Wrzesień 2002
Kiedy tydzień później Hermiona wróciła do chaty, na stole nie było żadnego zwoju.
Nie było też stołu ani krzeseł. Małe meble, które były tam wcześniej, również zniknęły.
Jej żołądek opadł i poczuła, jak gałka klamki w jej dłoni grzechocze.
Wciąż się gapiła, pragnąc dojrzeć zwój. Rozglądała się po reszcie pokoju. Może coś przeoczyła.
Meble zniknęły.
Weszła powoli do środka i rozejrzała się ponownie.
Może był po prostu zajęty. Może przyniesie go wieczorem - pomyślała nerwowo.
Ale meble zniknęły.
Może był ranny lub został zabity. Aż do tego momentu nawet nie przyszło jej to do głowy. Mógłby umrzeć, a ona by się nawet o tym nie dowiedziała. Po prostu zniknąłby, a ona nigdy więcej by go nie zobaczyła.
Gdyby Draco umarł, Severus z pewnością dałby jej znać…
Poza tym meble zniknęły.
Stała na środku pokoju, zastanawiając się, co robić.
Z pewnością nie zakończyłby swojej umowy z Zakonem tylko dlatego, że zakrwawiła komplet jego używanych mebli. Dał sobie wyżłobić napisy na plecach za cenę bycia szpiegiem. Zalanie krwią jego kryjówki nie mogło być ostateczną granicą.
Może po prostu spalił meble.
Odwróciła się ostatni raz i ruszyła do drzwi. Wróci wieczorem. Jeśli w następnym tygodniu nadal nic nie będzie, to dopiero wtedy pozwoli sobie na panikę. Nie zamierzała jeszcze pozwalać sobie na panikę. Mogło istnieć inne wytłumaczenie.
Była już w połowie drogi do drzwi, kiedy usłyszała pyknięcie. Odwróciła się i zobaczyła Malfoya stojącego na środku pokoju.
Patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami i niepewnością w sercu. Spojrzał na nią od góry do dołu, jakby spodziewał się, że znowu przybyła zraniona.
- Powinniśmy wznowić treningi - odparł po chwili.
Hermiona nic nie powiedziała. Czuła się rozdarta między chęcią śmiechu i płaczu. Kącik jej ust drgnął i próbowała przełknąć twardą gulę powstałą w gardle. Jej ręka lekko się trzęsła, gdy walczyła o to, by utrzymać w sobie wszystkie wściekłe słowa, które chciała wypowiedzieć.
Byłam tu co tydzień. To ty jesteś tym, który przestał przychodzić. Nie chciałam nawet pić alkoholu tej nocy. Zmusiłeś mnie do zostania, a potem ukarałeś mnie za to. Dlaczego w ogóle cię to obchodzi? Dlaczego tu jesteś? Dlaczego szpiegujesz dla nas? Dlaczego nie masz ani krzty sensu, żebym mogła przestać się zastanawiać, czy możesz być odkupiony, czy nie? Byłam tu. Byłam tutaj, a ty nigdy się nie pojawiłeś.
Nic nie powiedziała. Po prostu stała w drzwiach.
Chciała po prostu odwrócić się i wyjść. Odejść i spróbować zrozumieć, dlaczego ją to obchodzi.
Obchodziło ją to. Czuła się zdradzona.
Dawał jej straszliwe ostrzeżenia, kazał ćwiczyć, praktykować pojedynki i być ostrożną. Doprowadzał ją do paranoi i stresu za każdym razem, gdy odważyła się szukać składników eliksirów, aż ledwo mogła oddychać, kiedy była poza domem. Nie mogła nawet jeść poprzedniego wieczoru, ponieważ jedzenie smakowało jak popiół, a jej żołądek ściskał się tak mocno z niepokoju, że nie mogła się do niczego zmusić.
Uświadomił jej, jak bardzo nie chce umierać.
Nie chciała umierać.
Powiedział jej, że ją wyszkoli, wyśmiał ją za to, że nie była wystarczająco bezwzględna, a potem - porzucił.
Nie porzucił Zakonu.
Porzucił tylko ją.
Co powinno być w porządku. Powinno jej to pasować. Zawsze miało to dotyczyć tylko Zakonu. Ale to bolało. Każdego tygodnia, kiedy się nie pojawiał, czuła się jakby była porzucana na nowo.
Czy tak łatwo było mu ją zostawić?
Jej klatka piersiowa drżała, a kości policzkowe bolały od wysiłku, którego wymagało powstrzymywanie się od płaczu.
Nic nie zrobiła. On nic nie powiedział. Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami i kontynuowała przełykanie, aż przestała czuć, że może wybuchnąć płaczem.
- W porządku - powiedziała. - Dzisiaj? A może to tylko zapowiedź na przyszły tydzień.
- Dzisiaj - powiedział. - Chyba, że masz dziś rano inne zobowiązania.
Nie miała innych zobowiązań. Miała czas. Padma powoli przejmowała coraz więcej jej obowiązków, dlatego Hermiona rzadko miała inne zobowiązania. O ile Kingsley jej nie potrzebował lub nie dochodziło do poważnego urazu, była całkowicie do dyspozycji Malfoya.
Podejrzewała, że o tym wiedział.
Była uzdrowicielką Czarnej Magii i specjalistką od klątw. Miała mistrzostwo w eliksirach. Zostawiła za sobą i ostatecznie zrezygnowała ze wszystkich swoich przyjaciół, by stać się taką. By stać się atutem w ich wysiłku wojennym.
Jednak jej najbardziej potrzebnym wkładem było przemienienie się w femme fatale, zdolną do emocjonalnego manipulowania Draco Malfoyem, aby na niej polegał. Próbowanie wykorzystania jego braku intymności, dopóki go nie posiądzie.
