„Z chęcią bym się wspinał, ale boję się upadku”, powiedział sir Walter Raleigh, pisząc te słowa diamentem na oknie królowej Elżbiety I.
„Jeśli zawodzi cię serce, nie wspinaj się wcale”, brzmiała odpowiedź królowej.
_____
Hermiona lada moment spodziewała się usłyszeć zgrzyt łamanych kości, jednak wyczekiwana przez nią twarda gleba okazała się zaskakująco… miękka. Malfoy, który unosił się bezpośrednio pod Hermioną, złapał ją w ramiona, jedną ręką obejmując w talii, a drugą podtrzymując pod kolanami.
— Mam cię — powiedział ochryple, ponownie unosząc trzonek miotły.
Chciała ukryć twarz w jego ramieniu i krzyczeć, ale Astoria niewątpliwie ich obserwowała, więc Hermiona tylko przytaknęła. Objęła ramionami szyję Malfoya, a kiedy podlecieli w górę, wzięła niepewny wdech.
Po chwili nieco poluzowała uścisk. Malfoy obrócił się na miotle, kontrolując tor lotu jedynie kolanami. Leciał wysoko nad boiskiem, trzymając Hermionę przy piersi, mijając z obojętnością marszczącą brwi Astorię i pobladłą Ginny.
— To była niebezpieczna, ohydna sztuczka, Astorio — warknął.
— To nie moja wina, że Granger nie umie panować nad własną miotłą — zadrwiła Astoria.
Ręka podtrzymująca nogi Hermiony zaczęła nagle drżeć. Malfoy najwyraźniej próbował przywołać swoją różdżkę. Jego oddech przyspieszył, ale ramię wokół jej talii pozostało sztywne niczym z żelaza.
— Nie rób tego — szepnęła. Oderwała jedną z rąk od szyi chłopaka, by położyć ją na jego drżącej dłoni. — Draco.
— Przywiązana do ziemi — wycedziła Astoria. — Ale tak zdesperowana, by latać.
Malfoy warknął ponownie, a Ginny wyciągnęła różdżkę. Hermiona puściła dłoń Malfoya, by sama również wyciągnąć różdżkę, celując nią zarówno w Ginny, jak i Astorię.
— NIE! — powiedziała ostrym, rozkazującym tonem. — Jeśli zaczniemy rzucać urokami, ktoś naprawdę skończy tu martwy.
Ginny uśmiechnęła się chłodno.
— Nie możesz tu zostać na zawsze, Greengrass.
— Nie, Ginny — rzuciła Hermiona, patrząc prosto na Astorię. — Ona jest moja. — Astoria zbladła w panice, co szybko spróbowała zamaskować lekceważącym prychnięciem.
— Wystarczy, zabieram Hermionę z powrotem do zamku — warknął Malfoy.
— Nie ma mowy — powiedziała Astoria. — Mamy trening.
— Pieprzę twój trening — prychnął i zawrócił miotłę.
— Draco! — krzyknęła Astoria. — Jeśli opuścisz to boisko, już nigdy nie będziesz mógł zagrać w drużynie!
On jednak niezłomnie kontynuował swój kurs.
— No to nie zagram!
— Malfoy, wszystko w porządku? — szepnęła Hermiona.
— Tak o mnie myślisz? — zapytał. — Sądzisz, że po prostu rzucę cię na ziemię i odlecę z Astorią? Jak tylko dotrzemy do zamku, zgłosimy…
— Nie — odparła twardo. — Poradzę sobie z Greengrass. — Skrzywiła się, patrząc mu prosto w twarz. — Żadnego zgłaszania, żadnej ślizgońskiej zemsty, żadnych drobnych wypadków na zielarstwie. — Zacisnął dłoń pod jej nogami, aż poczuła rozpraszające ciepło na swoim udzie. — Zaufaj mi.
Malfoy zacisnął zęby, ale przytaknął, ponownie zmieniając tor lotu.
— Dokąd lecimy? — zapytała.
— Nad Zakazany Las — odparł. — Pokonaj ten absurdalny strach przed lataniem, zanim się zabijesz.
Skinęła głową, wsuwając różdżkę z powrotem do kieszeni i obejmując ramionami szyję chłopaka. Jej gniew zelżał, ale nie mogła przestać drżeć.
