Hermiona leciała na miotle, unosząc się wyżej niż kiedykolwiek wcześniej, daleko ponad Czarnym Jeziorem. Ale nie bała się. Miotła szybowała, ale ona jej nie kontrolowała, była tylko pasażerem. Czuła za plecami solidne ciepło, była bezpieczna…

— Hermiono! — rozbrzmiał w oddali głos, cichy i naglący. — Hermiono!

— Co? — Otworzyła oczy. Leżała na brzuchu z rozpostartymi rękami, wciąż w spódnicy i złotym topie.

Parvati Patil potrząsnęła nią mocno.

— Hermiono!

Usiadła. 

— Która godzina?

— Siódma rano. Hermiono, musisz natychmiast zejść na dół.

— Czemu? Czy Hooch jest zła? Wiem, że na dole jest bałagan…

— Musisz to zobaczyć! — Parvati wyprostowała się. — I weź ze sobą różdżkę.

Hermiona w ułamku sekundy dostrzegła, że twarz Parvati była naprawdę poważna. Dziewczyna miała na sobie szorty do biegania i sportowy stanik. Musiała zejść na dół na poranny jogging (Patilowie byli maniakami fitnessu) i coś zobaczyć. Hermiona wyślizgnęła się spod kołdry, chwyciła różdżkę i wsunęła stopy w puszyste niebieskie kapcie. Ginny leżała nieruchomo w swoim łóżku, wciąż w imprezowych ubraniach. Łóżko Lavender było puste.

— Okej — powiedziała. — Chodźmy.

Zeszły po schodach do pokoju wspólnego, zalanego porannym słońcem, które oślepiło jej przekrwione oczy, odbijając się od na wpół pustych szklanek i butelek.

— Tam — szepnęła Parvati, wskazując na ścianę po prawej stronie od wejścia.

Hermiona prawie ześlizgnęła się z ostatniego stopnia. Rozchyliła usta w szoku. Na ścianie, wysokimi na dwie stopy literami, widniały ociekające czerwienią słowa: „GIŃCIE SZLAMY”.

Poczuła się, jakby została przeklęta. Prawie upuściła różdżkę, tak bardzo drżały jej dłonie.

— Kto to zrobił? — wydusiła.

— Z pewnością Ślizgoni. — Głos Parvati ociekał jadem.

— Tego nie wiemy.

Nie wiemy? — Parvati odwróciła się i spojrzała na nią. — Po raz pierwszy w historii Hogwartu zapraszamy Ślizgonów do naszego pokoju wspólnego, dajemy im hasło, a następnego ranka zastajemy na ścianie coś takiego?

Hermiona podeszła do napisu. Ociekające, czerwone litery… 

— Krew — szepnęła. — Te litery są napisane krwią.

— Godryku dopomóż nam — wyjąkała Parvati. — Czyja to krew?

— Nie mam pojęcia — odparła. A może był sposób, by to jakoś sprawdzić?

— Powinnyśmy to usunąć? — Parvati uniosła różdżkę.

— Nie — krzyknęła Hermiona. — Tam może być mugolak… zraniony. — Potarła czoło, próbując się skupić ponad głośnym kołataniem własnego serca. — Parvati, idź po McGonagall. I po panią Hooch. Będziemy potrzebować opiekunów wszystkich domów.

— Slytherinu też?

Hermiona skinęła głową.

— Szczególnie Slytherinu.

Parvati spojrzała na nią z ukosa, po czym opuściła pokój, zadowolona, że ma coś do roboty. Hermiona rozejrzała się dookoła, by mieć pewność, że została sama. Transmutowała pustą butelkę po piwie kremowym w fiolkę na eliksir, zanim podeszła do ściany, prawie dotykając różdżką ostatniej litery Y w „SZLAMY”. Machnęła lekko i długa kropla odciągnęła się od brzegu litery i przeleciała ze ściany wprost do fiolki.

Co teraz? Hermiona zauważyła swoją torebkę przy sofie, na której spała zeszłej nocy. Tam, gdzie leżała, gdy Malfoy… nie, to nie był on. To nie mógł być on. 

Potrząsając głową, żeby oczyścić ją z natrętnych myśli, Hermiona przywołała torebkę różdżką i włożyła fiolkę do środka. Właśnie zarzucała łańcuszek na ramię, kiedy McGonagall z uniesioną różdżką wpadła przez dziurę za portretem, ubrana w szlafrok i czarny kapelusz.

— Jakie niebezpieczeństwo?! Czy ty… — urwała, gdy zobaczyła Hermionę, która nagle zdała sobie sprawę ze swoich pomiętych ubrań, rozczochranych włosów i puszystych niebieskich kapci. Dziewczyna wskazała na ścianę.

McGonagall sapnęła.

— Czy ktoś jest ranny?

— Nie wiem — odparła Hermiona. — Potrzebujemy, aby wszyscy opiekunowie sprawdzili stan swoich uczniów.

— Tak. — McGonagall zbliżyła się do liter. — To krew.

Portret otworzył się, ukazując ponurą panią Hooch, ubraną w swoją zwykłą bluzę i skórzane spodnie. Przerwano jej poranny lot, czy kobieta rzeczywiście spała w stroju do quidditcha?

— Co to wszystko ma znaczyć? — warknęła, wkraczając do środka. Tuż za nią weszła Parvati. — Stan tego… — urwała, kiedy jej wzrok padł na litery.

