Pocałował ją. Dlaczego to zrobił? Resztę dnia spędziła na rozmyślaniach i nadal nie mogła znaleźć odpowiedzi.

Zauważyła, że zachowywał się dziwnie, zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku tygodni. Wyglądało to tak, jakby próbował jej unikać, zawsze odmawiając z nią rozmowy, a nawet spojrzenia w jej kierunku, jeśli tylko mógł. Wiedziała, że ​​nigdy jej nie lubił, ale teraz wydawało się, że robi wszystko, co w jego mocy, aby uniknąć jakiegokolwiek kontaktu.

Jednak najbardziej zaskoczyła ją jej własna reakcja na jego zachowanie. Jej oczy wędrowały po pokoju podczas spotkań, dopóki nie padły na niego, a ona prawie nie zwracała uwagi na to, co było mówione. Była  zbyt zajęta obserwowaniem go, zaintrygowana nie tylko jego niedawnym zachowaniem, ale ogólnie samym mężczyzną. Był zagadką, a ona czuła potrzebę jej rozwiązania.

Czuła napięcie między nimi tamtej nocy w izbie chorych, kiedy przyszpilił ją do drzwi i zauważyła, że ​​jego oddech przyspieszył, a jej własne serce zabiło szybciej. Teraz kiedy ją pocałował, wbrew pozorom, nie była ani trochę zniesmaczona. To było szalone i zaskakujące. Był Severusem Snape'em, jej byłym profesorem, złośliwym draniem, śmierciożercą. Nie powinna nawet o nim myśleć.

- Wiem, gdzie jest puchar - wyszeptał Harry przy jej uchu, wyrywając ją z zadumy.

- Co? - zapytała, pochylając się bliżej w stronę Harry'ego.

- Puchar, puchar Helgi Hufflepuff. Wiem, gdzie on jest - powtórzył ściszonym głosem.

- Skąd?

- Nie tutaj - powiedział, spoglądając na swoje śniadanie. - Na górze, kiedy skończymy - szepnął, wracając do jedzenia.

Nie chciała już więcej myśleć o Snape'ie i z zadowoleniem przyjęła to rozproszenie. Ciekawa, czego mógł się dowiedzieć, pospiesznie zjadła śniadanie i poszła na górę, żeby na niego zaczekać.

Minęło prawie dwadzieścia minut, a ona nadal czekała, spacerując po korytarzu i zaczynając się złościć. Dlaczego kazał jej czekać? Jeśli to było coś ważnego, im wcześniej by wiedziała, tym lepiej. Właśnie zdecydowała się wrócić do kuchni i poszukać go, kiedy usłyszała rozmowę z Ronem, kiedy wchodzili po schodach.

- Cóż, z pewnością nie spieszyłeś się - powiedziała, opierając ręce na biodrach, ale oni tylko wzruszyli ramionami.

- Byliśmy głodni - powiedział przepraszająco Ron, gdy weszli do sypialni.

- A więc... - powiedziała, zamykając za nimi drzwi. - O co chodzi z tym pucharem?

- Wziąłem eliksir zeszłej nocy i go zobaczyłem.

- I czy na pewno zmienił go w horkruksa?

- Widziałem, jak to robił - odpowiedział.

- Widziałeś, gdzie on jest?

- Tak.

- Dobrze, więc kiedy ruszamy? - zapytała z irytacją. Dlaczego nie mógł jej po prostu powiedzieć tego, co wiedział, zamiast zmuszać ją do zadawania tych wszystkich pytań?

- Cóż, w tym problem - powiedział, a ona machnęła ręką, dając mu znak, żeby kontynuował. - Nie możemy dostać się do miejsca, w którym go trzyma.

- Dlaczego nie?

- Z powodu osłon. Widziałem, jak testował je na czarodziejach i mugolach. Zabiją każdego, kto spróbuje przejść, chyba że osoba posiada Mroczny Znak.

- Wpuścił tam swoich Śmierciożerców? - zapytała zdezorientowana. Pomyślałaby, że będzie próbował trzymać wszystkich z dala od tego.

