Sierpień 2002

Tej nocy zarówno ona jak i Malfoy byli przytłumieni głuchą ciszą. Nie wzdrygnął się, kiedy rzuciła zaklęcie oczyszczające, i milczał, kiedy nanosiła środek przeciwbólowy, a potem maść.

- Czy dziewczyna Weasleyów przeżyła? - zapytał nagle, wstając.

Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. Próbowała zgadnąć, dlaczego o to pyta. Czy Lucjusz chciał potwierdzenia?

Nie włożył z powrotem koszuli i stał tak blisko niej, że prawie czuła ciepło jego ciała, kiedy na nią patrzył. Jego oczy były burzliwe, a kiedy milczała, wyraz jego twarzy zamigotał przez krótką chwilę.

- Zakładam, że tak - powiedział, odsuwając się, po czym włożył koszulę.

Hermiona zamrugała.

- Przeżyła. Chociaż nie z powodu braku wysiłku ze strony twojego ojca - powiedziała z goryczą.

Wyraz twarzy Draco lekko stwardniał.

- Mam nadzieję, że nie uznasz mnie za odpowiedzialnego za czyny mojego ojca. Z pewnością sam popełniłem wystarczająco dużo grzechów - powiedział napiętym głosem, szybko zapinając koszulę.

- Po prostu nie rozumiem, dlaczego o to pytasz - powiedziała. Czuła się zbyt wyczerpana, aby dalej prowadzić obecną rozmowę.

- Może cię to zaskoczyć, Granger, ale nie mam szczególnego pragnienia, aby widzieć śmierć twoich przyjaciół.

Hermiona nic nie powiedziała. Nie miała pojęcia, jak powinna odpowiedzieć na ten komentarz.

- Mój ojciec… - zaczął, a potem zawahał się. Jego twarz ponownie stała się zimną maską. - Nieważne.

Hermiona zatoczyła się wewnętrznie. Musiała przeprowadzić z nim tę rozmowę. Wyciągnęła rękę i złapała go za nadgarstek. Znieruchomiał i spojrzał w jej stronę bez żadnego wyrazu.

- Przepraszam. To pytanie mnie zaskoczyło. Nie winię cię za to, co robi twój ojciec. Po prostu… - jej głos urwał się na chwilę i mocniej ścisnęła jego nadgarstek. - Wiem, że nigdy nie żywiłeś nic poza pogardą wobec Weasleyów… Ale to, co on im robi, jest przerażające.

Malfoy milczał.

- Przepraszam - powiedział. - Wątpię, że mi uwierzysz, ale on nie ma żadnej argumentacji dla swojej zemsty.

- Nie zgadzasz się z nim? - zapytała Hermiona, uważnie przyglądając się jego twarzy.

Drugą ręką chwycił jej dłoń, uwalniając swój nadgarstek.

- Gdybym winił ich za śmierć mojej matki, nie zapytałbym o dziewczynę Weasleyów.

- Dziękuję, że pytasz - powiedziała, rozglądając się niezręcznie po pokoju. - To musi być dla ciebie trudne. Wiem, że kiedyś podziwiałeś swojego ojca.

Draco wyglądał na wyraźnie niezadowolonego z kierunku, w jakim potoczyła się rozmowa.

- Dobrze. Cóż… do później, Granger - powiedział i aportował się bez słowa.

Hermiona stała tam przez kilka chwil, przypominając sobie całą rozmowę, po czym wróciła na Grimmauld Place.

Kiedy tam dotarła, zastała swój pokój zajęty przez Harry'ego i Ginny. Kręciła się po korytarzu, a potem ruszyła w stronę najwyższych pięter domu. Kiedy mijała jeden z mniejszych pokoi, zauważyła burzę rudych włosów pochylonych nad stołem z mapami. Przystanęła i lekko zapukała w drzwi.

- Hej Miona - powiedział Ron, przesuwając palcami po mapach, a następnie z roztargnieniem drapiąc się po głowie czubkiem różdżki. Wyraz jego twarzy był napięty.

- Masz minutę? - zapytała.

- Pewnie. - Wepchnął różdżkę do tylnej kieszeni i spojrzał na nią. - Po prostu sprawdzam, co się działo, gdy wyjechałem. Było wiele nalotów podczas naszej nieobecności, musiałaś być zajęta.

Rzucił jej przenikliwe spojrzenie. Hermiona spuściła wzrok.

- Jestem pewna, że ​​znasz strategię - powiedziała cicho.

- Kingsley używa horkruksów, żeby powstrzymać Harry'ego od pola walki - powiedział.

Hermiona krótko skinęła głową. 

- Rozumiesz dlaczego, prawda?

Wyraz twarzy Rona stwardniał jeszcze bardziej, gdy wzruszył ramionami i przytaknął.

