— Och, przepraszam — powiedział Teo do Rona z lekkim uśmiechem. Ślizgon przystanął, wciąż trzymając dłoń na talii Hermiony. Fala szeptów przebiegła przez pokój wspólny, a wszyscy odwrócili się, obserwując ich bacznie. Nawet skoczna muzyka płynąca z magicznego fonografu ucichła.
— Przestań, natychmiast — warknął Ron, ignorując publiczność.
— Tak, Teo, przestań ze mną tańczyć i bądź miły wobec moich przyjaciół — powiedziała Hermiona.
Rom zmrużył groźnie oczy.
— Och, Teo, tak?
— Zgadza się. — Ślizgon zmierzył go spojrzeniem od góry do dołu, niewzruszony. — A ty jesteś Rick, prawda? Rob? Roy!
Hermiona znowu zachichotała (ta Ognista Whisky była naprawdę mocna), a Ron wyciągnął różdżkę.
— Ej, kolego, nie… — zaczął Teo z lekkim uśmiechem.
— Wyjazd stąd — powiedział Ron.
Teo puścił Hermionę i stanął przed nią, wsuwając dłoń w kieszeń swojej marynarki. Dziewczyna przewróciła oczami i sama stanęła przed nim. Wyciągnęła różdżkę i wycelowała nią w swojego byłego chłopaka.
— On nigdzie nie wychodzi. Jeśli masz ochotę się z kimś pojedynkować, możesz zrobić to ze mną, Ronaldzie — oznajmiła.
— Hermiono!
Ani drgnęła.
— Tak?
— Ja… ja… — Ron machnął różdżką, co skłoniło przypadkową dwójkę Gryfonów do porzucenia partii czarodziejskich szachów i zejścia mu z drogi. W pomieszczeniu było tak cicho, że Hermiona mogła usłyszeć krzyki maleńkiej, czarnej królowej na szachownicy, wołającej graczy, by do niej wrócili. Ron zrobił krok bliżej. — Hermiono!
— Kiedy się nauczysz, Ron, że powtarzanie imienia kobiety nie sprawi, że zrobi ona to, co zechcesz — warknęła.
— Na mnie to akurat działa — powiedział Zabini, który nagle pojawił się za Teodorem.
— Zamknij się, Blaise — szepnęła Ginny.
— Cóż, sami widzicie.
— Naprawdę, Hermiono? — zapytał Ron, wpatrując się w Teo. — Od tego zaczniesz? Ślizgon? Dlaczego od razu nie wybierzesz śmierciożercy?
— W końcu jedność między domami. — Usłyszała pogodne słowa Malfoya.
— Dość tego — warknął Ron. Opuścił różdżkę i rzucił się na Malfoya, wymachując pięścią. Chłopak uniknął go zręcznie, tylko po to, by zmierzyć się z Dennisem Creeveyem. Mały Gryfon stał obok schodów z szeroko rozstawionymi stopami i podniesioną różdżką.
— Dręt…! — Głos Dennisa urwał się w połowie zaklęcia, gdy chłopak został odrzucony w bok, uderzając w ścianę. Hermiona podbiegła i uklękła przy piątoklasiście, gdy ten próbował się podnieść. Nawet Ron zamarł w szoku.
— Dennis! Co ty sobie myślałeś?! — skarciła go — Nie powinno cię tutaj w ogóle być!
— Ten pieprzony śmierciożerca mną rzucił! — sapnął chłopak, wpatrując się w Malfoya spod opadłej grzywki.
— Nonsens — powiedziała Hermiona. — Nawet nie wyciągnął różdżki. Czy możesz poruszyć rękami?
— Cóż, coś…
— Dobra, wystarczy! — krzyknęła Ginny, brzmiąc niczym własna matka. — Ron, Dennis, Malfoy… wszyscy trzej będziecie się zachowywać jak przystoi, albo opuścicie teraz tę imprezę!
Dennis wstał, wyszarpując ramię z uścisku Hermiony.
— Dobra — splunął. — Jakbym chciał tu zostać z tyloma pokręconymi sukami i czystokrwistymi dupkami…
— Wystarczy, Dennis — powiedziała spokojnie Hermiona.
Dennis prychnął niczym Malfoy, gdy ten był w wieku Gryfona.
— O tak, dobrze się bawisz, flirtując z wężami, prawda, Hermiono? Łatwo o wszystkim tak po prostu zapomnieć, co?
— O niczym nie zapomniałam — odparła. — Wszyscy po prostu staramy się żyć własnym życiem.
— Właśnie — skwitował gorzko. — Cóż, niektórzy nie mają takiej szansy. — Dennis rzucił Malfoyowi ostatnie groźne spojrzenie, zanim wbiegł po schodach prowadzących do dormitoriów chłopców.