Czasami była na to tak zła, że myślała, że może przez to umrzeć.
To wszystko było winą Malfoya. Poprosił o nią. Zrobił to im obojgu, ale obecnie ona była jedyną osobą, która za to płaciła.
Były chwile, kiedy nienawidziła go tak bardzo, że czuła się tak, jakby serce w jej piersi rozpadało się w pył.
Wróciła do chaty i zamknęła drzwi.
- Kiedy uciekłaś przed wampirem, jak to zrobiłaś? - zapytał po chwili.
- Przyszpilił moja rękę z różdżką, więc dźgnęłam go srebrnym nożem do zbierania składników w skroń - powiedziała wzruszając ramionami, starając się na niego nie patrzeć.
Patrzenie na niego ją bolało.
Skinął głową, a jego oczy ani na chwilę jej nie opuszczały.
- Czy zazwyczaj masz przy sobie nóż?
- Cóż, używam go podczas zbiorów, więc tak, zwykle jest w mojej torbie.
- Powinnaś go nosić przy ciele. Trzymasz różdżkę w kaburze na ramieniu, prawda? - Jego wzrok opadł i przebiegł w górę i w dół jej ciała, jakby ją katalogował.
- Cóż, czasami - powiedziała, krzyżując ręce na piersi, czując się nieswojo pod wpływem jego uwagi. - Ma prawie jedenaście cali długości. Moje przedramiona nie są aż tak długie. Noszenie jej tam ogranicza ruchy mojego ramienia. Albo tracę ruchomość nadgarstka, albo nie mogę zgiąć łokcia.
Wyjęła różdżkę z kieszeni kurtki i przytrzymała ją obok przedramienia, żeby zademonstrować.
Draco zmarszczył brwi i wykręcił szczękę.
- To jest problematyczne. Gdzie więc ją trzymasz?
- Jeśli mam kurtkę, trzymam ją w wewnętrznej kieszeni. Jeśli nie mam, przechowuję ją w torbie lub w kieszeni spodni.
- To nie jest wystarczająco poręczne i szybkie. Jeśli zostaniesz zaatakowana, nie będziesz w stanie wyciągnąć jej na czas. Powinnaś mieć przynajmniej nóż. Twoje ubranie jest teraz chronione, prawda?
- Tak - powiedziała natychmiast Hermiona. - Wszystko, co noszę, kiedy szukam składników, ma na sobie zaklęcie tarczy.
George i inni przebywający w schroniskach hospicyjnych, którzy wciąż mieli ręce dostatecznie stabilne, by praktykować zaklęcia, spędzali większość czasu na tkaniu czarów tarczy na zapasowych ubraniach dla bojowników Ruchu Oporu.
- Wolisz peleryny czy kurtki? - zapytał po chwili, a jego ton był niemal podejrzanie swobodny.
Oczy Hermiony zwęziły się.
- Płaszcze lepiej wtapiają się w czarodziejski świat. Kurtka na kobiecie ma tendencję do sygnalizowania, że jest ona mugolakiem - powiedziała.
- W porządku - powiedział, wyciągając różdżkę z kabury i przekładając ją do prawej ręki. - Zobaczmy, czy od ostatniego razu się poprawiłaś.
Hermiona odłożyła torbę i otoczyła ją zaklęciem, zanim przybrała pozę do pojedynku.
Poprawiła się znacząco od czasu ich ostatniego treningu, kiedy był on kontuzjowany. Ćwiczyła do tego stopnia, że jej wytrzymałość była przyzwoita, a Kingsley i Moody nawet osobiście kilka razy ją przetestowali.
Była też na tyle zła, że chciała przekląć Draco.
Poruszył się, aby uniknąć kilku jej zaklęć, a ona zablokowała większość wody, którą posłał w jej kierunku. Wreszcie się zatrzymał.
- Poprawiłaś się - powiedział.
- Nie chcę umrzeć - powiedziała, wzruszając ramionami. W jej głosie było tylko trochę goryczy.
- Dobrze - powiedział z ostrym skinieniem. Schował różdżkę i sięgnął do szaty. Wyciągnął zwój, a następnie dzban, po którym Hermiona natychmiast rozpoznała, że był wypełniony Wyciągiem z Dyptamu.
Sapnęła i bez namysłu wyciągnęła ręce. Wyciąg z Dyptamu wymagał tak dużych ilości liści tej rośliny, że rzadko kiedy go miała. Dostali jego zapas, kiedy Zakon napadł na oddział klątw, ale większość z niego wykorzystano do leczenia odbitych więźniów. To, co zostało, użyła do zneutralizowania jadu w jego runach.
Po tym czasie nie było jej stać na kupienie lub wyprodukowanie więcej. Jedna kropla wymagała garści liści. Zamiast tego, zwykle robiła ze swojego dyptamu proszek lub nalewki. Skuteczność była niższa, ale w ten sposób jej zasoby wystarczały: rozcieńczone, aby móc leczyć więcej ludzi.
- Nie udawaj się ponownie do Hampshire - powiedział. - Są tam setki wampirów. Miałaś szczęście, że przeżyłaś.
Z wahaniem przyjęła dzban.
- Czy to cię nie ujawni? - zapytała, tęsknie przesuwając dłońmi po szkle. - To podejrzana ilość. Jedna osoba nie zdołałaby zużyć tej ilości nawet przez całe życie.
Uśmiechnął się lekceważąco.
- Jestem generałem w armiach Czarnego Pana, mogę prosić o wszystko, co zechcę. Ci, którzy to kwestionują, zwykle odkrywają, że brakuje im języków.
Hermiona zbladła, a Draco przewrócił oczami.
- Żartuję sobie, Granger. Nigdy nie wyciąłem nikomu języka. Nie zrobiłbym niczego, co mogłoby narazić mnie na szwank tylko z twojego powodu - zakpił z niej, wpychając w jej dłoń zwój z informacjami.