- Nie ma sensu ryzykować jego życia w potyczce, kiedy potrzebujemy go do ostatecznego ciosu. Tak. Rozumiem. To nie znaczy, że mi się to podoba. A niektóre z nich… - mruknął wyciągając kilka zwojów i zerkając na nie. - To w zasadzie misje samobójcze. Nie zdawałem sobie sprawy, jak ostrożnie Kingsley pogrywał z powodu Harry'ego. Widząc, co zamierza zrobić, gdy nas nie będzie przez kilka tygodni…

Urwał, wpatrując się ze złością w raporty.

- O ile dokładnie wzrosła liczebność ofiar, kiedy nas nie było?

Hermiona otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale on jej przerwał.

- Nie musisz mi mówić. Widzę tutaj liczby. Cholera… to cholernie niewiarygodne. Gdyby Kingsley tu był, dałbym mu w ryj.

Jego twarz zrobiła się szkarłatna z wściekłości.

- Ron, nie możemy sobie już pozwolić na to, żeby grać bezpiecznie, czy nawet ostrożnie - powiedziała Hermiona, a jej ​​żołądek ścisnął się na myśl o tym, ilu ludziom zamknęła oczy w ciągu ostatnich kilku tygodni oraz o nowej kryjówce w hospicjum, gdzie pomagała. - Nie sądzę, żebyś zdawał sobie sprawę, jak wyczerpane są nasze zasoby. Jak myślisz, przez ile jeszcze lat skarbiec Harry'ego zdoła wyżywić armię? Na oddziale szpitalnym działamy na resztkach, na oparach. Europa pozostaje na nas zamknięta, wciąż pod ścisłą kontrolą Toma. Jedyną opcją, jaka nam pozostała, jest podjęcie ryzyka. I nie możemy ryzykować Harry'ego.

Ron milczał. Hermiona widziała, jak mięśnie jego szczęki pracują, gdy zaciskał zęby.

- Musimy znaleźć horkruksy - powiedział w końcu. Hermiona wypuściła niski, głęboki oddech, który z niepokojem wstrzymywała, po czym skinęła głową.

- To prawda - powiedziała. - Tom i Harry są podporami. Ideologicznie Śmierciożercy są zbyt różnorodni. To moc Toma utrzymuje spójność armii. Jeśli uda się nam go zabić na dobre, wśród Śmierciożerców powinno odbyć się wystarczająco dużo walk wewnętrznych, by Ruch Oporu zyskał przewagę.

- Myślę, że to jedyna zaleta złudzeń Toma co do nieśmiertelności: nie zawraca sobie głowy przygotowywaniem następcy - powiedział sztywno Ron, przeglądając kolejny raport z misji. Hermiona widziała swój podpis na dole: weryfikacja poszkodowanych, obliczanie strat w zgrabnych, bezosobowych liczbach. - Chociaż nie wątpię, że Malfoyowie pomyślą, że są pierwsi w kolejce teraz, gdy Bellatriks nie żyje. Pieprzeni psychopaci.

- Musisz przekonać Harry'ego, że horkruksy są najważniejsze - powiedziała, wpatrując się uważnie w niego. - Zwłaszcza teraz, po Ginny. Martwię się, że on po prostu może chcieć je zignorować.

Wyraz twarzy Rona stał się napięty.

- Tak - powiedział cicho.

Hermiona z wahaniem przysunęła się bliżej.

- Ron, mam nadzieję, że to, co powiedziałam wczoraj na spotkaniu, nie sprawiło, że poczułeś, że to twoja wina. Uratowałeś Ginny. Nie sądziłam, że należałoby zataić te informacje, ale nie chciałam cię skrzywdzić, ujawniając je.

- W porządku - powiedział ze sztywnym wyrazem twarzy. - Dobrze zrobiłaś.

- Przepraszam-

- Nie. Naprawdę nie chcę o tym rozmawiać - powiedział drżącym głosem, nie znoszącym sprzeciwu.

Oczy Hermiony przesunęły się po jego obliczu, rozpoznając napięcie wokół oczu i szkarłat nad uszami, podczas gdy jego twarz stała się tak blada, że piegi wyróżniały się jak krople krwi na jego skórze.

Gdyby drążyła dalej temat, wybuchłby.

Hermiona poczuła, jak jej serce zamiera.

- Dobrze. Cóż, zostawię cię, żebyś mógł to przejrzeć - powiedziała odwracając się, by wyjść.

Powoli wspięła się po schodach.

Liczba tematów, których unikała w rozmowach z Harrym i Ronem, aby się nie kłócić, powoli tworzyła między nimi przepaść.

