Rozdział 49: Chodźmy na lunch 

Stało się to, co było dla niej niepokojąco znajomym snem, odkąd po raz pierwszy pochylił się nad nią w bibliotece, szepcząc: „Pocałuję cię, jeśli mi powiesz, Granger”. Ten kuszący zapach ciepłego słońca i wody kolońskiej, świeża, lekka woń jego włosów. Gdy ich interakcje trwały, sen dodawał jedwabistego uczucia wspomnianych włosów i gładkości ciepłej skóry z szorstkim zarostem wzdłuż jego ostrej szczęki. Wkrótce sen dodał dotyk jego dłoni na jej talii, jego ust na jej gardle…

Teraz sen powrócił, bardziej żywy niż kiedykolwiek i czuła miękkość muskającą jej policzki i usta. Był tak prawdziwy, że faktycznie otworzyła oczy i odwróciła głowę…

I on tam był. Naprawdę, naprawdę tam, obok niej w półmroku oświetlonym tylko przez świecące złote runy na ścianach. Położyła się na plecach na miękkim dywanie, a on na boku, patrząc na nią, a jego oczy błyszczały na niebiesko jak u kota. Był najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziała, więc podniosła rękę, by pogłaskać go po policzku i potwierdzić, że naprawdę tam jest.

To jego usta na jej ustach ostatecznie przekonały ją, że to nie sen. Znalazła go. W końcu Draco nie mógł się przed nią ukryć. Byli w Pokoju Życzeń.

To był pierwszy raz, kiedy z kimś się obudziła, chyba że liczyć miesiące w namiocie podczas wojny, czego Hermiona z pewnością nie liczyła. Jej palce przebiegły po jego plecach, jego dłonie po jej udach. Oboje czuli się lekko rozbrykani, otwarci na trochę odkrywania i minęło dużo czasu, zanim którekolwiek z nich miało cokolwiek do powiedzenia.

W końcu Draco odsunął się i znów usiadł oparty plecami o ścianę. 

- Powinniśmy dziś iść na ulicę Pokątną - powiedział od niechcenia, jakby rozmawiali przed Starożytnymi Runami.

- I na Śmiertelny Nokturn też? - powiedziała z nadzieją, podchodząc do niego.

Westchnął i objął ją ramieniem. 

- Jeśli musimy.

Twarz Hermiony pojaśniała. 

- Możemy tam spotkać Vasile’a!

- Jak najbardziej, spotkajmy się z wampirem podczas naszego wspólnego dnia.

- I możemy przetestować miksturę krwi rano, zanim pójdziemy. Powinna się skończyć warzyć dzisiaj. - Hermiona odsunęła się, by spojrzeć na niego, podekscytowana perspektywą. - Pomyśl o tym, Draco. Po tym, jak wyjaśnimy litery „Gińcie szlamy”… - Draco przewrócił oczami. - … Możemy rozważyć nasz następny projekt, może krzyczące…

Draco potarł dłonią brodę. 

- Tak, tak, na pewno będziemy omawiać eksperymentalne mikstury do porzygu, ale nie teraz. - Ziewnął. - Nie przed poranną herbatą i ciastkami. - Rozejrzał się wyczekująco. - Nie przed moją herbatą - powtórzył znacząco, po czym westchnął. - Oczywiście, Pokój.

- Jest prawie ósma - powiedziała Hermiona, która zlokalizowała swój zegarek i szukała swojego ubrania. Draco ponownie westchnął z żalem i z gracją wstał, wciągając spodnie.

Hermiona stwierdziła, że ​​z pomocą pełnowymiarowego lustra dostarczonego przez Pokój oraz kilku zaklęciom wygładzającym i dostosowującym, oboje wyglądają całkiem przyzwoicie, jak na tak krótki czas przygotowania. 

- Jeśli się pospieszymy, nadal będziemy mogli zdążyć na śniadanie - powiedziała.

- Chyba sobie żartujesz - powiedział Draco. - Nigdy nie mógłbym pojawić się w Wielkiej Sali w takim stanie.

- Wyglądasz dobrze - powiedziała Hermiona.

Draco pociągnął nosem. 

- Malfoyowie nie wyglądają dobrze. Wyglądam na wymiętego, widać że spałem na podłodze. Takie coś może przejść przy stole Gryffindoru, ale niektóre Domy mają jakieś standardy. - Przez chwilę szarpał się z mankietem koszuli, spojrzał na niego gniewnie, po czym porzucił to jako kiepską robotę. - Do zobaczenia w laboratorium eliksirów.

- Z pewnością nie jesteś rannym ptaszkiem. - Zauważyła rozbawiona Hermiona.

- Jedenast.a - Draco podszedł do niej, a jego ciepły pocałunek przeczył nadętemu tonowi głosu. - Nie spóźnij się tym razem. - Przebiegł palcami po jej policzku i wyszedł z pokoju, najwyraźniej chcąc dostać się do lochów, zanim ktokolwiek zobaczy go w takim stanie.

Hermiona tylko pokręciła głową, podziwiając runy na ścianach przez chwilę, po czym również odeszła. Draco może potrzebować następnych trzech godzin, żeby się wygrzać, ale ona zmierzała na śniadanie. Umierała z głodu i jeśli standardy Gryffindoru w sobotnie poranki były nieco luźne - pewnego ranka Ron pojawił się w swoim szlafroku i nikt nawet tego nie zauważył - cóż, mogła być tylko wdzięczna.

Po śniadaniu wróciła do swojego pokoju, biorąc prysznic i rozmyślając nad ubraniami jakie powinna ubrać do Londynu. Ginny nie była na śniadaniu i nie znajdowała się w pobliżu, żeby mogła jej doradzić. Jej ulubione dżinsy i swetry zostały odrzucone, podobnie jak wszystko, co było czerwone i złote. Myślała o transmutacji zielonej bluzki, ale zmienianie kolorów było trudnym zajęciem i często powodowało smugi. W końcu wybrała ciemnofioletową bluzkę ze skróconą czarną spódnicą i butami do kolan, a potem zaczęła się bawić włosami, aż przypomniała sobie o komplecie Gloriany. Z pewnością mogła go teraz nosić. Pomyślała o Narcyzie i Lucjuszu i prawie się przewróciła, po czym potrząsnęła głową. To nie byli Malfoyowie, którzy się teraz liczyli, więc użyła dużej spinki, żeby odciągnąć włosy z twarzy, pozwalając, by loki opadły luźno na plecy. Idealnie.

