- Draco Malfoy.

Gdy tylko słowa opuściły jego usta, Severus wiedział, że ma szansę. Wściekłość i zaskoczenie mieszały się na twarzy Voldemorta, ale ta wściekłość nie była już skierowana w niego.

- To niemożliwe - syknął Voldemort, cofając się o kolejny krok. - Nie ma mowy, żeby wiedział…

- Być może dowiedział… - zaczął Severus, ale znowu ogarnął go kaszel i nie mógł mówić. Poczuł metaliczny posmak krwi w ustach i po raz kolejny zastanawiał się, jak bardzo był ranny. Jego ramiona trzęsły się pod jego ciałem, nie były wystarczająco silne, by go podtrzymać, ale odmówił ponownego upadku. Jego spojrzenie spoczęło na Voldemorcie i nie odwrócił wzroku.

Z westchnieniem irytacji, Voldemort ponownie machnął ręką i zamiast bólu, którego Severus oczekiwał, poczuł ulgę. Ostrożnie podniósł się na kolana, ale wiedział, że lepiej nie wstawać, nie tylko dlatego, że może to zrobić złe wrażenie, ale także dlatego, że wiedział, że Voldemort tylko usunął ból. Nie został uzdrowiony.

- Dlaczego myślisz, że to on? - Voldemort zapytał, ale jednocześnie cofnął się o krok, dając Severusowi trochę więcej miejsca. Wiedział, że to znak, że przynajmniej chciał wysłuchać jego historii,  więc skorzystał z okazji.

- Był z nimi, Mistrzu. Był z Zakonem, kiedy ich znalazłem.

W oczach Voldemorta ponownie pojawił się gniew, ale nie odezwał się, więc Severus kontynuował.

- Myślę, że od jakiegoś czasu szpieguje dla Zakonu.

- Ty jesteś moim szpiegiem, Severusie, jak mogłeś tego nie wiedzieć aż do teraz?

- Nie byłem z nimi wystarczająco długo, by odzyskać ich absolutne zaufanie, mój panie. Nadal nie ufają mi, jeśli chodzi o ich najważniejsze sekrety. Wyobrażam sobie, że Draco w jakiś sposób znalazł do nich drogę.

- Jak mogłeś nie wiedzieć? - Voldemort syknął ze złością.

- Myślę, że to on mógł być powodem, dla którego Zakon zawsze wydawał się być o krok przed nami, Mistrzu. Dowiedzieli się, gdzie jest nasza kwatera główna, że ​​celujemy w mugolskie rodziny jego członków…

- Draco nie wiedział większości z tych rzeczy.

- Może nie bezpośrednio, Mistrzu, ale są inne sposoby.

- Co sugerujesz, Severusie, że w mojej armii jest więcej niż jeden szpieg?

- Nie, panie. Ale wielu twoich śmierciożerców omawia informacje związane z ich spotkaniami z tobą i ich misjami w kwaterze głównej. Być może chłopiec usłyszał więcej, niż powinien.

- Powiedziałeś, że Bellatriks została schwytana, a Narcyza została zabita podczas tego samego ataku. Malfoyowie to starożytna rodzina, która troszczy się o siebie ponad wszystko inne. Gdyby był szpiegiem, nigdy nie pozwoliłby swojej matce umrzeć. To, co mówisz, nie ma sensu.

Czuł, że przegrywa, że ​​Voldemort wątpił w jego słowa i musiał go przekonać. Im więcej zadawał pytań, tym trudniej było utrzymać kłamstwo.

- Powiedziano mi, że Narcyza nie żyje, ale nie widziałem jej ciała - powiedział i ukrył mały uśmiech, który zagroził, że dotrze do jego ust, kiedy zobaczył, że Voldemort odwraca się do niego, jego oczy utkwiły w Severusie w zamyśleniu.

- Gdyby mnie zdradził, Bellatriks dowiedziałaby się i natychmiast by mnie poinformowała - powiedział Voldemort, chociaż nie brzmiał tak pewnie jak wcześniej.

