Rozdział 76: Defendo

Sen Hermiony był niespokojny, rozdzierany przez mroczne sny. Ominęła SUPEŁ we wtorek rano i zamiast tego wzięła cudownie długi, gorący prysznic, starannie susząc włosy różdżką i odgarniając je do tyłu szeroką czarną opaską. Jej twarz wydawała się blada w świetle łazienki, a oczy ciemne. Wróciwszy do sypialni, ubrała się szybko i wyszła po obudzeniu Ginny.

Powoli zeszła po schodach dormitorium, martwiąc się o Draco i walcząc z chęcią udania się do lochów. Przestań. Jeśli ten dupek nie będzie chodzić na zajęcia, to problem McGonagall. Znów był w zamku, spełniając warunki swojego okresu próbnego, a dyrektorka nie pozwoliła żadnemu aurorowi zbliżyć się do niego, poza Harrym. Hermiona jednak wciąż była niespokojna i zastanawiała się, jak podejść do Blaise'a przy śniadaniu, kiedy przeszła przez dziurę za portretem i zatrzymała się zaskoczona.

Był tam we własnej osobie, oparty o przeciwległą ścianę i czytający pergamin pokryty runami. Jego krawat był perfekcyjnie zawiązany, czarne szaty wyprasowane, srebrne spinki do mankietów wypolerowane, a każdy jeden włos był na swoim miejscu. Daleko od mężczyzny, którego opuściła zaledwie kilka godzin temu. Oto Ślizgon w pełnej zbroi na mruczącym polu bitwy.

Draco spojrzał w górę, jego oczy były nieco zacienione i puste, ale lśniły czystą szarością. 

- Dzień dobry.

Hermiona wiedziała, że ​​musi wyglądać śmiesznie, stojąc przed dziurą za portretem z otwartymi ustami. Słyszała za sobą szuranie i stłumione skargi, gdy nadal blokowała jedyne wyjście z pokoju wspólnego. Draco uniósł brew, a ona zarumieniła się i odsunęła na bok.

Neville wyskoczył na korytarz i również zatrzymał się na widok Draco. Ślizgon uprzejmie skinął mu głową.

- Ach, cześć, Malfoy - powiedział Neville, odsuwając się na bok przed resztą Gryfonów. Trójka Pierwszorocznych pisnęła ze strachu i uciekła. Dwóch krzepkich Czwartoklasistów zmarszczyło brwi i wyglądało na skłonnych do mówienia, ale ostre spojrzenie Hermiony sprawiło, że prędko się ulotnili.

- Przepraszam. - Neville zarzucił swoją torbę na ramię. - Muszę podlać moje Mrugoziele.

- Pansy jest w holu wejściowym - powiedział Draco. Neville i Hermiona spojrzeli gniewnie, ale Draco tylko lekko się uśmiechnął. Neville odszedł, mamrocząc pod nosem.

Hermiona powstrzymała ostrą ripostę. Draco potrzebował dużo odwagi, aby stanąć przed Wieżą Gryffindoru w taki poranek, zaraz po świeżym procesie i wyroku dla matki.

- Cieszę się, że tu jesteś, Draco - powiedziała zamiast tego sztywno. - To daje nam dodatkowy czas na naukę. Jestem pewna, że całkowicie zaniedbałeś swoje PORNO.

- Trochę tak - przyznał Draco.

- Musimy tylko razem spojrzeć na Twój plan do PORNO.

- I możemy pouczyć się też do OWUTEMÓW. - Na jego usta wpłynął kolejny cienki uśmiech.

Hermiona przewróciła oczami. 

- W takim razie przypuszczam, że idziesz za mną na śniadanie.

Draco wzruszył ramionami. 

- Jeśli chcesz. Chciałem tylko, żebyś mnie zobaczyła. - Jego oczy były czujne. - Nie chciałem, żebyś się martwiła.

Patrzyła zdziwiona, ale nie miała szansy nic odpowiedzieć, bo przenikliwy, cichy głos Dennisa Creeveya był słyszalny zza po drugiej stronie dziury w portrecie. Merlin wiedział, że Hermiona nie chce mieć z nim do czynienia tak wcześnie, więc tylko skinęła głową i ruszyła w kierunku schodów. Draco opuścił ścianę i podszedł do niej.

