Rozdział 45: Sekretne, gorące romanse

Kiedy Hermiona przybyła do laboratorium eliksirów w czwartek rano, była zadowolona, ​​gdy zauważyła trzy skrzeczące gołębie w klatce obok drzwi. Ślizgoni naprawdę byli zaradni, chociaż wydawało się, że Pansy zrobiła wszystko, co w jej mocy, by zdobyć najbrudniejsze i najbardziej niechlujne ptaki. Hermiona przyniosła klatkę do laboratorium i położyła ją na drewnianej szafce naprawionej przez Draco. Zajmie się nimi później.

Draco był przy stole Slytherinu, kiedy weszła do Wielkiej Sali na śniadanie i wykonali swoją zwykłą rutynę: spojrzał na nią, a ona skinęła głową, tym razem z lekkim uśmiechem. Theo pojawił się pochłonięty swoim podręcznikiem na drugim końcu stołu, otoczony przez Goyle'a i chudego Ślizgona. Hermiona była szczęśliwa, że ​​tego dnia nie miała Eliksirów.

Wyszła wcześnie ze śniadania, mając nadzieję, że poświęci trochę czasu na naukę do piątkowego egzaminu z Transmutacji i prawie dotarła do drzwi Wielkiej Sali, kiedy dwie Piskliwe Myszki zablokowały jej drogę.

- Jestem zajęta, Percival - powiedziała, opierając się pokusie, by naciągnąć torbę na klatkę piersiową.

- Wybaczyłaś mu, panno Granger? - powiedział. - Jemu. To znaczy Malfoyowi. Założę się, że tak.

- Za co miałabym mu wybaczyć? - zapytała Hermiona.

- Za bycie sobą - powiedziała rudowłosa dziewczynka Imogena.

Hermiona się uśmiechnęła. 

- Nie wiem. To dość dużo do wybaczenia.

- Jest bardzo przystojny - powiedziała Imogena. Percival prychnął. - Jesteś po prostu zazdrosny - powiedziała mu. Zaczęli się kłócić, a Hermiona skorzystała z okazji, by im się wymknąć.

Opierała się o ścianę za salą Starożytnych Run, przeglądając ograniczenia zaklęcia Inanimatus Conjurus, kiedy odgłos kroków skłonił ją do spojrzenia w górę. Draco szedł w jej stronę energicznie, z nieodgadnioną twarzą i łopoczącą czarną szatą. Podszedł prosto do niej i przez szaloną chwilę myślała, że ​​uścisnie jej dłoń, wyglądał tak rzeczowo, ale zamiast tego położył dłoń na ścianie obok jej głowy i musnął jej usta.

Hermiona nie mogła nie zareagować na ten lekki, teraz znajomy dotyk. To było głupie robić to tutaj, na korytarzu, gdzie wcześniej kłócili się tyle razy, gdzie McGonagall i jej trzoda mogli się pojawić w każdej chwili. Musiała to przerwać, ale może za minutę…

To Draco się cofnął. Spojrzał na nią, wciąż trzymając jedną rękę na ścianie. 

- Dzień dobry - powiedział cicho. - Dobrze spałaś?

- Bardzo dobrze - powiedziała, starając się nie zarumienić. - Dziękuję za znicz. Użyję go dzisiaj w mojej prezentacji z Numerologii.

- Oczywiście, wiedziałem, że znajdziesz dla niego jakiś kujoński cel. - Rozejrzał się po pustym korytarzu, po czym ponownie spojrzał na nią tymi oczami. - Spotkajmy się dziś wieczorem. W starej klasie Zaklęć.

Hermiona uniosła brwi. 

- To zależy. Czy przyniesiesz Codex Runica?

- Czy przynosisz swój notes SOPEL?

- To SUPEŁ, i na pewno nie - powiedziała. - Niektórym ludziom udaje się rozpocząć tajne, gorące romanse bez planu.

Draco potarł kciukiem dolną wargę Hermiony, a ona wstrzymała oddech. 

- Myślisz, że potrzebuję pomocy? - szepnął jej do ucha. Jego kciuk opuścił jej usta i przesunął się lekko w dół jej szyi. Ledwo jej dotykał, a jej serce waliło.

- Sekretny gorący romans - powtórzył w zamyśleniu. - Z pewnością romans. Miejmy nadzieję, że długo nie będzie tajemnicą. - Jego kciuk wędrował teraz po jej kości policzkowej. - To zależy wyłącznie od Ciebie.

Echo stóp w głębi korytarza ostrzegło ich o przybyciu McGonagall i Ślizgon odszedł gładko na bok. Hermiona była rozgrzana i rozczochrana, ale Draco był cały chłodny, perfekcyjny, stojąc w odpowiedniej odległości z wyższym spojrzeniem. Więc tak to miało wyglądać. Mogła płakać z powodu własnej głupoty.

*** 

Reszta poranka Hermiony przebiegła bez incydentów. Jej model skoncentrowany na Jowiszu został bardzo dobrze przyjęty, chociaż ludzie wydawali się być bardziej zainteresowani ozdobnym zniczem reprezentującym Jowisza niż ruchami papierowych zwitków okrążających go. Przygotowała odpowiedzi na 27 prawdopodobnych pytań dotyczących prezentacji i tylko dwa zostały zadane przez profesor Vector. Wszyscy inni chcieli tylko potrzymać tego cholernego znicza. Powinna była użyć piłki pingpongowej.

