ROZDZIAŁ 59.

Hermiona pomyślała, że ​​Draco wygląda śmiesznie, gdy siedzi na kwiecistej sofie w jej salonie, balansując parującą filiżanką herbaty na kolanie.

Tkanina z motywem magnolii na jej zestawie wypoczynkowym nie była jej własnym wyborem. Była tutaj już kiedy się wprowadziła i widząc, że komplet był jeszcze dość nowy, Hermiona nie widziała powodu, by kupować inny. Mugole stali się społeczeństwem odrzucającym. Nie była bynajmniej szczurem, ale przyznawała, że ​​ma skłonność do sentymentalizmu.

Z wyjątkiem sytuacji, gdy byłam zajęta wyrzucaniem i paleniem pewnych bolesnych wspomnień - przypomniała sobie ponuro.

Żadne z nich nie wydawało się być w nastroju na herbatę, ale Hermiona uparła się na kilka samotnych minut w kuchni, żeby uspokoić swoje nerwy.

Wyciągnęła Krzywołapa z kryjówki pod podłogą i nakarmiła go ciepłym spodkiem mleka. Coś tak przyziemnego jak herbata i ciastka nie pasowało do Draco. Najwyraźniej nie należały do tego też spokojne, ciasne saloniki. To było jak noszenie gryzących się kolorów. Jego kolorami była czarna sadza, szary ognisty dym, czerwone iskry klątw i przenikliwa zieleń Avady.

Ta ostatnia myśl sprawiła, że ​​zadrżała. Mogła wyobrazić go sobie pośród oszałamiającego bogactwa i mogłaby wyobrazić go sobie na środku jałowej pustyni. Żadne bardziej normalne opcje pomiędzy nie do końca działały.

Zawsze myślała o sobie jako o raczej normalnej dziewczynie typu pośredniego.

Przywoływał do siebie ciemność pokoju, jak jakiś przyciągający czerń magnes. Wynikało to prawdopodobnie z jego ubarwienia. Wyglądało na to, że wszystko wyróżniało się przy nim w wyraźnym kontraście, łącznie z nią.

Ogień był w pełnym rozkwicie, ale nadal musiało być mu zimno. Jego przesiąknięty wodą płaszcz wręcz przylepił się do jego ciała. Z łatwością mogła dostrzec linie jego bicepsów, ramiona, klatkę piersiową i sposób, w jaki górna część tułowia zwężała się do pasa. Silne, eleganckie dłonie trzymały spodek, lekko wyginając się, gdy się poruszał. Jego długi palec wskazujący delikatnie stukał o filiżankę.

Hermiona z roztargnieniem wpatrywała się w swoją herbatę. Ciepła krew napłynęła do jej kończyn, co było dobrą rzeczą, biorąc pod uwagę, że palce u nóg i palców były częściowo zdrętwiałe. Jednak wilgotna skóra głowy piekła ją gorącem. Wokół niedawno pojawił się paskudny wirus grypy. Ron właśnie coś złapał. Tak właściwie-

- Naprawdę powinniśmy wydostać się z tych ubrań - wypaliła, a potem zarumieniła się po same korzonki włosów.

Niestety, jej usta czasami nie czekały, aż mózg zweryfikuje potencjalnie głupie stwierdzenia, zanim je wypowie. Zwykle liczyła tylko, że to co powie, będzie trafne. Ponieważ była Hermioną, generalnie tak bywało, nawet jeśli jej słowa nie zawsze były taktowne.

Ron powiedział kiedyś, że jej szczególna marka błyskotliwości potrzebuje własnego agenta od Public Relations.

Boże, ona naprawdę była swoim największym wrogiem. Hermiona zamknęła na chwilę oczy w cichym upokorzeniu.

Draco nie tylko uniósł brew. Po prostu spojrzał na nią z miną, której nie potrafiła opisać. Wiedziała, że ​​widziała kiedyś wszystko, co w nim było. Ale to było pięć lat temu. Wiele mogło się wydarzyć w ciągu pięciu lat. Obecnie starała się nie patrzeć na to, co wydarzyło się w ciągu pięciu lat.