- Nie, jeśli nie wiedziała. Może się dowiedziała, a Draco musiał uciekać się do desperackich działań. To wyjaśniałoby pozornie bezcelowy atak na małą grupę Śmierciożerców przez wystarczającą liczbę członków Zakonu, by zabić większość i wziąć jeńców bez żadnych strat. dla nich.

Widząc minę Voldemorta, Severus poczuł, że część jego nadziei powraca. Mówiąc dalej, rozwijał tę historię, ale lata kłamstw dały mu możliwość zrobienia tego na tyle dobrze, by być może jeszcze raz oszukać samego Voldemorta.

- Mimo to nikt oprócz mnie nie wiedział o lokalizacji tych obiektów - powiedział w zamyśleniu.

- Wydawałoby się, że zrobił to również ktoś inny i uważam, że osoba, o której mówił Rabastan, i ta, która udała się z Zakonem do miejsca, w które mnie wysłałeś, to była ta sama osoba.

Po kilku chwilach ciszy, Voldemort ponownie podszedł do Severusa, a wyraz jego twarzy był nieczytelny.

- Są to tylko łatwe oskarżenia, na które nikt nie odpowiada.

Wiedział, że teraz albo nigdy, więc powiedział jedyną możliwą rzecz w tej chwili.

- Udowodnię ci to, mistrzu. Sprowadzę tutaj Draco.

- Przyprowadzisz do mnie chłopca? - zapytał, a Severus skinął głową. - Prosiłem cię, żebyś przyprowadził go wcześniej, a powiedziałeś, że nie wiesz, gdzie on jest. Moi inni Śmierciożercy nie mogą znaleźć ani jego, ani Lucjusza. Jeśli naprawdę pracuje dla Zakonu, jak mówisz, dlaczego myślisz, że możesz, nie tylko go znaleźć, ale także postawić przed czarodziejem, którego zdradził?

- Znajdę go, panie. Pozwolę ci usłyszeć o jego zdradzie z jego własnych ust.

- Bardzo dobrze - zgodził się Voldemort po kilku chwilach. - Masz dwie godziny. Nie zawiedź mnie, Severusie, bo inaczej będę zmuszony przemyśleć twoją karę za niewypełnienie twojej wcześniejszej misji - syknął groźnie, a jego czerwone oczy spoczęły na rozczłonkowanych ciałach leżących kilka stóp od Severusa.

- Tak, Mistrzu - powiedział, powoli sięgając po różdżkę i wykonując kilka podstawowych zaklęć leczących, zanim ostrożnie wstał i skierował się do drzwi. Zajmie się innymi ranami, gdy się stamtąd wyjdzie.

- Przyślij tu Glizdogona - zawołał za nim Voldemort, gdy wychodził z pokoju, i zrobił tak, jak mu kazano, znajdując bladego, drżącego czarodzieja w tym samym miejscu, w którym był, kiedy go ostatnio widział, szydzącego. Sapnął w szoku, widząc Severusa wciąż żywego.

- Czarny Pan chce z tobą porozmawiać - syknął, po czym odwrócił się i ruszył korytarzem w stronę wyjścia, uśmiechając się do siebie na dźwięk błagań czarodzieja o pomoc. Cokolwiek to było, za co oberwał, było to mniej, niż to, na co zasługiwał.

Biorąc głęboki oddech, Severus mocniej chwycił różdżkę i skupił się na domu w Plymouth, gdzie zostawił Draco. Zamknąwszy oczy, aportował się, czując jak rany ponownie się otwierają, upadając na podłogę w chwili, gdy jego stopy dotknęły ziemi.

- Kto tam jest? Hermiona? - usłyszał wołanie Draco, głos zabrzmiał daleko. Przynajmniej wiedział, że udało mu się teleportować we właściwe miejsce.

