Ramię wokół niej rozluźniło się, kiedy ich aportował, a ona skorzystała z okazji, kopiąc go ponownie, a następnie gryząc jego dłoń, kiedy próbował nią poruszyć. Z warknięciem odepchnął ją tak mocno, że uderzyła głową o ścianę, a potem upadła na podłogę. Ignorując ból, sięgnęła do kieszeni po różdżkę, ale zanim zdążyła jej użyć, wrzasnął: „Expelliarmus!” a następnie „Accio różdżka!”

Próbowała zatrzymać różdżkę, ale prześlizgnęła się między jej palcami i poleciała prosto w jego czekającą dłoń. Zdesperowana rozejrzała się po pokoju, próbując znaleźć coś, czego mogłaby użyć przeciwko niemu, i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, gdzie są. Chatka w lesie.

- Więc poznajesz to miejsce, prawda? - zapytał mężczyzna z szyderstwem, odsuwając kaptur, który zasłaniał jego twarz.

- Kim jesteś? - zapytała, kiedy w końcu go zobaczyła.

- Cierpliwości, szlamo - powiedział z aroganckim uśmiechem, który dziwnie nie pasował do jego twarzy. - Najpierw musimy skontaktować się ze starym przyjacielem i upewnić się, że dołączy do naszej zabawy - powiedział spokojnie. Zdezorientowana, obserwowała jak wyjął mały zwój pergaminu z kieszeni i stuknął w niego różdżką, sprawiając, że zaświecił na niebiesko, a następnie zniknął.

- Czego chcesz? - zapytała, a jej ręka ostrożnie przesunęła się w bok, próbując dosięgnąć kłody leżącej na podłodze przy kominku.

- Sprawiedliwości - odpowiedział. - Myślę, że masz… hej! - wrzasnął, gdy jej palce owinęły się wokół kłody.

Uniosła ją tak szybko, jak potrafiła, próbując go uderzyć, zanim zdąży zrobić cokolwiek, by ją powstrzymać, ale nadal leżała na podłodze, a on był zbyt daleko, by mogła go dosięgnąć. Nie zauważyła nawet, jak porusza różdżką. Ledwo podniosła kłodę, kiedy poczuła piekący ból w ramieniu. Dźwięk łamania kości był tak głośny, że słyszała go ponad swoim bolesnym krzykiem.

Położyła rękę na piersi i mocno przygryzła wargę, żeby przestać krzyczeć. Nie zamierzała sprawiać mu tym przyjemności. Słyszała, jak śmieje się chłodno, gdy podszedł do niej bliżej, podniósł nogę i kopnął ją w głowę, a potem wszystko stało się czarne.

Obudziła się w tym samym miejscu i zobaczyła jego różdżkę wycelowaną prosto w jej pierś. Domyślała się, że nie minęło zbyt długo. Próbowała usiąść, ale ból głowy był zbyt duży.

- Dotarcie do ciebie zajęło mi trzy dni, wiesz? - zapytał, a ona głośno sapnęła, gdy spojrzała mu w twarz. Wyglądał jakby gotował się od środka. Patrzyła z szeroko otwartymi ustami, jak blond włosy wyrastają z jego wcześniej łysej głowy, czarne oczy przybierają stalowoszary kolor, a okrągła twarz staje się nachylona i arystokratyczna.

- Malfoy - wymamrotała, rozpoznając go, a on tylko się uśmiechnął. Machnięciem różdżki dopasował szaty do swojej wyższej, szczuplejszej sylwetki, jednak wyglądał inaczej niż czarodziej, którym był ostatnim razem, kiedy go widziała. Jego twarz była wychudzona, bledsza, wyraz był zmęczony, stracił dużo na wadze, a jego niegdyś jedwabiste włosy wyglądały teraz na tłuste i brudne.

- Powiedziano mi, że twoje wspomnienia z ostatnich kilku miesięcy zostały wymazane - powiedział, opuszczając różdżkę. - Czy to prawda? - zapytał.

