Sierpień 2002
Ognista Whisky paliła ją ostro w gardle, a bicie jej serca natychmiast nieco się uspokoiło. Jej klatkę piersiową ogarnęło gorące poczucie odwagi.
Przechyliła butelkę w stronę Draco, a on wyjął ją z jej dłoni i pociągnął spory łyk. Jego oczy utkwiły w niej, dopóki nie opuścił butelki. Potem rozejrzał się po pustym pokoju, w którym się znajdowali. Wyciągnął różdżkę z kabury przyczepionej do prawego ramienia, machnął nią i wyczarował sofę.
Hermiona spojrzała na niego.
- Nie będę przechylał się przez sofę za każdym razem, gdy będziemy przekazywać sobie butelkę - powiedział. Potem dodał drwiącym tonem: - Mogę wyczarować ławę rozpraw, jeśli potrzebujesz bariery.
Jego oczy przepełniała drwina. Wciąż był bez koszuli.
- Albo mógłbyś wyczarować jakieś szklanki - odparła, rzucając mu wymowne spojrzenie. Opadła na małą kanapę i czekała, aż on zrobi to samo.
Pochylił się, oparł dłoń na oparciu kanapy za jej ramieniem i pochylił się nad nią, wsuwając butelkę w jej dłoń.
- Twoja kolej. Masz dużo do nadrobienia - powiedział cicho, zanim usiadł obok niej. Znalazł się znacznie bliżej, niż było to konieczne.
Hermiona upiła kolejny łyk, a on ją obserwował. Kiedy próbowała mu ją oddać, odmówił i wskazał, by kontynuowała.
- Pożałujesz, kiedy zacznę przy tobie płakać - powiedziała, znów nabierając podejrzeń co do tego, jak bardzo był pijany. Już czuła, jak alkohol zaczyna w nią uderzać. Zjadła kolację, ale było to kilka godzin wcześniej. Zaczynało ją ogarniać ciepłe uczucie subtelnego otępienia.
- Ostatnio nie płakałaś aż tak bardzo - powiedział, ostrożnie odchylając się do tyłu. Gdy odkrył, że go to nie boli, opadł na oparcie kanapy z głośnym westchnieniem. - Nie miałem pojęcia, jak bardzo brakowało mi opierania się o różne rzeczy.
- Uważaj przez kilka następnych dni - powiedziała Hermiona między łykami. - Jeśli będziesz nieostrożny podczas ruchu, skóra może się rozerwać i będę musiała ponownie naprawić te części. Jak zechcesz, mogę przychodzić. Jeśli będę je dalej leczyć przez kilka kolejnych dni, nawet nie będziesz w stanie ich poczuć. A przynajmniej, nie ich fizyczny aspekt.
Uśmiechnął się do niej i jakby z niedowierzaniem potrząsnął głową.
- Czy jest ktoś, za kogo nie czujesz się odpowiedzialna? - zapytał.
Hermiona nie odpowiedziała na pytanie i wzięła kolejny łyk Ognistej Whisky. W kącikach jej oczu nagle pojawiły się łzy.
- Wszyscy moi przyjaciele dziś wieczorem piją. Zaprosili mnie, ale nie mogłam iść - powiedziała nagle.
Milczał przez chwilę.
- Przepraszam. Mogliśmy zmienić harmonogram - powiedział.
Hermiona prychnęła.
- Jasne. Zostawiłabym cię z raną na plecach na dodatkowy dzień, abym mogła chlać. I to nawet nie jest tak, że mogłabym się z nimi swobodnie napić. Prawdopodobnie wdałabym się w jakąś zaciekłą kłótnię z Harrym i Ronem.
Rozpłakała się i płakała przez kilka minut, w czasie których Draco wyjął butelkę z jej palców i zaczął ją opróżniać. Gdy jej szloch w końcu ustąpił miejsca pociągnięciom nosa, zachichotał.
- Wiesz... - powiedział sucho. - Gdybym kiedykolwiek musiał cię przesłuchać, myślę, że pominąłbym tortury i legilimencję i po prostu wlałbym ci butelkę Ognistej Whisky do gardła.
Hermiona zaczęła śmiać się przez łzy.
- O Boże, masz rację - powiedziała, sapiąc i ocierając oczy.
Oddał jej butelkę, a ona sączyła z niej przez kilka minut w milczeniu.
- Dziękuję, Granger - powiedział cicho po chwili.
Kącik jej ust wygiął się w małym uśmiechu.
- Myślałam, że powiedziałeś, że jeśli napiję się z tobą, nazwiesz mnie Hermioną.
- Hermiono - powiedział. Spojrzała na niego. Oczy miał lekko przymknięte, ale obserwował ją uważnie.
- Tak?
Nic nie odpowiedział. Wpatrywał się w nią, aż zaczęła się rumienić. Patrzenie na niego, kiedy nie miał na sobie koszuli, było rozpraszające. Jej oczy wciąż opadały niżej, lekko się wahając, a potem łapała się na tym, unosiła wzrok i odkrywała, że on wciąż na nią patrzy.
- Myślałam, że mówiłeś, że jesteś bardziej zły, kiedy bywasz pijany - powiedziała w końcu nerwowo.
- Zazwyczaj - powiedział. - Ostatnim razem, kiedy się upiłem, zamknąłem się w pokoju i go zdemolowałem.
- Nie wyglądasz na pijanego - powiedziała. Zaczynała być naprawdę pijana. Jej głowa stawała się coraz ciężka, a ona miała przemożne pragnienie zarówno śmiać się, płakać, jak i zwinąć w kłębek na kanapie.
- Nie jestem zrelaksowanym typem osoby.
- Zauważyłam. I mnie besztasz - powiedziała surowo. Poczuła, że jej twarz przybrała bardziej przesadny wyraz, niż zamierzała.
Zaśmiał się pod nosem.
- Moje napięcie nie przeszkadza mi w pojedynkach. Założę się, że nawet teraz mógłbym cię w jednym pokonać.
- Prawdopodobnie mógłbyś - powiedziała Hermiona z westchnieniem. - Ale ćwiczyłam. Myślałam, że będzie to okropni, ale tak naprawdę jest całkiem przyjemne.
Uśmiechnął się złośliwie, a jego uśmiech był luźny i delikatnie przekrzywiony. Hermiona zarumieniła się.
- Powinieneś założyć koszulę - powiedziała w końcu czkającym głosem. - Musi ci być zimno.
Nagle jej dłoń znalazła się w jego dłoni, a on przycisnął ją do swojej piersi. Westchnęła słabo ze zdziwienia i poczuła, jak jej tętno zaczyna gwałtownie rosnąć.
- Czy jestem zimny? - zapytał cicho. Usiadł prosto i nagle byli bardzo, bardzo blisko. Tak blisko Hermiona czuła jego oddech na swojej szyi. Dreszcz przebiegł jej po kręgosłupie.
