Zostawił ją z rodzicami i aportował z powrotem do Londynu. Musiał porozmawiać z Czarnym Panem. Wyglądało na to, że Śmierciożercy, których wysłał do jej domu, jeszcze nie wrócili. To dałoby mu więcej czasu.
- Mój Panie - powiedział, kłaniając się lekko, gdy wszedł do studia. - Mamy wytwórcę różdżek.
- Gdzie on jest?
- Na dole, w lochach - powiedział, wciąż stojąc przy drzwiach.
- Słyszałeś o ataku?
- Ktoś powiedział mi, że nie udało nam się złapać więźniów, ale to wszystko, co wiem.
- Więc twoja wiedźma nic ci nie powiedziała?
- Jeszcze jej nie widziałem, mistrzu.
- Czekali na nas. Straciłem dziś wieczorem wielu Śmierciożerców, Severusie. Miałeś dla mnie szpiegować, powinieneś był mi powiedzieć, że tam będą, gotowi na nas. - Widział złość na jego twarzy i wiedział, że kroczy niebezpieczną linią.
- Nie wiedziałem, mój panie, ale z pewnością Rodolphus powinien był to przewidzieć. Po pierwszym ataku rano na pewno uważniej przyglądali się pozostałym, a nawet bez drugiego ataku prawdopodobnie zamierzali ich przenieść gdzieś indziej.
- Atak to był twój pomysł, Severusie. Dlaczego wcześniej tego nie powiedziałeś?
- Planowałem ruszyć zaraz po akcji w parku. W ten sposób nie mieliby czasu na przygotowania, więc powiedziałem o tym Rodolphusowi, ale on upierał się, że atak powinien być lepiej zaplanowany, powiedział, że potrzebuje więcej czasu.
Na to Czarny Pan zmrużył oczy, ale zanim mógł cokolwiek powiedzieć, rozległo się pukanie do drzwi, po czym otworzyły się, ukazując kolejnego zamaskowanego mężczyznę.
- Travers.
- Dopiero co przybyliśmy, Mistrzu. Nie było ich tam. - Gniew błysnął w jego czerwonych oczach, gdy skinął na Śmierciożercę, by wyszedł, zwracając uwagę z powrotem na Severusa.
- Wysłałem kilku mężczyzn, żeby złożyli wizytę rodzinie twojej wiedźmy. Wygląda na to, że nie było ich w domu.
- Zostali przeniesieni w bezpieczne miejsce, razem z resztą najbliższych rodzin wszystkich mugolskich czarownic i czarodziejów z Zakonu kilka miesięcy temu. - Poczuł, jak sonduje jego umysł i powstrzymał go.
- Dlaczego chciałeś ich znaleźć, Mistrzu?
- Chciałem powiedzieć dziewczynie, co się stanie, jeśli nie zrobi tego, o co proszę. Nie chciałbym, żeby zapomniała, że teraz pracuje dla mnie, i jestem pewien, że czujesz to samo.
- Powiedziała mi wszystko, co wiedziała do tej pory, Mistrzu. Gdyby jej rodzice zostali ranni, po prostu by się wycofała, stracilibyśmy naszego jedynego informatora. Jeśli uda mi się ją oszukać i pracować ze mną, wierzę, że mogę wrócić do łask Zakonu, a wtedy nie będziemy jej już potrzebować.
Wiedząc, że logiczne podejście nie zawsze działało z nim, czekał na odpowiedź, starając się wyglądać spokojnie i obojętnie.
Kiedy był pewien, że Czarny Pan nie będzie podążać za Hermioną ani jej rodziną, przynajmniej na razie, wrócił, aby z nią porozmawiać. Musiał wiedzieć, co wydarzyło się podczas ataku poprzedniego wieczoru. Potem zabrał się do następnego zadania, znajdując dla jej rodziców bezpieczne miejsce na pobyt.
Nie mógł ich wysłać w jedno z miejsc, które posiadał. Zaryzykowałby ujawnienie, gdyby Czarny Pan je kiedykolwiek znalazł. Postanowił, że wyniesie ich z kraju i przypomniał sobie, że znał na Węgrzech czarodzieja, podobnego do Mundungusa Fletchera, który mógłby mu pomóc. Wskazując różdżką na pobliską skałę wymamrotał „Portus”, a następnie dotknął jej, znajdując się w Budapeszcie w następnej sekundzie.
