- Czy wiedźma nie żyje? - Voldemort zapytał Snape'a, gdy ten wszedł do kwatery głównej.
- Jeszcze nie jestem pewien, Mistrzu - odpowiedział.
- Co masz na myśli, mówiąc, że nie jesteś pewien? - zapytał z gniewem słyszalnym w jego głosie i Severus wiedział, że kroczy po bardzo cienkiej linii.
- Musiała podejrzewać, że zamierzam ją zaatakować i była na to gotowa. Pojedynkowaliśmy się i ostatecznie zdecydowałem się wysadzić budynek, w którym byliśmy. Niestety, zanim mogłem się upewnić, że nie żyje, członkowie Zakonu zaczęli się teleportować w to miejsce. Musiałem im powiedzieć, że została zaatakowana przez Śmierciożerców i próbowałem ją uratować.
- Ale nie wiesz, czy wciąż żyje?
- Nie, mistrzu. Kiedy ją zabrali, była ciężko ranna i ledwo oddychała. Wątpię, czy przeżyje.
Ból uderzył go, zanim jeszcze zorientował się, co się dzieje. Czerwone oczy jego Mistrza utkwiły w nim z uśmiechem.
- Nie chcę wątpliwości, Severusie - powiedział po kilku chwilach, zdejmując klątwę.
- Nie mogę znowu do niej podejść, Mistrzu, bo będą mnie podejrzewać - wydyszał. - Udało mi się wyczyścić jej pamięć, kiedy ją zabrali, bez ich zauważenia. Nawet jeśli wyzdrowieje po kontuzjach, nie będzie pamiętać nic o naszej wspólnej pracy.
- Mówiłem ci, że chcę jej śmierci - powiedział niskim, niebezpiecznym głosem i znowu ból wypełnił jego ciało, niczym palący ogień pod skórą.
- Wiem, panie, i przepraszam, ale nie mogę się teraz do niej dostać, jeśli mnie nie podejrzewają. Wierzę jednak, że Potter otrzymał wiadomość, którą chciałeś mu przekazać.
- Wróć tam teraz. Upewnij się, że nie jest już dla nas zagrożeniem - powiedział i zostawił Severusa samego w pokoju, wciąż próbującego wstać. Wiedział, że jedynym powodem, dla którego wciąż żył, było to, że udało mu się wrócić do Zakonu. Nadal był przydatny.
Chociaż starał się tego uniknąć, jego myśli wciąż wracały do tego, co jej zrobił. To była trudna decyzja i ledwo miał czas na przygotowanie się. Wtedy wydawało się, że to dobry pomysł, ale kiedy trzymał w ramionach jej krwawiące ciało, zastanawiał się, czy to był właściwy wybór.
Nie wykonał na niej Obliviate, doskonale wiedząc, jak niebezpieczne może być to zaklęcie, gdy próbował wymazać tak ważne wspomnienia i tak długi okres czasu. Po wielu badaniach znalazł starożytne zaklęcie, które działało bez ryzyka, że stanie się kompletną idiotką. Było to złożone zaklęcie, które wymagało dużej siły i koncentracji, aby zostało prawidłowo rzucone. Sposób, w jaki działało, był taki, że tak naprawdę nie wymazywało wspomnień, a je blokowało. Uniemożliwił przywołanie ich umysłowi. Urok był oczywiście bardzo niestabilny i mógł zostać złamany przez potężną magię. Dlatego musiał mieć ją na oku.
Złe było to, że pozostała nieprzytomna, dopóki urok nie zakończył blokady, a to mogło zająć kilka dni, a może dłużej. Był zmuszony znaleźć sposób, aby ją uśpić, tak aby Zakon nie zdawał sobie sprawy, co się naprawdę dzieje. Musiał także obmyśleć sposób na przekonanie swojego Mistrza, że naprawdę próbował ją zabić.
Skończył rzucać zaklęcie i nawet nie zastanawiając się, wziął ją w ramiona i aportował do opuszczonego budynku z dala od miasta. Wiedział, że nie czuła bólu, dopóki była nieprzytomna, ale to nie poprawiło mu samopoczucia. Delikatnie położył ją na ziemi i wziął różdżkę. Klątwy, których używał do torturowania ludzi, zarówno czarodziejów, jak i mugoli, były teraz używane raniąc jej ciało tak, aby utrzymać ją przy życiu, aby żadna ze stron nawet nie podejrzewała, co naprawdę się stało. Kiedy był pewien, że to wystarczy, machnął różdżką w kierunku budynku, powodując jego eksplozję.
Stojąc przy drzwiach do kwatery głównej, strach prawie go sparaliżował, gdy zastanawiał się, czy nie było to za dużo. Jej ciepła krew przesiąkła jego szaty i ledwo czuł bicie jej serca. Próbowali odebrać mu ją, gdy tylko ją zobaczyli, ale nie pozwolił się wyprosić, dopóki nie miał pewności, że przeżyje.
