Rozdział 72: Impreza u Ślizgonów, Część I
Pokój wspólny Slytherinu został przekształcony w ekskluzywny klub nocny, pełen wirujących cieni i ruchomego oświetlenia. Imprezowicze tańczyli do dudniącej muzyki na małych lewitujących platformach lub w przestrzeni otoczonej sznurami świateł. Z małych kotłów unosiły się wirujące wielobarwne węże pary. W niczym nie przypominało to łaskawej scenerii przy świecach z różami i latającą orkiestrą w Klubie Ślimaka. Duże okno Pokoju Wspólnego z widokiem na Jezioro rzucało niesamowity blask, a po drugiej stronie szyby falowali trytoni.
Puls Hermiony zareagował na rytm muzyki, oddech przyspieszył, a jej wzrok przetoczył się po lochu w poszukiwaniu znajomego błysku platynowych włosów. Draco nie było nigdzie w zasięgu wzroku, ale Blaise trzymał kwadratową butelkę Syreniej Whisky. Jego czarny garnitur był praktycznie smokingiem, z jedwabnymi klapami okalającymi białą koszulę i czarnym krawatem.
- Witamy - powiedział Blaise, błyskając białymi zębami. Jego ciemne oczy spoczęły na Ginny na wystarczająco długo, by Harry zesztywniał, ale Ginny zignorowała ich obu, a jej uwagę przyciągnęli trytoni. Blaise spróbował więc nowej taktyki.
- Hermiono - powiedział. - Dziś wieczorem wyglądasz dość kusicielsko.
- Po prostu podoba ci się kolor - powiedziała Hermiona, uśmiechając się do niego.
- Podoba mi się to wszystko. - Blaise wręczył Harry'emu whisky, nie odrywając oczu od Hermiony. Harry potrząsnął butelką i prawie ją upuścił, wpatrując się w Blaise'a. Ginny wyglądała na rozbawioną.
- Zatańcz ze mną, Hermiono, proszę - powiedział Blaise, a Hermiona pozwoliła się poprowadzić. W końcu Blaise był dobrym przyjacielem Draco od czasu aresztowania Narcyzy.
- Dziwny czas na przyjęcie - powiedziała do Blaise'a, starając się nie zarumienić. To nie był walc w lochu eliksirów. Blaise trzymał ręce na jej biodrach i lekko uginał się w rytm muzyki. Hermiona starała się podążać za nim, nie stając się zbyt zakłopotana. Odchrząknęła i skupiła się na srebrnej spince do krawata Blaise'a w kształcie węża. - W dzisiejszych czasach niewiele jest do świętowania.
- Wiem, ale Pansy nalegała - powiedział Blaise. - Ona i Astoria powiedziały, że to wszystkich rozweseli.
- Musi być źle, jeśli Astoria chce rozweselać ludzi.
Blaise opuścił głowę, by móc szeptać jej do ucha.
- Uwielbiam ten twój ostry język.
Hermiona zaśmiała się, słysząc jego sugestywny ton. W pewnym sensie Blaise był nakręcaną lalką, jak Astoria. Rozejrzała się przez ramią Blaise'a na swoich przyjaciół: Neville rozdawał okulary, a Harry nalewał drinki, co było w jego wykonaniu dość kiepską robotą, ponieważ w tym samym czasie wpatrywał się w Blaise'a. Wylał whisky na sukienkę Lavender, powodując, że pisnęła z oburzenia, a Ginny przewróciła oczami i wyciągnęła butelkę z dłoni Harry'ego.
- Masz zamiar zapytać mnie o Draco? - Blaise oddychał jej do ucha, poruszając rękami po żebrach.
- Nie - powiedziała Hermiona, odsuwając się. - Zamierzasz mnie podniecić?
Blaise uśmiechnął się.
- Nie kuś mnie.
- Najwyraźniej już to zrobiłam - powiedziała cierpko. - Znajdź inny sposób, by zirytować Harry'ego.
- Och, ale to jest takie skuteczne. - Blaise wyglądał na rozczarowanego, ale cofnął jedną rękę, zamiast tego ujął jej dłoń i położył drugą rękę na odsłoniętych plecach Hermiony. Jego dotyk nadal wydawał się być raczej sugestywny, szczególnie przy tej grzesznej muzyce, ale zdecydowanie poprawił się.
- Jestem pewien, że Draco się pojawi - powiedział Blaise z uśmiechem. - Nie chciałby tęsknić za tobą dzisiejszego wieczoru.
Hermiona widziała teraz Pansy, olśniewającą w udrapowanej srebrnej sukience z głębokim dekoltem z przodu i z tyłu. Ręka Neville'a ciągnęła się po nagim kręgosłupie wiedźmy w sposób, który sprawił, że Hermiona prawie się zarumieniła. Neville był w końcu jej przyjacielem.
