Przechodził właśnie korytarzem, gdy dobiegły go pierwsze dźwięki. Wkroczył do pokoju rozglądając się z zainteresowaniem. Wiedział, że niewiele jest rzeczy, które wzbudziłyby takie podniecenie u śmierciożerców.
Stali w kręgu, patrząc w dół i śmiejąc się złowieszczo. Zbliżył się do nich i wyciągnął głowę, aby dojrzeć owe "coś". Kilka sekund zajęło mu rozpoznanie postaci znajdującej się na podłodze, umysł podpowiadał mu, że to nie może być prawda. Jego była uczennica, Hermiona Granger, przyjaciółka sławnego Harry'ego Pottera, leżała tutaj skulona, przerażona i zagubiona. Jakże różniła się teraz od tamtej małej, Wiem-To-Wszystko, dziewczyny znanej mu z zajęć. Radował się z faktu, że ma na sobie maskę, gdyż jego twarz zdradziłaby go właśnie w tej chwili.
Nie wyglądała na ranną, ale w każdej chwili mogło się to zmienić. Musiał działać szybko.
Odwrócił się i wyszedł z pokoju, niezauważony przez nikogo. Wiedział, co musi zrobić, ale było to trudne i zarazem niebezpieczne.
Niemal biegł na drugi koniec dworu przez ciemne korytarze pełne obrazów znanych, czystokrwistych czarodziejów. Zatrzymał się dopiero przed zielono-czarnymi drzwiami z wizerunkiem srebrnego węża. Kilka minut, które upłynęły nim dotarł do celu były niewystarczające, żeby wymyślić jakiś dobry plan, ale sądził, że znalazł wyjście z tej okropnej sytuacji, by uratować ją z opresji i samemu pozostać "lojalnym".
Zapukał do drzwi i czekał aż się otworzą. Czarny Pan siedział sam w swoim gabinecie. Czytał książkę, która była w takim stanie, jakby miała zaraz rozpaść się na kawałki. Podniósł wzrok, a ledwo wszedł do pomieszczenia i wiedział już, że zostanie wysłuchany. Było to trudne zadanie, ale użył całej swojej siły perswazji i zdołał przekonać swego Mistrza, aby powstrzymał innych przed skrzywdzeniem dziewczyny. Przynajmniej do czasu, aż uda mu się wszystko wyjaśnić. Wiedział, że ufa mu wystarczająco, żeby na to przystać zanim otrzyma pełen raport zaistniałej sytuacji. Nie chciał jednak kusić losu.
Całą drogę powrotną do pokoju przebyli w milczeniu. Severus pozostawał kilka kroków za swym Panem żywiąc głęboką nadzieję, że dziewczyna jeszcze żyje. Jednocześnie jego umysł po raz kolejny analizował każdy kolejny krok planu.
Głosy były słyszalne na długo przedtem, nim dotarli we właściwe miejsce. Na szczęście, przynajmniej w takich przypadkach śmierciożercy lubili "bawić się" ze swoją ofiarą. Przeciągali męczarnie najdłużej, jak się dało.
Nagle wszyscy umilkli, gdy spostrzegli swego Pana wchodzącego do pokoju. Bijąc jak najgłębsze pokłony rozstąpili się na boki dając mu możliwość dotarcia do leżącej dziewczyny. Spojrzała na nowo przybyłego z mieszaniną strachu i ulgi. Gołym okiem można było dostrzec jej cierpienie i skąpane we krwi ciało. Bez ani jednego słowa wymierzył w nią swą różdżkę. Otwarła szeroko oczy i w następnej sekundzie straciła przytomność.
- Opatrzcie jej rany i zabierzcie do czarnego pokoju. - Tylko tyle usłyszeli od swojego Pana, nim opuścił pomieszczenie i skierował swe kroki do gabinetu, tuż za nim wyszedł Snape.
Voldemort usiadł w tym samym krześle, co poprzednio z tą różnicą, że teraz jego wzrok był skierowany na niego. Poczuł próbę wdarcia się do swego umysłu, natychmiast, więc postanowił przystąpić do wyjaśnień.
