Rozdział 73: Impreza u Ślizgonów, Część II

- Właściwie to Marcus - powiedział czarodziej, całkowicie niewzruszony pocałunkiem Hermiony. - Czy właśnie nazwałaś mnie Draco? Draco Malfoy? Jest bardzo potężnym czarodziejem. Nie chciałbym mieć z nim do czynienia.

Krew pulsowała w żyłach Hermiony i po raz pierwszy tej nocy naprawdę poczuła muzykę. Splotła swoje palce z jego, szarpiąc lekko.

- Tańcz ze mną jeszcze trochę, Marcus. - Pochyliła się do przodu klasycznym ruchem Ginny, jej usta znajdowały się zaledwie kilka cali od jego ust. - Sam powiedziałeś, że mój chłopak nie będzie miał nic przeciwko.

- Naprawdę jestem w szoku - powiedział czarodziej, kiedy prowadziła go na parkiet. - Hermiona Granger uwodzi chłopców na przyjęciach. Czy to oznacza, że ​​zamierzasz mnie edukować?

Hermiona zignorowała to, jak również szeroko otwarte oczy osób wokół niej. W każdym razie jej reputacja właśnie legła w gruzach. Była na niego wściekła, ale to mogło poczekać. Draco tu był, on jej pragnął, ona pragnęła jego, muzyka dudniła, a ona miała zamiar tańczyć.

Jakby na zawołanie, gramofon przeszedł na nucący, zawodzący rytm, który wprawiał uczestników imprezy, już naćpanych nastoletnimi hormonami, do szału. Tańczenie z tym czarodziejem było dziwne, wzrost był inny, tak jak włosy i dotyk jego skóry. Ale szepczące pocałunki na jej szyi, jego palce śledzące jej szpilki Gloriany i ruch jego ciała przy jej były całkowicie znajome.

- Hermiono - wyszeptał Draco z tym niebezpiecznym żarem, który tak dobrze znała. Hermiona jęknęła i nagle została brutalnie odepchnięta, odwróciła się i znowu podciągnęła, opierając się plecami o jego pierś. Jego ręce były na jej biodrach, jego usta znów na jej szyi, a ona odchyliła głowę do tyłu na jego ramię, aby umożliwić mu lepszy dostęp.

- Kurwa, chcę cię, Hermiono - jęknął ochryple do jej ucha. - Jesteś dziś taka seksowna. Doprowadzasz mnie do szaleństwa. - Jego głos się pogłębił. - Ruszaj się ze mną, kochanie.

Uniosła ramiona, z łatwością sięgając rękami do nieznanych kręconych włosów, a dłonie falowały w rytm muzyki, Hermiona przyciskała się do niego, a Draco naciskał na nią.

- Ty też tego chcesz, prawda, kochanie, taka… - wyszeptał strumień brudnych słów i sugestii do jej ucha, aż jej ciało zatrzęsło się z potrzeby w rytm muzyki.

- Dotknij mnie, Draco - jęknęła z zamkniętymi oczami. - Proszę, ja… - Poczuła, jak jego ręka przesuwa się po jej nodze, unosząc lekko sukienkę.

- Hermiona! - Znowu usłyszała swoje imię, ale w kompletnie innym tonie. Otworzyła oczy i zobaczyła Harry'ego, wyglądającego na całkowicie zbulwersowanego.

- Hermiona! - powtórzył Harry. - Co robisz? Nawet nie znasz tego gościa!

- Nie mów mu, nie mów nikomu - szepnął Draco, gdy Hermiona została odciągnięta.

- Szczerze, Hermiono, jesteś większym problemem niż Lavender - skarcił Harry. Spojrzał na czarodzieja. - Ona nie jest jedną z twoich ślizgońskich dziwek, ty mały zboczeńcu, więc może po prostu się od niej odczep.

Harry podciągnął ją do Ginny, która siedziała na sofie obok głównego kominka. Draco podążył za nim, wyglądając na rozbawionego. Ginny zobaczyła ich i przewróciła oczami. 

- Och, Harry.

- Co? - zapytał ją Harry. - Nie widziałaś ich tam? Chcesz, żeby Malfoy trafił do Azkabanu za morderstwo, kiedy się dowie?