— Panno Patil, proszę stanąć przed wejściem. I nie wpuszczać do środka nikogo oprócz opiekunów. — McGonagall rozkazała Parvati, która tylko skinęła głową i wyszła. — Madame Hooch, chcę, żebyś podliczyła wszystkich swoich podopiecznych. — Spojrzała na zakrwawione litery. — Szczególnie mugolaków. Jeśli okaże się, że kogokolwiek brakuje, natychmiast mnie poinformuj.

Hooch skinęła głową i pobiegła po schodach do sypialni chłopców. Otwór w portrecie ponownie się otworzył, wpuszczając Slughorna, a za nim Flitwicka i profesor Sprout. Flitwick i Sprout westchnęli z szoku i konsternacji, widząc napis, a Slughorn tylko potrząsnął głową ze smutkiem. Napotkał spojrzenie Hermiony, a jego oczy były pełne bólu.

McGonagall poinstruowała profesorów, aby policzyli swoich uczniów i natychmiast zgłosili do niej wszelkie zaginione lub ranne dzieci.

— Niech Prefekci zatrzymają wszystkich w ich dormitoriach i pokojach wspólnych. Każdy ma pozostać w swoim domu. Do odwołania! — Opiekunowie skinęli głowami i wyszli, chociaż wcześniej Sprout i Flitwick obdarzyli Slughorna szybkimi, ostrymi spojrzeniami.

— Panno Patil, proszę stać na straży przy ścianie. Nikt oprócz mnie nie może dotykać liter — rozkazała McGonagall, zanim  zwróciła się do Hermiony. — Panno Granger, proszę ze mną. 

Hermiona ze złością chwyciła swoją wyszywaną paciorkami torbę, kiedy wyszła za McGonagall z salonu.

— Adorleno — powiedziała McGonagall do portretu na zewnątrz. Hermiona drgnęła; nigdy wcześniej  nie słyszała imienia Grubej Damy. — Powiedz mi, kto jako ostatni opuścił pokój wspólny Gryffindoru zeszłej nocy?

Gruba Dama najwyraźniej nie wiedziała, co się stało. Patrzyła na nie szeroko otwartymi oczami, wręcz drżąc na nieustępliwy ton McGonagall.

— Adorleno — powtórzyła. — Kto był ostatnią osobą, która opuściła pokój wspólny?

— Draco Malfoy — odparła Gruba Dama.

— Draco Malfoy? — zapytała McGonagall.

— Tak — powiedział portret. — Dziesięć minut po północy. Obudził mnie.

— Jak wyglądał? 

— Bardzo ładnie — powiedziała Gruba Dama. — Takie ładne włosy, a jego ubrania nigdy nie są zmięte…

— Jego wyraz twarzy, Adorleno — warknęła dyrektorka. — Jakieś oznaki jego uczuć, ogólnych myśli?

— Wydawał się… szczęśliwy — oznajmiła Gruba Dama. — Bardzo miło mi podziękował.

McGonagall i Hermiona spojrzały po sobie ze zdziwieniem.

— Jesteś pewna, że to był pan Malfoy? — zapytała McGonagall.

— Tak, całkowicie pewna. To prawda, nie widuję go często, ale czasami odwiedzam portret Zaklinacza Węży w lochach… 

— Czyli Malfoy był szczęśliwy? — McGonagall powiedziała z niedowierzaniem. — Jaki rodzaj szczęścia to był?

Hermiona potrzebowała całej samokontroli, żeby nie zadrżeć. Nie potrafiła zdecydować, o jakim rodzaju szczęśliwego Malfoya wolałaby w tej chwili usłyszeć.

— To był cudowny uśmiech — westchnęła Gruba Dama. — Tak słodki i otwarty…

— Czy ktoś wszedł do pokoju wspólnego po wyjściu Malfoya? — zapytała szybko Hermiona.

— Nie, kochanie — powiedział portret. — Oczywiście do przybycia pani dyrektor.

— Dziękuję, Adorleno. — McGonagall wróciła do środka, a tuż za nią podążyła Hermiona. Parvati przeganiała kilku pierwszoroczniaków z dala od ściany.

— Panno Granger — powiedziała cicho dyrektorka. — Czy wie pani, czy ktoś był z panem Malfoyem, zanim ten opuścił pokój wspólny?

Hermiona wzięła głęboki oddech. W tej kwestii nikt nie dowie się niczego nowego.

—  Ja z nim byłam.

McGonagall nie wyglądała na zaskoczoną.

— Czy ktoś jeszcze był tu z wami?

— Nie — powiedziała. — Kilku uczniów weszło przez dziurę za portretem, kiedy rozmawialiśmy, ale udali się prosto do łóżek.

McGonagall zastygła na chwilę, a kiedy się odezwała, jej głos był… ostrożny.

— Proszę, opowiedz mi, co się stało.

— Tylko rozmawialiśmy — odpowiedziała Hermiona. Co było prawdą, za wyjątkiem tych kilkudziesięciu minut, które przespała. W tym czasie mógł prawdopodobnie wykonać napis z krwi. Mógł też ją przekląć lub skrzywdzić, ale tego nie zrobił. Czy rzeczywiście po prostu popijał whisky i patrzył, jak śpię? Drgnęła niespokojnie.

— Panno Granger?

Hermiona wyrwała się z zamyślenia. Dyrektorka mówiła do niej, a ona nie usłyszała ani słowa.

— Przepraszam?

Usta McGonagall zacisnęły się w cienką linię

— Zapytałam, o czym rozmawiałaś z panem Malfoyem.

Hermiona wzięła kolejny głęboki oddech.

— Rozmawialiśmy o quidditchu.