- N-nie - szepnęła, wpatrując się w swoje palce rozpostarte na jego piersi. Spędziła godziny, dotykając go, gdy leczyła jego runy, ale bycie twarzą w twarz sprawiało, że fizyczny kontakt stał się nagle intymny. Pod palcem wskazującym czuła słabe bicie jego serca. Bez namysłu pogłaskała go lekko po skórze.
Odetchnął gwałtownie, a ona poczuła dreszcz jego ciała pod swoją ręką. Jego dłoń wciąż obejmowała jej własną, ale już jej nie trzymał. Przeciągnęła kciukiem po jego piersi i poczuła, jak drży pod jej palcami.
Hermiona miała wrażenie, że ledwo oddycha. Że gdyby wdychała lub wydychała zbyt gwałtownie, coś w powietrzu by pękło.
Ta chwila - napięcie między nimi - wydawała się być jak skrzydła motyla. Delikatna. Niezwykle delikatna.
Spojrzała na niego. Jego twarz znajdowała się kilka cali od jej własnej. Jego oczy pociemniały, kiedy przyglądał się jej twarzy.
Był zaskakująco przystojny.
Ledwo pozwoliła sobie to zauważyć. Ale jakimś cudem, pijana i czująca bicie jego serca pod palcami, zobaczyła to. Chłód jego osobowości przygasł. Jego skóra była ciepła, oddech na jej skórze również był ciepły, a wyraz twarzy piękny dla oka.
Nie pamiętała, kiedy przestała się go bać.
- Muszę przyznać... - powiedział cicho, jakby to było wyznanie. - Że gdyby ktoś mi powiedział, że staniesz się taka urocza, to nigdy bym się do ciebie nie zbliżył. Byłem dość zaskoczony, kiedy po raz pierwszy cię zobaczyłem.
Patrzyła na niego zmieszana.
- Jesteś jak róża na cmentarzu - powiedział, a jego usta wygięły się w gorzkim uśmiechu. - Zastanawiam się, w co mogłabyś się zmienić bez wojny.
- Nigdy o tym nie myślałam - powiedziała.
- To mnie nie dziwi - powiedział cichym głosem. Wyciągnął rękę i złapał lok, który wymknął się z jej warkocza. - Czy twoje włosy są nadal takie same?
Prychnęła.
- Tak. Przeważnie.
- To tak, jakbyś to była ty - powiedział, bawiąc się lokiem tak, że owinął się on wokół czubka jego palca. - Uwiązana w miejscu, ale wciąż taka sama pod spodem.
Hermiona patrzyła na niego przez chwilę, a potem łzy napłynęły jej do oczu. Jego oczy rozszerzyły się.
- O Boże, Granger - powiedział pośpiesznie. - Nie płacz więcej.
- Przepraszam - powiedziała, cofając dłoń i sięgając, by otrzeć łzy. Było jej zimno.
Kiedy ponownie na niego spojrzała, wyraz jego twarzy był zamyślony.
Nigdy wcześniej nie widziała go tak wyrazistego. Do tej pory wszystko w jego osobie wyglądało jak maska. Od czasu do czasu pojawiały się tylko krótkie migawki czegoś prawdziwego.
Kiedy tak siedzieli, niemal pomyślała, że może go zobaczyć.
I wyglądał…
Smutno.
Samotnie.
Może nawet miał złamane serce.
- Mówiłam ci, że będę płakać, jeśli mnie upijesz - powiedziała.
- Wiem. Nie mam nic przeciwko. Po prostu dzisiejszego wieczoru nie chcę być tego powodem - powiedział, odwracając od niej wzrok i odrywając rękę od jej włosów.
Upiła kolejny łyk Ognistej Whisky i podała mu ją. Została już mniej niż jedna czwarta butelki.
Chwycił za szyjkę i rozejrzał się po pokoju. Wyraz jego twarzy stał się gorzki. Powietrze wokół niego nagle stało się zimne.
Hermiona rozpoznała zmianę. To było jak ona i płacz. Coś przyszło mu do głowy. Uderzyło w niego. Alkohol rozrzedził ściany jego oklumencji i nie mógł się powstrzymać przed odczuwaniem tego.
Cichy. Zły. Tak, jak powiedział.
Bez namysłu sięgnęła i ujęła jego bliższą dłoń. Dłoń jego lewej ręki.
Spojrzał na nią. Obróciła ją w dłoniach i przesunęła kciukami po skórze. rozpłaszczając ją. Wciąż czuła delikatne drżenie jego mięśni.
- Kiedy stałeś się oburęczny? - zapytała.
Spojrzał jej w oczy i mogła zobaczyć w nich zaskoczenie.
- Kiedy zgadłaś? - zapytał po chwili.
- Twoja kabura jest na prawym ramieniu, ale zawsze walczyłeś ze mną prawą ręką - powiedziała. - I masz takie same odciski od różdżki na obu dłoniach. Zauważyłam to w dniu, w którym po raz pierwszy pracowałam nad runami.
- Sprytna - powiedział.
Hermiona uśmiechnęła się.
- Dopiero teraz to zauważyłeś?
Prychnął.
- Również skromna - dodał sucho.
Wyciągnęła różdżkę i mruknęła formułę zaklęcia, stukając czubkiem w jego dłoń. Próbując złagodzić lekkie drgawki.
- Nie musisz mnie leczyć, Granger - powiedział po chwili. Poczuła, jak rumieni się pod jego spojrzeniem.
- Hermiono - powiedziała, przypominając mu ponownie. - Wyglądałeś na smutnego. Nie wiedziałam, czy zechcesz mnie przytulić, więc pomyślałam o tym. Myślałam, że przynajmniej uzdrowienie cię jest czymś, czego byś chciał.
Milczał, a ona nadal masowała jego dłoń. Przesuwała palcami po jego. Miał długie, wąskie palce.
- A gdybym chciał czegoś innego? - powiedział. Jego głos stał się cichy, ale pytanie było wyraźne.
Jej ręce znieruchomiały i spojrzała na niego. Wydawało się, że cały tlen w pomieszczeniu nagle zniknął. Bicie jej serca potroiło swoje tempo, a jej klatka piersiowa nagle stała się pusta.
- Czego byś chciał? - zapytała ostrożnie. Przyjrzała się jego obliczu. Jego oczy były ciemne, ale wyraz jego twarzy był zrelaksowany. Zaciekawiony. Włosy opadały mu na czoło, łagodząc jego kanciaste rysy. Wyglądał młodo.
- Rozpuścisz włosy? Chcę je zobaczyć - powiedział.
Zamrugała.
- Naprawdę? - zapytała, patrząc na niego z niedowierzaniem.
Po prostu krótko skinął głową.
Powoli uniosła rękę i wyciągnęła szpilki. Warkocze opadły, a ona ściągnęła z nich gumki i zaczęła powoli przeczesywać je palcami, aby rozplątać każdy bok. Kiedy dotarła do czubka głowy, jeszcze raz przeciągnęła palcami, a następnie położyła ręce na kolanach.
- Proszę. Moja grzywa.
Patrzył na nią w milczeniu przez kilka sekund.
- Nie zdawałem sobie sprawy, że są tak długie.