- To prawda, bardzo się boję Draco Malfoya - powiedział czarodziej z kręconymi włosami. - Jest taki potężny. I przystojny. - Hermiona stłumiła uśmiech.

- Co ty jeszcze tu robisz? - warknął Harry, brzmiąc zupełnie jak Ron. - Odejdź od niej!

Ginny podskoczyła. 

- Chodź, Harry. Zatańczmy.

- Nie zostawię jej samej z… - zaczął Harry, kontynuując zachowanie Rona.

- Tak, zostawisz mnie - powiedziała Hermiona. - Musisz mi tylko zaufać. Usiądę na tej sofie z Marcusem i będę się grzecznie zachowywać, a ty zatańczysz z Ginny.

- Chodź, Harry.

- Co? Gin, nie możemy… 

- Z pewnością możemy. To duża dziewczynka. - Ginny ujęła go za rękę. - Chodź - powiedziała apodyktycznym tonem, godnym samej Hermiony. Odsunęła się, falując włosami i ciągnąc za sobą niechętnego Harry'ego.

- To byłoby na tyle, jeśli chodzi o moją sekretną tożsamość - powiedział Draco, dołączając do Hermiony na sofie.

- Nie powie Harry'emu - powiedziała Hermiona. Jego bliskość wpłynęła na nią, nawet w jego obecnej formie, ale Harry zerwał ich krótkie, mocne połączenie. Draco siedział sztywno, opierając obie stopy na dywanie, z rękami na kolanach. Postawa Hermiony była równie sztywna na drugim końcu sofy.

Cienkie pasemka różnokolorowej mgły unosiły na parkiecie, wijąc się w rytm muzyki. Ginny i Harry wirowali w dziwnie ostrożny sposób, jakby bali się wywołać coś, na co nie byli gotowi. Oczy Harry'ego spoczęły na Ginny, po czym uniósł jedną z jej dłoni, by musnąć ją ustami.

Robiło się późno. Slughorn mógł siedzieć w swoim eleganckim biurze, ignorując swoje obowiązki, ale McGonagall z pewnością by się pojawiła, gdyby Ślizgoni wkrótce nie złagodzili tego zepsucia. Gigantyczny srebrno-onyksowy zegar wybił połowę godziny - 23:30 - i gramofon przeszedł w łagodną, ​​romantyczną melodię. Harry i Ginny poszli w jej ślady, zamieniając ostrożne wirowanie na jeszcze ostrożniejsze kołysanie.

Hermiona westchnęła i lekko się poruszyła, opierając się o swój bok sofy. Skrzyżowała nogi, rzucając szybkie spojrzenie na Draco, ale nadal nic nie powiedziała. To on poszedł za nią do tej sofy. Gdyby drań chciał mówić, mógł mówić.

- Nie mogę zostać długo - powiedział w końcu. - Tłum się przerzedza, a ludzie zaczynają zadawać pytania. Musiałem wcześniej odeprzeć Astorię. - Jego dramatyczny dreszcz był czystym Draco.

- Marcus tak naprawdę nie jest uczniem, prawda? - zapytała Hermiona. Nie chciała po tym wszystkim spotkać prawdziwego czarodzieja na korytarzu.

Draco potrząsnął głową. 

- Podkradłem trochę Eliksiru Wielosokowego ze zbiorów Slughorna. Marcus jest mugolem ze stacji Kings Cross.

- Jeśli to był jakiś chory test, Draco, nie doceniam…

- Oczywiście, że nie - powiedział obrażony Ślizgon. - Nigdy nie byłbym tak żałosny.

Hermiona pociągnęła nosem. 

- Za późno. Wpatrując się we mnie, szydząc ze mnie, chwytając mnie, prześladując mnie na parkiecie. - Wstała z gwałtownym temperamentem. - Nie jestem zabawką, panie Fixe.

Draco położył dłoń na jej ramieniu, jego oczy były okrągłe i ciemne. 

- Przepraszam, Hermiono. Proszę, usiądź tu ze mną. Proszę. Mam coś do powiedzenia.