Z jękiem podniósł się najlepiej, jak potrafił, jego ramiona wciąż nie były wystarczająco silne, by utrzymać jego ciężar, ale w końcu udało mu się obrócić i usiąść.

- Merlinie - usłyszał sapnięcie chłopca, gdy włączył światła. - Severus? Co się stało? - zapytał, jego głos był teraz bliżej, chociaż Severus go nie widział, a jego oczy wciąż próbowały dostosować się do nagłej jasności. - Czy z moją matką wszystko w porządku? Co z Hermioną?

- Nic im nie jest - warknął, chcąc, aby Draco się zamknął. Miał wrażenie, że jego głowa zaraz wybuchnie, a chłopiec nie pomagał.

Z głośnym, bolesnym jękiem Severus sięgnął po różdżkę, która spadła u jego boku po aportacji, i powtórzył podstawowe zaklęcia leczące, których użył wcześniej.

- Na co się gapisz, chłopcze? - warknął, lecząc powierzchowne rany.

- Próbuję tylko zdecydować, czy powinienem zaoferować ci pomoc, czy dokończyć to, co przypuszczam tylko, że Czarny Pan zaczął. Moje życie byłoby prawdopodobnie łatwiejsze bez ciebie.

Severus podniósł głowę, żeby na go ujrzeć, spoglądając wściekle, nawet gdy mówił sobie, że nie powinien być wcale zaskoczony słowami chłopca. Gdyby był na miejscu Draco, prawdopodobnie nie poświęciłby temu zbyt wiele uwagi Zostawiłby go śmierć. Draco prawdopodobnie byłby bezpieczniejszy, gdyby był martwy.

Mimo to Severus zacieśnił uścisk na różdżce, słysząc słowa chłopca, gotów się bronić, gdyby do tego doszło, kiedy Draco podszedł bliżej i wyciągnął rękę, by pomóc mu wstać.

Część niego chciała odmówić tej pomocy, chciała powiedzieć Draco, że lepiej będzie, jeśli go zabije, ale nie było nic do zyskania, więc skorzystał z oferowanej pomocy i pozwolił chłopcu odprowadzić go na krzesło.

- Czy masz tutaj eliksiry? - zapytał, unosząc rękę w bok, gdy poczuł, że coś, co mogło być tylko złamanym żebrem, szczypało pod ciałem, jakby próbowało się przez nie przebić.

- Tak, czego potrzebujesz?

- Potrzebuję eliksiru uzupełniającego krew, czegoś na wewnętrzne rany i kilku, aby naprawić złamane kości.

- Powiedziałbym, że chyba także coś na ból - dodał Draco, kiedy zobaczył, jak odchyla się do tyłu i znów skrzywił się z bólu.

- Czy masz to wszystko tutaj?

- Tak. Mój ojciec upewnił się, że będziemy mieć wszystko, czego można potrzebować w takiej sytuacji - powiedział, wychodząc z pokoju i wracając zaledwie kilka minut później, z kilkoma fiolkami w każdej ręce.

Biorąc pierwszy eliksir z dłoni chłopca, Severus uniósł różdżkę i machnął nią nad fiolką, dokładnie sprawdzając jej zawartość przed wypiciem.

- Nie ma takiej potrzeby - powiedział Draco, podając Severusowi drugą fiolkę. - Gdybym chciał cię zabić, po co zawracać sobie głowę trucizną? W stanie, w jakim się znajdujesz, zabiłoby cię prawdopodobnie kilka pomniejszych klątw.

Poświęcił chwilę, aby spojrzeć na Draco, ale nie odpowiedział. Zamiast tego sprawdził zawartość innych fiolek przed ich wypiciem. Ból zmienił się w lekki dyskomfort, gdy poczuł, że działają dość szybko. Kości wróciły na miejsce, a narządy goiły się.

- Co się stało? - zapytał ponownie Draco, po tym jak Severus wypił ostatnią.

- Czarny Pan dowiedział się, że puchar został zabrany.

