Hermiona zmarszczyła brwi, patrząc na otwarty zwój w swoich dłoniach. Dalsze tajne spotkania w opuszczonych salach lekcyjnych całkowicie podważały jej strategię radzenia sobie z kwestią Malfoya. W jej głowie wirowały urywki wykresu zalet i wad. W końcu zdecydowała się pójść. Może mogłaby jakoś załagodzić ryzyko długotrwałej interakcji.

Zastała go leżącego na biurku nauczycielskim. Jego szata spoczywała porzucona na krześle. Przez długie, wąskie, gotyckie okna do pokoju wpadał blask popołudniowego słońca. Chłopak wyjął różdżkę, prawdopodobnie pokrywając wysoki sufit niecenzuralnymi runami. Hermiona celowo na nie nie patrzyła.

— Spóźniłaś się — powiedział, siadając. Grzywka opadła mu na jedno oko, przez co niecierpliwie odchylił głowę do tyłu.

— Właśnie zobaczyłam wiadomość — odpowiedziała. — Dlaczego nie po obiedzie?

— Mam trening quidditcha.

Hermiona skinęła głową, lekko się rumieniąc. To musi być przy tobie, rozbrzmiało w jej głowie. Położyła torbę na stole i starała się wyglądać poważnie. 

— Opróżnij kieszenie, Malfoy.

Uniósł brew.

— Chyba sobie żartujesz.

— I pozwól mi przeszukać twoją torbę.

— To naruszenie mojej prywatności.

— Mówi człowiek, który rzucił ostatnio moją torbę na to właśnie biurko.

Malfoy skrzywił się.

— Przetrzymywałaś moją własność, Granger.

— Zaatakowałeś mnie ukrytą magiczną substancją — odpowiedziała.

Patrzyli na siebie, aż Hermiona znowu się odezwała.

— Wybrałam mój pierwszy eksperymentalny eliksir — oznajmiła. — Magia krwi.

Malfoy zamrugał. 

— Magia krwi — powtórzył. Przekaz jej słów był jasny: pozwalała mu pomóc sobie w badaniach sprawy napisu „GIŃCIE SZLAMY”. Nie sądziła, by to on go stworzył.

Malfoy powoli zsunął się z biurka.

— Po co więc ograniczać się tylko do moich kieszeni? — zapytał, uśmiechając się szeroko. — Może powinnaś przeszukać również całą moją osobę. Wydaje się to całkiem sprawiedliwe. — Podchodząc bliżej, zręcznie rozwiązał swój zielono-srebrny krawat i go ściągnął.

— Nie. — Hermiona odchrząknęła. — Nie. — Powtórzyła swoim najpoważniejszym tonem. — To nie będzie konieczne.

Malfoy zacisnął dłoń na krawacie, zanim odrzucił go na pobliski stół i zaczął opróżniać kieszenie. Nie było w nich zbyt wiele: różdżka, kilka galeonów, ciężki pierścień. Spojrzała na ostatni przedmiot. Małe dzieło sztuki ze srebra i onyksu, z tłoczonymi srebrnymi smokami i dużym M pośrodku. Czytając motto na herbie, przeszedł ją dreszcz. Sanctimonia Vincet Semper. Czystość zawsze zwycięży.

— Dlaczego go nie nosisz? — zapytała, patrząc na niego. Draco był teraz głową rodziny, ponieważ skazanie Lucjusza na Azkaban pozbawiło go wszelkich tytułów, praw i majątku.

— Zrobiłabyś to? — zapytał, a jego uśmiech zniknął. Odwrócił wzrok. — Nosiłabyś go, gdybyś nie musiała?

— Nie — powiedziała. Zrobiła krok w prawo, żeby znów móc widzieć jego oczy. — Czy kiedykolwiek go założysz?

Twarz chłopaka była teraz całkowicie poważna, a jego oczy niczym srebrzyste szkło.

— Pewnego dnia — powiedział chłodno. — Pewnego dnia, kiedy to miano znowu będzie coś znaczyć. — Włożył pierścionek, różdżkę i monety do kieszeni, po czym położył przed Hermioną swoją torbę.

Wpatrywała się w miękką, skórzaną teczkę – prawdopodobnie kosztowała więcej niż cała zawartość jej kufra. Myślała o jego słowach. Jak Malfoy mógłby odzyskać honor swojego rodowego nazwiska? Czy było to w ogóle możliwe?

— I co, Granger?

Hermiona wciąż się wahała, kładąc dłoń na srebrnym zapięciu. Co spodziewała się tam znaleźć? Groźne talizmany? Czarodziejskie porno? Nie, musiała to zrobić. Nie mogła ryzykować kolejnej sytuacji z tą okropną Solą Ziemi.

