- Czy wziąłeś już eliksir? - szepnęła do Harry'ego po raz drugi. Siedział w bibliotece z Ginny na kolanach. Odkąd po raz pierwszy wziął eliksir Snape'a, spędzali razem całe dnie i chociaż bardzo ich kochała, zaczęło ją to doprowadzać do szaleństwa.
- Co? - zapytał z roztargnieniem, wciąż głaszcząc włosy Ginny.
- Eliksir - powtórzyła. - Dałam ci go kilka dni temu. Miałeś go wypić.
- Zrobię to dziś wieczorem - powiedział i odwrócił się, by pocałować Ginny w szyję.
- O nie, zrobisz to teraz - powiedziała, chwytając go za ramię i podciągając, prawie strącając Ginny na podłogę. Jęcząc głośno, w końcu poszedł za Hermioną po schodach.
- Nie masz pojęcia, jak trudno było zdobyć ten eliksir - wyszeptała pospiesznie, ciągnąc go do jego pokoju. - To mogłoby nam pomóc znaleźć zaginione horkruksy. Co mam zrobić, żebyś zrozumiał?
- Myślisz, że tego nie wiem? Chciałbym po prostu trochę cieszyć się życiem, od czasu do czasu - sapnął.
- Gdzie on jest? - zapytała, kiedy weszli do jego sypialni. Zamiast odpowiedzieć, Harry podszedł do swojego kufra, sięgnął do środka i wyciągnął małe drewniane pudełko. Otworzył je, wziął butelkę i wrócił do miejsca, w którym stała.
- Dobrze. Teraz usiądź, oczyść umysł, a potem skup się na horkruksach - powiedziała władczo. - Będę czekać na zewnątrz.
Prawie pół godziny zajęło mu wyjście z pokoju i zauważyła, że był trochę blady.
- Co widziałeś? - zapytała gorliwie.
- Nic ważnego - powiedział. Z głośnym westchnieniem ponownie wzięła go pod ramię i pociągnęła do swojego pokoju.
- Co Ty robisz? - zapytał marszcząc brwi.
- Zamknij drzwi - powiedziała, idąc do swojej garderoby. Otworzyła drzwi, wymamrotała kilka słów i jednym machnięciem różdżki pojawiła się mała myślodsiewnia.
- Skąd to masz? - zapytał Harry, podchodząc do niej, żeby lepiej się przyjrzeć.
- Kupiłam ją kilka dni temu na Pokątnej - odpowiedziała. - Była niewiarygodnie trudna do znalezienia
- Ale do czego jej potrzebujesz?
- Cóż, pomyślałam, że możemy jej użyć do przeanalizowania twoich wizji. Możemy sprawdzić, czy jest w nich coś ważnego, co przegapiłeś lub o czym zapomniałeś.
- Nie chcę znowu przez to przechodzić - zmarszczył brwi. Westchnęła, lekko zirytowana.
- Skoncentruj się na wspomnieniu, machnij różdżką w ten sposób. - Poinstruowała, pokazując mu ruchy własną różdżką - a potem po prostu wyciągnij to wspomnienie. Widziałeś to już wcześniej.
Wymagało to kilku prób, ale w końcu zobaczyli, jak wspomnienie wiruje w myślodsiewni.
- Gotowy? - zapytała, stawiając miskę na biurku i wskazując Harry'emu, żeby podszedł bliżej. Wyglądając na nieco niepewnego, w końcu przysunął się bliżej i oboje pochylili się do przodu. Dotykając dymnej cieczy zostali wciągnięci do myślodsiewni.
To było jak oglądanie filmu, tylko że obrazy poruszały się zbyt szybko. Najpierw zobaczyła płaczące dziecko, potem małego chłopca szlochającego w swoim łóżku w nocy. Zobaczyła go samego w parku, opuszczonego przez inne dzieci. Gdy obrazy się zmieniły, chłopiec wyglądał na starszego, ubranego w używane szaty Slytherinu. Widziała go w klasie, chwalonego przez nauczycieli i z dumą czytających jego oceny. Następnie do jego szaty przypięto odznakę Prefekta, a potem Prefekta Naczelnego.