— Hej — powiedział nagle, zatrzymując miotłę. — Wszystko w porządku — szepnął, tak jak podczas ich tańca na przyjęciu u Slughorna, kiedy wspominała upadek Ministerstwa — Już dobrze. — Ułożył ją przed sobą na miotle tak, że obie nogi zwisały jej z jednej strony. Objął ją ramionami. Siedzieli w milczeniu, wciąż wisząc w powietrzu, czekając, aż ich oddechy i bicia serc zwolnią.
Nie wiedziała, jak długo pozostali w takiej pozycji, ale w końcu wyszła z oszołomienia, gdy poczuła miękkie usta Malfoya na swojej skroni, muskające krzywiznę policzka. Wyprostowała się i uwolniła z objęć jego szyję. Czuła się teraz na tyle bezpiecznie, by rozejrzeć dookoła i dostrzec, że byli już daleko poza boiskiem. Ostrożnie spojrzała w dół.
— Nienawidzę mioteł — mruknęła, gdy Malfoy położył jedną rękę na rękojeści i nieznacznie przyspieszył lot miotły.
— Czy to wysokość? — zapytał. — Czy kiedykolwiek latałaś na czymś innym?
— Na hipogryfie. I testralu. Och, i na smoku też.
Malfoy znów zatrzymał miotłę, wpatrując się w Hermionę. Mocniej zacisnął ramię wokół jej talii.
— Na smoku?
Odrzuciła głowę.
— Nie chcę o tym rozmawiać.
— W takim razie opowiedz mi o testralu — odparł. — No weź, Hermiono, właśnie uratowałem ci życie. To z pewnością warte choć jednej opowieści.
Uśmiechnął się szelmowsko.
— Chyba że chcesz mi podziękować w inny sposób.
— A więc to było latem po szóstej klasie — zaczęła natychmiast, odrywając się od niego. Leciał teraz, zataczając powolne, szerokie kręgi, tak płynne, że wydawało się, iż wisieli, podczas gdy to świat się dla nich obracał. Słońce chyliło się ku zachodowi, malując chmury różowymi i pomarańczowymi smugami. — Zakon Feniksa przenosił Harry'ego z domu jego ciotki do sekretnego miejsca.
— Pamiętam — powiedział cicho.
Jasne, że tak. W tamtym okresie Voldemort spędzał czas w jego rezydencji, pomyślała.
Wzięła głęboki oddech, patrząc na srebrny haft na piersi chłopaka.
— Mieliśmy nadzieję przenieść go bez wiedzy Voldemorta.
— Wiedział — odparł Malfoy. — Severus mu powiedział.
— Tak — szepnęła smutno. Zamrugała kilka razy, opierając policzek o jego bark. — Aby zwiększyć szanse Harry’ego na ucieczkę, Zakon stworzył sześć kopii jego osoby, każdą z kufrem i wypchaną sową. Wypiliśmy Eliksir Wielosokowy i odlecieliśmy w różnych kierunkach, każdy z innym opiekunem.
— Co? — Ciało Malfoya zesztywniało, a Hermiona uniosła wzrok, zaskoczona jego tonem. — Byłaś jednym z Potterów? — Wyglądał na wściekłego. — Co za śmieć, nie obchodziło go, ile osób mógł narazić…
— Nie mów tak! — warknęła. — Na początku absolutnie odmówił! Zakon musiał zagrozić siłą, by oddał kosmyk włosów na eliksir!
— No proszę, bronisz go…
— Zawsze będę go bronić, kretynie! Myślałam, że lubisz, kiedy bronię ludzi!
— Nie wtedy, gdy bronisz samobójczego bohatera z kompleksem zbawiciela!
— Cóż, lepsze to niż bronienie egocentrycznego byłego śmierciożercę, ale wydaje się, że tobie to nie przeszkadza! — prychnęła. Odwróciła się od niego i skrzyżowała ramiona na piersi.
Malfoy sapnął i skierował miotłę w stronę Zakazanego Lasu.
— W porządku. Kontynuuj.
— Już ci opowiedziałam. Zabierz mnie z powrotem.