Hermiona opadła z powrotem na sofę z cichym sapnięciem, odgarniając kosmyk włosów z twarzy. Skrzyżowała ramiona i nie chciała na niego patrzeć.

- Chciałem tylko cię dziś zobaczyć - przyznał. - Nawet przebrałem się, żeby nie sprawiać kłopotów. Przyrzekłem trzymać się z daleka… - Przełknął. - Ale nie mogłem.

- To był naprawdę głupi wyczyn, Draco.

Draco niecierpliwie odgarnął spocone czarne loki z czoła i zmarszczył brwi, gdy ponownie opadły mu na oczy. 

- Wiem, oczywiście nie myślałem jasno. Ale teraz, kiedy oboje tu jesteśmy… - Rozejrzał się. - To dobra okazja, aby porozmawiać prywatnie, ale bez samotności.

Hermiona ponownie pociągnęła nosem. 

- Nie patrz na mnie tak surowo. Czy ja się źle zachowuje? To nie ja podążałam za tobą, pokazując swój czarujący brak uroku.

Draco uśmiechnął się złośliwie i zaczął podwijać rękawy. 

- Wydawało się, że działałem wystarczająco dobrze… - Jego głos ucichł, gdy spojrzał na swoje przedramię.

- Co jest? - zapytała Hermiona. - Nie ma nic… - Zauważyła wyraz jego przemienionej twarzy i zamilkła.

Obrócił lewe przedramię w przód i w tył, przesuwając dłonią po gładkiej, nagiej skórze. 

- Zapomniałem, już jakie to uczucie. Być nieoznaczonym - powiedział dziwnym głosem. - Jednak nadal to czuję, pod spodem… Zawsze będę…

- Draco - powiedziała Hermiona, sięgając po jego dłoń, ale on ją cofnął. - Draco - powtórzyła - nie waż się znowu tego zaczynać.

Ślizgon ponownie się rozejrzał, po czym pochylił bliżej. 

- O tym właśnie chcę porozmawiać. Hermiono, po Hogwarcie masz przed sobą wspaniałą przyszłość. Pewnego dnia mogłabyś zostać ministrem magii, a ja…

- CO? - Głos Hermiony przeciął muzykę i trajkotanie uczniów jak nóż.

- Są rzeczy, z którymi nawet ty nie możesz walczyć - ciągnął z uporem Draco. - Proces mojej matki jest za dwa dni i prawdopodobnie trafi ona do Azkabanu. Jeśli mój ojciec zostanie wtedy skazany i stracony, co pewnie nastąpi, to wszystko. Przywrócenie imienia Malfoy będzie prawie niemożliwe.

- Nie wiesz tego - powiedziała Hermiona. - Jak powiedziałam, liczy się to, co robisz…

Spojrzał na nią ponuro, dziwny wyraz na takiej cherubinowej twarzy.

- Nie pociągnę cię ze sobą na dno.

- Nie słucham tego. Nikt nie będzie mówić mi, jak mam żyć, nawet ty. Będę kochać kogo chcę, kiedy chcę, jak chcę… 

Brwi Draco uniosły się. 

- Kochać?

Hermiona jęknęła. To był absurdalny czas na rozmowę o miłości w takim otoczeniu, kiedy jego rodzicom groziło więzienie i możliwa egzekucja, nie wspominając o tym, że Draco był o dobre cztery cale niższy niż powinien być i miał pulchne różowe policzki…

- Cholera, Draco, obiecałeś, że tego nie zrobisz - powiedziała. - Obiecałeś, że zawsze będziesz mnie prześladować w jakiś przerażający sposób. - Przerzuciła się na pobudzony ton. - Spójrz, jaki byłeś w tym dobry dzisiaj. Jesteś w tym naturalny.

Potrząsnął głową. 

- Widziałem, jak Weasley stał obok ciebie w Azkabanie - powiedział trzeźwo. - On cię kocha. Właściwie to on może być całkiem w porządku.

- Wow, co za szok, Ronald Weasley nie jest totalną stratą czasu - warknęła Hermiona.