Próbowała się skupić. Pozostać na misji. Odepchnąć wszystkie te osobiste problemy i kłótnie. Odłożyć je na inny dzień. Zakładała, że wojna się skończy i będą mieli szansę poradzić sobie z tym wszystkim bez narażania ich uwagi i ryzykowania czyjegoś życia.

Ale wojna toczyła się latami.

Teraz ledwo wiedzieli, jak ze sobą rozmawiać. Było między nimi tak wiele niewypowiedzianej urazy. Tyle rzeczy, na które czekali zbyt długo. Każdy spór dotyczył około tysiąca więcej problemów niż tylko przedmiotowa kwestia.

Myśl, że kiedykolwiek mogliby wrócić i to naprawić, wydawała się niemożliwa.

Może była na to szansa przed Malfoyem. Ale teraz-

Hermiona była prawie pewna, że ​​przekroczyła granicę, zza której nigdy nie pozwolą jej wrócić. Dla nich skala tej zdrady na zawsze zerwie to, co było między nimi.

Samo myślenie o tym utrudniało jej oddychanie.

Znalazła się przy drzwiach pokoju do ćwiczeń. Weszła do środka, wsunęła stopy pod szafę używaną do przechowywania sprzętu i zaczęła robić brzuszki, aż mięśnie jej brzucha sprawiały wrażenie, jakby został wstrzyknięty w nie kwas.

Odkryła, że ​​reżim ćwiczeniowy Draco był doskonałym sposobem na wyładowanie stresu, frustracji i żalu. Nigdy nie zamierzała mu tego powiedzieć, ale żałowała, że ​​nie zaczęła ćwiczyć wiele lat temu. Fizycznych objawów stresu nie można było stłumić za pomocą oklumencji. Skierowanie tego wszystkiego na ćwiczenia było doskonałym sposobem na wyładowanie emocji.

Dodatkowym plusem był późniejszy wzrost poziomu endorfin.

Po wykonaniu tylu brzuszków, że ledwo mogła oderwać plecy od podłogi, przewróciła się na bok i zaczęła robić pompki. Była w nich słaba, ale zdecydowana. Zdeterminowana, by piąć się w górę, aż faktycznie zrobi ich pod rząd tyle, ile polecił jej Draco.

Kiedy skończyła wszystkie powtórzenia, była śliska od potu i poczuła się tak, jakby jej całe ciało stanowiła galaretka. Wykonała tylko jedną czwartą zalecanej ilości, ale w końcu udało jej się sprawdzić wszystkie warianty ćwiczeń.

Zeszła ze schodów i zasnęła na parapecie.

Kiedy obudziła się następnego ranka, całe jej ciało zaprotestowało. Każdy jego fragment bolał. Zbiegła po schodach do łazienki i wzięła długi prysznic, zanim ktokolwiek wstał.

Tej nocy dokładnie przejrzała swoją mentalną listę kontrolną tego, czego potrzebowała do zabiegu Draco. Kupiła tanią butelkę tequili na wypadek, gdyby zdecydował, że jednak czegoś chce. Wątpiła, czy kiedykolwiek skosztował mugolskiego alkoholu, i zdecydowała, że ​​zasługiwał na cierpienie, jeśli zingorowałby jej radę dotyczącą przynoszenia własnego.

Kiedy pakowała eliksiry, poczuła, że ​​ktoś narusza zabezpieczenia na jej schowku i odwróciła się, by ujrzeć Harry'ego stojącego niezgrabnie za nią.

- Hermiono - powiedział, patrząc jej w oczy tylko przez chwilę, po czym spuścił wzrok.

- Tak? - zapytał ostrożnie, wsuwając kilka kolejnych fiolek do kieszeni torby.

- Ja… - zaczął, ale potem urwał.

Spojrzała na zegarek. Miała spotkać się z Draco za siedem minut.

- Czy Ginny cię przysłała? - powiedziała słabym głosem. Jeszcze zanim Ginny i Harry zaczęli się pieprzyć, Ginny postanowiła zmusić Hermionę i Harry'ego do próby naprawienia ich relacji po tym, jak się pokłócili.

- Tak - powiedział niezręcznie, wkładając ręce do kieszeni. Hermiona zacisnęła zęby.

- Cóż, możesz jej powiedzieć, że rozmawialiśmy. Wszystko w porządku. Bez urazy. Jestem pewna, że ​​byłeś po prostu zmęczony, wyczekując swojego najlepszego przyjaciela - powiedziała Hermiona lekceważącym tonem, ponownie zerkając na zegarek.

Harry nic nie powiedział, a Hermiona zaczęła go obchodzić, żeby wyjść. Złapał ją za ramię.