Ron rzucił się w przeciwnym kierunku, krzycząc na Grubą Damę o wpuszczanie do środka węży, a Romilda Vane pognała za nim. Hermiona stała, ściskając w dłoni różdżkę. Ktoś wyprostował stół, a muzyka ponownie zaczęła grać.
— Podobają mi się te imprezy w Gryffindorze. — Usłyszała głos Pansy Parkinson.
Oczy Hermiony napotkały Malfoya. Nadal stał w pobliżu schodów, lekko wykrzywiając usta. Teo pojawił się nagle w polu jej widzenia, a ona zamrugała i odchrząknęła.
— Przepraszam za Rona — powiedziała, wsuwając różdżkę do magicznie rozszerzalnej kieszeni spódnicy — On jest…
— Nie ma za co przepraszać. Broniłaś mojego honoru. — Ujął ją za rękę i wciągnął z powrotem do tańca. Magiczny fonograf grał jazzową melodię, a Teo prowadził ich wdzięcznym krokiem w rytm melodii.
— Moja bohaterka — szepnął jej do ucha.
— Mówisz bardzo dużo bzdur, Teodorze — powiedziała Hermiona z uśmiechem.
— Mówię, mówię. — Oddalił ich od schodów, kontynuując taniec. Bez trzymanego drinka Hermiona mogła swobodnie położyć dłoń na ramieniu chłopaka, czując miękki materiał jego marynarki. Z bliska widziała, że jego jedwabny krawat był wysadzany drobnymi szmaragdami. Ach, ci Ślizgoni.
Próbowała odtworzyć beztroskie uczucie ich wcześniejszych tańców, ale okazało się ono nieuchwytne. Teo co rusz zerkał ku schodom, lekko marszcząc brwi.
— Jestem zaskoczony, widząc tutaj Dracona — powiedział.
— W Hogwarcie, czy na przyjęciu?
— To i to. — Spojrzał jej w twarz. — Czy on ci przeszkadzał?
Wzruszyła ramionami.
— Zdefiniuj „przeszkadzanie”. Czy mnie zdenerwował i igrał z moimi przyjaciółmi? Tak. Czy okrutnie się nade mną znęcał i nazwał mnie szlamą? Nie. W tym roku jest całkiem grzeczny.
— Mogę coś z nim zrobić, jeśli chcesz.
Hermiona zachichotała.
— Chciałabym, aby ktoś choćby spróbował zrobić cokolwiek z Draconem Malfoyem.
Oczy Teodora zabłysły.
— Czy to wyzwanie?
— Nie. Szczerze mówiąc, nie warto, a jeśli zamierzasz być kolejnym Ronem, nie możemy być przyjaciółmi.
— Przyjaciele. — Zamyślił się. — Czy tym właśnie jesteśmy?
— Mam nadzieję.
Ręka chłopaka na talii Hermiony przesunęła się w górę, by delikatnie dotknąć nagiej skóry na jej plecach.
— Nie, myślę, że nie.
Hermiona nie mogła powstrzymać lekkiego dreszczu na ten nieoczekiwany dotyk, ale jej głos pozostał spokojny.
— Kim więc jesteśmy? — zapytała.
— Znajomymi.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
— Wolisz być moim znajomym niż przyjacielem.
— Zdecydowanie. — Piosenka się skończyła. Teo przestał tańczyć, puszczając Hermionę. — Prawdę mówiąc, zająłem dziś i tak już zbyt dużo twojego czasu. Dziękuję za wspaniałe przyjęcie i tobie, i Ginny.
— Wychodzisz? — zapytała. — Mam nadzieję, że Ron nie…
Uśmiechnął się do niej.
— Zdecydowanie nie. — Ujął jej dłoń, muskając ustami knykcie. — Po prostu pora iść. Dobranoc, Hermiono.
Odwrócił się i po chwili zniknął w dziurze za portretem. Hermiona zmarszczyła brwi. To był chyba ten słynny taktyczny odwrót. Bardzo subtelny. Bardzo ślizgoński.
Teo nie wrócił, więc Hermiona zatańczyła z Neville’em, potem z Seamusem i Deanem, próbując mocno naszpikowanego ponczu Gryfonów. Ginny i Zabini wymknęli się przez dziurę za portretem, zabierając ze sobą butelkę Ognistej Whisky od Slughorna.
