Rozdział 37. Zaklęcia Pamięci

Nie mogła otworzyć oczu, ale poczuła szarpnięcie w okolicy pępka, które sygnalizowało aportację. Słyszała wokół siebie hałasy, ale były zbyt słabe. Ktoś krzyczał, i nie była pewna, czy to nie ona. Poczuła na ustach coś twardego i zimnego. Próbowała odsunąć głowę, ale jej ciało nie reagowało. Gęsty płyn spłonął jej gardłem, a ona bełkotała i kaszlała. Po kilku sekundach ból wydawał się słabnąć, a krzyki ustały.

Otworzyła usta i wzięła głęboki oddech, jakby jeszcze kilka sekund wcześniej tonęła.

- Hermiono? - zapytał cichy głos gdzieś w pobliżu. Próbowała odpowiedzieć, ale jej gardło było zbyt suche i nadal trochę piekło. - Obudziłaś się? - zapytał ponownie, był to wyraźnie męski głos. Skinęła głową i natychmiast tego pożałowała, bo ten ruch przywrócił ból.

- Tutaj - powiedział głos, trzymając dłoń za jej głową, pomagając jej wstać, kiedy przystawiał szklankę do jej ust. - Pij - rozkazał stanowczo, a kiedy tego nie zrobiła, westchnął z irytacją, przechylając szklankę, mówiąc: - To tylko eliksir na ból.

Cóż, jeśli chciał ją skrzywdzić, po co miałby zawracać sobie głowę twierdzeniem, że to na jej ból? Pomyślała i z wahaniem wzięła łyk.

Słyszała, jak woła jakieś imię, coś, co brzmiało jak Pippy, Mippy, a może Dippy, a przenikliwy głos, który mógł należeć tylko do skrzata domowego, odpowiedział: „Tak, Mistrzu”.

- Przynieś mi czerwoną i fioletową fiolkę z drugiego pokoju - rozkazał i usłyszał ciche kroki opuszczające pokój i wracające po kilku chwilach. - Gdyby ktoś zapytał, nigdy mnie tu nie widziałeś, jej też, rozumiesz? - rozkazał stanowczo, a skrzat pisnął ze strachu i odpowiedział: - Tak, młody mistrzu Malfoy, proszę pana - zanim głośny trzask powiedział jej, że zniknął.

- Malfoy? - zapytała, otwierając oczy i próbując wstać.

- Nie rób tego - powiedział stanowczo, przyciskając ją z powrotem do kanapy.

- Gdzie ja jestem? - zapytała nadal zachrypniętym głosem.

- Jesteśmy w wakacyjnej willi, którą należy do mojej rodziny, ale nie korzystaliśmy z niej od lat, więc wątpię, czy nas tutaj znajdą.

- Dlaczego tu jestem? - zapytała. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętała, było siedzenie na łóżku w namiocie i wypicie eliksiru. - Harry i Ron - powiedziała nagle zaniepokojona, odwracając się do drzwi, jakby spodziewała się, że wybuchną w każdej chwili. - Gdzie oni są? Co się stało?

- Jestem pewien, że wszystko w porządku, możesz się do nich udać, gdy tylko wyzdrowiejesz.

- Mogę już iść - powiedziała, próbując wstać, ale on jej nie pozwolił.

- Zostań tam, gdzie jesteś - powiedział stanowczo, ponownie ją odpychając. - Nie jesteś w stanie się nigdzie aportować.

- Jak się tu dostałam? - zapytała, a on potrząsnął głową.

- O nie, kochanie, zadałaś już wystarczająco dużo pytań. Teraz moja kolej - powiedział. - Co to jest? - zapytał, pokazując jej butelkę, o której wiedziała, że ​​zawierała wcześniej eliksir.

Mikstura. Wzięła to sobie chcąc przywrócić pamięć, ale dlaczego nie zadziałała? Harry powiedział jej, że nawet jeśli nie widział tego, czego chciał, zawsze coś mu to pokazywało. Zamknęła oczy i próbowała sobie przypomnieć. Usiadła na łóżku i wypiła zawartość małej butelki, którą Draco trzymał w tej chwili. Była do połowy pełna i Harry powiedział jej, że cała butelka wystarczy na dwie próby, więc wiedziała, że ​​nie wzięła zbyt dużo. Na chwilę wszystko zgasło, a potem zobaczyła siebie idącą ulicą Pokątną, ostatnią rzecz, jaką pamiętała.

