona należy do niego. Powiedział to i uświadomił ją i ta scena też była piękna! Będzie o nią dbał i nie da jej skrzywdzić i dotrzymał słowa w jakiś sposób. Choć sam musiał skrzywdzić ją wielokrotnie kiedy do niego trafiła, nie pozwolił jej skrzywdzić nikomu innemu. Dbał o nią najlepiej jak potrafił. A już zdecydowanie na pewno był wkurwiony na to, jak traktuje ją Zakon. Że nie miała dla nich żadnej wartości, choć to ona o nich dbała i poświęciła się, żeby mogli spróbować wygrać tę wojnę. I nikt nie chciał nawet tego docenić. Wszyscy widzą jedynie to, że mówi o używaniu Czarnej Magii a nie o tym, ile osób zginęło właśnie przez to, że oni jej nie chcą użyć,choć to czysta hipokryzja, że jednak niektórzy z nich się na to decydują i nikt do końca nie robi im z tego powodu wyrzutów.
OdpowiedzUsuńGratuluję kochana ❤️😘
O tak Camille ❤
UsuńZdecydowanie Draco jest smokiem i takiego go uwielbiam najbardziej ❤
Ale właśnie ta jego zaborczość jest tal fajna, to przyciąganie, to oplatanie jej jakby nigdy nie chciał jej wypuścić, to myślenie aby nawet gdy jego już nie będzie była bezpieczna ❤
Jak sobie pomyślę co musiał jej robić to jeszcze bardziej mi go żal niż poprzednio 😭
Naprawdę, aż mi serce pęka na samą myśl jak on musiał się czuć. Jeszcze jak nie patrzył na jej twarz, może było mu trochę lżej, ale kiedy musieli to robić na łóżku... Na samą myśl chce mi się płakać 😭
UsuńPowiem Wam, że nawet nie sądziłam, że ten rozdział był tak potrzebny, dopóki się nie pojawił ;) Bez zagrożenia, że ktoś się tam zaraz pojawi, że coś/ktoś im przerwie, ze coś, nie nie wiem, wybuchnie albo ich zaatakuje :D
UsuńChciałam sobie zacząć już teraz czytać od nowa, ale nie mogę się przemóc przez ten rozjazd w relacjach, który w tym punkcie byłby chyba najbardziej widoczny :(
Łezka mi się w oku kręciła przez cały rozdział 😢
OdpowiedzUsuńTo było takie cudowne, romantyczne i intymne ❤
Zaborczy Draco, który w końcu pokazuje swoją twarz jedynej osobie, która może go zrozumieć, bo tak jak powiedziała Hermiona są tacy sami.
Złamani, zestresowani, zmęczeni wyborami, których nie chcą ale muszą podejmować.
Są dla siebie tacy czuli, że to naprawdę wzruszające. Oboje czują do siebie coś bardzo wyjątkowego to nie tylko potrzeba zabicia samotności 😊
Och rozpływam się nad ostatnim akapitem Hermiony ❤ To właśnie różni ją od Harry'ego, który myśli tylko o tym czego mu brakowało, co chce zdobyć wygrywając wojnę. Chłopaka który nie miał nic i myśli tylko o sobie. Hermiona nie zakłada że dożyje końca wojny, ale chce uczynić świat lepszym i to takie świetne 😊
Vera ❤ zasłużyłaś na wszystkie te cyferki i nawet na więcej ❤
UsuńJestem przeszczęśliwa, że tyle perełek nam przetłumaczyłaś, wdzięczna za dokończenie tylu porzuconych opowiadań (zwłaszcza Ratując ❤). Gratulacje i mam nadzieję, że jeszcze wiele cudów nam przełożysz ❤
