Obudziła się czując, że jej głowa pulsuje. Bolało ją całe ciało. Próbowała się poruszyć, ale okazało się, że została przykuta do ściany. Rozejrzała się dookoła, jednak było zbyt ciemno, aby mogła zobaczyć cokolwiek. Strach sparaliżował ją, gdy przypomniała sobie, co się wydarzyło. Była zdziwiona tym, że wciąż żyje.
Po tej strasznej nocy zaledwie kilka tygodni temu, odbyły się trzy spotkania Zakonu. Pierwsze miało miejsce tuż po pogrzebie, jednak wszyscy byli nadal zbyt zszokowani, aby zrobić cokolwiek. Drugie zorganizowano w opuszczonym domu w Londynie. Wyglądał on na taki tylko z zewnątrz, gdyż tak naprawdę większość członków zamieszkało właśnie tutaj odkąd Grimmauld Place przestało być bezpieczne, zwłaszcza teraz, gdy Snape jest po drugiej stronie. Znał wszystkie tajemnice Zakonu i nie musiał już być ostrożny, aby uniknąć podejrzeń. Już nie…
W czasie drugiego spotkania, które trwało zaledwie kilka godzin wyraźnie unikano tego tematu. Ci, którzy od początku nie ufali Snape'owi byli zbyt wstrząśnięci tym, co zrobił. Na szczęście mieli jeszcze innych szpiegów, jednak żaden z nich nie znajdował się tak blisko wroga jak on. Zostali poinformowani, że ktoś w ministerstwie pracuje dla Voldemorta jednak nie wiedzieli, kim on jest. Uzgodniono kwestię dokładniejszego śledztwa w tej sprawie i było to wszystko, co zdołali ustalić. Harry postanowił nie mówić nikomu ani słowa o Horkruksach. We trójkę postanowili wyruszyć do Doliny Godryka już za kilka dni, aby spróbować je odnaleźć.
Trzecie i ostatnie spotkanie miało miejsce tego feralnego popołudnia, jednak nie miała szansy na nie dotrzeć. Była w drodze, gdy zauważyła go z innym czarodziejem. Obydwoje ukrywali swoje twarze próbując przejść niezauważeni wzdłuż ulicy. Słysząc jego głos nawet, gdy szeptał wystarczył, żeby wiedziała z kim ma doczynienia. To przeciąganie samogłosek było zbyt charakterystyczne, zupełnie jak u syna.
Przesłoniła swoją twarz kołnierzem płaszcza i podążyła za nimi, by ich śledzić, gdy opuścili ulicę Pokątną i weszli do mugolskiej części Londynu. Starała się pozostać w pewnej odległości, aby jej nie zauważyli. Mugole spoglądali na nich, ale nie wyglądali na specjalnie zainteresowanych. Minęło więcej niż dziesięć minut i nic się nie zmieniło. Miała nadzieję, że kierowali się w stronę swojej kwatery głównej. Zastanawiała się nad tym, jak Zakon mógłby wykorzystać tę informację. Być może będą mogli zaatakować ich z zaskoczenia lub…
Rozejrzała się wokół czując narastający niepokój. Nie dawało jej to spokoju. Była tak zamyślona, że nie zorientowała się, iż dwójka mężczyzn, których śledziła, zniknęła z jej pola widzenia. Zobaczyła, że jest zupełnie sama w środku opustoszałego parku. Coś wewnątrz niej powiedziało, że postąpiła naprawdę nierozważnie śledząc dwójkę śmierciożerców po Londynie w pojedynkę. Najgorsze jednak było to, że ani razu nie zastanowiła się, dlaczego najzwyczajniej w świecie się nie aportowali.
Zimny śmiech tuż za nią wskazał miejsce pobytu dwójki mężczyzn. Nie miała nawet chwili czasu, aby dobyć swojej różdżki. Błysk czerwonego światła i nagle wszystko stało się czarne.
Kiedy pierwsze zaklęcie uderzyło w nią, z trudem mogła złapać oddech. Poczuła, że kręci się jej w głowie w momencie, gdy postawiono ją na nogi. Zaczęli się szaleńczo śmiać. Co najmniej cztery kolejne zaklęcia pomknęły w jej stronę. Czuła, jak ciało pokrywa się kolejnymi głębokimi nacięciami. Krew była dosłownie wszędzie. Ich śmiech spotęgował się, gdy po twarzy poleciały bezgłośne łzy bólu. Zaczęła mówić sobie w duchu: nie będę krzyczeć, nie będę ich błagać o litość.