Theo jadł niewiele podczas lunchu, siedząc lekko zgarbiony ze zmarszczonymi brwiami. Hermiona nie mogła przestać się martwić. Może powinna podejść do Blaise'a. Albo poprosić Ginny, żeby zapytała Blaise'a o Theo. Westchnęła i ugryzła kanapkę z bekonem. Albo, jak przypuszczała, mogła to po prostu olać.

Siedzenie obok Draco na OPCM było potworne, ponieważ pachniał niesamowicie swoją wodą kolońską i, cóż, oddychał. Theo patrzył prosto na nich, a ona nie mogła znieść jego zimnych oczu. Luna też ich obserwowała. Dzwonek unosiła się pośrodku kręgu puf, trzymając w ręku rzeźbione drewniane pudełko.

- Wszyscy znacie przedmioty przeklęte lub zaczarowane - powiedziała. - Osobiste przedmioty nasycone magią mogą być niewiarygodnie potężne i niebezpieczne. - Hermiona poczuła, jak Draco porusza się niespokojnie obok niej. - Dodając wystarczającą ilość magii do przedmiotu, stanie się on niemal czujący, zdolny wyczuć otoczenie i zagłębić się w osobę, która go trzyma lub nosi.

Teraz Hermiona drgnęłą, myśląc o czarnym aksamitnym pudełku na dnie jej kufra.

- Niektóre magiczne przedmioty różnie reagują na różnych czarodziejów i wiedźmy, którzy je posiadają - kontynuowała Dzwonek. Cała klasa milczała, gorliwie słuchając każdego słowa. - Niektóre reagują na moc noszącego lub użytkownika, podczas gdy inne odzwierciedlają moc wiedźmy lub czarodzieja, którzy stworzyli lub zaprezentowali magiczny przedmiot.

Wróżka uśmiechnęła się do klasy. 

- Wiem, że wielu z was napotkało najgorsze z magicznych przedmiotów. Horkruksy - powiedziała, jakby mówiła o swoim ulubionym smaku waty cukrowej. - Ale są też magiczne przedmioty miłości, ochrony. Przedmioty tak znaczące, że oddanie ich komuś oznacza oddanie im kawałka siebie w najlepszy tego znaczenia sposób.

Hermiona zarumieniła się pod znaczącym spojrzeniem Ginny i poczuła, jak Draco zesztywniał. Teraz nie był czas, żeby o tym myśleć - nie był. Ale były inne przedmioty...

Wróżka zachichotała. 

- Panno Granger, nie ma potrzeby podnosić ręki! To całkiem niepotrzebne.

Hermiona starała się nie marudzić. Podniesiona ręka była oznaką cywilizowanego społeczeństwa. 

- Profesor Dzwonek - zaczęła.

- Dzwonku, proszę, moja droga.

- Profesor Dzwonek - powtórzyła uparcie Hermiona. - Czy można usunąć szkodliwe zaklęcie z przedmiotu, nawet jeśli było ono częścią obiektu od setek lat?

- Zakładam, że to potężne zaklęcie, kochanie? Rzucone przez potężną czarownicę lub czarodzieja?

- Tak - powiedziała Hermiona.

- Przedstawione przez potężną czarownicę lub czarodzieja?

- Tak.

- A zatem to trudne zadanie. - Niebieskie oczy wróżki błyszczały. - Na przedmioty przekazywane przez pokolenia są często nakładane różne zaklęcia lub przekleństwa. Czasami do tego stopnia, że ​​trudno jest stwierdzić, gdzie kończy się magia, a gdzie zaczyna się obiekt. Usunięcie magii bez zniszczenia obiektu bywa wtedy prawie niemożliwe.

- A co z innym zaklęciem? - Theo odezwał się, brzmiąc na zainteresowanego. - Czy można dodać do obiektu inne zaklęcie, aby przeciwdziałać pierwotnej klątwie lub zaklęciu?

Hermiona nie mogła się powstrzymać od spojrzenia bezpośrednio na Ślizgona po raz pierwszy. Nottowie prawdopodobnie mieli krypty wypełnione magicznymi przedmiotami, tak jak Malfoyowie. Zielone oczy Theo nadal wpatrywały się w Dzwonka.

- To ryzykowne i prawdopodobnie śmiercionośne - powiedziała Dzwonek z lekkim ostrym tonem. - Przedmiot jest jedynie zbiornikiem lub kanałem dla magii. Dwa sprzeczne zaklęcia mogą rozerwać obiekt na strzępy.

Zapadła cisza, gdy cała klasa to pochłonęła, a Hermiona czuła na sobie wzrok Draco.

- Dzisiaj poćwiczymy rozpoznawanie i usuwanie zaklęć z przedmiotów. To niezwykle zaawansowana magia, więc zaczniemy od prostych rzeczy. - Dzwonek otworzyła pudełko, odsłaniając garść małych kryształków. - Biżuteria jest bardzo podatna na klątwy i zaklęcia, dlatego jest tak popularnym wyborem.

Wróżka wręczyła kryształy Lunie, Theo, Neville'owi, Pavarti i Draco. 

- Każdy z tych kryształów jest nasycony prostym zaklęciem. Oczywiście nieszkodliwym. Podzielicie się na pary, określicie zaklęcie na swoim kamieniu i spróbujecie je usunąć. - Machnęła ręką w stronę tablicy i pojawił się napis. - Te zaklęcia mogą być pomocne.

Hermiona wróciła myślami do Borgina i Burkesa, do skomplikowanej pracy z różdżką Borgina, gdy oceniał jej diamenty. Myślała, że ​​słyszała, jak mamrocze kilka z tych zaklęć…

- Hermiono - szepnął jej do ucha Draco. - Komplet Gloriany… tak naprawdę nie możesz usunąć…

- Oczywiście, że nie - szepnęła w odpowiedzi, muskając jego dłoń swoją. - Przeklęłabym każdego, kto by próbował.

