Rozdział 66: Serce Hogwartu
Kiedy Hermiona wróciła do Wielkiej Sali, cztery długie stoły Domów i stół nauczycielski zniknęły, a magiczny sufit był szary i śnieżnobiały, jak rzeczywiste niebo na zewnątrz. Listopad w Szkocji był często pochmurny, ale ten poranek był szczególnie ponury, z siarczystym, lodowatym deszczem walczącym z silnym wiatrem. Szeleszczący deszcz ze śniegiem uderzający w duże okna sali odbijał się echem w prawie pustej przestrzeni. Kilka ciastek w kształcie znicza z poprzedniej nocy unosiło się pod sufitem jak małe pieczone balony.
Krzesło McGonagall przypominające tron pozostało, podobnie jak jej podium, a wokół sali ustawiono tuzin wciąż nie udekorowanych choinek. Za krzesłem dyrektora znajdowała się szeroka kamienna ściana, na której wisiały sztandary czterech Domów. Hermiona w zamyśleniu spojrzała na tę ścianę, przechodząc przez podwójne drzwi.
Na środku pustej sali Harry i Draco siedzieli naprzeciw siebie na dwóch krzesłach dla nauczycieli, kłócąc się o mecz quidditcha między domami.
- Och, daj spokój, Potter - warknął Draco. - Znicz praktycznie podszedł i przedstawił się Ginewrze…
- Zawsze masz gotową wymówkę, Malfoy…
- Chłopcy! - zawołała Hermiona. - Nie mamy dużo czasu! - Podbiegła, by do nich dołączyć, wyciągając różdżkę i wyczarowując dwa kolejne krzesła.
- Czasu na co, Mi? - zapytał Harry.
- Nasz gość będzie tu lada chwila - powiedziała, próbując poprawić spódnicę i krawat. Biegała dziś po całym zamku i nie chciała nawet myśleć teraz o swoich włosach.
- Jaki gość? - zapytał Draco. - Jaki gość może być tak ważny, że zostawiasz mnie sam na sam z Potterem na kolejne trzydzieści minut tego ponurego…
- Oto jest - powiedziała Hermiona, gdy duże podwójne drzwi otworzyły się z hukiem.
Harry wstał z wyrazem szoku na twarzy, a Draco i Hermiona odwrócili się, by zobaczyć, kto wszedł do Wielkiej Sali. W drzwiach, idealnie sucha z włosami perfekcyjnie ułożonymi na swoim na miejscu, stała Narcyza Malfoy.
- Mamo - powiedział Draco, szybko dochodząc do siebie. Rzucił Hermionie ostre spojrzenie, po czym podszedł do Narcyzy. - Co cię tu sprowadza przy tej okropnej pogodzie?
- Pomyślałam, że sam możesz mi powiedzieć, kochanie - powiedziała Narcyza, rozpinając czarny aksamitny płaszcz, który nie miał na sobie śladu ani jednej kropli deszczu.
Draco wziął płaszcz, szybko wyczarowując żeliwny wieszak, na którym mógł go powiesić, a następnie odprowadził ją na jedno z krzeseł na środku pomieszczenia. Pod płaszczem Narcyza miała na sobie szare satynowe szaty, a jej włosy lśniły diamentami. Hermiona zastanawiała się, czy siedziała w domu ubrana jak na bal, czy też szybko się przebrała. Tak czy inaczej, wyglądała dość imponująco. Hermiona próbowała wygładzić koszulę i żałowała, że nie może wyprostować rajstop.
- Dziękuję, że przyszłaś, Lady Malfoy - powiedziała, siadając na krześle.
- Panno Granger - powiedziała Narcyza, spoglądając na rozczochrane włosy Hermiony albo spinkę Gloriany, albo jedno i drugie. - Pan Potter - powiedziała nieco cieplej.
- Zawsze miło cię widzieć, lady Malfoy - powiedział Harry. Narcyza odwróciła się, by spojrzeć na syna, a Harry rzucił Hermionie pytające spojrzenie.
- Draco, nie powinieneś być na lekcji? - zapytała Narcyza.
- Hermiona nie pozwoliła mi stąd odejść - powiedział Draco z uśmiechem.
