— Dzisiaj — zaczął Slughorn — zaczniemy warzyć eliksir Fiducia*.

Puls Hermiony przyspieszył. W końcu coś ciekawego.

— Czy ktoś może mi powiedzieć, jaki jest główny efekt działania Fiducii? — zapytał profesor.

— Zaufanie — wycedził Malfoy. — Po spożyciu eliksir sprawia, że osoba ufa każdemu, kogo spotka.

Hermiona spojrzała na niego z wściekłością, opuszczając rękę.

— Tak, dziesięć punktów dla Slytherinu — oznajmił Slughorn. — I z tej właśnie racji Fiducia jest klasyfikowana przez Ministerstwo Magii jako oficjalnie kontrolowana substancja, na równi z Veritaserum, czyli miksturą zmuszającą ludzi do mówienia prawdy. To również doskonałe wprowadzenie do eliksirów warzonych na czas. Czy ktoś może zdefiniować, czym jest eliksir zaparzany na czas? 

— To mikstura warzona według ściśle określonego harmonogramu — wyrecytowała gładko Hermiona, rezygnując z podnoszenia ręki. — Nie wystarczy tylko dodanie składników we właściwej kolejności, ponieważ znacznie istotniejsze jest, by dokonywać tego w określonych momentach.

— Bardzo dobrze, dziesięć punktów dla Gryffindoru. — Slughorn machnął różdżką i na tablicy pojawiła się lista składników. — Warzenie skutecznego eliksiru Fiducia wymaga praktyki i wyjątkowej pracy zespołowej, więc nie oczekuję, że ktokolwiek z was odniesie sukces za pierwszym razem. Dzisiaj zrobimy kilka szybkich prób, aby zapoznać się z przepisem, zanim spróbujemy uwarzyć go w następnym tygodniu.

Slughorn spojrzał na uczniów i zmarszczył brwi.

— Nie powinienem mówić tego uczniom na tak zaawansowanym poziomie, ale dla formalności przypominam, że każdy kto zostanie nakryty na posiadaniu eliksiru Fiducia poza zajęciami, zostanie surowo ukarany. To bardzo potężna magia. Kto może powiedzieć dlaczego…

— Ponieważ takie zaufanie nie jest zdobyte — wtrąciła Hermiona. Slughorn wyglądał na poirytowanego. Masz za swoje, pomyślała. Właśnie dlatego powinniśmy się zgłaszać. — Ta magia tworzy coś, czego w rzeczywistości nie ma, ponieważ na prawdziwe zaufanie trzeba sobie zapracować.

— To śmieszne — sprzeciwił się Malfoy. — Jest wielu głupców, którzy zaufaliby komukolwiek bez pomocy jakiegośtam eliksiru.

Hermiona wzruszyła ramionami.

— Ktoś stworzył to zaufanie, nawet jeśli nie jest jego odbiorcą. Zaufanie wciąż musi zostać zdobyte.

— A to zaufanie można stracić — powiedział ponuro.

— I znowu odzyskać. 

— To byłoby jeszcze trudniejsze — powiedział.

— Tak, tak, to bardzo złożony temat, jak i cały eliksir! — huknął Slughorn. — I teraz widzicie, dlaczego jego przygotowanie i posiadanie jest ściśle kontrolowane. Czas zacząć!

— Co to było, do cholery? — Ron zapytał chrapliwie Hermionę, gdy Malfoy i Lavender poszli po składniki.

— Nie wiem, o co ci chodzi — odpowiedziała, zdejmując zegarek i przyklejając go do pobliskiej ściany. Wyjęła z kieszeni szaty gumkę do włosów i upięła loki w luźny kok.

— Ty i on. — Ron niewyraźnie machnął rękami. — Rozmawialiście.

— Dyskutowaliśmy na temat zajęć, Ronaldzie. — Hermiona wlała do kociołka kubek wody deszczowej i rozpaliła ogień. — Lavender codziennie rozmawia z Malfoyem, dlaczego jej się nie czepiasz?

— Hermiono — mruknął Ron, ściszając głos. — Dlaczego próbujesz trzymać ją z dala od Malfoya?

Spojrzała na niego.

— Naprawdę muszę ci to wyjaśniać? Ten facet to jeden wielki kłopot. Oczywiście, że powinna trzymać się z dala od Malfoya! Wszyscy powinni trzymać się z dala od Malfoya!