Draco skinął głową z ulgą, po czym podał jej kryształowy kamyk od Dzwonka. Jej ręka powoli uniosła się i chwyciła kamyk, a jej palce musnęły jego szorstką dłoń. Podniosła kamień do światła. Świecił blado.

- Luxa - powiedziała, stukając ją różdżką. Jest to proste zaklęcie załamujące światło, które powinno podzielić światło na tęczę kolorów. Kamień pozostał niezmieniony.

Draco wyciągnął własną różdżkę, rzucając zaklęcie widzenia: 

- Videre.

Znowu bez odpowiedzi. Para na zmianę pracowała nad wszystkimi zaklęciami z tablicy, bez dodatkowych słów między nimi. Kiedy lista Dzwonka zawiodła, zaczęli próbować własnych zaklęć, ale nie znaleźli żadnej wskazówki, która wyjaśniałaby blask kamienia.

- Światło pochodzi z wnętrza kamienia - powiedziała Hermiona. - Ono nie jest odzwierciedlone.

Malfoy przewrócił oczami. 

- Oczywiście.

- Myślę, że to proste światło umieszczone wewnątrz kamienia. - Wycelowała w niego różdżką. - Intermisa - powiedziała zaklęcie rozrywające.

Pojawiło się pęknięcie i kamień przeciął się na pół, uwalniając światło, które rozproszyło się w powietrzu i pozostawiło kryształowe kawałki.

- Sprytne posunięcie, droga panno Granger, ale nie zapewni ci pełnych punktów - powiedziała Dzwonek, unosząc się obok nich.

- Dlaczego nie? - powiedziała zaskoczona Hermiona. - Zidentyfikowałam zaklęcie i je usunęłam.

- Ale zepsułaś przedmiot - powiedziała Dzwonek. - Czy zawsze niszczysz wszystko tylko po to, żeby zobaczyć, co jest w środku, panno Granger? - Odeszła, zostawiając Hermionę z otwartymi ustami.

Ręka przesunęła się po jej dłoni i zacisnęła. Czuła, jak krawędzie połamanych kawałków kwarcu drapią jej dłoń. 

- Cóż, droga panno Granger? - Draco szepnął jej do ucha. Nagle poczuła ucisk w klatce piersiowej. - Czy złamałbyś mnie, żeby zajrzeć mi do środka?

Hermiona odwróciła się, by na niego spojrzeć. 

- Czy będę musiała? - zapytała.

- Nie - powiedział. - Apertus. Otwarty.

Nagle znów była świadoma ich otoczenia, zaciekawionych spojrzeń reszty grupy, lodowatego spojrzenia Theo. 

- Musimy zaprzestać tych dyskusji w klasie - powiedziała, odciągając rękę. Draco po prostu odchylił się do tyłu w swojej pufie, ze skrzyżowanymi nogami w kostkach, wyglądając na głupiego grzesznika.

Wietrzne kuranty Dzwonka zabrzmiały cicho, sygnalizując koniec zajęć. Hermiona natychmiast pomaszerowała, by zaprotestować przeciwko dzisiejszym zajęciom. Wróżka była oczywiście miła i cudownie współczująca. Dopiero gdy Hermiona wyszła z klasy i była w połowie korytarza, zdała sobie sprawę, że Dzwonek nadal nie zgodziła się wystawić jej pełnych ocen za ćwiczenie z kryształami.

Szła w kierunku pierwszego piętra, narzekając pod nosem, kiedy Draco pojawił się u jej boku. Zaskoczona Hermiona wpadła na otwarte drzwi klasy.

- Nie możesz prowadzić mnie przez korytarz - powiedziała mu. - Musimy być dyskretni. - Szybko się rozejrzała.

Zachichotał. 

- Całe szczęście, że nigdy nie przeprowadziliśmy tu prawdziwego, gorącego romansu. Jesteś w tym dość słaba.

- Jestem bardzo tajemnicza - warknęła Hermiona.

- Krzyknij to trochę głośniej.

- Dobra - powiedziała cicho. - Kiedy chcesz się spotkać?

- Dziś wieczorem muszę nadzorować szlaban dla Piskliwych Myszek - powiedział Draco. - Twój pupilek, ten Puchon przyłapał ich na rzucaniu naleśników do jeziora, próbując wywołać na powierzchnię wielką kałamarnicę.

- Ernie Macmillan. Tak nazywa się Prefekt Naczelny, a nie jakiś pupilek z Hufflepuffu - powiedziała Hermiona, gdy schodzili po schodach.

- Cóż, jest żałosny w swojej pracy.

- Uważam, że przydzielanie szlabanów twojej grupie przestępców to właśnie jego praca.

- W takim razie to on powinien nadzorować szlabany - nalegał Draco. Rzucił ostre spojrzenie grupie gapiących się Ślizgonów, stojących na ich drodze, i natychmiast się rozproszyli. - Zamiast tego to ja mam kłopoty.

Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu. 

- To dlatego, że Piskacze są bezbożnym przerażeniem dla wszystkich innych.

- Tobie to nie przeszkadza.

- Chcesz powiedzieć, że to ja powinnam nadzorować ich zatrzymanie?

Draco westchnął. 

- Nie, to zniweczyłoby cel. - Zniżył głos. - Czy możesz spotkać się ze mną o dziewiątej?