- Cóż, myślę, że to jakieś miejsce spotkań w nagłych wypadkach, bezpieczne miejsce, do którego mogą się udać, jeśli zajdzie taka potrzeba.

- Musimy znaleźć sposób, aby zlikwidować zabezpieczenia. Musimy się tam dostać.

- Nie możemy. Osłony nie mogą być modyfikowane bez jego wiedzy.

- Musi być sposób i musi go znaleźć, Harry. Co jeszcze widziałeś? Musi być coś pożytecznego.

- To wszystko, co widziałem, Hermiono. Już ci wszystko powiedziałem.

- Gdzie jest to miejsce?

- Dlaczego chcesz wiedzieć? Nie możesz tam iść.

- Przestań mi mówić, czego nie mogę zrobić, dobrze? - powiedziała ze złością. - Po prostu powiedz mi, jak się tam dostać, zajmę się resztą.

- Nie sądzę…

- Harry. - Prawie krzyknęła, przerywając jego bełkot. - Po prostu przestań się kłócić i powiedz mi - powiedziała swoim najlepszym apodyktycznym tonem, takim, który zawsze sprawiał, że robili to, o co prosiła.

Pomysł przyszedł jej do głowy, kiedy Harry powiedział jej, że tylko ci z Mrocznym Znakiem mogą przechodzić przez osłony. Potrzebowali Śmierciożercy do pomocy. Znała tylko dwóch, a Snape nie wydawał się być najlepszym wyborem. Nawet jeśli Draco się mylił, a czarodziej był naprawdę lojalny wobec Zakonu, zadawałby zbyt wiele pytań i była pewna, że ​​reszta Zakonu będzie w mgnieniu oka wiedziała, co się dzieje.

Więc tak naprawdę pozostała tylko jedna opcja - pomyślała, zapisując ostatnie instrukcje od Harry'ego, jak dostać się w to miejsce, i schowała pergamin do kieszeni. Tak naprawdę nie wiedziała, jak bardzo może ufać Draco, ale musieli wkrótce znaleźć te horkruksy. Harry miałby wtedy szansę pokonać Voldemorta, a ona zdecydowała, że ​​podejmie ryzyko.

Harry i Ron chcieli wiedzieć, co zamierzała zrobić. Wciąż pytali, co planuje, ale po prostu ich zignorowała, idąc do własnej sypialni, jej ręka wróciła do kieszeni, gdzie trzymała monetę, którą dał jej Draco. Miała spotkanie do zaaranżowania.

- O co chodzi? Nie mogę tu zostać długo - powiedział Draco, gdy tylko wszedł do chatki, gdzie czekała na niego od prawie pół godziny. Wyglądał na rozczochranego, jakby biegł, jego ramię krwawiło.

- Wszystko w porządku? - zapytała, zbliżając się do niego i sięgając po różdżkę, chcąc wyleczyć skaleczenie.

- Zostaw to - powiedział. - Jeśli zorientują się, że mnie nie ma, zabiją mnie. Czego chcesz?

- Potrzebuję twojej pomocy - powiedziała w końcu.

- O co chodzi?

- Jest obiekt, którego potrzebujemy, a którego nie możemy zdobyć sami.

- Dlaczego nie?

- Są osłony, które go chronią i nie możemy się przez nie przebić. Aby dostać się do środka, trzeba mieć Mroczny Znak - wyjaśniła i patrzyła, jak sztywnieje.

- Nie jestem ostatnio w łaskach Czarnego Pana. Jeśli się dowie, że tak naprawdę ci pomagam…

- Wiem, ale to jest ważne.

- Co to jest? - zapytał z westchnieniem.

- To tylko puchar.

- Jeśli to tylko puchar, to dlaczego tak bardzo go chcesz? - zapytał, a ona potrząsnęła głową.

- Nie mogę ci tego powiedzieć.

