Rozdział 78: Bardzo ciekawe plany
Zarówno Hermiona jak i Draco mieli już plany na środowy poranek. Nie rozmawiali o nich, nie ustalili harmonogramu ani nic takiego, ale można było powiedzieć, że mają plany. Jak powiedziałaby Leila, „bardzo ciekawe plany”.
A plany te, można było uczciwie powiedzieć, obejmowały spanie do prawie ósmej. Tak, oboje byli bardzo zmęczeni, ale zwyczaje Hermiony dotyczące SUPŁA przed świtem i inne bardzo interesujące plany, powinny były zagwarantować jej wczesny poranek.
Zamiast tego Hermiona zamrugała i obudziła się w słodkiej mgiełce, ciesząc się ciężarem na piersi, rozczochranymi biało-blond włosami pod brodą i ciepłymi ramionami wokół jej talii. Wodniste światło słoneczne wpadało do pokoju i...
Poderwała się, odrzucając Draco z powrotem w wezgłowie. Burza minęła, a w listopadzie poranne słońce oznaczało tylko jedno: spóźnili się.
- Siódma pięćdziesiąt dwaaa! - Hermiona zawodziła, a ostatnie „a” z „dwaaa” trafiło w niemożliwie wysoką nutę. Draco jęknął i potarł tył głowy. Hermiona wygramoliła się z łóżka, ciągnąc za sobą kremową narzutę. Potem stanęła na środku pokoju, zbyt przerażona, by działać dalej.
- Draco! - niemal płakała. - Zrób coś!
- Co mam zrobić? - zapytał zrzędliwie. - Przyłączyć się do wydawania histerycznych piszczących dźwięków? Połowa zamku wie, że jesteś teraz ze mną. Wiesz, te zaklęcia wyciszające nie trwają wiecznie.
Hermiona zakryła dłonią usta, teraz jeszcze bardziej przerażona, i spojrzała na Draco. Był wyciągnięty na łóżku, nagi, bez kołdry, teraz spoglądając na swoją wyprostowaną postać nieco żałośnie. Opuściła rękę i spróbowała złagodzić ton.
- Draco - powtórzyła. Spojrzał na nią z nadzieją, a ona sapnęła. - Nie ma na to czasu!
- Jesteś pewna? - Draco poklepał łóżko obok siebie.
Hermiona spojrzała na zdobiony srebrem zegar z jadeitu przy jego łóżku.
- Siódma pięćdziesiąt cztery!
Draco westchnął i poddał się.
- Aimee.
Głośny trzask odbił się echem w pokoju, elfka natychmiast pojawiła się w chmurze koronki z tacą.
- Maître Draco et Maîtresse Hermione! - zapiszczała skrzatka. - Moje serce, jest pełne radości widzieć was razem rozebranych!
Hermiona zarumieniła się i mocniej owinęła kołdrę wokół siebie.
- Muszę dostać się do swojego pokoju, Draco…
Aimee spojrzała na Draco z zaciekawieniem, po czym zwróciła wzrok na Hermionę.
- Ależ nie rozumiem, czy chcesz zostawić mistrza Draco w takim stanie? Zawsze jest czas na…
- Aimee! - krzyknęła Hermiona. Czy to było teraz jej życie? Czy naprawdę skrzat domowy wypominał jej, że nie uprawiała porannego seksu? - Draco musi zejść na śniadanie! Musi się tam pojawić!
Skrzat westchnął.
- Anglaise. - Postawiła tacę na wciąż zagraconym stole, po czym pstryknęła palcami i stół i taca zniknęły. - W takim razie aportuję panią Hermionę do jej pokoju.
- Dziękuję, Aimee - powiedziała Hermiona, zdejmując koszulę i sweter Draco z fotela. Draco siedział teraz z nogami na podłodze, wciąż bezwstydnie nagi. Hermiona podeszła do niego ostrożnie.
- Do zobaczenia na śniadaniu - powiedziała, całując go szybko w policzek i podnosząc różdżkę.
Objął ją ramieniem i Hermiona nagle znalazła się na jego kolanach, z ustami na jej szyi.
- Draco! - pisnęła i odsunęła się. Praktycznie pobiegła z powrotem na swoje miejsce na środku pokoju, odmawiając spojrzenia na niego.
- W porządku, Aimee - powiedziała surowo skrzatce, a Aimee zachichotała i dotknęła jej ramienia, błyskawicznie aportując je do pokoju Hermiony. Ginny stała na jednej nodze pośrodku pokoju, wciągając rajstopy i prawie przewróciła się w szoku.
- Ginny, to jest skrzat domowy Draco, Aimee - powiedziała Hermiona. - Aimee, Ginevra Weasley.
- Mademoiselle Ginevra! To zaszczyt spotkać jednego z przyjaciół la Maîtresse! - powiedziała Aimee, kłaniając się.
Ginny uśmiechnęła się uprzejmie do Aimee, po czym spojrzała na Hermionę i zachichotała. Hermiona spojrzała w lustro i jęknęła: koszula i sweter Draco zwisały nisko poniżej jej bioder, ale były dość szeroko rozsunięte wokół szyi, wyraźnie odsłaniając liczne ślady na jej szczęce sunąc w dół, a jej włosy zostały całkowicie zniszczone.
- Ciężka noc? - zapytała niewinnie Ginny.
- Nie rozmawiajmy teraz o tym - powiedziała Hermiona, podchodząc do szafy po wyprasowany mundurek.
- Och, tylko kilka szczegółów - zachęciła ją Ginny, porzucając rajstopy. - To był tylko Draco, prawda? Chociaż sądząc po twoim obecnym stanie, być może miał niewielką pomoc…
- GINEVRO MOLLY WEASLEY!!! - Hermiona upuściła spódnicę. - To było po prostu… Nigdy bym… Merlinie, jesteś gorsza niż Luna!