Hermiona skinęła głową. To było naprawdę idealne. Będzie miała czas na pracę z gołębiami od Pansy.

- W porządku. - Draco przysunął się, jakby chciał ją pocałować, ale w ostatniej chwili uciekł. Ta akcja jednak skłoniła Hermionę do cofnięcia się do tyłu na zbroję, która spadła z trzaskiem.

- Całkiem dyskretnie, Granger - powiedział Ślizgon z uśmiechem, odchodząc.

Hermiona spojrzała groźnie, naprawiając uszkodzenia różdżką i weszła na korytarz w kierunku biblioteki. Oczywiście, pocałowanie Draco Malfoya tylko uczyniło mężczyznę bardziej niemożliwym.

***

Hermiona zbliżała się do lochu eliksirów, z kopią „Więc chcesz wyplatać magiczny dywan” pod pachą, kiedy poczuła słaby powiew czegoś. Weszła do lochu i prawie się zakrztusiła, otwierając drzwi do laboratorium eliksirów.

Zapach gnijącego mięsa parował z mikstury krwi, która delikatnie bulgotała w kociołku. Hermiona zmarszczyła brwi. Eliksir powinien ledwo gotować się na wolnym ogniu, a nie bezpośrednio wrzeć i nie powinno być żadnego zapachu. Rozwiązanie prawdopodobnie wymagało większej ilości kwiatów koniczyny, co wpłynęłoby na złagodzenie procesu warzenia, a także zneutralizowanie zapachu. Niestety, ona i Draco nie mieli już kwitnącej koniczyny, a roślina nie kwitła zbyt obficie w listopadzie. Co robić?

Odpowiedź nadeszła natychmiast: Neville. Mógłby mieć koniczynę lub znać kogoś, kto ją miał. Krzywiąc się, Hermiona powlekła się do Wieży Gryffindoru - miała nadzieję, że przed kolacją będzie miała jeszcze czas na gołębie, a zamiast tego rozwiązywała kryzys śmierdzącego eliksiru. Nevilla nie było w pokoju wspólnym ani w jego sypialni, więc wykopała Mapę Huncwotów ze swojego kufra.

O nie. Neville był w alkowie Everarda Złego z Pansy. Hermiona była najwyraźniej skazana na przerywanie każdej całującej się parze w zamku. Wepchnęła mapę do kieszeni spódnicy. Nie szarżuj tym razem - przypomniała sobie, wracając na parter. Szanuj ich prywatność.

Korytarz prowadzący do sali Wróżbiarstwa był pusty i to była dobra rzecz, ponieważ Hermiona usłyszała szmery głosów, zanim jeszcze zbliżyła się do wyblakłego gobelinu. Jeszcze raz spojrzała na mapę, żeby sprawdzić, czy ma pewność. Tak, to był Neville i Pansy tam, za mocno osłoniętym wejściem do alkowy.

- Neville - syknęła głośno. - Neville, to Hermiona! Muszę z tobą porozmawiać!

- Parkinson. - To był zdecydowanie głos Neville'a, ale Hermiona nigdy nie słyszała, żeby był tak niski. - Gdybym nie wiedział lepiej, powiedziałbym, że próbujesz mnie zdeprawować.

Pansy pociągnęła nosem. 

- Co, zdeprawowany Słodki-Słodki Longbottom? Znam przegraną sprawę, kiedy ją widzę.

- A więc nie próbujesz mnie uwieść. - Głos Neville'a stał się niemożliwie chrapliwy. - Jesteś po prostu bardzo zainteresowana wieloma zastosowaniami belladonna. I zawsze nosisz szpilki… i koronkowe rajstopy… - Pansy sapnęła cicho. - Na korepetycje.

- Uh, Neville? - Hermiona nie sądziła, że ​​powinna to słyszeć, z pewnością nie powinna stać tutaj w bezradnej fascynacji. Neville był jej przyjacielem. - Neville, to Hermiona, przepraszam, że przeszkadzam, ale…

- I zawsze prowadzisz korepetycje w zacisznych wnękach - powiedziała Pansy z oddechem.

- Moja belladonna nie lubi światła słonecznego. Wiesz, to jest bardzo niebezpieczne.

Bogaty śmiech Pansy. 

- Niebezpieczne? Nie sądzę.

- Naprawdę? - Neville przeciągnął to słowo w sposób, z którego Astoria byłaby dumna. - Może się to wydawać słodka i skromna, ale wygląd potrafi mylić.

- Jak mylić? - mruczała Pansy.

- Warto pomyśleć dwa razy, zanim… go dotkniesz.

- NEVILLE! - powiedziała głośno Hermiona. - Neville, wiesz, że tu jestem, skończ z tym nonsensem i…

- A jeśli chcę go dotknąć? - zapytała Pansy. - A co, jeśli czekałam, żeby go dotknąć, ale zdecyduje się potrząsnąć swoimi małymi listkami i spróbować zachowywać się bardzo niebezpiecznie…

- Nie bądź taka pewna, że będzie niegrzeczny - powiedział Neville z uśmiechem w głosie. - Możesz …

O Merlinie, to musiało się skończyć. Hermionie było teraz trochę ciepło i to był Neville. 

- Neville, Pansy, wychodźcie tutaj w tej chwili! - Uderzyła ręką w gobelin, ale był on solidny jak skała, szczelnie osłonięty.

- Och, Neville - jęknęła głośno Pansy.

Hermiona zakryła uszy dłońmi, ale wciąż słyszała, jak Neville mówi: 

- Wyciszyłaś tę wnękę, prawda, Pans?