Poruszała się w pamięci, podążając ulicą, patrząc na przechodzących ludzi. Dwie postacie zwróciły jej uwagę zaledwie kilka sekund później. Dlaczego ktoś miałby nosić peleryny, a nawet nakrywać głowy kapturami w słoneczne popołudnie? Patrzyła, jak przechodzą obok niej, i pamiętała, jak zesztywniała i odwróciła się, by też ich obserwować. zmarszczyła brwi i próbowała podejść bliżej, ale gdy to zrobiła, wszystko znów stało się czarne, a ona krzyczała z bólu, czując, jakby ktoś wręcz wiercił przez jej mózg, jakby miała wybuchnąć cała jej głowa.

- Hej - powiedział Draco, pstrykając palcami przed jej twarzą, przywracając ją do rzeczywistości. - Co to jest? - powtórzył.

- Wygląda jak butelka - powiedziała, próbując znowu wstać.

- Zostań tam, gdzie jesteś, albo przywiążę cię do kanapy, chociaż to nie jest zbyt dobra groźba, biorąc pod uwagę, jak bardzo ci się podobało ostatnim razem - powiedział z nikczemnym uśmiechem, sprawiając, że natychmiast się zarumieniła. Położyła się ponownie, unikając jego wzroku. - A teraz odpowiedz na pytanie - powiedział, ponownie unosząc butelkę.

Nie wiedział? Jeśli tak bardzo mu ufała, dlaczego nie powiedziała mu o eliksirze? Co jeszcze zignorował?

- To był tylko eliksir eksperymentalny - skłamała, a kiedy uniósł pytająco brew, kontynuowała z westchnieniem. - To miało wzmocnić moją magię, ale najwyraźniej nie zadziałało.

- Mogłaś zrobić sobie krzywdę. Co ty sobie myślałaś, eksperymentując w ten sposób?

- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Dlaczego tu jestem?

- Czarny Pan dowiedział się, gdzie jesteście i wysłał ​​za wami swoich Śmierciożerców. Dotarłem tam pierwszy, aby was ostrzec, i znalazłem cię leżącą na łóżku, nieprzytomną i krzyczącą z bólu. Nie mogliśmy cię obudzić, więc sprowadziłem cię tutaj. Potter i Weasley zostali tam, żeby Śmierciożercy nie wiedzieli, że zostaliście ostrzeżeni.

- Zostali tam? - zapytała zmartwiona. - Muszę ich znaleźć, upewnić się, że wszystko w porządku - powiedziała i tym razem nie powstrzymał jej, gdy wstała.

- Uspokój się - powiedział, kiedy zachwiała się lekko, nie wstając zbyt szybko, i podał jej jedną z butelek, które przyniósł mu skrzat. Kiedy zawahała się i przyjrzała butelce bliżej, powiedział niecierpliwie: - To tylko eliksir pieprzowy.

Wypiła eliksir, który jej dał i rozejrzała się po pokoju. Dopiero wtedy zauważyła, że ​​jest w dużej bibliotece. Zobaczyła swoją torebkę na podłodze, a na niej leżącą różdżkę. Szybko chwyciła różdżkę i już miała się aportować, gdy zatrzymała ją jego ręka na jej ramieniu.

- Nie rób tego - powiedział poważnie, odwracając ją do siebie. - Nie możesz aportować się do lub z tego miejsca, chyba że jesteś z Malfoyem, a jeśli podniosę osłony, będą o tym wiedzieć.

- Więc mówisz mi, że utknęłam tutaj?

- Nie, mówię ci, że idziemy razem. Teraz poczekaj tutaj, aż wrócę, a wtedy możemy pójść poszukać tych idiotów, których nazywasz przyjaciółmi - powiedział, wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi.

Wyglądało na to, że nie miała innego wyboru, jak tylko poczekać, więc z westchnieniem podeszła do ściany, jej oczy przeszukiwały tytuły książek, które zawierały półki regałów.

