Sierpień 2002

Hermiona zacisnęła usta, wpatrując się w Draco i oddychając nierówno.

- Jestem zbyt pijana. Nie mogę się aportować - powiedziała. - Mówiłam ci, płaczę. Nic na to nie poradzę. Nie wiem jak to wszystko wytrzymać, kiedy jestem pijana.

Przycisnęła ręce do ust i walczyła, by nie wybuchnąć płaczem. Łzy wyciekły z jej oczu i spłynęły po palcach.

Draco westchnął.

- Dlaczego teraz płaczesz? - zapytał, kiedy wciąż powstrzymywała szloch.

- Ponieważ jestem samotna i całuję cię, a ty nawet nie uważasz, że jestem atrakcyjna - przyznała ze łzami w oczach.

Draco patrzył na nią przez chwilę, a potem odchylił głowę do tyłu i przez całą minutę wpatrywał się w sufit.

- Jak myślisz, dlaczego cię pocałowałem? - zapytał w końcu napiętym głosem.

Kącik ust Hermiony drgnął i odwróciła wzrok.

- Ponieważ tu jestem - powiedziała cicho.

- Dlaczego ty mnie pocałowałaś? - zapytał, odrywając wzrok od sufitu, by na nią spojrzeć.

Hermiona przyjrzała się sękowi w desce podłogowej i okręciła pojedynczy lok w dłoni.

- Ponieważ traktujesz mnie jak... mnie. Moi przyjaciele traktują mnie jak współpracownika - powiedziała gorzkim tonem. - Harry i ja pokłóciliśmy się, a potem przeprosił mnie za obrażanie mnie zawodowo. Jakby właśnie to mnie zraniło. W jakiś sposób… Przypominasz mi, że pod tym wszystkim, czym się stałam na tej wojnie, ta osoba, którą byłam wcześniej, wciąż istnieje.

Przygryzła wargę, próbując znowu się nie rozpłakać. Chwyciła butelkę z podłogi, gdzie ta w którymś momencie została porzucona, i wypiła pozostałą resztkę Ognistej Whisky. Zostało w niej mniej niż cal trunku i miała żywą nadzieję, że jeśli pochłonie to wszystko, alkohol doprowadzi ją to do stanu oszołomienia, w którym nie będzie w stanie nic czuć.

Malfoy odwrócił od niej wzrok, po czym odchylił się do tyłu i zarzucił ramię na oczy. Kiedy skończyła dopijać butelkę Ogdena, zerknęła na niego. Jego ramię opadło. On spał.

Patrzyła na niego przez długi czas, przyglądając się jego rysom w sposób, na który nigdy nie pozwalała sobie w przeszłości. Potem, stopniowo zauważyła, że ​​jej powieki się zamykają. Powinna - nie mogła do końca myśleć, ale powinna coś zrobić. Wstać? A może wyczarować gdzieś łóżko? Jej wizja pociemniała. Zasnęła, wciąż się na niego gapiąc.

Nie wiedziała, które z nich się poruszyło, ale kiedy ocknęli się następnego ranka, byli na wpół spleceni ze sobą. W jakiś sposób żadne z nich nie spadło z małej kanapy. Osunęli się i wtulili w swoje ramiona. Gdyby głowa Hermiony nie była na skraju eksplozji, próbowałaby szybko się odsunąć, ale zamiast tego leżała uwięziona pod Draco w stanie oszołomienia.

Wyraz jego twarzy wyrażał podobne przerażenie i prawie panikę, kiedy przeszedł ze stanu snu do nagłego przebudzenia. Próbował wyciągnąć spod niej rękę, a ich ciała zachybotały się na krawędzi kanapy.

- Jeśli sprawisz, że spadnę, to się na ciebie zrzygam - powiedziała mu natychmiast Hermiona. Znieruchomiał. Spojrzeli na siebie.

- A więc masz jakieś genialne rozwiązanie, panno wszechwiedząca? - zapytał w końcu.

- Daj mi chwilę - powiedziała Hermiona, rumieniąc się w odcieniu głębokiego szkarłatu i zamykając oczy, próbując wymyślić rozwiązanie. Stanowczo ignorowała leżącego na niej Draco. Draco, który był bez koszuli. Powietrze w pokoju było zimne, jednak jego skóra promieniowała ciepłem, a jego oddech był gorący na jej policzku. Całe jego ciało było twarde i przylegało do niej. Jego ramię leżało pod jej plecami sprawiając, że dopasowała się do niego. Coś wyraźnego i rosnącego wciskało się w jej udo blisko biodra, i po chwili oszołomienia poczuła, jak lekko drga - o Boże!