Neville wyszedł wcześnie, mamrocząc coś o podlewaniu nasion następnego ranka „zanim się obudzą”. Hermiona przeszła na piwo kremowe i kontynuowała taniec z zapałem, trzymając się na dystans od Malfoya. Spodziewała się, że chłopak odejdzie. Nie był zbyt towarzyski. Po prostu wycofał się w zacieniony kąt, sącząc swoją Syrenią Whisky. Lavender skradała się, żeby z nim porozmawiać. Nachylała się nad nim i poklepywała go po ramieniu, zanim przyjaciele znowu odciągnęli ją na bok. Parkinson zatrzymała się przy jego rogu, żeby zamienić z nim kilka ostrych słów, po czym odeszła, wściekła. Wszyscy go unikali.
W miarę upływu nocy tłum łączył się w pary, a Hermiona straciła Malfoya z oczu. Seamus i Dean wyszli z wieży, aby zapalić na błoniach mugolskie papierosy, by po kilkunastu minutach wrócić z Ronem, prowadząc go do dormitoriów chłopców. Niedługo potem Lavender podążyła za nimi z jakimś siódmoklasistą z Gryffindoru, głośno chichocząc i próbując zwrócić na siebie jak najwięcej uwagi. Zbliżała się północ, a Hermiona zrzuciła buty i zwinęła się na sofie przy kominku, żeby poczekać na Ginny, która nadal nie wróciła. Ten cały Zabini coś w niej widział. Lampa nad sofą zgasła, pozostawiając Hermionę w cieniu.
Musiała na chwilę przysnąć, ponieważ kiedy otworzyła oczy, pokój wspólny wydawał się ciemny i pusty. Fonograf grał cichą, spokojną melodię. Ale nie była całkowicie sama.
Malfoy siedział w fotelu naprzeciwko, z drinkiem w ręku i długimi nogami wyciągniętymi w jej kierunku. Jego twarz zwrócona była w stronę dogasającego ognia. Wpatrywał się w wątłe płomienie. Hermiona nic nie powiedziała, zamiast tego obserwowała jego profil, spiczastą linię szczęki, powolne trzepotanie grubych, ciemnych rzęs, blask ognia tańczący na bladej skórze.
— Nadal tu jesteś — powiedziała w końcu, podpierając się na łokciu.
Malfoy odwrócił głowę w jej stronę. Przemknął spojrzeniem po jej ciele rozciągniętym na sofie.
— Oczywiście. — Uniósł lekko różdżkę, a lampa nad nią zamigotała, rozbłyskując przyćmionym światłem.
Zamrugała sennie, patrząc na niego.
— Jesteś tutaj, aby ostrzec mnie przed Teo?
Pokręcił głową.
— Prędzej powinienem ostrzec jego przed tobą. Prawdopodobnie skończy spetryfikowany.
— Tylko jeśli będzie mi groził.
— Nie groziłem ci.
Hermiona wyprostowała się, ziewając. Oczy Malfoya powędrowały do pomarszczonej czerwonej spódniczki, która podciągnęła się na jej udzie. Próbowała ją wygładzić, ale poddała się. Jej włosy też prawdopodobnie były teraz jednym wielkim bałaganem.
— Po prostu prosiłem o zwrot mojej prawowitej własności — kontynuował. Przywołał różdżką małe kostki lodu do swojej szklanki.
Zmrużyła oczy.
— Domagałeś się swojej własności i szedłeś w moją stronę, Malfoy. Groźnie.
— Więc zdjęłaś koszulę i spetryfikowałaś mnie. — Odłożył różdżkę i dolał sobie Syreniej Whisky. — Czy aż tak bardzo cię przerażam?
— Zdecydowanie nie.
Malfoy odstawił butelkę i dołączył do Hermiony na jej sofie, trzymając szklankę w dłoni. Dziewczyna parsknęła z irytacją.
— Co? — zapytała, odsuwając się.
— Ty, Granger, wtrącasz się we wszystko, jakbyś zjadła wszystkie rozumy.
— I to cię zaskakuje? — zapytała, odwracając się do niego. Ogień odbijający się w oczach chłopaka nadawał im dość demoniczny wyraz.
Uśmiechnął się lekko.
— Nie.
Otwór za portretem otworzył się, sprawiając, że oboje podskoczyli. Para siódmoklasistów wbiegła do salonu, trzymając się za ręce i chichocząc. Hermiona patrzyła, jak wspinają się po schodach i rozstają z pocałunkiem, zanim znów odwróciła się do Malfoya. Ten lekko obracał swój drink w dłoni, obserwując topniejący lód.
— Napisałaś list do Wizengamotu, mający bronić mnie podczas procesu — powiedział cicho, nie patrząc na nią.
Hermiona starała się nie westchnąć. Najwyraźniej los nie miał być dziś dla niej lekki. Malfoy spoglądał ponuro w ogień.
— Ten list do Wizengamotu był poufny — powiedziała. — Skąd o nim wiesz?