Był też fakt, że wspomnieniom nie zawsze można było na dłuższą metę ufać. Miały tendencję do rozmywania się na krawędziach. Albo, co gorsza, umysł mógł zabrać się za niepotrzebnie kreatywne wykorzystanie tych wspomnień.

Hermiona wciągnęła powietrze i skierowała się na inne wody. Jeśli szybko czegoś nie powie, może rzucić w niego ciastkiem.

Odchrząknęła. 

- Skoro tu jesteś, chciałam cię zapytać o Fidę Mię. Na luźno, że tak powiem.

Niech szlag trafi jego opanowanie. Jak to możliwe, że onieśmielał ją, skoro to on wparował tu niespodziewanie i omal nie stracił przy tym głowy?

- Co chcesz wiedzieć? - wybrzmiała jego niska odpowiedź. W jego głosie była zmysłowa ciekawość. A może to była tylko jego wersja uprzejmości. Oto ona, praktycznie siedziała w mokrej kałuży, a mężczyzna nawet się nie trząsł. To było rażąco niesprawiedliwe.

Hermiona próbowała ignorować swoje niepokojące procesy myślowe. 

- Co się stało z twoim tatuażem? - Pozornie świadomy tego, że nie była w stanie spojrzeć mu w oczy, celowo odszukał jej niepewne spojrzenie, nie odpowiadając, dopóki nie spojrzała na niego.

- To samo, co stało się z twoim, gdy utonęłaś w Wielkim Jeziorze. Zniknął.

Hermiona zamyśliła się przez chwilę, a między jej brwiami pojawiła się niewielka zmarszczka. 

- Ponieważ moja śmierć oznaczała złamanie zaklęcia - podsumowała. - I to było to? Zaklęcie zostało zdjęte?

- Tak.

Przygryzała dolną wargę zębami. 

- I czy to miało coś wspólnego z…

- Moim odejściem? - zapytał. - Myślisz, że koniec Fida Mia oznaczał koniec moich uczuć do ciebie?

- Cóż, wtedy to miało sens. - Dobrze było poczuć, jak powraca jej gorycz. To pomagało jej się skupić.

Usiadł trochę prościej. 

- Czy zrozumiałaś, co powiedziałem ci w Malfoy Manor? - zapytał ostrożnie.

- Nie przypominam sobie, żebym powiedziała, że przyjęłam twoje wyjaśnienia - odpowiedziała chłodno.

- Ach - odpowiedział Draco, najwyraźniej dochodząc do jakiegoś wielkiego i rozczarowującego wniosku. - Wspaniale. Więc nie robimy absolutnie żadnego postępu.

Hermionie natychmiast zrobiło się przykro. Chciała go zapewnić, że nie karała go celowo. Po prostu nadal była bardzo, bardzo zdenerwowana...

Postawił filiżankę i spodek obok talerza z herbatnikami. 

- Dlaczego mnie zaprosiłaś? Nie widzę, żeby Winter to zaaprobował.

Już miała mu powiedzieć, że zerwała z Nickiem, ale ubodła ją zarozumiałość w jego głosie. 

- Dlaczego miałbym potrzebować jego zgody na przyjęcie gościa w moim własnym domu?

- Ponieważ na jego miejscu miałbym cholerny problem, gdybyś wpuściła mnie do swojego domu - warknął.

- Cóż, nie jesteś Nickiem, prawda? - odpowiedziała.

Ta rozmowa była pretendentem do tytułu Najgłupszej Kłótni Świata.

Wstał. 

- Nie powinno mnie tu być.

Ona też wstała. Wystrzelona jak rakieta, jej ręka dotarła do jego biodra. 

- Więc to wszystko? Wychodzisz?

- A czy jest inny powód, dla którego miałbym zostać? - Znowu to samo warstwowe stwierdzenie, chociaż jego ton był teraz zdecydowanie ostrzejszy.

Zarumieniła się wbrew sobie. 

- W końcu przeczytałam raport Komitetu. Każde jego słowo.

Coś się zmieniło. Draco uśmiechnął się i nie mógł zrobić nic innego, co by ją jeszcze bardziej odstraszyło. Uśmiech był dla niej wyzwaniem. Podszedł do niej. Choć może “majestatycznie przysunął” byłoby lepszym określeniem.