Nie myślała o tym. Nic nie zauważyła. Myślała tylko o swoim kacu i tym, jak uwolnić się od Draco, tak, aby żadne z nich nie zwymiotowało na drugą osobę.

Draco leżał na niej całym swoim ciężarem, ale jego ramię leżące najbliżej krawędzi kanapy było owinięte wokół jej talii, aż do jego łokcia. Kiedy próbował je spod niej wyciągnąć, ich łączna waga mogła zdestabilizować pozycję do tego stopnia, że zrzuciłaby ich oboje z sofy.

Gdyby zdołał uwolnić drugie ramię, mógłby chwycić tył kanapy i się podnieść. Jednak kiedy spróbowałby poruszyć ramieniem, to również spowodowałoby chybotanie.

Gdyby najpierw zdjął nogi z kanapy, mógłby uklęknąć na podłodze i również łatwo by się uwolnił. Hermiona podejrzewała jednak, że proces ten spowodowałby duże tarcie na poziomie talii.

- Cóż, może gdybym poruszył lewą nogą… - zaczął Draco.

- Nie! - warknęła Hermiona, czując, jak jej twarz czerwienieje.

- Kurwa! Granger, nie krzycz - powiedział ze złością, krzywiąc się.

- Po prostu… pozwól mi pomyśleć - powiedziała Hermiona, gorzko żałując, że nie zasnęła na podłodze.

- Cholernie niewiarygodne - mruknął pod nosem.

Z powodu ich obecnej sytuacji, w jej piersi zapłonęła irytacja z gorzką nutą zażenowania.

- Nie wiń mnie. Ja chciałam wczoraj wrócić do domu. To ty zablokowałeś drzwi i zażądałeś, żebym się z tobą napiła - powiedziała Hermiona ostrym tonem.

- Byłem pijany. Zgodnie z twoją sugestią jako rzekomego lekarza, mógłbym dodać. - Wyraz jego twarzy był pełen pogardy.

- Przepraszam za zalecenie spożycia środków dla uśmierzania bólu podczas leczenia - powiedziała Hermiona, patrząc na niego. - Jeśli moja pomoc jest dla ciebie taka niedogodna, zawsze możesz udać się gdzieś indziej.

- Już zamierzałem - powiedział chłodno.

Oddech Hermiony zatrzymał się z ostrym bólem, a ona zesztywniała i gwałtownie szarpnęła się pod nim. Stracił równowagę i przewrócił się, a ona szybko usiadła, żeby uniknąć pociągnięcia za nim.

Z głośnym trzaskiem uderzył głową o drewnianą podłogę.

- Jesteś pieprzoną suką - powiedział, chwytając się za twarz.

Hermiona prychnęła na niego, wstając.

- Tak. Myślę, że masz wystarczająco dużo podstaw, żeby tak sądzić - powiedziała, zaciskając usta w wąską linię, gdy chwyciła torbę i otworzyła drzwi.

- Jeśli masz jakieś przydatne informacje, zostaw zwój. Odbiorę go później - powiedziała, przechodząc za próg i aportując się, zanim zdążył jej cokolwiek odpowiedzieć.

W chwili, gdy pojawiła się na chodniku przed domem na Grimmauld Place, zgięła się wpół i zwymiotowała w żywopłot. Po tym, jak pozbyła się bałaganu i otarła usta, pogrzebała w swojej torbie i wyjęła fiolkę z eliksirem łagodzącym kaca, który spakowała dla Draco poprzedniego wieczora.

Przełknęła eliksir, a jej usta wykrzywiły się lekko, gdy stała na pustej ulicy i próbowała nie płakać, przypominając sobie poprzednią noc z perspektywy trzeźwości.

Pocałowała Draco Malfoya. Więcej niż tylko pocałowała. Przytulała go. Obejmowała. Chętnie.

Nigdy nie całowała nikogo innego oprócz Wiktora Kruma na czwartym roku.

Ale nie to jej przeszkadzało.

Stojąc na pustej ulicy, skręcając w dłoni pasek torby, bała się, że zagroziła swojej misji. Draco oddał się jej. Poprosił o jej towarzystwo i chciał ją pocałować. Zniweczyła to, będąc pijaną, wrażliwą i niepewną siebie.

Nie była pewna, czy seks z nim byłby właściwym posunięciem, ale nie przerwała ich pocałunków żadnymi kalkulacjami ani strategią z jej strony. Poddała się, a on to widział.

Skłonny. Mówił o tym dokładnie. W chwili, gdy się zawahała, odepchnął ją, z powrotem otaczając się swoim murem.

