Po prostu ją tutaj zostawił, na środku mugolskiej ulicy, tak słabą, że ledwo mogła się ruszać. Rozmyślała nawet o wezwaniu kogoś, kto by jej pomógł, lecz coś w głowie podpowiedziało jej, iż nie jest to najlepszy pomysł. Zakon nie powinien się o tym dowiedzieć, a ona sama już nie wiedziała, co o tym myśleć. Była tylko jedna możliwość, żeby wydostać się z tej ulicy. Rozejrzała się wkoło, aby mieć pewność, że w pobliżu nie ma nikogo i aportowała się przed drzwi Kwatery Głównej.

Wzięła głęboki oddech, po czym nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi. Miała nadzieję, iż nikt nie spostrzeże, jak chyłkiem przemierza korytarz, by dotrzeć do swojej sypialni. Starała się nie zakłócić ciszy, która ją otaczała.

Myśli miała zmącone, obrazy wydarzeń z ostatnich godzin falami krążyły po głowie, poczuła się naprawdę słabo i zakręciło się jej w głowie.

Powoli zbliżyła się do łazienki. Przy pomocy magii w ciągu zaledwie kilku sekund napełniła wannę wodą, po czym zdjęła ubranie i porzuciła przy drzwiach.

Gorąca woda okryła jej ciało, relaksując i rozluźniając obolałe mięśnie, ale jednocześnie zmywając widmo złych wspomnień. Wkrótce jej głowę wypełniły obrazy tak inne od poprzednich.

Wciąż nie mogła zaakceptować, co zrobiła. Czy było prawdą to, co jej powiedział, że ratuje jej życie? W pewnym stopniu wierzyła mu, lecz teraz, gdy była już daleko od tamtego miejsca spoglądała na wszystko z zupełnie innej perspektywy.

Czy on przypadkiem nie bawił się jej umysłem, próbując zmącić myśli i znaleźć sposób, by zwrócić ją przeciwko tym, których kochała?

Przez te wszystkie lata podejrzewali Snape'a i tyle razy się mylili. Czy było coś związanego ze śmiercią Dumbledore'a o czym nie mieli pojęcia, a czego nie byliby w stanie zrozumieć?

Widziała to w jego spojrzeniu, wyglądał tak, jakby naprawdę się o nią martwił. Wydawał się taki przekonywujący, gdy mówił, że chce jej pomóc. Nadal była żywa, nieprawdaż? Uleczył jej rany. To już coś oznaczało, prawda?

Prawda jest taka, że nigdy nie patrzyła na niego w ten konkretny sposób, jak na mężczyznę, Zawsze widziała tylko nauczyciela. Mimo tego jej ciało reagowało na każde jego dotknięcie. Gdy pierwszy szok minął, poddała się jego woli bez zastanowienia i teraz czuła, jak jej serce przyspiesza za każdym razem, gdy o nim tylko pomyśli. Poczuła się, jak mała, głupiutka dziewczynka.

Nagle usłyszała jakiś dźwięk i otworzyła oczy. Musiała przysnąć z powodu zmęczenia i natłoku myśli. Rozejrzała się. Czuła niepokój, ale chciała też odnaleźć źródło hałasu.

Dźwięk dochodził z miejsca, gdzie porzuciła swoje ubrania. Brzmiał zupełnie, jakby coś skrobało piórem po papierze. Wyszła z wanny i otuliła się ciepłym, puchatym ręcznikiem. Sięgnęła do swych szat i ze zdumieniem stwierdziła, że są ciepłe w dotyku. W jednej z wewnętrznych kieszeni znalazła kawałek pergaminu. Stał się zimny w momencie, gdy tylko go dotknęła. Pojawiły się na nim słowa. Zdołała przeczytać: „Wszystko w porządku?"

Zawahała się. Nie wiedziała, bowiem, o co tutaj chodzi, lecz nagle ową linijkę zastąpiło następne zdanie: „Czy coś cię boli?"

Sięgnęła po własne pióro i napisała pod spodem: „Profesor Snape?" Chociaż znała już odpowiedź, rozpoznała, bowiem jego charakter pisma.

„Tak", a chwilę potem: „Czy jesteś ranna?"

„Myślę, że nie."

„Myślę, że zasługujesz na jakieś wyjaśnienia, lecz nie mogę ci zdradzić wszystkiego. Powiem ci tyle, ile mogę…"

Zdania pojawiały się jedne za drugimi. Były to tylko jedna, dwie linijki tekstu, lecz znikały tak szybko, że musiała skupić się, aby żadnej nie przegapić.

„Musiałem powiedzieć Czarnemu Panu, że szpiegujesz dla niego, inaczej już byłabyś martwa. Wierzą teraz w to, iż uwiodłem cię podstępnie i pracujesz dla mnie."