Czy on coś o tym wiedział? Kto mógł mu powiedzieć? Zastanawiała się, czy wie, kto odebrał jej wspomnienia, czy może powie coś ważnego, ale najwyraźniej odpowiedź zajęła jej zbyt długo. Ledwie usłyszała, jak szepnął „Crucio”, i natychmiast ogarnął ją oślepiający ból. Czuła się tak, jakby płonęła od środka. Jej ciało trzęsło się w niekontrolowany sposób. W tej sekundzie wiedziała, że ​​to już się zdarzyło, wiedziała, że ​​mężczyzna stojący przed nią torturował ją, nawet jeśli nie pamiętała, kiedy jak to się stało.

Była pewna, że ​​jej ciało nie może już więcej znieść, że to wszystko wkrótce się skończy, kiedy zdejmie klątwę.

- Kiedy zadaję pytanie, odpowiadasz - powiedział stanowczo, ale z szyderstwem. - Czy to, co usłyszałem, jest prawdą? - powtórzył, a ona po prostu skinęła głową, próbując złapać oddech. - Więc nie pamiętasz, co się wydarzyło ostatnim razem, kiedy się spotkaliśmy? - zapytał, a ona potrząsnęła głową. - Cóż... - powiedział, unosząc różdżkę i ponownie wycelowując ją prosto w nią. - Nie chcemy, żeby to, co się potem stało, się powtórzyło - powiedział i jednym ruchem różdżki została uniesiona z podłogi i ponownie rzucona o ścianę. Nie opadła jednak na podłogę. Jej ramiona zostały magicznie przywiązane do ściany, a stopy zwisały o kilka cali nad ziemią.

Podszedł do niej bliżej, jego ruchy były powolne, drażniące się, a gdy tylko do niej dotarł, owinął palce wokół jej gardła, tak mocno, że prawie ją dusił. 

- Przerwano nam ostatnim razem - powiedział, zacieśniając uścisk i uśmiechając się, gdy walczyła o oddech. - Czarny Pan nawet ukarał mnie za zranienie cię. Kto by pomyślał? Ja, jeden z jego najwierniejszych wyznawców, wysłany na samobójczą misję za skrzywdzenie brudnej szlamowej dziwki. Ale tym razem będzie inaczej.

Jej wizja zaczynała się rozmywać i nie miała już siły, by walczyć. Wyczuwając to, w końcu puścił i patrzył z rozbawieniem, jak łapie oddech. W pokoju rozległ się głośny huk wraz z czerwonym błyskiem błyskawicy, a ona odwróciła twarz w stronę Lucjusza Malfoya, zaskoczona, że ​​uśmiechnął się szeroko.

- Jest tutaj - powiedział i machnął różdżką w jej kierunku. Nagle magiczne wiązania zniknęły i upadła na podłogę, lądując na złamanej ręce. Próbowała się odsunąć, ale on w dwóch krokach znalazł się tuż za nią. Wbił palce w jej włosy i mocno szarpnął jej głowę do tyłu, zmuszając ją do wstania. Stał za nią, używając jej ciała jako tarczy i czubek swojej różdżki boleśnie wcisnął jej w szyję.

Czuła, jak jej serce próbuje uciec z piersi, gdy czekali w ciszy przez minuty, które wydawały się godzinami, oboje wpatrzeni w drzwi. Na kogo czekał? Miała wrażenie, że kimkolwiek był, ten mężczyzna przyszedł jej pomóc i mogła mieć tylko nadzieję, że nie przybył sam.

Nagle drzwi zostały wyważone, a Lucjusz mocniej ją przytrzymał. W drzwiach pojawiła się postać. Mężczyzna był ubrany w czarne szaty i w maskę śmierciożercy. Jego różdżka wskazywała w ich kierunku, ale jej nie użył. Wydawał się zawahać na ich widok. Trwało to zaledwie sekundę, ale Lucjuszowi tyle wystarczyło, by go rozbroić.

Severus został wysłany na kolejną misję. Jego Mistrz był zdenerwowany wynikiem tej ostatniej i praktycznie zrzucił winę tylko na niego. Odradził to Voldemortowi, wielokrotnie powtarzał mu, że atak w ciągu dnia nie jest dobrym pomysłem, że aurorzy i Zakon zostaną zaalarmowani zbyt szybko, ale on nie słuchał.