Cholera, naprawdę nie miała tego na myśli. Spojrzała z powrotem na swój kociołek i oczywiście on już tam był. Trzymał tacę z butelkami, przeszywając ją lodowatym wzrokiem. 

— Malfoy, ja…

— Krok pierwszy, Granger — powiedział krótko.

— Malfoy, ja…

— Krok… pierwszy — warknął przez zaciśnięte zęby.

— Co się dzieje? — zapytała Lavender, podchodząc z własną tacą. — Draco, wyglądasz na trochę spiętego, czy ona ci przeszkadza…

— Krok pierwszy — powtórzyła ostro Hermiona. — Trzy łyżeczki ropy z czyrakobulwy na mój znak, trzy, dwa, jeden…

Malfoy wrzucił ropę i skinął głową. Hermiona zaczęła odliczać od trzydziestu, gdy on szybko ważył jaja bahanki i przekładał je na mały talerz.

— Cztery, trzy, dwa, jeden… Teraz — powiedziała, a Malfoy zsypał zawartość talerza do kociołka. — Zamieszaj trzy razy w ciągu… Pięć, cztery…

Eliksir był szalenie zawiły, jednak jego złożoność koiła nerwy i Hermiony, i Malfoya. Przepis sprawiał, że warzenie eliksiru wielosokowego wyglądało przy nim niczym mieszanie lemoniady. Nie było miejsca na przerwy w koncentracji, więc szybko wpadli w jednostajny rytm, przy którym bez słowa wiedzieli, czego teraz potrzebuje drugie z nich.

Siedzący po drugiej stronie stołu Ron i Lavender dość wcześnie wpadli w kłopoty. Lavender wciąż dodawała niewłaściwe składniki i przypadkiem opryskiwała się ropą z bulionu. Ron nieustannie mylił czas i pod koniec wykrzykiwał tylko przypadkowe liczby. Para trzy razy musiała wyrzucić zawartość kociołka i zacząć od nowa, a ich wysiłki szybko przerodziły się w sprzeczkę o przepis i walkę o łyżkę.

Aby pozostać skupionym pośród chaosu, jaki opanował drugi koniec stołu, Hermiona i Malfoy pochylili głowy bliżej siebie. Dotarli do tej części procesu warzenia, która wymagała jednoczesnego dodawania składników, co mogło być naprawdę skomplikowane. Hermiona musiała liczyć i jednocześnie dodawać porcje węgorzy i liści rdestu, podczas gdy Malfoy również miał w pełni zajęte ręce, utrzymując porządek w składnikach, jednocześnie wlewając zawartości fiolek do kotła w regularnych odstępach czasu. Momentami Hermiona odnosiła wrażenie, że nawet oddychają synchronicznie, a jej serce zaczynało bić szybciej. Znajdował się tak blisko.

Poczuła ulgę, kiedy rozpoczęli zsynchronizowane mieszanie – przy użyciu dwóch łyżek było to trochę zagmatwane, ale wciąż łatwiejsze niż dodawanie składników. Hermiona odchyliła głowę do tyłu i spojrzała na Malfoya z uśmiechem. Jego usta również wygięły się lekko. Hermiona zamrugała i prawie upuściła łyżkę, jednak zanim to się stało, ścisnęła ją mocniej, próbując odpowiedzieć mu spojrzeniem: „Nie miałam tego na myśli”. Uśmiech Malfoya zbladł, ale wyraz jego twarzy wydawał się mniej nieubłagany niż wcześniej.

— Ostatni składnik — powiedziała, a chłopak skinął głową. Zmieszał krew smoka i śluz gumochłona w małej fiolce, po czym podał ją Hermionie. — Ja? — zapytała. Niemal niezauważalnie skinął głową.

Spojrzała na wskazówkę sekundową na zegarku, odliczając „Trzy… dwa… jeden…”, po czym wlała zawartość fiolki do kociołka.

I kompletnie nic się nie stało. Hermiona i Malfoy spojrzeli na miksturę, a potem na siebie. Oboje oniemiali. Twarz Malfoya pociemniała, a policzki Hermiony rozgrzały rumieńce. Czyżby cała ich ciężka praca okazała się daremna…

— Poczekajcie — powiedział cicho Slughorn. Stał obok ich stołu, trzymając swój ogromny, magiczny zegarek kieszonkowy, a cała klasa milczała, obserwując wszystko bacznie. — Poczekajcie. 

