- Severusie - syknął Voldemort, gdy tylko dotarł do otwartych drzwi do swojego gabinetu.

- Mistrzu - odparł Severus z pełnym szacunku ukłonem.

- Myślałem, że dałem ci dwie godziny na powrót, a minęły ponad trzy.

- Wiem, panie, ale misja trwała dłużej, niż się spodziewałem.

- Z pewnością mam nadzieję, że ci się udało. Wiesz, co się stanie jeśli jest inaczej - powiedział groźnie.

- Tak, mistrzu - powiedział Severus, machając różdżką i lewitując nieprzytomnego Draco do pokoju.

- Wspaniale. Teraz poznam prawdę - powiedział Voldemort, a jego oczy błyszczały radością. - Glizdogonie, zostaw nas - syknął i dopiero wtedy Severus zauważył, że czarodziej jest z nimi w pokoju.

Leżał na podłodze przy kominku, jego ramię wciąż krwawiło, chociaż nie tak obficie jak wcześniej, a oparzenia, które Severus zauważył wcześniej, wyglądały teraz znacznie gorzej. Patrząc na niego widział, że był o wiele bardziej zraniony, niż się wydawało na pierwszy rzut oka.

- T-tak, mistrzu - odparł Glizdogon słabym, drżącym tonem, usiłując usiąść, ale znowu upadł na plecy, zanim zdołał się opanować.

- Powiedziałem odejdź - powiedział ze złością Voldemort, machając ręką do czarodzieja i wysyłając go do drzwi, a jego ciało uderzyło o ścianę, gdy dotarł do korytarza. - Severusie - powiedział, kiedy zauważył, że jego oczy wciąż są skierowane na młodego czarodzieja.

- Tak, mój panie? - odpowiedział, zwracając się do Voldemorta.

- Zamknij drzwi - powiedział, spoglądając na nieprzytomne, poobijane ciało Glizdogona.

- Tak, Mistrzu - powtórzył, wahając się przez sekundę, zastanawiając się, czy może powinien uleczyć Glizdogona, a potem decydując się na posłuchanie mistrza.

Gdy tylko drzwi zostały ponownie zamknięte, Voldemort odwrócił się plecami do Severusa, twarzą do ściany, i machnięciem ręki wszystkie meble na drugim końcu pokoju zniknęły, pozostawiając pustą ścianę i pustą podłogę.

- Przyprowadź go bliżej - syknął, nie odwracając się do niego, a Severus zrobił, co mu kazano, lewitując Draco przed sobą i podchodząc do miejsca, w którym stał Voldemort.

Jeszcze jednym ruchem ręki Voldemort przesunął Draco przed siebie i podniósł go prawie do sufitu.

- Obudź go - syknął, a gdy tylko Draco otworzył oczy, Voldemort pozwolił mu upaść.

Severus widział, jak strach miesza się z wyrazem bólu na twarzy Draco, ale nic nie mógł dla niego zrobić. Cokolwiek Voldemort zdecydował się zrobić, mógł tylko podążać za jego przykładem i mieć nadzieję, że w końcu uratuje życie chłopca.

Przekonanie Draco, by udał się z nim do siedziby Voldemorta, nie było łatwe. Chociaż Severus powiedział mu, że spróbuje go chronić, oboje wiedzieli, że jego szanse na przeżycie są w najlepszym razie niewielkie. Mógł tylko mieć nadzieję, że chłopiec jest silny, że wytrzyma wystarczająco długo. Miał cierpieć bardziej niż kiedykolwiek.

- Ty - powiedział Voldemort głosem tak niskim i groźnym, że Draco zadrżał ze strachu. - Skontaktowałeś się z Zakonem Feniksa.

Draco nie odpowiedział. Zamiast tego próbował wstać, chociaż przez to, co widział Severus, zranił jedną nogę, kiedy upadł.

- Mów! - Voldemort wrzasnął, rzucając Draco o ścianę machnięciem ręki, ale chłopak nadal nic nie powiedział. - Zdradziłeś swojego Mistrza. Zdradziłeś wszystko, w co wierzyła twoja rodzina. Sprzymierzyłeś się z brudnymi szlamami, pół-rasami i zdrajcami krwi. Pomogłeś tym obrzydliwym kochankom mugoli. Wstyd dla twojej krwi, dla imienia Malfoy. Jesteś wstydem dla czarodziejskiego świata.

Draco ponownie wstał. Na jego twarzy nie było żadnego sprzeciw, było to nadal oczywiste w sposobie, w jaki stał. Nie napotkał spojrzenia Voldemorta ani Severusa, ale mimo to trzymał głowę wysoko.