— Nie opowiedziałaś mi o niczym poza durnym planem Zakonu. Gdzie testral w tej historii?
Westchnęła.
— Leciałam wtedy na testralu z Kingsleyem Shackleboltem, ponieważ wszyscy wiedzieli, że nie lubię mioteł. Zmierzaliśmy do wiejskiego domu Kingsleya, ale kiedy tylko wyruszyliśmy… — urwała.
Malfoy znów objął ją mocno ramieniem.
— Mów dalej.
— Znaleźli nas. Osaczyli nas śmierciożercy. — Zamknęła oczy, opierając się o jego pierś, ocierając policzek o szorstki haft na materiale koszulki. Otoczyła ją jego woń, kiedy musnął ustami jej czoło. Jednak ledwo to zauważyła, przypominając sobie wizję napastników w czarnych płaszczach, z różdżkami uniesionymi w gotowości do morderstwa. — Testral uniósł się nad nimi, wlatując prosto w chmury, ale dwóch leciało tuż za nami, rzucając uroki na oślep w nadziei, że za którymś razem w nas trafią. Jednemu udało się strącić kufer. W chmurach było tak mokro, tak zimno…
Wsunął dłoń w jej loki, mogła poczuć ciężar jego podbródka na czubku swojej głowy.
— Lecieliśmy w tym chłodzie chyba całe wieki, a potem nagle wydostaliśmy się z chmur. Pod nami rozciągał się las. Śmierciożercy byli tuż za nami, rzucając ku nam mordercze klątwy, ale teraz mogliśmy z nimi walczyć. — Znów zaczęła drżeć.
— Wystarczy — powiedział Malfoy. — Nie musisz…
— Chcę — odparła, nie otwierając oczu, mocno zaciskając dłonie na jego koszulce. Nigdy wcześniej z nikim o tym nie rozmawiała. Nawet z Kingsleyem.
— Kingsley rzucał tylko morderczymi klątwami — kontynuowała. — Wszyscy wystrzeliwali je jedna po drugiej. Tak niesamowicie szybko… Ja nie byłam w stanie. Żeby rzucać morderczymi czarami, musiałabym rzeczywiście mieć taką intencję, jednak próbowałam zaklęć oślepiających, żądlących, wszystkiego, co przyszło mi do głowy…
Przez jakiś czas lecieli w milczeniu, Malfoy nadal prowadził miotłę, zataczając powolne, miarowe koła nad Zakazanym Lasem. Po chwili Hermiona znów się odezwała.
— Kingsley skierował testrala prosto w dół, w kierunku drzew, zapewne próbując ich zgubić. Liście były tak gęste, że nic przed sobą nie widzieliśmy. Ciągle martwiłam się, że zostaniemy zmiażdżeni przez gałąź albo wbijemy się w pień. Po chwili znów wystrzeliliśmy w górę, a jeden z nich już jakby tam na nas czekał, a ja… ja…
— Otwórz oczy — rozkazał Malfoy. — Spójrz na mnie.
Posłuchała, patrząc w jego szare tęczówki, jednocześnie delikatne i poważne. Dało jej to odwagę, by skończyć.
— Wystrzeliłam w niego zaklęcie wiążące całe ciało — szepnęła. — Liny splotły mu ręce i nogi, wpadł w drzewa. Nie wiem, czy zginął, ale chyba musiał…
— Nie zginął — odparł. — To był Jugson. Znaleziono go następnego dnia. Wisiał na drzewie. Był cały, ale nie mógł się ruszyć.
— Był jeszcze jeden, ale zanim zdążyliśmy go pokonać, ta przeklęta, wypchana sowa… — westchnęła. — Spadła z testrala, a śmierciożerca przeklął ją, przecinając na pół. Wtedy wypadło z niej całe wypełnienie. Było oczywiste, że to fałszywka i że nie byłam prawdziwym Harrym, więc śmierciożerca zniknął.
Malfoy westchnął z ulgą.
— Dzięki Salazarowi za tę sowę!
— Nie! — Hermiona wyprostowała się w jego ramionach, zbyt wściekła, by przejmować się tym, że wiszą teraz wysoko ponad gęstym lasem. — Zawiedliśmy! Naszym zadaniem było odciągnięcie śmierciożerców, aby Harry mógł dotrzeć do bezpiecznego miejsca! Kiedy zostaliśmy zdemaskowani, pojawił się jeszcze jeden śmierciożerca, mogący go wytropić!