Odwiedzał ją często, w milczeniu obserwując, jak jej ciało leczy się, kiedy był pewien, że nikt tego nie zauważa. Mijały dni, a on zaczął się denerwować. To trwało zbyt długo. Wielokrotnie sprawdzał zaklęcie, a następnie użył myślodsiewni, aby dokładnie obserwować, co się stało, gdy go rzucił. Nieważne, ile razy się nad tym zastanawiał, zrobił dokładnie to, co zalecała książka. Nie było żadnych błędów, więc dlaczego jeszcze się nie obudziła?
Wiele wydarzyło się w ciągu tygodni, kiedy była nieprzytomna, a najważniejsza była ucieczka z Azkabanu. Po długich dyskusjach udało mu się przekonać Kingsleya, by wysłał kilku więźniów, najmniej niebezpiecznych, z powrotem do więzienia. Jego Mistrz nie był do końca szczęśliwy, ponieważ ludzie, których naprawdę potrzebował, wciąż byli poza jego zasięgiem, ale nie mieli wystarczająco dużo czasu, aby zrobić cokolwiek innego.
Zamach poszedł dokładnie tak, jak planowano. Zaraz po jego zakończeniu Bellatriks została nagrodzona przez Voldemorta. Jednak jego radość zamieniła się we wściekłość zaledwie kilka godzin później, a kobieta otrzymała sporą dawkę Cruciatusa, zanim noc dobiegła końca.
Wiedząc, że więźniowie mają uciec, na każdego z nich nałożono silne zaklęcia tropiące, a gdy tylko opuścili więzienie, zostali ścigani i ponownie schwytani, wraz z kilkoma innymi Śmierciożercami. Oczywiście Severus również został ukarany, ponieważ, według swojego Mistrza, powinien był wiedzieć o tych zaklęciach, ale Voldemort szybko o nim zapomniał. Jego wściekłość skupiła się na kobiecie, która dowodziła nieudaną misją.
Dowiedział się, że w końcu obudziła się dzień po tym, jak to się stało, kiedy opuszczał kwaterę główną Zakonu po spotkaniu wczesnym rankiem. Cieszył się, że został w bibliotece i omawiał nowe plany z Kingsleyem. W ten sposób udało mu się uniknąć konfrontacji z nią, przynajmniej na razie. Jednak usłyszał niegrzeczny komentarz rzucony przez jednego z aurorów, ale jej godność uratował dość gwałtowny Remus Lupin. Kto by pomyślał, że wilk ma to w sobie?
Mimo to nie podobał mu się sposób, w jaki mężczyzna zachowywał się wokół niej, jego opiekuńczość, nie mógł nic na to poradzić. W końcu był jedynym, który wiedział, że byli razem. Nie był to tylko wilkołak. Zauważył również zachowanie Kingsleya, spędzając więcej czasu w kwaterze głównej niż to konieczne, czasami rozmawiając z nią. Inni po prostu obserwowali ją z daleka, tak jak robił to Severus.
Szczerze mówiąc, to nie dwaj mężczyźni martwili go najbardziej. Był to chłopiec Weasleyów. Byli przyjaciółmi od lat, wiedział o tym, ale ich związek wydawał się być inny niż z Potterem. Severus był zmuszony spędzać coraz więcej czasu w kwaterze głównej, a oni zawsze wydawali się być razem. Znajdował ich w bibliotece, siedzących blisko siebie, z jej głową czasami opartą na ramieniu chłopca, gdy czytała. Czasami słyszał, jak rozmawiają z ożywieniem i głośno się śmieją. Zauważył sposób, w jaki chłopiec na nią patrzył, sposób, w jaki jej dotykał, i niczego nie pragnął bardziej, jak tylko podejść do miejsca, w którym stała i zabrać ją ze sobą, zabrać tylko dla siebie. Był zmuszony jednak odsunąć się na bok, pozwolić jej żyć dalej swoim życiem, nawet jeśli wybrałaby tego durnia.
Wiedział, że zadawała pytania o to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Kingsley ostrzegł Severusa, że rozmawiała z nim i kilkoma innymi członkami, pytając, co wiedzą. Auror zapytał go, czy powinni powiedzieć jej prawdę, a on odradził mu to, zapewniając go, że byłaby bezpieczniejsza, gdyby nie wiedziała.
Przez następne trzy dni czuł na sobie jej wzrok, ilekroć byli w tym samym pokoju, co, przy wszystkich spotkaniach, które zwoływali, było dość częste. Był pewien, że już wiedziała, że pracowała z nim, i że pozostali odmówili podania jej więcej informacji. Wkrótce zwróci się do niego. Próbował jej unikać, zwłaszcza będąc z nią sam na sam, ale była uparta.