To był główny powód, dla którego Severus był zaskoczony, gdy znalazł się na niewłaściwym końcu swojej różdżki, walcząc o to, by nie krzyczeć z bólu powodowanego przez klątwę Cruciatus. Nieważne, ile razy ktoś przeszedł przez coś niewybaczalnego, nigdy nie było łatwiej.

Nie zajęło mu dużo czasu, aby dowiedzieć się dokładnie, dlaczego obwiniano go o całą porażkę. Bellatrix Lestrange. Kiedy Severus zasugerował, że powinni poczekać, aż zrobi się ciemno na atak, przekonała Voldemorta, że ​​jest odwrotnie, twierdząc, że to najlepszy sposób, aby udowodnić jego moc światu czarodziejów, a później, kiedy misja się nie powiodła, udało mu się zmusić go do obwinienia za to Severusa zamiast siebie. Miał pomysł, jak dokładnie udało jej się przekonać Czarnego Pana do tego nonsensu, ale tak naprawdę nie chciał wiedzieć.

Ostatnio zauważył kilka dziwnych rzeczy. To Bellatriks poinformowała Voldemorta, że ​​Potter i jego przyjaciele opuścili schronienie Zakonu, a ona dostarczyła informacji o ich miejscu pobytu. Nie trzeba dodawać, że Severus został dwukrotnie ukarany. Otrzymywała także więcej korzyści i „nagród” niż którykolwiek z pozostałych Śmierciożerców, w tym sam Severus. Udało jej się zapewnić bezpieczeństwo swojej siostrze po tym, jak przeniosła się do ich siedziby. Sam Czarny Pan zabraniał swoim wyznawcom krzywdzenia jej w jakikolwiek sposób, gdy jakakolwiek inna kobieta nie będąca Śmierciożerczynią, która z nimi przebywała, zostałaby zabita, lub błagałaby o śmierć w ciągu tygodnia. Wyciągnęła również swojego siostrzeńca z lochów, gdzie z pewnością umarłby w ciągu kilku dni i był przyczyną więcej niż kilku zgonów wśród wyznawców Voldemorta. Severus był pewien, że próbowała przekonać Czarnego Pana, by go zabił, ale tak długo, jak był przydatny, Severus był względnie bezpieczny.

Severus pchnął drzwi do kwatery głównej i wszedł do środka, jęcząc, ciągnąc ze sobą zwłoki. Wysłano go, by zabił urzędnika Ministerstwa i jego rodzinę. Wysłano tylko jego i Śmierciożercę, który obecnie leżał martwy na podłodze. Nie miał wystarczająco dużo czasu, aby wcześniej ostrzec Zakon i ponownie został zmuszony do podjęcia trudnej decyzji: zabij cel lub zaryzykuj jego życie i jego ochronę. Tym razem, jak zwykle, wybrał niebezpieczną ścieżkę i zabił wysłanego ze sobą Śmierciożercę, głupiego, młodego dzieciaka, ślepo podążającego za ideałami swojej rodziny, prawdopodobnie nie do końca zdającego sobie sprawę, w co się wpakował.

- Severusie, co się stało? - zapytał Voldemort, gdy zobaczył go wnoszącego martwe ciało do budynku. Podniósł głowę i zobaczył około tuzina Śmierciożerców zebranych wokół swojego Mistrza, którzy nagle wszyscy spojrzeli na niego, i zdał sobie sprawę, że przerwał spotkanie.

- Głupi dzieciak nie potrafił pilnować swoich pleców - odpowiedział, kłaniając się przed swoim Mistrzem. Kiedy pozostał w ciszy, Severus kontynuował. - Wydaje mi się, że czarodziejowi w jakiś sposób udzielono ostrzeżenia. Wiedział, że wkrótce za nim pójdziemy, i był gotowy. On - powiedział z pogardliwym wyrazem twarzy, przewracając ciało stopami. - Nie wytrwał nawet dwóch minut.

- Chcesz powiedzieć, że misja się nie powiodła? - zapytał Voldemort niebezpiecznie niskim głosem.

