Hermiona szybko zorientowała się, że pomaganie Teodorowi będzie dość absorbującym zajęciem. Zamierzał dołączyć do jej grupy na eliksirach, a także uczęszczać na seminarium Dzwonka z obrony przed czarną magią (pomimo braku doświadczenia wojennego). Siedzenie z nim w bibliotece, tworzenie podsumowań i list priorytetów, było dość relaksujące. W przeciwieństwie do Harry'ego i Rona, Teo bez wahania pozwolił Hermionie na zastosowanie jej słynnych kolorowych planów do nauki.
— Hermiono — odezwał się Teo. — Hermiono!
— Tak? — zapytała, podnosząc głowę. — Czy chcesz, żebym dodała adnotację do…
— Słodki Salazarze, jesteś nieugięta — odparł, wstając. — Czas na obiad.
— Nie jestem głodna. — Machnęła różdżką, żeby ponownie zmienić jego harmonogram. Nie może zrobić eseju o świadomej transmutacji przed esejem na temat braku świadomości, jak mam to zrobić…
— Cóż, ja jestem. Wychodzimy. — Chwycił ją za rękę i podniósł na równe nogi.
— Ale nasze książki, nasze notatki…
— Nikt nie odważyłby się choćby dotknąć notatek Hermiony Granger — powiedział zdecydowanym tonem. — Chodźmy.
Pociągnął Hermionę aż do Wielkiej Sali, wciąż trzymając ją za rękę, gdy weszli do środka. Atmosfera w pomieszczeniu była naprawdę ciężka, a nieliczne rozmowy całkowicie ustały, gdy wszyscy zobaczyli ich splecione dłonie.
— Teo — syknęła. — Ludzie pomyślą… jesteśmy tylko znajomymi, pamiętasz?
— Jedność między domami — powiedział.
Zamarła na krótką chwilę.
— Oczywiście — powiedziała, cofając rękę. — Chcesz, żebym dołączyła do twojego domu na obiad?
Spojrzał na nią z powagą.
— My jako Dom nie napisaliśmy tych słów na waszej ścianie, ani ich nie popieramy. Pokaż wszystkim, że w to wierzysz. Proszę.
— To dość ślizgońskie posunięcie z twojej strony — powiedziała.
— Tak właśnie jest — odparł niskim głosem. — Proszę, żebyś zrobiła to dla nas, tylko raz. Ale pamiętaj, że nie jest to powód, dla którego chcę cię poznać.
Hermiona spojrzała na niego, rozważając sytuację. Teo nie był tak wysoki jak Malfoy, więc rozmowa z nim była nieco wygodniejsza. Ogólnie rzecz biorąc, rozmowa z nim była wygodniejsza. I spodobał jej się jego plan. Nie wierzyła, by za tym krwistym przesłaniem stał cały Slytherin A nawet jeśli, to któryś ze Ślizgonów rzucił zaklęcie – co do czego nie była nawet przekonana – obwinianie reszty ich domu było niesprawiedliwe. Spojrzała na stół Slytherinu, a widok grupki pierwszorocznych, cicho zgarbionych nad talerzami, rozstrzygnął sprawę.
— Czy będziesz postępować zgodnie z moim planem nauki, jeśli usiądę dziś przy stole twojego Domu? — zapytała.
Teodor uśmiechnął się szeroko.
— Najwierniej, jak tylko zdołam.
— A więc prowadź.
Ich kroki rozbrzmiewały niemal echem w śmiertelnie cichej sali, gdy Teo prowadził ją do dwóch pustych miejsc naprzeciwko Malfoya. Wokół blondyna zawsze były puste miejsca. Wszyscy chłopcy ze Slytherinu wstali na jej przybycie i zaczekali, aż usiądzie, po czym opadli na swoje miejsca. Twarz Malfoya była pozbawiona wyrazu, ale palce jego prawej dłoni bębniły lekko o stół. Hermiona niemal poddała się nagłemu impulsowi położenia na jego palcach swoich własnych, byle tylko to zatrzymać.
— Malfoy — przywitała się grzecznie.
— Granger — odpowiedział. — Soku z dyni?
— Nie, dziękuję.
— Cydru jabłkowego? — zapytał Teo, trzymając już w gotowości szklany dzban.
— Tak, dziękuję — odparła. Malfoy wyglądał na urażonego. Cholera, Malfoy, po prostu wolę cydr!
Zadowolony uśmiech Teodora z pewnością w niczym nie pomógł.
— Miło cię widzieć, Hermiono — powiedział Zabini siedzący kilka miejsc dalej. — Wczorajsza impreza była całkiem udana.
— Dziękuję wam, że zdecydowaliście się do nas dołączyć — odparła Hermiona, zmuszając się do uśmiechu. Położyła serwetkę na kolanach i ponownie rzuciła okiem na Malfoya, pochłoniętego bezbłędnym krojeniem swojej porcji kurczaka. Było to dla niej dość zaskakującym widokiem, szczególnie po wieloletnich obserwacjach chłopców z Gryffindoru podczas posiłków.
Siedząca obok Zabiniego Pansy Parkinson nieustannie spoglądała za Hermionę.
— Czy Rona trafia szlag? — zapytała ją Hermiona.
Pansy uśmiechnęła się złośliwie.
— Wpatruje się w tył twojej głowy tak intensywnie, że jestem zaskoczona, że twoje włosy jeszcze nie stanęły w płomieniach.
— Czy on zawsze jest taki wkurzony? — zapytał jakiś chłopiec ze Slytherinu.
— To był ciężki rok — powiedziała łagodnie Hermiona. — Stracił brata.
— Mój brat jest w Azkabanie — wtrąciła pierwszoroczna dziewczynka z ciemnymi warkoczami.
— Przykro mi to słyszeć — odparła Hermiona.
Dziewczynka uśmiechnęła się.
— I tak go nie lubiłam.
Teo prawie zakrztusił się swoim cydrem. Reszta Ślizgonów wyglądała dość niezręcznie, za wyjątkiem Malfoya, który kroił marchewkę z chirurgiczną wręcz precyzją.
— Hermiono — odezwał się Zabini. — Jaką karierę zamierzasz obrać po Hogwarcie?
Rozważyła przez chwilę jego słowa, zanim wzruszyła ramionami.
— Jeszcze nie wiem. Na teraz chcę przede wszystkim dobrze zdać Owutemy.
— Rozważasz stanowisko w Ministerstwie?
