Widziała, jak opuszcza łazienkę, wciąż ciężko oddychając, i wyszła spod prysznica, uważając, żeby się nie poślizgnąć. Poszła za nim, po drodze owijając się ręcznikiem, ale zanim weszła do pokoju, był już w połowie ubrany.
- Dlaczego? - zapytała, stojąc w drzwiach
- Dlaczego co? - powiedział chłodno, nawet na nią nie patrząc.
- Dlaczego musisz wracać?
- Bo to moja praca i muszę ją wykonać.
- Gdybym cię nie znalazła, już byś nie żył - szepnęła, próbując zrozumieć.
- Prawdopodobnie, ale to niczego nie zmienia. Ty i twoi przyjaciele nadal potrzebujecie informacji, które tylko ja mogę zdobyć. Są rzeczy ważniejsze niż życie i śmierć.
Chciała mu powiedzieć tak wiele rzeczy. Nie chciała, żeby odszedł i zostawił ją tam samą. Nie chciała, żeby znowu w ten sposób narażał swoje życie, ale nadal wiedziała, że ma rację; był jedynym, który mógł pomóc, a oni tego potrzebowali. To niesprawiedliwe, powinien mieć wybór, ale nie miał.
Zrezygnowana spojrzała na niego ponownie, szepcząc:
- Uważaj.
Odwrócił się i spojrzał na nią, twarz mężczyzny była pozbawiona wyrazu, ale jego oczy były niespokojne, szukał w jej twarzy jakiegoś wyjaśnienia jej słów. Nie było go.
Skończył ubierać się w ciszy, a ona nadal stała, niepewna co robić dalej.
- Muszę już iść. Powinnaś wrócić do swoich przyjaciół - powiedział. - Nie będziesz bezpieczna, dopóki sprawy między Czarnym Panem a mną nie wrócą do normy.
Zobaczyła wtedy coś w jego oczach, coś co wyglądało na zmartwienie, ale w następnej sekundzie zniknęło, zastąpione jego zwykłym chłodnym spojrzeniem. Aportował się z głośnym pyknięciem.
Wróciło do niej wspomnienie tego, co poczuła, kiedy go znalazła, a po jej plecach przebiegł zimny dreszcz. Nie mogła znowu przez to przechodzić.
W chwili, gdy zobaczyła go leżącego na podłodze, sparaliżował ją strach i kosztowało ją to wszystko, co miała, by podejść bliżej, bojąc się tego co zobaczy. Na szczęście po pierwszych kilku sekundach logika przejęła władzę.
Po upewnieniu się, że wciąż żyje i przeniesieniu go do łóżka, ostrożnie zdjęła z niego ubranie, próbując zobaczyć, dlaczego tak bardzo krwawi, a gdy odkryła powód, głośno westchnęła. Niektóre nacięcia były powierzchowne, ale inne były naprawdę głębokie, a tylko niewielkie fragmenty skóry były nietknięte. Przygotowanie pierwszych eliksirów zajęło jej wiele godzin, ale w końcu udało jej się zatamować krwawienie. Eliksiry lecznicze zasklepiły niektóre rany, ale to nie wystarczyło.
Tak, jak mu powiedziała, głównym problemem była gorączka i nie miała pojęcia, co z nią zrobić. Wiedziała, że nie może zabrać go do szpitala, bo natychmiast zostałby zesłany do Azkabanu gdyby ktoś go znalazł, lub nawet gorzej. Spędziła więc długie godziny w bibliotece, próbując znaleźć coś, co mogłoby go wyleczyć, słysząc, jak krzyczy przez sen. Była całkiem pewna, że próbował mówić, ale nie mogła zrozumieć co. Od czasu do czasu wyłapywała słowa takie jak Mistrz lub pułapka, ale to wszystko.
Spędziła godziny, siedząc obok niego i czekając, czy się obudzi, przeglądając jego książki, próbując znaleźć jakiś eliksir, który by mu pomógł, a potem próbując utrzymać stabilny puls, gdy go opatrywała, bojąc się, że pogorszy sytuację. Jeśli zawiodłaby, to byłby koniec. W końcu sięgnęła po jedyne mugolskie lekarstwo, jakie przyszło jej do głowy, zimną wodę. O dziwo, wydawało się, że działa. Poczuła ulgę, kiedy w końcu się przebudził.