- Hermiono - powiedział stanowczo. - Przepraszam. I to nie tylko dlatego, że przysłała mnie Gin. Przekroczyłem granicę. Byłem zły z powodu tego, jak zdenerwowany był Ron i wyładowałem to na tobie. Podważyłem to, jak traktowałaś Ginny i Rona, chociaż wiem, że twoim priorytetem zawsze są pacjenci. Przepraszam cię za to.

Hermiona zatrzymała się i spojrzała na Harry'ego pustym wzrokiem.

To były przeprosiny za obrażanie i wątpienie w nią jako w uzdrowicielkę. To nie były przeprosiny wobec niej samej.

Przyglądał się jej twarzy przez kilka sekund.

- Jesteś jednym z moich najlepszych przyjaciół - dodał.

Hermiona poczuła, że ​​coś w niej zanika. Jakby niosła płomień w swoim sercu, który nagle zgasł, pozostawiając ją w ciemności.

Słowa były… drugą myślą. Czymś do powiedzenia, ponieważ mówił to wcześniej. Ponieważ to było coś, co miał jej powiedzieć.

Poczuła drżenie własnej szczęki.

Patrzyła na niego. Coś pojawiło się na jej twarzy, ponieważ Harry zrobił gwałtowny krok do przodu i mocno ją przytulił.

Przylgnęła do niego przez minutę.

- Przepraszam. Naprawdę mi przykro - powiedział stłumionym głosem w bok jej głowy.

Próbowała się pozbierać. Nie miała wtedy czasu ani zdolności do jakichkolwiek emocji.

Zacisnęła pięści i trzęsła się przez chwilę, odwzajemniając uścisk, zanim zmusiła swoje mentalne ściany oklumencji do powrotu na stanowiska. Nie było w nich miejsca dla Harry'ego.

- Jestem po prostu zmęczona. To dobrze, że wspomniałeś o trosce o Rona. Miałeś rację, nie pomyślałam o nim, kiedy o tym wspomniałam. - Wydostała się z ramion Harry'ego. - Jesteś dla niego dobrym przyjacielem.

Harry przyjrzał się jej uważnie.

- Czy jestem dla ciebie dobrym przyjacielem? - zapytał.

Hermiona spojrzała mu w oczy.

- Najlepszym - powiedziała spokojnym głosem. - Zawsze jesteś moim najlepszym przyjacielem.

Harry westchnął z ulgą.

- Ginny mówi, że chce przetestować swoją twarz w mugolskim pubie, więc kilkoro z nas wychodzi dziś wieczorem. Pomfrey powiedziała, że ​​nie jesteś dziś na zmianie. Chcesz przyjść?

Serce Hermiony wzrosło na chwilę, a potem zamarło.

- Nie mogę - powiedziała. - Obiecałam jednemu z domów opieki, że przyjdę dziś wieczorem na badania i inwentaryzację. Już jestem spóźniona.

- Och w porządku. Chciałem tylko zapytać - powiedział Harry.

- Bawcie się dobrze.

Harry skinął głową. 

- Dam znać Ginny.

Skinęła głową na pożegnanie i patrzyła, jak odchodzi. Kiedy wyszedł, zamknęła drzwi swojej szafki na eliksiry i stała przez minutę, próbując wszystko oswoić.

Wypuściła kilka gwałtownych wydechów przez nos, a następnie zaczęła kopać w listwę przypodłogową, aż ból w palcach u jej stóp stał się ostry.

Nie mogła płakać. Musiała wykonać skomplikowany zabieg leczniczy. W jej głowie nie było miejsca na emocje. Nie miała czasu płakać z powodu Harry'ego.

Zacisnęła usta w wąską linię i próbowała się skoncentrować.

Po minucie udało jej się stłumić wir emocji, dusząc go w głębi umysłu. Czekała, aż jej oddech się wyrówna. Potem wyszła z Grimmauld Place, uśmiechając się i machając szybko do wszystkich zmierzających do centrum Londynu.

Była spóźniona o cztery minuty, kiedy weszła do chaty. Draco pojawił się minutę później.

Patrzył na nią.

- Już prawie zacząłem myśleć, że mnie wystawisz - powiedział cierpko.

- Ktoś chciał ze mną porozmawiać. Nie miałam wymówki, żeby się pospieszyć - powiedziała, wyczarowując mały stolik i zaczynając wyciągać zapasy z torby.

Malfoy przez chwilę obserwował jej pracę w milczeniu.

- Jesteś chodzącym szpitalem - powiedział.

- Muszę być.

Ułożyła wszystko w takiej kolejności, w jakiej by tego potrzebowała, a potem wezwała jedno z krzeseł.

- Łatwiej będzie ci sprawdzić zręczność na krześle niż na stole medycznym - powiedziała. - Powinieneś całkowicie zdjąć koszulę.