I ja mialam lzy w oczach, chociaz to lzy wzruszenia, a nie gwaltownych emocji, jak wczesniej 😁 Prawda, slowa Hermiony o swiecie piekniejszym dla nastepnych pokolen to cos pieknego ❤ Chociaz mam nadzieje, ze jednak stworza te rodzine ❤
UsuńHeh ja oglądałam arty Avendell do tego opowiadania to mam mały spoiler tego co się wydarzy 😂
UsuńO kurka :D Nie kuś :D
UsuńArty od Avendell są cudowne ❤️ Ale fakt, trochę w nich spojlerów 🙈
UsuńWidziałam uwielbiam 🥰
UsuńTak wiele sobie powiedzieli 🥺 ale dobrze że Draco jej mówi co myśli o zakonie choć Herm dalej jest przy swoim choć chyba troszkę mniej. Draco dużo w niej zmienił a ona w nim 🥺
OdpowiedzUsuń💯 gratuluję 🥰 Pozdrawiam ♥️
Ten rozdzial to jak wziecie dlugiego oddechu - bardzo, bardzo przydatny i troche stabilizujacy rozszalale emocje 😉 Dobrze, ze w koncu szczerze pogadali! Moze nie padly slowa najwlasciwsze, ale ktoz by ich winil 😊 Zawsze w opowiadaniach brakuje mi takiego rozdzialu, ktory jest naturalna konsekwencja zblizenia, i to jakiego! Bo albo od razu jest hurraoptymistycznie albo w ogole pieprza nie na temat 😁 Takie odnosze wrazenie 😉 I wydala sie sprawa z kamieniem, coz... przynajmniej wiadomo, ze dziala i, hm, jak dziala 🤔 Chyba paradoksalnie podkreslil dzialanie run, sprawiajac, ze Draco jeszcze bardziej wydaje sie bezlitosny? Taka mi sie nasunela mysl, ze ironicznie to moze tylko utwierdzilo Voldzia w przekonaniu, ze runy dzialaja jak trzeba? Hm🤔
OdpowiedzUsuńO Boze, to te klatke Hermiona widziala we Dworze! Jezu, az mam dreszcze! ☹ Nie dziwie sie, ze Draco tam nie bywa wcale! Mam nadzieje, ze Malfoy Manor to jednak splonie, a oni zamieszkaja w jakims mugolskim miasteczku, szczesliwi i z dala od wszystkich 😁 Takie tam, pobozne zyczenia... 😉
Ściskam!
Mała
Ps 100.000 wejsc! Jejeje! 😍
Przepiękny rozdział;) Na prawdę jeden z piękniejszych. Uwielbiam ich rozwijajaca się relacje i te emocje. Ich kolejne zbliżenie...magia. No i w końcu rozmawiają ze sobą. Te ich odkrywanie siebie nawzajem jest takie pobudzające. Teraz nie dziwot, ze Draco teraźniejszy tak dobrze ja zna. Nie mogę sobie wyobrazić jak on bardzo cierpi widząc ja bez ich wspomnień i przez to co sam musiał jej robić...
OdpowiedzUsuńNo i totalne wielkie zaskoczenie Draco zyjacy w mugolskim świecie. Kto by się spodziewał...zdecydowanie mogli by tam zostać na zawsze.
Końcówka bardzo wzruszająca i pelna emocji.
Czekam co będzie dalej i czekam na spojler;p
Vera ogromne gratulacje za 100tys;) Zasłużyłaś;*
Zgadzam się! Może w domu rodziców Hermiony? Ktoś pamieta, co sie z nim stalo?
UsuńOch, i ja czekam na spojler! <3
O mój boże. Ja znowu płaczę.
OdpowiedzUsuńTa rozmowa. Jak dobrze, że porozmawiali.
Po prostu jak sobie myślę o tym wszystkim co działo później, to chce mi się po prostu wyć. Serce łamie mi się na myśl, co Draco musiał czuć...
Rozdział cudowny, dający nadzieję. Te emocje i uczucia w ich rozmowie. Wszystkie ich lęki. To jest po prostu piękne.
