Pierwszym miejscem, do którego udał się w Londynie, było Spinner's End. Nie podobał mu się ten dom, nawet jeśli większość ludzi, którzy go znali, powiedziałoby, że idealnie do niego pasuje. Był zimny i bezosobowy, ale idealny do pracy. Miał osłony, które go chroniły, a wokół nie było sąsiadów, więc było tu tak bezpiecznie, jak to tylko możliwe, bez zwracania zbytniej uwagi. Potrzebował miejsca na nocleg, takiego, w którym można go znaleźć w razie potrzeby, a także był to dobry sposób na utrzymanie każdego innego domu w tajemnicy.

Kiedy wszedł, dokładnie przeszukał każdy pokój, upewniając się, że nikt nie włamał się do środka podczas jego nieobecności, iz ulgą zauważył, że wszystko wydaje się być na swoim miejscu. Otworzył ukryte drzwi za ścianą z książkami i wszedł po wąskich schodach, które prowadziły do laboratorium eliksirów.

Nie tracąc ani chwili, poszedł sprawdzić eliksir, nad którym pracował. Kolor i gęstość były poprawne, podobnie jak wirująca nad nim srebrna mgiełka. Dobrze, że eliksir nadal potrzebował odpocząć jeszcze przez kilka dni przed ostatnim krokiem, inaczej zostałby zniszczony.

Właściwie był to bardziej eksperyment, nad którym ciężko pracował od miesięcy. Jeśli eliksir zadziała poprawnie, może pomóc Potterowi znaleźć pozostałe horkruksy, ale nadal potrzebował więcej czasu, aby go dokończyć i przetestować.

Był zmęczony, ale nie było czasu do stracenia, więc po szybkiej zmianie ubrania aportował się w kwaterze głównej.

Inni Śmierciożercy już wiedzieli, co się stało, a kiedy wszedł do środka, spojrzeli na niego z mieszaniną zdziwienia, że ​​żyje, i ciekawości, dlaczego znowu tam był. Na jego miejscu większość z nich już by uciekła. Tchórze.

Wiedział, gdzie znaleźć swojego Mistrza, ponieważ ten rzadko opuszczał swój gabinet. Gdy zapukał do drzwi i wszedł do środka, zobaczył udawany wyraz zachwytu na jego twarzy.

- Severusie, dobrze cię tu widzieć. I całkiem zdrowo wyglądasz, mogę dodać.

- Dziękuję, Mistrzu - odpowiedział.

- Więc co cię tu sprowadza? Po naszym ostatnim spotkaniu nie spodziewałem się wizyty, a przynajmniej nie tak szybko.

- Przyszedłem, ponieważ moje miejsce jest tutaj, Mistrzu. Jestem wiernym Śmierciożercą - powiedział, kłaniając się lekko

- Oczywiście, że jesteś.

Przez kilka chwil siedzieli w ciszy i czuł, jak Czarny Pan próbuje dostać się do jego umysłu. Pokazał mu to, co chciał zobaczyć, sam w swoim domu, powoli wracający do zdrowia po zadanych mu ranach. Starał się nie pozwolić, by jakikolwiek obraz dziewczyny przeszedł mu przez głowę.

- Wiem, że cię zawiodłem, Mistrzu, i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby to naprawić.

Okrutny uśmiech pojawił się na jego pozbawionych warg ustach, zanim powiedział: 

- Och, na pewno to zrobisz.

Pokój wypełniło kolejne kilka chwil pełnej napięcia ciszy.

- Czy rozmawiałeś już ze swoją wiedźmą?

- Tylko przez krótką chwilę, sir - powiedział, niepewny tego, co Mistrz chciał wiedzieć.

- Czy powiedziała coś o wczorajszej nocy?

- Potwierdziła moje podejrzenia. Nott dla nich pracował.

- I dlaczego nie dowiedziałeś się tego wcześniej, zanim straciłem tych mężczyzn?

- Nie wiedziała, sir. Najwyraźniej tylko kilka osób z Zakonu znało prawdę. Czekali na atak, ale nikomu o nim nie powiedzieli do ostatniej możliwej minuty.

- Czy ktoś jeszcze dla nich pracuje?

- Nic jej o tym nie wiadomo.

- Dobrze. Wracaj do tego, nad czym teraz pracujesz, wezwę cię, jeśli będę czegoś potrzebować. - Odprawił go znudzonym tonem.

Zaczął wychodzić z pokoju, ale potem się zatrzymał. Nagła myśl przyszła mu do głowy.