- Prosisz mnie, abym zaryzykował życie dla ciebie i twoich przyjaciół, a jednak nie ufasz mi na tyle, by powiedzieć mi, po co mnie tam wysyłasz.

- Ufam ci - odpowiedziała. - Gdybym ci nie ufała, nie byłoby mnie tutaj i nie prosiłabym o to. Ale nie jest moim obowiązkiem, by ci o tym mówić.

- Jeśli to zrobię, chcę wiedzieć.

- I będziesz wiedział. Kiedy zdobędziesz puchar, upewnię się, że ci powiedzą - obiecała.

- Jak się tam dostanę?

- Zapisałam tutaj instrukcje - powiedziała, podając mu mały zwój pergaminu.

Otworzył go cicho, przeczytał, co napisała, i po kilku sekundach znów na nią spojrzał. 

- Skąd to masz? - zapytał, wyraźnie zaskoczony.

- Znasz to miejsce?

- Tak - odpowiedział po kilku chwilach.

- W takim razie możesz zdobyć puchar?

- Co wiesz o tym miejscu? - zapytał, ignorując jej pytanie.

- Tylko, że jest to jakieś miejsce spotkań i że otaczają je bariery, które zabiją każdego bez Mrocznego Znaku, który spróbuje się przez nie przedostać. Czy potrafisz to zrobić? - zapytała ponownie.

Wydawał się rozważać ten pomysł, zanim odpowiedział. 

- Spróbuję, ale zaufaj mi. Naprawdę nie masz pojęcia, o co prosisz.

- Co masz na myśli?

- Powiem ci tylko tyle, jeśli pójdę tam i wrócę żywy, jeśli zdobędę to, o co prosisz, będziesz mi wiele winna. Naprawdę będziesz mi wiele winna. Mam nadzieję, że będziesz o tym pamiętać.

- Zapamiętam - powiedziała i skinąwszy głową, odwrócił się i otworzył drzwi, żeby wyjść. - Draco - powiedziała, gdy wychodził na zewnątrz, a on zatrzymał się i odwrócił do niej. - Dziękuję - powiedziała i była zaskoczona, widząc go uśmiechającego się, nie całkowicie uśmiechniętego, ale uśmiechającego się, zanim wyszedł.

Gdy tylko aportowała się z powrotem do kwatery głównej, wiedziała, że ​​coś jest nie tak. Dom był pusty, a kilka rzeczy leżało na podłodze, jakby wszyscy uciekli w pośpiechu. Pobiegła po schodach, a potem z powrotem na dół, próbując znaleźć każdego, kto mógłby coś wyjaśnić, choćby nawet notatkę, ale nic nie było. Zaczynała panikować, kiedy usłyszała trzask otwierania drzwi i pobiegła do wejścia.

- Co się stało? - zapytała, kiedy dotarła do drzwi.

- Atak - mruknął Kingsley, lekko zdyszany, pomagając wepchnąć do środka nieprzytomnego mężczyznę.

- Czy wszystko w porządku? - zapytała zmartwiona, patrząc, jak kilku innych członków aportuje się przy otwartych drzwiach.

- Potrzebuję tutaj pomocy - krzyknął ktoś, a ona odwróciła się, dysząc, gdy zobaczyła, jak Remus trzyma w ramionach nieprzytomną i krwawiącą Tonks. Podbiegła do niego z różdżką w dłoni, gdy położył czarownicę na stole, a kilku innych członków również tam podbiegło.

- Co się z nią stało? - zapytał ktoś, a promienie światła leciały z kilku różdżek, gdy mówili.

- Została trafiona klątwą, a potem wypadła przez okno - wyjaśnił Remus, a kiedy spojrzała na czarownicę, zauważyła, że ​​jej włosy stały się całkowicie czarne.

- Czy wszystko w porządku? - zapytał inny głos z jej strony, a ona odwróciła się, by spojrzeć na wyczerpanego, ale poza tym zdrowego Harry'ego.

- Merlinie, wszystko w porządku? - zapytała, przytulając go.

