Muzyczna sugestia:
Duncan Laurence - Arcade
Playlista Spotify: “Music to read Manacled to”
__________
Luty 2003
Grimmauld Place było ciche i ponure.
Jedna z głównych kryjówek została zdemaskowana. Znajdowało się w niej kilka znaczących postaci Ruchu Oporu oraz członków Gwardii i Zakonu. Wszyscy nadal nie byli pewni, co się stało. Patronus Alicji Spinnet wpadł na Grimmauld Place w środku nocy. Zanim Zakon zdołał zebrać wsparcie, to cokolwiek się tam wydarzyło, w większości się skończyło.
To nie był nawet atak Śmierciożerców, a głównie wiedźm i wilkołaków. Dom został przez nie całkowicie opanowany. Według Ginny było to dosłownie pełzanie między wiedźmami, prawdopodobnie ponad setką. Wielu ocalałym sprowadzonym do szpitala brakowało zbyt wielu narządów wewnętrznych, by można ich było uleczyć.
Alicja Spinnet, Dedalus Diggle, Septima Vector i około trzydziestu innych osób zmarło tego dnia.
To wydarzenie zdruzgotało motywację i ducha walki, które podtrzymywały Ruch Oporu. Podczas próby odzyskania ocalałych, Kingsley i kilku innych członków Zakonu i Ruchu Oporu użyło Czarnej Magii, aby zdołać przedrzeć się do środka.
Doprowadziło to później do wybuchowej kłótni między Harrym i Kingsleyem. Cały dom i jego mieszkańcy byli na krawędzi.
W następnym tygodniu, kiedy Hermiona wróciła samotnie do chaty, szła niepewnie, nie wiedząc, co będzie dalej. Pokój był pusty. Stała, czekając nerwowo.
Draco aportował się w nim minutę później.
Stali wpatrzeni w siebie przez kilka minut. Przebiegł po niej wzrokiem, analizując jej wygląd w dość zwyczajny sposób.
Nie wiedziała, co powiedzieć. Nie wiedziała, co się wydarzy.
- Przyniosłem dzisiaj noże do ćwiczeń - powiedział Draco, jakby ostatnie dwa tygodnie się nie wydarzyły.
- Oh.
Wyciągnął je ze swoich szat. Jeden z noży był mały, tego samego rozmiaru co zestaw, który podarował jej na Gwiazdkę. Drugi był jednak zdecydowanie większy.
Demonstracyjnie przycisnął ostrze do dłoni.
- Mają osłony na czubkach i ostrzach. Nie mogą rozerwać skóry, chociaż mogą ją posiniaczyć.
Rzucił jej mniejszy nóż.
- Noże są coraz bardziej popularne na polu bitwy. Wiedźmy regularnie je noszą. Śmierciożercy zaczynają dostrzegać ten trend. Stanowią niezłe wsparcie, jeśli zgubisz różdżkę.
Hermiona przyjrzała się nożowi przesuwając palcem po krawędzi, która wydawała się być ostra jak brzytwa, ale w dotyku bardziej przypominała rączkę sztućca.
- Trudno jest wygrać w walce na noże. Nawet jeśli przeżyjesz.
- Jestem tego świadoma - powiedziała sztywno Hermiona. W ciągu ostatniego roku z coraz większą regularnością leczyła urazy odniesione od noża. Jeśli chodzi o obrażenia niemagiczne, noże były najgorsze. Naruszone narządy wewnętrzne, znaczna utrata krwi, przebite płuca, krwotoki. Niczym ostre zaklęcia tnące, ale zawsze bardziej nierówne i trudne do uleczenia.
- Wyobrażam sobie, że jesteś. - Nie spojrzał jej w oczy. Ani razu. Od chwili, gdy złożył przysięgę, jego oczy omijały jej wzrok. - Zaczniemy od odpierania ataków. Następnie pokażę ci, jak właściwie atakować. Użyj nieśmiercionośnych klątw, aby spróbować mnie powstrzymać. Twoim celem jest odparcie mnie, zanim nawiążę kontakt, lub odepchnięcie, jeśli znajdę się w zasięgu.
Podszedł do niej.
- Aby uniknąć ataku nożem, powinnaś użyć ciężaru i pędu przeciwnika przeciwko niemu. Jeśli rzuci się na ciebie, unikaj go i spróbuj go rozbroić.
W zwolnionym tempie przedstawił jej kilka technik. Pokazał Hermionie, jak chwycić jego nadgarstek, przeprowadzić ostrze bezpiecznie obok jej ciała, a następnie spróbować wykręcić nóż.
- Gdzie się tego wszystkiego nauczyłeś? - zapytała po tym, jak zademonstrował dziesiątą metodę rozbrajania kogoś, która wiązała się z jednoczesnym złamaniem ręki.
Jego ręce zamarły.
- Bellatriks. Trenowałem pod nią przez ponad cztery lata. Lubiła noże.
- Czy wiedziała o twojej matce?
Odsunął się od niej, a wyraz jego twarzy był napięty.
- Wiedziała. Zawsze była lojalna wobec Czarnego Pana, ale troszczyła się o swoją siostrę na tyle, by chcieć, żebym odniósł sukces, zamiast ponosić porażkę, jak oczekiwano.
- C-czy twój ojciec wiedział? - Nie mogła się powstrzymać od zadania tego pytania.
Draco przełknął ślinę.
- Nie. - Odwrócił wzrok. - Mój ojciec… on… zawsze był bardzo opiekuńczy wobec mojej matki. Gdyby wiedział…
Draco milczał przez chwilę.
- Oklumencja nie jest jego talentem. Nie na poziomie, na jakim by jej potrzebował. Stałby się mściwy, a to potępiłoby nas wszystkich.
Mięsień jego szczęki drgnął.
- Moja mama nalegała, żebyśmy ukryli przed nim jej stan. Spożywała eliksir przepisany przez duńskiego uzdrowiciela umysłu. Maskował on większość jej objawów i zapobiegał wpadaniu w panikę, kiedy musiała się pojawić. Łykała go, kiedy odwiedzał nas mój ojciec. Po jej uwolnieniu Czarny Pan wysyłał mojego ojca głównie do Francji i Belgii. Założył, że jest zimna i zdystansowana, ponieważ winiła go za to, że przyjąłem Znak.
- A po Lestrange Manor?