Malfoy też był zły. Jego twarz była zarumieniona, a włosy falowały na wietrze. Trzymające ją ramię chłopaka nadal było sztywne jak z żelaza.
— Mogłaś zginąć!
— Byłam gotowa na śmierć! Byłaby tego warta! — krzyknęła.
Ich twarze dzieliło od siebie tylko kilka cali. Malfoy nachylił się, muskając jej usta własnymi. Zadrżała, zaciskając dłonie na jego barkach.
— Nie, nie możemy. — Obróciła się, przerzucając nogę przez miotłę, siadając plecami do niego. Chwyciła trzonek obiema rękami i naparła do przodu. — Musimy wrócić do zamku.
Malfoy nic nie powiedział, tylko delikatnie skierował miotłę w dół, aż wylądowali na trawie przed wejściem do zamku. Hermiona niezgrabnie zeskoczyła na ziemię. Stanęli naprzeciw siebie, oboje wciąż wstrząśnięci tym, co wydarzyło się w powietrzu.
Malfoy pokręcił głową.
— Na Salazara, jesteś gotowa bronić każdego, prawda? Zgodziłaś się udać na samobójczą misję, byleby tylko ratować Pottera. Zmierzyłaś się ze swoim najlepszym przyjacielem i jednocześnie aurorem, który uratował ci życie, żeby tylko mnie bronić. Nawet tych cholernych pałkarzy przede mną broniłaś! — Potarł dłonią rozwiane przez wiatr włosy. — Merlinie, namówiłaś mnie, żebym przeprosił dziewczynę, której nawet nie lubisz!
Podszedł bliżej.
— Ale mimo to, wobec nas jesteś tchórzem. Nie umiesz zaakceptować tego, co się dzieje. Nie umiesz przyznać, co czujesz…
— Nie mów mi, co czuję — warknęła. — Przez lata uprzykrzałeś życie mnie i moim przyjaciołom, dręczyłeś nas, na każdym kroku rzucałeś nam kłody pod nogi, więc nie dziw się, jeśli teraz trochę boję się od tak wskoczyć ci do łóżka…
— Nie no, proszę cię…
— Oboje wiemy, o co naprawdę tutaj chodzi — odparła chłodno.
— Myślisz, że chodzi o pieprzenie? Bo jeśli tak, to wiedz, że nawet w dzisiejszych czasach nie brakuje chętnych…
— Łącznie z pewną ósmoklasistką z Gryffindoru i łazienkowym duchem — warknęła, opierając ręce na biodrach. — W porządku. Zatem idź zabawić się z nimi.
— O to chodzi. Ja w nic tutaj nie gram. — Rumienił się, a jego dłoń zaciskała się na miotle tak mocno, że pobladły mu knykcie. — Wyjaśniłem ci to jasno w tym nędznym lesie. Moje uczucia do ciebie są poważne. I wiem, że ty czujesz to samo. Cały ten dramat z moimi rodzicami tylko to potwierdził. Nadal mnie bronisz. Wierzysz we mnie. Rozumiesz, co próbuję zrobić.
Hermiona parsknęła.
— Tak jak powiedziałam, nie podobał mi się ton twojej matki.
Malfoy westchnął.
— Znowu stawiasz mury. Jaka z ciebie Gryfonka? Próbuję być cierpliwy, Hermiono, ale patrząc na wyparcie w jakim żyjesz i to, co wyprawiasz z Teodorem, zaczynam wątpić w twój intelekt.
— Nie próbuj mnie zastraszać, Malfoy, będę się umawiać z kimkolwiek zechcę, kiedy zechcę i…
— Tak, tak, słyszałem to już milion razy. — Przewrócił oczami. — W porządku. Wiem, że jestem strasznym dupkiem i masz wszelkie powody, by trzymać się ode mnie na dystans, ale o to właśnie chodzi. — Podszedł bliżej, nagle wydając się znacznie weselszy. — Podoba ci się to. Lubisz to. Kiedy drażniłem się z tobą na boisku, praktycznie drżałaś z podniecenia. Widziałem to na twojej twarzy.