Narcyza spojrzała na Hermionę zimnym okiem.
- Twoja notatka była dość niejasna, panno Granger. Zakładam, że powiesz nam, dlaczego konieczne było wezwanie mnie do Hogwartu i narażenie na szwank edukacji mojego syna.
Hermiona ledwo zdołała nie przewrócić oczami. Drogocenny syn Narcyzy kilka razy w tygodniu opuszczał lekcje, zwykle latając na miotle lub zakradając się do kuchni. Brak jednej praktycznie nieistotnej lekcji ze Starożytnych Run nie miałby większego znaczenia.
- Dziękuję, że przyszłaś, Lady Malfoy - powiedziała. - Mam nadzieję, że podróż nie była zbyt niewygodna przy takiej pogodzie.
- Mała Ślizgonka, panna Durant, powitała mnie przy bramie - powiedziała Narcyza. - Uważam ją za bardzo intrygującą.
- Leilę? Oj tak - powiedział Draco.
- Oczywiście darzy cię wielkim szacunkiem, Draco - ciągnęła Narcyza.
Harry posłał Hermionie znaczące spojrzenie, a ona skinęła głową. Czas zabrać się do roboty.
- Lady Malfoy - powiedziała. - Aurorzy przybyli dziś rano do lochów Slytherinu, aby aresztować Theo Notta za napisanie wiadomości „Gińcie Szlamy”.
Harry i Draco skrzywili się, ale jeśli liczyła na odpowiedź Lady Malfoy, była rozczarowana. Wiedźma tylko uniosła brew.
- Trudno mi uwierzyć, że młody Theodor zrobiłby coś takiego.
- Ja też - powiedziała Hermiona. - Ale wyglądało to bardzo źle dla niego. Widzisz, Lady Malfoy, Draco i ja uwarzyliśmy eksperymentalny eliksir, który może zidentyfikować krew wiedźmy lub czarodzieja. Teraz wiemy, że krew twojego męża została użyta do stworzenia tych wiadomości.
Narcyza spojrzała na syna.
- To prawda, mamo - powiedział Draco. - Hermiona i ja pracowaliśmy nad tym od prawie dwóch miesięcy. To złożony eliksir, ale działa, a użyta krew z pewnością należała do ojca.
- Ale twój ojciec jest… zamknięty - powiedziała Narcyza. Hermiona prawie znowu przewróciła oczami. Ci Malfoyowie. Lucjusz był po prostu „zamknięty” w „miejscu zamieszkania”, które w niewytłumaczalny sposób nie pozwalało na sowy.
- Dokładnie - powiedziała Hermiona. - Jakimś cudem jego krew została pozyskana, przetransportowana tutaj i użyta w zaklęciu, które doprowadziło do pojawienia się wiadomości „Gińcie Szlamy”.
- Hermiono - powiedział Harry, zirytowany. - Czy musisz…
- Strach przed imieniem wzmaga strach przed samą rzeczą...
- Po prostu lubisz szokować ludzi i muszę powiedzieć, że jestem zaskoczony…
- Być może - powiedziała Narcyza władczym tonem. - Pan Potter i panna Granger mogliby kontynuować tę dyskusję innym razem.
- Tak - wtrącił Draco, brzmiąc bardzo podobnie do jego matki. - Widzę, dokąd zmierzasz, Hermiono, i muszę powiedzieć, że mi się to nie podoba.
Hermiona westchnęła.
- Wiem, Draco, przepraszam. - Odwróciła się do Narcyzy. - Lady Malfoy, Theo odwiedził twojego męża dwa dni przed jego powrotem do Hogwartu, a pierwsza wiadomość pojawiła się pierwszej nocy, jego pobytu w zamku. Aurorzy próbowali oskarżyć go o zbrodnię, ale Theo udowodnił swoją niewinność pod wpływem Veritaserum.
Usta Narcyzy wykrzywiły się lekko. Hermiona wiedziała, że kobieta sama zażyła Veritaserum tuż po wojnie. Najwyraźniej to doświadczenie ją naznaczyło.
- Lady Malfoy - powiedziała cicho. - Dlaczego nie powiesz Draco, czemu rzuciłaś to zaklęcie.