- Cóż, przypuszczam, że mogłem mu po prostu powiedzieć - powiedział, a kącik jego ust wykrzywił się. - Ale pomyślałem, że mógłbym zrobić więcej, by ją pomścić, gdybym miał więcej czasu. Nie zdawałem sobie sprawy, jak przyjmie te wieści. - Uśmiechnął się gorzko, wpatrując się w swoje dłonie. - Jestem pewien, że Zakon życzyłby sobie tego, bym mu jednak wtedy to powiedział.
Hermiona zamrugała, próbując sobie wyobrazić, w jakim stanie mógłby być Zakon, gdyby Artur, Molly i George wciąż walczyli. Ale bez Draco, bez ratunku, bez informacji, w których bitwach mogliby wygrać, bez ostrzeżeń przed atakiem. Przekręciła nóż w dłoniach.
- Weasleyowie to moja rodzina, ale prawdopodobnie już dawno byśmy przegrali. Wtedy nie byłeś kluczowy w armii. Twoja śmierć i śmierć twojego ojca nie wystarczyłyby, aby wpłynąć na wynik wojny. Prawdopodobnie wszyscy już dawno by nie żyli.
Prychnął słabo i nadal unikał jej wzroku.
- Draco… - powiedziała niepewnie, zaczynając do niego sięgać. Odskoczył od niej gwałtownie.
- Powinniśmy kontynuować trening - powiedział zimnym głosem. - Biorąc pod uwagę, że widziałaś teraz na własne oczy skutki spowodowane przez wiedźmy.
Hermiona przełknęła.
- Nadal nie wiemy, jak się tam dostali. Nie mamy pojęcia. Czy wiesz coś o tym?
- Wiedźmy nie podlegają mojej jurysdykcji. Nie miałem o tym pojęcia, aż było już po fakcie, inaczej próbowałbym was ostrzec.. - odpowiedział i zawahał się. - Jest możliwe, że ktoś w Sussex stara się znaleźć sposób na obejście Zaklęcia Fideliusa za pomocą Magii Mrocznych Stworzeń. Jeśli podejrzewali prawdopodobną lokalizację tej kryjówki, był to niestety udany eksperyment. W Sussex prowadzone są setki programów. Poszczególne oddziały nie współpracują ze sobą zbyt często. Nie we wszystkich mam kontakty. Powinniście ponownie zabezpieczyć swoje kryjówki i przenieść wszystko, co możecie.
- Robimy to.
- Dobrze - powiedział, obracając nóż w dłoni. - Kontynuujmy trening.
Zmusił ją do ciągłego ćwiczenia form i technik.
- W porządku, zobaczmy, jak sobie poradzisz z prawdziwym atakiem - powiedział po godzinie powolnych ćwiczeń. Odsunął się od niej.
Kręcił nożem w prawej dłoni w taki sam sposób, w jaki kręcił różdżką, przechodząc przez pokój i zajmując pozycję. Wyraz jego twarzy był zimny i skupiony, gdy patrzył w jej stronę.
Potem, bez ostrzeżenia, rzucił się do przodu.
Hermiona odskoczyła i rzuciła kilka łagodnych klątw, unikając jego początkowego ataku. Był szybki i nieugięty. Obrócił się wokół niej i uniósł nóż do jej gardła, zanim zdążyła zauważyć, że musi przestać go przeklinać i spróbować odeprzeć.
Oboje zamarli. Ich oczy spotkały się na chwilę i czas jakby się zatrzymał. Jego twarz była tylko kilka centymetrów od jej własnej, a Hermiona praktycznie zapomniała jak oddychać.
Wyraz jego twarzy stwardniał, a on gwałtownie się od niej odsunął.
- Jeszcze raz. Czas jest kluczowy. Nadal za bardzo się ociągasz - warknął, a jego ton był prawie złośliwy. Przeszedł przez pokój i ponownie ją zaatakował.
Po godzinie przestał.
- W porządku. Tyle wystarczy na dziś - powiedział, odchodząc od niej. Sięgnął do swoich szat i wyciągnął z nich zwój.
Hermiona przygryzła wargę, podeszła do swojej torby i wyciągnęła z jej wnętrza kopertę. Trzymała ją nerwowo w dłoniach, kiedy odwróciła się do niego.
- Moody powiedział, żebym ci to dała - powiedziała, spoglądając w dół na podłogę. Wyglądało na to, że została starannie wyszorowana.
Podniosła głowę w samą porę, by zobaczyć, jak wyraz jego twarzy się zmienił.
- Oczywiście, moje zlecenia na ten tydzień - mruknął, a jego usta wykrzywiły się na chwilę, gdy wyszarpnął ją z jej palców.
Wzięła zwój z jego dłoni i wstała, wahając się.
- Draco…
- Wracaj do domu, Granger. Mam coś do zrobienia - warknął zimnym tonem. Odwrócił się od niej i rozerwał kopertę.
Hermiona stała przez kolejną minutę, przyglądając się jego plecom. Nawet się na nią nie obejrzał. Zniknął bez dźwięku.
W następnym tygodniu nadal nie patrzył jej w oczy. Ledwo z nią rozmawiał. Trenował ją dokładnie przez dwie godziny tygodniowo, przekazywał raporty wywiadowcze, przyjmował rozkazy od Moody'ego i wychodził.
Ale żył. Widziała go i wiedziała, że wciąż żyje.
Jednak pozostanie żywym nie wydawało się być czymś, na czym mu zależało. Wyglądał na zmęczonego. Wściekłość wokół niego kumulowała się z każdym kolejnym dniem. Wydawał się istnieć z czystego obowiązku.
Po trzech tygodniach złapała go za nadgarstek, gdy przyjmował kopertę z jej dłoni.
- Draco, proszę… spójrz na mnie - powiedziała błagalnym głosem.
Wyszarpnął gwałtownie dłoń i spojrzał na nią. Jego twarz i oczy były zimne jak lód.
- Czy to wszystko ci nie wystarcza, Granger? Czy chcesz czegoś jeszcze?
- Nie. Po prostu… przepraszam.
Prychnął.
- Może kiedyś, kiedy będę miał czas, sporządzę dla ciebie listę wszystkich rzeczy, których nie naprawią żadne przeprosiny.
Ręka Hermiony opadła.
- Draco, ja…
Zniknął.
Wróciła na Grimmauld Place. Jej pierś była pusta.
Wszystko wydawało się być tak niesamowicie puste.
