Słyszał dźwięki, a przynajmniej tak myślał. Właściwie to bardziej przypominały one szum. Wszystko było ciemne, ale nie był pewien, czy miał otwarte oczy. Próbował się poruszyć, ale całe jego ciało było zbyt ciężkie. Nawet nie czuł bólu, ale wiedział, że jest ranny. Dżwięk był teraz bliżej, był niemal pewien, że ktoś coś do niego mówi. Potem wróciła cisza i ciemność.
Poczuł ucisk pod swoim ciałem, jak dziesiątki rąk podnoszących go z ziemi, a ten głos znów się pojawił. Poczuł, jak coś wlewa mu się do gardła i zakrztusił się. Zaczął kaszleć i cały ból powrócił, ale tylko na kilka sekund. Potem wszystko odeszło.
Następną rzeczą, którą poczuł, było coś ciepłego i mokrego na czole. Próbował ponownie otworzyć oczy, ale kiedy to zrobił, światło z zewnątrz całkowicie go oślepiło. Rozchylił usta, próbował wstać, ale czy naprawdę się ruszał? Nie potrafił powiedzieć. Ręce dotykające go były ostrożne; ktokolwiek to był, nie próbował go skrzywdzić, a to było zagmatwane, jak przez mgłę. Ponownie stracił przytomność.
Klęczał w ciemnym pokoju. Widział tylko górującą nad nim postać swojego Mistrza.
- Severusie - powiedział, a mężczyzna usłyszał jad w jego głosie. Uderzył go Crucio, jego własne krzyki odbijały się echem w jego uszach. Po czymś, co wydawało się być wiecznością, klątwa została zniesiona, a gdy łapał oddech, ponownie usłyszał, jak mówi.
- Jestem tobą rozczarowany, Severusie. Myślę, że wiesz, co to znaczy.
- Przykro mi, Mistrzu, ale to nie była moja wina. Nic nie mogłem zrobić, zostali ostrzeżeni.
Nie słyszał nawet, jak Mistrz rzucił na niego kolejną klątwę, zanim go uderzyła, a piekący ból zawładnął ponownie jego ciałem.
Otworzył oczy zaskoczony, ale znajdował się w kompletnie innym miejscu. Z okna wpadało światło i kłuło go oczy. Ból wciąż tam był, ale czuł się lepiej, silniej.
Z całą siłą jaką mógł zebrać, lekko uniósł górną część ciała. Pokój wyglądał znajomo, ale nie mógł go określić. Potem zobaczył postać przechodzącą przez otwarte drzwi. Głos kobiety wzywającej jego imię, gdy rzeczy, które niosła, upadły na podłogę.
Usłyszał mamrotanie, ale nie mógł rozróżnić słów. Był oszołomiony i zdezorientowany, nie mógł jasno myśleć. Delikatne dłonie oparły jego tułów z powrotem na łóżku, a kobieta pochyliła się nad nim, kładąc dłoń na jego czole.
Pokój zaczynał powoli rozjaśniać się przed jego oczami i wreszcie mógł rozpoznać postać siedzącą obok.
- Panno Granger? - zapytał niepewnie.
- Dzięki Bogu, że się obudziłeś. Tak się bałam - usłyszał drżenie jej głosu.
- Co się stało?
- Nie wiem. Znalazłam cię tutaj, nieprzytomnego i krwawiącego. Byłeś rozpalony. Tak się cieszę, że się obudziłeś, nie wiedziałam, co jeszcze zrobić, miałam już iść po pomoc.
- Ja… ja nie…
- Ćśś - przerwała. - Musisz teraz odpocząć. Wypij to, pomoże ci zasnąć - powiedziała, gdy ostrożnie uniosła jego głowę i pomogła mu napić się ze szklanki. Po kilku sekundach wszystko znów stało się ciemne.
Wrócił do mrocznego pokoju. Nie chciał tam być.
Znowu krzyczał i słyszał śmiech swojego Mistrza.
- Powiedziałeś, że ktoś im powiedział, że tam idziesz.