Płyn w kociołku zaczął wirować, mieniąc się na zielono i różowo, niczym zmieszana i wściekła mikstura Auramatis. Nagle na powierzchni pojawił się zawiły wzór przypominający brokatową zasłonę. Powierzchnia eliksiru znieruchomiała.

— Świetna robota — oznajmił Slughorn. — Teraz go przetestujemy.

— W jaki sposób? — zapytał Malfoy.

— Hmm… ach, panie Weasley, proszę wycelować różdżkę w pana Malfoya — powiedział z rzadko spotykanym uśmieszkiem na swojej szerokiej twarzy. Po raz pierwszy Hermiona zrozumiała, dlaczego to właśnie ten mężczyzna był opiekunem Slytherinu.

Ron prawie zatoczył się z pośpiechu, wyjmując z kieszeni różdżkę, by wycelować nią w Malfoya. Hermiona uśmiechnęła się kwaśno.

— Profesorze… — zaczęła.

— A teraz, panie Malfoy — powiedział Slughorn, nie dopuszczając jej do słowa. — Proszę, abyś położył obie ręce na stole i pozwolił panu Weasleyowi stuknąć cię różdżką w nos.

Stłumiony chichot przeszedł przez obserwujący ich tłum. Malfoy uniósł brew.

— Nie ma mowy, profesorze.

Slughorn uniósł brwi. 

— Chcesz powiedzieć, że nie ufasz panu Weasleyowi na tyle, by pozwolić mu stuknąć cię różdżką w nos?

— Gdybym mógł, to w ogóle nie ufałbym Weasleyowi, nawet bez różdżki.

— Profesorze, zamiast tego niech profesor pozwoli dotknąć Ronowi mojej twarzy — powiedziała nerwowo Hermiona. Czuła, że ktoś tu zaraz może zostać przeklęty.

— Nieadekwatny test. Pan Weasley jest twoim przyjacielem. Oczywiście, że mu ufasz.

— A więc Malfoy — powiedziała zirytowana.

— Wszystkie oznaki wskazują, że panu Malfoyowi możesz ufać nawet bardziej — odparł Slughorn.

Pomruki przeszły przez klasę, a Ron mocniej zacisnął dłoń u podstawy swojej różdżki.

— Panie Malfoy, nalegam — dodał Slughorn, a stalowa nuta wkradła się do jego głosu.

Marszcząc brwi, Malfoy zanurzył fiolkę w zielono-różowym wywarze i pociągnął szybki łyk. Hermiona przygryzła wargę. To musiał być dla niego akt sporej odwagi. Mogła się mylić, jednak nie sądziła, by chłopak komukolwiek ufał.

— Poproś o pozwolenie — nakazał Ronowi Slughorn.

— Czy… czy mogę dotknąć twojego nosa? — wydukał Ron.

Malfoy nadal marszczył brwi.

— Tak.

— Czy ufasz mu, że to zrobi? — zapytał Slughorn.

Malfoy położył dłonie na stole.

— Choć Weasley jest niekompetentny pod każdym możliwym względem, to wierzę, że tak proste zadanie uda mu się wykonać bez większych problemów.

Hermiona nie mogła powstrzymać chichotu. Fiducia zaszczepiała w ludziach zaufanie, jednak nie zmieniała ich osobowości.

Z drżeniem dłoni Ron lekko stuknął różdżką w nos Malfoya i szybko się cofnął. W całej klasie wybuchnął aplauz, chociaż nie było jasne, czy klaskali dla Rona, dla Malfoya, czy udanego eliksiru.

— Jak długo utrzymują się efekty? — zapytała Hermiona.

— Około godziny — powiedział Slughorn. Poklepał Malfoya po ramieniu. — Dobra robota. Dwadzieścia punktów dla Slytherinu. Zostaniesz tu ze mną, dopóki nie będę przekonany, że eliksir przestał działać.

Odwrócił się do reszty uczniów.

— Pan Malfoy i panna Granger osiągnęli dziś coś niezwykłego. Nigdy wcześniej nie widziałem eliksiru Fiducii uwarzonego w tak idealnej formie już za pierwszym podejściem. Pięćdziesiąt punktów więcej dla Slytherinu i pięćdziesiąt dla Gryffindoru.

Wrócił do swojego biurka i ponownie zwrócił się do klasy.

— Fiducia to nie tylko mikstura wrażliwa na upływ czasu. Jest ona również zwana miksturą okolicznościową. Jej moc zależy od okoliczności, w jakich została uwarzona. Tylko w warunkach całkowitego zaufania między warzącymi można stworzyć ją prawidłowo.