Przybyła do laboratorium eliksirów dwadzieścia minut wcześniej. Eliksir magii krwi wyglądał bez zarzutu, był zdecydowanie gotowy, z podmuchami różowej pary unoszącej się zgodnie z ruchem wskazówek zegara w górę z kociołka. Mogła teraz zbadać swoją krew, ale chciała poczekać na Draco, więc zaczęła przeglądać listę innych eksperymentalnych eliksirów. Był eliksir leczniczy na przeklęte blizny, których nie mogła doczekać się, aby spróbować…

- Hermiona. - Draco stał w drzwiach, najwyraźniej wypielęgnowany ku jego zadowoleniu. Miał na sobie czarne spodnie i zielony kaszmirowy sweter tak ciemny, że aż prawie czarny.

- Dzień dobry - powiedziała, czując się niezręcznie, jak zawsze, kiedy witali się grzecznie jak normalni ludzie.

Zrobił krok do przodu z zadowolonym z siebie uśmiechem, a Hermiona pochyliła się do niego, czując, jak jego palce muskają diamentową spinkę we włosach. 

- Czy jest gotowy? - zapytał, spoglądając ponad jej głową na kociołek.

- Tak. - Odwróciła się i zapięła czarną szatę, narzuconą na swoje ubranie. Draco wsunął ręce w swoje szaty i złączył je razem, podczas gdy Hermiona wyciągnęła fiolki.

Używając szczypiec, Draco ostrożnie zanurzył fiolkę w eliksirze i umieścił ją na drewnianym stojaku. Następnie wyjął mały srebrny nóż i podał go jej. Na pochwie wygrawerowano napis „DLM”. Ci Malfoyowie i ich monogramy.

- Co to jest? - zapytała.

- Prezent na siódme urodziny - powiedział.

Oczywiście. Który mały chłopiec nie potrzebuje własnego grawerowanego srebrnego noża?

- On nie jest przeklęty, prawda? - zapytała. Draco skrzywił się. - Zbyt wcześnie?

- Tak. - Było wszystkim, co powiedział.

Hermiona wyciągnęła nóż z pochwy i przesunęła ostrzem wzdłuż palca. Srebrne ostrze było niesamowicie ostre - natychmiast pojawiły się czerwone krople. Położyła palec nad fiolką. Do eliksiru wpadło kilka kropel krwi.

Draco wręczył jej chusteczkę i oboje z niepokojem obserwowali fiolkę. 1… 2… 3 sekundy, a eliksir w fiolce stał się czysty.

- Zrobiliśmy to! - Krzyknęła radośnie Hermiona. - Udało się! - Uśmiechnęła się do niego.

- Tak - powiedział. Przejechał różdżką po jej palcu, natychmiast go lecząc.

- Teraz twoja kolej - powiedziała podekscytowana. Zanurzyła kolejną fiolkę w eliksirze szczypcami i umieściła ją na stojaku. Draco przeciął dłoń nożem i wlał krew do fiolki.

Na początku nie było żadnej reakcji. Hermiona zaczęła liczyć, gdy tylko jego krew uderzyła w eliksir. Kiedy doszła do 30 sekund, wymieniła z Draco zmieszane spojrzenia, po czym ponownie spojrzała na fiolkę i sapnęła. Mała próbka mikstury wirowała, zmieniając kolor.

Eliksir był teraz bladofioletowy.

Draco cofnął się od fiolki, uderzając o półkę za nim. Nawet dźwięk szklanych butelek uderzających o kamienną podłogę nie mógł odciągnąć oczu Hermiony od fiolki. Jej przeklęty fioletowy kolor lśnił wyraźnie.

- To niemożliwe… musi być jakiś błąd - zastanawiała się, czy słyszy jej głos, taki spokojny i pewny siebie. - Spróbujmy jeszcze raz.

Spojrzała teraz na Draco, a jego oczy były rozszerzone i zmieszane. 

- W porządku - powiedział ochryple.

Hermiona ustawiła kolejną fiolkę, a Draco zaciekle przeciął swoją dłoń, krzyżując rozcięcie z poprzednią raną, wykonując znak X. Przesunął dłonią po fiolce i strumień krwi (dość głęboko przeciął skórę) wlał się do fiolki. Potem opuścił rękę, nawet nie zawracając sobie głowy związaniem jej, gdy Hermiona liczyła sekundy.

Trzydzieści sześć sekund i fiolka znów stała się blado fioletowa.

- Kurwa! - krzyknął Draco, zaciskając pięść w zakrwawioną dłoń i uderzając nią o stół. Fiolki i kociołek zatrzęsły się, a Hermiona wstrzymała oddech, ale nic się nie rozlało.

- Podaj mi rękę - powiedziała. Zignorował ją, dysząc. Podeszła bliżej i położyła dłoń na jego pięści (kłykcie również teraz krwawiły). - Draco.

Powoli otworzył pięść, między palcami ciekła mu krew. Rzuciła szybkie zaklęcie leczące, potem Tergeo, a on położył dłoń na stole. Widziała, że ​​drży, i położyła na nim swoją rękę.

- Spójrz na mnie, Draco - powiedziała. Zrobił to, jego szare oczy były pełne bólu. - Musi być wyjaśnienie. I nie chodzi o to, że napisałeś wiadomość.

- Jakie może być inne wyjaśnienie? - zapytał. - Czy byłem opętany? Pod Imperiusem? Czy ktoś w jakiś sposób zdobył moją krew? Było kilka rytuałów śmierciożerców… 

- Może eliksir jest błędny - powiedziała Hermiona. - Jest eksperymentalny. Mogą istnieć czynniki… 

Zaśmiał się gorzko. 

- Eliksir jest doskonały i dobrze o tym wiesz. Jak to możliwe? Ty go stworzyłaś.

- Nie jestem idealna - powiedziała. - Po prostu niemal doskonała.

Nie uśmiechnął się, tylko spojrzał w dół, a jego biało-blond grzywka zakrywała oczy. Nie podobało jej się to i wyciągnęła rękę, żeby ją odciągnąć. Wzdrygnął się przed jej dotykiem. 

- Zamierzasz powiedzieć Potterowi? - zapytał.

- Pytanie brzmi, czy my powiemy Potterowi - powiedziała. - Zdecydujemy razem.

Podniósł głowę i spojrzał na nią. 