Jej wzrok spoczął wtedy na Astorii, która miała na sobie białą koronkową sukienkę odsłaniającą ramiona. Szyja blondynki była wyraźnie pozbawiona biżuterii. Astoria napotkała spojrzenie Hermiony, a Ślizgonka skinęła krótko głową, co było jedynym podziękowaniem, jakie Hermiona prawdopodobnie otrzyma. Nieważne. Trzymanie jakiejkolwiek wiedźmy z dala od kontroli Lucjusza było wystarczającym podziękowaniem.
Blaise z wdziękiem obrócił ją, wciąż zachowując między nimi rozsądną przestrzeń. Hermiona uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, po czym ponownie rozejrzała się po pokoju. Kolejna para ciemnych oczu przyciągnęła wzrok Hermiony - czarodziej ze Slytherinu, którego nie znała, prawdopodobnie z siódmego roku. Spoglądał na nią odważnie z aroganckim uśmiechem. Cudownie, jakiś czystokrwisty dupek nienawidzący mugoli z napakowanymi majtkami.
Muzyka ucichła, a Blaise puścił ją, dziękując za taniec pocałunkiem w dłoń i spojrzeniem w stronę Harry'ego, który przepychał się, marszcząc brwi.
- Cholera, Hermiono - zaczął Harry. - Jego ręce były wszędzie…
- Och, cicho, Harry - powiedziała, kończąc drinka. - Blaise chciał cię tylko zdenerwować. - Ujęła dwa kieliszki szampana z pływającej tacy i podała jeden chłopakowi. - Spokojnie, baw się dobrze. To tylko impreza.
Harry sączył szampana z niechętnym uśmiechem, a rękaw jego marynarki opadł, odsłaniając maleńkie spinki do mankietów w kształcie zniczy. Naprawdę wyglądał dziś świetnie.
- Zamierzasz nakłonić wszystkich do dobrej zabawy? - drażnił się.
- Tylko jeśli tego potrzebują. - Po szkockiej poczuła lodowaty chłód szampana w swoich żyłach. - Chodź, zatańczmy.
Ona i Harry prawdopodobnie wyglądali głupio, wykonując swoje typowe niezdarne kołysanie się w tym odurzającym otoczeniu. Magiczny fonograf w rogu wydawał z siebie głęboki basowy rytm, który był dość prowokujący, ale Hermiona i Harry byli zbyt zajęci chichotaniem z wyraźnie pijanego Ślizgona potykającego się za bliźniaczkami Patil. Śmiech Harry'ego jednak ucichł, gdy zobaczył, że Ginny i Seamus dołączają do tancerzy.
- Harry - powiedziała Hermiona. Spojrzał na nią. - Czy ty i Ginny rozmawialiście od…
- Nie, nie bardzo. - Harry westchnął. - Ale miała rację co do Chloe.
Hermiona nic nie powiedziała, tylko kołysała się w ramionach przyjaciela, starając się nie patrzeć na parę za Harrym. Czarodziej szarpał zębami ubranie swojej partnerki do tańca.
- Daj mi to, daj mi, daj z siebie wszystko… - nucił fonograf.
Harry wciąż wzdychał, oczywiście nie w zgodzie z otoczeniem.
- Ja też byłem surowy i honorowy dla Chloe - przyznał. - Merlinie, Hermiono, to prawda. W relacjach z kobietami jestem jak Percy.
- Czy mówiłeś jej o dnie kociołka?
- Nie. - Harry się skrzywił. - Ale mówiłem jej o protokole różdżek. I to nie w zabawny sposób.
Hermiona zachichotała. Harry ostrożnie ściągnął zabłąkany lok z jej twarzy, unikając szpilek Kompletu Gloriany.
- Chloe nie wróciła do Francji po tytuł - kontynuował. - Ten Książę Truflowy Buc czy coś w tym stylu… Ona znała go od dzieciństwa.
Harry spojrzał na Ginny.
- Nie mam pojęcia, jak się teraz zachować. Wszystko, co robię, po prostu odpycha Ginny.
- Nowy początek - powiedziała Hermiona.
- Co?
- Nowy początek - powtórzyła. - Brak oczekiwań. Żadnego adorowania młodszej siostry. Żadnego Chłopca, Który Przeżył. Ty jesteś Harrym. Ona jest Ginevrą.
Harry zmarszczył brwi.
- Przypuszczam, że wiesz wszystko o nowych startach, po tym wszystkim z Malfoyem.
- Wręcz przeciwnie - powiedziała Hermiona.
- Oboje jesteście naprawdę przerażający - powiedział Harry. - Śledzę Malfoya od ponad tygodnia i jest poważnie wyczerpujący. Dzięki Merlinowi przesłuchania jego rodziców są w przyszłym tygodniu. Potem będę mógł wrócić do ścigania mrocznych czarodziejów. To będzie jak wakacje.