McGonagall uniosła brwi.

— Quidditchu?

— Właśnie został tegorocznym szukającym drużyny Slytherinu. I rozmawialiśmy o… starożytnych runach.

— O czymś jeszcze?

— O eliksirach — dodała spokojnie, wreszcie opanowawszy nerwy.

McGonagall skinęła głową.

— Tak, słyszałam o waszym imponującym osiągnięciu na Eliksirach. Coś jeszcze?

— Potem odprowadziłam go do wyjścia i poszłam do łóżka.

Dyrektorka spojrzała na nią w zamyśleniu, a jej oczy wypełniały tysiące pytań.

— Czy jest jeszcze coś, o czym powinnam wiedzieć, panno Granger?

Hermiona bawiła się łańcuszkiem swojej torby. Musiała powiedzieć McGonagall jeszcze jedno, choć czuła, że kobieta prawdopodobnie już wszystko wiedziała.

— Wczoraj wieczorem doszło do konfrontacji między Malfoyem i Dennisem Creeveyem.

Oczy kobiety wyostrzyły się.

— Mów dalej.

— Ron to tak naprawdę zaczął. Malfoy rzucił bezczelną uwagą na temat… cóż, to był bezczelny komentarz, a potem Ron próbował go uderzyć.

— Założę się, że to dość powszechny impuls wobec pana Malfoya.

— Nawet nie ma pani pojęcia — westchnęła Hermiona.

— Aksamitko, moja droga! — rozbrzmiał śpiewny głos, a zarówno McGonagall, jak i Hermiona, podskoczyły. Dzwonek zatrzepotała kilka stóp nad podłogą, a jej słodką twarz rozciągał uśmiech. Podleciała i ucałowała McGonagall w oba policzki. Najwyraźniej nauczycielka Obrony nie żartowała z tą całą Przyjaciółką Wróżek.

Spojrzała na gigantyczną, zakrwawioną wiadomość z żywym zainteresowaniem.

— Czy to jest to? Uroczo!

— Tak, Dzwonku — mruknęła raczej zrzędnie McGonagall.

Na te słowa Dzwonek machnęła swoją cienką różdżką. 

— To nie jest prosta wiadomość.

— Czy to przekleństwo? Jakie? — zapytała Hermiona.

Wróżka przechyliła głowę na bok, a jej zawiłe ruchy różdżki nie ustawały.

— Trudno powiedzieć. Rzucone na sam zamek, reagując na krew, manifestując się krwią. Z pewnością nienawiść, ale także… miłość.

— Miłość?! — powtórzyła McGonagall. Skierowała oczy na Hermionę, która lekko wzruszyła ramionami. Sama ją zatrudniłaś, Aksamitko.

— Starożytne zaklęcie, przesiąknięte krwią ściany — kontynuowała radośnie Dzwonek, jakby omawiała dobór nowych zasłon.

— To raczej nie wygląda jak miłość, pani profesor — oznajmiła Hermiona.

Dzwonek spojrzała na nią figlarnie

 — Ach, a pani jest znawcą miłości, tak, panno Granger?

— Czy możesz powiedzieć, kto przesłał tę wiadomość? — zapytała McGonagall.

— Nie, ale została niedawno rzucona. Potężna magia rzucona przez potężną krew — oznajmiła.

— Czy musimy zabezpieczyć pokój? — zapytała McGonagall. — To jedyne wejście do Wieży Gryffindoru.

Wróżka pokręciła głową, a jej złote loki podskoczyły.

— Nie potrafię określić celu, moja droga Aksamitko, ale same litery nie są szkodliwe.

— Nie podoba mi się, że młodsi uczniowie to widzą — powiedziała McGonagall. — Ale nie mogę zniszczyć dowodów. — Machnęła różdżką, a ścianę osłoniła czerwona aksamitna kotara.

Dzwonek rozglądała się po salonie.

— Niektóre odmiany stokrotki mogłyby tu dobrze wyglądać — powiedziała. — Kojąco.

McGonagall odciągnęła Hermionę na bok, podczas gdy Dzwonek gadała o kwiatach do zaskoczonej Parvati.

— Mówiłaś, że zeszłej nocy doszło do konfrontacji między panem Weasleyem i panem Malfoyem.

— Tak, Ron zadał cios, Malfoy go uniknął. Zaraz potem Dennis wycelował zaklęcie oszałamiające prosto w Malfoya — powiedziała Hermiona. — Powinno było zadziałać, ale zamiast tego Dennis został odrzucony jego siłą aż pod ścianę.

McGonagall gwałtownie wciągnęła powietrze.

— Czy chłopiec był ranny? — zapytała. Hermiona pokręciła głową. — Czy to możliwe, że pan Malfoy…

— Nie wyjął swojej różdżki — odparła szybko Hermiona.

Obie kobiety zamilkły, rozmyślając. Malfoy mógł użyć magii bezróżdżkowej. Jego doświadczenie w roli śmierciożercy niewątpliwie dało mu wiele zaawansowanych umiejętności, o których Hermiona nie chciała nawet wiedzieć.

— Nie sądzę, żeby to był Malfoy — powiedziała w końcu. — Wyglądał na szczerze zszokowanego, kiedy Dennis upadł.

Twarz McGonagall była pozbawiona wszelkiego wyrazu.

— Dziękuję, panno Granger — odparła. — Dzwonku, czy zechciałabyś mi towarzyszyć? 

Wróżka natychmiast podążyła za dyrektorką przez otwór za portretem.