Wszystkie wydawały się być związane z Czarną Magią, urokami, klątwami, eliksirami, stworzeniami… prawie wszystkim, o czym można pomyśleć. Kiedy podeszła do ostatniej półki, głośno westchnęła. Jej oczy były przyklejone do grzbietu małej książeczki z tytułem wypisanym złotymi literami. Uroki pamięci.

Merlinie, była taka głupia! Przez cały ten czas, nawet nie rozważała takiej możliwości. Zawsze zakładała, że ​​utrata pamięci była w pewnym sensie konsekwencją ataku, którego doznała, i działała zgodnie z tą myślą, szukając eliksirów lub zaklęć, które uwolniłyby stłumione wspomnienia.

Teraz wiedziała lepiej. Teraz wiedziała, dlaczego eliksir nie zadziałał. Ktoś jej to zrobił, ktoś świadomie odebrał jej wspomnienia.

Co mogła wiedzieć, co mogła odkryć, że ktoś jej to zrobił?

Teraz, kiedy o tym pomyślała, zdała sobie sprawę, że ktokolwiek to zrobił, był ostrożny, chcąc, aby wyglądało to na wypadek. Proste „Obliviate” spełniłoby swoje zadanie, ale z pewnością miałoby szersze konsekwencje.

Słysząc słabe kroki na zewnątrz, szybko chwyciła małą książeczkę, zmniejszyła ją i wrzuciła do torby, mając nadzieję, że nie zauważy jej braku. Usiadła ponownie, starając się wyglądać niewinnie, gdy otworzył drzwi i wszedł z powrotem do środka.

- Gotowa? - zapytał, a ona skinęła głową. - Chodź tutaj - powiedział i objął ją ramieniem. - Trzymaj się mocno - szepnął i aportował ich oboje na ciemną, opuszczoną ulicę. - Powiedzieli, że będziesz wiedziała, gdzie ich znaleźć - szepnął, a ona skinęła głową. - Widzieli mnie i musiałem im powiedzieć, że jestem twoim kontaktem, więc będziesz miała in wiele do wyjaśnienia. Chcesz, żebym poszedł z tobą?

- Nie, myślę, że byłoby lepiej, gdybym poszła sama - odpowiedziała.

- Nadal masz monetę, prawda? - zapytał, a ona sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła galeon, pokazując mu.

- Dobrze, trzymaj ją przy sobie. Zobaczę, czy uda mi się dowiedzieć, jak was znaleźli, i dam ci znać.

- Dziękuję - powiedziała zgodnie z prawdą i teleportowała się.

W dniu, w którym opuścili kwaterę główną w poszukiwaniu pozostałych horkruksów, ustalili sobie bezpieczne miejsce, w którym mogliby się spotkać, gdyby coś się wydarzyło. Teraz wiedziała, że ​​był to dobry pomysł.

Deportowała się w ciemnym zaułku i rozejrzała się, aby mieć pewność, że jest sama, zanim udała się do małego mugolskiego hotelu tuż za rogiem. Otworzyła drzwi i weszła do środka, uważając, aby nie wydać żadnego dźwięku, gdy zauważyła za recepcją drzemiącego mężczyznę. Weszła po schodach na drugie piętro i dalej korytarzem, aż stanęła między drzwiami o numerach 23 i 25.

Wynajęli ten pokój dzień po wizycie w Dolinie Godryka i chociaż nie potrafiła jeszcze rzucić Zaklęcia Fideliusa, ochroniła go w każdy inny magiczny sposób, jaki znała, a to coś mówiło.

Sięgnęła do torby i wyjęła stary, lekko zardzewiały klucz. Były takie tylko trzy i nie działały dla nikogo poza osobą, dla której zostały stworzone. Machnęła różdżką w stronę ściany i nagle pojawiły się w niej drewniane drzwi.

Kilka minut zajęło jej ostrożne podniesienie osłon, które nałożyła, a następnie otworzyła drzwi kluczem. Gdyby ktoś próbował je otworzyć bez klucza lub nawet podniósł osłony w niewłaściwej kolejności, wiedziałaby o tym od razu i miałaby wystarczająco dużo czasu, aby bezpiecznie wyjść z hotelu, zanim ktokolwiek zdążyłby dotrzeć do środka.