- Ich waga sprawia, że są łatwiejsze do ujarzmienia - powiedziała, rozglądając się dookoła i nie wiedząc, gdzie skierować wzrok. Wzięła szpilki w dłonie i schowała je do kieszeni. Czubek długiego loka otarł się o jej nadgarstek i lekko drgnęła.
Nie była już zbyt przyzwyczajona do rozpuszczania włosów. Zwykle rozpuszczała je tylko po to, by wziąć prysznic, a potem spinała ja, zanim zdążały wyschnąć. Czuła się niemal wiktoriańsko, jakby rozpuszczenie włosów ujawniało w niej coś głęboko intymnego.
Draco pochylił się do przodu i wplótł palce we włosy wzdłuż jej skroni. Wyraz jego twarzy nadal był zaciekawiony. Zadrżała i wstrzymała oddech, gdy poczuła, jak przesuwa przez nie palcami, aż do jej talii.
- Są bardziej miękkie, niż się spodziewałem - powiedział. Jego oczy były zafascynowane. Nikt nigdy nie interesował się jej włosami. Cała interakcja wyszła poza jej strefę komfortu i nie miała pojęcia, co powinna powiedzieć lub zrobić.
Patrzyła na niego i zdała sobie sprawę, że jego oczy stały się nieco oszołomione. Był naprawdę, bardzo pijany.
Nagle jego twarz znalazła się jeszcze bliżej, zaledwie kilka centymetrów od jej własnej. Jego ręka ześlizgnęła się po jej szyi i zaplątała w loki u podstawy czaszki. To było tak-
Wrażliwe.
Intymne.
Zmysłowe.
Nie patrzył już na jej włosy. Patrzył na jej twarz. Na jej usta.
Byli tak blisko.
- Jeśli nie chcesz, żebym cię pocałował, powiedz to teraz - powiedział.
Czuła na wargach oddech każdego wypowiadanego słowa.
Wszystko wydawało się tak surrealistyczne. Jak we śnie. Niewyraźne i pełne wrażeń.
Czuła, jak spoczywa na niej ciężar jej życia, miażdżąc ją, aż ledwo mogła przez to oddychać. Aż ledwo mogła oddychać z samotności.
Ale czuła też rękę Draco we włosach. Był łagodniejszy niż myślała, że może być. Ciepły w dotyku. Piękny. Tak blisko, że czuła, jak oddycha.
Patrzył na nią, jakby ją widział.
On pytał.
Gdyby tego wieczoru nie rozmawiała z Harrym. Gdyby nie była taka pijana. Gdyby nie była taka samotna. Gdyby wieczornym objawieniem nie było to, że Draco Malfoy był naprawdę miły, gdy był nietrzeźwy - mogłaby zrobić coś innego.
Ale tego nie zrobiła.
Pocałowała go.
Prawdziwy pocałunek.
Na swych ustach czuli wzajemny smak Ognistej Whisky.
Gdy tylko jej usta dotknęły jego, Draco przejął kontrolę, jakby coś w nim puściło. Jego dłoń w jej włosach zacisnęła się i przyciągnął ją do siebie, wciągając ją na swoje kolana.
Położyła dłonie na jego ramionach, kiedy pogłębił pocałunek. Trzymając ją za włosy, wygiął jej szyję do tyłu i położył drugą rękę w dole jej gardła. Sunął palcami po jej skórze, wzdłuż jej obojczyków, ramion, zagłębienia między szyją a ramieniem, jakby dokonywał pomiaru.
Przesunęła dłonią po jego szczęce i włosach. Kiedy jej dłoń musnęła jego policzek, przycisnął do niej na chwilę swoją twarz.
Był tak spragniony dotyku.
Śledził jej ciało, a ona nachylała się do kontaktu jak kot. Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo pragnęła być dotykana.
Że też go pragnęła.
Przesunął ręką wzdłuż rąbka jej koszuli, muskając skórę brzucha, po czym powoli wsunął ją pod ubranie i położył dłoń na jej plecach. Trzymał ją przy swoim torsie tak, że musiała wygiąć się w łuk, żeby móc go dalej całować.
Pocałunki były niespieszne. Ciekawskie. Trzymał ją za włosy, żeby kontrolować tempo, gdy powoli ją całował. Delikatnie muskał swoimi ustami jej własne tak, że zadrżała, zanim delikatnie ją ugryzł. Potem koniuszek jego języka zaczął badać jej dolną wargę. Sapnęła, a kiedy jej usta się rozchyliły, pogłębił pocałunek, przesuwając językiem po jej.
Smakował jak lód, Ognista Whisky i grzech.
Przesunęła dłońmi po jego ramionach, czując go. Twardy i blady jak marmur, ale ciepły. Był taki ciepły w dotyku. Wplątała palce w jego włosy i delikatnie za nie szarpnęła, wyginając się w łuk, kiedy pieścił jej talię, a ona drżała. W jej wnętrzu zaczęło zbierać się napięcie.
Ona nigdy…
Głos w głębi umysłu okrutnie przypomniał jej, że nie powinna mieć tego na myśli. Drgnęła lekko, jakby ta myśl ją dotknęła.
Draco chwycił jej włosy, by odciągnąć jej głowę do tyłu i odsłonić szyję. Opuścił swoje usta niżej, całując skórę wzdłuż jej szczęki i gardła, aż jęknęła i przywarła do niego.
Miała to na myśli.
Nie wiedziała, jak nie mieć tego na myśli.
Ujęła jego twarz w dłonie i ponownie przyciągnęła jego usta do swoich. Miażdżąc swoje wargi zaciekle o jego, objęła go ramionami, próbując poczuć go całego.
Ich klatki piersiowe były przyciśnięte do siebie i nie była pewna, czy czuje bicie swojego serca, czy jego. Być może dzielili to samo tempo.
Była taka zmęczona samotnością.
Była tak zmęczona, że została zredukowana do swoich funkcji. Uzdrowicielka. Badaczka Czarnej Magii. Mistrzyni Eliksirów. Łączniczka. Narzędzie. Kurwa.
Jakby stała się którąkolwiek z tych rzeczy, bo rzeczywiście tego chciała.
Chciała płakać, ale nie mogła. Po prostu pocałowała Draco mocniej, a on odwzajemniał to z równym ogniem.
Jego ręce wędrowały dalej w górę jej koszuli, uciskając jej piersi przez stanik. Przesunął lekko kciukiem po ich wierzchu, a ona zadrżała i wygięła się w łuk.
Słyszała jak oddycha, gdy odsunął się od jej ust i zaczął składać pocałunki wzdłuż jej szczęki, drapiąc lekko zębami o zakrzywienie kości.
Wsunął dłoń pod jej stanik i przesunął kciukiem po jej sutku. Poczuła, jak twardnieje on pod jego dotykiem i poczuła, że go pragnie. Przygryzła wargę i jęknęła cicho, gdy zrobił to ponownie. Przylgnęła do jego ramion.
Podciągnął jej stanik i ścisnął jej nagą pierś. Jego usta były gorące na skrzyżowaniu jej szyi i ramion i poczuła, jak lekko ssie jej skórę.