— Jesteś obrzydliwy — powiedziała, krzyżując ramiona na piersi.
— Jestem — szepnął jej do ucha. — I to też ci się podoba.
W głębi zamku rozbrzmiał dzwon. Sześć uderzeń.
— Pora obiadu. — Malfoy cofnął się z kpiącym uśmiechem. — Doskonale. Nabrałaś apetytu, prawda? Zostawię cię, żebyś się nad tym wszystkim zastanowiła, może sporządzisz jakiś ładny wykres zalet i wad. Wiesz, nie mogę się doczekać przejrzenia twojego planu w SOPLE…
— SUPLE!
— Och, semantyka.
— Wzwód Wiśniewskiego.
— Wro… aj, prawie mnie złapałaś. Pomyśl tylko o uroczych wykresach, które sporządzisz po tym, jak dopnę swego. „Zalety i wady różnych pozycji seksualnych” i „Pięć miłych rzeczy, które mogę zrobić dla Dracona”. Po pierwsze…
Hermiona zakryła oczy dłońmi, żeby nie musieć oglądać jego szeroko uśmiechniętej twarzy.
— Przestań, po prostu przestań — błagała. — Wolałabym już ponownie porozmawiać o seksie z Jęczącą Martą.
— To jedyna historia, której absolutnie nie chcę usłyszeć — odparł. — Nie spóźnij się na obiad. — Odszedł w kierunku zamku, a przynajmniej tak przypuszczała. Ostrożnie opuściła ręce, z ulgą widząc, jak jego zielono-srebrne plecy znikają za gigantycznymi frontowymi drzwiami.
Ginny już szła jej na spotkanie.
Hermiona wyciągnęła różdżkę i przywołała torbę z książkami, która posłusznie podleciała do niej od strony boiska. Potem dołączyła do Ginny, rozmyślając o tym, jak bardzo Malfoy się mylił. Bez względu na to, jakie szaleństwo ją czekało, w życiu nie sporządziłaby listy „Pięciu miłych rzeczy, które mogłaby zrobić dla Dracona”.
Wow! Zaraz napiszę parę słów więcej tylko ogarnę co tu się właśnie stało 0.0
OdpowiedzUsuńKurde bele, naprawdę Astoria lubi czyhać na życie Hermiony. I jestem bardzo ciekawa w jaki sposób Gryfonka się jej odgryzie... Mam na dzieję, że na tyle mocno, że aż jej w pięty pójdzie, ot co. Teraz mogłaby nastąpić bardzo długa oraz kwiecista przemowa o tym jak bardzo wspaniały jest Draco i jak bardzo Hermiona powinna kopnąć w dupę Theo, ale tym razem się ograniczę do paru liter. Hermiona- och,uuuu,aaaaa,eeeee, dlaczego to zrobiłaś?!? Draco-oooow, mhhm, uuuu, jej! Wytrwały Ślizgon to mój ulubiony Ślizgon :) Co do spoilerów to kiedy Hermiona komuś nie pomaga? Z Erniego jak zwykle wychodzi saska pierdoła. I w jaki sposób Lavender będzie znośna? Znajdzie inny obiekt uczuć czy co? I to, że Draco nie umie być poza centrum uwagi wszyscy wiemy ;) Miłego odpoczynku w Kołobrzegu :) Taki zapiernicz na nóżkach świetnie się sprawdza po wielu miesiącach pracy, czy nauki przy biurku. Pozdrawiam :)
UsuńALE GENIALNE :D
OdpowiedzUsuńO kurczę będę się rozpływać!!! To złapanie, gdy spadała!!! O ja Cię kręcę!!! Co za emocje!!!
Czyli jednak Draco został bohaterem :D Hermiona w takim szoku, że nie była w stanie nic zrobić!
I wcale się nie dziwie!
Ten lot na miotle, ta opowieść Hermiony o locie na terstralu. Ale to było piękne. Takie szczere, uczuciowe, otworzenie się przed kimś, ujawnienie swoich lęków, tak bolesnych wspomnień.