Chciała pozbyć się swoich książek, dzienników, wszystkiego, co dotyczyło Draco. Najbardziej mściwy i okrutny był zeszyt ze schludnymi punktorami:
~ Wrażliwe dłonie - kuracja po zaklęciu Cruciatus przydatna w kontakcie fizycznym
~ Ramiona i szyja
~ Blizny - bardzo czułe
~ Żuchwa w pobliżu uszu
~ Kości policzkowe
A także uwagi dla samej siebie:
~ Zdecydowane zainteresowanie włosami
~ Poluzuj warkocze po zbieraniu składników, wyciągnij kilka loków
~ Łatwy dostęp do nadgarstków - znajdź powód do podciągnięcia rękawów
~ Lubi szyję/gardło. Zaborczość?
~ Noś koszulę z kołnierzykiem częściowo rozpiętą lub z dekoltem w szpic. Pożycz niebieską koszulkę z dekoltem od Ginny.
Wszystkie książki psychologiczne. Książki o traumie emocjonalnej. O zaburzeniach przywiązania. O mowie ciała i mimowolnych sygnałach fizycznych. Chciała to wszystko spalić.
Poszła do swojego pokoju współdzielonego z Ginny. Harry był obecnie na misji w Szkocji. Zakon próbował znaleźć sposób na włamanie się do Hogwartu. Było to jedyne miejsce, w którym byli prawie pewni, że można znaleźć horkruksa, ale zamek pozostawał nieprzenikniony. Śmierciożercy byli dokładni w zakładaniu osłon, kiedy tworzono tam więzienie.
Hogsmeade zostało praktycznie w całości zrównane z ziemią już we wczesnych latach wojny. Nie było ani przejścia do Wrzeszczącej Chaty, ani tunelu prowadzącego przez wzgórze Gunhildy de Gorsemoor. Zakon bezskutecznie próbował znaleźć przejście przez bariery. To była trzecia misja Harry'ego. Wysłano tam Harry’ego, Rona, Terry’ego Boota i Zachariasza Smitha.
Harry nie rozmawiał z Hermioną od świąt.
Rzuciła zaklęcie otwierające na drzwi swojej sypialni i pchnęła je. Kiedy weszła, usłyszała szybkie westchnienia.
Ginny skulona przy łóżku szlochała cicho. Odwróciła się gwałtownie, kiedy Hermiona weszła do pokoju. Wyraz twarzy Ginny, kiedy ujrzała Hermionę, był udręczony. Jej pierś drżała gwałtownie, gdy nerwowo wciągnęła powietrze przez otwarte usta. Nawet jej rude włosy były mokre od łez.
- Ginny - powiedziała Hermiona. - Ginny, co się stało? Co się stało?
- Nie wiem… - Ginny wymusiła słowa i zaczęła płakać jeszcze rzewniej.
Hermiona uklękła obok swojej przyjaciółki i przytuliła ją.
- O Boże, Hermiono… - sapnęła Ginny. - Nie wiem jak…
Ginny urwała, usiłując oddychać. Z głębi jej gardła wydobywały się zdławione dźwięki czkawki, gdy walczyła ze skurczami płuc.
- W porządku. Oddychaj. Musisz oddychać. Powiedz mi, co się stało, a ja ci pomogę - obiecała Hermiona, przesuwając dłońmi w górę i w dół ramion Ginny. - Tylko oddychaj. Policz do czterech. Wstrzymaj oddech. Następnie wypuść przez nos, licząc do sześciu. Do tego dążymy. Oddycham z tobą. W porządku? Śmiało, oddychaj ze mną. Jestem tutaj.
Ginny jedynie płakała bardziej.
- Wszystko w porządku - powtarzała Hermiona, gdy zaczęła brać głęboki, demonstracyjny oddech, aby Ginny mogła za nią podążyć. Trzymała Ginny mocno w ramionach tak, żeby poczuła, jak pierś Hermiony rozszerza się i kurczy powoli jako podświadoma wskazówka.
Ginny płakała jeszcze przez kilka minut, zanim jej szloch zwolnił, a oddech powoli zaczął odzwierciedlać kontrolowany oddech Hermiony.
- Czy chcesz mi powiedzieć, co się stało, czy wolisz, żebym poszła po kogoś innego? - zapytała Hermiona, kiedy była pewna, że Ginny nie będzie się dalej hiperwentylować.
- Nie… nie możesz… - Ginny mocno chwyciła koszulę Hermiony, żeby ją powstrzymać. - O Boże! Ja nie-
Ginny znów zaczęła szlochać w ramię Hermiony.
- Nie chciałam… - szlochała Ginny. - Nie chciałam. Nie wiem, co teraz robić.
- Ginny, co się stało? - Hermionie zrobiło się zimno ze strachu. Co się stało, że Ginny tak bardzo płakała?
Ginny milczała przez kilka sekund. Potem wzięła głęboki oddech i wstrzymała go na chwilę.
- Jestem w ciąży - wychlipała z przerażeniem, po czym znowu się rozpłakała.
Hermiona podskoczyła i spojrzała na Ginny z przerażeniem. Czuła się tak, jakby została brutalnie dźgnięta w pierś.
- Jak to się stało? Cz-czy mikstura antykoncepcyjna nie zadziałała? - Hermiona była na skraju własnego ataku paniki. O Boże.
Jeśli eliksir antykoncepcyjny zawiódł...
Gdyby Hermiona była w ciąży - musiałaby ją przerwać. Nie mogła być w ciąży podczas wojny. Nie warto było ryzykować. Ciąża spowodowałaby destabilizację jej magii. Regularnie używała pewnych zaklęć przeciwdziałających klątwom, które należały do ciemniejszych odcieni szarości. Ta magia była kumulatywna, a to mogło spowodować wady płodu. Być może już - już była w ciąży. Teraz, gdy Padma w większości ją zastąpiła, rozwijanie przeciwklątw było jedną z najważniejszych rzeczy, które Hermiona robiła w skrzydle szpitalnym.
Gdyby Draco dowiedział się, że uwiodła go, kiedy była płodna, prawdopodobnie pomyślałby, że zrobiła to celowo. On… on…
Znienawidziłby ją na zawsze.
Nawet bardziej niż już ją nienawidził.
Czubki palców Hermiony zaczęły mrowić, jakby wkłuwały się w nie setki igieł.
Ginny zmarszczyła twarz. Wpatrywała się w zamrożoną minę Hermiony, gdy ścierała z policzków łzy wierzchem dłoni.