Wyraz jego oczu miał sprawić, że poczuła się mała. Hermiona poczuła, jak jej stopy cofają się od niego. Strach był znajomy i nienawidziła tego, że wciąż ma moc, by jej to zrobić.

- Więc teraz naprawdę wiesz, do czego jestem zdolny. - Domyślił się tak od niechcenia, ale kryła się w tym drwina. - Twoje najgorsze podejrzenia dotyczące tego, co wydarzyło się we Dworze z Dominickiem Nomarovem, potwierdziły się.

- Tak jak powiedziałam, przeczytałam, co się stało. Zrobiłeś, co musiałeś zrobić - powiedziała Hermiona. Spojrzała na niego i nie wzdrygnęła się, gdy jego ręka uniosła się, by pogłaskać jej policzek. Przesunął kciukiem po jej dolnej wardze, wpatrując się w nią, gdy to robił.

- W takim razie, kochanie, dlaczego trzęsiesz się jak osika? - szydził. - Powiedz mi, że się mnie nie boisz i, kurwa, że mówisz poważnie.

Zadrżała. 

- Nie boję się ciebie.

- Czyżby - wycedził. To nie było pytanie. Naciskał, tym razem bardziej pilnie. - Skoro chcesz mnie okłamywać, powiedz mi, że mnie nie kochasz. Powiedz mi to, a przysięgam, że już nigdy nie będę Cię niepokoił.

Spodziewał się jej odmowy! Ale... ale dlaczego chciał, żeby powiedziała nie?

Znalezienie odpowiedzi na jej własne pytanie zajęło jej tylko chwilę, a robiąc to zdała sobie sprawę, że ona i Draco tak naprawdę są do siebie bardziej podobni, niż przypuszczali.

Chciał, żeby kazała mu odejść i nigdy nie wracać, ponieważ wtedy nie musiałby jej oddawać swojej duszy, tylko po to, by wciąż był odrzucany.

Wszyscy, nawet osoby o wielkiej praktyczności i logice, miały skłonność do zastanawiania się nad Swoim Jedynym Prawdziwym Przyjacielem, nawet jeśli oznaczało to po prostu myślenie o tej całej śliskiej koncepcji w czysto spekulatywny, pozbawiony emocji sposób. Dla ostrożnego, naukowego umysłu bratnie dusze były przysłowiowymi okrągłymi kołkami w uporządkowanych kwadratowych otworach życia. Był to niewyraźny i przyjemny, ale zdecydowanie fantazyjny pomysł. Hermiona Granger nie lubiła fantazji.

Tak było, dopóki Draco Malfoy nie wrócił do jej życia. Zatarł jej wytartą logikę. Przyszedł z własnym zestawem zasad. Hermiona zrozumiała, dlaczego odszedł pięć lat temu i tak naprawdę nie wymagało to raportu śledczego, aby to zrobić. Nie wymagało to nawet jego szczerego wyjaśnienia w Malfoy Manor. Przez cały czas rozumiała, ale złość i zgorzknienie były uzależniającą kombinacją, która łagodziła ból złamanego serca. Już raz straciła bratnią duszę dla jego percepcyjnego przeznaczenia, ale nie zamierzała pozwolić mu odejść od siebie po raz drugi.

Niech szlag trafi ich dumę do diabła i z powrotem. Nie zamierzała kłamać, żeby ocalić swoją godność.

- Naprawdę cię kocham, Draco. Z całego serca - powiedziała mu bez tchu.

A prawda was wyzwoli.

Miejmy nadzieję, że tak.

Draco wyglądał na oniemiałego.

Hermiona kontynuowała, na wypadek gdyby miał coś idiotycznego do powiedzenia.

- Powodem, dla którego zaprosiłam cię do środka, było powiedzenie ci, że zakończyłam to z Nickiem.

Srebrne spojrzenie Draco migotało jak oddech w świetle świec. Uniósł brwi. 

- Kiedy? - wyszeptał.

- Wcześniej tego wieczoru.

- O.