Jeszcze raz muszę powiedzieć, że oni są tutaj tak prawdziwi!!! Te opisy, te rozmyślania, momentami łapię się na tym, że to nie są fikcyjni bohaterowie, ale jakby to byli moi znajomi, którzy coś mi opowiadają...
I razem z Hermioną zastanawiam się co zrobić, iść ślepo w te uczucia do człowieka, którego nie zna, ale z powodu którego tyle wycierpiała. Takiego intrygującego, pociągającego, seksownego, tajemniczego, który stoi przed nią i mówi o tym, żeby się otworzyła na możliwości. Te urocze momenty kiedy otacza ją ramieniem, chce ją bronić, udowadnia, że to nie tylko puste słowa padają z jego ust, ale coś w nim pękło i na powierzchnię wychodzi ten Draco, którego chyba nawet on sam nie zna do końca, bo nigdy nie mógł nim zostać pod presją matki, ojca, wychowania, honoru szlacheckiego rodu. Tak jakby na nowo narodził się nowy Malfoy i czuję, że też jest zagubiony w tym świecie po wojnie.
MEGA, naprawdę i Vera wielkie ukłony w Twoją stronę za tak świetne tłumaczenie. Bo przetłumaczyć zdanie to jedno, ale nadać mu sens i co najpiękniejsze taką gamę emocji i uczuć!!!
Rewelacja :)
Co za dzban hahaha dobre, dobrze to tutaj pasuje. 😂 Draco zrozum Hermiona musi się do uczyc 😂 i jest Tobą onieśmielona, kto by nie był taki przystojniak. 😋
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. 😙
No jednak tak za bardzo się nie myliłam co do Malfoya w lśniącej zbroi xD Za konia służyła mu miotła ale jednak! Uratował damę swojego serca przed strzaskaniem sobie kości w drobny mak. No ale aż tak wściekły nie był jak myślałam, że może być xD Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko utnie sobie pogawędkę z Astorią na osobności co do tego co miało miejsce. No ale Hermiona też się powinna jej pięknie odpłacić i na to również liczę, ona zresztą nie rzuca słów na wiatr 😁 Ten wspólny lot na miotle był absolutnie mega cudowny! Taka bliskość! Przytuleni do siebie mając ograniczone pole do manewru. Hermiona wtulona w ramiona Draco a on przyciskający ją do siebie 😍 Moje serduszko bardzo ucieszyło się na samo wyobrażenie jak ta scena wyglądała. To jak przeżywał jej opowieść o testralu, jak się o nią martwił, że mogła stać jej się krzywda. Hermiona do cholery jasnej nie widzisz, że jego uczucia są faktycznie szczere i prawdziwe?! Ślepy by to chyba nawet zauważył! Serio niech się przestanie bawić z Nottem w kotka i myszkę i zostawi go, bo to nie ma sensu. Maskuje swoje prawdziwe uczucia niczym Ernie namiot w spodniach na widok Hermiony xD (musiałam 🙈) Obydwoje chcą tego samego i niech ona nie myśli, że tego wcale nie widać. Kto po nocach fantazjuje o Malfoyu? Kto się wkurza na samą myśl o tym, że mógł mieć konta z inną dziewczyną, że faktycznie coś mogłoby go łączyć z Astorią albo Lavender... No przecież to jest czysta zazdrość! Hermiono! Budzimy się! Ile można udawać, że się nic między wami nie dzieje! Zresztą jak chce utrzeć nosa Lavender i pokazać, że może być dla Draco bardzo serdeczna a nie tylko wredna to chyba najlepszy sposób xD No i czym mogłaby tak jeszcze wkurwiać Astorie niż tym, że jest z Draco! No i kroi się chyba zwierzanie Ginny która już tam wytrzymać nie mogła w trakcie ich romantycznego lotu nad Zakazanym Lasem xD
OdpowiedzUsuń1. Czyżby słabe umiejętności odnosiły się do jej latania na miotle? No bo przecież ona nie ma słabych umiejętności xD Jest we wszystkim najlepsza, taka już jest xD
2. Lavender jest Tolerowalna? A to jest nowość, co tylko dostanie swój czas ekranowy to mnie wkurwia niemiłosiernie wręcz bo co chwilę wyskakuje z kolejną porcją swojego idiotyzmu, także jestem ciekawa co się tu stanie
3. Ernie to chyba ogółem jest jedną wielką chodzącą katastrofą! Przynosi wstyd Puchonom, że aż mi źle z tego powodu, wstydzę się sama za niego 😒 Zniknij waść, wstydu se oszczędź, bo znowu Ci się namiot w gaciach pojawi na sam widok Hermiony z ledwo odpiętym jednym guzikiem pod szyją albo znowu wlezie tam gdzie nie powinien...