- Wydajesz się być bardzo pewna siebie, panno Granger - powiedziała Narcyza.
Oczy Draco rozszerzyły się.
- To nie jest zaprzeczenie, mamo.
- Czy naprawdę wierzysz, że rzuciłabym klątwę na zamek? - zapytała go Narcyza.
- Ale to nie była klątwa, prawda, lady Malfoy? - zapytała Hermiona. - Dzwonek, nasza nauczycielka Obrony Przed Czarną Magią, wiedziała od samego początku. Nienawiść, ale też miłość. To było zaklęcie ochronne, prawda? Aby chronić Draco?
Draco zerwał się na równe nogi, a jego krzesło upadło z łoskotem, który odbił się echem po sali.
- Mamo! - krzyknął. - Nie zrobiłaś tego!
Narcyza milczała i to Harry odpowiedział Draco.
- Oczywiście, że tak - powiedział Harry z ponurą miną, wyglądając w każdym calu jak auror. - Malfoy, twoja matka weszła w sam środek bitwy i okłamała Voldemorta, żeby cię znaleźć. Zmusiła Snape'a do złożenia Wieczystej Przysięgi dla twojej ochrony. Więc tak, jest w najwyższym stopniu zdolna rzucić zaklęcie na same mury tego zamku, aby ochronić cię przed… - Spojrzał na Hermionę. - Jakie to było zdanie?
- Gińcie Szlamy - powiedziała Hermiona.
Draco przesunął dłońmi po twarzy, najwyraźniej starając się uspokoić, po czym spojrzał na Narcyzę.
- Powiedz mi, że to nieprawda, mamo - błagał. - Powiedz mi, że nie wymyśliłaś z ojcem jakiegoś spisku, żeby grozić mugolakom.
- Usiądź, kochanie - powiedziała chłodno jego matka. - Nie będę tolerować niegrzecznego zachowania.
Draco zaśmiał się.
- Nasza rodzina służyła wcieleniu zła, pozwalała na morderstwa, tortury i inne podłe, bezduszne czyny w naszym własnym domu, a teraz najwyraźniej terroryzuje i zagraża niewinnym uczniom. Sprzeciwiasz się przewróceniu krzesła? Wszelkie możliwe nadzieję na odkupienie nas i imienia Malfoy były całkowicie…
- To nieprawda - powiedziała Hermiona. - Nadal możesz…
- Przepraszam, Hermiono - powiedział Draco, odwracając się do niej. - Przepraszam za to wszystko. Żyliśmy w świecie marzeń, który możliwie mógłby kiedyś dla nas działać.
- Draco - zakrztusiła się Hermiona.
- Gratulacje, mamo - powiedział, odwracając się do kobiety, a jego głos był tak zimny i zgorzkniały, że miała wrażenie, jakby stał przed nimi Lucjusz, z wyjątkiem tego, że dolna warga Draco drżała w sposób, w jaki nie sądziła, by kiedykolwiek drżała warga Lucjusza.
- Gratulacje - powtórzył. - Ty i Ojciec odebraliście mi jedyną prawdziwą i dobrą rzecz w moim popieprzonym życiu.
Odwrócił się do Hermiony.
- Czy jest jakiś powód, dla którego nie ma tu McGonagall i Shacklebolta?
- Myślałam, że moglibyśmy porozmawiać o tym… sami… zanim ich zaangażujemy - przyznała.
- Potter, sprowadź ich - rozkazał Draco. - McGonagall uczy w tej chwili Starożytnych Run.
- Jesteś pewny? - zapytał Harry. - Nie będziemy mogli tego uciszyć, jeśli…
- Nie mam zamiaru milczeć - powiedział Draco. Harry skinął głową i wyszedł z sali.
- Draco, kochanie…
- Nie, mamo - powiedział. - Jesteś wyszkolona, by być posłuszną, prawda? Jak dobra żona czystej krwi? Spełniałaś rozkazy Lucjusza, a teraz będziesz posłuszna moim. Miałaś okazję skorzystać z własnego osądu i odrzuciłaś go.