Nagle w pokoju zapanowała martwa cisza. Śmierciożercy rozstąpili się, a jej oczom ukazała się zakapturzona postać. Jedyne, co mogła dostrzec to parę czerwonych oczu i wymierzoną w nią różdżkę. Wymamrotał coś, czego nie mogła zrozumieć i wtedy ciemność ją pochłonęła.
I tak oto znalazła się tutaj, przykuta do ściany, ale wciąż żywa. Zaczęła się szarpać by uwolnić ręce, ale okazało się to niemożliwe. Zauważyła, że rany na jej ciele zostały uleczone, lecz zamiast przynieść ulgę spowodowało to jeszcze większe przerażenie. W głowie kłębiły się myśli: Czego od niej chcą? Czemu wciąż żyje?
Pokój wypełnił się światłem, gdy drzwi zostały otwarte i wkroczyła czarna postać.
- Naprawdę nie mogłaś poczekać jeszcze jednego dnia, by mnie zobaczyć?
Ten głos rozpoznałaby wszędzie, słyszała go przecież tyle razy w ciągu ostatnich sześciu lat, lecz teraz była w nim jakaś straszna nuta. Już otworzyła usta, żeby rzucić cięta ripostę, ale spojrzenie, jakie otrzymała powstrzymało ją od tego. Nie mając możliwości ruchu patrzyła jak się zbliża. Zatrzymał się zaledwie kilka cali od niej. Był tak blisko, że ich ciała prawie się stykały. Nagle objął ją w pasie, a swoją twarz zatopił w jej włosach. Czuł jak sztywnieje pod jego dotykiem i zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć wyszeptał jej do ucha tak cicho, że ledwo mogła go usłyszeć.
- Nie opieraj się, oni nas obserwują.
- Co ty robisz? - zapytała drżącym głosem.
- Ratuję ci życie - odpowiedział, po czym zaczął całować jej szyję.
_____
No to ruszamy! Z małą obsuwą, ale jednak.
Mam nadzieję, że wszyscy zapoznali się ze szczegółami tłumaczenia. Jeśli jednak nie, to ponownie chciałabym zaznajomić was z ostrzeżeniami dotyczącymi tego opowiadania.
Ostrzeżenia: opowiadanie jest dość mocno naładowane erotyką, występują sceny brutalne, śmierci postaci i okazjonalnie niecenzuralny język. Kontent jest mocno +18, zatem czytacie na własną odpowiedzialność.
Po tej strasznej nocy zaledwie kilka tygodni temu, odbyły się trzy spotkania Zakonu. Pierwsze miało miejsce tuż po pogrzebie, jednak wszyscy byli nadal zbyt zszokowani, aby zrobić cokolwiek. Drugie zorganizowano w opuszczonym domu w Londynie. Wyglądał on na taki tylko z zewnątrz, gdyż tak naprawdę większość członków zamieszkało właśnie tutaj odkąd Grimmauld Place przestało być bezpieczne, zwłaszcza teraz, gdy Snape jest po drugiej stronie. Znał wszystkie tajemnice Zakonu i nie musiał już być ostrożny, aby uniknąć podejrzeń. Już nie…
W czasie drugiego spotkania, które trwało zaledwie kilka godzin wyraźnie unikano tego tematu. Ci, którzy od początku nie ufali Snape'owi byli zbyt wstrząśnięci tym, co zrobił. Na szczęście mieli jeszcze innych szpiegów, jednak żaden z nich nie znajdował się tak blisko wroga jak on. Zostali poinformowani, że ktoś w ministerstwie pracuje dla Voldemorta jednak nie wiedzieli, kim on jest. Uzgodniono kwestię dokładniejszego śledztwa w tej sprawie i było to wszystko, co zdołali ustalić. Harry postanowił nie mówić nikomu ani słowa o Horkruksach. We trójkę postanowili wyruszyć do Doliny Godryka już za kilka dni, aby spróbować je odnaleźć.
Trzecie i ostatnie spotkanie miało miejsce tego feralnego popołudnia, jednak nie miała szansy na nie dotrzeć. Była w drodze, gdy zauważyła go z innym czarodziejem. Obydwoje ukrywali swoje twarze próbując przejść niezauważeni wzdłuż ulicy. Słysząc jego głos nawet, gdy szeptał wystarczył, żeby wiedziała z kim ma doczynienia. To przeciąganie samogłosek było zbyt charakterystyczne, zupełnie jak u syna.