Szedł prawie pustymi ulicami. Było zbyt wcześnie, by ludzie mogli wstawać do pracy i za późno dla większości, nawet tych którzy nie spali przez całą noc. Wiedział, gdzie można znaleźć takiego człowieka, jak on, więc szukał otwartego pubu dla czarodziejów. Wkrótce znalazł to, czego potrzebował. Mężczyzna poszedł już do domu, ale barman dobrze go znał i zdradził Severusowi, gdzie mieszka.
Mężczyzna nie był zadowolony z budzącego go walenia w drzwi, ale jego nastrój zmienił się, gdy tylko zdał sobie sprawę, że Severus jest tam w interesach. Powiedział mu, że zna miejsce w mieście, z którego mógłby skorzystać i zgodził się go natychmiast tam zabrać.
Dom nie był zbyt duży, ale wyglądał na wystarczająco bezpieczny, więc po zapłaceniu za niego zwrócił się do czarodzieja i go oszołomił. Takim mężczyznom nie można było ufać i dobrze o tym wiedział. Jedyne, co mógł zrobić, to wymazać jego wspomnienia i zabrać z powrotem do miejsca, w którym mieszkał.
Po powrocie i umieszczeniu na domu silnych zabezpieczeń, zostawił jej rodzicom list, w którym kazał im zostać w tym miejscu i czekać. Odwiedzi ich za kilka dni.
Wychodząc na zewnątrz, aportował się do swojego domu w Irlandii. Musiał porozmawiać z Hermioną. Odkrył, że biblioteka jest pusta, więc poszedł do sypialni.
Stał przy drzwiach i obserwował przez kilka minut jak śpi, zanim przypomniał sobie, dlaczego tam był. Nie chcąc jej ponownie budzić, postanowił zostawić jej notatkę, wyjaśniając, gdzie będą jej rodzice i zostawiając świstoklik w nowym domu.
Dotarł już do drzwi, zanim przypomniał sobie, że wyciągnął ją tamtej nocy z kwatery głównej, nie dając jej czasu na ubranie się. Wrócił do swojego pokoju, znalazł szatę i parę butów, a po zmniejszeniu ich zostawił je przy jej łóżku i wyszedł.
Po powrocie na Spinner's End zauważył zapach eliksiru dochodzący z wejścia. Całkiem o nim zapomniał. Poszedł do laboratorium i stanął przy kotle. Eliksir przybrał ciemny odcień granatu, co oznaczało, że jest prawie gotowy. Sięgnął po szklaną fiolkę leżącą na jednej z małych szafek na ścianie, nabrał z niej trochę srebrnego proszku i dodał go do eliksiru. Poruszył łyżką trzy razy w prawo, a następnie zdjął kociołek z ognia. Jeszcze kilka godzin i będzie gotowy.
Już prawie świtało, kiedy wczołgał się do łóżka. To był bardzo, bardzo długi dzień.
Nie znajdując wiele odpoczynku w ciągu tych kilku godzin, które udało mu się przespać, w końcu wstał, zaskoczony, że było już południe.
Eliksir był gotowy i wiedział, że musi sam go wypróbować, upewnić się, że działa prawidłowo przed podaniem go jej.
Poszedł ponownie do swojego laboratorium, zamykając za sobą drzwi i biorąc kielich z jednego ze stołów. Wirujący płyn był teraz czarny i zostawiwszy obok siebie kilka odtrutek, których mógł potrzebować, gdyby coś poszło nie tak, nalał trochę eliksiru do pucharu i wypił go. Poczuł, jak pokój zaczyna wirować w momencie, gdy ciepły płyn dotknął jego ust. Zamknął oczy, próbując się skupić. Następną rzeczą, jaką pamiętał, było to, że położył się na plecach, z pucharem pustym w dłoni.