Na początku wydawał się być nieco zdezorientowany. Wydawało się, że niewiele pamięta z tego, co się wydarzyło. Bała się, że będzie na nią wściekły za to, że przybyła do jego domu aby go odszukać, ale nie powiedział o tym ani słowa. Zamiast tego poprosił ją o pomoc przy niektórych eliksirach, których potrzebował. Podziękował jej nawet za to.
Otrząsając się ze wspomnień, powoli wróciła do łazienki, gdzie zostawiła swoje ubrania, a po ubraniu się i wysuszeniu włosów postąpiła zgodnie z poleceniem i aportowała się z powrotem do kwatery głównej.
Wkrótce po znalezieniu Snape'a zostawiła przyjaciołom list, mówiąc im, że nie będzie jej dzień lub dwa, ponieważ nie chciała, żeby się martwili i jej szukali. Gdy weszła jednak do domu, usłyszała, jak pani Weasley westchnęła głośno z ulgą. Ta kobieta nigdy nie przestawała się martwić. Natychmiast została wciągnięta do kuchni, gdzie reszta rodziny i Harry jedli obiad. On i Ron spojrzeli na nią podejrzliwie, ale nic nie powiedzieli.
Zjadła w pośpiechu, ale czekała grzecznie, aż wszyscy skończą, zanim w końcu wstała i udała się w górę po schodach. Usłyszała za sobą kroki i przygotowała się na to, co miało nadejść, zostawiając szeroko otwarte drzwi do swojego pokoju i siadając na łóżku. Harry i Ron weszli kilka sekund później, zamykając za sobą drzwi.
- Wyglądasz okropnie - powiedział Ron
- Wiem. - Nie spała od ponad dwóch dni, zbyt martwiła się o Snape'a, żeby opuścić jego łóżko.
- Powiedziałem mojej matce, że odwiedzasz swoich rodziców - kontynuował
- Nie chciałam, żeby się martwiła, Ron.
- Cóż, nie będę jej już dla ciebie okłamywał. A jeśli coś by ci się stało? Nie wiedzieliśmy nawet, gdzie cię szukać.
- Wiem - powtórzyła, spoglądając na swoje ręce
- Jesteśmy przyjaciółmi od lat, Hermiono, i ufamy sobie nawzajem. Tak przynajmniej myślałem do tej pory.
- Ufam ci, Harry, ufam wam obu, ale… - Jej głos ucichł.
- W co się wpakowałaś, Hermiono? - zapytał zmartwiony. - Masz jakieś kłopoty?
Zajęło jej kilka sekund, zanim odpowiedziała
- Nie, ja… nie wiem - westchnęła. - Jedyne, co się liczy, to że robię wszystko, żeby ci pomóc, Harry, żeby pomóc nam wszystkim pozbyć się Voldemorta.
- Przerażasz mnie, Hermiono - szepnął Ron. - Co takiego robisz? Skąd pochodzą te wszystkie informacje o Śmierciożercach?
- Już to przerabialiśmy i wyjaśniłam wam, że musi to pozostać tajemnicą, przynajmniej na razie.
- Nie powiemy nikomu, wiesz o tym. - Nalegali obaj.
- Wiem, ale byłabym w poważnym niebezpieczeństwie, gdyby ktoś wiedział, nawet wy dwoje. - Nienawidziła ich okłamywać, ale wiedziała, że to jedyny sposób, aby przestali o to pytać.
- Gdybyś była w niebezpieczeństwie lub potrzebowała naszej pomocy, powiedziałabyś nam, prawda? - zapytał Harry, wpatrując się w nią.
- Oczywiście. Powierzyłabym ci swoje życie i wiesz o tym, ale tu nie chodzi tylko o mnie. Kiedy nadejdzie czas, opowiem wam wszystko i mam nadzieję, że zrozumiecie.