- Ten, który dałem Hermionie? - zapytał, a Severus skinął głową. - Czy on wie, że to ja?

- Podejrzewa to - powiedział, wiedząc, że nie może powiedzieć Draco prawdy.

- Więc co się teraz stanie? - zapytał z nutą strachu w głosie.

- Muszę cię do niego zabrać.

- Co? Nie - sapnął Draco, gwałtownie potrząsając głową, cofając się o krok. - Nie mogę wrócić, sam to powiedziałeś. On mnie zabije.

- Jeśli cię do niego nie zabiorę, zabije mnie, a potem odnajdzie ciebie i również zabije.

- Więc mówisz, że jestem skazany na zgubę i chcesz, żebym poszedł do niego tylko po to, żebyś przeżył? To szaleństwo. Dlaczego miałbym to zrobić? - zapytał ze złością.

- Tu nie chodzi o ciebie ani o mnie.

- Nie pozwolę ci tego zrobić - powiedział Draco, wciąż kręcąc głową i robiąc kolejny krok od niego, jakby szykując się do ucieczki. - Nie pozwolę ci użyć mnie jako jakiegoś… ofiarnego baranka, tylko po to, żeby się uratować. Zdradziłeś go na długo przed tym, jak ja to zrobiłem. Szpiegowałeś dla Zakonu od lat. Dlaczego muszę umrzeć, żebyś mógł zdać im relację na żywo? - zapytał z desperacją w głosie.

- Czego się spodziewałeś, Draco? - zapytał ze złością, wstając z krzesła i podchodząc do niego. - Czy myślałeś, że nigdy się nie dowie? Czy myślałeś, że jest głupcem, że nigdy cię nie podejrzewa? Możesz nie wiedzieć, czym był puchar, który zabrałeś, ale wiedziałeś, że to coś ważnego. Czy myślałeś, że po prostu przeoczy to kłamstwo i zapomni, że został skradziony?

- Dlaczego miałby mnie podejrzewać? Nawet nie wiedziałem, że to coś istnieje, dopóki Hermiona mi o tym nie powiedziała… Dlaczego miałby kiedykolwiek pomyśleć, że mam z tym coś wspólnego?

- Nagle zaginąłeś, chłopcze - warknął. - Nawet nie odpowiedziałeś na jego wezwanie. Twoja matka i ojciec też zniknęli. Czy naprawdę myślałeś, że nie połączy tych faktów ze sobą i nie dojdzie do oczywistego wniosku? Nawet gdyby nie miał pojęcia, że puchar został skradziony, przynajmniej podejrzewał zdradę.

- To nie ma żadnego sensu - mruknął Draco, po czym jego oczy zwęziły się, gdy spojrzał na Severusa, wyraz podejrzliwości na jego twarzy sprawił, że spiął się i mocniej ścisnął swoją różdżkę.

- Jeśli to wszystko dotyczy mnie, to dlaczego cię skrzywdził? Po tym, jak wyglądałeś, kiedy tu przybyłeś, powiedziałbym, że byłeś o krok od śmierci. Dlaczego on ci to zrobił?

- To nie twoja sprawa. Jestem tutaj, żeby omówić inne sprawy.

Severus zachowywał spokojną twarz, jego głos był mocny, wyraz jego twarzy był spokojny, nawet gdy Draco podszedł bliżej, jego oczy wciąż przeszukiwały jego twarz z podejrzliwością, aż nagłe zrozumienie zmieniło jego spojrzenie.

- Wydałeś mnie, prawda? - zapytał ze złością. - Zrobiłeś coś, co go zdenerwowało, a potem wydałeś mnie, żeby się uratować.

Gdyby Severus się tego nie spodziewał, Draco mógłby mieć szansę, ale widział po twarzy chłopca, że ​​jest gotowy do ataku, a gdy tylko podniósł rękę, Severus machnął różdżką, bez słowa go rozbrajając.