- Nic mi nie jest - powiedział, nadal wyraźnie zmartwiony o Tonks.

- Co się stało? Dotarłam tutaj i zastałam pusty dom. Nie miałam pojęcia, gdzie wszyscy poszliście. Tak się martwiłam.

- Snape przyszedł tutaj kilka minut po twoim odejściu. Powiedział nam, że ktoś z Ministerstwa ujawnił Voldemortowi pewne informacje, a on wysłał Śmierciożerców do jednego z miejsc, w których trzymaliśmy więźniów.

- Budzi się - usłyszała jęk Molly i odwróciła się w samą porę, by zobaczyć, jak Tonks powoli otwiera oczy. Rozejrzała się po pokoju i dopiero wtedy zauważyła, że pokój ​​jest teraz wypełniony prawie całym składem Zakonu.

- Czy ktoś jeszcze został ranny? - zapytała po kilku chwilach, a kiedy Harry nie odpowiedział, odwróciła się do niego. - Harry? - zapytała z nutą paniki w głosie.

- Widziałem, jak co najmniej trzech członków zostało trafionych przez morderczą klątwę - odpowiedział po kolejnych kilku sekundach. - Nie wiem, kim oni byli, wszystko było bardzo zagmatwane. Musieliśmy powstrzymać Śmierciożerców, dopóki aurorom nie udało się wydostać więźniów.

Więc to tam był Draco, zanim ją spotkał? Dlaczego nic nie powiedział? Odsunęła się z miejsca, w którym stała i podeszła do Kingsleya. Wiedziała, że ​​Harry nie udzieli jej odpowiedzi, których pragnęła.

- Co się stało? - zapytała, gdy tylko dotarła do czarodzieja. Ostrożnie położył kolejną wiedźmę na kanapie i wezwał kogoś do uzdrowienia, po czym zwrócił się do Hermiony.

- Chodź za mną - powiedział i wszedł do opuszczonej kuchni. - Gdzie byłaś? - zapytał, gdy tylko drzwi zostały za nimi zamknięte. - Kiedy przybyłem tutaj, żeby zebrać wszystkich, nie było cię i nikt nie wiedział, gdzie cię znaleźć - dodał.

- Miałam coś do zrobienie - powiedziała.

- Do zrobienia? - zapytał, ale na szczęście nie naciskał dalej. - Nastąpił atak. Śmierciożercy próbowali wydostać część więźniów znajdujących się pod opieką Ministerstwa.

- W biały dzień? - zapytała zdezorientowana.

- Wydawało się, że ich to nie obchodzi. Mieliśmy szczęście, że Snape zdołał nas ostrzec na czas.

- Więc Śmierciożercy ich nie odbili?

- Nie, ale straciliśmy dobrych mężczyzn i kobiety, próbując ich powstrzymać.

- Kingsley, gdzie jesteś? - krzyknął głos z zewnątrz kuchni, a auror wyszedł bez słowa.

Resztę dnia spędziła na opiece nad rannymi i opłakiwaniu zmarłych. Tak naprawdę nie znała czterech członków Zakonu, którzy zostali zabici, ale to niczego nie zmieniło. Mógł to być którykolwiek z jej przyjaciół i dobrze o tym wiedziała.

Następny dzień minął trochę szybciej. Snape'owi udało się odkryć, kto z Ministerstwa ujawnił te informacje, i odbyli kilka spotkań, aby omówić, co robić. Kilku członków chciało, aby aurorzy go zabrali, żeby zapłacił za ból, który spowodował, ale, jak wyjaśnił Snape, nie przyniosłoby to nic dobrego, poza ryzykiem, że Czarny Pan zacznie podejrzewać, że ​​wśród swoich zwolenników ma szpiega.

Nie była to łatwa decyzja, ale w końcu zgodzili się, że będą go uważnie obserwować, ale na razie nie zrobią nic innego przeciwko niemu. Możliwość wykorzystania go do ujawnienia fałszywych informacji była zbyt dobra, by ją zignorować.