Niech oni zostaną już na zawsze w tym hotelu, proszę ;;;
Gratuluję kochana wyświetleń, totalnie zasłużone!! <3
Czekam niecierpliwie na ciąg daszy i wracam do płakania ;)
Ten rozdział to miód na moje serce po poprzednich. Tak się cieszę, że w końcu udało się im porozmawiać na spokojnie. Zaborczość Draco 😙🤌 No kocham go takiego. To jak się martwi o Hermione, jak proponował, że coś zamówi do jedzenia, czy żeby wzięła prysznic. To pokazało jak bardzo nie chce się z nią rozstawać. Cieszę się, że on tak krytykuje postępowanie Zakonu, żeby uświadomić Hermionie jak bardzo tamci mają ją w 🍑. Ona still zostaje przy swoim zdaniu odnośnie tego, ale mam ciche przeczucie, że za jakiś czas otworzy ona oczy i przekona się jak jest naprawdę.
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam jak zareagują Moody i Kingsley, po tym jak dowiedzą się, że to Draco uratował ją i resztę tych idiotów. Oraz w sumie jakie będzie ich nastawienie co do tej całej sytuacji z ratunkiem Rona. Coś czuje, że tylko trochę ochrzanią Pottera, za to bardziej oberwie się Hermionie.
Oh tyle pytań tak mało odpowiedzi, a akcja się rozwija. Z ogromną niecierpliwością czekam na dalszy rozwój sytuacji między Herm i Draco. Oby jedno z nich się nie wycofało z tego co teraz mają.
Teraz czekać tylko na spojler i albo być całkowicie w rozsypce or być szczęśliwym po nim 😂
Gratulacje z powodu 100k odsłon 💕
Brak słów. Tylko zachwyt ❤
OdpowiedzUsuńI oczywiście czekamy na spojler do następnego rozdziału. :D
OdpowiedzUsuń❗❗❗SPOJLER ❗❗❗
OdpowiedzUsuń- Nie o to mi chodzi. Kiedy Remus zgłosił, że myśleli, że zostałaś schwytana… - Kingsley wziął głęboki oddech i odwrócił od niej wzrok. - Opłakiwałbym twoją stratę. Bardziej niż opłakiwałbym utratę kogokolwiek innego w Zakonie.
Hermiona przechyliła głowę na bok nie wierząc mu. Kącik jej ust drgnął lekko i uniosła brew.
- Czyżby? - Prychnęła, potrząsając głową. - Czy to dlatego nazywasz mnie Granger? Ponieważ jestem dla ciebie taka ważna?
Kingsley posłał jej smutny uśmiech.
- Nazywam cię Granger, aby przypomnieć sobie, że jestem odpowiedzialny za więcej ludzi niż tylko tych, których lubię. - Westchnął i przez chwilę wpatrywał się w stół, zanim znów spojrzał na nią. - To byłby zaszczyt zaprzyjaźnić się z tobą w innym życiu, Hermiono Granger.
Hermiona przyglądała mu się przez kilka sekund.
- Może… w innym życiu moglibyśmy być przyjaciółmi. Ale… nie sądzę, żebym kiedykolwiek wybaczyła ci w tym.
Mogliby być przyjaciółmi gdyby Kingsley i Moody i w ogóle wszyscy nareszcie zrozumieli, że Hermiona też jest człowiekiem, a nie narzędziem, które można wykorzystywać, jak im się żywnie podoba.
UsuńTen rozdział czytałam z uśmiechem na ustach i czuję się jak nastolatka, która dawno już nie jestem 😂 cały rozdział ONI, bez jakichs przyglupów z zakonu, którym chce się tylko ukrecic łeb. Już coraz mniej pamiętam z pierwszych rozdziałów chyba, oj jak skończysz publikacje czytam od nowa :D nie wiem czy skończę na jednym razie
OdpowiedzUsuńJak ja czekałam na ten rozdział, z utęsknieniem. Mam chora satysfakcję, że po tej całej brutalności, bólu, łzach, rozchwianiu - odetchnęłam, jestem gotowa na dalsze czytanie.
OdpowiedzUsuńCzytam nieprzerwanie od kilku dni, rozdział za rozdziałem. Ten świat pochłonął mnie w całości, nie często trafiam na tak wciągające historie. Ta jest dopracowana w każdym calu.
OdpowiedzUsuńIdę zatracać się dalej.