Uczniowie w korytarzach rozpraszaszali się na ich widok: „Krew… Śmierciożerca… Azkaban… ta okropna wiedźma…”. Twarz Draco nic nie wyrażała, ale trzymał rękę w kieszeni szaty.

To było wystarczająco złe, ale szepty podążały również za Hermioną, ale nie były to mruknięcia, których się spodziewała.: „Śmierciożerczyni” i „Zdrajczyni swego rodzaju”. Najwyraźniej jej zeznanie z Wizengamotu krążyło już między uczniami: „Gwałtowny… niestabilny… Spetryfikowała go…”

Hermiona prychnęła z irytacją. Ludzie byli tacy nielogiczni - albo Draco był niebezpiecznym Śmierciożercą, który zasługiwał na to, by codziennie go oczerniać, albo był bezradną ofiarą podejrzanego stanu psychicznego Hermiony. Nie umieli połączyć obu wątków.

Draco zatrzymał się przed otwartymi drzwiami Wielkiej Sali. 

- Nie musisz tego robić - powiedział. Hermiona uniosła brwi, a on westchnął. - Ale oczywiście w pełni popieram każde działanie, które zdecydujesz się podjąć w moim imieniu. - wyrecytował. Hermiona skinęła głową z satysfakcją.

Cała Wielka Sala zamilkła, gdy Draco i Hermiona weszli przez wielkie wrota, a ich kroki odbijały się echem na kamiennej posadzce. Tłoczące się chmury wypełniały zaczarowany sufit, odbijając niebo na zewnątrz - zbliżała się burza. Razem podeszli do stołu Slytherinu, siadając naprzeciw siebie z Hermioną usytuowaną plecami do Gryfonów. Leila i Pansy uśmiechnęły się do nich, a Blaise uniósł swój kielich pełen soku w ich stronę. Theo, siedzący obok Blaise'a, znieruchomiał, a jego twarz była ślizgońską maską. Hermiona skupiła się na nalewaniu herbaty, podczas gdy Draco rozsmarowywał niewielką porcję dżemu na tostach.

Niespokojne szmery zaczęły ogarniać salę i Hermiona pożałowała, że usiadła plecami do innych stolików. Czuła wrogie oczy i słyszała plujące słowa: „Malfoy… Azkaban… Śmierciożerca… klątwa…” i zabłąkane „powiedziała, że przeczytał jej dziennik”. Draco jadł swój tost, niewzruszony, ale Pansy wyglądała na czujną, a Leila szarpała za swoje warkocze.

- Musimy coś zrobić - powiedziała Pansy.

- Nie, Pans - powiedzieli Theo, Blaise i Draco jednocześnie.

Przy stole Hufflepuffu Justin patrzył na nich jadowicie, ale Piskliwe Myszki promieniały i machały. Ernie stał przy stole, kłócąc się ze swoimi prefektami. 

- Nie, Starling, nie zamierzamy urządzić świątecznego pokazu mody! - zawołał Prefekt Naczelny.

- Magiczne gry z jemiołą! - wykrzyknął kolejny z prefektów.

- Magiczna jemioła została zakazana po… - zaczął Ernie.

- Przestań, Pans - powiedział nagle Draco, zatrzymując widelec z jajecznicą w połowie drogi do ust.

- Tak tylko sobie myślę. - Długie, pomalowane na miętową zieleń paznokcie Pansy stukały w jej spodek.

- Dokładnie. Przestań myśleć - powiedział Draco. Blaise i Theo pokiwali głowami, ale Pansy nie odrywała oczu od Erniego.

Spojrzenia i szepty trwały przez całe śniadanie, a Hermiona ledwo mogła jeść. Draco jednak skończył wszystkie jajka i wypił trzy filiżanki herbaty, albo przyzwyczajony do napiętej atmosfery, albo zdeterminowany, by ją znieść. Potem Sala znów ucichła, gdy Draco i Hermiona wstali i przeszli przez duże, podwójne drzwi.