‘O’ w rzeczy samej. Nadal wydawał się być trochę oszołomiony. Przesunęła dłonią po jego twarzy, odgarnęła do tyłu część jego mokrych włosów, lekko przesunęła opuszkami palców po jego czole, a następnie powoli przesunęła palcem wskazującym po prostej linii jego nosa. To była czysto pobłażliwa eksploracja. Nie mogła się powstrzymać.

- Jest ci zimno - powiedział Draco z roztargnieniem, obejmując jej palce i oddychając między nimi. Brzmiało to tak, jakby to była jego wina.

Posłała mu rozmarzony uśmiech. Spojrzał w stronę drzwi sypialni, które były uchylone, a potem spojrzał dalej w dół krótkiego korytarza w stronę łazienki.

- Czy masz tam wannę?

Kiedy odpowiedziała, jej głos składał się głównie z oddechu. 

- Tak, ale jest malutka.

- A więc prysznic?

Boże, czy to się naprawdę działo? 

- Ok.

Łazienka w domku była świadectwem romansu lat 70. z limonkową zielenią i pomarańczą. Stała obok laminowanej toaletki, splatając dłonie patrzyła, jak pochyla się do pokrytej mozaiką kabiny prysznicowej, żeby włączyć wodę. Rury były stare i kłopotliwe, a po chwili z prysznica trysnęła ciepła, a potem gorąca woda.

- Za minutę będzie nam ciepło - powiedział.

Hermiona nie miała ochoty powiedzieć mu, że temperatura w małej łazience podniosła się już o kilka stopni, teraz, gdy odpinał płaszcz. Mokre, ciężkie ubranie opadło na podłogę.

Następnie przyszła kolej na sweter, a potem na koszulę z długimi rękawami. To było jak ponowne przebywanie w Łazience Prefektów. Tylko zupełnie inaczej.

Teraz nie chciała rzucać w niego butami.

Jego plecy były szerokie, gładkie i wilgotne. Hermiona oczywiście nie spodziewała się zobaczyć tam tatuażu, ale widok jego nieoznakowanej skóry wciąż sprawiał, że była wyjątkowo zmieszana. Jej emocje były zmieszane. Nerwowość, oczekiwanie i wszechogarniające szczęście musiały wyciekać z jej porów, taka była intensywność jej uczuć.

Westchnęła.

Wciąż miał na sobie spodnie. Obserwował ją uważnie. Wyraz jego twarzy idealnie łączył troskę i namacalne pragnienie.

- Nie musimy robić nic innego poza wzięciem prysznica.

Spojrzała na niego zuchwale. 

- Naprawdę? Nie mamy dobrych doświadczeń z ciepłą wodą, jeśli pamiętasz.

Trochę się zarumienił. 

- Nie, chyba nie. Jednak ostatnim razem to była moja wina.

Hermiona uśmiechnęła się. 

- W takim razie wezmę pełną odpowiedzialność za wszystko, co się tutaj stanie.

Zdjęła spodnie i bieliznę, zostawiając na sobie górę od piżamy. Była długa, a rąbek sięgał jej do połowy uda. Jej palce były niezdarne i lepkie, kiedy majstrowała przy guzikach. Nagle poczuła się niesamowicie nieśmiała.

- Pozwól mi - powiedział Draco. A potem powoli ją rozpiął, guzik po guziku, schodząc w dół z precyzyjną powolnością.

Kiedy skończył, przerwał na chwilę, trzymając razem brzegi jej koszuli.

- Jak powiedziałem wcześniej… nie musimy iść dalej.

Jej małe dłonie zakryły jego. 

- Martwisz się?

Kiedy odpowiedział, jego głos był szorstki. 

- Oczywiście, że się martwię. Nie chcę cię ... przytłoczyć.

- Jak to możliwe, że tylko ty jesteś przytłaczający? Czy nie mogłabym to ja cię trochę przytłoczyć? - zażartowała.

Prychnął. 

- Granger, przejrzałaś mnie. Za każdym razem. Zbyt łatwo.

To był najwspanialszy komplement, jaki jej kiedykolwiek podarował. Posłała mu wodnisty uśmiech. Jej uśmiech zniknął, kiedy rozpiął spodnie, rzucił je w róg i wszedł do kabiny prysznicowej.

Zapomniała, jak on myśli o nagości. A raczej, jak nie myślał. Zebrawszy trochę nowej odwagi, upuściła koszulę na podłogę i dołączyła do niego.