Patrzyli na nią podejrzliwie, a Ron chciał o coś zapytać, ale na szczęście Ginny wybrała ten moment na wejście do pokoju. Podeszła do swojego łóżka i uważnie przyjrzała się ich trojgu.
- Czy ja coś przerywam?
- Nie, właśnie wychodziliśmy, dobranoc - odpowiedzieli.
- Dobranoc Harry, Ron - powiedziała Hermiona, uśmiechając się do nich słabo.
Kiedy wyszli, Ginny usiadła obok Hermiony.
- Wyglądało na to, że potrzebujesz być sama.
- Tak, dziękuję.
- Ostatnio dziwnie się zachowujesz i oni się o ciebie martwią. Wszyscy się martwimy. Wszystko w porządku? - zapytała.
- Tak. Jestem po prostu zmęczona, to wszystko. Kilka godzin snu i znowu będę sobą - skłamała, przebierając się w nocną koszulę i wsuwając pod kołdrę.
Choć była zmęczona, nie mogła zasnąć. Wciąż myślała o Snapie, zastanawiając się, gdzie on jest i czy wszystko z nim w porządku.
Nie mogła się już oszukiwać. Na początku mogła pomyśleć, że to tylko głupie zauroczenie, ale teraz wiedziała, że naprawdę coś do niego czuje. Wiedziała to w chwili, gdy go znalazła, wiedziała o tym, gdy całe jej ciało trzęsło się ze strachu, kiedy myślała, że nie żyje, kiedy go dotykała, próbując sprawdzić, czy oddycha. Nie była jeszcze pewna, co to było, ale wiedziała, że było to coś, czego wcześniej nie czuła.
A co z nim? - zadała sobie pytanie. Nie miała pojęcia, co on do niej czuje. Pragnął jej. Mogła to stwierdzić ze sposobu, w jaki na nią patrzył, ze sposobu, w jaki ją dotykał, całował, ale czy było to coś więcej? Mężczyzna był tajemnicą, to wszystko, co wiedziała.
Czasami był dla niej miły, a kiedy był taki, sprawiał, że czuła, że mu na niej zależy, jakby była ważna. Czuła się przy nim bezpieczna. Potem, kiedy najmniej się tego spodziewała, znowu stawał się zimny, zachowywał się, jakby chciał ją celowo skrzywdzić. Ten mężczyzna ją oszałamiał.
Z myślą o tym w końcu zasnęła, a blade słońce już świeciło przez okno. Zaledwie kilka godzin później obudziła się, słysząc, jak Ginny się ubiera, i zdecydowała, że też powinna pójść na śniadanie. Lepiej zachowuj się normalnie - pomyślała. Z pewnością nie potrzebowała ściągać na siebie więcej uwagi.
Ziewając, zeszła po schodach do kuchni, ostrożnie wybierając miejsce przy stole tak daleko od Harry'ego i Rona, jak tylko mogła, nie czyniąc tego zbyt oczywistym.
Nie była głodna, więc po kilku minutach z roztargnieniem skubiąc tosta, udała się do biblioteki, mówiąc, że chce coś sprawdzić w jednej z książek. Cieszyła się, że wymówka wciąż działała.
Przeszukując półki i próbując zdecydować, jaką książkę przeczytać, usłyszała za sobą kroki i odwróciła się, spodziewając się, że zobaczy jednego z jej przyjaciół z kolejnymi pytaniami, na które nie mogła odpowiedzieć, ale nikogo tam nie było.
Myśląc, że prawdopodobnie jest tak zmęczona, że wyobraża sobie rzeczy, wróciła do szukania książki, kiedy poczuła, że coś szarpie jej sukienkę. Odwróciła się ponownie, zaczynając się bać, kiedy niewidzialna siła przycisnęła ją płasko do półek. Próbowała wołać o pomoc, ale dłoń zakryła jej usta, a potem z powietrza wyłoniła się znajoma twarz. Snape spojrzał na nią z tajemniczym uśmiechem na twarzy, gdy uniósł pelerynę-niewidkę, którą miał na sobie i ją okrył.
- Nie krzycz - wyszeptał, po czym skubnął jej płatek ucha, sprawiając, że jęknęła. Nie mogła uwierzyć w sposób, w jaki zareagowało jej ciało.