Hermiona wymieniła przeciągłe spojrzenia z Parvati, zanim obie ruszyły do swoich dormitoriów. Z pewnością McGonagall udała się, by przepytać o wersję zdarzeń samego Malfoya. Hermiona liczyła, że chłopak miał dość rozumu, by nie wspomnieć nikomu o tym, że zasnęła na kanapie. Jeśli istniała choć jedna nieoderwalna cecha wszystkich Ślizgonów, to była to samozachowawczość.

***

Jak na niedzielne popołudnie, biblioteka była nadzwyczaj pusta. Zwykle uczniowie wypełniali o tej porze wszystkie stoły, próbując nadrobić zaległości w nauce, nawet na tak wczesnym etapie semestru. Jednak strach i spekulacje ogarnęły zamek, a wszyscy byli zbyt zajęci snuciem teorii Krwawych Przesłań i ich powiązań ze Ślizgonami, a zwłaszcza z Malfoyem. Żaden z uczniów nie został zgłoszony jako zaginiony lub ranny, chociaż kilku z nich nie uniknęło rozmów z opiekunami domów z powodu opuszczenia dormitoriów po ciszy nocnej.

Gruba Dama najwyraźniej wypaplała, że Malfoy był ostatnią osobą, która opuściła Wieżę Gryffindoru, co dla większości zamykało sprawę. Prawie wszyscy wierzyli, że to on napisał wiadomość podczas ostatniej godziny przyjęcia – w salonie panował wtedy półmrok, a pozostali uczestnicy zabawy byli… zajęci. Kilku uczniów przypomniało sobie, że Hermiona rozmawiała też wtedy z Malfoyem, co wywołało jeszcze więcej spekulacji: Jak pijana była zeszłej nocy? Czy Malfoy ją przeklął? Żadne z tych pomówień nie sprawiało, by dziewczyna wyglądała teraz szczególnie dobrze w ich oczach, a Ron, nękany zasłużonym kacem, wyłonił się, by robić jej wykład, którego nie przerwał, póki nie zagroziła mu upiorogackiem.

Teraz siedziała w bibliotece, w dżinsach i swetrze Weasleyów, z włosami związanymi w luźny kucyk, próbując sobie przypomnieć, czy poprzedniej nocy na ścianie znajdowało się coś podejrzanego. Światła były przygaszone, a ona…

Z zamyślenia wyrwała ją seria tępych łoskotów i błysk blond włosów – Malfoy, oczywiście, schowany za półką. Popychał książki, by te spadały na podłogę obok jej stołu. Subtelnie. Odłożyła pióro. Samotność była dla niego niebezpieczna. Słyszała, że kilku uczniów zebrało się w grupę, przysięgając uwolnić zamek od „tego Malfoyowskiego niebezpieczeństwa”.

Wślizgnęła się do działu Historii Goblinów i czekała, aż chłopak pójdzie za nią. Niewiele osób czytało o goblinach z własnego wyboru.

— Nie powinno cię tu być — powiedziała, kiedy do niej dołączył.

— Nigdzie nie powinno mnie być — odparł.

Przyjrzała mu się uważnie. Wyglądał dobrze, w czarnej koszuli i szarych spodniach, choć jego spojrzenie było nieco zmęczone.

— Co powiedziałeś McGonagall? — zapytała.

— Że nie zaatakowałem Łasica ani tego chłopca Kretyna czy coś…

— Creeveya — warknęła Hermiona.

— I że spędziłem z tobą końcówkę przyjęcia, gawędząc przyjaźnie o eliksirach. — Uśmiechnął się. — Jesteśmy tak oddanymi uczniami. Nie wspomniałem o tym, że w międzyczasie smacznie chrapałaś sobie na sofie.

— Ja nie chrapię! — pisnęła z oburzeniem.

— I mówisz przez sen. — Zamknął oczy. — Och, Draco… Draco…

— Wychodzę — powiedziała.

— Nie, czekaj. Proszę. — Jego długie, gładkie ramię wystrzeliło, by zablokować jej drogę, a Mroczny Znak nagle znalazł się przed jej oczami. Hermiona spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami, po czym odwróciła się i zmarszczyła brwi.

— Powiedz mi — dodał. — Czy byłaś w stanie usunąć te słowa?

— „Gińcie szlamy”, Malfoy, tak brzmiał napis. — Jej głos był ostry. — Strach przed imieniem wzmaga strach przed samą rzeczą.

— Bardzo wymowne — zadrwił. — I bardzo gryfońskie. Znowu cytujesz tego mugola?

— To słowa Dumbledore’a.

Oczy Malfoya przybrały zimny, nieobecny wyraz. Cofnął ramię, robiąc równocześnie krok w tył.

— Wiem, co wydarzyło się na Wieży Astronomicznej — powiedziała pośpiesznie. — Wiem, że nie chciałeś…

— Dumbledore, Snape, moja matka — odparł gorzko. — Wszyscy ustawiają się w kolejce, aby ocalić mój żałosny tyłek, jeśli nie moją duszę. Moją czystą, piękną duszę.

Hermiona nic nie powiedziała.

— Nie jestem pewien, czy im się udało, bez względu na to, co napisałaś w tym liście — ciągnął. — To nadal ja wpuściłem tych śmierciożerców, Granger. Przeze mnie Fenrir zranił tego łamiącego klątwy Weasleya, a stary głupiec zginął.

Wytrzymała jego ciężkie spojrzenie.