- Ćwicz dalej - powiedział, po czym zniknął bezgłośnie.
Hermiona wpatrywała się w puste miejsce przez kilka minut, zanim wyszła.
Kiedy wróciła na Grimmauld Place, potajemnie podzieliła Wyciąg z Dyptamu na dziesiątki malutkich fiolek i starannie je ukryła. Większość członków Zakonu była zbyt nieświadoma eliksirów, by zauważyć lub zastanawiać się, dlaczego Hermiona nagle miałaby ich nieskończony zapas. Jednak Padma by to dostrzegła. Od tygodni próbowały wymyślić sposoby na wykorzystanie ich skromnych zapasów dyptamu.
Malfoy był cichy i gburowaty, kiedy ją szkolił. Ignorował jej pytania i odezwał się tylko po to, by zganić ją ze złością, gdy zrobiła coś źle.
Prawie pomyślałaby, że jej nienawidzi, z wyjątkiem tego, że za każdym razem, gdy przechodziła przez drzwi, natychmiast pojawiał się i wyglądał, jakby przygotowywał się, by ujrzeć ją ranną. Jego oczy zawsze przebiegały po niej od stóp do głów, jakby chciał się uspokoić.
Sesje pojedynków stawały się coraz dłuższe.
Hermiona udawała, że tego nie zauważa.
Kilka tygodni później Malfoy przyniósł ze sobą osłonięty tarczą płaszcz. Przyjrzała mu się uważnie.
- Całe moje ubranie jest już chronione. - Uniosła płaszcz przed sobą i stwierdziła, że jest idealnie dopasowany do jej wzrostu.
- Ten jest chroniony krwią mantykory.
Spojrzała na niego ostro.
- Czy to znaczy, że ją zabiłeś?
- Nie. Zaskakująco trudno jest znaleźć dobrą wymówkę, żeby ją zabić. Ale wygląda na to, że mój okaz jest dziwnie ospały, a McNair nie może zrozumieć dlaczego - powiedział z uśmiechem.
- Wykrwawiasz ją - powiedziała Hermiona, ponownie patrząc na płaszcz.
Pokiwał głową.
- Nie radzą sobie zbyt dobrze w zimnym klimacie. Być może jej los niefortunnie skończy się tej zimy. Jeśli będę mieć szczęście, może zdąży dojrzeć na tyle, by wytworzyć jad, zanim całkowicie ulegnie zimnu.
- Mam nadzieję, że jej nie torturujesz - powiedziała Hermiona, patrząc na niego. - Jest świadomą istotą. A nawet gdyby tak nie było, każda żywa istota powinna być traktowana po ludzku.
- Nie torturuję jej. Chociaż opisywanie tego stworzenia jako świadomego tylko dlatego, że potrafi mówić, jest bardzo hojne - powiedział Draco z lekkim uśmiechem. - Wszystko, co robi, to nuci, jak chce mnie zjeść żywcem.
- Gdybyś trzymał mnie w niewoli i wysysał ze mnie moje magiczne zdolności, nuciłabym podobne rzeczy - powiedziała Hermiona.
Draco zaśmiał się bez radości.
- Dziękuję za płaszcz - powiedziała Hermiona, kiedy dokładnie go obejrzała. Był pięknie wykonany. Miał wplecione zaklęcia regulujące temperaturę, dzięki czemu mogła nosić go przez cały rok i był podszyty dziesiątkami niewykrywalnie rozszerzanych kieszeni, w środku których mogła przechowywać rzeczy. Rąbek był zaczarowany, aby się o niego nie potykać. Nawet bez nasączenia krwią mantykory płaszcz musiał być wart niemałą fortunę.
- Potraktuj to jako podziękowanie za uzdrowienie moich pleców - powiedział, nie patrząc na nią.
Spojrzała na niego, a on z determinacją wyjrzał przez okno.
- Czy one… - zawahała się. - Czy blizny zrosły się prawidłowo? Ja… ty… ty nigdy nie pojawiłeś się, kiedy przychodziłam, żeby je sprawdzić.
- Nic im nie jest - powiedział sztywnym głosem. - Fizycznie ledwo je czuję. Nie potrzebowałem dalszej uwagi.
Jego szczęka lekko się poruszała, falując, gdy ją zaciskał. Hermiona wpatrywała się w niego przez chwilę, po czym opuściła swój wzrok z powrotem na płaszcz.
- Cóż, to dobrze - powiedziała. - Ja… nigdy wcześniej nie wykonywałam tej procedury w takim zakresie. Martwiłam się-
- Nie rób tego! Nie muszę być zmartwieniem kogoś takiego jak ty.
Hermiona patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Zacisnął dłonie w pięści, patrząc na nią.
- Miałam na myśli tylko… - zaczęła.
- Po prostu daj spokój, Granger - powiedział ostrym głosem. Wyszarpnął zwój ze swoich szat i upuścił go na ziemię, po czym zniknął.
Hermiona w zamyśleniu podniosła zwój, stukając się w brodę po tym, jak schowała wszystko w swojej torbie.
Wyszła z chaty i pogrążona w zamyśleniu ruszyła w stronę strumienia.
Co powiedział o wpływie run?
„Nie przeciwstawiają się mojemu zachowaniu, ale to tak, jakby zostały w nie wpisane nowe elementy. Łatwiej jest mi być bezwzględnym. Nieco trudniej odwieść się od impulsów. Nie żeby wcześniej dużo mnie rozpraszało, ale teraz wszystko inne wydaje się być jeszcze mniej ważne.”
Zapamiętała tę runiczną przysięgę, spędziła tyle wieczorów, wpatrując się w nią. Nieugięty, przebiegły, niezawodny, bezwzględny i nieustępliwy, zmotywowany do sukcesu….