- Profesorze Snape, czy mogę zamienić z tobą słowo? - zapytała któregoś popołudnia, po zablokowaniu mu drogi do drzwi, ponieważ spotkanie, na którym byli, dobiegło końca.
- Nie mam na to czasu, panno Granger - odpowiedział chłodno, odsuwając się na bok i próbując dotrzeć do drzwi, ale nie pozwoliła mu.
- Przepraszam, sir. Obiecuję, że to tylko chwila.
- Kiedy ty spędzasz swoje dni, czytając książki i rozmawiając ze znajomymi, inni mają naprawdę dużo do zrobienia, więc jeśli mi wybaczysz - powiedział niegrzecznie, ale ona wciąż nie chciała go wypuścić.
- Proszę, sir. - Nalegała mocniej, wciąż stojąc przed drzwiami.
- Dobrze. - W końcu ustąpił. - Co chcesz?
- Wiesz, że nie pamiętam niczego, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku miesięcy, prawda?
- Tak.
- Powiedzieli mi, że to ty mnie tu sprowadziłeś. Ty byłeś tym, który uratował mi życie po, kiedy zostałam zaatakowana. Chciałam tylko…
- Nie mam czasu na sentymenty, panno Granger. - Przerwał energicznie.
- Cóż, powiedzieli mi też, że najwyraźniej pracowałam ze śmierciożercą i zastanawiałam się, czy może wiesz coś o…
- Nigdy z tobą nie pracowałem - ponownie jej przerwał. - Oboje po prostu pracowaliśmy z tą samą osobą i to wszystko, co wiem - powiedział i przeszedł obok niej, w końcu docierając do drzwi.
- Proszę pana - powiedziała i wzięła go za rękę, żeby go powstrzymać. Odetchnął ostro w wyniku nieoczekiwanego kontaktu i powoli odwrócił się, by znów spojrzeć na nią, zauważając, że jej oczy utkwione są w ich złączonych dłoniach. Spojrzał na nią uważnie, bojąc się, że może coś sobie przypomnieć, ale potem zarumieniła się i szybko puściła jego rękę, cofając się.
- To, co robiłaś, było niebezpieczne, panno Granger, i sugeruję, żebyś o tym zapomniała - powiedział, kiedy otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. W następnej sekundzie aportował się do swojego domu.
Znowu zatrzymał się w Spinner's End. Nie wrócił do swojego domku w Irlandii od nocy, kiedy Voldemort kazał mu ją zabić, z wyjątkiem zebrania kilku książek i eliksirów, które tam trzymał. To miejsce wydawało się być teraz takie puste i za każdym razem, gdy wchodził do środka, nie mógł powstrzymać się od przypomnienia sobie, jak tam była. Wtedy jego umysł wracał do nocy, kiedy to zakończył, nocy, kiedy odebrał jej wspomnienia, by utrzymać ją przy życiu. Pamiętał, jak trzymał jej zranione ciało w ramionach, zastanawiając się, czy przypadkowo jej nie zabił, próbując ją ratować.
Musiał zrobić jedną rzecz, z którą zwlekał przez kilka dni, aż był pewien, że naprawdę wszystko w porządku. Musiał odwiedzić jej rodziców.
Tak jak za każdym razem, gdy tam był, przed aportacją założył maskę. Przez kilka pierwszych razy byli zaskoczeni, widząc zamaskowanego mężczyznę aportującego się do ich kryjówki, ale potem przyzwyczaili się do jego krótkich wizyt.
- Chciałbyś coś do picia? - zaproponowała jej matka. Jak zawsze. Uśmiechając się do siebie, odmówił. Jak zawsze.
- Nie byłeś tu od tygodni, czy wszystko w porządku?
- Zdarzył się wypadek - powiedział i zauważając ich zmartwione spojrzenia, szybko dodał - nie ma się czym martwić, wasza córka jest bezpieczna.
Westchnęli z ulgą i poprosili go, aby usiadł.
- Co się stało?
- Szczegóły nie są ważne. Przyjechałem tutaj, bo myślę, że może już czas, żebyście ją zobaczyli. Tylko krótka wizyta. Z powodu wypadku nie pamięta, co się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku miesięcy, więc nie wie, że zostaliście zaatakowani w swoim domu i wysłani tutaj dla bezpieczeństwa.
- Ona nie pamięta? - zapytała jej matka.
- Ale wszystko z nią w porządku, prawda? Na pewno musi być coś, co możesz zrobić, żeby jej to przypomnieć?
- Magia nie pomaga w tego rodzaju sytuacjach. Może przypomni sobie z czasem, ale może nie. Ważne jest to, że żyje i jest zdrowa, a wy na pewno powinniście ją zobaczyć.