- Draco - powiedziała Hermiona. - Aresztują ją. Publicznie. To narusza warunki jej okresu próbnego. Oskarżą ją o rzucanie nielegalnych i szkodliwych zaklęć na zamek, o zagrażanie uczniom, o łamanie tego nowego statutu przeciwko atakowaniu mugolaków, o...
- Panno Granger - powiedziała Narcyza. - Nie możesz udawać, że martwisz się o moje dobro.
- Nie martwię się o panią - powiedziała szczerze Hermiona. - Martwię się o Draco.
Draco podniósł krzesło i usiadł.
- Proszę usiądź, mamo - powiedział zmęczonym głosem.
Narcyza zrobiła to, zaciskając dłonie. Jej twarz była teraz udręczona, kiedy patrzyła na syna. Hermiona siedziała cicho, również podążając śladem Draco. To była stawka jego rodziny.
- W porządku, mamo - powiedział spokojniej. - Jak to się stało?
Narcyza wzięła nierówny oddech.
- W okresie letnim Prorok Codzienny opublikował wiele historii o rosnącej nienawiści do ludzi czystej krwi, a zwłaszcza do naszej rodziny. Nie przeczę, że dużo na tym zarobiliśmy. Ale nie mogłam pozwolić ci wrócić do szkoły bez ochrony. - Rozchyliła ręce i wyciągnęła je w stronę syna.
- Draco - powiedziała. - Nie wiedziałam o wiadomościach… kiedy twój ojciec powiedział mi o zaklęciu, nigdy nie wspomniał… Jego nienawiść jest bardzo głęboka… - Opuściła ręce i spojrzała w dół. - Jest bardzo głęboko we krwi. Od pokoleń.
Hermiona pomyślała o motcie rodziny Malfoyów: Sanctimonia Vincet Semper: „Czystość zawsze zwycięży”.
Draco potrząsnął głową.
- Jak mogłaś mieć tak mało wiary we mnie? Nie jestem już dzieckiem - westchnął. - Jedynym prawdziwym zagrożeniem dla mnie było niebezpieczeństwo, które spowodowałaś. Jak myślisz, kto był głównym podejrzanym, kiedy ta pierwsza wiadomość pojawiła się w Wieży Gryffindoru? Musiałem sam wziąć Veritaserum, żeby oczyścić swoje imię, i kto wie, jak to by się skończyło, gdyby nie Hermiona! Broniła mnie przed głową szkoły, swoimi przyjaciółmi i Ministerstwem!
- Musiałeś być w niebezpieczeństwie, Draco! - zaprotestowała Narcyza. - Wiadomości nie pojawiłyby się, gdyby… mugolacy ci nie grozili!
Draco spojrzał na nią z pogardą.
- Tak, to całkiem skuteczne zaklęcie ochronne. Gratulacje dla ciebie i Lucjusza. Wystarczył płacz czwartoklasisty, unoszącego różdżkę i kilka napadów złości ze strony Hermiony i nagle mamy ściany uderzające uczniów! Mogłaś ją skrzywdzić! Kamienny blok spadł z sufitu w niedzielę. Mógł ją zabić! - Spojrzał na Narcyzę. - Nigdy ci tego nie wybaczę. Nigdy.
Drzwi znowu się otworzyły a Harry, Kingsley i McGonagall wbiegli do środka. Kingsley natychmiast zamknął drzwi i osłonił je zaklęciem, po czym zbliżył się do Narcyzy, która siedziała sztywno na swoim krześle.
- Czy to prawda, lady Malfoy? Czy przyznajesz się do rzucenia zaklęcia, które spowodowało pojawienie się tych wiadomości?
Narcyza spojrzała na nieubłaganą twarz Draco i skinęła głową.
- Tak - powiedziała.
- Słyszeliśmy od pana Pottera, że rzuciłaś zaklęcie ochronne, mające chronić pana Malfoya przed wszelkimi atakami mugolaków - powiedziała McGonagall.
- Tak - powiedziała Narcyza.
- Kiedy rzuciłaś to zaklęcie? - powiedział Kingsley.