4. Hermiona ruszająca na pomoc nie jest w sumie niczym nowym, ona zawsze rusza na pomoc każdemu kto się tylko napatoczy No ale tym razem wiadomo, że będzie to Ernie skoro znowu stworzy katastrofę. Matka Teresa musi lecieć na pomoc każdemu a temu głąbowi, to już w szczególności. Jak on został prefektem naczelnym?! Przynosisz wstyd Puchonom McMillan!
Jeden rozdział wystarczy i cieszę się, że wgl znajdujesz czas żeby nam go dodać, powinnaś sobie odpocząć a nie przejmować się jeszcze nami! Mam nadzieję, że ból nóg szybko przejdzie i odpoczniesz sobie na wybrzeżu jak należy. Pozdrawiam cieplutko! ❤️Lecę oglądać dalej mecz także komentarz bez ładu i składu może trochę być 🙈
Yay!
OdpowiedzUsuńCudo!
Cudo... Cudo... Cudo!
Ogólnie lubie ten etap znajomości Dramione, ale tutaj tak kibicuje Malfoyowi, żeby Hermiona się ogarnęła (chyba pierwszy raz w tą strone).
Rozmowa po prostu przepiękna, szczera... Po prostu uwierzyłam w każde słowo, ich relacje. No wszystko!
Czekam na więcej takich momentów! :D
Adirella
P.S. z tych wakacji wrócisz chyba bardziej zmęczona niż jak wyjeżdżałaś ^^
Hermiona dlaczego Ty się jeszcze zastanawiasz pomiędzy Draco A Theo?
OdpowiedzUsuńTa Astoria to jesr zło wcielone.....
Hermiona jest zbyt pomocna...niech ona się zajmie swoimi sprawami ewentualnie Draco
W końcu się nasza Hermionka doczekała milutkiego, wcale nie takiego strasznego, ale nadal z dreszczykiem - lotu na miotle! Jeśli TE umiejętności mają zostać poddane ocenie, to będzie to okrutnie niesprawiedliwe! Chyba, że jej nieumiejętność radzenia sobie z emocjami, wywołanymi zachowaniem Ślizgonów - to mogę się zgodzić :D A te wykradzione, małe pocałunki między nimi doprowadzają mnie do szału, naprawdę, nie wiem, jak ona usiedziała na tej miotle, bo ja z emocji prawie spadłam z krzesła! Dobra, może Granger się do tego nie przyznaje, ale ja go takiego zdecydowanie lubię XD Świadomego skurczybyka, ale tak seksownego i dorosłego, że aż mnie skręca :D Hermiono, bądź odważna! :D Jak na tym testralu - Boże, jaka historia! Można się traumy nabawić albo jakiegoś skrzywienia (co najmniej!), naprawdę była o krok od śmierci... Brrr, ciarki mnie przeszły :(
OdpowiedzUsuńAstoria nadal zbyt pewna siebie, jak widzę. Czekam, aż jej ktoś w miły sposób ukróci. I czy faktycznie wywali Draco z drużyny? Hm, no ciekawe, ciekawe... Mam nadzieję, że ta Hermionowa pomoc będzie się tyczyła katastrofalnego Erniego, a nie ratowania Malfoyowej pozycji w ślizgońskiej drużynie ;P
Z nadzieją, że nogi Ci jednak NIE odpadły... :D ;*
Mała.
Uwielbiam odwołania do poprzednich części... do ich poniekąd wspólnej przeszłości! Powiem szczerze, że to chyba pierwsze ff gdzie czytam jak otwarcie rozmawiają o przeszłości i tak naprawdę wymieniają się wspomnieniami, doświadczeniami... bólem i cierpieniem... och! to takie prawdziwe i... naturalne! Bardzo brakuje mi w innych ff nawiązywania do tego co się wydarzyło...