- Nie, mój Panie. Misja była sukcesem - odpowiedział. - Czarodziej i jego rodzina nie żyją, a Mroczny Znak został wyczarowany zgodnie z twoim rozkazem, Mistrzu - powiedział. Skontaktował się z Kingsleyem po zabiciu Śmierciożercy i powiedział mu, aby ukrył rodzinę i sprawił, że wszyscy uwierzyli, że nie żyją.

- Dobrze - odpowiedział po prostu Voldemort. - Idź teraz, mamy inne sprawy do omówienia - powiedział, odwracając się do innych śmierciożerców. - Zostaw go w lochach i skontaktuj się z jego ojcem - powiedział po namyśle. - Powiedz mu, że spodziewam się, że jego drugi syn okaże się bardziej przydatny.

- Tak, Mistrzu - odpowiedział Severus, ponownie sięgając po różdżkę i lewitując ciało dzieciaka przed sobą.

Powoli zszedł po schodach do zimnych lochów, mijając więźniów, aż dotarł do przeciwległej ściany. Pozwolił ciału spaść na trzech mugoli zamordowanych poprzedniej nocy i zastanawiał się, czy wojna kiedykolwiek się skończy.

Odpędzając myśli, ruszył z powrotem w stronę schodów, ale ledwie dotarł do pierwszego stopnia, gdy błysk niebieskiego światła sprawił, że zawrócił w samą porę, by zobaczyć mały zwój pergaminu spadający na podłogę u jego stóp. Poświęcił chwilę, aby go uważnie przyjrzeć i rzucił kilka zaklęć, aby upewnić się, że jest bezpieczny. Nie dałby rady Bellatriks próbującej czegoś tak głupiego jak przeklinanie go, więc musiał być ostrożny.

Powoli pochylił się i wziął go z niepokojem, którego nie mógł do końca zrozumieć. Po prostu wpatrywał się w niego przez kilka chwil, zanim w końcu go otworzył. Proste spojrzenie powiedziało mu wszystko, co chciał wiedzieć, przywracając wspomnienia z ostatniego razu, gdy otrzymał czysty zwój pergaminu. Mógł się mylić, może to nic, ale nie mógł ryzykować.

Włożył pergamin do kieszeni i pośpiesznie wrócił po schodach, wdzięczny, że wszyscy wydawali się być zbyt zajęci, by go zauważyć. Gdy tylko wyszedł, aportował się do chaty, wyczuwając otaczające ją osłony, gdy tylko jego stopy dotknęły ziemi.

Osłony były mocne i przejście przez nie zajęło mu kilka minut, ale gdy tylko opadły, ostrożnie zbliżył się do drzwi. Gdyby Lucjusz naprawdę tam był, w co nie wątpił po rodzaju zabezpieczeń rzuconych na to miejsce, to prawdopodobnie wiedziałby, że Severus już przybył, więc musiał działać szybko.

Zatrzymał się zaledwie stopę od drzwi, wziął głęboki oddech, podniósł różdżkę i wywalił drzwi z zawiasów.

Wiedział, co prawdopodobnie tam znajdzie, ale mimo to zamarł na ten widok. Wyglądała na tak bezbronną, ledwo mogła wstać, z krwawiącymi wargami, siniakami na twarzy i wyraźnie złamaną ręką. Lucjusz stał za nią, a kiedy ich spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się do niego, po czym skierował różdżkę w kierunku Severusa i rozbroił go.

Wszystko wydarzyło się tak szybko, że nie mógł nic zrobić, aby to powstrzymać. Gdy tylko różdżka wyślizgnęła się z jego palców, Lucjusz posłał go na ścianę, popychając Hermionę na podłogę, gdy podszedł bliżej Severusa.

- Cieszę się, że tu jesteś, stary przyjacielu - powiedział z uśmiechem, po czym wymamrotał. - Crucio.

Severus poczuł, jak ból ogarnia jego ciało, ale nie krzyczał. Powinien był przyprowadzić ze sobą kogoś innego, ale nie miał wystarczająco dużo czasu. Teraz myślał tylko o tym, że musi znaleźć sposób na uratowanie Hermiony. Musiał coś zrobić, żeby jej pomóc. Słyszał śmiech Lucjusza, kiedy górował nad nim, jego oczy świeciły, gdy patrzył, jak jego ciało drży w konwulsjach. Wtedy zobaczył kształt, poruszający się za Lucjuszem i w następnej sekundzie klątwa została zdjęta.