- Tak, mój panie - powiedział. Może gdyby dalej mówił, już by go nie krzywdził. - Mówiłem panu, że myślałem, że jest wśród nas szpieg, sir.
- KTO? - zapytał, ale w jego głosie nie było żadnego zainteresowania.
- Myślę, że to Nott, sir. Próbował mnie zabić, kiedy zaatakowałem jednego z nich.
- Nott nie żyje.
- Tak, mistrzu. Musiałem to zrobić, żeby go powstrzymać.
- Cóż, to niezwykle wygodne, prawda, Severusie?
- Mówię prawdę, sir.
- Nawet jeśli tak, to nadal ty byłeś odpowiedzialny za tę misję. Straciłem wielu zwolenników i nie dostałem nic w zamian.
Kolejna klątwa została wymierzona w niego, a krzyki bólu ponownie wypełniły pokój.
- Profesorze.
Głos wydawał się być tak daleko, że ledwie go słyszał. Ponownie poczuł ciepłe dłonie na twarzy, potem głos przybliżył się. Powoli otworzył oczy.
- Profesorze, obudź się.
- Co… gdzie ja jestem?
- Jesteśmy w twoim domu w Irlandii, nie pamiętasz, jak się tu znalazłeś?
- Co się stało? - zapytał, starając się ostrożnie wstać z łóżka. Ostry ból przeszył jego ciało, kiedy to zrobił, a ona pomogła mu usiąść, opierając go o wezgłowie.
- Wykręcałeś się w łóżku i krzyczałeś. Myślę, że śniłeś.
- Co Ty tutaj robisz?
Na początku wyglądała na nieco zaskoczoną, ale potem odpowiedziała nieśmiałym głosem.
- Cóż, nie miałam od ciebie żadnych wieści od kilku dni i martwiłam się. Przybyłam tutaj, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku.
- Dni? Jak długo to trwało?
- Cóż, pojawiłam się tu pięć dni po ataku.
- Pięć dni? - zapytał zszokowany
- Cóż, tak. Szukałam cię wcześniej, ale nie myślałam o przyjściu tutaj aż do ostatniej chwili - odpowiedziała, brzmiąc na winną. - To było prawie dwa dni temu.
- Co?
- Byłeś nieprzytomny, kiedy cię znalazłam, ledwo oddychałeś. Tak się bałam - wyszeptała ostatnią część, spoglądając w dół na podłogę. Wzięła głęboki oddech i kontynuowała. - Nie wiedziałam, co robić. Było tu kilka eliksirów, ale nie miały żadnych opisów, więc nie wiedziałam, czym są. Znalazłam sporo składników i sama uwarzyłam kilka eliksirów, ale nie byłam pewna, czy zadziałają.
- Jakie mikstury? - zapytał. Jego umysł powoli zaczął się oczyszczać.
- Cóż, kilka takich, które uzupełniają krew, ponieważ krwawiłeś i to całkiem sporo. Zrobiłam też podstawowe eliksiry leczące i jeszcze kilka na ból. Znalazłam w bibliotece parę pomocnych książek.
Spojrzał na swoje ciało. Miał na sobie tylko bieliznę, a jego skórę pokrywała mieszanina krwi i eliksirów.
- Problem polegał na tym, że gorączka nie ustępowała. Myślę, że miałeś halucynacje. Próbowałam kilku innych eliksirów, ale nie działały. Postanowiłam, że będę musiała poszukać jakiejś pomocy, kiedy się obudziłeś.
Przez kilka chwil siedzieli w ciszy, po czym w końcu westchnęła i wstała.
- Naprawdę powinieneś trochę jeszcze odpocząć. Zejdę na dół i zrobię coś do jedzenia. Będziesz potrzebować dużo siły. - Właśnie wychodziła przez drzwi, kiedy odwróciła się i spojrzała na niego. - Naprawdę się cieszę, że jest z tobą lepiej - powiedziała i wyszła, zanim zdążył jej odpowiedzieć.
Minęło kilka minut, a może więcej, nie potrafił powiedzieć. Zdecydował, że musi wstać; nie był typem osoby, która siedzi w miejscu.