- Nie. Ja nie… Brałam ją tylko wtedy, gdy Harry tutaj był. Wiesz, ze względu na smak. Ale w zeszłym miesiącu, kiedy byłam w Irlandii i on i Ron pojawili się w kryjówce, nie miałam przy sobie eliksiru. Pomyślałam, że to tylko raz… Że samo zaklęcie powinno wystarczyć.
Ginny pociągnęła nosem i ukryła twarz w dłoniach.
Hermiona prawie zemdlała z ulgi. Więc w jej miksturach antykoncepcyjnych nie było nic złego.
Odepchnęła od siebie te myśli i zatrzasnęła ściany oklumencji, zmuszając się do skupienia się na Ginny. Uściskała przyjaciółkę uspokajająco i ucałowała ją we włosy.
- W porządku. Zdobycie składników potrzebnych do sporządzenia środka poronnego zajmie mi tylko kilka dni.
- Nie mogę - wykrztusiła Ginny i znów zaczęła płakać.
Hermiona zacisnęła dłonie na ramionach Ginny, kiedy na nią spojrzała. Wzięła szybki oddech.
- Chcesz je zatrzymać?
Ginny skinęła głową, pociągając nosem.
- Muszę. Harry… Wszystko o czym mówi, to posiadanie rodziny. O tym, jak po wojnie będziemy mieć dzieci. Chłopców o imionach James, Syriusz lub Colin albo dziewczynki o imionach Lily i Luna. To-to wszystko, o czym marzy. Gdybym usunęła dziecko… Złamałoby mu to serce. Powiedziałby, że postąpiłam właściwie, ale wiem, że byłby zdruzgotany. Dla niego oznaczałoby to, że nie sądziłam, że mógłby wygrać. A ja nie mogę utrzymać czegoś takiego w tajemnicy przez całe życie. Nie mogę mieć tej świadomości, że miałby złamane serce, gdyby wiedział i tylko udawał.
Hermiona powoli skinęła głową i odwróciła wzrok.
- W porządku - powiedziała cicho i przełknęła. - Prawdopodobnie możesz tu zostać, dopóki Harry nie wróci ze swojej obecnej misji. A potem możemy przenieść cię do jednej z kryjówek o roli hospicjum. Będziesz chciała być z mamą, prawda?
Ginny gwałtownie potrząsnęła głową, ocierając łzy z twarzy.
- Nie. Muszę to ukryć. Nikt nie może wiedzieć. Ani mama, nie Harry, ani nikt.
Hermiona spojrzała na Ginny oszołomiona.
Ginny spojrzała w dół, a jej pierś zadrżała.
- Harry… Harry nie radzi sobie teraz zbyt dobrze. Wszyscy byli tak podekscytowani, że zbliżamy się do końca, że jesteśmy już na ostatniej prostej. I jest szczęśliwy… Myśli, że to może być prawdziwe, ale… to też go łamie. To wszystko spoczywa na nim, ale… on nie wie, jak wygrać. Nie wie jak to ma działać. Boi się, że jeśli ktoś to sobie uświadomi, cały Ruch Oporu może się załamać. Znowu zaczął mieć koszmary, nawet będąc ze mną. Chyba nawet nie wie, jak funkcjonować bez Rona. To wszystko go powstrzymuje. Jeśli dowie się, że jestem w ciąży… Obawiam się, że stres całkowicie go złamie. To nie jest tak, że potrzebuje więcej motywacji, by chcieć, żeby to wszystko się stało. Myśl, że ma dziecko za które jest odpowiedzialny, prawdopodobnie pogorszyłaby wszystko.
Hermiona z trudem przełknęła ślinę, zastanawiając się, czy próba wyperswadowania tego pomysły z głowy Ginny miałaby jakikolwiek sens. Przyjrzała się twarzy przyjaciółki. Uparta linia ust i szczęki oraz zdeterminowany ogień w oczach.
Hermiona westchnęła cicho ze zmęczeniem.
- Co chcesz robić?
- Nie wiem. Może mogłabym udawać, że zachorowałam, i ukryć się w jednym z hospicjów.
Hermiona z powątpiewaniem uniosła brwi, ale po chwili w zamyśleniu przechyliła głowę na bok.
- Myślę, że dałabym radę to zrobić. Ale… Ginny, będziesz musiała pozostać odizolowana. Mogą to być całe miesiące. A jeśli urodzisz dziecko, a wojna wciąż będzie trwać? Czy w takim razie zamierzasz to również ukryć przed Harrym?
Ginny potrząsnęła głową.
- Nie. Jeśli wojna potrwa tak długo, powiem mu. Ale jeśli będę w ciąży, Harry będzie się po prostu wciąż martwił. Ciąża to nie to samo, co posiadanie prawdziwego dziecka. Jeśli sprawiłabyś, żeby zrobiło mi się niedobrze… Jeśli zachorowałabym na coś zaraźliwego, ale uleczalnego, będzie lekko zdenerwowany, ale nic poza tym. On ci ufa. Jeśli powiesz mu, że uleczenie zajmie kilka miesięcy, ale wszystko będzie w porządku, to on ci uwierzy. Wie, że go nie okłamiesz, nawet jeśli by tego chciał.
Oczy Hermiony opadły, gdy wykręciła rąbek koszuli palcami. Ginny złapała ją za rękę.
- Pomożesz, Hermiono? Pomożesz mi chronić Harry'ego, prawda?
Hermiona powoli skinęła głową. Całe jej ciało było jak z ołowiu.
- Pomogę ci. Potrzebuję kilku dni, aby dowiedzieć się, jak to zrobić.
- Dzięki, Hermiono - szepnęła Ginny, po czym znów się rozpłakała.
- Boże, byłam taka ostrożna. Nigdy nie chciałam, żeby to się stało.
Hermiona przytuliła ją sztywno i pozwoliła Ginny płakać w swoje ramię przez kilka minut. Głaskała ją roztargnionymi kręgami po plecach, tworząc w myślach mentalną listę kontrolną.
- Coś wymyślimy. Wiem, że nie próbowałaś zajść w ciążę.
Ginny skinęła głową w szyję Hermiony.
- Dzięki. Mówię poważnie, Hermiono... Jesteś jedyną osobą, której mogę w tym zaufać. - Usiadła i potarła twarz. - Boże, te hormony i wszystkie zapachy. Nawet nie wiem, czy kiedykolwiek tak płakałam. Myślę, że będę musiała po prostu się tu schować. Kiedy mijałam wcześniej kuchnię, prawie zwymiotowałam na korytarzu.