Nawet nie myślała o swojej misji. Dotknął jej włosów i powiedział, że jest śliczna. Wydawał się być smutny i to sprawiło, że miała ochotę go pocałować.

Gdyby alkohol nie sprawił, że poczuła się tak niepewna, prawdopodobnie uprawiałaby z nim seks. Nie wiedziała, że ​​dotknięcie przez kogoś może mieć takie znaczenie. To, że usłyszała, jak jęczał i reagował na jej dotyk, wpłynęło na coś głęboko w niej.

Teoretycznie rozumiała seks i romantyczne związki. Ale praktycznie - osobiście - mówiąc, znalazła się tak bardzo poza głębią tego, że czuła się, jakby została zrzucona w bezdenną przepaść.

Nigdy nie miała czasu ani okazji na jakikolwiek związek. Nie wtedy, gdy szkoliła się za granicą. Nie po tym, jak wróciła. Większość ludzi w jej wieku nie miała nawet pozwolenia na kontakt z nią, kiedy pracowała nad badaniami lub eliksirami, a wizyty w szpitalu były dokładnie regulowane. Zanim większość pacjentów dochodziła do siebie na tyle, by ją zauważyć, zostawali przeniesieni ze szpitala do oddziału rekonwalescencji lub hospicjum.

Po prostu nigdy nie było na to czasu.

Obserwowała Rona oraz to, jak zmieniały się jego partnerki, i zakładała, że ​​seks jest bezosobowy. Że to po prostu coś pocieszającego i fizycznego. Że łatwo było być z kimś, a potem odejść i nie dbać o to, czy następnego dnia znajdzie sobie kogoś innego.

Myślała, że ​​gdyby kiedykolwiek zrobiła ten krok z Malfoyem, byłaby w stanie pozostać obojętna. Że nie musiało być to osobiste, gdyby pozostała po prostu wystarczająco racjonalna. Połóż się i pomyśl o Anglii. Kobiety robiły to od setek lat.

Myliła się.

Całowanie Draco i bycie przez niego dotykaną wydawało się być najbardziej osobistą rzeczą, jaka kiedykolwiek ją spotkała. To obudziło tęsknotę gdzieś w jej wnętrzu. Stojąc samotnie na ulicy odkryła, że ​​pragnie ponownie tego doświadczyć.

To było święte. To nie było coś strategicznego ani bezosobowego. To ona wyciągała rękę i pocałowała kogoś, kto był nią zainteresowany. Kogoś, kto czuł się spokrewniony z samotnością. Kogoś, kto rozumiał mroczny świat, do którego zstąpiła. Kto nie był na nią zły, że chciała za wszelką cenę wygrać wojnę.

Chciała żeby to znaczyło dla niego tyle samo. Świadomość, że prawdopodobnie nie naruszyło to czegoś w jej wnętrzu. Prawdopodobnie był jak Ron. Prawdopodobnie było to tylko coś fizycznego.

Fakt, że tak by się nie stało - nie mogło - był dla niej tak okrutnie niesprawiedliwy. Fakt, że i tak wciąż tego pragnęła, wydawał się być najgorszym ze wszystkich.

Czuła się pusta. Czuła się fizycznie i emocjonalnie zdradzona przez samą siebie.

Nigdy więcej nie chciała zbliżać się do Draco. Czuła, że ​​jego widok za każdym razem będzie ją bolał.

Śmierciożerca. Morderca. Szpieg. Cel. Narzędzie.

Jednak chciała, żeby jej dotykał. Chciała wplątać palce w jego włosy, przesunąć dłońmi po jego ciele i poczuć, jak sapie przy jej ustach, gdy ona odwzajemnia pocałunek.

Nigdy wcześniej czegoś takiego nie chciała i nie wiedziała, jak to teraz zignorować. Nie wiedziała, jak to zatrzymać. W jej umyśle nie było tęsknoty, którą mogłaby odepchnąć.

To było gdzieś głębiej.

Ale to nie miało znaczenia. Nie miało znaczenia, że ​​nigdy więcej nie chciała go widzieć. Nie miało znaczenia, jak się czuła. Nigdy nie miało znaczenia, jak się czuła. Instrukcje pozostały takie same: zachowaj jego zainteresowanie, uczyń go lojalnym.

Przełknęła gorzki posmak eliksiru i wymiocin, po czym wróciła na Grimmauld Place.

- Do diabła, Hermiono! - powiedział Ron, gdy weszła przez drzwi.

Był w salonie, razem z innymi osobami cierpiącymi na bezsenność.

Patrzyła na niego zdziwiona.

- Co się stało z twoimi włosami? - zapytał.