— Tak, zrobiłeś to, co zrobiłeś. Tak się składa, że rozumiem twoje powody, ale to nie zmienia faktów. Czy ktokolwiek z nas jest czysty? Harry zmusił Dumbledore’a do wypicia trucizny. Ron porzucił nas, gdy uciekaliśmy przed Voldemortem. Ja sama podpaliłam nauczyciela, uwięziłam kobietę za pisanie kłamstw i oszpeciłam koleżankę. Myślisz, że jesteś jedyną osobą, która potrafi być bezwzględna?

Jego oczy błyszczały.

— Chciałbym usłyszeć twoje historie.

— Nie skrzywdziłeś, ani nie zabiłeś tych ludzi, jednak ponosisz za to odpowiedzialność. To twój dług, który musisz spłacić.

— W takim razie pomóż mi go spłacić — powiedział, nagle zaskakująco poważny. — Potrzeba było Złotego Trio, całego Zakonu i połowy szkoły, aby obalić Czarnego... Voldemorta. A teraz ktoś inny chce zacząć to wszystko od nowa. — Malfoy uniósł ramię, opierając je o półkę, znów blokując Hermionie drogę. Nachylił się ku niej. — Powiedz mi, o czym myślisz — szepnął niskim głosem. — Co zamierza zrobić McGonagall? Co planujesz?

— Nie powiem ci.

Powiedz — powtórzył cicho. Jego usta były bardzo blisko jej własnych.

— Nie — odparła równie cicho.

— Pocałuję cię, jeśli mi powiesz, Granger.

Jej ciało przeszyły dreszcze, ściskając gardło. Ryzykowne, szepnął jej umysł.

— Pocałujesz mnie, jeśli tego nie zrobię — wyszeptała.

Zaśmiał się cicho, przymykając oczy.

— Mądra dziewczynka …

— Hermiona? — Głos Teodora rozbrzmiał wyraźnie gdzieś w bibliotece. — Hermiono? Jesteś tu?

Malfoy cofnął się, opuszczając ramię i spoglądając w kierunku Teodora. Hermiona wzięła bardzo głęboki wdech.

— Nic ci nie powiem — odparła głośniej.

Blondyn przeniósł na nią swoje spojrzenie.

— Myślisz, że napisałbym tę wiadomość? I nie, nie przyznaję się do tego i koniec. 

— Hermiona? — Głos Teodora rozbrzmiał ponownie, tym razem znacznie bliżej.

— Nie zgrywaj ofiary, Malfoy — warknęła. — Dręczyłeś mnie i moich przyjaciół całymi latami, rozmawiamy grzecznie przez niewiele ponad tydzień i nagle chcesz, żebym zdradziła dla ciebie McGonagall?

Malfoy patrzył na nią, marszcząc brwi. Hermionie przypomniało się zatroskane spojrzenie, jakie rzucił swojej matce w holu wejściowym.

— Ta wiadomość była skierowana… — zaczął.

— Hermiono! — Teo wszedł do działu Historii Goblinów. Miał na sobie zielony sweter, brązowe spodnie i koszulę. Harry’emu przydałoby się od niego kilka modowych wskazówek, pomyślała Hermiona. Może Teodor wyciągnąłby go z tych okropnych bluz.

— Spokojnie, Teo — powiedział Malfoy. — Granger jest całkowicie bezpieczna. Z waszej dwójki to ją uważam za znacznie bardziej przerażającą.

Brunet spojrzał na niego chłodno.

— Zdziwiłbyś się, jakie sztuczki znam.

— Teo, wszystko w porządku — powiedziała niecierpliwie. — Muszę się uczyć. — Rzuciła Malfoyowi ostatnie, niepewne spojrzenie i wyszła z działu Historii Goblinów.

Na jej stole pojawił się nowy stos książek. Najprawdopodobniej należały do Teo. Usiadła i nerwowo uporządkowała swoje papiery, ale każde zakończenie nerwowe w jej ciele było dostrojone do działu Historii Goblinów trzy regały dalej. Czego się spodziewała: mrożących krew w żyłach krzyków? Półek stających w płomieniach? Prawdopodobnie właśnie urządzali sobie tam teraz konkurs na sikanie w dal. Nie było się czym przejmować.

Mimo to odetchnęła z ulgą, gdy Teo pojawił się w zasięgu jej wzroku, niezadowolony, ale i niewzruszony. Z gracją opadł na krzesło naprzeciwko.

— Powinnaś trzymać się od niego z daleka — burknął.

— Powinieneś pilnować swojego nosa — powiedziała. — Mówiłam ci, nie potrzebuję kolejnego Rona w moim życiu.

Uśmiechnął się.

— Zatem pozycja ochroniarza nie wchodzi w grę? Jak więc inaczej mam ci zaimponować?

— Traktując mnie jak inteligentną osobę, a nie dupę?

— To było dość ostre określenie, Hermiono — powiedział, a jego uśmiech zniknął.

Westchnęła.

— Masz rację. Wydaje się, że Malfoy budzi we wszystkich to, co najgorsze, łącznie ze mną.

— Chcę, żeby było jasne. Jego zachowanie, te słowa na ścianie… reszta Ślizgonów nie jest zadowolona. Mój dom poprosił mnie, abym ci to przekazał. — Zielone oczy Teodora były ostre, jakby próbował wbić tę wiadomość w jej czaszkę. — Blaise jest wściekły. Slughorn zagroził nam wydaleniem, jeśli cokolwiek zrobimy. Gdyby nie to, Malfoy leżałby już w Skrzydle Szpitalnym.

— Nie wiemy, kto to zrobił, Teo. I nie mamy też dowodów, że był to Malfoy.