Ginny uśmiechnęła się.
- Luna jest przekonana, że Draco jest seksualnym dewiantem.
- Cóż, on musi nad tym popracować! - warknęła Hermiona, podnosząc swoją kosmetyczkę. - I tak dla przypomnienia, ta opcja nie jest...
- Touch-eee - powiedziała Ginny. - Spodziewałabym się, że w taki poranek będziesz w lepszym nastroju.
- Très Anglaise - powiedziała smutno Aimee. Hermiona podskoczyła zaskoczona - zapomniała, że skrzatka wciąż tam była. - Odmawiając sobie sexe du matin i mistrzowi Draco też! - Patrzyła na nią z dezaprobatą.
- Masz rację, Aimee, to bardzo smutne - powiedziała Ginny. - Zawsze jest czas na fajnego lodzika.
Twarz Aimee pojaśniała.
- Dokładnie!
- Wychodzę - powiedziała Hermiona. - Ty też, Aimee. I dziękuję.
- Oui, pani Hermiono - powiedziała smutno Aimee. Hermiona poszła do łazienki, żeby przygotować się na ten dzień, a w uszach wciąż dzwonił jej śmiech Ginny. Oczywiście będzie musiała trzymać się od teraz z dala od swojej współlokatorki i skrzatki Draco.
***
Draco zajął miejsce obok siebie przy stole Slytherinu, a Hermiona opadła na ten fragment ławki z hukiem, czując się oszołomiona. Draco właśnie popijał poranną herbatę, wyglądając tak nieskazitelnie jak zawsze - zasługa Aimee, jak podejrzewała Hermiona. Pierścień Malfoyów wyróżniał się ostro na jego bladej dłoni i wpatrywała się w niego połowa stołu Slytherinu.
Jeśli chodzi o resztę Sali, wyglądało na to, że nadzieja Hermiony, iż szkolna zemsta przeciwko Draco ustąpi z dnia na dzień, była całkowicie nie na miejscu. Słyszała szepty na temat krwi i śmierciożerców: „Chory” i „pokręcony” wydawały się być ogólnym konsensusem co do jej związku i Draco. Starała się nie słuchać, ale było to trudne, kiedy ta sfora Krukonów głośno mówiła o „dzienniku podbojów” Hermiony. Hermiona przygryzła suchą bułeczkę, zbyt przygnębiona, żeby nawet dodać do niej dżem. Luna prawdopodobnie mówiła wszystkim, jaka jest zboczona.
Stół Slytherinu nie wyglądał na szczęśliwszy. Twarz Theo była ciemna, a Blaise mrużył oczy z niepokoju. Jedynymi nietkniętymi byli Pansy i Draco, ten ostatni właśnie smarował swoją grzankę masłem.
McGonagall wstała z krzesła przypominającego tron i Sala ucichła, ku uldze Hermiony.
- Uczniowie - powiedziała dyrektorka. - Proszę o zwrócenie uwagi na to bardzo ważne ogłoszenie.
Hermiona drgnęła, miażdżąc kawałek bułki w dłoni. Co zrobi McGonagall? Wszystko, co powie o Draco, tylko pogorszy sprawę. Draco kontynuował smarowanie grzanki masłem, jakby miał być oceniany za schludność i dokładność.
- Panie Macmillan? - Powiedziała McGonagall.
Hermiona odwróciła się, by spojrzeć na stół Puchonów, na którym stał Ernie z czerwonymi uszami. Odchrząknął.
- Dziękuję, Pani Dyrektor McGonagall. Dzień dobry, uczniowie Hogwartu. Jestem pewien, że wszyscy z niecierpliwością czekacie na kolejny owocny dzień…
- Panie Macmillan... - powiedziała McGonagall.
Ernie skinął głową.
- Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia - powiedział, jakby to jego ogłoszenie było wszystkim, czego potrzeba, aby święta się wydarzyły. - W ramach naszych wysiłków szkolnych na rzecz jedności między Domami…
Narastały gniewne pomruki. Wszyscy mieli to do tej pory dość słabe doświadczenia z jednością między Domami..
Ernie podniósł głos i kontynuował:
- W ramach tych wysiłków szkoła organizuje tajną wymianę prezentów świątecznych między uczniami.
Szczęka Hermiony opadła. Wymianę czego?
- Jako Prefekt Naczelny opracowałem wszechstronne zaklęcie, które zapewni, że każdy uczeń otrzyma imię kogoś innej płci i innego domu, i jeśli to możliwe, na swoim roku - ciągnął Ernie.
- Oooooh… - Uśmiechy i szepty rozprzestrzeniły się po Sali, z jakimś dziewczęcym piszczeniem. Hermiona spojrzała na stół Ravenclawu. Prefekt Naczelna Padma Patil przewróciła oczami z wyraźnym wyrazem twarzy mówiącym: nie miałam z tym nic wspólnego.
- Limit wydatków to pięć galeonów - ciągnął Ernie. - I wszyscy wymienimy się prezentami podczas Świątecznej Uczty. W duchu świątecznej zabawy prosimy o zachowanie poufności imienia i nazwiska. - Wyciągnął różdżkę i rzucił zaklęcie; na talerzach uczniów zaczęły pojawiać się zwoje.
Hermiona wyjęła zwój pergaminu ze swoich pomidorów i westchnęła. Miejmy to już za sobą… Co? Demelza Robbins?