— Być może. — Żołądek Hermiony ścisnął się na tę myśl. Podczas wojny Ministerstwo nie zrobiło na niej zbytniego wrażenia. Brała pod uwagę różne alternatywy.
W zamyśleniu zaczęła kroić własnego kurczaka.
— Mogłabym zostać aurorem — oznajmiła w końcu z roztargnieniem. — Ale to dość ciężki zawód.
Przy stole zapadła cisza, a ona przeklęła w myślach swój krnąbrny język. Aurorzy odebrali krewnych co najmniej połowie obecnych wokół niej osób. Hermiona spojrzała na Teodora, który uśmiechnął się do niej blado. Cóż, odpowiedziała tylko szczerze na pytanie, które zadał jej Zabini. Jestem Hermioną Granger! Oczywiście, że rozważam pracę w Biurze Aurorów.
— Byłabyś świetnym aurorem, Granger — powiedział Malfoy.
Wszyscy spojrzeli na Malfoya, jakby karcąc go, że w ogóle się odezwał, nawet pierwszoroczni. Jednak on tylko popijał sok z lekkim uśmiechem. Zapewne nabija się z Rona, pomyślała Hermiona. Rudzielec gdzieś za jej plecami zapewne dostawał właśnie białej gorączki. Malfoy nie spuszczał z niej wzroku, powoli obierając srebrnym nożem soczyście zielone jabłko, krojąc je i jedząc. Poważnie, jakim cudem jedzenie jabłka mogło być aż tak sugestywne?
Prawie jęknęła, gdy poczuła, że Teodor znów chwycił ją za rękę. Tak, Malfoy był irytujący, ale istniały inne sposoby radzenia sobie z tym faktem. Cofnęła dłoń, nawet nie zadając sobie trudu, by ukryć ten gest. Teodor zesztywniał. Malfoy uśmiechnął się złośliwie, przełykając ostatni kęs jabłka i mrugając. Błagam, niech ten obiad już się skończy.
— Cześć, Blaise. — To była Ginny, wspaniała Ginny. Pojawiła się nagle obok Hermiony, skupiając na sobie uwagę całego stołu. Wszyscy chłopcy ze Slytherinu znowu wstali, wielu otwarcie się gapiło. Zabini zaoferował rudowłosej swoje miejsce, ale ona pokręciła głową. — Przyszłam się tylko przywitać.
Ruszyła dalej powolnym krokiem, wciąż się uśmiechając. Zabini spokojnie wrócił na swoje miejsce. Potarł palcem brodę, co dla każdego innego mężczyzny byłoby równoznaczne z opuszczeniem głowy i złapaniem się za włosy.
Co wydarzyło się zeszłej nocy? Muszę z nią porozmawiać, pomyślała.
Teraz Malfoy ignorował Hermionę, jedząc lody czekoladowe najdrobniejszymi kęsami. W niewytłumaczalny sposób Hermiona uznała to za nawet bardziej fascynujące niż jedzenie jabłka. Odwróciła głowę, żeby nie musieć na niego patrzeć.
— Cóż, pora na naukę, Teo! — oznajmiła nagle radośnie.
— Ale deser…
— Nie ma czasu! — Zerwała się na równe nogi, co skłoniło każdego Ślizgona do wstania. — Dziękuje wam wszystkim. To był cudowny obiad — powiedziała, odchodząc od stołu przy akompaniamencie chóru podziękowań i życzeń miłego wieczoru. W myślach natychmiast obiecała sobie, że nigdy więcej przez to nie przejdzie.
Ron dogonił ją przy drzwiach.
— Hermiono, czy mogę z tobą porozmawiać? Proszę? — powiedział, ignorując Teodora.
Przygryzła wargę. Brzmiał całkiem trzeźwo i rozsądnie. Nadal był jej przyjacielem i zasługiwał na wyjaśnienia. Odwróciła się do Teodora, który wyglądał na lekko zirytowanego. Czyżby przez Rona, czy pominięcie deseru?
— Spotkamy się w bibliotece. Dobrze, Teo?
— Poczekam — odparł, rzucając Gryfonowi twarde spojrzenie.
— W porządku — wyprowadziła Rona z Wielkiej Sali, kierując się pod Klepsydry Domów. Puchoni wciąż przodowali w ilości punktów, jednak na dnie klepsydry Slytherinu znajdował się podejrzanie duży stos szmaragdów. Ron posłał Hermionie niepewny uśmiech, szarpiąc za rękaw swojego swetra. Najwyraźniej ponownie próbował podążać za czyjąś dobrą radą.
— Hermiono, bardzo przepraszam za wczorajszy wieczór — zaczął. — I za to, że na ciebie nakrzyczałem... To co powiedziałem, ja… nie miałem tego na myśli… wtedy w Trzech Miotłach. — Podniósł głowę i spojrzał na nią błagalnie. — Wiem, że powinienem zaufać twojemu osądowi. Ja… muszę szanować twoje zdanie…
Hermiona walczyła z chęcią zachichotania, zanim w końcu skinęła głową i poklepała go po ramieniu, przyjmując przeprosiny. Ron przerwał swój niepewny monolog, nagle pełen ulgi.
— Dobrze — powiedział, biorąc głęboki oddech. — Co do tego, co wydarzyło się właśnie w Wielkiej Sali. Nie rozumiem, co takiego robisz. Czy możesz mi powiedzieć, co się dzieje? — Jego ton był ostrożny, jakby zbliżał się do obrażonego hipogryfa.
— To był tylko obiad, Ron — odparła Hermiona.
— Dlaczego z nimi siedziałaś? Spotykasz się teraz z Nottem? — Rozejrzał się, zniżając głos. — Czy to jest ta twoja odrobina zabawy?
— Nie, Ron, to był jedynie akt sprawiedliwości. Nie wiem, kto umieścił napis „GIŃCIE SZLAMY” na naszej ścianie — powiedziała, patrząc, jak jego twarz wykrzywiła się dokładnie tak, jak niegdyś przy słowie „Voldemort”. Westchnęła. — Ale nawet gdyby zrobił to Ślizgon, nie powinniśmy ich wszystkich karać. Wierzę w jedność między domami, tak jak McGonagall.
Ron potarł twarz dłońmi.
— Posłuchaj, Hermiono, wiem, że masz moje zdanie gdzieś, ale kompletnie cię już nie rozumiem. Okej, nie chcesz już ze mną być. — Wyglądał na smutnego. — Próbujesz, nie wiem, odnaleźć siebie czy coś. Ale czy musisz to robić z tymi gadami?