- Tak - sapnęła Pansy.

- NIE! - krzyknęła Hermiona. - NIE, NIE WYCISZYŁAŚ, CHOLERNA IDIOTKO!

Podczas gdy większość starszych uczniów potrafiła rzucić Muffliato na obszar lub Silencio na osobę, zaklęcie wyciszające obszar było mniej znane. I najwyraźniej Pansy rzuciła zaklęcie na odwrót - ona i Neville nie słyszeli odgłosów z korytarza, ale Hermiona słyszała wszystko.

Hermiona wyciągnęła różdżkę i na ostatnim miejscu zrobiła to, co powinna była zrobić w pierwszej kolejności: wyczarowała Patronusa, który natychmiast prześlizgnął się przez gobelin. 

- NEVILLE I PANSY. - Usłyszała swoją wydrę. - HERMIONA JEST W KORYTARZU I SŁYSZY KAŻDE SŁOWO.

Jęki Pansy ucichły, jakby się dusiła i zapadła martwa cisza. Hermiona cofnęła się, jej twarz była gorąca. Osłona zniknęła, a Neville wyszedł zza gobelinu z pasemkami szminki na włosach i plamą bardziej naturalnego koloru na każdym policzku.

- Hermiono… - odchrząknął. - Czy mogę ci w czymś pomóc?

- Tak - powiedziała Hermiona. - Mój eliksir krwi się przegrzewa.

- Teraz? - powiedziała Pansy, wychodząc, by dołączyć do Neville'a. Hermiona spojrzała.

- To czasem może się zdarzyć, kiedy kręci się po alkowach - kontynuowała Pansy. Ślizgonka wyglądała całkiem przyzwoicie, jej pończochy były proste, a różowa szminka nienaganna.

Hermiona zignorowała to. 

- Eliksir potrzebuje więcej kwiatów koniczyny, Neville. Czy masz pojęcie, gdzie mogłabym je zdobyć?

- Tak, tak oczywiście - Neville próbował wygładzić sweter, ale udało mu się tylko bardziej rozmazać różową szminkę. - Hagrid trzyma kilka buszli jako przekąskę dla testrali. Jednak nie będą zbyt świeże.

- Dziękuję - powiedziała oficjalnie Hermiona. - To wystarczy.

Neville ponownie odchrząknął. 

- Zawsze służę pomocą.

Hermiona odwróciła się, by odejść, a potem znowu się odwróciła. 

- A Neville? Radziłbym następnym razem rzucić zaklęcie wyciszające osobiście. Parkinson nie radzi sobie z tym najlepiej.

- Z pewnością się zgadzam - powiedział Neville z szelmowskim błyskiem w oku. Teraz Pansy spojrzała na nich krzywo.

Hermiona znalazła Hagrida w jego ogrodzie, gdzie bez wahania wręczył jej dwa buszle koniczyny. Chciał jej pokazać, jak dobrze sobie radzą małe hydry.

- Jednej rośnie już inna głowa! - ale Hermiona błagała, twierdząc, że nie ma czasu na „miłą wizytę”.

- Możesz je potrzymać, jeśli chcesz - powiedział Hagrid. - Lubią, kiedy śpiewa im się kołysanki.

Hermiona uciekła ze swoimi buszelowymi koszami na sam ten pomysł, wracając do laboratorium, aby ustabilizować swój eliksir. Resztkami koniczyny, nakarmiła gołębie, które wydawały się mało entuzjastyczne, ale Hermiona nie okazała jednak współczucia. 

- Lepiej przyzwyczaić się do trawy i robaków, chłopcy - powiedziała ptakom.

Wyszła z laboratorium na kolację, siedząc naprzeciw lekko zawstydzonego Neville'a, po czym wróciła do lochów. Praca z gołębiami przebiegała powoli - była znacznie trudniejsza niż praca ze zniczem - i wymagała całego słoika Dziewiczej Ziemi. Będzie musiała wyciągnąć więcej od Neville'a, kiedy nie będzie… zajęty.

Hermionie w końcu udało się ukończyć jej wysiłki tuż przed ósmą, czując się całkiem usatysfakcjonowana, gdy wypuściła te okropne ptaki przez okno laboratorium. Ledwo zdążyła rozebrać się z mundurka (teraz pokrytego gołębiami i ich odchodami) i wziąć prysznic.

Następnie wyszykowała się starannie, niepewna co do zasad ubioru w Sekretnej Gorącej Sprawie. Obcasy nie wchodziły w grę, byłyby daremne dla każdego, kto ją znał. Zamiast tego włożyła rozsądniejsze buty i zapięła sweter na zimną listopadową noc. Neville nie był jedyną belladonną w tym zamku.

Hermiona zeszła po schodach do pokoju wspólnego za dziesięć dziewiąta, mając nadzieję, że zachowa dyskrecję. Nie miała jednak szczęścia: uczniowie siódmego i ósmego roku zajęli prawie każde krzesło i sofę, wkuwając materiał na piątkowe egzaminy. Rozpaczliwe błagania podążały za nią aż do otworu pod portretem:

- Hermiono, czy możesz wyjaśnić, jak przekształcić ziarno w rybie łuski?

- Hermiono, czy znasz siedemnaście zastosowań sproszkowanego rogu dwurożca?

- Hermiono, proszę - Dean i Seamus zagrodzili jej drogę, wyglądając na zdesperowanych. - Jesteśmy absolutnie zagubieni z tym urokiem proteańskim!

Spojrzała na nich. 

- Dean, omówiłem to w zeszłym tygodniu. Musicie spojrzeć na swoje PORNO!