Zgodnie z przewidywaniami ciepła woda była niebiańska. Hermiona zamknęła oczy i pozwoliła wodzie spływać po jej głowie, ramionach i plecach. Draco lekko pocierał jej ramiona, pozostawiając między nimi dyskretną odległość.

Hermiona chciała się uśmiechnąć, widząc jego oczywiste wahanie, ale nie zostało jej zbyt wiele z humoru. Była całkiem pewna, że ​​jej oczy zaszkliły się.

- Ty też wejdź - powiedziała szorstko.

Głowica prysznica była ustawiona dla niego trochę za nisko, więc przechylił ją do góry i wszedł pod strumień. Byli teraz ciałem przy ciele, a ona rozkoszowała się dotykiem jego bezwstydnej erekcji, dociskającej się do krzywizny jej brzucha. Był gorętszy niż woda, jeśli to było możliwe. Był twardy, żywy i och, taki bardzo prawdziwy. Spojrzała na niego, szczęśliwa, przestraszona i oszołomiona.

- Boję się, wiesz - przyznała. - Tylko trochę.

Jego ręce grzecznie trzymały ją przy sobie tuż nad jej pośladkami, a jego kciuki bez pośpiechu masowały podstawę jej kręgosłupa. 

- Ja też.

Stanęła na palcach, żeby go pocałować, ponieważ wydawał się być tak frustrująco ostrożny.

Hermiona natychmiast poczuła w nim zmianę. Napięcie skoczyło w jego ramionach, jakby ktoś wcisnął jakiś ukryty przełącznik. Jego prawe udo przesunęło się, by przyciągnąć ją bliżej siebie. Podniósł ją z ziemi i przyszpilił do wyłożonej kafelkami ściany kabiny prysznicowej.

Jej nogi automatycznie owinęły się wokół jego bioder, a głowa została odrzucona do tyłu, gdy całował i ssał jej gardło po opuszczeniu jej ust. Woda biła mu po plecach, wszędzie unosiła się para, a ciepło od razu stało się przytłaczające, tam gdzie kiedyś było przyjemne. Hermiona czuła się, jakby tonęła w gęstym, gorącym powietrzu.

Jej ręce były na jego ramionach, chociaż tak naprawdę nie musiała się podnosić, widząc, że dość efektywnie utrzymuje jej ciężar. Jego ręce obejmowały ją wokół klatki piersiowej tuż pod jej piersiami. Nie patrzył już tylko na jej twarz. Nigdy więcej grzeczności. Chciał wziąć to, co chciał. Unosząc ją wyżej, ssał jej piersi, przesuwając językiem po każdej z nich, po czym przerwał intymną pieszczotę ostrymi szczypnięciami na jej sutku.

Hermiona westchnęła, czując, jak elektryczność wystrzeliwuje od jej sutków do palców u nóg.

- Ach… o Boże. Draco.

Draco ponownie zawisł nad jej ustami, lekko przechylając głowę. Patrzył na nią przez ciężkie, mokre rzęsy.

- Przestać? - Oblizał usta. Też chciała je polizać. A potem zrobiła. To była dla niego wystarczająca odpowiedź.

Hermiona mocno owinęła dłonie wokół jego szyi. 

- Proszę, chcę cię całego. Teraz, Draco.

- Całego mnie? - zapytał, a w jego oczach pojawił się teraz wyraźny lubieżny błysk, gdy przeciągnął dłonią po jej biodrze do jej uda, unosząc jej nogę jeszcze wyżej wokół swojej talii.

Tępa główka jego penisa znajdowała się nad miękkim wejściem do jej ciała. 

- Jesteś pewna, Granger? - Pchnął do przodu, a jego kutas wszedł w nią, ale tylko trochę. To była tortura.

Jej odpowiedź była jękiem.

Była tak gotowa, że ​​wydawało jej się, że nawet najmniejszy dobrze wymierzony nacisk między jej nogami może zrzucić ją z krawędzi. Równie dobrze mogli zostać wyrzuceni z prawdziwego świata. Nie było nic innego do przemyślenia, nic innego do rozważenia poza potrzebą trzymania go w sobie.