Skinęła głową, a on odciągnął dłoń z jej ust, zastępując ją ustami na krótki pocałunek.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytała, próbując jasno myśleć.
- Musiałem z tobą porozmawiać, jest…
Oboje zesztywnieli i umilkli, słysząc zbliżające się głosy. Zobaczyła przez jego ramię Harry'ego i Rona wchodzących do biblioteki i siadających przy zestawie szachowym.
- Myślałem, że Hermiona mówiła, że tu będzie - usłyszała, jak Harry się rozgląda.
- Tak. Może wróciła do łóżka. Wyglądała, jakby nie spała od tygodni.
- Naprawdę się o nią martwię, wiesz. Musimy coś zrobić.
- Na przykład co, podążać za nią, żeby zobaczyć, co robi? Nie możemy tego robić.
- Wiem, ale nie możemy po prostu… - Nigdy nie słyszała reszty słów, zbyt zajęta ręką powolnie poruszającą się w górę jej uda.
Próbowała go powstrzymać, zmusić go do cofnięcia ręki, ale po prostu przycisnął ją mocniej do półek, zaciskając usta na jej szyi.
- Przestań, usłyszą nas - syknęła.
- W takim razie musisz być bardzo cicho - odszepnął, kiedy jego ręka sięgnęła do jej majtek, odciągając materiał na bok.
- Nie, proszę. Jeśli cię tu znajdą…
- Nie możesz mnie oszukać - powiedział głosem, który sprawił, że jej kolana zadrżały. - Czuję, jak bardzo jesteś podniecona.
Musiała ugryźć się w ramię, żeby przestać jęczeć. Odrzuciła głowę do tyłu przygryzając wargę, kiedy jego kciuk przesunął się po jej łechtaczce.
- Co by pomyśleli, gdyby cię tu zobaczyli, wijącą się pod dotykiem twojego byłego profesora?
Nie wiedziała dlaczego, ale jego słowa były niesamowicie podniecające. Ryzyko wykrycia, wiedzy, że robi coś zabronionego i to tuż pod ich nosami. To było zbyt wiele.
Stłumił jej jęki ustami, kiedy uderzył ją orgazm, jego palce były w niej uwięzione, gdy jej biodra się ugięły. Zanim zdążyła się uspokoić, poczuła, jak rozciąga spodnie, a potem unosi ją wysoko, podczas gdy jej nogi objęły jego talię. Mogła poczuć jego erekcję na swoim podbrzuszu, ledwo ją dotykając, drażniąc się z ją, gdy jego usta odnalazły jej wargi w gorącym pocałunku. Nie mogła już tego znieść i opadła na niego, sprawiając, że syknął i przyciągnął jej biodra bliżej.
- Słyszałeś coś? - usłyszała pytanie jednego z jej przyjaciół, nie wiedziała nawet, którego. Czuła półki za plecami, książki poruszające się z każdym pchnięciem, i mogła się tylko modlić, żeby nie spadły. Teraz nie można było się zatrzymać.
Jej palce bolały od mocnego ściskania jego ramion, gdy poruszał się w niej szybciej i głębiej. Wiedziała, że są tam jej przyjaciele, wiedziała, że znajdą ich, jeśli zaczną hałasować, ale milczenie stawało się coraz trudniejsze z minuty na minutę.
Znowu poczuła, jak się napina, przyjemność rozprzestrzeniła się po jej ciele i wiedziała, że on czuje to samo. Nie przerywając pocałunku, oboje doszli, a stłumione jęki i urywany oddech były jedynymi dźwiękami, gdy ich ciała zwolniły.
Po kilku sekundach wziął ją za rękę i powoli podeszli do głównych drzwi, upewniając się, że płaszcz okrywa ich oboje. Po sprawdzeniu, że nikogo nie ma w pobliżu, otworzyła przejście i wyszła.
- Miałeś mi coś powiedzieć - szepnęła, przerywając niewygodną ciszę.
- Tak. Śmierciożercy aresztowani na Grimmauld Place.
- Co z nimi? - zapytała
- Upewnij się, że wyślą ich do Azkabanu.