Obrazy poruszały się tak szybko, że zaczynała odczuwać zawroty głowy, ale po kilku kolejnych błyskach zdawały się zwalniać i znalazła się w ciemnym i opuszczonym korytarzu w Hogwarcie. Obok niej przeszła potężna postać, a wkrótce za nią chłopiec. Pobiegła za nimi.
Kiedy weszła do pokoju, zobaczyła chłopca wskazującego różdżką na postać i mówiącego, ale nie słyszała, co mówi. Postać odwróciła się, by spojrzeć na niego, a ona sapnęła, gdy zdała sobie sprawę, że to znacznie młodszy Hagrid. Szok był widoczny na jego twarzy, gdy odsunął się nieco w bok, próbując coś ukryć. Wyraźnie to zauważywszy, chłopiec rzucił w niego klątwą i zobaczyła, jak Hagrid skacze, a potem coś dużego i włochatego szybko przechodzi obok niej i wychodzi z pokoju, po czym następuje kolejny strumień klątw.
Obrazy znów zaczęły poruszać się szybciej. Zobaczyła chłopca siedzącego w gabinecie dyrektora, ze spokojnym wyrazem twarzy, a potem stojącego przed Hagridem, gdy pracownicy Ministerstwa łamali mu różdżkę. W następnej sekundzie oślepiło ją światło i poczuła szarpnięcie w talii, ciągnące ją do tyłu.
Pokój znów zaczął wirować, zmieniając się na jej oczach, a kiedy w końcu się zatrzymał, znalazła się w czymś, co wydawało się być sypialnią Slytherinu. Chłopiec, którego widziała wcześniej, siedział teraz za biurkiem z piórem w dłoni i pamiętnikiem przed sobą. Był przystojny, ale uśmiech na jego twarzy był przerażający.
Wyraźnie zadowolony z tego, co napisał, wyjął nóż z szuflady i przeciął rękę. Wtedy usłyszała, jak mamrocze, z zamkniętymi oczami, gdy krew kapie na dziennik. Czuła jego moc, mroczną magię wypełniającą pokój. Jego intonowanie stawało się coraz głośniejsze, a krew znikała w chwili, gdy dotknęła papieru.
W końcu niebieski dym pokrył dziennik i chłopiec ponownie otworzył oczy, a uśmiech na jego twarzy poszerzył się, gdy uleczył ranę na dłoni i wstał.
- Już czas - powiedział i powoli chwycił małą książeczkę, zamknął ją i schował do kieszeni, wychodząc z sypialni.
Zamknęła oczy, czując, jak otoczenie wokół niej znów się zmienia, a kiedy ponownie je otworzyła, stała przed dużym domem. Rozglądając się, zauważyła Harry'ego stojącego kilka stóp dalej, jego oczy utkwione były w wejściu.
Chłopiec znowu ją minął. Jednym machnięciem różdżki otworzyły się drzwi i wszedł do środka. Pośpiesznie poszła za nim, chcąc zobaczyć, co się stanie, ale pożałowała tego, gdy do niego dotarła. Kilka chwil, jakie zajęło jej wejście do środka, wystarczyło, by chłopiec zabił dwie osoby, mężczyznę i kobietę, którzy leżeli na podłodze kilka stóp dalej. W pokoju był jeszcze inny mężczyzna. Bardzo przypominał chłopca.
- Kim jesteś? Co im zrobiłeś? - zapytał przerażony mężczyzna, jego oczy biegły od chłopca do pary na podłodze.
- Nie znasz własnej krwi? Dlaczego nie jestem zdziwiony? - zakpił i zaśmiał się głośno z wyrazu twarzy mężczyzny. - Do widzenia, ojcze - powiedział spokojnie chłopiec, po czym wymamrotał: - Avada Kedavra.