- Zasługujesz na czarodzieja, który…

- O Merlinie - jęknęła głośno. - To znowu impreza Gryffindoru, prawda? Twój wielki plan? Uprawialiśmy gorący seks, a teraz spodziewasz się, że znajdę sobie kogoś bardziej odpowiedniego? Ja...

- Dobry wieczór, Hermiono. - Nad nimi przetoczyły się pompatyczne tony Erniego, a Hermiona zamilkła gwałtownie, obawiając się, że Puchon usłyszał, jak bredziła o gorącym seksie.

- Nie sądzę, że się poznaliśmy - powiedział Ernie do Draco. Garnitur Erniego był pomięty, a uszy zaczerwienione od alkoholu, ale twarz miał surową. - Ernest Macmillan, Prefekt Naczelny.

Draco tylko parsknął szyderczo, dopóki Hermiona nie szturchnęła go gwałtownie. 

- Marcus Fixe - powiedział, brzmiąc na znudzonego, z lekkim francuskim akcentem.

- Nigdy wcześniej cię nie widziałem - powiedział podejrzliwie Ernie.

Draco obejrzał swoje idealnie wypielęgnowane paznokcie. 

- Student z wymiany. Beauxbatons.

Ernie wyglądał na urażonego. 

- Nie zostałem poinformowany. Jako Prefekt Naczelny mam obowiązek witać wszystkich nowych uczniów. - Przerwał. - Czuję też imperatyw moralny…

- Przestań, Ernie - ostrzegła Hermiona.

Uszy Erniego były jaskrawoczerwone. 

- Hermiono, trzeba to powiedzieć. Nie wiem, do czego jest pan przyzwyczajony we Francji, panie Fixe, ale tutaj traktujemy czarownice z większym szacunkiem.

- Naprawdę - powiedział łagodnie Draco. - Więc gdybyś miał okazję pogłaskać nogę panny Granger, szepcząc jej do ucha brzydkie rzeczy, uciekłbyś, becząc o jej cnocie? - Jego głos brzmiał jak Astoria. - Przykre.

Teraz cała twarz Erniego była czerwona. 

- Jak śmiesz...

- Ernie. - Hermiona wyciągnęła rękę i uspokajająco ścisnęła jego dłoń, ignorując lekkie spojrzenie Draco. - Doceniam twoją troskę, ale zamierzam tu zostać i poczekać na Harry'ego i Ginny.

- Jeśli jesteś pewna, Hermiono - powiedział z powątpiewaniem Ernie. Hermiona puściła jego dłoń i skinęła głową, a Ernie odszedł sztywno z powrotem.

Hermiona spojrzała na Draco. 

- Powinnam znowu zatańczyć z Erniem na innych zasadach. Mogłabym rozpiąć jego koszulę i szeptać brudne ...

- Nie waż się - warknął Draco.

Zachichotała. 

- Twój plan jest teraz równie głupi, jak na przyjęciu Gryffindoru. Nawet jeśli uda ci się odepchnąć mnie na dobre, nie myśl ani przez chwilę, że zwrócę się do czarodzieja, którego uznasz za odpowiedniego.

Draco patrzył na nią szeroko otwartymi ciemnymi oczami.

- Więc śmiało, zakończ wszystko między nami - ciągnęła Hermiona, machając ręką. - Po prostu odejdź. Kto wie, co wtedy zrobię? Może odwiedzę Viktora w Bułgarii. Wiesz, nadal piszemy. A może zapoluje na smoki z Charliem Weasleyem.

Pochyliła się bliżej, patrząc mu w oczy. 

- A może, Draco, wybiorę… jak to kiedyś określiłeś? Blady cień tego, czego naprawdę chcę.

Draco wyglądał na przerażonego. 

- Nie zrobiłabyś tego. Wybaczyłabyś mu?

- Wybaczyłam ci dużo gorsze.

- Niemożliwe.

- Zobaczymy. - Hermiona wstała, podnosząc Draco również na nogi. - Nie myśl, że możesz mnie kontrolować. Odejście nie zapewni mi bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie.

Draco wyglądał na zbyt przerażonego, by mówić. Hermiona podeszła bliżej i pocałowała go lekko w usta. 

- Nie próbuję cię skrzywdzić, Draco - powiedziała cicho. - Ale jak powiedziałeś wcześniej, nie mam za krzty poczucia samozachowawczości.