Powoli przesunął się na skraj łóżka, a potem wstał, ignorując ból. Włożył szlafrok i opierając się o ściany dla wsparcia, ostrożnie wyszedł z pokoju, a potem zszedł po schodach, prawie potykając się kilka razy.
Kiedy dotarł do kuchni, pocił się z wysiłku i trząsł z bólu. W chwili, gdy go usłyszała, podbiegła do niego i pomogła mu usiąść na jednym z krzeseł.
- Co ty sobie myślałeś, schodząc tu samemu? - powiedziała władczo, wracając do zlewu.
Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś się o niego martwił, przez co czuł się nieswojo.
Postawiła jedzenie na stole przed nim, a potem wróciła do sprzątania kuchni w całkowicie mugolski sposób.
Nie był pewien, co to było, wyglądało jak zupa, ale gdy zaczął jeść, zdał sobie sprawę, jak bardzo jest głodny.
Prawie skończył posiłek, kiedy w końcu przerwała ciszę. Odwróciła się, oparła o zlew i ze zmartwioną miną zapytała
- Voldemort ci to zrobił, prawda? - Skrzywił się, słysząc to imię, ale i tak odpowiedział.
- Jak sądziłaś, że co się stanie? Myślałaś, że będzie zadowolony, jeśli tak wielu Śmierciożerców zostało złapanych, zwłaszcza kiedy powiedziałem mu, że na pewno wygramy? Mam szczęście, że wciąż żyję. - Jego głos był zimny, energiczny i widział, że zraniła ją jego maniera.
- Ale on nadal myśli, że jesteś mu wierny, prawda? Dlaczego miałby cię skrzywdzić?
- Jesteś taka naiwna. Myślisz, że mu na tym zależy? Torturował mnie przez prawie pięć dni, bo to ja dowodziłem atakiem. Gdybym go nie przekonał, że to Nott był tym, który ostrzegł Zakon o planie, już dawno byłbym martwy. Tak już tam jest.
Minęło kilka chwil, a ona wpatrywała się w niego, próbując zrozumieć.
- Nie możesz wrócić - powiedziała, a jej głos był niemal szeptem
- Oczywiście, że mogę, to moja praca. Myślisz, że to pierwszy raz, kiedy coś takiego mi się przytrafia? To właśnie dostajesz, gdy jesteś szpiegiem.
- Nie powinno tak być.
Odwrócił wzrok. Nie mógł zmusić się do odpowiedzi. Nie musiała wiedzieć o wszystkich złych rzeczach, które przytrafiały się ludziom. Powinna być z przyjaciółmi, prowadzić normalne życie. Z dala od niego.
- Potrzebuję twojej pomocy przy niektórych eliksirach. Sam nie mogę ich uwarzyć, ale dam ci instrukcje - powiedział, zmieniając temat
- Oczywiście - odpowiedziała szybko.
Przez następne kilka godzin byli zajęci, ledwo rozmawiając ze sobą, i był za to wdzięczny. Nowe mikstury uleczyły pozostałe rany i złagodziły ból, a on chętnie je przyjmował. To było wszystko, czego potrzebował. Pomogła mu wejść po schodach i położyć się na łóżku, a on szybko zasnął.
Zanim się obudził, niebo znów było ciemne. Ostrożnie poruszył rękami i nogami, zadowolony, że ból zniknął. Wziął głęboki oddech i wstał. Bardzo potrzebował prysznica.
Był już w łazience, szybko pozbawiając się ubrań, zanim usłyszał dźwięk płynącej wodę. Podniósł głowę i zobaczył jej postać przez szybę.
Powinien po prostu wyjść i wrócić później, kiedy skończy, powiedział sobie, ale inny głos w jego głowie, taki, którego bardzo rzadko słuchał, powiedział mu, że powinien do niej wejść. Z pewnością zasłużył na to po tym wszystkim, przez co przeszedł. To nie musiało nic znaczyć, prosta fizyczność. Prawdopodobnie nadal był trochę zdezorientowany po tym wszystkim, co go spotkało, ponieważ postanowił posłuchać tego małego głosu.