Wesoły pisk Lavender praktycznie wstrząsnął Salą. Znaczące spojrzenie Gryfonki na stół węży nie pozostawiało wątpliwości, czyje imię otrzymała. Theo z pewnością zrozumiał to natychmiast. Biedak prawie się wzdrygnął.
Ślizgoni nie mieli oporów przed złamaniem zasady milczenia zaleconej przez Erniego. W ciągu kilku minut węże zorganizowały małą aukcję, a pożądane nazwiska trafiły do oferentów, którzy zaoferowali za nie najwyższą cenę. Hermiona siedziała z otwartymi ustami, gdy prefekt Slytherinu wykrzykiwał imiona przeciągłym tonem: „Abbott… Carter… Padma Patil…” , a złote monety zaczęły przepływać między rękami. Hermiona spojrzała na Draco, gdy obracał swój zwój i licytował się o Percivala.
- Nie powinieneś się licytować! - syknęła. - A twoje imię powinno należeć do innej płci!
Jej parodia chłopaka tylko mrugnęła i rzuciła monetą w prefekta, wyrywając z powietrza swój nowy zwój.
- Doskonale wiem, co mu dać - powiedział zadowolony Draco. - On to pokocha.
Hermiona prychnęła i zwróciła się do Leili.
- Widzę, że zachowałaś swoje oryginalnie przydzielone imię - powiedziała z aprobatą do młodszej dziewczyny.
- Mam kilka bardzo interesujących pomysłów dotyczących pani Astorii Greengrass - powiedziała Leila.
- Zła płeć! - Hermiona prychnęła. - Zły dom!
- Tak - powiedziała Leila. - To zaklęcie jest bardzo niedopracowane. - Włożyła zwój do kieszeni spódnicy i wróciła do swojej owsianki.
Hermiona ponownie spojrzała na salę. Pandemonium wybuchło, gdy uczniowie wiwatowali, jęczeli i zamieniali się. Nieświadomi uczniowie, którzy zostawiali swoje zwoje bez opieki, ryzykowali, że zostaną one zamienione przez uczniów niezadowolonych z ich własnych imion i chętnych do podjęcia ryzyka.
- Panno Granger? - powiedział głos za nią. To był Rupert Pratt trzymający swój mały zwój. - Czy znasz… Percy'ego Weasleya? Czy on jest może Krukonem?
- Co? - Hermiona pisnęła, po czym spróbowała złagodzić swój ton, gdy były Pałkarz wzdrygnął się. - Percy jest Gryfonem, Rupert. I nie uczęszcza do Hogwartu od lat!
Twarz Pratta zbladła.
- Cholerka, zapłaciłem za niego dziesięć galeonów.
Tego już było za wiele. Hermiona opuściła stół Slytherinu i podeszła do Erniego.
- Czy ty w ogóle myślisz, co robisz? - warknęła, machając usmarowanym pomidorami zwojem przed twarzą Prefekt Naczelnego. - Mam Demelzę Robbins!
- Dzięki Merlinowi - powiedział Ernie, wstając. - Czy chciałabyś się ze mną zamienić?
- Ernie!
- Proszę - błagał Ernie. - Mam Goyle'a i nikt inny go nie weźmie!
Hermiona prychnęła.
- Dobrze - powiedziała. - W duchu jedności między Domami. - Wymienili się zwojami. - Ta wymiana prezentów była absurdalnym pomysłem…
- Cóż, Neville powiedział…
- Neville? - Hermiona spojrzała na stół Gryffindoru, na którym Neville wydawał się trochę zdenerwowany wrzawą zaistniałą wokół niego. Ciekawe. Potem odwróciła się do stołu Slytherinu i zobaczyła Pansy, wyglądającą na zadowoloną z siebie.
- Hej, Ernie - powiedziała Hanna Abbott, unosząc swój zwój. - Kim jest Marcus Fixe? Myślisz, że polubiłby kilka kostek mojego domowego mydła? - Ernie i Hermiona patrzyli na nią, nie mogąc mówić.
- Uczniowie! - Rozległ się głos McGonagall. - Wróćcie na swoje miejsca, natychmiast! - Hermiona wróciła do stołu Slytherinu i usiadła obok Pansy.
- Dlaczego, Pansy? - spytała cicho. - Dlaczego akurat wymiana prezentów?
- To było konieczne - stwierdziła Pansy, podziwiając szafirową bransoletkę wystającą spod mankietu koszuli. - Szkoła potrzebowała czegoś, co mogłoby odwrócić uwagę od Draco.
- Czy sabotowałaś zaklęcie? - zapytała Hermiona.
- Nie było potrzeby. - Pansy rzuciła Erniemu pogardliwe spojrzenie. - Wiedziałam, że mogę liczyć na to, że nasz Prefekcik sam je zepsuje. Neville uznał, że to wspaniały pomysł.
Hermiona prawie jęknęła. Neville był taki prawy i godny zaufania… Kto wie, ile diabolicznych planów Pansy mogła przeprowadzić za jego pośrednictwem.
- To nigdy nie zadziała. - powiedziała Ślizgonce. - Teraz i tak ludzie nienawidzą Draco. Nie zmylisz ich tak łatwo.
- Poczekaj. - Pansy uśmiechnęła się złośliwie i jednym stuknięciem różdżki przekształciła swoją szafirową bransoletkę w szmaragdową.