— Mam swoje sposoby. — Jego twarz wyostrzyła się. — Byłaś dość elokwentna, Granger. Zwłaszcza przy tym fragmencie… „miłosierdzie nie zepsuje czarodziejskiego świata, ale pomoże go odkupić”.
Wzruszyła ramionami, czując się odrobinę nieswojo.
— Może.
Malfoy przysunął się bliżej.
— Napisałaś, że przebaczenie mi… jak to ujęłaś? Pomoże zamienić nasze wspólne cierpienie w nadzieję na przyszłość. — Zacisnął palce na szklance. — Nie mogę sobie wyobrazić, jak mogłaś to powiedzieć.
— Ja nie. Nelson Mandela — odparła. Malfoy uniósł brwi. — Południowoafrykański mugolski mąż stanu. Wypowiadał się przeciwko uprzedzeniom i rasizmowi. Napisał: „Nasze ludzkie współczucie wiąże nas jednych z drugimi – nie z litością ani protekcjonalnie, ale jako istoty ludzkie, które nauczyły się, jak zamienić nasze wspólne cierpienie w nadzieję na przyszłość”. Zacytowałam go w moim liście.
Malfoy pokręcił głową z niedowierzaniem, a grzywka opadła mu do oczu. Niecierpliwie odgarnął włosy do tyłu, nagle wyglądając na absolutnie trzeźwego.
— Więc ty, mugolaczka, zacytowałaś mugolskiego przywódcę, by pomóc utrzymać czystokrwistego śmierciożercę z dala od więzienia.
Hermiona ponownie wzruszyła ramionami.
— To przecież absurdalne — warknął, kładąc szklankę na stoliku. — Jak mogłaś to zrobić? Nie pamiętasz, w jakich okolicznościach się ostatnio spotkaliśmy? W moim własnym, pieprzonym salonie, gdzie otrzymałaś… to. — Chwycił ją za lewy łokieć, unosząc przedramię. Gniewne litery układające się w słowo „Szlama” zalśniły czerwienią w świetle ognia. Musnął lekko palcami grzbiety blizn.
Hermiona przełknęła – nikt poza Uzdrowicielem nigdy wcześniej ich nie dotykał.
— No popatrz, pasują do koloru mojej spódnicy — zażartowała, aby ukryć swój dyskomfort.
— Granger — warknął. — Byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś potraktowała tę rozmowę poważnie. Rozrzucasz te prawe cytaty, nie myśląc o konsekwencjach. Ilu niebezpiecznych przestępców uwolniłaś dzięki swoim gierkom?
Hermiona nagle poczuła się całkowicie poważna.
— Cóż, teraz brzmisz zupełnie jak Ron. Powiedział to samo: Co robisz, broniąc Malfoya?! Dlaczego nie spróbujesz uwolnić jego ojca, kiedy już to robisz? A może Dołohow lub Lestrange?
Wyrwała ramię z jego dłoni.
— Jakbym nie była zdolna do racjonalnego myślenia! Szczerze mówiąc, powiedziałabym, że jestem znacznie lepszym sędzią charakteru niż ktokolwiek z was. Wielokrotnie podejmowałam niepopularne decyzje i wielokrotnie udowodniono, że były one słuszne, a jednak za każdym razem, gdy kieruję się własnym rozsądkiem, słyszę od innych tylko zażalenia!
Wstała i spojrzała na niego, opierając ręce na biodrach.
— Kiedy, do diabła, ktoś mi w końcu zaufa?
Malfoy spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami, choć raz milcząc.
— A zresztą — ciągnęła dalej. — Kto lepiej cię obroni niż zraniona przez czystokrwistych mugolaczka? Wy, czystej krwi, jesteście naszą przyszłością, nie widzicie tego? Byłam wściekła, gdy pierwszoroczni Ślizgoni zostali wygwizdani podczas Ceremonii Przydziału. Wszyscy myślą, że powinniście zostać od nas odcięci jak chore kończyny, odizolowani od społeczeństwa i ukryci poza zasięgiem wzroku. To wszystko nie tak – nie trzeba was wszystkich wycinać, trzeba was uzdrowić!
Hermiona nagle zamilkła. Jej policzki płonęły, a wizja zamazała się. Próbowała się uspokoić – wyglądałoby to co najmniej dziwnie, gdyby nagle zemdlała na jego oczach. Wcześniej rozmawiała o tym tylko z Harrym, który mimo iż się z nią zgodził i zdecydował się zeznawać na korzyść Malfoya i jego matki, to zrobił to z wielką niechęcią. Prawdopodobnie zrobił to też raczej z miłości do niej niż z prawdziwego przekonania.