Gdy tylko trzecie ciało uderzyło o podłogę, patrzyła, jak sięgnął do kieszeni swoich szat i wyciągnął dziennik. Ostrożnie położył go na podłodze, tuż obok zmarłego ojca i wycelował w niego różdżką. Brzęczący dźwięk wypełnił pokój. Nie słyszała, co mówi, ale widziała czarne promienie czarnego przechodzące z jego różdżki do dziennika. Cały pokój zaczął się trząść.
Wszystko wokół niej znów się zmieniło i usłyszała za sobą otwierające się drzwi. Odwróciła się i zobaczyła chłopca, znacznie starszego i bardzo przypominającego Voldemorta, którego znała, siedzącego w fotelu i spoglądającego w dół na kłaniającego się Lucjusza Malfoya.
- Chciałeś mnie zobaczyć, mistrzu?
- Tak. Mam coś dla ciebie, Lucjuszu - powiedział i wyjął mały pamiętnik z kieszeni.
- O co chodzi, mój panie?
- Słyszałeś kiedyś o Komnacie Tajemnic? - zapytał, uśmiechając się złośliwie, a potem wszystko znów stało się czarne.
- Ginny! - usłyszała mamrotanie Harry'ego. - Ginny! Nie umieraj! Proszę, nie umieraj!
Dopiero po kilku sekundach oczy przyzwyczaiły się do światła, a kiedy to zrobiły, zobaczyła leżącą na podłodze Ginny i klęczącego obok Harry'ego. Byli dużo młodsi. Rozejrzała się i sapnęła, kiedy zobaczyła starszego Harry'ego stojącego obok niej, jego oczy utkwione były w dwóch postaciach na podłodze.
- Harry? - zapytała cicho, sięgając po jego ramię, ale nie patrzył na nią.
- Ginny, proszę, obudź się - błagał młodszy Harry, potrząsając nią.
- Ona się nie obudzi - rozległ się za nimi cichy głos.
- Tom? Tom Riddle? - zapytał, a chłopiec skinął głową.
Poczuła, jak Harry przesuwa się obok niej i odwróciła się do niego.
- Musimy iść - powiedział ledwie szeptem. Ujął mocno jej ramię i poczuła, jak unosi się w powietrze, gdy kamienna komora wokół niej wyparowała.
Kiedy jej stopy w końcu dotknęły podłogi, odwróciła się, by spojrzeć na bardzo bladego Harry'ego, który odmawiał spojrzenia na nią.
- Co to było? - zapytała, ale on nie odpowiedział. - Powiedziałeś mi, że widziałeś dziennik, kiedy ostatnio brałeś eliksir.
- Tak było.
- Więc co się stało? Dlaczego to wspomnienie znalazło się w myślodsiewni?
- Nie wiem - powiedział cicho i podszedł do okna.
- Co dziś widziałeś? - zapytała.
- Pierścień. Pierścień Slytherina.
- Ten, który zniszczył Dumbledore?
- Tak.
- Może powinniśmy spróbować jeszcze raz - powiedziała cicho, ale on tylko pokręcił głową. Przez kilka chwil siedzieli w ciszy, a potem usłyszeli głośne odgłosy dochodzące z dołu.
- Co się dzieje? - zapytał Harry zmartwiony i otworzył drzwi.
- To Ron! - powiedziała i zbiegła po schodach.
Zatrzymała się kilka stóp dalej, patrząc na chłopca, który powoli szedł otoczony przez członków Zakonu. Po kilku chwilach znowu się poruszyła, stając tuż przed nim.
- Cześć - powiedział z nieśmiałym uśmiechem i zamiast odpowiedzieć, zarzuciła ramiona wokół niego, przytulając go przez chwilę, zanim cofnęła się o krok i spojrzała na zarumienioną twarz chłopca.
- Jak się masz?
- Nadal mam zawroty głowy i ciężko jest chodzić, ale Uzdrowiciele powiedzieli, że wszystko będzie w porządku - powiedział i wzruszył ramionami.
- Wiesz, że to była głupia rzecz, prawda? Skakanie przed klątwę, tak jak zrobiłeś. Mogłeś dać się zabić - powiedziała i ponownie go przytuliła. - Dziękuję - szepnęła, zanim się odsunęła.