Muzyka się skończyła, a raczej zaczęła dudnić, przechodząc w następną szokującą, niemal jęczącą melodię. Przestali tańczyć. Harry ponownie spojrzał na Ginny, która najwyraźniej drażniła się z Neville'em, mówiąc o czymś lubieżnym, kiedy Pansy uśmiechała się złośliwie obok niego. Przy gramofonie wciąż siedział i gapił się ten ciemnooki gad czystej krwi.
- Nowy początek - powiedział Harry, zamyślony.
- Tak - powiedziała Hermiona.
- W porządku. - Harry wziął dwa kieliszki szampana i podszedł do Ginny, wyglądając lżej niż wcześniej. Nie nosił swoich aurorskich szat, ale szedł z tą pewnością siebie, jaką charakteryzował się gdy je ubierał. Hermiona uśmiechnęła się i podeszła do półmiska pełnego truskawek w czekoladzie.
- Cóż, kogo my tu mamy. Hermiona Graaaaanger - wycedził nieznajomy głos. Odwróciła się i zobaczyła aroganckiego Ślizgona, który teraz stał przed nią, a jego ciemne oczy zwęziły się, jakby wkraczała w jego przestrzeń. Jej palce drgnęły, chcąc dotknąć różdżki ukrytej w sukience. Każde zakończenie nerwowe w jej ciele było w pogotowiu.
- Czy to nie zaszczyt - kontynuował czarodziej. - Marcus Fixe. - Wymówił to imię, jakby miała je znać.
Nic nie powiedziała, tylko zmarszczyła brwi, przyciskając różdżkę do biodra.
- Uważam, że jestem całkiem czarujący i z pewnością sprawiłem, że zaniemówiłaś - powiedział młody Ślizgon. Był atrakcyjny na swój dziwny sposób, bardziej ze względu na charakter, w jaki stał i trzymał głowę, a nie jego rysy lub ciało, które nie były niczym niezwykłym.
- Wcześniej szydziłeś ze mnie - powiedziała chłodno Hermiona. - Zgaduję, że nie chcesz mnie tutaj.
Fixe pociągnął nosem.
- Dziwię się, że pozwoliłaś Zabiniemu tak się obłapiać.
- Nie podobało ci się to? - powiedziała Hermiona. - Jestem zdruzgotana. - Popatrzyła na niego od góry do dołu. - Musi pan popracować nad swoim urokiem, panie Fixe. - Odwróciła się i odeszła, raczej wyczuwając, niż widząc na sobie wzrok Fixe’a. Przerażający.
Pragnąc uciec od Fixe’a, weszła prosto w czarodzieja w szarym garniturze.
- Och, przepraszam. Ernie!
Ernie spojrzał na nią z otwartymi ustami.
- Hermiono… wyglądasz tak… tak olśniewająco. - Jego twarz była tak czerwona, jak jego uszy.
- Chodź, zatańcz ze mną - powiedziała Hermiona. Fixe wciąż czaił się przy truskawkach. - Dziś jest tu kilku naprawdę dziwnych czarodziejów.
Ernie wykonał polecenie, ale muzyka przeszła na niski, pulsujący rytm, przy którym żadne z nich nie wiedziało, co robić. Konwencjonalny taniec po prostu by się nie nadawał i Hermiona z westchnieniem poinstruowała Erniego, by objął ją w pasie, a sama splotła ręce na jego szyi. Udało im się znaleźć jakiś rytm, a Hermiona radziła sobie dobrze, dopóki nie spojrzała na Ginny stojącą z Harrym, z szeroko otwartymi oczami. Ginny uśmiechnęła się i pokazała Hermionie kciuki uniesione do góry, a Hermiona poczuła, jak jej twarz płonie. Słodki Merlinie, teraz będą o tym gadać w całej szkole: Hermiona Granger mizdżąca się w tańcu z Ernim Macmillanem - wiecie, odbyli orgię w magazynie z połową samorządu uczniowskiego…
Sam pomysł wywołał u niej chichot, co nieco ostudziło jej zakłopotanie. Wyglądało na to, że Ernie wącha jej włosy czy coś, a ona miała go właśnie ostrzec przed szpilkami kompletu Gloriany, kiedy niestosowna piosenka w końcu się skończyła. Odsunęła się od Erniego, który jej podziękował i szybko odeszła.
- Pewnie wybiegnie gdzieś, żeby móc sobie zwalić - powiedział znajomy głos. - Myślę, że go złamałaś.
Hermiona westchnęła i odwróciła się.
- Theo - powiedziała. To była naprawdę irytująca impreza.
- Dobrze się bawisz? - zapytał Theo z małym uśmiechem. Wyglądał podobnie jak na przyjęciu Gryffindoru w czarnym garniturze, zielonej koszuli i krawacie w zielone wzory. Wyciągnął ku niej szeroką rękę, a srebrna obrączka jego pierścienia lśniła w zmieniających się światłach.
- Czy zechciałabyś zatańczyć?
- Nie, dziękuję - powiedziała Hermiona i zeszła z parkietu w stronę stołu z przekąskami. Miejmy nadzieję, że uda jej się znaleźć coś bezalkoholowego.