Hermiona rozważyła jego słowa.
— Przypuszczam, że to dlatego, że oni mnie nie znają. Nie mają utartych opinii co do tego, co mogę, a czego nie. Jestem dla nich szalenie dziwna, więc zaakceptują każde z moich działań.
— Ale, Hermiono… — Ron położył dłoń na jej ramieniu. — Ta wiadomość na ścianie… ktoś może próbować cię skrzywdzić. Ciebie i innych mugolaków. I ten ktoś może być Ślizgonem… prawdopodobnie nim jest. — Zmarszczył brwi i opuścił rękę. — Chcę tylko, żebyś była bezpieczna.
— Nigdzie nie będę bezpieczna, nawet w Wieży Gryffindoru — powiedziała. — Nawet gdybym spędzała z tobą każdą chwilę w tej szkole…
— Ale Malfoy…
— Wiem, Malfoy to straszny dupek — powiedziała. — Ale dzielę z nim w tym roku cztery przedmioty. Jest moim partnerem na eliksirach i powinieneś wiedzieć, że będziemy razem pracować nad eksperymentalnymi eliksirami. Szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby napisał „GIŃCIE…”
— Merlinie, Hermiono, czy za każdym razem musisz to powtarzać?
— Strach przed imieniem…
— Tak, tak, wiem. — Ron spojrzał z urazą na Teodora, opierającego się teraz o przeciwległą ścianę niczym model z katalogu. — A jaka historia kryje się za tym? — Wskazał głową na Ślizgona.
— Pomagam mu nadrobić zaległości w nauce. Podobają mu się moje kolorowe harmonogramy.
— W to nie wątpię — powiedział kwaśno Ron. — Czyli pomagasz mu się uczyć…
— Jest bardzo sumienny. I ma piękny charakter pisma.
— Gdybyś mogła tylko spojrzeć na mój esej o Patronusach…
— Dziś jestem zajęta. — Spojrzała na Rona, zanim ponownie rozważyła swoje słowa. — W porządku. Jeśli przeprosisz Teo za swoje wczorajsze zachowanie, poświęcę ci jutro dziesięć minut przy śniadaniu.
Ron niechętnie skinął głową, po czym oboje podeszli do Teodora.
— Nottprzepraszamżebyłemniemiły — wydukał na jednym wydechu Ron.
— Przeprosiny przyjęte, Roy — odparł Teo.
Ron mruknął coś pod nosem i odszedł bez słowa. Zawsze to jakiś postęp, pomyślała Hermiona.
— Czy on jest na naszym roku? — zapytał głośno Teo. Ron zatrzymał się, ale po chwili ruszył dalej po marmurowych schodach.
Hermiona spojrzała na Ślizgona. Nie uśmiechnęła się. Nie mogła.
— W porządku — oznajmiła. — Chodźmy, musimy zaplanować twój schemat nadrabiania materiału z eliksirów. Będziesz musiał przejrzeć notatki dotyczące Auramantis, Wywaru Spokoju i Fiducii. Jeśli zapamiętasz metodologię każdego z tych wywarów, będziesz mógł…
Teo jęknął, ale posłusznie podążył za nią.
***
Była prawie dwudziesta druga, kiedy Hermiona przeszła przez dziurę za portretem i udała się do swojego dormitorium. Ginny siedziała już na łóżku, czytając coś na skrawku pergaminu przy świetle swojej różdżki.
— Dość późno wracasz — powiedziała, podnosząc głowę.
— Biblioteka. Pomagałam Nottowi w nauce. — Hermiona ziewnęła i upuściła torbę na podłogę. Ósmy Rok cieszył się później zaczynającą się ciszą nocną, a także swobodą opuszczania zamku w weekendy.
Pogrążone w mroku łóżko Lavender szczelnie osłaniały kotary.
— Wszystko z nią w porządku? — zapytała Hermiona.
Ginny wzruszyła ramionami.
— Jest zestresowana. Wszyscy są zestresowani. Organizujemy jedną małą imprezę, a w odpowiedzi dostajemy groźby wypisane na ścianie żywą krwią.
Hermiona skinęła głową i wyszła z pokoju, chcąc przygotować się do snu. Kiedy wróciła, Ginny nadal patrzyła na swój pergamin, Hermiona dołączyła więc do niej. Krzywołap wskoczył na łóżko rudowłosej i obie go pogłaskały.
— Po kolacji odbyłam dziwnie… postępową… rozmowę z Ronem — oznajmiła Hermiona. — Czy to była twoja sprawka? Myślałam, że jeszcze kilka zdań i zacznie potępiać patriarchat.
Ginny skinęła głową.
— Nadal mu na tobie zależy. I to bardzo.
— Wiem. — Westchnęła. — Ale mam już dość odgrywania tych nieszczęsnych, utartych ról: kochającego rozrywkę Weasleya i sztywnej kujonicy. Przez lata chodziłam za nim, wołając „Ron!”, ilekroć tylko powiedział coś bezczelnego. Teraz on podąża za mną, krzycząc „Hermiona!”, jeśli to jemu coś się nie spodoba.
Ginny podciągnęła nogi i oparła brodę na kolanach. Jej brązowe oczy, ciemniejsze niż Hermiony, wydawały się prawie czarne na tle bladej cery i aureoli lśniących rudych włosów.
— Możesz mieć w tym jakąś rację — powiedziała.
— Wiem, że Ron naprawdę się stara, ale nie sądzę, żebyśmy mogli do siebie wrócić.
Ginny westchnęła.
— Rozumiem, o co ci chodzi w tych rolach. To praktycznie jak ja i Harry. Może mnie kocha, ale nie jako równą sobie. Czuje się za mnie odpowiedzialny. — Jej oczy były smutne. — Nie chciał się ze mną przespać, Hermiono. Podczas wakacji. Czułam, że to nie było właściwe. Stwierdził, że na pewno nie wiem, czego rzeczywiście chcę, bo nie znam w pełni samej siebie.
— Daj mu czas — powiedziała Hermiona. — Od siedmiu lat czuje się odpowiedzialny za świat czarodziejów. Ledwo zna cokolwiek poza tym.
— Wysłałam mu dziś list w sprawie napisu na naszej ścianie. Odpisał mi, bym zostawała w pokoju między lekcjami i nigdy nie siedziała nigdzie sama. — Ginny zgniotła pergamin trzymany w dłoni. — To nawet nie ma sensu. To nie ja jestem przecież celem. Tobie też coś takiego wysłał? Oczywiście, że nie.