- Merlinie - powiedziała Hermiona, opierając się o szafkę z klepsydrą. Ravenclaw wyraźnie prowadził w punktach Domów. - Mam nadzieję, że nie każdy poranek będzie taki.

- To całkiem możliwe - ostrzegł Draco.

- Może Harry mógłby…

- Nie. - Twarz Draco była surowa. - Sami sobie z tym poradzimy.

Hermiona zamrugała, zaskoczona, po czym uśmiechnęła się i poklepała go po ramieniu z aprobatą. 

- Powiedziałeś „my”, Draco.

- Tak zrobiłem. - Jego dłoń musnęła jej. - Może powinniśmy…

- Mam lepszy pomysł. - Hermiona odwróciła się i ruszyła w stronę sali Starożytnych Run.

- Trudno mi w to uwierzyć - powiedział Draco, ale poszedł za nią.

Hermiona zatrzymała się przed drzwiami klasy i wyciągnęła różdżkę. 

- Będziesz musiał stać nieruchomo. - powiedziała. - Robiłam to tylko na gołębiach.

- Nie podoba mi się to...

- Nie ruszaj się. - Hermiona uniosła różdżkę i zmrużyła oczy. - Defendo! - Wokół Draco pojawił się cienki purpurowy film, który zaświecił się, a następnie zniknął.

- Co zrobiłaś? - zapytał podejrzliwie.

- Małe zaklęcie obronne, które opracowałam w zeszłym tygodniu - powiedziała Hermiona, chowając różdżkę. - Powinno pomóc ci przejść przez zajęcia.

Draco spojrzał na nią z powątpiewaniem, ale nie kontynuował tematu. Poranne słońce tylko sprawiło, że cienie wokół jego oczu stały się wyraźniejsze, a usta zacisnęły się. Hermiona podniosła dłoń do jego twarzy, jej palce kreśliły ostre linie od kości policzkowej do szczęki, a potem musnęła pełną dolną wargę. Jego usta rozluźniły się, lekko się otwierając.

- Jak się masz? - zapytała miękkim głosem.

- Jestem - odpowiedział, opierając się na jej dłoni, teraz na swoim policzku. - Jestem z tobą.

- Zgadza się. - Hermiona nie miała szansy powiedzieć nic więcej, ponieważ McGonagall przybyła ze swoją paczką uczniów. Draco odsunął się od jej dotyku z lekkim uśmiechem.

Hermiona cieszyła się tego ranka Starożytnymi Runami - w końcu dotarli do omawiania Fubarków. Po krótkim, energicznym wykładzie klasa otrzymała zadanie napisania krótkiej notatki i podpisania się runami. Hermiona napisała mały dialog między Starszym Fubarkiem a Młodszym Fubarkiem, w którym Młodszy wyjaśnił złożone zmiany fonologiczne języka, a Starszy stwierdził, że 33 prostsze litery są wystarczające dla każdego.

To była miła, krótka lekcja, podczas której wszyscy pilnie rysowali runy pod sokolim okiem McGonagall. Wydawało się, że nawet Draco się rozluźnił, używając różdżki, by zmusić swoje runy do gry w atramentową małą partię Quidditcha. Hermiona była zadowolona z własnego kreatywnego podejścia - nie chichotała, kiedy pisała, bez względu na to, co Draco powiedział jej podczas spaceru do sali eliksirów. Ale była zdecydowana nie kłócić się dzisiaj ze Ślizgonem i tylko zwróciła mu uwagę, że ​​fonologia w jego notatkach run była czasami dość uproszczona.

Draco był obrażony. 

- Trochę wydajnego usprawnienia przyniosło temu alfabetowi jedynie plusy.

- Och, proszę - zadrwiła Hermiona. - Ile dźwięków nakładasz na jedno „ k”? Ta biedna mała runa praktycznie ugina się pod wpływem swojego ładunku.

Eliksiry były mniej zabawne. Draco zdecydował się wrócić do dawnych zajęć w klasie, zamiast kontynuować prywatne lekcje ze Slughornem. Theo zacisnął usta w niezadowoleniu, ale nic nie powiedział, po prostu uderzył w swoje fioletowe pomarszczone figi w stylu Rona, potrzebne do sporządzenia Esencji Kurczącej jego i Lavender. Draco zignorował wszystkich i pokroił figi swoje i Hermiony z delikatną precyzją.