Szybko, ale dokładnie przeszukała torbę, w wyniku czego znalazła tylko podręczniki, pergamin, kodeks zawinięty w płótno, puste fiolki po eliksirach, pióra, atrament i, ku jej rozbawieniu, małe srebrne lusterko.

— Czy będę przeszukiwany za każdym razem, gdy się spotkamy? — zapytał chłodno.

— Nie — westchnęła. Musiała mu chociaż trochę zaufać albo zrezygnować z tego całego pomysłu. Malfoy spakował torbę machnięciem różdżki, zostawiając na stole tylko owinięty Kodeks. Usiadł przed nim, a Hermiona zajęła miejsce obok.

Westchnęła, kiedy rozwinął materiał. Książka była tak piękna, jaką ją zapamiętała.

— To powinno być w…

— Nie zaczynaj, Granger — powiedział. — To książka, a nie skrzat domowy. Nie uwolnisz jej.

— Ale żeby nosić ją tak w torbie…

— To mój rękopis i jeśli zechcę, mogę go użyć nawet do wytapetowania sypialni. Czy możemy kontynuować? — Otworzył książkę, odsłaniając oświetloną stronę wypełnioną błyszczącymi, tańczącymi runami. Tekst był dość trudny do odczytania, a postacie machały podkreśleniami niczym małymi odnóżami, walcząc o jej uwagę.

— Pierwsza część książki to podsumowanie starożytnego prawa magicznego i elementarz różnych języków runicznych — powiedział Malfoy, brzmiąc bardzo pedantycznie. — Druga część to historia wielkich wydarzeń magicznego świata.

— Co to? — zapytała Hermiona, przesuwając palcem po rządku run na dole strony, uważając, aby nie dotknąć weliny.

— Notatki muzyczne — powiedział Malfoy.

Hermiona spojrzała na niego.

— Co? Naprawdę? Czy możemy…

Malfoy stuknął różdżką w runy. Natychmiast dokoła rozbrzmiała dziwna, przerywana melodia, powolna i smutna, aż ściskająca serce.

— Myślę, że to pieśń żałobna — mruknął. — Ten Kodeks został poświęcony Wulufowi Starszemu, stworzony z okazji rocznicy jego śmierci.

Hermiona była zachwycona. Nie mogła uwierzyć, że prawie sobie tego odmówiła.

— Muszę to dokładniej przestudiować — powiedziała. — Powinniśmy to skopiować. Jeśli nie pożyczysz manuskryptu, mógłbyś przynajmniej ofiarować Hogwartowi jego transkrypcję.

— Nie — powiedział Malfoy. — Ministerstwo wystarczająco splądrowało już nasz dom, a to by tylko zachęciło ich do kolejnego napadu. Nie zrobię tego matce.

Hermiona westchnęła i skinęła głową. W końcu zgodziła się przecież na jego warunki.

— W porządku. Ile już przetłumaczyłeś?

— Tylko kilka pierwszych stron i elementarz — powiedział Malfoy. Machnął różdżką, odsłaniając kartkę z pojedynczymi runami przy niewielkich obrazkach, jak w słowniku dla dzieci. Hermiona pochyliła się, podziwiając ruchome liście na szkicu drzewa. Ta książka była istnym cudem.

— Miałeś rację — powiedziała. — Nasz podręcznik jest do bani. Wyciągnij go z mojej torby, dobrze? — Zrzuciła z ramion szatę i podwinęła rękawy koszuli.

Nawet nie podniosła wzroku, kiedy wsunął podręcznik do jej dłoni, po prostu otworzyła go i kliknęła swoim mugolskim długopisem.

— Spójrz na to — mruknęła, gryzmoląc po podręczniku. — Ten przerywany wariant oddziela bezdźwięczne „k” od odpowiedniej dźwięcznej spółgłoski „g”, ale książka nawet nie…

Nie wiedziała, jak długo tam siedziała, zastanawiając się nad rozbieżnościami między Kodeksem a podręcznikiem. Od czasu do czasu konsultowała coś z Malfoyem, który na początku pozostawał w pobliżu, zanim wrócił do leżenia na biurku. Większość jej pracy polegała na brutalnym kopiowaniu i porównywaniu, z początku powolnym, jednak potem zaczęła dostrzegać pewne wzory i schematy. Jeśli trzonek „t” nie przekracza poprzeczki, to…

— Granger.

Skurcze w linii nosa sygnalizują…

— Granger.

Ale to nie odpowiada…

— Granger!

Spojrzała na Malfoya. Stał obok niej, a jego ręka spoczywała na rękopisie, zasłaniając jej widok na runy. Zirytowana pchnęła jego dłoń, ale nie chciał jej ruszyć.

— Granger, już prawie obiad.

— Nie, jeszcze nie — powiedziała, wciąż naciskając jego dłoń. Ślizgoni byli z pewnością bardzo zainteresowani jedzeniem.