Sięgnęła w górę i poczuła, jak wszystko oplątało się wokół niej.

- Ciernie - skłamała szybko.

- Wyglądasz jakbyś przegrała walkę z kugucharem - powiedział Ron drwiącym tonem.

Hermiona przytaknęła z roztargnieniem.

- Zapomniałem, że takie były - dodał Ron, wpatrując się w nią przez kolejną minutę. - Podoba mi się to, jak je teraz splatasz.

Hermiona uśmiechnęła się do niego blado i poczuła, jak lekko drży jej szczęka.

- Tak. Wyglądają najlepiej, kiedy splatam je z tyłu - powiedziała. - Prawie nie wiem, jak się z nimi obchodzić, kiedy są takie jak teraz.

Nie chciała z nikim rozmawiać. A już szczególnie nie chciała rozmawiać o swoich włosach.

Pobiegła po schodach do łazienki i wzięła prysznic. Szorowała się dokładnie, próbując zmyć wszelkie fizyczne wspomnienia rąk Draco. Woda parzyła, a ona nie mogła zmusić się do wyłączenia strumienia. Kiedy skończyła szorowanie, nadal stała pod gorącym strumieniem, a minuty mijały. Marnowała czas, którego nie miała.

Nie płakała, jak sobie wmawiała. To był tylko strumień prysznica. To była tylko woda na jej twarzy.

Lekko wytarła włosy ręcznikiem, po czym szybko zaplotła je w dwa napięte francuskie warkocze, które zwinęła na karku. Schludnie. Bez śladu jakiegokolwiek zabłąkanego luźnego loka.

Była w trakcie robienia spisu eliksirów, kiedy znalazł ją Kingsley.

- Granger, jesteś potrzebna w Muszelce - powiedział.

Hermiona zamarła na chwilę, po czym odwróciła się i narysowała runę na bardzo niecharakterystycznej skrzyni leżącej na podłodze. Otworzyła ją i wyjęła ze środka małą skórzaną torbę. Podniosła jej klapę i szybko dokonała przeglądu wizualnego.

- Jestem gotowa - powiedziała, próbując stłumić szybkie bicie serca i uczucie zimna ściskające jej żołądek.

Kingsley poprowadził ją przez Grimmauld Place, a następnie aportował ich oboje sprzed frontowych drzwi.

Nie pojawili się w Muszelce. Hermiona wiedziała, że ​​to nie tam zmierzali.

Stali przy wejściu do wąskiej jaskini. Kingsley podszedł bliżej i stuknął w duży głaz obok wejścia do środka.

Ziemia u stóp Hermiony zawirowała, po czym pojawiły się schodzące w głąb schody. Patrzyła przez chwilę w dół, zaciskając usta, zanim ruszyła wzdłuż nich.

Na dole schodów stała Gabrielle Delacour, wyglądająca eterycznie pięknie.

- ‘Ermiona, złapałam kolejnego! - oznajmiła triumfalnie. - On ‘ie jest oznaczony, ale myślę, że ‘iest ważny, bo sprawiał problemy.

Gabrielle została niedawno zrekrutowana do brytyjskiego Ruchu Oporu. Była jednym z nielicznych członków francuskiego Ruchu Oporu, którzy uciekli do innych części Europy, kiedy Voldemort w końcu przejął kontrolę nad Francją. Wszyscy przyjaciele i koledzy Gabrielle zginęli. Przybyła pragnąc zemsty.

Zamiast formalnie wprowadzić Gabrielle do brytyjskiego Ruchu Oporu lub do Zakonu, Kingsley wciągnął ją do swojego tajnego zespołu rozpoznawczego. Do zespołu, o którego istnieniu w dużej mierze nie wiedziała większość członków Zakonu.

Rekruci Kingsleya działali rozproszeni po całej Europie, zbierając informacje. W większości byli to wolni agenci. Kingsley zostawił im niejasne wskazówki i dużą swobodę co do środków, jakich powinni używać do wydobycia informacji. Dopóki informacje były dobre, nie podejmował żadnych kroków, by powstrzymać lub kwestionować ich metody.

Mieli sprowadzać swoje cele aby Zakon mógł ich uwięzić. Hermiona była wzywana, aby ich uleczyć, zanim znajdą się w stanie letargu.

Gabrielle była wyjątkowo utalentowana w zbieraniu informacji. Wykorzystała swój urok wili i więziła złapane cele w miejscach, gdzie mogła ich przesłuchać, jak jej się tylko podobało. Miała także tendencję do przynoszenia znacznie większych ilości informacji niż zdradzali sami więźniowie.

