Weszła do Dziurawego Kotła i rozejrzała się, próbując sprawdzić, czy on już tam jest. Oczywiście, że był.
Zastanawiała się, dlaczego poprosił ją o spotkanie w tak publicznym miejscu i na dodatek nocą. Wymykanie się z kwatery głównej stawało się coraz trudniejsze. Wydawało się, że wszyscy z jakiegoś powodu obserwują każdy jej ruch. Tym razem Ginny powiedziała głośno, że jest jej przykro, że nie mogła tamtej nocy spotkać się z „jej” przyjaciółmi, że była po prostu naprawdę zmęczona. Po fałszywym ziewaniu i dużym, wymownym mrugnięciu rozeszli się do ich sypialni i dzięki Merlinowi, przerwali przesłuchanie i pozwolili jej odejść.
Kiedy szła do miejsca, w którym siedział, poczuła, jak jej serce bije szybciej. Nigdy wcześniej nie spotkała nikogo, kto mógłby sprawić, że jej ciało reagowało w ten sposób.
- Powiedz mi, co widział chłopak - powiedział, gdy tylko usiadła.
- Tobie też dobry wieczór - powiedziała bezczelnie, patrząc na niego.
- To jest spotkanie biznesowe, panno Granger. Myślę, że możemy oszczędzić subtelności.
Już miała odpowiedzieć, kiedy kelner podszedł do ich stolika. Kilka minut później, gdy napoje leżały na stole, a mężczyzna znalazł się poza zasięgiem słuchu, ponownie zadał pytanie.
- Już ci to mówiłam. Widział miejsce, w którym ukryto jeden z horkruksów - szepnęła, rozglądając się ostrożnie.
- Ale powiedziałaś, że był tam wcześniej.
- Tak - potwierdziła.
- Więc skąd wiesz, że to nie było tylko wspomnienie?
- Widział to miejsce już dwukrotnie, ale powiedział w wizji, że wyglądało inaczej.
- Inaczej jak?
- Nie wiem - westchnęła. - Po prostu powiedział, że to nie było to samo.
- I on na pewno wie, że Czarny…
- Czy na pewno jest to właściwe miejsce, aby o tym rozmawiać? - Przerwała, zauważając, że wielu ludzi wokół ukrywa swoje twarze, tak jak oni.
Wydawało się, że zastanawia się nad tym przez chwilę, zanim w końcu westchnął i wstał. Zostawił kilka monet obok nietkniętych napojów i poszedł z nią do wyjścia. Rozglądając się, by upewnić się, że są sami, złapał ją za ramię i aportował.
W chwili, gdy ponownie poczuła grunt pod stopami, puścił jej ramię i cofnął się o krok, patrząc na nią z tym samym dziwnym wzrokiem, który widziała na jego twarzy poprzedniego dnia.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała, to była pierwsza rzecz, która przyszła jej do głowy, aby przerwać niewygodną ciszę.
- To tylko kolejny bezpieczny dom - powiedział i usiadł na sofie, dając jej znak, by usiadła na tej przed nim.
- Więc?
- Więc co? - zapytała zdezorientowana po chwili.
- Czy Potter jest pewien, że Czarny Pan użył tego miejsca do ukrycia horkruksa? - zapytał zirytowany.
- Tak, ale już go tam nie ma.
- Czyli został zniszczony?
- Nie wiem - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Nawet jeśli mu ufała, a on już wiedział o horkruksach, nie czuła się komfortowo, rozmawiając o medalionie i tym, co Harry powiedział jej o nocy, gdy on i Dumbledore poszli do jaskini, w noc śmierci czarodzieja. Musiał wyczuć jej dyskomfort, ponieważ nie naciskał na ten temat.
- Czy widział coś jeszcze?
- Nie. Powiedział, że wizja trwała tylko kilka minut. Widział tylko to miejsce.
Odwrócił na chwilę wzrok, najwyraźniej zamyślony, a potem znów na nią spojrzał.
- I widział to za drugim razem, kiedy wypił eliksir?
- Tak.
- Co zobaczył za pierwszym razem?
- Nie wiem - powiedziała i poczuła, że lekko się rumieni. Nie spytała Harry'ego, co widział, ale ze sposobu, w jaki zachowywał się zaraz po tym, miała uczucie, o czym mogła być ta wizja.
- Więc za pierwszym razem nie zobaczył nic związanego z tematem, a za drugim razem zobaczył coś bezużytecznego, coś, co równie dobrze mogło być wspomnieniem.
- Potrafi to zrobić, poprawiła się jego koncentracja.