Owinął dłoń wokół jej nadgarstka.

— Granger, mamroczesz nad tą książką od prawie dwóch godzin.

Zamrugała i wstała niechętnie. Przez okna nie wpadało już słońce, a jedna lub dwie lampy zapłonęły na ścianach, przełamując gasnące światło dnia. Malfoy puścił jej dłoń i zabrał rękopis, spakował go kilkoma szybkimi ruchami różdżki, a następnie położył torbę na stole.

— To było genialne — powiedziała, pakując ręcznie swoje rzeczy. — Nasz podręcznik do starożytnych run to praktycznie zbrodnia. — Podeszła do tablicy i podniosła kawałek kredy. — Spójrz na te warianty, dźwięk się zmienia…

— Nie, nie spojrzę. — Usłyszała za sobą głos Malfoya. — Koniec z runami na dziś.

— Ale kształt litery khon… — Hermiona urwała. Stał teraz tuż za nią, a zapach jego wody kolońskiej mieszał się z wonią suchej kredy. Jedna prosta linia, druga zakrzywiona, żeby obie mogły się spotkać…

— Więc — powiedział jej do ucha. Jego głos był głębszy, ostrzejszy. — Oto jesteśmy.

Hermiona zacisnęła palce na kredzie, zatrzymując się w akcie rysowania runy.

— Powiedz mi — ciągnął Malfoy. — Czy myślałaś o mnie?

Jej policzki rozgrzały rumieńce i poczuła ciepło rozchodzące się po jej szyi, odsłoniętej przez splecione warkocze. To była oczywiście odpowiedź, której potrzebował Malfoy. Duża, ciepła dłoń przesunęła się po jej nagim przedramieniu i wyciągnęła kredę z jej zaciśniętych palców. Usłyszała cichy klekot, gdy odrzucił ją na podłogę.

— Naprawdę o mnie myślałaś. Przyznaj. — Jego oddech zatrzymał się przy jej uchu. — Pragniesz mnie.

Przełknęła.

— Czy właśnie to mówisz wszystkim dziewczynom?

— Tylko tym, które mnie pragną — odparł z lekką kpiną.

Hermiona opuściła ramię i odwróciła się do Dracona, przygotowując ostre słowa w odpowiedzi. Duży błąd. Chłopak odpiął górne guziki swojej koszuli po zrzuceniu krawata, odsłaniając długą, bladą kolumnę jego szyi. Jego spojrzenie było hipnotyczne; nie mrugał, niczym wąż przed atakiem.

Zamarła. Malfoy położył lekko rękę na jej gardle, szorstkim wnętrzem dłoni na jej pulsie.

— Nie możesz się powstrzymać… Hermiono. Nie ma się czego wstydzić.

Wzięła głęboki wdech, oczarowana jego głosem, zapachem, ciałem tak blisko. Słowo „wstyd” wpadło do jej myśli jak kamyk w głęboki staw. Oczywiście nie było w tym ani krzty wstydu. Nie mogła nic na to poradzić. Ta myśl wywołała drżenie w tym pseudo-magicznym uroku, jaki na nią rzucał. Cofnęła się jeszcze bardziej w kierunku tablicy. Jej umysł, lekko przytępiony przez dwie godziny ślęczenia nad runami, z trudem nadążał za ciałem. Ciężar osobowości Malfoya zaczynał ją przytłaczać.

— Wiem, czego chcesz — szepnął, a jego usta znajdowały się kilka cali od jej własnych.

— Nie. — Usłyszała swój głos, nieco zdyszany. — Wiesz, czego ty chcesz, Malfoy. I masz nadzieję, że ja chcę tego samego.

Wyglądał na zadowolonego.

— Wiem, że chcesz tego samego. — Musnął ustami linię jej szczęki, zacisnął dłoń na jej talii. Pocałował puls na szyi, z lekkim naciskiem języka i zębów, pozwalając drugiej dłoni puścić jej gardło, by prześlizgnąć się po biodrze i zjechać niżej, wręcz dokuczliwie. Hermiona oparła głowę o tablicę, jej powieki nagle zaczęły wydawać się takie ciężkie.

— Jesteśmy tutaj sami — mruknął wprost jej do ucha. — Nikt inny nie musi wiedzieć.

Hermiona zdała sobie sprawę, że jedna z jej nóg zaczęła lekko się wyginać. Odsunęła ją i wyprostowała się. 

— Nie, Malfoy — powiedziała stanowczo, wyrywając się i odchodząc od tablicy. — Nie masz pojęcia, co czuję.

— Och, ależ mam — odparł, uśmiechając się.

Pokręciła głową, niczym pies strząsający wodę. Potem ponownie skupiła się na Malfoyu, którego uśmiech nieco zbladł.