Jej dłoń prześlizgnęła się po jego barku, czując słabą strukturę jego blizn. Pogłaskała je lekko. Przesunęła palcami drugiej ręki po jego klatce piersiowej, czując wszystkie góry i doliny jego mięśni. Zapamiętywała wszystko to, co czuła. Przylgnął ciałem do jej dłoni.
Jęknął przy jej szyi. Z przyjemności, a nie bólu. Wibracja dźwięku zalała jej klatkę piersiową, gorętsza niż ogień Ognistej Whisky.
Sapnęła, gdy nadal drażnił jej piersi, całował i ssał jej ramię.
Nie wiedziała, że może czuć tyle rzeczy na raz. Że wszystkie wrażenia wirowały razem i mieszały się w jej ciele, tworząc coś, co wydawało się być większe od niej.
Czuła się zalana wrażeniami i emocjami.
Nie wiedziała, że jego ręce i oddech, jego usta i język, jego twarde ciało przy jej, dotyk jego włosów na jej skórze wpłyną na nią emocjonalnie.
Nie miała pojęcia, że usłyszenie i poczucie jak reaguje na jej dotyk i jej ciało może najbardziej wpłynąć na nią samą.
Nie wiedziała, że tak było.
Nikt jej nie powiedział. Nikt jej nie ostrzegł.
Nie wiedziała, że może na niego wpłynąć. Nie spodziewała się, że polubi ją fizycznie. Nigdy nie wydawał się być do tego skłonny.
Wychudzona. Tak ją nazwał, kiedy zobaczył ją nagą. Powiedział, że żałował, że nie poprosił o kogoś innego.
Trzęsła się.
Przyszła jej do głowy kolejna niechciana myśl.
Mogła być kimkolwiek. Był po prostu samotny, zechciałby każdego, kto tylko by go dotknął.
W jej gardle pojawiła się gula i nie mogła jej przełknąć. Jej ręce znieruchomiały i walczyła o oddech bez płaczu.
Draco to zauważył. Podniósł głowę znad jej ramienia i spojrzał na wyraz jej twarzy. Potem gorzko się uśmiechnął, odsunął ręce poprawiając jej ubranie i zdejmując ją z kolan.
- Powinnaś już iść - powiedział.
Jego głos był zimny. Ciężki. Znów ostry i rzeczowy.
Jego maska opadła z powrotem na miejsce.
_____
Wszelkie ilustracje do tego opowiadania zostały stworzone przez Avendell.
Ognista Whisky paliła ją ostro w gardle, a bicie jej serca natychmiast nieco się uspokoiło. Jej klatkę piersiową ogarnęło gorące poczucie odwagi.
Przechyliła butelkę w stronę Draco, a on wyjął ją z jej dłoni i pociągnął spory łyk. Jego oczy utkwiły w niej, dopóki nie opuścił butelki. Potem rozejrzał się po pustym pokoju, w którym się znajdowali. Wyciągnął różdżkę z kabury przyczepionej do prawego ramienia, machnął nią i wyczarował sofę.
Hermiona spojrzała na niego.
- Nie będę przechylał się przez sofę za każdym razem, gdy będziemy przekazywać sobie butelkę - powiedział. Potem dodał drwiącym tonem: - Mogę wyczarować ławę rozpraw, jeśli potrzebujesz bariery.
Jego oczy przepełniała drwina. Wciąż był bez koszuli.
- Albo mógłbyś wyczarować jakieś szklanki - odparła, rzucając mu wymowne spojrzenie. Opadła na małą kanapę i czekała, aż on zrobi to samo.
Pochylił się, oparł dłoń na oparciu kanapy za jej ramieniem i pochylił się nad nią, wsuwając butelkę w jej dłoń.
- Twoja kolej. Masz dużo do nadrobienia - powiedział cicho, zanim usiadł obok niej. Znalazł się znacznie bliżej, niż było to konieczne.
Hermiona upiła kolejny łyk, a on ją obserwował. Kiedy próbowała mu ją oddać, odmówił i wskazał, by kontynuowała.
- Pożałujesz, kiedy zacznę przy tobie płakać - powiedziała, znów nabierając podejrzeń co do tego, jak bardzo był pijany. Już czuła, jak alkohol zaczyna w nią uderzać. Zjadła kolację, ale było to kilka godzin wcześniej. Zaczynało ją ogarniać ciepłe uczucie subtelnego otępienia.
- Ostatnio nie płakałaś aż tak bardzo - powiedział, ostrożnie odchylając się do tyłu. Gdy odkrył, że go to nie boli, opadł na oparcie kanapy z głośnym westchnieniem. - Nie miałem pojęcia, jak bardzo brakowało mi opierania się o różne rzeczy.
- Uważaj przez kilka następnych dni - powiedziała Hermiona między łykami. - Jeśli będziesz nieostrożny podczas ruchu, skóra może się rozerwać i będę musiała ponownie naprawić te części. Jak zechcesz, mogę przychodzić. Jeśli będę je dalej leczyć przez kilka kolejnych dni, nawet nie będziesz w stanie ich poczuć. A przynajmniej, nie ich fizyczny aspekt.
Uśmiechnął się do niej i jakby z niedowierzaniem potrząsnął głową.
- Czy jest ktoś, za kogo nie czujesz się odpowiedzialna? - zapytał.
Hermiona nie odpowiedziała na pytanie i wzięła kolejny łyk Ognistej Whisky. W kącikach jej oczu nagle pojawiły się łzy.
- Wszyscy moi przyjaciele dziś wieczorem piją. Zaprosili mnie, ale nie mogłam iść - powiedziała nagle.
Milczał przez chwilę.
- Przepraszam. Mogliśmy zmienić harmonogram - powiedział.
Hermiona prychnęła.
- Jasne. Zostawiłabym cię z raną na plecach na dodatkowy dzień, abym mogła chlać. I to nawet nie jest tak, że mogłabym się z nimi swobodnie napić. Prawdopodobnie wdałabym się w jakąś zaciekłą kłótnię z Harrym i Ronem.
Rozpłakała się i płakała przez kilka minut, w czasie których Draco wyjął butelkę z jej palców i zaczął ją opróżniać. Gdy jej szloch w końcu ustąpił miejsca pociągnięciom nosa, zachichotał.
- Wiesz... - powiedział sucho. - Gdybym kiedykolwiek musiał cię przesłuchać, myślę, że pominąłbym tortury i legilimencję i po prostu wlałbym ci butelkę Ognistej Whisky do gardła.
Hermiona zaczęła śmiać się przez łzy.
- O Boże, masz rację - powiedziała, sapiąc i ocierając oczy.
Oddał jej butelkę, a ona sączyła z niej przez kilka minut w milczeniu.
- Dziękuję, Granger - powiedział cicho po chwili.
Kącik jej ust wygiął się w małym uśmiechu.
- Myślałam, że powiedziałeś, że jeśli napiję się z tobą, nazwiesz mnie Hermioną.