Poczuła, jak jego oczy krzyżują się z jej oczami, poczuła nacisk, jakby próbował przez nie przejrzeć, i odwróciła wzrok.
- Naprawdę w niego wierzysz - powiedział po kilku sekundach.
- Wierzę.
- W porządku, wtedy będziesz odpowiedzialna za to, co się stanie. To ostatnia butelka, jaką dostanie, chyba że zobaczy coś pożytecznego. Ufam, że upewnisz się, że to zrobi.
Wstał i wyjął małą butelkę z kieszeni. Ona też wstała i wyciągnęła rękę, żeby ją ująć, ale zatrzymał się w połowie ruchu, spojrzał na jej dłoń, po czym opuścił ramię, zostawił butelkę na stole między nimi i odwrócił się do małego okienka.
Zaczynała się tym męczyć. To był drugi raz, kiedy widziała, jak zachowuje się w ten sposób, jakby się bał lub jej unikał, przypominając jej coraz bardziej podłego mistrza eliksirów, którego kiedyś znała. Teraz było inaczej. Wiele razem przeszli, nawet jeśli minęło zaledwie kilka tygodni, a myśl, że wróci do swojego poprzedniego stylu bycia, że nie będzie już z nim blisko, była bolesna.
- Wszystko w porządku? - zapytała ponownie i otrzymała tę samą krótką odpowiedź.
- Tak.
- Czy coś zrobiłam…?
- Już ci mówiłem, panno Granger, że wszystko jest w porządku. - Przerwał z irytacją. - Teraz zanieś eliksir swojemu przyjacielowi i upewnij się, że zadziała. Możesz aportować się sprzed wejścia do budynku. - Dokończył, nie odwracając się.
- Więc będziesz teraz taki? - zapytała, a jej gniew szybko narastał.
- Jaki?
- Tylko… biznesowy? - powiedziała, nie mogąc znaleźć lepszego słowa.
- To, ty i ja - powiedział, w końcu patrząc na nią, lecz jego twarz była pozbawiona wyrazu. - To tylko biznes.
- Więc o to chodzi?
- Tak było zawsze - powiedział i ponownie odwrócił się do okna.
Nie przychodziło jej do głowy nic innego do powiedzenia, zimny wyraz jego oczu sprawił, że jej stopy bez zastanowienia zaprowadziły ją do drzwi.
Kiedy jej ręka dotarła do klamki, gdy miała już opuścić to miejsce, zatrzymała się. Pamiętała sposób, w jaki patrzył na nią w ciągu ostatnich kilku tygodni, sposób, w jaki ją całował, rzeczy, które powiedział, kiedy był pogrążony w namiętności, i wiedziała, że nie chce, żeby to się skończyło. Chciała znowu to poczuć. Poczuć przypływ krwi i wstrzymany oddech, poczuć jego ciało obok niej, wiedzieć, że może mu na niej zależy, uwierzyć, że wszystko, co się między nimi wydarzyło, było prawdą. Zrozumiała to i zdecydowała, że nie pozwoli mu dokonać wyboru za nią, nie pozwoli mu zakończyć czegoś, co dopiero się zaczęło bez wyraźnego powodu, bez żadnego wyjaśnienia.
Zbierając całą swoją gryfońską odwagę puściła gałkę i odwróciła się, po cichu kierując się z powrotem do pokoju, w którym się znajdował. Znalazła go stojącego na środku, plecami do niej, z rękami zagłębionymi we włosach. Opuścił głowę i nie była pewna, co o tym myśleć.
Zrobiła kolejny krok do przodu i wreszcie zauważył, że nie jest sam. Spojrzał na nią zdezorientowany, a potem zerknął w stronę stołu, myśląc, że może zapomniała o eliksirze, ale butelki nie było.
Zaczęła iść w jego stronę, a kiedy powoli podeszła bliżej, cofnął się. Musiał się zatrzymać, gdy jego kolana uderzyły o sofę, a gdy tylko do niego dotarła, położyła obie ręce na jego piersi i odepchnęła go do tyłu, patrząc, jak na nią pada.
- Co robisz? - zapytał niebezpiecznym głosem, ale jej nie przestraszył.
- Właśnie sobie przypomniałam - powiedziała, kiedy powoli wsunęła się okrakiem na jego uda. - Że nie podziękowałam ci za pomoc moim rodzicom.
Poczuła, jak się spina i przez chwilę zastanawiała się, czy dokonała właściwego wyboru. Czuła się głupio, próbując uwieść tego mężczyznę, ale potem spojrzała mu w oczy i zobaczyła to samo ukryte pragnienie, które widziała wcześniej. To dodało jej pewności siebie, której potrzebowała.