Theo podążył za nią.
- Więc nie jesteśmy już przyjaciółmi - powiedział. - Ale z pewnością nie jesteśmy wrogami. Sojusznicy? Ponownie zakwalifikowałbym nas jako znajomych, ale nie jako kolegów.
- Znajomi ze szkoły - powiedziała Hermiona, grzebiąc w butelkach. - Doskonałe określenie.
- Ale takie zimne - powiedział Theo. - Gdzie jest dziś Draco?
- Nie pytaj mnie - warknęła, wąchając przezroczysty płyn. Nie, to na pewno nie woda. - Dowiedziałabym się jako ostatnia. - Odrzuciła małą butelkę i podniosła następną.
- Proszę, pozwól, że ci pomogę - powiedział Theo, wyjmując jej butelkę z ręki. - Co byś chciała? Syrenia Whisky? Ognista Whisky? Jest tu też trochę absyntu.
- Woda - powiedziała Hermiona. - Albo sok. Coś bezalkoholowego.
- Na imprezie Slytherinu? - Zapytał Theo. - Wysokie oczekiwania. - Rozejrzał się wokół butelek. - Nie widzę żadnych napojów gazowanych, ale wierzę… tak. Musujący cydr. Kto by wiedział?
Hermiona podejrzliwie pociągnęła nosem nad szklanką, którą jej podał. Pachniało dobrze. Ostrożnie upiła łyk.
- Merlinie, Hermiono - powiedział Theo, przewracając oczami. - Ponownie próbuję zdobyć Twoje zaufanie. Nie zamierzam podawać ci trunku, którego nie chcesz.
- Tak mówisz - zaczęła Hermiona. - Ale ja…
- Theee-oh. - Lavender stała przed nimi z zarumienioną twarzą. Najwyraźniej wypiła już sporą ilość ognistej whisky, bo jej policzki były zarumienione, a blond włosy potargane w zawiłych skrętach.
- Ty… - Lavender szturchnęła Theo w pierś. - Uwiodłeś mnie! I… i złamałeś mi serce!
- Ależ skąd! - Zaprotestował Theo. - Mówiłem ci… Draco kłamał! Hermiono, powiedz Brown, że Draco kłamał o mnie!
- On piecze - powiedziała Hermiona, zrezygnowała z tego, że przez następne dziesięć minut jej słowa nie będą miały żadnego sensu.
- To kolejna rzecz! - zawołała Lavender, pełna pijackiego oburzenia. - Draco w ogóle nie piecze, Hermiono! Poprosiłam go o kilka przepisów, a on spojrzał na mnie, jakbym była walnięta!
- Jesteś walnięta, Brown - warknął Theo. - Draco nie piecze i nigdy cię nie uwodziłem. Powiedz jej, Hermiono.
- Nie możesz poklepać Draco po głowie, Lavender - powiedziała Hermiona, sącząc schłodzony cydr.
Theo spojrzał na Hermionę.
- To niesamowity sposób, by się na mnie zemścić.
- Och… Theo… - zachichotała Lavender.
- Och, spójrz, tam jest Ginny - powiedziała Hermiona, pragnąc imprezować z kimś, kto nie był Ślizgonem, mężczyzną, wariatem lub całą trójką.
- Nie zostawiaj mnie! - błagał Theo. - Brown, zejdź ze mnie! Przestań płakać na mój garnitur! Hermiona!
Hermiona praktycznie podbiegła do Ginny, która przyjęła ją z zachwytem. Ginny nalegała, żeby obie tańczyły do aktualnej piosenki, która była prawie tak zdegenerowana, jak ta, do której tańczyła z Ernim. Pozostali tancerze starali się ominąć dwie szalone dziewczyny z Gryffindoru, co dało Hermionie mnóstwo miejsca na dzikie machanie rękami, a Ginny na wykonanie serii obrotów, które prawie wepchnęły Rudą na ogromne okno w pokoju. Z pewnością przestraszyła na śmierć trytonów na zewnątrz. Hermiona wzięła przyjaciółkę za ręce i zaciągnęła ją z powrotem na parkiet, mijając stado trzymających perły Ślizgonek. Hermiona przewróciła oczami: Ta ślizgońska para w kącie praktycznie odegrała treść dudniącej piosenki (w której występował wyjątkowo apodyktyczny mężczyzna mówiący swojej dziewczynie, czego teraz chce) i chyba czuli się obrażeni przez Ginny?
- Harry zachowuje się dziś jak człowiek - powiedziała Hermionie Ginny podczas przerwy w muzyce. Chłopiec, Który Przeżył, znalazł jakiś urok w swojej znieruchomiałej głowie i przestał patrzeć na Blaise'a. Następnie Ginny pochwaliła Hermionę za rozluźnienie Erniego i powiedziała, że Lavinia Clarke i dwie inne Harpie - dawne Ślizgonki - były na przyjęciu.