Draco otworzył usta, żeby się sprzeciwić, ale potem jego oczy powędrowały do ​​jego przedramienia - na skórze pojawił się słaby zarys Mrocznego Znaku, a na włosach pojawiły się cienkie biało-blond pasma. Ślizgon spojrzał na nią twardo, po czym obrócił się na pięcie i odszedł.

Hermiona patrzyła, jak ta dziwna, kędzierzawa głowa znika na schodach do dormitorium, po czym odwróciła się i zobaczyła stojącego w pobliżu Theo, patrzącego na nią z wyrzutem. Szczerze, dziś wieczorem nikogo nie mogła zadowolić.

- Dlaczego całujesz się z siódmoklasistą? - chciał wiedzieć Theo. Podszedł bliżej, trzymając w dłoni szklankę szkockiej.

Hermiona opadła z powrotem na sofę, czując się wyczerpana. Chciała po prostu iść do łóżka. 

- Nie jestem ci winna żadnych wyjaśnień - powiedziała, zrzucając srebrne sandały. - Ale zanim zaczniesz, Theo, spróbuj sobie przypomnieć, które z nas jest bardziej godne zaufania.

Theo zacisnął szczęki, ale milczał.

- Tak lepiej - powiedziała Hermiona. - Jest jeszcze dla ciebie nadzieja.

Mały uśmiech. 

- Czy mogę dołączyć do ciebie?

Hermiona machnęła ręką za zmęczoną aprobatą. Potem wyczarowała czerwoną aksamitną pufę ze złotymi frędzlami i podniosła stopy, poruszając pomalowanymi na srebrno palcami. Skoro miała siedzieć tu z kolejnym, irytującym Ślizgonem, równie dobrze mogła czuć się komfortowo.

Theo usiadł obok niej, nic nie mówiąc, i przez chwilę obserwowali przyjęcie w ciszy. Była prawie północ, poszły już Harpie, Lavender i bliźniaczki Patil. Blaise również zniknął, ale Ernie stał w pobliżu dziury za portretem, rozmawiając z Neville'em i Pansy. Ginny i Harry byli na parkiecie, ale zamiast tańczyć, Ginny wykorzystywała dodatkową przestrzeń, by pokazać Harry'emu kilka ruchów do Quidditcha za pomocą laski ze srebrną końcówką. (Co za zainspirowany Lucjuszem uczeń pojawił się na takiej imprezie z laską?) Hermiona czule obserwowała swoich przyjaciół: Ginny wyglądała na tak szczęśliwą, gdy instruowała Harry'ego, a Harry wyglądał jak jego stara wersja bez płaszcza, z rozczochranymi włosami i odstającą koszulą .

- Nadal uważam, że ty i ja możemy być przyjaciółmi - powiedział nagle Theo.

- Zaprzyjaźnij się z Astorią - powiedziała Hermiona, odchylając się do tyłu i zamykając oczy.

- Mówiłem ci, nie wrócę do niej - powiedział Theo. - Nie chcę zimnej, zaborczej...

- W porządku, nieważne. Nadal nie widzę korzyści z bycia przyjaciółmi.

- Wartość rozrywkowa - powiedział szybko. - Brown nigdy się nie podda.

Hermiona ziewnęła. 

- Jestem zbyt zmęczona, żeby się z tobą o to kłócić. Miałeś już swoją rację… jesteśmy znajomymi, ale nie przyjacielskimi znajomymi.

- Bardzo dobrze. - Jeśli była jedna umiejętność, w której Theo był dobry, to był to odwrót taktyczny. Nie powiedział nic więcej, a wkrótce podeszli do nich Ginny i Harry.

- Wychodzimy - powiedziała Ginny, obracając laską jak pałką. - Idziesz z nami, Hermiono?

- Tak, chodź z nami - powiedział Harry surowo.

Hermiona westchnęła. Harry najwyraźniej nie miał zamiaru zostawiać jej z Theo, a ona i tak nie chciała zostać. Wstała, bezskutecznie próbując wyprostować sukienkę. Theo również wstał, schylając się, by podnieść jej sandały i podając je jej.