Teraz cały pokój się gapił. Wszyscy ósmoklasiści przewrócili oczami. Hermiona warknęła i otworzyła dziurę w portrecie. W porządku, może była trochę zdenerwowana, a Neville posługiwał się nieodpowiednimi zaklęciami wyciszającymi, a jej współlokatorzy byli idiotami i…

- Ach, Hermiono - powiedział pompatyczny głos. Och, właśnie tego potrzebowała teraz. Ernie zagrodził jej drogę z notatnikiem w dłoni. - Właśnie szedłem, żeby cię znaleźć. Zdecydowaliśmy się na spotkanie między Domami na urodziny Dumbledore'a. Masz wolną godzinę? Chciałbym przejrzeć logistykę… 

Hermiona próbowała się opanować. Biedny Ernie spędził trzydzieści minut po obiedzie przyklejony do Irytka. Zarówno Prefekt Naczelny, jak i duch byli bezbronnymi ofiarami Wrapsodi. Slughorn nie mógł ostatnio uwarzyć Unraveli wystarczająco szybko, a eliksir przecinający był tak niestabilny, że uczniom zabroniono go używać. Slughorn poprosił Hermionę, aby ugotowała kilka kociołków, ale pokręciła głową, starając się wyglądać na skruszoną. „Bardzo mi przykro, profesorze, ale to wbrew zasadom” - zaświergotała. Slughorn choć raz mógł wykonać swoją cholerną robotę i zasłużył sobie na żal za wprowadzenie Wrapsodi na zajęciach.

- Przepraszam, Ernie, mam plany - powiedziała mu Hermiona. - A tak w ogóle, jakie to wydarzenie? Mam nadzieję, że to Quiz Dumbledore'a: możemy tworzyć zespoły między domami i rozdawać nagrody… 

- Ah nie. - Ernie wyglądał na zakłopotanego. - Poprowadzimy mecz quidditcha między mieszanymi drużynami.

- Że co? - Hermiona nie mogła w to uwierzyć. - To wcale nie jest pouczające!

- No cóż, w pewnym sensie - powiedział Ernie. - Ludzie chcą się bawić.

- Quizy są fajne! - Hermiona nalegała.

- Tak, sam lubię ciekawostki - powiedział Ernie, co nieco uspokoiło Hermionę. - Ale prefekci, oni… - Urwał, wyglądając na bezradnego.

Hermiona chrząknęła. 

- Cóż, więc widzę, czemu planujesz mecz quidditcha. Kim są kapitanowie?

- Pani Hooch zgłosiła się na ochotnika, a Slughorn obiecał nam jedną osobę z Harpii z Holyhead - powiedział Ernie, promiennie. - Będziemy mieć dwa zespoły złożone z osób z różnych domów. Ginny i Draco Malfoy będą Szukającymi, a Obrońcami będą Arthur Fleet z Ravenclawu i Astoria Greengrass ze Slytherinu.

- Ciekawe - powiedziała Hermiona. - A co z Hufflepuffem?

Ernie wyglądał na przygnębionego. 

- Nasza drużyna jest żałosna w tym roku. Billy Froom ani razu nie złapał znicza w tym sezonie.

- Cóż, to naprawdę fascynujące - powiedziała Hermiona, odsuwając się. - Ale muszę…

- Czy możesz poświęcić tylko dziesięć minut? - Ernie błagał. - Zarezerwowałem boisko, ale nie wiem, co zrobić z koszulkami. Czy powinniśmy pozwolić graczom nosić ich domowe kolory i może dodać rozety lub szarfy, czy też użyć zupełnie nowych kolorów, takich jak krem ​​i fiolet? A McGonagall zgodziła się wygłosić małą przemowę… Czy powinienem ją zapytać… 

Hermiona ustąpiła i spędziła dziesięć minut w klasie na trzecim piętrze, podczas gdy Ernie omawiał kolory i rozmieszczenie banerów. Surowo zawetowała sugestię prefektów, żeby wszyscy gracze ubrali się jak Dumbledore, łącznie z kapeluszami i brodami.

Ernie wyglądał na całkiem zadowolonego, kiedy wyszli z powrotem na korytarz. 

- Dziękuję, Hermiono - powiedział promiennie - Wiedziałem, że odrobina ciszy z tobą rozwiąże wszystko.

- Och, byłaś tam z Ernim? - Luna stała przy drzwiach, trzymając zakrzywiony patyk ze srebrną siatką zwisającą z ramy w kształcie serca - To musi być to, co przyciągnęło Miłosne Diggle. Miałam nadzieję, że złapię kilka. Czy moglibyście stanąć bliżej siebie?

- Miłosne Di… - zaczęła Hermiona, podczas gdy Ernie się zarumienił.

- To było bardzo miłe z twojej strony, Hermiono - powiedziała Luna - Ernie był ostatnio dość spięty. Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście.

- Nie bawiłam się z Ernim! - Hermiona warknęła. Ernie wyglądał na urażonego - To znaczy, oczywiście, że tak, ale nie… - wyjąkała, gdy przechodzący studenci gapili się i zaczęli szeptać. Wyraźnie słyszała słowo „porno”.

Hermiona prychnęła z frustracji. Poza tym, że była brutalną, niekompetentną wariatka, najwyraźniej była maniakiem seksu (nie żeby nie próbowała). Nie wiedziała, dlaczego martwiła się otwartym związkiem z Draco. W porównaniu z nim wydawało się prawie łagodne.