Hermiona pogłaskała Ginny po włosach.
— Nadal wspomina wydarzenia z Komnaty Tajemnic.
— Miałam jedenaście lat! — warknęła.— Ty, Harry i Ron w tym samym wieku walczyliście z trollem i pokonaliście cerbera! Nie jestem już dzieckiem! Jestem Prefektką i weteranką wojny. Nie będę siedzieć bezczynnie w swoim pokoju!
Hermiona ją przytuliła.
— Wiem, wiem.
— Jeśli Harry upiera się, żeby nadal postrzegać mnie jako małą dziewczynkę, to niech nie zapomina o tym, że inni mnie takiej nie widzą!
— Masz na myśli Zabiniego? Uważaj na niego — odparła Hermiona.
Ginny prychnęła.
— Możesz sobie mówić, co chcesz. Ale ja lubię Blaise'a. Nie traktuje mnie jak jedenastoletnią idiotkę. Sprawia, że czuję się seksowna. Pożądana. Prawie… niebezpieczna. Najwyraźniej nigdy wcześniej nie był z Gryfonką. — Zapatrzyła się w przestrzeń, a powolny uśmiech rozciągnął jej usta. — Lubię te role, które odgrywamy.
Hermiona z trudem przełknęła ślinę. Ech, ci Ślizgoni.
Ginny ponownie skupiła na niej wzrok.
— Więc... ty i Malfoy. Opowiadaj! O czym rozmawialiście tak namiętnie zeszłej nocy?
— O eliksirach… i starożytnych runach.
Ginny parsknęła.
— Żaden człowiek nie potrafi wyglądać tak poważnie, mówiąc o starożytnych runach.
— Zdziwiłabyś się — powiedziała Hermiona.
Ginny pokręciła głową.
— Draco Malfoy. I mówisz mi, żebym to ja na siebie uważała? — Spojrzała na Hermionę bez mrugnięcia okiem. — Wiesz, wszystko, co powiedziałam o nim Lavender, wciąż obowiązuje. To oczywiste, że jest tobą zainteresowany, ale na Merlina…
— Wiem — odparła Hermiona, bawiąc się złotym frędzelkiem na narzucie łóżka Ginny. Krzywołap podskakiwał radośnie, śledząc ruchy nitek.
— Malfoy nie zaoferuje ci zbyt wiele, a jeśli już to pewnie tylko ukradkiem…
— Wiem.
Ginny zmrużyła oczy.
— A na domiar złego wkroczyłaś dziś do Wielkiej Sali ramię w ramię z Teodorem Nottem.
— Jesteśmy… znajomymi.
— Na Merlina — powtórzyła Ginny. Z westchnieniem wczołgała się pod kołdrę. Hermiona wstała, a Krzywołap zeskoczył z łóżka. — Biedny Ron. To już naprawdę koniec — powiedziała sennie.
— Nie lituj się nad nim. — Hermiona weszła do swojego łóżka. — Ron sobie poradzi, jeśli tylko dopuści do siebie prawdę.
Ginny wymamrotała coś niewyraźnie w odpowiedzi. Hermiona leżała na plecach, bolały ją mięśnie od wielu godzin siedzenia przy bibliotecznym stole. Zamknęła oczy i próbowała spowolnić oddech, ale sen nie nadchodził. Litery układające się w napis „GIŃCIE SZLAMY” dryfowały pod jej powiekami, drwiące echo czerwonych blizn znajdujących się na jej ramieniu. Dzwonek powiedziała, że napis pochodził z zaklęcia rzuconego w zamku, ale żaden mugolak nie został zabity ani ranny. Po co więc rzucać zaklęcie na zamek, skoro umorusanie ściany krwią jelenia sprawdziłoby się równie dobrze? Czy sprawca naprawdę aż tak nienawidził mugolaków, czy był to podstęp mający na celu zdyskredytowanie Ślizgonów?
Dość. Nie mogła dziś wieczorem niczego rozwiązywać. Zafundowałaby sobie tym jedynie koszmary. Zamknęła oczy, przypominając sobie Teo tańczącego z nią na przyjęciu, jego dłoń sunącą po jej plecach. Próbowała trzymać się obrazu, ale kolejny Ślizgon wpadł w jej myśli, pochylając się nad nią w bibliotece, pełen obietnic.
— Pocałuję cię, jeśli mi powiesz, Hermiono.
Nie mogła uwierzyć, że to powiedział. Nie mogła uwierzyć w to, co sama powiedziała. A co najgorsze, w to co chciała mu powiedzieć. Chciała zdradzić mu wszystko. Każdą myśl, każde uczucie i fantazję, wszystko. Złożyć je u stóp byłego śmierciożercy. Czy byłby w szoku? Przypomniała sobie jego minę, kiedy zdjęła koszulę w tej starej klasie. Co by się stało, gdyby sól ziemi nie przestała działać, a jej różdżka pozostała bezużyteczna?
Podszedłby do niej, wsuwając rękę pod jej koszulę.
— Nie jestem przekonany — powiedziałby chłodno, odpinając ostatnie dwa guziki. — Ten znicz może być… wszędzie.
Przemknęłaby dłonią po piersiach, wyobrażając sobie jego ciepłe palce, po czym osunęłaby je niżej. On odsunąłby jej spódnicę.
— Czy to tu? — Wsunąłby palce w jej majtki. — Muszę być dokładny…
Przełknęłaby jęk, próbując nie dyszeć zbyt głośno. Jego głos rozbrzmiewałby w jej uchu, a szorstka skóra dłoni muskała jej własną…
— Otwórz się dla mnie, Hermiono. Powiedz mi wszystko… otwórz się…
Wizja skończyła się lawiną obrazów, a Hermiona zasnęła ukołysana wspomnieniem niskiego, głębokiego głosu.
— Pocałuję cię, jeśli mi powiesz, Hermiono… Pocałuję cię…
***
Hermiona spała głęboko, bez snów. Pojawiła się na śniadaniu pełna ambicji. Nic nie było niemożliwe, jeśli tylko pozostawało się zorganizowanym. Napisy na ścianach, Ron, Malfoy, Teo, Owutemy, domniemane błędy w jej dodatkowym eseju o starożytnych runach – wszystko dało się opanować. Wystarczyło dobrze przespać noc, by jasno dostrzec swoje błędy.