- Zrobiłem to, co musiałem - syknął Severus, patrząc, jak Draco walczy z niewidzialną magią uniemożliwiającą mu ruch. - Masz rację, chłopcze, robiłem to znacznie dłużej niż ty i zrobię, cokolwiek jest potrzebne, by chronić moją pozycję wśród Śmierciożerców. Bez szpiega w szeregach wroga Zakon nie ma szans. Ale jednej rzeczy nie rozumiesz - powiedział, patrząc na Draco, chcąc go zobaczyć prawdę w jego słowach. - Nie zrobiłem tego, żeby się uratować. Zrobiłem to, ponieważ wojna musi się skończyć, a Zakon nigdy nie będzie miał innego szpiega tak blisko Czarnego Pana jak ja.

- Po prostu wymyślasz wymówki. Powinieneś przynajmniej mieć odwagę spojrzeć prawdzie w oczy - wrzasnął.

- Pozycja, w której się teraz znajdujesz - powiedział Severus, ignorując jego komentarz - jest tą, w którą się wpakowałeś. Pozwoliłeś swojej ciotce oszukać cię, żebyś dla niej szpiegował, a potem zdradziłeś Czarnego Pana przez głupie zauroczenie. Zrobiłeś to sobie sam, więc nie próbuj winić mnie.

- To nie jest głupie zauroczenie - wysyczał Draco, a Severus wiedział, że chłopak miał zamiar powiedzieć więcej, wypowiedzieć słowa miłości, które mu ciążyły, ale na szczęście powstrzymał się. Zamiast tego jego wyraz twarzy stał się spokojny, a jego walka ustała, gdy wyrachowany wyraz przejął jego rysy. - Powiedziałeś mojej matce, że mi pomożesz, i wiem, że powiedziałeś to samo Hermionie, bo inaczej nigdy nie pomogłaby ci mnie znaleźć. Zakon wie, że jestem gotów im pomóc i chcą, żebym to zrobił. Czy zechcą cię wśród nich, kiedy dowiedzą się, co zrobiłeś? Co pomyśli o tobie Hermiona, jeśli zabierzesz mnie do Czarnego Pana, jeśli pozwolisz mu mnie zabić? I nie próbuj mnie oszukiwać. Wiem, że ci na niej zależy na tym, o co ona myśli o tobie, mimo że nie jesteś skłonny tego przyznać.

- Nie jestem nikomu winien żadnych wyjaśnień. Bywałem w znacznie gorszych sytuacjach, chłopcze - warknął. - Czy naprawdę sądzisz, że twoja śmierć w jakikolwiek sposób wpłynie na moją pracę?

- Nie zabiłem cię wtedy, gdy znalazłem cię w chacie, ani tutaj, kiedy przybyłeś. Zaufałem twojemu słowu, kiedy powiedziałeś, że mi pomożesz. Nawet dałem ci potrzebne eliksiry, pomogłem cię uleczyć. Czy tak mi się odpłacasz? Zabierając mnie na śmierć?

- Nie mam, za co ci odpłacić - powiedział Severus równie spokojnie, chociaż widział prawdę w słowach Draco. - I powiedziałem, że przyszedłem tu, aby zabrać cię do Czarnego Pana, a nie na śmierć.

- O czym ty mówisz? Jeśli zabierzesz mnie do niego, on mnie zabije.

- Jak bardzo jesteś w stanie mi zaufać? - zapytał Severus, uwalniając Draco z magicznych więzów machnięciem różdżki.

- Zaufać ci? W sprawie czego? - zapytał zdezorientowany.

- Swojego życia. Zaufasz mi?

- Dlaczego powinienem?

- Ponieważ nie musisz dziś umierać.

- Nie rozumiem - powiedział cicho Draco.

- Nie mogę nic zagwarantować, ale jeśli zrobisz to, co mówię, może będę w stanie uratować ci życie. Zaufasz mi? - zapytał ponownie.

Draco patrzył na niego w milczeniu przez kilka chwil. Wyraz jego twarzy był nieodgadniony, kiedy próbował podjąć decyzję.