Usłyszała kliknięcie zamka, a potem powoli otworzyła drzwi, wyciągając ręce, gdy zobaczyła, jak Harry i Ron celują w nią różdżkami.

- Och, Hermiono, to ty - powiedział Harry, opuszczając różdżkę, ale kiedy próbował wstać, Ron go powstrzymał.

- Skąd wiemy, że to naprawdę ty? - zapytał, spoglądając na nią podejrzliwie.

- Cóż, weszłam do środka bez włączania alarmu - powiedziała. - Och, proszę - powiedziała, kiedy uniósł brwi, ale milczał. - Nie chcesz tego robić.

- Zawsze mówisz, że powinniśmy być ostrożni - powiedział, ignorując protesty Harry'ego.

- Dobrze, pozwól mi pomyśleć - powiedziała i uśmiechnęła się do niego złowrogo. - Masz pewne brudne pisemko pod łóżkiem w Norze - powiedziała mu i patrzyła, jak jego oczy się rozszerzają. - Nigdy bym nie pomyślała, że ​​tak bardzo lubisz skórę. - Drażniła się, patrząc, jak czerwienieje, a potem Harry zakrył usta, gdy Ron spojrzał na niego zanoszącego się chichotem.

- Skąd to wiesz? - zapytał Harry między salwami śmiechu.

- Ginny znalazła go kilka lat temu, pewnego popołudnia, kiedy pomagała mu szukać szczura - odpowiedziała, wzruszając ramionami, nie zwracając uwagi na mamrotanie Rona: „To nie było moje”.

- Co jest z tobą i Malfoyem? - zapytał nagle poważnie, chcąc zmienić temat i sprawić, by atmosfera w ciągu sekundy ostygła.

Przestała się śmiać i spojrzała na nich. Nie śmiali się ani nawet się nie uśmiechali. W rzeczywistości wyglądali na zmartwionych, zaciekawionych i wściekłych jednocześnie, a ona nagle ucieszyła się, że zdecydowała się stawić im czoła samemu.

- Co on ci zrobił? - dodał Harry.

- Nic, po prostu dał mi kilka eliksirów, żeby mnie obudzić, a potem przybyłam tutaj.

- Jak nas znalazł? Pomyślałem, że osłony wokół namiotu powinny nas chronić.

- Nie wiem, ale to dobrze, że to zrobił. Co się stało po naszym wyjeździe?

- Cóż, po prostu to, co powiedział twój mały przyjaciel, że się wydarzy, Śmierciożercy nas zaatakowali. Co z nim robiłaś? Powiedział, że jest twoim kontaktem - powiedział Ron, wciąż zdenerwowany.

- Zgadza się - odpowiedziała po prostu.

- Ale Malfoy? Jest jeszcze gorszy niż Snape! Dlaczego nam nie powiedziałaś?

- Nie chciałam nic mówić, dopóki nie byłam pewna. Nie pamiętałam, kto był tym, który ze mną współpracował, i pomyślałam, że to może być pułapka lub coś w tym rodzaju, więc postanowiłam poczekać, aż się upewnię, zanim powiem komukolwiek.

- Co masz na myśli, mówiąc, że się upewniałaś? Nie mogłeś po prostu zapytać Snape'a czy coś?

- Nie chciał mi nic mówić za każdym razem, gdy o to pytałam - odpowiedziała. - Poza tym Malfoy powiedział mi, że myśli, że on naprawdę może pracować dla Voldemorta.

- Co? Przecież widzieliśmy jego wspomnienia - powiedział Harry, wyraźnie zszokowany i zdezorientowany.

- Wiem, Harry, właśnie mówię ci, co powiedział mi Malfoy. Bardzo pomógł, zwłaszcza dzisiejszej nocy, więc może wy dwoje powinniście dać mu odpocząć. Może uda mi się umówić spotkanie z całą czwórką, żeby o tym porozmawiać.

- Nie jestem pewien, czy chcę podejść gdziekolwiek w pobliże Malfoya - wymamrotał Ron, a ona miała właśnie odpowiedzieć, kiedy nagle poczuła, jak pokój wiruje się wokół niej i tylko szybki refleks i silne ramiona Harry'ego powstrzymały ją przed upadkiem.

- Wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojonym tonem.