Malfoy też teraz stał, patrząc na Hermionę, jakby po raz pierwszy widział ją na oczy. W salonie słychać było jedynie dyszenie dziewczyny i trzask ognia w kominku.
Głośny zgrzyt drzwi przełamał napięcie. Hermiona spojrzała ponad ramieniem Malfoya i zobaczyła Ginny przechodzącą na palcach przez dziurę w portrecie. Rudowłosa zamarła i spojrzała na przyjaciółkę pytająco. Hermiona skinęła głową, a Ginny ruszyła w stronę dormitorium, co rusz oglądając się za siebie i lekko potykając.
Malfoy zignorował Ginny i podszedł do stolika, wrzucając kostki lodu do wolnej szklanki i nalewając do niej whisky.
— W porządku — powiedział, jakby odrzucając cały temat machnięciem ręki. Podał szklankę Hermionie i wrócił na swoje miejsce, nagle całkowicie zrelaksowany. — Chodź tutaj, Granger — oznajmił, jakby to właśnie on był właścicielem tej sofy. — Mamy więcej rzeczy do omówienia.
Hermiona przewróciła oczami, ale posłusznie usiadła. Najwyraźniej to on dziś dowodził. A to ją ludzie nazywali apodyktyczną. Upiła łyk szkockiej, rozkoszując się ciepłym mrowieniem trunku w gardle.
— Rozmawiałaś o mnie ze Slughornem — zaczął. — O drużynie.
— Tak — przyznała. — Tę informację też nielegalnie zdobyłeś?
— To było akurat czyste przypuszczenie, chociaż Slughorn nie zaprzeczył. Astoria zawiesiła dziś wieczorem w naszym pokoju wspólnym oświadczenie, w którym mianowała mnie nowym szukającym drużyny ze względu na „wyższą wolę”.
— Wstrząsające.
Malfoy pochylił się w jej stronę, kładąc dłoń na oparciu sofy.
— Nie podoba mi się ten schemat, Granger — powiedział. — Nie potrzebuję cichych aktów wsparcia przez to, że jest ci mnie żal i czujesz wieczną potrzebę niesienia mi pomocy. Nie jestem jednym z twoich tępych przyjaciół.
Zachichotała.
— Och, proszę. Ale wiedz, że nigdy bym cię nie żałowała, Malfoy. Żal mi tych, którzy muszą mieć z tobą do czynienia w tej szkole, łącznie ze mną samą.
Uśmiechnął się szeroko, muskając dłonią jeden z jej zabłąkanych loków, które wymknęły się ze spinki i spoczywały teraz na oparciu kanapy.
— À propos umów, myślę, że powinniśmy zawrzeć kolejną — powiedział, patrząc na gładzony opuszkiem kosmyk. Owinął go wokół palca i lekko pociągnął.
Hermiona upiła kolejny łyk whisky.
— Cudowny pomysł. Ponieważ ta ostatnia zadziałała tak dobrze.
— To był totalny niewypał — mruknął, przysuwając się bliżej. — Nie próbuj szantażować ludzi, Granger. Nie w tym tkwi twój geniusz.
Hermiona odrzuciła głowę, wyrywając loki z jego dłoni. Poczuła, jak kolejne pasmo włosów wyślizguje się ze spinki.
— Co za dramat — powiedziała, odstawiając szklankę i bezowocnie próbując okiełznać włosy. — Czego bym nie dała za porządną spinkę do włosów.
Malfoy odchylił się do tyłu, sącząc drinka i patrząc na nią z półuśmiechem. W końcu zrezygnowała z siłowania się z włosami i znów popatrzyła na niego.
— W porządku, co to za nowa umowa?
— Umożliwię ci dostęp do Kodeksu i kamienia runicznego — powiedział. — W zamian, pozwól mi popracować z tobą nad eksperymentalnymi eliksirami, które planujesz.
— Slughorn — westchnęła. — Co z niego za papla. — Próbowała rozważyć propozycję Malfoya. Łatwiej byłoby myśleć, gdyby nie dotykał ciągle jej włosów.
— Dobrze — powiedziała ostro. — Jeśli zapewnisz mi dostęp do Kodeksu i kamienia runicznego, możesz mi pomóc w moich eksperymentalnych eliksirach. — Pochyliła się, żeby podnieść swoje buty. Zaczęła wsuwać w nie stopy, czując na sobie wzrok Malfoya.
— Stoi — powiedział.
— Stoi. — Wstała, co spowodowało, że Malfoy również. Impulsywnie wyciągnęła rękę, którą on w rzeczowy sposób krótko uścisnął. Żadnych sugestywnych spojrzeń ani wrednych uśmieszków. Ślizgoni traktowali swoje umowy bardzo poważnie. Dłoń blondyna była duża i ciepła, ale zaskakująco szorstka.