- Kilka miesięcy temu zdałem sobie sprawę, że jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem i Dumbledore zginie, owe morderstwo przypadnie w udziale mnie. Członkowie Zakonu zorientują się, że tak naprawdę nie szpiegowałem dla nich, tylko oni byli moim celem, przez cały czas pozostawałem wiernym śmierciożercą. Nadal uważałem, że użytecznie byłoby mieć szpiega w ich szeregach, nawet po śmierci Dumbledore'a. Przystąpienie kogokolwiek z nas do ich grupy byłoby niezwykle trudne i zajęłoby zbyt dużo czasu. Musiałby być to ktoś, komu już ufają. Analizowałem wszelkie możliwe wyjścia i wybrałem jedyne możliwe rozwiązanie, osobę najsłabszą w ich grupie. Widzę, że podjąłem właściwą decyzję - mówił powoli.
- Panna Wiem-To-Wszystko, mól książkowy, ta która zna życie głównie z książek, które czyta całymi tonami, okazała się łatwym celem. Bez problemu dało się nią manipulować. Choć jej umysł był czujny, to jednak górę brały emocje, jak u większości dziewcząt w tym wieku. Najłatwiejszą drogą do pozyskania sobie jej zaufania okazało się uwiedzenie. Zastosowanie jakiegokolwiek zaklęcia nie przyniosłoby pożądanego efektu. Jeżeli tylko udałoby mi się przekonać ją do prawdziwości moich uczuć byłaby moja, zrobiłaby wszystko, czego bym zażądał. Rozbawiło mnie to, jakim była łatwym celem, jak łatwo można nią manipulować. Wystarczyło tylko zajrzeć w głąb jej umysłu, powiedzieć to, co chciała usłyszeć i już była na każde me skinienie. Oczywiście dopilnowałem, aby pozostało to sekretem, w przeciwnym razie byłaby dla nas zupełnie bezużyteczna - kontynuował.
- I tak oto nastała ta noc, gdy zabiłem tego starego głupca. Mój Panie, nawet wtedy ona wierzyła w moją niewinność. Rozmawialiśmy o tym, co się stało parę dni później. Zapewniałem ją, że jestem wierny Zakonowi, a to, czego była świadkiem zostało z góry zaplanowane przez Dumbledore'a. Wyjaśniłem jej, że nie mogę jeszcze wyjawić reszcie Zakonu, dlaczego to uczyniłem i musi mi do tego czasu pomóc. Mówiła mi o wszystkim, co dzieje się na spotkaniach. Była taka szczęśliwa wiedząc, że potrzebuję jej pomocy. Spotkaliśmy się parę razy, niestety nie mogła mi przekazać żadnych użytecznych informacji. Wszyscy byli nadal zbyt zszokowani tym, co się stało i niewiele udało im się ustalić - westchnął.
- Gdy przez te wszystkie lata współpracowałem z nimi zawsze podejrzewałem, że dla Zakonu pracuje jeszcze jeden szpieg i znajduje się wśród nas, śmierciożerców. Niestety nigdy nie odkryłem, kim on jest i dlatego nie mówiłem o tym wcześniej. Obawiałem się, że szpieg może zorientować się, że został zdemaskowany, a to mogłoby się zakończyć utratą mojego tajnego informatora.
- Wygląda na to, że hormony wzięły dzisiaj górę nad rozumem dziewczyny i postanowiła mnie odnaleźć. Dlatego proszę cię Panie o to, byś zostawił ją przy życiu. Może być dla nas niezwykle użyteczna i całkiem możliwe, iż za jakiś czas odzyskam dzięki niej swoją pozycję w Zakonie. Panie, jeżeli uważasz, podjęte przeze mnie decyzje za błędne przyjmę każdą karę, jaką uznasz za odpowiednią. Lecz jeśli myślisz podobnie jak ja, to powinniśmy ją wykorzystać. Panna Granger może dla nas zdobywać informacje. Muszę jednak prosić o to, byś rozkazał innym trzymać się od niej z daleka i pozwolił mi być jedynym, który może z nią rozmawiać, w innym razie może przestać mi ufać.
Oczekiwanie na odpowiedź było tak długie, że zaczął się zastanawiać czy jego Pan nie obmyśla sobie w tej chwili, jak najefektowniej potorturować ich oboje, by potem zabić. Kiedy w końcu się odezwał, nakazał mu dalej trzymać się owego planu. Stwierdził, że to pomysł godny najwierniejszego śmierciożercy, jednak znał swego Mistrza na tyle dobrze, by wiedzieć, iż nie do końca uwierzył w tą historię. Musiał znaleźć, więc sposób, aby go przekonać. Mógł zrobić tylko jedno.