- Są bardzo miłe, ale mają tę dziwną obsesję na punkcie Draco - powiedziała Ginny. - Ciągle go szukają. Zrobił spore wrażenie na meczu quidditcha między domami.
Hermiona była zszokowana.
- Nawet z zaklęciem „Gińcie Szlamy” i procesem i w ogóle?
Ginny wzruszyła ramionami.
- To tylko czyni go bardziej atrakcyjnym poza Hogwartem. Kobiety ze Slytherinu są naprawdę dziwne.
Hermiona mogła się tylko zgodzić. Mężczyźni też. Zatańczyła do drugiej piosenki z Ginny, odprężając się na tyle, by ponownie sięgnąć po Syrenią Whisky. Przyciągały jednak sporą uwagę - kobiety ze Slytherinu najwyraźniej nie tańczyły ze sobą. Blaise grasował po obwodzie parkietu, a Pratt i Bloom (dawni pałkarze Slytherinu) patrzyli z otwartymi ustami. Hermiona stłumiła chęć podejścia i skarcenia ich, jakby byli Piskliwymi Myszkami.
Wkrótce pożałowała tej wypitej whisky, ponieważ zauważyła, że spogląda na Theo, który teraz tańczy z Daphne Greengrass w bardzo kuszący sposób. Zrzucił płaszcz i krawat i uwolnił kilka górnych guzików swojej zielonej jedwabnej koszuli. Theo przyłapał ją na tym i mrugnął, a Hermiona odwróciła głowę. Lavinia Clarke rozmawiała z Neville'em, przynajmniej do przybycia Pansy i zmiażdżenia Harpii jednym spojrzeniem.
Po trzech piosenkach Hermiona i Ginny wycofały się na sofy przy kominku obok Neville'a, który miał teraz Pansy na kolanach. Harry dołączył do nich wkrótce potem, z poluzowanym krawatem i zarumienioną twarzą.
- Tańczyłeś między bliźniaczkami Patil - powiedziała złośliwie Ginny do Harry'ego.
- Możliwe, że już nigdy nie będę taki sam - powiedział Harry, uśmiechając się do niej. - Te imprezy Slytherinu to coś kompletnie nowego.
Hermiona musiała się zgodzić. Cała scena była podniecająca: muzyka, alkohol, wirujące hormony. Neville obok niej, szeptał coś do chichoczącej Pansy. Harry przysunął się bliżej Ginny, a jego uśmiech sprawiał, że wyglądał bardzo podobnie do Theo. Ginny odchyliła się niedbale do tyłu na swoim boku sofy, ze skrzyżowanymi długimi nogami i kieliszkiem szampana w jednej ręce, czując się całkiem swobodnie w tym otoczeniu. Spojrzała na Harry'ego bardzo ślizgońskimi oczami.
Potrzebuję powietrza. Hermiona wyślizgnęła się sprzed kominka, chcąc na jakiś czas opuścić pokój wspólny. Może całkowicie opuściłaby imprezę. Jej przyjaciele byli najwyraźniej zajęci sobą i wieczór nagle stał się jakby bez życia. Draco prawdopodobnie był znowu we Francji w ten weekend, mając tylko Aimee jako towarzystwo, rozmyślając nad czekającymi go przesłuchaniami, a ona…
- Już wychodzisz? - Znowu Fixe. - Nie mów mi, że jedna mała impreza u Ślizgonów to za dużo dla Hermiony Granger.
Hermiona odwróciła się do niego. Okrągła twarz Fixe’a i czarne loki nadawały mu śmiesznie młody wygląd pomimo doskonale skrojonego czarnego garnituru. Dłoń trzymająca jego drinka miała gruby szmaragdowy pierścień, który pasował do jego krawata.
- Dlaczego ciągle wymawiasz moje imię w ten sposób? - zapytała go irytująco.
- Jak? - Fixe sączył swój syreniak z lodu, a jego ciemne oczy nigdy nie opuszczały jej.
- Jakby to był wielki tytuł, z którego można szydzić.
- To wspaniały tytuł, z którego nie szydziłem - powiedział Fixe.
Hermiona przewróciła oczami.
- Niezła próba. Oczywiście, że ze wszystkiego szydzisz. Mniej niż czarująca cecha ślizgonów.
- To jest akcent. - Fixe przesunął się między nią a dziurą za portretem. - Nic na to nie poradzę.
Spojrzała na niego.
- Tak, tak, jestem Hermiona Granger. Jestem szaloną pijaczką, który pozwala mężczyznom obłapiać ją podczas tańca. Teraz, kiedy zniweczyłam wszystkie twoje nadzieje i oczekiwania, czy mogę już odejść?
Fixe uniósł brew.
- Ciekawe. Czy to oznacza, że możesz pozwolić mi się obłapiać podczas tańca?