Głowa go bolała i nadal czuł zawroty głowy i zdezorientowanie, ale po kilku sekundach obrazy tego, co zobaczył, zalały jego umysł. Nie był pewien, co się stało. Prawda była taka, że spodziewał się zobaczyć coś zupełnie innego. Myślał, że ujrzy Czarnego Pana. Pokonanego. Że choć raz w życiu poczuje się wolny, nie będzie musiał robić tego, co każą mu inni, w końcu będzie w stanie podejmować własne decyzje. Racjonalna część jego umysłu, osoba odpowiedzialna, powiedziała mu, że tego najbardziej pragnął, więc kiedy się obudził, pierwszą myślą było, że eksperyment nie zadziałał prawidłowo. Dopiero po kilku sekundach zdał sobie sprawę, że eliksir dotarł do jego części, którą trzymał zamknięty tak długo, że zapomniał o jej istnieniu. Pragnął jej. Chciał, żeby go kochała, z jakiegoś powodu, którego nie mógł zrozumieć.
Zamiast wstać, spędził tam resztę popołudnia, nie mogąc się ruszyć, zamyślony. Jak dotąd zwykłe zaprzeczanie zdziaływało cuda, ale tym razem nie działało. Zwykle w takiej sytuacji rzadko pozwalał, by cokolwiek wymknęło mu się spod kontroli. Wybierał najszybszą drogę i po prostu trzymał się od niej z daleka. Jednak nie mógł tego zrobić, musieli razem pracować. Cóż, gdyby nie mógł trzymać się z daleka, musiałby przynajmniej trzymać ręce przy sobie.
Nie chcąc już o tym myśleć, postanowił ponownie spróbować eliksiru, tym razem skupiając się na wojnie. Teraz wiedząc, jak szybko to działa, zabrał ze sobą napełniony kielich, poszedł do swojej sypialni i położył się na łóżku.
Zawsze miał silny umysł i już dawno nauczył się kontrolować swoje myśli, więc tym razem nie było trudnym dla niego skoncentrowanie się przed wzięciem eliksiru.
Eliksir zadziałał tak, jak się spodziewał, ale pozostawiał po sobie niesamowite zmęczenie. Zbierając wszystkie pozostałe siły, sięgnął po kawałek pergaminu do swojej kieszeni i napisał notatkę, prosząc ją, by spotkała się z nim następnego ranka w mieszkaniu niedaleko Kings Cross. Gdy tylko przeczytał jej odpowiedź, odłożył ją i zasnął.
Po raz pierwszy od lat miał dobre sny, wspominające to, co chciał zobaczyć. Koniec wojny, Czarny Pan w końcu zniknął z jego życia i obudził się w dobrym nastroju. Dopóki nie przypomniał sobie innych rzeczy, które eliksir sprawił, że zobaczył.
Przybył do mieszkania wcześnie i czekał na nią, przypominając sobie, by kontrolować się, chodząc po pokoju.
Kiedy w końcu usłyszał ciche pukanie do drzwi, wziął głęboki oddech i wpuścił ją.
Sposób, w jaki uśmiechnęła się do niego, kiedy otworzył drzwi, sprawił, że prawie zapomniał o swoim postanowieniu i przycisnął ją do ściany od razu, ale wciąż miał dość samokontroli, by odwrócić wzrok i zachować obojętność.
Upewnił się, że trzymał się tak daleko od niej, jak tylko mógł, tak aby nie zauważyła żadnej zmiany w jego zachowaniu, ale za każdym razem, gdy patrzyła na niego lub mówiła, przypominał sobie, co widział poprzedniego dnia i czuł, jak jego ciało stara się przejąć kontrolę. Sięgnąć po nią.
Potem wstała i podeszła do niego z zatroskanym wyrazem twarzy, pytając, co się stało, i wiedział, że zrobiłby coś głupiego, gdyby nie wyszedł.
Wracając na swoje miejsce, nie mógł przestać się zastanawiać, czy eliksir zadziała tak, jak tego potrzebował. Wiedział, że Potterowi trudno będzie się skupić na tyle, by to zadziałało, ale Dumbledore wierzył w chłopca, taką samą wiarą, jaką mu okazał, gdy podjął trudną i niebezpieczną decyzję o zwróceniu się w stronę światła. Może ktoś inny w niego wierzył. Może okaże trochę cierpliwości.
