Westchnęła z ulgą, otwierając drzwi do domu, który wyglądał na dom uśpiony. Było jeszcze wcześnie, ale bała się, że znajdzie kogoś na nogach. Nie miała ochoty wyjaśniać, gdzie była.

Na palcach przeszła przez korytarz, próbując dostać się do swojej sypialni, ale kiedy przeszła obok kuchni, ktoś wyszeptał jej imię. Zamarła w miejscu, jej serce biło dziko, a umysł ciężko pracował, próbując znaleźć dobrą wymówkę w kilka krótkich sekund. Biorąc głęboki oddech i zmuszając się do uśmiechu, odwróciła się i weszła do kuchni, by znaleźć zadowolonego z siebie Charliego Weasleya siedzącego przy stole, trzymającego filiżankę herbaty i uśmiechającego się do niej świadomie, gdy też usiadła.

- Złapana - powiedział.

- Przestraszyłeś mnie na śmierć. Myślałam, że nikt jeszcze nie wstał.

- Nie mam szczęścia. Więc co porabiałaś, wracając do domu tak wcześnie? A właściwie późno…

- Właściwie to obudziłam się godzinę temu i miałam ochotę na spacer - powiedziała, starając się brzmieć przekonująco. - Myślałam, że spędzasz noc w Świętym Mungu.

- Poczułem się znacznie lepiej i pozwolili mi wrócić. Ale nie zmieniaj tematu i nie okłamuj mnie, nie śpię już od kilku godzin i na pewno nie widziałem, jak wychodzisz - powiedział, ale nadal się uśmiechał.

Przez kilka chwil siedziała w milczeniu, próbując wymyślić coś nowego, ale najwyraźniej jej mózg był tak samo zmęczony jak reszta ciała.

- Poszłam zobaczyć się z rodzicami, tęskniłam za nimi.

- I zrobiłaś to w środku nocy? - Zmrużył oczy, patrząc na nią uważnie.

- Cóż, właściwie, pomyślałam, ja… - bełknęła. Nie mogła wymyślić czegoś wystarczająco dobrego i wiedziała o tym.

- Tak? - powiedział, czekając, aż znowu się odezwie. Z westchnieniem kontynuowała.

- W porządku, powiem ci, ale musisz obiecać, że nikomu nie powiesz. Nikomu.

- Obiecuję - powiedział w końcu po kilku chwilach.

- Po tym, co wydarzyło się zeszłej nocy, obawiałam się, że Voldemort byłby na tyle zdenerwowany, żeby nas ponownie zaatakować. Moi rodzice są zbyt wrażliwi i nie mogę się nimi zająć, muszę tutaj być. Myślałam o tym od kilku dni i zdecydowałam, że to dobry moment, więc wysłałam ich gdzieś indziej, w bezpieczne miejsce.

- Czy jest coś jeszcze? - zapytał, a ona starała się zachować chłodną minę, kiedy powiedziała:

- Nie.

- Powinnaś była powiedzieć o tym Zakonowi, pomoglibyśmy. Mamy miejsca, w których mogliby zostać przez jakiś czas.

- Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział. Wiem, że to prawdopodobnie głupie, ale po prostu tak czuję się lepiej.

- Dlaczego miałabyś…? - zaczął pytać, ale inny głos mu przerwał.

- Hermiono? Co robisz tak wcześnie? - usłyszała pytanie pani Weasley z korytarza.

- Nie mogłam spać - odpowiedziała, gdy kobieta weszła do kuchni.

- Och, Charlie, co tu robisz, czujesz się lepiej? - zapytała swojego syna ze zmartwieniem, zupełnie zapominając o Hermionie. Zaryzykowała i wstała, czuła, że ​​naprawdę potrzebuje gorącego prysznica i w końcu zmienić ubranie, ale zanim wyszła z kuchni, spojrzała na Charliego i ich oczy się spotkały. Przyłożyła palec do ust, przypominając mu, by dotrzymał obietnicy, po czym odwróciła się i wyszła.

Chciała porozmawiać z rodzicami lub przynajmniej napisać do nich, ale nie wiedziała, gdzie są i nie była pewna, czy otrzymają jej list, jeśli po prostu do nich zaadresuje, w końcu się ukrywali.