Przesłoniła swoją twarz kołnierzem płaszcza i podążyła za nimi, by ich śledzić, gdy opuścili ulicę Pokątną i weszli do mugolskiej części Londynu. Starała się pozostać w pewnej odległości, aby jej nie zauważyli. Mugole spoglądali na nich, ale nie wyglądali na specjalnie zainteresowanych. Minęło więcej niż dziesięć minut i nic się nie zmieniło. Miała nadzieję, że kierowali się w stronę swojej kwatery głównej. Zastanawiała się nad tym, jak Zakon mógłby wykorzystać tę informację. Być może będą mogli zaatakować ich z zaskoczenia lub…
Rozejrzała się wokół czując narastający niepokój. Nie dawało jej to spokoju. Była tak zamyślona, że nie zorientowała się, iż dwójka mężczyzn, których śledziła, zniknęła z jej pola widzenia. Zobaczyła, że jest zupełnie sama w środku opustoszałego parku. Coś wewnątrz niej powiedziało, że postąpiła naprawdę nierozważnie śledząc dwójkę śmierciożerców po Londynie w pojedynkę. Najgorsze jednak było to, że ani razu nie zastanowiła się, dlaczego najzwyczajniej w świecie się nie aportowali.
Zimny śmiech tuż za nią wskazał miejsce pobytu dwójki mężczyzn. Nie miała nawet chwili czasu, aby dobyć swojej różdżki. Błysk czerwonego światła i nagle wszystko stało się czarne.
Kiedy pierwsze zaklęcie uderzyło w nią, z trudem mogła złapać oddech. Poczuła, że kręci się jej w głowie w momencie, gdy postawiono ją na nogi. Zaczęli się szaleńczo śmiać. Co najmniej cztery kolejne zaklęcia pomknęły w jej stronę. Czuła, jak ciało pokrywa się kolejnymi głębokimi nacięciami. Krew była dosłownie wszędzie. Ich śmiech spotęgował się, gdy po twarzy poleciały bezgłośne łzy bólu. Zaczęła mówić sobie w duchu: nie będę krzyczeć, nie będę ich błagać o litość.
Nagle w pokoju zapanowała martwa cisza. Śmierciożercy rozstąpili się, a jej oczom ukazała się zakapturzona postać. Jedyne, co mogła dostrzec to parę czerwonych oczu i wymierzoną w nią różdżkę. Wymamrotał coś, czego nie mogła zrozumieć i wtedy ciemność ją pochłonęła.
I tak oto znalazła się tutaj, przykuta do ściany, ale wciąż żywa. Zaczęła się szarpać by uwolnić ręce, ale okazało się to niemożliwe. Zauważyła, że rany na jej ciele zostały uleczone, lecz zamiast przynieść ulgę spowodowało to jeszcze większe przerażenie. W głowie kłębiły się myśli: Czego od niej chcą? Czemu wciąż żyje?
Pokój wypełnił się światłem, gdy drzwi zostały otwarte i wkroczyła czarna postać.
- Naprawdę nie mogłaś poczekać jeszcze jednego dnia, by mnie zobaczyć?
Ten głos rozpoznałaby wszędzie, słyszała go przecież tyle razy w ciągu ostatnich sześciu lat, lecz teraz była w nim jakaś straszna nuta. Już otworzyła usta, żeby rzucić cięta ripostę, ale spojrzenie, jakie otrzymała powstrzymało ją od tego. Nie mając możliwości ruchu patrzyła jak się zbliża. Zatrzymał się zaledwie kilka cali od niej. Był tak blisko, że ich ciała prawie się stykały. Nagle objął ją w pasie, a swoją twarz zatopił w jej włosach. Czuł jak sztywnieje pod jego dotykiem i zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć wyszeptał jej do ucha tak cicho, że ledwo mogła go usłyszeć.
- Nie opieraj się, oni nas obserwują.
- Co ty robisz? - zapytała drżącym głosem.
- Ratuję ci życie - odpowiedział, po czym zaczął całować jej szyję.
_____
No to ruszamy! Z małą obsuwą, ale jednak.
Mam nadzieję, że wszyscy zapoznali się ze szczegółami tłumaczenia. Jeśli jednak nie, to ponownie chciałabym zaznajomić was z ostrzeżeniami dotyczącymi tego opowiadania.
Ostrzeżenia: opowiadanie jest dość mocno naładowane erotyką, występują sceny brutalne, śmierci postaci i okazjonalnie niecenzuralny język. Kontent jest mocno +18, zatem czytacie na własną odpowiedzialność.