Czy próbował już eliksiru? - napisał kilka godzin później. Otrzymanie odpowiedzi zajęło kilka minut.
Tak.
Zadziałał? - zapytał, już znając odpowiedź.
Cóż, zadziałał, ale…
Co zobaczył?
Nie widział horkruksów - napisała w końcu.
Wydaje mi się, że mówiłem ci, że ilość jest ograniczona. Wyjaśniłem, że musi się skoncentrować przed przyjęciem eliksiru.
To nie jest łatwe, a to była tylko pierwsza próba.
Jak wszyscy mogą oczekiwać, że uratuje cały czarodziejski świat, skoro nie może zrobić czegoś tak prostego, jak kontrolowanie własnego umysłu, skupienie się na czymś przez kilka minut, jest poza moim zrozumieniem.
To niesprawiedliwe, to nie jest takie proste. On tylko…
Życie jest niesprawiedliwe, ja też nie - przerwał jej, zanim skończył pisać.
Jego słowa zniknęły z pergaminu i przez kilka chwil pozostawał on pusty.
Niech weźmie resztę eliksiru i daj mi znać, gdy tylko skończy. Chcę wiedzieć, co zobaczył. Nie zmarnuję mikstury i mojej pracy na kogoś, kto nie może sobie z nią poradzić.
Pójdę do niego teraz - napisała, a potem zwinął pergamin i odłożył go.
Poczuł, jak tatuaż piecze na jego ramieniu. Jego Mistrz go wzywał.
- Co wiesz o ludziach schwytanych przez Zakon? - zapytał jego Pan, gdy tylko wszedł do pokoju. Czuł w powietrzu złość, nie był to dobry znak.
- Jeszcze nic, mistrzu. Dziś wieczorem spotkam się z czarownicą.
Bez słowa zobaczył zwężające się czerwone oczy, kościstą dłoń obejmującą różdżkę i wskazującą na niego, a potem ból. Piekący ból.
- Powinieneś to już wiedzieć - powiedział, zdejmując klątwę. - Czy nie jesteś szpiegiem?
- Tak, Mistrzu, przepraszam - odpowiedział, dysząc, gdy próbował wstać.
- Wiele razy mnie zawiodłeś, Severusie. Moja cierpliwość się kończy.
Odczekał kilka sekund, górując nad nim, jakby zastanawiając się, co dalej. Następnie różdżka ponownie wycelowała w jego stronę. „Crucio” Widział, jak jego usta układają się w to słowo, ale nie słyszał dźwięków.
Ból powrócił i ponownie upadł na ziemię. Czuł, jakby całe jego ciało płonęło, jego plecy wygięły się w łuk nad ziemią. Głowa raz po raz uderzała o twardą podłogę. Gardło miał zdarte od krzyku, ale tortury nie ustawały. Wtedy pojawiło się uczucie igieł wbijanych głęboko w jego ciało, nawet gorsze niż pieczenie, jego ciało skręcało się tak mocno, że czuł łamanie kości. Potem uczucie ustało.
Dźwięk jego krzyków wciąż odbijał się echem w pokoju i uszach, ręce i nogi wciąż mu się trzęsły, oddech był urywany, a widzenie zamazane.
- Dowiesz się, gdzie teraz trzymają więźniów i gdzie ukrywają się mugole. Nie obchodzi mnie, co musisz zrobić, ale chcę to wiedzieć. Jeśli znowu mnie rozczarujesz, ty i twoja wiedźma zginiecie, a ona będzie pierwsza. Nie będziesz już w stanie jej ochronić. Czy to zrozumiałe? - zapytał okrutnie, ponownie górując nad dyszącym mężczyzną.
- Tak, Mistrzu - udało mu się odpowiedzieć.
- Dobrze, teraz wynoś się stąd - powiedział, podchodząc do drzwi i opuszczając pokój.
Zaciskając zęby, powoli wstał, jednym ramieniem owinął się wokół klatki piersiowej, a drugim podtrzymywał swój ciężar. Nie mógł zostać i wyleczyć się, wiedział to. Opierając się o ścianę, wyszedł z pokoju.