Zaczął ją rozpinać, podczas gdy Hermiona poprawiała ustawienie swoich zapasów i po raz ostatni uważnie przejechała po nich wzrokiem.

- Istnieją dwa sposoby leczenia tak głębokich nacięć jak twoje - powiedziała, patrząc na niego. - Bezbolesne, ale blizny tkanki mięśniowej mogą powodować długoterminowe ograniczenia ruchomości ramion. Są też bolesne, które sprawią, że tkanka blizny nie scali się w sposób, który będzie zakłócał twoją zręczność. Zakładałam, że wybierzesz to drugie.

Pokiwał głową, obserwując ją uważnie.

- Mogę użyć zaklęć łagodzących ból na nacięciach, które będę leczyć, ale nie mogę używać żadnych eliksirów, które zmniejszą twoje odczucia lub przez które nie będziesz w stanie mi powiedzieć, czy blizna scala się prawidłowo. To będzie bolało.

- Jestem tego świadomy - powiedział twardym głosem.

Hermiona wyjęła tequilę i położyła ją na stole.

- Alkohol pomaga. Zakładając, że cię całkowicie nie zmiecie, pomoże on opanować ból bez zmniejszania czucia w ramionach do stopnia, który przeszkodzi w gojeniu. To mugolski alkohol zwany tequilą. Był bardzo tani. Nie mam zbyt dużego budżetu na alkohol.

Wyciągnęła Eliksir Spokoju.

- Pomaga też podwójna dawka Eliksiru Spokoju. Bycie spiętym w niczym nie pomoże.

Podała Draco dużą fiolkę eliksiru i patrzyła, jak wypija jej zawartość.

- Gotowy? - powiedziała. Od dawna nie była tak zdenerwowana jakąkolwiek procedurą uzdrawiania.

Usiadł okrakiem na krześle, a ona zaczęła.

Ostrożnie wyhodowała fragment tkanki blizny, a następnie zmusiła go do pełnego obrotu oraz wyciągnięcia i rozciągnięcia jego ramienia. Blizna się nie rozciągała. Rzuciła zaklęcie, które miało pomóc rozluźnić tkankę, ale nadal się szarpała. Musiała odciąć jej część i ponownie ją wyhodować.

Kawałek po kawałku.

Krew wypływała z innych run, podczas gdy ruch jego ciała nieustannie nimi poruszał.

Zdołała stworzyć tkankę blizny na czterech runach, zanim Draco w końcu się załamał i bezróżdżkowo wyczarował butelkę starej Ognistej Whisky.

Nic nie powiedziała, zatrzymując się, podczas gdy on wyciągał korek zębami, żując go przez kilka sekund. Następnie postawił ją ostro obok butelki mugolskiej tequili i opuścił głowę na oparcie krzesła.

- Kurwa. Kurwa. Kurwa - mruknął.

- Przepraszam - powiedziała niezręcznie, kładąc lekko dłoń na jego ramieniu, gdy znów zaczęła pracować.

- Oszczędź sobie tego, Granger - warknął. Twarz miał bladą i ściskał oparcie krzesła, aż pobielały mu kostki.

Pił pomiędzy każdą kolejną runą.

Zanim przeszła na jego drugi bark, powoli zaczął wchodzić we wczesne stadia upojenia alkoholowego.

- Cholera - jęknął cicho. - Zawsze sądziłem, że jesteś kompletną i bezwzględną suką. Nie musiałaś mi tego pokazywać.

Hermiona mocno zacisnęła usta, rozdarta między obrazą, rozbawieniem i współczuciem.

- Suką, która cię leczy - powiedziała.

Zachichotał.

- Najwidoczniej.

Nie odezwał się ponownie, z wyjątkiem odpowiedzi na jej pytania dotyczące uczucia tkanki blizn, dopóki nie skończyła. Oczyściła całą krew z jego pleców.

Delikatnie nałożyła kilka środków przeciwbólowych i ostatnią warstwę kremowego eliksiru, aby pomóc nowej tkance prawidłowo się ustawić. Blizny były wściekle czerwone.

Spojrzała na zegarek. Było dobrze po północy. Zajęło jej to więcej czasu, niż się spodziewała.

- W porządku - powiedziała. - Skończyłam.

Malfoy westchnął z ulgą i przełknął ostatni łyk Ognistej Whisky, po czym odepchnął drugą opróżnioną już butelkę na stół, zaraz obok pierwszej.

Nie ruszał się przez kilka sekund, jakby odzyskiwał orientację. Potem przechylił głowę na bok i spojrzał na tequilę.

- Co to w ogóle jest? - powiedział chwytając butelkę za szyjkę i oglądając ją.

Mówiąc nie okazywał prawie żadnych oznak pijaństwa. Jego słowa były niewyraźne, a ręce pozostały stabilne. Hermiona nigdy nie widziała nikogo, kto wypiłby tyle alkoholu i pozostawał tak nietknięty na zewnątrz.