Pochyliła się do przodu i polizała bok jego szyi, skubiąc płatek ucha, gdy do niego dotarła.
- Są dla mnie całym światem - powiedziała, jak miała nadzieję, seksownym głosem - więc myślę, że zasługujesz na wielką nagrodę. - Przy ostatnim słowie przysunęła się do niego biodrami i zobaczyła, jak zacisnął zęby, próbując się opanować.
- Nie, musisz przestać - powiedział ochrypłym głosem.
- Nie martw się, to tylko biznes - szepnęła wtedy, powtarzając słowa, których użył chwilę wcześniej.
Jej usta były z powrotem na jego szyi, całując i skubiąc skórę, gdy jej ręka poruszała się między nimi, głaszcząc przez materiał jego teraz widoczną erekcję. Uśmiechnęła się, słysząc, jak przeklina, jego głowa opadła do tyłu, oczy miał zamknięte. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywała, zwykle to on wykonywał pierwszy ruch, ale to sprawiało, że czuła się odważna i seksowna.
- Przestań - mruknął ponownie i zauważyła, że jego palce są prawie wbite w sofę. To było tak, jakby nie chciał jej dotykać, jakby nie ufał sobie. Może nawet ją odepchnie.
- Czemu? - spytała przy jego ustach, ich wargi były tak blisko, że czuła na nich jego oddech.
- Nie mogę tego zrobić - wymamrotał, nie otwierając oczu.
- Jasne, że możesz - szepnęła, gdy znowu o niego otarła się i zmiażdżyła usta o jego.
Jęknął pokonany, kiedy jej język przesunął się po jego ustach i wkrótce odpowiedział na pocałunek z niesamowitą pasją. Poczuła jego dłonie na swojej talii i odepchnęła je. Zaczęła wtedy rozpinać jego koszulę, przebiegając rękami po jego klatce piersiowej, kiedy zsuwała mu koszulę za ramiona. Pocałowała go w szyję, a potem w obojczyk i zauważyła, że położył swoje ręce z powrotem na jej ciele.
Uderzyła je ponownie, ale tym razem przestała całować i spojrzała na niego. Na jego opuchnięte usta i potargane włosy. Przygryzła dolną wargę, ponownie poruszając biodrami, a kiedy złapał ją, próbując ją powstrzymać, rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie, zanim oparła się o niego, obejmując nadgarstki, przesuwając jego ramiona na bok, jej usta przy niej.
- Nie każ mi ich wiązać - szepnęła tuż obok jego ucha.
Wydawało się, że to działa i z kolejnym jękiem przestał próbować przejąć kontrolę. Chciała go drażnić, ale w miarę upływu minut zdała sobie sprawę, że równocześnie drażni siebie. Chciała go i nie mogła dłużej czekać.
Z nikczemnym uśmiechem sięgnęła między nich, rozpięła jego spodnie i uwolniła erekcję. Westchnął z ulgą, a potem jęknął, gdy objęła go palcami i zaczęła głaskać.
Jej oczy utkwiły w jego twarzy, przyjmując każdą zmianę w jego wyrazie, obserwując, jak w końcu poddaje się przyjemności, którą mu dawała. Chociaż cieszyła się nowym poczuciem kontroli, jej ciało cierpiało z jego powodu, więc podwinęła sukienkę, przesunęła majtki na bok i zanim się zorientował, co się dzieje, nabiła się na niego głęboko.
Oboje jęknęli głośno w tym samym czasie, a ona na chwilę zamarła, by pozwolić swojemu ciału się dostosować.
Wtedy się zaczęło. Znalezienie odpowiedniego rytmu nie zajęło jej dużo czasu, poruszając się szybko w górę i w dół jego długości, cieszyła się gardłowymi jękami, które z siebie wydawał. Pchnięcia były długie i głębokie, więc zarzuciła mu jedną rękę na szyję, zanim odchyliła się do tyłu, a drugą oparła na jego kolanie, zapobiegając upadkowi, gdy zmieniała kąt. Czuła, jak jego ciało napina się, gdy go ujeżdża, jego biodra podskakują, by spotkać się z każdym jej ruchem, a kiedy jego ręce znów się poruszyły, jedną przesuwając do jej bioder, a drugą do jej łechtaczki, nie narzekała.
Wkrótce poczuła, jak napięcie wewnątrz jej ciała narasta, a następnie rozpada się, a jej głowa została odrzucona do tyłu, gdy znalazła uwolnienie. Dłoń w jej włosach przyciągnęła ją z powrotem do niego, a ich usta spotkały się ponownie w zapierającym dech pocałunku, gdy doszedł.