Hermiona nie musiała długo czekać. Do lunchu było tak, jakby nigdy nie było żadnych wiadomości krwi. Draco ani razu nie został przeklęty. Nawet Justin był zbyt zajęty szukaniem zwoju z imieniem swojej byłej dziewczyny, żeby kogokolwiek nękać. Dennis Creevey robił wszystko, co w jego mocy, by podsycić nienawiść, a Draco był obiektem wielu spojrzeń podczas lunchu. Ale potem po zamku przetoczyła się plotka, prawdopodobnie zapoczątkowana przez Pansy: niektóre nazwiska zostały uwzględnione więcej niż jeden raz. Oznaczało to, że niektórzy uczniowie mogli w ogóle nie dostawać prezentów, a paranoja szerzyła się, gdy uczniowie próbowali potwierdzić, kto dostał ich imię.
Draco zniknął po obiedzie i zjawił się z lekkim opóźnieniem na Zielarstwie, wyglądając na szczególnie zadowolonego z siebie. Ale Hermiona nie miała szansy go o nic zapytać, bo McGonagall wezwała ich oboje do swojego biura zaraz po zajęciach. Najpierw dyrektorka poprosiła Draco o pozostanie w zamku do okresu przerwy świątecznej. Potem poinformowała ich o Celeste Rosier. Pomimo najlepszych wysiłków Uzdrowicieli i samej McGonagall, Śmierciożerczyni prawdopodobnie do końca swoich dni pozostanie Puszkiem Pigmejskim.
- Profesor Hagrid umieścił Celly w ładnej klatce za grządką z dyniami - powiedziała dyrektorka, a oczy za jej okularami błyszczały. - Planuję ją często odwiedzać.
W końcu McGonagall przekazała Hermionie formalną reprymendę za użycie na Celeste nielegalnej formy transmutacji. Następnie dała Hermionie Znakomity wynik z OWUTEMU z tego przedmiotu, co oznaczało, że nie będzie musiała zdawać ostatecznego egzaminu. Hermiona rozpromieniła się, a Draco przewrócił oczami.
Po powrocie na trzecie piętro obok gargulca Hermiona zaproponowała spacer po głównym dziedzińcu zamku. Popołudniowe słońce nadal świeciło jasno, a wysokie mury dziedzińca chroniły ich przed zimnym wiatrem. Draco zgodził się i pobiegła do wieży Gryffindoru, aby chwycić swój szalik, rękawiczki i właśnie ukończoną czapkę w kolorach Gryffindoru. To była jej ćwiczeniowa czapka - planowała zrobić ich więcej na drutach jako prezenty świąteczne - i chociaż czerwono-złote linie były trochę krzywe, a pompon był całkowicie za duży, była zadowolona z ostatecznego wyniku.
Draco, olśniewający w zielonym płaszczu podszytym aksamitem, zielonym jedwabnym szaliku i czarnych skórzanych rękawiczkach, uniósł brew, kiedy Hermiona spotkała się z nim w holu wejściowym.
- Wiem - sapnęła. - Śmiało. Powiedz mi, że wyglądam niedorzecznie.
- Wyglądasz całkowicie niedorzecznie - odpowiedział Draco z przekonaniem, po czym objął ją ramieniem i przyciągnął bliżej. - I uroczo. - Pocałował ją, po czym naciągnął czapkę na jej oczy i cofnął się.
- Draco - powiedziała Hermiona, rumieniąc się, gdy poprawiała czapkę. Przechodzący w pobliżu uczniowie patrzyli, ale nikt nie groził Draco ani nie krzyczał „Dziwka Śmierciożercy”. Pansy mogła mieć jednak trochę racji.
Para szybko odkryła, że nie tylko oni chcieli zaczerpnąć świeżego powietrza. Uczniowie siedzieli gęsto na szerokiej, trawiastej przestrzeni dziedzińca, podzielonej na kwartały białymi flagami i ścieżkami prowadzącymi do dużego modelu astronomicznego pośrodku. Żelazny model był kopernikański, a nie ptolemejski, zauważyła Hermiona z aprobatą.
Draco miał niewielką cierpliwość do tłumów i wycofałby się natychmiast, gdyby Hermiona nie zauważyła, że północno-zachodni kwadrant podwórka był prawie pusty. Poprowadziła go przez grupki drżących uczniów w kierunku polanki. (Bloom i Pratt wyglądali na wyjątkowo zmarzniętych, może chcieliby mieć fajne czapki z dzianiny.)
Szybko odkryli przyczynę pustej przestrzeni: Piskliwe Myszki bawiły się pod dużym dębem Birnam, wrzeszcząc dziko i wskakując w stosy żółtych liści. Kilku pierwszorocznych próbował wepchnąć Bertiego w szczególnie duży stos, ale natychmiast porzucili tę zabawę, gdy zobaczyli Draco i Hermionę.
- Panno Granger! Panie Malfoy! - krzyknęły Myszki. Ich pulchne twarze były czerwone z zimna i podniecenia. Leila była zarumieniona i rozczochrana jak reszta, z dużymi złotymi liśćmi wbitymi w ciemne włosy.
Uwagę Hermiony przykuł jednak Percival, który nosił na swojej szacie bardzo znajomą odznakę: okrągłą i czarną, z jasnozielonymi migającymi literami „POTTER ŚMIERDZI”.
Odwróciła się i skrzywiła na Draco, ale Leila ją uprzedziła.
- Dziwi mnie pan, panie Malfoy - powiedziała surowo dziewczyna. - Auror Potter jest bardzo miły… i odważny. - Jej policzki jeszcze bardziej się zaczerwieniły.
Draco uśmiechnął się złośliwie.
- To tylko świąteczna zabawa.
Percival przybrał pozę.
- Panno Granger? Panie Malfoy? - Bertie w końcu wygramolił się ze stosu liści, a wzburzony Ciastek skakał po jego ramieniu. - Czy moglibyście nadzorować nasz szlaban w sobotę? Jestem pewien, że profesor Hagrid nie miałby nic przeciwko.