Kończąc owsiankę, zignorowała toczące się wokół niej rozmowy i otworzyła SUPEŁ. Tego ranka napisała obszerną notatkę na temat swoich właściwych życiowych priorytetów. Numer pierwszy oczywiście badał źródło pochodzenia wiadomości ze ściany. Numerem drugim były Owutemy. Nie mogła pozwolić, by Teo ją rozpraszał. Z pewnością otrzymał już wystarczająco pomocy, aby swobodnie samodzielnie kontynuować naukę. Ludzie muszą się nauczyć niezależności, inaczej będą zawracać ci głowę każdą drobnostką. Malfoy posiadał niewątpliwie jedną istotną zaletę – był samowystarczalny. Choć prawdą było też, że nie miał wielkiego wyboru, skoro wszyscy go nienawidzili. Hermiona nie słyszała jednak, żeby na to narzekał. Prawdę mówiąc, byłby na nią zły, gdyby się nad nim użalała. Czego absolutnie nie zamierzała robić.
Jeśli chodziło o Rona, nie uważała go za poważny problem, o ile tylko słuchał Ginny. Wiedziała, że wcześniej czy później spotka on kobietę, która sprowadzi go na ziemię i z którą się ustatkuje. Oby jednak nastąpiło to prędzej niż później. Hermiona zanotowała, by mieć oko na ładne uczennice siódmego lub ósmego roku z apodyktycznymi skłonnościami.
Teo był interesującym przypadkiem. Byłaby szczęśliwa, mogąc pogodzić się z ich… znajomością… tak długo, jak tylko utrzymywał pod kontrolą swoją skłonność do zachowywania się jak Ron. Mógłby opanować pewne zachowania: powtarzanie jej imienia, chwytanie ją za rękę, zachowywanie się niepotrzebnie agresywnie wobec Malfoya…
Hermiona kontynuowała pisanie. Malfoy. Trudna sprawa. Sekcja o Malfoyu została w jej SUPLE napisana runami, aby zapewnić sobie względne bezpieczeństwo. By być jeszcze bezpieczniejsza, dodawała losową kropkę do każdego co dziesiątego oznaczenia. Nigdy nie można było być zbyt ostrożnym.
Darzyła go co prawda pewnym rodzajem fascynacji, ale to nie znaczyło, że musiała się jej poddać. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowała w tym roku, był sekretny, gorący romans ze Ślizgońskim Chłopcem. Spojrzała na słowa „sekretny, gorący romans?”, po czym nabazgrała na marginesie jego nazwisko i zakreśliła je. Absurdalny pomysł. Gość był chodzącym koszmarem, który istniał tylko po to, by ją dręczyć.
Jej strategia względem Malfoya była prosta (wszystkie najlepsze strategie są): unikać przebywania z nim sam na sam i pielęgnować swoją spokojną, tolerancyjną postawę. Jedynym haczykiem w tym planie były Starożytne Runy. Obiecał jej dostęp do Kodeksu i kamienia runicznego w zamian za udział w eksperymentalnych eliksirach.
Przewróciła stronę w swoim notatniku i kontynuowała pisanie. Pytanie: Czy wiedza zdobyta z Kodeksu i kamienia runicznego była warta ryzyka? Narysowała kilka linii na wykresie zalet-wad. Zalety: Wiedzy na tak wysokim poziomie nie można uzyskać nigdzie indziej, a już na pewno nie z tej parodii podręcznika. Rozważała karierę w magicznej archeologii i utracenie szansy zrozumienia starożytnych języków było nie do przyjęcia. Po ukończeniu szkoły Malfoy zabrałby z powrotem do domu zarówno rękopis, jak i kamień, a cała ta wiedza ponownie by przepadła. Mogłaby użyć tych artefaktów, aby ulepszyć podręcznik starożytnych run i przysłużyć się tym całemu czarodziejskiemu społeczeństwu. Czasami trzeba było podejmować ryzyko w służbie wyższej sprawie.
Minusy: Robienie czegokolwiek na warunkach Malfoya było przepisem na katastrofę. W najlepszym przypadku byłaby rozproszona i zaniepokojona jego obecnością. W najgorszym, spędzałaby czas z najbardziej irytującym mężczyzną w szkole i o najgorszej sławie w całym czarodziejskim świecie.
Nalewając kolejną porcję cydru jabłkowego, Hermiona z satysfakcją spojrzała na swoje dzieło. Znakomite podsumowanie jej dylematu, bardzo przekonujące i dobrze zorganizowane. Była to również całkowita porażka, ponieważ wciąż nie miała pojęcia, co robić, jednak czasami uporządkowane myślenie było samo w sobie jej nagrodą.
— Hermiona? — zapytała Ginny — Dlaczego chichoczesz do swojego notatnika?
— Myślałem, że już dawno temu skończyłaś rozmawiać z własnymi notatkami — powiedział Neville. — Tak co najmniej od czwartego roku.
Hermiona rozejrzała się dookoła. Wszyscy przy stole się na nią gapili, z wyjątkiem Rona, który zawzięcie pisał swój esej na zaklęcia.
— Nie wiem, o czym mówisz — odparła i wróciła do swojego notatnika. Niektórzy nie wiedzą, jak się bawić.
Ron przesunął esej w stronę Hermiony. Potrząsnęła głową, skanując wzrokiem lekko pognieciony zwój. Jego wywód na temat Patronusów cielesnych i niecielesnych był żałośnie ubogi i zupełnie nie wspomniał o tym, że forma Patronusa mogła się zmienić po wielkim szoku lub wstrząsie emocjonalnym. Ale nie przeszkadzało jej to. Poprawianie eseju Rona oznaczało, że mogła zostać w Wielkiej Sali aż do końca posiłku, dzięki czemu skutecznie mogła uniknąć najbardziej skomplikowanego priorytetu swojego ówczesnego życia – Malfoya czekającego na nią pod salą starożytnych run. Cnota często przynosiła własną nagrodę.
Runy nadal były ogłupiające, rozwijając tematy ogólnych zasad i nawet nie zbliżając się do języków starożytnych i ich najstarszego magicznego alfabetu runicznego Starszego Futharku. Malfoy zaczął wydrapywać nieprzyzwoite runiczne komentarze na swoim biurku, więc przynajmniej miała na co patrzeć. Wysłała mu zwój z sugerowanymi poprawkami, ale jak na niewdzięcznika przystało, Malfoy to zignorował.
Eliksiry nie były tak spokojne. Slughorn poprosił Hermionę i Malfoya, aby pomogli reszcie klasy w przygotowaniu Fiducii, jednak nikt nie pozwolił Malfoyowi się do siebie zbliżyć. Chłopak został więc wygnany na przód klasy, gdzie stał trzymając kieszonkowy zegarek Slughorna i odliczając sekundy znudzonym tonem.