- Poprosiłem ją, żeby dowiedziała się, gdzie trzymają schwytanych mężczyzn - powiedział, odwracając się. Widział błysk zainteresowania w oczach swojego Mistrza.

- Czy tak było?

- Tak, sir. Myślałem, że to może być przydatne.

- Bardzo dobrze, idź z nią porozmawiać i zdaj mi raport, gdy tylko będziesz mieć jakieś informacje.

- Dziękuję - powiedział, kłaniając się ponownie i opuszczając pokój.

Szybko wyszedł i ponownie aportował się w swoim domu w Irlandii, mając nadzieję, że nadal tam będzie. Nie bywał w tym domu tak często od… cóż, nigdy.

Nie był zaskoczony, gdy odkrył, że wyszła zanim tam dotarł, ale zauważył, że coś dziwnego leżało przy jego łóżku. Dziewczyna zostawiła pelerynę niewidkę. Uznał, że jest za późno, by się z nią skontaktować. Zdecydował się przespać i porozmawiać z nią wcześnie rano. Peleryna będzie w tym pomocna.

Powiedzenie Czarnemu Panu, że może dowiedzieć się, gdzie przetrzymywani są Śmierciożercy, było ryzykowne, ale potrzebował czegoś, co mógłby zaoferować swojemu Mistrzowi. Tylko w ten sposób będzie bezpieczny, dopóki nie odzyska zaufania. Musiał udowodnić, że nadal może być przydatny. A co najważniejsze, robiąc to, upewnił się, że ona też będzie bezpieczna. Nie byłoby potrzeby jej krzywdzić, jeśli tylko mogłaby udzielić tej informacji.

O poranku wziął pelerynę i poszedł się z nią zobaczyć. Raz poszedł za nią do kwatery głównej, ponad tydzień temu, więc wiedział, gdzie ją znaleźć.

Natrafił na osłony chroniące dom, ale nie na tyle mocne, aby go powstrzymać. Upewniwszy się, że jest całkowicie okryty peleryną, ostrożnie otworzył drzwi i wkradł się do środka. Podążył za głosami i znalazł kilka rudych głów siedzących przy stole i jedzących śniadanie. Ona też tam siedziała, ale z nikim nie rozmawiała.

Czekał cierpliwie, aż skończy, i poszedł za nią, gdy wychodziła z małej kuchni kierując się do biblioteki.

Zakrywając ją również płaszczem, zaczął mówić czego od niej potrzebuje, ale wkrótce przestał. Po prostu nie mógł uwierzyć, jaki wpływ wywierała na niego ta kobieta. Tak trudno było mu się skoncentrować ilekroć była w pobliżu. Jedyne o czym mógł pomyśleć, to jak mógłby ją całować, jak miękka była jej skóra, jak podniecające było, kiedy wiła się i jęczała pod jego dotykiem. Jej przyjaciele tam byli, siedzieli zaledwie kilka stóp dalej. Wiedział, że to szaleństwo, ale nie mógł się powstrzymać.

W końcu niezauważony wyszedł z domu i udało mu się powiedzieć jej, czego potrzebuje.

Zanim wrócił na swoje miejsce, w jego umyśle zaczął tworzyć się plan. Zamiast zapytać ją, gdzie trzymają więźniów, powiedział, że potrzebuje ich wysłania do Azkabanu. Może mógłby pomóc niektórym z nich uciec, tym najmniej niebezpiecznym, i odzyskać zaufanie swojego Mistrza, a jednocześnie nie ryzykowałby ujawnienia prawdziwego miejsca, w którym byli przetrzymywani przez Ministerstwo.

Godzinami przypominał sobie wszystko, co wiedział o więzieniu, próbując wymyślić jak najlepsze sposoby wejścia i wyjścia, i jak zdołałby wypuścić tylko część z nich, a nie wszystkich. Było już prawie ciemno, gdy poczuł ciepło pergaminu w kieszeni. Próbowała z nim porozmawiać.

Jesteś tam? - napisała.

Tak.

To, o co prosiłeś, nie da się tego zrobić. 

Zauważył, że nie zdradzała zbyt wiele na pergaminie. Najwyraźniej nauczyła się po tym, jak Malfoy udawał, że jest nim, aby zwabić ją do tej chaty.

Dlaczego nie?

Nie będą ryzykować, że uciekną, zwłaszcza kiedy nie mogę im nawet powiedzieć, co się stanie ani dlaczego powinni mi pomóc.