- Dobranoc, Hermiono - powiedział gładko Theo. - Ginevro. Potter.

- Chodźcie, wy dwoje - powiedziała Ginny. Położyła laskę na sofie i wzięła Hermionę za rękę. Harry podążył za nimi, rzucając ostatnie spojrzenie na Theo. Hermiona uśmiechnęła się do Erniego, kiedy go mijała, ale on nadal marszczył brwi.

W drodze powrotnej do Wieży Gryffindoru nikt nie mówił zbyt wiele, co odpowiadało Hermionie. Ona i Ginny życzyły Harry'emu dobranoc przed portretem Grubej Damy i niewiele mówiły, dopóki obie nie znalazły się w łóżkach. Hermiona oparła się o poduszki, trzymając książkę o Starszych Fubarkach na kolanach, a Krzywołap zwinął się obok niej. Ginny położyła się na plecach, wypuszczając znicz i ponownie go łapiąc.

- Czy dobrze bawiłaś się dziś wieczorem? - Hermiona w końcu zapytała. Trzeba było od czegoś zacząć.

- Tak, przez większość czasu - powiedziała Ginny. - Ty?

- Tak, przez większość czasu. Skąd wiedziałaś, że tym czarodziejem był Draco?

Ginny złapała znicz i usiadła z błyszczącymi oczami. 

- To takie oczywiste, ten sposób, w jaki tańczyliście razem. To było nieprzyzwoite.

Hermiona zarumieniła się. 

- Przesadzasz. Sama dobrze się bawiłaś na parkiecie.

- Nie aż tak - powiedziała Ginny, szczerząc się. - Ale rzeczywiście, dobrze się bawiłam. - Spojrzała na znicz w swoich rękach. - Blaise zaprosił mnie do tańca dziś wieczorem.

- Czy ty...? - zapytała ostrożnie Hermiona.

Ginny potrząsnęła głową. 

- Ale nie odmówiłam mu, ponieważ Harry tam był. Blaise był taki… blaisowaty. Przysuwając się do mnie, taki uprzejmy, zachowując się, jakby nic się nie stało.

Spojrzała na Hermionę, a jej twarz była smutna. 

- Wiem, że to trochę udawane, że Blaise naprawdę dba o to na swój sposób. Może gdybyśmy tańczyli i rozmawiali, moglibyśmy… - westchnęła Ginny. - Ale nagle poczułam się taka zmęczona. Nie chciałam zrywać warstwa po warstwie uroku, aby dotrzeć do prawdziwego Blaise'a.

- Myślę, że jest w nim prawdziwy mężczyzna - powiedziała Hermiona. - Był bardzo lojalny zarówno wobec Theo, jak i Draco.

- Wiem. - Długie włosy Ginny zakrywały jej twarz, gdy znów spojrzała na znicza. - Po prostu nie chcę angażować się w to wszystko. Czy to czyni mnie samolubną?

- Nie - powiedziała Hermiona.

- Ale tak ciężko pracowałaś nad Draco…

- Ale to nie wygląda na pracę - powiedziała Hermiona. - To trudne i denerwujące, a teraz chcę nim potrząsnąć, ale to nie działa. Ron, za to… - Uśmiechnęła się szeroko. - On był pracą.

Ginny spojrzała na Hermionę, a jej twarz była zmartwiona. 

- Rozmawiałaś z Draco przez dość długi czas. Co się teraz stanie?

Hermiona zamknęła książkę i odłożyła ją na bok. Czuła się dziwnie spokojna, jakby wszystkie zakłady zostały postawione, a koło powoli się obracało.

- Nie wiem. Wszystko zależy od niego. - Uśmiechnęła się. - Zagroziłam, że umówię się z Theo, jeśli opuści mnie na dobre.

Szczęka jej współlokatorki opadła. 

- Nie zrobiłaś tego. To takie… ślizgońskie.

Hermiona westchnęła. 

- Musiałam. Opracował jakiś szalony scenariusz, w którym osiedlam się z Certyfikowanym Dobrym Facetem i zarządzam Czarodziejskim Światem, podczas gdy on samotnie lęgnie się nad smaganymi wiatrem wrzosowiskami, lub coś w tym stylu.