Ale to do czego dążył, by odnieść sukces, było nieokreślone. Pozostawione jego uznaniu.
Chciał jej.
Była tego prawie pewna. Był obecnie rozdarty między determinacją, by ją odepchnąć, a chęcią jej posiadania.
Dlatego był tak wściekły, że została ranna.
Nie mógł się od tego odwieść, żeby nie przejmować się tym, że umrze, ale był zdecydowany nie poddawać się pragnieniu jej i narażaniu na niebezpieczeństwo. Severus powiedział, że Malfoyowie są zaborczy jak smoki.
Wiedział, co robi. Wiedział do czego została wysłana. Widziała to w jego urażonym sposobie bycia, w jaki na nią patrzył. W jego oczach była ostra wściekłość, której wcześniej tam nie było.
Ale został osaczony przez świadomość, że prawdopodobnie umarłaby, gdyby jej nie wyszkolił. Atak wampira przyniósł jej niezwykłe szczęście. Nawet gdyby próbowała to zainscenizować, nie wyszłoby lepiej.
Jeśli utrzyma go blisko siebie, to tylko kwestia czasu, zanim w końcu się poślizgnie. Za bardzo chciałby, żeby się powstrzymywała. Runy to zapewnią.
Kiedy to by się stało…
Hermiona westchnęła.
Kiedy to by się stało, byłby jej.
Chyba, że byłby tak zdesperowany, aby uwolnić się od swojej obsesji, że by ją zabił.
W niektórych momentach, kiedy czuła na sobie jego wzrok, gdy się pojedynkowali, wydawało jej się, że rzuca on między nimi monetą. Jakby ciągle rozważał opcje.
Miała pewność, że stała się obiektem jego uwagi, ale nie była na tyle pewna, by móc stwierdzić, czy to przetrwa. W Draco Malfoyu było tak wiele, że nie wiedziała ani nie rozumiała wszystkiego. Kiedy na niego patrzyła, mogła się tylko zastanawiać, czy jest typem osoby, która niszczy rzeczy, które kocha.
Cokolwiek chciał - cokolwiek było jego motywem do szpiegowania - zabił już niezliczoną ilość ludzi, próbując to zdobyć. Jeśli pomyślałby, że Hermiona mu przeszkadza... mogła być następna.
Nieugięty, przebiegły, niezawodny, bezwzględny i nieustępliwy, zmotywowany do sukcesu….
Hermiona przekręcała w palcach pasek torby, kiedy stanęła i zamyśliła się.
W wolnym czasie musiała traktować priorytetowo szkolenie Padmy.
Padma miała przyzwoite zdolności do leczenia, zachowywała spokój pod presją i miała dobrą głowę do zapamiętywania wszystkich zaklęć i inkantacji. Miała jednak kłopoty z precyzją wymaganą przy niektórych czarach uzdrawiających i raczej polegała na zapamiętywaniu ich na pamięć, niż na kreatywności niezbędnej do wymyślania przeciw-klątw. Ale Hermiona miała nadzieję, że z pomocą Poppy, Padma będzie w stanie wystarczająco zastąpić Hermionę.
Hermiona zaczęła zabierać ze sobą Padmę na zbieranie składników. Ktoś inny musiał wiedzieć, jak wykorzystać lokalne zapasy do eliksirów. Gdy zbliżała się zima, musieli się zaopatrzyć. Hermiona uważała, że Draco raczej nie wiedział, że ma partnerkę do poszukiwań. Gdyby się dowiedział, prawdopodobnie przestałby ją szkolić.
W czwartkowe poranki chodziła na zbiór z Padmą. We wtorki nadal chodziła sama, ale była ostrożniejsza.
Hermiona musiała mieć wszystko na swoim miejscu, zanim spróbowałaby posunąć się dalej z Draco.
Patrzyła, jak woda przepływa pod mostem i zastanawiała się, czy się gra na zwłokę.
Nie chciała umierać.
Przez ostatnie kilka tygodni myślała o śmierci prawie tak często, jak myślała o Draco.
Kiedy poczuła, jak kły wampira wbijają się w jej ramię, nagle stanęła przed faktem, że na pierwszym planie była absolutnie zdeterminowana, by nie umrzeć. Nie zdawała sobie sprawy, jak przytłaczająca była to świadomość.
Racjonalnie, zawsze uważała śmierć za coś, z czym mogła się zmierzyć. Nie bez powodu umarłaby z radością.
Ale w chwili, gdy poczuła przerażenie od nacisku rąk przygniatających ją do ziemi i wbijających się jej w ciało zębów, instynkt, by wywalczyć sobie drogę i zabić wszystko, co stanie na niej, pochłonął jej umysł. Nie zdawała sobie sprawy, jak jej instynkt przetrwania jest w stanie zastąpić wszystko inne.
Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo nie chciała umierać.
Ale gdyby to sprowadziło się do niej i Draco, prawdopodobnie umarłaby. Mógłby ją tak łatwo zabić. Kolejne zwłoki na jego stercie ciał. Prawdopodobnie po jakimś czasie trafiłaby na stosik razem z resztą jego ofiar.
Uśmiechnęła się gorzko do siebie, myśląc o kontraście między nimi.
Liczba ciał Hermiony była odzwierciedleniem jej niepowodzeń. Wszyscy, których nie uratowała.
Liczba ciał Draco była odzwierciedleniem jego osiągnięć. Wszystko, czym był i dlaczego był cenny zarówno dla Voldemorta, jak i dla Zakonu.
Ich związek - cokolwiek to było i dokądkolwiek zmierzało - wydawał się być okrutną formą ironii. To było tak, jakby byli wobec siebie wzajemnymi przeciwieństwami.
Yin i Yang. Krążące nieubłaganie.