- Mów! - Voldemort znowu wrzasnął. - Broń się przed oskarżeniami lub przyznaj się do zdrady.

Mimo to chłopiec nie powiedział ani słowa.

- Crucio! - powiedział Voldemort ze złością, radość znów przemknęła przez jego rysy, gdy zobaczył, jak Draco upada na podłogę, wrzeszcząc z bólu, gdy jego ciało wiło się i trzęsło.

- Czy jesteś szpiegiem Zakonu Feniksa? - zapytał Voldemort spokojnym tonem, gdy tylko zdjął klątwę.

Oddech Draco był urywany, jego ramiona wciąż drżały, kiedy powoli wstał. Tym razem spotykając wzrok Voldemorta, zacisnął usta, nie wydając ani jednego dźwięku.

- Chcę poznać prawdę, chłopcze, i chcę to od ciebie usłyszeć. Czy pomogłeś Zakonowi odebrać mi te przedmioty?

Severus widział strach w oczach Draco, a jednak nie odpowiedział.

- Legilimens! - wrzasnął Voldemort, a moc zaklęcia sprawiła, że ​​Draco upadł na kolana, ale kontakt wzrokowy nie został przerwany.

- Daj mi na to spojrzeć! - Voldemort wrzasnął po chwili sfrustrowany, gdy podszedł bliżej.

Severus widział głęboką zmarszczkę na czole Draco. Oczywisty wysiłek, kiedy próbował zamknąć swój umysł na magię Voldemorta. Voldemort zrobił kolejny krok w jego stronę, machając ręką w kierunku Draco, tak że został podniesiony, aż ich oczy się zrównały. Moc znów była wyczuwalna w powietrzu, ale Voldemort wciąż nie mógł włamać się do jego umysłu.

- Severusie - powiedział po chwili, puszczając Draco i pozwalając mu ponownie upaść.

- Tak, Mistrzu - powiedział natychmiast, podchodząc do niego.

Zamiast odpowiedzieć, Voldemort machnął ręką w kierunku chłopca, a znaczenie gestu było dla Severusa jasne, bez potrzeby używania słów.

- Crucio - powiedział Severus, celując różdżką w Draco, który ponownie zaczął krzyczeć. Voldemort chciał, żeby złamał chłopca, zranił go na tyle, by nie mógł już dłużej powstrzymywać go od napierania na jego umysł.

Po kilku chwilach Severus zdjął klątwę, patrząc, jak Draco łapie oddech. Nie dając mu czasu na regenerację, ponownie machnął różdżką, posyłając go w górę i do tyłu, aż jego plecy uderzyły o ścianę, a potem przyszpilił go do niej.

- Powiedz prawdę, Draco. Przyznaj się do tego, co zrobiłeś, a szybko umrzesz - powiedział niskim i zimnym tonem.

Tak jak przedtem Draco milczał, z nienawistnym wyrazem twarzy, gdy obserwował Severusa. Nie chciał tego robić, ale nie miał innego wyboru. Podchodząc bliżej, zacisnął pięści na włosach chłopca i odrzucił jego głowę na bok.

- Sprowadziłeś to na siebie - syknął głośno i po kolejnym machnięciu różdżką, Draco znowu zaczął krzyczeć.

- To nie wystarczy - powiedział Voldemort zza niego po kilku chwilach, a jego głos był na tyle głośny, że można go było usłyszeć ponad krzykami. - Nie powstrzymuj się, Severusie. Możesz to zrobić lepiej.

- Tak, Mistrzu - odpowiedział, używając tej samej klątwy, której Voldemort użył na nim zaledwie kilka godzin wcześniej, by rozciąć ciało Draco, a krew wkrótce zebrała się na podłodze pod nim.

- Czy jesteś gotowy, aby teraz mówić? - zapytał chwilę później. - Znamy prawdę, Draco. Wiemy, co zrobiłeś. Nie ma powodu, żeby to ukrywać. Powiedz Czarnemu Panu, co chce usłyszeć, a twoje cierpienie ustanie.

Z widocznym wysiłkiem Draco podniósł głowę, na jego twarzy malował się zdeterminowany wyraz, gdy zachowywał milczenie, tak jak od chwili przybycia.

- Jesteś głupcem - powiedział Severus. Kolejne machnięcie różdżką, kolejne cięcie na skórze chłopca. - Jak myślisz, kogo chronisz?