- Profesor Hagrid dał wam szlaban? - Hermiona była zaskoczona. - Co zrobiliście?
- Chcieliśmy pobawić się z jego nowym Puszkiem Pigmejskim!
- Jest taki duży i puszysty!
Hermiona wymieniła przerażone spojrzenia z Draco.
- Co...
- Profesor Hagrid włożył go do swoich nowych piskląt - powiedziała Leila. - Pozwolił nam patrzeć i…
- Myślałem, że te pisklęta będą chciały zjeść tego Puszka! - Percival przerwał głośno. Leila zmarszczyła brwi, a czarnowłosy chłopak uśmiechnął się szeroko i wypiął pierś. Przypinka „POTTER ŚMIERDZI” zabłysła wesoło.
- Co się stało? - zapytała Hermiona.
- Puszek tylko spojrzał na pisklęta i zatrzepotał...
- A pisklęta zaczęły piszczeć i wbiegły do swojego gniazda…
- Wróciliśmy później, a one nadal się ukrywały - powiedział Percival. - Nie chciały wyjść.
- Pisklęta też nie chciały jeść - powiedziała Imogena. - Próbowaliśmy dać im kawałeczki wołowiny.
Hermiona i Draco wymienili kolejne przerażone spojrzenia.
- Czy dużo razy podchodziliście do tej klatki? - zapytał surowo Draco.
- Chcieliśmy nakarmić pisklęta - powiedziała Imogena. - I pobawić się z Puszkiem.
- To bardzo interesujący Puszek - powiedziała Leila.
- Ale profesor Hagrid nas złapał - powiedział Bertie.
- Macie nie zbliżać się do tej klatki - rozkazał Draco. - Te pisklęta są niebezpieczne, tak samo jak Puszek.
- Tak powiedział profesor Hagrid!
- Chce, żebyśmy wyczyścili stajnie testrali!
- Tam śmierdzi!
- Cóż, wiesz wszystko o śmierdzeniu, Percival - warknęła Leila.
- Czy możemy zamiast tego napisać z panem jakieś zdania, panie Malfoy? Panno Granger? - zapytała Imogena. - Proszę?
- Z pewnością nie - powiedział Draco. - Posprzątacie te stajnie bez narzekania. A ponadto …
Draco zaczął narzekać na potwory i szalonych strażników, a Myszki słuchały go w buntowniczej ciszy. Hermiona przewróciła oczami. Słyszała już ten sam wykład na platformie Hogsmeade. Ukradkiem wyciągnęła różdżkę, przyciągając wzrok Leili, a Leila od niechcenia przesunęła się, by zasłonić Draco widok na Percivala. Hermiona odsunęła się od Draco i mruknęła pod nosem, machając czubkiem różdżki w kierunku chłopca.
Potem wróciła do Draco, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Draco, wystarczy - powiedziała. - Jestem pewna, że wszyscy już rozumieją. - Hermiona stanęła na palcach, by wyszeptać mu do ucha: - Ochronię te pisklaki.
Leila pociągnęła za szatę Percivala, co skłoniło go do odwrócenia się od Draco i spojrzenia na nią. Inne Myszki zaczęły chichotać.
- Chodźmy - szepnęła Hermiona do Draco. Przesunęła dłonią po jego ramieniu. - To nie potrwa długo, a może po obiedzie… Pokój Życzeń?
Twarz Draco rozjaśniła się. Ślizgon wydawał się uważać, że po tej porannej katastrofie coś mu się należy, a Hermiona odmawiała powrotu do jego sypialni w wieczór szkolny. Ostatni raz zerknął na Piskliwe Myszy surowym spojrzeniem.
- W porządku, pamiętajcie, co powiedziałem.
Draco odszedł, a Hermiona potulnie podążyła za nim. Nie mogła jednak oprzeć się ostatniemu spojrzeniu na Piskliwe Myszki, które stały w pobliżu, uśmiechając się do plakietki Percivala, na której błyszczało teraz „ODRÓB SWOJĄ PRACĘ DOMOWĄ”.
***
Ochrona klatki piskląt stymfalijskich była dość łatwa, chociaż Hermiona nie mogła powstrzymać drżenia pod spojrzeniem Celeste. Kto by pomyślał, że Puszek Pigmejski może mieć takie zimne oczy. Draco trzymał różdżkę wycelowaną w byłą śmierciożerczynię, podczas gdy Hermiona rzuciła osłonę, pozwalającą tylko Hagridowi, im samym i McGonagall zbliżyć się do klatki. Stworzyła również przegrodę między Puszkiem a gniazdem, aby pisklęta mogły się zrelaksować i w spokoju zjeść swoje odpadki wołowe.
Po kolacji Hermiona i Draco udali się do Pokoju Życzeń, który miał teraz w sobie już dość siły, by zapewnić proste łóżko z grubą szarą kołdrą.
- Nie będę dziś łamać ciszy nocnej - ostrzegła Hermiona, opierając ręce na biodrach.
- Zobaczymy - powiedział Draco. Dzisiaj był gotowy na wszystko, odpinając pasek i rozbierając się do czarnych jedwabnych bokserek.
- Draco… - zaczęła Hermiona. Czarodziej leżał teraz wyciągnięty na łóżku, podpierając się jednym łokciem, a ona urwała, rozproszona jego długą sylwetką. Ręka Draco musnęła kołdrę przed nim, ciche - i nieodparte - zaproszenie. Hermiona nie pamiętała, jak podeszła do łóżka. Wiedziała tylko, że tam jest, opierając się kolanami na kołdrze, patrząc w dół, w te błyszczące oczy.
- Draco, nie możesz po prostu zażądać, żebym złamała zasadę...