„Jednak to było za mało, żeby przekonało go w pełni. Musiałem, więc udowodnić, że mówię prawdę. Jeślibyś uczyniła cokolwiek, by mnie wtedy powstrzymać oboje bylibyśmy martwi."

Słowa zniknęły. Upłynęło kilka sekund, a ona nadal nie była w stanie napisać niczego w odpowiedzi.

„Obawiam się jednak, że to nie koniec. Będą chcieli, żebyś wykazała się i przekazywała im informacje o Zakonie. Podejrzewam, że będą mnie obserwować na każdym kroku. Musimy się ponownie spotkać, oni również tam będą. Rozumiesz powagę sytuacji?"

„Tak" odpisała, pióro drżało w jej dłoni.

Mała mapka pojawiła się w chwilę po tym, a obok niej instrukcje.

„Aportujesz się tam za trzy dni o ósmej wieczorem. Pół mili na południe od tego miejsca znajdziesz małą chatkę. Wejdziesz do środka i zaczekasz tam na mnie."

„Ten pergamin ulegnie samozniszczeniu w ciągu kilku minut. Upewnij się, że pamiętasz, gdzie masz się udać i nie spóźnij się."

Nawet po zapamiętaniu mapy wciąż wpatrywała się w pergamin. Kilka minut później pojawił się niebieski płomień, który go strawił.

Wciąż nie mogła uwierzyć w to, jak dobrze potrafiła udawać przed własnymi przyjaciółmi, że wszystko jest w porządku. Byli zapewne zbyt zajęci, by cokolwiek zauważyć.

W ciągu dnia miała masę zajęć i było, z kim porozmawiać. Jednak nocą wspomnienia tego wszystkiego, co się stało, wracały ze zdwojoną siłą.

Pierwszej nocy zamaskowani mężczyźni otaczali ją w ciasnym kręgu, krzywdząc i śmiejąc się z niej. Obudziła się cała zlana zimnym potem, trzęsąc się, jak w febrze. Była zbyt przerażona, by zasnąć ponownie.

Wspomnienia dwóch kolejnych nocy różniły się diametralnie od siebie. Czuła jego dotyk na swojej skórze, wargi pieściły ją, a męskie ciało tak blisko niej… Po obudzeniu była jeszcze bardziej zakłopotana, niż przedtem i z jakiegoś niezrozumiałego powodu, już się nie bała.

Trzeciego poranka, obudziło ją słońce, które świeciło za oknem. Nie mogła zasnąć ponownie, więc udała się do kuchni i czekała na innych, aż się obudzą. Gdy wszyscy byli już w komplecie i jedli śniadanie przy stole, ona wpatrywała się w swój talerz i nie mogła nic przełknąć. Była tak roztargniona, że nawet nie zwróciła na to uwagi.

Spędziła ten dzień w bibliotece, zmuszając się do czytania, wiedząc jednak, że jest zbyt wytrącona z równowagi, by skupić się na tekście dłużej niż dwie sekundy. Było to jednak najlepsze miejsce i nikt jej nie przeszkadzał. Godziny płynęły i wkrótce niebo zaczęło ciemnieć.

Nic nie jadła przez cały dzień, nie była w stanie się do tego zmusić. Po tym, jak oznajmiła wszystkim zebranym, że jest zbyt zmęczona, by cokolwiek przełknąć, wymówiła się chęcią pójścia do łóżka, by przespać się trochę. Wstała i udała się w kierunku schodów, w międzyczasie chwyciła płaszcz. Po rzuceniu kilku zaklęć, by upewnić się, że jej nieobecność nie zostanie spostrzeżona, wróciła na dół i po cichu opuściła dom.

Było jeszcze wcześnie, gdy aportowała się w lesie. Nie chciała czekać ani minuty dłużej, więc znalazła chatkę. Znajdowała się tam, gdzie powinna być. Weszła do środka. Było tam przeraźliwie pusto, stół i połamane krzesło, nic więcej.

Znalazła kominek i rozpaliła mały ogień. Choć i tak było przeraźliwie zimno, zrobiła to, by mieć zajęcie dla rąk. Usiadła na podłodze i zapatrzyła się w płomienie, nie myśląc o niczym.

Głośne pyknięcie przywróciło ją do rzeczywistości, wstała przerażona. Podeszła w kierunku okna, lecz zdołała uczynić tylko kilka kroków. Silne ręce pochwyciły ją w pasie i pociągnęły w tył.

- Nic nie mów - wyszeptał jej cicho do ucha i przyciągnął do siebie jeszcze bliżej.