Za to Hermiona i Slughorn byli wręcz zalani potem, biegając między stołami, aby pomóc utrzymać uczniom właściwe tempo. Po godzinie w grze pozostały tylko dwie drużyny. Slughorn dopingował parę Ślizgonów, podczas gdy Hermiona stała obok Neville'a i Parvati, szepcząc instrukcje, kiedy Malfoy wciąż odliczał sekundy. Kiedy stało się oczywiste, że obie pary mogą faktycznie sukcesywnie skończyć eliksir, ton Malfoya stał się gładki i precyzyjny, a Hermiona zaczęła odczuwać między nimi tę samą dziwną więź, co wtedy, kiedy sami przygotowywali tę miksturę. Lekko ją to zaniepokoiło, jednak kiedy zwycięskie drużyny odłożyły łyżki, a klasa zaczęła klaskać, nie mogła powstrzymać się przed spojrzeniem na Malfoya. On również patrzył na nią z niezwykłą powagą i lekko ściągniętymi brwiami.
Obie mikstury zostały uznane za zadowalające, chociaż znacznie słabsze od tej przygotowanej przez Hermionę i Malfoya. Neville wypił fiolkę swojej mikstury i pozwolił Malfoyowi stuknąć się w nos. Slughorn rozpromienił się, rozdając dodatkowe punkty wszystkim zaangażowanym stronom, w tym Hermionie i Malfoyowi.
Teo również uśmiechnął się do Hermiony znad swojego stolika w głębi lochu. Został dołączony do pary rozchichotanych Ślizgonek, które natychmiast zrzuciły swoje szaty („Jest tak gorąco…”), a potem przez dwie godziny nic nie robiły, tylko wisiały mu w rękawie i upuszczały składniki na podłogę, by musieć się po nie schylić i podnieść. Teo obserwował wybryki swoich partnerek, nie starając się zniechęcić ich do takiego zachowania, więc eliksir ich tria okazał się przewidywalną porażką. Hermiona prychnęła cicho i zignorowała ich stolik. Niektórzy ludzie nie zasługiwali na pomoc.
Nie zapomniała o swoich badaniach nad magią krwi, więc zrezygnowała z lunchu na rzecz spędzenia czasu w Sekcji Ksiąg Zakazanych. Przeczytała publikację o skażonej krwi, która niosła ze sobą wiele ignoranckich bzdur na temat gigantów, krasnoludów i mugolaków, a następnie przeszła do księgi o przeklętej krwi, pełnej ponurych opisów krwi wilkołaczej i wampirzej. To pomogło jej potwierdzić teorię, że krew potężnych czarodziejów była szczególnie skuteczna w rzucaniu zaklęć krwi i klątw. Krew wiedźmy lub czarodzieja mogła również mieć głęboki wpływ na zaklęcie. W piętnastym wieku pojawiła się klątwa krwi, która rzucona przez nienawidzącą ludzi wiedźmę, miała niezamierzony efekt uboczny kurczenia się u każdego mężczyzny…
Niewielki ruch przyciągnął jej wzrok do otwartej torby na stole. Oznaczony runami zwój podskakiwał w górę i w dół, machając małymi wstążkowymi ramionami. Jak on to zrobił? Rozejrzała się, spodziewając, że zobaczy Malfoya czającego się za półkami, ale biblioteka była pusta. Krótkie stuknięcie różdżką otworzyło zwój:
Granger,
Jeśli chcesz dotrzymać warunków naszej umowy, spotkaj się ze mną w dawnej klasie zaklęć dzisiaj o godzinie 15:00.
DLM
Theo jak ty mnie skarbie rozczulasz... On się tak stara zwrócić na siebie uwagę Hermiony w innym sensie niż koleżeńskim a ona cały czas miażdży jego starania xD W sumie dostrzega w nim trochę Rona który próbuje coś ugrać takimi gestami ale to nie działa na nią w żaden sposób, przykre to! No ale, ale, co tu się dziwić! Jak ona kładąc się do łóżka fantazjuje na temat Malfoya i tego jak mógłby dogłębnie szukać swojej własności... No trochę mi się gorąco z tego powodu zrobiło nie powiem. Fascynacja sobą nawzajem jest widoczna, obydwoje szukają swojego wzroku, czuć między nimi jakiś magnetyzm. Hermiona wmawia sobie, że ten chłopak to chodzący kłopot ale to nie dlatego stara się go unikać i spędzać z nim jak najmniej czasu. Wie, że coś się dzieje między nimi i nie podoba jej się to, jak on na nią działa i jak ona na niego reaguje. Cholera ślepy by zauważył, że coś między nimi jest. Nikt nie grozi tym, że kogoś pocałuje, bo ktoś nie chce czegoś zrobić, czuję, że to byłaby lepsza nagroda dla Malfoya niż to, co usłyszałby od Hermiony. A ona nie potrafi go wyrzucić ze swoich myśli, tu niby rozmyśla o Theo ale zaraz jej się wkrada obraz Draco. Jestem zaskoczona tym, jak "naturalnie" przebiegł obiad ze Ślizgionami. Byli bardzo uprzejmi, zachowywali się bardzo kulturalnie, próbowali z nią rozmawiać... Ktoś nam serio podmienił wężyki xD Relacja Ginny z Blaisem chyba serio nam się niedługo rozkręci biorąc pod uwagę to, jak ona się przy nim dobrze czuje i jak go traktuje. Wciąż nie rozumiem decyzji J.K. Rowling o tym, że połączyła w parę Harry'ego z Ginny. Chociaż w książkach i tak tą relacja była przedstawiona jako bardziej romantyczna niż w filmie bo tam się ten związek wziął że tak powiem z dupy, bo Harry nie okazywał jej większego zainteresowania, to w książkach też tego nie czuje. Bardziej rozważałabym tą relacje jako miłość braterska, właśnie przez te wydarzenia z Komnaty Tajemnic, że uratował jej życie, że była młodszą siostrą jego przyjaciela, sam traktował ją jak siostrę. Dlatego cieszę się, że autorka opowiadania również poszła w stronę tego, żeby Ginny z Harrym w parę nie łączyć i od razu przekazać jasno jak wygląda ich relacja i że Ruda może sobie szukać kogoś innego jako potencjalnego partnera, przez którego jest postrzegana jako seksowna i pewna siebie młoda kobieta a nie mała dziewczynka, którą trzeba chronić.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału!