OdpowiedzUsuńBardzo podobało mi się też jak kilka rozdziałów do tyłu Hermiona przyznała się, że była już na Nokturnie u Borgina & Burkesa... i że mu powiedziała wtedy, że tak naprawdę to go śledziła :)
Nie mogę się doczekać i jestem mega ciekawa czy porozmawiają otwarcie o ostatniej wizycie Hermiony w Malfoy Manor hmm...
Rozdział świetny! A może raczej powinnam napisać świetnie przetłumaczony :)) Czekam niecierpliwie na kolejne!
Pozdrawiam!
Mnie już coraz bardziej denerwuje Hermiona ja chce związku z Draco. A ona z tym Theo....
OdpowiedzUsuńOgólnie jestem pod mega wrażeniem, opowiadanie jest mega, wszystko jest przemyślane, szczegółowe, wszystkie wątki mają fajne rozwinięcie, nawet namiot Erniego xD przy niektórych tekstach normalnie płacze ze śmiechu, pyskata Hermiona mi się podoba, prowokujacy Draco również.. Teo mnie drażni, wydaje sie nachalny za bardzo. Szkoda, ze Ginny jest mało w sumie, bo wydaje się ciekawą postacią, tak samo jak Neville, Zabini mnie intryguje, Astoria również mimo wszystko. Choć muszę przyznać, że i Hermiona potrafi mnie rozdraznic, i to nawet bardzo z tymi swoimi Supłami, przemyśleniami. Uznaje w tej sytuacji scenę z Lavender w sam punkt, dobrze jej powiedziała, bo Hermiona jest dla nich niemiła i na mnie dzialalaby odpychajaco swoim zachowaniem. W każdym razie sytuacja i napięcie fajnie się rozwijaja. Powoli, nie na hura..
OdpowiedzUsuńNiech już ta Hermiona pozbedzie się Teo, czekam na wiekszy rozwój Dramione, bo to napięcie mnie zabije że
Muszę powiedzieć, że podziwiam Twoje tłumaczenie, wszystkie nazwy, super. Miałam parę zdań z których nie wiedziałam o co chodzi, to chyba na początku jakoś..Ale ogólnie jest mega i będę podziwiać :D
Pozdrawiam cieplutko ��
W końcu chwila spokoju i można czytać dalej <3
OdpowiedzUsuńMoja głowa średnio ogarnęła ten rozdział.
Astoria prawie zabiła Hermionę. Draco - rycerz na lśniącej miotle ratuje damę swojego serca. Mówi jej o swoich uczuciach, że są szczere i poważne. A ona nadal idzie w zaparte. Co musi zrobić, żeby dała mu szansę? Dobra, no rozumiem te zatargi z przeszłości, ale czy nie więcej jak raz udowodnił,że można mu zaufać, że nie jest taki zły, cały czas się uczy i robi błędy - ale niech pierwszy rzuci kamień ten kto nigdy nie zrobił błędu.
Co prawda mam te mieszane uczucia względem Notta, ale jednak nie mogę się jakoś oprzeć żeby mu współczuć. Bo jednak wydaje mi się, że na początku chciał wykorzystać Hermionę, a teraz faktycznie zaczyna coś czuć i chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu... Jednak Hermiona też w jakiś sposób go wykorzystuje. Każdy wie, że czuje coś do Draco.
Ciekawa jestem, czy nastąpi jakaś zemsta Hermiony na Astorii. Jednak taki atak, powstrzymała Draco, Ginny od ataku, ciekawe. Właściwie miała rację, jatka w powietrzu to nic dobrego.
Teraz jeszcze tak na koniec, kiedy Draco złapał Hermionę, kiedy latali nas Zakazanym Lasem, czułam aż wibracje powietrza wokół mnie :D Historie Hermiony są mroczne, a powroty do nich nie są łatwe, ale rozmawiając o nich chyba można je jakoś przejść, przepracować. Myślę, że czeka nas jeszcze nie jedno wyznanie z jednej lub drugiej strony - ale lubię te momenty, są takim przystankiem, zatrzymaniem akcji, czasem na zastanowienie się.