Mając tyle myśli na głowie, nie było zaskoczeniem, że nie mogła zasnąć. Nie miała wiadomości od Draco od poprzedniego dnia i zaczynała się martwić. Gdyby odzyskał dla niej puchar, wiedziałaby. A jeśli został zdemaskowany? A co gorsza, co jeśli nie był tam, aby jej pomóc, ale szpiegować Zakon? Może powiedział Voldemortowi wszystko, co mu powiedziała, a teraz czarodziej wiedział, że ścigają jego horkruksy. Nie chciała rozważać takiej możliwości. Gdyby tak się stało, prawie niemożliwe byłoby znalezienie i zniszczenie pozostałych kawałków jego duszy.

Szczerze mówiąc, to nie była jedyna rzecz, która spędzała jej sen z powiek. Kilka dni temu zdała sobie sprawę, że sny i błyski ustały. Nie była pewna, co się stało, ale nie przypomniała sobie niczego nowego od nocy, kiedy spotkała Kingsleya. Bała się, że wspomnienia znikną teraz na dobre i nie chciała spać, na wypadek gdyby to potwierdziło jej podejrzenia.

Było późne popołudnie następnego dnia, kiedy w końcu poczuła, jak moneta w jej kieszeni nagrzewa się i prawie odetchnęła z ulgą. Zastanawiała się, czy nie powiedzieć Harry'emu i Ronowi, co się dzieje, ale zdecydowała, że ​​najlepiej będzie, jeśli najpierw upewni się, że Draco zdążył zdobyć dla nich horkruksa. Przygotowała się więc, a potem czekała, aż świstoklik się aktywuje i zabierze ją do chatki jeszcze raz.

- Naprawdę mam nadzieję, że było warto - zawołał Draco z ciemności, gdy tylko otworzyła drzwi.

- Masz to? - zapytała podekscytowana.

- Jest tam na stole - odpowiedział i machnięciem różdżki włączyła światło.

- Merlinie, co się stało? - zapytała, przyglądając się mu.

- Mówiłem ci, że to będzie niebezpieczne. Cokolwiek to jest, było dobrze strzeżone - powiedział, mrugając kilka razy, gdy jego oczy przyzwyczajały się do światła.

- Dobrze strzeżone?

- Inferiusy - wyjaśnił, wzruszając ramionami.

- Wszystko w porządku? - zapytała, podchodząc bliżej. - Jesteś cały we krwi.

- Nie mojej. -  To była odpowiedź, jaką otrzymała, kiedy patrzyła, jak próbuje wstać, ale potem skrzywił się z bólu i opadł z powrotem na krzesło.

- Nie krwawią - powiedziała kilka sekund później, marszcząc brwi.

- Co?

- Inferiusy. One nie krwawią.

- Nie, nie krwawią, ale wychodząc, spotkałem kilku Śmierciożerców - wyjaśnił. Nie potrzebowała, żeby mówił jej, co się stało. Po ilości krwi na jego szatach było to dość oczywiste.

- Czy potrzebujesz pomocy w leczeniu tych ran? - zapytała, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć.

- Jasne - odpowiedział, wzruszając ramionami, kiedy podeszła do miejsca, w którym siedział. - Sam już zająłem się najgorszymi, ale jeśli znajdą na mnie choćby ślad, wzbudzi to podejrzenia.

- Czy nie będzie wiedział, że coś jest nie tak, kiedy znajdą Śmierciożerców? - zapytała, przesuwając różdżką po jego twarzy, lecząc rany.

- Nie znajdą ich przez kilka dni. To powinno dać mi wystarczająco dużo czasu.

- Wystarczająco dużo czasu na co?

- Będę potrzebował dobrej historii na wypadek, gdyby mnie przesłuchano. Gdzie nauczyłaś się tych wszystkich zaklęć leczących? - zapytał po chwili. - Nie uczą ich w Hogwarcie.

Jej ręce przestały się poruszać, gdy pomyślała o jego pytaniu. 