W jakiś sposób wojna ich połączyła
Aportowała się z powrotem na Grimmauld Place i udała się na poszukiwanie Kingsleya.
Zwykle rozmawiała wyłącznie z Moodym, ale Alastor był w Irlandii, szkoląc nowych rekrutów z Remusem i Tonks.
Kingsley stał w sali wojennej, wpatrując się w mapę na ścianie. Hermiona wiedziała, że był świadomy jej obecności, ale nie od razu jej to potwierdził.
- Kingsley - powiedziała Hermiona, cicho zamykając drzwi. - Czy moglibyśmy zamienić słowo?
Odwrócił się gwałtownie, a szaty powiewały wokół niego i zanim przemówił, rzucił kilka zabezpieczeń prywatności na pokój.
- Granger - powiedział. - Nowe informacje?
Hermiona odpięła torbę i wręczyła mu zwój. Kingsley rozwinął go i przebiegł po nim wzrokiem, po czym schował go pod szatą i ponownie spojrzał na Hermionę.
- Czy chcesz ze mną o czymś porozmawiać, Granger?
Hermiona patrzyła na niego przez chwilę. Odkąd Draco jej zażądał, Kingsley przestał używać jej imienia. Zauważyła to. Odnosił się do Harry'ego i Rona oraz większości innych członków Zakonu po imieniu, ale do niej zawsze zwracał się po nazwisku. Doszła do wniosku, że chce stworzyć między nimi dystans.
- Sądzę, że Severus rozmawiał z tobą i Moodym o swoich obawach dotyczących Malfoya - powiedziała.
Kingsley skinął głową, ale wyraz jego twarzy niczego nie zdradzał.
- Tak, rozmawialiśmy.
Hermiona skinęła głową.
- To jak wygląda sprawa… Zaczynam myśleć, że jest przynajmniej szansa, że Malfoy może mnie zabić.
Kingsley spojrzał na nią prosto i poprawił swoje szaty.
- Chcesz, żebyśmy cię wyciągnęli, Granger?
Hermiona odwróciła wzrok i spojrzała na martwą naturę wiszącą na ścianie.
- Nie. Potrzebujemy informacji. Prawdopodobnie wszyscy już byśmy nie żyli, gdyby nie Malfoy. Ja po prostu… Chcę wiedzieć, co powinnam traktować priorytetowo, kiedy szkolę Padmę, aby mnie zastąpiła. Nie ma dwóch lat, które ja miałam na szkolenie, a wciąż jest zbyt wiele podstawowego rodzaju leczenia, którego musi się nauczyć, zanim będę mogła szkolić ją z zaawansowanej kuracji urazów od Czarnej Magii. Do tego są mikstury i zbieranie składników. Nie jestem tylko pewna… Nie jest tak zmotywowana jak ja. Wiem, że chciała zostać na froncie z Parvati. Dlatego muszę wiedzieć, co ty i Moody uważacie za najwyższe priorytety.
Kingsley milczał przez minutę.
- Porozmawiam z Alastorem i przejrzę raporty szpitala. Może zrób listę obszarów, w których nie mamy żadnych nadwyżek. Odpowiem w przyszłym tygodniu.
- W porządku - powiedziała Hermiona, kiwając głową. Jej głos brzmiał sztywno i mechanicznie.
- Granger. Powiedz mi, jaką dokładnie strategię próbujesz zastosować?
Spojrzała z powrotem na Kingsleya i poczuła się zmęczona.
- On mnie chce. Ma obsesję i chce mnie. Ale on wie, co robię. Po sposobie, w jaki na mnie patrzy, wiem, że wie. Nadal nie wiem, jakie są jego długoterminowe cele. Nigdy nie mówi niczego, co by to zdradzało. Jeśli będę go nadal przyciągać i okaże się, że przeszkadzam w jego pierwotnej ambicji, może uciec się do zabicia mnie. Ale jeśli mnie nie zabije, to według Severusa, Malfoyowie mają tendencję do bycia zarówno obsesyjnymi, jak i zaborczymi. Nie sądzę, żeby w tym momencie porzucił Zakon. Gotowość wydaje się krytyczna, a on wie, że moja zależy od przetrwania Zakonu.
Potem wzruszyła ramionami.
- Albo mogę się mylić, a on wypnie się na Zakon, czego Severus się boi. Naprawdę nie wiem. To nie jest… Nie wiem, jak wykorzystywać takich ludzi.
Kingsley milczał.
- Jeśli ma obsesję na twoim punkcie… To więcej, niż się spodziewałem - powiedział, zerkając na stół, opierając palce na krawędzi i stukając nimi w zamyśleniu.
Hermiona czuła, że powinna zareagować na te słowa. Poczuć obrazę, satysfakcję czy cokolwiek. Ale nic nie czuła. To było tak, jakby jej serce powoli ściskało się w piersi i z dnia na dzień stawało się coraz mniejsze i twardsze.
- Nie jestem… - zaczęła, a potem przerwała i zacisnęła usta. Lekko przekręciła głowę, gdy poczuła, jak napięcie z szyi zaczyna promieniować w dół jej ramion. - Nie okłamuję go, Kingsley. Nie jestem nieszczera. Więź emocjonalna, która wytworzyła się między nami, jest prawdziwa.
Palce Kingsleya znieruchomiały i przyjrzał się jej lekko zwężonymi oczami.
- Mam nadzieję, że nie zostaniesz przez niego skompromitowana, Granger. Los Zakonu zależy od ciebie, jeśli chcesz pozostać na misji.
Hermiona sztywno skinęła głową.
- Moja lojalność zawsze będzie na pierwszym miejscu.
Wyraz twarzy Kingsleya nie uspokoił się.