A on wciąż się powstrzymywał. Ale jego opór również odbijał się na nim. Jego oddech był urywany, a w jego oczach była teraz dzikość, która ją podniecała. Chciała się na niego pchnąć, przebić się w dół, aż nic z niego nie zostanie poza nią.

Draco wsunął dłoń między ich śliskie ciała. Jej głowa opadła na jego ramię, gdy poczuła, jak szorstkie opuszki dwóch palców zaczęły tworzyć wspaniałe tarcie tam, gdzie najbardziej tego potrzebowała. Drgnęła oparta o niego.

- Oh. - Była tak blisko. Jej paznokcie wbiły się w jego ramiona. Przerwał swoje rytmiczne pieszczoty i zamiast tego przycisnął do niej swoje palce. Chciała, żeby się ruszył.

- Hermiono.

Otworzyła oczy.

Wyglądał bardzo poważnie. Wyglądał, jakby chciał odbyć rozmowę. Pomyślała, że ​​może oszaleć z powodu odmowy.

- Kiedy robiliśmy to ostatnim razem... Powiedziałem, że będziesz należeć do mnie? Pamiętasz?

Próbowała się poruszyć, żeby jego palce znalazły się na swoim miejscu.

Ale trzymał się mocno. 

- Oh proszę...

- Pamiętasz? - zapytał ponownie.

- Tak. Tak, pamiętam.

- Nie należysz do mnie, Granger. Ani do nikogo innego. Widziałem już wystarczająco dużo na tym świecie, co się dzieje, gdy ludzie myślą, że mają prawo do kogoś innego. Należysz ze mną, ale ja nie roszczę sobie żadnych praw do posiadania nad tobą. W porządku? Musiałem to tylko wyjaśnić.

To był cud, że jej język mógł nawet działać. To było dla niego ważne, więc postarała się. 

- Rozumiem.

Pokiwał głową. Z gardłowym dźwiękiem wsunął w nią dwa palce i to wystarczyło. Hermiona doszła tak mocno, że krzyknęła w jego ramię i zatrzęsła się. Jej delikatne mięśnie wewnętrzne zacisnęły się na jego palcach.

- Boże - powiedział, teraz brzmiąc, jakby to on był torturowany.

I to oznaczało koniec jego kontroli. Była niemal wiotka i drżała, kiedy delikatnie rozchylił jej nogi, żeby zrobić dla niego miejsce, a potem wbił się w nią, kiedy wciąż wiła się w orgaźmie, tak mocno, że podeszwy jej stóp oderwały się od ziemi.

Naprawdę przez chwilę czuła jakby została wbita na pal. Stał idealnie nieruchomo z zamkniętymi oczami, pozwalając resztkom jej orgazmu spłynąć po nim.

A potem zaczął się ruszać. Mocne, zdecydowane pchnięcia, podniosły ją w górę. Był całkowicie cichy, kiedy ją wziął. Woda zagłuszała jej małe, ostre sapanie przy każdym głębokim pchnięciu. To było pyszne. Sposób, w jaki jego tępy czubek zdawał się uderzać w tę pożądliwą, jęczącą część głęboko w jej wnętrzu.

Po jakimś czasie nie miała już siły, by się utrzymać. Przejął to zadanie, unosząc ją.

Teraz będąc z nim twarzą w twarz odszukała jego usta i pocałowała go z całą miłością i pasją, która w niej była.

Poczuła, że ​​jego oddech staje się nierówny. Spiął się, przyciągając ją mocniej do siebie, kiedy osiągał szczyt, a ich usta wciąż były złączone razem, dzieląc gorący oddech. Hermiona zamknęła oczy, delektując się jego dotykiem, kiedy drżał.

Po złapaniu oddechu spojrzała na niego szeroko rozwartymi oczami. Zaplanowała kilka miłych słów, ale wszystkim, co wydusiła z siebie, było: 

- Malfoy, myślę, że zemdleję z gorąca.

Natychmiast ją postawił i zakręcił wodę. Przez chwilę opierali się o siebie w chmurze pary.

- Bardzo się cieszę, że przyszedłeś tu dziś wieczorem, nawet jeśli prawie odstrzeliłam twoją wspaniałą głowę - powiedziała w jego klatkę piersiową.