Z trudem łapiąc oddech, zamrugał kilka razy, gdy pokój skupił się wokół niego i zobaczył Hermionę przygwożdżoną do ściany, z ręką Lucjusza owiniętą ciasno wokół jej gardła, gdy szepnął coś, czego Severus nie mógł dosłyszeć. Zauważył głębokie zadrapania na czole mężczyzny i domyślił się, że zrobiła to Hermiona, próbując odciągnąć go od Severusa.

Widział, jak walczy z Lucjuszem i mając nadzieję, że był zbyt rozproszony, by to zauważyć, próbował wstać. Jego nogi były nadal zbyt słabe, ale używając ściany za nim jako oparcia, w końcu udało mu się wstać. W milczeniu zrobił kilka kroków bliżej Lucjusza, ale zanim zdążył podejść dostatecznie blisko, czarodziej odwrócił się z gniewem widocznym na twarzy i wycelował różdżkę w Severusa.

Ponownie został rzucony o ścianę, tyle że tym razem nie upadł na podłogę. Jego ręce i nogi były przyszpilone do ściany. Próbował zerwać magiczne wiązania, ale wiedział, że nie byłby w stanie zrobić tego wystarczająco szybko bez różdżki.

- Tak jest lepiej - powiedział Lucjusz, uśmiechając się do Severusa, po czym odwrócił się do Hermiony. Ponownie machnął różdżką i ją również przywiązał do ściany, naprzeciw Severusa. - Jest zadziorną małą istotą - powiedział, odsuwając się od niej i uleczając rany na czole. Przez kilka chwil siedział w ciszy, patrząc od Severusa do Hermiony, jakby próbował zdecydować, co dalej.

- Czego chcesz, Lucjuszu? - zapytał w końcu Severus.

- Myślałeś, że to będzie takie łatwe? - powiedział, powoli zbliżając się do Severusa. - Myślałeś, że się mnie pozbędziesz, tak po prostu? - Kiedy Severus nie odpowiedział, kontynuował. - Potrzeba więcej niż kilku olbrzymów, żeby mnie zabić. Powinieneś to już wiedzieć.

- Nie było potrzeby przyprowadzania jej tutaj, ona nie ma z tym nic wspólnego - powiedział spokojnie, nie odrywając wzroku od Lucjusza.

- Och, ależ ma. Jest tego częścią. Jest powodem, dla którego mnie tam wysłano. Możesz ją oszukać, możesz oszukać nawet Czarnego Pana, ale nie możesz oszukać mnie, Severusie.

- O czym ty mówisz? Po prostu pozwól jej odejść, a sami możemy o tym porozmawiać.

- Pozwolić jej odejść? - zapytał śmiejąc się. - Wtedy ominęłaby ją cała zabawa.

- Ona nawet nie wie, o co chodzi, Lucjuszu. Po prostu… - zaczął, ale mu przerwano.

- Och, ale oczywiście! Więc to prawda, odebrałeś jej wspomnienia - powiedział spokojnie, ale widział złowieszczy błysk w jego oku. Severus odwrócił głowę do Hermiony, aby zobaczyć, jak jej oczy są szeroko otwarte ze zdziwienia i utkwione w jego własnych. - Na początku trudno mi było w to uwierzyć, że Severus Snape zrobił coś tak głupiego, ale teraz widzę, że to prawda.

- Lucjuszu, nie… - zaczął, ale znowu mu przerwano.

- Więc naprawdę nie wiedziałaś, że to był on, prawda? - zapytał, odwracając się do Hermiony, z łatwością odczytując zaskoczony i zdezorientowany wyraz jej twarzy. - Co jej powiedziałeś, Severusie? - zapytał wtedy, wciąż twarzą do dziewczyny. - Może przekonałeś ją, że to był ktoś inny, a może był to wypadek? - zapytał, a potem zaśmiał się z wyrazu twarzy Hermiony. - A ty w to uwierzyłaś? Powiedziano mi, że jesteś dość mądra, jak na szlamę. Teraz widzę, że to kłamstwo.