Hermiona podejrzewała, że ​​zabijała ona większość swoich celów, kiedy już z nimi skończyła. W oczach Francuzki był zimny triumf, który mówił o bólu zarówno zadawanym, jak i otrzymywanym. Piękna młoda kobieta zawsze nosiła długie rękawy i starannie zakrywała się od szyi w dół.

Kiedy Gabrielle przyprowadziła kogoś z powrotem, oznaczało to, że nie była w stanie go kogoś złamać. W takich sytuacjach godziła się z pozostawieniem ich tradycyjnym metodom przesłuchań Kingsleya i Moody'ego: legilimencji, Veritaserum i presji psychologicznej.

Ilekroć Kingsley przyprowadzał Hermionę na plażę, ta nigdy nie była do końca pewna, co ją czeka.

Przygotowała się.

Otworzyła drzwi i ujrzała młodego mężczyznę unieruchomionego na krześle. Na podłodze pod nim widniały małe kałuże krwi.

Hermiona wzięła głęboki oddech, położyła swoją skórzaną torbę na stole i otworzyła ją, wyciągając zapasy i układając je równo na blacie. Kiedy wszystko było już na miejscu, podeszła bliżej i rzuciła diagnostykę.

Nic poważnego. Nic, co mogłoby go zabić. Wiele drobnych urazów w obszarach z dużą ilością nerwów. Skoncentrowane na jego dłoniach i - Hermiona przełknęła - na genitaliach.

Był przytomny, ale ignorował Hermionę, co było normalne.

Zadaniem Hermiony było uzdrowienie więźnia, zanim Kingsley miał go przesłuchać. To nie była tylko uprzejmość, ale dodatkowy krok, kiedy więzień martwił się o to, co miało nadejść.

Czasami strach był na tyle wystarczający, że pękali, gdy pracowała i zaczęli przekazywać informacje Hermionie.

Kiedy po raz pierwszy przyprowadzono Hermionę i odkryła ona, że Zakon milcząco zezwala na tortury, była wściekła. Istniała różnica, głęboka różnica między używaniem Czarnej Magii w samoobronie a torturowaniem kogoś. Godzenie się na uzdrawianie tych więźniów oznaczało, że na to pozwalała.

Kingsley był niewzruszony jej sumieniem. W Zakonie nie było nikogo, kto miałby wystarczające zdolności, by to robić. Gdyby Hermiona ich nie uleczyła, więźniowie zostaliby w takim stanie, w jakim przybyli, kiedy podano by im Wywar Żywej Śmierci, pozostawiając ich okaleczone ciała w stanie letargu.

Wielokrotnie próbowała odwieść Kingsleya od dawania swoim rekrutom takiej swobody. Zaproponowała, że ​​uwarzy więcej Veritaserum. Spojrzał na nią i odpowiedział, że członkowie zwiadu nie chcą Veritaserum, ale zemsty. Rekrutując ich, po prostu przekazywał to tak skutecznie, jak tylko potrafił. Zakon potrzebował szpiegów, którzy byliby gotowi zrobić wszystko. Nie mogli wysłać ludzi, którzy w kluczowym momencie byliby w stanie się powstrzymać lub złamać.

Przypominał jej, że potrzebują informacji, i że zdecydowanie gorsze było to, co działo się z członkami Ruchu Oporu złapanymi przez Śmierciożerców. Jakby Hermiona potrzebowała przypomnienia. W końcu to ona leczyła to, co zostawało z tych więźniów.

Ale czuła się jak potwór za każdym razem, gdy była sprowadzana, aby uleczyć kogoś złapanego przez zespół zwiadowczy, zastanawiając się, czy współpracuje z przyszłymi ofiarami.

Nawet jeśli byli Śmierciożercami, pragnienie ich śmierci na polu bitwy różniło się od pozwalania na tortury.

- Najpierw uleczę twoje ręce - powiedziała cicho do mężczyzny.

Uklękła obok niego, po czym delikatnie położyła dłoń pod jego prawą ręką i uniosła ją do światła.

Szybkim zaklęciem rozpyliła eliksir przeciwbólowy i oprowadziła mgłę wokół palców i kciuka. Pod łożyska paznokci wielokrotnie wbijano mu igły.

Kiedy skóra wchłonęła eliksir, lekko ujęła dłoń w swoją i zaczęła rzucać zaklęcia, aby naprawić uszkodzenie tkanki.

Zaczynała pracę nad trzecim palcem, kiedy przemówił.

- Znam cię - powiedział, unosząc głowę.

Spojrzała w górę. Wyglądał znajomo. Solidnie zbudowany. Ciemnowłosy z gęstym zarostem. Jego ramiona i dłonie były owłosione.