Nie możesz im tego powiedzieć.

Sama nawet tego nie wiem.

- Będziemy musieli się znowu spotkać, wymyślić inny plan. Czy możesz sama dotrzeć do Londynu? - nabazgrał.

Nie dzisiaj, będą mnie obserwować.

A jutrzejszego ranka?

Prawdopodobnie.

Idź na Kings Cross. Trzy przecznice na południe jest mieszkanie, jedno ze złotymi drzwiami tuż obok małej apteki. Trzecie piętro, pierwsze drzwi po lewej stronie. Będę tam na ciebie czekał około 10. Nie aportuj się i nie spóźnij się. 

Tym razem odpowiedź zajęła jej kilka sekund.

Muszę iść, nie jestem sama.

To było tylko jego szczęście, kiedy znalazł sposób na przywrócenie rzeczy do normalności. Byłoby o wiele łatwiej, gdyby miał do czynienia bezpośrednio z obiema stronami. Wtedy mógłby sam załatwiać sprawy, ale teraz było po prostu zbyt wielu zaangażowanych.

Cóż, przynajmniej miał całą noc na wymyślenie czegoś nowego.

Jednak myślenie o czymkolwiek innym niż o niej okazało się wyzwaniem, szczególnie późno w nocy. Wspomnienia tego dnia wracały jak bumerang. Mimo to nie można było zaprzeczyć, że te sny zamiast koszmarów były z pewnością dobrą zmianą.

Zawsze był w stanie kontrolować swoje impulsy, ale wokół niej nagle nie chciał. To był problem i on o tym wiedział. Wciąż próbował był zimny, odepchnąć ją, ale nie było to takie łatwe, jak powinno.

Mając to wszystko na uwadze, nie był zaskoczony, że nie spał zbyt wiele. Był już w mieszkaniu o wschodzie słońca i zaczynał się niecierpliwić. Po piątej filiżance herbaty w końcu usłyszał skrzypienie otwieranych drzwi. Powoli podszedł do drzwi kuchennych i spojrzał w tamtą stronę. Wsunęła głowę przez szparę, wyciągając różdżkę i kierując ją przed siebie.

- Panno Granger - zawołał i zobaczył, że na jego słowa wyraźnie się rozluźniła.

Usłyszał jej kroki, gdy podążyła za jego głosem i weszła do kuchni.

- Nie mogę zostać długo. Mam się spotkać z Harrym i Ronem w Dziurawym Kotle za godzinę.

- Mówiłem ci, żebyś przyszła sama.

- Wiem, ale Harry powiedział, że potrzebuje nowych szat i nalegał, żeby ze mną pojechać.

- W takim razie lepiej się pospieszmy - powiedział

Kiedy rozmawiali, stał twarzą do okna, a kiedy się odwrócił, nie mógł powstrzymać się od patrzenia na nią. Związała włosy w kucyk, miała na sobie lekką letnią sukienkę. Wyglądała niesamowicie.

Wyraźnie to zauważyła i podeszła kilka kroków bliżej, patrząc na niego uważnie.

- Nie jestem pewna, czy uda mi się wiele od nich wyciągnąć bez podania kilku wyjaśnień. Zrobili już zbyt wiele z powodu samego zaufania.

Podszedł jeszcze bliżej i poczuł, że oddycha szybciej.

- W takim razie będziesz musiała częściowo to wyjaśnić. Tak trzeba zrobić, to zbyt ważne. - Ich usta prawie się stykały, gdy mówił dalej.

- Problem w tym, że Czarny Pan wciąż ma szpiegów wśród pracowników Ministerstwa, a ja nie wiem, kim oni są. Musisz być pewien, że tylko nieliczni wiedzą, co planujemy.

- Dobrze. - Jej wzrok podążał od jego oczu do ust i z powrotem.

- To ważne - szepnął, próbując się opanować.

- Tak - odetchnęła, zamykając na chwilę oczy. Poczuł, że jej ciało jest o cal bliżej niego.

Cóż, ona najwyraźniej tego chciała, on też. O czym miał myśleć?

Zmniejszył odległość między ich ustami, pieszcząc ją językiem, gdy ich ręce przyciągały się bliżej. Pocałował ją w szyję, potem w miękkie miejsce za uchem i usłyszał jej jęk i przechyliła głowę na bok, dając mu więcej miejsca. Chwycił ją w talii i posadził na blacie, a jej nogi wkrótce otoczyły jego biodra, przyciągając go do siebie, kiedy jej usta ponownie znalazły jego wargi. Ułożył ręce na jej udach, podnosząc sukienkę, ich usta znów się zetknęły.