Wiedział, że jego Mistrz będzie zdenerwowany tym, co się stało, a gdy Rodolphus odejdzie, znajdzie sposób, by go winić za wszystko, ale to nie było tak źle, jak się spodziewał. Wkrótce znowu będzie w porządku.
Był jednak zaskoczony, że Czarny Pan wspomniał o Hermionie. Był pewien, że nic o niej nie widział w jego umyśle, nawet kiedy go torturował, więc musiał zauważyć, w jaki sposób próbował ją chronić, a to nie było dobre. Musiał być dużo bardziej ostrożny.
Powoli skierował się do drzwi, ciesząc się, że nie spotkał nikogo po drodze. Wiedząc, że to zaboli, wziął głęboki oddech i aportował się do swojego domu.
Prawie godzinę zajęło mu znalezienie wszystkich eliksirów i maści, których potrzebował, zanim w końcu poszedł do łóżka i położył się. Jego ręce i nogi, wraz z plecami, były pokryte siniakami, złamane miał dwa żebra i lewy nadgarstek.
Eliksiry szybko zniwelowały większość bólu, a maści leczyły siniaki w ciągu kilku godzin, ale kości wymagały więcej czasu. Nie miał niezbędnych mikstur ani składników do ich uwarzenia, nie mógł po prostu pójść do uzdrowiciela i poprosić o pomoc. Jedyną rzeczą, która mogłaby pomóc, było trochę eliksiru nasennego. Zamknął oczy, pozwalając ciemności przejąć nad nim kontrolę.
Obudził się, słysząc drapanie, i musiał zasłonić oczy, aby osłonić się przed światłem słonecznym wpadającym przez okno. Spał zbyt długo. Spróbował się poruszyć i stwierdził, że czuje się znacznie lepiej, nawet jeśli nadal bolą go żebra. Próbował wstać, ale czuł się niesamowicie zmęczony, a ręce i nogi były niemal tak ciężkie jak jego powieki.
Znowu zamknął oczy. Tylko na chwilę - powiedział sobie, a potem ten sam dźwięk znowu go obudził. Jego umysł był teraz czysty i szybko zorientował się, co to za drapanie. Powoli sięgnął do swojej szaty, wyjął pergamin z kieszeni i przeczytał.
Jesteś tam?
W końcu wstał i podszedł do swojego biurka, znalazł pióro i odpowiedział prostym: Tak.
Gdy tylko skończył pisać, pojawiła się nowa linia.
Dzięki Bogu, tak się martwiłam!
Martwiłaś się? - zapytał, próbując sobie wyobrazić, co mogłoby się stać pod jego nieobecność.
Próbowałam się z tobą skontaktować od świtu, a ty nie odpowiadałeś. Pisałam co piętnaście minut, ale nic. Tak się bałam.
Bała się o niego. Był zdziwiony.
Nie musisz się o mnie martwić, panno Granger. Potrafię bardzo dobrze o siebie zadbać.
Nie o to mi chodziło - odpisała szybko.
Co się stało z eliksirem? - zapytał, próbując zmienić temat.
Myślę, że zaczął działać.
Zaczął działać?
No cóż, Harry powiedział, że obrazy, które widział, były zamazane, ale rozpoznał miejsce, w którym się znalazł. Był tam wcześniej, ale w wizji wyglądało to inaczej.
Co zobaczył?
Miejsce, w którym ukryto jeden z horkruksów.
I był tam wcześniej?
Tak, ale horkruksa już tam nie ma.
Pomyślał o tym przez chwilę, próbując zdecydować, co dalej. Nie mógł być pewien, czy chłopak nie przypomniał sobie tylko wspomnienia z tego miejsca.
Spotkajmy się dziś wieczorem w Dziurawym Kotle, dam ci kolejną porcję - napisał, postanawiając dać chłopcu jeszcze jedną szansę.
O której?
Dziewiąta - odpowiedział. - Upewnij się, że nikt za tobą nie pójdzie.
Będę.