Hermiona skinęła głową, kiedy w myślach katalogowała wszystkie znane jej długotrwałe choroby.
- W porządku. Muszę poszukać informacji - oznajmiła wstając. - Ty po prostu tu zostań. Daj mi znać jeśli będziesz czegoś potrzebować.
Hermiona wyszła z pokoju i ruszyła korytarzem do łazienki. Ostrożnie zamknęła za sobą drzwi i patrząc na swój brzuch, rzuciła czar wykrywający ciążę. Jej ręce lekko drżały.
Negatywny.
Zamknęła oczy i z ulgą opadła na drzwi.
Pozostała tam jeszcze przez minutę, aż ręce przestały jej drżeć, po czym pośpiesznie wyszła z łazienki i ruszyła do biblioteki.
Hermiona spędziła prawie dwa dni na warzeniu eksperymentalnych eliksirów i ćwiczeniu zaklęć maskujących, próbując upewnić się, że każdy szczegół jest doskonały. Zebrała worek z eliksirami i ruszyła do łazienki. Wypiła zawartość małej fiolki i patrzyła, jak eliksir zaczyna działać.
Oczekiwanie zajęło jej kilka minut. Potem uczucie podobne do łagodnej formy mrowienia Eliksiru Wielosokowego przemknęło przez jej skórę i patrzyła, jak jej struktura się zmienia. Jej skóra utworzyła ciasne skupiska bolesnych fioletowych krost na całej powierzchni. Skrzywiła się i spojrzała na siebie ze wszystkich stron. To była niesamowicie przekonująca transformacja. Nacisnęła i szturchnęła kilka krost, ale nic nie poczuła. Iluzyjny urok był bezbolesny.
Przełknęła antidotum i znów poczuła mrowienie, gdy obserwowała, jak jej skóra się oczyszcza.
Zebrała wszystkie eliksiry i ruszyła do ich wspólnego pokoju.
Ginny siedziała w swoim łóżku i przeglądała magazyn. Hermiona usiadła, a Ginny podniosła głowę. Jej oczy były szeroko otwarte i zaciekawione.
Hermiona bawiła się torbą trzymaną w dłoniach.
- Opracowałam miksturę, która naśladuje zewnętrzne objawy groszopryszczki.
Ginny skrzywiła się.
- Naprawdę? Czy to musi być to?
Hermiona przewróciła oczami.
- To najlepsza opcja, jaką mogłam wymyślić, która spełnia wszystkie twoje wymagania. To choroba bardzo zaraźliwa. Wiadomo, że rekonwalescencja zajmuje nawet rok, więc możesz pozostać w ukryciu tak długo, jak to konieczne. Wygląda przekonująco. Jeśli nie będziesz wyglądać na bardzo chorą, ludzie mogą być sceptyczni. Zwłaszcza, że to twoi bracia wymyślili Bombonierki Lesera. Nikt nie pomyśli, że udajesz, a co najważniejsze, to nie jest choroba śmiertelna. Harry nie będzie musiał się martwić, że możesz z tego powodu umrzeć. Ponieważ nie jest to pełna fizyczna przemiana, a tylko zewnętrzny urok, udało mi się zawiesić eliksir w smoczej krwi, co oznacza, że każda dawka wystarczy na kilka tygodni. Nie będziesz musiała ciągle łykać eliksiru, aby utrzymać jego działanie.
Ginny skinęła głową.
Hermiona bawiła się sznurkiem na torbie.
- Groszopryszczka jest wysoce zaraźliwa. Gdyby ktoś z Ruchu Oporu miał z tobą kontakt, zostałby natychmiast umieszczony w kwarantannie, aby zapobiec ryzyku zarażenia całego Ruchu Oporu. Chociaż nie jest to śmiertelne... Będę… Będę musiała poinformować Kingsleya o prawdziwej sytuacji, aby móc poddać cię kwarantannie.
Ginny natychmiast otworzyła usta, żeby zaprotestować, ale Hermiona uniosła rękę, żeby ją uciszyć.
- Jeśli mu nie powiem, nie zaakceptuje tego, bym była twoim opiekunem. Obiecuję, że jeśli mu to wyjaśnię, nie poczuje się zobowiązany do powiedzenia Harry'emu. Ale musi wiedzieć, aby podtrzymać kłamstwo. W ten sposób, jeśli ktoś w twojej rodzinie lub Harry spróbuje cię zobaczyć, on ma większe prawo weta niż ja. Moody też go poprze. Potrzebujemy Kingsleya.
Ginny niechętnie skinęła głową.
Hermiona wyjęła książkę z zaznaczonym rozdziałem i podała ją Ginny.
- Wczesne objawy groszopryszczki to swędzenie i ból gardła. Każdy, z kim się skontaktujesz, zostanie poddany kwarantannie na kilka dni. Unikaj więc Poppy i Padmy - usta Hermiony drgnęły lekko. - Jeśli znasz kogoś, kogo uważasz za osobę potrzebującą kilku dni wolnego, to właśnie do takiej osoby powinnaś się udać.
Kącik ust Ginny uniósł się lekko. Jej oczy zaszły mgłą.
Hermiona wstała.
- Muszę porozmawiać z Kingsleyem. Podam ci jedną dawkę, zanim pójdziesz spać. Więc „obudzisz się” z tym.
„Choroba” Ginny wprawiła Grimmauld Place w totalny chaos. Pokój Hermiony i Ginny został umieszczony pod górą zabezpieczeń odpychających i kwarantannowych. Tylko Hermiona mogła wejść do środka bez uruchamiania fali krzyczących alarmów.
Kingsley i Hermiona w miarę możliwości skoordynowali wszystkie szczegóły. Po postawieniu diagnozy Hermiona i garstka innych mieszkańców Grimmauld Place również zostali poddani trzydniowej zapobiegawczej kwarantannie w innym pokoju.
Padma została wysłana na zbiór składników i zabrała ze sobą Parvati. Dziewczyny wpadły w zasadzkę harpii. Wywalczyły sobie ucieczkę, ale Parvati skończyła z ranami na plecach, a prawa stopa Padmy została prawie całkowicie odgryziona. Hermiona skonsultowała się z Poppy przez przedziały kwarantanny, jednak nic nie można było zrobić, aby przywrócić Padmie stopę.