- Ron - powiedział Harry ze schodów. - Dobrze, że jesteś w domu. Jak się czujesz, stary?
- Bywało lepiej - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Czas iść trochę odpocząć - przerwała Molly, pomagając synowi wejść na schody. - Wiesz, co powiedział Uzdrowiciel. Musisz dziś leżeć w łóżku - powiedziała i zaciągnęła jęczącego Rona po schodach do sypialni.
- Harry - powiedziała Hermiona, po czym odwróciła się do swojego przyjaciela.
- Nie teraz, Hermiono. Porozmawiajmy o tym jutro, dobrze? - powiedział i wyszedł, zanim zdążyła odpowiedzieć.
Reszta dnia minęła w mgnieniu oka i zanim się zorientowała, nadszedł czas, aby zabrać Kingsleya na spotkanie ze Snape'em.
Martwiła się tym spotkaniem, nie była pewna, czy w jakikolwiek sposób może zaufać Śmierciożercy, ale ufał jej. To był jedyny powód, dla którego się tam z nią udał.
Tej nocy, kilka godzin po tym, jak opuściła Kingsleya, Snape w końcu skontaktował się z nią, ale niewiele powiedział. Poprosił ją tylko o przygotowanie butelki, którą jej dał, na spotkanie następnego wieczoru. Przypomniała sobie butelkę, srebrzystą mgiełkę wspomnienia. Poszła do łóżka, zastanawiając się, o co chodzi, i mając nadzieję, że to nic o nich, nic, co zdradziłoby ich „związek”.
Kingsley poprosił Zakon, aby spotkali się z nim w Kwaterze Głównej następnego popołudnia gdzie przybył jako pierwszy. Podszedł do niej gdy tylko ją zauważył.
- Powiedziałaś mi, że Śmierciożerca, z którym pracowałaś, spotka się ze mną zeszłej nocy - syknął, ciągnąc ją do pustego pokoju.
- Tak mi powiedział - powiedziała, nie wiedząc, ile powiedział mu Snape.
- Cóż, to pokazuje, jak bardzo im ufasz - powiedział, ale wydawał się uspokoić. - Poprosił mnie, żebym zaaranżował to spotkanie, powiedział, że wiesz, co robić. Myślę, że wiesz o tym więcej niż ja.
- Mam coś, co on chce, żeby wszyscy zobaczyli - powiedziała spokojnie.
- Co to jest?
- Wspomnienie.
- Wspomnienie? Czego?
- Nie wiem, jeszcze go nie widziałam.
- Domyślam się, że masz już myślodsiewnię, której moglibyśmy użyć - powiedział, a ona tylko skinęła głową.
- W porządku - westchnął. - Wszyscy powinni wkrótce tu być. Dlaczego nie zabierzesz myślodsiewni do biblioteki?
- Czy twoi przyjaciele o tym wiedzą? - zapytał, kiedy dotarła do drzwi, a ona potrząsnęła głową.
- Przygotuj wszystko i pozwól, że im wyjaśnię.
- Co im powiesz?
- Nie wiem, coś wymyślę - powiedział i uśmiechnął się uspokajająco.
Myśląc o wszystkich rzeczach, które mogłyby pójść nie tak, powoli weszła po schodach do sypialni, żeby zabrać wszystko, czego potrzebowali.
W pokoju zapadła cisza, gdy podeszła do stołu z myślodsiewnią w dłoniach. Czuła na sobie wzrok wszystkich, gdy przeszła na środek. Wzięła głęboki oddech i odwróciła się twarzą do nich. Nie była pewna, ile Kingsley już im powiedział, więc po prostu spojrzała na aurora i czekała, aż się odezwie.
- Poprosiłem Hermionę, żeby pożyczyła nam swoją Myślodsiewnię na to spotkanie. Ma wam coś do pokazania. - Cieszyła się, że uwaga wszystkich skupiła się teraz na Kingsleyu. Wyjaśniła aurorowi, co dał jej Snape, twierdząc, że nie wie, o co chodzi, co było prawdą.