Tłumaczenie jest dokończeniem rozpoczętego i porzuconego projektu Angel & Kroolik. Rozdziały od 1-8 opublikowane zostaną na przestrzeni 4 dni (1 rano i 1 wieczorem). Od rozdziału 9 system będzie taki jak zazwyczaj u mnie: 1 rozdział dziennie.
Betą zajmuje się nasza niezłomna Kinia.
Opowiadanie jest równocześnie publikowane również na Wattpadzie oraz na AO3.
Znowu mnie ciarki przeszły jak to przeczytałam 😅 Nie no, Sevmione mi wybitnie nie leży i chyba leżeć nigdy nie będzie. Wiesz, że moja górna granica wiekowa to jest dziesięć lat a nie prawie dwadzieścia xD Także nie, to nigdy nie będzie mi leżeć xD I nic nie poradzę na to, że mimo wszystko iż Alana Rickmana kocham, był przystojnym mężczyzną ale nie! Dramione to moje życie i koniec xD Cóż, będę musiała sobie Severusa wyobrażać jako Draco albo Nottiego i może jakoś to będzie a bardzo chce przeczytać tą historię, bo mnie zaintrygowała!
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno i mam nadzieję, że nauka jednak będzie łatwiej wchodzić 😁
Kinia dziękujemy za betę! ❤️
Pamiętaj moje sugestie odnośnie innych opcji imaginacji Severusa i dasz sobie radę <3 I tak jestem pod mega wrażeniem, że taka zagorzałą dramionoholiczka zdecydowała się sięgnąć po Sevmione <3
UsuńPozdrawiam cieplutko! :*
Uwierz, ja też w to nie wierzę xD Ale liczę, że z miniaturkami jakoś dam radę dobrnąć do końca albo się okaże, że wręcz pokocham naszego Severusa xD
UsuńHistoria zapowiada się bardzo ciekawie i już mnie zaintrygowało 🧐 mimo że to Sevmione jestem nastawiona do niego pozytywnie ☺️ czekam na więcej ! Pozdrawiam ♥️
OdpowiedzUsuńJa sama musiałam się trochę przełamać, żeby dać radę się przekonać do Sevmione. Jednak jeśli relacja jest fajnie zbudowana, to pairing jest się w stanie całkiem nieźle wybronić ;) Wszystko zależy od szczegółów :D
UsuńPozdrawiam! :*
Boże kocham to opko, serio. Tyle lat na niego czekałam! Dzięki Ci! Już wiem co będę robić wieczorami 🙃 *pokłony*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
proces-fanfic.blogspot.com
https://www.wattpad.com/user/Rickmanicka
Niesamowicie cieszy mnie, że tyle osób na to czekało <3
UsuńW wolnej chwili postaram się zerknąć do ciebie :*
Pozdrawiam cieplutko!
Kocham, kocham, kocham!!!
OdpowiedzUsuńVera jak ja Ci dziękuję za to :*
Ten tekst jest tak niesamowity :D
i to "Ratuję ci życie" meeega :D
Zaglądałam tu codziennie (naprawde!), az mi wpadla intensywna koncowka tygodnia i weekend i przegapilam! 🤦♀️ No nic, szybciutko nadrabiam rozdzialy 😊 Oczywiscie, mialam lekkiego mózgotrzepa, jak przeczytalam ten pierwszy rozdzial, ale nie poddaje sie i ide dalej 😁 Jak juz zaczelam czytac, ze Hermiona poszla za tymi smierciozercami to bylam pelna zlych obaw, jeju, nie moglam czytac o tych torturach, az mnie wszystko zabolalo 😂 Ale wiem, uprzedzilas lojalnie, ze bedzie roznie z tym tekstem, wiec bede takie drastyczne kawalki omijac 😁 Tj., przelatywac wzrokiem 😂
OdpowiedzUsuńKlikam kolejny rozdzial!
Mała.
W oczekiwaniu na Aukcję, pokuszę się o Sevmione. Ogólnie czytałam wszystkie klasyki jeżeli chodzi o Sevmione i moim zdaniem jest to mega ciężkie do napisania. Sam charakter Snape'a jest tak złożony, te jego gesty, zachowanie, teksty, scecyficzny charakter. I pomysł jeszcze jak tu spiknąć go z Hermioną, jednak starszy, wiecznie zakochany w Lily. Jestem bardzo ciekawa tego opowiadania, tym bardziej, że z opisu i uprzedzenia wnioskuję, że to mój klimat, mroczność, tajemniczość, ciężkość, drastyczność. Generalnie po Twoich tłumaczeniach to same perełki <3 Więc pewnie tu nie będzie inaczej <3
OdpowiedzUsuń