Cofnęła rękę.
— W porządku. Zmykaj, Malfoy. Impreza skończona. — Podeszła do dziury za portretem, wskazując, żeby poszedł za nią. Tortury, quidditch, szantaż. Musiała zakończyć tę rozmowę, zanim Malfoy wymyśli kolejny przerażający temat do dyskusji, jak na przykład wróżbiarstwo. Czyżby jej losem było teraz wieczne cierpienie?
— Granger — zaczął, przechodząc przez otwarte drzwi. Czyli jeszcze nie skończył. — Powiedz mi, dlaczego próbowałaś mi pomóc w dostaniu się do drużyny quidditcha?
Hermiona spojrzała na niego nieufnie – na tego nieskazitelnego czystokrwistego arystokratę, teraz stojącego przed nią z lekko rozchylonymi ustami. Nigdy wcześniej go takim nie widziała. Przyszło jej do głowy kilka ostrych odpowiedzi, ale zdecydowała się być szczera.
— Lubię patrzeć, jak latasz — odparła.
Malfoy wpatrywał się w nią, teraz całkowicie oniemiały. Hermiona zamknęła przejście tuż przed jego twarzą, zanim bez wahania ruszyła po schodach do swojego dormitorium.
Ah ten Ron- to jak Miona zapytała czy chce się z nią pojedynkować- BOSKIE 😂
OdpowiedzUsuńTheo- ciekawe jak to się dalej z nim potoczy, i ta taktyczna ucieczka... heee? Na pewno będzie to ciekawy wątek 😃
No i Malfoy- skąd on to wszytko wie? 😂 czy z Malfoyami nie ma czegoś takiego jak poufność?
Pozdrawiam i cieszę się bardzo, że zdecydowałaś się połączyć te komenatrze z wattpada 😍
Ron sobie u Hermiony mocno nagrabił swoim byciem bucem :D
UsuńTheo lubi uciekać w 'odpowiednim momencie'. Zrobi to jeszcze nie raz :D
Malfoy jest bardzo dobrym obserwatorem i analitykiem sytuacji ;)
Pozdrawiam cieplutko <3
No, no, spodziewałam się większego rozpierdzielu na imprezie, jakichś złamanych nosów, podbitych oczu, krwi a tu obeszło się w sumie bez większych awantur. Ginny z Blaisem chyba na dobre przełamali lody i wzięli sobie mocno do serca tą gadkę o jedności domów xD Jestem ciekawa co to z tego wyniknie dalej i gdzie to ich zaprowadzi. Theo chyba liczył na coś więcej ze strony Hermiony bo już wolał zostać jej znajomym niż skończyć w friendzonie xD Oh Theo, nie wiem czy to ma jakikolwiek sens liczyć na coś więcej, chociaż jest naprawdę intrygującym i szarmanckim młodym mężczyzną. Czy dobrze kojarzę, że Draco z Theo są w miarę dobrych relacjach? Odnoszę takie wrażenie, że nie ma między nimi wrogości tak jak ze strony innych Ślizgonów. Ta rozmowa Hermiony z Draco też była bardzo intrygująca, czemu mu tak zależy na współpracy z Hermioną, żeby pracować nad tymi eliksirami. Czuję, że to ma jakieś drugie dno. No a Slughorn nie potrafi trzymać jęzora za zębami! Musiał o wszystkim powiedzieć Draco? Nie mógł tego zachować dla siebie.. No ale chociaż Draco jest w drużynie, bo na to zasłużył. Ten magnetyzm między nimi był tak wyczuwalny, że już myślałam, że do czegoś między nimi w końcu dojdzie, jak Draco zaczął się bawić jej włosami to już serio sobie pomyślałam "Draco co ty na Merlina wyprawiasz i dlaczego ona się na to godzi a nie bije po łapskach?". Naprawdę mnie intryguje to opowiadanie coraz bardziej i nie mogę się doczekać rozwoju sytuacji między nimi. A Rona nie mogę zdzierżyć! Czemu Nott mu nie piznął w ten pusty łeb... No chyba, że próbował w ten sposób zrobić jak najlepsze wrażenie na Hermionie i chyba mu się udało. Co ten alkohol robi z człowiekiem xD
OdpowiedzUsuńŚciskam Was mocno dziewczyny i czekam na kolejny rozdział! ❤️
Spokojnie, echo imprezy pokaże się w kolejnym rozdziale i będzie... mroczne.