Gdy wszyscy objęci tymczasową kwarantanną zostali oczyszczeni z podejrzeń zarażenia, Kingsley powierzył Hermionie nadzór nad stanem Ginny. Odwiedzała ją co cztery dni. Przez resztę czasu Ginny musiała być trzymana w izolacji. Nikt nie mógł wejść do jej pokoju. Zgredek był odpowiedzialny za codzienną opiekę nad nią i dostarczanie jej posiłków.
Kiedy Molly Weasley otrząsnęła się z oburzenia na Kingsleya za fakt, iż nie pozwolono jej zobaczyć się z córką, wylewnie doceniała Hermionę za to, jak skrupulatnie zaplanowała ona opiekę nad Ginny.
Ciche poszukiwania położnej znalazły się na niekończącej się liście rzeczy, które Hermiona robiła w tajemnicy, gdy nie przebywała na oddziale szpitalnym, zajmując się Padmą.
Ruch Oporu był zbyt zajęty, by wieść o chorobie Ginny mogła wywołać sensację na zbyt długi czas. Kiedy początkowa panika, że choroba mogła się rozprzestrzenić, ustąpiła, sytuacja wróciła do wątłego poczucia normalności. Hermiona mogła tylko obawiać się reakcji Rona i Harry'ego, kiedy powrócą ze Szkocji.
Całe jej życie było napięte bez żadnej ulgi. Czuła się zniszczona. Wyprana, aż stała się prawie przezroczysta.
Codziennie martwiła się o Draco, ale jego widok był po prostu innym rodzajem agonii. Był wychudzony i znajdował się praktycznie na krawędzi. Ledwo na nią patrzył. Ledwo z nią rozmawiał. Trenował ją. Przekazywał swoje informacje. Przyjmował rozkazy od Moody'ego. Wychodził.
Kiedy próbowała z nim porozmawiać, po prostu zamierał.
Po kilku tygodniach zatrzymał się i spojrzał na nią ponownie, zamiast zniknąć.
- Powiedz Moody'emu, żeby cię nakarmił. Wyglądasz jak trup.
Zniknął, zanim Hermiona zdołała cokolwiek odpowiedzieć.
Kiedy wróciła na Grimmauld Place, Angelina podniosła wzrok znad rozgrywki szachów czarodziejów z Katie, z bardzo trzeźwą miną.
- Harry, Ron i Terry wrócili. Zakon właśnie przeprowadza podsumowanie. Nikt jeszcze nie powiedział im o Ginny.
Hermiona skinęła głową i ruszyła do jadalni.
- Zamek ma narzucone na siebie tak wiele zabezpieczeń, że ciężko go nawet znaleźć - powiedział Harry niskim i niechętnym głosem, kiedy Hermiona otworzyła drzwi. Osunął się nisko na krześle. Jego oczy miały pod sobą tak ciemne cienie, że wyglądały na posiniaczone. - Przeszliśmy przez ruiny Hogsmeade, próbując znaleźć którykolwiek ze starych tuneli. Próbowaliśmy odkopać tunel Miodowego Księcia, ale się zawalił. Wtedy wpadliśmy na pomysł, żeby spróbować podejść przez Czarne Jezioro. Ale kiedy weszliśmy, zaczęły pojawiać się inferiusy i… To wtedy… Wtedy Zachariasz…
- To nie była wina Harry'ego. Jezioro było moim pomysłem - wtrącił się Ron, gdy tylko głos Harry'ego ucichł. - Kiedy próbował wejść za Zachariaszem, powstrzymałem go.
Ron miał lekko oszołomiony wyraz twarzy, jakby był w szoku. Harry odmawiał spojrzenia na przyjaciela.
- To była dobra decyzja, Ron. Inferiusy w wodzie są prawie niemożliwe do odparcia, bo nie można ich podpalić - powiedział Remus, opierając dłoń na jego ramieniu.
- To nie był wystarczający powód, by pozwolić Zachariaszowi utonąć - powiedział Harry gorzkim głosem, a wyraz jego twarzy wykrzywiła frustracja. Trzymał w dłoni pogniecione pióro i równomiernie wyrywał kawałki jego chorągiewki z każdej strony, obracając je wokół swoich palców. - Było coś, co moglibyśmy zrobić, gdyby Ron nie marnował czasu na powstrzymywanie mnie i nie zostawił Terry'ego, by wszedł sam.
- Utrzymanie cię przy życiu to jego praca, Harry - powiedział Kingsley. - Takie są jego rozkazy. Jeśli będziesz agresywny, przydzielę go gdzieś indziej i osobiście przejmę ochronę nad tobą. Czy sprzeciwiasz się swojemu partnerowi, Harry?
Harry spojrzał na Kingsleya, miażdżąc pióro w dłoni.
- Nie.
- Dobrze. Czy macie coś jeszcze do zgłoszenia?
Harry milczał.
- Wycofaliśmy się po tym, jak straciliśmy Zachariasza - powiedział Ron tępym tonem, a całe jego ciało wydawało się być bezwładne. - Większość misji spędziliśmy na badaniach terenu, a następnie na drążeniu tuneli.
Kingsley powoli skinął głową.
- Dostanie się do Hogwartu jest niezbędne, aby zakończyć tę wojnę. Będziesz miał kilka dni na regenerację, a potem wyślemy tam większy zespół.
- Chciałbym zgłosić się na ochotnika do kolejnej misji - powiedział Remus, pochylając się do przodu. - Zbliża się pełnia księżyca. Znam Zakazany Las. Mam kilka pomysłów, które warto zbadać.
- Ja też - skinęła głową Tonks.
- W porządku. Harry, Ron, Remus i Tonks jako grupa z Zakonu. Moody i ja przejrzymy pozostałe składy i wybierzemy jeszcze dwie drużyny.
Harry skinął głową i z roztargnieniem spojrzał w stronę drzwi.
- W porządku. Coś jeszcze?
- Tak… - powiedział powoli Kingsley.
Hermiona skuliła się w duchu. Harry spojrzał ostro na Kingsleya.
- O co chodzi?
- Kiedy cię nie było, Ginny Weasley zachorowała na groszopryszczkę...
- Czy wszystko w porządku? Muszę ją zobaczyć. - Harry zerwał się na równe nogi, a jego oczy były rozszerzone i przepełnione paniką.