- Co to jest? - zapytał ktoś obok drzwi.
- Obawiam się, że nie jestem do końca pewien, będziemy musieli poczekać, żeby się dowiedzieć - powiedział, spoglądając na Hermionę i kiwając głową. Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła z niej małą butelkę, którą dostała od Snape’a.
- Wspomnienie? - zapytał Harry, a ona skinęła głową.
- Od kogo to jest? - zapytał Ron. Zamiast odpowiedzieć, odwróciła się z powrotem do Kingsleya.
- To od tego, który ostatnio przekazywał informacje - powiedział, nie odrywając oczu od Hermiony. Czuła, jak wszyscy znów na nią patrzą.
- Hermiono? - zapytała zdezorientowana Molly.
- Dlaczego po prostu najpierw tego nie obejrzymy, a później zadamy pytania - zasugerował Moody i wszyscy wydawali się być zgodni.
Ostrożnie wlała wspomnienie do myślodsiewni, bojąc się tego, co zobaczy i jaka będzie reakcja Zakonu.
- W porządku, wszyscy. - Rozkazał Moody, przejmując dowodzenie. - Podejdźcie bliżej. - Zaczekał, aż wszyscy będą w pobliżu Myślodsiewni, a potem mruknął: - To się nie uda. - Wyjął różdżkę, powiększył misę, a następnie poprosił wszystkich, aby dotknęli wirującego wspomnienia.
Pokój wokół niej szybko zniknął, a kiedy jej stopy dotknęły ziemi, znalazła się wraz z resztą Zakonu w gabinecie Dumbledore'a.
- Och, Albusie - usłyszała szept McGonagall, ale przerwał jej znajomy głos Dumbledore'a.
- Severusie - powiedział dyrektor, gdy drzwi otworzyły się ze skrzypieniem i wszyscy odwrócili się, aby go obserwować. Byli zaskoczeni. - Co mogę dla ciebie zrobić, mój drogi?
- Ostatniej nocy miałem dziwną wizytę - powiedział, wchodząc i siadając przed Dumbledore'em. - Narcyza Malfoy i jej siostra.
Zobaczyła, że dyrektor zmrużył oczy, ale zamiast zapytać, po prostu czekał, aż Snape będzie kontynuował.
- Martwiła się o Draco. Wierzy, że Czarny Pan nakazał mu zabić cię, by ukarać jej rodzinę za niepowodzenie Lucjusza. Poprosiła mnie o złożenie Wieczystej Przysięgi.
- A jakie były warunki?
- Mam czuwać nad Draco, chronić go. Jeśli to konieczne, wykonać czyn, o którego wykonanie został poproszony - odpowiedział, doskonale wiedząc, co to oznacza.
W pokoju zapadła cisza. Dumbledore wyglądał na zamyślonego, gdy Snape przyglądał mu się uważnie.
- Będziemy trzymać się tego, co teraz zaplanowaliśmy. Opiekuj się Draco i upewnij się, że powie ci, co planuje. Zdecydujemy, co zrobić, gdy nadejdzie czas.
- Bardzo dobrze - powiedział Snape, wstając.
Pokój zawirował wokół nich przez kilka sekund, po czym znowu się zatrzymał. Patrzyła, jak Snape ponownie wchodzi do gabinetu, a potem Dumbledore zamyka małą szafkę i odwraca się do niego. Teraz wyglądał na znacznie starszego i kruchego, a ona domyśliła się, że to wspomnienie było znacznie nowsze, niedługo przed jego śmiercią.
- Czarny Pan zaczyna się niepokoić. Poprosił Draco, żeby spotkał się z nim dziś wieczorem. Dziś rano znowu rozmawiałem z chłopcem, ale on nadal nie chce mi powiedzieć, co planuje. Ja też nie widzę tego w jego głowie. Lucjusz musiał go nauczyć oklumencji, zanim został wysłany do Azkabanu.
- Upewnij się, że Voldemort go nie skrzywdzi, Severusie. - Snape zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział.