- Dnia… Wydaje mi się, że była to sobota 8 września. Moja pierwsza wizyta w Hogwarcie w tym semestrze. - Plecy Narcyzy były proste, a jej głos był chłodny. - Po odesłaniu Draco wślizgnęłam się do Wielkiej Sali i zamknęłam drzwi. To bardzo krótkie zaklęcie, użyłam krwi Lucjusza. Nie zrozumiałam wszystkich słów. Lucjusz zapewnił mnie, że to nie jest śmiertelne zaklęcie. Miało wpłynąć tylko na każdego mugolaka, który zaatakuje Draco. Właściwie to miało chronić każdego, kto ma w sobie krew Lucjusza.
- Jak ono działa? - zapytała Hermiona.
Narcyza posłała jej cienki uśmiech.
- Jestem pewna, że już to wiesz, panno Granger.
- Wolelibyśmy usłyszeć to od ciebie, lady Malfoy - powiedział Kingsley.
- Zaklęcie wnika w mury zamku - ciągnęła Narcyza. - Rozumiem, że zamek odpycha klątwy, ale nie magię ochronną. Za każdym razem, gdy zamek wyczuł atak na Draco, odpowiadał.
- W tych ścianach istnieje tysiąc lat magii - powiedziała McGonagall. - Zamek jest prawie czuły. Istnieją już zaklęcia chroniące uczniów i najwyraźniej zamek uznał je za kolejne z nich.
- Potter mówi, że twierdzisz, że nie wiedziałaś o napisach - powiedział Kingsley.
- Nie wiedziałam - powiedziała Narcyza. - Przypuszczałam, że może trochę krwi zakapać ze ściany. Jestem gotowa wziąć Veritaserum...
Kingsley skinął głową.
- Może do tego dojść, chociaż ci wierzę. - Jego głos był zimny, ale nie niegrzeczny. - Będziesz musiała iść z nami do Ministerstwa.
- Nie możemy zostawić zaklęcia na ścianach - powiedziała Hermiona, wstając. - Potrzebujemy Lady Malfoy, żeby je usunęła.
- Nie mogę - powiedziała Narcyza - Nie bez krwi Lucjusza…
Hermiona wyciągnęła fiolkę z krwią z kieszeni spódnicy. Nosiła ją ze sobą, odkąd Harry jej ją dał, owiniętą zaklęciami amortyzującymi.
Narcyza spojrzała na fiolkę w jej dłoni, a potem na Hermionę.
- Celowo wybrałaś tę salę, panno Granger - powiedziała. - Skąd wiedziałaś?
- Widziałam cię na zewnątrz Wielkiej Sali z Draco i wydawało się to logiczne - odpowiedziała Hermiona. - Zaklęcie jest bardzo silne, rozciągające się na cały zamek, zatem musiało zostać rzucone tutaj, w samym jego sercu. - Wskazała na rozległy mur za tronem dyrektorki. - Prawdopodobnie tam.
Narcyza spojrzała na ścianę i zawahała się.
- Usuń zaklęcie, mamo - powiedział Draco. - Jest mało prawdopodobne, że będę mieć dzieci, ale jeśli będę je mieć, a one pójdą do Hogwartu, nie pozwolę, by zamek rzucał głazami na mugolaków, którzy zbliżą się do nich w potencjalnie groźny sposób.
Narcyza wyglądała na przerażoną.
- Draco, nie możesz...
- Niektóre imiona najwyraźniej muszą wymrzeć, mamo - powiedział Draco, a jego twarz wydawała się tak napięta i ponura, że Hermiona prawie wybuchła płaczem.
- Draco, nie mów w ten sposób, musisz kontynuować…
- Nigdy nie mów mi, że coś „muszę” - powiedział Draco. - Nigdy więcej.
Hermiona nie wiedziała, jak Narcyza to zrobiła, ale udało jej się wyprostować i podejść do ściany za krzesłem McGonagall, stukając obcasami o kamienną podłogę. Patrzyli, jak wylewa krew na ściany, mrucząc pod nosem, a unoszące się w górze świece zamigotały i zgasły na chwilę, pogrążając salę w szarym cieniu, do której z zewnątrz wpadało tylko słabe światło dnia. Potem świece ponownie zapłonęły, a ściana zabłysła lekko czerwienią, po czym zgasła.