- Hermiono - powiedział. Spojrzała na niego. Oczy miał lekko przymknięte, ale obserwował ją uważnie.
- Tak?
Nic nie odpowiedział. Wpatrywał się w nią, aż zaczęła się rumienić. Patrzenie na niego, kiedy nie miał na sobie koszuli, było rozpraszające. Jej oczy wciąż opadały niżej, lekko się wahając, a potem łapała się na tym, unosiła wzrok i odkrywała, że on wciąż na nią patrzy.
- Myślałam, że mówiłeś, że jesteś bardziej zły, kiedy bywasz pijany - powiedziała w końcu nerwowo.
- Zazwyczaj - powiedział. - Ostatnim razem, kiedy się upiłem, zamknąłem się w pokoju i go zdemolowałem.
- Nie wyglądasz na pijanego - powiedziała. Zaczynała być naprawdę pijana. Jej głowa stawała się coraz ciężka, a ona miała przemożne pragnienie zarówno śmiać się, płakać, jak i zwinąć w kłębek na kanapie.
- Nie jestem zrelaksowanym typem osoby.
- Zauważyłam. I mnie besztasz - powiedziała surowo. Poczuła, że jej twarz przybrała bardziej przesadny wyraz, niż zamierzała.
Zaśmiał się pod nosem.
- Moje napięcie nie przeszkadza mi w pojedynkach. Założę się, że nawet teraz mógłbym cię w jednym pokonać.
- Prawdopodobnie mógłbyś - powiedziała Hermiona z westchnieniem. - Ale ćwiczyłam. Myślałam, że będzie to okropni, ale tak naprawdę jest całkiem przyjemne.
Uśmiechnął się złośliwie, a jego uśmiech był luźny i delikatnie przekrzywiony. Hermiona zarumieniła się.
- Powinieneś założyć koszulę - powiedziała w końcu czkającym głosem. - Musi ci być zimno.
Nagle jej dłoń znalazła się w jego dłoni, a on przycisnął ją do swojej piersi. Westchnęła słabo ze zdziwienia i poczuła, jak jej tętno zaczyna gwałtownie rosnąć.
- Czy jestem zimny? - zapytał cicho. Usiadł prosto i nagle byli bardzo, bardzo blisko. Tak blisko Hermiona czuła jego oddech na swojej szyi. Dreszcz przebiegł jej po kręgosłupie.
- N-nie - szepnęła, wpatrując się w swoje palce rozpostarte na jego piersi. Spędziła godziny, dotykając go, gdy leczyła jego runy, ale bycie twarzą w twarz sprawiało, że fizyczny kontakt stał się nagle intymny. Pod palcem wskazującym czuła słabe bicie jego serca. Bez namysłu pogłaskała go lekko po skórze.
Odetchnął gwałtownie, a ona poczuła dreszcz jego ciała pod swoją ręką. Jego dłoń wciąż obejmowała jej własną, ale już jej nie trzymał. Przeciągnęła kciukiem po jego piersi i poczuła, jak drży pod jej palcami.
Hermiona miała wrażenie, że ledwo oddycha. Że gdyby wdychała lub wydychała zbyt gwałtownie, coś w powietrzu by pękło.
Ta chwila - napięcie między nimi - wydawała się być jak skrzydła motyla. Delikatna. Niezwykle delikatna.
Spojrzała na niego. Jego twarz znajdowała się kilka cali od jej własnej. Jego oczy pociemniały, kiedy przyglądał się jej twarzy.
Był zaskakująco przystojny.
Ledwo pozwoliła sobie to zauważyć. Ale jakimś cudem, pijana i czująca bicie jego serca pod palcami, zobaczyła to. Chłód jego osobowości przygasł. Jego skóra była ciepła, oddech na jej skórze również był ciepły, a wyraz twarzy piękny dla oka.
Nie pamiętała, kiedy przestała się go bać.
- Muszę przyznać... - powiedział cicho, jakby to było wyznanie. - Że gdyby ktoś mi powiedział, że staniesz się taka urocza, to nigdy bym się do ciebie nie zbliżył. Byłem dość zaskoczony, kiedy po raz pierwszy cię zobaczyłem.
Patrzyła na niego zmieszana.
- Jesteś jak róża na cmentarzu - powiedział, a jego usta wygięły się w gorzkim uśmiechu. - Zastanawiam się, w co mogłabyś się zmienić bez wojny.
- Nigdy o tym nie myślałam - powiedziała.
- To mnie nie dziwi - powiedział cichym głosem. Wyciągnął rękę i złapał lok, który wymknął się z jej warkocza. - Czy twoje włosy są nadal takie same?
Prychnęła.
- Tak. Przeważnie.
- To tak, jakbyś to była ty - powiedział, bawiąc się lokiem tak, że owinął się on wokół czubka jego palca. - Uwiązana w miejscu, ale wciąż taka sama pod spodem.
Hermiona patrzyła na niego przez chwilę, a potem łzy napłynęły jej do oczu. Jego oczy rozszerzyły się.
- O Boże, Granger - powiedział pośpiesznie. - Nie płacz więcej.
- Przepraszam - powiedziała, cofając dłoń i sięgając, by otrzeć łzy. Było jej zimno.
Kiedy ponownie na niego spojrzała, wyraz jego twarzy był zamyślony.
Nigdy wcześniej nie widziała go tak wyrazistego. Do tej pory wszystko w jego osobie wyglądało jak maska. Od czasu do czasu pojawiały się tylko krótkie migawki czegoś prawdziwego.
Kiedy tak siedzieli, niemal pomyślała, że może go zobaczyć.
I wyglądał…
Smutno.
Samotnie.
Może nawet miał złamane serce.
- Mówiłam ci, że będę płakać, jeśli mnie upijesz - powiedziała.
- Wiem. Nie mam nic przeciwko. Po prostu dzisiejszego wieczoru nie chcę być tego powodem - powiedział, odwracając od niej wzrok i odrywając rękę od jej włosów.
Upiła kolejny łyk Ognistej Whisky i podała mu ją. Została już mniej niż jedna czwarta butelki.
Chwycił za szyjkę i rozejrzał się po pokoju. Wyraz jego twarzy stał się gorzki. Powietrze wokół niego nagle stało się zimne.
Hermiona rozpoznała zmianę. To było jak ona i płacz. Coś przyszło mu do głowy. Uderzyło w niego. Alkohol rozrzedził ściany jego oklumencji i nie mógł się powstrzymać przed odczuwaniem tego.
Cichy. Zły. Tak, jak powiedział.
Bez namysłu sięgnęła i ujęła jego bliższą dłoń. Dłoń jego lewej ręki.
Spojrzał na nią. Obróciła ją w dłoniach i przesunęła kciukami po skórze. rozpłaszczając ją. Wciąż czuła delikatne drżenie jego mięśni.
- Kiedy stałeś się oburęczny? - zapytała.
Spojrzał jej w oczy i mogła zobaczyć w nich zaskoczenie.
- Kiedy zgadłaś? - zapytał po chwili.