Otworzył drzwi i ujrzał ją przykutą do ściany. Ubranie miała skąpane w krwi, ale po cięciach nie pozostał nawet ślad. Wiedział, że rozpoznała go w momencie, gdy przemówił. Jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia, kiedy zobaczyła jego twarz. Dawał jej sygnały, by nie odezwała się słowem, dopóki do niej nie podejdzie. Byli tak blisko, że czuł jej oddech na swojej skórze i gdy zapytała go, co robi, powiedział jej prawdę... Ratuję ci życie.
Jego ręce trzymały jej biodra, pochylił się do przodu, by móc całować szyję. Była zbyt zszokowana, by cokolwiek powiedzieć. Po kilku sekundach cofnął się o krok do tyłu i szybkim ruchem różdżki oczyścił jej skórę i szaty, a zakrzepła krew zniknęła. Wsunął swoją dłoń w jej bujne brązowe włosy i popchnął w kierunku ściany. Byli teraz bardzo blisko siebie, ciała stykały się ze sobą, czuł jak bardzo była zdenerwowana. Zbliżył swoją twarz do jej, niemal dotykając ustami i zajrzał głęboko w oczy. Zdziwienie nie opuszczało jej twarzy, lecz było coś jeszcze, coś co było schowane w głębi jej duszy. Zaskoczyło go to, co odkrył - zaufanie. Próbował zajrzeć głębiej do jej umysłu, lecz odparła ten atak. Musiała uczyć się oklumencji.
Z wahaniem sięgnął do jej ust. Zaledwie delikatne muśnięcie, by zobaczyć jej reakcję, dać jej czas, przyzwyczaić do tego, co miało nastąpić. Czuł jak jej ciało lekko drży pod dotykiem jego rąk, lecz nadal trwała w bezruchu.
Pierwszy pocałunek był delikatny, spoglądali na siebie nawzajem, ale wiedział, że jest to niewystarczające, więc ostrożnie rozchylił jej usta językiem i pogłębił go. Zauważył, jak zamyka powieki, po czym oddaje pocałunek. Jego ręce błądziły po ciele dziewczyny, język odkrywał wnętrze jej ust, czyniąc owy akt bardziej namiętnym. Gdy wsunął ręce pod koszulkę, zamarła i otwarła oczy w niemym pytaniu. Oderwał się od tych zmysłowych ust i wyszeptał cicho do jej ucha.
- Zaufaj mi, to jedyny sposób.
Ciało zaczęło się odprężać pod jego dotykiem. Twarz miał ukrytą w zagłębieniu jej szyi. Palce zaczęły kreślić małe kółeczka, wędrowały w górę i dół jej nóg. Było to tak delikatne, że niemal łaskotało. Gdy dotarł do wewnętrznej części uda, odchyliła głowę do tyłu i to był znak dla niego, że jest gotowa do następnego etapu. Jego wargi ponownie wyszły na spotkanie jej słodkich ust, a palce powędrowały pod bieliznę dziewczyny. Chociaż była to tylko gra dwojga ludzi, którzy nie przepadają za sobą, to jednak ich ciała reagowały na siebie nawzajem. Mieli jeden cel, chcieli przeżyć.
Przycisnął ją mocniej do ściany, usłyszał cichy jęk. Nie był do końca pewien, kto go wydał. Nagły brzęk łańcucha zaskoczył ich. Zupełnie o nim zapomnieli. Hermiona chciała go objąć, tyle, że nie mogła poruszyć rękoma. Oderwał się od niej na chwilę.
- Myślę, że możemy zostawić je jeszcze na chwilę - rzekł z szyderczym uśmiechem na ustach. - To tylko gra z mojej strony. - powiedział sam do siebie, ale nie był tak do końca o tym przekonany.
Nic na to nie odpowiedziała, po prostu przywarła swoimi ustami do jego w głębokim pocałunku. Czuła, że jego podniecenie jest równe jej. Nie mógł czekać już ani chwili dłużej. Zdjął z niej bieliznę. Zaraz po tym rozpiął swoje spodnie, uniósł jej nogi i owinął się nimi w pasie ani na chwilę nie przerywając namiętnego pocałunku.