Draco odwrócił się do Hermiony i skinął głową. Hermiona wyciągnęła różdżkę, rzucając na Draco średniej klasy zaklęcie oszałamiające. Zaklęcie trafiło go w ramię, a było wystarczająco silne, by obrócić go i sprawić, że zatoczył się do tyłu i prawie upadł.
Harry, Kingsley i McGonagall wyciągnęli różdżki, gotowi ingerować, jeśli zamek zareaguje. Hermiona się nie poruszyła, a ściany pozostały nienaruszone.
- Zaklęcie zniknęło - powiedziała Hermiona.
- Bardzo dobrze - powiedział Kingsley, podchodząc do Narcyzy, która nadal stała przy krześle z różdżką u boku. - Lady Malfoy, jesteś aresztowana za naruszenie warunków okresu próbnego poprzez rzucanie nielegalnych i szkodliwych zaklęć na zamek.
- Nie zapominajcie o narażaniu uczniów - powiedział Draco. - I łamaniu statutu Ministerstwa przeciwko atakowaniu mugolaków. I...
- To wystarczy, żeby kontynuować - powiedział Harry.
- To za mało - powiedział, bardzo przypominając Malfoya, którego pamiętała z szóstej klasy. - Możesz także oskarżyć ją o napaść na Dennisa Creeveya i Hermionę Granger oraz zmowę ze skazanym Śmierciożercą w celu wyrządzenia krzywdy. I nie zapomnij też oskarżyć Lucjusza.
- Draco - jęknęła Narcyza. - Nie... oni zabiją go. Zabiją twojego ojca.
- Zasługuje na to - powiedział Draco. Hermiona otworzyła usta.. - I nie waż się mnie cytować, Hermiono. Lucjusz Malfoy zasługuje na egzekucję i wszyscy o tym wiemy, a gdyby Ministerstwo miało do tego jaja po samej po bitwie, tak jak zrobiło to z Ignatiusem Nottem, wszystkim oszczędziłoby wiele żalu. Oskarż ich oboje, Shacklebolt. Będę zeznawał.
Draco uniósł różdżkę, łatwo łamiąc zabezpieczenia Kingsleya i wyszedł z sali bez spojrzenia na nikogo, a już szczególnie na swoją matkę. Drzwi zamknęły się za nim z grzmiącym hukiem, odbijającym się echem w prawie pustej przestrzeni, a Hermiona zastanawiała się, czy Draco zatrzasnął drzwi na ich wszystkich, łącznie z nią samą.
_____
W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Hermiona składa obietnicę. Harry poznaje Piskliwe Myszki.
Biedny Draco stracił oboje rodziców ale jest jeszcze Herm ona jest jak lekarstwo dla niego. 😏
OdpowiedzUsuńZdrówka dużo zdrówka 🍵🍵
I oby tego lekarstwa zazyl!
UsuńI wszystko jasne mam nadzieję że Draco nie zrezygnuje z Hermiony..
OdpowiedzUsuńJeśli macie konto na watpad to głosujcie tam to 55 i będzie rozdział
OdpowiedzUsuńGwiazdka jak zawsze oddana ;)
UsuńŻyczę dużo zdrowia. Tak szukałam dramy i jest. Masakra. Zapewne teraz Draco tak się ujmie honorem, że szlag trafi nasze Dramione. Oby drama się jak najszybciej skończyła i nasze słodziaki zaznaly spokoju, może w tym zamku we Francji;)
OdpowiedzUsuńJestem za tym rozwiazaniem, zdecydowanie! Chociaz pewnie konsekwencje tego bedziemy jeszcze ogladac przez kolejne rozdzialy...