Hermiona westchnęła. Cała klasa gapiła się teraz na nią i Malfoya. Ron wykrzywił twarz w grymasie. Czyli po prostu ufam Malfoyowi jako partnerowi do eliksirów. Wielka mi rzecz.

— Koniec zajęć — ogłosił Slughorn, sygnalizując uczniom, by oczyścili stoły i pozbyli się nieudanych eliksirów.

— Draco — powiedziała Lavender, podchodząc bliżej. — Czy chciałbyś, żebym…

— Proszę iść na następne zajęcia, panno Brown — zawołał Slughorn zza swojego biurka. — Pan Malfoy nie jest teraz sobą. 

Chłopak spojrzał na niego z wdzięcznością.

— Ona też ma zajęcia — warknęła Lavender, patrząc jadowicie na Hermionę.

— Tak — potwierdziła Hermiona, sprzątając stół machnięciem różdżki. Zebrała swoje książki i przez ułamek sekundy przyglądała się Malfoyowi. Patrzył prosto przed siebie, z rękami założonymi na piersi i zaciśniętymi ustami.

— Idziesz, czy nie? — warknęła Lavender. Hermiona nie odpowiedziała, po prostu wyszła i ruszyła korytarzem w stronę sali Numerologii.

***

Ginny wręcz drżała z ekscytacji, kiedy tego wieczora dołączyła do Rona i Hermiony przy kolacji.

— Cóż, zrobiła to — powiedziała. — Ona. To. Kurwa. Zrobiła. Astoria Greengrass wręczyła nam w tym roku Puchar Quidditcha.

Hermiona zamrugała.

— O czym ty…

— Tak! — pisnęła Ginny. — Zgadnij, kim jest nowy szukający Slytherinu! Jeśli stawiałabyś na pewnego byłego śmierciożercę z kompleksem bóstwa, to byłabyś w błędzie. Gdybyś jednak postawiła na mysią szóstoklasistkę, która nie potrafi znaleźć znicza nawet z kompasem, miałabyś absolutną rację. Tak! — Ginny i Ron zbili piątkę.

— I dobrze tak tej gnidzie — powiedział rudzielec. — Pewnie nawet nie był aż tak dobry.

— Och, był genialny — odparła Ginny. — Ale zbyt plugawy dla Lady Astorii. — Ginny bez wątpienia nienawidziła młodszej z sióstr Greengrass.

Hermiona wstała.

— Muszę iść do biblioteki.

— Nie możesz! — zawył Ron. — Ginny nie była na lunchu i nie powiedzieliśmy jej, co wydarzyło się na eliksirach! Gin, dziś rano szturchnąłem Malfoya różdżką w nos, a on nie mógł nic z tym zrobić!

— No co ty! — zaśmiała się Ginny. 

— Byłem tam — wtrącił Neville. — Widziałem to. Malfoy i Hermiona przygotowali ten szalony eliksir…

— I szturchnąłem go w nos! — krzyknął Ron.

— A on ci na to pozwolił? — zapytała Ginny.

— No cóż, był taki eliksir, jak powiedziałem — wtrącił znów Neville. — Warzony, by sprawiać…

— Hej, to moja historia! — zawył Ron.

— Cóż, nie powiedziałeś nic, za wyjątkiem: „Szturchnąłem Malfoya w nos!” — narzekała Ginny.

Hermiona skorzystała z ich kłótni, aby wymknąć się z Wielkiej Sali i pobiec do lochów.

— Profesorze Slughorn? — zapytała, wsuwając głowę przez uchylone drzwi gabinetu mężczyzny.

— Panno Granger! — Slughorn szeroko rozłożył ramiona, zanim splótł dłonie na swym opasłym brzuchu. — Obawiam się, że drugiej połowy magicznego duetu już tutaj nie ma! Odmówił rzucenia mi swoją różdżką zaledwie godzinę temu, twierdząc, że jestem zbyt niezdarny, żeby ją złapać! — Uśmiechnął się do niej. — Muszę przyznać, że poczułem prawdziwą ulgę. Sądziłem, że będziemy siedzieć tu co najmniej do północy. Taka mocna mikstura!

Hermiona zdecydowała się przejść od razu do rzeczy.

— Profesorze, widziałam pana wczoraj na naborach do drużyny quidditcha Slytherinu. Czy miał okazję poznać pan już ostateczny skład?