Powoli wszedł pod prysznic, bezgłośnie i poczuł, jak podskakuje, gdy objął ją ramionami. Szyderczy uśmiech wpłynął na jego twarz, kiedy się odwróciła, jej pierś falowała.
- Przestraszyłeś mnie - powiedziała, krzywiąc się, ale jakikolwiek ślad gniewu opuścił jej twarz, kiedy pochylił się, by ją pocałować.
Już po kilku sekundach przerwała pocałunek.
- Jesteś cały brudny - powiedziała, odgarniając kosmyk włosów za jego ucho i wciągając go pod wodę prysznica. Wkrótce jej ręce objęły jego ciało, pieszcząc je, aż nie pozostał żaden ślad krwi.
Nawet gdy był już czysty, jej ręce wciąż wędrowały i wkrótce znalazły drogę w dół do jego już pulsującej erekcji. Czuł, jak jej palce zamykają się wokół niego, powoli poruszając się w górę i w dół.
Oparł głowę o ścianę i obserwował jej twarz zza przymkniętych powiek. Patrzyła na niego uważnie, obserwując każdą jego reakcję, powtarzając każdy ruch, który wydawał się sprawiać mu przyjemność. Wkrótce przyspieszyła tempo, które sprawiło, że syknął i zaczął wzdychać w niekontrolowany sposób. Mógł zobaczyć jej zadowoloną z siebie minę.
- Wystarczy - jęknął w końcu, kiedy poczuł, że nie może już się powstrzymać. Chwycił ją za ramiona i przycisnął do zimnej ściany, dociskając ją mocno swoim ciałem. Zmiażdżył jej usta w czymś, co przypominało desperancki pocałunek, gdy pozwolił swoim dłoniom wędrować po jej ciele. Sunął powoli w dół jej szczęki i szyi, skubiąc je lekko zębami, po czym przesunął się do jej piersi. Wbiła palce w jego włosy i przyciągnęła go bliżej, wyginając się w łuk w tym samym czasie. Wiedział, że zadowolony z siebie uśmiech na jego twarzy był taki sam jak ten, który widział u niej wcześniej.
Jego usta powędrowały do jej szyi, ale jego ręce opadły niżej, sięgając jej łona. Zaczął pocierać jej łechtaczkę, ale zatrzymał się, gdy poczuł narastający orgazm. Usłyszał, jak jęknęła z frustracji, a po kilku sekundach jego kciuk znów się poruszył, zatrzymując się po raz drugi, zanim osiągnęła punkt kulminacyjny.
- Przestań już - powiedziała zirytowana, gdy objęła ramionami jego uda i przyciągnęła go bliżej do siebie.
- Jak sobie życzysz - szepnął jej do ucha i uniósł obie jej nogi, opierając je wokół swoich bioder, kiedy w nią wszedł.
Już po kilku sekundach poczuł, jak napina się wokół niego, krzycząc w ekstazie.
Zaczął poruszać się szybciej i słyszał, jak z każdym pchnięciem uderza jej plecami o ścianę. Przyciągnęła jego głowę bliżej i pocałowała go, ich języki walczyły, a ich ciała poruszały się jak jedno.
Poczuł jej dłonie na swoich plecach, jej paznokcie zapadające się w jego skórze i musiał przyznać, że uwielbiał to uczucie. Jej nogi przyciągnęły go bliżej, głębiej. Jej głowa odchylona do tyłu, zamknięte oczy i jęk wydostający się z ust, gdy przygryzł wrażliwe miejsce za jej uchem.
Wydawało się, że czas się zatrzymał, jakby byli tam tylko oni dwoje, a nic innego się nie liczyło. Nigdy się tak nie czuł, ale był zbyt zdumiony, by się bać.
Znowu się wokół niego napięła, jej mięśnie zaciskały się gwałtownie, doprowadzając go do szaleństwa, a oboje doszli w tym samym czasie, jęcząc i łapiąc oddech.