— Słyszałem, że był ostatnim w pokoju wspólnym.

— Nie, Teo, ja byłam ostatnia. Wyprowadziłam go stamtąd.

Wiedziała, że Teodorowi się to nie podobało. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale spojrzał na nią, rozważając dalsze słowa.

— Mam nadzieję, że pomożesz mi się uczyć — powiedział nieco formalnie. — Mam tydzień zaległości do nadrobienia.

— Chętnie, Teo — odparła równie oficjalnie.

Znów błysnął swoim doskonałym uśmiechem – włączał i wyłączał go jak żarówkę, co było lekko denerwujące. Musiała zacisnąć usta, żeby sama się nie uśmiechnąć.

— Pokaż mi swój harmonogram — odparła po chwili.


30 komentarzy:

  1. Osz kurde, nie spodziewałam się w tym opowiadaniu takich poważniejszych akcji- myślałam, że wszysycy będą chcieli czasy "czystości krwi" za sobą... może to któryś z Gryfonów? Żeby wrobic Malfoya? 🤔🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj nie mogę zbyt wiele podpowiedzieć, ale sytuacja jest poważna. Bardzo poważna :/

      Usuń
  2. No z tym napisem, to się serio nie spodziewałam. Wątpię, że to Malfoy, nie ryzykowałby przecież tym, że może zostać wydalony, przecież już i tak jest wytykany palcami przez to co zrobił podczas wojny. Po co mu dodatkowe problemy i wytykanie palcami, że może i jest tchórzem ale jego przekonania się nie zmieniły i grozi mugolakom. Ktoś chce go w to z pewnością wrobić, żeby pozbyć się go ze szkoły. Z drugiej strony, Hermiona spała, jak się obudziła, w pokoju wspólnym była tylko z Malfoyem, nie było nikogo więcej. Kto wie co robił przez ten czas, ale żadnemu uczniowi nie stała się krzywda, no oprócz Dennisa, ale Draco raczej go nie zaatakował, chociaż miałby umiejętności, żeby to zrobić... Ale mam teraz mindfucka... Nie wiem kompletnie co myśleć, jak to rozumieć. A Draco powinien tak częściej Hermione straszyć, ja bym tam nie miała nic przeciwko, specjalnie bym się nie odzywała gdyby mi tak groził xD Cholera, że też Theo musiał wejść i im przerwać! Stary ale ty masz wyczucie czasu. Myślałam, że może chociaż on jest w miarę serdecznych relacjach z Draco, ale jednak się pomyliłam. Czy jest jakikolowiek Ślizgon, który w minimalnym stopniu lubi Malfoya czy wszyscy go nienawidzą dookoła? Nawet nauczyciele wydają się być mu całkowicie przeciwni i pierwsze co, to od razu Malfoy na podejrzanego. Nikt nawet nie wydawał się w jakikolwiek sposób zdziwiony tym, że mógł być w to zamieszany tylko od razu uznali go za winnego. Serio zastanawiam się nad Nottem coraz bardziej, czemu jest taki szarmancki, czemu tak bardzo mi na tym kontakcie z Hermioną tak zależy, nie ściemni mi, że chodzi o naukę! Nie jestem głupia, węszę tu drugie dno!
    Merlinie już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejny❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Po co Malfoyowi dodatkowe kłopoty. Wątpię, żeby potrafił być tak głupi. To nie w jego stylu.
      Czy wszyscy nienawidzą Malfoya do szpiku kości? Nie, ale nie zdradzę wam nic więcej ;)
      Wszystkie obecne dowody wskazują niestety na Malfoya. Stąd podejście nauczycieli. Był ostatni w pokoju wspólnym, to ten gwóźdź do jego trumny :/
      Zawsze jest drugie dno ;)
      Pozdrawiam cieplutko! :*

      Usuń
    2. No ale Hermiona z nim była przecież, a to już powinno coś znaczyć, bo jednak jest lubiana przez profesorów, no komu wierzyć jak nie najlepszej uczennicy w końcu xD

      Usuń
  3. Jestem jestem! (Dzieci z podstawówki mnie nie zjadły!)
    Ale intryga... Ale wiem, że to nie Draco, prawda? Ktoś go wrabia... Pewko!
    A Theo... Mhm. On coś wywinie. Mówie wam! A może to właśnie on!
    Szczena mi opadła na słownictwo Hermiony, skąd ona zna tyle złych słów! No i mogła być troszku łagodniejsza dla Smoczka ^^` bo moje miękkie serce strasznie go żałuje.
    Ha! Nie wiem jak to jest u kosmetyczki, moja kochana praca w gastro zabrania mi posiadania kolorowych paznokietek!
    Za to market rozumiem! Trzeba oszczędzać na jedzonku, żeby mieć na książki (myślę, że Hermiona by pochwaliła moją nową ideologie).
    Przytulaski i miłego nadchodzącego weekendu!

    Adirella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adirella, widzę, ze działasz jak ja, mogę mało jeść, byle mieć na książki, co z tego, że nie mam czasu ich za bardzo czytać i stosik rośnie, co z tego, że nie mam ich gdzie trzymać, ale jak tylko wychodzi coś interesującego, to MUSZĘ TO MIEĆ!