- Co myślisz?

Hermiona przez chwilę się zastanawiała, a on patrzył z tą ujmującą cierpliwością, którą często okazywał, kiedy myślała. Przechyliła głowę i zerknęła na kociołek. Leniwa różowa para wciąż unosiła się powoli.

- Potrzebujemy czasu - powiedziała wreszcie. - To skomplikowana mikstura, coś może wpływać na jej działanie. Dzisiaj spotykamy się również z Vasilem i może on mieć inny pogląd na to. - Ponownie spojrzała na Draco. - Ale tak, w pewnym momencie będziemy musieli powiedzieć Harry'emu. Wie o eliksirze, wie, że go testujemy. Miałam dzisiaj wysłać do niego sowę, ale mogę opóźnić to o dzień lub dwa.

- Hermiono… - Jego głos był ochrypły. - Mając te informacje, Kingsley może wciągnąć mnie na przesłuchanie lub…

- Nikt cię nigdzie nie ciągnie, Draco - powiedziała energicznie. - Dobra wiadomość jest taka, że ​​Harry nigdy nie powiedział Kingsleyowi o eliksirze. Oficjalnie nic o nim nie wie.

Prychnął. 

- Święty Potter nie ma zamiaru zataić ważnych informacji w śledztwie dotyczącym spraw aurorów. A kiedy się o tym wszystkim dowie, pobiegnie prosto do Kingsleya.

- Nie, nie zrobi tego - powiedziała uparcie Hermiona. - To mój eliksir, wymyśliłam go, uwarzyliśmy go i mam coś do powiedzenia na temat tego, jak wykorzystywane są informacje, które dostarcza. Gdyby Harry zrobił coś takiego,  a nie wierzę, że by to zrobił, zeznałabym że to dowód nierzetelności tego eliksiru krwi i jego niedopuszczalności. I to byłaby prawda.

Draco siedział ciężko na stołku, trzymając głowę w dłoniach. 

- Żałuję, że nie rozumiem, co się dzieje.

- Ja też. - Hermiona stanęła przed nim i przejechała rękami po jego karku. Objął ją ramionami w talii, opierając głowę na jej ramieniu. Przez szatę czuła ciężar jego głowy. W końcu Draco podniósł głowę, uwalniając ją z ramion i prostując się na stołku.

- W porządku, Hermiono - powiedział, a jego oczy były jaśniejsze. - Nie jestem jeszcze zamknięty i nie zamierzam się zamykać. Po prostu… - Potrząsnął głową. - Czuję, że moja przyszłość jest na ostrzu tego srebrnego noża. To może się nie udać. Sukces lub porażka, wolność lub… Azkaban.

Nie miał więcej do powiedzenia, więc szarpała go za ręce, aż wstał. 

- Chodź - powiedziała. - Chodźmy na lunch. Przyniosłeś pelerynę?

Zgodzili się, że peleryny z kapturem najlepiej sprawdzą się, gdy po jedzeniu udadzą się na Śmiertelny Nokturn, a Malfoy wyciągnął czarny płaszcz, który Hermiona natychmiast zwinęła.

- Ostrożnie - zaprotestował. - Ten płaszcz jest drogi… - Jego głos urwał się, gdy z łatwością wsunęła zwinięty płaszcz do swojej małej torebki z koralików.

- Proszę zakorkuj te fioletowe fiolki i podaj mi je. Cholera - powiedziała, zaglądając do torby. - Kompletnie zapomniałam, żeby wyjąć stąd te wędki od Luny.

- Co zamierzasz z nimi zrobić? - zapytał, wręczając jej fiolki.

- Nie wiem, ale nie zostawią ich, aby jakakolwiek przypadkowa osoba mogła je znaleźć. -  Zrzuciła szaty, a Draco z zaciekawieniem patrzył, jak Hermiona zamyka drzwi laboratorium eliksirów i rzuca na nie szereg skomplikowanych zabezpieczeń. Następnie Hermiona spędziła trochę czasu w milczeniu demonstrując swoją pewność siebie w postaci Draco na jednym ze stołów do eliksirów.

- Muszę przyznać, że nie jestem do tego przyzwyczajony - powiedział Malfoy, patrząc na nią. Przesunął ustami po jej obojczyku, po czym zszedł niżej. Koszula Hermiony była teraz rozpięta, a jej stanik całkowicie zniknął.

- Z tego, co rozumiem, jesteś do tego przyzwyczajony - powiedziała zdyszanym głosem. - Ślizgoni to źli chłopcy, prawda? Same kłopoty i seks?

- Nie takie kłopoty - powiedział przy jej skórze. - Nie taki rodzaj seksu. - Zadrżała na dotyk jego języka. - Jesteś taka słodka… sposób, w jaki na mnie patrzysz, ze zdziwieniem, ale to ty jesteś cudem… - Jego słowa przeszły w niespójne szmery, kiedy schodził w dół jej tułowia. - Hermiono - szepnął i poczuła dłoń pod spódnicą, szarpiącą jej majtki. - Pozwól mi...

- Zajrzyjmy tutaj! - zawołał głos.

- Nie znowu - jęknął Draco, podnosząc głowę. - Niech zgadnę, na mojej głowie jest Pufek Pigmejski. - Hermiona zachichotała, nie mogła nic na to poradzić.

- Pan Malfoy? - wystrzelił inny głos, brzmiący jak Percival.

Draco ponownie jęknął i wstał, muskając ręką swoje włosy i sweter, by osiągnąć perfekcję. Z drugiej strony Hermiona z trudem zapinała bluzkę i znajdowała buty.

- Alohomora. - Odezwał się dziewczęcy głos, a Hermiona prawie spadła ze stołu na dźwięk otwieranego zamka.

- Ta Leila jest zdecydowanie za mądra - mruknęła Hermiona, zeskakując ze stołu i poruszając się niewygodnie. Jej majtki były teraz, no cóż, zaklinowane. Draco uśmiechnął się do niej kpiąco.

- Pan Malfoy! Panna Granger!  - Cały komplet Piskliwych Myszek był na korytarzu.

- Są w lochu eliksirów!

- Co oni tam robią? Czy znowu go przeklęła?

- Myślę, że to on ją przeklął! Ona wygląda jak totalny bałagan!

Malfoy śmiał się teraz otwarcie, a spojrzenie Hermiony tylko go rozśmieszyło. 