Potem stuknął różdżką w pergamin, który stanął w płomieniach, a jego i jej pergamin spłonął w ciągu kilku sekund.
Odwrócił się i spojrzał na zegar na ścianie. Było już po jedenastej. Poruszając się ostrożnie, skierował się do łazienki i wziął prysznic. Zapach gęstych maści na jego skórze był już nie do zniesienia.
Gorąca woda pomagała rozluźnić jego mięśnie, ale prysznic przywołał wspomnienia ich obojga, pod wodą, nie tak dawno temu, jej rozkosznie wijącej się pod jego dotykiem, całującej go namiętnie. Jęknął i z frustracji uderzył w ścianę, zbyt późno przypominając sobie, że nadal boli go nadgarstek.
Klnąc głośno z bólu, wyszedł spod prysznica. To musiało się skończyć. Nie mógł już tak żyć. To nie było dla niego dobre i zdecydowanie było to coś, na co nie zasługiwała. Ta myśl go zaskoczyła. Nie pamiętał, kiedy zaczął się tym przejmować.
Kiedy się ubierał, odepchnął ją od swojego umysłu, myśląc o tym, co jego Pan powiedział mu poprzedniego dnia. Poprosił o lokalizację więźniów i mugolskich rodzin i wiedział, że musi mu coś z tego dać. Był nieprzewidywalny i szczególnie okrutny, gdy był wściekły.
Popołudnie spędził rozważając wszystkie możliwości. To była trudna decyzja. Już wcześniej znajdował się w takich sytuacjach, ale to nie ułatwiało mu sprawy.
Zanim się zorientował, nadszedł czas, aby wyjść. Zabrał jedną z małych buteleczek z laboratorium i schował ją do kieszeni, gdy wyszedł z domu i aportował się przy Dziurawym Kotle.
No i wujek Voldi wyczuł, że coś się dzieje. Sevcio traci czujność i jest coraz bardziej nieuważny. Jak tak dalej pójdzie, to ściągnie na nią ogromne niebezpieczeństwo. Na nich oboje. On już torturowany był, ciekawe co by się stało, gdyby to ona była na jego miejscu. On już był tyle razy poddawany torturom a dalej odczuwał tego skutki bardzo mocno a co by się stało, gdyby to była Hermiona? Ona nie zniosłaby tego... Dobrze, że chociaż mu się udało ukryć jej rodziców, ale chyba nie powinien ich odwiedzać w najbliższym czasie, bo mogą go śledzić i dowiedzą się, gdzie są. A Hermiona by mu tego nie wybaczyła, gdyby naraził jej rodziców na niebezpieczeństwo. Czułam, że się wycofał właśnie z tego powodu co zobaczył pod wpływem eliksiru. Zapomniał o tej swojej części, która pragnie miłości i przeraził się tym, że tak bardzo tego pragnie. Ale znając Sevcia, to raczej długo nie wytrzyma takiego dystansu i znowu podda się emocjom prędzej czy później.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko❤️ Lecę dalej umierać na zajęciach 😥
Voldemort zaczyna się niecierpliwić ale trochę jest powielany temat atak odbicie atak odbicie i tak dalej. Mam nadzieję że niedługo wydarzy się coś zaskakującego.🙂
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam tak wciągającego Sevmione
Czekam na kolejne
♥️🤩
Uwielbiam to napięcie w tym opowiadaniu, niby akcja idzie raz szybciej raz wolniej, jest poprzeplatane ich przemyśleniami i uczuciami :D
OdpowiedzUsuńGroźba Voldemorta wyjaśniałaby zmianę zachowania Seva...
OdpowiedzUsuńOgólnie ta strata czujności, działanie po omacku, plany bez planów awaryjnych no nijak nie pasuje mi do Snape'a. Wiadomo, że Voldemort pozbawiony jest czegoś takiego jak cierpliwość, oby miał jeszcze jakieś jej resztki, bo inaczej może się to bardzo źle skończyć...
No a właśnie! Teraz sobie przypomniałam, normalnie trafiłam z działaniem eliksiru, aż jestem z siebie dumna, że dobrze to rozkinilam 🥰🙈
OdpowiedzUsuń