- Co? Dlaczego? Ministerstwo już nie wysyła tam Śmierciożerców, nie będą ryzykować ich ucieczki.
- Wiem o tym, ale muszą ich tam wysłać, to ważne.
Patrzyła na niego przez kilka chwil.
- Nie jestem pewna, czy dam radę, nie mam takiego wpływu.
- Ale znasz ludzi, którzy go mają.
- Spróbuję - powiedziała w końcu.
- Dobrze. Nawiasem mówiąc, zapomniałaś wczoraj o pelerynie Pottera w moim domu, pomyślałem, że chcesz ją z powrotem.
- Dziękuję - powiedziała, uśmiechając się.
- Nadal masz pergamin, który ci dałem?
- Tak.
- Użyj go, jeśli chcesz się ze mną skontaktować. Nie możesz wrócić do mojego domu, chyba że ci powiem, bez względu na wszystko.
- Ok - powiedziała, spoglądając na swoje stopy. Poczuła jego palec na swojej brodzie, a gdy uniosła twarz, ponownie poczuła jego usta na swoich. Po kilku sekundach cofnął się o krok i aportował.
Wzięła głęboki oddech i weszła z powrotem do środka, zdejmując płaszcz dopiero, gdy dotarła do sypialni. Jak, u licha, miała wysłać tam tych mężczyzn?
Położyła się na łóżku i szybko zasnęła, marszcząc ze zmartwieniem brwi i uśmiechając się spełniona.
Moja Matko Boska! Nie myślałam, że kiedyś będę miała dość seksów w opowiadaniu a jednak mam xD Za każdym razem muszę sobie wyobrażać kogoś innego niż Snape'a, tym razem był to Theo James xD nie umiem inaczej, trzęsie mnie na samą myśl o nim 🙈 Ale jakże przebiegle to sobie wymyślił. Dostał się pod peleryną i praktycznie na oczach Rona i Harrego ją tak po prostu wziął przy półce z książkami. Śmiałabym się, gdyby jednak książki spadły a oni ich znaleźli xD No cóż, jestem ciekawa ile jeszcze Hermiona będzie w stanie ukrywać to wszystko przed resztą. Widać, że Harry i Ron już powoli zaczynają mieć tego Disco przestanie być tak kolorowo i nie będą jej więcej ufać... Hermiona sama sobie uświadomiła, że na początku to wyglądało jak nastoletnia fascynacja, ale teraz robi się poważniej. No jestem ciekawa jak to wyjdzie dalej wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ❤️
Oh niewyżyci są z każdym rozdziałem seks i to szybki seks. Herm chyba długo nie pociągnie w tych kłamstwach chociaż kto ja tam wie. 😁
OdpowiedzUsuńO matko a myślałam że goręcej juz nie będzie! Seks pod peleryną niewidką 😍 w bibliotece 😍 gdy są tam jej przyjaciele o ja pier... ale to było mocne i taaaakie gorące 😁 oł jeee ale to dobre 😁
OdpowiedzUsuńMrrr Sev się nie może oprzeć 😁
Hermiona szybko doszła do wniosków o uczuciu 😊
Bezczelny ten Snape, nie ma co 😁 Zabilabym goscia, gdyby mi taka akcje probowal wywinac, chociaz pewnie zabilabym go po fakcie 🤔😂 Az sie dziwie, ze ani Harry, ani Ron nie postanowili sprawdzic, co sie dzieje z hustajacymi sie polkami 😂😁 A co do sypialni Hermiony to myslalam, ze ma wlasna, a nie, ze dzieli ja z Ginny? Hm. Jeju, co oni kombinuja z tym Azkabanem, az sie boje klikac kolejny rozdzial 😯
OdpowiedzUsuńMała.
Ale oni są totalnie niewyżyci, troszkę nie pasuje mi to do Snape'a, ale to może tylko takie odczucie :) Ale sex gdzie obok są HArry i Ron - perwersja w czystej postaci, na dodatek kochankowie skryci pod peleryną Pottera :D To genialne.😂
OdpowiedzUsuńKwestia zaufania Zakonu kiedyś się skończy - ciekawe czemu Azkaban...