Slughorn uniósł brwi i skinął głową. Hermiona prawie skuliła się pod jego spojrzeniem.

— Czy wybór szukającego nie wydawał się panu trochę… dziwny? — zapytała.

— Ależ skąd, moja droga — powiedział Slughorn.

— Więc uważa pan, że osoba wybrana na szukającego była… najlepsza?

Slughorn zmarszczył brwi.

— Szukający są często wybierani z powodów wykraczających poza zwykłe zdolności atletyczne, szczególnie w Slytherinie. Okoliczność taką, jak mi powiedziano, wykorzystał sam pan Malfoy.

Hermiona skinęła głową, przypominając sobie, jak ojciec Malfoya kupił mu kiedyś miejsce w drużynie. Wątpiła, by Lucjusz przysłał w tym roku nowe miotły z Azkabanu.

— Dziwię się, że opiekun domu pozwoliłby jednemu ze swoich uczniów być… tak wykluczonym — ciągnęła.

Slughorn odchylił się do tyłu z rękami ułożonymi na brzuchu i spojrzał na nią ze współczuciem. 

— Uważam, że to wzruszające, panno Granger, naprawdę, ale nie mogę przeszkadzać kapitan Greengrass w jej wyborach.

Hermiona prychnęła i skrzyżowała ramiona na piersi.

— To niesprawiedliwe.

— Naprawdę, panno Granger? Wielu uznałoby to za wyjątkowo sprawiedliwe. — Slughorn potrząsnął głową. — Nie można zmienić faktów. Pan Malfoy wyrządził tej szkole nieodwracalną krzywdę, choć ze zrozumiałych powodów. Chociaż nigdy nie odebrał nikomu życia, to ilu uczniów zostało rannych lub zabitych w wyniku jego działań? Wielu straciło w czasie wojny przyjaciół i rodzinę, w tym ty. Pan Malfoy ma prawo tu wrócić i zakończyć swoją edukację w bezpiecznym otoczeniu i nadziei, że stanie się wartościowym członkiem społeczności czarodziejów. Ja sam pokładam w nim wielkie nadzieje. Ale nie jest uprawniony do bycia szukającym w drużynie quidditcha. On sam o tym wie. Ty, moja droga, też to wiesz. 

Hermiona opuściła wzrok i ramiona. Bawiła się rękawem swojej szaty. Slughorn miał rację. Jednak nigdy nie widział, jak Malfoy ćwiczył każdego ranka…

— Ma pan rację — powiedziała, podnosząc głowę. — Przepraszam, że przeszkodziłam.

— Żaden problem, żaden problem — powiedział. — Czy aby na pewno twoje serce jest we właściwym miejscu?

Hermiona skierowała się w stronę drzwi, czując w piersi dziwny ciężar. Co ty wyprawiasz?! To tylko głupie miejsce w drużynie quidditcha…

— Och! Jeszcze jedno, panno Granger… — dodał. Hermiona odwróciła się i zobaczyła jego promienny uśmiech. — Bardzo mnie ucieszyło, że ósmoklasiści zostali zaproszeni na jutrzejszy wieczór w salonie Gryffindoru. Wpadnij wcześniej do mojego gabinetu, dobrze? Również chciałbym wnieść w to swój wkład.

Hermiona spojrzała na niego, zanim udało jej się pozbierać z szoku.

— Pan również może uczestniczyć — wydusiła.

— Ho, ho, ho! Nie sądzę, choć może innym razem. Przydałoby się ożywić stary Klub Ślimaka, co? — Mrugnął do niej niczym obłąkany, pozbawiony brody Święty Mikołaj w czarnych szatach. — Do zobaczenia jutro!

_____

*Fiducia (z włoskiego) - zaufanie


19 komentarzy:

  1. No totalnie mnie zaskoczył gest Hermiony.. ogólnie jak na razie Hermiona mnie tu mocno zaskakuje :D Ron za to mnie już irytuje- "dotknąłem go różdżką w nos!"- serio? 😂 I cieszy mnie to, że Mionka reaguję jak ją dotyka i mówi mu że tego nie chce, a nie że siedzi cicho.
    Ściskam i z niecierpliwością czekam na dalsze losy, bo już serio wkrecilam się w to opowiadanie 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ron uważa, że to dotknięcie Malfoya różdżką w nos to jest osiągnięcie tygodnia XD
      Ale spokojnie, w kolejnym rozdziale trochę się... Podzieje między nimi ;)
      Pozdrawiam cieplutko! :*