— Cóż, miło było! — powiedziała radośnie. Wyciągnęła różdżkę i przywołała torbę oraz szatę do swojej ręki. — Czas na obiad!

Malfoy położył dłoń na jej ramieniu z różdżką.

— Nie chcesz iść — powiedział.

— Co się z tobą dzieje, Malfoy? — zapytała, teraz w pełni czujna. — Puść mnie.

— Mam puścić? — zapytał, przesuwając palcami po jej ramieniu w kierunku trzymanej przez nią różdżki.

Dość. Hermiona cofnęła się i uniosła różdżkę.

— Nie wiem, do jakich rzeczy jesteś przyzwyczajony, Malfoy, ale nie lubię, gdy mówi mi się, co czuję, co myślę i czego potrzebuję.

Oczy Malfoya rozszerzyły się. Jego własna różdżka wciąż leżała na stole, poza zasięgiem. Hermiona patrzyła teraz gniewnie.

— Czy taki był twój plan? —  zapytała. — Zwabić mnie tutaj swoim pięknym rękopisem, a potem zmusić do pocałowania cię? — Była wkurzona. — Czy to jedyny sposób, w jaki w dzisiejszych czasach możesz zaliczyć?

Zmrużył na nią oczy.

— Uważaj na swoje słowa, Granger.

— Najwyraźniej uważasz na nie wystarczająco za nas dwoje — warknęła. Skierowała różdżkę na jego gardło. — Czy to twoja słynna ślizgońska technika uwodzenia? Cóż, wymaga dopracowania.

Malfoy uniósł ręce.

— W porządku, ale teraz odłóż już różdżkę…

— Odwróć się i stań twarzą do ściany — powiedziała.

— Granger, ja…

— Odwróć się, Malfoy, albo przysięgam, że znów cię spetryfikuję i tym razem nie pójdę na łatwiznę.

Wykrzywił usta i odwrócił się twarzą do ściany.

— Gdybyś tylko…

Nie czekała, żeby usłyszeć resztę. Trzasnęła drzwiami klasy, wychodząc na zrujnowany korytarz, potykając się o gruz, i nie zatrzymując, dopóki nie dotarła do schodów na trzecim piętrze. Uczniowie rozproszyli się przed nią, gdy podeszła do portretu z różdżką wciąż zaciśniętą w pięści.

— Szczęśliwe hipogryfy — warknęła do Grubej Damy.

***

Ginny leżała zwinięta na łóżku, czytając, kiedy Hermiona wpadła do ich pokoju. Rzuciła torbę na podłogę.

— Co się stało? — zapytała Ginny.

— Malfoy się stał — powiedziała Hermiona, odkładając różdżkę na biurko.

— Malfoy? Naprawdę? — Ginny spojrzała na nią przenikliwie. — Próbował ci coś zrobić?

Hermiona padła na małą sofę stojącą w rogu, serce wciąż dudniło jej od nerwów i biegu.

— Tu nie chodzi o to, co zrobił, Ginny… — powiedziała powoli, próbując dobrać odpowiednie słowa. — Tu chodzi o to, w jaki sposób to zrobił. Jakby znał wszystkie moje myśli i uczucia i nic, co bym powiedziała, nie miało znaczenia. — Krzywołap wskoczył jej na kolana, pogłaskała go. — Byłam idiotką — westchnęła.

— Przestań — powiedziała Ginny, zeskakując z łóżka i siadając obok niej.

— Byłam taka wściekła. Prawie znowu go przeklęłam.

Ginny uniosła brwi.

— Znowu?

— Spetryfikowałam go w zeszłym tygodniu — wyznała. — On... szedł w moją stronę.

— Więc go spetryfikowałaś?

— Tylko trochę — westchnęła. — A teraz… uczyliśmy się… hm, uczyliśmy się. I nagle zaczął mnie sobą przytłaczać, mówiąc, że wie, czego chcę, co czuję… 

— Myślisz, że używał na tobie legilimencji?

— Nie, nie sądzę. Tylko to jego wielkie ego Malfoya wpadło w amok.

— Czy on… — Ginny odchrząknęła. — Czy on się mylił?

Hermiona jęknęła. 

— Nie, nie do końca. Myślałam, że go znam. Czy to nie jest głupie? Tydzień i dzień z powrotem w tej szkole i śmiem twierdzić, że chyba znam Dracona Malfoya. — Zacisnęła dłoń na futrze Krzywołapa, który zawył w proteście. — Och, przepraszam, Krzywku.

— Ale tym razem go nie przeklęłaś. — Ginny usiłowała to wyjaśnić.

— Nie. Ale miałam ochotę go spoliczkować — burknęła Hermiona. — Mogłoby mu to nawet dobrze posłużyć.