- Dlaczego to robisz, Lucjuszu? Twój problem dotyczy mnie. Zostaw ją w spokoju - powiedział.

- Jaka byłaby w tym zabawa? - zapytał, a następnie machnął różdżką w kierunku Severusa, spokojnie szepcząc - Crucio.

- Przestań! - słyszał krzyk Hermiony, raz po raz, aż klątwa w końcu została zdjęta.

- A teraz przestań przeszkadzać - powiedział spokojnie Severusowi, po czym odwrócił się do niej. - Wiesz - powiedział, powoli podchodząc do dziewczyny - Ty - kontynuował, kładąc czubek swojej różdżki na jej policzku - Sprawiłaś wszelkiego rodzaju kłopoty. - Powoli przesunął różdżką po jej twarzy, sprawiając, że rozcięła ona skórę, pozostawiając ślad krwi, gdy nią poruszał. Severus widział łzy napływające do jej oczu, ale nie krzyczała. - Zastanawiam się, co w tobie jest - powiedział, przesuwając różdżkę na drugą stronę jej twarzy - to może sprawić, że będzie to tego warte.

- Lucjuszu, przestań - powiedział, nienawidząc tego, co jej robi. Patrzył, jak mężczyzna odwraca się twarzą do niego z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Byłeś śmierciożercą, pamiętasz? - zapytał, idąc do miejsca, w którym stał Severus. - Byłeś lojalny wobec swojego Mistrza, wierzyłeś, że nasza krew jest lepsza, że ​​mugole nie zasługują na życie. A teraz spójrz na siebie, porzucając to wszystko dla brudnej szlamy. Zastanawiam się, co w niej jest, co czyni ją taką wyjątkową - powiedział, a błysk w jego oczach sprawił, że krew Severusa zamarzła, kiedy patrzył, jak wraca do miejsca, w którym była Hermiona. - Może powinienem sam to zobaczyć - powiedział, przesuwając dłonią po jej udzie. - Och, dobrze. Uwielbiam, kiedy walczysz - powiedział, przysuwając swoje ciało bliżej jej.

- Przestań! - usłyszał jej krzyk, ale on po prostu się zaśmiał.

- Lucjuszu - wrzasnął Severus i tym razem mężczyzna przestał.

- Czy to Ci przeszkadza? - zapytał, wciąż trzymając dłoń na jej udzie. - Nigdy wcześniej nie miałeś nic przeciwko dzieleniu się - powiedział. - Co sprawia, że ta jest tak wyjątkowa?

- Jak myślisz, co się stanie tym razem, kiedy Czarny Pan dowie się, co zrobiłeś? - zapytał, starając się brzmieć spokojnie.

- Tym razem pozna prawdę. Zadbam o to. Będzie wiedział, że nie jesteś mu lojalny, że jesteś lojalny tylko sobie, a kiedy będzie to wiedział, moja rodzina w końcu otrzyma uznanie, na jakie zasługuje.

- Więc o to chodzi? Więc po co ją tu ciągnąłeś? - zapytał. Lucjusz uśmiechnął się złośliwie i odwrócił się do niej.

- Crucio! - wrzasnął i roześmiał się, patrząc, jak drży z bólu i mocno uderza głową w ścianę. Severus był zaskoczony, że Lucjusz zdjął klątwę tak szybko, a bardziej, kiedy podszedł do niej. Dopiero wtedy zauważył jej oczy poruszające się po pokoju, jakby widziała coś, czego oni nie mogli.

- No, no, jesteśmy pełni niespodzianek - powiedział Lucjusz, kiedy potrząsnęła głową, a jej oczy ponownie skupiły się na mężczyźnie przed nią. - Mogłeś rzucić na nią po prostu Obliviate, po co zadawać sobie tyle trudu, by odebrać wspomnienia tak skomplikowanym zaklęciem? - zapytał, odwracając się do Severusa. - Czy to możliwe, że bałeś się uszkodzić jej mały mózg? - zapytał, ale nie otrzymał odpowiedzi. - Cóż, to będzie nawet lepsze, niż się spodziewałem - powiedział z uśmiechem, odwracając się do niej.