- Została poddana kwarantannie - powiedział Kingsley, zanim Harry zdążył udać się na oddział szpitalny. - Groszopryszczka nie jest śmiertelna, ale jest wysoce zaraźliwa. Wybuch epidemii mógłby mieć druzgocący wpływ na Zakon. Nie wolno jej odwiedzać, dopóki nie wyzdrowieje.
Harry przełknął ślinę i chwycił za oparcie krzesła.
- W porządku. Jak dużo czasu to trwa? Kilka tygodni?
Wszyscy obecni w pokoju odwrócili się, by spojrzeć na Hermionę stojącą przy drzwiach. Wyraz twarzy Harry'ego stał się ostrożny, gdy spojrzał jej w oczy.
- Groszopryszczka może być chorobą długotrwałą. Zwykle trwa miesiącami, ale może trwać nawet rok, zanim jej zakaźne elementy w końcu znikną. Nie da się określić, jak długo będzie poddana kwarantannie - powiedziała cicho Hermiona.
- Miesiące? Rok? - Harry wyglądał na gotowego przewrócić się do tyłu. - Ty… nie możesz jej izolować przez tak długi czas. To jest tortura. Musi istnieć jakiś sposób, abym ją odwiedził. Jakieś mikstury. Albo zaklęcia.
- Granger, jako nasza najbardziej wykwalifikowana uzdrowicielka, jest jedyną osobą uprawnioną do odwiedzania Ginny w celu monitorowania jej stanu. Zgredek dostarcza jej posiłki, ponieważ skrzaty domowe są odporne na choroby czarodziejów i nie są znane z ich nosicielstwa. Możesz wysyłać przez nich listy i wiadomości. Są jedynymi osobami mogącymi przebywać w jej pokoju. Jeśli spróbujesz nawiązać kontakt z Ginny, potencjalnie zagrozisz całemu wysiłkowi wojennemu. Harry, powiem to tylko raz. Jeśli spróbujesz naruszyć warunki kwarantanny, zostanie ona przeniesiona w nieznane ci miejsce, dopóki nie wyzdrowieje. Jeśli masz pytania, skieruj je do Granger. Spotkanie zakończone.
Wszyscy opuścili pokój. Po kilku minutach Hermiona została sama z Harrym.
- Będzie… Wszystko będzie w porządku, prawda? - powiedział Harry, gdy pokój był już pusty. - Czy ona cierpi?
- Z czasem wszystko będzie dobrze - powiedziała Hermiona, nerwowo kręcąc rękami za plecami. - Ona nie cierpi. Bierze eliksiry regenerujące i spędza dużo czasu na spaniu. Odzyskiwanie zdrowia po groszopryszczce jest wysoce zależne od dobrego stanu fizycznego. Robię wszystko, co w mojej mocy, aby upewnić się, że czuje się komfortowo i jest szczęśliwa.
- W porządku. - Harry wielokrotnie skinął głową. - To… to dobrze. Czy wiesz, jak to złapała?
Hermiona potrząsnęła głową.
- To choroba grzybicza. Nikt inny tego nie złapał. To mógł być po prostu pech.
Harry skinął głową i podszedł bliżej, a wyraz jego twarzy stał się poważny.
- Mogę ją zobaczyć? Tylko raz? Tylko na chwilę. Chcę się tylko upewnić, że wie, że ją kocham.
Kącik ust Hermiony drgnął, gdy potrząsnęła głową.
- Przepraszam, Harry, jest na kwarantannie. Nie ma „tylko na minutę”. Nikt nie może tam wejść.
Oczy Harry'ego zrobiły się większe.
- Będę ostrożny. Cokolwiek muszę zrobić, będę postępować zgodnie ze wszystkimi twoimi instrukcjami. Tylko raz... - szepnął, a jego głos brzmiał zarówno błagalnie, jak i konspiracyjnie.
Znała ten ton tak dobrze.
Hermiona uśmiechnęła się do niego smutno, zaciskając dłonie w ciasne pięści za plecami.
- Przepraszam, Harry. Nie mogę łamać zasad. Nawet dla ciebie.
__________
Zgodnie z waszym życzeniem została założona Facebookowa Grupa Wsparcia dla czytelników, gdzie serdecznie was zapraszam! ❤️
Tak czułam, że Ginny jednak zaszła w ciążę! Jestem ciekawa, co dokładnie się stało dalej, czy ona naprawdę zginęła? Czy może ktoś wziął eliksir Wielosokowy z jej włosem i to nie było jej ciało. Przecież już była taka sytuacja. Tak uciekł Barty Crouch z Azkabanu. Może ona jednak przeżyła i urodziła dziecko… No cóż, pewnie jeszcze poczekamy na wyjaśnienia i potwierdzenia. A Potter jak tak bardzo chciał udowodnić swoją miłość, to mógł to zrobić wcześniej. Teraz pewnie będzie obrażony, że Hermiona mu nie pozwoliła się zobaczyć z Ginny. Trudno, ruda sama tak zdecydowała, że mu nie powie… A może jednak wieść o ciąży sprawiłaby, że miałby więcej motywacji do wygrania tej wojny? Wydaje mi się, że Ginny też już zaczyna ogarniać, że tej wojny nie da się od tak wygrać… Ale zastanawiam się, czy ona wgl pomyślała, czy okłamywanie Harry'ego ma sens. Powie mu o ciąży, jak będzie blisko rozwiązania? Czy wkroczy już z dzieckiem na rękach i postawi przed faktem dokonanym? Draco za to się odsunął. Wycofał się tak bardzo, że nawet nie jest w stanie spojrzeć na Hermionę 😔 Przestraszył się? A może Moody czymś mu zagroził? Albo boi się, że ze strony Hermiony to wszystko była gra i ona nigdy niczego do niego nie poczuła. W sumie nie powiedziała mu o swoich uczuciach. Nie miała okazji…
OdpowiedzUsuńGinny zadecydowała sama chociaż nie wiem czy bycie w ciąży w czasie wojny i to bardziej przegranej jest dobre.i oczywiście za to że nie chce powiedzieć Potterowi oberwie się zapewne Hermionie, jestem ciekawa czy żyje czy nie.. Chociaż to było by dziwne jak by się udało uciec jej A nie Hermionie i Draco
UsuńCholera, jakby sie okazalo, ze chociaz czesc osob przezyla, to bym sie chyba rozplakala 😁 A przynajmniej Ginny i malenstwo 😏 Och, i masz racje! Przeciez Hermiona nic mu nie powiedziala o swoich uczuciach 🤔 Moze gdyby wiedzial...