Hermiona była zadowolona, ​​że ​​Slughorn przygotował na dzisiejsze zajęcia taki prosty eliksir - spojrzenia i szepty wokół nich były bardzo rozpraszające i prawie wylała swoją fiolkę z esencją tojadu na Theo. Usłyszała stłumione przekleństwo galaretowatych nóg i odwróciła się, by zobaczyć, jak partner Romildy Vane upada, a jego nogi słabo trzepoczą. Draco i Hermiona wymienili zadowolone spojrzenia, a Lavender rozejrzała się nerwowo.

Dziwne wydarzenia trwały przez cały dzień: uczniowie spontanicznie (a przynajmniej tak się wydawało) bełkotali bzdury, wymiotowali ślimakami lub kiełkowało im poroże na głowach. Draco wydawał się być obojętny, ale Hermiona wiedziała, że ​​po cichu drwił z ludzi, żeby zobaczyć rezultat. Justin przybył na OPCM pokryty puszystymi różowymi piórami, najwyraźniej w wyniku odbicia - i całkowicie nieadekwatnej - próby przekształcenia określonej osoby w Pigmejka. Moment był niefortunny (przynajmniej dla Justina), ponieważ były to jego pierwsze zajęcia z Dzwonkiem, która była pod wrażeniem, że Puchon zrobił to sobie celowo.

- Mój drogi biedaku - powiedziała wróżka, machając różdżką i usuwając pióra. - Oczywiście każdy uwielbia Puszki Pigmejskie, ale jestem pewna, że ma pan wiele zalet, panie Finch-Fletchley. Nie potrzebuje pan różowych piór, aby znaleźć miłość.

- Nie, tylko butelki - szepnęła Ginny ze swojej zielonej pufy. (Hermiona opowiedziała jej o propozycji Justina po przyjęciu Slytherinu). Cała klasa chichotała teraz i nawet Theo się uśmiechnął. Tylko Luna wyglądała na rozczarowaną, mówiąc, że woli różowe pióra.

- Wiesz, przyciągają Miłosne Diggle - powiedziała Justinowi, który miał nieszczęście znaleźć się obok blond Krukonki. - Widziałam rój wokół ciebie i Hanny przed lunchem. - Justin wydawał się głęboko żałować uczestniczenia w tych zajęciach.

Draco został po OPCM, aby porozmawiać z Dzwonkiem, a następnie musiał przejść egzamin z mugoloznawstwa (z materiału o teatrze muzycznym, ze szczególnym uwzględnieniem Andrew Lloyda Webbera), więc Hermiona poszła sama do biblioteki. Znalazła stolik pod wysokim, łukowatym oknem i patrzyła, jak krople deszczu spływają po szybie. Na zewnątrz wiał wiatr, a Czarne Jezioro było spowite wirującymi chmurami. Hermiona oderwała wzrok od okna i otworzyła podręcznik do transmutacji. Była w połowie eseju na dodatkowe punkty, kiedy na jej pergaminie pojawił się cień, a kwiatowe perfumy sprawiły, że oczy zaszły jej łzami. Pansy.

- Granger - powiedziała Ślizgonka, zajmując miejsce naprzeciwko i kładąc na stole maleńką srebrną kopertówkę.

- Parkinson - powiedziała Hermiona i wróciła do swoich notatek na temat różnic wielkości. Nie do końca zgadzała się ze wzorem pomiaru, który nie uwzględniał średnicy ...

- Uczniowie wyglądają dziś dość dziwnie - powiedziała Pansy. - Chociaż może powinnam powiedzieć, dziwniej niż zwykle.

Hermiona wzruszyła ramionami. 

- Nie zauważyłam.

Pansy pochyliła się do przodu. 

- Musisz zdjąć to zaklęcie z Draco. Wyrządza więcej szkody niż pożytku.

- Nie wiem, o czym mówisz - powiedziała Hermiona, przewracając stronę. Być może pióra wpłynęły na jej zaklęcie ...