Kiedy nie odpowiedział, Severus cofnął się o krok, ponownie machając różdżką. Mały, zielony płomień pojawił się przed nim, unosząc się zaledwie milimetry od klatki piersiowej Draco, ale jej nie dotykając.

- Czy myślałeś, że nie zostaniesz odkryty? Myślałeś, że nie będziemy wiedzieć? - płomień przesunął się do przodu i Draco wrzasnął, gdy zetknął się z jego szatą, ale nie zapalił jej. Płomień zachował swój kształt i rozmiar nawet wtedy, gdy przepalił ubranie i dotknął jego skóry. Po kilku sekundach Severus ponownie go odsunął.

- Nie możesz mieć tajemnic przed Czarnym Panem, głupi dzieciaku.

Severus dał Draco kilka chwil, ale nic nie powiedział.

- Nie oszukuj się. Pękniesz. Nieważne, ile to zajmie, to i tak się stanie. Ułatw sobie życie, powiedz Czarnemu Panu, co chce wiedzieć, a to się skończy.

Cisza.

- Crucio! - wrzasnął ponownie po chwili i obserwował drgawki ciała Draco. Kiedy zdjął klątwę, oczy chłopca zamknęły się, a jego ciało zwiotczało.

- Myślę, że jest gotowy, Mistrzu - powiedział Severus, odwracając się do Voldemorta, który wygodnie siedział za nim w dużym fotelu.

- Bardzo dobrze - odpowiedział, wstając jednym płynnym ruchem i podchodząc do boku Severusa.

- Obudź go.

- Rennervate - powiedział, a jednocześnie Voldemort syknął: - Legilimens!

Spojrzenie Draco spotkało się ze wzrokiem Voldemorta, a Severus natychmiast zauważył, jak Voldemort przełamuje mentalną barierę chłopca.

- Pokaż mi, pokaż, co zrobiłeś - syknął Voldemort, zbliżając się do Draco.

Wzrok Severusa zatrzymał się na Draco, patrząc, jak jego oczy błyszczą.

- W jaki sposób? - Voldemort mruknął po chwili, a następnie zwrócił się do Severusa z wściekłością w głosie. - Czarownica?

- Mistrzu? - powiedział Severus, udając, że nie rozumie, co mówi.

- Chłopiec uzyskał dostęp do Zakonu przez twoją wiedźmę, Severusie. Jak to się mogło stać?

- Nie mam pojęcia, mistrzu. Może stało się to po tym, jak zmodyfikowałem jej wspomnienia?

Zamiast odpowiedzieć, Voldemort odwrócił się do Draco, szukając odpowiedzi w jego umyśle.

- Cóż, wygląda na to, że mała szlama lubi mrocznych czarodziejów. Jak mogłeś nie wiedzieć, że się z nią skontaktował? - zapytał Voldemort, ponownie na niego patrząc.

- Musiałem trzymać się od niej z daleka, mistrzu. Nie chciałem ryzykować, że w jakiś sposób przypomni sobie lub zacznie podejrzewać, że ​​dla mnie pracowała, inaczej byłbym zmuszony ją zabić.

- O co prosiłem cię od początku.

- Tak, Mistrzu, ale to zaalarmowałoby resztę Zakonu i zagroziłoby mojej pozycji szpiega.

- Wydaje się, że bardzo martwisz się, że nie zostaniesz odkryty, biorąc pod uwagę, jak bardzo ostatnio brakowało twojej pracy, ale teraz nie jest czas na dyskusję.

Odwracając się ponownie do Draco, Voldemort poruszył ręką, ponownie unosząc chłopca w powietrze, a następnie przysuwając go bliżej.

- Skąd wiedziałeś o przedmiotach? - syknął.

Minęła kolejna minuta w ciszy, skóra Draco zbladła, gdy krew kapała na podłogę, chociaż nie wydawał ani odgłosu bólu. Jego twarz wyraźnie pokazywała wysiłek, jaki wkładał w walkę z inwazją Voldemorta, nawet gdy jego oczy pozostawały szkliste, zagubione.

- Daj mi na to spojrzeć! - Voldemort syknął ponownie, ciało Draco trzęsło się w odpowiedzi na wściekłość swojego Mistrza.

- Nie, w żaden sposób nie mogli wiedzieć, kłamiesz! - wrzasnął po kolejnej minucie, a Severus poczuł, jak Voldemort zrywa połączenie z umysłem Draco, gdy odesłał go z powrotem w stronę ściany.

- Wstań! - wrzasnął, kiedy Draco upadł na podłogę, a jego oczy płonęły z wściekłości, gdy czekał, aż chłopiec wstanie.