Ginny uśmiechnęła się.

— To było w sumie trochę śmieszne. — Hermiona spojrzała jej w oczy. — Powiedział: „Wiesz, że mnie chcesz” — zanuciła, naśladując ton Malfoya. — Serio.

Ginny zaśmiała się otwarcie.

Ich uwagę zwróciło pukanie w okno. Hermiona spojrzała w stronę szyby, aby dostrzec dużego puchacza fruwającego na zewnątrz. Podeszła do biurka i podniosła różdżkę, żeby zdematerializować szybę, po czym zdjęła zwój z nogi ptaka. Sowa huknęła z wyższością i odleciała.

— Od kogo to? — zapytała Ginny.

— Od Malfoya — odparła Hermiona, przywracając szybę machnięciem różdżki. Pergamin był oprawiony i oznaczony znajomą zieloną wstążką i runą.

— Rozpoznajesz jego pismo? Co wy takiego razem robicie? — zażądała Ginny.

Hermiona nie odpowiedziała, podrzucając nieotwarty zwój w powietrze i celując w niego różdżką. 

— Incendio!

Zwój spłonął i zniknął w kłębie dymu.

Ginny skinęła głową.

— Co teraz?

— Nic — odparła Hermiona ze zmęczeniem, wyciągając książkę z torby. — Muszę się pouczyć.

— Co powiesz na obiad? — zaproponowała Ginny.

Hermiona pokręciła głową, choć była już trochę głodna, bo zrezygnowała tego dnia z lunchu.

— Odwiedzę kuchnię i ci coś przyniosę — oznajmiła Ginny. — Powiem, że nie czujesz się za dobrze.

Po wyjściu przyjaciółki, Hermiona wzięła długi prysznic, aby uspokoić nerwy. Wczołgała się do łóżka ze stertą zadań do odrobienia, próbując zatracić się w swoim eseju z transmutacji. Pracowała nad nim, aż do powrotu Ginny.

— Proszę — powiedziała Ginny, wyciągając papierowe pudełka z torby. — Mieli niezły placek pasterski, jeszcze ciepły i do tego półmisek jabłkowy. O, i jeszcze to. — Włożyła butelkę do ręki Hermiony. — Ostatnie piwo kremowe z imprezy. Rozkaz uzdrowicielki Ginny.

— Jesteś naprawdę dobrą przyjaciółką — powiedziała Hermiona, pochłaniając jedzenie.

Ginny usiadła na łóżku obok niej.

— Malfoy osaczył mnie w holu po kolacji.

Hermiona spojrzała na nią zdziwiona, z ustami pełnymi ciasta pasterskiego. Przełknęła i upiła łyk piwa kremowego.

— Był zły?

— Nie. — Ginny wyglądała na zamyśloną. — Wydawał się zaniepokojony. Zdenerwowany.

Hermiona sceptycznie pociągnęła nosem.

— Powiedziałam mu, że spaliłaś jego wiadomość bez odczytania — ciągnęła. — Naprawdę chciał cię zobaczyć, śledził mnie przez całą drogą. Myślałam, że będzie próbował włamać się do wieży.

Hermiona westchnęła. On naprawdę przekraczał wszelkie granice.

— Ron… przyszedł, kiedy kłóciłam się z tym gadem. Nie martw się, nic nie słyszał — zapewniła ją Ginny. — Sama obecność Malfoya wystarczyła, by go rozjuszyć.

— Co zrobił Ron?

Ginny przewróciła oczami.

— Zaczął warczeć, mówiąc Malfoyowi, żeby spieprzał, oskarżając go o napisanie tej cholernej wiadomości. Malfoy był spokojny, dopóki Ron nie powiedział mu, żeby trzymał się z daleka od ciebie i że nie jest wart przebywania w tej samej przestrzeni co ty. Wtedy Malfoy uderzył nim o ścianę.

Hermiona wzięła głęboki wdech.

— Gruba Dama zaczęła krzyczeć, a potem pojawił się Irytek i zaczął ich wyzywać — kontynuowała. — Ron zaczął robić jakieś dzikie wymachy w stronę Malfoya, a ten ledwo próbował się bronić.

— Prawdopodobnie wie, że zostałby wyrzucony, gdyby mu coś zrobił — powiedziała Hermiona. — Bijatyka naruszyłaby warunki jego obecności w tej szkole.

— Zgadza się. W każdym razie powiedziałam Malfoyowi, żeby spieprzał, a on posłał mi to spojrzenie…

— I co potem? — zapytała słabo Hermiona, wyobrażając sobie czar szatańskiej pożogi i Malfoya pakującego swój kufer do Azkabanu.

Ginny wzruszyła ramionami. 

— Powiedział: „Powiedz jej, że przepraszam”. I poszedł.

— Poważnie? Naprawdę to powiedział?