- Granger. - Ciemne oczy Pansy były poważne. - Rozumiem, dlaczego to zrobiłaś, ale nie powinnaś.

Hermiona podniosła głowę, w końcu poświęcając Pansy całą swoją uwagę. 

- Naprawdę? - zapytała. - Wolisz, żeby to Draco spacerował z różowymi piórami i rogami na głowie? Przykro mi, że nos Colina spuchł w ten sposób, ale szczerze mówiąc, zasłużył na to.

- Nie rozumiesz, Granger - upierała się Pansy. - Ludzie nie uważają, że Draco przeklął tych uczniów. Mówią, że zrobił to zamek.

Hermiona upuściła pióro, chlapiąc atramentem na cały esej. 

- Nie.

- Tak.

- To bardzo źle - powiedziała Hermiona. Gdyby uczniowie myśleli, że zamek bierze odwet na kimś, kto ponownie próbuje przekląć Draco, oznaczałoby to kolejne podejrzane zaklęcie krwi. A jeśli ktoś namalowałby wiadomości na ścianach…

- Tak - powtórzyła Pansy.

- Usunę zaklęcie - powiedziała Hermiona. - Ale Pansy, widzisz jak to jest. Harry'ego tu nie ma, a ja nie mogę być z Draco przez cały czas. Wściekłość tylko rośnie… 

- Mam plan - powiedziała Pansy.

- Jaki plan? - zapytała Hermiona. - Czy to kolejne zaklęcie? Być może… 

Pansy parsknęła. 

- Mój plan nie jest zakorzeniony w magii, ale na realistycznym zrozumieniu natury ludzkiej, co posiada niewielu Gryfonów.

- Wiem dużo o… - zaczęła Hermiona, po czym zamknęła usta, gdy pojawił się Draco, wyglądając na nieco wyczerpanego.

- Nie mogę powiedzieć, że wypadłem dobrze na tym teście - powiedział Draco, kładąc torbę na siedzeniu obok Hermiony. - Fragmenty o śpiewających kotach i facecie w fantazyjnym płaszczu nie miały sensu. Wydaje mi się jednak, że duch opery został źle zrozumiany.

Skinął głową Pansy, po czym zamarł. 

- Czy planujecie coś razem? - zapytał, brzmiąc prawie na zdenerwowanego.

- Z pewnością nie - powiedziała Pansy. Wstała z miejsca, chwyciła torebkę i odeszła leniwym krokiem. Draco patrzył, jak odchodzi, zmrużonymi oczami, po czym zwrócił równie podejrzliwe spojrzenie na Hermionę.

Hermiona również wstała. 

- Muszę zdjąć zaklęcie Defendo. - Powiedziała. - Ludzie myślą, że to znowu zamek.

Draco skinął głową. 

- Martwiłem się o to.

Bez słowa oboje udali się do biblioteki, do działu historii goblinów, a Hermiona wyciągnęła różdżkę. Przygryzła wargę - zaklęcie było łatwe do rzucenia, ale trudne do usunięcia, ponieważ naturalnie opierało się jakiejkolwiek magii. 

- Nie ruszaj się - powiedziała.

Posłuchał, stojąc sztywno w miejscu, z rękami u boku, a Hermiona ostrożnie przejechała różdżką od stóp do głowy, mrucząc zaklęcie. Draco znów zabłysnął lekko na fioletowo, a ona opuściła różdżkę.

- Mogłam przegapić jedno miejsce - powiedziała zmartwiona. - Twoje prawe ramię…

Draco tylko wzruszył ramionami. Nic nie można na to poradzić, zdecydowała Hermiona, mogła tylko sprawić więcej kłopotów kolejną próbą. Zaklęcie i tak prawdopodobnie minie.

Ślizgon z pewnością nie wydawał się być zaniepokojony. Posłał jej szelmowski uśmiech, który przypomniał jej ich pierwszy raz w dziale historii goblinów: „Pocałuję cię, jeśli mi powiesz…”. Jego pierwszy jawny ruch. Co by się stało, gdyby Theo się nie pojawił?