Draco próbował wstać, ale było jasne, że nigdy nie zdoła tego zrobić sam. Jego ręce i nogi trzęsły się w drganiach wtórnych zarówno od klątw, jak i następstw tak gwałtownej inwazji umysłu.

- Powiedziałem wstań - syknął Voldemort po chwili, unosząc ramię i zmuszając Draco do wyprostowania się. Stopy chłopca zwisały kilka cali nad podłogą.

- Sprzymierzyłeś się z wrogiem, dostarczyłeś nie tylko informacji, ale także przedmiotów, których chcieli użyć przeciwko mnie - powiedział Voldemort, jego głos był teraz cichy, ale wciąż groźny.

Severus zobaczył, jak oczy jego Mistrza znów błysnęły czerwienią, gdy zaczął zaciskać dłonie w powietrzu przed sobą, ręce Draco natychmiast poleciały do ​​jego szyi, próbując walczyć z niewidzialną siłą, która go dusiła.

- Byłeś gotów pomóc im mnie zniszczyć? - syknął po chwili. - Jesteś gorszy niż tchórz, gorszy niż zdrajca. Jesteś niczym innym jak plugastwem. Co pomyśleliby twoi przodkowie, gdyby wiedzieli, że w to właśnie zmieniło się imię Malfoy, gdyby zobaczyli, jak ich ostatni spadkobierca stał się zdrajcą krwi z powodu brudnej szlamy?

Oczy Draco były pełne nienawiści, kiedy napotkał spojrzenie Voldemorta, ale wciąż ani jedno słowo nie opuściło jego ust.

- Co oni planują? Chcę, żebyś powiedział mi wszystko, co wiesz. Wszystko.

Oczy Draco powędrowały na chwilę do Severusa, a potem z powrotem do Voldemorta, pierwotnie wyzywający wyraz jego twarzy przyjmował ewidentny strach.

- Bardzo dobrze. Jeśli nie chcesz mówić, zobaczę to na własne oczy. Legilimens!

W pokoju znowu zapadła cisza, gdy Voldemort przeszukiwał umysł Draco w poszukiwaniu odpowiedzi, których chłopiec nie udzielił.

- Czy ktoś im pomaga? Czy mają innych szpiegów? - zapytał i po chwili przemówił ponownie niskim tonem z wściekłości. - Te zdradzieckie pół-rasy - syknął. - Nigdy nie powinienem był im ufać, to nic innego jak zwierzęta. Natychmiast się nimi zajmiemy. A teraz powiedz mi, co planuje Zakon.

Severus mógł zobaczyć wyraz skupienia na twarzy Voldemorta, gdy pokonał wszystkie bariery w umyśle Draco, aby dotrzeć do potrzebnych informacji.

- Spotkanie? - mruknął po chwili Czarny Pan. - Kiedy? - zapytał, a Severus zauważył, że nos i uszy Draco zaczęły krwawić pod wpływem mocy magii, której używał Voldemort.

- Pięć dni? Bardzo dobrze - powiedział wtedy, w końcu puszczając Draco i obserwując, jak głośno upada. - Czas skończyć z tym nonsensem. Severusie?

- Tak mistrzu.

- Czy wiesz, że chłopak miał zaplanowane spotkanie z twoją wiedźmą?

- Nie, mój panie - odparł niskim tonem, nie chcąc jeszcze bardziej złościć Voldemorta.

- Najwyraźniej Potter i ten drugi chłopak też tam będą.

- Nie zostałem o tym poinformowany.

- Cóż, Draco poinformował mnie, choć oczywiście nie z własnej woli - powiedział, rzucając Draco paskudne spojrzenie, gdy chłopiec podniósł głowę, by na niego spojrzeć - Wierzył, że nikt inny w Zakonie nie wie.

- Czy widziałeś, jaki jest powód tego spotkania, Mistrzu?

- Najwyraźniej to wiedźma to zorganizowała. Za pięć dni Potter opuści bezpieczne kwatery Zakonu Feniksa w towarzystwie jedynie dwójki przyjaciół. A może też kilkoma starszymi członkami… - dodał w zamyśleniu .

- Co chcesz, żebym zrobił, panie? - zapytał.

- Dowiedz się, kto tam będzie, i zorganizuj Śmierciożerców. Musimy być gotowi do ataku. Czas zabawy minął. Ta wojna musi dobiec końca.

- Tak mistrzu.