      Usuń
    2. Ja nadrobiłam w okresie marzec-czerwiec swoją biblioteczke... Teraz zostało mi już tylko kilka książek ^^
      A kupuje tylko te z marketu po 10 zł xD

      Adirella

      Usuń
    3. Ja też kilka nadrobiłam kosztem przygotowania się do licencjatu jak się teraz okazuje, nie umiem nic, gubię się w tytułach i autorach bo muszę bazować na streszczeniach, bo raczej do wtorku nie uporam się z Frankensteinem, Wuthering Heights, The Castle of Ontario, The Mysteries of Udolpho zy The Monk które są takim czubkiem góry lodowej 🙈

      Usuń
    4. Dziewczyny, ale trafiłyście XD Właśnie wczoraj przyszła mi książka o mowie kwiatów (motyw który też pojawia się w tym opowiadaniu). Kosztowała chore pieniądze jak na książkę, ale jest tak piękna i ah zakochałam się <3
      Jak mi się upatrzy jakaś książka to kupię, choćby za ostatni grosz XD
      A co do Wuthering Heights - pamiętam jak czytałam to w gimnazjum. Ale miałam popłakane, polecam!
      Pozdrawiam cieplutko i miłego piąteczku :*

      Usuń
    5. Dołączam do tego klubu! Właśnie czytam dwie książki jednocześnie (odświeżam "Przeklęte Dziecko" i kończę "Parabellum" Mroza) 🙈 I już poluję na kolejne dwie w księgarni i jutro wybieram się do biblioteki, żeby opłacić składkę i móc z niej znów korzystać, bo mi budżet domowy nie dźwignie kosztów, a mieszkanie nie pomieści kolejnych tytułów 😂
      I chyba właśnie wyceluję w Wichrowe Wzgórza! :D
      Vera, googluję tę książkę o mowie kwiatów, ale wyskakuje mi tylko "Miłosna mowa kwiatów" - czy to ta? :D

      Usuń
    6. Wichrowe Wzgórza pokochałam! Są cudowne i idealnie komponują się z moim tematem o problemach w związkach. Wyciskacz łez gwarantowany, bo nie ma nic smutniejszego niż nieszczęśliwa miłość 😭

      Usuń
    7. No i generalnie zastanawiam się nad kupnem czytnika, bo to jednak wygodna opcja zważywszy na to, że zajmuje mniej miejsca i można upchnąć dużo książek i takie tam, ale to już nie to samo. Uwielbiam czuć papier pod palcami, całą tą fakturę no i przede wszystkim to, jak książki pięknie prezentują się na półkach a niektóre mają takie śliczne okładki! Co z tego, że już nie mam gdzie tego kłaść, ważne, że mam co czytać 🙈

      Usuń
    8. Mam DOKŁADNIE to samo! Ostatnio na wakacjach ktoś mi się wymądrzał, że po co targam książki, jak mogę mieć taki super czytnik. Ja wiem, że on jest super, zawiera te wszystkie cechy, które wymieniłaś, ale kurna, nie jest KSIĄŻKĄ :D Cieszę sie, że ktoś rozumie moje skrzywienie na tym punkcie 😂

      Usuń
    9. Mała, myślałam, że jestem jedyna która tak myśli, bo wszyscy dookoła powtarzają "Kup sobie czytnik, będzie Ci wygodniej" ale to nie to samo! Nic nie zastąpi prawdziwej książki 😂

      Usuń
    10. Mała :D Jak kupiłam sobie anglojęzyczną A Complete Language of Flowers: A Definitive and Illustrated History - Theresy Dietz. Jest przepiękna <3

      Usuń
  4. Zaiste, ciekawy wątek popędza tutaj inny ciekawy wątek. Sam napis wprowadza niezłe zamieszanie w hogwarcki świat. Trochę się nie dziwię uczniom, że tak bardzo chcą skrzywdzić Malfoya,nawet jeśli nie ma twardych dowodów jego "zbrodnię" . Dzwonek jak zwykle w formie. Każde jej pojawienie się jest po prostu fenomenalne. I nazwanie McGonagall Stokrotką, no prostu leżę na podłodze i nie mogę się podnieść ze śmiechu :)) Czekam na więcej! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malfoy jest jednak dość mocno nienawidzony za swoje zeszłoroczne dokonania, więc nie dziwne, że wszyscy bez problemu przyjęli do wiadomości wersję o jego winie. Biedny ma teraz nie lada problem :/
      Dzwonek ma swoje śmieszne scenki :D
      Pozdrawiam cieplutko! :*

      Usuń
  5. Z niecierpliwością czekam na kolejny 😍

    OdpowiedzUsuń
  6. O jaaaaa...
    Ileż się tu wydarzyło!
    Myślałam, że to opowiadanie już skradło mi serce za tą Hermionę, ta poukładaną, ale jednak ryzykującą, eksperymentującą no i oczywiście za tego powściągliwego, tajemniczego i intrygującego Draco :D A tu jeszcze taka mroczna tajemnica :D
    Nie wiem czemu od razu pomyślałam, że to jakiś gryfon ma niecny plan oskarżenia ślizgonów, potem pomyślałam o Theo i to jego podejrzane zachowanie...
    No nic poczekamy, poczytamy, zobaczymy...
    W każdym razie wkręcam się coraz bardziej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj będzie jeszcze mrocznie, zobaczysz :D
      Co do napisu - milczę jak grób. Nic nie podpowiem więcej :D
      Cierpliwości, niebawem będzie jeszcze ciekawiej ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Jakoś ten Theo mi się nie podoba coś mi tu śmierdzi. Ale ale Malfoy i jego groźba z pocałowaniem Hermiony chyba zaczyna się coś miedzy nimi dziać 😁 ale jeden plus rozdziału nie było Lav. 😂