- Twoja kabura jest na prawym ramieniu, ale zawsze walczyłeś ze mną prawą ręką - powiedziała. - I masz takie same odciski od różdżki na obu dłoniach. Zauważyłam to w dniu, w którym po raz pierwszy pracowałam nad runami.
- Sprytna - powiedział.
Hermiona uśmiechnęła się.
- Dopiero teraz to zauważyłeś?
Prychnął.
- Również skromna - dodał sucho.
Wyciągnęła różdżkę i mruknęła formułę zaklęcia, stukając czubkiem w jego dłoń. Próbując złagodzić lekkie drgawki.
- Nie musisz mnie leczyć, Granger - powiedział po chwili. Poczuła, jak rumieni się pod jego spojrzeniem.
- Hermiono - powiedziała, przypominając mu ponownie. - Wyglądałeś na smutnego. Nie wiedziałam, czy zechcesz mnie przytulić, więc pomyślałam o tym. Myślałam, że przynajmniej uzdrowienie cię jest czymś, czego byś chciał.
Milczał, a ona nadal masowała jego dłoń. Przesuwała palcami po jego. Miał długie, wąskie palce.
- A gdybym chciał czegoś innego? - powiedział. Jego głos stał się cichy, ale pytanie było wyraźne.
Jej ręce znieruchomiały i spojrzała na niego. Wydawało się, że cały tlen w pomieszczeniu nagle zniknął. Bicie jej serca potroiło swoje tempo, a jej klatka piersiowa nagle stała się pusta.
- Czego byś chciał? - zapytała ostrożnie. Przyjrzała się jego obliczu. Jego oczy były ciemne, ale wyraz jego twarzy był zrelaksowany. Zaciekawiony. Włosy opadały mu na czoło, łagodząc jego kanciaste rysy. Wyglądał młodo.
- Rozpuścisz włosy? Chcę je zobaczyć - powiedział.
Zamrugała.
- Naprawdę? - zapytała, patrząc na niego z niedowierzaniem.
Po prostu krótko skinął głową.
Powoli uniosła rękę i wyciągnęła szpilki. Warkocze opadły, a ona ściągnęła z nich gumki i zaczęła powoli przeczesywać je palcami, aby rozplątać każdy bok. Kiedy dotarła do czubka głowy, jeszcze raz przeciągnęła palcami, a następnie położyła ręce na kolanach.
- Proszę. Moja grzywa.
Patrzył na nią w milczeniu przez kilka sekund.
- Nie zdawałem sobie sprawy, że są tak długie.
- Ich waga sprawia, że są łatwiejsze do ujarzmienia - powiedziała, rozglądając się dookoła i nie wiedząc, gdzie skierować wzrok. Wzięła szpilki w dłonie i schowała je do kieszeni. Czubek długiego loka otarł się o jej nadgarstek i lekko drgnęła.
Nie była już zbyt przyzwyczajona do rozpuszczania włosów. Zwykle rozpuszczała je tylko po to, by wziąć prysznic, a potem spinała ja, zanim zdążały wyschnąć. Czuła się niemal wiktoriańsko, jakby rozpuszczenie włosów ujawniało w niej coś głęboko intymnego.
Draco pochylił się do przodu i wplótł palce we włosy wzdłuż jej skroni. Wyraz jego twarzy nadal był zaciekawiony. Zadrżała i wstrzymała oddech, gdy poczuła, jak przesuwa przez nie palcami, aż do jej talii.
- Są bardziej miękkie, niż się spodziewałem - powiedział. Jego oczy były zafascynowane. Nikt nigdy nie interesował się jej włosami. Cała interakcja wyszła poza jej strefę komfortu i nie miała pojęcia, co powinna powiedzieć lub zrobić.
Patrzyła na niego i zdała sobie sprawę, że jego oczy stały się nieco oszołomione. Był naprawdę, bardzo pijany.
Nagle jego twarz znalazła się jeszcze bliżej, zaledwie kilka centymetrów od jej własnej. Jego ręka ześlizgnęła się po jej szyi i zaplątała w loki u podstawy czaszki. To było tak-
Wrażliwe.
Intymne.
Zmysłowe.
Nie patrzył już na jej włosy. Patrzył na jej twarz. Na jej usta.
Byli tak blisko.
- Jeśli nie chcesz, żebym cię pocałował, powiedz to teraz - powiedział.
Czuła na wargach oddech każdego wypowiadanego słowa.
Wszystko wydawało się tak surrealistyczne. Jak we śnie. Niewyraźne i pełne wrażeń.
Czuła, jak spoczywa na niej ciężar jej życia, miażdżąc ją, aż ledwo mogła przez to oddychać. Aż ledwo mogła oddychać z samotności.
Ale czuła też rękę Draco we włosach. Był łagodniejszy niż myślała, że może być. Ciepły w dotyku. Piękny. Tak blisko, że czuła, jak oddycha.
Patrzył na nią, jakby ją widział.
On pytał.
Gdyby tego wieczoru nie rozmawiała z Harrym. Gdyby nie była taka pijana. Gdyby nie była taka samotna. Gdyby wieczornym objawieniem nie było to, że Draco Malfoy był naprawdę miły, gdy był nietrzeźwy - mogłaby zrobić coś innego.
Ale tego nie zrobiła.
Pocałowała go.
Prawdziwy pocałunek.
Na swych ustach czuli wzajemny smak Ognistej Whisky.
Gdy tylko jej usta dotknęły jego, Draco przejął kontrolę, jakby coś w nim puściło. Jego dłoń w jej włosach zacisnęła się i przyciągnął ją do siebie, wciągając ją na swoje kolana.
Położyła dłonie na jego ramionach, kiedy pogłębił pocałunek. Trzymając ją za włosy, wygiął jej szyję do tyłu i położył drugą rękę w dole jej gardła. Sunął palcami po jej skórze, wzdłuż jej obojczyków, ramion, zagłębienia między szyją a ramieniem, jakby dokonywał pomiaru.
Przesunęła dłonią po jego szczęce i włosach. Kiedy jej dłoń musnęła jego policzek, przycisnął do niej na chwilę swoją twarz.
Był tak spragniony dotyku.
Śledził jej ciało, a ona nachylała się do kontaktu jak kot. Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo pragnęła być dotykana.
Że też go pragnęła.
Przesunął ręką wzdłuż rąbka jej koszuli, muskając skórę brzucha, po czym powoli wsunął ją pod ubranie i położył dłoń na jej plecach. Trzymał ją przy swoim torsie tak, że musiała wygiąć się w łuk, żeby móc go dalej całować.
Pocałunki były niespieszne. Ciekawskie. Trzymał ją za włosy, żeby kontrolować tempo, gdy powoli ją całował. Delikatnie muskał swoimi ustami jej własne tak, że zadrżała, zanim delikatnie ją ugryzł. Potem koniuszek jego języka zaczął badać jej dolną wargę. Sapnęła, a kiedy jej usta się rozchyliły, pogłębił pocałunek, przesuwając językiem po jej.