- Co wy wszyscy tu robicie? - zapytała, opierając ręce na biodrach.

Piskliwe Myszki zwiesiły głowy. 

- Mamy szlaban - powiedział Bertie.

- Kolejny raz?

- To nie była nasza wina - powiedziała Imogena. - Nie wiedzieliśmy, że będzie za nim podążać.

- KTO? - zapytała Hermiona.

- Profesor Slughorn - powiedział Percival. - Ciągle każe nam przynosić mu jego srebrną butelkę. Poprosiłem więc Leilę o rzucenie zaklęcia uwiązującego.

- Myślałam, że butelka zostanie w jego skórzanej torbie - powiedziała Leila, wyglądając na trochę zmieszaną. - Ale sprawiłam, że zaklęcie było trochę za mocne.

- Ciągle go śledziła - powiedziała Imogene. - Unosząc się za jego głową i szturchając go.

- To była bardzo potrzebna flaszka - powiedział Percival. - Gorzej niż Pufek Pigmejski.

- Hej! - powiedział Bertie. - Ciastek cię słyszy!

- Profesor Slughorn nie mógł od niej uciec - powiedziała Leila. - A jeśli ignorowałby ją zbyt długo, wylałaby mu napój na głowę.

- To było naprawdę mocne zaklęcie - powiedział Percival z podziwem.

- To był też naprawdę mocny napój - Leila machnęła ręką przed nosem.

Draco wciąż się śmiał, i był przez to bezużyteczny, więc to Hermiona musiała wygonić ich wszystkich z lochu i czekać w korytarzu na Slughorna. Jednak nie mogła być na nich zła. Slughorn zasłużył na to, co dostał. Wybryki Piskliwych Myszek również przywróciły Draco do jego wcześniejszego beztroskiego nastroju, chociaż wyglądał na nieco skwaszonego, kiedy otworzyła sekretne przejście z zamku do piwnic Miodowego Królestwa.

- Wy troje mieliście różne sekrety, prawda? - zapytał.

- Nawet nie masz pojęcia - powiedziała Hermiona z uśmiechem.

To Draco wybrał miejsce na lunch na Ulicy Pokątnej, kręcąc nosem na widok wielu przyjemnych kawiarni i pubów. Zamiast tego zaprowadził ją na najwyższe piętro wysokiego, niemożliwie wąskiego budynku, po spiralnych schodach. Hermiona nie widziała wyjścia, tylko duże obrazy przedstawiające paryskie sceny. Niezrażony Draco podszedł do najbliższego zdjęcia, które przedstawiało kawiarnię na świeżym powietrzu przy Wieży Eiffla. Zaczął rozmowę z grubym kelnerem w białym fartuchu.

- Martine’s, Monseiur, si vous plait - powiedział.

- Ach, tres bien, Monseiur, Mademoiselle. - Malowany kelner wsunął tacę pod pachę i skłonił się. - Ouvrir!

Dziura w suficie pojawiła się i rozszerzyła, a spiralne schody ciągnęły się wyżej, zakrzywiając się jak korkociąg w otworze.

- Panie przodem - powiedział Draco. Hermiona weszła po schodach i wyszła na najwyższe piętro budynku, na którym było tylko pięć stolików otoczonych szklanymi ścianami. Podeszła do najbliższego okna, zdumiona - widziała całą Ulicę Pokątną, kolumny Banku Gringotta i ciemne cięcie, które prawdopodobnie było Śmiertelnym Nokturnem. W tle majaczył mugolski Londyn, zamglony i szary.

Mężczyzna w czerni poprowadził ich do stołu. Jedynymi innymi klientami byli dwaj białowłosy czarodzieje z długimi brodami, mruczący coś po… duńsku? Norwesku? Hermiona nie potrafiła określić.

Na ich stole ledwo było miejsce na dwie złożone serwetki i niską doniczkę pełną róż. Malfoy gładko wślizgnął się na swoje krzesło, gdy kelner usadził Hermionę. 

- Tutaj nie ma zamówień - powiedział jej Draco. - Po prostu przynoszą ci jedzenie i wino i oczekują, że je pokochasz.

Hermiona skinęła głową, gdy kelner postawił przed nimi wino i chleb.

- Nigdy nie słyszałam o tym miejscu. Skąd o nim wiesz? - zapytała.

- Od mojej matki. Nie była tu od lat. Pewnego dnia pokłóciła się z Martine, kiedy nie spodobał jej się jej stół, ale przyprowadziła mnie tutaj raz, zanim poszedłem do Hogwartu. Lokal jest bardzo dyskretny. Na jadalnię rzucone jest zaklęcie poufności.

Dotknęła różdżki w kieszeni spódnicy, próbując wyczuć osłonę. 

- To bardzo trudna magia. 

Zabezpieczenia poufności uniemożliwiały każdemu opuszczającemu chroniony obszar omawianie wszystkiego, co tam widzieli lub słyszeli.

- Według matki goblin z Gringotta zrobił to dla Martine - powiedział Draco, smarując bułkę masłem.

- Więc wszystko, co tu omawiamy…

- Jest ściśle poufne. Na przykład. - Posłał jej złośliwy uśmiech. - Mogę ci powiedzieć, że Dom Slytherinu ma zaczarowane pióro, które wypisuje poprawne odpowiedzi na każdym teście. Każdy Ślizgon może zarezerwować je tylko trzy razy w roku. Użyłem go na ostatnim egzaminie z mugoloznawstwa.

- To jest oszukiwanie! - Hermiona krzyknęła przerażona. - Czekaj, chodzisz na mugoloznawstwo?

- Część mojego okresu próbnego - powiedział Draco. - Zabójczo nudne. Wczoraj uczyliśmy się o tosterach i… frytownicach - zadrżał. - Brzmiało okropnie.

- Nie mogę uwierzyć, że nikt nie wie o tym piórze, powinno zostać skonfiskowane! Powinnam...

- Nie możesz - Draco uśmiechnął się kpiąco .- A propos, powiedziałem wczoraj Brown, że Theo ją kocha.

- Draco! - krzyknęła. - Nie zrobiłeś tego!

Mrugnął do niej. 

- Lepiej on niż ja. A teraz nie możesz powiedzieć tego Theo.

Hermiona jęknęła. 

- Już nienawidzę tego miejsca. Będziesz tak siedział i opowiadał mi wszystkie nikczemne rzeczy, które robiłeś w tym roku, prawda? Myślałam, że zjemy miły lunch.