- Jesteś szlamą Pottera - powiedział.

Hermiona uniosła brew i kontynuowała leczanie następnego palca.

- Z pewnością dorosłaś - powiedział z uśmiechem. - Nigdy bym nie pomyślał, że tak kędzierzawa osoba jak ty, mogłaby kiedyś tak wyglądać.

Hermiona zignorowała go.

- Granger, prawda? Muszę powiedzieć wszystkim, że cię widziałem. Myśleliśmy, że nie żyjesz.

Pochylił się do przodu, aż jego twarz znalazła się niepokojąco blisko twarzy Hermiony.

- Zdradzę ci sekret, szlamo - mruknął. - Przegrasz tę wojnę. A kiedy to zrobisz, zabiję tę blond sukę tak powoli, że będzie mnie o to błagać.

Hermiona nadal go ignorowała, zamykając precyzyjne jak od brzytwy rany, które zostały wycięte na jego dłoniach.

Skończyła z jego pierwszą ręką, a potem zaczęła drugą. Bała się myśli o skończeniu, ale w końcu nie miała już więcej pracy do wykonania przy jego rękach i nie mogła dłużej tego unikać.

- Musisz usiąść wygodnie, jeśli chcesz, żebym uleczyła to, co stało się z twoimi genitaliami - zmusiła się do mówienia miarowo.

Całe jej ciało było zimne. Jej żołądek skręcił się tak boleśnie, że zastanawiała się, czy kiedykolwiek będzie w stanie ponownie strawić jedzenie.

Odchylił się na krześle, na którym był przytrzymywany, i rozłożył kolana. Wyraz jego twarzy drwił, jakby to on był u władzy.

Chciała go ogłuszyć.

Miała zostawiać ich przytomnych, kiedy ich leczyła. To była część psychologii, którą stosował Kingsley.

Machnęła różdżką, aby wykonać zaklęcie rozpinające, ale po chwili wyciągnęła jednak rękę i samodzielnie rozpięła jego spodnie.

Gabrielle użyła jakiegoś rodzaju cienkiego ostrza, aby wyryć słowa w trzonie jego penisa. Hermiona nie mogła odczytać słów po francusku przez poszarpane nacięcia i krew. Przez chwilę była wdzięczna, że ​​to nie runy.

Potem zabrała się do pracy.

Była zdeterminowana, aby starać się go nie dotykać, co sprawiło, że praca różdżką była bardziej wyszukana i skomplikowana. Usunęła krew i rzuciła łagodne zaklęcie oczyszczające.

Młody mężczyzna po raz pierwszy jęknął z bólu. Następnie odessała z fiolki wyciąg ze szczuroszczeta i zaaplikowała go w magiczny sposób. Było to mniej precyzyjne i delikatne, ale Hermiona nie pozwoliła sobie na przejmowanie się tym faktem.

Wymamrotała niezbędne zaklęcia leczące i rzuciła drugą diagnozę. Miał w swoim organizmie dużo alkoholu. Prawdopodobnie było to częścią powodu, dzięki któremu Gabrielle zbliżyła się do niego na tyle, by udało jej się go złapać. Hermiona wyciągnęła eliksir trzeźwości i wlała mu go prosto do gardła. Rozpoznał eliksir, ponieważ nie z nim walczył tak, jak tego oczekiwała.

Potem cofnęła się i oceniła go.

Spojrzał na nią, kiedy ponownie sięgnęła do swojej torby. Po sekundzie wyciągnęła eliksir łagodzący kaca i podała mu go.

Po tym jak sprawnie przełknął całą dawkę, prychnął pogardliwie.

- Łatasz mnie przed drugą rundą? - domyślił się. - A myślałem, że wszyscy wiernie wyznajecie politykę zakazu zabijania.

Hermiona posłała mu cienki uśmiech, który nauczyła się od Malfoya.

- Nie zabijemy cię.

Potem odwróciła się na pięcie i wyszła. Kiedy drzwi się za nią zamknęły, przez chwilę stała w miejscu, zbierając się w sobie.

Czuła się jak pieprzona suka.

Okłamała Malfoya, kiedy po raz pierwszy była pijana. Nie pozostały jej już żadne strzępy przyzwoitości. Wojna zniszczyła ich wszystkich.

Pozostała jej tylko determinacja, by uratować Rona i Harry'ego. By wygrać wojnę.

Będzie wspinać się po torturowanych ciałach, sprzeda się i wyrwie Draco Malfoyowi serce, jeśli będzie to konieczne, aby to osiągnąć.