- Ale nie zrobiłabyś tego… prawda? To znaczy z Theo?

Hermiona potrząsnęła głową. 

- Zdecydowanie nie. Przeczytanie tej książki należy do kogoś innego.

Nastała cisza. Ginny spojrzała na nią w zamyśleniu, po czym skinęła głową i zagrzebała się pod kołdrą. Hermiona poszła w jej ślady, wyłączając lampy i zamykając oczy z westchnieniem. Właśnie odpływała, kiedy Ginny znów przemówiła w ciemności.

- Harry był dziś inny - powiedziała. - Uśmiechnięty, zalotny.

- Był taki poważny przez tak bardzo długi czas. To dla niego trudne, ale próbuje.

Ginny zachichotała. 

- Myślałam, że zamorduje Draco, widząc, jak tańczy z tobą w ten sposób.

- Wiesz, Harry zawsze będzie trudny - ostrzegła Hermiona. - Humorzasty. On się nie zmieni.

- Nie proszę go, żeby się zmieniał - powiedziała cierpliwie Ginny. - Proszę go, aby zmienił sposób, w jaki mnie traktuje.

- Jednak dzisiejszy wieczór był dobrym początkiem, prawda?

- O tak - powiedziała sennie Ginny. - Zobaczymy, czy da radę.

_____

W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Proces Narcyzy. Zeznania potwierdzają, że Draco jest irytujący.

_____

I widzimy się ponownie, bo Wattpad zaszalał XD Ja nadal chora - to pewnie prędko nie ulegnie zmianie :/

Teraz też bez kolejnego spojleru, bo zapowiedź ujmuje chyba wszystko co istotne ;)

8 komentarzy:

  1. Dracooo Ty uprciuchu Ty 😤 weź ją weź a nie odpychasz Herm. 😒 Może i ten Harry nie będzie zły dla Ginny jeśli zmieni nastawienie 😏
    Dużo dużo zdrówka ☺️☺️