Draco wyciągnął dłoń i wziął ją za rękę. 

- To jest miły lunch - powiedział. - Powiem ci, co jeszcze jest fajne, jak francuski skrzat domowy mojej rodziny każdego ranka przynosi herbatę i świeże wypieki do mojej sypialni. - Jego uśmiech się poszerzył. - Jeśli tam będziesz, możesz też dostać trochę.

- Nie wierzę ci… - Hermiona cofnęła rękę. - Jak mogłeś...

- Nazywa się Aimee - ciągnął Draco. - Naprawdę jest całkiem przydatna. Uzdrowiła mnie z tego piekącego zaklęcia, które rzucił na mnie Theo. -  Pstryknął palcami.

- Tej nocy kazałeś skrzatowi domowemu cię wyleczyć?

- Oczywiście. - Draco wyglądał na zadowolonego z siebie. - Co miałem zrobić, cierpieć?

- Tak! Znaczy, nie! Myślałam… - Jej gardło nagle ścisnęło się.

Draco ponownie wziął ją za rękę. 

- Oh, martwiłaś się, prawda? - Jego oczy błyszczały. - Chciałaś zakraść się do mojego pokoju i mnie uleczyć, prawda? - Pocałował ją w rękę. - Szkoda, że ​​nie zrobiłaś tego - Mruknął, zaciskając usta na jej nadgarstku. - To by wszystko przesunęło do przodu.

Hermiona zarumieniła się wściekle i cofnęła rękę, gdy kelner postawił dwa talerze ze ślimakami. 

- Smacznego.

Skierowała swoją uwagę na swój talerz, tylko po to, by spojrzeć na coś innego.

Jadła wcześniej ślimaki, ale miała trochę problemów ze szczypcami, podczas gdy Draco z wdziękiem zjadał swoją porcję, kiedy walczyła z pierwszą muszlą. Następnie nalał kolejny kieliszek wina, podczas gdy Hermiona zanurzała pierwszy wykopany, mały kawałek ślimaka w sosie maślanym.

- Wiesz - powiedział z zasłoniętymi oczami. - Karmienie swojego partnera w restauracji jest uważane za bardzo romantyczne. Być może będziemy musieli to rozważyć, jeśli to jedyny sposób, w jaki będziesz mogła dziś jeść.

- Nie wiem, dlaczego Francuzi jedzą w ogóle te ślimaki…

- Escargot.

- … równie dobrze mogą podawać ślimaki, umieszczając je w małych pitach lub bułkach z masłem.

- Co? - Draco wyglądał na zbulwersowanego.

- W końcu to to samo - ciągnęła Hermiona, machając swoim małym widelcem ze ślimakiem. - Jak są ślimaki po francusku?

- Limace - powiedział marszcząc brwi.

- Widzisz? Limace w sałatach. Brzmi cudownie i bez szczypiec.

- To dla mnie ogromna pociecha. - Oświadczył Draco. - Że nasze ustawienie lunchowe uniemożliwia ci poruszanie tego przerażającego tematu z kimkolwiek innym. Chociaż to nie pomaga w mojej obecnej sytuacji.

Hermiona tylko się uśmiechnęła, kiedy kelner zabrał talerze i przyniósł zupę z homara.

- Wiem - powiedział Draco. - Dlaczego nie powiesz mi czegoś niezwiązanego ze ślimakami. Gwarancja poufności.

Pomyślała przez chwilę. 

- Ginny uważa, że ​​Blaise jest zbyt doskonały - powiedziała.

Draco wzruszył ramionami. 

- Blaise zawsze był doskonały. Nawet jako dziecko. Jego matka zadbała o to. Jeśli Weasleyówna ma nadzieję, że otworzy przed nią swoje serce, będzie czekać na to bardzo długo.

- W takim razie prawdopodobnie z nim zerwie - powiedziała smutno Hermiona.

- Nie wiem. Większość kobiet jest nieuleczalnie optymistyczna - powiedział, wskazując na nią łyżeczką. - Przykład.

Hermiona ucieszyła się, widząc przybywające danie główne, zawijana sałata z kaczką w sosie śmietanowym z anchois. Wreszcie coś normalnego do jedzenia.

- W środę widziałam, jak chłopiec ze Slytherinu dodaje szmaragdy do klepsydry Punktów Domu - powiedziała radośnie. - Wypatrywałam śladów manipulacji i najwyraźniej jest to normalna rzecz, więc zaczarowałam klepsydrę. Teraz za każdym razem, gdy Ślizgon próbuje dodać szmaragdy, następnego dnia dwa razy więcej zostanie utraconych.

Draco prawie upuścił widelec. 

- Nie możesz tego zrobić! Pansy zamierzała dziś dodać kolejne dziesięć punktów!

- Więc jutro zniknie dwadzieścia. - Pochyliła się do przodu. - I nikt nie będzie wiedział dlaczego.

Draco wyglądał na przerażonego.

- Masz rację - powiedziała Hermiona. - To bardzo fajny lunch.

Zmrużył oczy. 

- Naprawdę myślałem, że regularne całowanie cię sprawi, że będziesz mniej nieznośna.

- Kto teraz jest nieuleczalnie optymistyczny? - zapytała.

Nie mieli czasu na dokończenie deseru, ponieważ Vasile czekał na nich na Śmiertelnym Nokturnie, więc otrzymali od Martine pudełko z eklerkami, które umieścili w paciorkowej torebce Hermiony. Nie przeszli jednak przecznicy, po czym zatrzymali się, by otworzyć pudełko na ławce w parku za masą pnączy księżycowych kwiatów.

- Będziemy musieli się pospieszyć - powiedziała Hermiona, biorąc duży kęs ciastka.

- Tak, po prostu nie byłoby sensu zmuszać wampira do czekania - powiedział Draco.

- Nie jest dla niego bezpieczne, żeby od tak kręcić się w pobliżu - powiedziała.

Draco parsknął. 

- Masz na myśli do góry nogami?

- Nie śmieszne.

Pochylił się do przodu. 

- Nie ruszaj się, masz czekoladę na twarzy. - Zamarła, a on pocałował kącik jej ust, oblizując dolną wargę. - Pyszne.

- Nie powinniśmy… nie tutaj… - zaczęła.

- Nie ruszaj się, jest tego więcej - powiedział i ponownie ją pocałował.