— Tak! — Ginny potrząsnęła głową. — Ciężko mi to mówić, ale brzmiał szczerze. 

Hermiona jęknęła.

— Jutro Ron będzie odrażający. Co za pieprzony bohater. — Skończyła resztkę ciasta, po czym opróżniła do dna butelkę piwa kremowego.

— Co zamierzasz zrobić? — zapytała Ginny.

— Idę spać — odparła ze zmęczeniem, odsyłając czarem pudełka i sztućce. Ponownie przytuliła Ginny. — Dziękuję — szepnęła.

— Wszystko będzie dobrze — powiedziała Ginny. — W końcu to tylko głupia fretka.

Leżąc w swoim łóżku, Hermiona poczuła ogromną tęsknotę za domem. Chciała, żeby jej matka pojawiła się z gorącą czekoladą i szczerym uściskiem. Żałowała, że nie wiedziała, co tak przeraziło Malfoya. Najpierw wydawał się być w porządku, a potem jakby… stracił nad sobą kontrolę. Żałowała, że nie mogła dłużej studiować Kodeksu, zanim Malfoyowi odbiło. Żałowała, że żaden inny uczeń Hogwartu nie był na tyle dobry, żeby pomóc jej w eksperymentalnych eliksirach. A już przede wszystkim żałowała, że nie poczuła palącego gniewu, zamiast tej mdłości, jakby straciła kogoś na wzór przyjaciela. Głupia. W końcu zasnęła, marząc o puchaczach obładowanych półmiskami jabłek i starożytnych runicznych manuskryptach płonących w gigantycznym ognisku.


18 komentarzy:

  1. Oj ten Malfoy :D skubany wie co robi i jak działać :P
    Coś czuję, że opanowanie się w takiej sytuacji musiało być naprawdę trudne dla Hermiony :)
    Ale doskonale ja rozumiem, ja też nie trawię, gdy mi facet próbuje wmówić czego chcę, jakby wiedział lepiej ode mnie.
    Ale muszę przyznać, że pomijając oczywiście tą kwestie, takie uwodzenie, dotyk oj gorąco mi się zrobiło ;)
    Z jednej strony kusi Hermionę, z drugiej chyba go kręci, że mu odmawia.
    Wydaje mi się, że jak faktycznie coś tu wybuchnie w pewnym momencie :D
    Zaskoczył mnie tymi przeprosinami - z jednej strony ta wersja Draco, której wszyscy się boją i unikają. Z drugiej widzę chłopaka, który się cierpiał zmuszany do rzeczy, których nie chciał, stąd ten pierścień w kieszeni, wie że to na nim spoczywa obowiązek wobec rodziny - naprawić błędy przodków i ta wizja musi być naprawdę trudna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malfoy to nasz przebiegły gadzik ;)
      Sytuacja w Klasie Zaklęć była dość pikantna, nie ukrywam ;)
      Spokojnie, za jakiś czas nastąpi ta wyczekiwana eksplozja :D
      A przeprosiny Draco? Skąd wynikły? Odpowiedź będzie w kolejnym rozdziale :D
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  2. Ale że co tu się odborsukowało? Malfoy się prawie rzucił na Hermione! Prawie coś tam się stało! O kochana Helgo Hufflepuff! Aż mam ciarki po tej scenie z klasy zaklęć. No magnetyzm i przyciąganie aż buchało od nich jak ogień! Ja to bym się tam nawet nie próbowała powstrzymywać tylko zajęłabym się nim jak należy xD Ale wgl czemu on się tak zachował, czemu tak nagle zaczął na nią napierać i czemu można powiedzieć, wiedział, co ona czuje?! O matulu ile pytań! Coś między nimi jest i doskonale to widać, obydwoje to widzą, tylko Draco trochę źle to rozegrał, za szybko. Za krucha jest ta ich relacja, żeby mógł się na nią rzucać jak lew (no on to raczej z lwem za dużo wspólnego nie ma, ale wąż mi w tym kontekście nie pasuje xD) na zwierzynę! Draco, jaki ty niewyżyty jesteś! Weź ty się zachowuj, takim zachowaniem to sobie więcej jej sympatii nie zaskarbisz, tylko ją rozwścieczysz. No ale chciał przeprosić i to też mnie zaskoczyło, naprawdę ten nowy Malfoy jest bardzo intrygujący. Szkoda, że nie mógł oddać Ronowi, bo chciałabym zobaczyć jego rozkwaszony nosek, no ale cóż. Kolejny dzień z przechwałkami Weasley'a jak to załatwił Malfoya walcząc o honor swojej ukochanej, z którą i tak nie będzie. Rycerz od siedmiu boleści. Rycerz na ośle zamiast konia, bo sam głupi jak osioł. Już wolę Hermione z Nottem chyba. Istny z niego Ślizgon, nie mówi wprost, skrada się, no zobaczymy co mu z tego wyjdzie :D A Ginny jest wspaniałą przyjaciółką! A gdyby Lavender wiedziała co się stało między Hermioną a Draco! O Merlinie, chyba by się serio kolejna bitwa o Hogwart zaczęła! Brown by tego nie darowała Hermionie w życiu. Najpierw ją ostrzega przed nim a teraz sama prawie się obściskiwała z nim w opuszczonej sali xD
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, co tam autorka dla nas przygotowała, skoro mówi, że będzie gorzej. Strach się bać!
    Pozdrawiam Was cieplutko dziewczyny! Kolejne świetne tłumaczenie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej właśnie, wspominałaś, że jesteś Hufflepuffem - niebawem czeka na ciebie coś ciekawego (godna reprezentacja twojego domu, jakiej nie dała nam J.K.Rowling) :D
      Ja to aż czułam iskry tryskające w tej scenie, oj była ciekawa :D Ale więcej nie mówię, bo odpowiedź już w kolejnym rozdziale ;)
      "Rycerz na ośle zamiast konia" - leżę i kwiczę XDDDDDD KC
      Lavender się wkrótce mocno uaktywni ;)
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
    2. O to mnie teraz jeszcze mocniej zaciekawiłaś co to dla nas autorka przygotowała z tym moim kochanym Hufflepuffem, serio nikt nas docenić do końca nie potrafi a my nie jesteśmy taki ciamajdami jak większość nas przedstawia :( Także będę z niecierplwością czekać na to, co się będzie dziać. No a Ron na białym koniu nie pasuje jako rycerz, bardziej na ośle by lepiej wyglądał w tym swoim wyimaginowanym świecie gdzie "Weasley jest królem". Coż to takiego znowu Lavender odwali? Oj serio się nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów :D