Rzadko zatrzymywała się, żeby pomyśleć o ostatnim miesiącu. Tak wiele się wydarzyło, że wciąż było to dość zagmatwane. Robiła rzeczy, których nigdy się nie spodziewała. Okłamywała swoich przyjaciół, ukrywała przed nimi prawdę i w głębi duszy wiedziała, że ​​zrobi to ponownie, jeśli on ją o to poprosi. Ufała mu bardziej niż prawdopodobnie powinna, ale nie mogła nic na to poradzić.

Zakon miał spotkanie tego popołudnia, a Kingsley podszedł do niej, gdy było po wszystkim. Chciał wiedzieć, czy Śmierciożercy planują nowy atak, ale ona jeszcze tego nie wiedziała, nie rozmawiała ze Snape'em zbyt wiele tamtej nocy, a jeśli już, to większość z tego dotyczyła jej rodziców. Aurork był nieco rozczarowany, że ​​nie miała żadnych wiadomości i poprosił ją, aby natychmiast powiadomiła go, gdyby miała jakieś nowe informacje. Ponownie zapytał ją, kim był Śmierciożerca, z którym pracowała, a ona ponownie odmówiła odpowiedzi.

Myślała o nim przez cały dzień, próbując zdecydować, czy powinna się z nim skontaktować, czy poczekać, aż zrobi pierwszy krok. Była już w łóżku, kiedy otrzymała jego wiadomość. Chciał, żeby spotkała się z nim następnego ranka. Wiedząc, że wkrótce go znowu zobaczy, zasnęła szybciej niż zazwyczaj.

***

Zachowywał się dziwnie i zauważyła moment, w którym przeszła przez drzwi. Unikał patrzenia na nią tak bardzo, jak tylko mógł i stał dalej od niej, niż było to konieczne. Wydawało się, że czuje się nieswojo, mając ją w pobliżu, ale nie miała pojęcia, dlaczego.

- Czy masz jakieś wiadomości od moich rodziców? Gdzie oni są? - zapytała po kilku sekundach ciszy.

- Są bezpieczni, tak jak powiedziałem. Są w domu w Budapeszcie.

- A jeśli będę chciała z nimi porozmawiać?

- Nie możesz ich odwiedzić, powiedziałem ci w liście, który zostawiłem. Możesz do nich napisać. Otrzymają go o ile będzie on od ciebie. Jeśli ktoś inny spróbuje im coś wysłać, to do nich nie dotrze.

- Mówiłeś, że Voldemort nie będzie ich więcej ścigał.

- Tak, ale mógłby zmienić zdanie.

Cisza wypełniła pokój jeszcze przez kilka chwil, zanim w końcu się odezwał.

- Siadaj - powiedział, po czym odwrócił się i podszedł do małego stolika przy drzwiach, otworzył szufladę i wyciągnął małą czarną fiolkę.

- Co to jest? - zapytała, kiedy zamknął szufladę i wrócił do miejsca, w którym siedziała.

- To eliksir, nad którym pracowałem.

Wyciągnął rękę, by podać ją jej, a gdy tylko ją wzięła, ich palce się zetknęły. Spojrzał na nią wtedy z czymś dziwnym w jego oczach i pospiesznie cofnął rękę, jednocześnie odsuwając się od niej.

- Coś jest nie tak? - zapytała marszcząc brwi.

- Musisz dać to Potterowi. Może mu pomóc znaleźć horkruksy, jeśli będzie w stanie wystarczająco kontrolować swój umysł - powiedział, ignorując jej pytanie, a jego twarz znów była pozbawiona wyrazu.

- Wiesz o horkruksach? - zapytała zaskoczona.

- Oczywiście, że o nich wiem, ale nie wiem, gdzie są.

- Ale w jaki sposób eliksir pomoże Harry'emu je znaleźć? 

Wziął głęboki oddech, rozważając najlepszy sposób wyjaśnienia.

- Wiesz, co to jest Zwierciadło Ain Eingarp?

- To, którego Dumbledore użył do ukrycia Kamienia Filozoficznego? - zapytała po chwili. Po prostu skinął głową.

- To lustro, które pokazuje ci najgłębsze pragnienie twojego serca. Ale co to ma wspólnego z eliksirem?

- Cóż, ten eliksir działa jak lustro. Pijący straci przytomność i jak we śnie spełnia swoje najgłębsze pragnienia. 

Myślała o tym przez chwilę, przypominając sobie, co się wtedy wydarzyło.

- Ale kiedy Harry spojrzał w lustro, zobaczył tylko swoją rodzinę, dlaczego miałby teraz zobaczyć coś innego?