To było przerażające, jak bardzo był opanowany.

- Nie pij tego. To jest tani trunek. Właśnie wchłonąłeś równowartość stu galeonów w postaci starego alkoholu. Nie poprawiaj tego tym.

Nie miał ochoty słuchać. Odkręcił go, powąchał i wziął próbny łyk. Natychmiast wypluł wszystko na podłogę.

- Kurwa! To smakuje jak lakier. Planowałaś mnie tym otruć, Granger?

- Myślałam o tym jako o karze, jeśli zdecydowałbyś się mi nie wierzyć i nie przyniósłbyś własnego - powiedziała kwaśno Hermiona. - Powiedziano mi, że smakuje lepiej, jeśli spożywa się go z solą i kawałkiem limonki.

- Powiedziano ci?

- Nie piję zbyt dużo, a już przede wszystkim nie w mugolskim świecie - przypomniała mu Hermiona.

- Nawet nie wiesz, co kupiłaś. - Jego usta nadal były wykrzywione, jakby nie mógł pozbyć się smaku z języka.

- Po prostu zdecydowałam się na coś niedrogiego o wysokiej zawartości alkoholu - powiedziała.

- Nie powinienem być zaskoczony. Twoja idea na upicie się to chlanie porto i udawanie trolla pod mostem - powiedział lekko chichocząc.

Hermiona przyjęła kwaśny wyraz twarzy, kiedy skończyła pakować swoje środki lecznicze. Przeszukała torbę i zaklęła w duchu. Zapomniała spakować eliksir trzeźwości. Miała go na swojej mentalnej liście kontrolnej, ale wypadło jej to z głowy, kiedy pojawił się Harry.

- Dobrze. Skończyłam. Czy możesz się bezpiecznie aportować? - zapytała, uważnie mu się przyglądając. Nie sądziła, żeby był w stanie.

Wydawał się rozważać to pytanie przez kilka sekund. Przechylając głowę z boku na bok i unosząc brew.

- Nie wierzę, żeby z medycznego punktu widzenia było to wskazane - powiedział w końcu.

Westchnęła z ulgą. Nie miała pojęcia, co by zrobiła, gdyby próbował upierać się, że jest trzeźwy. Zastanawiała się, czy byłaby w stanie go ogłuszyć, gdyby nie pozwolił jej się zatrzymać.

- Dobrze. Chcesz, żebym wyczarowała dla ciebie łóżko? Jestem w tym całkiem dobra - zapytała.

- Chętna do wyjścia? - powiedział, wstając i rzucając jej przenikliwe spojrzenie. W ogóle nie wyglądał na pijanego. - Czy ktoś na ciebie czeka?

To pytanie zaskoczyło ją. Zamrugała i pomyślała o wszystkich, pijących w pubie bez niej.

- Nie - powiedziała potrząsając głową.

- Ja też nie - oznajmił. Potem bez różdżki, niewerbalnie machając ręką, wyczarował kolejną butelkę Ogdena Reserved. - Napijmy się.

Patrzyła na niego. Nie spodziewała się, że ten wieczór pójdzie w tym kierunku.

Musiał być po prostu śmiesznie pijany. Przy ilości Ognistej Whisky, którą wypił, powinien być całkowicie nieprzytomny.

- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - powiedziała, odchodząc w stronę drzwi.

- Chodź, Granger - powiedział kusząco i ruszył naprzód, zbliżając się do niej z butelką w dłoni. Wciąż był bez koszuli. - Mała, samotna uzdrowicielko Zakonu. Spróbuj się napić w miejscu, które nie jest brzegiem strumienia.

Hermiona uderzyła w ścianę, cofając się od niego. Zawisł nad nią, a ona odchyliła głowę do tyłu, aby utrzymać kontakt wzrokowy. Uśmiechnął się do niej.

- Powinnaś czuć się uprzywilejowana. Prawie z nikim nie piję. Przy nikim nigdy się nie upijam. To taki okropny pomysł. Oklumencja jest tandetna. Spowolniony refleks. Okropny pomysł.

- Ty to powiedziałeś - wskazała Hermiona, przesuwając dłoń za plecy i próbując znaleźć klamkę.

- Czy ja...? - urwał, mrugając. - Widzisz? W jakiś sposób… Jeśli chodzi o ciebie... - westchnął i oparł czoło o czubek jej głowy. Hermiona zamarła ze zdumienia.

Jego pusta ręka podniosła się i delikatnie musnął jej policzek opuszkami palców. Przesuwając kciukiem po jej kości policzkowej. Oddech Hermiony uwiązł w jej gardle.