Machnięciem różdżki złamał zaklęcie wiążące ją ze ścianą, a ona upadła na podłogę. Severus patrzył, jak jedną ręką sięga do kieszeni, ale nie zwrócił na to uwagi. Był pewien, że Lucjusz zabrał jej różdżkę na długo przedtem.

Krzyknęła, kiedy Lucjusz złapał ją za włosy i podniósł na nogi. Ponownie przycisnął ją do ściany, mocno owijając jedną ręką jej szyję, utrzymując ją na miejscu.

- Lucjuszu, co robisz? - zapytał Severus, walcząc jeszcze mocniej z magią wiążącą go ze ścianą.

- Dam ci mały prezent - odpowiedział, dotykając czubkiem różdżki jej czoła i mruknął kilka słów.

Severus wiedział, co mówi Lucjusz, nawet jeśli nie słyszał słów. Czuł magię w powietrzu i nie mógł zrobić nic, by go powstrzymać. Patrzył, jak zamyka oczy, wyginając plecy w łuk, gdy krzyczała z bólu, a potem jej ciało zwiotczało na kilka minut, które wydawały się godzinami. W pokoju nie było słychać nic oprócz ich oddechów. Potem zaczęła kaszleć. Otworzyła oczy, a on zauważył, że znów są nieostre, ale tym razem wiedział, że go obserwuje. Nie zauważył nawet, że Lucjusz sięgnął do kieszeni, dopóki srebrzysty połysk noża nie zwrócił jego uwagi.

- Teraz możesz się z nią pożegnać - powiedział, odchylając ramię do tyłu, a następnie pchnął je do przodu, wbijając długi nóż w jej ciało.

- Severusie - wydyszała z mieszaniną rozpoznania, złości i strachu w oczach, gdy wyciągnęła rękę w jego stronę, jakby próbując do niego dotrzeć, prosząc o pomoc. Nie mógł mówić ani pomóc, mógł tylko patrzeć, jak Lucjusz znów się porusza, dźgając ją po raz drugi, a potem trzeci.

Nawet nie usłyszał głosu przy drzwiach, krzyczącego: „Ojcze, nie!” i nie ujrzał błysku światła, które uderzyło Lucjusza, odrzucając go na bok, z dala od niej. Wszystko, co mógł zrobić, to patrzeć na nią, gdy patrzyła na niego, znowu krzycząc jego imię, zanim w końcu ześlizgnęła się ze ściany i upadła na podłogę, otoczona własną krwią.

Scena rozgrywająca się przed nim była tak dziwna, że ​​przez chwilę zastanawiał się, czy to się naprawdę dzieje. Draco wbiegł do pokoju, ale zamiast pomóc ojcu, ogłuszył go, a potem ukląkł przy boku Hermiony. Jego ruchy były szalone i jednocześnie opiekuńcze, ale Severus był zbyt zmartwiony, by naprawdę zauważyć te szczegóły.

- Hermiono. Hermiono, słyszysz mnie? - zapytał chłopak, głaszcząc ją po twarzy.

- Draco? - wyszeptała, jej oczy wciąż były zamknięte, a Severus westchnął z ulgą, kiedy usłyszał jej głos, tak słaby, jak tylko mógłby być.

- Wszystko będzie dobrze, kochanie, zaopiekuję się tobą - powiedział Draco, machając różdżką, sprawiając, że krwawienie zwolniło. Wstał i podszedł do miejsca, gdzie leżał jego nieprzytomny ojciec.

- Co robisz, Draco? O co w tym wszystkim chodzi? - zapytał Severus, kiedy zobaczył, jak klęka przy swoim ojcu, przeszukując jego kieszenie, aby znaleźć różdżki jego i Hermiony.

- Jeśli aurorzy go znajdą, zabiją go - powiedział prawie do siebie.

- Co robisz? - zapytał ponownie Severus, patrząc, jak sięga po kłodę leżącą obok nich na podłodze.

- To mój ojciec, nie mogę zostawić go tutaj na śmierć - mruknął i machnął różdżką, zamieniając kłodę w świstoklik. W ciągu kilku sekund Lucjusz zniknął, a Draco znów klęczał przy Hermionie.

- Odejdź od niej - powiedział Severus, ale Draco nie słuchał.