- Nic mi nie jest. To tylko lekkie zawroty głowy - odpowiedziała.

- Co się stało, kiedy wzięłaś eliksir? - zapytał, pomagając jej usiąść. Spojrzała na niego zmieszana, a on westchnął i kontynuował. - Wiemy, że go wzięłaś, widzieliśmy pustą butelkę. Wiedziałem, że skończysz, próbując go i zacząłem się zastanawiać, czemu to tak długo trwało - powiedział z małym uśmiechem.

- Nic nie widziałam - odpowiedziała, kręcąc głową. - Po prostu wróciłam do ostatnich kilku minut, które pamiętałam, a potem wszystko zrobiło się czarne i czułam jakby moja głowa miała wybuchnąć.

- Cóż, to dziwne - mruknął, a ona skinęła głową.

- Myślę, że wszyscy powinniśmy trochę odpocząć - przerwał Ron. - Możemy o tym porozmawiać rano, kiedy zdecydujemy, co robić dalej.

Nie miała jeszcze ochoty iść do łóżka, ale potrzebowała trochę czasu dla siebie, więc zgodziła się. Pozwoliła Harry'emu pomóc jej w pokoju, który dla niej zrobili, kiedy powiększyli to miejsce.

Gdy tylko została sama, sięgnęła po swoją torebkę i wyciągnęła książkę, którą wzięła od Draco, a podekscytowanie przepłynęło przez jej żyły na myśl o znalezieniu czegoś, co pomoże jej przywrócić pamięć.

Przeczytała każdą stronę w książce, ale nie było w niej mowy o żadnym zaklęciu pamięci, które brzmiałoby właściwie. Większość z nich miała okropne skutki uboczne i polegało tylko na usuwaniu i modyfikowaniu wspomnień przez krótki czas. Mimo to była pewna, że ​​utrata pamięci nie była przypadkiem i była coraz bardziej zdeterminowana, by dowiedzieć się prawdy. Jeśli ktoś dołożył wszelkich starań, żeby usunąć jej wspomnienia, była pewna, że ​​to coś ważnego. Musiała wiedzieć.

Zajęło jej to godziny, ale w końcu podjęła decyzję.

W książce było jedno zaklęcie, mające na celu uwolnienie stłumionych wspomnień, które działało na utratę pamięci spowodowanej magią. To była mroczna magia i dość skomplikowana, ale wiedziała, że ​​musi coś zrobić, a nie miała zbyt wielu innych wyborów.

Wzięła więc głęboki oddech, sięgnęła po różdżkę i powoli wykonała każdy krok opisany w książce, uważając, aby nie popełnić żadnych błędów. Przeczytała na głos słowa zaklęcia, ale poczuła, jak jej moc odpływa. Została tylko jedna linijka, jeszcze tylko trzy słowa i będzie po wszystkim. Zakreśliła różdżką małe kółko, a jej usta wyschły, gdy wypowiedziała ostatnie słowo. Potem nastąpił wystrzał z jej różdżki, oślepiające światło i nic więcej.

Harry i Ron wbiegli do jej sypialni, zaalarmowani dźwiękiem, i znaleźli ją leżącą na podłodze z różdżką mocno ściśniętą w jednej ręce i książką w drugiej. Trzęsącymi się rękami upewnili się, że wciąż oddycha i nie tracąc ani sekundy, Harry wycelował różdżkę w jedną z książek, które spadły na podłogę, zamienił ją w świstoklik, a następnie wziął ją w ramiona.

- Musimy zabrać ją do uzdrowiciela - powiedział, odwracając się do Rona, który tylko skinął głową i przysunął się bliżej. Pochyliwszy się, oboje dotknęli świstoklika w tym samym czasie i natychmiast zostali przeniesieni.

Pojawili się tuż przed kwaterą główną, a Ron otworzył drzwi Harry'emu.

- Czy ktoś tu jest? - wrzasnął, kiedy Harry kiedy położył Hermionę na kanapie. - Dzień dobry? - wrzasnął ponownie i po kilku sekundach usłyszeli pierwsze kroki na schodach.

- Ron? - zapytała Molly, wchodząc do pokoju. - Co się stało? Och, drogi Merlinie - mruknęła, kiedy zobaczyła Hermionę.