Trwali tak razem przez kilka chwil, odzyskując siły, aż w końcu odsunął się od niej. Spojrzał jej głęboko w oczy, a potem przysunął się bliżej jej twarzy, ich usta lekko się zetknęły. Musnął je nieznacznie, gdy szepnął „dziękuję” i oboje wiedzieli, że nie chodziło mu o to, co właśnie się stało.
Potem odwrócił się i wyszedł spod prysznica, zatrzymując się chwilę, by powiedzieć:
- Muszę wracać.
Hermiona pielęgniarka świetnie wyleczyła pacjenta 😂 Severus mimo swoich przemyśleń że nie powinien uprawiać z Hermiona seksu to i tak zawsze do niego w końcu dochodzi 🤭
OdpowiedzUsuńO jaaaa!!!!!
OdpowiedzUsuńBiedny Sev, wiedziałam, ze Voldek mu coś zrobił :(
Ta zawiódł i poniósł karę :(
Dobrze, że zaprowadził wcześniej Hermionę do tego domku, bo byłoby kiepsko!
Te koszmary, rany - dobrze, że z Hermiony taka dobra pielęgniarka.
Czuć w tym rozdziale taką delikatność, szacunek i zrozumienie. Martwią się o siebie nawzajem, chcą siebie ratować, pomagać sobie. I jest to mega fajne. To jak tłumaczy jej, że jest szpiegiem, nie może zrezygnować - prawie się popłakałam ( w ogóle mam dzisiaj płaczliwy nastrój, może to też dlatego)
Severus jest tak tragicznym i smutnym bohaterem. Tyle cierpienia, tyle bólu.
Scena pod prysznicem - walka umysłu z ciałem :P Mega hot :D
Widać, że Hermiona się świetnie zajęła pacjentem, skoro tak szybko wrócił do sprawności xD No i jak pięknie jej podziękował 😁 Powiem Ci, że wyobrażanie sobie Theo działa jak należy, dużo przyjemniej mi się czytało wyobrażając sobie właśnie jego, w sumie za wzór posłużył mi Elordi ❤️ Dużo, dużo lepiej w wyobrażeniach wyglądała ta scena z nim niż z Rickmanem xD
OdpowiedzUsuńHermiona się wykazała przed nim stawiając go na nogi. No a on sam poczuł, że jednak jest dla kogoś ważny i ma się o niego kto martwić. Trochę lepiej to zaczyna wyglądać biorąc pod uwagę wcześniejsze rozdziały, gdzie była taka nastoletnia fascynacja, choć wciąż ją tu wyczuwam, ale nie w tak dużym stopniu.
Mogłam się domyślić, że to Voldemort ukarał, w końcu zawiódł na misji choć zapewnił, że wygrają. Tom się nie patyczkuje, od razu przechodzi do rzeczy.
Jestem ciekawa jak to się dalej rozwinie, dlatego czekam!
Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki, żeby zapierdol w końcu minął 😘
5 dni tortur?! Jakim cudem on to przezyl to ja nie wiem 😱 Dobrze, ze mial taka wzorowa pielegniarke 😉 Ciekawa jestem tylko, czy to on sam sie teleportowal, reszta sil, czy tez ktos go przeniosl 🤔 Ale w sumie poza nim i nia to chyba nikt nie wie o tej Irlandii, takze obstawiam pierwsze - chociaz drugie mogloby wniesc element zaskoczenia 😂 Co do samej kuracji ozdrawiajacej - przez chwile mialam mindf.ck, ze jak to, moment wczesniej nie mogl chodzic, a tu taka akcja pod prysznicem!? Ale cofnelam sie do tekstu i ok, obudzil sie rzeski jak skowronek na wiosne, stad taki przyplyw mocy 😉
OdpowiedzUsuńMoze uda mi sie nadgonic dzis, w koncu!, wszystkie rozdzialy 😂
Ściskam!
Mała.
Wiedziałam, że to sprawka Czarnego Pana, w końcu Snape nie chodzi do niego na kawkę i ciasteczka... 5 dni tortur, jak normalny człowiek ma to przeżyć... I najważniejsze pytanie, jak wrócił do domu?
OdpowiedzUsuń