Głęboki rumieniec Erniego pogorszył wszystko. W końcu udało im się pokonać całą klęskę z magazynu, a teraz to. Hermiona rzuciła Lunie wściekłe spojrzenie, po czym odwróciła się do Erniego.

- Ernie - powiedziała głośno - Byłam bardzo szczęśliwa, mogąc pomóc ci w logistyce na urodziny Dumbledore'a. Robisz świetną robotę, organizując ten mecz.

Rzuciwszy ostatnie spojrzenie Lunie, ruszyła w stronę sekretnych schodów prowadzących na korytarz na czwartym piętrze, sprawdzając zegarek. 9:17. To było śmieszne. Przez lata Hermiona wierzyła, że ​​nigdy nie miała sekretnego, gorącego romansu w Hogwarcie, ponieważ nie była wystarczająco atrakcyjna. Teraz powód był jednak jasny: nigdy nie miała czasu.

_____

W NASTĘPNYM ROZDZIALE: W końcu z powrotem w klasie Zaklęć. Miejmy nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie lepiej.

_____

Włosy wyszły kozacko jeśli kogoś to interesuje :D

A rozdział dodaję przed 21, jak zażyczyła sobie Joanna ;)

Dziś bez spojler-alertu, bo doskonale wiecie co będzie w kolejnym rozdziale z samej jego zapowiedzi ;)

Idę herbatkować i pracować i robić masę rzeczy, ale będę odpowiadać na bieżąco, bo bardzo interesują mnie wasze komentarze do tego rozdziału :*

Wasza Jesieniara Naczelna Vera

25 komentarzy:

  1. Ernie to taki przylepa, pyta o każdą pierdołe, a Luna to powinna zająć się narglami czy innymi stworzonkami. Czyba będę z niecierpliwością czekać na kolejny rozdział 😋

    Pozdrawiam sekretny romans. 💜

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa Nevilla i Pansy no ryczalam że śmiechu :) chociaz syrasznie niepokoi mnie komentarz z ostatniegon rozdzialu ze jednej parze sie uda innej nie. A ja bym.wolala zeby wszytskim sie udalo ;) Luna i jej teksty z erotycznym podtekstem. Bosko ;) oczywiście że czekamy na następny rozdział i mamy nadzieje ze wszystko lepiej pójdzie;) z włosami to super sprawa, że wyszły bo czasami fryzjera to majątek trzeba zostawić że kozaki wygląd ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżuniu, myślałam, że nie dobrnę do końca tego rozdziału, bo nagle się okazało, że każdy coś ode mnie chce i potrzebuje właśnie w tej chwili! No ale do rzeczy!

    Pansy z Nevem rozwalili system xD Serio być na ósmym roku i nie potrafić rzucić zaklęcia tak jak trzeba xD Dobrze, że trafiło na Hermione a nie na przykład na Piskliwe Myszki xD Neville nie wydawał się być jakoś bardzo zmieszany jak Hermiona ich przyłapała xD chyba dopiero później dotarło do niego w jakiej sytuacji ich zastała xD Hermiona ma jakiś radar na takie sytuacje jak Ernie na sytuację z nią xD Najpierw Theo z jakąś pindzią a teraz Nev i Pansy xD Kto jeszcze? 😅 Ernie serio chyba bez Hermiony nie potrafi przeżyć nawet minuty jeśli chodzi o organizowanie jakichś imprez w Hogwarcie... No i chyba ma jakiś ukryty cel w tych spotkaniach który prawdopodobnie przedstawiła nam Luna xD Ernie serio liczy na coś więcej ze strony Hermiony? McMillam spadaj! Przestań robić wstyd Puchonom! A wracając do Piskliwych Myszek są doprawdy urocze xD Ale chyba to jednak nie jest ich sprawa co robi Hermiona ze swoim życiem uczuciowym xD Draco serio mi się jeszcze bardziej podoba (o ile to wgl jest jeszcze możliwe 🙈) Biedny musi poczekać na Hermione, bo nagle sobie wszyscy przypomnieli o niej i uważają, że mają prawo ją wykorzystać. Ona też ma swoje życie prywatne bando głąbów! Nie jest na Wasze skinienie tylko dlatego, że Wam się uczyć nie chce... Theo powtarzam, przestań być zazdrosny! Było to było, skończyło się a ty sam zawaliłeś sprawę..

    Już się nie mogę doczekać tego, co będzie się działo w klasie zaklęć ❤️ Pozdrawiam cieplutko! 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Camille, Ty niczym Hermiona dziś - każdy czegoś od Ciebie chce w najgorszym momencie, haha :D
      O Boże, rozwaliłaś mi mózg - jakby trafiło na Piskliwe Myszki to Neville i Pansy mogliby się od razu pakować do domu 😂😂😂

      Usuń
    2. Żebyś wiedziała Mała, że zupełnie jak Hermiona. A to mama przyszła coś się spytać. A to tata zadzwonił pogadać, a to bratanek chciał się pobawić i nieogarnięci znajomi którzy nie potrafią przyswoić planu jutrzejszych zajęć 🙈
      Piskliwe Myszki już i tak się angażują w rzeczy, których nie ogarniają xD tu mogłoby być już zdecydowanie za dużo xD

      Usuń
    3. Oj Mała to by było zbyt mocne... biedna Hermiona że musiala to słyszeć