Hermiona prychnęła i spojrzała na przyjęcie, ignorując Fixe’a. Zauważyła, że Theo ponownie został osaczony przez Lavender. Blond Gryfonka trajkotała niespokojnie, głaszcząc ramię biednego mężczyzny po tym, jak wylała na niego swojego drinka.
Fixe podążył za jej wzrokiem.
- Nott ma tam pełne ręce roboty. Dziwna dziewczyna. Merlin tylko wie, o czym mówi.
- Och, Theo, proszę, wybacz mi - pisnęła Hermiona. - Poczekaj, zliżę ci whisky z rękawa!
- Dobra, ale uważaj na spinki do mankietów, kochanie - powiedział Fixe absurdalnie głębokim głosem.
- Z drugiej strony, pozwól mi użyć tej serwetki, Theo. Użyje jej na tobie w bardzo sugestywny sposób.
- A ja będę piszczeć jak mała dziewczynka i rozlewać własnego drinka.
- Och, Theo, jesteś taki przystojny, kiedy wyglądasz morderczo! - Hermiona odetchnęła. - Gdzie idziesz? Proszę zagróź mi jeszcze raz, to tylko gra wstępna, prawda? Theo!
Hermiona rozpłynęła się w chichocie, nie mogła nic na to poradzić, a Fixe zaśmiał się wprost, wyglądając teraz jeszcze bardziej chłopięco. Theo zdołał uciec, ale za jaką cenę - przewrócił dwa stoły, a jego pomarszczona koszula miała teraz rozprzestrzeniającą się ciemną plamę. Inni Ślizgoni zachichotali, gdy Theo zniknął na schodach do dormitoriów chłopców.
Fracas zwrócił uwagę Harry'ego, który trzymał ramię wzdłuż oparcia sofy, którą dzielił z Ginny. Lavender szlochała w odrzuconą serwetkę, ale bliźniaczki Patil szybko ją pocieszyły. Harry odwrócił się do Ginny, która najwyraźniej powiedziała coś szokującego, biorąc pod uwagę wyraz twarzy Neville'a, a nawet Pansy. Ale Harry posłał Ginny leniwy uśmiech, którego Hermiona nigdy wcześniej nie widziała.
- Wyglądasz raczej na zadowoloną z siebie - powiedział Fixe. Hermiona niemal zapomniała, że tam był.
- Lubię, gdy moi przyjaciele są szczęśliwi - powiedziała.
Fixe odstawił szklankę i zrzucił marynarkę, nie patrząc na nią, wręczając ją przechodzącemu chłopcu ze Slytherinu.
- Teraz zatańczymy - oznajmił, biorąc Hermionę za rękę i przyciągając ją do masy ruszających się ciał. Drugi Ślizgon stał wpatrzony w nich, wciąż trzymając płaszcz Fixe’a.
- Nie tańczę z tobą do tej szokującej piosenki, Fixe - zaprotestowała Hermiona. - Więc po prostu… - Fixe całkowicie ją zignorował, po prostu umieścił ją w środku tłumu i sprawił by objęła go ramionami za szyję. Jego własne ramiona otoczyły ją i mogła poczuć jego ciepło przez szarą jedwabną koszulę.
- Fixe, mam chłopaka i…
- Nie będzie miał nic przeciwko - mruknął.
- Z pewnością będzie miał coś przeciwko, nawet nie masz pojęcia… - Hermiona próbowała się wycofać, ale tłum naciskał zbyt blisko, a muzyka i alkohol działały przeciwko niej. Przynajmniej Fixe trzymał ręce na jej talii.
- To nie więcej niż zrobiłaś z naszym Prefektem Naczelnym - powiedział Fixe, brzmiąc na nieco zirytowanego.
No tak, ale Fixe to nie Ernie. Gładka dłoń Ślizgona na jej nagim ramieniu wywołała gęsią skórkę. Druga dłoń spoczywała delikatnie na jej talii, a Hermiona wykorzystała lekki dotyk Fixe, by wyrwać się z jego uścisku, umieszczając między nimi kolejną tańczącą parę.
Fixe podążył za nią, wyglądając na zdeterminowanego, a Hermiona uchyliła się za inną skręcającą w tańcu parą, kontynuując taniec z rękami nad głową. Okrążyła Lavender i bliźniaczki Patil, które tańczyły w grupie, po czym stanęła przed ociężałym Gregorym Goylem. Oczy byłego poplecznika Malfoya wyszły z orbit, kiedy zdał sobie sprawę, z kim nagle tańczył, z Hermiona posłała Goyle’owi promienny uśmiech, gdy kołysali się razem, po czym znowu się odwróciła.
Straciła jednak Fixe’a z oczu i zatrzymała się niepewnie na jednej nodze. Dłoń z kwadratowym szmaragdowym pierścieniem chwyciła ją od tyłu i obróciła.
- Znalazłem cię - warknął Fixe. - Jesteś okropną flirciarą... panno Granger. - Dreszcz przebiegł po kręgosłupie Hermiony, kiedy wymówił jej imię.