- Witaj, kochanie - powiedział cichy głos. Draco i Hermiona natychmiast się rozdzielili i skoczyli na równe nogi. Stała przed nimi Narcyza Malfoy.

Hermiona nie mogła mówić. Czy ta kobieta miała ustawione osłony ostrzegające przed Hermioną wokół ulicy Pokątnej? I czy Hermiona nadal miała czekoladę na twarzy? Spojrzała na Draco i zobaczyła, że ​​jej chłopak (przypuszczała, że ​​był jej chłopakiem, Merlinie dopomóż) rzuca kończynami w dziwnym małym tańcu.

Na początku Hermiona myślała, że ​​Narcyza rzeczywiście go przeklęła, ale potem zdała sobie sprawę, że Draco poruszył się, by pocałować swoją matkę, potem pomyślał o tym lepiej, postanowił uścisnąć dłoń, ponownie zmienił zdanie i skończył z ukłonem, a to wszystko praktycznie w tym samym czasie. Hermiona i Narcyza przez jakiś czas obserwowały jego wybryki, ale zabawa skończyła się zbyt szybko.

- Panno Granger - mruknęła Narcyza. - Miło cię widzieć. Proszę, wybacz mojemu synowi na chwilę, podczas gdy on porozmawia z matką.

- Oczywiście - powiedziała Hermiona.

- Nie, mamo - powiedział Draco, który opanował się. - Hermiona może zostać i usłyszeć, co chcesz mi powiedzieć.

- Nie radziłabym tego - powiedziała Narcyza.

- Ani ja - wtrąciła Hermiona.

- Niemniej jednak nalegam. - Głos Draco był teraz jedwabisty, niczym czysty Lucjusz.

- Dobrze - powiedziała Hermiona, zerkając na zegarek. Narcyza usiadła na ławce, co sprawiło, że Hermiona i Draco stali przed nią jak źle zachowujące się dzieci.

- Draco - powiedziała Narcyza lodowatym głosem. - Twój ojciec był bardzo rozczarowany brakiem szacunku w Twojej odpowiedzi na jego list.

- Ja byłem rozczarowany brakiem szacunku w jego liście - powiedział Draco. - Poza tym, według mojego rozumienia, nie jest już moim ojcem, ponieważ, jak widać. - Machnął ręką w kierunku loków Hermiony. - Nie spełniłem jego prośby.

Hermiona nie przegapiła formalności ostatniego zdania Draco i sądząc po spojrzeniu Narcyzy, zamierzała odpowiedzieć swojemu synowi w stylu Wielkiej Pieśni.

- On zawsze będzie twoim ojcem, Draco - powiedziała. - I byłby bardzo niezadowolony, gdyby Malfoy zachowywał się tak nieprzyzwoicie, jak właśnie widziałam.

- Cóż, chyba że zabiorę Hermionę do Azkabanu i tam ją pocałuję, nie będzie musiał się tym martwić - powiedział Draco.

- Draco, zachowujesz się niegrzecznie przy swojej… przyjaciółce - powiedziała beznamiętnie Narcyza. - Niemniej jednak twoje czyny nie przynoszą zasługi twojej rodzinie ani narzeczonej.

Draco zacisnął zęby. 

- Mamo, Astoria nie jest moją narzeczoną. Mam pełne prawo widywać Hermionę.

Hermiona westchnęła. Mimo że dramat rodzinny Draco był fascynujący, nie mogła dłużej zostać. 

- Lady Malfoy - powiedziała. - Mam nadzieję, że mi wybaczycie, ale spóźnię się na spotkanie.

- Zgadza się - powiedział Draco. - Mamo, będziesz musiała wybaczyć nam obojgu.

- Mogę iść sama - powiedziała Hermiona.

Draco odwrócił się do niej. 

- Nie spotykasz się z tym… czymś… sama. Obiecałaś!

- Jest całkowicie bezpieczny.

- Jestem pewna, że ​​panna Granger jest zdolna iść sama - powiedziała Narcyza.

Draco zignorował to. 

- Hermiono, nie zbliżasz się do tego… spotkania beze mnie.

- To bardzo miłe spotkanie i nie będzie kłopotów, a teraz idę, więc możesz mi towarzyszyć lub nie - powiedziała Hermiona.

- Z pewnością, Draco, możesz poświęcić trochę więcej czasu swojej kochającej matce… - zaczęła Narcyza.

- Nie, nie mogę - powiedział Draco, chwytając Hermionę za rękę, żeby nie odeszła. - Hermiona i ja mamy poważną sprawę, która nie może czekać.

Podszedł bliżej Narcyzy. 

- Wiem, że nie rozumiesz, co ja robię, mamo. Wiem, że ci się to nie podoba. Słuchałaś Lucjusza podczas wojny. Proszę cię teraz, abyś posłuchała mnie. Gorzej na pewno nie będzie. Teraz muszę iść z Hermioną i spróbuję cię wkrótce odwiedzić.

- Twój ojciec jest bardzo zły, Draco - powiedziała Narcyza.

- Wiem. I przepraszam, ze względu na ciebie  - pochylił się i pocałował Narcyzę w policzek, po czym odszedł, ciągnąc za sobą Hermionę.

_____

W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Draco staje się przydatny na Śmiertelnym Nokturnie. 

_____

Tak okropnie przepraszam was za mój brak odpowiedzi, aktywności, spojlerów, znaków życia i czegokolwiek w sumie...
Mam wszystko naraz - jesienną zadumę, kryzys twórczy, kryzys egzystencjalny, kryzys kryzysów i placek z kryzysem. Uh, nie znoszę tego, ale czasami niestety zdarza mi się taki tydzień (albo trzy)...
Nic nie obiecuję jeśli chodzi o moją aktywność jakąkolwiek - ja wszystko czytam jak coś (serio), ale z odpowiadaniem to ostatnio ciężko u mnie ostatnio eh...

Z pozytywniejszych kwestii:
Ten rozdział to początek wielkiej karuzeli/zjeżdżalni dramaturgii i dramy w tym opowiadaniu. Każdy kolejny rozdział będzie jednym wielkim 'Że co proszę?!'.
Ale to takie wiecie, pozytywne, zaskakujące, trzymające w napięciu ;)

Oh i zapamiętajcie tajemnice, które zostały zdradzone na lunchu - jeszcze się pojawią ;)

A za spojler do kolejnego rozdziału uznajcie fakt, że pojawi się tam krew i rozpryśnięte ludzkie wnętrzności. Kocham was!