      Usuń
  2. Hermiona robi wszystko by Draco poczuł się lepiej w towarzystwie i wkręca go tak jak by na nowo w towarzystwo innych. 😏 Na Lav już nie mam słów. 😒

    Pozdrawiam. 💚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hermiona wierzy w ideę, że winnych nie trzeba niszczyć psychicznie i ostracyzować tylko ich naprawić. Chyba będzie o tym gdzieś wspominać ;) To samo sądzi o Malfoyu - że potrzebuje naprawy po tym wszystkim.
      A Lavender, eh, no ona na to troszkę inną perspektywę, za jakiś czas ją zdradzi :)
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  3. Wow... Nie ogarniam serio tego co się dzieje między Hermioną a Draco. Poszła do Slughorna dowiedzieć się, czemu pozwolił Astorii dokonać takiego wyboru szukającego jakiego dokonała zachowując się trochę jakby serio troszczyła się o Draco a on był jej bardzo bliski. Przecież nie powinno ją to interesować, że nie wybrali Malfoya do drużyny. Na drugim roku sama krytykowała go za to, że wkupił się do drużyny nowymi miotłami i twierdziła, że liczy się talent. Teraz robi to samo, tylko ma na myśli właśnie talent Draco do gry, co przecież nie powinno w żaden sposób leżeć w jej interesie. Powinna się cieszy że przez wybór Greengrass jej dom ma większe szanse na zdobycie Pucharu. No i to bezgraniczne zaufanie oraz synchronizacja podczas gotowania eleksiru, sam Ślimak stwierdził, że tak silnej mikstury nie widział, a to znaczy, że ich zaufanie musiało być ogromne. No i gdyby nie ten eliksir, to podejrzewam, że Draco sam prędzej by rąbnął Weasleya w nos niż pozwoliłby mu dotknąć swojego nosa różdżką. Lavender mnie tak wkurza! Serio mam wrażenie, że nic się nie zmieniła, beznadziejnie napalona i zdesperowana kretynka. Oj już się nie mogę doczekać, aż jej uczucia zostaną zrównane z ziemią! Chciałam zapałać do niej sympatią, ucieszyłam się, że przeżyła atak Greybacka ale teraz mnie tak denerwuje! W sumie podobnie jak Slughorn. Nie potrafię go tak samo rozgryźć. Dlaczego ignoruje wyciągnięta w górę rękę Hermiony i pozwala tak normalnie odzywać się Draco... Niby Hermiony za to nie gani, ale miał swego rodzaju oburzenie w spojrzeniu, że Hermiona się drugi raz odezwała bez zgłoszenia się. Miałam wrażenie, że może jednak za nią nie przepada, ale jak się spotkała z nim u niego w gabinecie, to serio już nie wiem co myśleć, bo był dla niej miły. Eh, ta historia ma naprawdę wiele zagadek. Ale to znakomita wiadomość! Naprawdę nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów
    Ściskam mocno dziewczyny za tą robotę! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i trochę głupio wyszło, że dała się tak sprowokować Ronowi i powiedziała przy Draco jednak odrobinę słów za dużo. Mega mi się go szkoda zrobiło, że musiał to usłyszeć 😞

      Usuń
    2. Motywy Hermiony w akcji z drużyną zostaną wyjaśnione w drugiej części Imprezy u Gryfonów :)
      Greengrass odegra w tym opowiadaniu sporą rolę, nie ignorujcie tej laseczki - będzie ciekawie :D
      Fiducia to jeden z ciekawszych eliksirów jakie przyrządzali, jest dość przełomowy ;)
      A z Lavender będziecie się jeszcze mocno śmiać, przysięgam! :D
      Slughorn ogólnie ma wywalone na zasadę podniesionych rąk w klasie, ale nie wszyscy tak mają. Profesor Sprout na przykład będzie wyznawać tylko taką zasadę ;)
      Pozdrawiam cieplutko i zapraszam na kolejny rozdział ;*