Pozdrawiam Was cieplutko dziewczyny! ❤️
Theo ma dość mocno Ronowskie zapędy, a Hermionę to mega denerwuje :D
UsuńHermiona sama nie wie co czuje, jest lekko zagubiona i hm... zdezorientowana.
W sumie wybór J.K.Rowling o dobraniu ze sobą Herrego i Ginny (książkowej Ginny oczywiście) ma bardzo duże sensu. Jednak nigdy nie zrozumiem Rona i Hermiony. Oni do siebie totalnie nie pasowali. Nie jestem zbyt wielką fanką tego shipu bo jestem pewna, że to małżeństwo w końcu musiałoby się skończyć rozwodem XD
Ale nadal bardzo lubię połączenie Ginny i Blaise. Tak samo jak Pansy i Neville (jeśli śledzisz moje komentarze pod Rozejmem u Venetii to pewnie wiesz, że ten szip przeżywam najbardziej XD)
Cieplutkie pozdrowionka <3
Śledzę, śledzę! Mi też się bardzo podoba to połączenie, chociaż ja też lubię szipować Pansy z Harrym, tak gdzieś mi do siebie pasują, spotkałam się już z takimi połączeniami i były świetne. Ginny z Blaisem też uwielbiam razem, może to przez to jak jest kreowany Diabeł, że zawsze ma pełno dobrego humoru i żartów i właśnie może dlatego widzę ich bardziej razem, bo Rudą też sobie tak wyobrażam. Ale masz rację, połączenie Harry'ego z Ginny i tak ma więcej sensu niż Hermiony z Ronem, nie wiem co piła Rowling jak to pisała, ale na pewno nie było to takie dobre jak to co pije Venetiia xD Gdzie tu łączyć najmądrzejszą czarownice tych czasów z takim tłuczkiem jak Ron, który potrafi się tylko obżerać i gadać cały czas o Quidditchu -_- Wstydź się Rowling, wstydź! Dobrze, że fani wiedzą jak powinno być xD
UsuńJak wspaniale długi rozdział! Zdecydowanie zrobiłyście mi dzień!
OdpowiedzUsuń"W przeciwieństwie do Harry'ego i Rona, Theo pozwolił jej zastosować swoje kolorowe plany nauki" - so Monica Geller!!! :D Nie wiem, czy jesteś fanką Przyjaciół, ale normalnie od razu mi Mon stanęła przed oczami :D
"- Nikt nie odważyłby się dotknąć notatek Hermiony Granger" - ja bym się tam nie mogła oprzeć ;) Ech, i to wejście za rękę, Theo, litości :D Ale punkt za pomysł z dołączeniem do stołu Ślizgonów, zostałam mile zaskoczona. I oczywiście skojarzenie Hermiony ze sposobem jedzenia Draco vs Gryfoni - bezcenne! Przed oczami stanął mi Ron, obżerający się skrzydełkami kurczaka z szybkością godną wieloletniego głodowania :D I te sugestywny miny Draco, ojeżuniu, gorąco mi się zrobiło :D Może to jednak nie najlepszy pomysł, czytać to opowiadanie w pracy hahaha ;)
"Co się stało zeszłej nocy? Muszę porozmawiać z Ginny." - WŁAŚNIE, CO TAM SIĘ ODGRYFONOWAŁO!? Ich rozmowa, to znaczy Hermiony i Ginny, bardzo intrygująca, Ginny jest mega dojrzała w tym opowiadaniu, to miła odmiana ;) Mam nadzieję, że Blaise jej nie wykorzysta, mogłabym tego nie przeżyć. Za to wieczorne, hm, przemyślenia Hermiony w łóżku... Ojej! :)
"Sekretny gorący romans ze Ślizgońskim Chłopcem z Plakatu Zła" - tak, poproszę!! :D
Oj, Ron. To nawet było słodkie, te przeprosiny i chęć zrozumienia, ale wszystko mi zrujnował tą prośbą o sprawdzenie eseju. Słusznie mu Theo dokopał tym Royem, ugh, jak mnie zirytował!
Och, komentarz od Autorki tylko podbił moją ciekawość, która i tak wymyka mi się spod kontroli ;) Cały rozdział świetny, właściwie każdy akapit chłonie się w chwilę i jest mega interesujący!
Wdzięczna, wypatruje kolejnego rozdziału, życząc Wam również udanego i pięknego piąteczku!
Mała
A, zapomniałam napisać, że śniłaś mi się w nocy, Vera, że dodałaś dwie nowe miniaturki 😂😂😂😂
UsuńO kurcze, a ja teraz totalnie nie mam miniaturek w zapasie (tłumaczę inne rzeczy :o). Będę musiała chyba coś miniaturkowego dla was przygotować, bo mam w sumie kilka pozycji na oku :D Dziękuję za niezamierzoną sugestię :*
UsuńHermiona i jej wykresy blokowe i kolorowe plany nauki robią mi dzień. Mam podobnie - uwielbiam notować rzeczy, głównie pierdoły. Każda ważniejsza rzecz w moim kalendarzu ma swoją szczegółową rozpiskę, o planach tłumaczeniowych już nie mówiąc, te potrafią zajmować mi kilka stron XD
Ginny będzie mieć niejednokrotnie ciekawe przemyślenia na różne tematy :D
A Theo... Theo uwielbia się zgrywać na Ronie... Kto nie lubi? ;)
Sekretny gorący romans? Pojawi się niebawem ;)
Pozdrawiam cieplutko :*
Haha, wybacz! Nie chcę do niczego przymuszać :D Nie wiem, skąd ten sen w mojej głowie! Rano zaglądałam na bloga i weszłam w miniaturki, bo już sama nie wiedziałam, co się odwaliło w mojej głowie :D
UsuńDraco to taki obserwator ale i czasmi komentator. 😂 Chyba Hermionie zaczyna się robić gorąco na wspomnienie Malfoya 😐
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😙
Oj Draco jest wielkim obserwatorem. Kiedyś nawet sam o tym opowie ;)
UsuńPozdrawiam! :*
Chyba serio jak już będzie zakończone to opowiadanie, to będzie trzeba przeczytać początku- odkąd przeczytałam, że w każdym rozdziale jest coś ważnego to zaczęłam bardziej się skupiać- iii no serio jest strasznie dużo różnych informacji :D
OdpowiedzUsuńOj tak, zdecydowanie polecam przeczytać je jeszcze raz po zakończeniu :D Zauważa się wtedy takie piękne powiązania w całej historii - mistrzostwo! <3
UsuńPozdrawiam :*
Haha nasza Hermionka tak miażdży Notta! Mi się to bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńTe wyobrażenia o Draco... uhuhu! No nieźle! Ale myślałam że będzie to trwać trochę dłużej.