- Ponieważ eliksir nie działa dokładnie tak, jak lustro, jeśli ktoś skoncentrowałby się na czymś wystarczająco trudnym przed jego przyjęciem, zobaczyłby swoje pragnienia, wizja byłaby powiązana z tym tematem. 

Patrzyła na niego w milczeniu przez kilka chwil, próbując zrozumieć.

- Jeśli pomyślisz na przykład o quidditchu - kontynuował. - Zobaczyłbyś, jak twoja ulubiona drużyna wygrywa ligę lub siebie samą jako jej część.

- Więc jeśli Harry skupi się na horkruksach przed wzięciem eliksiru…

- Powinien zobaczyć, jak je znajduje, a może niszczy. - Zakończył.

- Skupienie się przed wzięciem eliksiru wymagałoby dużo kontroli, ale tylko on może je znaleźć - powiedział, siadając na krześle naprzeciw niej.

- Dlaczego? Czy nikt nie powinien ich widzieć?

- Eliksir działa z rzeczami, o których już myślimy, nie tworzy ich. Gdyby ich nie wiedział, lub nie próbował ich zobaczyć, eliksir po prostu by nie zadziałał.

- Ale Harry nie wie, gdzie są ukryte horkruksy - powiedziała, znów zmieszana.

- Ale Czarny Pan wie, a umysł Pottera jest połączony z jego, więc jest szansa, że ​​ta informacja jest już zakopana gdzieś w jego podświadomości. Eliksir po prostu by go przyspieszył.

Przez chwilę patrzyła na trzymaną w dłoni butelkę, zdumiona tym, co powiedział. To może zadziałać.

- Nigdy nie słyszałam o tym eliksirze.

- Ponieważ jest to pierwszy raz, kiedy został zrobiony. Stworzenie go zajęło mi miesiące badań i tygodnie warzenia, nie wspominając o kilku niezwykle rzadkich składnikach, więc lepiej upewnij się, że Potter będzie zdawał sobie sprawę, jak bardzo jest to ważne. Jest go ograniczona ilość.

- Czy na pewno to działa? - zapytała, znając już odpowiedź.

- Oczywiście, sam tego próbowałem.

Wydawał się wtedy czuć jeszcze bardziej nieswojo, więc wstał i zaczął chodzić po pokoju. Nie mogła przestać się zastanawiać, co zobaczył.

- Ta butelka powinna wystarczyć na dwie próby. Jeśli zadziała, dam ci więcej. Muszę się upewnić, że może się wystarczająco skoncentrować, zanim go zmarnuje.

Chodził nerwowo przez kilka sekund, po czym zatrzymał się przy drzwiach.

- Powinienem już iść. Mam ważne rzeczy do zrobienia. I ty też powinnaś iść, zanim twoi przyjaciele zaczną cię szukać.

- Wszystko w porządku? - zapytała, podchodząc do niego, gdy sięgał do klamki. Przyglądał się jej przez chwilę, rozważając swoją odpowiedź.

- Tak - powiedział i znów zamilkł.

- Nie wydajesz się czuć w porządku. Czy coś się stało?

- Oczywiście, że nie - odpowiedział nerwowo. Nigdy nie widziała, żeby tak się zachowywał. - Muszę już iść. Proszę, jak najszybciej daj mi znać, jak działa eliksir. 

Zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek, zniknął.

Cóż, z pewnością było to dziwne, ale jego zachowanie już jej nie zaskoczyło. Włożyła fiolkę do kieszeni i też wyszła z mieszkania. Na ulicach było zbyt wielu ludzi, więc zdecydowała, że ​​nie powinna się tam aportować. Szła całą drogę z powrotem do Dziurawego Kotła, rozmyślając o tym, co powiedział i próbując go zrozumieć, ale wiedziała, że ​​to prawdopodobnie przegrana bitwa.

W końcu dotarła do Ulicy Pokątnej i po zakupie nowych piór i pergaminu aportowała do kwatery głównej.

Harry i Ron latali na zewnątrz, ale chciała od razu spróbować eliksiru, więc zamiast czekać, aż wrócą do domu, podeszła do miejsca, w którym byli i machnęła ręką, czekając, aż wylądują, zanim powie im, że potrzebują porozmawiać i wrócić do środka. Potrzebowała cichego miejsca, ale bliźniaki byli w bibliotece, więc w końcu zdecydowała, że ​​powinni iść do jej sypialni.

- Mam coś dla ciebie - powiedziała, kiedy usiedli. Zamknęła drzwi i zamknęła je, a potem wyjęła fiolkę z kieszeni i podała ją Harry'emu.