      Usuń
  4. Ale to opowiadanie się świetnie czyta. Tak bardzo pasuje tutaj powolne tempo akcji i zdobywanie zaufania. Scena z warzeniem eliksiru bezbłędna! Nad wyraz spodobał sam pomysł takiego eliksiru. Wzbudzenie w kimś zaufania na zawołanie to coś wyjątkowo groźnego. Ujął mnie moment,w którym Hermiona rozmawia ze Slughornem. To takie pogmatwane. Z jednej strony nic nie powinno ją obchodzić co się dzieje z Draco, a z drugiej strony martwi się jego wykluczeniem. Naprawdę zapowiada się na bardzo interesującą relację między nimi :) Co do innych postaci to jakoś Ron w tym rozdziale mnie mniej denerwuje. Oczywiście nadal jest największym bohaterem w swoich historiach, ale tym razem tak jakoś mniej błyszczy. Może to zasługa tego, że tym razem mam ochotę udusić Lavender? Mimo wszystko nie zmieniła swojego postępowania. Nadal jest tą tępą, egoistyczną dziewczyną, która jest zapatrzona w Malfoya. Wiem, że taka postać musi się pojawić w historii, ale szczególnie działa mi ona na nerwy. I ta jeszcze pytanie, czy w jakiś sposób Hermiona przeszkadza Draco. Grrrr, nic tylko czekać, aż Malfoy w jakiś sposób pokaże jej dlaczego nie wolno drażnić się ze smokiem :) Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały tej niesamowitej historii :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że załapałaś czemu taki klimat ma to opowiadanie :D Tak, jest bardzo rozciągnięte, ale w 100% warte swojej długości. Relacja naszych bohaterów jest trudna, naznaczona wieloma problemami, nie jest koloryzowana, zatem buduje się powoli i w dość specyficzny sposób ;)
      Hermiona zdradzi swoje motywy rozmowy ze Slughornem za dwa rozdziały ;) A Lavender, dajcie jej czas :D Niebawem stanie się waszą ulubioną komiczną postacią w swojej żałosności (albo jedną z ulubionych ;))
      Pozdrawiam cieplutko <3

      Usuń
  5. A można oszukiwać??
    Bo ja mogę każde słowo w osobnym komenatrzu :D

    Ach ile ciekawych rzeczy się dziś dowiedziałam. Hermionie zależy, aby Draco bym sprawiedliwie traktowany. Lavender to głupia zazdrośnica, a mistrz eliksirów jest strasznie ciekawym psorkiem! Choć jego podejście jest dziwne, mimo że logiczne. Sama lekcja eliksirów cudownie przedstawiona! Te relacje między bohaterami, szczegolnie Lav i Ron. Oni to by mogli się nieco bardziej skupić, tak w sumie każdy z nich myśli o Malfoyu xD przynajmniej po części ^^

    Adirella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, chciałabyś ;) Nie można oszukiwać :D Musisz być ze Slytherinu, ze taka myśl przeszła ci przez głowę - piona!
      Będzie wiele rozdziałów o lekcjach eliksirów - nie umiem wybrać mojej ulubione, bo każda jest inna, dość ciekawa. Będą też specjalne eliksiry ;) Ujmijmy to jako... eksperymentalne :D
      Więcej nie zdradzam!
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  6. Jestem chyba serio jakaś nienormalna, bo wszędzie widzę drugie dno! Samą siebie wykończę, słowo daję 😏 Opowiadanie jest bardzo subtelne, a ja mam ciągle wrażenie, że nie wiemy wszystkiego o przeszłości - a może to tylko wishful thinking 😂 Tak mnie to opowiadanie wciąga, że czytam po 2-3 razy rozdział i samą siebie fiksuję 😂
    Co do Eliksirów: wspaniały proces tworzenia mikstury, jestem pod wielkim wrażeniem! Nie wiem, ile musiałabym myśleć, zeby wpaść na coś ledwie podobnego, i to na pewno nie wypadłoby tak wiarygodnie! Współpraca Hermiona-Draco perfekcyjna, ale chyba nie od dziś wiemy, że akurat ta cecha jest ich wspólną ;) Gdyby jeszcze nie tekst Hermiony o trzymaniu się z daleka... No, ale cóż, w zasadzie niewiele skłamała, tylko może kontekst nie ten 😛 Ja bym tam samej sobie przy nim też nie ufała 😂
    Uhh, Ron, dzieciuchu!!! Naprawdę, jak trzynastolatek, żenada. Ma się czym chwalić i podniecać, no po prostu niesamowite -.- Ech, w jego przypadku powiedzenie "faceci dojrzewają tylko do 3-ego roku zycia, a potem już tylko rosną" jest szczera prawdą.
    I na to wszystko lizus-Lavender 😂 Czekam, co jeszcze odwinie i aż się boję tego przyjęcia...
    ...a skoro już o tym mowa, to na pewno Klub Ślimaka to coś, o czym Hermiona marzy 😂😂😂 Brawo, Slughorn 😂😂 I przy okazji: czyżby gest Granger był podyktowany nie tylko obserwacjami starań Ślizgona? Czyżby wyrzut sumienia po niefortunnym zdaniu o Malfoyu podczas lekcji? 😛 Chociaz może znów za dużo mi się wydaje 😂 Moim pocieszeniem w tym rozdziale jest... Ginny. Poczciwa, konkretna, impulsywna Ginny 😁❤