- A co do ciebie, chłopcze - wysyczał Voldemort, odwracając się do Draco, który bezskutecznie próbował usiąść. - Powinieneś wiedzieć lepiej niż próbować zdradzić najpotężniejszego czarodzieja wszechczasów. Jesteś tylko głupcem i umrzesz jak głupiec. Avada… 

- Mistrzu, jeśli mogę - przerwał Severus, zanim zdążył dokończyć klątwę, a Voldemort odwrócił się do niego z wyraźną wściekłością w głosie, kiedy mówił.

- Co tym razem?

- O ile uważam, że chłopiec zasługuje na śmierć za to, co zrobił, myślę, że być może byłoby lepiej, gdyby na razie pozostał przy życiu.

- A czemu to?

- Jeśli pracował dla Zakonu, zdziwią się, że nie skontaktuje się z nimi ponownie, a dziewczyna prawdopodobnie nie pójdzie na spotkanie, jeśli do tego czasu nie otrzyma od niego wiadomości.

- Z pewnością możesz znaleźć na to rozwiązanie.

- Być może, Mistrzu, ale jeśli chcemy, aby atak na nich był zaskakujący, udany i ostateczny, to byłoby lepiej, gdyby niczego nie podejrzewali.

- A co się stanie, jeśli zwrócisz chłopca do Zakonu?

- Mogę zmodyfikować jego wspomnienia, sprawić, by zapomniał o wszystkim, co wydarzyło się dzisiejszej nocy, a następnie zabrać go do Zakonu. Uratowanie ich szpiega przed czymś niebezpiecznym, być może jakimś atakiem, z pewnością zwiększy ich zaufanie do mnie i zagwarantuje, że spotkanie się odbędzie. 

- Być może - zgodził się Voldemort - ale jeśli mają chłopca, dlaczego mieliby iść gdzie indziej na spotkanie z nim za pięć dni?

- Nie znam powodów takiego spotkania, Mistrzu, ale dopilnuję, żeby tak się stało. Jeśli będę musiał, zmodyfikuję jego wspomnienia bardziej lub odkryję cel tego spotkania i znajdę sposób, aby się odbyło. Za pięć dni Potter będzie poza kwaterą główną i prawie bez ochrony, nieświadomie czekając na swoją śmierć. Upewnię się, że tak będzie, ale do tego potrzebuję Draco żywego.

- Bardzo dobrze - powiedział Voldemort po kilku chwilach ciszy. - Weź go i wyjdź.

- Dziękuję, Mistrzu - powiedział Severus, kłaniając się głęboko, po czym odwrócił się w stronę Draco. Machnięciem różdżki chłopiec znów stracił przytomność, a Severus lewitował go aż do wyjścia z budynku, po czym chwycił go za ramię i teleportował ich obu do siedziby Zakonu.


3 komentarze:

  1. Mam rozumieć, że powinnam być wdzięczna Severusowi za to, że uratował Draco? Faktycznie, to był świetny sposób! Tak bardzo bezbolesny... A nie chwila... Kurwa, prawie go zabili we dwóch! A to wszystko dlatego, że Snape ratował swoją dupe i wplątał Draco we wszystko. Podziwiam Draco za to, że się nie złamał i wytrwał, nie mówiąc tak naprawdę nic. Gdyby nie legilimencja, to Voldemort niczego by się nie dowiedział. Cóż, co prawda poznał zmienione wspomnienia, ale mimo wszystko. Najważniejsze jednak, że Draco przeżył, szkoda tylko, że takim kosztem. A Snape znowu wyjdzie na cudownego bohatera i wszystko zostanie mu tak wspaniałomyślnie wybaczone przez Hermione, jakby cała ta sytuacja nie miała miejsca. No przecież uratował życie Draco czyż nie? Co z tego, że sam wpakował go najpierw w coś takiego I doprowadził do sytuacji, gdzie jego życie było zagrożone. Rozumiem, że wojna musi mieć swoje ofiary, ale to było przegięcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko!!!
    To straszne! Koszmarne co musieli zrobić, podjąc takie ryzyko!
    Och Sev ile to musiałbi Cię kosztować...
    A Draco ☹ tyle zaryzykował, własne życie postawił na szali...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten plan miał tyle wad! Tyle rzeczy po drodze mogło nie wyjść! Ból! Krew! Dramat Draco! To jest ta jego fantastyczna obrona... Severus idzie po trupach do celu. Tak jak nie liczył się ze zdaniem Hermiony, tak naraża życie niewinnego... Mają rację niech ta wojna się już skończy, bo teraz to wszystko nie tak idzie jak powinno...

    OdpowiedzUsuń