Poczuła gorące wargi na swojej szyi. Jego ręce nieśpiesznie odpięły kilka guzików jej koszuli, po czym wślizgnęły się pod nią. Zamknęła powieki i głośno zaczerpnęła powietrza. Czy jego ręce zawsze muszą być takie zimne? Ich dotyk na rozgrzanej skórze powodował, że przez jej ciało przebiegały dreszcze. Czuła, jak jego druga ręka powoli wędruje w kierunku spódnicy i bawi się paskiem. W międzyczasie ustami przygryzał płatek jej ucha.

Otworzyła oczy i zamarła, gdy ujrzała jakąś twarz zaglądającą do środka przez szybę w oknie. Błysk w tych oczach spowodował, że nie mogła zaczerpnąć powietrza. Musiał to wyczuć, bo zatrzymał się na chwilę i powiedział.

- Mówiłem ci przecież, że będą mnie śledzić. Nie zwracaj na niego uwagi. - Zakończył swoją wypowiedź, po czym kontynuował pieszczoty.

Zmusiła się, by ponownie zamknąć oczy i wkrótce jej ciało znów odpowiadało na pieszczoty, jeszcze bardziej niż przedtem. Oparła się o niego i jęknęła, gdy poczuła jak jego palce wślizgują się pod spódnicę w głąb jej bielizny. Wszystko inne przestało być ważne w tym momencie.

W ciągu ostatnich dni udało się jej zapomnieć o tym, co się stało. Sądziła, że to wszystko było tylko jej imaginacją, spowodowaną szokiem po tym, jak ją uwięziono i niemal zabito. Teraz jednak był tutaj, a jego dotyk, który tak dobrze znała, sprawiał jej ogromną przyjemność. Czuła się tak wspaniale. Po raz drugi w życiu, emocje wzięły górę nad rozsądkiem, a ciało poruszało się z własnej inicjatywy.

Poczuła, jak jedna ręka pieści jej piersi, podczas gdy druga dotarła do łechtaczki i zaczęła ją drażnić. Jej biodra otarły się o niego, co wywołało jęk rozkoszy. W momencie, gdy jeden z jego palców powolutku wsunął się w jej wnętrze, usłyszała, że zaczął coś mówić, jednak była zbyt ogarnięta żądzą, by móc go zrozumieć.

- Panno Granger – usłyszała. - Panno Granger. - W jej głowie brzmiało to jak brzęczenie. Jednak to właśnie jej imię sprawiło, że myślami wróciła na ziemię.

- Co…ohh…co? - Było to wszystko, co udało się jej odpowiedzieć. Gardło miała suche na wiór.

- Musisz mnie wysłuchać, skoncentruj się, dasz radę?

Kilka sekund zabrało jej przyswojenie tej informacji, kiwnęła głową w odpowiedzi. Usta miała rozchylone, oddychała coraz ciężej z powodu ogarniającej ją rozkoszy, którą jej dawał.

- To ważne - szepnął jej do ucha, ale palce nie przestawały się poruszać. - Jest ktoś w ministerstwie, kto przekazuje informacje Czarnemu Panu. Ważne informacje. Nie wiem, jak się nazywa, ale sądzę, że jest aurorem. Widziałem go tylko raz, ma bliznę biegnącą przez pół twarzy, po lewej stronie. Ktoś z Zakonu musi go powstrzymać, ale to kto przekazał ci tę informację musi pozostać w tajemnicy. Zrozumiałaś?

Zanurzyła ręce w jego włosach i przyciągnęła go bliżej. Jego usta znów znalazły się na jej szyi i słowo „TAK!", które wykrzyczała było jej odpowiedzią nie tylko na pytanie, ale i na dotyk.

Nie zmuszał jej, by błagała go o więcej. Wiedział dobrze, czego potrzebuje i dawał jej to. Nie była w stanie powstrzymać jęków, ciało drżało pod jego dotykiem, biodra poruszały się niekontrolowanie.

Nagle ręka na jej piersi zaprzestała pieszczot. Szybko objął ją w talii rękoma w momencie, gdy nogi odmówiły posłuszeństwa. To uchroniło ją przed upadkiem. Czuła, jak jej mięśnie napinają się, zatrzymując jego palce wewnątrz. Zaczęła krzyczeć z przyjemności.

Po chwili odzyskała władzę w ciele, oddech wracał do normy. Nadal czuła jego erekcję przy swoim udzie, zabrała rękę z jego włosów. Sunąc w dół zaczęła dotykać go w owym miejscu chcąc zwrócić mu, choć trochę przyjemności, którą otrzymała. Gdy tylko zorientował się, co chce zrobić, wciągnął głośno powietrze i odsunął się.