    Pozdrawiam. 😚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Theo jest tu ciężkim orzechem do rozgryzienia. Niewiele ujawnia o sobie i ma specyficzne podejście :/
      Oj tak, bogu dzięki, Lav dała sobie na wstrzymanie... Do czasu ;)
      Pozdrawiam! :D

      Usuń
  8. Asieodje.alo! Właśnie opowiadanie zyskuje w moich oczach kolejne punkty za taką intrygę!
    Uhh, na miejscu Hermiony stałabym jak sparaliżowana i nie byłabym zdolna do logicznego myślenia, druga klasa jak w mordę strzelił ;) I w ogóle moją pierwszą podejrzaną została Lavender 😂 Potem pomyślałam o Theo, który chce, żeby wszyscy znienawidzili Malfoya do końca, z Hermioną na czele, ale zaraz powstrzymałam mój mózg przed takimi domysłami, żeby sobie nie zepsuć przyjemności z czytania ;)
    "- Ta wiadomość była skierowana… - zaczął." - Draco, dokończ myśl!!!! Wierci mi to dziurę w mózgu 😂 I w ogóle, cała ta rozmowa, ten wątek z pocałunkiem... Całuj ją, a nie! :D I czemu zawsze się musi taka drama odwalić, że ktoś się pojawia w najmniej oczekiwanym momencie i wszystko rujnuje :D Theo, jesteś na mojej liście, a ona nie jest różowa 😂
    Ależ się rozemocjonowałam tym rozdziałem :D

    Z zakupami rozumiem ;) Ja wczoraj cały dzień załatwiałam "dorosłe" sprawy i myślałam, że sobie łeb odstrzelę na sam koniec. Dorosłość SUCKS! Zazdroszczę nowych pazurów, chyba jutro też sobie strzelę nowe, na rozluźnienie po totalnie odjechanym tygodniu ;)

    Czekam tu grzecznie na nowy rozdzialik :D I mam nadzieję, że się uda dodać wcześniej 🙈 Bo popołudnie mam znów zarąbane (gdzieś te wspaniałe czasy, kiedy piątkowe popołudnie służyło jako drzemka dla urody przed imprezą wieczorną 😂!) i jakbym zdążyła przeczytać i skomentować jeszcze z pracy (haha) to byś mi zrobiła piąteczek jak złoto 😍😍😍
    Nie, żebym Cię naciągała na nowy rozdział :D

    Uściskuję, wpatrując się w ekran oczkami kotka ze Shreka,
    Mała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, i jeszcze jedno:
      "- Miłość? - Powtórzyła McGonagall. Skierowała oczy na Hermionę, która lekko wzruszyła ramionami. Sama ją zatrudniłaś, Aksamitko."
      Ryję ze śmiechu 😂😂😂😂😂😂😂

      Usuń
    2. Nawet nie wiesz w jakim niebie byłam jak tłumacząc pojawiła się ta intryga :D Mega się wciągnęłam wtedy, serio :D
      Ich moment sam na sam w bibliotece był... Chemiczny. Aż czułam te tryskające iskry :D
      Theo jeszcze nie raz wkroczy w akcję niespodziewanie, a potem niespodziewanie z niej zniknie. Dziwny typeczek.
      A nowy rozdzialik już jest <3 Akurat dodałam przed momentem także w sam raz zdążysz przeczytać przed ciężkim popołudniem <3
      Powodzenia w pracy i udanego piątku :*

      Usuń
    3. Taak! Miałam to samo, Boże, wykończą mnie nerwowo tym napięciem między sobą 😂

      Vera, jesteś najlepsza! ❤️
      Klikam kolejny!

      Usuń
  9. Ciekawy wątek się zaczął. Ale... nie byłabym sobą gdybym nie zaczęła od tego magnetyzmu i aury towarzyszącej im w bibliotece. Poczułam się jak w jakimś transie. Genialnie oddany klimat <3
    A co do wątku "Gińcie szlamy" - to, że znów się zaczyna ta segregacja, jakby nowy Voldemort jest przerażająca. Jednak z drugiej strony, czy świat czarodziejów zrozumiał coś po wojnie? Połowa osób na pewno, ale w szkole nadal jest nienawiść między domami, stygmatyzacja dotycząca ślizgonów, alienowanie. To, że wojna się skończyła nie oznacza, że świat tak do końca zmienił się na lepsze, taki Ron nigdy nie zrozumie. Każdy kogoś lub coś stracił podczas wojny i są to blizny, które zostają na zawsze, część osób jest zdolna iśc z nimi w przyszłość, inne zostaną w swoim gniewie.
    Pierwsze co przyszło mi do głowy to Nott, wrócił i nagle tego samego dnia pojawia się napis. Potem stwierdziłam, że to może nawet jakiś Gryfon (w końcu nie musiałby wychodzić obok Grubej Damy, żeby dostać się do pokoju wspólnego, wystarczy wyjście z dormitorium - a chce w ten sposób zrzucić podejrzenia na Draco. Pomyślałam o Ronie, że podejrzał kiedy ze sobą rozmawiali - ale nie oszukujmy się, on ledwo potrafi trzymać różdżkę, a co dopiero rzucać jakieś potężne i zaawansowane czary.
    Swoją drogą czekam na ten przełomowy moment między Hermioną i Draco i nie mogę się doczekać <3 Oczywiście przełomowe nastąpiły bo potrafią okazuje się normalnie rozmawiać i przebywać, a nawet pracować razem ufając sobie. Oczywiście chodzi mi o punkt kulminacyjny rozpoczynający relację romantyczną <3

    OdpowiedzUsuń