UsuńGinny i Blaise baaardzo wczuli się w jedność domów, nie sposób nie zauważyć :D
Theo to mały uwodziciel, ale wie kiedy odejść. Jest tajemniczy... i bardzo długo taki będzie ;)
Draco widzi w Hermionie pewną szansę. Może na ciekawszy rok w szkole? Może na ciekawą znajomość naukową? ;)
Nott jest dżentelmenem, on się nie bije XD
Pozdrawiam cieplutko <3
Aww...
OdpowiedzUsuńNo to jest po prostu cuuuuuudo.
Ten dialog między nimi, tak cudownie szczery i ta cudowna "domówka". I te cudowne wyzwanie, które rzuciła Ronowi! Iii... W ogóle wszystko cudowne. Wspominałam już, że opowiadanie całe jest cudowne?
A i diękuję Ci za to cudowne tłumaczenie!
A no i nie mogę się doczekać kolejnej części.
Trzymaj się cieplutko i dobrej nocko życzę!
Adirella
P.S. Wrcam do nauki jak obiecałam <3
Aww ciesze się, że opowiadanie się podoba <3 Bardzo zależało mi, żeby wybrać do tłumaczenia coś ambitnego, wielopoziomowego i wciągającego :D
UsuńPozdrawiam cieplutko i miłej nauki <3
Kurde mieli normalną rozmowe w ktorej tak jakby doszli do porozumienia to wieki krok. 😁
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i cieszę się że rozdział został dodany. 💚💚
Czeka ich jeszcze sporo ciekawych rozmów ;)
UsuńPozdrawiam ;*
Im więcej komentarzy tym szybciej rozdział? Hmmm kuszące.
OdpowiedzUsuńNo więc piszę.
Ten rozdział jest moim ulubionym szczególnie za ostatni moment. Ciekawe co z Nottem i czy Ginny będzie z Blaisem? Nie mogę się doczekać! Pozdrawiam cieplutko i proszę o kolejny rozdział!
Jeśli jest ponad 6 komentarzy to staram się dodać rozdział w okolicach południa, najpóźniej do 14. Jeśli jest ich mnie to cóż... Wieczór :D
UsuńMam nadzieję, że jeszcze nie raz zdecydujesz się wyrazić swoje zdanie - uwielbiam czytać wasze komentarze i dawać wam wskazówki :D
Nott będzie dość tajemniczy, lekko wycofany, ale intrygujący ;)
Pozdrawiam cieplutko i zapraszam na kolejny rozdział, bo już jest :*
Świetne opowiadanie, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ☺️
OdpowiedzUsuńJuż jest dodany, zapraszam :D
UsuńMiałam w głowie tyle teorii o Theo, miała znów denerwować się na Rona za jego komarne zachowanie, ale wszystko wyparowało, gdy pojawił się Draco :D
OdpowiedzUsuńAle napięcie! Aż biło z tego rozdziału.
To jak był w pobliżu przez całą imprezę, jak wtrącił się do rozmowy z Ronem, ta rozmowa na kanapie o motywach. A gdy dotknął jej ramienia i blizny - dosłownie sama miałam ciarki!
Fascynacja i zaciekawienie Draco - teraz już widoczne, ale naprawdę bardzo subtelne i eleganckie.
Kiedy zaczął bawić się jej lokami :D cudeńko.
Taki delikatny, nadal mimo wszystko niebezpośredni dotyk, ale jaki interesujący!
I te wspólne eliksiry - coś czuję będzie gorąco w tym laboratorium :D
A końcówka? Rewelacja - takie niby niezobowiązujące wyznanie. "Lubię patrzeć jak latasz"
Tylko tyle, ale AŻ tyle.