- Nie wiem - odpowiedziała w końcu. - Nie pamiętam, żebym się ich uczyła, ale wiem, że używałam ich wcześniej.

Pozostali w milczeniu jeszcze przez kilka minut, gdy skończyła go leczyć, a potem wróciła do stołu, gdzie zostawił puchar Hufflepuffu. Trudno było uwierzyć, że tak mały przedmiot może pomieścić w sobie tyle zła.

Z wahaniem wyciągnęła rękę i wzięła złoty kielich w dłonie. Był dokładnie taki, jak opisał go Harry, z drobno kutymi uchwytami i borsukiem, ale musiała się upewnić, że naprawdę tego szukali. Sięgnęła po różdżkę, wycelowała w kubek i szepnęła: „Homenum revelio”.

- Nie mogę uwierzyć, że go zdobyłeś - mruknęła do siebie.

- Jesteś podekscytowana, bo to tylko puchar - powiedział przy jej uchu, powtarzając to, co powiedziała mu ostatnim razem.

- Nie masz pojęcia, jak bardzo to pomoże - powiedziała i ostrożnie odłożyła go z powrotem na biurko.

- W takim razie nie dostanę nagrody? - wyszeptał, tak blisko, że czuła jego oddech na szyi.

- Nagrody? - zapytała, wstrzymując oddech, kiedy poczuła, jak jego ramiona oplatają jej biodra od tyłu.

- Tak - szepnął jej do ucha. - Jeszcze tylko małe coś, by okazać wdzięczność.

Nieświadomie przechyliła głowę na bok i przygryzła wargę, kiedy poczuła, jak jego usta skubią jej szyję. Wyczuwając jej reakcję, jego dłonie zaczęły wędrować po jej ciele, jedna wspinała się w górę, delikatnie pieszcząc jej piersi, podczas gdy druga przesunęła się niżej, jego palce pozostawiły gorący ślad, gdy poruszały się w górę jej uda.

Jej oczy zatrzepotały zamknięte na kilka sekund, a kiedy ponownie je otworzyła, zdała sobie sprawę, że stoją tuż przed oknem. Jej wzrok stał się na chwilę zamazany, a przed nią pojawił się nieco inny obraz. To była ta sama chatka, to samo okno, ale ktoś na nich patrzył. Zmrużyła oczy, próbując widzieć lepiej.

Nawet jeśli nie widziała wyraźnie, nie mogła pomylić tych długich blond włosów i zimnych, stalowych oczu, które wywołały dreszcze.

- Malfoy - mruknęła, słowa wyszły z jej ust, zanim zorientowała się, co mówi.

- Co się stało z Draco? - zapytał mężczyzna za nią, a wizja przed nią zniknęła. Potrząsnęła głową, zmieszana, a potem poczuła, jak silne ręce wślizgują się pod spódnicę.

- Przestań - powiedziała, odpychając go i podchodząc do okna.

- Co jest nie tak? - zapytał, podchodząc bliżej niej.

- Był tutaj, patrzył - mruknęła, częściowo ciesząc się, że przypomniała sobie coś innego, mimo że ogarnął ją lęk na samą myśl o ojcu Draco.

- O czym mówisz? - zapytał, brzmiąc, jakby był zmartwiony.

- Nic - szepnęła po kilku sekundach. - Muszę iść - powiedziała i ruszyła do drzwi.

- Wszystko w porządku? - zapytał, zatrzymując ją, zanim dotarła do wejścia.

- Tak, w porządku.

- A co z pucharem?

- Czy możesz go zabezpieczyć przez kilka godzin? Myślę, że najlepiej będzie, jeśli sam dasz go Harry'emu.

- Okej - mruknął po chwili.

- Porozmawiam z nim, a potem dam ci znać, kiedy znów będziemy mogli się spotkać - powiedziała, ponownie się odwracając.

- Zaczekaj - powiedział i przyciągnął ją do siebie.