Hermiona spodziewała się, że zrobi teraz jakiś ruch, przysunie się bliżej lub owinie jej lok wokół swojego palca czy coś w tym rodzaju, ale Draco tylko spojrzał na nią. Czekanie. Hermiona też się nie poruszyła, tylko wdychała jego wodę kolońską, delektując się obecnością. Jedynym dźwiękiem był szum wiatru w oknach i stłumiony szelest dwóch książek o Wojnach Goblinów walczących o miejsce na pobliskiej półce.

Mogliby tam stać wiecznie, czekając, aż drugie z nich zadziała, gdyby słodki kwiatowy zapach nie spłynął z góry. Hermiona podniosła głowę, spodziewając się, że zobaczy Pansy siedzącą na wysokiej półce z książkami.

Zamiast tego Hermiona ujrzała duży różowy płatek dryfujący w dół z ciemnego sufitu biblioteki, pozostawiając za sobą spiralny ślad złotego pyłu. Draco wyciągnął rękę, pozwalając płatkowi wylądować lekko na jego dłoni w kłębie złotych iskier.

- Co to jest? - zapytała Hermiona.

- Wiadomość - powiedział spokojnie Draco. Uniósł płatek, ale nie było na nim żadnego napisu.

Oczy Hermiony zwęziły się. 

- Wiadomość? Od kogo?

Draco nie odpowiedział, tylko potarł płatek pod nosem. 

- Cudowne perfumy. - Jego oczy rozszerzyły się nieznacznie po naciśnięciu końcówki różdżki na gardle.

- Odpowiedz na pytanie, Malfoy. - Dłoń Hermiony na jej różdżce zacisnęła się, ale Draco wyglądał na rozbawionego.

- Czy zagrozisz mi ohydnymi klątwami i przekleństwami? - zapytał. - Pamiętaj o moim niepokonanym prawym ramieniu.

Jego słowa przypomniały deklarację w lesie przed Halloween: „Chcę, żebyś czuła się całkowicie usprawiedliwiona…” Hermiona zarumieniła się i opuściła różdżkę.

- Właściwie to od Dzwonka - powiedział Draco, zgniatając płatek jednym ruchem palców. - Pomaga mi w projekcie.

Hermiona chciała zapytać o projekt, ale już wystarczająco zrobiła z siebie dziś głupka. Zamiast tego schowała różdżkę. 

- Bardzo dobrze - powiedziała energicznie. - Przypuszczam, że zobaczymy się na kolacji.

Draco spojrzał na nią, po czym zrobił krok bliżej i nagle wypełnił całą jej wizję, a jego woda kolońska zmieszała się z lekką wonią płynącą z płatka. 

- Zamiast tego spotkaj się ze mną w moim pokoju - powiedział cicho. - Osłony mają cię wpuścić.

- Co powiesz na kolację?

- Moglibyśmy zjeść kolację w moim pokoju.

- Jak… och. Aimee. - Hermiona zesztywniała. - To nie jest twój Chateau, Draco, nie możesz tak po prostu zamówić…

Brwi Draco uniosły się. 

- Zamówienie? Aimee błagała mnie dziś rano, żebym pozwolił jej podać nam kolację. Czy chcesz złamać jej serce?

- Dosłownie szantażujesz mnie, żebym przyszła do twojej sypialni. Powinieneś się wstydzić.

- Tak jest. - Draco położył dłoń na półce i ponownie pochylił się bliżej. - Myślałem, że moje naturalne wdzięki wystarczą.

- Nie będę przechadzać się po pokoju wspólnym Slytherinu jak tania…

- Po prostu daj wszystkim czas na ogarnięcie się i…

- Ponieważ zakradanie się do sypialni jest o wiele lepsze…

- Czy bezcelowe kłótnie są kuszące dla Gryfonów? - chciał wiedzieć Draco. - Osobiście uważam to za smutną stratę czasu, ale przypuszczam, że jest to lepsze od pojedynków.