Smakował jak lód, Ognista Whisky i grzech.
Przesunęła dłońmi po jego ramionach, czując go. Twardy i blady jak marmur, ale ciepły. Był taki ciepły w dotyku. Wplątała palce w jego włosy i delikatnie za nie szarpnęła, wyginając się w łuk, kiedy pieścił jej talię, a ona drżała. W jej wnętrzu zaczęło zbierać się napięcie.
Ona nigdy…
Głos w głębi umysłu okrutnie przypomniał jej, że nie powinna mieć tego na myśli. Drgnęła lekko, jakby ta myśl ją dotknęła.
Draco chwycił jej włosy, by odciągnąć jej głowę do tyłu i odsłonić szyję. Opuścił swoje usta niżej, całując skórę wzdłuż jej szczęki i gardła, aż jęknęła i przywarła do niego.
Miała to na myśli.
Nie wiedziała, jak nie mieć tego na myśli.
Ujęła jego twarz w dłonie i ponownie przyciągnęła jego usta do swoich. Miażdżąc swoje wargi zaciekle o jego, objęła go ramionami, próbując poczuć go całego.
Ich klatki piersiowe były przyciśnięte do siebie i nie była pewna, czy czuje bicie swojego serca, czy jego. Być może dzielili to samo tempo.
Była taka zmęczona samotnością.
Była tak zmęczona, że została zredukowana do swoich funkcji. Uzdrowicielka. Badaczka Czarnej Magii. Mistrzyni Eliksirów. Łączniczka. Narzędzie. Kurwa.
Jakby stała się którąkolwiek z tych rzeczy, bo rzeczywiście tego chciała.
Chciała płakać, ale nie mogła. Po prostu pocałowała Draco mocniej, a on odwzajemniał to z równym ogniem.
Jego ręce wędrowały dalej w górę jej koszuli, uciskając jej piersi przez stanik. Przesunął lekko kciukiem po ich wierzchu, a ona zadrżała i wygięła się w łuk.
Słyszała jak oddycha, gdy odsunął się od jej ust i zaczął składać pocałunki wzdłuż jej szczęki, drapiąc lekko zębami o zakrzywienie kości.
Wsunął dłoń pod jej stanik i przesunął kciukiem po jej sutku. Poczuła, jak twardnieje on pod jego dotykiem i poczuła, że go pragnie. Przygryzła wargę i jęknęła cicho, gdy zrobił to ponownie. Przylgnęła do jego ramion.
Podciągnął jej stanik i ścisnął jej nagą pierś. Jego usta były gorące na skrzyżowaniu jej szyi i ramion i poczuła, jak lekko ssie jej skórę.
Jej dłoń prześlizgnęła się po jego barku, czując słabą strukturę jego blizn. Pogłaskała je lekko. Przesunęła palcami drugiej ręki po jego klatce piersiowej, czując wszystkie góry i doliny jego mięśni. Zapamiętywała wszystko to, co czuła. Przylgnął ciałem do jej dłoni.
Jęknął przy jej szyi. Z przyjemności, a nie bólu. Wibracja dźwięku zalała jej klatkę piersiową, gorętsza niż ogień Ognistej Whisky.
Sapnęła, gdy nadal drażnił jej piersi, całował i ssał jej ramię.
Nie wiedziała, że może czuć tyle rzeczy na raz. Że wszystkie wrażenia wirowały razem i mieszały się w jej ciele, tworząc coś, co wydawało się być większe od niej.
Czuła się zalana wrażeniami i emocjami.
Nie wiedziała, że jego ręce i oddech, jego usta i język, jego twarde ciało przy jej, dotyk jego włosów na jej skórze wpłyną na nią emocjonalnie.
Nie miała pojęcia, że usłyszenie i poczucie jak reaguje na jej dotyk i jej ciało może najbardziej wpłynąć na nią samą.
Nie wiedziała, że tak było.
Nikt jej nie powiedział. Nikt jej nie ostrzegł.
Nie wiedziała, że może na niego wpłynąć. Nie spodziewała się, że polubi ją fizycznie. Nigdy nie wydawał się być do tego skłonny.
Wychudzona. Tak ją nazwał, kiedy zobaczył ją nagą. Powiedział, że żałował, że nie poprosił o kogoś innego.
Trzęsła się.
Przyszła jej do głowy kolejna niechciana myśl.
Mogła być kimkolwiek. Był po prostu samotny, zechciałby każdego, kto tylko by go dotknął.
W jej gardle pojawiła się gula i nie mogła jej przełknąć. Jej ręce znieruchomiały i walczyła o oddech bez płaczu.
Draco to zauważył. Podniósł głowę znad jej ramienia i spojrzał na wyraz jej twarzy. Potem gorzko się uśmiechnął, odsunął ręce poprawiając jej ubranie i zdejmując ją z kolan.
- Powinnaś już iść - powiedział.
Jego głos był zimny. Ciężki. Znów ostry i rzeczowy.
Jego maska opadła z powrotem na miejsce.
_____
Wszelkie ilustracje do tego opowiadania zostały stworzone przez Avendell.
No nie tak nie może się skończyć 🥺 zbliżają zbliżają się do siebie i nagle trach jeden gest jeden ruch i znowu się oddalają 😒Hermiona powinna cos dla siebie zrobić 😕
OdpowiedzUsuńEch, moze wlasnie uwaza, ze jak sie oddali od Draco to to bedzie ta rzecz "dla siebie"... ☹
UsuńCzulam, ze to sie tak skonczy, i wcale mnie nie dziwia mysli Hermiony. W sumie mialabym podobne, w koncu nie znaja sie zbyt dobrze z tej dobrej strony, nie? Dopiero raczkuja w tej relacji miedzy soba, i chyba tez by mi sie przypomnialo slowa Draco o jej wygladzie, a to by szurnelo cala lawine ☹ Sam pocalunek... Magiczny, erotyczny i pelen napiecia, cudowny! Och, mysle, ze gdyby tak najpierw otworzyli sie na siebie i zblizyli, hm, duchowo, to by sie na samym pocalunku nie skonczylo 😁
OdpowiedzUsuńTa uwaga Hermiony o tym, jakby sie skonczyl wieczor z przyjaciolmi - coz, dziewczyny mialy wczoraj pisaly dokladnie tak samo, wiec pewnie tak by sie skonczylo "pijanstwo" Hermiony. I jej placzem, i pewnie totalna załamką. Albo rozłamem w Zakonie, chociaz im to juz chyba nic/nikt bardziej nie zaszkodzi, jak sam Potter 🙄
Ściskam!
Mała
Dokładnie Mała 😊 mam te same odczucia 😊
UsuńOni dopiero raczkują w relacjach uczuciowych damsko męskich. Oni oboje tak naprawdę nigdy nie otworzyli przed kimś serca, nie zaufali by pokazać siebie tak naprawdę drugiej osobie i to niestety będzie między nimi stało póki zupełnie nie zrzucą przy sobie tych masek
Trochę jeszcze czasu mają, może jednak uda się to "uratować"? Chociaż nie wiem - czy już do końca będą same wspomnienia?