Czekam na kolejny ! ❤💚
PS. Cieszę się że nareszcie się wyspałaś i życzę Ci kolejnych przespanych nocy! Ja sama też się dziś wyspałam ale teraz znowu jestem straaaasznie zmęczona. 🙄💤
Nie ukrywam, też lubię te fantazje Hermiony. :D
UsuńPojawią się jeszcze nie raz ;)
Może i wczoraj się wyspałam, ale dzisiaj znów siedziałam do 4 w nocy nad kolejnym tłumaczeniem (moja produktywność po godzinie 18.00 wzrasta o 200%, poważnie), a musiałam wstać o 7.30. Eh, ciężkie życie osoby pracującej na 1,5 etatu i jednocześnie tłumaczącej opowiadania na ćwierć miliona słów XD
Tym razem to ja życzę ci wyspania się <3
Pozdrawiam cieplutko! :*
Bardzo podoba mi się to opowiadanie i zgrabne tlumaczenie. Przeczytałam dziś wszystkie rozdziały i bardzo się wyciągnęłam. Z niecierpliwością czekam na kolejny i mam nadzieję, że nagle nie przerwiesz dodawania ich.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, mam już przetłumaczoną od dawna całość ;) Publikuję jednak 1 rozdział dziennie bo przetłumaczenie to jedno, ale beta i korekta to drugie i też zajmuje trochę czasu. Nie zamierzam przerywać dodawania. Jeśli nastąpi jakakolwiek przerwa to maksymalnie 1-dniowa (o której powiadomię wcześniej), jeśli wyjadę gdzieś na urlop i będę przewidywać problem z dostępem do internetu. Za bardzo jestem wkręcona już w kolejne tłumaczeniowe projekty, także nie musisz się martwić - publikacja zostanie dociągnięta do końca, choćby nie wiem co :D
UsuńStrasznie się cieszę, że zostawiłam sobie ten rozdział na po korepetycjach, bo bez niego dostałabym bzika od tłumaczenia kilka razy ułamków zwykłych (i robienia z nich kolorowych notatek!)
OdpowiedzUsuńFajnie, że całość nie opiera się tylko na relacji Hermiony i Draco, zawsze to jakieś urozmaicenie :D zauważyłam, że opowiadania zagraniczne dzielą się tylko ma takie, w których ciągle coś się dzieje i takie, gdzie jest mnóstwo gadaniny, uczuć, rozmyślań...
Lubię tego Notta, to taki unowocześniony Harry :D jednocześnie z całego serca kibicuję Hinny, bo Ginny lecąca na dwa fronty strasznie mnie wkurza
Bardzo cieszę się, że się podoba :D Kolorowe notatki to sposób na życie, polecam :D
UsuńMi również bardzo podoba się rozmaitość wątków - nie jest nudno, sporo się dzieje.
Tak, to opowiadanie zdecydowanie należy do tych, ze sporą dawką akcji ;) Lubię takie opowiadania :)
Nott to Harry wersja 3.0 XD Ekstremalnie ulepszona ale lekko pozbawiona duszy XD
Ah kibicuj kibicuj! Może coś z tego będzie :D
Pozdrawiam :*
Nie wiem czemu, ale ten Theo to mi nie podszedł - jest dla mnie strasznie podejrzany. Może i uroczy, może i dżentelman ale kurczę coś mi tutaj śmierdzi :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam te interakcję Hermiony ze ślizgonami - cudo :D
Powtórzę się, ale to napięcie i wzajemna fascynacja między Hermioną i Draco jest ekstra.
Naprawdę super się to czyta. Ta fantazja Hermiony - ualala :)
Bardzo lubię taką Ginny :)
Tak jak napisałam wyżej - Theo to Harry 3.0 ale z mniejszą ilością duszy XD
UsuńHermiona się coraz mocniej wczuwa w jedność domów i chce ślizgonom pomóc, a nie ich karać.
Też uwielbiam tą Ginny. Charakterna, silna kobieta a nie jakieś chucherko :D
Pozdrawiam :*
Intrygujący rozdział... Tyle informacji! Ale co z nimi zrobić i jak je posklejać?
OdpowiedzUsuńHermiona w tym opku jest cudna! Nie da sobą pomiatać, jest odważna i pozwala sobie mimo wszystko na spontaniczność! Może zamiast notatnika przydałby się jej pamiętnik?? 😂 bo takie rozmyślanie obok planu dnia... Troszku dziwne :D
Draco był, ale go nie było... Będzie cuś kiedyś z jego perspektywy?
Nie mogę się doczekać ponownego spotkania naszej dwójki!
Dzisiaj pewnie nie będę miała czasu, czytnąć opka ;_; także do jutra!
Adirella
Informacji pojawia się wiele, ale z czasem wszystko zacznie się wyjaśniać. Powoli i krok po kroku, ale każdy wątek będzie miał swoje rozwiązanie ;)
UsuńPerspektywa Draco na obecne wydarzenie zostanie przedstawiona na dalszym etapie opowiadania ;)
Pozdrawiam i do jutra :*
Czuję zarodek do związku Ginny i Blaise'a - jak bardzo mnie to cieszy <3 Pasują do siebie idealnie. Chociaż Ginny do Harrego również pasuje - nie mówię o filmach, bo to porażka, ale w książce idealna para :)
OdpowiedzUsuńHermiona spotka się z Draco - już nie mogę się doczekać <3 Jeny zawsze na coś czekam w tym opowiadaniu, być może dlatego, że jednak akcja rozgrywa się powoli i człowiek coraz bardziej czeka co za chwilę się wydarzy - oczywiście to ogromna zaleta tego opowiadania :)
Theo, nie wiem do Hermiony średnio mi pasuje, z tą nauką, widać, że generalnie jest taki troszkę "ronowaty", te lekcje to też mi się wydaje jakieś takie grubymi nićmi szyte. Chce na pewno zwrócić uwagę Hermiony na siebie, ale przy choćby tym obiedzie w Wielkiej Sali, nie wiem jakoś nie robi ten człowiek na mnie pozytywnego wrażenia.
Generalnie to opowiadanie idealnie nadaje się na POV Draco, żeby wiedzieć co mu tam w duszy gra <3