Wspomnienie znów się zmieniło. Tym razem byli w gabinecie Snape'a, a do środka wszedł Dumbledore.
- Czy jest gotowe? - zapytał, krzywiąc się, gdy się poruszył, a Snape szybko wstał i podszedł do kociołka pod ścianą.
- Nie powinieneś był iść całą drogę tutaj, mogłem zabrać go do twoich kater - powiedział, nalewając trochę fioletowego płynu do szklanki i podając go dyrektorowi, który szybko go wypił. Po kilku chwilach westchnął z ulgą i usiadł przy biurku przed Snape'em.
- Cokolwiek to jest, wkrótce się to stanie - powiedział Snape, a Dumbledore skinął głową.
- Chcę, żebyś dotrzymał przysięgi, kiedy nadejdzie czas - powiedział uroczyście.
- Co? Nie mogę tego zrobić! To by znaczyło, że będę musiał cię zabić! Z pewnością musi być inny sposób.
- Już i tak umieram, mój chłopcze - powiedział ze smutnym uśmiechem, a Snape wraz ze wszystkimi innymi w pokoju głośno westchnął, gdy Dumbledore podniósł prawą rękę i podciągnął rękaw.
Pamiętała, jak Harry powiedział jej, że jego ręka jest zraniona. Zauważyła, że wyglądała na sczerniałą, ale to było nic w porównaniu z tym, co teraz widziała. Całe ramię wyglądało na spalone prawie do kości i chociaż widziała je tylko od dłoni do łokcia, była pewna, że reszta wyglądała równie źle.
- Co Ci się stało? - zapytał zaniepokojony Snape, kiedy znów wstał. - Mam tutaj kilka eliksirów, które mogą ci pomóc - wymamrotał prawie do siebie, gdy przeszukiwał półki, ale Dumbledore go powstrzymał.
- Nie możesz mi pomóc, Severusie - powiedział spokojnie, ponownie zakrywając swoje ramię. - Zostałem osłabiony podczas mojej walki z Voldemortem w Ministerstwie w zeszłym roku, a nie tak dawno temu zostałem wystawiony na bardzo mroczną i potężną klątwę. - wyjaśnił i zauważyła, że jego poparzone palce dotknęły pierścienia, który przeniósł na rękę z drugiej strony.
- Musi być coś, co mogę zrobić, aby ci pomóc - nalegał.
- Już pomogłeś mi bardziej, niż mogłeś. Mikstury, które uwarzyłeś dla mnie, wraz z niektórymi starożytnymi zaklęciami, utrzymały mnie przy życiu, podczas gdy ta klątwa powinna mnie zabić dawno temu. Nie jestem tak silny jak kiedyś. Nie wiem, ile mam jeszcze czasu.
Snape wyglądał na zszokowanego, jakby nie mógł uwierzyć w to, co słyszy, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Dumbledore go powstrzymał.
- Jesteś zbyt ważny dla Zakonu, potrzebujemy informacji, które tylko ty możesz uzyskać. Potrzebujemy kogoś z naszej strony z wewnętrznego kręgu Voldemorta.
Otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale w tym momencie pokój znów zawirował.
- Severusie - błagał głos Dumbledore'a.
Dyrektor oparł się o ścianę, otoczony przez pięciu Śmierciożerców, wśród nich był Snape. Śmierciożercy cofnęli się, gdy Snape zbliżył się do Dumbledore'a, odpychając Draco na bok.
- Severusie… proszę… - powiedział, ale potem znowu usłyszeli jego głos, słaby szept, którego nikt inny nie słyszał. - Severusie, musisz to zrobić. Potrzebujemy cię jako szpiega.
Z nienawiścią wyrytą w zmarszczkach twarzy, uniósł różdżkę i wycelował ją prosto w Dumbledore'a.
- Dbaj o Harry'ego, pomóż mu pokonać Voldemorta - odezwał się cichy głos, zanim strumień zielonego światła wystrzelił z końcówki różdżki Snape'a i uderzył Dumbledore'a w pierś.