UsuńZ tego co widziałam po wspomnieniach wraca przyszłość i jeszcze troche rozdziałów jest 😊
UsuńAaa, to ekstra :) Dzięki ;*
UsuńHermiona! Coś ty narobiła?! Czemu ty nagle zaczęłaś myśleć o takich głupotach? Najprzystojniejszy mężczyzna, z którym przyszło Ci mieć do czynienia Cię pragnął, rozpływał się nad Tobą, a ty zaczęłaś myśleć, że mu się nie podobasz?! Czy ty jesteś mądra kobieto?! Co miał jeszcze zrobić, żeby Cię utwierdzić, że naprawdę Cię pragnie? Owszem, był pijany, ale czy nie jest tak, że to właśnie alkohol pomaga uwolnić najbardziej skrywane pragnienia i emocje? On Cię pragnął! I był na tyle wielkim dżentelmenem, że spytał o pozwolenie na pocałowanie Cię! Czy któryś inny facet byłby gotowy tak postąpić? Oczywiście, że nie! Okazał Ci należyty szacunek, troskę i sympatię. Nie chciał zmuszać Cię do czegoś, czego nie chciałaś o czego mogłabyś żałować. Kobieto! Ty też go pragniesz! Kto się na niego rzucił jak pies na kawał smakowitego mięska? No kto? Sama zainicjowałaś tą sytuację, pozwoliłaś mu na to. A gdyby jemu się to nie spodobało, to gwarantuje, że sam by się pierwszy odsunął. Nie zrobił tego! Jeszcze bardziej się nakręcił i chciał więcej! Nie widziałaś, jak na Ciebie patrzył? Jak bawił się Twoimi włosami? Jezu, przecież faceci są do dupy w ukrywaniu emocji! On był Tobą zafascynowany! Nie próbował posunąć się dalej wcześniej, bo nie chciał Cię spłoszyć. Zresztą tortury w postaci zmiany "opatrunku" są dość słabym tłem do namiętnych pocałunków i całej reszty… Kuźwa, serio zawaliła na całej lini… On się zaczął przed nią otwierać, wpuszczać ją do swojego wnętrza a ta nagle zepsuła to głupimi myślami…
OdpowiedzUsuńMyślę, że to wina tego, że nie ma doświadczenia z facetami. Zawsze miała Harryego i Rona, ale oni byli przyjaciółmi i przez długi czas to nie uważali jej za dziewczynę. Potem wojna i stała się tylko rozumem. Uzdrowicielką i tą rozsądną, której nic nie złamie. Nikt nie dostrzegł tego jak samotna jest. Więc teraz jest zagubiona i nie wie, że faceci są prości w tym co robią i co czują zwłaszcza po pijaku 😊
UsuńWiem, wiem, dlatego właśnie jestem zła, że nic więcej się nie stało, bo jej brak doświadczenia przewyższył wszystko, co się działo między nimi. Ale z jednej strony to dobrze, że Ron czy Harry nie wykorzystali okazji. Więcej dla Malfoya 😂
UsuńNo to akurat bardzo dobrze że nie wykorzystali okazji 😁
UsuńAnn, dokładnie, aż mi się mózg skręcił na samą myśl 😂 I podpisuje się pod tym, że Hermiona chyba trochę się już przyzwyczaiła do tego, że jego głównie wykorzystywana i nikt nie zwraca uwagi na jej prawdziwe uczucia i zdanie (a jeśli to robią, to od razu pojawia się krytyka) :(
UsuńI oczywiście, Camille, też uważam, ze sie zachowała głupio - w końcu zaczęła dostawać to, na czym jej zależało od samego początku, i wszystko spitoliła. Najgorzej :/
Kurcze!!!
OdpowiedzUsuńZ jednej strony jestem tak zła że do niczego więcej nie doszło, ale z drugiej to zupełnie zrozumiałe bo to tak wiele by zmieniło a jest na to za wcześnie!
Jestem zafascynowana tutaj jak bardzo realne wydaje mi się to opowiadanie! Te myśli te wątpliwości i uczucia, analiza jakbym siedziała w jej głowie razem z nią 😊
Fajnie że w końcu cos między nimi ruszyło. Nareszcie na chwilę maski opadły. Rozterki Hermiony w trakcie pocałunku to było coś wspaniałego. Ujrzenie go jako atracyjnego, zauważenie napięcia i tego że zwyczajnie ją pociąga jako mężczyzna mega fajnie napisane, a pomiędzy tym wszystko to co ona o sobie uważa, kompleksy i szufladkowanie jej tylko do określonej roli, jakby nie była kobietą.
Draco wydaje się nią naprawdę zafascynowany i mam.nadzieję że Hermiona też szybko to sie o tym upewno 😊
W Zakonie właśnie tak każdy ją traktuje. Ma określoną rolę, którą musi spełnić i koniec. To jak się wobec niej zachowują... Aż trochę przestaje mi być żal, że skończyli w ten sposób 😒
UsuńJa się łapię na myśleniu że to może nawet dobrze że tak skończyli i przeraża mnie to trochę, bp to jednak Ci dobrzy...
UsuńTeż z tego powodu "utknęłam" przy tym opowiadaniu - pomimo tej całej brutalności, która mnie przeraża, to jednak analiza uczuć, zachowania, jakbyśmy byli obok i w tym uczestniczyli - cudo!
UsuńDziewczyny, smuciarska piona z tym Zakonem, aż mi wewnętrznie dziwnie z tą myślą 😒
Ogrom brutalności w tym opowiadaniu potrafi przetłoczyć, ale jest tak świetnie napisane, że nie można się od niego oderwać. Wszystkie te klątwy, sposób w jaki zginęli niektórzy członkowie Zakonu, to jak Draco się "zajął" Grahamem... Jak o tym myślę, to od razu mi się żołądek ściska
UsuńPowiem wam tak z moich doświadczeń, że to opowiadanie jest jak horkruks - rozrywa i kradnie moją duszę. Kocham je, ale zaczynam się obawiać, że zostawi jakiś uszczerbek na mojej psychice xD Nie zmienia to jednak faktu, że to jeden z najlepszych tekstów jakie przeszły przez moje łapki. Przeżywam nieludzko xD
UsuńVera - dokładnie to jest to uczucie! :O
UsuńO taaak!!! Idealnie to opisałaś Vera 😁
UsuńJeny, opowiadanie mnie szokuje, potem oddaje w ramiona procesów myślowych, następnie rozpacz, radość. To jest drugie opowiadanie, które czytam w swoim życiu (a było ich bardzie wiele) które aż tak mnie poruszyło i skradło. Cóż opowiadanie nie skończy się dobrze - bo jednak cały Zakon nie żyje, ale liczę, że nie rozerwie mi serca... Im jestem dalej w rozdziałach tym coraz bardziej o tym myślę. Chciałabym aby byli razem, o cukrze i słodkości nie ma tu co mówić ale żeby po prostu przeżyli oboje i byli razem.
OdpowiedzUsuń