Bez słowa pochylił się bliżej i dotknął ustami jej ust. Poczuła jego dłoń na swojej brodzie, kiedy pogłębił pocałunek i zauważyła, że ​​odpowiada. Przypomniało jej to sposób, w jaki Snape ją pocałował, ale z pewnością nie tak intensywnie.

Po kilku chwilach przerwał pocałunek, opierając czoło o jej czoło i szepnął: 

- Uważaj.

- Ty też - odpowiedziała, po czym odwróciła się i wyszła z chatki.

Postanowiła aportować się na ulicy Pokątnej, a następnie wrócić do kwatery głównej. Potrzebowała czasu, żeby pomyśleć. Ulice były ciemne i prawie wyludnione, ale świeże powietrze pomogło jej oczyścić umysł. Nie czuła z Draco tego, co czuła, kiedy Snape ją pocałował. Nie było źle, ale nie było mrowienia. Nie sprawił, że serce waliło jej w piersi, jej ciało rozgrzało się i nie mogła złapać oddechu.

Powinna była zwracać uwagę na otoczenie, ale była zbyt rozproszona, a gdy usłyszała za sobą kroki, było już za późno.

Muskularne ramię owinęło się wokół jej talii, a dłoń zakryła usta, uniemożliwiając jej krzyczenie. Walczyła, próbowała kopać, ale ktokolwiek ją trzymał, był zbyt silny.

- Więc znów się spotykamy, Szlamo - szepnął męski głos przy jej uchu i usłyszała jego chichot, zanim ich teleportował.


2 komentarze:

  1. No tak, są rzeczy ważne i ważniejsze wg Rona xD Nie można iść z kimś rozmawiać, jak się ma pusty żołądek. Najpierw przecież trzeba się nażreć xD O to jest właśnie kwintesencja Rona xD Tu rewelacje w sprawie horkruksów, ale on najpierw musi się napchać jak świnia, przecież unicestwienie Voldemorta może poczekać pół godzinki prawda? Czułam, że Hermiona poprosi o pomoc Draco. Sama jeszcze nie wie, co się dzieje między nią a Snapem. Pierdolnik w mózgu ma prawie taki sam jak ja w tej chwili, bo nie wiem już co się dzieje. Tam bardzo kibicuje jej i Draco, bo się poświęca, aby jej pomóc, ale jednocześnie nie mówi jej o wszystkim. W sumie, nie powiedział jej o ataku, bo nie chciał pewnie jej narażać. Naprawdę mam przeczucie, że on coś do niej czuje. To nie jest tylko zwykle stwarzanie pozorów, ale coś więcej. Nie potrafię tylko rozgryźć wszystkich jego motywów ani tego, z kim współpracuje. Dlaczego nie może poczuć do niego czegoś więcej? Wiem, że wyznała miłość Severusowi, no ale przecież tego nie pamięta... Widać jednak, że jej serce i umysł broni ją przed dokonaniem innego wyboru. Choć uważam, że Draco będzie zawsze lepszym wyborem 🙈 I czemu akurat te obrazy musiały się jej pojawić wtedy przed oczami? Nie mogły się pojawić już po wszystkim? Tak fajnie się zapowiadało 😍 I znowu mindfuck... Kto ją porwał 😅
    Pozdrawiam cieplutko ❤️ I miej w dupie hejterów. Jak coś komuś nie pasuje, niech sama tłumaczy

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie znów ktoś nowy i nie wiadomo kto, szlama... To by mi pasowało do Lucjusza :D Nie wiem co jak tak z tym Lucjuszem 😅
    Zaskoczyłą mnie prośba o pomoc Draco, bardziej spodziewałam się Severusa.
    Ale nie mogę myśleć o niczym innym jak o ich pocałunku <3 Dlaczego ona to przerwała no na prawdę 😅😅
    Swoją drogą niby Bella nim steruje, ale ja myślę, że Draco to na rękę bo kocha Hermionę <3 W końcu zdobył horkruksa dla niej, ryzykował dla niej swoje życie, całował awww <3 Uwielbiam ich razem <3

    OdpowiedzUsuń