- Dzika w głębi - powiedziała Hermiona, zanim pomyślała.
Fixe zamrugał zaskoczony, po czym położył rękę na jej nagich plecach, trzymając ją za drugą rękę.
- Lepiej? - zapytał, rozpoczynając zmodyfikowany walc. - A może znowu uciekniesz?
Hermiona zarumieniła się, ale odmówiła odpowiedzi i tańczyli w ciszy, a Fixe tym razem zachował odpowiedni dystans, tak jak Blaise.
- Dobrze się dzisiaj bawisz? - zapytał Ślizgon z ostrożną uprzejmością.
- Tak - powiedziała znacząco. Fixe tylko się uśmiechnął, puszczając dłoń, by odgarnąć lok z jej twarzy.
Hermiona wzdrygnęła się.
- Ostrożnie - powiedziała, myśląc o swoich spinkach do włosów.
- To tylko loki - powiedział Fixe, owijając pasmo w palcu. - Po prostu piękny, lśniący, skręcony lok, który nie daje się skrępować.
Hermiona poczuła gorąco na twarzy. Ślizgoni. Następnie Rupert Pratt podszedł do niej i szeptał aksamitnymi tonami, że aż się zakrztusił. Wyszarpnęła włosy z uścisku Fixe, patrząc gniewnie i mogła być tylko wdzięczna. gdy usłyszała głos Neville'a.
- Czy ten facet ci przeszkadza, Hermiono? - zapytał jej przyjaciel. Fixe natychmiast się cofnął, trzymając ręce w górze. Mrugnął do Hermiony, ignorując Neville'a i zniknął w tłumie.
- Kto to był, Hermiono? - chciał wiedzieć Neville.
- Marcus Fixe - powiedziała Hermiona, marszcząc brwi. - Tylko jakiś dupek ze Slytherinu - Jej oczy rozszerzyły się. Nie.
- Hermiona? - zapytał Neville.
Rozejrzała się gorączkowo.
- Gdzie on poszedł?
- Gdzie kto poszedł? - zapytała Pansy, przyspieszając. - Co z tobą, Granger?
- Nic mi nie jest - powiedziała Hermiona, wyciągając szyję, by spojrzeć na tłum. Zostawiła ich i zaczęła przemierzać pokój.
Hermiona okrążyła pokój wspólny, unikając Theo, który znów był nieskazitelny w nowej koszuli i krawacie, i Erniego, który najwyraźniej wypił więcej i chciał prosić ją do kolejnego tańca. Zobaczyła, jak Astoria podchodzi do Theo i chwyta go za ramię. Theo wyglądał, jakby wolał znowu mieć do czynienia z Lavender.
Sapiąc z irytacją, Hermiona weszła na unoszącą się platformę i tańczyła trochę mechanicznie, obserwując imprezę poniżej. Ludzie wskazywali na nią, ale prawie tego nie zauważyła. Był tam, oparty o ścianę pokrytą srebrem, znów ze szklanką w dłoni, w strumieniu światła, z twarzą zwróconą ku niej. Hermiona opuściła platformę i bezlitośnie wepchnęła się w tłum tancerzy, wyskakując przed Fixem po drugiej stronie.
Stała tam, dysząc, wiedząc, że jej sukienka jest przekrzywiona, a włosy prawdopodobnie rozczochrane pomimo diamentów. Fixe wyprostował się, a jego okrągła, chłopięca twarz nie wyrażała kompletnie nic. Hermiona pchnęła go na ścianę i uderzyła ustami o jego, całując go brutalnie, a potem odsuwając się. Jej oczy spoglądały na jego ciemniejsze.
- Draco - warknęła.
_____
W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Hermiona doprowadza wszystkich do szału. Pansy służy poradą prawną.
Vera
Oj Herm mogłaś chociaż zatańczyć z Theo oj Herm Herm. Co ten Draco,sprytny z niego gość a może Marcus 🤔
OdpowiedzUsuńCo Hermiona odwali że aż wszystkich zirytuje 😂
Pozdrawiam 😌
Tak!Theo zasłużył na taniec! Choćby po to, żeby wybawić go od przeklętej Lavender! Zasłużył na takie traktowanie, ale ja się nie umiem gniewać na kogoś, kto pracuje na odzyskanie zaufania :D
UsuńDokładnie a Herm by pokazała że jest zdolna do wybaczania, a Lav mogła by sobie kogoś znaleźć 😒
UsuńTak czułam, że to Draco! Eliksir wielosokowy nie powinien być w końcu żadnym problemem. Na początku serio myślałam, że jakiś głąb się do niej dowalił i nie chce się odczepić i tylko myślałam "Gdzie do cholery jesteś Draco?!". Ale kiedy dotknął jej włosów byłam już pewna, że to był Draco. Nie mógł sobie pozwolić na takie zachowanie będąc sobą, dlatego zmienił się w kogoś innego bo już nie mógł wytrzymać braku jej bliskości. Cholera, a to sprytna bestia jeśli faktycznie mam rację! Że też wcześniej się nie zorientowałam! Blaise próbował nie tylko wkurzyć Pottera ale i Gin. Cóż z tego, jak ona i tak nie zwraca na niego uwagi ale chociaż sobie z Hermioną potańczyli :D Biedny Theo! Lavender nie daje mu spokoju i ciągle za nim biega! A jeszcze jak się napruła... Jest tym bardziej niebezpieczna, a on nie może z tym nic zrobić, a Hermiona nie może mu pomóc w żaden sposób, bo Draco doskonale o to zadbał.