      Usuń
  3. O matko, jaki rozdział! Czytałam chyba z otwartymi ustami, przysięgam!
    Co ten Malfoy ma w głowie, nic już nie rozumiem - a to dopiero 13 rozdział z 79! Aż strach się bać, co będzie dalej ;) Sądziłam, że pojawi się kolejna głęboka rozmowa albo ostrzejsza wymiana zdań, bo w końcu w powietrzu aż iskrzy, kiedy są razem, ale... ale TO!? No ładnie. Oczywiście od razu pomyślałam, że Draco chce w swej męskiej naiwności wykorzystać Hermionę, żeby odzyskać honor rodu, czy cokolwiek równie uroczego. Ale jednak jeszcze się łudzę, że to po prostu nieodparty urok Granger XD Nie mniej zaparło mi dech w piersi, jak czytałam tę część rozdziału!
    Ron-bohater, omajgad, to się może faktycznie dziać przy stole, jak będzie wszystkim opowiadał, jak to "nie sprał" Malfoya :D Obym się myliła, bo nie zdzierżę :D
    Gin - kochana, rozsądna, Gin :) I taka, hm, współodczuwająca i nieosądzająca? Uwielbiam ją tu!

    Udanej sobotki, dziewczynki ;*
    Mała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ten czytałaś z otwartymi ustami to kolejny będzie czytany ze szczeną na podłodze XD
      Oj jeszcze wiele dramatów nas czeka - aż nie mogę się doczekać aż tam dotrzemy :D
      Ron to Ron... Ma jakieś zbyt mocne zapędy do bycia failed superhero :D
      A Ginny to kochana, wspierająca, ale charakterna przyjaciółka <3
      Pozdrowionka :*

      Usuń
  4. Absolutnie jestem wkręcona w to opowiadanie i czekam na dalszy ciąg. Dawno tak mi się jakieś nie podobało. Częściej i gęściej tych rozdziałów proszę 😊🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww cieszę się, że się podoba <3
      Jeszcze wiele przed nami, ale uwierz mi - warto ;)
      Rozdziały dodaję zawsze 1 dziennie (przeważnie w okolicach południa), ale zdarzają się bonusowe wieczorem ;)
      Jest taka mała zasada u mnie, że im więcej komentarzy, tym wcześniej dodaję kolejny rozdział, także mam nadzieję, że jeszcze nie raz wyrazisz tutaj swoje zdanie :D
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  5. To opowiadanie ma serio mega klimat 😍
    Swoją drogą zawsze jak ktoś się gdzieś pokłóci/coś się wydarzy to mam takie "no pogadajcie ze sobą!". I teraz totalnie tak miałam- no Miona, pogadaj z nim- może Cię przeprosiiii. No o co było w tej wiadomości.. czemu spaliła- ja bym przeczytała choćby z ciekawości 🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam - uwielbiam klimat The Gloriana Set, ba! Kocham go całym serduszkiem <3
      Hermiona ma tu ostry charakterek, w końcu silna, niezależna kobieta. Ale spokojnie - jeszcze czeka nas ich konfrontacja i to niebawem :D
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  6. Co ten Malfoy miał na myśli... On próbował na niej jakieś sztuczki! I nie mówie tu o podrywie boga seksu Slytherinu xD
    Zaczyna się robić ciekawie! Czytałam tyle różnych Dramione, ale z taką relacją między tą dwójką, jeszcze nie widziałam. Intrygujące!