Przez chwilę Severus obawiał się, że chłopiec odmówi i wiedział, że jeśli to zrobi, będzie zmuszony do podjęcia ekstremalnych środków. Wybór polegał między modyfikacją jego wspomnień, co byłoby wielkim ryzykiem dla niego samego, gdy zabrałby go do Czarnego Pana, albo zabiciem chłopca, w tym momencie i powiedzieć Voldemortowi, że Draco podjął walkę i go zabił.

Nie chcąc tego robić, dopóki nie był pewien, że nie ma innego wyjścia, czekał, wpatrując się w chłopca, gotów go powstrzymać, gdyby spróbował czegoś tak głupiego jak zaatakowanie go lub ucieczka. Minuty mijały w ciszy, ale w końcu Draco się odezwał.

- Tak - powiedział niepewnym głosem, ledwie ponad szeptem.

- Dobrze - odpowiedział Severus i podszedł do wejścia. - Chodź, nie mamy dużo czasu.

- Na co?

- Zaufaj mi, chłopcze. Im mniej wiesz, tym lepiej.


3 komentarze:

  1. Nie ufam Severusowi. Sam wydał Draco, dlaczego teraz miałby mu jednak pomóc? Ah no tak. Hermiona. Co by powiedziała, gdyby dowiedziała się, że Snape był odpowiedzialny za jego śmierć, że go wydał i oskarżył o kradzież kolejnego horkruksach... Przecież jej obiecał, że go ochroni prawda? Ale zmieni jego wspomnienia... A co może w nich zmienić? Wszystko! Na pewno usunie jego wspomnienia o uczuciach do Hermiony, żeby mieć spokój i nie martwić się, że mógłby mu ją zabrać. Mógłby dodać wspomnienia o tym, że to on ukradł diadem a to jest nie wykluczone... Boje się, że tak właśnie będzie. Że mimo wszystko zaprowadzi go na pewną śmierć a Hermionie zawsze może powiedzieć, że nie zdążył. Że kiedy przybył Draco już nie żył, bo Voldemort w jakiś sposób się dowiedział, że Draco był za to odpowiedzialny... A ona... Czemu miałaby mu w to nie uwierzyć? Przecież tak długo zwlekali z tym, by Snape poszedł do Voldemorta... Jeśli tak będzie... Naprawdę znienawidzę Snape'a. Bez znaczenia będzie to, że uratował Hermionę tyle razy, że pomógł Zakonowi. Będzie się liczyło to, że wysłał na śmierć bezbronnego człowieka oskarżając go wcześniej jeszcze o co, czego nie zrobił tylko po to, żeby ratować swój tyłek. Bo on zadecydował, że Zakon nie ma prawa mieć innego szpiega niż on. Bo tylko on jest tak bardzo skuteczny, bo jest najbliżej Voldemorta...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż ten Sev planuje...
    Miałam wrażenie, że faktycznie przez moment był takim sukinsynem i wydał go tylko dla swojej korzyści, ale ta końcówka podniosła mnie na duchu, że jednak nie 😊
    Sev ma plan i na pewno będzie ok 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba z Draco niewiele zostało w kwaterze... Może zrobią coś na zasadzie wypicia eliksiru nie pamiętam nazwy... Żywej śmierci czy coś... Ze niby będzie martwy, ale będzie można go uratować.
    Snape'owi nadal nie ufam, uważam, że kłamie, manipuluje, wykorzystuje. Prawdę mówiąc zaryzykowałabym stwierdzenie, że, wszystko tłumaczy działaniem dla większego dobra, to samo robił Dumbledore i co z tego wyszło? Gówno... Mooglby się uczyć już na błędach... Hermiona, no tak co ona zrobi kiedy się dowie, może to będzie moment, który Draco będzie mógł wykorzystać, już nie będę zgadywać... 😅 Wkurzył mnie 😤😅

    OdpowiedzUsuń