      Usuń
    4. Wiecznie pod gorke 😂😁

      Usuń
  4. Uwielbiam Lune... No po prostu kocham! Draco z resztą też... Wszystkie postaci tutaj są takie rozbudowane, każdy ma swoją historie. Ah! Cudo!
    Theo mnie irytuje i martwi... Ale denerwuje mnie, że Miona się martwi, czy to logiczne?
    Draco, ah ten Draco nigdy nie widziałam go w tym wydaniu! I bardzo mi się podoba :D.
    Ernie jest też irytujący, ale nieco pod innym kątem niż reszta... Ja też nie lubie jak ktoś mi tyłek zawraca kiedy jestem zajęta xD (właśnie mi się przypomniało, że miałam oddzwonić do mamy ...)
    Najważniejsze z tego rozdziału! Cudownyw wniosek na końcu... Po prostu nie było czasu <3

    Wracam do nauki bo jutro do pracku :o a 16 obrona... A nawet nie wiem czego się uczyć xD

    Adirella

    OdpowiedzUsuń
  5. Już nie mogę doczekać się rozdziału następnego po cichutku liczę że jutro z rana 🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏 czekamy już tak długo
    Dziękuję za wysłuchanie mojej prośby....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłoby super, jakby był rano, może przed mega-zapchaną-sobotą udałoby mi się czytnąć... :D

      Usuń
  6. Draco idealny jak zwykle Hermiona mogą być się nie bać i okazywać mu publicznej więcej uczuć... Ale liczę że już niedługo oficialnie wszyscy dowiedzą się zs są razem

    OdpowiedzUsuń
  7. Piskliwe Myszki są świetne..
    A Nevil i Pansy to czyste szaleństwo....

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurde mam ten sam problem co Hermiona!!! jak tu romansować jak nie ma czasu???
    no przecie się nie da :P
    Och ta Luna to daje czadu :D
    PANVILLE ale się ubawiłam :D aż parskałam że śmiechu momentami :D hahahaha
    Mam nadzieję, że to nie oni się rozstaną :P bo są razem tacy cudowni :D
    Świetnie że włosy się udały :) idealny plus na tą jesienną porę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra, wiem, że się powtarzam, ale nie mogę się doczekać Wielkiej Zemsty Hermiony :D Brawo dla Pansy za wspaniałą organizację gołębi, nawet, jeśli nie są z najwyższej półki, haha ;) Na szczęście, wynagrodził mi wszystko delikatny całus Hermiony i Draco pod klasą Starożytnych Run :D Kujoński cel użycia znicza, hahaha, padłam :D Ale to sto procent prawdy! 🤣
    Uhhh, i Hermiona nadal martwi się o Theo. Kobieto! Nie masz innych problemów teraz? Ludzie... Jak już się nie masz czym przejmować, to możesz się przejąć swoją oceną z OPCM XD Ale jej Dzwonek dowaliła, uuu, to nie było miłe ;) A nawet lekko zaskakujące, jak dla mnie ;)
    Scena z Nevillem i Pansy - o mój Godryku 🤣 Belladonna i potrząsanie listkami, RYCZĘ!!! 🤣
    I czułam, czułam to, że jak Hermiona w końcu zbierze się na Sekretną Randkę z Gorącym Ślizgońskim Ciachem, to cały wszechświat będzie przeciwko niej! Oby nasz Mister roku 1998 (1999?) czekał cierpliwie na swoją Księżniczkę :D

    Oooo to super, że jesteś z włosków zadowolona! :D Platyna i rudy? To musi być ciekawe :D ;*
    Uściskuję!
    Mała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, mój mózg wyparł Erniego i Lunę, haha :D I chyba nie chce tego pamiętać 🤣🤣🤣🤣

      Usuń
  10. Czekamy 🙏❤🙏❤🙏❤🙏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam was strasznie za brak rozdziału. Mam ciężki dzień. Dużo niespodziewanych, dziwnych rzeczy mi wyskoczyło, ale cóż, takie jest życie. Dodam rozdział jak tylko będę mieć warunki i dostęp do komputera. Prawdopodobnie późnym wieczorem (około 23/24). Strasznie was przepraszam, ale nie byłam w stanie przewidzieć takiej sytuacji... Proszę o wyrozumiałość :(

      Usuń
    2. Nie przejmuj się tak tylko napisałam poczekamy ile trzeba...❤❤❤

      Usuń
    3. Hai!
      Rozumiem szczególnie po dzisiejszym dniu... Kiedy masz już wszystko zaplanowane, a tu dupcia blada :o
      Czymaj się cieplutko i powodzenia!

      Adirella

      Usuń
  11. Świetny rozdział *.*

    Pansy i Neville zdecydowanie go wygrali, zebrali sobie moją całą uwagę i śmiech. Za chwila OWUTEMY a Pansy nie potrafi dobrze rzucić zaklęcia - zdecydowanie potrzebne jej PORNO! Hermiona mogła szybciej wpaść na to aby wysłać Patronusa, zaoszczędziłaby im troszkę wstydu:P Dobrze, że to tylko ona,bo inni mogliby naszej słodkiej parce nie dać żyć:D

    Diggle, co to są Diggle? Luna nie przestaje zadziwiać.

    Theo i te jego spojrzenia, zimny wzrok, po co, było minęło, ale on jakoś podejrzewam, że dla niego to taka osobista porażka, raz zdeptane ego, dwa przegrał z księciem Slytherinu, ale kto miałby z nim szansę...

    W końcu z powrotem w klasie Zaklęć. Miejmy nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie lepiej. -> Klasa zaklęć o tak, to biuro tam stoi i czeka. Nigdy nie zapomnę mojego zawstydzenia kiedy były pierwsze momenty w tej sali, a ja nie mogłam myśleć o niczym innym :D

    OdpowiedzUsuń