- Hermiono - wyszeptał chłopiec, w jego głosie było widoczne zaniepokojenie, chociaż Severus nie był pewien, o co się martwił. Jej oczy trzepotały otwarte przez kilka sekund i widział, jak jej usta się poruszają, ale nie słyszał, co mówi. Draco wyciągnął rękę i przechylił jej twarz do góry. Teraz była zwrócona twarzą do niego. Chłopak szepnął coś w odpowiedzi, a następnie ostrożnie wziął ją w ramiona.


4 komentarze:

  1. A więc to Lucjusz! No tak, nie mógł zboleć tego, że przez jakąś szlame skończył tak jak skończył, pogardzony i wgl. Nie rozumiem jednak do końca, co tak naprawdę chciał osiągnąć. Skoro chciał ją zabić, dlaczego powiedział jej, że to właśnie Severus odebrał jej wspomnienia? Chciał, żeby umierała ze świadomością, że została oszukana właśnie przez niego? Przecież nie domyśliłaby się, co tak naprawdę ich łączyło zanim by umarła. No i nie spodziewałam się, że Draco może współpracować z Bellatrix. Dlaczego się na to zgodził? Znaczy no domyślam się, przecież wyciągnęła go z lochu, ale skąd ona wiedziała o tym, co było między Hermioną a Severusem, że potem przekazała Draco jak powinien się wobec niej zachowywać... Ale mam mindfucka! Jeszcze większego niż po poprzednich rozdziałach. Ale jak sięgnęła do kieszeni to czułam, że weźwie Draco. Przybył jej z pomocą ale to wszystko jest dziwne. Znaczy mam wrażenie, że on naprawdę coś do niej czuje, ale jest to tak pogmatwane... Pomógł Lucjuszowi, by aurorzy go nie znaleźli, ale też od razu ruszył do Hermiony by jej pomóc... No i to jak się do niej zwracał... To nie było zagrane, według mnie to było prawdziwe. Severus chyba też się w tym pogubił... A ona go w dodatku nazwała po imieniu... Czyżby jednak coś zagrało w jej umyśle i jednak sobie coś przypomniała?
    Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo szczęścia w Nowym Roku ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak mi słów... co tu sie wydarzyło na Merlina!!! Miałam do tyłu jeden rozdział, ale chyba to dobrze bo nie wytrzymałabym w tej niepewności po zakończeniu poprzedniego...
    Czytałam w takim napięciu, że szok!
    Ten mrok, ten niepokój Severusa, strach o nią... o matko ależ to było emocjonujące, jakby oglądała thriller!
    Lucjusz to kawał chu....
    Zadziwia mnie Draco i jego zachowania i czy dobrze mi się wydaje, że Draco współpracuje z Bellą? Przekazywał jej informacje a ta z kolei zaskarbiała sobie uznanie Voldemorta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sytuacja Draco jest tu bardziej złożona niż mogłoby się wydawać :')
      Jest strasznie rozerwany pomiędzy różnymi rzeczami :/ Szkoda mi go, ale nie będę więcej spojlerować :*

      Usuń
  3. Draco książę na białym koniu, całe szczęście, że się pojawił, zastanawiam się czy Hermiona wezwała go za pomocą Galeona.
    Lucjusz to kawał gnoja, tak czekałam no i się doczekałam go... Jego brutalność nie zna granic, żałuję tylko, że Draco go ocalił, ale czuję że gnojek jeszcze tu coś namiesza... To z Bellą trafiłam :D Uwolniła go z lochu i wykorzystała dla własnych celów, ale on taki jej oddany nie jest, podwójny szpieg...W końcu jakieś informacje musiał jej przekazać, ale kiedy przyszła minuta sprawdzianu to go zdał z nawiązką.
    Severus jego ból kiedy patrzył na cierpiącą Hermionę, musiał być rozrywający, ciekawe czy kiedy zwróciła się do niego po imieniu to sobie coś przypomniała? Aż się wierzyć nie chce, że tak dał się podejść, ale z drugiej strony sam był po crucio...
    Oh mam nadzieję, że powoli będzie to wszystko zmierzało do wyjaśnienia :)

    OdpowiedzUsuń