    Jeju, mam nadzieję, ze jutro wleci kolejny rozdział 🙏 To opowiadanie uzależnia! ❤

    Ściskam Was cieplutko, dziewczyny :*
    Mała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja rada? Po zakończeniu publikacji przeczytać to opowiadanie od deski do deski jeszcze raz - prawie wszystko ma tu drugie dno albo wyjaśnienie na dalszym etapie, nie ma niedomówień, to mogę zapewnić z czystym sercem :D Sama przy korekcie merytorycznej czytam to kolejny raz i dopiero teraz widzę masę rzeczy, które się niesamowicie dobrze dopełniają ;)
      Hermiona i Draco będą mieć jeszcze okazję na taką współpracę i to nie tylko na zajęciach eliksirów ;)
      Ron i Lavender zostali wyjaśnieni gdzieś wyżej :D Za to Ginny - nie ma jej tu powalająco dużo, ale podoba mi się jak jest wykreowana. Silna, ambitna, inteligentna, waleczna kobieta :D
      Pozdrawiam cieplutko i zapraszam na kolejny rozdział <3

      Usuń
  7. O ja Cię kręcę, ile informacji :D :D
    Robi się coraz ciekawiej, aż strach się bać co będzie dalej :D
    Kolejny blog do odświeżania tysiąc razy dziennie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj uwierz mi - jest na co czekać! :D
      Zapraszam na kolejny rozdział - już jest! ;)
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  8. Złapałam się na tym, że codziennie bardzo czekam, aż wstawisz kolejny rozdział i co jakiś czas sprawdzam powiadomienia z wattpada :D
    Szkoda mi tego biednego Malfoya, ale mam przeczucie, że Zielonatrawa pożałuje swoich decyzji!
    Lecę czytać kolejny! Buźka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie wattpad nie zawsze wysyła powiadomienia, nie wiem czemu, ale nie zawsze mi się wyświetlają :/ Nie podoba mi się, jak działa ta aplikacja, ale cóż, nic z tym nie zrobię :D
      Śmigaj do kolejnego, bo uf... Będzie się działo! :D
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  9. Pochłonęła mnie ta historia, niestety trzeba jeszcze trochę odpocząć, ale bardzo szybko wrócę. Jest tak nieoczywista w swojej oczywistości, ogromny plus. 😊

    OdpowiedzUsuń
  10. Ron cieszy się jak dzieciak, a nic nie osiągnął. Dla niego to pewnie osiągnięcie życia... Szturchnąłem nos Malfoya - czym się chwalić skoro tylko dzięki eliksirów mógł to uczynić i nie będzie miał więcej takiej okazji. Mam nadzieję, że Draco w jakiś sposób się zemści w przyszłości na eliksirach. Eliksiry to chyba najlepsze sceny w tym opowiadaniu zde zdecydowanie, choć całe opowiadanie to petarda, jednak sceny z eliksirów wymiatają 😅
    To co usłyszał Draco musiało mu się zrobić przykro, nie jest szukającym, jest wyalienowany, nie da po sobie poznać, ale na pewno czuje się bardzo niekomfortowo. Można być twardzielem, z obudowanym murem, jednak każdy potrzebuje jakiejś przynależności, społeczności, przyjaciół, znajomych. Przecież Draco nie należy do osób antyspołecznych. Każdy stracił coś w wojnie lub kogoś, zgodzę się,ale czy Draco nie stracił? Ojciec w Azkabanie, matka sama, stracił status, stracił przyjaciół - część umarła, część go odepchnęła.
    Gest Hermiony bardzo niespodziewany, ale jednak tak jak Horacy powiedział, ma serce po właściwej stronie, a krzywda ludzka zawsze ja bolała, poniekąd może też chciała oczyścić swoje sumienie po tym co powiedziała.

    OdpowiedzUsuń