UsuńJak tam poszlo dzis!? 😘
UsuńZdane na 5 Mała! ❤️ Cytując klasyka "Normalnie ulga, że weź" 😁
UsuńJa sama stawiam na scenariusz w którym Harry jednak próbuje dostać się do Ginny, więc Kingsley przenosi ją do hospicjum. Później zostaje ono napadnięte przez śmierciożerców, ktorzy biorą ją do niewoli i przewożą do Sussex.
UsuńTo smutne, tak smutne i tak bardzo smutne 😭😭😭
OdpowiedzUsuńOddalił się, znowu zaszył się w tej swojej smoczej skorupie i nie chce wyściubić nosa 😭
Hermiona musi walczyć o niego i to aby uwierzyć że ona czuje coś prawdziwego do niego!
Ginny o kurczaki, no tacy nieostrożni... nie dziwie się jej tej postawy. Kwarantanna i udawanie choroby... ciekawe co by zrobiła gdyby nie Hermiona!
Najdziwniejsze, że ona w przyszłości nie żyje, więc co z dzieckiem???
W kwestii śmierci Ginny (i kilku innych osób), mam nadzieję, że jest tak jak myśli @Camille_1909 i te martwe ciała to tylko efekt działania eliksiru wielosokowego ;) (oby)
UsuńHerniona pewnie nie do końca wie co czuje, jest rozdarta między zakonem A pojawiającymi się uczuciami do Draco. Mam nadzieję że wyjaśni się coś między nimi
UsuńJa tez w skrytosci ducha na to licze 😅 Chociaz czy eliksir zadzialalby na martwym ciele? Bo one tam przeciez wisialy przez jakis dzien (czy nawet wiecej?l, zeby kazdy widzial, nie? 🤔
UsuńMatka Barty'ego Crouch a Juniora została pochowana już martwa na podazbakańskim cmentarzu w postaci swojego syna.
UsuńFakt! :O
Usuń⭐❤️
OdpowiedzUsuń🖤🖤🖤
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać nowego rozdziału :) Oj dzieje się dzieje :))
OdpowiedzUsuńPo cichu, w serduszku mam nadzieję, że będziesz wrzucać rozdziały tak jak te dzisiejsze po 2 :P <3
Pozdrawiam cieplutko :D
Też ma taką cichą nadzieję. Oczywiście jeśli czasowo dasz radę
UsuńDzięki wielkie za 2 rozdziały dzisiaj!!!
OdpowiedzUsuńHermiona tak trzymaj nie daj się Potterowi. Ale widać jak Herm cierpi z powodu tego co się stało między nią a Draco, że on się tak od niej odsunął 😔
OdpowiedzUsuńWcale mu się nie dziwie że się odsunął skoro ona go tak wykorzystała chce to od siebie uzależnić a po jego historia z matką to nie chce powtórki
UsuńJoanna, na pewno cos w tym jest 🤔
UsuńJaka jestem zła! Napisałam dość wyczerpujący komentarz i system mi go jakimś cudem nie dodał! :D No nic! Piszę jeszcze raz 🙂 Na wstępie, chciałabym Ci bardzo podziękować! Znajdujesz perełki wśród zagranicznych Dramione i konsekwentnie je tłumaczysz! Mój angielski jest w porządku, ale nie na tyle, żeby rozumieć zagraniczne opowiadania. To jest przecudowne, że ktoś taki jak Ty tłumaczy je dla nas i mamy okazję poznać tak świetne opowiadania! W kajdanach wskoczyło na pierwsze miejsce w moim rankingu Dramione! Jestem już stara i w ciągu tych 10-11 lat mojej przygody z Bloggerem, czy następnie z Wattpadem przeczytałam ich już masę, a mimo to żadna historia aż w takim stopniu mnie nie pochłonęła! To już rutyna,że pierwsze co robię po obudzeniu, to wzięcie telefonu i przeczytanie rozdziału. Każdy rozdział kończy się w tak intrygujący sposób, że koniecznie trzeba przeczytać kolejny! Tak strasznie ciekawi mnie jak zakończy się ta historia, czy Hermiona przypomni sobie wszystko, czy przeżyją... W dodatku biedna Ginny, która prawdopodobnie będzie tyle czasu izolowana. Jak to wszystko się potoczy? Tego nie wiemy, ale liczę w głębi serca na happy end! Reasumując - DZIĘKUJĘ że tłumaczysz i codziennie wrzucasz rozdziały!
OdpowiedzUsuńKurka, blogger ciagle mi ostatnio robi takie numery i nie dodaje komentarzy, ale juz sie nauczylam je kopiowac przed dodaniem 😂
UsuńO tak, ja mam kilka swoich ulubionych ff o tematyce Dramione - to i Gloriana znajduje sie na szczycie listy 😁
Pozdrawiam!
Tu sie zgadzam z Hermioba - gdyby Lucjusz znal prawde, to Zakon padlby duzo wczesniej, a przy tym Draco i on sam. Moze to by uratowalo kilkoro Weasleyow na chwile dluzej, ale w ogolnym rozrachunku raczej w ogole. Ech, tak mi przykro z powodu tego chlodu pomiedzy nimi ☹ Mialam nadzieje, ze jednak to ich troche zblizy, ale najwyrazniej poki co, to Hermiona moze liczyc tylko na szkolenie i ochłap w postaci "powiedz, zeby Cie karmili" 😒
OdpowiedzUsuńGinny w ciazy, a jednak! Troche to obstawialam, ale myslalam, ze z kims innym 😂 No tak, oczywiscie, bronmy psychike delikatnego Pottera 😊 Ciekawe, czy dalej bylby taki przeciwko Avadzie, gdyby wiedzial, ze ktos torturuje jego ciezarna dziewczyne 🙄 I jeszcze robic wymowki Shackleboltowi, kiedy ten chcial ratowac, kogo sie dalo! Turbomegadzban!
Milej niedzielki ❤😘
Mała
Ach, kurka, zapomnialam dopisac, ze jeszcze raz bardzo dziekuje Vercia za dwa rozdzialy! 😘 Ten drugi przeczytalam od razu, ale przez cholerny mini-remont na chacie nie mialam jak skomentowac, a potem padlam jak dluga 😅😘
Usuń