- Harry… Wiesz, że mogę trzymać go z daleka od najgorszych walk tylko wtedy, kiedy wiem, które z nich się odbędą.
Hermiona wzdrygnęła się.
- Wiem. Robię wszystko, co mogę, Kingsley. Robię wszystko, co w mojej mocy. Nie jestem… Nigdy nie zrobiłabym niczego, co mogłoby zaryzykować życie Harry'ego.
- W takim razie tak trzymaj - powiedział Kingsley, odwracając się do mapy na ścianie.
Hermiona wpatrywała się w jego plecy przez kilka chwil, po czym odwróciła się i położyła dłoń na klamce. Kiedy jednak ją chwyciła, zaśmiała się cicho.
- Chcesz coś jeszcze powiedzieć, Granger? - głos Kingsleya miał w sobie delikatną nutę.
Hermiona obejrzała się przez ramię. Wciąż stał do niej plecami.
- Właśnie sobie uświadomiłam - powiedziała cicho. - Jeśli mi się uda… Użyjesz mnie do kontrolowania Malfoya w taki sam sposób, w jaki możesz użyć Harry'ego do kontrolowania mnie. To… prawie mi go żal.
Kingsley milczał przez chwilę.
- Cóż, on zasłuży na to znacznie bardziej niż ty.
_____Wasza aktywność przeszła moje najśmielsze oczekiwania! Niesamowicie cieszy mnie fakt, jak duża ilość czytelników przeszła tutaj z Wattpada, po tamtej niefortunnej akcji. Dziękuję! :*
Ten moment, kiedy "wróg" ma do Ciebie więcej szacunku, niż osoby, które naturalnie powinny być Ci bliskie… To właśnie tym jest Hermiona dla Zakonu? Jakąś kontrolą nad Draco, jeśli wojna zakończy się po myśli Zakonu? Krew mnie zalewa jak widzę, w jaki sposób ją traktują. Prywatna dziwka Draco Malfoya, żeby mieć nad nim kontrolę. Kingsley gardzi nią tak bardzo, że nawet nie potrafi użyć jej imienia… Ale z ochotą przyjmuje to, co Hermiona im przynosi. Wszystkie informacje które dostają… Liczy się tylko Harry. Nic więcej. Uczucia Hermiony oraz to co robi nie mają znaczenia, jeśli tylko robi to dobrze. Jeśli tylko zamiesza Draco w głowie tak, że będzie mogła go kontrolować. No tak, bo w sumie czym jest poświęcenie się jednej głupiej dziewczyny, której zażądał sobie Śmierciożerca, jeśli tylko mają go po swojej stronie… to jest obrzydliwe… Za to miałam rację co do Draco! Cały dzbanek Wyciągu z Dyptamu a potem jeszcze ten płaszcz ochronny. Serio, on wykazuje więcej zainteresowania oraz uczuć wobec niej, niż wszyscy w Zakonie razem wzięci. Czy to nie jest chore? A gdyby się dowiedzieli o jej układzie z Draco, jeszcze by ją wyklęli.. Co z tego, że zapewniła im tyle informacji…
OdpowiedzUsuńKoniec z Wattpadową depresją ❤️😘
Ja też się wściekłam na Zakon! Nagle przestała być ich członkiem, który ratował tyłki nie raz czy nie dwa? To straszne jak CI dobrzy ją teraz traktują... Nawet po imieniu przestają się do niej z zwracać ☹ Mam takie samo odczucie, Draco bardziej się przejmuje niż członkowoe Zakonu i pewnie tak by było... odrzuciliby ją i wyklęli ☹
UsuńDlatego nie bez powodu powtarzam, że Zakon tutaj to banda debili niestety 😔 Draco zapewniam, że nie raz nas pozytywnie zaskoczy 🙈 I jeśli komuś zależy na Hermionie, to właśnie jemu
UsuńNie moge juz czytac o tym "wspanialym" Zakonie, za kazdym razem, kiedy Hermiona tam wraca, mam skret w zoladku 😒 Biedna, biedna dziewczyna! Faktycznie, "wrog" ma dla niej wiecej szacunku i troski niz rzekomo jej sojusznicy i przyjaciele... 🙄
UsuńNawet nie wiecie jak mnie krew zalewała jak musiałam tłumaczyć fragmenty, których akcja działa się na Grimmauld Place w ścisłym otoczeniu ludzi z Zakonu... Pierdolca można dostać od ich głupoty ehh... Z jednej strony trochę rozumiem Harrego, ale z drugiej strony... No mogli trochę bardziej się poświęcić :/ Czarna magia czarną magią, ale jak wspominała sama Hermiona, nie wszystkie zaklęcia muszą być ściśle destrukcyjną dla ciała magią... Ciężki temat.