Kryzysowa i z lekka depresyjna Vera

22 komentarze:

  1. Moje słodziaczki kochane! Ta pobudka w Pokoju Życzeń była tak cudowna! Też bym się tak chciała budzić z Malfoyem przy boku każdego ranka xD Jest tak cudowny, uroczy, opiekuńczy i romantyczny ale tego pazura mu nie brakuje. Zaśmiałam się, jak stwierdził, że Ślizgonom nie wypada wyglądać na pogniecionych czy tak jakby noc spędzili na podłodze xD Już rozumiem dlaczego Pansy, Theo czy Draco zawsze wyglądają tak idealnie po małym obściskiwaniu się w jakimś magazynku czy w innym miejscu xD No nie przystoi wyglądać inaczej xD Ten lunch był interesujący tak jak i ta restauracja. W sumie to bardzo wygodne kiedy chcesz pogadać z kimś o czymś na czym zależy Ci, żeby nigdzie dalej nie wypłynęło. Ślizgoni jak widać w naturze mają kombinacje i pilnują tego, żeby Puchar Domów trafił w ich ręce a nie za sprawą np takiego Dumbledore'a odebrany za to, jaki Harry jest cudowny i powinien dostać za to z miejsca 100 punktów xD Draco jaki oburzony za sam pomysł, żeby podawać ślimaki na bagietce xD Swoją drogą serio jak można jeść ślimaki?! Bleah 🤢 Ron na pewno by ich nie zjadł xD Za dużo przykrych wspomnień z drugiej klasy 🙈 Rozmowa z Narcyzą też ciekawa. Ileż szczęścia i Narcyzy z tego powodu, że Draco i Hermiona są razem. Wow, szczęście aż emanowało od niej w takich ilościach, że to aż niebezpieczne xD I Pisliwe Myszki ❤️ Oj gdyby Hermiona z Draco nic nie usłyszeli chyba zostali by przyłapani w intrygującej sytuacji xD I weź im się teraz tłumacz xD Kocham te dzieciaki! Ten eliksir mnie jednak zmartwił 😥 Czemu ten eliksir się zabarwił, przecież Draco tych słów nie napisał prawda? Ktoś go musi wyrabiać, sabotować... Wierzę mu, że tego nie napisał into musi być prawda 😒 Serio to jest niepokojące ale wątpię, że Hermiona popełniła jakikolowek błąd, eliksir musi być dobrze ugotowany.
    Mega czekam na to, co się będzie działo i w czym Draco jednak będzie aż tak przydatny na Pokątnej. 🤔 No i tego co się będzie dziać po tej wizycie skoro mówisz, że będziemy się zastanawiać co tam się odwaliło xD Pozdrawiam cieplutko ❤️ Nami się nie przejmuj, wróć do formy i odpocznij jak należy 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślizgoni to jakby wiecznie rzucali na siebie zaklęcie wygładzające 😂 Lekkie zazdro! A co do ślimaków, to nigdy nie próbowałam - ciekawe, czy to smaczne :D Chociaż pomysł, żeby jeść je na bagietce... Wcale nie poprawia mojego wrażenia, że to nie może być dobre, hahaha :D

      Usuń
    2. Też nie jadłam ale nie zamierzam próbować raczej 🙈 Sam fakt, że to ślimaki jest ochydny. A Ślizgonom zazdroszczę! Też bym tak chciała zawsze dobrze wyglądać 😅

      Usuń
    3. Ja szczególnie w taką pogodę, jak dziś XD Włosy przypominają puszoną szopę 😂

      Usuń
  2. Narcyza biedna dalej słucha się Lucka. 😐😣 ale jak to z tą krwią tak jest ale oco chodzi? 😮 faktycznie chyba ktoś musiał coś zrobić Malfoyowi, ale jest Hermiona ona go uratuje a on ją. 😂

    Pozdrawiam i życzę dużo herbatki na jesienne dni. 🍵

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym ratowaniem siebie to faktycznie się uzupełniają, hihi :D

      Usuń
  3. Kolejny etap związku.... jaka romantyczna randka tylko teściowa przerwała... Oj Narcyzo już mnie denerwujesz... czy nie możesz zniknąć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...razem z Astorią! 😂 Może niech stworzą uroczą parę (w końcu Greengrass już dostała od Narcyzy prezent zalotny, haha!) i się wyniosą na drugi koniec kraju... A najlepiej globu :D

      Usuń
    2. HAHAHA Astoria i Narcyza :D Tak! To byłaby cudowna para - zwłaszcza gdyby zniknęła na zawsze :D

      Usuń
    3. Łączy ich naszyjnik to może jakieś relacje tworzą...pewmei wspólny kurs odbyły na arystokratyxzns zony

      Usuń
  4. Jestem ciekawa ci z tym eliksirem krew Draco pasuje.... O co chodzi ? Mam nadzieje ze im się uda to rozwiążą ...
    Te myszki wymiataja

    OdpowiedzUsuń
  5. Vera trzymaj się :) Chyba każdego dopadają takie tygodnie, zwłaszcza teraz na jesień :)
    Głowa do góry moja droga :D wiem, że oklepane, ale patrz na pozytywy i polecam gorącą czekoladę :D ona jest dobra na każdy kryzys :D
    Ja mam kryzys kwarantannowy :P że też musieli mnie uziemić!!!
    Rozdział jest ekstra :D Dramione, trochę zaczęło się dziać z eliksirem (ale że co proszę z tym kolorem po dodaniu krwi Draco???), uroczy lunch :D Mniej urocza Narcyza - nie trawię jej no, taka sztywna, gra twardą a żyła i żyje pod dyktando męża :/
    Piskliwe myszki są przekochane :D uwielbiam tą sympatyczną zgraję rozrabiaków :D
    tajemnice na lunchu -świetne :D ciekawe jak Draco będzie chciał obejść odejmowanie punktów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się wszystkimi kończynami - czekolada i kakao dobre na wszystko! Ewentualnie jeszcze wino, ale może w pracy by nie przeszło XDD ;)
      Z Narcyzą też racja, co Draco doskonale podkreślił w rozmowie. Zresztą, co jej teraz może Lucjusz zrobić? :D

      Ann, mam nadzieję, żeś zdrowa ;* Oby kwarantanna szybko minęła!