- Obserwuj mnie, Hermiono - powiedział Draco z uśmiechem. - Lubisz mnie oglądać, prawda? Będziesz dziś oglądać, jak robię wiele rzeczy.
Jego oczy błyszczały w sposób, który wywołał dreszcze wzdłuż jej kręgosłupa. Hermiona przełknęła, ale nic nie powiedziała, tylko czekała. Nie była pewna, na co czeka, ale Draco wiedział.
- Zdejmij ubranie, Hermiono - powiedział cicho.
Chwila przeciągnęła się cienko, uwięziona między dwoma równymi wolami, aż Hermiona się uśmiechnęła. Przez ostatnie wstrząsające tygodnie Draco był uwięziony przez okoliczności, jego los i losy jego rodziny były na szali. Teraz czuł, że ma trochę więcej kontroli, a będąc Malfoyem i Ślizgonem, chciał to zademonstrować. Przynajmniej w dzisiejszy wieczór.
Trzymając jego wzrok, Hermiona zrobiła dwa kroki do tyłu, rozwiązując krawat i rozpinając koszulę mundurka, odsłaniając czerwony stanik. Draco przyglądał się uważnie, ale jego zadowolony z siebie uśmieszek zniknął, gdy odrzuciła stanik i sięgnęła do majtek. Pokój bez okien był trochę ciemny i Hermiona poruszała palcami w niewerbalnym zaklęciu bez różdżki. Pojedyncza lampa nagle ożyła, rzucając swoje złote światło na jej nagie ciało.
Draco usiadł z szeroko otwartymi oczami. Nie poruszył się ani trochę, gdy Hermiona uklękła na łóżku, a potem pochyliła się, żeby go pocałować.
Odpowiedział natychmiast, pchając ją na kołdrę i całując ją głęboko, a jego ręce były wszędzie. Ręce Hermiony przebiegły po jego klatce piersiowej, cienkich bliznach i prawie niewidocznych włosach. Draco odsunął się i zawisł nad nią, światło lampy oświetlało jego twarz, a może odbijało wewnętrzną jasność, gdy na nią patrzył. Otaczał ją jego ciepły, słoneczny zapach, wypełniony bogatą wodą kolońską.
- Powiedz mi, że mnie kochasz. - Jego głos był prawie niemożliwie głęboki.
- Kocham cię - szepnęła.
- Jeszcze raz.
- Kocham cię - powiedziała mocniej. Oboje byli teraz pokryci maleńkimi kropelkami potu, jakby nosili pasujące do siebie Łańcuchy Gwiazd.
Usta Draco były na jej ustach, jego ręce na jej szyi, jego ciało uwięziło ją. Było teraz trochę ciemności, tylko niewielka krawędź, maleńkie zgięcie palców. Jego usta przesunęły się do jej ucha.
- Kocham cię, Hermiono Granger, kocham cię, kocham… - Powtarzał to jak mantrę, przysuwając się bliżej niej z wyraźnym zamiarem. Hermiona zamknęła oczy i jęknęła.
Jego ręce opuściły jej szyję i zsunęły się w dół - była już całkowicie mokra od tego dotyku pełnego ciemności i usłyszała lekki chichot Draco, kiedy to odkrył. Jego usta poruszyły się, by podążyć wzdłuż jej ciała. Palce Hermiony wplecione były w jego włosy, a po dotknięciu jego języka drgnęła, powstrzymując krzyk. Wkrótce jej świadomość rozpadała się, jej skóra pokryta była połyskiem potu, a on nawet w nią nie wszedł.
- Proszę, Draco - jęknęła. - Nie mogę dłużej czekać… proszę…
- Podoba mi się, kiedy błagasz, Granger - powiedział zadowolony z siebie głos znany jej z Eliksirów, gdy prawie doszła. Robiła się teraz trochę histeryczna, ciągnęła go za włosy, musiało go to ranić, ale jego głos był tylko lekko urywany.
- Otwórz oczy i patrz, jak Draco Malfoy cię pieprzy.
Posłuchała, spodziewając się ujrzeć ciemnego, mrocznego Draco, ale jego oczy były jasne, a uśmiech otwarty, a ona nie mogła powstrzymać uśmiechu.
- Maniak kontroli - zdołała sapnąć, a jego uśmiech poszerzył się, gdy wszedł w nią, aż krzyknęła. Twarz Draco była zarumieniona z determinacji i dowiedziała się dlaczego, kiedy wyciągnął ją i przewrócił.
- Ręce i kolana, Hermiono - powiedział jej do ucha, a jego głos był pełen agonii. Nie kontrolowała zbyt dobrze swoich kończyn, ale pomógł jej, a kiedy ponownie w nią wszedł, zacisnęła powieki i pozwoliła, by jej nerwy opadły, gdy kontynuował, aż w końcu doszedł z rozdzierającym jękiem i upadli bezwładnie na łóżko.
Nie wiedziała, jak długo leżeli w cichym pokoju, gdzie słychać było tylko ich oddechy. Nie miała pojęcia, która jest godzina i nie obchodziło jej to. Kolejny punkt dla Ślizgona. Draco przeciągnął się z cichym jękiem i podniósł różdżkę, prawdopodobnie na szybkie zaklęcie czyszczące, kiedy zamarł.
- Ja… ja… nigdy… - przełknął. - Nigdy nie rzuciłem… - Jego szare oczy były rozszerzone, zabarwione odrobiną strachu.
- W porządku - wydyszała. - Biorę mugolską pigułkę.
- Że co? - Draco zamrugał. - Co to jest pigułka?
- Mugolska medycyna. - Hermiona uśmiechnęła się. - Czego uczą cię na tym mugoloznawstwie?