UsuńPozdrawiam was cieplutko:*
PS. Tęskniłam za waszymi rozprawami pod rozdziałami <3
Po tym co dziś przeczytałam, to jednak zmieniam zdanie do Harry'ego i jego motywów. No, może nie do końca, ale w jakimś stopniu bardziej go zrozumiałam. Za to Zakon... Cholera, ty wiesz co Vera 😔
UsuńAż się boję nowej publikacji, Camille, po takim wstępie :(
UsuńSpokojnie Mała, to o czym mówię, stanie się za naprawdę dużo rozdziałów, także nie czas na chusteczki. Jeszcze... 🙈
UsuńJak juz pisałam gdzieś niżej, na szczeście mam już zrobiony zapas 🤣 Chociaż może dla bezpieczeństwa będę wtedy rozdziały czytać popołudniu i w domu ;)
UsuńSłusznie zrobiony zapas, przyda się za tych kilkanaście rozdziałów bardziej, niż myślisz 😔
UsuńDraco czy to obsesją czy chęć pożądania zaczyna bardziej dbać o Hermionę niż ten cały zakon oraz lepiej ją rozumieć przez to co się między nimi dzieje choć dalej jest zdystansowany. Hermiona dzięki niemu teraz więcej też zauważa innych rzeczy, które dzieją się w zakonie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥️
Ja bym chciała aby to szło szybciej między nimi, ale ten dystans tworzą takie świetne mroczne napięcie między nimi 😊 ale rozumiem chyba dlaczego taki jest, problem z okazywaniem uczuć bo nikt go nigdy tego nie nauczył, wręcz przeciwnie od dziecka musiał ukrywać co czuje a podczas wojny szczególnie 😊
UsuńTak tez bym chciała ale jak by zaszybko się do siebie zbliżyli to by nie dochodziło do swoich wniosków no i nie było by tego mrocznego napięcia a to bardzo by popsuło atmosferę 🥺 mam nadzieję że Hermiona jakoś wydobędzie z niego te emocje 🥺
UsuńJa czuję, że jak w końcu to z to z niego wydobędzie to będę płakać od tych emocji :)
UsuńAnn... będziesz płakać nie tylko od tych emocji, to ci mogę obiecać... :') Przy tym opowiadaniu będzie... dużo płakania.
UsuńDobrze, że zakupiłam ostatnio zapas chusteczek w Biedrze :D ;)
UsuńNo tak myślałam, że łzy pójdą strumieniami za jakiś czas- zrobię zapas 😁
UsuńAleż mi się smutno zrobiło w czasie czytania... Naprawdę jeden krok w przód, dwa w tył... Ten dystans, który się między nimi stworzył jest przygnębiający. Cieszę się, że Hermiona przyznała się komuś.do tej więzi z Malfoyem. To czyni to prawdziwym a nie tylko wywodami w jej głowie 😊
OdpowiedzUsuńZ jednej strony wiem, że coś pójdzie nie tak w przyszłości, że ona zapomni i nic nie będzie dobre w ich związku, ale ciekawe jak daleko dojdą w tym czasie wspomnień 😊
Vera nie skomentowałam wczoraj, bo moje ostatnie dwa dni w pracy to był jakiś koszmar, wszystko co mogło pójść nie tak to poszło ☹ ale jestem i zdecydowaniebęde do końca opowiadania i mam nadzieję że jeszcze nie jednego ❤ Ja nie przepadałam za Wattpadem ale no już taka czystka to już całkiem mnie zdenerwowała na niego 😤 Trzymaj się i głowa do góry, jesteśmy tutaj 😊
Ann, mam nadzieje, ze dzis lepiej? I ze masz wolne i odpoczywasz 😘
UsuńTez jestem bardzo ciekawa, jak to daleko zajdzie zanim ja wsadza do wiezienia 🤔
Tak, zdecydowanie lepiej :) myśl, że nic się dziś nie posypie sprawia, że człowiek odpoczywa :)
UsuńO tak! Mam nadzieję, że daleko :)
Ann, trzymaj się tam <3 Ja też ostatnio mam taki chaos w życiu i tyle na głowie, że totalnie wiem, jak to jest być przytłoczonym z każdej możliwej strony :(
UsuńMam nadzieję, że uda ci się niebawem wypocząć <3
A cała akcja uf... Zajdzie tam, gdzie się nawet nie spodziewacie, że może zajść ;) Ale nie będę nic już spojlerować :*
Dziewczyny, kurczę, oby do lepszego ;* Ann, mam nadzieję, że w nowym tygodniu w pracy zdecydowanie lepiej :) Vera - byle do wiosny? ;) A tak szczerze, to również mam nadzieję, że niefajny chaos szybko ustanie ;*
UsuńNo u mnie ostatnio w pracy sypie się wszystko... chyba wszechświat mi mówi, że awans to niekoniecznie dobry pomysł, albo próbuje mnie na to przygotować drogą testową pod górkę 😂
UsuńWszystkie się musimy trzymać i liczyć, że ten kijowy czas szybko minie ❤
Ah... Rozszarpałabym ten zakon. Jak tak można traktować ludzi, którzy tak się poświęcają! Mam wrażenie, że wejna wyprała z nich całą empatię. Hermiona chciała, żeby to Draco był dla niej narzędziem. A okazuje się się, że ona właśnie tym jest dla nich, dla "przyjaciół". Zwykłym narzędziem. Strasznie to przykre... Czekam na więcej!!
OdpowiedzUsuńAdirella, jak milo Cie widziec! ❤
UsuńZgadzam sie z tym, co napisalas - Hermiona to dla nich narzedzie, nikt wiecej, nawet nie doceniaja jej wkladu w ratowanie poszkodowanych, takie odnosze wrazenie ☹
Dziewczyny, mam ogólnie dość dobrą informację - wena mi wraca i motywacja też, jak tylko domknę 2 rozdział magisterki i ostatnie egzaminy w sesji to pociśniemy z publikacją troszkę szybciej :*
UsuńA Hermiona jest tutaj dla wszystkich za dobra... Zdecydowanie nie zasługuje na takie traktowanie :(
To kciuki za wszystko! Zwłaszcza za egzaminy - oby na piątesie i gładziutko! :D
UsuńZa dobra za dobra!!
UsuńMała ja na wattpadzie siedziałam :D ale komentować i czytać wasze komentarze zawsze i wszędzie :D Czymam kciuki za wene i do magisterki i do opowiadanka! A teraz czas do pracki! Trzymajcie się cieplutko!
Tak mnie irytuje, kiedy Kingsley zwraca się do niej po nazwisku - wczesniej myslalam, ze to taka jego maniera, podebrana od Moody'ego, ale nie - jest po prostu zwyczajnym dupkiem! Przeciez to oni ją wyslali na te "misje", dobrze wiedzieli, ze nie odmowi, a teraz traktuja ja niemal jak tredowata? Kretyni! Juz mi ich wcale nie jest szkoda - mam nadzieje, ze Voldek zdechnie tak samo, jak oni, a Ministrem Magii zostanie Hermiona do spóły z Draco!