Podchodząc bliżej, Draco przeczesał palcami luźne loki Hermiony, lekko odchylając jej głowę. Jego usta spotkały się z jej wargami, z początku prawie z wahaniem, pocałunek zaprzeczał jego pewnym słowom. Jej dłonie przesunęły się po jego klatce piersiowej, aby otulić ostrą szczękę, jeszcze niezbyt chropowatą, ale wystarczyło dać jej kilka godzin. Pod jej dotykiem pocałunek Draco pogłębił się, stał się bardziej wymagający, a Hermiona westchnęła w jego usta i pozwoliła się wepchnąć w półkę z książkami, ignorując warczące protesty książek o goblinach za jej plecami. Merlinie, przeoczyła to, dziwną słodycz z posmakiem niebezpieczeństwa, poczucie, że gdyby posunęła się odrobinę za daleko, rzuciłby jedną z tych czarnych mgieł i…

Kwiatowy zapach wokół nich stał się silniejszy, a Draco i Hermiona przerwali pocałunki i spojrzeli w górę - setki różowych płatków spadały z sufitu, pokrywając półki i podłogę w bibliotece. Złoty pył sprawił, że cała sekcja historii goblinów błyszczała. Dzwonek najwyraźniej wiedziała, co robią, i albo zaczęła się niecierpliwić, albo, co bardziej prawdopodobne, była chętna do dodania nastroju całej sytuacji.

Czarodziejski pył sprawił, że Draco kichnął, a Hermiona nie mogła powstrzymać śmiechu. Spojrzał na nią lekko z góry, a jego włosy i ramiona były usiane różowymi płatkami. Prawdopodobnie też wyglądała śmiesznie, ponieważ twarz Draco złagodniała i zaczął odgarniać płatki z jej loków. Książki goblinów grzechotały na półkach, próbując otrząsnąć się z płatków lub wypluć te, które utknęły na ich stronach. Kilka książek spadło na usłaną płatkami podłogę, trzepocząc dziko.

- Lepiej nie kazać wróżce czekać - powiedział Draco. - Jeszcze wyśle tu bahanki grające na małych skrzypcach.

- Spotkamy się w twoim pokoju - powiedziała Hermiona, rumieniąc się lekko. Jego uśmiech się poszerzył, a ona potrząsnęła głową, dodając: - Nie chciałabym zranić uczuć Aimee.

- Oczywiście, że nie. - Usta Draco musnęły jej wargi, a on cofnął się, brodząc przez płatki, gdy opuszczał sekcję Historii Goblinów. Hermiona patrzyła za nim przez chwilę, po czym wróciła do swojego stolika. Kilka płatków spadło z jej włosów, gdy pakowała torbę i uśmiechnęła się, zostawiając je w środku razem ze swoimi książkami. Może Draco miał rację. Po prostu mogła mieć okazyjny fetysz bezsensownych kłótni.

_____

W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Kolacja z Draco. Burzowa pogoda. 

_____

U mnie bez zmian - nadal słabo :( Ale łapcie nowy rozdział! :D

Spojler - fajne Dramione w kolejnym będzie ;)

17 komentarzy:

  1. Super:) coraz bliżej epilogu ❤❤❤❤



    Głosujemy potrzeba 70 mamy dopiero 15 jeszcze 55

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodko 🥰 a i jeszcze kolacja, w końcu się dobrze układa ♥️ ale ale co za ludzie żeby przeklinać Draco, należało im się to co mieli zamiar mu zrobić 😤

    Duzoooo zdrówka 🤗

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww... Uroczo i można odetchnąć z ulgą! Chociaż coś mi tu śmierdzi... Mam wrażenie że jeszcze spokojnie 10-20 rozdziałów można by naskrobać :D
    Trzymaj się cieplusio!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym nie pogardziła hihi :D

      Usuń
    2. Może Thebe wypuści jakiś spinoff ten historii :D Podobno nad czymś pracuje, także wiecie, zobaczymy w przyszłości :D