- Dzisiaj o odkurzaczach. - Draco wciąż był zdenerwowany. - Brzmią przerażająco. - Oparł się na jednym łokciu, patrząc na nią. - Co to za pigułka? Czy to jest bezpieczne? Dlaczego mi nie powiedziałaś?
Otarła jego spoconą, lekko zawiniętą grzywkę z jego czoła i patrzyła, jak znowu opada.
- W porządku, zaufaj mi.
Draco skinął głową, wciąż trochę wątpliwie.
- Rozumiesz, że jeśli coś z tego wyjdzie, ty i ja…
- Ćśśś. - Hermiona położyła palce na jego ustach. - Nie musimy teraz o tym rozmawiać.
Wyraźnie się rozluźnił i machnął różdżką, a Hermiona poczuła delikatny chłód jego zaklęcia czyszczącego. Zadrżała, a Draco natychmiast wepchnął ich oboje pod kołdrę.
- Nie martw się, zabiorę cię z powrotem do tej twojej Wieży. - mruknął.
Hermiona lekko parsknęła. Jakby potrzebowała pomocy. Draco gładził ją po włosach, przesuwając palcem po szpilce Gloriany wciąż wetkniętej za ucho. Jego druga dłoń położyła się na jej piersi i poczuła chłodny onyks jego rodzinnego pierścienia. Ego Aperta.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że zmieniłeś motto - powiedziała, głaszcząc smoki palcem. Przypomniała sobie scenę w klasie Zaklęć, kiedy zmusiła Draco, aby opróżnił kieszenie. Nie odważyła się wtedy dotknąć pierścienia, prawie czuła jego złowrogą obecność.
Draco westchnął.
- To nie było łatwe. - powiedział. - Zacząłem próbować po aresztowaniu matki. Nie wiedziałem, czy kiedykolwiek będę mógł cię znowu mieć, ale bez względu na wszystko byłem zdecydowany zmienić motto. - Jego dłoń pogłaskała jej pierś. - Ale pierścień ciągle zmieniał je z powrotem na Sanctimonia Vincet Semper.
- Co skłoniło cię do pójścia do Dzwonka?
Wzruszył ramionami.
- Wydawała się być kompetentna, więc porozmawiałem z nią wczoraj po OPCM. - Przewrócił się na plecy, z jedną ręką za głową.
- Co powiedzą twoi rodzice?
- To nie ma znaczenia. - Jego szczęka była zaciśnięta. - Jestem głową rodziny i to ja podejmuję decyzje.
- Czy motto herbu zmieniło się we wszystkim? - zapytała Hermiona, przypominając sobie świecące przedmioty w jego pokoju. - Dywany, banery, srebrne uchwyty na szczoteczki do zębów?
Wyglądał na rozbawionego.
- Tak. Sygnet ustala pieczęć. Dzwonek i ja wiedzieliśmy, że prawdopodobnie odnieśliśmy sukces, kiedy spinki do mankietów dziadka zaświeciły. Ale nie wiedziałem na pewno, dopóki nie założyłem pierścienia. - Jego uśmiech się poszerzył. - Aimee prawdopodobnie wyszywa teraz nowe motto na pościeli, kiedy o tym rozmawiamy.
- Powinieneś ją uwolnić - powiedziała surowo Hermiona. Koronkowe poszewki nadal były poszewkami.
- Możesz spróbować - powiedział Draco, kciukiem pocierając jej sutek. Po chwili podążył do niego ustami, a Hermiona jęknęła.
- Cisza nocna - sapnęła. - Nie ma czasu…
- Zawsze jest czas na… - Draco zaczął szeptać wszystkie rzeczy, na które z pewnością był czas. - Zaufaj mi.
I tak zrobiła.
***
Draco dotrzymał słowa, sam sprawdzając godzinę, ubierając się bez kłótni i prowadząc ją po schodach do Wieży Gryffindoru przed ciszą nocną. Mijali bełkoczące grupy uczniów, ale bez gróźb ani warknięć, słysząc tylko wyrwane z kontekstu:
- … Lydia przysięga, że ma na imię Ogden, ale wiem, że kłamie, widziałem…
- … Frank ma Polly, możesz w to uwierzyć? On myśli, że ona…
- … Nie mogę nigdzie znaleźć tego Marcusa Fixe, myślisz, że spodobałyby mu się robione na drutach bałwany?
Draco prychnął na dźwięki tych rozmów, ale Hermionie tylko ulżyło. Chociaż Neville prawdopodobnie miał słabe zdanie na temat bycia wykorzystywanym w taki sposób… No cóż, to jest problem Parkinson.
Na dziesięć minut przed ciszą nocną stali na korytarzu poza zasięgiem głosu Grubej Damy, omawiając możliwe plany weekendowe, ponieważ Chateau de Malfoi nie wchodziło w grę.
- I tak spakuj tę małą różową torebkę - rozkazał Draco. - Powiedz Ginevrze, że spędzisz weekend w lochach.
- Nie mogę - powiedziała Hermiona. - Obiecałam, że w sobotę zjem obiad z nią i Harpiami. - Uśmiechnęła się. - Ale myślę, że wolałyby zobaczyć tam ciebie.
- Nie ma mowy. - Przesunął palcem po jej szyi. - Dobrze, wypuszczę cię w sobotę wieczorem, ale później wróć do mnie. - Rzucił jej to otwarte spojrzenie. - Proszę.
- W porządku - powiedziała Hermiona, pogodzona z całkowitym skandalem. - Naprawdę masz deprawujący wpływ.
Draco tylko się zaśmiał i owinął jeden z jej szalejących loków wokół swojego palca.