- Co się dzieje? - zapytała sennie Ginny, idąc na dół, a zaraz za nią podążali jej bracia i Remus.

- Co się z nią stało? - zapytała zmartwiona Molly.

- Nie wiemy, ale się nie budzi - odpowiedział Harry i zwrócił się do Remusa, który natychmiast przysunął się bliżej.

- Gdzie jest pani Pomfrey? - zapytał Ron, kiedy Remus odepchnął go na bok.

- Nie ma jej tutaj, wróciła do Hogwartu - odpowiedziała jego matka, cofając się trochę, by pozwolić Remusowi przejąć kontrolę.

- Może powinniśmy zabrać ją do Świętego Munga - zasugerował Harry.

- Nie możemy, zadawaliby zbyt wiele pytań i poinformowaliby Ministerstwo - powiedział, próbując kilka zaklęć, aby ją obudzić. - Przyprowadź tutaj Snape'a - powiedział pilnie, zwracając się do Molly, która podeszła do kominka, wrzuciła trochę proszku Fiuu do płomieni, a następnie włożyła głowę do środka.

Zaledwie sekundę później usłyszeli otwieranie drzwi i Snape wszedł do środka.

- Co się dzieje? - zapytał, podchodząc do miejsca, w którym stali. - Co się z nią stało - zapytał, odwracając się do Harry'ego i Rona.

- Nie wiemy, usłyszeliśmy wybuch i znaleźliśmy ją na podłodze leżącą w ten sposób.

- Zwykłe zaklęcia nie działają - powiedział mu Remus, gdy Severus wyciągnął różdżkę.

Nie mówiąc ani słowa, z łatwością podniósł ją z kanapy i przyciągnął bliżej do swojej piersi, przenosząc ją w kierunku pokoju, gdzie trzymali wszystkie eliksiry, warcząc: „Z drogi”, kiedy się poruszał.


3 komentarze:

  1. O kurczaki, Hermiona idzie po swoje!
    Walczy jal lwica, żeby przypomnieć sobie co sie wydarzyło... Sev chyba niedocenił jej siły i charakteru i mocy jej uczucia. Bo ona wie, że coś nie gra, że pod powłoką braku wspomnień coś jest, coś co czuje ale nie wie co...
    Draco mnie trochę martwi... Uwielbiam go takiego, ale ciągle mam wrażenie, że coś knuje niedobrego i mam nadzieję , że się mylę 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Snape do cholery! Jakbyś nie kombinował z zaklęciami, to teraz by nie było problemów. Naprawdę jej nie doceniłeś myśląc, że ona odpuści i nie będzie drążyć powodu utraty pamięci! To było tak głupie i naiwne 😑 Przecież to Hermiona! W dodatku jest ponad przeciętnie inteligentna i potrafi się domyślić, że utrata jej pamięci jednak nie była przypadkowa. Umie dodać dwa do dwóch. Byleby tylko nie pogorszyła sprawy tą próbą odzyskania wspomnień za pomocą zaklęcia. Cały czas się zastanawiam nad Draco i nie potrafię go rozgryźć. Dla kogo tak naprawdę pracuje (choć obstawiam Snape'a), czy czasem to nie on donosi Voldiemu na Hermione i Pottera z Weasleyem, no i też jakim cudem ich znalazł, skoro mieli nałożone osłony... Coś tu jest nie tak...
    Pozdrawiam cieplutko ❤️😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Na co on liczył, że nie będzie próbowała odzyskać wspomnień. Cóż, coś mi się zdaje, że zaraz je odzyska... Co psuje mój misternie ułożony plan na spiknięcie Hermiony z Draco, ale może nie wszystko stracone. Cóż hah nie byłam nigdy w takiej sytuacji, ale na miejscu Hermiony, bardzo ciężko byłoby mi wybaczyć odebranie wspomnień. Jednak zapomniała o tym, że rodzice są w kryjówce, najważniejsze dla niej osoby, gdyby coś stało się Severusowi to jednak stanowiło by to nielada problem. Na pewno schował ich tak, że ciężko by było ich wydostać. Co prawda skrzatowi może dał jakieś dyspozycje, jak mu sex całkiem w głowie nie zamotał xD

    OdpowiedzUsuń