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto może ten niech głosuje ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam! Wiedziałam! Wiedziałam, ze Marcus to Draco! Nie mógł bez niej wytrzymać i musiał się zjawić, żeby mieć ją chociaż przez chwilę! No przecież to widać, że to cielątko nadal ją kocha! Czemu tylko nadal sobie wmawia fakt, że nie jest dla niej właściwy. Walić nazwisko! Jakie to ma znaczenie jeśli ktoś się kocha? Ona nie pochodzi z rodu czystej krwi, jego nazwisko zostało zszargane, pasują do siebie, bo nie są idealni i o to właśnie w tym chodzi. Dlatego przestań nas wszystkich wkurzać Draco z Hermioną na czele i nie wygaduj cholernych głupot! To ty jesteś tym, który do niej pasuje i który powinien z nią być. Przestań jej tu wciskać jakichś facetów na siłę i próbować ułożyć jej życie. Powiedziała, że Cię kocha idioto! Czego jeszcze można chcieć? Trudno, stało się to co się stało z jego rodzicami, ale dlaczego to on ma cierpieć teraz przez ich głupie wybory i uczynki? Oni zdecydowali o swoim życiu i wybrali złe rozwiązania, Draco nie musi popełniać ich błędów. Jeśli chce być szczęśliwy to niech będzie szczęśliwy! Ma u swego boku kobietę która jest mu bezgranicznie oddana a ten wymyśla jakieś bzdety. Ale jak się najeżył jak wspomniała o Theo xD Niby tu ją odtrąca ale jest jak pies ogrodnika xD Swoją drogą niechże ona już przestanie tak karać tego biednego Theo no... Już się nacierpiał swoje i chce odpokutować za to co zrobił i odzyskać zaufanie a ona taka jędza. Ja bym się tam nie mogła na niego gniewać tyle. Ernie, ponawiam prośbę! Zniknij i przestań hańbić nasz cudowny dom! Jak Puchonka aż mi się wstyd do Ciebie przyznawać :( Ginny za to od razu się zorientowała z kim to nasza Hermiona odczyniała dzikie tańce na parkiecie xD No cóż, nie bez powodu jest najlepszą przyjaciółką Hermiony. Doskonale poznała już tą dwójkę i ich uczucia do siebie. No i miedzy Rudą a Potterem chyba wszystko się zaczyna układać, choć ja dalej jestem i będę #teamBlinny! Szkoda tylko, że Blaise zachowuje się jak cholerny idiota i nie potrafi jej dać tego, czego ona pragnie a on nie zwraca na to uwagi i myśli, ze chodzenie dookoła siebie na palcach wystarczy i bycie szarmanckim. Ona nie potrzebuje pięknej skorupy, potrzebuje prawdziwego mężczyzny z uczuciami i emocjami.
    Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki, żebyś jednak się wykurowała! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko, ten ich taniec...! Wykoncza mnie i siebie jednoczesnie 😂 Ze on jej nie zaciagnal do tego dormitorium, to jest dla mnie niepojete 😛 Chociaz moze to wszystko wina Erniego, ktory - jak zwykle - wszystko psuje! Na Merlinie, czlowieku, jestes chodzaca tragedia 🤦‍♀️ Coz, w kazdym razie jestem dumna z Hermiony, ze zagrala w gre Draco i obrocila to przeciwko niemu! Ha! Mam nadzieje, ze mu to dalo do myslenia, bubek jeden! Chociaz nie robie sobie zbyt wielkich nadziei 😉 Ale sobie wymyslil, wielce szlachetny pan, no naprawde, jakby jeszcze sie ludzil, ze ktokolwiek moze miec wplyw na decyzje, podejmowane przez Hermione, ZWLASZCZA w kwestii zadawania sie z ludzmi, ratowania ich i wybaczania im 🤦‍♀️ A Theo... Ech, Theo, ten to tez nie odpuszcza 😁 Nadal uwazam, ze zemsta w postaci Lavender to najlepsze, co moglo go spotkac 😛
    Lece do kolejnego rozdzialu!
    Ściskam!
    Mała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po sposobie w jaki tańczyli nie mogło być inaczej, to musiał być Draco :D Ale, że już po wszystkim tak sobie poszedł, nie ciągnąc jej za sobą do dormitorium? No tego to już nie rozumiem :D Za to Hermiona rasowa Ślizgonka - zagrożenie Draco umówieniem się z Theo, tańcem z Ernim po prostu strzał w dziesiątkę. Sama zaczęłam się jej bać, jeszcze wyobraziłam ją sobie kiedy się do niego zbliża i szepcze to namiętnym tonem :D
    Pomysł Draco na umartwienie się jest kompletnie nieprzemyślany! Ale Ty jesteś głupi i uparty Draco! Chociaż w sumie, czy on ma jakiś realny wpływ na to co zrobi Hermiona? Nie sądzę ;) Ona się tak łatwo nie poddaje i Draco nie będzie miał wyboru, nie od dziś wiemy, że faktycznie brakuje jej samozachowawczości - zdecydowanie u niej ta klepka nie funkcjonuje dobrze ;)
    Ginny jest kochana, prawdziwa przyjaciółka, wciąż ratuje, odciągnięcie Harrego (który serio nic się nie domyślił:D) - złoto :) Tak właściwie HErmiona powiedziała coś ważnego, to, że Harry traktuje Ginny jakby była dzieckiem to jeszcze może wypracować i zmienić, ale to że najpierw robi potem myśli i to, że jest humorzasty nie zmieni... Właściwie sama nie mogę zdecydować się, którego bym wybrała, otwartą księgę z humorkami, czy zamkniętą księgę, przy której aby ją odkryć musiałabym włożyć dużo pracy, a i tak nie wiadomo czy przyniosłoby to efekty. Ciężka decyzja przed Ginny... Chyba jej współczuję, ja wybrałabym Blaise'a, ale tylko dlatego, że ja po prostu widzę ich jako parę, uwielbiam ich razem, czy w tym przypadku to by się sprawdziło, nie wiem...

    Proces Narcyzy. Zeznania potwierdzają, że Draco jest irytujący - jest, na prawdę i uparty. Proces Narcyzy ciekawe, zobaczymy...

    OdpowiedzUsuń