    Adirella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź w kolejnym rozdziale ;) Więcej nie podpowiadam :D
      Pozdrawiam cieplutko <3

      Usuń
  7. Ja to myślę że to musi być jakieś zaklęcie albo jakaś "klątwa" ciążaca na ten książce o runach. No zobaczymy i czekam na więcej.

    Pozdrawiam. 😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo ciekawa koncepcja :o
      Może nie ciąży ona na książce o runach ale będziemy mieć do czynienia z wieloma rzeczami tego typu ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  8. cześć :) zaczęłam czytać wersję oryginalną i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba twoje tłumaczenie. dobrze oddaje ducha opowiadania. jestem ciekawa jak to wyjdzie do końca :) jeszcze sporo rozdziałów przed nami, bardzo mi się podobają postacie- Malfoy, któremu zależy na Hermionie , przecież by się nie chwalił zwojem, gdyby nie oczekiwał zainteresowania z jej strony, prawda? Nott mnie irytuje, na Rona już mam alergię, tylko Nevil ratuje sytuację :) do przeczytania! :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka :D
      Bardzo cieszę się, że tłumaczenie odpowiada oryginałowi - bardzo starałam się oddać klimat i tłumaczyć jak najwierniej, bo oryginał to majstersztyk :D Samo tłumaczenie jest już skończone, ale przechodzi długi i żmudny proces betowania i korekty merytorycznej ;)
      Mogę ci zdradzić, że w Nevillu możesz pokładać sporo nadziei, bo niejedną sytuację ;)
      Pozdrawiam cieplutko i mam nadzieję, że do zobaczenia częściej :*

      Usuń
  9. Od napięcie dosłownie moje policzki płoną, a na plecach mam ciary. Malfoy doskonale wie co myśli i czuje HErmiona, chcoiaż ona się do tego przyznała w swoim SUPEL to i tak chce od tego uciec, właściwie się nie dziwię, bo jednak po tylu latach wzajemnej nienawiści nie można się temu dziwić... Jednak to uciekanie, jak dla mnie strata ich czasu :P Hermiona musiała mieć silne samozaparcie i opanowanie w sobie, podziwiam, bo ja bym kroku nie zrobiła miałabym takie miękkie nogi :)
    Zawsze dziwiło mnie, że Hermiona analizuje wszystko w głowie i to pamięta, ja mam nieraz tak złożone procesy myślowe, ale jak ich nie zapiszę to następnego dnia będę pamiętała tylko część moich wniosków. Ten SUPEL to genialny pomysł i bardziej realny niż rozważanie wszystkiego w swojej głowie. Hermiona mi troszkę przypomina mnie w moich młodych latach kiedy pisałam kodem w razie gdyby zeszyt dostał się w niepowołane ręce.
    Szkoda, że Hermiona nie dała szansy Draco kiedy chciał z nią porozmawiać, może to by też troszkę zmieniło jej zdanie o nim, zmienił się, Malfoy i przepraszanie? Właściwie teraz przypomniałam sobie, bo się chyba nie odniosłam, ten uśmiech kiedy wychodził po rozmowie w Pokoju Wspólnym po imprezie - u niego też musi to wszystko coś znaczyć. Może jako Malfoy nie jest przyzwyczajony do zdobywania? Może nie wie jak się zachować? Dlatego na prawdę myślę, że to opowiadanie byłoby też genialne takie z perspektywy Draco <3
    Pierścień, właściwie teraz do mnie dotarła taka myśl, ile obowiązku spoczywa na ramionach Draco. Teraz jest w szkole, ale kiedy z niej wyjdzie, odbudowa nazwiska, dwór i przede wszystkim opieka nad matką, została sama, ciekawe co czuje, jednak zawsze sprawiała takie wrażenie nie wiem uzależnionej, zależnej od Lucjusza. Czy jest szczęśliwa bez niego? Poczuła wolność? Na pewno też wie jak alienowany jest Draco, jak samotny musi się czuć.
    Ciekawa jestem jak to się rozwinie dalej, genialne opowiadanie <3 Genialny klimat <3 Na prawdę Vera idealny wybór do tłumaczenia, to dopiero początek, a ja już jestem mega mega mega (!) wdzięczna :) <3

    OdpowiedzUsuń