      Usuń
  4. "Po prostu mogła mieć okazyjny fetysz bezsensownych kłótni." - ona go zdecydowanie miała! Uwielbiam ją :D Cały rozdział jak pyszna czekoladka w porównaniu do poprzedniego - jak przeczytałam, że Draco stoi pod tym portretem to autentycznie się uśmiechnęłam :D Przypuszczam, że ucieszyłam się szybciej, niż Hermiona, nawet, jeśli ona nie chce się przyznać, że bardzo jej ulżyło na jego widok ;P Dużo musieli przejść w ten poranek, w zasadzie przez cały dzień, i to obronne zaklęcie rzucone na Malfoya... Hihi, i ja się zgadzam, a nawet dodam więcej od siebie: każda jedna osoba sobie na to zasłużyła! Ale Pansy miała rację, interweniując, i mam nadzieję, że ich plan będzie skuteczny jak każdy do tej pory :D I że go szybko poznamy! Chociaż ja to bym osobiście tych gagatków, którzy chcieli przekląć Draco, wyciągnęła za uszy na środek Wielkiej Sali i sprawdzała różdżki, może by to zniechęciło następnych i stłumiło bezsensowne, kolejne plotki o tym, jakoby zamek atakował uczniów! Ugh, banda bęcwałów! Zwłaszcza Finch-Fletchley! Mogła mu Dzwonek faktycznie zostawić te pióra, miałby głąb nauczkę! Swoją drogą, ciekawe, co Draco robi z wróżką, hm ;P
    Cóż, póki co mogę tylko z radością oczekiwać kolejnego rozdziału :) Zwłaszcza po takiej zapowiedzi!
    Uściskuję mocno,
    Mała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co kombinuje Draco, okaże się niebawem :D
      Pozdrawiam cieplutko! <3

      Usuń
  5. Zeszło mi z tym czytaniem, bo po drodze był mega emocjonalny odcinek Chirurgów na którym się wręcz rozbeczałam, także teraz boli mnie głowa :( Także komentarz będzie krótki, bo nie mogę pozbierać myśli.
    Cieszę się, że Draco nie zaszył się w swoim dormitorium, tylko wyszedł z niego i zdecydował się stawić czoła wszystkim dookoła niego. Podziwiam go, za taką decyzję, bo na pewno nie było mu łatwo. Wszyscy oczywiście srogo patrzą na niego i na Hermionę i to się prędko nie zmieni, no ale cóż. Kij im do tego z kim spotyka się Hermiona. Pomysł z zaklęciem ciekawy, nie powiem xD Ale faktycznie lepiej było je zdjąć, bo znowu pojawiłyby się problemy. Ale miło było patrzeć na uczniów, którzy nie ogarniali tego, co nagle się stało i czemu zaklęcia przez nich rzucane na Malfoya jednak reagują na ich samych. Pansy jedyna się domyśliła o co chodzi :D I ta reakcja Draco jak zobaczył je razem. Od razu myśl, że coś knują xD
    Jestem ciekawa jak się potoczy ta kolacja :D Na pewno będzie miło :D A Draco wiedział jaką kartę wyciągnąć, żeby przekonać ją do kolacji u niego w pokoju. Jemu byłaby w stanie odmówić, ale biednemu skrzatu domowemu już nie xD
    Pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aimee jeszcze nas mocno zaskoczy XD :D Promise! Kuruj się tam biedna :( Może mała drzemka? ;)

      Usuń
    2. Nie mogę się w takim razie doczekać Aimee ❤️ Ta skrzatka skradła moje serce 😍
      Znasz mnie Vera, nie mogę spać w dzień, także zazdroszczę Ci tych zdolności 🙈 póki co poszedł okład z Voltarenu czy innego dziadostwa ale nie widzę efektu xD A na kolokwium samo też się nie nauczy 😅

      Usuń
  6. Cudowny rozdział♥️
    Na początku lekko stresujący, tak samo jak Hermiona przeżywałam Draco, ale odetchnęłam z ulgą kiedy czekał w wieży Gryffindoru, serce rośnie! Draco jak i Hermiona dobrze znoszą to co dzieje się wokół nich. Zaklęcie Hermiony genialne! Jednak nie pomyślała o konsekwencjach, przecież Ci uczniowie doskonale wiedzieli co chcieli zrobić, więc nic dziwnego, że obwiniali Draco, ale wtedy wjeżdża Pansy cała na czarno i broni jak lwica 😅 z każdym rozdziałem na prawdę się do niej przekonuje, aż boli, że to już ostatnie rozdziały.

    Kolacja z Draco. Burzowa pogoda. - >ciekawe jak ta kolacja się skończy 😁

    OdpowiedzUsuń