- Inspirujesz do strasznych decyzji. Coś w tobie. Nie mogę tego zrozumieć. - Uniósł głowę i odchylił się na tyle, by na nią spojrzeć. - Co sprawia, że ​​jesteś taka wyjątkowa?

Hermiona znalazła klamkę i przekręciła ją, próbując otworzyć drzwi. Nie ustąpiły. Spojrzała w dół i zauważyła, że ​​czubek buta Draco utknął na nich.

Spojrzała na niego, a on uśmiechnął się.

- Chodź, Granger. Gdzie twoja gryfońska odwaga? - powiedział niskim głosem, dochodzącym z głębi jego gardła, tak, że zabrzmiał on chrapliwie. - Napij się ze mną. Nawet nazwę cię Hermioną.

Zadrżała, słysząc, jak jej imię wypływa z jego ust. Zniknął urywany, rzeczowy sposób, w jaki zwykle mówił. Był przerażająco zabawny. Jak kuguchar z gnomem w szponach.

Ponownie spróbowała otworzyć drzwi. Wydawał się być coraz bliżej. Między nimi nie było prawie żadnej przestrzeni. Czuła na twarzy ciepło jego nagiej piersi. Jego oczy były lekko przymknięte, ale błyszczące, gdy patrzył na nią.

Jej tętno zaczęło stopniowo przyspieszać. Już miała poprosić go, żeby pozwolił jej odejść. Oznajmić mu, że ją przeraża.

Otworzyła usta, żeby to powiedzieć, ale zamarła.

Powinna zostać.

Draco Malfoy podawał się jej na pijackiej srebrnej tacy.

Jeśli kiedykolwiek miała nadzieję na jakąś okazję, to właśnie była ona. Okazja, która nigdy się nie powtórzy. Nawet on przyznawał, że popełnia błąd. Że było to ryzyko.

Zakątek jej umysłu szeptał, że pozostanie tu było również i dla niej ryzykiem. Potrząsnęła lekko głową i ignorując to.

Musiała zostać.

Starała się nie oznajmić otwarcie swojej zmiany zdania.

- Nie boję się - powiedziała, wysuwając podbródek i zdejmując rękę z klamki.

Uśmiechnął się.

- Naprawdę?

- Naprawdę - powiedziała, robiąc mały krok w jego stronę. Niemal nie było między nimi miejsca do poruszania się.

Chwyciła od niego butelkę Ogdena i oceniła ją. To była osiemdziesięcioletnia porcja unikatowego trunku. Wyciągnęła korek i powąchała zawartość.

Była wątła w swojej posturze, ale wątpiła, czy potrafiłaby udawać picie. Draco z pewnością by to zauważył.

Potrzebowała odwagi. Nie miała pojęcia, co mógłby zrobić Draco Malfoy z obniżonymi zahamowaniami. Ta myśl sprawiła, że ​​zrobiło jej się zimno ze strachu.

Napotkała jego rozbawione spojrzenie, pociągając łyk.

Jedno z nich podawało się drugiemu na srebrnej tacy. Pytanie dotyczyło tylko, które.


19 komentarzy:

  1. Pijany Draco! O Boże! Jaki on jest uroczy! Gdzie niby ta agresja i to wszystko, czym ją straszył mówiąc o tym, jaki jest, gdy wypije. Jest uroczy jak cholera! Normalnie jakbym siebie widziała xD Otwarty, zadziorny i wgl. To będzie naprawdę jedyna i niepowtarzalna okazja do tego, żeby poznać go lepiej 😁 Biedny, tak bardzo się musiał nacierpieć, kiedy Hermiona leczyła jego rany, ale chociaż mógł się napić xD I to jeszcze ile! Ja bym już dawno leżała pod stołem, gdybym pochłonęła taką ilość alkoholu. Hermiona serio musi uważać, bo to także dobra okazja dla niego, by dowiedzieć się o niej znowu czegoś więcej. Potter mnie zaskoczył za to… No cóż, co prawda to Ginny go wysłała z przeprosinami do niej, ale niech będzie. Zawsze to jakiś postęp w ich relacji. Ale i tak jest dzbanem. I tak już zostanie. Zdecydowanie wolę tu Rona, który wydaje się być zdecydowanie bardziej ogarnięty. Cóż, może i dobrze by Hermionie zrobiło wyjście z przyjaciółmi, ale Draco w tej chwili trochę bardziej jej potrzebuje. Albo ona jego? Sama już nie jestem pewna. Widzę jednak, że ta relacja naprawdę idzie w ciekawym kierunku. Kurcze, myślałam jednak, że ją pocałuje xD Ale podejrzewam, że wtedy na pewno by uciekła, bo by się przestraszyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to by się skończyło wymiotami do rana, chyba bym nawet nie dała rady leżeć pod stołem, hahahaha :D Uprzednio wszystkim bym zapewniła, jacy są super i jak to ich nie lubię - chyba, że kogoś nie lubię, to rozpoczęłabym poważną rozmowę na temat jego zachowania XDDD Och, dlaczego nie mogę upijać się z godnością jak Malfoy 😂