Odwróciła się i na jego twarzy dostrzegła zażenowanie. Wyszeptał tylko: 

– Muszę już iść i ty również powinnaś. - Ale nadal stał w miejscu. Kilka sekund minęło w ciszy. Nagle zrobił kilka kroków w jej kierunku i złożył na jej szyi delikatny pocałunek. - Upewnij się, że Potter nie opuści Londynu w ciągu najbliższych kilku tygodni - wyszeptał, po czym zniknął.

Stała w kompletnym bezruchu usiłując zrozumieć to, co przed chwilą zaszło, gdy usłyszała, jak coś porusza się na zewnątrz chatki. Spojrzała w kierunku oka i znowu zobaczyła te oczy, z tym dziwnym błyskiem. Poczuła w tym momencie niepokój.

Wpatrywali się w siebie nawzajem przez kilka sekund, lecz strach zwyciężył i szybko aportowała się przed drzwi Kwatery Głównej, jakby goniło ją sto diabłów. Wbiegła do środka, dopiero tam poczuła się bezpieczna.

Wszystkie światła były już pogaszone, wyglądało na to, że każdy już śpi. Skierowała się stronę własnej sypialni uważając, by nie narobić zbytniego hałasu.

Położyła się do łóżka, wciąż mając na sobie ubranie. Uśmiech nie znikał z jej twarzy, nawet strach nie byłby w stanie zmącić jej szczęścia. Nie rozumiała, dlaczego jest taka radosna, bez względu na wszystko była teraz w „siódmym niebie".

_____

Kolejny rozdział popołudniu ;)


4 komentarze:

  1. Ale trafiłam :D
    Czy mówiłam już, że uwielbiam :D
    Będę mówić jeszcze długo :D
    Lubię tą niepewność w tym rozdziale, te rozważania czy to się działo naprawdę, czy nie...
    To jak łatwo zaufała na podstawie intuicji :) ale jednak z wątpliwościami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę zastanawia mnie to, czy ta ich misja wymaga tych wszystkich macanek xD Cholera, czemu to nie może być Theo?! Zdecydowanie wolałabym Theo, stał się obecnie moją miłością, ale byłabym w stanie dzielić się nim z Hermioną xD Nie mogę sobie wyobrazić Severusa i Hermiony razem! Ciągle gdzieś z tyłu głowy mam myśl, że on mógłby być jej ojcem! 20 lat! 20 lat! Ciary mam po prostu! Serio Snape? Taka go chcica złapała czy serio zabawianie się z byłą uczennicą jest konieczne, żeby uratować tyłek sobie i jej. A ona jeszcze taka zadowolona i cała w skowronkach...I w sumie wydaje się jej to odpowiadać i wcale z tego powodu nie narzeka. No cóż, niektóre dziewczyny jednak wolą dojrzalszych kochanków. Ja jednak muszę sobie wyobrażać kogoś innego niż Rickmana, bo nie mogę inaczej xD A no i jestem ciekawa, kto ich tam podglądał. Kto jest na tyle podejrzliwy, że nie ufa Severusowi w jego wersję. Czyżby to był Draco? Takie mam przeczucie, a może jednak ktoś inny. Może jednak Lucjusz, a nie Draco. Ciekawe, czy się o tym dowiemy.
    Dobra, lecę dalej na nudne zajęcia :/

    OdpowiedzUsuń
  3. I co tu sie dziwic dziewczynie, ze mimo wszystko wrocila zadowolona - taki niespodziewany orgazm! 😁 Chociaz nie wiem, to dziwne, ze w sumie nie gadaja na tych randkach, nikogo ze smierciozercow to nie zastanawia? Albo przynajmniej tego "obserwatora", ciekawe, kto to, i czy sie w ogole dowiemy 🤔 No, moze w ich kregach takie spotkania to na porzadku dziennym 😛 Albo moze ta relacja bardziej sie rozkreci w kolejnych rozdzialach, coz, pozostaje mi klikac kolejny rozdzial 😊 Mega szybciutko sie to czyta!
    Mała

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, byłam pewna, że spotkają się na przekazanie informacji, a nie na szybki numerek :D Troszkę jakoś tak z jednej strony jest to pomysł, że tak argumentują to, że Snape uwiódł Hermionę, ale z drugiej jakby tak bezpośrednia zgoda na sex. Nie wiem ogólnie zamysł całego opowiadania mnie zaciekawił i już zdążył mnie wciągnąć :) Troszkę dziwi mnie brak rozmów, HErmiona powinna jakieś zmyślone chociaż informacje mu przekazywać, opowiadać co dzieję się w Zakonie, w końcu kogoś zacznie to zastanawiać :)

    OdpowiedzUsuń