Poruszał się przez kilka chwil, zanim w końcu się zatrzymał. Oboje dyszeli, ale wyglądali na nasyconych. Minęło kilka chwil, zanim delikatnie ją podniósł i położył obok siebie. Następnie zapiął spodnie i wstał, sięgając po płaszcz, a następnie podając jej kawałek pergaminu.
- Zapomniałem ci to dać - powiedział.
W połowie zirytowana, a częściowo rozbawiona, że przypomniał sobie o pergaminie w tym momencie, ona też wstała i wzięła go. Po zakończeniu zawsze wyglądał na zaniepokojonego, zmieniając temat lub znajdując wymówkę, by jak najszybciej wyjść. Kiedy podeszła do niego, jej wzrok padł na jego wciąż rozpiętą koszulę, zauważając siniak na jego klatce piersiowej.
- Co ci się stało? - zapytała, jej palce musnęły ciemną skórę.
- To nic - powiedział, odsuwając się i zapinając koszulę.
- Czy on ci to zrobił? - Nie musiała wymawiać imienia, oboje wiedzieli, o kim mówi.
- To nie ma znaczenia.
- Czy to przez moich rodziców, przeze mnie? - zapytała, bojąc się odpowiedzi.
- Powodów było wiele. To tylko część mojego życia.
Rozmawiali już wcześniej i zdecydowała, że nie będzie naciskać. Była zbyt szczęśliwa, widząc, że niezręczność zniknęła, by powiedzieć coś, co mogłoby ją przywrócić, więc po prostu pozostali w ciszy przez kilka chwil.
- Potrzebuję listy uwięzionych Śmierciożerców - powiedział, kiedy skończył zapinać koszulę. - Możesz to zdobyć?
- Tak.
- Musisz mieć przy sobie pergamin w każdej chwili. Jeśli się z tobą skontaktuję, będę potrzebował szybkiej odpowiedzi.
- Co planujesz?
- Jeszcze nie jestem pewien, ale muszę coś zrobić. Czarny Pan nie jest zadowolony z mojej pracy.
Chciała powiedzieć wiele rzeczy, ale wiedziała, że to bezcelowe, więc tylko skinęła głową.
- Daj eliksir Potterowi, jak tylko go zobaczysz. Upewnij się, że tym razem zadziała.
- Dobrze.
- Muszę już iść - powiedział, chwytając swoje szaty. - Porozmawiamy wkrótce.
W milczeniu wyszli przez drzwi, a kiedy wyszli z budynku, spojrzał na nią i wymamrotał:
- Uważaj.
Ledwo zdążyła wyszeptać „Ty też”, jednak jego już tam nie było.
He He Hermiona! No tego to się nie spodziewałam, że to ona teraz przejmie kontrolę i będzie taka władcza 😏 Severus nie wie chyba, z kim mu się przyszło mierzyć 🙈 To nie jest dziewczynka, której można dyktować co ma robić. No i w końcu mu tak ładnie podziękowała za to, że uratował jej rodziców 😁 I to bardzo ładnie, a on się tak opierał i starał się odsunąć xD Chociaż podejrzewam, że jak doszło do niego po wszystkim, co tak naprawdę się stało... Znowu się włączy u niego panika i będzie jej unikał. Oj Sevcio, przecież to widać, że na nią lecisz xD "Małolata" zawróciła w głowie poważnemu profesorowi i przestraszył się, że tak bardzo mu się podoba, co robią. Możesz gadać o biznesach, ale nikt Ci w to nie uwierzy, przypominam, że się rzucałeś na nią za każdym razem jak się tylko spotykaliście 🙈
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i cieszę się, że żyjesz ❤️😘
Herm przejmująca kontrolę wyszła całkiem spoko :D Snape długo się nie opierał. Tylko niech Potter się na coś przyda i zacznie widzieć potrzebne rzeczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Oo ta odwaga zaprowadziła Hermionę w bardzo ciekawe położenie :D Brawo!
OdpowiedzUsuńPokazała że jest prawdziwą kobietą i potrafi zawalczyć o to czego chce!
Hermiona jaką odważna kocica, taka władcza, pasuje jej to. Cóż kobieta potrafi zdobyć to czego chce. Dobrze że jest Gryfonką i ma pokłady odwagi w sobie.
OdpowiedzUsuńHarry mógłby się w końcu skupić... Jakoś tak jedyne co mi tu nie pasuje to, że jakby Potter nawet nie podał Hermionie szczegółów, czym różniło się to miejsce, co to w ogóle za miejsce, jakoś tak dziwnie to wyszło z lekka...