Hermiona nie widziała jego twarzy, ale domyśliła się, że wygląda na ospałego. Przypomniała sobie, jak było między nimi po kochaniu się. Ona zaczynała być gadatliwa. On stawał się refleksyjny.

- Nie planowałem tego - powiedział Draco, wtulając twarz w jej szyję. - Gdybym to zaplanował, byłby przynajmniej obiad.

Brzmiał tak przepraszająco, że zaczęła się śmiać.

- Czy jesteś głodny? - zapytała. - Zrobię nam coś.

- Będziesz gotować?

Zapach spalonej lazanii dość wyraźnie unosił się z salonu.

Hermionę nie przejął sceptycyzm w jego głosie, ale wybaczyła mu, ponieważ był na tyle uprzejmy, że zawinął ją w ręcznik i zaniósł do sypialni.


5 komentarzy:

  1. Awww😍 Wy moje słodyczki kochane! Mam ochotę piszczeć ze szczęścia, ale nie chce, żeby się wszyscy zlecieli do pokoju i żebym musiała wyjaśniać jak bardzo się cieszę, że Hermiona Z Draco w końcu się pogodzili! I to w jak piękny sposób! Tą scena pod prysznicem była taka piękna 😍 To jak do niej mówił, jak nie chciał jej do niczego zmuszać❤️ Oh Draco, powiedz mi, czy nie masz w zapasie jakiegoś brata bliźniaka, który byłby tak cudowny jak ty, bo z przyjemnością bym go zagarnęła dla siebie. Owszem, pewnie dalej będą nimi jakieś tarcia, kłótnie i wgl, ale najważniejsze, że jednak sobie mniej więcej wyjaśnili to co zaszło pięć lat temu. No a najważniejsze jest to, że wciąż się kochają! Niepewność co do swoich uczuć zniknęła, wiedzą, że teraz już nic im nie stoi na przeszkodzie, aby móc być razem już na dobre. Teraz już nic go nie zmusza do tego, aby musiał być daleko od niej. Zemsta na Belli została wypełniona. Oh, jestem taka szczęśliwa! 😍
    Pozdrawiam cieplutko i życzę Wesołych Świąt 😘❤️🎄

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest cudowny prezent świąteczny 🎄🥰❤😘 moje dramione uwielbiam 😍😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ron powiedział kiedyś, że jej szczególna marka błyskotliwości potrzebuje własnego agenta od Public Relations." - ryknęłam śmiechem! Boskie, normalnie boskie :D
    W ogóle cały ten rozdział był doskonały! Dojrzały Draco to ktoś, kogo potrzebuje każda kobieta chociaż raz w swoim życiu, haha :D Ten ich seks był naprawdę idealny, iskrzący, elektryzujący, doskonały! I jestem pełna podziwu, że nie zemdlali tam pod tym gorącym prysznicem :D
    I w końcu, w końcu są razem :) A tak się Granger broniła, phi, kobieto :D Strzępienie języka i strata kilku orgazmów, ot co! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Poczucie humoru w tym opowiadaniu jest fantastyczne 🤣

    Czekałam na ich pojednanie, było pięknie, tak w ich stylu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam ich, słodziaki <3 wiedziałam, że się dogadają <3 czytanie tego w pracy, zarumieniona i z szybszym oddechem to nie był dobry pomysł, mam wrażenie że w biurach obok słyszą moje walenie serca ;)
    Dobrze, że Hermiona poszła po rozum do głowy, nie uniosła się honorem, tylko nie pozwoliła mu odejść.
    Draco nie planował, ale bardzo dobrze, że trafił właśnie tam. Tam pasuje, tam powinien być <3
    Jego miejsce jest tam, gdzie jego serce, a jego serce jest przy Hermionie, teraz mają szansę <3
    Dobrze, że Hermiona zrozumiała również dlaczego to wydarzyło się 5 lat temu.
    Nawiązanie do gorącej kąpieli <3
    W ogóle ten rozdział to jakiś kosmos <3
    Podoba mi się też to takie lekkie poczucie humoru w tym opowiadaniu <3

    OdpowiedzUsuń