- Albusie - zawołała McGonagall, gdy wszystko stało się czarne, a potem wrócili do kwatery głównej, stojąc przy Myślodsiewni.
Pomieszczenie wypełniła kompletna cisza. Wydawało się, że godzinami, kiedy stali tam, nie ruszając się, a ich umysły analizowały wszystko, co zobaczyli.
- Snape? - Harry wrzasnął na nią i wszyscy odwrócili się ku niej. Niektórzy wyglądali na smutnych, innych na zdezorientowanych, a kilku na złych. - Nie mogę uwierzyć, że pracowałaś ze Snape'em przez cały ten czas! Jak mogłaś to zrobić?
- Nie pracowałam z nim, Harry. Nawet nie wiedziałam, o czym było to wspomnienie. - Powiedziała, próbując go uspokoić.
- A zatem z kim pracowałaś? - zapytał Ron.
Wszyscy pozostali cicho, po prostu ich słuchając.
- Nie mogę powiedzieć - wyszeptała i przygryzła wargę. Widziała wściekłość na twarzach Harry'ego i Rona. Właśnie wtedy Kingsley im przerwał.
- Czy możesz skontaktować się ze Snape'em?
- Nie bezpośrednio, ale tak - powiedziała, znów czując na sobie wzrok wszystkich. Nienawidziła tego uczucia.
- Poproś go, żeby się z nami spotkał - powiedział, a zanim skończył, ktoś krzyknął:
- Tutaj? Nie możesz go tu wpuścić!
Wiele innych głosów zgodziło się.
- Nie, nie tutaj. Poproś go, żeby spotkał się ze mną na Grimmauld Place.
- Ja też chcę iść - powiedział Harry.
- I ja - powiedział mu Ron, podobnie jak wielu innych członków.
- Hermiono? - Powiedział w końcu Kingsley.
- Daj mi kilka minut - powiedziała, zanim podeszła do drzwi i teleportowała się.
Czyli dobrze obstawiałam, że będzie to wspomnienie Severusa. To co zobaczyła reszta, powinno przekonać ich, że Severus nie miał wyjścia, że to Dumbledore go poprosił. Ale jak widać, nie wszyscy są zachwyceni z tego, co się stało. Oburzenie Harrego, że współpracuje z Severusem... Cóż, może i zrozumieli jego czyn, ale na pewno nie wybaczyli. A Hermiona prawdopodobnie wkurwiła już przyjaciół na dobre, skoro znowu skłamała, że wcale z nim nie współpracuje, ale jednak to robi. Jak się dowiedzą, to jej tego nie wybaczą... Harry za to niech się ogarnie, bo póki co tylko mu amory w głowie i nic więcej... I to jest Wybraniec, tak? Trzeba go we wszystkim pilnować i prowadzić za rączkę, bo sam nie ogarnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i mam nadzieję, że żyjesz, ale skoro dodałaś rozdział, to wnioskuję, że tak 😘❤️
Ale się porobiło! To się nazywa zwrot akcji! Nie sądziłam, że dowiedzą się tak szybko o zaangażowaniu Severusa w śmierć dyrektora...
OdpowiedzUsuńAle to dobrze, chociaż życze mu teraz dużo cierpliwości przed rozmową z tą trójką 😂
Ohoho czyli wspomnienia, wiele się wyjaśniło no teraz będzie łatwiej wrócić Severusowi, tylko po tam Harry i Ron, przecież oni nie potrafią się zachować.
OdpowiedzUsuńPostawa Harrego, jest taka... Dziwna. Z jednej strony no dzieciństwa to on nie miał, co rok Voldemort, sam zmuszony i wciągnięty do walki z nim, zmanipulowany do granic przez Albusa, ale do cholery, każdy z Zakonu się stara, on tak zawsze się rwie, bierze udział w akcjach, chce zniszczyć horkruksy, a potem mówi, że chce normalnie żyć? Potter litości, ogarnij się i weź się złóż do kupy 🤦♀️
Nie wiem dlaczego Hermiona ich okłamała, właściwie, to wiem, ale jak dowiedzą się prawdy, to może nie być przyjemne.