Ten rozdział mam wrażenie naprawdę, zaczął ich relację. Byli ze sobą szczerzy i świetnie się to czytało :)
W tym rozdziale iskry aż tryskały i to nie tylko w kominku :D
UsuńLubię jak powoli, bardzo powoli tworzy się między nimi taka ciekawa chemia. sama miałam ciary w wielu momentach tłumaczenia :D
Draco ma coś z włosami Hermiony... ;)
Na końcówkę aż mi serce podskoczyło jak pierwszy raz czytałam, także wiem co czujesz :D
Pozdrawiam cieplutko! :*
O Boze, jaram sie tym rozdzialem, jak nie wiem! Az sama nie wiem, od czego mam zaczac 😁
OdpowiedzUsuńMoze od konca: jak mnie ten Malfoy intryguje! Jest zdecydowanie na moim osobistym podium Malfoyow w opowiadaniach - dokladnie taki, jak w ksiazkach (tj bez gwaltownych zmian w zachowaniu i postepowaniu) i jednoczesnie taki, jaki moglby byc po doswiadczeniach wojny. Idealny, jak dla mnie ❤
Cala ich rozmowa tak mnie pochlonela, ze az mnie zaskoczylo, ze sie rozdzial skonczyl 😂 Skad, do diabla, Draco wiedzial o tym liscie Hermiony? Czy wie tez o Harrym i jego zeznaniach (btw. ja mysle, ze Harry, nawet jesli faktycznie by zeznawal, nigdy nie bylby niechetny, jest tak strasznie sprawiedliwy i honorowy i pelen milosierdzia, ze z latwoscia moge sobie wyobrazic, jak z lekkoscia i zażartoscią jednoczesnie broni nawet takiego Malfoya - moja osobista dywagacja, niczego nie podwazam 😁)? I co mu odbilo z tym dotykaniem włosow Hermiony!? Chyba bym padla, jakby to moje loki zaczal tak obmacywac 😂 No i odpowiedź Granger o lataniu... O Jezu, brawo ona hahaha! Mieszanka odwaznej i lekko wstawionej Hermiony G. zdecydowanie jest jednym z najciekawszych elementow jej osoby 😂 I w pelni zgadzam sie z jej stwierdzeniem o racjonalnym mysleniu i braku zaufania. Chyba tylko Harry byl w stanie uwierzyc, ze to, co robi Hermiona, chocby kontrowersyjne, zawsze ma sens i racje bytu 🤔
Umowa, no dobrze. Robie popcorn i czekam, co z tego (nie)dobrego wyjdzie 😂
Ron... I dobrze, ze dostał wciry, i to jeszcze od Hermiony. Ugh, potraktowalabym go czyms paskudnym!
Theo... Woli być "znajomymi", żeby się przypadkiem nie sfriendzonowac? 😂 Tylko to podpowiada mi moja chora, spaczona na punkcie romansow w opowiadaniach, wyobraznia 😂
Ginny i Zabini to moja ulubiona, drugoplanowa para! Mam nadzieje, ze cos fajnego z nich wyniknie :)
Czekam na kolejny rozdzial z prawdziwa niecierpliwoscia!
Mała
Uwielbiam tutaj takiego powściągliwego, wycofanego, tajemniczego i okazjonalnie sarkastycznego Malfoya :D Lubię, ze nie jest koloryzowany, tylko chyba najbardziej rzeczywisty, po tym wszystkim co go spotkało. Nie kozaczy bez sensu.
UsuńMasz rację co do Harrego ;)
Wyżej coś wspominałam o tych włosach, zapamiętaj ten fragment!
Hermiona chce naprawiać ludzi i dawać im szansę, a nie karać ich, to też dość ważne.
A Theo... Theo ma swoją taktykę. Specjalną, dość ciekawą :D
Pozdrawiam cieplutko i zapraszam na kolejny rozdział! Tam to jest dopiero ciekawie :)
A jednak musiałam pójść dalej, robi się coraz cieplej, ale myślę, że to odpowiedni kierunek. Czekam, aż siegnę po więcej, ale naprawdę trzeba trochę odpocząć. 😂
OdpowiedzUsuńJuż wiem, że mam spaczony mózg, spodziewałam się na imprezie jakiejś walki ;)
OdpowiedzUsuńRon, już nie będę się powtarzać, ale to jak Hermiona zapytała czy chce się z nią pojedynkować - wygrało wszystko :D
Theo nie dość, że uciekł w ciekawym momencie to na dodatek średnio zna Hermionę, ona nie potrzebuje obrońcy, aby ktoś wychodził przed nią, jest silną i niezależną kobietą i chyba to w niej też kocham, sama chciałabym taka być :)
Już koniec o innych sytuacjach, bo w głowie mi siedzi tylko rozmowa Hermiony i Draco. Ona spała, a on został przy niej, to tak urocze, pytanie co było w jego głowie... Czy to, żeby ją przypilnować, popatrzyć? Ahhh cudny <3 Będą mieli więcej okazji do przebywania razem w końcu eliksiry, udostępnienie kodeksu <3 I to jak Hermiona powiedziała mu o tym uzdrowieniu, dlaczego go broniła w sądzie, jej pasja, jej zaangażowanie kiedy to mówiła, to takie prawdziwe. Jego oniemienie <3
Bardzo się cieszę, że Draco jest w drużynie, właściwie dzięki Hermionie, nie sądziłam, że Slughorn coś zrobi. Zaskoczyłam się. Draco zapewne również, kiedy domyślił się, że Hermiona stanęła w jego obronie i kiedy usłyszał, że lubi jak lata <3
Odsłonięte udo - w pierwszej chwili myślałam, że jakoś uruchomi Draco do podjęcia romantycznego kroku, ale to jeszcze nie czas. Polak z natury niecierpliwy :P