UsuńW końcu mam znalazłam chwilę, żeby przeczytać i skomentować! I co tu się stało przed chwilą bo dalej do mnie to nie dociera... Wiedziałam, że to była Narcyza jak tylko dowiedzieliśmy się, że to krew Lucjusza jest na ścianach a skoro on nie mógł wyjść z Azkabanu, to jedynie ona mogła rzucić to zaklęcie, ale nie chciałam w to wierzyć. Nie chciałam w to wierzyć ze względu na Draco :( Matka była jedyną osobą z rodziny która była mu bliska a teraz stracił także ją. Ba, sam wydał na nią wyrok i kazał ją oskarżyć o takie czyny i zdecydował się zeznawać i to na pewno na jej niekorzyść. Nienawiść do ojca mogę zrozumieć, że Lucjusz zniszczył mu życie, ale przed chwilą skazał własnego ojca na śmierć i w to nie mogę uwierzyć. Nie wiem, czy była inna możliwość, żeby zapobiec temu co się stało, ale czy ktokolwiek mógłby się wtrącać w sprawy rodzinne Dracona? On sam podjął tą decyzję i był jej świadomy godząc się na to, ale nie spodziewałam się, że na matkę też wyda wyrok i podsunął jeszcze kilka zarzutów. Narcyza nie przemyślała skutków swojej decyzji. Chciała chronić syna a skazała go na jeszcze więcej problemów. Gdyby nie Hermiona on prawdopodobnie tkwiłby teraz razem z Lucjuszem w Azkabanie za te napisy. Chciała go chronić a przy okazji wydała na siebie wyrok :( A Hermiona znowu nam pokazała, że jest najmądrzejszą czarownicą od czasów Roweny Ravenclaw. Odkryła całą tajemnicę i wyręczyła cholernych aurorów a ich robocie.
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrówka! <3 I zapraszam na placuszki :D Są pyszne :D
Okropnie straszne, co tu sie odjechało w tym rozdziale ☹ idealnie to podsumowalas 😘
UsuńOch, Boze. Wszystkie chyba oskarzalysmy Narcyze o maczanie w tym paluchow, i chyba nie jestesmy w szoku, ze to ona, ale i tak mi przykro 😒 Zaklecie ochronne zamiast spelnic swoja definicyjna role obrocilo sie przeciwko niej, prawie niszczac Draco i to, co wypracowal - do tego stracil rodzicow, na ich wlasne zyczenie. Cos okropnego ☹ Te jego ostatnie slowa o tym, ze Lucjusz powinien zostac stracony... Kurde, moze i tak, ale nadal jest mi przykro. I to, zeby oskarzyc o wszystko Narcyze... Ajajaj ☹ Mam nadzieje, ze to nie bedzie oznaczalo (chwilowego) konca zwiazku Hermiony, bo peknie mi serducho!
OdpowiedzUsuńAkysz, przeziebienie! Ugh, ale sie Ciebie czepilo, bidulko ☹😘 Zdrowka duuuzo!
Ściskam,
Mała.
Nie wiem jak zacząć... Chyba gdzieś głęboko w sercu nie chciałam dopuścić myśli, że to Narcyza. Jednak okazało się, że jest zapatrzona w męża. Nienawiść w Lucjusz jest tak głęboka, zżera go od środka. Stracą jego. Zamkną Narcyzie. Ból jaki musi odczuwać Draco, strata dwojga rodziców. Ból jaki musi odczuwać, że to on był przyczyną tych napisów, ból, że to on był przyczyną niebezpieczeństwa dla Hermiony. To musiało nim wstrząsnąć. To straszne... Za trzaśnięcie drzwi kiedy wychodził było takie wymowne, oby Hermiona po raz kolejny potrafiła się przebić przez jego mur. Draco na pewno będzie się obwiniał, potrzebuje lekarstwa jakim jest ona. Nie mogę tego przeżyć, tak bardzo chciał odbudować nazwisko, tak bardzo chciał aby dostrzeżono jego zmianę, na pewno ta sytuacja zburzyła to co zdążył w sobie wypracować. Stwierdzi na pewno, że nie zasługuje na więcej.
OdpowiedzUsuńMożna być najbogatszym człowiekiem, ale co z tego skoro twierdzi się, że na nic nie zasługuje, w jednym momencie traci obojga rodziców, twierdzi, że traci miłość ukochanej.
Hermiona składa obietnicę. Harry poznaje Piskliwe Myszki. - >obietnica mam nadzieję, że sobie, że się nie podda w walce o Draco. Harry może się zdziwić jakie te dzieciaki są kochane a jednocześnie szalone.
Spojler - w kolejnych rozdziałach będzie dość dramatycznie. Nie wystraszcie się. - >nie wiem czy da się bardziej dramatycznie... Już chyba nic mnie nie zdziwi, ale to opowiadanie potrafi zaskakiwać.