Dźwięk otwieranych drzwi przywrócił im zmysły. Odskoczyli od siebie, a on szybko cofnął się i sięgnął po różdżkę, drugą ręką wskazując za otwarte drzwi, mówiąc jej, żeby się tam schowała i milczała.

Nie powiedział nikomu, że tam będzie i upewnił się, że nikt go nie śledził. Ktokolwiek to był, z pewnością oznaczało to kłopoty.

Dwie zakapturzone postacie weszły krocząc na palcach i już miał przeklnać ich oboje, kiedy zauważył, że jedna z postaci nosi okulary, a na szyi drugiej zobaczył kosmyk rudych włosów. Nie minęło dużo czasu, zanim zorientował się, kim oni są.

Odsunął się od nich, decydując, co zrobić. Nie mógł pozwolić im go zobaczyć.

Nie mogli aportować się w mieszkaniu ani z niego, ale on też nie mógł. Jedynym wyjściem były drzwi, przez które weszli, i nie było mowy, żeby mógł przez nie wyjść bez zauważenia.

Biorąc głęboki oddech, zrobił jedyną rzecz, jaką mógł zrobić, upewniając się, że go nie zobaczą, zakradł się do drugiego pokoju, wycelował w nich różdżką i patrzył, jak upadają na podłogę.

5 komentarzy:

  1. Hermiona serio była tak naiwna myśląc, że za nią nie pójdą i że Harry serio potrzebował nowych szat... Serio Hermiono, podobno jesteś najmądrzejszą czarownicą od czasów Roweny Ravenclaw a takiej możliwości nie przewidziałaś... Od razu czułam, że tak będzie jak zaproponował spotkanie na następny dzień... Ja się zastanawiam jakim Aurorem jest Harry, skoro sie kuźwa nawet skradać nie potrafi i każdy wie o jego obecności. No aż wstyd! A Hermiona z Severusem jeszcze bardziej niewyżyci niż Hermiona z Draco u Venik xD Czy im się to kiedyś znudzi, czy każde ich spotkanie będzie tak wyglądać xD Voldi za to jaki "szczęśliwy", że jego sługa wrócił, nie spodziewał się, że tak szybko. Jestem ciekawa, czy on wierzy w te wszystkie bajeczki które wciska mu Snape, czy jednak jest świadomy tego, co on wyprawia i zbiera na niego brudy, żeby móc go potem wykończyć.
    Ściskam mocno i przesyłam pozdrowienia ia od mojego kotka, który zdecydował mi się położyć na kolanach akurat jak pisze komentarz ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Herm Herm pożądanie zamgliło ci umysł 🤨 czekam na więcej akcji 😥

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Hermiona coś ty sobie myślała! Przecież to Harry i Ron, to że za nią pójdą było pewne! Ale nie dziwie, myślała o czym innym :D
    Ciekawa jestem jak się to potoczy dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciesze sie, ze nie tylko dla mnie to bylo oczywiste, tj to, ze Harry i Ron za nia pojda 🤦‍♀️ Nie mogla ich zgubic w jakims sklepie? Ech, wszystkiego ich trzeba uczyc! 😉 Ja rozumiem fascynacje seksem z profesorem, ale normalnie rozum w du.ie! No nic, dobrze, ze Sev taki czujny 😁 Zreszta niczego innego od niego sie nie spodziewalam, skoro nawet udaje mu sie zbijac z tropu samego Voldzia 😛
    Klikam dalej 😁
    Mała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Harry i Ron, Hermiona jak mogłaś być taka głupia! Przecież ich znasz i uwierzyłaś w potrzebę nowych szat, no błagam! Co do Severusa nie mógł skupić się na rozmowie, bo pociąga go Hermiona, więc sex był ważniejszy zamiast rozmowa i obmyślenie planu - kompletnie nie Severus owe, brakuje mi tu od autorki, która to pisała takiego dobitnego pomysłu, przecież Snape jest diabelnie inteligentny... Hermiona - wiadomo też. Swoją drogą gdyby Snape pomógł w ucieczce kilku Smierciozercow z Azkabanu, to Hermiona miałaby w Zakonie ogromne problemy i nikt by jej już nie zaufał. Nadal uważam, że są totalnie niewyżyci 🤣🙈

    OdpowiedzUsuń