Kiedy jej przyjaciele będą bezpieczni, stanie cicho obok Kingsleya i Moody'ego i przełknie swoje potępienie bez najmniejszego mrugnięcia.


19 komentarzy:

  1. Nosz k*rwa!!! Serio, zabijanie jest złe, ale tortury są w porządku???
    Hipokryci! Walnięci hipokryci! I jeszcze jej karzą uzdrawiać!
    Ale wracając do początku to było to nawet urocze 😊 Hermiona pijana wylewające swoje żale, ale przynajmniej on wie co i jak.i dlaczego go odtrąciła 😁 a Draco poznał trochę że kobiety to są skomplikowane organizmy...
    A ta pobudka 😂 maski trochę lecą w dół 😊 a to najważniejsze chociaż mam wrażenie że na jeden krok do przodu robią dwa w tył 😢

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam, że nie ma do końca co żałować Zakonu 🙈 I że nie raz nas wkurzą tym, co robią i tu jest świetny na to przykład

      Usuń
    2. O, widzę, że większość chciałaby wyręczyć Voldzia i własnoręcznie ukatrupić Zakon :/ Kretyni do kwadratu! Nie dziwię teraz tym bardziej, że Hermiona tak zaciekle walczy o zabijanie w walce... Uzdrawiać przyszłych katów, o Merlinie...
      Z tym ich zachowaniem, to się zgadzam, jestem wręcz załamana 😂

      Usuń
  2. Zakon to jedna wielka kupa gówna. Uważają się za takich "dobrych" a torturują i to z taką lekkością. Bez sensu. Ale oczywiście Potter zawsze czysty i złote dziecko🤦🏽‍♀️🤦🏽‍♀️ a tak było blisko eh no cóż Herm musi sobie to poukładać w głowie wszystko to co się między nimi dzieje 🥺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry by nie pozwolił na to, gdyby wiedział co robią niektórzy członkowie. Ale to wciąż jest nie fair, że Hermiona jest traktowana w ten sposób 😔

      Usuń
    2. Też jestem pewna, że ani Harry, ani Ron o tym nie wiedzą...

      Usuń
  3. A więc to tak poznała Grahama! A przynajmniej wnioskuję, że to jest on. Czarne włosy, zarost na brodzie… Podejrzewam, że to właśnie on. No bo skąd by ją znał i pamiętał ze szkoły? Nikt inny w sumie nie był wspomniany w "obecnych" czasach. A on sam jej o sobie przypomniał. Cholera, trochę to hipokryzja czyż nie? Zakon nie używa żadnych klątw podczas walki ze Śmierciożercami, ale tortury już można sobie tak po prostu urządzać? Serio? Podejrzewam, że Harry raczej o tym nie wie. Czy to jakieś wyznawanie zasady "Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal"? Albo cytując Umbridge, co w tym przypadku będzie brzmieć "Czego Harry nie zobaczy, to go nie zaboli".... Śmieszne to jest, serio… w sumie nie chciałabym wpaść w ręce Gabrielle, widać, że mściwa z niej suka. A Draco śmie tak nazywać Hermione xD A jak już o tej dwójce mowa, to podejrzewam, że troszkę będzie wiało chłodem po tej porannej sytuacji. W końcu trochę to było dla nich niekomfortowe, żeby obudzić się razem, wtuleni w siebie a Draco jak widać okazał z tego powodu bardzo duże zadowolenie. Znaczy nie wiem, czy duże, ale na pewno je okazał xD I czy ona serio nadal myśli, że mogłaby mu się nie podobać? Dlaczego ją spytał, czemu ją pocałował… Przecież to jest oczywiste! Podoba mu się! A dla niej to też nie było od tak coś zwykłego. Poczuła coś więcej podczas tych pocałunków. Może to była zwykła tęsknota za bliskością drugiego człowieka, ale czy kobiety nie są jednak bardziej uczuciowe? Czy nie przywiązują się szybciej? Może jej się to nie podobać, ale ona zaczyna coś do niego czuć i on do niej też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, piona, Camille, też podejrzewam tego całego Montague'a - w pierwszej chwili myślałam, że to może Goyle albo jakiś inny mniej znaczący w tym opowiadaniu Ślizgon, ale chyba jednak to ten gnój :/ I tak, uważam, że Potter nic nie wie o tych działaniach Zakonu i to nawet nie specjalnie, tylko korzystają z tego, że on ma głowę zajętą czymś innym i nawet tego nie podejrzewa...