- Och, moja słodka, niewinna Hermiono - mruknął. Jego oddech był gorący w jej uchu. - Jeszcze nawet nie zacząłem cię deprawować.
_____
W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Epilog.
Czy można było przeczytać lepszy rozdział? Nie! Był cudowny! Kocham takiego Draco i Hermione ❤️ Tak poszaleli w nocy, że aż wstać nie mogli xD Aimee też była bezbłędna xD I ten komentarz Ginny 😂 Pomysł Pansy I Neville'a był świetny. Można było przewidzieć, że Ernie wszystko spierdoli, bo on inaczej nie potrafi. Musi zepsuć wszystko czego się dotknie, nawet głupie losowanie prezentów xD Piskliwe Myszki znowu w akcji, nawet nie wiedziały z kim mają do czynienia. I cóż, rolę się odwróciły, chociaż raz to Malfoy walnął wykład xD A te seksy w Pokoju Życzeń... Mam ochotę piszczeć jak wyznali sobie wzajemnie miłość ❤️
OdpowiedzUsuńCholera, jutro już koniec albo nawet jeszcze dziś jak laski zaszaleją na Wattpadzie 😭 Nie chce się rozstawać z tym opowiadaniem 😞 Było cudowne i szkoda się żegnać. Mogłabym czytać o tej przeklinającej Hermionie wszystko i wszystkich, broniącej wszystkich dookoła, nawet wrogów. O Draco, który jest tak cholernie uroczy i szarmancki ale dalej zostaje Ślizgonem... Ahhhh nie mogę uwierzyć, że to już jest koniec. Czuję się, jakbyśmy dopiero zaczynały przygodę z tym opowiadaniem i jakbym wczoraj weszła na tego bloga po poleceniu Venik... Będę tęsknić za cudownymi Piskliwymi Myszkami 💛 Najlepsza reprezentacja Puchonów EVER! (Nie zapomniałam o tej naszej uroczej małej Ślizgonce, Leila też była kochana 💚
No cóż, trzeba jakoś się przygotować na Sevmione, choć już wiem, że będzie ciężko po tym, co przeczytałam na wstępie 😅
Pozdrawiam cieplutko 😍❤️😘
Cudowny rozdział;) Ginny I Aimee rozbiły system ;)
OdpowiedzUsuńPiskliwe myszki to bardzo dużo śmiesznych sytuacji prowadziły w to opowiadanie 😂 ale dobrze że już im się tak ułożyło 😌 ale to szybko minęło, tyle rozdziałów a szybko mija 😟
OdpowiedzUsuńDawno mnie nie było, ale nadrobilam, a było tego sporo 😁
OdpowiedzUsuńAle to jest cudowne 😁 nie mogę uwierzyć, że to końcówka! Ale za to plan na weekend gotowy 😂 będzie Gloriana od początku do końca 😁
Uwielbiam, gdy wszystko się dobrze kończy, a tutaj jest cud, miód i orzeszki 😁
Draco jest cudowny! I te wyznania i genialna Aimee i Piskliwe Myszki 😁 ach ja chce więcej 😁
Ann, miło Cię znów "widzieć", mam nadzieję, żeś zdrowa i wszystko ok :)
UsuńHa! Miałam rację z tymi przedmiotami i zielonym światłem, chociaż jakbym była tego świadkiem, to bym chyba padła ze strachu ;) O super, że Dzwonek okazała się w zasadzie najbardziej pomocnym nauczycielem w całym tym opowiadaniu :D Choć McGonagall, zaliczająca Hermionie OPCM za nielegalną transmutację stanowi poważną konkurencję :D A skoro już mowa o transmutacji, to nie sądziłam, że Celeste w ciele Puszka może być groźna! Hm, kurka, może to i dobrze, że się te Piskliwe Myszki nawinęły (przemiana hasła na odznace Percivala to HIT! hahaha!), to mogli odpowiednio na to zareagować. Ech, wkurzenie Hagrida to jest naprawdę wyczyn, sama nie wiem, czy gratulować tym małym psotnikom, czy jednak złapać się za głowę ;)
OdpowiedzUsuńPansy jest przerażająco skuteczna w realizacji planów :D Niecny, okropny, bałaganiarski plan, ale jakże adekwatny! To bardzo sprytne, takie zbiorowe odwrócenie uwagi w, hm, wyższym celu! :D Brawo ona :) Uwielbiam ją, prawie tak samo jak Lunę :D
Poranek Draco i Hermiony, jak i koniec rozdziału, zdecydowanie mi się podobał :D Tak to można dzień zaczynać i kończyć! :D
Lecę czytać końcówkę ;)
Ściskam!
Mała.
Kocham takie rozdziały. Chociaż mroczne historie, tajemnicze, może nawet brutalnie nieraz jakoś bardziej mnie przyciągają to uwielbiam takie rozdziału. Cukier ♥️ taka Hermione i Draco kocham, wzajemne wyznanie miłości, zawsze gotowi, zawsze przy sobie z kompletna potrzebą siebie obok ♥️ poranna pobudka intensywna, ah gdyby można było zatrzymać na chwilę czas, myślę że spędziliby go troszkę inaczej - przydałby się zmieniacz czasu 😅 Aimee jest kochana, ah te podteksty w tym opowiadaniu😅
OdpowiedzUsuńPansy i Neville zaskoczyli mnie tym pomysłem, a Ernie znów pokazał kompletną nieporadność, na prawdę ręce opadają na tego Prefekta.
Piskliwe Myszki ♥️
Celeste zostanie na zawsze puszkiem - liczyłam, że Hermiona jednak ja odmieni, dobrze tak tej kobiecie.
Idę z duszą na ramieniu do epilogu...