      Usuń
    2. Winko też dobre :D A połączenie winka i czekolady to już murowany antydepresant na wszystkie kryzysy :)
      No właśnie Lucjusz nic jej nie zrobi, ale chyba te lata które spędziła pod jego dyktando nie tak łatwo wyleczyć...
      Melduje żem zdrowa :D jeszcze tylko do niedzieli, żeby tak zostało :D
      Nadrabiam wszystkie możliwe Dramione i Sevmione, które wpadną w moje łapki :D

      Usuń
    3. Prawda? Ja wczoraj testowałam samo winko, ale może dziś dołożę czekoladę, żeby sprawdzić skuteczność 😂 ;)
      Cieszę się, że wszystko dobrze :D I że ten czas został bardzo dobrze spożytkowany! :D

      Usuń
  6. Jaka wspaniała pobudka Hermiony <3 Myślę, że mogłaby się do tego przyzwyczaić :D Podobnie, jak Draco... ;) Ta jego mania doskonałości, ugh, daj kobiecie szansę, Malfoy, bo się zachowujesz nieprzyzwoicie z tym perfekcyjnym wyglądem ;P
    Jeju, moja szczęka leży na podłodze i nie mogę zębów pozbierać - co to się odje.ało z tym Eliksirem Krwi!? Że niby Draco? Chyba, że ktoś spokrewniony z nim? Kurczę, umrę z ciekawości, co im Vasile powie! I jeśli Draco ma zostać pomocny na Śmiertelnym Nokturnie (btw., myślałam, że to już spotkanie z Harrym będzie w tym rozdziale!), to mam nadzieję, że nic im nie będzie groziło, a zwłaszcza ze strony naszego wampira ;)
    Ach, no i oczywiście Piskliwe Myszki, w najlepszym momencie, brawo Wy! Cóż za niesamowite wyczucie haha :D Ciężko się na nie złościć, tak rozbrajają człowieka ;P Osłodziły mi trochę szok związany z rezultatem eksperymentu krwi Draco...
    Kurła, już przez chwilę byłam pewna, że się przeniosą do Francji! Całe szczęście, że nie ma takich swobodnych skoków między państwami, zawsze mnie to lekko drażni w opowiadaniach :P Anyway, restauracja wypasiona! Zwłaszcza ta magia poufności! To, co powiedział Draco... O losie 🙈 Tego się już nie odusłyszy 😂 I chyba jego plan romantycznego karmienia Granger padł, haha :D Należało mu się za to oszukiwanie Ślizgonów! ;P
    Na koniec, wisienka na torcie, mamunia Narcyza... Ta to jest dopiero mistrzynią w miażdżeniu człowieka za pomocą dobrych manier ;) Całe szczęście, że Draco - pomimo tej lambady z przywitaniem z matką - nie stracił rezonu i został przy swojej dziewczynie. Brawo, Malfoy! Po latach bycia Królem Tchórzostwa w końcu dorosłeś :D <3

    Verciu kochana, jeśli można Cię jakoś wesprzeć, to koniecznie daj znać ;* Mam nadzieję, że to po prostu pourlopowy kac i na dniach wrócisz do formy :) Domyślam się, że pogoda nie pomaga (u Was też tak leje!?), ale oby do weekendu, i oby był słoneczny :D

    Mocniasto i cieplutko Cię uściskuję, i wysyłam całą moją dobrą energię do Ciebie <3
    Mała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Miażdżenie człowieka za pomocą dobrych manier" Mała Ty i Twoje idealne określenia zawsze robią mój dzień lepszym :D

      Usuń
  7. Trzymam kciuki za polepszenie humoru, ale rozumiem bo ja ostatnio też różne kryzysy przechodzę... Draco jak zawsze ideał i uwielbiam jego teksty z tego rozdziału zwłaszcza o calowaniu i calowaniu w Azkabanie ale tak myślę o tej krwi i może on jest spokrewniony z kimś kto to robi 🤔 jeżeli chodzi o zapowiedzi na najbliższy czas to trochę się denerwuje tym że będą dramy , jednak wolałabym kolejne zaliczenie ścian i mebli przez naszą cudna pare ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh jak ja znam te momenty kryzysu :( Współczuję, dużo siły Ci życzę, chociaż teraz nie masz już pewnie, to jednak na przyszłość, przesyłam mnóstwo dobrej energii :*****

    Pobudka w Pokoju Życzeń, to chyba najsłodsza pobudka jaką czytałam. Ten opis snu, sen zmieniający się w realność - piękne przejście <3

    Tajemnice zdradzone w restauracji na lanchu absolutnie mnie zmiotły :D Geniusz! Ciekawa jestem co dalej się z tym zadzieje, bo oboje na pewno nie odpuszczą :D

    Spotkanie z Narcyzą bardzo nieprzyjemne, ale ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu - naprawdę. Te kończyny Draco, ten taniec kiedy nie wiedział co ma zrobić, autentycznie musiałam się w pracy powstrzymać aby nie wybuchnąć śmiechem, aż z oczu poszły mi łzy :D Jednak Draco pokazał jaka Hermiona jest dla niego ważna, spodobało mi się, że dba o jej bezpieczeństwo i wybrał pójście z Hermioną. Lucjusz nie odpuści jestem tego pewna...

    Mam nadzieję, że Vasile coś nakreśli jeżeli chodzi o krew. Cóż moim zdaniem ktoś używa po prostu krwi Draco tak jak gdzieś wcześniej pisałam, bałam się tego, że właśnie jego krew jest użyta i czuję się z tym koszmarnie... Nie chciałam mieć racji... Nie w tym... W końcu rytuały, tortury, nie było zbyt dużej trudności w jej zdobyciu. Zastanawiam się kto to robi i niestety cały czas w myślach mam Notta.

    Draco staje się przydatny na Śmiertelnym Nokturnie. -> Cóż ta ulica jest niebezpieczna, Draco tam pasuje niestety... Wiele osób go zna, więc bardzo prawdopodobne jest, że uratuje Hermionę przed niebezpieczeństwem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapomniałam dodać ten Lunch można uznać za taką ich pierwszą wspólną randkę :D Jakby no był Pokój Życzeń i sala zaklęć, ale tu jednak wyszli ze sobą :D

    Draco nie zdajesz sobie sprawy ile tajemnic miało Złote Trio, zdziwienie by Cię chapło, a oczy wyszły z orbit :P

    OdpowiedzUsuń