- Co to jest? - zapytali obaj chłopcy.

- To eliksir.

- Chodziło mi o to, do czego to służy?

- Myślę, że pomoże ci to znaleźć horkruksy.

- W jaki sposób?

- Cóż, musisz się na nich skoncentrować, zanim go weźmiesz, a potem powinieneś zobaczyć, gdzie są ukryte.

- Skąd to masz? 

Nie była pewna, ile chce mu powiedzieć.

- Znalazłam przepis w starej książce na Grimmauld Place. Eliksir pokaże ci twoje najgłębsze pragnienie.

- Jak to lustro na pierwszym roku? - Ron przerwał.

- Tak, ale tylko wtedy, gdy nie skupisz się na niczym szczególnym przed wypiciem, ale jeśli skoncentrujesz się na czymś takim jak horkruksy, zobaczysz je.

- Testowałaś to? - zapytał Harry, patrząc na butelkę w swojej dłoni.

- Tak. - Nie mogła powiedzieć im prawdy.

- Naprawdę próbowałaś tego?

- Tak.

- A co ty…?

- To działa - przerwała. - Powinieneś wypić połowę i zobaczyć, co się stanie.

- Chcesz, żebym teraz spróbował? - zapytał zaskoczony Harry.

- No tak. - Wstała i otworzyła drzwi. - Poczekamy na zewnątrz. Nie zapomnij skupić się na horkruksach, zanim to wypijesz.

- Och, w porządku - powiedział Harry z wahaniem.

W chwili, gdy Ron wyszedł z pokoju, zamknęła drzwi i usiadła na podłodze korytarza.

- Jak dużo czasu to zajmuje? - zapytał Ron.

- Nie wiem.

- Ale powiedziałaś, że próbowałaś to już wcześniej.

- Tak, po prostu nie wiem, ile czasu zajmie Harry'emu.

Najpierw siedzieli w ciszy, a potem zaczęli rozmawiać . Nogi już ją bolały, więc wstała i chodziła po korytarzu. Z pokoju nie dobiegały żadne dźwięki. Na dole brzmiały stłumione głosy i miała nadzieję, że nikt ich nie zobaczy ani nie zapyta, co robią. Chciała być w pobliżu, kiedy Harry skończy.

Po czymś, co wydawało się godzinami, w końcu usłyszeli otwieranie drzwi i wyszedł zza nich Harry. Wyglądał na zdezorientowanego i miał zaschnięte łzy na twarzy. Już miała go zapytać, co widział, kiedy usłyszeli za sobą kroki. Odwrócili się, by zobaczyć Ginny idącą w ich kierunku, a w chwili, gdy Harry ją zobaczył, jego twarz się rozjaśniła i podbiegł do niej, biorąc ją w ramiona i głęboko całując.

Cóż, najwyraźniej nie był wystarczająco skoncentrowany - pomyślała, uśmiechając się i ciągnąc Rona po schodach, by dać parze trochę prywatności.


4 komentarze:

  1. Oj Harry Harry normalnie jak Snape tylko o babach 😂 a tak na poważnie to mam nadzieję że druga dawka eliksiru pomoże im odnaleźć horkruksy 😌

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie krótko i dziwię się, że w końcu znalazłam czas, żeby dodać komentarz 😭 Kurwa dość mam tych studiów już 😡
    Ciekawe co tam się Harry'emu ukazało, że aż tak zareagował, czyżby szczęśliwa rodzina z Gin? Hermiona jakby widziała jakie halucyny miał Snape... Oj jestem ciekawa jakby zareagowała xD A Sevcio jaki zdystansowany xD Chyba się przestraszył swoich pragnień xD Czekam na więcej i pozdrawiam cieplutko ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadrobiłam zaległości 😁
    Jest super!
    Uwielbiam tą naprzemnienną narrację, inny punkt widzenia.
    Hermiona jest świadoma jak łatwo zaufała Severusowi i sama też tego nie rozumie...
    Robi się trochę emocjonalnie co mnie cieszy.
    Zastanawia mnie czemu Sev był taki dziwny...

    OdpowiedzUsuń
  4. Właściwie racja z tym zaufaniem, pozwoliła mu zabrać rodziców, nie wiadomo dokąd, jakoś szybko mu zaufała bez problemu.
    Harry, koncentracja, skupienie... Czy to się w ogóle łączy? 🤣 Oby nie zmarnował eliksiru...

    OdpowiedzUsuń