- Oczywiście.
- Kiedy wyjeżdżamy?
- Najpierw muszę znaleźć bezpieczne miejsce, w którym moglibyście się spotkać. To może zająć kilka dni. Tutaj - powiedział, wyciągając różdżkę i celując w jedną z filiżanek na stole, mamrocząc zaklęcie. - Kiedy nadejdzie odpowiedni czas, ten kubek zmieni kolor na pomarańczowy. Od tego momentu będziecie mieć dziesięć minut na przygotowanie się, potem musicie go dotknąć, oboje w tym samym czasie, a on zabierze was do córki.
- Zabierze nas do niej? Dlaczego nie może tu przyjść?
- Tak jest bezpieczniej. - odpowiedział. - Kiedy już tam dotrzecie, będziecie mieć godzinę, potem kubek zmieni kolor na niebieski, a dziesięć minut później musicie go ponownie dotknąć, a to sprowadzi was tutaj.
- Tylko godzina?
- Gdybyście zostali dłużej, ktoś mógłby ją znaleźć. To naraziłoby ją na niebezpieczeństwo, a jestem pewien, że byście tego nie chcieli. - Kiedy oboje potrząsnęli głowami, kontynuował. - Ponieważ nie pamięta, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku miesięcy, nie pamięta też pracy ze mną, więc byłbym wdzięczny, gdybyście powiedzieli jej jak najmniej o swojej obecnej sytuacji.
- Ale pomagasz nam i jej, prawda? Dlaczego nie chcesz, żeby wiedziała?
- Zaufaj mi, tak jest lepiej - powiedział, wstając.
- Jesteś pewien, że niczego nie chcesz? Może filiżankę herbaty?
- Nie, dziękuję, nie mam zbyt dużo czasu. Po prostu zwracajcie uwagę na filiżankę i pamiętajcie, że oboje musicie jej dotknąć w tym samym czasie.
- Dziękuję za wszystko - powiedziała jej matka, a on skinął głową i teleportował się.
Czyli dobrze czułam, że to nie było zwykle zaklęcie zapomnienia, bo to jednak mogło okazać się niebezpieczne. Nie mógł być pewien, jak dokładnie zadziała zaklęcie i ile wspomnień straci. A tu pojawiła się "bezpieczniejsza" opcja, przy okazji tak jak podejrzewałam, wcisnął bajeczkę Voldiemu a inną wersję wcisnął Zakonowi. Ale i tak został ukarany za to, że nie dopilnował jej śmierci. Cóż, zawsze będzie się jakoś łatwiej wytłumaczyć przed Voldemortem, że jednak przeżyła. Przecież powiedział, że nie jest pewien ale według niego, nie powinna przeżyć. Kingsley go wkurwiał, Lupin zaczął ale to Ron jest największym problemem? Hahah xD No cóż Severusie, sam z niej zrezygnowałeś, nie możesz teraz być zazdrosnym o to, że ktoś okazuje jej zainteresowanie, a i ona nie jest obojętna na to zainteresowanie. Rozmowa z nią na pewno była dla niego bardzo ciężka. To jak złapała go za rękę i nie wiedziała, co jeszcze kilka tygodni się między nimi działo... Sam wybrał jednak dla nich takie rozwiązanie. Ocalił jej w ten sposób życie, więc niech sobie już nie wyrzuca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ❤️
Ufff ależ mi ulżyło, że to nie było Obliviate... pamięć jej wróci 😁
OdpowiedzUsuńBiedny Sev... całe życie pod górkę 😭 uwielbiam to jego uświadamianie sobie emocji, które czuje 😊 tą troskę i opiekuńczość... zadba by spotkała się z rodzicami, obronił ją przed Voldemortem już kolejny raz 😊
I tak jego zazdrość 😊
Na razie próbuję być na bierząco z Ratując, bo Dragons bride muszę sobie przypomnieć od początku 😊 ale czytam w każdej wolnej chwili 😊
UsuńCzyli wspomnienia, prędzej czy później wrócą do Hermiony, szczerze? Szkoda:P Bo kiedy pojawi się już w końcu ten KTOŚ :P to może wszystko się zepsuć... I chyba już wiem o czym pisałaś "nieszczęśliwe" o nie, smutno mi. Ale z drugiej strony już lepszy Snape niż Ron :D
OdpowiedzUsuńSnape, ależ on musi w środku cierpieć niesamowicie... Brak słów, ja bym chyba nie wytrzymała na jego miejscu, usiadła w kącie i szlochała. Ale wojna zbiera swoje żniwo. Nie spotyka się już z nią, ale musi być dla niego bardzo droga - spotkanie z rodzicami, miał cudowny pomysł <3