OdpowiedzUsuń"- On piecze - powiedziała Hermiona, zrezygnowała z tego, że przez następne dziesięć minut jej słowa nie będą miały żadnego sensu.
- To kolejna rzecz! - zawołała Lavender, pełna pijackiego oburzenia. - Draco w ogóle nie piecze, Hermiono! Poprosiłam go o kilka przepisów, a on spojrzał na mnie, jakbym była walnięta!
- Jesteś walnięta, Brown - warknął Theo. - Draco nie piecze i nigdy cię nie uwodziłem. Powiedz jej, Hermiono.
- Nie możesz poklepać Draco po głowie, Lavender - powiedziała Hermiona, sącząc schłodzony cydr."
Ten fragment dla mnie wygrał! Normalnie mistrzostwo, że Hermiona nie może powiedzieć wprost o co chodzi xD A ta przegadywanka o Theo i Lavender z wymyślonym dialogiem chyba serio potwierdza to, że Marcus Fixe to był Draco! Kto inny by wiedział, że ona się w coś takiego bawi i tak szybko by dołączył?! Ernie za to chyba się napalił po tym alkoholu i liczył na coś więcej po tym jednym tańcu. Matulu, niech ten dzban przestanie przynosić hańbę naszemu domowi błagam! Ginny z Harrym za to chyba faktycznie zaliczają nowy start powoli patrząc na to, że Potter w końcu zaczął się zachowywać jak należy.
Pozdrawiam cieplutko i przesyłam mnóstwo pozytywnej energii, żeby choroba w końcu odpuściła! <3
Czy to był Draco?
OdpowiedzUsuńTak! Miałam podejrzenie, że coś z tym gostkiem jest nie tak, a upewniłam się dopiero przy tych spinkach. Skubaniec! I że inni Ślizgoni się nie zorientowali, że to obca twarz? Bez urazy dla autorki (Rowling też zdaje się o tym czasami nie pamiętać), ale jednak tych uczniów nie ma aż tak wielu, żeby się wzajemnie nie kojarzyli ;P No, ale może to tylko moja opinia :D W każdym razie jestem pod wrażeniem sprytu, tego się po Draco nie spodziewałam, AŻ takiej przebiegłości! Zresztą Potter i jego wyluzowana odmiana to też nowość i przyznam szczerze, że tak mi kanoniczny Harry wlazł w głowę, że nie mogę do sobie takim wyobrazić, a przecież chłopak ma dosyć sporo ze Ślizgona, wbrew wszelkim pozorom :D Jestem ciekawa, co to będzie dalej między nim, a Ginny :) A Theo i Lav, cóż... Na taką karę to akurat zasłużył i śmiałam się w głos z parodii Hermiony/Fixie(Malfoya) z rozmowy Notta i Brown, hahah :D
OdpowiedzUsuńWiem, ze kolejny rozdział już jest, a nie mam jak przeczytać, i chyba padnę!
Ściskam!
Mała ;*
Ernie ma chyba jakieś brzydko mówiąc niedojebanie mózgowe, na prawdę, każda rzecz jaka robi tylk oto potwierdza...
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie mega wątek Trio - Ginny, Harry, Blaise, jak dla mnie Blaise jest na przegranej pozycji. Ginny kochała od pierwszego wejrzenia Harrego, wie o nim wszystko, jest dla niej otwarty. Blaise, pozostaje zamknięty i raczej nic ani nikt tego nie zmieni.
Theo... Cóż Lav i Astoria to dla niego dobra kara. Czego on się spodziewa? Że Hermiona przyjmie go z otwartymi ramionami jak gdyby nigdy nic? Gdyby tak zrobiła, to jej postąpienie w ten sposób byłoby niiewytlumaczalne i głupie.
Fixe w pierwszej chwili myślałam że jakiś ślizgon się do niej dobiera i zaraz wyskoczy Draco, ale kiedy zaczął mówić, to już wiedziałam, że to Draco - zdradziła go zazdrość i zaborczość. Pocałunek - oby to był nowy początek ♥️
Hermiona doprowadza wszystkich do szału. Pansy służy poradą prawną. - > lubię Pansy w tym opowiadaniu :) prawdziwa przyjaciółka, para Nevilla, bardzo ciekawe - może porada w związku z Narcyza? Hermiona rzadko kiedy nie doprowadza do szału 😅