      Usuń
    2. Nie, to Graham 😁 Inaczej by nie wspominał jej wtedy o spotkaniu. A Harry serio nic nie wie o tym, co robi Ruch Oporu. Zakon tak naprawdę bardzo mało wie... A Harry w tym wszystkim wie najmniej

      Usuń
    3. Racja! Ale szkoda, że mu nie dowaliła... Chociaż Draco mści się z nawiązką, więc sprawiedliwość go dosięgnęła, ale mimo wszystko...

      Usuń
  4. Serio? Ona mu wali taki wyznanie, a on... zasypia? Bez slowa komentarza? Nawet nie rzucil niczego w stylu: "ale ty jesteś głupia, Granger"? Boze, Draco 🙄 Ja rozumiem, zes sie uchlal, ale kurde... No nie, aż jęknęłam, kiedy to przeczytalam 🙈 I jeszcze jak sie obudzili, jestem w szoku 😳 To mega slodkie! Szkoda tylko, ze oczywiscie Malfoy musial wszystko zepsuc, jeny, chłopy...!
    Kurde, na poczatku pomyslalam, ze to Goyle! Ale moze to ten Montague? Jest to mozliwe? Jesli tak, to mogla mu calkiem odciac przyrodzenie! Brawo Gabrielle za to, jak potraktowalas gnoja! Szkoda, ze go od razu nie zalatwilas... ☹
    I w ogole to ku.wa jakim cudem zabijanie nie jest ok, ale znecanie sie nad ludzmi juz tak! Co za ograniczone debile, nie moge, gardze nimi tak bardzo, ze az jestem wsciekla, ze to oni - te madre glowy - nie trafili jako "seksualne niewolnice" Smierciozercow! Mieliby, ku.wa, za swoje! Ugh 🤬 Logika wyjechala chyba w podroz dookola swiata i niespieszno jej z powrotem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, niektórzy członkowie Zakonu mają wiele za uszami i to jest mega nie fair, że im to uchodzi na sucho, a Hermiona jest ganiona za choćby wspomnienie o użyciu cięższych klątw. Kierują się tym, co Harry by zrobił, ale za jego plecami robią zupełnie coś odwrotnego. Mówiłam, że nie jest mi szkoda, że niektórzy skończyli w ten sposób w jaki skończyli...

      Usuń
    2. DOKŁADNIE! Ech, moja dusza nadal drży, że wcale mi już nie jest szkoda, że tak skończyli, chociaż wcale nie powinno tak być...

      Usuń
  5. Hejka hejka jestem i tutaj z Wattpada! Cieszę się że chociaż tu uda się publikować ❤️ czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć <3 Jak miło, że ktoś przyszedł, dziękuję :*

      Usuń
  6. Paulina Ritnerd12 lutego 2021 23:04

    Grupa z Wattpada, łączmy się! :D wiadomo co dokładnie jest powodem usunięcia opowiadania? Jaki punkt regulaminu został złamany? Szkoda zdecydowanie, bo aplikacja super do czytania, ale cóż. Opowiadanie i tłumaczenie warte każdej małej niedogodności! Będę teraz i tutaj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wattpad skasował zarówno oryginał jak i wszystkie wersje tłumaczenia tego opowiadania ze swojej platformy... Nie widzę specjalnych szans na przywrócenie tłumaczenia, więc to opowiadanie pozostanie prawdopodobnie całkowicie poza Wattpadem.

      Usuń
  7. Jestem i ja i nadal przeżywam że usunęli ci z wattpada gdybym wiedziała kto cię zgłosił to bym mu kudły powytargała🖤 ale wracając do opowiadania. Co tu się odwala naprawdę zgodzę się z każdym komentarzem w górę.. Co za hipokryzja zabijanie żeby wygrać wojnę bee ale tortury to już cacy 🤦‍♀️kurcze i znów będzie ochłodzenie w relacji idzie powolutku chociaż wcale się nie dziwię to dwie zamknięte w sobie osoby. Jakoś tak teraz nadchodzą mnie myśli że naprawdę szkoda mi Draco bo jeżeli to wkońcu zrobią a on później musiał ją gwałcić to musi być dla niego straszne i wcale się nie dziwię że rzygał po każdym stosunku widząc ze Hermiona nie ma z tego żadnej przyjemności 😔 ale cóż tylko czekać co będzie dalej 🖤🖤🖤

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja pierdziele. Czyli to o tym mówił Graham jak klęczała przed nim ... psychol...
    Niestety nie mniejszy niż sam Zakon. Nie wierze ze zabijanie ble ale takie tortury już jak najbardziej. I boli mnie jak Hermiona ślepo ciagle stara się i robi wszystko dla przyjaciół którzy maja ja gdzieś.

    OdpowiedzUsuń