      Usuń
    2. Ja się na drugi dzień całkiem nieźle czuję xD Może ze 2 razy w życiu miałam kaca xD Ale kto wie, co by było po takiej ilości alkoholu xD

      Usuń
    3. Zazdrocha!!! 😁 Ja to czesto mam nawet "suchego kaca" 😂 Ostatnio wszyscy sie schlali, a ja na wodzie niegazowanej, a rano co? Ból glowy 🤦‍♀️😂

      Usuń
    4. Pewnie opary z wydychanego powietrza zaszkodziły xD Ja w sumie zależy co piję. Wolę pić czystą, bo nic mi nie jest, a po winku czy szampanie w sylwestra umierałam na drugi dzień 🙈

      Usuń
    5. Wszyscy gadaja, ze to niby wspolodczuwanie, ale ja uwazam jak Ty - to po prostu bierne picie 😂😂😂
      Ja czysta jak woda popijam tez spoko 😁 Tylko rzadko pamietam, zeby jeszcze jesc i potem tak sie dzieje, ze na drugi dzien detka 😂 A z wiekiem coraz gorzej 🤦‍♀️😂

      Usuń
  2. Jak się razem upija może dość do różnych rzeczy z niecierpliwością czekam na to co się wydarzy. Potter dalej debil i tak nie przyjmuje jego przeprosin 😒 robi pewnie to daletego aby jej nie stracić bo wie że Herm jest najlepsza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam wątpić czy oni w ogóle doceniają rolę Hermiony w tym wszystkim :( Poza Ginny, która jako jedyna jest tu wzglednie normalna!

      Usuń
    2. Oni widzą i dbają tylko o siebie 😤

      Usuń
  3. Ale mam ciarki! Nie wiem, co dokładnie czułabym na miejscu Hermiony, ale po wyznaniu Draco (właściwie pytaniu) o to, co jest we mnie takiego wyjątkowego to chyba bym padła z wrażenia ;) Pomijając oczywisty fakt upojenia alkoholowego Malfoya nadal jest to strasznie dziwne! I to, że on nadal potrafi utrzymać pion po takiej dawce procentów i bólu... W sumie, trochę jednak można się jego bać ;) Nie mniej nadal są dwiema bardzo samotnymi osobami z nie do końca jasnymi intencjami - może trochę alkoholu pomogłoby im nieco sytuację wyklarować.
    Potter, takie przeprosiny możesz sobie wsadzić głęboko sam-wiesz-gdzie! I możesz użyć do tego jakiegoś odpowiednio nijakiego zaklęcia, bo możesz nie trafić! Jeżuniu, ale mnie drażni ten koleś, a nie sądziłam, że może. Echhh... Może jednak szkoda, że Hermiona z nimi nie poszła, to by jej mogło nieco pomóc na te stany wczesnej depresji i poczucia osamotnienia. Bo szczerze wątpię, żeby Draco mógł być na to lekarstwem :(
    Mała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie chyba lepiej, że nie poszła. Skończyłoby się kłótnią, że propozycje Hermiony są takie złe i wgl. Potter nie może się powstrzymać od jej krytyki ...

      Usuń
    2. Pewnie masz racje 😏 Ale tak mi jej okropnie szkoda ☹☹☹

      Usuń
    3. Tej przyjaźni nie da się uratować, za dużo różnic się pojawiło. A Harry to jest dzban nawet nie do kwadratu, tylko do sześcianu co może i tak jest jeszcze za mało 🤦🏼‍♀️

      Usuń
  4. Oooooo ale się będzie działo 🤩🤩🤩
    To napięcie między nimi aż kipi!!!
    No ale przede wszystkim to cieszę się że Harry się trochę zrehabilitował!
    Hermiona za dużo myśli 😂 ale to w sumie dobrze, niech go rozpracuje 😁
    Naprawdę jestem ciekawa jak się potoczy ta ich pijacka noc 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, czy do czegos dojdzie? Bo jesli zbliza, to by o wiele bardziej usprawiedliwilo pozniejsza reakcje Draco na wymuszony seks z Hermiona...

      Usuń
    2. Ja czuje że dojdzie i tak jak piszesz dlatego potem będzie miał taki problem z tymi gwałtami

      Usuń
    3. Az mnie zimne poty oblewaja na sama mysl ☹

      Usuń
  5. Ten rozdział jest taki... Głęboki

    OdpowiedzUsuń