Wszedł w nią powoli, tak aby nie sprawić jej bólu. Była taka ciasna. Musiał skupić się, aby nie stracić kontroli. Zatrzymał się w jej wnętrzu, dając czas na przyzwyczajenie się do niego. Dopiero, gdy poczuł, że jej mięśnie się rozluźniają zaczął się w niej poruszać. Przerwał pocałunek i spojrzał na nią. Jej twarz była prawdziwym kalejdoskopem uczuć, a zaskoczenie i podniecenie mieszały się ze sobą. Jego twarz musiała być taka sama. Spokojne tempo pod wpływem narastającego pragnienia pomału przechodziło w bardziej gwałtowne. Jęki stały się głośniejsze. Zdawało się, że owy stan trwał całe godziny. Ciało uderzało o ciało, usta złączone razem, jej wnętrze zacisnęło się wokół jego członka w paroksyzmach nadchodzącego szczytu. Krzyk, jaki z siebie wydała został stłumiony przez jego spragnione usta. To wystarczyło, by i on osiągnął spełnienie. Wyczerpanie, jakie po tym go ogarnęło zmusiło do zatrzymania się w jej wnętrzu.
Bez ani jednego słowa, zrobił krok w tył i uwolnił jej ręce z łańcuchów. Szybkim ruchem zapiął spodnie i nie mając odwagi spojrzeć jej w oczy, złapał ją za rękę i aportował się. Znaleźli się w ciemnej uliczce blisko ulicy Pokątnej. Głośny trzask powiedział im, że nie są tu sami.
Raz jeszcze pocałował ją namiętnie, lecz tym razem trwało to zaledwie moment. Jednak na tyle długo, by mógł wsunąć jej do kieszeni skrawek pergaminu. Zaraz po tym odwrócił się do niej tyłem i aportował z powrotem do dworu.
Zrobił wszystko, co było w jego mocy, by uczynić to "przedstawienie" jak najbardziej wiarygodnym. Miał nadzieję, że było wystarczająco dobre i przekonało jego Mistrza. Wiedział, że nie jest to ostatni raz. Teraz byli przekonani, iż rzeczywiście szpieguje dla Czarnego Pana. Będą jednak mieli ich oboje na oku.
Po raz kolejny udał się do gabinetu Czarnego Pana, wiedząc, o co zaraz zostanie zapytany. W głębi swojej duszy zastanawiał się jednak, kiedy ujrzy ją ponownie.
_____
Co tu się dzieje 😮 nawet nie wiem co napisać. Z niecierpliwością czekam na jutrzejszy poranek 😉
OdpowiedzUsuńSeverusie! Muszę Ci przyznać, że ładnie sobie to wymyśliłeś! Czego to się nie robi żeby ocalić życie swojej byłej uczennicy! Jest gotowy do tego, żeby ją tak po prostu od tak... No wiadomo co xD Ale trzeba przyznać, że dzięki temu mógł wypaść dość przekonująco przed Voldemortem. Miałam jeszcze większe ciary czytając o tym co między nimi zaszło. I jak bardzo szybko Hermiona się z tym pogodziła. Jak obydwoje się z tym szybko pogodzili co musi między nami zajść, żeby wypaść przekonywująco jakoby faktycznie Hermiona miała być jego wspólniczką. Zapowiada się naprawdę ciekawie, tylko ten Snape xD Muszę jakoś go przeżyć 😅
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko 😘❤️
Severusku jak ja cię takiego uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten mrok tego opowiadania :D
Te wszystkie przemyślenia Snapea są takie prawdziwe, jednocześnie oschłe jak on ale i pełne uczuć. Musiał działać szybko, podjąć decyzję za nich oboje, i jeszcze przedstawił zgrabną historyjkę!
To właśnie Severus przebiegły, analitycznie myślący szpieg, który skrywa swoje uczucia bardzo głęboko :D
W zyciu bym tak szybko nie wymyslila rownie dziwnego, jak i skutecznego planu, w tak krotkim czasie! Severus, jednak jestes mistrzem 😉 Chociaz nie powiem, zatkalo mnie na tę scenę niespodziewanego seksu! Kopara na ziemi! I ze Voldzio na to poszedl? A to zboczuszek 😛 I gdzie oni sie, kurna, teleportowali!? Lece czytac dalej!
OdpowiedzUsuńMała.
Zaczyna się od samego początku gorąco, ale w końcu czego się nie robi dla Hermiony. Właściwie od początku mojej przygody z Harrym wiedziałam że Snape nie jest zły, czułam to po prostu podskórnie... I tak czuję, że tu również nie będzie zły, tylko pomoże Zakonowi i Hermionie :)
OdpowiedzUsuń