OdpowiedzUsuńJakim cudem ta analiza uczuc Hermiony jeszcze jej do konca nie zabila to pojecia nie mam. Glowa pełna, a to sie chyba szybko nie skonczy 🙄 Ech, Draco, chociaz tyle, ze sie przejales jej stanem po ataku wampirem, ze ci sie przypomnialo, ze miales ją uczyc samoobrony. I ten plaszcz... 🙊 Mam nadzieje, ze nikt w tym zdebilizowanym Zakonie nie bedzie dociekal, skad go ma. Swoja droga to ciekawe, ze nikt nie dopytuje, gdzie ona wlaaciwie znika 🤔
Mała
Czymże jest jedna ofiara, którą można manipulować i zmuszać do tego, żeby tańczyła jak jej zagrają. Uwierz mi, znienawidzisz ich jeszcze bardziej Mała 😔
UsuńZakon to jedna wielka porażka tutaj! Szczerze to dziwie się, że Hermiona nie rzuciła tego wszystkiego i nie została za granicą, bo to jak ją traktują to jest koszmar.
UsuńNie dopytują, bo o niej nie myślą... orientują się, że istnieje dopiero kiedy coś od niej chcą... Nawet przyjaciele...
Ta delikatna ochrona i znaki od Draco są tak subtelne i tak delikatne :)
Mała podpowiedź: gdyby nie oklumencja, Hermiona już dawno by się załamała.
UsuńDomyślam się! I czasem jej tego bardzo zazdroszczę ;P
UsuńNaprawdę nie mam słów odnośnie Zakonu. Jakim prawem traktują Hermionę jak nic nieznaczący pionek w ich grze. Rozumiem jest wojna, ale imo trochę empatii wobec drugiego człowieka nikomu nigdy nie zaszkoszkodziło. Traktują ją jak mało warty element większego planu, jakby nie wiem czemu ale mam dziwne wrażenie, że Zakon (a raczej osoby, które wiedzą) bardziej przejąłby się stratą Malfoya aniżeli Hermiony.
OdpowiedzUsuńCo do naszych gołąbków, szkoda że się od siebie odsunęli, ale to było do przewidzenia, ze któreś z nich (a raczej sam Draco) będzie chciało wychamować?¿ te relację. Ale cieszę się, że Draco przejmuje się i w trochę pokraczny sposób troszczy się o Herm, tak samo ona o niego.
P.s. Miłych walentynek 🥰❤
Spokojnie, nasze gołąbki jeszcze się do siebie zbliżą, choć musimy na to poczekać kilka rozdziałów. To opowiadanie to mimo wszystko slow-burn, także jak na jego gatunek przystało, troszkę to zajmuje zanim akcja w końcu nabierze rzeczywistego tempa. Mogę jednak obiecać - jak akcja się już rozpędzi to nic nie będzie w stanie jej zatrzymać ;)
UsuńPozdrawiam cieplutko! :*
P.S. Moje walentynki były wspaniałe! Mam nadzieję, że twoje również :D
Anastasia, dokładnie mam te same odczucia co do tego, którą z osób by wybrali, gdyby musieli... :/
UsuńPodwójne standardy zakonu ciąg dalszy. Właśnie to doprowadziło do ich upadku, nawet nie jest mi ich szkoda, jedynie Hermiona ucierpiała najbardziej na ich głupocie
OdpowiedzUsuńHmm, może nie do końca podwójne standardy były tu kluczem do upadku, ale zdecydowanie miały one w tym pewien udział :/
UsuńA Hermiona jest dla nich za dobra. Koniec, kropka.
Pozdrawiam! :*
🖤🖤🖤
OdpowiedzUsuń🖤!
Usuń⭐❤️
OdpowiedzUsuńAwww :* 🖤!!!
UsuńMam nadzieje ze walentynki spędziłaś cudownie 🥰 czekamy na więcej 🙈🙈🙈 co chwila sprawdzam czy nie dostałaś rozdziału 🤣🤣🤣
OdpowiedzUsuńHaha, i ja robię to samo, w ramach mikroprzerw w pracy :D
UsuńPrzepraszam! Całą noc uczyłam się na dzisiejszy egzamin i zasnęłam z twarzą w książkach, oczywiście zapominając i o rozdziale i o informacji, że będzie on później :/ Już dałam info na Instagramie, że będzie on dziś około 19.00. Jeszcze raz przepraszam!
UsuńVera, skarbie, nie masz sie z czego tłumaczyć, to my wariatki <3
UsuńMam nadzieje, ze egzamin poszedł dobrze!
Dokładnie, nie masz z czego się tłumaczyć! To normalne ze są rzeczy ważne i ważniejsze!!! I tak dodajesz codziennie rozdziały wiec nie stresuj się niczym!!! My poprostu już uzależnione jesteśmy 🤣🤣🤣❤️
UsuńUzależnione bez szans na uleczenie.
UsuńHermiona deserves better...
OdpowiedzUsuńUwielbiam ją w tym opowiadaniu, jedyna mądra i rozsądna.
Zakon zdecydowanie na nią nie zasługuje.
Na nich to mi nawet szkoda strzępić ryja. Genialny pomysł autorki, to jak przedstawiła Zakon jako taką bandę idealnistycznych naiwniaków. Tak ich tutaj nie znoszę, że aż brak słów.
Cudowny rozdział jak zawsze i kochana - weź się nie przejmuj, że nie dodałaś rozdziału bo coś ci wypadło. Twoje tempo publikacji jest oszałamiające i mamy szczęście, że tak często i regularnie rozdziały się pojawiają!! <3